• Nie Znaleziono Wyników

Wieś, 1948.12.19 nr 51

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wieś, 1948.12.19 nr 51"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

f e s *

Stron 12

T Y UM G O D N I K S P O Ł E C Z N O - L I T E R A C K I

Rok V Łódź, 19 grudnia 1948 r. N r 51 (179)

W iesław Jaidźyński i Krzysztof Sławiński

W NUMERZE między innymi:

Po plenum lipcowym.

Cena 20 zł

--- N

St. Gębala

T. Różewicz — Wiersze.

A. Kamieńska — O konserwatywnej satyrze.

M. Grad — Pierwsze starcie.

J. Choczyński — Stapiński przeciw ks. Stojałow- skiemu.

E. Kisch — Powódź w Konopiszte.

M. Bodalski — Współzawodnictwo pracy w ro1 nictwie.

L. Szwengrub — A co z nich będzie później?

St. Stodolny — Bezpartyjny średniak.

J. Mozga — Alarm w sprawie Godzianowa.

J. A. Król — W atmosferze Gorzkowic.

J

D E K L A R A C J E D W Ó C H R E W O L U C J I

E. D e la c ro ix — W olność L e n in w 1918 r.

W ie lk a k a rla kapitalistycznej „wolności“

udzie rodzą się i pozostają w o ln i i ró w n o u p ra w n ie n i. R óżnice spo­

łeczne n ie m ogą zasadzać się, ja k na w s p ó ln e j k o rzyści.

Celem każdego zespołu p o li­

tycznego je s t zachow anie p r z y ro ­ dzonych i nie uleg ają cych p rz e d a w n ie n iu p ra w czło w ie ka. T e m i p ra w a m i są w olność, własność, bezpieczeństwo i o p ie ra n ie się

u ciskow i.

P ie rw ia s te k w s z e la k ie j zw ierzchn ości w istocie s w e j m ieści się w narodzie. Żadne zrzeszenie, żadna je d n o s tk a n ie może w y k o ­ rzystać w ła d z y , k tó ra b y w y ra ź n ie nie w y w o ­ d z iła się stam tąd...

P ra w o je s t w y ra z e m w o li powszechnej.

W je go tw o rz e n iu wszyscy o b y w a te le m a ją p ra w o uczestniczyć osobiście, albo przez sw o ich p rz e d s ta w ic ie li. P o w in n o być ono j e ­ dno d la w szy s tk ic h , czy to o c h ra n ia , czy k a ­ rze. W szyscy o b y w a te le będąc r ó w n i wobec niego, n a ró w n i są dopuszczani do w s z y s tk ic h godności, s ta n o w is k i u rz ę d ó w p u b lic z n y c h w e d łu g ic h zdolności i bez in n e j ró ż n ic y , ja k Ic h cnó t i ta le n tó w ...

N ik t n ie m a b y ć n ie p o k o jo n y z po w o du sw o ich z a p a try w a ń , n a w e t re lig ijn y c h , o ile ic h w y ra ż a n ie n ie zakłóca po rząd ku p u b lic z ­ nego, ustalonego p ra w n ie .

S w obodne u d z ie la n ie sobie m y ś li i z a p a try ­ w a ń je s t je d n y m z n a jc e n n ie js z y c h p ra w c z ło w ie k a : k a ż d y o b y w a te l może zatem sw o­

bo dn ie m ó w ić , pisać, d ru k o w a ć , zastrzegając odpo w ie dzialn ość za n a du życie te j w o ln o ś c i w w y p a d k a c h oznaczonych przez p ra w o .

W szyscy o b y w a te le m a ją p ra w o s tw ie r ­ dzać sam i lu b przez sw o ich p rz e d s ta w ic ie li konieczność po d a tku , p rz y z w a la ć nań w e d łu g swego uznania, śledzić jego użycie i oznaczać ilość, ro z k ła d , po bó r i czas tr w a n ia “ .

O to naczelne hasła, w p isan e przez b u rż u - azję do „D e k la r a c ji P ra w C z ło w ie k a i O b y ­ w a te la “ .

Na placach w ie lu m ia st, w re w o lu c y jn y c h k lu b a c h p a ry s k ic h , na szpaltach w ie lu pism m ó w ili do na rodu p rz e d s ta w ic ie le b u rż u a z j;:

„ Is tn ie ją p ra w a p rz y s łu g u ją c e w s z e lk ie j je ­ dnostce lu d z k ie j i ty c h w ła ś n ie p ra w dom a­

gam y się nie ty lk o dla siebie, dla b u rż u a z ji, ale d la w s z y s tk ic h lu d z i, niezależnie od tego,

«tym są".

Z ic h ust wyszło, na całą epokę w o ła n ie — pozw ólcie działać!

H asła te p o d e rw a ły do w a lk i p ro le ta ria t P aryża i in n y c h w iększych m ia st F ra n c ji.

P o d e rw a ły do w a lk i o re a liz a c ję „D e k la ra c ji P ra w C z ło w ie k a i O b y w a te la “ — drobnych rz e m ie ś ln ik ó w . Cała ta o lb rz y m ia masa lu dz­

k a stanow iąca d o ły społeczne stanu „trz e c ie ­ go“ stanęła u boku b u rż u a z ji do ro z p ra w y ze s ta ry m fe u d a ln y m porządkiem .

Dlaczego? Przecież k ilk a d z ie s ią t la t później ten sam p ro le ta ria t to c z y ł ju ż tw a rd ą i bez­

w zględną w a lk ę kla sow ą z w ie lk im miesz­

czaństwem .

F a kt. że is tn ia ła rzeczyw ista sprzeczność pom iędzy fe u d a ln ą a ry s to k ra c ją a refeztą spo­

łeczeństw a. p o z w o lił b u rż u a z ji w y s tą p ić w im ie n iu w s z y s tk ic h c ie rp ią c y c h lu d z i. W pisa­

ne w d e k la ra c ję słow a o w olności, rów ności i b ra te rs tw ie b y ły re p re z e n ta ty w n e dla żądań nie ty lk o w ie lk ie g o m ieszczaństw a ale i d ro b ­ nego, nie ty lk o dla p ro le ta ria tu ale i c h ło ­ pów.

R o b o tn ik o trz y m y w a ł p e rs p e k ty w ę p ra w osobistych, rz e m ie ś ln ik szanse na w y z w o le n ie się z n ie w o li cechow ej, ch ło p — w id o k i na w łasną , „nie za le żn ą “ parcelę. W ie lk i, swobo­

d n ie rosnący przem ysł, k tó r y m ia ł p ro d u k o ­ w a ć ty le d ó b r, iż b y ka żd y m ia ł w szystkiego pod d o sta tkie m , możność sw obody m y ś li i w y p o w ie d z i, bezpieczeństwo osobiste, m o­

ż liw o ś ć z a jm o w a n ia s ta n o w isk i re g u lo w a n ia p o d a tk ó w — to b y ły a rg u m e n ty w ysu w an e przez b u rż u a z ję pod adresem niższych w a rs tw trzeciego stanu.

K tó ż w te d y m óg ł przypuszczać, że w ieczna i „p rz y ro d z o n a “ idea s p ra w ie d liw o ś c i urze­

c z y w is tn i się w b u rż u a z y jn y m s ąd ow nictw ie, że p ra w o do w łasności, będzie dla d ro b n o ­ m ieszczaństw a, p ro le ta ria tu i chłopstw a p ra ­ w e m do szybkiego po zbyw ania się resztek w łasności. K tó ż m óg ł przypuszczać, że ro z w i­

ja ją c y się szybko prze m ysł podniesie w łaśnie n ie zamożność, ale nędzę mas narodu, a in ­ s ty tu c je społeczne i p o lityczn e szydzić będą ze szczytnych założeń „D e k la ra c ji P ra w Czło­

w ie k a i O b y w a te la “ .

Czy w ie d z ia ł k to że W ie lk a R ew olucja oznaczać będzie n ie co innego, ja k przejście w ła d z y z rą k je dn ej k la s y w y z y s k u ją c e j w ręce d ru g ie j?

Owszem, w ie d z ia ła o ty m burżuazja, p la n u ­

ją ca z g ó ry eta pam i prze ję cie w ła d z y z rą k ro z k ła d a ją c e j się a ry s to k ra c ji fe u d a ln e j. Ca­

v ig n a c — dziadek w z y w a ł p ro le ta ria t p a ry s ­ k i do w a lk i o w olność, rów no ść i b ra te rs tw o . C a vign ac — syn o b n o s ił się po P a ry ż u z re ­ p u b lik a ń s k ą k o k a rd ą , ale w pa rla m e ncie g rz m ia ł na p rz e d s ta w ic ie li p ro le ta ria tu i drobnom ieszczaństw a. C a vign ac — w n u k , s trz e la ł ju ż do m a n ife s tu ją c y c h ro b o tn ik ó w .

H is to ria ro d u C avignac o b ra z u je n a jle p ie j eta py ro z w o ju b u rż u a z ji i k a p ita liz m u , a za­

razem eta py d e w a lu o w a n ia się p ię k n y c h słów z fra n c u s k ie j d e k la ra c ji. K ilkad ziesiąt, la t — a ju ż m ia ła ona je d y n ie w a rto ść pa­

p ie ru

P rz y jr z y jm y się h is to rii.

M o n a rc h ia L u d w ik a F ilip a — albo inaczej —

„to w a rz y s tw o a k c y jn e do e k s p lo a ta c ji fr a n ­ cuskiego bogactw a na rodow ego“ — ja k ją okre śla M a rk s W K o n s ty tu c ję w p isa n o w szy­

s tk ie sw obody z „D e k la ra c ji P ra w C złow ieka i O 'b yw ate la“

O lbrzym ia część . członków parlam entarnej większości mieszczańskiej, wśród nich sporo ministrów, to właściciele albo przynajm niej udziałowcy w szeregu przedsiębiorstw.

P a n o w ie fe u d a ln i w a lc z y li za „o jc z y z n ę “ p rz y pom ocy szabli. B u rż u a z ja m a w p ra w d z ie ża n d a rm e rię do p iln o w a n ia p ra w czło w ie ka i o b yw a te la , w a lc z y je d n a k g łó w n ie now ą b ro n ią — pieniądzem i k re d y te m , p rz y pom o­

cy ba nkó w . M u s im y b o w ie m pam iętać, że ś w ia to w y k ry z y s z r. 1847 spo w o dow ał w re ­ z u lta c ie pom yślną k o n iu n k tu rę przem ysłow ą.

Czy na stępu ją cy po k ry z y s ie okres p ro s p e rity o d b ił się k o rz y s tn ie na b ila n s ie p ła tn ic z y m państw a? N ie — w p ro s t prze ciw n ie . Co r o k to w ię k s z y d e fic y t K tó ż w ię c a k u m u lo w a ł k a p i­

ta ł? O czyw iście b u rż u a z ja — w ła ś c ic ie l w s z y ­ s tk ic h fa b ry k

A cóż z b ra te rs k im i uczuciam i w obec p ro ­ le ta ria tu i drobnom ieszczaństw a, do k tó ry c h o d w o ły w a ła się w w ie lk ic h słow ach „D e k la ­ ra c ja P ra w C złow ieka i O b y w a te la “ , oraz re p u b lik a ń s k a K o n s ty tu c ja ?

B ra te rs tw o skończyło się w ra z ze z w y c ię ­ stw em nad feu dalizm em W spólnota in te re ­ sów zakończyła się i odtąd na d łu g ie la ta zdo­

bycze re w o lu c ji odziedziczyła ju ż ty lk o b u r ­ żuazja O czyw iście, m ó w iło się nadal, że „ lu ­ dzie rodzą się i pozostają w o ln i i ró w n o , u p ra w n ie n i“ . Jeszcze d łu g i czas, bo aż dc 1848 ro k u , słow o „ fr a te r n ité “ ła g o d ziło n a ra ­ stający k o n flik t m iędzy p ro le ta ria te m i k a p i ta lis ta m i N ie w y k w a lifik o w a n y k a p ita liz m w pierw sze j s w o je j fazie p o z w a la ł na sen ty-

A ń \ " \ y

m entalne, uczuciowe w z lo ty ponad rosnące w id m o w a lk i kla s

Równocześnie biegła a k c ja pozbaw iani;

p ro le ta ria tu p ra w w p ły w a n ia na losy F ra n c ji Jeszcze w 1848 ro k u w yznaczała op anow a­

na przez większość b u rż u a z y jn ą K o n s ty tu a n ­ ta — k o m is ję śledczą, k tó r e j g łó w n y m zaję­

ciem b y ło osadzanie w w ię z ie n ia c h p rz y w ó d ­ ców ro b o tn ic z y c h i drobnom ieszczańskich.

czynn ych w lu to w e j i czerw cow e j re w o lu c ji.

W m a rc u 1849 ro k u w n iesion o na porządek dzien ny ob rad Z grom a dze nia N arodow ego spra w ę zniesienia w o lno ści zrzeszeń, Dla ro­

b o tn ik ó w i „c z e rw o n y c h “ drobnom ieszczar b y ł to cios w ie lk i. K lu b y dys k u s y jn e , słynne za czasów r e w o lu c ji — p a ry s k ie k lu b y , o ta ­ czane k ie d y ś op ieką przez b u rż u a z ję — zosta­

ły zniesione. Oznaczało to e lim in a c ję potęż­

n y c h o ś ro d k ó w in te le k tu a ln y c h ru c h u p ro le ­ taria ckie go.

Z a ła tw io n o się i z drobnom ieszczaństw em . Po p ro s tu g ra n d bu rgeois zażądał od p e tit burgeois aby n a ty c h m ia s t m u w y p ła c ił w szy­

s tk ie należności. W te n sposób o lb rz y m ia część rz e m ie ś ln ik ó w i s k le p ik a rz y fra n c u s ­ k ic h została zup ełnie z ru jn o w a n a , a re szt*

o trz y m a ła ta k ie w a r u n k i p ro w a dzen ia in te re ­ sów, że s ta ła się w ła ś c iw ie n ie w o ln ik ie m w ie lk ic h banków .

Jakże w ię c ostatecznie w y g lą d a ła m o n a r­

c h ia L u d w ik a F ilip a a pó źniej re p u b lik a ń s k a F ra n c ja — ow o b u rż u a z y jn e k ró le s tw o , o p a r­

te n a „ro z u m ie “ ?

Czy is tn ia ła w olność? Owszem , n a w e t nie­

ograniczona, ale ty lk o dla w ie lk ie j fin a n s je n i w ła ś c ic ie li fa b ry k . M o g li on i rze c z y w iś c i*

gro m ad zić d o w o li k a p ita ł i rze czyw iście g ro ­ m a d z ili.

C zy is tn ia ło p ra w o do p ry w a tn e j w łasnoś­

ci? Owszem, ale spoczyw ało ono ty lk o w re ­ kach b u rż u a z ji. B o ty lk o ten m a własność, k to p a n u je nad ś ro d k a m i p ro d u k c ji.

B y ła swoboda w czynie, m ó w ie n iu i pisa­

n iu ? T a k , b yła , ale zastrzeżona o d p o w ie d z ia l­

nością. P rzyczem odpow iedzialność spadała na p ro le ta ria t (w ięzie nia, zakaz k lu b ó w po r e w o lu c ji z 184.8 ro k u ). W ie lk ie m ieszczań­

s tw o n ie o d p o w ia d a ło za czyny, słow a m ó­

w ione i d ru k o w a n e .

Engels zna kom icie ocenia p o re w o łu c y jn ą Francję: „H a n d e l p rze cho dził coraz, b a rd z ie j w zdzierstw o. R e w o lu c y jn e hasło „ b r a te r ­ s tw a “ u rz e c z y w is tn iło się w szykanach i w zaw iści w a lk i k o n k u re n c y jn e j. B ru ta ln y ucisk u s tą p ił m iejsca k o ru p c ji, zam iast szabli pod­

s ta w o w ą d ź w ig n ią w ła d z y społecznej pozo-

(2)

„W I E S" N r 51 (179) Str. 2

StaJ pieniądz. „P ra w o p ie rw s z e j n o cy“ p rz e . Szło od pa nó w fe u d a ln y c h do fa b ry k a n tó w b u rż u a z y jn y c h ...“ („R o z w ó j s o c ja liz m u od u to p ii do n a u k i“ ).

W ie lk ie m ieszczaństw o okazało w ie le po­

m y s ło w o ś c i p rz y dopasow aniu zdobyczy W ie l­

k ie j R e w o lu c ji do w ła s n y c h k la s o w y c h in te ­ resów. A le b u rż u a z y jn a fin a n s je ra nie u n ik ­ nęła po m yłe k.

W prow ad zenie ucią żliw e g o system u p o d a t­

kow ego spow odow ało, że re p u b lik ę o p a rtą na hasłach „W o ln o ś c i, ró w n o ś c i i b ra te rs tw a “ o- g lą d a ł ch ło p w osobie po bo rcy podatkow ego.

N a to m ia s t „c h ło p s tw o p rz e d s ta w ia ło się re ­ p u b lic e w osobie cesarza“ — pisze M a rk s o m a w ia ją c w a lk i kla sow e w e F r a n c ji w la ­ ta c h 1848— 1850.

A cesarza uo sab iał L u d w ik B on ap arte.

Jego „p a rtia p o rz ą d k u “ , k tó ra sk ła d a ła się z m n ó stw a ro ja lis tó w , d a w n y c h książąt, m ło - dych k o n d o tie ró w , przede w s z y s tk im zaś sprzedajnego lu m p e n — p ro le ta ria tu u m ia ła c y n ic z n ie w y k o rz y s ta ć a n ty b u rż u a z y jn e n a ­ s tro je chłop ów . W łaśn ie pod adresem c h ło ­ p ó w rzuco no ha sła u trz y m a n ia w łasności, za­

c h o w a n ia r e lig ii, ro d z in y , sp o ko ju i p o rz ą d ­ k u . Napoleon, w y d o s k o n a lo n y w p is a n iu odezw, orę d zi i lis tó w p u b lic z n y c h z a rz u c ił c h ło p s tw o o b ie tn ic a m i. N ie w ą tp liw ie w y k o ­ rz y s ta ł w s z y s tk ie b u rż u a z y jn e zdobycze w osiąg aniu z w y c ię s tw p a rla m e n ta rn y c h i w y ­ borczych. P on ad to — pisze M a rk s — „ ja k o fa ta łis ta h o łd u je on p rz e k o n a n iu , że is tn ie ją pew ne s iły wyższe, k tó r y m czło w ie k, a z w ła ­ szcza ż o łn ie rz n ie może się oprzeć. Do ty c h s ił zalicza przede w s z y s tk im cygara, d ró b na z im n o i kie łb a sę z czosn kie m “ .

O statecznie, w s p ie ra n y przez p rze ku p io n ą a rm ię i lu m p e n -p ro le ta ria t a przede w szyst­

k im — c h ło p ó w zosta ł N a po leo n m ilio n a m i c h ło p s k ic h głosów w y b ra n y na P re zyd e n ta R e p u b lik i. S tąd m ia ł ju ż znacznie b liż e j do cesarskiego tro n u . W ie lk a m a g n a te ria f in a n - ' sowa i p rz e m y s ło w a p o n io s ły zdecydow aną klęskę. N ie znaczy to b y n a jm n ie j, że po niósł k lę s k ę u s tró j k a p ita lis ty c z n y . P rz e c iw n ie — m ożna n a w e t pow iedzieć, że od niósł z w y c ię ­ s tw o n ie „ ty lk o nad m ia s te m ale i nad w sią.

Cóż b o w ie m m ie li do zaw dzięczenia N a p o ­ le o n o w i c h ło p i, k tó r z y u to ro w a li m u drogę do k r ó tk ie j w p ra w d z ie , ale z a w ro tn e j k a r ie ­ ry?

Z aw d zię czają m u u trw a le n ie p o sia dan ia na w łasność p a rc e li, ro d z in n e życie na n ie j, Swobodę k u ltu re lig ijn e g o i a n io ła stróża — plebana. W łaśn ie p rz y pom ocy hasła ,,-wol.

n e j“ p a rc e li u p o w sze ch n ił N a po leo n re w o lu ­ c ję b u rż u a z y jn ą na te re n ie w si, co p ra k ty c z ­ nie oznaczało po zba w ie nie c h ło p ó w w olności.

Z a jr z y jm y w c h ło p s k ie h ip o te k i. K ażd a pa rcela m ia ła ic h dw ie. W je d n e j z a p isyw a ła d łu g i b u rżu a zja , w d ru g ie j k s ią d z z a p is y w a ł c h ło p u z b a w ie n ie wieczne. G d y b y zaś zcalić te d w ie k s ię g i w je dn ą, m ie lib y ś m y po s tro ­ n ie — „ w in ie n “ — c h ło p s k ie d łu g i, w yn oszą­

ce całą w a rto ś ć ic h p a rc e l p lu s część p ra c y

„n a s w o im “ , po s tro n ie — „ m a “ — w y c z y ta li­

b y ś m y w iz ję r a ju po śm ierci.

„...W c ią g u X I X s tu le c ia — pisze M a rk s — m iejsce fe u d a ła z a ją ł lic h w ia r z m ie js k i, m ie j­

sce O bciążających zie m ię p o w in n o ś c i fe u d a l­

nych — h ip o te k a . M ie jsce a ry s to k ra ty c z n e j w łasno ści zie m skie j — b u rż u a z y jn y k a p ita ł“

(18 B ru m a ire 'a L u d w ik a B o n a p a rte ").

T a k ie to b y ły p ra w a O b y w a te la i Czło­

w ie k a nadane ch ło p o m przez przyszłego d r u ­ giego cesarza F ra n cu zó w . O s ła w io n y kodeks N apoleona b y ł ju ż t y lk o „kod ekse m egzeku­

c ji, s e k w e s tró w i lic y ta c ji p rz y m u s o w e j“ . N a o d c in k u p ro le ta ria tu m ie js k ie g o w ię k ­ szych in w o a c ji L u d w ik B o n a p a rte n ie w p r o ­ w a d z ił. W a lk ę z w y k ry s ta liz o w a n ą ju ż i św iadom ą s w ych ce ló w kla s ą ro b o tn ic z ą p ro ­ w a d z ił po li n i i b u rż u a z ji i w o p a rc iu o nią.

Bo przecież objęcie w ła d z y przez N apoleona I I I oznaczało prze jście w ła d z y z r ą k je d n e j g ru p y b u rż u a z y jn e j w ręce d ru g ie j. N ic w ię ­ cej.

N a uw agę zasłu g u je może t y lk o f a k t p rz y ­ stosow ania K o n s ty tu c ji do n o w y c h w y m o g ó w zu p e łn ie ju ż ja w n e j i zaostrzonej w a lk i k la ­ sow ej. W zasadzie k o n s ty tu c ja zach ow ała n a ­ dal sw o ją re p u b lik a ń s k ą treść n a w ią z u ją c ą do „D e k la r a c ji P ra w C z ło w ie k a i O b y w a te la “ , ale k a ż d y je j p a ra g ra f z a w ie ra ł rów nocześnie sw o ją _ w ła sn ą , antytezę. C z y li n a d a w a ło się p ra w n ie w o lność i o k re ś la ło rów nocześnie w a r u n k i je j zniesienia. K a ż d y bezm ała p u n k t k o n s ty tu c ji b y ł zręcznie zastaw ioną p u ła p k ą p o lic y jn ą , w k tó rą ra z po ra z w p a d a ł „ w o l­

n y “ o b y w a te l fra n c u s k i, najczęściej re w o lu ­ c y jn y ro b o tn ik .

M IĘ D Z Y N A R O D O W E Z W IĄ Z K I M O N O P O L I

T a k łączą się ponad granicam i państw i narodów interesy trustów ł monopoli, by potem wspólnie ujarzm iać narody bez różnicy koloru skóry i re lig ii

(rys. z „Action“)

Projekt deklaracji praw ludu pracujqcego i wyzyskiwanego*}

Konstytuanta uchwala:

I. 1. W ’ Rosji zostaje proklam ow ana Re­

publika Rad Delegatów Robotniczych Ż o ł­

nierskich i Chłopskich. Cała w ładza centralna i lokalna należy do tych Rad.

2. Rosyjska R epublika Rad zostaje założona na zasadach wolnego zw iązku w olnych naro­

dów, jako federacja Radzieckich Republik narodowych.

I I . Staw iając sobie za główne zadanie zniesienie wszelkiego w yzysku człowieka przez człowieka, całkowite usunięcie po­

działu społeczeństwa na klasy, bezlitosne złamanie oporu wyzyskiwaczy, w prow adze­

nie socjalistycznej organizacji społeczeństwa i zwycięstwo socjalizmu w e wszystkich k ra ­ jach. Konstytuanta następnie postanawia:

1. P ry w atn a własność na ziemię zostaje zniesiona. Cała ziem ia ze wszystkim i zabu­

dowaniam i, z inw entarzem i ze wszystkim, co należy do produkcji rolnej, staje się mieniem całego ludu pracującego.

w ania tajnych umów, organizowania ja k n a j­

szerszego bratania się z robotnikam i i chło­

pam i wałczących obecnie między sobą arm ii i osiągnięcia, za wszelką ceną, środkami re ­ w olucyjnym i, pokoju demokratycznego m ię­

dzy ludam i, bez aneksyj i bez kontrybucji, na zasadzie swobodnego samookreślenia narodów.

2. W tym samym celu Konstytuanta doma­

ga się całkowitego zerw ania z barbarzyńską p olityką burżuazyjnej cyw ilizacji, któ ra opierała dobrobyt wyzyskiw aczy spośród nielicznych narodów nr> u jarzm ieniu setek m ilionów ludności pracującej w A zji, w ogóle w koloniach i w małych krajach.

Konstytuanta w ita z uznaniem politykę Ra­

dy Kom isarzy Ludowych, któ ra proklam o­

w ała całkow itą niepodległość F in lan d ii, za­

początkowała odwołanie w ojsk z Persji, pro­

klam ow ała wolność samookreślenia A rm en ii.

3. Konstytuanta uważa radziecką ustawę o zanulowaniu (unieważnieniu) pożyczek, z a ­ ciągniętych przez rządy cara, obszarników 2. Potw ierdza się radziecką ustawę o k o n -1 * burżuazji, za pierwszy cios, zadany m iędzy- tro li robotniczej i o Najw yższej Radzie Go­

spodarstwa Narodowego w Celu zabezpie­

czenia w ładzy ludu pracującego nad w yzy­

skiwaczam i i jako pierwszy krok do całkow i­

tego przejścia fab ryk, kopalń, kolei oraz in ­ nych środków produkcji i transportu na własność państwa robotniczo - chłopskiego.

3. Potw ierdza się przejście wszystkich ban­

ków na własność państwa robotniczo-chłop­

skiego, jako jeden z w aru n kó w w yzw olenia mas pracujących od jarzm a kapitału.

4. W celu zniesienia pasożytniczych w arstw społeczeństwa zostaje wprowadzona pow ­ szechna powinność pracy.

5. W celu zagw arantow ania całkow itej w ładzy masom pracującym i usunięcia, wszel- w ie j możliwości przyw rócenia w ładzy w y z y ­ skiwaczy zostaje zadekretowane uzbrojenie ludu pracującego, utworzenie socjalistycznej A rm ii Czerwonej Robotników i Chłopów i całkow ite rozbrojenie klas posiadających.

I I I . 1. W yrażając niezłomną wolę w y ­ rw an ia ludzkości ze szponów kapitału fin a n ­ sowego i im perializm u, któ ry zalał k rw ią I. i- lę ziemską w w ojnie obecnej, najbardziej zbrodniczej ze wszystkich wojen, Konstytu­

anta całkowicie przyłącza się do przeprow a­

dzonej przez W ładzę Radziecką p o lityki zer-

W raz z ro z w o je m k la s y k a p ita lis tó w nastę­

p o w a ł ro z w ó j p ro le ta ria tu . Co w ię c e j ro ś ła jego k la s o w a świadom ość. K ie d y b u rż u a z ja m ogła ty lk o w o g ra n ic z o n y m zakresie dosko­

n a lić posiadane n arzędzia w a łk i k la s o w e j, p r o ­ le ta ria t z d o b y w a ł now e. Już M a n ife s t K o m u ­ n is ty c z n y z d a rł id e a lis ty c z n ą m askę z tw a rz y w ie lk ie g o k a p ita łu . R ównocześnie je d n a k r o ­ z w ija ła się s o cja listyczn a nauka, p o tę żn y i n ie zw ycię żo n y oręż w w a lc e ' z w y z y s k ie m . D z ię k i n ie j stało się jasne, że w o lno ść czło­

w ie k a i jego p ra w a do ro z w o ju to n ie je s t ja - "

kaś ahistoryczn a, is tn ie ją c a po nad czasem i prze strze nią w a rto ś ć tk w ią c a w „ n a tu rz e “ czło w ie ka. P rz e c iw n ie — po ję cie p r a w czło­

w ie k a je st h is to ry c z n e i zm ienne w czasie.

N a uka s o cja listyczn a w y ja ś n ia , że w szystka dotychczasow a „w o ln o ś ć “ w p a ń stw a ch fe u ­ d a ln y c h i k a p ita lis ty c z n y c h b y ła i je s t p r z y ­ w ile je m k la s o w y m . P rz y k ła d F ra n c ji, aż n a d­

to dobrze to w y ja ś n ia , a każde in n e k a p it a li­

styczne p a ństw o ó w p rz y k ła d p o tw ie rd z a . P ra w d z iw a w o lno ść może być zrea lizo w a na je d y n ie w społeczeństw ie bezklasow ym .

W ie le cię żkich dla p ro le ta ria tu la t u p ły n ę ło od c h w ili ogłoszenia „D e k la r a c ji P ra w C zło­

w ie k a i O b y w a te la “ . N ie zm a rn o w a ła i c h , klasa rob otnicza, b o oto w następnej, im p e ­ ria lis ty c z n e j fazie k a p ita liz m u s fo rm u ło w a ł L e n in no w ą d e k la ra c ję w olności.

W iesław Jażdżyński

*) L e n in n a p is a ł p r o je k t d e k la ra c ji w p ie rw s z y c h d n ia ch stycznia 1918 ro k u . S ta lin do p r o je k tu tego, za zgodą L e n in a , w n ió s ł k ilk a p o p ra w e k . W ta k ie j postaci p r o je k t s ta ł się podłożem d e k la ra c ji ogólno- ro s y js k ie g o C e ntra ln e g o K o m ite tu W y k o n a w ­ czego, p ro k la m o w a n e j ha posiedzeniu K o n ­ s ty tu a n ty 5 stycznia. K o n trre w o lu c y jn a w iększość K o n s ty tu a n ty n ie zgodziła się na o m a w ia n ą d e k la ra c ję . D e k la ra c ja została za­

tw ie rd z o n a przez I I I O g ó ln o ro s y js k i Z ja z d Rad 11 stycznia 1919 r.

się częścią skła do w ą u c h w a lo n e j przez V R ad 10 lip c a 1919 r.

i w następstw ie stała K o n s ty tu c ji RFSRR O g ó ln o ro s y js k i Z jazd

narouow em u' k apitałow i bankowemu i finan sowemu i w yra ża przeświadczenie, że W ładza Radziecką pójdzie niezachwianie po te j dro­

dze aż do całkowitego zwycięstw a m iędzyna­

rodowego powstania robotniczego przeciw jarzm u kapitału.

IV . Konstytuanta, jako w yb rana na pod­

stawie list ułożonych przez partię przed Re­

w olucją Październikową, kiedy lud nie mógł jeszcze powstać całą masą przeciw w yzyski­

waczom, kiedy nie znał całej siły ich oporu w obronie swych p rzyw ile jó w klasowych, kiedy w praktyce nie przystąpił jeszcze do tw orzenia społeczeństwa socjalistycznego, — uważałaby za rzecz z gruntu niesłuszną, na­

w et z formalnego punktu widzenia, przeciw ­ stawianie siebie W ładzy Rad.

Co się tyczy istoty rzeczy, to Konstytuanta uważa, że teraz, w ch w ili ostatecznej w a lk i ludu z jego w yzyskiw aczam i — dla w yzyski­

waczy nie ma miejsca w żadnym z organów władzy. W ładza pow inna należeć całkowicie i wyłącznie do mas pracujących i do ich pełnomocnego przedstawicielstwa — do Rad Delegatów Robotniczych, Żołnierskich i Chłopskich.

Popierając W ładzę Radziecką i dekrety Rady Kom isarzy Ludowych, Konstytuanta uważa, że żądania je j zostają wyczerpane przez ustanowienie podstawowych zasad socjalistycznej przebudowy społeczeństwa.

Jednocześnie, dążąc do utw orzenia rzeczy­

wiście wolnego i dobrowolnego, a więc tym ściślejszego i trwalszego zw iązku klas p ra­

cujących wszystkich narodów Rosji, Konsty­

tuanta ogranicza swe zadanie do ustanowie­

nia podstawowych zasad federacji Radzie­

ckich Republik Rosji, pozostawiając robot­

nikom i chłopom każdego narodu samodziel­

ne zadecydowanie na swym w łasnym pełno­

mocnym Zjeździć Rad, czy pragną oni, i na jakich podstawach, uczestniczyć w rządzie federalnym i w pozostałych federalnych in ­ stytucjach radzieckich.

N

Rewolucja mas wyzyskiwanych

a p rz e ło m ie X I X i X X w . zacho­

dzą w k a p ita liz m ie w ie lk ie przeo­

brażenia; w o ln a k o n k u re n c ja ustę­

p u je m ie jsca m on op olo m i tru s ­ tom . K a p ita liz m w s tą p ił w fazę im p e ria liz m u . N ie k tó rz y te o re ty c y u w a ż a li im p e ria liz m za po no w ną m łodość k a p ita liz m u . A le starcza • ju rn o ś ć n ie może b yć n ig d y m łodzieńczą żyw otnością. Im p e ria ­ liz m p o g łę b ił i poszerzył w s z y s tk ie starczę c-ho ro b y k a p ita liz m u . Zaczęło się od szy b k ie j k o n ­

c e n tra c ji k a p ita łó w w ręka ch n ie lic z n y c h po­

te n ta tó w fin a n s o w y c h . Od lik w id a c ji m n ie j­

szych p rz e d s ię b io rs tw i p a u p e ry z a c ji szero­

k ic h mas p r o le ta ria tu i drobnom ieszczań­

stw a. Im p e ria liz m r o z p a lił w a lk ę o r y n ­ k i z bytu . Z a p a n o w a ł głód k o lo n ii, Roz­

w ó j _ im p e ria liz m u p rz e o b ra z ił większość n a ro d ó w w n ie w o ln ik ó w n ie lic z n y c h m ag na­

tów . W 1852 r. D is ra e li p o w ie d z ia ł, że „ k o lo ­ n ie — to k a m ie n ie m ły ń s k ie u naszej szyi“ . Pod kon ie c X I X w . C ecil Rhodes — id eo log i o rg a n iz a to r a n g ie ls k ic h gra b ie ży k o lo n ia l­

n y c h p o w ie d z ia ł po p ro s tu : „Z w ie d z iłe m w c z o ra j lo n d y ń s k i East— E nd (dzieln ica ro ­ botnicza) i b yłe m na z e b ra n iu bezrobotnych.

K ie d y nasłu chałem się tam d z ik ic h m ów , k tó re b y ły je d n y m k rz y k ie m : Chleba! chleba!

to w ra c a ją c do dom u i ro z m y ś la ją c o ty m , co k ie d y ś w id z ia łe m prze kon ałe m się b a rd z ie j niż k ie d y k o lw ie k o doniosłości im p e ria liz ­ mu... A żeb y u ra to w a ć czterdzieści m ilio n ó w lu dności Z jednoczonego K ró le s tw a od z a b ó j­

czej w o jn y dom ow ej, m y, p o lity c y k o lo n ia ln i,

m u s im y zdobyć nowe ziem ie, aby na n ic h um ieścić n a d m ia r ludności, ażeby o trzym a ć no w e r y n k i z b y tu to w a ró w , p ro d u k o w a n y c h w fa b ry k a c h i w y d o b y w a n y c h w k o p a l­

niach... J e ś li n ie chcecie w o jn y dom ow ej m u ­ sicie stać się im p e ria lis ta m i“ . A n g lia n ie m o ­ że w y k a rm ić sw oich o b y w a te li. C a ły ś w ia t k a p ita lis ty c z n y n ie będzie m óg ł zapew nić życia „s w y m “ ob yw a te lom . Przed re w o lu c ją szuka r a tu n k u w k olon iach . W w y d z ie d z i­

czeniu n a ro d ó w A z ji, A f r y k i, A u s tr a lii — nie p o m in ie też E uropy. N a ro d y „p a n ó w “ ciągną bezgraniczne zy s k i z na ro d ó w „p o d ­ w ła d n y c h “ . W edług jednego z czołow ych id e o lo g ó w im p e ria liz m u Schulze - G aever- n itz ‘a zasługą im p e ria liz m u je s t „w y c h o w a ­ n ie m u rz y n a do p ra c y “ .

„E u ro p a — pisze — z w a li pracę fizyczną—

z po czątku pra cę ro ln ic z ą i górniczą, a na­

stępnie i cięższą prze m ysłow ą — na b a rk i cie m n o s k ó re j ludzkości, a sama za d o w o li się r o lą r e n tie r a “ .

W p ra k ty c e n a w e t k o lo r s k ó ry nie s ta n o w i d la im p e ria liz m u b a rie ry nie do przekrocze­

nia. N ie w o ln ik ie m n ie m u s i być przecież c z ło w ie k o k o lo ro w y m od cie niu skóry.

C a ły ś w ia t zostaje n ie w o ln ik ie m i sługą n ie lic z n e j g a rs tk i w ie lk ic h m on op olistó w .

P o g łę b ia ją się coraz b a rd z ie j w e w n ę trz n a sprzeczności k a p ita liz m u . Coraz dłuższe i g w a łto w n ie js z e są k ry z y s y gospodarcze. W a l­

k a o r y n k i z b y tu w trą c a ludzkość w w o jn y , o b e jm u ją c e c a ły św iat. N a w o jn a c h z n ó w zy ­ s k u ją n ie lic z n i m on o p o liści i znó w pogłę­

b ia się nędza szerokich mas p ra c u ją c y c h — całej bezm ała ludzkości. A le p o tę g u ją cy się w y z y s k k a p ita lis ty c z n y ro d z i swego gra b a rza — proletariat,

S iła i św iadom ość k la s y ro b o tn ic z e j, i re ­ w o lu c ja s o cja listyczn ą na rasta w w irz e za­

ostrz a ją c y c h się sprzeczności im p e ria liz m u i zm agającego się na pięcia w a lk k la s o w y c h m ię d z y w y z y s k iw a c z a m i i w y z y s k iw a n y m i (i to bez ró ż n ic y szerokości geograficznej i k o lo ru skóry). W y ra s ta w coraz b a rd z ie j z a l k łę b ia ją c y c h się sprzecznościach m ię dzy spo­

łeczną p ro d u k c ją a p r y w a tn y m przyw łaszcze­

niem , k tó re d e zorg anizują i rozsadzają im p e ­ r ia liz m od w e w n ą trz . W rozszerzającej się stale przepaści m ię d z y be zm ia re m w y z y s k u p ra c u ją c y c h a społeczną zbędnością w y z y s k i­

w aczy. R e w o lu c ja o g a rn ia coraz szersze k rę g i lu d z i p ra c y , k tó rz y coraz głośn iej rz u c a ją p y ­

ta n ie : dlaczego p ra c u je m y dla tych, k tó rz y przynoszą nam ty lk o bó l i c ie rpie nie, pozba­

w ia ją nas w o ln o ś c i i w trą c a ją w nędzę?

N a ra s ta n ie w a lk p rz e c iw k o im p e ria liz m o w i pod h a sła m i socjalizm u je s t ta k samo k o ­ niecznością h is to ry c z n ą ja k klę ska i zagłada k a p ita liz m u .

P ie rw s z y do w a lk i z e rw a ł się p ro le ta ria t Ro­

sji. I p ie rw s z y z e rw a ł k a jd a n y im p e r ia li­

stycznej n ie w o li. P rze czyta j, d ro g i c z y te ln ik u , uw ażn ie d e k la ra c ję , k tó ra b y ła sztandarem p o lity c z n y m -W ie lk ie j R e w o lu c ji P a ź d z ie rn i­

k o w e j. Z a s ta n ó w się po w a żnie nad sło w am i, k tó re dziś w p ro w a d z a ją w czyn coraz, to no­

w e n a ro d y bez ró ż n ic y w y z n a n ia i k o lo ru s k ó ry .

M ó w ią one o ty m , co n u r tu je m asy p ra c u ­ jące na c a ły m świecie. W y ra ż a ją m y ś li pros­

te i k o n k re tn e o ty m , że trze b a z lik w id o w a ć u s tró j, z a m ie n ia ją c y ludzkość w n ie w o ln i­

k ó w , r o z b ija ją c y ś w ia t w o jn a m i, grożący za­

gładą c y w iliz a c ji i k u ltu r y . S ta w ia ją na u ko ­ w ą diagnozę ch o ro b y im p e ria liz m u i n ie m n ie j n a u k o w o w s k a z u ją m o ż liw o ś c i w y z w o le n ia lu dzko ści. Bez frazesów . Bez p a te ty c z n y c h h a ­ seł. Po p ro s tu . T a k ja k m y ś lą i czują lu d zie — k tó r z y dostatecznie c ie rp ie li od k a p ita liz m u , z ro z u m ie li nieu chron no ść i konieczność jego zag ła dy i p o c z u li w sobie dość s ił, b y go po­

konać. T ak, ja k m y ś li kla sa ro b o tn icza — je ­ d y n y k o n s e k w e n tn y p rz y w ó d c a w s z y s tk ic h u c is k a n y c h w walce- p rz e c iw im p e ria liz m o w i o socjalizm .

D e k la ra c ja m ó w i o z n ie sie n iu w łasności p ry w a tn e j ś ro d k ó w p ro d u k c ji, o p ra w ie n a ­ ro d ó w do sam ostanow ienia o sobie — .aż tło o d e rw a n ia w łą c z n ie , o w ła d z y mas p ra c u ­ ją cych.

„ W cią gu k ilk u ty g o d n i po o b a le n iu b u r ­ ż u a z ji —- p is a ł L e n in w m a rc u 1918 ro k u — z ła m a liś m y w w o jn ie do m ow ej je j ja w n y opór. Z w y c ię s k im tr y u m fa ln y m pochodem bo lsze w izm u prze szliśm y od k ra ń c a do k r a ń ­ ca przez o lb rz y m i k r a j. P o d n ie ś liś m y d o w o l­

ności i sam odzielnego życia n a jb a rd z ie j n i­

zin n e w a rs tw y spośród, u c is k a n y c h przez ca­

r a t i b u rżua zję, mas p ra c u ją c y c h . U s ta n o w iliś ­ m y i u t r w a lili R e p u b lik ę Rad, n o w y ty p pa ństw a , .bez p o ró w n a n ia w yższy i b a rd z ie j d e m o k ra ty c z n y , a n iż e li najlepsze spośród b u rż u a z y jn o -p a rla m e n ta rn y c h re p u b lik . U rz e ­ c z y w is tn iliś m y d y k ta tu rę p ro le ta ria tu , popie­

ranego przez bied otę chłop ską i rozpoczęliś­

m y w c ie la ć w życie szeroko p o m y ś la n y sy­

stem przeobrażeń soc ja lis ty c z n y c h . W z b u d z i­

liś m y w ia rę w e w łasne s iły i u m o c n ili ogień e n tu z ja z m u w ś ró d , m ilio n ó w ro b o tn ik ó w w s z y s tk ic h k r a j ó w . ' R z u c iliś m y wszędy zew do m ię d z y n a ro d o w e j r e w o lu c ji ro b o tn ic z e j.

R z u c iliś m y w y z w a n ie dra pieżcom im p e ria lis ­ ty c z n y m w s z y s tk ic h k r a jó w “ .

H a sła postaw ione przez W ie lk ą R e w o lu cję P a ź d z ie rn ik o w ą zostały zrea lizo w a ne w Z w ią ­ z k u R a d z ie c k im . Dziś drogą ich kroczą k ra je d e m o k ra c ji lu d o w e j, a pod ic h sztandarem w a lczą o w o lno ść społeczną i na rod ow ą m asy p ra c u ją c e H is z p a n ii, G re c ji, In d ii, C hin, I n ­

do nezji, F ra n c ji, W łoch. ,

Z w ią z e k Radziecki,® je s t dziś w ie lk im na­

tc h n ie n ie m w a lczących o w y z w o le n ie mas p ra c u ją c y c h i w y z y s k iw a n y c h w s z y s tk ic h na ro d ó w . I dlatego, że p ie rw s z y z re a liz o w a ł zasady m a rk s iz m u - le n in iz m u . I dlatego — że wszędzie staje w ob ron ie „p ra c u ją c y c h i w y z y s k iw a n y c h “ przed im p e ria liz m e m .

K rz y s z to f S ła w iń s k i,

1

(3)

Stanisław Stefan G ębala

„W I E S“ Str. 3

PÓŁ

-D Z IE D Z IC E

W

iadomości o uchwałach lipco­

wych plenum K C PPR doszły na moją wieś za pośrednictwem tych którzy zareagowali na nie gwałtownymi sprzeciwami, uwa.

w y c h PraWdyS£^ la^ ^ ^ :^ ° d^ ° ™ lik ^ ^ iai^ ^ o - wych p re n u m e ra to rz y gazet, d z iw n i delegaci p o w ia to w i i w o je w ó d zcy, w szystko to b y ło ta k im sam ym p o ś re d n ik ie m ja k niegdyś s - r e k c h C ™ • UCZeStnik k o ś c iu s z k o w s k ie /^ . rekcji mającej ogłaszać swym poddanym Uniwersał Połaniecki... l ym

D zie ń 8 s ie rp n ia b. r. b y ł u p a ln y r m a ł m . p rz Ic h o X -'e liC k Ch P°,w i a to w e g ° m ia ste czka, ne c S u s k ru P ^ atm e o m ija li n ie o c e n io ­ ne c h o d n ik i a w ła ś c ic ie le p iw ia rn i z a s ła n ia - h v łIC' ła -S+/yCh lo k a lk P o n a d to m im o , że dzień b y ł św iąteczn y, p ra c o w a li ta k ja k p ra c u je zm rzadów Z dZlen !'a rg o w y - D elegaci grom ad, z a iz ą d o w g m in n y c h i o rg a n iz a c ji w y c h y lili tego d n ia w ię c e j k u f li p iw a , n iż b y tego d o k o ­ nać m o g ła z w y k ła ja rm a rc z n a publiczność..

A u la p o -h ra b io w s k ie g o pałacu, o ścianach o k r y ty c h m y ś liw s k im i tro fe a m i d a w n y c h pa­

n ó w z a m k u n a w y k ła do p o do bn ych zebrań, ty m raze m me* m o g ła w s z y s tk ic h pom ieścić!

B y ło w ię c pe łn o w w ie lk ie j s a li i k o r y ta -

rz u . J

Zaczęło się od dłu g ie g o p rz e m ó w ie n ia , m a - jącego a m b ic ję dać s k ró t d z ie jó w św iata.

S iedzący obok o b y w a te l ju ż w godzinę po rozpoczęciu p rz e m ó w ie n ia poczęstow ał m n ie papierosem , a b y m óc w y p o w ie d z ie ć ow o r a ­ dosne słowo, przynoszące ulgę:

— Znaczy, że nie będzie — po w ie dział...

Co nie będzie? — s p y ta łe m bez s k u tk u , Po m o j rozm ó w ca s łu c h a ł coraz u w a ż n ie j na pew n o z u s iln y m s ta ra n ie m p o ko n a n ia w r o ­ bię czegoś najeżonego strachem . U s p o k o je n i Słuchacze ro z p ię li k ra w a ty , in n i zaś z rz u c ili m a ry n a rk i...

Z tr y b u n y pa d ło b o w ie m zapew nienie, że

„k o łc h o z ó w w Polsce n ie będzie“ ... W czasie d y s k u s ji z a p y ta ł k to ś o znaczenie sło w a: k o ł­

choz, p rz y czym op o w ie d z ia ł, że ja d ą c tu r o ­ w e re m m in ą ł w drodze staruszka, ciągnące­

go w ózek z p ó łk o p k ie m snopów... S taruszek b a ł się w id o c z n ie o to, b y po upale nie n a ­ s tą p iła burza, w ię c u c ie k a ł prze d n ią , a jego s ta ru c h a po p ych a ła , ja k m ogła, ic h w s p ó ln y los nie będący przecież ko łch o ze m “ ... G w iz d y i p o m ru k i ob urze n ia b y ły od po w ie dzią na te słowa. Jeden z m o ic h sąsiadów k lą ł p ó łg ło ­ sem.

P s ia k re w , z a w o ła ją dziada i b a rło ż y tu.

P ote m szły w d y s k u s ji „b o lą c z k i“ . Dlaczego P.Z.Z. w o z i m ą k ę ta m i sam, q p ie k a rn ie m u - szą pędzić w ślad za n ią 30 k m i sta m ta d ja p rz y w o z ić , skoro m a ją m ły n po d nosem... Je­

ś li w ię c p o trz e b u ją , dać im , a k w i t niech w ę d ru je ... Dlaczego w ja tk a c h p o w ia to w e g o m ia ste czka są p ó łk i i s z u fla d y , a w n ic h leżą odw ażone k a w a łk i po lę dw ic, zrazów , szynek itd . zam ów ione przez m ecenasowe, in ż y n ie ro - w e, te c h n ik o w e , a d la ro b o tn ik a n ie m a, a je ś li je st, to szczęka, k o p y to albo k a w a łe k ogona. P rz e m a w ia ł także b u rm is trz jednego z m iasteczek w p o w ie cie u c h a ra k te ry z o w a n y n a chłopa. M ó w ił g w a rą ja k n ik t z obecnych,

a

to co p o w ie d z ia ł, aż k ip ia ło od n a d m ia ru ż y w io ło w e j radości...

~ J i uz b a lim się — k o ń c z y ł swe prze m ó­

w ie n ie — ze, stanie się ten kołchoz, ale teraz skoro nasz pan o b y w a te l poseł m ó w i, że k o ł­

chozów n ie będzie, to cieszym y się i będzie­

m y m o g li d a le j sw obodnie pracow ać, nad od­

budow ą naszego k r a ju . P re le g e n t zm ęczony - z d z iw io n y c ie rp ia ł w idoczn ie . D o s to jn i i za- m ozm . ci k tó r z y z a ję li tu m ie jsce h ra b ió w i dziedziców , u s p o k o ili się... O b y w a te l poseł Cie/ p ia ł na s k u te k o w e j re to ry c z n e j

»d a w n le j tu h ra b io w ie b a w ili, dziś , 1UŻ ■ b y ło > k ie d y P oprosiłem o głos. N ie w ie le m ia łe m do p o w ie dze nia: c h c ia ­ łe m _ t y lk o zapytać, czy w a rto b y zazna­

jo m ić z u c h w a ła m i p le n u m tych , k tó rz y nie p rz y s z li. N ie p rz y s z li, bo m iasteczko na k o ń - CP P ° lv ia tu i daleko, bo n ie m ie li kogo p rz y chu d o b ie na c a ły dzień zostaw ić, n ie m ie li m o to c y k li, po w o zów a n i w o źnicó w , n a le żyte ­ go odzienia i o d po w ie dn ieg o o b u w ia , ta k ie g o m ia n o w ic ie i' w ta k im stanie, b y bez ob razy z e b ra n ia m ożna b y ło w n ic h się pokazać.

G d y b y tu b y li, czy re fe re n c i p o trz e b o w a lib y d la usp o ko je n ia stępiać o s tro ś ć ' u c h w a ł p le ­ n u m K C PPR? G d y b y tu b y ł ten. k tó r y w ló k ł Swoją nieszczęsną dolę w ra z z w ó z k ie m ze Snopami, to chyba n ie trz e b a b y go uspakajać.

U słyszałem poruszenie w ś ró d z eb ran ych i b rz ę k m uch y. O rg a n iz a to rz y p o c z e rw ie n ie li.

Z k ą ta usłyszałem oklaski.. W szystko to zna­

czyło, że m ojego p y ta n ia w y s łu c h a n o z z a in ­ teresow aniem . Dalsze słow a m ojego prze m ó­

w ie n ia d o ty c z y ły w si, k tó rą zam ierzano w y ­ ty p o w a ć na w ieś sam opom ocową.

I I . S K O W IE R Z Y N PO R A Z D R U G I* ) P isa łe m o te j w s i z zach w ytem , a b y ło to w czasie ro z p ra w sądow ych i fe ro w a n ia w y ­ ro k ó w po s tr a jk u c h ło p skim . M n ie i każde­

m u zw a lczające m u sa n a c y jn y re ż im m usiała Się podobać owa beztroska, z ja k ą p rz y jm o ­ w a n o ta m n ie z b y t łagodne w y r o k i, m u s ia ły się podobać te cere m on ialne w y ja z d y do aresztu z m u zyką , z w ozem w c z w ó rk ę k o n i itd Skądże m ogłem w te d y w iedzieć, że p ro ­ motor- tego w szystkiego, sam „iz o lo w a n y “ prze d k a ż d y m i w y b o ra m i od św iata, je s t n ie -

Po plenum lipcowym w pewnej wsi

m i?

o m a l p rz y ja c ie le m s ta ro s ty i że u tegoż sana- cyjn e g o s ta ro s ty z s y m p a tią m ó w iło się o s tra jk o w y c h i p o s tra jk o w y c h hecach? A r t y - k u ł m o j um ieszczony na p ie rw s z e j s tro n ie t y ­ g o d n ik a „ W ic i“ c z y ta n y b y ł z uzn an iem we w s i, k tó rą c h w a lo n o za owe zasługi, ró w n ie ż z u z n a n ie m o d c z y ta ł go starosta sw o im goś­

c io m p rz y p e w n e j ro d z in n e j uroczystości. Po ty m je d n a k n a s tą p iły m n ie j b a rw n e w y d a ­ rz e n ia , w y k r y to m ie js c o w ą K . P. P., areszto­

w a n o je j czło nkó w , i n i k t n ie zaprzągł c z w ó r­

k i k o n i, nikt_ n ie w y s tr z e lił z m oździerza, a w e w s i m ó w io n o o ty m z szeptem lu b w c a - le nie m ów iono... Z zasług c h w a lo n y c h przez©

m n ie ostała się prze d pó ź n ie js z y m i s p ra w ie ­ d liw y m osądem ty lk o jedna... T o m ia n o w ic ie , ze. m ie szkań cy te jż e w s i o d w y k li w cześniej n iż cała o k o lic a od czap kow ania do stóp i m ie li odwagę m ó w ić pro sto w oczy p o w ia to - w y m k a c y k o m to, co m ie li n a sw o ich coraz to rosn ących w dum ę c h ło p s k ic h sercach.

W szystko in ne b y ło t y lk o p o w ta rz a n ie m le k ­ c ji za M iłk o w s k im , w s z y s tk o in n e służyć m ia ­ ło do p o s ta w ie n ia ic h na m ie js c u o k o lic z n y c h dziedziców . I postaw iło... P rzyszed ł czas ocze kiw a ne j r e fo rm y r o ln e j i m o i za p a le n i c h ło p i p rz e k s z ta łc ili się w d zied ziców a p rz y ­ n a jm n ie j w p ó ł-d zie d zicó w . D la te g o to zapy­

ta łe m nagle p re le gen ta :

— C zy m ożna w ja k ik o lw ie k sposób za­

chęcie pół-dziedziców do p ó jś c ia z postępem?

P re le g e n t w ie d z ia ł, że n ie można... W ty m d n iu d o w ie d z ia ł się także, że w ieś, k tó r ą za­

m ie rz a ł w y ty p o w a ć na w ie ś sam opom ocow ą może b yć w s ią w z o ro w ą także w sensie zabu­

d o w y i p r o d u k c ji, ale do g ra n ic m ie d z in d y ­ w id u alnej gospodarki... To w te j w s i pow aga i a u to ry te t, k a n d y d a t do sejm u ciśnięciem c z a p k i o ziem ię zareagow ał na w sp om n ien ie o u c h w a ła c h lip c o w y c h plen um .

— Co to, to ju ż nie, panie pośle...

i n ^ i Zed S ?ź n i? w r ° d z in n e j w s i spo ty k a m lu d z i ze S k o w ie rz y n a i z m ie jsca zaczyna sie

„p o k ty c z k a “ ... J u ż n a m niczego n ie ulepsza—

p o w ia d a ją Jeden z n ic h obrazow o prze dsta­

w i n u położenie s w o je j w si. C h w y c ił leżące n Z Z t kuz.n ią , bose k o ło i P o s ta w ił je piastą na szczycie s łu p k a w ogrodzeniu...

. ~ Arj!a k stoi nasza wieś... S to i ja k n a jw y ­ żej A le spro bo j c o ś k o lw ie k p o p ra w ia ć w ty m

S S S S f

noc N o Y ! dzisz- T y Ie ¡eszcze m ożna z w sią

naszą zrob ić. ą

n n ś / ™ CZyW1ŚCla' Z a m o zn i i Ciągle w zam oż- ąCy n i? P °trz e b u .ią na ra z ie p o p ra ­ w e k w s w y m położeniu. K ie d y ś dopiero, gd y ro z d ra b m a m e g ru n tó w p ó jd z ie sw o ją k o le ją w te d y może może w y ro ś n ie zn o w u poczucie p o trz e b y r e io r m y i z n o w u b u tn ie i c z u p u m ie w ie ś u p o m n i się o nią. Na razie czuje się dobrze ! w ogóle je s t w n ie j w szystko, co K w a lifik u je je j w zorow ość i p o w ie d z m y — sa- mopom ocowość... T a k je s t w e w s i, gdzie je ś li czegoś b ra k , to bied nych. A b ra k to je s t do­

t k l i w y i da je się w e z n a k i w s z y s tk im , bo cóż c i po bogactw ie, k ie d y nie możesz n ik o m u pow iedzieć: „d z ia d u “ .

Co po ^ bogactw ie, g d y n ie m a b ie d n y c h i k o m u z okazać „b ło g o s ła w io n ą dobroć czło­

w ie k a “ ? P aro bcy, służące i p a s tu c h y nie liczą

się przecież, są w ro ś n ię c i „o rg a n ic z n ie “ w gospodarstw a pół-dziedziców ?...

I I I . W IE Ś N A R O Z D R O Ż U

Szczęściem cała o k o lic a usiana je s t w s ia ­ m i, gdzie obok m o k ra d e ł i o lc h o w y c h la sów są ż y tn ie zagony, gdzie w ś ró d piaszczystych w y d m is k m o z o li się biedota, z b io rn ic a e m i- g ra n c k ie j, do w szystkie g o p rz y d a tn e j m asy T a m w ty c h piaszczystych w siach p ię c io m o r- g o w i „bogacze“ z a ra b ia ją n ie z ły grosz u „h o ­ ło ty k tó ra z u p o re m trz y m a ją c się z ie m i m w e s tu je w n ią i tr a c i c ałole tnie . z a ro b k i Z ie m ię zaorać i obsiać trzeba : t a k i ju ż je s t p rz y ro d z o n y „m u s “ , k ro w in ę chodow ać trz e ­ ba, bo czym że ż y ły b y dzieci, ale i za o rk ę i za w y ż y w ie n ie c h u d o b y trze b a oddać grosze a żeby je m ieć, trze b a czepiać się każd ej ro ­ b o ty, trzeba iść do m ia s ta na -sezon bu do­

w la n y , m ieszkać b y le gdzie, ż y w ić się b y le czym i składać grosz do grosza...

K t o n ie zna ty c h „b iłg o ra jc ó w " ? Przecież to o n i p ra c u ją p rz y odbudow i© W arszaw y, ale n ik t n ie w ie , że w ie lu z n ic h pochodzi ze w s i, gdzie je ś li je s t coś z cegły, to ch yb a k o ­ m in , albo d w o rs k i b u d y n e k za m ie n io n y na szkołę...

L ic h a gleba, ro z d ro b n ie n ie zie m i p o w o d u ia ze w e w siach ty c h ro ln ic z e zajęcia sa z a ie - c ia n u k o b ie t i dzieci. J e ś li nie m a g ło d n y c h i o b d a rty c h , to ty lk o d z ię k i tem u, że n ie m a bezrobotnych... Z d a w a ło b y się ,że m ie szkań cy tom Z L na PT a? lczu m l^ dzy w s ią a m ia s l

.m \ rm ędzy ro ln ic tw e m a prze m ysłe m o g ó l-

^ i ei„ L u ° WSt eCh^ ie odczuw a ją p ra g n ie n ie ja k na jg łę b s z y c h re fo rm . K to je d n a k zna te w sie te n w ie , ze i ic h społeczność podzielona jest na k la s y , a n a w e t kasty...

Do p o d z ia łu doszło ta k : O to w m o ie i w s i syn k o b ie ty , k tó ra w czasie p ie rw s z e j w o jn y ś w ia to w e j u m a rła z głod u, p o s ta w ił z n i­

czego' gospodarstw o o m u ro w a n y c h b u d y n ­ k a c h z pa rą k o n i, c z w o rg ie m b y d ła i siedem ­ nastom a m o rg a m i ziem i...

S y n ub og iej k o b ie ty został m is trz e m bu do­

w la n y m , a- d z ię k i zna jo m ościo m z a w a rty m na w o jn ie m e c ie rp ia ł na b ra k pra cy. M is trz z a tru d n ia ł ro b o tn ik ó w , a c i z w dzięczności p o m o g li o b ro b ić m u siedem naście m o rg ó w pobudow ać b u d y n k i, a k ie d y p rz y s z ły czasy zm uszające do że b ra n ia o pracę, m is trz spę- czmał...

O to d ru g i: T en — m a js te r ro b ó t m e lio ra c y j­

n y c h i dostaw ca ja rz y n : duże gospodarstw o w iększe d w u k ro tn ie od nierozdrobnionesm jeszcze gospodarstw a ojca, z któ re g o w yszedł.

D w adzieścia la t p ra c y i k o m b in a c ji po u k o ń ­ czeniu t r ó j z im o w y c h k u rs ó w p rz y CTO i K R . A oto in n y : żad nych k u rs ó w i żadnych szkół ’ Z w y k ły m u ra rz , b y ł je d n a k czas, k ie d y m u - ra rz e u p o m n ie li się u p rz e d s ię b io rc y o zale­

głe d n ió w k i... P rzed się bio rca nie m ia ł... N ie

S prze da jących n ie b ra k ło . T e n sprze da w ał na spłatę ro d z in n ą , ó w szedł na e m igrację, in n y p rz e n o s ił się do syna na dobre ju ż zadom o­

w ione go w m ieście. N a oczach ro s ły te m u ­ ra rs k ie „ f o r t u n y “ , p rze kszta łca jące m u ra rz y i m is trz ó w w p rze d się b io rcó w ro ln y c h , k o rz y ­ sta ją c y c h z bezpłatnego, grzecznościowego ro b o tn ik a rolnego. B y ło b y p rz y z n a n ie m się do n ie d o łę s tw a n ie m ie ć w p la n ie czegoś w ro ­ d z a ju w zbogacenia się. T o też n ie m a l w s z y ­ scy m ło d z i n o s ili ideę „w zb og acen ia się“ ja k ż o łn ie rz e N apoleona b u ła w ę w to rn is trz e ...

W zbogaceni s ta n o w ili naczelną kla sę spo­

łeczną w si, k tó re n a z y w a m w s ia m i z „p o ­ g ra n ic z a “ . D la n ic h b y ły s z k o ły i to n a jle ­ p ie j zaw odowe, d la n ic h n a jry z y k o w n ie js z e przedsięw zięcia, ale w zakre sie p ry w a tn y c h in te resó w . P od czterdziestkę re s z tk i id e a łó w u s y c h a ły ja k je sien ne liście.

W ty m w ie k u ro z w ie w a ją się ilu z je , w rę ­ k a c h i nogach zaczyna się s trz y k a n ie re u m a ­ ty z m u , w ż y ła c h często gęsto zw a p n ie n ia , a l­

k o h o liz m , d o b ro tliw ie i m ile zagłuszający w szystko, czego d o k o n a ł w o rg a n izm ie b ra k odżyw czych w ita m in i k a lo r y j. S p o ty k a m prze d w o jn ą prezesa o d d zia łu Z w . R o b o tn i­

k ó w B u d o w la n y c h i ja k z w y k le z m ie jsca p o . lity c z k a ... P o w ia d a te n prezes:

— W y k ło p o ta łe m od p rz e d s ię b io rc y p j 100 z ł na słom ę do s ie n n ik ó w w baraku...

A k a ż d y d a le j g łó w k ę cho w a w w ió ra c h .

— N o i co pow iecie? G dzie k u ltu r a ? — ro z ­ k ła d a prezes ra m io n a . A le ja w ie m , dlaczego c i n ie k u ltu r a ln i lu d z ie s p a li na deskach. D la ­ tego, że sąd zili, że po la ta c h ta k ie g o spania, będą m ieć aks a m itn e ka n a p y, s o fy i fo rte p ia ­ ny... W ie rz y li w s p ry t, przede w s z y s tk im „w szczęście“ i m ie li w ie lk ą pew ność siebie, a pew ność ta p rz e d s ta w ia n ie m a łą w artość.

M ożna być k ie p s k im fachow cem , w ie le nie um ieć, t a jn ik i swego zaw odu znać ty lk o po łe b ka ch , ale b r a k i te n a d ro b i się pewnością siebie. U d ostęp nio ne na szeroką skalę k u rs y zaw odow e z d ą ż y ły ju ż w y p u ś c ić szeroką rz e ­ szę a m b itn y c h m a js tró w i „p o d m a js trz y c h “ , a n ie b y w a ły dotąd ro z w ó j p rz e m y s łu budo­

w la n e g o d a ł im pracę, nadrzędne s tan ow iska i doskonałe z a ro b k i. Te o sta tn ie z u ż y tk o w a ­ ne s ta ro c h ło p s k im obyczajem — d okupieniem m o rg i — d a ły w re z u lta c ie no w opow stające, szybko bogacące się gospodarstw a ro ln e i chociaż nie w s z y s tk im dane b y ło dopiąć celu, to je d n a k n ie w zm a ga ło to jeszcze dostatecz­

n ie poczucia konieczności g łę b o k ic h re fo rm społecznych. M ło d zie ż biedna, pozostająca w ty le za swą p rz o d u ją c ą częścią, n ie w ie le tu znaczy i je s t ty lk o c !e m "m i echem swoich p rz o d o w n ik ó w .

IV . A J E D N A K ---- ---B i c m i d i . . . l \ i e

ty lk o me m ia ł, lecz p o trz e b o w a ł na g w a łt tysiąca z ł na spłacenie w e ksla. Nasz m u ra rz .m ia ł ty s ią c z ło ty c h , o w in ię te w p a p ie r b a n k ­

n o ty p o ło ż y ł na stole-.

• ~ P ro w ę — p o w ie d z ia ł do prze d się b io rcy - o n ty u nie b ra k ło m u pra cy, ani ro b o tn ik ó w na m org ach , k tó re corocznie d o k u p y w a ł.

Tadeusz: Różewicz

BALLADA O KARABINIE

Synku synku mój gołąbku czemu krzyczysz w nocy Synku synku serce moje co się tobie stało.

*) St. G ębala: ..W in o w a jc y “ N r. 13 — A4 — 1948 r.

•,W *ś"

Matko matko byli tutaj w domu serce twe przebili głowę mi ucięli dom nasz podpalili.

Matko

gdzie jest mój karabin.

Synku synku co ci się przyśniło wojna jest skończona dom nasz stoi biały w sadzie kwitną drzewa synku synku mój gołąbku co się tobie stało.

Matko matko

gdzie jest mój karabin słyszałem ich kroki widziałem ich twarze pochowane w mroku.

Trzeba ich zabijać wojna nie skończona trzeba ich zabijać w Grecji i Hiszpanii w Chinach Indonezji i nawet pod ziemią.

Albo przyjdą tutaj i dom nasz podpalą i wyrąbią drzewa i serce przebiją.

„Suche nasze głosy kiedy szemramy

DO FAŁSZYWYCH POETÓW

cicho i naiwnie

jak w iatr w wyschniętej trawie lub szczurze łapki w rupieciach naszych pustych piwnic“. (Eliot)

Są ja k ubranka ptaków po dwa

albo futrzane ubranka zwierząt które lśnią

i spływa po nich woda

kiedy zamykają drzwi jak gipsowe figury tam wewnątrz

ze słodkimi uśmiechami idiotów mówią „prawda? co to jest prawda?“

wznoszą oczy do nieba wzruszają ramionami a są to stworzenia które mają po dwa języki trzy oblicza

i sztuczne wnętrzności

kręcą się dokoła na kręgosłupach obracają, płaskie twarze na kręgosłupach wieje w iatr wieje w iatr

przyciskam powieki

piszczą mają oczy rozbiegane m iękkim i pyskami dotykają mojego serca.

1948 r.

J a k p o w ie d z ie liś m y , a m b itn e p la n y tra c ą swą różowość w w ie k u la t czterdziestu. N ie w s z y s tk im po słu żyło szczęście i nie w s z y s t­

k im dopisało z d ro w ie : pozostała gospodarecz- k a z k ro w in ą , w n ie j u to n ie n ie re n to w n ie w iększość m u la rs k ic h zaro bkó w . Ż y c ie na ten d z iw a czn y i n a p o ły ty lk o w ie js k i sposób w y ­ cze rp u je i n ie daje zadow olenia. T o też tu.

w te j w a rs tw ie społecznej, są lu d z ie n a jc h ę t­

n ie j n a d s ta w ia ją c y ucha nadchodzącym no­

w inom ...

T u, ja k m i się w y d a je , n a jw c z e ś n ie j p r z y j- m ie się i ro z w in ie unow ocześnienie m etod p r o d u k c ji ro ln e j, k tó re może up od ob nić ich nareszcie do lu d z i z m iasta. Są o n i zdania, że po do bie ństw o to w y ra z i się m . in. e m e ry tu rą n a starość, zniesie starcze w y s łu g i na w ła s - n y c h gospodarstwach... u sta nie pastusza w y - sługa, to nieszczęsne pasanie k ró w , k ie d y z a m k n ie ic h zdolność do p ra c pow ażnie i- szych. M o w a ty c h lu d z i b rz m i zawsze szcze­

rze i zawsze pe łn a je s t iro n ii... N ie je d e n "z ty c h s ta ry c h w c h w ila c h usposabiających do

■ szczerości m ó w i cedząc słow a:

— Zacząłem od pasania k ró w , obszedłem p o ł ś w ia ta p rz e b y łe m trz y w o jn y i zno w u k r ó w k i sobie pasę...

A k ie d y o p o w ia d a łe m o ty m w szystkim podczas d y s k u s ji i k ie d y zaproponow ałem b y w ieś „sam opom ocow ą“ , tę bądź co bądi

■ n ie b y w a łą nowość zacząć od lu d z i, od w ła ś ­ c iw e j k la s y : b ie d o ty i ś re d n io ro ln y c h , k tó rz y o k rą ż a ją w o k ó ł S k o w ie rz y n i w y s łu g u ją się je g o w ie lu zam ożnym — i sw oim “ n ie lic z n y m zam ożnym , pre le gen ci z ob urze nie m odpo­

w ie d z ie li... Są o n i zdania, że n ie od lu d z i, a . od tłu s to ś c i g le b y i k r ó w zaczynać n a le ż y .’

— N ie m ożna — p o w ie d z ie li — in w e s to w a ć w lo tn e p ia ch y, gdzie n a w e t ż ó łty łu b in w y ­ sycha... S k o w ie rz y n s to k ro tn ie odda ka żd y in w e s to w a n y grosz, a ju ż dziś m a byd ło , o ja ­ k ie tru d n o gdzie in d z ie j.

N ie b y ło ju ż m o ż liw o ś c i dla dalszych na­

su w a ją c y c h się uw ag : p rz y ta k ic h zasobach i zam ożności gospodarzy m ożna być w sią w z o ro w ą bez w k ła d ó w z zew nątrz. W ieś ta k a stać na tw a rd ą n a w ie rz c h n ię dróg, na elek­

tr y fik a c ję i ra d io fo n iz a c ję , stać na w s p a n ia ły b u d y n e k s z k o ln y i dom lu d o w y i w szystko inne, ale ta k i w z ó r będzie znó w jeszcze je d - n y m Lislcow em , jeszcze je d n ą w ysp ą na m o ­ rz u b ie d y c h ło p s k ie j.

T a k skończyło się ow o chłop skie zebranie a l® t y lk o to zebranie, spra w a b o w ie m b ie ­ d o ty i ś re d n io ro ln y c h do piero zaczęta. P rz e j­

dzie w ic h ręce, a te się nie ustraszą p e r­

s p e k ty w y , na w id o k k tó r e j p o c ili się 8 sierp*

m a na z e b ra n iu pó ł-d zied zice.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Musimy odrzucić podstawy k u ltu ry feudalno-szlacheckiej, której owocem jest obecnie nasz spadek i zacofanie, i zmobilizować siły, które, dziś może jeszcze w

cej młodzieży. Student, jeśli nie może o- trzymać jednego z licznych stypendiów będących do jego dyspozycji, ma możność przez wykonywanie różnych drobnych

mysłowej, ale produkcję hamuje w stopniu, przy jakim powstają „nożyce cen" i wieś zatrzymuje się dlatego w zapóźnieniu

Opowiemy też o tym, do czego mamy prawo oraz o tym, jak wygląda system ochrony praw człowieka, przyjrzymy się też prawom dziecka...

Każdy człowiek ma prawo do pracy, do swobodnego wyboru pracy, do odpowiednich i zadowalających warunków pracy oraz do ochrony przed bezrobociem.. Każdy człowiek, bez

W płaszczyźnie prywatnej poczucie zagrożenia tożsamości staje się udziałem człowieka w rodzinie, w sferze publicznej egzemplifikacją może być kryzys

Powszechne łamanie praw człowieka na Kubie było jedną z metod, którą posługiwał się rząd kubański.. Nielegalne opuszczanie wyspy było, w okresie rewolucji,

C ałkowite usunięcie (ablacja) zewnętrz- nego przewodu słuchowego jest po- wszechnie akceptowanym działaniem lecz- niczym w jego przewlekłym przerostowym zapaleniu, a także