• Nie Znaleziono Wyników

Miejsce problematyki ekspresji w teorii semantycznej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Miejsce problematyki ekspresji w teorii semantycznej"

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)

Anna Wierzbicka

Miejsce problematyki ekspresji w

teorii semantycznej

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 59/4, 97-119

(2)

Z A G A D N I E N I A J Ę Z Y K A A R T Y S T Y C Z N E G O

ANNA WIERZBICKA

M IE JSC E PROBLEM ATYKI E K SPR E SJI W TEORII SEM ANTYCZNEJ

Założenia

W iadomo powszechnie, jak isto tn ą rolę odgryw a we w szelkiej teore­ tycznej reflek sji n ad językiem problem tzw. trzech fu n k cji języka. „Dar­

ste llu n g ” — „ A u sd ru c k ” — ,,A p p e ll”; k o m unikuje — w yraża — oddzia­

ływ a; sym bol — sym ptom — sygnał; fu n k cja rep re z en ta ty w n a — ekspre- syw na — im presyw na. Pod tak im i czy innym i nazw am i, w tak im czy in ­ n ym ujęciu B ühlerow ska trójca, przy jm o w ana bez zastrzeżeń, p o p raw ia­ na, u zu pełnian a czy jeszcze bardziej rad y k aln ie m odyfikow ana, znajd u je sobie m iejsce w każdym w ykładzie językoznaw stw a ogólnego h W ydaje się rzeczą oczywistą, że do klasycznego zagadnienia trzech fu n k c ji m usi się rów nież ustosunkow ać każda teoria sem antyczna — albo p rzez g ru n ­ tow nie uzasadnione odrzucenie koncepcji B ü h lera i jego następców , albo przez w m ontow anie jej — w tak iej czy innej w ersji — w k on stru o w a­ n y m odel system u sem antycznego.

Rozwiązanie powyższej kw estii zależeć m usi bez w ątp ienia od zak re­ su zainteresow ań i zadań, jakie staw ia przed sobą określona teoria se­ m antyczna. N ikt rozsądny nie będzie kw estionow ać przysługującego każ­ dem u badaczow i p raw a do dowolnego w ytyczenia pola swoich z a in tere ­ sowań. K ażdy w ycinek rzeczyw istości stanow ić może praw om ocną do­ m enę osobnej dyscypliny naukow ej. N iefo rtu n ny w ybór w ycinka może co najw yżej skazać poświęconą m u dyscyplinę na jałowość i sk ra jn e ubó­ stw o rezultató w . Przedm iotem oceny m uszą być jed nak zawsze w yniki, a nie sam w ybór zainteresow ań — ten jest osobistą spraw ą uczonego.

1 Zob. К. B ü h 1 e r, Sprachtheorie. Darstellungsfunktion der Sprache. Jena 1934. — L. Z a w a d o w s k i , Les Fonctions du te xte des catégories de proposi­

tions. „Biuletyn PTJ” 15(1956). — R. J a k o b s o n , Poetyka w św ietle ję zy k o ­ znawstw a. „Pamiętnik Literacki” 1960, z. 2.

(3)

P ro p o n u ję jako te re n zain teresow ań n astęp u jące poletko.

K ażdem u człow iekow i dostępne je st w in tro sp ek c ji jego w łasne życie w ew nętrzne, p o jęte jako ciąg p ew nych zdarzeń, nazy w anych aktam i m en taln y m i: p o jaw iający ch się i znik ający ch uczuć, w ierzeń i chceń. D a­ ne zm ysłow e d o starczają człow iekowi pew n ej w iedzy o jego w łasnych zachow aniach zew n ętrzny ch , przede w szystkim o ru ch a c h ludzkiego cia­ ła i o m od y fik acjach w yw oływ anych przez nie w środow isku zew nę­ trznym .

D ośw iadczenie poucza m nie: m iędzy m ym i przeżyciam i w e w n ętrzn y ­ m i (chceniam i, uczuciam i, w ierzeniam i) a zachow aniam i mego ciała (mo­ ją m im iką, k tó rą w yczuw am i bez lu stra, ru cham i m ojej rek i pozosta­ w iający m i określonego ty p u zn ak i n a papierze, ru ch a m i m ojej k rta n i, języka i w arg o raz tow arzyszącym i im zm ianam i zew nętrznym i, k tó re re je s tru ją m oje uszy) istn ieją jakieś korelacje. Przypuszczam , że podob­ n e ko relacje (nazw ijm y je tu um ow nie k o relacjam i M — B, od słów „M in d” i „ B ody”) m a ją m iejsce rów nież w życiu in n y ch ludzi i że ci inni ludzie rów nież są ty ch k o relacji św iadom i. Otóż ten fa k t m a fu n d a ­ m en ta ln e znaczenie d la m oich rela cji z in n y m i ludźm i: sta le w yk o rzy­ s tu ję go w m oich p róbach naw iązy w an ia k o n ta k tu z in ny m i członkam i społeczeństw a. Chcąc bow iem n asu n ąć in n y m ludziom pew ien obraz m o­ jego ak tualn eg o życia w ew nętrznego, mogę, i m uszę, posłużyć się celowo dobrany m i zachow aniam i zew n ętrzn y m i — takim i, jak ie są zw ykle sko­ relow ane z tym i, o k tó re m i chodzi, stan am i w ew n ętrzny m i; chcąc po­ znać a k tu a ln e życie w e w n ętrzn e drugiego człowieka, a raczej ten jego obraz, ja k i ów człow iek gotów jest m i udostępnić, m uszę analizow ać jego — tego człow ieka — zachow ania zew n ętrzn e w edług znanego mi klucza M — B.

In ny m i słow y, człow iek n iek ied y nau m y śln ie n a d a je sw em u ciału pew ne cechy В po to, aby n asun ąć słuchaczow i określone hipotezy n a te ­ m at sw oich cech M. Otóż ni m niej ni w ięcej, tylko tę sytu ację m a za p rzedm iot sw ych b adań sem an ty k a rozu m ian a tak, ja k ja bym ją chcia­ ła rozum ieć. Czy np. sy m u lacja bólu podpada pod ta k ą definicję p rze d ­ m iotu zain tereso w ań sem antyki? To zależy od tego, czy w prow adzim y do definicji w a ru n e k konw encjonalności zw iązku M— B. W w y p ad k u bólu związek M— В m a c h a ra k te r przyczynow y, fizjologiczny.

Chcę, aby m oje życie В służyło jakoś do budow ania w um ysłach in ­ nych ludzi obrazu m ojego życia M, aby było jego z n a k i e m . Znak za­ tem to tak ie zdarzenie B, k tó re m a na celu w yw ołanie określonej hipo­ tezy na te m a t pew nego zdarzenia M.

W arto zw rócić uw agę, że znakam i w ty m rozum ieniu nie są p rze d ­ m ioty, ale zdarzenia: to f a k t , że m oje ciało zachow uje się tak a tak

(4)

M IE JS C E P R O B L E M A T Y K I E K S P R E S J I W T E O R II S E M A N T Y C Z N E J 99

(np. p ro d u k u je tak a ta k brzm iące dźwięki) znaczy (tj. m a zasugerow ać), że w m ojej świadomości zachodzi tak i to a tak i fa k t m en taln y . Z n ak i to n ie są rzeczy — w śród ogółu istniejących rzeczy nie m ożna w ydzielić pod­ zbioru rzeczy, k tó re byłyby jednocześnie znakam i. Rzeczy to są tylko rzeczy. N atom iast zachow ania ludzkie — i tylko one — mogą być zna­ czące: tj. mogą one sugerow ać pew ne fa k ty M. Taka np. rzecz jak zapi­ san a k a rtk a pap ieru („list”) czy zam alow ane płótno są znaczące tylko w tym sensie, że są to u trw alo n e ślady pew nego ludzkiego zachow ania. Ściśle biorąc, znaczące jest jed nak dopiero owo o dtw arzalne dla nas za­ chow anie ludzkie. Tylko ono da się postaw ić w jednej płaszczyźnie z in ­ nym i znaczącym i zachow aniam i ludzkim i, tak im i jak gesty, m im ika czy dźwięki.

U stalenie p rzedm iotu zainteresow ań sem an ty ki m iało nam dostarczyć k ry te riu m do rozstrzygnięcia o m iejscu, jak ie w ypada w yznaczyć w teorii sem antycznej fak to m w iązanym zwykle z term in am i „elem en ty o fu n k cji e k sp resy w n ej”, „elem en ty o fu n k cji im p resy w n ej” itp. Czy em ocje i „w olicje” (akty woli) m an ifestu jące się w ludzkim zachow aniu n a le ­ żą do zakresu zainteresow ań sem an ty k i, czy też przedm iotem jej w in ny być tylko sądy?

Zgodnie ze sform ułow aną wyżej propozycją odpowiedź m usi brzm ieć następująco. B ezpośredni przedm iot zainteresow ań sem an tyk i stanow ią hipotezy słuchacza osnute na cechach В mówiącego, a więc s ą d у i ty l­ ko sądy; sądy te m ają jed n ak za przedm iot całe życie M m ówiącego — są­ dy, em ocje i wolicje. Emocje i w olicje — o tyle, o ile m ów iący u m y śl­ nie d a je im w y raz — rów nież m uszą być uw zględniane przez teorię se­ m antyczną, poniew aż celem ich uzew nętrzn ian ia jest w yw ołanie, za po­ m ocą fak tó w B, określonych hipotez na tem a t fak tów M, a w ięc w łaśnie to, co m a być przedm iotem sem an ty k i 2.

Tzw. elem en ty ekspresyw ne w języku b y ły przedm iotem w ielu studiów teoretyczn ych i szczegółowych o p ra c o w a ń 3. Z ebrano w ty m zakresie ogrom ny m ateriał, wypow iedziano w iele in teresu jący ch uw ag i kom en­ tarzy. Jed nak że w zakresie in te rp re ta c ji uw aga skupiała się głów nie n a zagadnieniach fo rm y i etym ologii tzw. w yrazów ekspresyw nych, a nie na ich fun kcji. W tych zaś pracach, któ re pośw ięcały nieco uw agi fu n k cji

2 Proponowane tu kryteria wyznaczenia granic semantyki są bliskie, acz nie tożsame, propozycji sformułowanej w pracy A. B o g u s ł a w s k i e g o Sem an­ tyczne p ojęcie licze b n ik a (Wrocław 1966).

3 Zob. m. in. E. S t a n k i e w i c z , Pro b lem s of E m otive Language. W zbiorze:

A p p ro aches to Semiotics. The Hague 1964. — M. W e i n r e i c h , O n the Sem antic S tructu re o f Language. W zbiorze: Un iversaIs of Language. Ed. I. G r e e n b e r g . Cambridge 1963.

(5)

elem en tów ekspresy w n y ch , a u to rz y in tereso w ali się głów nie fu n k cją sa­ m ych w yrazów ekspresyw n ych , a nie analizą całych w ypow iedzi, co w y ­ d a je się z p u n k tu w idzenia w spółczesnej sem an ty k i grzechem k a rd y n a l­ nym . N ajw iększa jed n a k różnica, jak a p ow in na dzielić now e i przyszłe b ad an ia n a d „ ek sp resją w jęz y k u ” od b ad ań tra d y c y jn y c h , pow inna, jak się w ydaje, dotyczyć jeszcze czego innego. Po p ro stu jak w całej sem an ­ tyce, tak i w sem an ty ce e k sp resji m ó w i o n o , a ni e p o k a z y w a n o , opisyw ano, a nie m odelow ano. Dziś nie może już w ystarczyć m ów ienie o odcieniach n eg a ty w n y ch czy deprecjo n u jących, o au g m entatyw ach , o w ysokim sto p n iu in ten sy w n o ści em ocji itp. W szystkie w a rstw y tr e ­ ściow e w ypow iedzi — a więc rów nież w pisane w nią „ek sp resje” i „im ­ p re s je ” — m uszą być p o k a z a n e w specjaln ym m etajęzy k u sem an ­ tycznym .

D la u n ik n ięcia nieporozum ień n ależy powiedzieć bardzo jasno, co ro ­ zum iem y tu ta j przez „ treść w ypow iedzi”, k tó ra m a być p rzedm iotem m odelow ania. Otóż ta „ tre ś ć ” to n ie jest ciąg przeżyć nadaw cy, skorelo­ w a n y c h z w y d aw an y m i przez niego dźw iękam i. M odelow anie przeżyć — ob ejm ujący ch em ocje i a k ty w oli — w zdaniach byłoby chyba niem ożli­ w e. To, co m o d elu jem y w zdaniach m etajęzyk a, to są jed yn ie sądy od­ biorcy, a więc owe hipotezy na te m a t stan ów m en ta ln y c h nadaw cy, k tó ­ re ten że n a d aw ca u siłu je n asunąć słuchaczow i. W ty m sensie zapis k a ż ­ d e g o zdania m eta ję z y k a pow inien zaczynać się od niedefiniow alnego ele m en tu „sądzę, że (on)...” P oniew aż elem en t „sądzę, że” w y stę p u je — z definicji — w każd y m zdaniu m etajęzy k a, dla zrozum iałych względów m ożem y go w zapisie pom ijać, fo rm u łu ją c jed y n ie część isto tn ie in fo r­ m acy jn ą, a więc w istocie tylko p red y k a t. P re d y k a t ten obejm uje jed n a k ca ły — tak i czy in n y — a k t m en taln y , a w ięc i on ze sw ej stro n y bę­ dzie z reg u ły złożony.

G łów ny pro b lem opisu sem antycznego polega więc, jak m yślę, n a zn alezieniu odpow iedniej fo rm y zapisu dla p red y k a tó w m en talny ch. P re ­ d y k a ty te to zn ak i dokonujących się w m ów iącym a k tó w sądzenia, woli, em ocji. P ro b lem an alizy fu n k cjo n a ln e j elem entów ekspresyw nych to je ­ d y n ie pro blem m odelow ania p re d y k a tó w em ocyjnych.

N adaw ca te k stu chce, aby słuchacz tra k to w a ł jego w ypow iedź jako potok ek sp resji jego — tzn. osoby m ów iącej — życia w ew nętrznego. P r a ­ ca słuchacza polega n a rów noległym z obserw acją owego, szczerego czy udanego, ale zawsze celowego, poto k u ekspresji, k o n stru o w an iu ciągu h i­ p otez (sądów), czyli n a m odelow aniu życia w ew nętrznego osoby m ów ią­ cej. A zadanie lin g w isty -se m a n ty k a m ożna w idzieć w m odelow aniu ow ej m odelującej p ra c y słuchacza.

(6)

M IE JS C E P R O B L E M A T Y K I E K S P R E S J I W T E O R II S E M A N T Y C Z N E J 101

Tezy

Nie wchodząc tu w szczegółowe problem y m oty w acji („justification”), pro p o n u jem y n a stę p u jąc y szkic form y zapisu w szystkich p red y k ató w m entalny ch :

Sądzę, że ... Chcę, żeby ... N ie chcę, żeby ... Czuję, że ...

W n a tu ra ln y sposób może się nasunąć przypuszczenie, że ek spresja sądów to dom ena fu n k cji re p re z en ta ty w n ej, ekspresja — pozytyw nych i neg aty w n y ch — w olicji to dom ena fu n k cji ap elaty w n ej, a eksp resja em ocji to dom ena fu n k c ji e k sp resy w n ej. Oczywiście sposób użycia te r ­ m inów („D arstellung ” itp.) je st spraw ą dowolną, konw encjonalną. Ale jeśli chodzi o fa k ty językow e, k tó re zw ykle łączono z nazw am i trzech funkcji, to k lasy fik acja tych fak tó w w żadnym razie nie p o kry w a się z k lasy fik acją w ypow iedzi w edług zasady: ekspresja sądów — w olicji — emocji.

I. P ierw sza zasadnicza teza w tej spraw ie: z d a n i a o z n a j m u j ą - c e nie są ek spresją sądów. A nalizując takie dwa zdania, jak:

1. Będzie deszcz! 2. Będzie deszcz.

— m usim y jakoś zdać sp raw ę z zachodzącej m iędzy nim i różnicy se­ m an ty czn ej 4. Otóż rozw iązanie zd aje się tu leżeć w stw ierdzeniu, że ty l­

ko zdanie pierw sze, w ykrzyknikow e, jest eksp resją sądu, d ru g ie zaś —

ek sp resją czegoś zgoła innego, co m ożna nazw ać asercją. Różnicę tę m oż­ n a przedstaw ić następująco:

Będzie deszcz! = Sądzę, że będzie deszcz.

Będzie deszcz. = Wiedz, że będzie deszcz. = Chcę, żebyś w iedział ...

J a k stą d w ynika, tzw. zdania oznajm ujące czy orzekające są ek spre­ sją nie sądów, lecz wolicji.

O bserw ację powyższą m ożna w ykorzystać jako podstaw ę do p rec y ­ zyjnego u sta la n ia fu n k c ji k o m u n ik aty w n ej tekstu, w odróżnieniu od in ­ nych jego funk cji: m ożna m ianow icie powiedzieć, że tek st ko m un iku je tę część niesionych p rzez siebie inform acji, k tó ra podana jest w m odu­ sie „wiedz, że” — czyli k tó ry ch sform ułow anie dopuszcza in te rp o la c ję ra m y m odalnej „wiedz, że” .

II. Teza druga, ściśle zw iązana z pierw szą, to p o stu la t u w zględniania w analizie sem antycznej tek stu nie tylko oznajm ień, czyli w ypow iedzeń

4 Por. B. R u s s e l l , Human K n ow ledge, Its Scope and Limits. New York 1964.

(7)

0 fu n k cji k o m u n ik aty w n ej — czyli w ypow iedzeń w m odusie „wiedz, że ” — ale poza ty m jeszcze co n a jm n ie j ty ch elem entów , k tó re sta n o ­ w ią ek sp resję sądów. P odstaw ow ą k ateg o rię zdań w yrażający ch sądy s ta ­ now ią w spom niane ju ż zdania w ykrzyknikow e, n ieraz w zm ocnione od ­ dzielną in te rie k c ją :

Oho, grzmi! O, śnieg pada!

W ypow iedzi tak ie zd ają się być szczególnie częste w języku dzieci, k tó re przeży w ając jak iś sąd, skłonne są spontanicznie daw ać m u w yraz. W ydaje się, że w języ k u m ały ch dzieci w ypow iedzi w m odusie „O!” (czyli: „sądzę, że”) p rze w aż a ją n ad w ypow iedziam i w m odusie „wiedz, że” . C hyba ta k i w łaśnie je st sem an ty czny aspek t znanych obserw acji P ia g e ta i W ygotskiego n ad stopniow ą in te rn aliz a c ją m yślenia w pro ce­ sie rozw oju dziecka 5.

Częsta e k sp resja sądów je st rów nież cechą ch arak te ry sty c z n ą p ry m i­ ty w n ej um ysłow ości u dorosłych. Osoba o ty m ty p ie um ysłow ości spon­ tanicznie d a je w yraz w szystkiem u niem al, co przechodzi jej przez gło­ wę, a więc rów nież sądom . Opis sem antyczny, k tó ry nie odróżniałby tego ty p u zachow ań od oznajm ień (zdań oznajm ujących), b y łb y ta k upraszcza­ ny, że należałoby go nazw ać jałow ym i n iein teresu jący m .

O czywiście niedorzecznością byłoby tw ierdzić, że ek sp resja sądów jest zawsze znakiem niskiego poziom u um ysłow ego. P rzeciw nie — w w ielu w ypad kach p o trzeb a i um iejętność p o w strzy m y w an ia się od tw ierdzeń 1 ograniczan ia się do e k sp re sji sądów je st raczej św iadectw em d o jrza­ łości in te le k tu a ln e j. W ty ch w y p ad k ach ra m a m odalna „sądzę, że” po­ siada zw ykle jakiś ek sp licy tn y w y k ła d n ik n a pow ierzchni tek stu . Oto przy k ład y :

He is ill, I suppose. He is, I suppose, ill. He is ill, I guess. He is ill, I think.

W zdaniach tego ro d za ju zw raca uw agę niedopuszczalność in te rp o ­ la c ji w y rażen ia „wiedz, że” . W łaśnie jego pozycję sem anty czn ą z ajm u ją tu ta j, jak w idać, czasow niki p a re n tety c z n e, „I suppose” itp., lub p rzy ­ słów ki m odalne ty p u „ c h y b a ” 6.

O innych ty p ac h zdań w y rażający ch sądy będzie m ow a później.

5 Zob. J. P i a g e t , Narodzin y inteligencji dziecka. Warszawa 1966. — JI. С. В ы г о т с к и й , Мышление и реч. Москва 1964.

6 Zob. J. О. U r m s o n , Parenthetical verbs. W zbiorze: Philosophy and O rdi­

n ary Language. Ed. Ch. С a t o n . Urbana 1963.

He is ill, I believe.

On jest chyba chory. Sądzę, że on jest chory.

(8)

M IE J S C E P R O B L E M A T Y K I E K S P R E S J I W T E O R II S E M A N T Y C Z N E J 103

III. Z kolei rozw ażm y kilk a p rzy n ajm n iej typów w ypow iedzi stano ­ w iących przy k ład y w y rażan ia wolicji.

A więc, po pierw sze, im perativy: Chodź tutaj! = Chcę, żebyś przyszedł tutaj. Wody! = Chcę, żebyście mi dali wody. Na pomoc! = Chcę, żebyście mi pomogli.

Po w tó re — apo stro fy (wołacze) : Janku! = Chcę, żebyś t y ...

P re d y k a t przy słowie „ ty ” należy zapew ne in terp reto w ać jako deko­ dow anie, rozszyfrow yw anie znaczenia dalszych zachow ań m ówiącego. Ale nie to jest dla n as w tej chw ili w ażne.

P o trzecie - - elem ent „chcę” w oczyw isty sposób k o n sty tu u je ram ę m odalną py tań . P y ta n ie jest skierow anym ku odbiorcy żądaniem w ypo­ wiedzi. F o rm a p y tan ia podpow iada słuchaczow i schem at te j w ypow ie­ dzi, k tó rą m ów iący chce usłyszeć:

Gdzie on jest? = Chcę, abyś powiedział zdanie o postaci: „On jest w m ie jsc u ...” C zw arty rodzaj w ypow iedzeń w y rażających a k ty woli to liczne tzw. p e rfo rm a tiv y 7, np.:

Obiecuję ci to. Żądam tego.

Przysięgam ci. Rozkazuję ci ...

Proszę cię o to: Zabraniam c i ...

Ja ciebie ch rzczę... Zgadzam się.

I name you „Q u ee n E liz a b e th ” . Pozwalam.

J a k pow iedzieliśm y już, a k t woli w y raża się rów nież w e w szelkich zdaniach oznajm ujących:

S jest P. = Chcę, żebyś wiedział, że S jest P.

S pecyfika zdań tego rod zaju na tle innych w ypow iedzi w olicjonal- nych tłu m aczy się po p ro stu swoistością s tr u k tu ry sem antycznej słowa „w iedzieć” . A le ta sp raw a w ykracza zdecydow anie poza zakres n in ie j­ szego te m a tu 8.

IV. Istn ieją w reszcie w ypow iedzi w yrażające emocje. N ajprostszy p rzy k ład to znowu zdania w ykrzyknikow e:

Boję się! Boli!

7 Zob. w tej sprawie J. L. A u s t i n , H o w to D o T h in g s w ith W ords. New York 1965.

8 Zob. A. W i e r z b i c k a , „W ied za ” — „ P ra w d a ” — próba a n a lizy sem an­ tycznej. W; D o ciek a n ia sem antyczne (tom złożony do druku w Ossolineum).

(9)

Ja k ą hipotezę n a te m a t przeżyć krzyczącego m a form ułow ać w swoim um yśle odbiorca tak ich okrzyków ? W ydaje się, że do sform ułow ania ta ­ kiej hipotezy n iezbęd n y je st p o stu lo w an y p rzez nas poprzednio elem ent sem an tyczn y „czu ję”. K rzyczący, niezależnie od swej szczerości, p rag n ie najw idoczniej nasu n ąć słuchaczow i n a stę p u jąc ą hipotezę: „Sądzę, że on te ra z czuje...” D la w ykończenia tego zapisu m ożem y spróbow ać naszki­ cować sobie treść pojęć „ s tra c h u ” i „bó lu ” .

Boi się. = Sądzę, że on czuje się tak, jak ja się czuję, kied y przypuszczam, że się zdarzy coś, czego n ie chcę, i pragnę, żeby się to nie zdarzyło. Boli go. = Sądzę, że on teraz czuje się tak, jak ja się czuję, k iedy czuję, że

w moim ciele dzieje się coś, czego nie chcę.

A więc okrzykom „B oję się!”, „Boli!” p rzy p isu jem y s tru k tu rę ty p u „czuję się tak , jak ...” Oczywiście s tru k tu ry tej nie w olno m ieszać ze s tru k tu rą zdań ozn ajm u jący ch ty p u „C zuję ból.”, „C zuję stra c h .”, czy po p ro stu „Boli m n ie .” , „B oję się.” . Te są przecież zdaniam i o zupełnie in ­ nej s tru k tu rz e m odalnej — zdaniam i w try b ie „wiedz, że” . Człowiek, k tó ry krzyczy: „Boli m n ie!”, nie w ypow iada oczywiście s ą d u o swoich doznaniach, on je po p ro stu w yraża. Prop o no w ana p rzez nas s tru k tu ra głęboka „czuję się tak, ja k ...” to nie zapis sąd u osoby m ów iącej, to zapis p re d y k a tu w oczekiw anym sądzie słuchacza.

W dalszym ciągu niniejszego a rty k u łu dokonam y przegląd u całego szeregu fak tó w językow ych, k tó ry c h treść nie da się, jak się w ydaje, u jąć w zapis ty p u „wiedz, że”, a więc fak tó w — jeśli kto chce używ ać czcigodnych s ta ry c h term in ó w — o c h a ra k te rz e eksp resyw n ym i apela- tyw nym . Z adanie tego p rzeg ląd u m a polegać na szkicow aniu w każdym w y padk u odpow iedniego zapisu sem antycznego. Za jed y n e dopuszczalne fo rm y tego zapisu p rzy jm u je m y schem aty:

Sądzę, ż e ... N ie chcę, żeby ...

Chcę, żeby ... Czuję, że ...

Interpretacje

1. E k s p r e s j a e m o c j i A. C zysta ek sp re sja em ocji.

Po p ro stu — in te rie k c je . Oh! Ojej! Cholera! Psiakrew! O rany! Fu! Ho, ho! Ach!

No, no! Do diabła!

W iadomo, że in te rie k c je są k onw encjonalne, różne ta k pod w zględem form y, jak i fu n k cji — w różnych językach. Czy n ie są jed n a k spo n

(10)

ta-M IE JS C E P R O B L E ta-M A T Y K I E K S P R E S J I W T E O R II S E ta-M A N T Y C Z N E J 1 0 5

niczne? Czy należą do przed m io tu badań sem antyki, k tó rą — pow iedzie­ liśm y — m ają interesow ać s ą d y (sądy, k tó re chce u słuchacza w yw ołać mówiący)? Owszem, należą. Nie, w zasadzie nie są spontaniczne: n a ogół nie w y ry w a ją nam się z piersi w sam otności. N ależą do zespołu tych za­ chow ań qw asi-spontanicznych, k tó ry ch w y stąp ienie uw aru n k o w an e jest obecnością słuchacza. Są obliczone na w yw ołanie u słuchacza s ą d u 0 p rzeżyw anych przez m ówiącego emocjach.

Rzekomo spontaniczny okrzyk „C holera!” m a w yw ołać u słuchacza sąd: „jest zły ” . P rzy p o rząd k u jem y więc tem u okrzykow i n astę p u jąc y za­ pis sem antyczny:

Cholera! — Czuję złość. = Czuję się tak, jak czuję się zwykle, gdy coś się dzieje w brew mej woli.

A oto in n e w ypow iedzi w m odusie „czuję” :

Boję się! Co za szczęście!

Boli! Kocham cię!

Rany boskie! To straszne!

To dopiero! Cudo!

W yrażenia te, jak łatw o zauważyć, dość różnorodne pod w zględem sw ej złożoności sem antycznej, z pew nego p u n k tu w idzenia należą jed nak w szystkie do tej sam ej „g ry językow ej” : do g ry w uzew n ętrznian ie em ocji.

B. Em ocja plus w skazanie na jej przyczynę.

J a k zachow uje się człowiek, gdy chce w yw ołać u drugiego człowieka m yśl o sw ojej do niego sym patii, o ak tu a ln y m pozytyw nym pobudzeniu em ocjonalnym ? Typow a sy tu a c ja tego ro d zaju to rozpoczynanie listu. Oto kilk a synonim icznych środków , k tó re m am y w ted y do dyspozycji. Mój drogi! (Милая!)

Drogi Jasiu! Jasieńku!

Słowo „drogi” jest tu dokładnym synonim em sufiksu zdrabniającego. P o stu lu je m y n a stęp u jący zapis sem antyczny:

1 like you (lubię cię!)

W ykrzyknik w ty m zapisie m a przypom inać, że nie chodzi o zdanie w m odusie „wiedz, że” , lecz o ek spresję emocji. D okładna eksplikacja sym patii w term in ach „czu ję” n ie jest w tej chw ili naszym zadaniem , m ożem y ograniczyć się tylko do bardzo grubego szkicu :

lubię cię! = budzisz w e m nie takie uczucie, jak zw ykle budzą w e m nie ludzie, których kocham = czuję w kontakcie z tobą to, co czuję w kontakcie z ludźmi, których kocham.

(11)

Isto tn y je st w tej eksplikacji elem en t p rzyczyny („budzisz”). W ydaje się on być obecny w całej rozległej klasie w y rażeń sy gnalizujących taką czy in ną em ocję.

P o ró w n ajm y dw a zdania: On jest głupi.

To idiota.

Ich treść o zn ajm u jąca (zdanie w m odusie „wiedz, że”) zdaje się być iden ty czna. Zdanie d ru g ie zaw iera jed n a k nadw yżkę:

to m nie denerwuje.

A więc em ocja p lu s przyczyna. Co — ,,to” ? To, co podaje pierw szy kom ponent m od alny (w ty m w y p a d k u oznajm ujący).

To idiota. = 1) Wiedz, że on jest głupi.

2) Czuję zdenerw owanie z tego powodu (że on jest głupi).

G łów na id ea pow yższej eksp lik acji (pow tarzającej schem at ekspli­ kacji rozległej k lasy w yrażeń) polega na różnicy m odusów zaw arty ch w niej kom ponentów . „Id io ta ” , m ów i się, „to głupi p lu s ocena n e g a ty w ­ n a ”. Otóż z naszego p u n k tu w idzenia podstaw ow e znaczenie m a f a k t — czy raczej hipoteza — że jed en sk ładnik treści, „g łu p i”, podany je s t w m odusie „w iedz, że”, d ru g i zaś w m odusie „czu ję”. N egatyw na ocena, n eg aty w n y sto su n ek m ówiącego do kom unikow anego fa k tu w y ra ­ żany jest tu za pom ocą zupełnie in n ej tech n iki sem antycznej, za pomocą innego m echanizm u niż w w y p ad k u ek splicytnych ocen.

„On jest głupi. To m nie denerw uje”. = Wiedz, że on jest głupi. W i e d z , że czuję z tego powodu zdenerwowanie.

On jest idiota. = Wiedz, że on jest głupi. C z u j ę z tego powodu zdenerwowanie. In fo rm acja o m ojej em ocji je s t czymś zgoła in n y m niż zdradzenie się (czy raczej św iadom e n ieu k ry w a n ie się) z m oją em ocją. J e s t jasne, że co innego inform ow ać o emocji, co innego w y rażać emocję. W propo­ now any m zapisie z różnicy tej zd ajem y spraw ę za pom ocą różnych ram m odalnych.

W w y rażeniu „id io ta ” d o p atrzy liśm y się ek sp resji em ocji ze w skaza­ niem na źródło tej em ocji. Oto cała g ru p a w y rażeń o podobnej s tr u k tu ­ rz e sem anty czn ej:

Czego wrzeszczysz? (por. Czemu krzyczysz?)

Po co się tu pchasz? (por. Po co tu wchodzisz?)

Czemu ten bachor wciąż ryczy? (por. Czemu płaczesz?)

Czego beczysz (ryczysz)? (por. Czemu to dziecko wciąż płacze?)

Jesteś idiota. (por. Jesteś głupi.)

Jesteś bałwan. (por. Jesteś tępy.)

(12)

M IE JS C E P R O B L E M A T Y K I E K S P R E S J I W T E O R II S E M A N T Y C Z N E J 107

Jesteś fujara. Kretyn jesteś.

(por. Brak ci sprytu.) (por. Jesteś głupi.)

D la w szystkich ty ch w y rażeń po stu lu jem y składnik w m odusie „czu­ j ę ”, k tó ry zapisujem y prow izorycznie jako

to m nie denerw uje...

In n y sk ład n ik em ocjonalny: „to m nie o b u rza” . Oto p rzykłady:

Jeszcze inny: „to m nie zachw yca” . T o jest cudowne.

To jest wspaniałe. To cudne.

Nie m ów im y tu, rzecz jasna, o treści k o m u nik atyw nej, rów nież po­ ch w aln ej, lecz tylko o w yrażonej p rzy okazji emocji.

Jeszcze inny sk ład n ik em ocjonalny, o treści bardziej ogólnikow ej: „to m nie p o ru sza” („это меня волнует”; ttit excites m e”).

Oh, ten zapach! Te róże! Co za k w ia ty !9

F u n d a m en ta ln ą cechą w ypow iedzi w m odusie „czu ję” i zarazem ich znakiem rozpoznaw czym jest o b lig ato ry jn a in ton acja em ocyjna. Pow ie­ dzieć: „ Jeste ś k re ty n !” albo „C holera!”, albo „Oh, ten zapach!” z in to ­ n acją n e u tra ln ą — to zachować się w sposób językow o dew iacyjny, to naru szy ć norm ę. Oczywiście takie n aruszenia norm y zd arzają się i, jak w szelkie inne, m ogą być stylistycznie w yzyskiw ane. Ale norm ą jest tu em ocyjne nacechow anie intonacji.

2. S e m a n t y k a p r o p a g a n d y

P o rów n ajm y tak ie w yrazy, jak „drzeć się” , „w rzeszczeć”, „beczeć”, „b ach o r”, z jed n ej strony, z takim i, jak np. „szpiegow ać”, „k n u ć” , „no­ to ry czn y ”, „n a sła n y ” — z drugiej. „W rzeszczeć” to źle i „szpiegow ać” to źle. P rz y obu w yrazach słow niki podają k w alifikator: „ocena u jem ­ n a ” . Czy jed n ak m echanizm sem antyczny tej neg atyw n ej oceny jest w obu w ypadkach jednakow y? Ł atw o zauważyć, że w y razy tak ie ja k „szpiegow ać” czy „notory czn y ” nie w y m agają owej nacechow anej in ­ to n acji em ocyjnej, jak a c h a ra k te ry z u je w y k ładnik i czystej emocji, tzn. w yrazy, k tó ry ch treść w prow adza do treści zdania elem en t w ram ie „czuję” („bachor”, „w rzeszczy” itp.). Już sam ten fa k t każe p o dejrze­

9 Problem analizy struktury głębokiej zdań tego rodzaju staw iał dobitnie L. W ittgenstein (Z e t te l. Ed. G. E. M. A n s с о m b e, G. H. von W r i g h t Oxford 1967, s. 97).

Jesteś świnią. Jesteś podły.

To łotr. To łajdak.

(13)

w ać isto tn ą różnicę w s tru k tu rz e sem antycznej obu grup. W yrazy typ u „ n o to ry czn y ” czy „szpiegow ać” są o w iele „chłodniejsze”, o w iele „spo­ k o jn iejsze” od „w rzeszczeć” czy „bach o r” . Niosą one ze sobą p re te n sję do obiektyw ności, podobnie ja k eksp licy tn e oceny typu: „To źle.”, „To jest o b u rzające.”, „ J a to p otęp iam .” Może tym razem neg aty w n a ocena podana je st rów nież, jak w w y pad k u zdania „To źle”, w m odusie oznajm ującym ? S p ró b u jm y pójść po tej drodze.

?

Jan śledzi Marka. = Wiedz, że Jan stara się wiedzieć, co robi Marek, tak aby Marek o tym nie w iedział (eksplikacja jaw nie prow izo- ? ryczna, ale nie o nią tu chodzi).

Jan szpieguje Marka. --- 1) Wiedz, że Jan stara się w iedzieć, co robi Marek, tak . aby Marek o tym (o tych staraniach) nie wiedział;

2) Wiedz, że ja to potępiam (albo: w iedz, że to źle). Czy może n as zadowolić ta eksplikacja? Nie. Św iadczy o ty m jasno n a stę p u jąc y test.

Jan: — Piotr szpieguje Tomasza.

Szymon: — Jan powiedział, że Piotr śledzi Tomasza i że on, Jan, potępia to. K ażdy przy zn a: S zym on m ija się z p raw d ą. J a n pow iedział w p ra w ­ dzie, że P io tr Tom asza śledzi, ale n i e p o w i e d z i a ł , że on, Ja n , po­ tęp ia to. R elację Szym ona odczuw am y jako niew ierną — w y n ik a stąd, że dw a kom p on en ty sem an ty czn e słow a „szpieguje” nie m ogą być u jęte w tę sam ą dla obu ram ę oznajm ującą.

Różnica m iędzy n eg atyw nością „w rzeszczy” a negatyw nością „szpie­ g u je ” polega m. in. n a tym , że w pierw szym w y p ad k u m ów iący n ie robi żadnych założeń n a te m a t sto su n ku słuchacza do relacjonow anego fak tu , w d ru g im — p o tęp ien ia oczekuje się i od odbiorcy. M ówiący, u żyw ając słow a „szp ieg u je” czy „n o to ry czn y ”, zakłada u odbiorcy gotowość do soli­ darnego p otępienia fa k tu , zak łada w spólnotę postaw y (negatyw nej) wo­ bec fak tu . Oto, jak m ożna zdać sp raw ę z tych in tu icji za pom ocą ekspli-cytnego, dyskretn eg o zapisu:

Jan szpieguje Marka. = 1) Wiedz, że Jan śledzi Marka; 2) Sądzę, że wiesz, że to źle.

M ówiący fo rm u łu je n e g a ty w n ą ocenę jako „o b iek tyw n ą” (obiektyw ­ ność ta im plikow ana je s t p rzez użycie, w s tru k tu rz e głębokiej, słowa „w iedz”) oraz jako należącą do gotowego ju ż zespołu opinii słuchacza. Tego ro d zaju s tr u k tu ra sem an ty czn a — „sądzę, że w iesz (lub: rozum iesz), że to źle” — to podstaw ow y bodaj oręż języka propagandy. Po dam y kil­ kanaście in n y ch p rzy k ład ó w w yrazów , k tó re w tak i n ieja w n y sposób n a ­ rzu c a ją oceny. konszachty m achinacje afera klika prowodyr ekscesy

(14)

M IE J S C E P R O B L E M A T Y K I E K S P R E S J I W T E O R II S E M A N T Y C Z N E J 109 kolaboracja ingerencja banda fiasko agresja agent zamieszki represje szykany pogróżki burdy zdemaskować proceder knowania sław etny szczuć

Do czego odnosi się owo „ to ” w sform ułow aniu „sądzę, że wiesz, że to źle”, zależy od indyw idualnego w yrazu. W słowie „fiasko” potępienie dotyczy nie sam ego niepow odzenia, ale przedsięw zięcia, k tó re owo n ie­ pow odzenie spotkało. W słow ie „zdem askow ać” przedm iotem negaty w n ej oceny nie je s t odsłonięcie u k ry w an y ch cech, lecz sam e te cechy; w słow ie „ a g e n t” — n ie człowiek d ziałający z ram ien ia jakiejś in sty tu cji, lecz sa­ m a ta in sty tu cja , itd.

Zdanie głębokie „sądzę, że wiesz, że to źle” stanow i więc, w ed le n a ­ szej hipotezy, składnik, k tó ry m oże być w prow adzany do treści zdań przez bardzo w iele w yrazów . N arzuca się pytanie, czy istnieje rów nież „a n to n im ” tego zdania, tzn. czy istn ieją elem en ty językow e, k tó re w p ro ­ w adzają do treści zdań sy m etry czny k om ponent pozytyw ny: „sądzę, że wiesz, że to dobrze (dobre)” ?

A by pokazać, że odpowiedź n a to p y tan ie pow inna brzm ieć tw ierd zą­ co, przytoczym y po p ro stu szereg zdań. M ówi m am usia do córeczki: Idź, nazbieraj kwiatuszków.

Popatrz, słoneczko! W ypij to mleczko. Zjedz jeszcze chlebka. Zjedz obiadek.

Chodź pręciutko.

Te jabłuszka — jakie czerwoniutkie! Sprzedaw czyni do klientki: Słodziutkie, moja pani, słodziutkie. Może m asełka? Świeżuchne! Rzodkieweczki! Tylko po 2 złote!

To też język propagandy, ty lk o tym razem pozytyw nej. A więc —- reklam y. W szystkim tego rod zaju zdaniom przy pisujem y „kom ponent r e ­ k lam ow y” :

sądzę, że wiesz, że to dobre.

D la uniknięcia nieporozum ień: tak w w y p adk u p ropagandy przeciw , ja k i p ropagandy za, słuchacz może b y n ajm n iej nie żywić oceny im ­ puto w anej m u przez mówiącego. A m ówiący może być w pełni św iadom y fałszyw ości w ypow iadanej przez siebie (w s tru k tu rz e głębokiej) p rzesłań

(15)

-ki. M ówiący z a c h o w u j e s i ę tak, jak b y sądził, że słuchacz „wie, że to dobrze” („wie, że . to żle”). W istocie m oże m u chodzić — i chodzi zw ykle — o w yw o łan ie dopiero tej oceny, k tó rą im p u tu je słuchaczow i; słuchacz, odczytaw szy owo u k ry te „sądzę, że wiesz, że to źle (dobrze)” , m a, zdezorientow any, udać, że isto tn ie „w ie” , albo po p ro stu uw ierzyć, że ju ż o ty m „w iedział”, i wobec tego nie kw estionow ać narzu can ej m u oceny.

3. S e m a n t y k a o c e n z a w a r t y c h w „ n o m i n a p e r s o -

n a e”

On jest zuchwały.

Ten, kto je st zuchw ały, jest śm iały. „Ś m iały ” to pochw ała, „zuchw a­ ły ” to nagana. J a k a n ad w yżk a w treści w y razu „zuchw ały” w sto su n k u do „śm iały ” — z pochw ały zam ienia go w naganę?

?

On jest zuchwały. = Wiedz, że on jest śm iały. M nie to oburza.

Ależ dlaczego? Ja k że m ógłby m nie oburzać fakt, że ktoś posiada p ięk ­ ną zaletę śm iałości? Ta eksplik acja odpada.

9

On jest zuchwały. = Wiedz, że on jest śm iały. Sądzę, że wiesz, że to źle.

Skądże znowu! Ja k że ośm ieliłbym się w yrażać pogląd (i to jako m a­ jąc y moc „ o b iek ty w n ą” , stanow iący przed m iot pow szechnej „w iedzy”), że źle jest być śm iałym ! Pozostaje trzecie w yjście.

9

On jest zuchw ały. = Wiedz, że on jest śmiały. Sądzę, że on jest zbyt śmiały.

(zbyt = bardziej, niż jest dobrze — bardziej, niż chcemy).

Nie w idać powodu, dla którego i tę hipotezę należałoby odrzucić.

Oto p rzy k ła d y in n y ch w yrazów o podobnej stru k tu rz e sem antycznej. On jest grubasem. = Wiedz, że on jest gruby.

Sądzę, że za gruby. (To m nie śmieszy.) On jest chudzielcem . = Wiedz, że on jest chudy.

Sądzę, że za chudy.

(Biedaczek! = To budzi moją litość.) To milczek. = W iedz, że on często m ilczy.

Sądzę, że za często. To płaksa. = Wiedz, że on często płacze.

Sądzę, że za często. (To m nie irytuje.)

To śpioch. = Wiedz, że on lubi dużo spać. Sądzę, że za dużo.

(16)

M IE JSC E P R O B L E M A T Y K I E K S P R E S J I W T E O R II S E M A N T Y C Z N E J 111

To żarłok. = Wiedz, że on dużo je. Sądzę, że za dużo. („Brzydzi” m n ie to.)

To gaduła. = Wiedz, że on lubi dużo mówić. Sądzę, że za dużo.

Ona jest ciekawska. = Wiedz, że ona jest ciekawa. Sądzę, że za ciekawa. Ona jest naiw ne. = Wiedz, że ona jest dziecinna.

Sądzę, że za dziecinna.

W ydaje się, że do s tr u k tu r sem antycznych tego typ u dołącza się nie­ kiedy — może dość często — trzeci kom ponent znaczeniow y: składnik subiektyw no-em ocjonalny, znany nam m odus „czuję, że” . N adm iar, w ska­ zyw any w kom ponencie drugim , staje się w sposób n a tu ra ln y źródłem neg aty w n ej emocji: zdenerw ow ania, zniecierpliw ienia, pogardy.

Oto k ilk a dalszych przykładów , jak się zdaje, szczególnie w yrazistych. On jest ślamazarny. = Wiedz, że on jest powolny.

Sądzę, że on jest za powolny. M nie to denerwuje.

On jest niem rawy. = Wiedz, że on przejawia w sw ym zachowaniu mało aktyw ­ ności.

Sądzę, że za mało. To mnie denerwuje.

Ona jest krzykliwa. = Wiedz, że ona jest głośna (mówi, jakby krzyczała). Sądzę, że za głośna.

Mnie to razi.

W śród w yrazów , k tó ry m przypisaliśm y elem en t sem antyczny „sądzę, że za ...” w iele było różnych „nomina personae”, różniących się tym w łaś­ nie elem entem od swoich „podstaw sem antycznych” (odpowiednich p rzy ­ m iotników lub czasowników). N asuw a się p y tanie: czy in te rp re ta c ję tę m ożna uogólnić, czy w w ypadku w szystkich negatyw n ych w naszym po­ czuciu nazw osób należy ta k w łaśnie in terp reto w ać ich w artość ujem ną?

?

To śpioch. = Wiedz, że lubi dużo spać. ? Sądzę, że za dużo.

To tchórz. = Wiedz, że często m otywem jego postępowania jest strach. Sądzę, że za często.

Otóż w yd aje się, że nie. „T chórz” to nie ten, co za często się boi, „k łam czuch” to nie ten, co za często kłam ie. W tym w ypadku „n egatyw - ność” tłum aczy się chyba znów przez „sądzę, że wiesz, że to źle” . Być może, p an u je w om aw ianym zakresie n astępu jąca praw idłow ość: jeśli cecha, w skazana w podstaw ie sem antycznej, jest oceniana jako m o ral­ nie n e u tra ln a , odcień n e g aty w n y deryw ow anej od niej (sem antycznie) nazw y osoby m a zw ykle postać, „sądzę, że za dużo”, jeśli zaś cecha ta jest sam a przez się naganna, odcień neg aty w n y m a form ę „sądzę, że wiesz,

(17)

że to źle” . E k sp resja n eg aty w n ej em ocji m ówiącego może — choć nie m u si —• dołączać się w obu w ypadkach. P ro p o n u je m y więc n astępu jące zapisy:

To złodziej. = Wiedz, że on kradnie. Sądzę, że wiesz, że to źle. To oszust. = Wiedz, że on oszukuje ludzi.

Sądzę, że wiesz, że to źle. On jest łakomczuchem. = Wiedz, że on jest łakomy. Sądzę, że w iesz, że to źle. („Brzydzi” m nie to.) On jest kłamczuchem. = Wiedz, że on często kłamie.

Sądzę, że wiesz, że to źle. („Brzydzi” m nie to.)

To leń. = Wiedz, że on jest leniwy.

Sądzę, że wiesz, że to źle.

To tchórz. = Wiedz, że on zw ykle w sw ym postępowaniu kieruje się strachem.

Sądzę, że wiesz, że to źle. (To budzi moją pogardę.) To morderca. = Wiedz, że on jest zabójcą.

Sądzę, że w iesz, że to źle. (To budzi moją zgrozę.)

Szkice do słownika polsko-semantycznego

AŻ — sądzę, że rozumiesz, że to dużo.

Przyniósł aż 10. — wiedz, że przyniósł 10; sądzę, że rozumiesz, że to dużo.

P o r. ZALEDW IE, DOPIERO.

ZALEDWIE (RAPTEM) — sądzę, że rozumiesz, że to mało.

Przyniósł zaledw ie 10. (Przyniósł raptem 10.) — wiedz, że przyniósł 10; sądzę, że rozumiesz, że to mało.

P or. AŻ, DOPIERO, TYLKO, PRZY N A JM N IEJ.

TYLKO — n ie sądź, że w ięcej.

Mogę ci poświęcić tylko 2 godziny. — wiedz, że mogę ci poświęcić 2 godziny; nie sądź, że w ięcej.

P or. RÓWNIEŻ, ZALEDW IE, S A M ,, CO N A JM N IEJ.

DOPIEROł — n ie sądź, że wcześniej.

Przyszedł dopiero o piątej. — wiedz, że przyszedł o piątej; nie sądź, że wcześniej.

P o r. JUŻj , W RESZCIE, A Ż, TYLKO.

DOPIERO2 — n ie sądź, że w ięcej; sądzę, że rozumiesz, że później będzie w ięcej.

On jest dopiero na I roku. — wiedz, że on jest na I roku; nie sądź, że w ięcej; sądzę, że rozumiesz, że później będzie w ięcej.

On jest dopiero w Londynie. On ma dopiero 2 lata.

On tam m ieszka dopiero rok.

P o r. DOPIERO, TYLKO.

JUŻ! — nie sądź, że później.

Przyszedł o piątej. — w iedz, że przyszedł o piątej; nie sądź, że później.

(18)

M IE JSC E P R O B L E M A T Y K I E K S P R E S J I W T E O R II S E M A N T Y C Z N E J 113

JESZCZE — sądzę, że wiesz, że można sądzić, że będzie później.

Jeszcze nie przyszedł. — wiedz, że nie przyszedł; sądzę, że wiesz, że można sądzić, że później przyjdzie.

P or. J U ż 2 , d o p i e r o2.

JUŻ2 — sądzę, że wiesz, że można było sądzić, że będzie później.

Już przyszedł. — wiedz, że przyszedł; sądzę, że w iesz, że można było sądzić, że przyjdzie później.

P or. D 0 P IE R 0 2 , JESZCZE, J U 2 £ , MAf

WRESZCIE — sądzę, że rozumiesz, że przedtem było dużo ...

W reszcie przyszedł. — wiedz, że przyszedł; sądzę, że rozumiesz, że przedtem upłynęło dużo czasu; n ie sądź, że będzie więcej.

Wreszcie czwarta sprawa. — wiedz, że przedstawię czwartą sprawę; sądzę, że rozumiesz, że przedtem było dużo; nie sądź, że będzie w ięcej.

P or. NARESZCIE, W KOŃCU, A Ż, TYLKO.

NARESZCIE — sądzę, że rozumiesz, że było dużo; nie sądź, że będzie w ięcej; sądzę, że rozumiesz, że się cieszę.

Nareszcie jest! — wiedz, że jest; sądzę, że rozumiesz, że przedtem było dużo (czekania); nie sądź, że będzie więcej; sądzę, że rozumiesz, że się cieszę.

P or. WRESZCIE, N A SZCZĘŚCIE, DOPIERO, TYLKO.

W KOŃCU — sądzę, że rozumiesz, że przedtem było dużo różnych; nie sądź, że będzie w ięcej.

I w końcu czwarta sprawa. — wiedz, że teraz powiem o czwartej sprawie; sądzę, że rozumiesz, że przedtem było dużo różnych; nie sądź, że będzie w ięcej. M yślał o tym , próbował tamtego. W końcu zdecydował się na następujący sposób. M ówił, śm iał się, krzyczał. W końcu rozpłakał się.

P or. WRESZCIE, TYLKO.

NIESTETY — sądzę, że rozumiesz, że żałuję.

N iestety pada. — wiedz, że pada; sądzę, że rozumiesz, że żałuję.

P or. n a s z c z ę ś c i e, p r z y n a j m n i e j, n a r e s z c i e.

SAM! — sądzę, że rozumiesz, że z czym innym u niego jest inaczej, (że jego inne ... — nie).

On sam podoba m i się. — wiedz, że on podoba m i się; sądzę, że rozumiesz, że co innego u niego nie podoba mi się.

Por. RÓWNIEŻ, TYLKO, SAMj.

SAM2 — sądzę, że rozumiesz, że można było sądzić, że z tym będzie inaczej. On sam to przyznał — w iedz, że to przyznał; sądzę, że rozumiesz, że można

było sądzić, że z tym będzie inaczej.

Por. NAW ET, SAM j, SAMg.

SAM3 — sądzę, że rozumiesz, że z jego (czym in n y m )... jest podobnie.

Sama jego m ina zdradza go. — wiedz, że jego m ina zdradza go; sądzę, że rozu­ miesz, że z czym innym jest podobnie.

P o r. TYLKO, SAM j, SAM j, CHOCBY.

NA SZCZĘŚCIE — sądzę, że rozumiesz, że można było sądzić, że będzie inaczej; sądzę, że rozumiesz, że to dobrze.

Na szczęście jest ciepło. — wiedz, że jest ciepło; sądzę, że rozumiesz, że można było sądzić, że będzie inaczej; sądzę, że rozumiesz, że to dobrze.

P o r. NAW ET, NIESTE TY , PR ZY N A JM N IEJ, JESZCZE. 8 — P a m iętn ik L itera ck i 1968, z. 4

(19)

PRZYNAJMNIEJj — sądzę, że rozumiesz, że nie w ięcej; sądzę, że rozumiesz, że mógł nikt (żaden); sądzę, że rozumiesz, że żałuję, że nie w ięcej; sądzę, że ro­ zumiesz, że cieszę się, że ten.

Przynajmniej on m ówi prawdę. — uważam, że on mówi prawdę; sądzę, że rozu­ miesz, że nikt w ięcej; sądzę, że rozumiesz, że mógł nikt n ie mówić prawdy; sądzę, że rozumiesz, że żałuję, że nikt w ięcej; sądzę, że rozumiesz, że się cie­ szę, że on m ówi prawdę.

Por. P R ZY N A JM N IE J^ N IE ST E TY , N A SZCZĘŚCIE, NARESZCIE.

CO NAJMNIEJ (PRZYNAJMNIEJ2) — sądzę, że rozumiesz, że można sądzić, że

w ięcej.

Dał mu co najmniej 5. — wiedz, że 5 mu dał; sądzę, że rozumiesz, że można sądzić, że w ięcej.

Por. PR ZY N A JM N IEJ!, AŻ, JESZCZE.

RÓWNIEŻ; TAKŻE; TEŻ — sądzę, że wiesz, że inne.

Również on przyszedł. — w iedz, że on przyszedł; sądzę, że w iesz, że inni przyszli.

Por. TYLKO, NAW ET, S A M j_ 3.

N A W ET10 — sądzę, że w iesz, że inne; sądzę, że rozumiesz, że można było sądzić, że z tym będzie inaczej.

Nawet on przyszedł. — w iedz, że on przyszedł; sądzę, że w iesz, że inni przyszli; sądzę, że rozumiesz, że można było sądzić, że z nim będzie inaczej.

P or. RÓW NIEŻ, SAM j.

I TAK — naw et jeśliby się tak stało, n ie sądź, że to coś zmienia.

I tak nie zda. — nawet jeśliby się tak stało, nie sądź, że to coś zmienia; uważam (chcę sądzić), że nie zda.

Por. W SZYSTKO JEDN O, W K AŻDYM R A Z IE, ZRESZTĄ.

W KAŻDYM RAZIE. — nawet jeśli tak n ie jest, nie sądź, że to coś zmienia. W każdym razie źle postąpił. — nawet jeśli tak nie jest, nie sądź, że to coś zm ie­

nia; uważam ( = chcę sądzić = jestem zdania), że źle postąpił.

Por. W SZYSTKO JEDN O, ZRESZTĄ , I TAK .

TAK CZY INACZEJ; TAK CZY OWAK — naw et jeśli to nie jest tak, nie sądź, że tamto się zmienia.

Tak czy inaczej, źle postąpił. — nawet jeśli to nie jest tak, n ie sądź, że tamto się zmienia; uważam, że źle postąpił.

Por. W KAŻDY M RAZIE.

ZRESZTĄ — nawet jeśli tak m ó w ię ...

Zresztą nie trzeba tak daleko szukać. — nawet jeśli tak mówię, wiedz, że nie trzeba tak daleko szukać;

Zresztą niech każdy decyduje za siebie. — nawet jeśli tak m ówię, niech ( = chcę, żeby) każdy decyduje za siebie;

10 Treść, którą przypisaliśm y słow u „nawet”, zdaje się wchodzić żywcem w kilka w iększych całości, posiadających swoje w łasne wykładniki. Oto one: „i tak”, „w każdym razie”, „tak czy inaczej”, „zresztą” „choćby”. Oczywiście eksplikowanie tych wyrazów w terminach nie rozkładanego „nawet” to zatrzy­ m anie się w eksplikacji w pół drogi. Na razie jednak zadowolim y się tym, nie siląc się na rozpisanie ich treści dalej (do końca nie próbujemy tu rozpisywać niczego).

(20)

M IE JSC E P R O B L E M A T Y K I E K S P R E S J I W T E O R II S E M A N T Y C Z N E J 115

Zresztą nie wiem . — nawet jeśli tak m ówię, wiedz, że nie wiem.

P o r. W ŁAŚCIW IE, NAW IASEM MÓWIĄC, SK Ą D IN Ą D .

CHOĆBY — chcę jakikolwiek; nawet jeśli powiesz: „ten”, chcę;

Weźmy choćby ten przykład. — chcę, abyśmy w zięli jakikolwiek przykład; nawet jeśli pow iesz „ten”, chcę.

Daj mi choćby jedną. — daj m i ilekolwiek; nawet jeśli powiesz „jedną”, chcę. Za nią choćby w ogień. — za nią — chcę gdziekolwiek; nawet jeśli powiesz

„w ogień” — chcę.

P or. I TAK , TAK CZY IN A C ZE J, W K AŻDYM RAZIE, W ŁAŚNIE.

WSZYSTKO JEDNO — n ie sądź, że to ma jakieś znaczenie. Wszystko jedno, kto. — n ie sądź, że to ma jakieś znaczenie, kto.

P or. W KA ŻD Y M RAZIE, NO TA BEN E, SK Ą D IN Ą D , NAW IASEM MÓWIĄC.

AKURAT — nie sądź, że co innego; sądzę, że rozumiesz, że nie można było po­ wiedzieć, że to.

Akurat w tedy przyjechał Jan. — wiedz, że w tedy przyjechał Jan; nie sądź, że kiedy indziej; sądzę, że rozumiesz, że nie można było przewidzieć, że wtedy.

P or. OCZYWIŚCIE, W ŁAŚNIE, N A SZCZĘŚCIE.

OCZYWIŚCIE — sądzę, że rozumiesz, że nie może być inaczej.

Oczywiście spóźnił się. — wiedz, że spóźnił się; sądzę, że rozumiesz, że nie mogło być inaczej.

P or. A K U R A T, N A SZCZĘŚCIE.

WŁAŚNIE — sądzę, że wiesz, że jakiś; nie sądź, że inny niż...

W łaśnie w tedy przyjechał Jan. — sądzę, że wiesz, że przyjechał Jan; wiedz, że wtedy; n ie sądź, że kiedy indziej.

P o r. A K U R A T, JESZCZE, JUŻr

RACZEJ — sądzę, że będę w olał (powiedzieć).

Daj mi raczej tę. — sądzę, że będę w olał powiedzieć „Daj mi tę.” ; chcę, żebyś dał m i tę (Daj m i tę).

Jest raczej wysoki. — sądzę, że będę w olał powiedzieć, że jest w ysoki; wiedz, że jest w ysoki.

P or. DOSYĆ, W ŁAŚCIW IE, CAŁKIEM.

DOSYĆ — nie sądź, że trzeba powiedzieć więcej: („bardzo”).

On jest dosyć chudy. — wiedz, że on jest chudy; nie sądź, że trzeba powiedzieć w ięcej („bardzo chudy”).

P o r. DOSYC2 (W YSTARCZY), RACZEJ, WŁAŚCIWIE, TYLKO, PRAW IE.

PRAWIE — sądzę, że można powiedzieć, że tyle; sądzę, że rozumiesz, że mniej. Przyszli praw ie w szyscy. — wiedz, że w szyscy przyszli; sądzę, że można pow ie­

dzieć, że wszyscy; sądzę, że rozumiesz, że mniej.

P o r. TYLKO, DOSYĆ, RACZEJ, W ŁAŚCIW IE, W GRUNCIE RZECZY.

WŁAŚCIWIE — sądzę, że powinienem powiedzieć ...

W łaściw ie n ie pada. — sądzę, że powinienem powiedzieć: „Nie pada”. W łaściwie nie wiem . — sądzę, że powinienem powiedzieć: „Nie w iem .”

P o r. PRAW DĘ MÓWIĄC, PRAW IE, RACZEJ.

CAŁKIEM — sądzę, że w iesz, że można sądzić inaczej; uważam (chcę sądzić), ż e ... Ona jest całkiem ładna. — uważam, że jest ładna; sądzę, że wiesz, że można

sądzić inaczej.

(21)

W GRUNCIE RZECZY — sądzę, że w iesz, że m oże się w ydaw ać inaczej; nie sądź, że jest inaczej.

On w gruncie rzeczy n ie jest zły. — uważam, że on nie jest zły; sądzę, że w iesz, że m oże się w ydaw ać inaczej; nie sądź, że jest inaczej.

P or. N A DO BR Ą SPR A W Ę, W ŁAŚCIW IE, PRAW IE.

CO PRAWDA — nie chcę nie m ówić (przemilczeć, ukrywać) czegoś, co jest praw­ dą; sądzę, że rozumiesz, że z tego powodu m ożna sądzić, że nie mam racji. Jest bardzo ładna; co prawda, w idziałem ją tylko raz i z daleka. — uważam, że jest bardzo ładna; nie chcę nie powiedzieć, że widziałem ją tylko raz i z da­ leka; sądzę, że rozumiesz, że z tego powodu można sądzić, że n ie mam racji.

P or. PRAW DĘ MÓWIĄC, CHOCIAŻ, PR ZYZN AJĘ.

PRAWDĘ MÓWIĄC — nie chcę nie m ów ić (przemilczeć) czegoś, co jest praw ­ dą; sądzę, że rozum iesz, że n ie mam ochoty tego mówić.

Prawdę m ówiąc, n ie w iem . — nie chcę przem ilczeć czegoś, co jest prawdą: „Nie w iem .” ; sądzę, że rozumiesz, że nie mam ochoty tego mówić.

Prawdę m ówiąc, nie podoba m i się to. — nie chcę przemilczeć czegoś, co jest prawdą: „N ie podoba m i się to.”; sądzę, że rozumiesz, że nie mam ochoty tego m ówić.

P o r. CO PR A W D A , PR ZY ZN A JĘ.

NA DOBRĄ SPRAWĘ — uważam, że m ożna by chcieć powiedzieć więcej.

Na dobrą sprawę, to on pow inien siedzieć w w ięzieniu. — uważam, że można by chcieć powiedzieć w ięcej; uważam, że on powinien siedzieć w więzieniu.

P o r. w G R U N C IE R Z E C Z Y , W Ł A Ś C IW IE .

W ZASADZIE — n ie sądź, że pod jakimś w zględem nie chciałbym inaczej. W zasadzie zgadzam się. — wiedz, że zgadzam się ( = c h c ę ...); n ie sądź, że pod

jakim ś w zględem nie chciałbym inaczej;

W zasadzie jest dobry. — uważam ( = chcę sądzić), że jest dobry (= taki, jak chcem y); nie sądź, że pod jakimś względem n ie chciałbym inaczej.

P or. w O G O L Ę , R A C Z E J .

W OGÓLE — nie sądź, że pod jakim ś względem jest inaczej.

W ogóle nic nie robi. — w iedz, że nic nie robi; nie sądź, że pod jakimś w zglę­ dem jest inaczej.

(W ogóle nie trzeba mu wierzyć.)

P or. W Z A SA D Z IE , SK Ą D IN Ą D .

Z DRUGIEJ STRONY — nie wnioskuj, że nie można sądzić inaczej; nie zapomi­ najmy, że ...

Z drugiej strony, szkoła też jest ważna. — nie wnioskuj, że n ie można sądzić ina­ czej; nie zapominajmy, że szkoła też jest ważna.

P o r. O STATECZNIE, JED N A K , ALE.

SKĄDINĄD — nie chcę powiedzieć, że pod innym w zględem nie jest inaczej; nie sądź, że to ważne dla sprawy, o której mówię.

Jan, skądinąd niezły poeta, napisał idiotyczny artykuł. — wiedz, że Jan napisał idiotyczny artykuł; nie chcę powiedzieć, że pod innym w zględem nie jest ina­ czej; wiedz, że jest niezłym poetą; nie sądź, że to w ażne dla sprawy, o której mówię.

(22)

M IE JS C E P R O B L E M A T Y K I E K S P R E S J I W T E O R II SE M A N T Y C Z N E J 117

I W OGÓLE — nie sądź, że pod jakimś względem jest inaczej; sądzę, że rozu­ miesz, że to m oże pow odow ać...

I w ogóle żyć się odechciewa. — nie sądź, że pod jakimś względem jest inaczej; sądzę, że rozumiesz, że to może powodować, że żyć się odechciewa; wiedz, że żyć się odechciewa.

P or. i 2, w O G Ö LE.

OSTATECZNIE — nie zapominaj, że...; nie wnioskuj, że nie rozumiem, że m oż­ na chcieć (sądzić) inaczej.

Ostatecznie jest jeszcze dzieckiem. — nie zapominaj, że jest jeszcze dzieckiem; nie wnioskuj, że nie rozumiem, że można chcieć inaczej.

(Ostatecznie raz się tylko żyje.)

P o r. Z DRUG IEJ STRONY, PRZECIEŻ.

PRZECIEŻ — nie chcę, żebyś tak postępował; sądzę, że zapominasz...

Przecież ci m ówiłem ! — n ie chcę, żebyś tak postępował; sądzę, że zapominasz, że ci m ówiłem .

Przecież deszcz pada! — nie chcę, żebyś tak postępował; sądzę, że zapominasz, że deszcz pada.

P or. OSTATECZNIE.

ALE — nie wnioskuj ... (= nie sądź z tego pow od u)...

Jaś chciał tam pójść, ale zaspał. — wiedz, że Jaś chciał tam pójść; nie w nios­ k u j ... (że poszedł); wiedz, że zaspał.

Jaś poszedł, ale Kasia izositała. — w iedz, że Jaś poszedł; nie wnioskuj.... (że Kasia poszła); wiedz, że Kasia została.

Ona jest mała, ale silna. — wiedz, że ona jest mała; nie wnioskuj... (że jest sła ­ ba); w iedz, że jest silna.

P or. JED N A K , NATOM IAST, TOTEŻ, CHOCIAŻ.

WPRAWDZIE; JEDNAK — sądzę, że rozumiesz, że można było w n iosk ow ać...; nie sądź, że tak jest.

Jednak nie pozwolono mu. — sądzę, że rozumiesz, że można było w nioskować, że tak będzie; nie sądź, że tak się stało; wiedz, że nie pozwolono mu.

Jaś poszedł; Kasia jednak została w domu. — wiedz, że Jaś poszedł; sądzę, że rozumiesz, że można było wnioskować, że Kasia pójdzie; n ie sądź, że tak jest; wiedz, że Kasia została w domu.

P or. MIMO ŻE, ALE.

MIMO ŻE; CHOCIAŻ — sądzę, że rozumiesz, że to mogło spowodować, że ...; nie sądź, że to spowodowało ...

Poszedł, mimo że go błagałem , żeby został. — wiedz, że go błagałem, żeby został; sądzę, że rozumiesz, że to mogło spowodować, że zostanie; nie sądź, że spo­ w odow ało (że został); wiedz, że poszedł.

P or. JE D N A K , WIĘC, I2, ALE, CO PRAW DA.

I2 — sądzę, że rozumiesz, że (tamto mogło spowodować to.

Błagałem go, żeby został. I został. — wiedz, że błagałem go, żeby został; wiedz, że został; sądzę, że rozumiesz, że tamto mogło spowodować to.

Przyszły przymrozki i kwiaty zwiędły. — wiedz, że przyszły przymrozki; wiedz, że kwiaty zwiędły; sądzę, że rozumiesz, że tamto mogło spowodować to.

P or. WIĘC, BO , TOTEŻ.

(23)

Więc nic z tego. — sądzę, że nic z tego; sądzę, że rozumiesz, że tamto powoduje, że nic z tego;

Błagali go, żeby (poszedł; poszedł w ięc. — w iedz, że błagali go, żeby poszedł; wiedz, że poszedł; sądzę, że rozumiesz, że tamto spowodowało to;

Więc przyjedzie jutro! — sądzę, że przyjedzie jutro; sądzę, że rozumiesz, że tam ­ to powoduje, że sądzę, że przyjedzie jutro.

P o r. I2, ZATEM, TOTEŻ, BO.

ZATEM — w nioskujm y, że...

A zatem przyjedzie jutro. — w nioskujm y, że przyjedzie jutro.

P o r. WIĘC, TOTEŻ, W IDOCZNIE.

TOTEŻ — sądzę, że m ogłeś tak w nioskow ać ...

Toteż będziesz ukarany. — wiedz, że będziesz ukarany; sądzę, że m ogłeś tak wnioskow ać.

WIDOCZNIE; M USI — sądzę, że m usim y w n io sk o w a ć...

W idocznie nie mógł przyjść. — sądzę, że m usim y w nioskować, że nie mógł przyjść.

M usiał być chory. — sądzę, że m usim y w nioskow ać, że był chory. MOŻE — sądzę, że możemy p rzypuszczać...

Może jest chory. — sądzę, że m ożemy przypuszczać, że jest chory.

MAj — „wiedz, że będzie”; n ie sądź, że to ja m ówię; sądzę, że rozumiesz, że można sądzić, że będzie.

Ma tu być w piątek. — „wiedz, że będzie tu w piątek”; nie sądź, że to ja m ó­ wię; sądzę, że rozumiesz, że można sądzić, że będzie.

M iał tu być w piątek. — „wiedz, że będzie tu w piątek”; n ie sądź, że to ja m ó­ w iłem ; sądzę, że rozumiesz, że można było sądzić, że będzie.

P o r. m a2, p o d o b n o, m o ż e, c h y b a, j e s z c z e.

ZAPEWNE — sądzę, że pow inniśm y p rzypuszczać...

Zapewne on tak sądzi. — sądzę, że powinniśm y przypuszczać, że on tak sądzi.

P or. MOŻE, W IDOCZNIE, CH YBA , ZATEM.

CHYBA — nie chcę powiedzieć „wiedz, że”; sądzę, że ...

Chyba spałem . — nie chcę powiedzieć: „wiedz, że spałem ”; sądzę, że spałem.

P o r. M A[, R ACZEJ, ZAPEW NE, MOZĘ, WIDOCZNIE.

NATOMIAST —■ n ie sądź, że to tak samo jak tamto.

L ew y jest dobry, natom iast prawy zupełnie do niczego. — wiedz, że lew y jest dobry; nie sądź, że tak samo prawy; wiedz, że prawy jest zupełnie do n i­ czego.

ZA TO — nie sądź, że to tak samo jak tamto; sądzę, że rozumiesz, że to dobrze, że nie tak samo .

Młodszy jest tępaw y, za to starszy bardzo zdolny. — wiedz, że m łodszy jest tępa- wy; nie sądź, że tak samo starszy; sądzę, że rozumiesz, że to dobrze, że nie tak samo; w iedz, że starszy jest bardzo zdolny.

P o r. PR ZY N A JM N IEJ, ALE.

TYMCZASEM — sądzę, że rozumiesz, że z tego w ynika, że to niem ożliwe.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Schemat rozwiązywania modeli typu Inforum. Źródło:

Wystawa oprawy książki.. alten

Do łańcucha karpackiego należą najwyższe góry w Polsce: Tatry, ciągnące się około 60 kilometrów wzdłuż od zachodu na wschód, a w szerz liczą około 20

The FTIR spectra of the unmodified and modified LDH are shown in Figure 6 Modified SLDH shows two types of bands: the first one corresponding to the anionic species

[r]

wać się do organizm u nie tylko drogą pokarm ow ą, lecz także i oddechową, następnie ulega kum ulacji we w szystkich tkankach (również i w tk an ce kostnej),

Opiekuj się pan mym chłopcem, daj mu możność pójść w życiu naprzód, jeżeli rząd nie zechce tego uczynić... Zaremba przedstaw ia rozprawę

szcza się we w nętrze rośliny, a następnie, do środka się dostawszy, powoli rośnie dalej 1 z zarażonego się posuwa miejsca, bakte- ry je, gdy zabrnąć zrazu do