Bronisław Dobrzański
"Rozwiązanie przysposobienia w
polskim kodeksie rodzinnym i
opiekuńczym oraz w polskim prawie
międzynarodowym i procesowym,
Bronisław Walaszek, Kraków 1966 :
[recenzja]
Palestra 10/12(108), 128-133
zapom óg je d n o ra zo w y ch m ogą n astęp o w a ć ty lk o w m ia rę m ożliw ości fin a n so w y ch F u n d u sz u oraz ty lk o w ted y , gdy w izbie ad w o k a ck ie j, do k tó re j należy w nioskodaw ca, n ie m a zorganizow anego F u n d u sz u W zajem n ej Pom ocy, m ającego za za d an ie w y p łac an ie m . in. zasiłków je d n o ra zo w y ch ad w o k a to m i członkom ich rodzin (§ 6 ust. 1 lit. b R eg u lam in u ). Z apom ogi p rz y z n a w a n e są p rze z K o m isję S am opom ocy K o leżeńskiej p rz y N RA. J e ż e li za te m ra d a ad w o k a ck a o trzy m a p o d an ie sk ie ro w a n e do F u n d u sz u Sam opom ocy K oleżeńskiej p rzy NRA o p rzy z n an ie zasiłk u jednorazow ego, p o w in n a je w zasadzie w ra z ze sw oją opinią i ośw iadczeniem co do istn ie n ia zorganizow anego F u n d u sz u W zajem nej Pom ocy p rzesłać do K o m isji S am opom ocy K oleżeńskiej p rz y NRA.
P a r a g r a f 6 ust. 1 lit. b R e g u la m in u F S K p rz y NRA je s t przez K om isję SK b ard z o ściśle p rz e strzeg a n y , zapom oga w ięc je d n o ra zo w a z F u n d u sz u S am o pom ocy K oleżeńskiej p rzy N RA n ie je s t p rzy z n aw an a , gdy ad w o k a t ub ieg ający się o zapomogę' je s t u p ra w n io n y do je j u zy sk an ia w sw o jej w ła sn e j izbie. Z n a ją c w ięc obow iązujące p rzep isy , r a d a ad w o k a ck a m oże w n io sek o zapom ogę je d n o ra zo w ą, a d re so w a n y do F u n d u sz u S am opom ocy K oleżeńskiej, rozpoznać w e w łasn y m z a k resie w ów czas, gdy n a te re n ie izby istn ie je zorganizow any F u n d u sz W zajem n ej Pom ocy, z k tó reg o m . in. m oże być w ypłaco n y zasiłek jed n o razo w y .
R a d a ad w o k ack a, ro zp o z n ają c ta k i w n io sek w e w łasn y m zak resie, czyni to dla d o b ra a d w o k a ta-w n io sk o d a w c y , p oniew aż w ie, że n a p o d sta w ie cytow anego w yżej § 6 u st. 1 lit. b R e g u la m in u F S K sp ra w a n ie m oże być z a ła tw io n a p ozy ty w n ie p rzez K om isję S am opom ocy K oleżeńskiej p rzy N RA . P rz e sy ła n ie zatem w n io sk u i a k t byłoby ty lk o fo rm a ln o śc ią, n ie p o trz e b n ie p rz e w le k a ją c ą z a ła tw ie n ie spraw y.
W ito ld D ą b ro w ski
R E C E N Z J E
B ro n isław W a l a s z e k : R o zw ią za n ie p rzysposobienia w p o lsk im k o d e ksie ro d zin
n y m i o p ie k u ń c zy m oraz w p o lsk im praw ie m ię d z y n a ro d o w y m i p ro ceso w ym , „S tu dia C y w ilisty c zn e ”, K r a k ó w 1966, P W N , t. V II, s. 101— 168.
P ra c a pod pow yższym ty tu łe m s ta no w i sw ego ro d z a ju u zu p e łn ie n ie ob sz e rn e j, liczącej 327 stro n i w y d an e j ja k o osobna k sią ż k a m o n o g rafii tegoż A u to ra p t.: P rzy sp o so b ien ie w polsk im p ra w ie ro d zin n y m o raz w polskim p ra w ie m iędzynarodow ym p ry w a tn y m i procesow ym (W arszaw a 1966, PW N). R ecenzję te j k sią żk i zam ieściłem ró w nież n a ła m a c h „ P a le s try ” (n r 11/1966, s. 64). P o n iew aż chodzi obecnie o z re - cenzow anie in n e j p ra c y tego sam ego
A u to ra i dotyczącej ty lk o pew nego w y cin k a (w p o p rzed n iej książce n ie o- m aw ianego) te j sam ej ad o p cy jn ej p r o b le m aty k i, p rze to zrozum iałe je st, że rów n ież cechy c h a ra k te ry z u ją c e obie p rac e b ęd ą n a ogół ta k ie sam e, a ty m sam ym ta k ż e i m o je recen zen ck ie spo strze że n ia czy u w ag i b ęd ą w pew nym z a k resie zachodzić n a siebie.
P ra c a , k tó rą obecnie oceniam , s ta n ow i rów n ież b ard z o cenną pozycję, k tó ra w zbogaca w sposób isto tn y d o
ty ch czaso w y d o robek n asze j lite r a tu r y p ra w n ic z e j i k tó ra ciąg le jeszcze w z a k re sie ta k społecznie w aż k ie j in sty tu c ji, ja k ą je s t przysposobienie, n ie n a d ą ż a w d o stateczn y m sto p n iu za p o trze b am i p r a k ty k i i te o rii. A opóźnienie to d o tyczy w ła śn ie w najw y ższy m stopniu p ro b le m a ty k i ro zw ią zan ia p rzy sp o so b ien ia, sta n o w iąc ej je d y n y p rze d m io t obecnie rec en zo w a n ej pracy.
P ro b le m a ty k a ta — ja k stw ie rd z a A u to r za raz w p ierw szy m zd an iu sw ej p ra c y — „nie o k az u je się p ro s ta ” . W y raż en ie to je s t zresztą — m. zd. — zb y t słabe. N a tle p rzepisów now ego ko d ek su rodzinnego i opiekuńczego p o w sta ły w z a k resie ro zw ią zan ia p rz y sposobienia — w sk u te k lakoniczności p rzepisów i b ra k u ła tw e j do ro zsz y fro w a n ia i k o n se k w e n tn e j koncep cji — p ro b lem y n iezw y k le tru d n e do ro z strzy g n ięc ia, k tó re m og ły b y być ogól n ie p rz y ję te bez sprzeciw ów . T ylko n ie k tó re z ty c h pro b lem ó w b ęd ą p o ru szo n e w ra m a c h n in iejszej recenzji. W ielk ą w a rto ść recenzow anej p racy sta n o w i to, że w iedza i e ru d y c ja A u to ra p o zw a lają m u n a op ero w an ie b o gaty m m a te ria łe m p raw n o p o ró w n a w - czym, u ła tw ia ją c y m n ie ra z zro zu m ie n ie genezy i w łaściw e j tre śc i naszych przepisów . A u to r pow o łu je w ielo jęz y czną lite r a tu r ę i p rzy o m aw ian iu p o szczególnych problem ów z z a k resu ro z w iąz an ia przysp o so b ien ia p o d a je z a ró w n o pogląd y w y p o w iad a n e w te j l i te ra tu rz e , ja k i tre ść odpow iednich w te j m a te rii przepisów obow iązujących w w ielu p a ń stw a c h socjalisty czn y ch i k ap italisty c zn y c h . W ielk ą w ag ę i w ie le m ie jsc a pośw ięca A u to r m. in. p r o blem om m iędzynarodow ym , k tó re i w te o rii, i w p ra k ty c e są szczególnie t r u dne.
P ra c a za w ie ra w iele ciekaw ych m a te ria łó w in fo rm ac y jn y ch . N a p rzy k ła d A u to r, stw ie rd z a ją c słu szn ie (s. 106), że liczba „rozw iązań ad o p cji w p r a k ty c e je s t n ie lic zn a”, p o d a je je d n o cz e śnie, że w S zw ajc arii s ta ty s ty k a (la ta 1938— 1948) w yk azała, iż p rze cię tn ie
ty lk o 2% d okonyw anych ad o p cji ulega n a s tę p n ie ro zw iązan iu (podobnie p rz e d sta w ia się sp ra w a w NRF).
R o z p ra w a o b e jm u je streszczenie w ję z y k u ro sy jsk im i n iem ieck im i n ie w ą tp liw ie m oże w zbudzić z a in te re so w a n ie — zw łaszcza p rac o w n ik ó w n a u ki — ta k ż e poza g ran ic am i Polski.
Z sa ty sfa k c ją m uszę stw ierdzić, że rec en zo w an a przeze m n ie p ra c a n ie zasłu g iw a łab y n a te dw ie ogólne u w a gi k ry ty czn e, k tó re p odniosłem w p o p rze d n iej rec en zji w sto su n k u do k s ią ż k i w y m ienionej n a w stę p ie i ju ż z re - cenzow anej, a k tó re zarzu cały w zg lę dnie m a łą p rze jrz y sto ść u k ła d u o raz n a d m ia r dy g resji. R o zp raw a o ro z w ią zan iu p rzysposobienia n ie za w ie ra ża an y c h rozb u d o w an y ch d y g re sji i m a u k ła d p rze jrz y sty , p o zw a lając y n a s to sunkow o szybkie o dszukanie om ów ie n ia p ro b lem u , k tó ry w d an e j ch w ili je s t przed m io tem za in te re so w a n ia czy te ln ik a .
R o zp raw a o b ejm u je siedem ro z d z ia łów o n a s tę p u ją c y c h ty tu ła c h : I. R o z w aż a n ia ogólne; II. P rz e sła n k i ro z w ią z a n ia p rzysposobienia w k o d ek sie ro dzinnym i opiekuńczym ; III. K to m oże się dom agać ro zw ią zan ia a d o p cji; IV. S k u tk i ro zw ią zan ia p rzy sp o so b ie n ia; V. P ro b le m a ty k a in te rte m p o - r a ln a ; V I.R ozw iązanie p rzy sp o so b ien ia w polsk im p ra w ie m ięd zy n aro d o w y m p ry w a tn y m ; V II. P ro b le m a ty k a w s p r a w ach o ro zw iązan ie przy sp o so b ien ia z z a k resu m iędzynarodow ego p o stę p o w a n ia cyw ilnego.
R ozdziały o m a w iają poszczególne k w estie w system atycznym u sz ereg o w an iu , u w y p uklonym osobną n u m e r a cją, a często też osobnym i p o d ty tu ła mi.
W dalszym ciągu podnoszę w ą tp li wości, ja k ie m i się n a s u w a ją w s to su n k u do pro p o n o w an y ch przez A u to ra trzech rozstrzy g n ięć z dziedziny p rz y sposobienia. T ak się zd a rza przypad-. kow o, że w ty c h trz e c h w y p a d k a c h ju ż się gdzieś w ypow iedziałem i d la teg o m uszę się zastrzec, że nie chodzi m i tu
oczyw iście o o bronę w łasn eg o s ta n o w isk a , lecz o sp e łn ie n ie o bow iązku r e ce n zen ta, k tó ry pow in ien zw rócić u - w a g ę czytelników n a m ożność in n e j k o n ce p cji i sygnalizow ać ju ż w y ra żo n e o d m ien n e pogląd y w ła sn e i cudze.
A u to r w y ra ż a pogląd (s. 113 i n.), że przysposobienie, ta k ż e pełne, nie w y łąc za u sta le n ia ojco stw a czy u z n a n ia . O dm ien n y pogląd w y ra ziłem i obszerniej u za sa d n iłem go w sk ry p cie p t.: P rzysposobienie, w y d a n y m w 1965 r. p rzez Z rzeszenie P ra w n ik ó w P o l skich w ra m a c h C e n traln e g o Z ao czn e go S tu d iu m Now ego P ra w a <str. 16 i n.). Z ająłe m ta m stan o w isk o , że u s ta le n ie ojco stw a i uznanie, ja k rów n ież in n e p ow ództw a zm ierzające do u s ta le n ia „rzeczyw istego p ochodzenia oso by p rzy sp o so b io n ej” są n ie d o p u szc za l ne. T ak ie sam o sta n o w isk o za jm u je S telm ac h o w sk i w o statn io w y d an y m k o m e n ta rz u do K od ek su ro dzinnego i opiekuńczego (Wyd. P ra w n icz e, W a r szaw a 1966). S tw ierd za on m ianow icie (s. 654), co n a stę p u je :
„K o n sek w en cją zupełnego ze rw a n ia w ięzi p ra w n e j łączącej p rzy sp o so b io n e go z ro d zin ą n a tu r a ln ą je s t — ja k się w y d a je — niem ożność u sta le n ia p ra w s ta n u w sto su n k u do te j ro dziny. T ak w ięc jeżeli p rze d przy sp o so b ien iem o j costw o przysposobionego n ie było u s ta lone, n ie m oże on żądać sądow ego u s ta le n ia ojco stw a an i też ojciec nie m oże go d o brow olnie uznać. P rz y sp o sobione dziecko n ie zn a n y ch rodziców n ie m oże żądać an i u sta le n ia ojco stw a , an i u sta le n ia m a cie rz y ń stw a . O d m ie n n e orzecznictw o sądow e, u k s z ta ł to w a n e po d rzą d em p o p rze d n io obo w iąz u ją ce g o k o d ek su rodzinnego z
1950 r., w sto su n k u do p rzy sp o so b ie n ia pełnego straciło a k tu a ln o ś ć ” .
N a in n y m m ie jsc u (s. 666) S te lm a ch o w sk i rów n ież po d ziela m ój p o p rz e d nio w y ra żo n y pogląd, że in aczej (tj. „po d a w n e m u ”) sp ra w a p rz e d sta w ia się ty lk o w raz ie przysp o so b ien ia n ie p e ł nego.
M uszę je d n a k p o d k reślić, że S te lm a
chow ski z a jm u je om aw ian e w yżej s t a now isko z p e w n ą je d n a k ostrożnością („jak się w y d a je ”), za d y sk u sy jn y zaś — ale bez w y ra ż e n ia ostatecznego w ła snego p o g lą d u — p ro b lem te n uw aża w tym że k o m e n ta rz u Ignatow icz (s. 469), k tó ry p rz y ta c z a ty lk o głów ne a r g u m e n ty p rz e m a w ia ją c e przeciw lub za tezą, k tó re j b ro n i A u to r rec en zo w an e j pracy .
W arto tu sk o rzy stać z okazji, by ponow ić ap e l au to ró w i daw nego K o m e n ta rz a do k o d ek su rodzinnego, i now ego K o m e n ta rz a do k o d ek su r o dzinnego i opiekuńczego (do k tó ry c h to a u to ró w sa m te ż należę), za w arty w przedm ow ach, k tó re w idocznie b y w a ją rza d k o czytane, skoro ta k czę sto n ie ra z n a w e t p rze d staw ic ie le n a u k i c y tu ją u w agi do k o m e n ta rz a w sposób niew łaściw y . S koro k o m e n tarz je s t p ra c ą zbiorow ą, ale n ie w spólną, to ap el przed m o w y ty c h k o m e n tarzy , że nie należy pow oływ ać się „ogólnie n a zdanie au to ró w k o m e n ta rz a czy też bezosobow o n a k o m e n tarz, lecz n a zdanie a u to ra , k tó ry p o w oływ any p o gląd w y pow iedział w ty m k o m e n ta r z u ” — je s t ja k n a jb a rd z ie j n a d a l u z a sadniony. P ow yższe za strzeżenie co do różnicy poglądów m iędzy a u to ra m i k o m e n ta rz a będzie m i zresztą p o trze b n e do dalszych m ych w yw odów .
W ra c a ją c do k w esty jn eg o za g a d n ie nia, chciałbym p o d k reślić, że do p rz y ję c ia w y d a je m i się ty lk o pogląd S te l m achow skiego, a w ięc odm ienny od tego, ja k i w y ra ż a A u to r recenzow anej p rac y . J a k ju ż bow iem p o d k reśla łe m w p o p rze d n iej sw ej recen zji, z e rw a n ie w ięzi z p o p rze d n ią rodziną, a w ięc isto tn y elem e n t przy sp o so b ien ia p e ł nego, oraz u sta la n ie n a s tę p n ie te j w ię zi przez sąd z tą w ła śn ie ro d z in ą — to ty p o w e ju ż incom patibilia. C ałkiem n ie zro zu m iałe d la każdego sy tu a c je p o w sta w a ły b y p rzy przysposobieniu anonim ow ym , k tó re w p ra k ty c e będzie chyba zjaw isk iem szczególnie częstym w m ia rę p o p u la ry z a c ji tej w ysoce ce low ej in sty tu c ji. Z je d n ej w ięc stro n y
ró żn e p rze p isy m a ją c e n a celu zacho w a n ie ta je m n ic y p rze d d a w n ą ro d zin ą d la d o b ra dziecka i p rz y sp o sa b ia ją cych, k tó rzy chcą być „p ra w d z iw y m i” rodzicam i i u n ik n ą ć sz an ta ży ze s tr o n y d aw n e j rodziny, a z d ru g ie j p rz e pisy ja k n a jb a rd z ie j u ła tw ia ją c e u s ta le n ie pochodzenia dziecka, a ty m s a m ym u n ic estw iają ce cel całej in s ty tu c ji przysp o so b ien ia anonim ow ego i stw a rz a ć d o d atk o w e m ożliw ości sz a n tażu.
D ru g a w ątp liw o ść co do sta n o w isk a recenzow anej p ra c y i jednocześnie d r u ga ilu s tra c ja n iezw ykłych trudności, ja k ie w z a k resie ro zw ią zan ia pełnego p rzy sp o so b ien ia stw orzył now y kodeks, to zagadnienie, czy po rozw iązaniu ta k ie g o p rzy sp o so b ien ia o d ży w a ją p r a w a i obow iązki w sto su n k u do d a w nej rodziny. A u to r d a je tu odpow iedź raczej kom prom isow ą, stw ie rd z a ją c (s. 134), iż „m ożna by sta n ą ć n a sta n o w is k u , że o dalszym losie dziecka w s e n sie jego p raw n eg o p o w ro tu do n a t u ra ln e j rod zin y (z p ra w a m i sprzed d o k o n an ia adopcji) lu b o pozostaw ieniu tego dziecka poza tą ro d zin ą — p o w in ie n zadecydow ać sąd po ro zw aż e n iu c a ło k sz ta łtu okoliczności danego w y p a d k u ; p rz y czym n aczeln ą d y re k ty w ą dla decyzji są d u w te j m ierze pow inno być dobro dzieck a” . W ydaje m i się, że ta k ie ro zw iązan ie m ogłoby być ty lk o ja k im ś p o stu late m de lege
fe re n d a (którego b y m z re sztą osobiście
n ie podzielał), n a to m ia st de lege lata te g o ro d z a ju u p ra w n ie n ie są d u do d e cydow ania o zasadniczych p ra w a c h r o dzin n y ch dziecka w ta k i czy in n y spo sób nie m iało b y ża d n ej po d staw y w p rz e p isa c h u staw y . O becnie m ożna p rz y ją ć ty lk o je d n o z dw óch ro z w ią za ń zasadniczych, a m ianow icie, że po ro zw iązan iu przysp o so b ien ia p e łn e
go p ra w a i obow iązki w sto s u n k u do d a w n e j ro d zin y o d żyw aja lu b też n ie odżyw ają.
A u to r (s. 141) rac zej ak cen to w ałb y stan o w isk o o p o w iad ające się za „ r e k re a c ją sto su n k ó w p ra w n y c h p rz y sp o
sobionego w zględem ro d zin y n a t u r a l n e j i vice v e r s a ”, je d n a k ż e — tu ju ż n a pew no słusznie — stw ie rd z a, że n a su w a ją pod ty m w zględem w ątp liw o ści „ m ia ro d a jn e p rze p isy k o d ek su rodz. i opiek.” i dlatego w y d a je m u się „słu szny p o stu la t idący w k ie ru n k u u s u n ię cia tej niepew ności za pom ocą in g ere n cji u staw o d aw cy lu b w ytycznych uch w alo n y ch przez Sąd N ajw y ższy ”. O sobiście sądzę, że w łaściw sza byłaby d ro g a n ow elizacji, skoro w istocie ch o dziłoby tu o fu n k c je praw o tw ó rcze, k tó ry ch w y tyczne S ąd u N ajw yższego n ie pow in n y spełniać — n ie m ów iąc o tym , że w ytyczne m ogłyby u su n ą ć ty lk o rozbieżności p ra k ty k i, a nie z a sadnicze w ątp liw o ści teoretyczne.
I n fa v o re m A u to ra m uszę s tw ie r
dzić, że w m oim całk o w ity m s p rz e ciwie w obec kon cep cji re k re a c y jn e j po ro zw iązan iu przy sp o so b ien ia pełnego n a raz ie ja je ste m odosobniony. W y po w iad a się n a ogół pogląd y p rz e c iw ne, lecz b ez bliższego i w y c z e rp u ją cego u za sa d n ien ia . R ów nież u z a sa d n ie n ie w recenzow anej pracy , choć stosunkow o n a jb a rd z ie j jeszcze w y czerpujące, n ie b ie rz e je d n a k pod ro z w agę szeregu n a su w a ją c y c h się k o n tr arg u m e n tó w i k o m p lik acji, ja k ie w y w o ływ ałoby p rzy ję cie re k re a c y jn e j tezy.
S tanow isko, że „odżycie” sto su n k ó w p ra w n y c h w obec d aw n e j ro d zin y nie n a stę p u je , w y ra ziłem p ierw szy ra z na ła m ac h „ P a le s try ” (1964 r. n r 6, s. 20), a n a stę p n ie p o d trzy m ałe m i u z a sad n iłem w w yżej cytow anym „ P rz y sp osobieniu” ( s.34, 41—43), n a k tó re tu — d la b ra k u m ie jsc a — m uszę się ty lk o pow ołać. S telm ac h o w sk i w K o m e n ta rz u (s. 682) z zastrzeżeniem („jak się w y d a je ”) p rz y jm u je kon cep cję o d żyw ania, gdyż odm ienny, tj. m ój p o gląd „ n a su w a w ątp liw o ści o ty le , że w ów czas dziecko b y ło b y pozbaw ione ja k ich k o lw iek p ra w w sto su n k u do obu rodzin: p rz y sp o sa b ia jąc ej i n a t u ra ln e j”. Co do ty c h „jak ic h k o lw ie k p ra w ”, to m ożna zaoponow ać, i? p rz e
cież a rt. 125 § 1 k.r.o. p rz e w id u je u trz y m a n ie w m ocy obow iązków a li m e n ta c y jn y c h i sąd u trz y m a te p ra w a oczyw iście w sto s u n k u do p rz y sp o sa b ia jąc eg o i e w e n tu a ln ie jego rodziny, je że li dobro przysposobionego będzie tego w ym agać.
Z aró w n o S telm ach o w sk i, ja k i A u to r rec en zo w a n ej p ra c y z a jm u ją się p r z e d e w szy stk im w ła d z ą ro d zic ielsk ą n a tu r a ln y c h rodziców po ro zw ią zan iu p rzy sp o so b ien ia pełnego. I tu n a s u w a j ą się ja k n a jd a le j idące p rz e c iw w sk az an ia, skoro w sze lk a w ięź (n aw et m ożność w id y w a n ia się) b y ła p o p rz e d nio całkow icie ze rw a n a. N ie n ależy je d n a k zapom inać o sto su n k a c h a li m e n ta c y jn y c h i dziedziczeniu, k tó re p rz y k o n cep cji o d ży w a n ia z jaw ia ły b y się n a g le ja k deus e x m ach in a , n ie ra z p rzy ty m z ta k im zaskoczeniem , że jego ro zm iaró w n ie m ożna b y n a w e t dość siln ie odtw orzyć. W ystarczy sobie w y o b ra zić np. ro zw ią zan ie przy sp o so b ie n ia pełnego i jednocześnie a n o n i m ow ego, w p ra k ty c e zap ew n e n a jc z ę s t szego w przyszłości. Rodzice, k tó rzy w y ra z ili zgodę n a przysp o so b ien ie in
blanco zazw yczaj jeszcze w ok resie
n ie m o w lęc tw a dziecka, a n a s tę p n ie nie p o w in n i n a w e t w iedzieć, czy lu b przez kogo dziecko ich zostało przysposobio n e — n ag le po ro zw ią zan iu przy sp o so b ie n ia w p rocesie m iędzy d w iem a n ie zn a n y m i im osobam i miejliby w z a sa dzie au to m aty cz n ie od zy sk ać w ład zę ro d zic ielsk ą n a d dzieckiem , jeżeli jest ano m a ło le tn ie . A je śli je st ju ż ano p e łn o le tn ie i od zgody in blanco u p ły n ę ło k ilk a d z ie sią t la t, to mieliłby w s to s u n k u do dziecka n a b y w a ć z p o w ro te m p ra w a i obow iązki alim e n ta c y jn e o raz spadkow e ek sp ek ta ty w y . Chyba ta k ie dziw ne re a k ty w o w a n ie s to s u n k ów p ra w n y c h i ro d zin n y c h , k tó re w łaściw ie n ig d y p ra w ie p o p rz e d n io n ie istn iały , n ie m ogłoby znaleźć a p ro b a ty ze stTony społeczeństw a!
Is to ta przysp o so b ien ia pełnego, po le g a ją c a m. in. n a p ełn y m zerw a n iu sto su n k ó w p ra w n y c h i w szelkiej w
ogóle w ięzi z d a w n ą rodziną, w yłącza m . zd. m ożliw ość jak ieg o ś odżyw ania auto m aty czn eg o ty c h sto su n k ó w i w ię zi. D o te g o p o trz e b n y b y b y ł w y ra ź n y p rze p is u staw y . T a k ie p rze p isy za w ie r a ją też liczn e u sta w y , k tó re p rz e w i d u ją owo odżycie, w ró żn y c h zresz tą fo rm a c h i w ró żn y m za k re sie (w ty m ta k ż e n a jn o w sze u sta w y so c jalis tyczne). T a k np. k odeks czechosłow a cki z 1963 r., k tó ry po d o b n iś ja k n asz zn a przy sp o so b ien ie p e łn e i n ie p ełn e i pie rw sz e uw aż a za n ie o d w o łaln e w ogóle (tak i p o s tu la t w ielo k ro tn ie zg ła szałem — n ie ste ty b ezsk u teczn ie — w to k u d y sk u sji n a d p ro je k te m k.r.o.) słusznie uw aż a za konieczne u n o rm o w an ie szczególnym p rzep isem (§ 45) p o w ro tu dziecka do ro d zin y n a tu ra ln e j po ro zw iązan iu p rzy sp o so b ien ia n ie pełnego, p rzy czym te n że p rze p is § 45 p rz e w id u je obow iązek są d u o d p o w ied niego zabezpieczenia sy tu a c ji dziecka. R ów nież k o d ek s ro d zin n y NRD z 20 g ru d n ia 1965 r., k tó ry p rz e w id u je je d n ą ty lk o postać przy sp o so b ien ia p e łn e go (tak i p o s tu la t te ż zgłaszałem w ielo krotnie), u w aż a za konieczne osobnym , szczegółow ym p rze p isem (§ 78) u r e gulow ać sp ra w ę odżycia p ra w i obo w iązków w sto su n k u do n a tu ra ln e j rodziny, i to ta k pod w zględem p o d m iotow ym (nie w obec w szy stk ich k r e w nych), ja k i przed m io to w y m (np. r o dzicielskie p ra w o w y ch o w an ia nie od żyw a w ogóle).
O sta tn ią w ątp liw o ść w sto su n k u do sta n o w isk a zajętego w recen zo w an ej p ra c y zgłaszam w zak resie w sp o m n ia nego ju ż w yżej u trz y m a n ia w mocy obow iązków a lim e n ta c y jn y c h z a rt. 125 § 1 k.r.o. N a ła m a c h „ P a le s try ” (nr 6/1964, s. 19) w y ra ziłem pogląd, że stosow nie do okoliczności sąd będzie m ógł u trz y m a ć w m ocy ty lk o n ie k tó re (w sto su n k u do n ie k tó ry c h osób), a n ie w szy stk ie obow iązki a lim e n ta c y j ne. A u to r z a jm u je w ty m w zględzie s. 137) sta n o w isk o odm ienne. Mój po gląd u zn ał ostatn io ,za tra fn y S te lm a chow ski w K o m en tarzu (s. 681).
O g ran iczam się t u do zasy g n alizo w a n ia te j różnicy zdań w z a k resie j e szcze je d n e j k w estii w ątp liw ej z tego pow odu, że ja k o ty m ju ż w yżej by ła m ow a, przep isy k.r.o. w z a k resie ro z w ią z a n ia przysp o so b ien ia — w p rz e c i w ień stw ie do ogółu p rzep isó w tego k o d e k su — są zb y t lak o n iczn e i s tw a r z a ją n iezw y k le tr u d n e p ro b lem y . S a
W słow ie w stę p n y m do p ra c y A u to r 1 p o d k reśla , że śc ie ra n ie się ró ż n y ch poglądów u w aż a „za je d n ą z p r a w idłow ości so cjalisty czn ej n a u k i p r a w a ”, i d la teg o uw aża za sw ój o b o w ią zek n ie ty lk o zaznajom ić czytelników z w łasn y m i poglądam i, a le rów n ież p rze d sta w ić w p rac y poglądy in n y c h au to ró w , k tó re uw aż a za sporne, i z a ją ć w* sto su n k u do n ic h w ła sn e s ta n o w isko. A u to r w idzi w ty m drogę p r o w ad z ą c ą do w zbogacenia d o ro b k u n a u k i p ra w a ad m in istra cy jn e g o .
Całość w y k ła d u n a u k i p ra w a a d m i n istra c y jn e g o A u to r zam ierza u ją ć w trz e c h to m ach : z a g ad n ien ia p o d sta w o w e, u stró j a d m in istra c ji p ań stw o w e j, in sty tu c je ad m in istra c y jn e g o p ra w a m a te ria ln e g o .
K sią żk a recenzow ana, choć w z a sa dzie przezn aczo n a d la stu d e n tó w w y działów p raw a, za słu g u je n a szersze za in te re so w an ie ze w zględu n a now e, o ry g in aln e ujęcie p ro b le m a ty k i oraz ze w zględu n a je j p rzy d a tn o ść d la te o rii i p ra k ty k i, zw łaszcza ad w o k a c k ie j.
K siążk a dzieli się n a sześć części po św ięconych n a s tę p u ją c y m za g a d n ie n iom : p rze d m io t i s tr u k tu r a w y k ład u , a d m in is tra c ja p ań stw o w a , p ra w o a d m in istra c y jn e , o rg an y a d m in istra c ji p ań stw o w e j, p odstaw ow e za sa d y a d m i n is tra c ji p ań stw o w ej, ro d z a je i form y
m o p o ru sze n ie m . in . ta k ż e ty c h p r o blem ów i ich om ów ienie — bez w zg lę du n a to, czy m ożna się z p ro p o n o w an y m i ro zw ią zan iam i zgodzić, czy też n ie — trz e b a u znać za d alszą zaletę recenzow anej p rac y . O in n y c h je j w a lo rac h b y ła ju ż m ow a w e w stęp n ej części n in ie jsz ej recenzji.
B ro n isła w D obrzański
d z ia ła n ia organów a d m in istra c ji p a ń stw ow ej.
Pod ty tu łe m „P rze d m io t i s tr u k tu r a w y k ła d u ” zn a jd u je m y ro zw aż an ia d o tyczące k o n s tru k c ji w y k ła d u n a u k i p ra w a ad m in istra c y jn e g o p rz y ję te j p rze z K asznicę (1946), L an g ro d a (1948), Ja ro sz y ń sk ie g o (1952 i 1956), J . S ta ro ś- c iak a i E. Iserzo n a (1959) oraz innych teo rety k ó w . A u to r k r y ty k u je p rz y jm o w a n y w w ielu p ra c a c h podział n au k i p ra w a a d m in istra cy jn e g o n a część o- gólną i szczegółow ą, p ro p o n u ją c ze sw ej stro n y podział n a za g ad n ien ia podstaw ow e, z a g ad n ien ia u s tro ju a d m in istra c ji p ań stw o w e j oraz za g ad n ie n ia ad m in istra c y jn e g o p ra w a m a te r ia l nego.
A d m in is tra c ji p ań stw o w ej pośw ięca A u to r sw e ro zw aż an ia w dw óch ro z działach, k tó ry c h p rzed m io tem je st o k reśle n ie a d m in istra c ji pań stw o w ej oraz an a liz a podstaw ow ych elem en tó w o k reśle n ia a d m in istra c ji p ań stw o w e j. Z n a jd u je m y tu p rzeg ląd i k ry ty k ę n ie k tó ry c h o k reśle ń a d m in istra c ji p a ń stw ow ej sp o ty k a n y ch w lite ra tu rz e (m. in. u L an g ro d a, K asznicy, S taro ściak a, S tu d ie n n ik in a , Jaroszyńskiego, L ong- cham psa, S tajn o v a , A nanow a, P ię tro w a, W łasow a i K ozłow a). Z a n a j b a r dziej p rze k o n y w a ją c e u w aż a A u to r n a s tę p u ją c e o k reślen ie: „ A d m in istra cja p ań stw o w a je s t to d ziałalność p a ń
-i T e g o ż A u to r a : O g ó ln e p o s tę p o w a n -ie a d m -in -is tr a c y jn e — Z a ry s s y s te m u , P a ń s tw o w e W y d a w n ic tw o N a u k o w e , 1962, s tr . 314.
W acław D a w i d o w i e z: N a u k a p raw a a d m in istra cy jn eg o — Z a rys w y k ła d u , to m