• Nie Znaleziono Wyników

Nauka o kulturze i semiotyka

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Nauka o kulturze i semiotyka"

Copied!
17
0
0

Pełen tekst

(1)

Stefan Żółkiewski

Nauka o kulturze i semiotyka

Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 3 (9), 68-83

(2)

Stefan Żółkiewski

W samym sednie...

N a u k a o k u l t u r z e i s e m i o t y k a

l

K siążka M arcina C zerw iń­ skiego 1 w prow adza nas w samo cen tru m ak tu aln ej p ro b le m aty k i rozu m ienia 'k u ltu ry i jej badań. Od­ znacza się zadziw iającą celnością w w yborze za­ gadnień. M yślę, że najb ard ziej p e d a n ty c z n y e ru - dyta, oczytany w grubych dziełach, śledzący a k tu a l­ ne d y sk u sje antropologii k u ltu ra ln e j, teoretyków ko m u n ik acji społecznej, -historyków i socjologów w spółczesnej k u ltu ry odłoży tę zw artą, elegancko n ap isan ą ro zp raw ę stw ierdzając: „Tak, to rzeczy­ w iście o to chodzi w dzisiejszych sp o rach ”.

C zerw iński w prow adza nas w k o n tro w ersje m iędzy historycznym a s tru k tu ra ln y m m yśleniem o k u l­ turze. U kazuje ro le uogólnienia m odelu zjaw isk językow ych dla ro zum ienia k u ltu ry . T rafnie k r y ­ ty k u je błędy antropologicznej perspekty w y, sk iero ­ w anej k u „stab iln y m ” , k u ltu ro m archaicznych spo­ łeczeństw , o raz błęd y socjologizm u, k tó ry zm ierza do u ch w ycen ia ró żnych zbieżności statystyczn y ch, a nie p o tra fi sw oich obserw acji faktyczn y ch odnieść

1 M. Czerwiński: Kultura i je j badanie. Instytut Filozofii i Socjologii PAN. W rocław 1971, ss. 179.

(3)

69

do szerszych ko n fig u racji w zorów k u ltu ry . Socjo­ log p o tra fi np. u sta lić k o relację m iędzy poziom em w ykształcenia a użytkow aniem książek czy radia. Nie p o trafi zaś sensow nie zapytać o m o tyw y w y ­ boru tak ic h a nie innych w artości artystyczn ych , nie p o tra fi w yjaśnić stylow ych, jakościow ych cech dom inującego w zoru obcow ania ze sztuk ą w danej k u lturze.

C zerw iński tra fn ie w sk azu je n a znaczenie kon­ cepcji m arksistow skich p rzy n aukow ym rozw iązy­ w aniu n a jtru d n ie jsz y c h p y ta ń o sty l k u ltu ry , o sw oiste, historycznie zm ienne ko nfiguracje wzo­ rów k u ltu ry , w łaściw e społeczeństw om now ożyt­ nym .

Nie cihcę streszczać te j niew ielkiej, ale bogatej książki. P rag n ę podjąć n ato m iast dyskusję z n ie ­ k tó ry m i poglądam i au tora, niezm iernie, jak sądzę, doniosłym i dla rozum ienia k u ltu ry i jej badań. Dla Czerwińskiego „ k u ltu ra ” w ogólności jest „sy­ stem em (bądź wielością przecinających się sy ste­ mów) treści ułożonych hierarchicznie w m yśl k lu ­ cza w artości” (s. 11). J e st to, jak dorzuca, „(...) sy­ stem regulacji zachow ań społecznych przez w ytw o­ ry społeczeństw a” (s. 15).

A u to r podkreśla w ażną dla reg u lacji zachow ań ludzkich w społeczności ro lę sterow niczą wzorów k u ltu ry . Spośród m ożliw ych stanow isk badaczy k u ltu ry w y b iera stanow isko reizujące. In te resu ją go przedm ioty, nie sta n y świadomości.

Jako c e n tra ln e dla swego postępow ania w y jaśn ia­ jącego w prow adza pojęcie sensu. O kreśla ten o sta t­ ni p rzez stosunek jednostkow ego w ytw oru k u ltu ry do sy stem u analogicznych w ytw orów . O dkrycie sen­ su pozw ala zrozum ieć fu n k cję w ytw oru (s. 7—8). Jako k ry te riu m w yróżniania przedm iotów k u ltu ry p rzy jm u je „funkcję u rzeczyw istniającą m odyfika­ cję stan u poprzez k o m un ik ację”.

„Czy przedmiot jest nosicielem treści kulturowych roz­ strzyga nie jego natura, lecz złożony układ, w kitórym się

Czerwińskiego definicja kultury

Co to jest sens?

(4)

70

Funkcja semiotyczna i rzeczowa

Wzory kultury

znalazł, układ, w którym ludzie ustanawiają wartość sy m ­ boliczną przedmiotu, ludzie isą odbiorcami jego przekazu” (s. 32).

„ N a tu ra ” jed n a k d ecyduje o zdolności przedm iotu do noszenia danego k o m unikatu. T rzeba p rze to odróżniać fu n k c je sym boliczne, znakow e, semio- tyczne i fu n k cje rzeczow e przedm iotów k u ltu ry . K o stium ludow y dzięki sw ym form om , kształtom , barw om m oże w iele znaczyć i spełniać w iele fu n k ­ cji sem iotycznych, o k reślając wiek, płeć, sta tu s spo­ łeczny nosiciela. Może spełniać p rzez to fun k cje m agiczne, erotyczne i w iele innydh m ożliw ych. Ale kostiu m z fa c ji swej n a tu ry , swego m ate ria łu zaw ­ sze spełnia także fu n k cję rzeczow ą — chroni przed zim nem , okryw a. C zerw iński p rzy jm u je sem iotycz- ną p e rsp e k ty w ę w oglądzie 'badaw czym k u ltu ry i jej składników , przedm iotów k u ltu ry . O ty le ty l­ ko są przedm iotam i k u ltu ry , składają się na nią, o ile coś znaczą dla człow ieka, m ają sens w pow y­ żej p rzytoczonym rozum ieniu.

Je śli cy tow an y k ostium ludow y je s t w ty m zna­ czeniu przedm io tem k u ltu ry , to nie b ędzie nim je d ­ n ak np. guzik u rw a n y od tego k ostium u. Owszem, będzie należał do k u ltu ry , ale w tórnie, gdy ro z­ po zn am y go ja k o o d e rw a n y fra g m en t (lub p o ten ­ cjaln y frag m ent) ow ego kostium u. P odstaw ow ą da­ ną je s t bow iem d la Czerw ińskiego realizacja o k reś­ lonego w zoru k u ltu ry , w naszym p rzykładzie — w zoru w y k o n an ia pełnego, w łaściw ego kostium u ludowego. W zór tak i m ożem y zwerbalizow ać, w y ­ razić ek splicytnie w języku n a tu ra ln y m w postaci

odfpowiedn^ioh re g u ł i w skazów ek, o k reślający ch tak że poszczególne znaczenia realizacji takidh a nie in nych reg u ł w y konania owego kostium u. Możemy je d n a k zrealizow ać nasz w zór im plicytnie po p ro s­ tu w yk o n u jąc gotowy, w łaściw y kostium . To on w y raża sam przez się ów w zór k u ltu ry . Każdy a n a ­ logiczny egzem plarz naszego kostium u je s t im

(5)

pli-71

cy tną obiektyw izacją owego w zoru k u ltu ry , tego w łaśnie a nie innego.

T aką im plicytną rea liz a c ją trw ałeg o w zoru danej k u ltu ry -będzie każdorazow e spełnienie — w postaci odpow iednich zachow ań — jakiegoś np. ry tu ału , w łaściw ego tej k u ltu rz e. P o zakończeniu r y tu a l­ nych, rozw ijających się w czasie poprzez odpow ied­ nio, n a stę p u jąc e po sobie zachow ania uczestników obrzędu, z ta k zrealizow anego w zoru nie zostanie żaden trw a ły ślad. [Rytuał u p rzedm iataw ia się nie­ jak o w czasie, w system ie zachowań, realizujących jego wzór, istn iejący trw a le ty lk o w pam ięci k u l­ turow ej danej społeczności. K ostium , ry tu a ł, dzieło literack ie, sposób łow ienia ryb, sposób w ytapiania żelaza, technik a orki, techniki m asow ej kom uni­ kacji itp. — to w szystko są realizacje w zorów k u l­ tu ry . W danej k u ltu rz e bow iem łow i się ry b y w ta ­ ki, a nie inny sposób, n aw et taką, a nie inną u p ra ­ wia się lite ra tu rę (epicką lu b d ram atyczną, re li­ gijną lub upolitycznioną), choć tw órcza innow acja odgryw a tu inną ro lę aniżeli p rz y łow ieniu ryb. Również sposoby m ów ienia, w łaściw e danej k u l­ tu rze, są realizacjam i wzorów danego języka n a tu ­ ralnego. Toteż C zerw iński proponuje, b y ' wszelkie p o siadające sens w d an ej k u ltu rz e zjaw iska, jej różnorodne i m aterialn ie, technicznie nieporów ny­ w alna realizacje w zorów nazw ać wypow iedziam i. A nalizow ać je w p ersp ek ty w ie sem iotycznej. O d­ czytyw ać ich znaczenie. W ypow iadam y się w sło­ wach. W ypow iadam y się w zam kniętym układzie zachow ań spełniania danego ry tu a łu . W ypow iada­ m y się w gestach sygnalizującego m arynarza. W y­ p ow iad am y się w czynnościach rybackich, sk ła d a ­ jący ch się w danej k u ltu rz e n a połów ry b od jego p o czątk u do końca. Te w szystkie uporządkow ane ja k o ś zjaw iska-w ypow iedzi coś dla nas znaczą i ja ­ k o uczestników , i jak o badaczy danej k u ltu ry . Mo­ żem y to znaczenie odczytać, sens zrozumieć, jeśli

Wypowiada­ m y się i wypowiadamy

(6)

72

Językopodobny model kultury

znam y reg u ły kodu, potrzeb nego do odczytania d a ­ nej w ypow iedzi.

Dla 'badań k u ltu ry je s t to propozycja n iezm iernie w ażna. Łow ienie ry b bow iem , zachow anie ry tu a ln e , te k sty językow e, o b razy są to zjaw iska tak h e te ro ­ geniczne, że nie p o tra fim y mówić o nich jak o o jed n o ro d n y c h p rzedm io tach k u ltu ry . Łączy je nato m iast znaczeniowość, m ają d la nas sens. M o­ żem y zap y tać co znaczą, ja k p y tam y co znaczy ta a ta w ypow iedź w n iezn an y m n am języku. O dpo­ w iedź odczytu jem y poznaw szy słow nik, g ra m a ty ­ kę, re g u ły składniow e i c ały m system obcego nam do tąd języka. J e st jak aś analogia m iędzy tak im o d czyty w an iem znaczenia w ypow iedzi językow ej a odczytyw aniem p orządk u gestów ry tu a ln y c h czy znaczenia tra d y c y jn y c h fo rm kostium u ludowego. B adając zatem k u ltu ry zaczynam y od badań róż­ norod n y ch w ypow iedzi. P ropozycja C zerw ińskiego jest re z u lta te m k ry ty k i w ielu stan o w isk k u ltu ro lo - gicznych, k tó rą p rzep row adza w sw ej książce, a za­ razem in te rp re ta c ją in nych stanow isk, k tó re akcep­ tu je. N azyw a je stru k tu ra ln y m i. W iąże je z p ro ­ pozycjam i L e v i-S trau ssa i tych, k tó rzy tw orzą dziś to, co m oglibyśm y nazw ać językopodobnym m ode­ lem k u ltu ry . A u to r zdaje sobie sp raw ę z ogrom ­ nych korzyści m etodologicznych, k tó re daje tak ie stanow isko. Z apew nia ono przezw yciężenie h e te ro - geniczności zjaw isk k u ltu ry , w ydobycie na jaw ich hom ologicznego aspektu. Pozw ala na stw orzenie jed n eg o języka opisu tak różnych oglądow o p rze d ­ m iotów . Pozw ala zatem na rzeczyw istą porów ny­ walność w yników opisów i analiz, dokonyw anych w je d n y m i ty m sam ym języku teo rii znaków w sto su n k u do przedm iotów najb ard ziej m ate ria ln ie niepodobnych.

Ale C zerw iński n ie chce tylko popularyzow ać cu­ dzych pom ysłów . O cenia tra fn ie i tłum aczy ich za­ lety, po to jed nak , by przejść do niezaprzeczenie

(7)

73

celnej k ry ty k i, k tó ra znów tra fia w sedno w spół­ czesnych dyskusji.

A u tor a ta k u je to, co dobrze nazyw a utopią stru k - turalizm u. A depci tej szkoły, zwłaszcza w jej w y­ daniu francuskim , zak ład ają istotnie odpowiedniość wzorów k u ltu ry i fakty czny ch ludzkich zachowań. Chyba zaw ażyło tu skupienie uw agi stru k tu ra lis- tów na bad an iu k u ltu r archaicznych, przediliterac- kich, „zim nych” , ja k m aw ia L évi-S trauss. W praw ­ dzie i te k u ltu ry zm ieniają się historycznie. Lévi- S t r a u s s w iele pisze o tym . A le ro la pam ięci spo­ łecznej w ty ch k u ltu ra c h je s t większa aniżeli tw ó r­ czości, innow acji, m u ta c ji ku ltu ro w y ch . A naliza s tru k tu ry wzoru zachow ań ry tu a ln y c h na ogół nie prow adzi do py tan ia: a czy ten w zór często byw a realizow any? K iedy i dlaczego nie byw a? W k u l­ tu ra c h archaicznych ry tu a ły nie b y w a ją na ogół naruszone, ich w zory są najczęściej realizow ane w fak ty cznych zachow aniach. Podobnie byw a z in ­ nym i w zoram i „ stab iln y ch ” k u ltu r.

Językopodobny m odel k u ltu ry budzi więc wśród badaczy k u ltu r p ry m ity w n y c h m niejszy niepokój. Inaczej w k u ltu ra c h „gorących” (w języku Lévi- -S traussa), w k tó ry c h wiele znaczy pam ięć, ale w ięcej m oże twórczość, innow acja, m utacja. Tak byw a w k u ltu ra c h m ających pism o i litera tu rę , zwłaszcza w k u ltu ra c h tak szybko zm ieniających się społeczeństw przem ysłow ych. Inaczej w ygląda cały problem językopodobnego m odelu dla b ad a­ czy archaicznych ry tu ałó w , inaczej dla badaczy in ­ dyw id ualnej tw órczości literack iej.

Moc sterow nicza języka, moc sterow nicza wzorów języ k a n a tu ra ln e g o jest olbrzym ia. Na ogół podda­ jem y się jej. W naszych fakty czn ych w ypow ie­ dziach na ogół re a liz u je m y odpow iednie w zory językow e iw g ranicach sw obód indyw idualnego sty ­ lu. Aile moc sterow nicza inn y ch wzorów k u ltu ry b y n a jm n ie j nie je s t taka. O dpow iedniość m iędzy zachow aniam i i w zoram i n ależy do sfery fan tazji.

Utopia struikturaliB - tyczna Kultury „zimne” i „gorące”

(8)

Granice m odelu

językowego

Do czego służą kobiety?

N ajciekaw szym pro blem em badań k u ltu ry jest: kto, kiedy, dlaczego, po co rea liz u je w zory, a kto p rze­ ciw nie — zm ienia je lub zastępuje innym i, tw orzy w łasne.

T rzeba w idzieć w yraźnie, m ów i C zerw iński, granice językow ego m odelu k u ltu ry : kiedy w zory p refig u - ru ją zachow ania, a kiedy nie.

A u to r uw aża, że m ożna i w a rto szukać analogii m iędzy kuliturą a językiem , byle pam iętać o n ie ­ bezpieczeństw ie w yżej zarysow anej utopii. W yko­ rzy sta n ie rzeczyw istych analogii polega na stoso­ w aniu w b ad an iach k u ltu ry tech nik analizy sem io- tycznej, an alizy znaków o raz ich system ów . C zer­ w iński o stro k ry ty k u je naiw ne m etody stosow ania ty ch technik, p ró b y u sta la n ia zbyt daleko posunię­ ty ch i rzeko m y ch analogii m iędzy system em zn a­ ków języka n atu raln eg o , w k tó ry m p o trafim y w y ­ dzielić cząstki d y sk re tn e — fonem y, a innym i sys­ tem am i znaków, fun k cjo n u jący m i w różnych k u l­ tu rach . W „sy stem ach k u c h n i” narodow ych p róbo­ w ano np. „na siłę” w y kryw ać ja k o najm n iejsze cząstki d y sk re tn e „g u ste m y ”. Do niczego to nie mogło doprowadzić. Może jed n a k w m itach rzeczy ­ wiście m cżna w ydzielić poszczególne „m ito tem a- ty ” ? Tyle, że nie będzie tu żadnych analogii z fo­ nem am i, k tó ry ch L év i-S trauss zdaw ał się ongiś szukać. A u to r u pom ina się, żeby nie zapom inać 0 różn icy fu n k cji rzeczow ych i sem iotycznych przedm iotów k u ltu ry . K obiety nie ty lk o służą do w y m iany in fo rm acji m iędzy m ężczyznam i, jak m a­ w iał L év i-S trau ss, ale rów nież do celów ero ty cz­ n ych i p ro k reacy jn y ch . D ania odpowiednio' dobrane 1 k o lejn o up o rząd ko w ane — nie 'tylko do zakom u­ nikow ania, że oto m am y ucztę w igilijną, ale także do jedzenia.

Z tego w yciąga a u to r w nioski na tem a t zasadniczej ograniczoności te c h n ik analiz sem iotycznych w b a ­

d an iach k u ltu ry . Wobec am b iw alen tn ej p o staw y a u to ra n ie b ardzo w iem y ja k postępow ać. J a k jed ­

(9)

75

nocześnie zaczynać b ad an ia k u ltu ry od analizy w ypow iedzi a zarazem nie m ieć zaufania do specy­ ficznej 'techniki analizy w ypow iedzi, do analizy sem iotycznej?

Tu się zaczyna m ój spór z Czerwińskim .

2

Czerw iński bezzasadnie i nie­ p otrzeb nie w iąże s tru k tu ra liz m i b ad an ia semio- tyczne. P rzed e w szystkim n ik t nie wie, co to jest stru k tu ra liz m . Tym , któ rzy sądzą inaczej, gorąco polecam m onografię J. V iata Les m éthodes stru ctu ­

ralistes des les sciences sociales (Paris 1965). Z tej

książki n a jła tw ie j dowiedzieć się, jafk różne m etody n azyw ają się stru k tu ra ln y m i. Oczywiście, jeśli ko­ m uś jak a ś teo ria stru k tu ra ln e g o postępow ania b a­ dawczego je s t potrzeb n a, może scbie w ybrać od­ pow iednią: Lévi-S trau ssa, P iag eta lub w ielu, w ielu innych. Ale do up raw ian ia analiz sem iotycznych żaden s tru k tu ra liz m nie jest potrzebny. W szelkie przeto słuszne k ry ty k i m yślenia stru k tu ra ln eg o nie dotyczą sem iotyki. Nie m ożna technik analizy se­ m iotycznej pom aw iać, że posług u ją się językopo- dobnym m odelem k u ltu ry , bo tak nie jest. Nie można tak że tychże technik oskarżać, iż zakładają ,,stru k tu ra listy c z n ą uto p ię” odpow iedniości wszel­ kich w zorów i zachow ań, bo technika analizy se­ m iotycznej nie p o trzeb u je takiego założenia. Mówiąc o sem iotyce chciałbym odwoływać się do w yników radzieckich: Iwanowa, Lotm ana, Toporo­ wa, U spieńskiego i in n y ch au toró w , najczęściej d ru ­ kujących w w ydaw nictw ie „S em eiotike” z T artu . Również inaczej, aniżeli Czerwiński, rtozumiem analizę sem iotyczną. Pojęciem w yjściow ym , pod­ staw ow ym analizy przedm iotów k u ltu ry nie może być wypowiedź.

T akim pojęciem podstaw ow ym , całkow icie em pi­

Nikt nie wie, co to jest strukturalizm

(10)

76

Tekst

ważniejszy od w ypow iedzi

Funkcje tekstu

ry cz n y m i isto tn ie opisyw alnym w języ ku teo rii znaków , jest pojęcie tek stu . Nie ty lk o te k s tu ję ­ zykowego, jak się m ów i potocznie, ale w szelkich tekstó w k u ltu ry , tzn. uporządkow anych sekw encji znaków podporząd k ow anych określon y m regułom kodow ania. Z naki fu n kcjonujące zgodnie z 'takim i reg u ła m i stan o w ią porządek system ow y. Je śli roz­ w ażam y genezę tek stu , m ożem y uzasadniać, że r e a ­ lizuje się on w procesie w ypow iedzi. Ale,, ja k m ówi L otm an, to zawsze te k s t je s t n am dany, choć lo­ gicznie pojęcie tek stu jest w tó rn e w sto su n k u do pojęcia wypow iedzi. Je d n a k w ypow iedź jest w isto­ cie ty lk o k o n stru k te m naukow ym . N ato m iast zrea­ lizow any rtekst, porządek znaków, ich tak ich czy innych nośników je s t nam w łaściw ie dany. W szelki te k st posiada koniec, początek i w ew n ętrzną o rg a ­ nizację. T ekst, jak m ówią P iatig o rsk i i Lotm an, w y­ ra ż a n y jest w o kreślo ny m system ie znaków. P o ­ siada właściwość w ystępow ania jak o pojęcie p ie r­ w o tn e p rzez o dniesienie do system u fu n k c jo n u ją ­ cych w danej zbiorowości sygnałów .

„Funkcję tekstu określam y jako jego rolę społeczną, m oż­ ność zaspokajania określonych potrzeb stwarzających ów tekst zbiorowości. W ten sposób funkcją tekstu jest w za ­ jem ny stosunek system u znaków, jego realizacji i odbior­ cy — nadawcy tekstu” (Lotm an)2.

S em iotyka zajm u ją c a się analizą tek stó w nie za­ czyna od analizy języków lu b m odeli tw orów języ - kopodcbnych an i od w ypow iedzi, k tó re często by­ w ają złożonym i u kład am i w ielu różnorodnych te k ­ stów, w y rażo ny ch p rz y pom ocy różnych system ów znaków.

C zerw iński zajm ując się głów nie antropologią k u l­ tu ra ln ą opisuje sw oje pojęcie podstaw ow ej w ypo­ w iedzi w edług p rz y ję ty c h cech w zoru k u ltu ry ,

2 Lotman mówi w łaściw ie „adresat i adresujący”. Niżej wyjaśniam , dlaczego nie godzę się na takie „wewnątrztek- stow e” określenia. Nadawca i odbiorca są poza tekstem i dlatego pozostają w jakimś do niego stosunku.

(11)

77

w zoru w yrażonego im piicytnie. D la niego wypo­ wiedź to np. jakiś ry tu a ł, zrealizow any w e właści­ wych m u uporządkow anych, znaczących zachow a­ niach, k tó ry Odczytuje z owej realizacji. Nie opisu­ je go słow am i p rz y pom ocy jęz y k a n aturalnego, co jest zawsze możliwe. Sam ą zaehow aniow ą realiza­ cję owego ry tu a łu tra k tu je ja k o znaczącą w ypo­ wiedź — realizację. Oczywiście, w (kulturze taka realizacja w zoru może nastąpić lufo nie nastąpić. Nasze zachow ania w toku ry tu a łu zaw ierania ślubu kościelnego są realizacją w zoru zaślubin kościel­ nych. Z aw arcie takiego ślu b u je s t znaczącą w ypo­ w iedzią w yrażającą im piicytnie ów wzór k ulturow y. Ale w ielu z nas z określonych przyczyn nie zechce zaw rzeć ślu b u kościelnego. Posłuży się w zorem zaw arcia cyw ilnego zw iązku. In n i będą żyli razem bez w szelkiego ślubu. A naliza (dla C zerw ińskiego to samo co analiza sem iotyczna) wzoru nie w y sta r­ czy, bo nie w iem y, kiedy i w jakich w arunkach faktyczne zachow ania będą odpow iadać wzorowi. Moc sterow nicza wzoru, moc sterow nicza wszelkiej w ypow iedzi k ultu ro w ej je s t daleka od praw ie zaw­ sze zw ycięskiej m ocy sterow niczej w zorów języka naturalneg o . Model k u ltu ry językopodobny. jest za­ w odny, zaw odne m yślenie s tru k tu ra ln e , zawodna analiza sem iotyczna. Tyle Czerw iński, pow tarzam y go jeszcze raz.

Ale analiza sem iotyczna nie jest analizą w ypo­ w iedzi rozum ianych w edług cech w zoru k ultury . A naliza sem iotyczna je st analizą tekstów . To nie k u ltu ra rea liz u je m odel językopodobny. Dla semio­ tyków w szelki tek st tylko realizu je m odel tek stu podobnego do tek stu językow ego, a to jest całkiem co innego i o w iele m niej. T ekstem k u ltu ry jest uporządkow ane następ stw o dow olnych znaków, b y ­ le ty lk o n ależały do jednego system u znakowego, k tó ry m rządzą określone reg u ły łączenia i zastę­ pow ania poszczególnych znaków, określone reguły kodow ania.

Realizacja rytuału ślubnego

(12)

78 Przezwyciężyć heterogenicz-ność Historia kultury nie była możliwa

Moc stero w n icza tak ich reguł, w każdym tekście re g u ł jem u w łaściw ych, je s t jednakow o potężna, podobnie ja k w te k sta c h językow ych m oc s te ­ row nicza j/ęzyka n atu ra ln e g o , m ów iąc ściślej — reg u ł języ k a n atu ra ln e g o . W d an ej k u ltu rz e mogą uczestniczyć w ierzący i niew ierzący, ale jeśli już z tak ich czy in n y ch w zględów zostaje zrealizow any uporząd ko w an y ry tu a ł zaślubin kościelnych, to ten ry tu a ł jako tek st k u ltu ry jest podporządkow any bezw zględnie mocy sterow niczej re g u ł tego ry tu a łu zrealizow anego jak o te k s t k u ltu ry — spełniony r y ­ tu a ł zaślubin. A gdy te k s t ta k i będzie jak o ś zd efek ­ tow any, to znaczy po prostu, że re g u ły zostały n a ­ ruszone, b o np. w iększość uczestników była p ijan a. Rozum iem y, że ry tu a ł został naruszony, bo odnosi­ m y go m yślowo do nienaruszonego te k stu zachow ań ry tu a ln y c h zaślubin >kościelnydh.

A naliza sem iotyczna, analiza w jed n y m języku teo rii znaków stosow ana .w ogóle do tekstów k u l­ tu ry , do w szelkich tekstów k u ltu ry pozw ala nam przezw yciężyć heterogeniczność przedm iotów i zja­ w isk k u ltu ry . Poniew aż istn ieją różne typ y te k ­ stów ikultury, będziem y się m u sieli posługiw ać w ie­ lom a szczególnym i a p a ra ta m i pojęciow ym i. Ale zy­ skiem m etodologicznym będzie to, że ty m różnorod­ nym zijawiskom w spólne będą najogólniejsze cechy tekstow ości, znakowości. To dużo. D otąd bowiem 0 ry tu a ła c h i o brazach m alarskich, o w ierzeniach 1 s tru k tu ra c h języ k o literack ich m ówiono w tak różny sposób, że jak ak olw iek wiedza o k u ltu rz e ja ­ ko całości b y ła niem ożliw a. H istoria k u ltu ry b y ła zlepionym i p rze z in tro lig ato ra rozdziałam i o religii, rzem iośle, lite ra tu rz e i film ie. K ażdy m ówił sw oje, w sw oim języku, bez możności stw orzenia uogólnień na tem a t rozw oju, upadku, przem ian, ch a ra k te ru , sty lu danej k u ltu r y w ogóle. Bez możności u sta le ­ nia w spólnych w skaźników w zrostu, przem ian, roz­ w oju dla całej k u ltu ry , w szelkich jej zjaw isk, p rze­ jaw ów , dziedzin.

(13)

79

Ale analiza tekstów , zakładająca rozsądnie pełną moc sterow niczą reg u ł tekstu , nie zw alnia od d al­ szych b ad ań k u ltu ry , od analizy jej wzorów, po­ w szechności 'lub ograniczeń ich działania, od b ad ań genetycznych, historycznych, od w ykry w ania m e­ chanizm ów przem ian, m u tacji kulturow ych, inno­ wacji, roli źródeł i w arunków twórczości.

A naliza sem iotyczna jest tylko pomocniczą tech ­ niką opisu, um ożliw iającego poró w nanie h e te ro g e ­ nicznych procesów i zjaw isk te j samej k u ltu ry . Je st to tech nik a cenna, stanow i podstaw ę dalszych b a ­ dań k u ltu ry , ale ich n ie zastęp u je.

Co w ięcej, nie w szystkie tek sty danej k u ltu ry są realizacjam i jej wzorów. Typologia tekstów danej k u ltu ry w danym czasie to w ielkie zadanie badaw ­ cze. A C zerw iński zdaje się zakładać, że wszelkie te k sty k u ltu ry są realizacjam i jej wzorów. Nie mogę w to ani uw ierzyć, ani nie w olno m i tego za­ łożyć. Przecież n a jp ie rw trzeb a wiedzieć, jaka jest rola pam ięci społecznej, a ja k a rola twórczości w procesach p o w staw ania tekstów k u ltu ry . Już te dwa typy tekstów — o reg u łach zapam iętanych i o reg u łach stw arzan y ch — b ęd ą m usiały być zu­ p ełn ie inaczej odnoszone do wzorów danej kultury. J e st w iele typów tekstów k u ltu ry , k tóre nie są lub nie tylko są realizacjam i jej wzorów.

Typologia tekstów pow inna poprzedzić wszelkie dal­ sze b adan ia k u ltu ry — historyczne, socjologiczne, antropologiczne czy teoretyczne.

Otóż Czerw iński tw ierdzi i zdaje się mieć rację, że analiza sem iotyczna nie w ystarczy do stw orzenia typologii tekstów k u ltu ry .

H aśek opisując dzieje dobrego w ojaka Szwejka wspom ina, jak na zniszczonych w ojną, p rzy fro n to ­ wych polach G alicji zjaw ił się samochodem, szw en- d a ją c y się tam , nie w iadom o po co, duchowny. Zo­ staw ił też żołnierzom niepo trzebn e im druczki z pieśnią relig ijn ą z Lourdes. K ap ral N aćhtigal z ko­ legam i, upiw szy się podłą w ódką, śpiew ali tę pieśń.

Typologia tekstów

(14)

"Zbiór tekstów albo zbiór .funkcji

ja k o biesiadną. W szelkie zaś sem iotyczne sygnały te k stu tej pieśn i m ówiły, że m a ona relig ijn y , m o­ d litew n y c h a ra k te r. Dlaczego nie został tak odczy­ tany? Czyż zgodny z fakty cznym i zachow aniam i podział n a te k s ty b iesiad n e i m o d litew ne nie je s t m ożliw y na podstaw ie w yników sem iotycznej a n a ­ lizy tekstu?

Ale jak iej w łaściw ie analizy? C zerw iński idzie tu dość w iern ie za teo rety k am i analiz sem iotycznych, n a w e t za szkołą radziecką. Bo i oni sądzą, że istn ie ­ ją trz y a sp ek ty analizy sem iotycznej: syriktaktycz- ny, dotyczący w ew n ętrznej budow y tek stu, sem an­ tyczny, dotyczący rodzajiu zw iązków znaków te k ­ stów z ich d esy g n atam i (tą drogą np. rozpoznajem y tzw. deform ację, tek sty groteskow e itp.) i w reszcie trzeci asp ek t — p rag m atyczny, dotyczący stosunku nadaw cy i odbiorcy do tekstu. Ale L otm an mówi w yraźnie, iż m ożna k u ltu rę trak to w ać albo jako zbiór tekstów , albo jak o zbiór ich fu nk cji. W p ie rw ­ szym w ypadku analiza m usi być dw upoziom ow a. M usi n a jp ie rw dotyczyć budow y te k stu sy n takty cz- nej i sem antycznej, na d ru g im poziomie ma doty­ czyć jego fu n k c ji — stać się analizą pragm atyczną. W dru gim w y p ad k u an aliza może być jednopozio­ m owa. Może ograniczyć się do analizy sy n ta k ty k i i sem an ty k i. Z nich w nioskujem y o funkcjach, 0 pragm aty ce. Bo now a składnia — to now a fu n k ­ cja, now a se m a n ty k a — to now e funkcje. Nie trz e ­ ba ich analizow ać od rębnie w planie prag m atyk i. W ystarczą w nioski z analiz sy n tak ty czn ej i se­ m antyczn ej. Na p rzy k ła d tak a zm iana sy n ta k ty k i 1 sem an ty k i danego tek stu , b y s ta ł się w łasną p a ­ rodią — w sposób rzeczyw isty konsekw en tnie zm ie­ nia jego fu n k cję n a parodystyczną. T ak p ostęp u ją też badacze, o p eru jący pojęciem czytelnika w irtu ­ alnego, w pisanego w tekst, upraw iając tzw. socjo­ logię lek tu ry . W cy tow aną wyżej pieśń religijną m ieliśm y w pisanego czytelnika m odliw y. K apral N achtigal zatem po p ro stu nie um iał odczytać tej

(15)

81

pieśni, nie dostrzegł sygnałów , adresujących ją do m odlącego się, fałszyw ie p o trak to w ał ją jako pieśń biesiadną. Ejże?

Nie ma ra c ji L otm an. K u ltu rę trzeba traktow ać jak o zbiór tekstów , nie zaś zbiór funkcji. K onieczna je st dw upoziom ow a analiza sem iotyczna. Nie m oż­ na o fu n kcjach wnioskować. Trzeba obok analiz syntaktycznych i sem antycznych — przeprow adzać na inn ym już poziom ie o d ręb n ą analizę prag m a­ tyczną każdego te k s tu k u ltu ry .

Ma rację zatem Czerwiński, gdy mówi, że Lotm a- now ska jednopoziom ow a analiza sem iotyczna nie doprow adzi do w łaściw ej typologii tekstów k u ltu ­ ry. Ale nie ma rac ji, gdy odrzuca wsizelką analizę sem iotyczną jako niew ystarczającą. A naliza w szyst­ k ich trzeclh aspektów : syntaktycznego, sem an tycz­ nego i pragm atycznego w y starcza, by w rezu ltacie doprow adzić do popraw nej typologii tekstów kul­ tu ry . .

P rzy Lotm anow skim bowiem założeniu pow tarza się n am k ry ty k o w an a p rzez Czerwińskiego, co p ra w ­ da w szerszej płaszczyźnie — „utopia stru k tu ra lis- ty czn a”. L o tm an też zakład ał doskonałą odpow ied- niość sy n tak ty k i i sem antyki — a pragm atyk i te k ­ stu. C zytelnik m odlitw y, jeśli ją „w łaściw ie” czyta, będzie ją czytał ja k m odlitw ę, u sto sunkuje się do tego tek stu jako m odlitewnego. A k ap ral N achtigal ta k nie zrobił. Ale n ie m am go po p rostu za nieuka. O znaczeniu tek stu nie ro zstrzy g ają jego cechy syn tak ty czn e i sem antyczne, ale także jego cechy pragm atyczne. W społecznej sy tu acji kom unikacyj­

nej przyfron to w ego pasa w G alicji k ap ral N ach­ tig a l mógł — wobec dobrze przez siebie uchw yco­ n y c h sygnałów m odlitew ności pieśni z Lourdes — zająć w łaśnie d latego opisaną postaw ę, dać w yraz tak iem u w łaśnie stosunkow i odbiorcy do tekstu. Nie zm ieniła się w cytow anej sytuacji kom unika­ c y jn e j ani sy n tak ty k a, ani sem anty k a tek stu naszej pieśni; zm ieniła się fu n k cja tego tek stu . Pow aga

Znaczenie pragmatyki

(16)

82 Semiofory Pomiana Społeczna sytuacja komunikacyjna

m odlitw y została naruszona. K a p ra l N achtigal to w łaśn ie „o d czy tał” . Dał zaś sw em u spostrzeżeniu i stosunkow i do spostrzeżonego fak tu sem iotycz- nego w y raz — zbyt krańcow y.

W szelki te k s t coś znaczy, ale nie w y stęp u je bez nośników znaczeń, bez nośników znaków, sem iofo- rów, ja k m ów i Pom ian. T eksty (nieraz różnorodne a pow iązane), znaki w raz z ich nośnikam i stanow ią p rzed m io ty sem iotyczne. P rzedm iot semiotyczmy zaś — ja k np. k ostium 'ludowy — coś mówi o swo­ im nosicielu, jeg o zam ierzen iach m agicznych czy erotycznych, ale także chro ni go p rzed zim nem . J a k w yżej m ów iliśm y, m a fu n k cje sem iotyczne i rz e ­ czowe. Czasem pierw sze, czasem drugie są b o g a t­ sze. D la p rag m a ty k i te k stu , dla określenia sto su n ­ ku doń nad aw cy i odbiorcy te fu n k cje rzeczow e przed m iotu sem iotycznego, ab strak cy jn ie ty lk o roz­ dzielane od jego fu n k cji sem iotycznych (jako te k ­ stu), są bardzo w ażne. A naliza asp ektu p rag m a­ tycznego danego te k stu m usi uw zględniać w szyst­ kie fu n k cje p rzed m io tu sem iotycznego, w k tó reg o całko w ity u k ła d je st d a n y tek st w łączony. M usi uw zględniać sytu acje kom unikacyjne, w k tó rych tak i p rzed m io t uczestniczy, m usi liczyć się z p rz e ­ m ianam i tak ic h sy tu a c ji i przem ian am i fu n k cji danego p rzed m io tu sem iotycznego w te sy tu acje uw ikłanego. W k o n sy tu acji przyfrontow ego p asa G alicji fu n k cja rzeczow a d ruczku z pieśnią z L o u r­ des, fu n k cja p rzekaźn ika treści m odlitw y została, jak pisaliśm y, n aruszon a dla każdego n o rm alneg o uczestnika naszej k u ltu ry . Nie m ogło to nie zaw a­ żyć n a jego sto su nk u do tego tek stu , a więc na p rag m a ty c z n y m aspekcie znaczeniow ym tego tek stu .

Bez u w zględnienia ty ch w szystkich m om entów nie m ożna mówić o analizie tego i ty lk o tego w łaśnie tek stu . P rzy zn aję, że — fo rm aln ie rzecz biorąc — w ybiegają one daleko poza ram y tek stu tej n p . pieśni. Ale n ie m a znaczących tekstów k u ltu ry poza

(17)

83

społeczną sy tu acją kom unikacyjną. F un k cje rzeczo­ we, „ n a tu ra ”, jak m ówi Czerwiński, przedm iotów semio tycznych w iążą je bardziej lub naw et w y ­ łącznie z tak im i a nie in ny m i sytu acjam i kom uni­ kacyjnym i.

Pow iedzieliśm y sobie w yżej, że na p o dstaw ie an ali­ zy sy n tak ty czn ej i sem antycznej te k s tu parodii m ożem y stw ierdzić jego paro dy styczną funkcję. Ależ to 'jest tautologia, „m asło m aśla n e ”, a nie stw ierd zenie funkcji. Na ogół w określonej k u ltu ­ rze, dla określonej publiczności, w określonej spo­ łecznej sy tu a c ji kom u n ik acy jnej tek st parodii ba­ wi, śm ieszy, spełnia fun k cję ludyczną. Ale by to stw ierdzić, trz e b a analizy p rag m aty czn ej, ustale­ nia, co b aw i w danej k u ltu rz e, jak ą publiczność, w jakich sytuacjach. T rzeba także wiedzieć, że p a ­ rod ia m a baw ić w tej k u lturze.

Sądzę, że należycie pojm ow ana i przeprow adzona analiza semioityczna tekstów k u ltu ry je s t popraw ­ nym p u n k tem w yjścia badań. Sądzę, że podstaw o­ wą w yjściow ą daną w szelkich badań k u ltu ry są te k sty — ta k ja k je tu rozum ieliśm y.

A m biw alentny stosunek Czerwińskiego do anali­ zy sem iotycznej, jego nieufność w stosunku do ta ­ kiego postępow ania badaw czego jest nieuzasadnio­ na. Dalsze opracow yw anie i doskonalenie technik analizy sem iotycznej je s t potrzeb ne dla rozw oju w iedzy o k u ltu rz e w ogóle.

Nieufność nieuzasadniona

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ludmiły wydaje się więc być wy- razem współpracy nie tylko mnicha Krystiana i biskupa praskiego, ale też Bolesława II, który rów- nież był żywo zainteresowany

Door: Reinhout Kleinhans (OTB/TU Delft), Walter Klein Nienhuis (bewonersbedrijf Malburgen).. Reinhout Kleinhans heeft als onderzoeker aan OTB/TU Delft onderzoek gedaan naar

*" Uściślenie wzajemnych relacji tych dwóch idei w programie szkół średnich Komisji Edukacyjnej jest — jak się wydaje — jedną z pod- stawowych potrzeb badawczych

In the following, we discuss two enhancements to the current deprecation mechanism that would better facilitate the communica- tion between API producers and consumers,

D yskutanci, cywil­ ni i wojskowi, zgodnie stwierdzili, że praw o wojskowe (karne) powin­ no się znaleźć w program ach studiów praw niczych naszych wydziałów

Wiedza zdobyta podczas lekcji fizyki, matematyki, chemii, biologii, geografii nie musi przydać się uczniowi w jego dorosłym życiu.. Jednak uczeń rozwiązując różnorodne

zwiększa się liczba rodzin o nieznanej dotąd lub bardzo rzadko występującej strukturze – pojawiają się rodziny zrekonstruowane, rodziny 4-5 pokoleniowe, rodziny osób

Własność ta, powiązana logicznie z kwestią linearności wyrażeń językowych, sprowadza się do tego, że z potoku mowy można wydobywać jednostki dwojakiego rodzaju: po