• Nie Znaleziono Wyników

Dziwne płaszcze Micińskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Dziwne płaszcze Micińskiego"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Anna Czabanowska-Wróbel

Dziwne płaszcze Micińskiego

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 3 (111), 125-131

(2)

„Z aczynam tam , gdzie in n i zaw ieszają głos” (s. 11) - stw ierdza Paweł P róch­ n ia k 1 w książce Pęknięty płomień. O pisarstwie Tadeusza Micińskiego. B adania tw ór­ czości M icińskiego m ają już swoją tradycję, znaczoną nazw iskam i M a rii Podrazy- -K w iatkow skiej, Jana Prokopa a przede w szystkim W ojciecha G utow skiego, k tóry pośw ięcił tw órcy Nietoty osobne książki, pojedyncze studia i fu n d am e n taln e prace edytorskie. A utor Pękniętego płomienia dołącza swój głos do poprzedników , nie kwe­ stio n u je ich najw artościow szych ustaleń, ale w nosi do swojej w ypow iedzi odrębny, osobisty, łatw o rozpoznaw alny ton. N aw et gdy po d ejm u je podobne kw estie, in a­ czej rozkłada akcenty. N ajczęściej jed n ak zagłębia się w nowe te ry to ria w yobraź­ ni, szuka prześwitów , szczelin, niezn an y ch d o tą d tras. Często zajm uje go to, co zdaw ałoby się m arginesow e. Skaza czy w łaśnie pęknięcie in te resu je go bardziej niż to, co dopełnione, przy jm u je bow iem , że „w yobraźnia ta żywi się dw uznaczną energią tran sg resji [...], jej żyw iołem jest sprzeczność, ję z y k ie m -p a ra d o k s ” (s. 12).

„M am w rażenie, że za M ic iń sk im isto tn ie zatrzasnęło się już bezpow rotnie w ieko h isto rii lite ra tu ry ” ( s. 14) - m ów i P róchniak, a przecież pisze tak, jakby nie godził się na tę sytuację, jakby w niedokończonej, otw artej tw órczości M iciń sk ie­ go d o strzeg ał n iew y c ze rp a n y p o te n cja ł. W in n y m m ie jsc u d e k la ru je p rzecież w prost, że dla niego M iciń sk i nie jest pisa rz em z lam usa. O znacza to, że autor k siążki pod ejm u je się obrony swojego b o h atera z pozycji św iadom ego swojej sym ­ p a tii, ale n ie zaślepionego, zw olennika.

K om pozycja Pękniętego płomienia opiera się na zasadzie spójnego, niem al bez­ szwowego połączenia odrębnych w nikliw ych in te rp re ta c ji dzieł reprezentatyw nych dla danej d ziedziny tw órczości M icińskiego, dla w szystkich gatunków , które u p rą

(3)

R o ztrząsan ia i ro z b io ry

wiał. O pow iadanie (Nauczycielka), poem at prozą (Niedokonany), szkic (Walka o Chry­

stusa), utw ór poetycki (wiersz z cyklu Lucifer czytany na tle całego tom u W mroku gwiazd), d ram a t (K niaź Patiomkin), powieść (Nietota) um ieszczone zostały w ko n ­

tekście pozostałych utw orów artysty. Ten sposób czytania pozwala nie tylko głę­ biej zanalizow ać w ybrane utwory, lecz także uchwycić pew ne zasady, które tu p a ­ n ują. P ró ch n iak tra k tu je tw órczość Tadeusza M icińskiego jako pełn ą sprzeczno­ ści, n ie jed n o litą , palim psestow ą całość. W łaśnie m etafora p alim p se stu pozwala w yobrazić sobie dzieło m łodopolskiego tw órcy jako szereg w arstw tekstow ej tk a ­ niny, k tóre - p o d arte i p o strzępione - prześw itu ją poprzez lu k i i o d słaniają swoje „dziw ne g łębie”. To W yspiański pisał w Wyzwoleniu, notabene niezbyt życzliwie, o S am o tn ik u (a słowa te cytuje au to r m onografii):

W loką się za nim dziw ne płaszcze ze starych kronik, które czytał, [...]

były: p u rp u ra , jedw ab, złoto; dzisiaj w koronkę z d arte, płowe, gdy je niejedna plam a plam i,

świecą jak pełne gw iazd rzeszoto, (s. 10)

D ziw ność to kategoria, o której nie sposób zapom nieć, gdy m yśli się o M iciń- skim . D ziw ność - ale niekoniecznie dziwactwo. Płaszcze autora Księdza Fausta - gdyby pozostać p rzy tej m etaforze - to dla m nie nie kolejne p rze b ra n ia, dowolnie p rzy m ierzan e kostium y, ale coś, co zrosło się bez reszty z jego osobowością tw ór­ czą. To raczej warstwy, k o n centrycznie nachodzące na siebie sfery, w których za­ m knięta jest istota tego pisarstw a. W śród nich m ógłby się na pewno znaleźć „płaszcz z gw iaździstych zam ieci”, by użyć frazy z w iersza M a rii K om ornickiej. B rigitte H elbig-M ischew ski uczyniła z tych słów ty tu ł swojej k siążki o autorce Baśni. Psal­

modii (m ożna m ieć n adzieję, że książka ta ukaże się rów nież po polsku).

Płaszcz z „m roku gw iazd”, m ów iąc już językiem M icińskiego, płaszcz poezji, w ydaje się najw ażniejszy ze w szystkich. Najw yżej dziś ceniony z dorobku poety, p rozaika i d ram a tu rg a tom W m roku gwiazd to rów nież, zd an iem P róchniaka, jego n ajisto tn iejsze dokonanie.

Nauczyciel?

N ie pow inno się ukryw ać niebezpieczeństw a idei, które M iciń sk i głosił i w yra­ żał na sposób zarów no dyskursyw ny, jak i literack i, zwłaszcza pod koniec życia. N ie w arto jednak zbytnio ich dem onizow ać a przez to dodaw ać im wagi. Paweł P ró ch n iak nie zataja niczego, ale poprzez zaw artość swojej k siążki w yraźnie okre­ śla, że nie in te resu je go M iciński-ideolog, lecz św iadom y artysta, p ro jek tu jąc y od niew ielkiego wczesnego dzieła, pow tórzonego potem w zm ienionej w ersji, swoją drogę tw órczą. W osobnym szkicu pisze więc o w czesnym opow iadaniu z a ty tu ło ­ w anym Nauczycielka. Czy jest to jedynie próba literacka, niew ielka d an in a złożo­ na „pozytyw nym ” pro jek to m społecznym , czy utw ór nieprzypadkow y p o d ejm u ją­

(4)

cy te m at stale przew ijający się w tw órczości autora Do źródeł duszy polskiej} Jest to z pew nością „spraw a czysta jak łz a” .

A m elia z Nauczycielki (1896) jest nie tylko m łodszą siostrą Siłaczki, ale też sta r­ szą - Joasi P odborskiej. W późniejszej w ersji z to m u Dęby czarnobylskie jest znowu m łodszą siostrą b o h aterk i L udzi bezdomnych - w arto zwrócić uwagę, jak ro zb u d o ­ w uje się jej p am iętn ik , anektując rozm aite dziedziny dyskursu społecznego. W w er­ sji z 1896 ro k u b o h aterk a czyta D w a bieguny Orzeszkowej i zastanaw ia się n a d sła­ bością społeczeństw a. W ro k u 1911 - jak pokazuje to P ró c h n iak - czyta esej W it­ kiewicza i zastanaw ia się n ad tym , jakie są szanse na w ew nętrzną przebudow ę n a ­ rodu. W arto zadać sobie pytan ie, dlaczego ta k n ie p o d o b n i do siebie ideowo i arty­ stycznie pisarze, jak Ż erom ski i M iciński, w tym sam ym czasie sięgali po ta k p o ­ dobne m edia, by w ypowiedzieć coś, czego najw idoczniej nie dało się wyrazić w im ie­ n iu m ęskiego p o d m io tu . A m elia to w m izoginicznej tw órczości au to ra Księdza

Fausta jedna z n ajjaśniejszych postaci kobiecych, tych, któ re obdarzone zostały

au to rsk ą akceptacją i ukazane w ciepłej tonacji. M ożliw ość sw obodnego wypowia­ dania się poprzez pierw szoosobow e w yznania b o h aterk i, nadzieja, że zostaną one w łaściw ie odczytane przez przygotow anych w cześniejszym i le k tu ra m i odbiorców, spow odowała, że M iciń sk i sięga po schem at fab u la rn y znany z utw orów pozytyw i­ stycznych i postpozytyw istycznych, a na d odatek d w ukrotnie go przepisuje.

(N ie )d okonan y i wciąż konający

Po odczytaniu stosunkow o najm niej skom plikow anego utw oru, jakim jest N a ­

uczycielka, zostajem y w rzuceni w o tch łan n y w ir lucyferycznej w yobraźni. Rozdział

zatytułow any W kręgu „Niedokonanego” tra k tu je o poem acie prozą, k tó ry stawia in te rp re ta to ro m bardzo wysokie w ym agania. W k ręgu zagadek, dom ysłów i n ie­ dopow iedzeń pom ocne są opracow ania W ojciecha G utow skiego i Jarosław a Raw­ skiego. D o ich gruntow nych b ad a ń dołączył także ze sw oim i trafn y m i in tu icja m i au to r Prądu zatokowego, Jerzy Sosnowski. Paweł P ró ch n iak uw zględnia te stanow i­ ska, ale sam odzielnie po d ejm u je h erm en eu ty czn y tru d , przybliżając się do zap a­ lających się i gasnących sensów dzieła zarów no przez le k tu rę lin e arn ą, jak i p o ­ przez szereg koncentrycznych nawrotów, w reszcie - poprzez nagłe ilum inacyjne błyski. E rudycja badacza, zwłaszcza w d ziedzinie trad y c ji chrześcijańskiej i ju d a ­ istycznej, okazuje się tu niezbędna, bo in te rp re ta to r m u si sprostać niep raw d o p o ­ dobnie w ręcz rozległej (choć niew olnej od pom yłek) erudycji sam ego twórcy. Je d ­ n ą z ta k ich pom yłek odnalazł P róchniak, bad ając rozm aite w aria n ty n ied o k o ń ­ czonego te k stu - w słowie „nam esza” odnalazł h eb rajsk ie „neszam a” : „Otóż «Na- m esza kabały» to zapew ne lapsus. A utor Niedokonanego m yśli n ajpraw dopodob­ niej o «neszam ah», czyli o duszy w yższej, w ew nętrznej, n a jg łę b s z e j...” (s. 170) C ytaty z B iblii, apokryfów b ib lijn y ch , T alm u d u , Z oharu, z dzieł m istyków chrze­ ścijańskich i żydow skich in k ru stu ją tekst in te rp re tac ji, pom agają przybliżyć się do le k tu r M icińskiego, do źródeł jego koncepcji teologicznych i rozpętanej wy­ o braźni religijnej.

(5)

R o ztrząsan ia i ro z b io ry

W yobrażenie M icińskiego o dwóch b ra tn ic h istotach - Lucyferze i E m anuelu, o jedności przeciw ieństw , ufundow ane jest na gnostyckiej form ule „Christus verus

Luciferus”, która w roli najwyższej praw dy pow róci jeszcze w Księdzu Fauście. W

dziele poety toczy się w alka o najwyższą staw kę - o zbaw ienie (lub potępienie). M iciński, zd an iem badacza, „odsłania w k u sz en iu figurę now oczesnej m yśli - we­ w nętrznie skłóconej, w ystawiającej na próbę sam ą siebie” (s. 293) Poem at z p o d ­ ty tu łem Kuszenie Chrystusa Pana na pustyni dowodzi, że M iciń sk i „z lite ra tu ry czy­ n i p arad o k saln e credo, akt w iary niem ożliw ej, której m ową jest język b u n tu , gest odrzucenia, ogołocenie” (s. 293).

W ydziedziczony

W cyklu Lucifer z to m u W mroku gwiazd przem aw ia Ja, któ re n ie um ie mówić o sobie tylko poprzez sprzeczności i któ re z n ic h w łaśnie b u d u je swoją n ie sta łą tożsam ość. P rzypom nijm y frag m en t sonetu:

Jam ciem ny jest w śród w ichrów płom ień boży, Lecący z jękiem w d al - jak głuchy dzw on północy - Ja w m rokach gór zapalam czerw ień zorzy

Iskra m ych bólów, gw iazdą mej bezmocy. (s. 298)

P ęknięciem jest tu nie tylko sprzeczność pom iędzy p ra g n ie n ie m a m ożliw ością spełnienia, ale też m iędzy u traco n ą p ełn ią a złą teraźniejszością degradacji. Jak w słynnym sonecie N ervala E l Desdichado:

Ja - m roczny, ja - wdow iec, m nie - n ik t ulżyć nie może, Ja - książę A kw itanii o zniesionej wieży;

Jedyna g w i a z d a zgasła, w lu tn i gw iazdozbiorze M e l a n c h o l i a i C z a r n e S ł o ń c e m oje leży.2

„C zarne słońce” m elancholii, o któ ry m pisze Julia K risteva, to obraz, k tó ry jest z pew nością odpow iedni, by stać się em blem atem takiego artysty, jak M iciński. N apięcie pom iędzy p otencjalnością, a tym , co się stało, w yrażają słowa: „Ja kom et król - a d uch się we m nie w ichrzy”, „Ja blask w ulkanów - a w błotnych n iz in a c h ...”. U N ervala znaleźć m ożna p o ten cjaln e role, im iona z przeszłości, m aski, k tó re p o d ­ m iot przym ierza: „Am or czy F ebus je ste m ?... L u sin ia n czy B iron?” . W Mszy żałob­

nej M icińskiego p o dm iot m ów i o sobie: „Ja niegdyś Roger - król N orm anów - ”3

O gień, k tóry n ie u sta n n ie traw i, a przecież n ie unicestw ia, to ce n traln a m etafo ­ ra k siążki P róchniaka. C zarn y p ło m ień m e lan ch o lii to u M icińskiego, co ak c e n tu ­ je ty tu ł, także p ęk n ięty p łom ień, rozdwojony, sprzeczny. „D epresyjną aurę tego

2 G. de N erval E l Desdichado, przei. A. W ażyk, cyt za: J. K risteva Czarne słońce.

Depresja i melancholia, przei. M.P. M arkow ski, R. R yziński, U niversitas, K raków

2007, s. 142.

(6)

pisarstw a raz po raz rozjaśnia - n ierzadko złu d n e - poczucie siły i pew ności” (s. 446) - m ówi Próchniak. „Pycha osoby w depresji jest b ez m ie rn a” - stw ierdza w spół­ czesna analityczka i zapytuje: „Jak długo m oże trw ać to słodkie i triu m faln e uw ię­ zienie przez sm utek sam otności, sm utek niebycia?”4. K iedy pozw alam sobie do­ dać do (i ta k bogatych kontekstów przyw ołanych w Pękniętym płomieniu) także i ten z N ervala, nie znaczy to, że d o pom inam się o ponow ną psychoanalizę autora Ter-

mopilpolskich. M yślę jednak, że podobieństw o w yobraźni m ów i w iele o p o d o b ień ­

stwie sytuacji m etafizycznego i egzystencjalnego w yzucia, którego doznają i które d em o n stru ją obaj poeci.

P odm iot w ielu w ierszy M icińskiego to istotnie E l Desdichado, ktoś w yzuty ze swego dziedzictw a, „bóg bez w ieczności i król bez korony”5, obciążony p am ięcią utraconego szczęścia („pom nę, żyłem n a d b rzegam i rzeczki, / poiły w onią m nie drobne k w iateczki”6 - w yznawał jego K orsarz), w ygnany ze sfery, któ rą uważał za swoją suw erenną w łasność, niezależnie od tego, czy było to n ietrw ałe szczęście królow ania z w czesnego dzieciństw a jednostki, czy szczęśliwość U traconego R aju.

Z ra n io n y

Poezja rodzi się ze zran ien ia. P ró ch n iak przyw ołuje i uznaje za odpow iednią do b ad a n ia tw órczości M icińskiego form ułę Różew icza, że poezja „jak otw arta r a n a ” . To ran a n ie u sta n n ie jątrząca i ro zjątrzan a pasją m roku. Słowa sam ego poety

kto obróci w m oim sercu m iecz - tem u serce m oje pieśń zaśpiew a, (s. 349)

konfrontuje badacz z Różewiczowską frazą m ów iącą o poezji, która „sączy się z pęk­ n ię c i a / ze skazy” (349). „Przesterow any, histeryczny to n ” (s. 349) tej poezji, k tóry odkrywa P róchniak, czyni ją nieoczekiw anie b liską tej z końca X X i początku XXI w ieku i takie zestaw ienia zn ajd ziem y w książce. Pełna o krucieństw w yobraźnia M icińskiego jest d em onstrow aniem wciąż tego sam ego pierw szego zra n ien ia , p ie r­ w otnego urazu, od którego zaczęło się św iadom e istn ien ie, zarów no w w ym iarze jednostkow ym , jak i zbiorow ym .

C ierpiący i skazany na m ęczeństw o, n im jeszcze skaże go sąd, jest zwłaszcza, w śród rozm aitych p ostaci z utw orów M icińskiego, oficer na „m yślowym p a n c e rn i­ k u ”, le jtn a n t Szm idt. C hrystusow y b o h ater d ra m a tu K niaź Patiomkin m a swojego lu cyferycznego sobow tóra w p o sta c i W ilh elm a T ona. D w ójca z Niedokonanego pow raca w now ym , na w skroś dw udziestow iecznym w ariancie. W dram acie p o ­ św ięconym rew olucji P ró c h n iak zn a jd u je ściśle zw iązaną z k u ltu rą praw osławia kategorię jurodstw a. Jurodiw yj „radi Christa” w ybiera szaleństw o dla C hrystusa,

4 J. K risteva Czarne słońce..., s. 95.

5 T. M iciń sk i Wybór poezji, s. 109.

6 Tam że, s. 108.

(7)

R o ztrząsan ia i ro z b io ry

a akcja utw oru rozgrywa się w przełom ow ej chw ili dziejów R osji i świata. B ohater d ra m a tu le jtn a n t S zm idt jako jurodiw y - to ktoś, kto koegzystuje ze swoją ran ą jak stygm atyk i, aczkolw iek n ie u c h ro n n ie skazany, sam w ybiera swój los.

N ietożsam y

O sta tn i rozdział k siążki P róchniaka dotyczący Nietoty nosi ty tu ł „Niebem tu

była nicość”. Szkic te n pozw ala zrozum ieć, jak duże znaczenie m a w pracy in te r­

p reta to ra gruntow ne filologiczne b ad a n ie tekstu. Tytułow y m otyw „n ieto ty ” zo­ staje odczytany w jej rozm aitych znaczeniach, także b otanicznych, zyskuje więc w ielostronne ośw ietlenie.

„Trudno definityw nie rozstrzygnąć, jak bardzo rozchw iana dykcja tego p isa r­ stwa jest kalkulow aną na zim no strategią, gdzie d okładnie przebiega granica od­ dzielająca artystyczny chwyt od m im ow iednej a b e rra c ji” (s. 395) - m ów i autor książki. P ró ch n iak bad a w Nietocie nie chorobliw ą w yobraźnię, lecz „w yobraźnię choroby” (s. 413), a to w ielka różnica. Nietota - fab u la rn y odpow iednik choroby społeczeństw a polskiego czasów niew oli - jest w m niejszym sto p n iu chłodną dia­ gnozą, w w iększym - w zięciem na siebie w spółw iny i w spółodpow iedzialności. Gdy M iciń sk i zbliża się w swojej pow ieści do b ieguna nieznośnego już patosu, n aty ch ­ m iast go uniew ażnia, ucieka w ironię i au to iro n ię, a w k ońcu - w św iadom ie sto ­ sow any kom izm i w groteskę. N ie daje się przyłapać, jest n ieuchw ytny i zn ajd u je się zawsze tam , gdzie nie m ógłby się go spodziew ać pro sto d u szn y czytelnik. In n a spraw a, czy ta k i czytałby w ogóle tę powieść.

P ró c h n iak , in te rp re ta to r pojedynczych utworów, m ałych całostek, któ re na zasadzie pars pro toto m ów ią za każdym razem o całości dzieła M icińskiego - oczy­ wiście całości pękniętej - form ułuje na zakończenie swej książki śm iałe syntetycz­ ne sądy o tw órczości autora W mroku gwiazd, pozw alające usytuow ać ją nie tylko na tle M łodej Polski, lecz i całego dw udziestow iecznego m odernizm u. Stw ierdza na przykład:

E ru p cy jn a skaza tale n tu M icińskiego p rzek ład ała się na brulionow y c h ara k te r w ielu sto ­ sow anych przez poetę artystycznych rozw iązań. D opow iedzm y więc, że ta sw oista t y m ­ c z a s o w o ś ć form y nie była jedynie fu n k cją niecierpliw ej w yobraźni. W idzieć w niej trzeb a zasad n iczy rys takiej stra te g ii artystycznej, za spraw ą której podstaw ow ą rolę w utw orze zaczyna grać sem iotyka poruszonych znaczeń, g ram aty k a powinowactw, siat­ ka w ielokierunkow ych konotacji, (s. 444)

Paweł P ró ch n iak m ów i to, czego n ie wysłowili in n i, ale i on zaw iesza głos, p o ­ w tarzając tym sam ym apofatyczny gest poety. Pęknięty płomień k u si do staw iania p y ta ń nie tylko o sposób b ad a n ia dzieł M icińskiego, lecz także o „źródła i u jścia” polskiego m odernizm u.

(8)

Abstract

Anna CZABANOWSKA-WRÓBEL Jagiellonian University (Kraków)

Tadeusz M icihski’s W e ird O v e rc o a ts

Book review: Pawet Próchniak, Pęknięty ptomień. 0 pisarstwie Tadeusza Micińskiego

[A Cracked Flame. The literary output o f Tadeusz Miciński’], KUL (Catholic University o f Lublin) Press, Lublin 2006.

The book author interprets individual literary works, each o f which tells us, on a p a rs- -p ro -to to basis, o f Micihski’s oeuvre as a w hole - this being, expectedly, a cracked whole. In conclusion, Mr. Próchniak puts forward daring synthetic opinion on the Miciński output, which helps position it not only against the background o f the Young Poland period but also, the entire 20th-century modernism.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Gdy on ju˝ si´ skoƒczy∏ lub jeszcze nie zaczà∏, to u˝ywam Êwiat∏a..

Nauczyciel prosi, aby uczniowie w parach zastanowili się, jakie konkretne zadanie mają do wykonania w niedalekiej przyszłości (może to być np. Następnie prosi, aby zastanowili

To co dziś jest standardem, wtedy gdy zaczynaliśmy, było rozwiązaniem nowatorskim nie tylko na skalę naszego kraju, ale całego byłego bloku

Substance Abuse Treatment with Correctional Clients. Practical Implications for Institutional and Community Settings, red. Majcherczyk, Specyfika terapii uzależnienia od

Rysunek techniczny -wykład Geometryczna struktura powierzchni Tolerancja wymiarów liniowych PasowaniaPasowania Tolerancja geometryczna A.Korcala Literatura źródłowa:

nie

[r]

Pokaż, jak używając raz tej maszynerii Oskar może jednak odszyfrować c podając do odszyfrowania losowy