• Nie Znaleziono Wyników

Julian Krzyżanowski - badacz literatury staropolskiej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Julian Krzyżanowski - badacz literatury staropolskiej"

Copied!
26
0
0

Pełen tekst

(1)

Wiktor Weintraub

Julian Krzyżanowski - badacz

literatury staropolskiej

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 69/1, 9-33

(2)

P a m ię tn ik L ite ra c k i LXIX, 1978, z. 1.

WIKTOR WEINTRAUB

JU LIA N KRZYŻANO W SKI — BADACZ LITERATURY S T A R O PO L S K IE J *

P isać o Ju lia n ie K rzyżanow skim i łatw o, i tru d n o . Łatw o, bo to ta k i w yjątk ow o w y razisty m odel do p o rtre tu , ta k ostro zarysow ana in dy w i­ dualność, w eredyk, rąb iący swoją praw d ę bez obsłonek, czasem b ru taln ie, piszący sty lem rzeczowym , dobitnym , n a k ła d a ją c y tłum ik na emocje, k tó ­ ry ch podskórny n u rt bije mimo to w jego pism ach m ocnym tętn em i sp ra ­ w ia, iż dużo z tego, co wyszło spod jego pióra, jest żywe w w yrazie; uczo­ n y m ający swoje, mocno indyw idualne podejście do sp raw i ludzi. P a rę ra z y uciekał się on do pisania pod pseudonim em . N aiw ny to był zabieg, bo każdy jako tako osłuchany z jego prozą mógł z le k tu ry w yw nioskow ać, k to się pod pseudonim em k ry je.

A rów nocześnie dorobek to ta k ilościowo i tem atyczn ie bogaty, że zorientow anie się w nim i ocenienie go jest zadaniem nadzw yczaj kłopot­ liw ym , i to n aw et w tedy, kiedy ograniczy się do jednego w ycinka tej działalności, jak w m oim w ypadku — staropolszczyzny. Nie tylko dlatego, iż n a tem at lite ra tu ry staropolskiej napisał szczególnie dużo i że obej­ m ow ał sw ym i badaniam i cały jej obszar od G alla A nonim a po sarm ackich anonim ów z lat schyłku baroku. Także i dlatego, że dorobek te n n iełatw o d a je się rozparcelow ać. Gdzie np. zaliczyć jedną z najśw ietniejszych jego ro zp raw , Błazna starego króla? Rzecz to n a te m a t lite ra tu ry staropolsk iej, skoro om aw ia utw o ry pisarzy X V I-w iecznych Stańczykow i poświęcone. T u ta j też należą k om paratystyczne w yw ody dotyczące p ro w en ien cji

* Referat przedstawiony na sesji naukowej, w pierwszą rocznicę śmierci prof. Juliana Krzyżanowskiego zorganizowanej przez Kom itet Nauk o Literaturze P o l­ skiej, U niwersytet Warszawski, Instytut Badań Literackich PAN i Towarzystwo L i­ terackie im. Adama M ickiewicza (Warszawa, 19—20 V 1977).

W pracy tej w ielką pomocą okazała się doskonała bibliografia, zestawiona za lata 1913—1962 przez Z. S w i d w i ń s k ą - K r z y ż a n o w s k ą i uzupełniona za następne 10-lecie przez M. B o k s z c z a n i n : Dzieło Juliana Krzyżanowskiego. War­ szaw a 1973. Przy pisaniu niedostępne mi były popularne broszury Krzyżanowskiego

o literaturze średniowiecznej, Reju i K ochanowskim , ogłoszone bezpośrednio po w oj­ n ie ,'w latach 1946—1947 (w bibliografii poz. 373, 374, 417, 418).

(3)

anegdot zw iązanych z postacią tego błazna. Ale przecież stu d iu m to przy­ nosi rów nież eon amore opracow ane dzieje m o ty w u S tańczyk a i jego so­ bow tórów w lite ra tu rz e X IX i XX w. oraz u M atejki. Co w ięcej, autor s ta ra się poprzez legendę literack ą dotrzeć do jakiegoś s u b s tra tu biogra­ ficznego i sięga w ty m celu do źródła paraliterackiego przeoczonego przez poprzednich badaczy, do listów H ozjusza.

K rzyżanow ski zaczął jako badacz lite ra tu ry staropolskiej i do końca życia nie p rzestał się nią zajm ować. Z biegiem la t jednak o bserw ujem y tu w y raźn e przesunięcie proporcji. Do w ojny, m im o że m iał już w tedy na sw oim koncie także i dw ie m onografie now szych pow ieściopisarzy, rzecz o bylinach oraz angielską książkę o ro m antykach , zajm ow ał się przede w szystkim lite ra tu rą staropolską. Po w ojnie to jeden z kilku w ątków jego działalności naukow ej, stale u p raw iany, ale już nie dom i­ nujący.

S tu d ia jego od w czesnych la t im p o n u ją rozległością le k tu ry . Cecho­ w ała go w y jątk o w a p asja czytelnicza. Nic lepiej nie c h a ra k te ry z u je stop­ nia nasilenia te j pasji jak jego spo tk an ie z tw órczością popularnego fra n ­ cuskiego pow ieściopisarza z początku w. XV II, biskupa J. P. Cam usa. Z ty m b e le try stą w infule zetknął się K rzyżanow ski przy opracow yw a­ niu anonim ow ego zbioru now el z przełom u w. XV II i X V III, H istoryj świeżych i n iezw ycza jnych , z k tó ry c h sporo z C am usa się w łaśnie w y ­ wodzi. U stalenie ty c h zależności nie było spraw ą tru d n ą , a u to r polski bo­ w iem przy każdej now eli pozaznaczał, skąd czerpał do niej pom ysł. Ale przy okazji K rzyżanow ski zorientow ał się, iż C am us napisał też olbrzy ­ m ie — ponad półtora tysiąca stronic — powieścidło: L ’Iphigège, Rigeur sarmatiąue, któ rej teren em jest na poły fan tasty czn a Polska i w której m owa jest o unii lubelskiej. Pow ieść tę więc p rzeczytał i na m arginesie w yw odów o Historiach św ieżych i n iezw yc za jn yc h pokrótce s c h a ra k te ry ­ zował. Co w ięcej, zaczął tro pić opow iadania o polskiej tem aty ce w obfitej, idącej w dziesiątki tom ów twórczości now elistycznej F rancuza. P rz eb rn ą ł przez p arę tysięcy stron ic ta k ie j b eletry sty k i, m im o iż nie by ła to le k tu ra ponętna, bo C am us upodobał sobie w w ielopiętrow ych okresach i pisał stylem , który, jak czytam y u K rzyżanow skiego, „nastręcza czytelnikow i dzisiejszem u [...] niem ałe tru d n o ści” h A przecież trudności te nie od­ straszy ły go, choć na potrzeb y stu d ium w ystarczyło ograniczyć się do le k tu ry tych tylko nowel, k tó re pow yliczał jako źródło sw ych pom ysłów polski kom p ilato r H istoryj. Zaiste, czytelnik o g arg an tu iczn y m apetycie.

D zieje polonistyki znają większego jeszcze odeń eru dytę, B rücknera. Ale niesam ow ita w iedza B rück n era m iała w sobie coś z dem onicznego opętania, podczas gdy w iedza K rzyżanow skiego b y ła doskonale zdyscypli­ now ana. Z p rzebogatych jej zasobów czerpał tylk o to, czego potrzebow ał

1 Nowela francuska w Polsce czasów Sobieskiego. W: Od średniowiecza do ba­

(4)

dla swoich wyw odów. Na d y g resje pozw alał sobie w yjątkow o, a ju ż po­ niżej jego godności naukow ej byłoby popisyw anie się e ru d y c ją dla samego popisu tylko.

Odznaczał się św ietn y m oczytaniem k o m p araty sty czn y m w dw óch dziedzinach zwłaszcza, w folklorze oraz w średniow iecznej i X V I-w iecznej tw órczości n a rra c y jn e j. N atom iast jego oczytanie w now szej lite ra tu rz e niepolskiej było dość doryw cze.

W nosił też w stu d ia n ad lite ra tu rą staropolską doskonałą znajom ość daw nego języka. Złożyły się na n ią i bardzo rozległe oczytanie, i cieka­ wość realiów daw nego życia, i zainteresow anie do zw rotów idiom atycz- nych, z którego z czasem narodzić się m iały jego stu d ia nad parem iologią. To otrzaskanie ze staropolszczyzną podziw iać m ożna w jego św ietn ych kom entarzach, np. do Kochow skiego w w y d aniu „B iblioteki N arod ow ej” z r. 1926, czy do Tragedii o p olskim Scylurusie w „Bibliotece P isarzów Polskich” z 1958 roku. W arto też zajrzeć do pękatego zeszytu 1/2 „ P a ­ m ię tn ik a L iterack ieg o ” z r. 1952, przynoszącego dw ie obszerne jego r e ­ cenzje, jedną o w y d an iu św ieckiej poezji średniow iecznej sporządzonym przez V rtela-W ierczyńskiego, d ru gą o pow ojennych tom ach lite r a tu r y „m ieszczańskiej” — przez Badeckiego. Obie one są b raw u ro w y m popisem o rien tacji w słow nictw ie i realiach staropolskich oraz pom ysłow ości w ob­

jaśnianiu tekstów . Ta znajom ość daw nego języka była jedn ak n a tu ry w y ­ łącznie prak ty czn ej. K rzyżanow ski należał do tego pokolenia polonistów , którego nie obow iązyw ało jeszcze stu d iu m elem entów językoznaw stw a, i ten b rak w yszkolenia językoznaw czego czasem p łata ł m u psiku sy 2.

Był m istrzem zw ięzłej, często sform ułow anej w jedn ym zdaniu i za­ zwyczaj dobitnej c h a ra k te ry sty k i literack iej. Nie uciekał przed w a rto ś­ ciow aniam i tak że i w studiach specjalnych, np. w pracach pośw ięconych

2 W m łodzieńczej rozprawce, ogłoszonej w PL ( = „Pamiętnik Literacki”)

1914/15, s. 52—68, w ysunął hipotezę, że Kochowski był autorem Oblężenia Jasnej

Góry. A. F e i dowiódł z czasem (Ze stu diów nad „O bleżeniem Jasnej G ory ”. PL 1932, z. 2, s. 140—145), posługując się językow ą analizą rym ów, że autor Niepróżnującego próżnowania nie mógł napisać tego poematu. — W swym Poecie czarnoleskim (w:

J. K o c h a n o w s k i , Dzieła polskie. Opracował J. K r z y ż a n o w s k i . Wyd. 7. Warszawa 1972, s. 44) cytuje dwuwiersz:

Przy pałacu był sad piękny, murem otoczony, Kędy pojźrzał, w szytek na pięć grani usadzony,

jako dowód, że Kochanowski napisał Zuzannę „czternastozgłoskowcem siedm ioprzy- ciskow ym ”. A przecież żaden z tych dwu w ersów nie jest siedm ioprzyciskow y, bo przyimki „przy” i „na” to proklityki, nie m ające sam odzielnego akcentu. — Jako „niem ożliwe” zakw estionow ał „nasze ziem ie” w pieśni Zaprzęż nie ty g ry, nie lwice,

Cyprydo... (zob. N owoczesny renesans Sępa Szarzyńskiego. „Slavia” 1972, z. 4,

s. 37D) i dlatego w sw oim wydaniu Sępa zm ienił je na „naszej ziem ie” (Kraków 1973, s. 60. BN I, 118), podczas gdy mamy tu starą form ę końcówki dopełniacza za­ im kowego (jak np. „z teto ziem ie”), która w drugiej połow ie XVI w. mogła brzm ieć archaicznie, ale niem ożliw a nie była i zrozumiała jest u nie stroniącego od archa­ izm ów Sępa.

(5)

h isto rii w ątków . Zawsze też w iadom o, k tó re z om aw ianych przez siebie utw orów uw ażał za zręcznie zrobione, celne, ciekawe, a k tó re za rzeczy nieudolne czy banalne.

Energicznie zastrzegał się, w opozycji przede w szystkim do tra d y c ji zw iązanej z nazw iskiem Chrzanow skiego, że w artość lite ra c k a u tw o ru nie zależy od trafn o ści czy szlachetności w yrażonych w nim poglądów . Inaczej n ato m iast m iała się sp raw a z jego zainteresow aniam i dla w alo rów do k u m en tarn y ch dzieła literackiego, tego, co m a n am ono do pow iedzenia o tak ic h czy in n y ch aspektach staropolskiego życia. S ta ra ł się, aby za­ interesow anie ty m i w aloram i nie bruździło m u w ocenie literack iej, ale n iejedn okrotn ie fascynow ało go to, co mógł o daw nym życiu i obyczaju w yczytać z drugorzędnego n aw et dzieła. K lasycznym p rzy k ład em m oże tu być jego om ówienie Flisa n a jp ie rw w akadem ickich Dziejach litera tu ry p ięk n e j w Polsce, a potem w Historii literatury polskiej. U tw ó r K lon o- w ica jest dlań p rzy k ładem m ętlik u um ysłow ego i dziełem poronionym , „Poem at, zaw odzący w dziedzinie m yśli, zaw odu tego nie o k u p uje w a lo ra ­ m i a rty sty c z n y m i” 3. A m im o to Flis om ówiony tu został w cale dokładnie, na dw óch stronicach. Dlaczego? D latego że jest in te resu jąc y m d o k u m en ­ tem stosunku X V I-w iecznej lite ra tu ry do h an d lu m orskiego, że m a nam sporo do pow iedzenia o flisakach, że a u to r w plótł w eń podania i b a jk i.

Czasem zadecydują tu sw oiste zainteresow ania badaw cze K rzyżano w ­ skiego. K tóż in n y np. nap isałb y o dziełach heraldyczn ych P aprockiego:

W plecione w tok rozważań heraldyczne legendy herbowe, opowiedziane bez kunsztu poetyckiego, zajmujące jednak dla sw ej treści, bo osnute nieraz na ogólnoeuropejskich wątkach wędrownych, kw alifikują obydwa te foliały do godności dzieł nieobojętnych dla historyka poezji staropolskiej 4.

Słabe, nieudolne dzieło literack ie mogło zaw ierać ciekaw e in fo rm acje o czasach i ludziach. Mogło być in te resu jąc y m ogniw em w dziejach roz­ w oju gatun k ów i form literack ich. Przynosiło p rzy k ła d y m otyw ów w ędrow nych, k tó ry ch p ery p etie z takim zapałem śledził. Te różnorakie za­

interesow an ia spraw iały, iż z rzad k a tylko, zazw yczaj przy u tw o rac h dew ocyjnych, daw ał w yraz zniecierpliw ieniu czy znużeniu. J a k B rü ck ­ n e r — u m iał pisać żywo, in teresu jąco o nudziarstw ach.

Bo też, jak B rück n er, by ł h isto ry k iem lite ra tu ry podszytym h isto ry ­ kiem k u ltu ry . Te zainteresow ania h isto ry czn o k u ltu raln e, a w szczegól­ ności ciekawość realiów daw nego życia, spraw iły, że K rzyżanow ski to je ­ dy ny u nas h istory k litera tu ry , k tóry lubi Oddziaływać na czytelnika nie tylko w ym ow ą tek stu , ale także i obfitych, pom ysłow o d ob ranych ilu ­ stracji. N ajbogaciej w yposażono w nie Historię literatury. A le to

ostatecz-3 Poezja polska w ieku XVI. W: W w iek u Reja i Stańczyka. Szkice z dzie jó w

Odrodzenia w Polsce. Warszawa 1958, s. 35. Zob. też Historia literatury polskiej. A leg o ry zm —preromantyzm . Wyd. 4. Warszawa 1974, s. 207.

(6)

n ie sta ra trad y cja. W y starczy przypom nieć Ilustrow ane dzieje litera tury polskiej Biegeleisena, praw dopodobnie dla sw ej opraw y ilu stra c y jn e j drukow ane na przełom ie w ieku w W iedniu, czy z lat m iędzyw ojennych: Chm ielowskiego — Kossow skiego oraz Literaturę polską B rücknera, w y ­ daną przez Trzaskę, E v e rta i M ichalskiego. W ydaw cy chcieli dzięki t a ­ kiem u zabiegowi zrobić z tom u h isto rii lite r a tu r y sprzęt szanującego się inteligenckiego dom u, nadać m u status, k tó ry w języku angielskim okreś­ la się jako „coffee table book” . Ale przecież rów nież i książka o rom ansie X V I-w iecznym , zaadresow ana najoczyw iściej do fachow ego przede w szyst­ kim czytelnika, m a z górą 100 ilu stracji! I jakiż in n y parem iolog w padłby na pom ysł zilu stro w an ia trafn o ści przysłow ia „K ażdy dudek m a swój czubek” rep ro d u k cją sm akow itego d rzew o ry tu z M yślistw a ptaszego C y­

gańskiego?

Z profesorów k rak ow sk ich najbliższy był K rzyżanow skiem u W inda- kiewicz, uczony o szerokich horyzontach, k tó ry su b teln ą w nikliw ość a r ty ­ styczną w przedziw ny sposób k o jarzy ł z n aiw n y m pozytyw izm em b ad aw ­ czym i k tó ry program ow o p rzeciw staw iał się stosow aniu do lite ra tu ry k ry te rió w patriotyczn o-o b yw atelsk ich , a więc tej tra d y c ji, jaką w U n i­ w ersytecie Jagiellońskim rep rezen to w ali n a jp ie rw T arnow ski, a potem C hrzanow ski. O pozycja ta znalazła w y raz w sty lu W indakiew icza, jak ognia unikający m p atosu i uciekający m się do przekornie bagatelizujące­ go słow nictw a (co z czasem , w lata ch m iędzyw ojennych, m iało się p rz e ­ rodzić w sw oisty m anieryzm ). P ostaw a tak a odpow iadała K rzyżanow skie­ m u. Ale podczas gdy pozbaw iony ducha bojowego m istrz oprządł się w kokon ironii, uczeń w yp raco w ał sobie styl dużo bardziej bezpośredni, z zam ysłu trochę szorstki, dążący przede w szystkim do rzeczowości.

N atom iast w ty p ie swoich zainteresow ań n aukow ych K rzyżanow ski odstrzelił się od W indakiew icza, którego am bicją b y ł nade w szystko p o rtre t psychologiczny p isarza, to, co w e w spom nieniach o sw ym p ro fe ­ sorze K rzyżanow ski n azw ał „b iografistyką lite ra c k ą ” 5\ podczas gdy jego zainteresow anie skupiało się zawsze n a dziele literackim .

Inspiracjom W indakiew icza zaw dzięczał też skierow anie na tę drogę, k tó ra z czasem m iała się stać jego voie royale, na stu d ia n ad daw nym rom ansem , ukoronow ane w y d an ą w r. 1934 książką Rom ans polski w ie ­ k u X V I . D edykow ał ją W indakiew ieżow i. C zytam y w przedm ow ie:

Jest ona realizacją pomysłu, który mi przed kilkunastu laty podsunął czci­ godny mój nauczyciel, profesor U niw ersytetu Jagiellońskiego, dr Stanisław Win- dakiewicz *.

5 Wspomnienie o Stanisławie Windakiewiczu. PL 1946, s. 423.

« Romans polski w iek u XVI. Wyd. 2. W arszawa 1962, s. 11. Pam ięci W indakie­ w icza poświęcona też jest napisana „w stulecie jego narodzin i dwudziestolecie zgonu” rpzprawa O paru fraszkach Jana Kochanowskiego („Odrodzenie i R efor­ m acja w Polsce” t. 9 (1964)).

(7)

Przedm ow a ta d atow ana jest „1930— 1931” . „P rzed k ilk u n a stu la ty ” zatem m usiało odnosić się do okresu sprzed w ojennej odysei autora, a więc do jego la t studenckich. In sp iracja taka, dodajm y, przynosi za­ szczyt św ietnej o rien tacji W indakiew icza w ty p ie uzdolnień jego ucznia. Rozpraw a dok to rska jednak, jak ą u W indakiew icza przygotow yw ał, nie była z tej dziedziny, ale z zupełnie innej. M iała to być m onografia G offreda i roli tego poem atu w polskiej tra d y c ji poetyckiej, a więc p rac a n a tem at, k tó ry tenże W indakiew icz zlecił uprzednio kom u innem u, Ro­ m anow i Pollakow i. Obaj m łodzi poloniści już p rzed w ojną zaczęli ogła­ szać w periodykach częściowe re z u lta ty swoich badań i szybko się sta rli. B ibliografię K rzyżanow skiego o tw iera w r. 1913 polem iczna recenzja studium P ollaka o w pływ ie Goffreda na Kochow skiego 7.

K iedy w r. 1920 w rócił do k ra ju , szybko up orał się z d oktoratem na podstaw ie ro zp raw y o Goffredzie w tw órczości ro m an ty k ó w i zabrał się do przygotow yw ania do d ru k u sw ojej książki o poem acie Tassa i jego dziejach w lite ra tu rz e polskiej. W tra k c ie tej p racy znalazła się na jego b iu rk u w y d an a w r. 1922 m onografia P ollak a o Goffredzie. Stw ierdziw szy, że u p orała się ona z tem atem , i to św ietnie, p racy n a d sw oją książką zaniechał, a rzecz P ollaka skw itow ał bardzo pozytyw ną recenzją w „ P a ­ m iętn ik u L ite rac k im ” 8. I w ted y to przerzucił się n a stu dia n a d daw nym rom ansem .

W roku 1924 u kazała się pierw sza ro zp raw a z tej dziedziny, Klocek powieściowy z X V I w ieku , przynosząca om ów ienie dw óch nie znanych dotychczas tek stó w powieściowych, Fortunata i Equanusa. W dw a la ta później pojaw iła się p raca h ab ilitacy jn a K rzyżanow skiego, Rom ans pseu- dohistoryczny w Polsce w ie k u X V I. W yniki jej, jak i z górą 10 rozpraw szczegółowych, zostały w yzyskane i skom prym ow ane w książce, gotowej do d ru k u w r. 1931, ale w y d anej dopiero w r. 1934 (i w znow ionej w 1962), w Romansie polskim X V I wieku. N ajw y b itn iejsze to stu d iu m naukow e K rzyżanow skiego, św ietn y w zór — im p on u jącej horyzon tam i i precy zją analiz — k o m p ara ty sty k i literack iej, a p rzy ty m książka bogata w nowe ustalenia. R espekt w zbudza też tru d w łożony w jej przygotow anie.

K siążka u stala obce pierw ow zory polskich w ersji, przynosi dokładne a zwięzłe opisy m etod adap tacji i na tej podstaw ie głów nie daje charak­ te ry sty k i literack ie om aw ianych utw orów . Szczególnie dużo uw agi po­ św ięcił badacz dziejom w ątków pow ieściow ych p rzed ich dotarciem do P olski oraz późniejszym ich losom w lite ra tu rz e i folklorze polskim . W ty m skupieniu uw agi na historii w ątków i niezw ykle sta ra n n y m jej opracow aniu wolno doszukiw ać się (za Pigoniem ) w pływ ów w ielkiego

7 PL 1913.

8 Jw. 1923. D zieje sw ojej „wojny” z Pollakiem , tak budująco zakończonej, opisał: w e wspom nieniu pośmiertnym: Pamięci Romana Pollaka. „Poradnik Językow y’* 1972, s. 389—393.

(8)

ko m p araty sty , A lek san dra W iesiełowskiego, z którego pracam i K rz y ż a ­ now ski zetk n ął się na rosyjskiej ziem i i k tó ry w takich b adaniach celował.. Rom ans przynosi om ów ienie ponad 50 powieści czy nowel. W ogrom ­ nej większości są to p rzekład y lub ad ap tacje u tw o rów lite ra tu ry śred n io ­ wiecznej, k tó re dopiero w XVI w. dzięki drukow i, czynnikow i ra d y k a ln e j dem okratyzacji czytelnictw a, d o tarły do rą k polskich m iłośników fikcji literack iej. Rom ans jest w ięc w znacznej m ierze h isto rią żywotności ś re d ­ niow iecznych w ątków , idej i postaw em ocjonalnych w renesansow ej P o l­ sce. S tąd też doniosłość książki nie ty lk o literacka, ale i ogólnokulturalna.. Tu też tkw iło głów ne źródło trudności opracow ania takiego tem atu . A u ­ to r om aw iał zjaw iska literack ie w. XVI, ale n a to, aby mógł się z za­ dania swego w yw iązać, m usiał mieć dobrze opanow any w a rszta t m e - diew isty -k o m p araty sty .

Dla każdego czytelnika Rom ansu jest rzeczą oczyw istą, że a u to r jego m usiał być uczonym o w ielkim apetycie czytelniczym . Na to jed n ak , aby m ożna było podjąć się tak iej tem a ty k i i uporać się z nią w pracy,, k tó ra nie jest uczoną piłą, ale książką n ap isan ą z wigorem , trzeba było jeszcze jed nej ingrediencji, zdolności spontanicznego interesow ania się ty m , co A nglicy n azy w ają „ y a rn ” , rom ansem przygód, afabulacją, trz e b a więc było skojarzyć w sobie k rytycznego badacza z czytelnikiem d a ją ­ cym się łatw o porw ać p ery p etio m akcji. K to m iał możność obserw ow a­ nia K rzyżanow skiego w czasie oglądania aw anturniczeg o film u, ten wie, iż odznaczał się on tak im w łaśnie usposobieniem . S tąd też spo ty kam y się w książce raz po raz z żyw ą ap ro b atą ciekaw ej n a rra c ji, p rzy czym n a j­ częściej p o w tarzan y m tu określeniem będzie epitet: „pyszny” .

A jedn ak m im o tego ro d zaju upodobań a u to r Rom ansu nigdy n ie w padł w c h a ra k te ry sty c z n y błąd specjalistów , nie p rzeceniał w artości opracow yw anych przez siebie utw orów . W zakończeniu książki w iększość zanalizow anych w niej rom ansów określił jako „starzyznę literacką, n ie ­ zdolną w ydać now ych pędów na gruncie, na k tó ry je przeszczepiono” 9. T rzeba w reszcie podkreślić jed ną jeszcze, i to rzadką, zaletę tego o p ra ­ cow ania. Oto dzieło, w k tó re weszło bez m ała 10 lat p racy i k tó re odznacza się nie byle jak im bogactw em treści, jest też zwięzłe: jeśli w y ­ łączyć jego liczne ilu stracje, okaże się, że tek st udało się autorow i zm ieś­

cić na niew iele ponad 200 stronicach.

Raz po raz czyta się w Romansie uw agi o potrzebie dalszych, u z u ­ pełniający ch badań, zwłaszcza w dziedzinie recep cji w ątków X V I- -w iecznego rom an su w późniejszej lite ra tu rz e . Są one rów nie a k tu a ln e dzisiaj, jak b y ły lat tem u z górą 40. N a ogół K rzyżanow ski nie z n alazł ko n ty n u ato ró w . T ru d n o się tem u dziwić, jeśli się zważy, ja k rozlicznych i specjaln y ch kw alifik acji oraz jak rozległych horyzontów badaw czy ch stu d ia tak ie w y m agają po tem u, aby nie w p ad ły w p rzy czy n k arstw o ,

(9)

aby były naukow o płodne. N ajcenniejsze późniejsze stu d ia o rom ansie X V I-w iecznym w yszły spod piór obcych badaczy. Są to ro zp raw y Backvisa o Historii książęcia finlandzkiego Jana, G raciottiego o Historii spraw A ty le , S trie d te ra o Fortunacie 10. Jed y n ie ta o sta tn ia zm usza do pew nej zasadniczej rew izji u staleń K rzyżanow skiego. Nie tylk o dlatego, że zdekonspirow ała tłu m acza Fortunata oraz u staliła w ydanie niem ieckie, na k tó ry m op arła się polska w ersja, ale przede w szystkim dlatego, iż po­ kazała, że nie jest to, jak chciałby K rzyżanow ski, rom ans ry cersk i, że ethos te j powieści je st typow o m ieszczański.

Nie w yzyskano też, jak dotąd, w nauce jed nej cennej sugestii książki K rzyżanow skiego. Oto unaoczniła n am ona szczególnie w yraziście, jak w ażną rolę pośred n ik a odegrała tu p o p u larn a lite r a tu r a niem iecka. Na wyższych p iętrac h lite r a tu r y rola tw órczości w języku niem ieckim była znikom a. G ardzono nią. Z abaw nie pokazuje to przedm ow a tłu m acza Etio- pik, Zacharzew skiego, k tó ry su m itu je się przed czytelnikiem , iż tłum aczy ł z tek stu w ,,hrubej m ow ie niem ieck iej”, bo egzem plarz łacińskiego p rz e ­ k ład u nie był m u dostępny. N a poziom ie jedn ak lite r a tu r y p o p u larn e j w p ły w y niem ieckie ry so w ały się pow ażnie. P od k reślał to K rzyżanow ski

i przy in n y ch okazjach, np.:

zaryzykować można twierdzenie, że domieszka w pływ ów niem ieckich, dotych­ czas należycie u nas nie zbadanych, nie w yjaśnionych, odcisnęła w życiu lite ­ rackim Polski Jagiellońskiej sw oiste p ię tn o 11.

A to sam o pow iedzieć m ożna o po p u larn ej lite ra tu rz e X V II w ieku. Rom anse X V I-w ieczne sta ra ł się też K rzyżanow ski u p rzy stęp niać. P rz ed w ojną czynił to drogą system aty czn ej akcji w yd aw an ia tekstów , k tó ra należy już do jego ed y torstw a naukow ego; po w ojnie — w obszer­ n e j antologii Proza polska wczesnego Renesansu, w y danej w r. 1954 i obejm ującej obok najobficiej tu rep rezen to w an y ch pow ieści także le ­ gendy, dziełka m oralistyczn e i tra k ta ty historyczno-polityczne z pierw szej połowy w ieku. T ek sty te dobrano ze w zględu n a ich dość lib eraln ie tu ta j po trak to w an e w arto ści literackie. A ntologii tej, zaopatrzonej we w zoro­ w e kom entarze i poprzedzonej sporym w stępem , trzeb a zarzucić p ew n ą

10 С. В а с k v i s, „Historya p r a w d z iw a o przygodzie żałosnej książęcia finlandz­

kiego Jana i królew n y K a t a r z y n y ”. W: Szkice o kulturze staropolskiej. Warszawa

1975. Oryginał francuski rozprawy pojaw ił się w r. 1952 w „Revue des Études S la ­ v es”. — S. G r a c i o t t i , L’„Athila” di Miklós Olâh fra la tradizione italiana e le

filiazioni slave. W zbiorze: Venezia e Ungheria nel Rinascimento. Firenze 1973. —

J. S t r i e d t e r , Der polnische „Fortunatus” und seine deutsche Vorlage. „Zeit­ schrift für slavische P h ilologie” 1960. — N atom iast książka N. A. N i l s s o n a Die

Apollonius-Erzählung in den Slavischen Literatu ren (Uppsala 1949) jest w rzeczj

samej poświęcona czeskiej w ersji opowiadania. Krótki rozdział o polskim A p o lo ­

niuszu streszcza tylko, jak to autor lojalnie stw ierdza (s. 127), co m iał w tej m a­

terii do powiedzenia Krzyżanowski „in seiner fundamentalen A r b e it”. 11 Proza polska w iek u XVI. W: W w iek u Reja i Stańczyka, s. 12.

(10)

jednostronność doboru: poskąpiono w niej lite r a tu r y relig ijn ej. Dość po­ w iedzieć, że naw et dla Psałterza Dawidowego R eja nie znaleziono tu ta j m iejsca. A poza ty m Sowizrzała sprezentow ano tu w tekście w ziętym z późnego, X V III-w iecznego w ydania, k tó ry w żadnym razie nie może uchodzić za p rzy k ład prozy wczesnego ren esan su .

P ierw szy rozdział Rom ansu pseudohistorycznego, poświęcony pro ble­ m aty ce badań, tra k to w a ł ro m an s staropolski jako pew ną całość i p rzy ­ nosił sum aryczną, ale św ietną w swej w yrazistości c h a ra k te ry sty k ę po­ w ieści barokow ej. W ydaw ałoby się zatem , że K rzyżanow ski, k tó ry zbudo­ w ał sobie tak doskonały, now ożytny w a rsz ta t w tej dziedzinie, będzie pracę n ad daw ną pow ieścią k o n ty n uo w ał i zajm ie się z kolei sy stem a­ ty czn y m opracow aniem rom an su X V II-w iecznego. Nie stało się tak. T ru d n o się tem u dziwić. Rom anse te b yły zaniedbane przez naukę, ta k że naw et ich re je stra c ja bibliograficzna p rzed staw iała pow ażne problem y (z k tó ry m i uporała się dopiero w ydana w r. 1964 Bibliografia powieści polskiej, 1601— 1800 Jad w ig i R udnickiej). M ateriał to olbrzym i, z górą trz y k ro tn ie w iększy od X V I-w iecznego 12, i w znacznej m ierze u k ry w a ­ jący się po dziś dzień w zbiorach rękopiśm iennych. A poza ty m książce o rom ansie X V I-w iecznym um ożliw iły szeroką o praw ę ko m p araty sty cz- n ą stu d ia w bibliotece B ritish 'M useum w lata ch 1927— 1930. Później t a ­ kiej okazji już nie było. I w reszcie — n ieo statn i to na pew no w zgląd — lite r a tu r a czasów zygm untow skich była dużo bliższa sercu K rzyżanow ­ skiego od X V II-w iecznej.

Zrobił jednak w tę dziedzinę p arę w ypadów , jak rzecz o Historiach św ie ży c h i n iezw yc za jn yc h 13, z któ ry ch w yb ó r z czasem ogłosiła Teresa K ruszew ska, oraz św ietną rozp raw k ę o Peregrynacji M a ć k o w e j 14, poka­ zanej n a tle niem ieckich Lügengeschichte. Obie one opracow ane zostały pod k op ułą czytelni B ritish M useum . T ylko w streszczeniu znam y dziś stu d iu m o Banialuce H ieronim a M orsztyna 15.

Na p arę la t jeszcze przed ogłoszeniem Rom ansu polskiego w ie k u X V I dał się K rzyżanow ski poznać jako a u to r u jęcia syntetycznego. O kazją był tu Zjazd N a u k o w y 'im . K ochanow skiego w r. 1930, n a k tó ry m w y ­ głosił re fe ra t o poezji polskiej X V I w ieku. R e fe ra t te n m iał w yraźn e zacięcie polem iczne. U jaw niło się ono nie ty lk o w podkreślaniu m an k a ­ m entów dotychczasow ej w iedzy, ale i w tak ich kostycznych uw agach, jak:

12 Zob. przynoszącą dane cyfrowe pracę T. K r u s z e w s k i e j Stan badań

i pro b le m a ty k a studió w nad romanse m polskim XV II w ie k u („Ze skarbca kultury”

1960).

13 Nowela francuska w Polsce czasów Sobieskiego. Pierwodruk w PL 1930. 14 Peregrynacja Maćkowa. W: Paralele. Studia porów naw cze z pogranicza l i t e ­

r atu ry i folkloru. Wyd. 2. Warszawa 1977, s. 339—370. Pierwodruk w „Ludzie” 1929.

15 „Sprawozdania Towarzystwa Naukowego W arszawskiego”. Wydział I, 1936, z. 16, s. 9— 10.

(11)

Nad głąbią i m ądrością satyry R ejow ej można się tu bliżej nie zastanawiać. Zagadnieniom tym u naszych pisarzy w. XVI poświęcono aż nadto miejsca w studiach powstałych w okresie utraty niepodległości Polski.

— czy o K lonow icu: „w ięcej chw alony niż czytany, dzielny b u rm istrz lu b elsk i” 16.

W poezji X V I-w iecznej w idział K rzyżanow ski dw a n u rty , z k tó ry ch jed e n ochrzcił m ian em „szkoły rejo w sk ie j” , przed staw icieli zaś drugiego nazw ał „uczniam i K ochanow skiego” . J a k przystało na badacza rom ansu XV I-w iecznego, K rzyżanow ski w yczulony b ył n a żyw otność tra d y c ji średniow iecznej tak że i w poezji. Z ostała też ona u w y d atn io n a ta k m oc­ no, jak nigdy przedtem . Nowością było rów nież m ów ienie o poezji języ ­ kiem rzeczow ym , u n ik ającym w znioślejszych rejon ów słow nictw a. S tyl

ta k i znali k rakow scy słuchacze re fe ra tu już ze specjalny ch rozp raw p r e ­ legenta. Ale tam , jako że p race te tra k to w a ły o zjaw iskach literack ich d ru g ie j czy trzeciej klasy, w y d aw ał się on czym ś n a tu ra ln y m . K iedy jed ­ n a k K rzyżanow ski w y rażał w referacie uznanie dla w artości literack ich Psałterza Kochanow skiego, n azyw ając go „praw dziw ym cackiem sty lo ­ w y m ” 17, brzm iało to anno 1930 ja k pro w o k acja stylistyczna.

Nic zatem dziwnego, że ujęcie »Krzyżanowskiego odczuto jako m ocno kon tro w ersy jn e. W d y sk u sji D obrzycki i H a rtle b zaprotesto w ali p rze­ ciw ko d o p a try w a n iu się in sp iracji średniow iecznej w poezji d ru g iej po­ łow y XVI w ieku 18. W cale ostro obszedł się z re fe ra te m B rück n er, w y ­ kłócając się głównie o szczegóły, p rzed e w szystkim o au to rstw o Historii w Landzie 19, ale też i atak u jąc podział n a „szkoły” R eja i K ochanow skie­ go — „zam iast poetów bez ta le n tu i z ta le n te m ” (!).

In n y c h a ra k te r m a ro zp raw k a A lfred a Feia O c h a ra k te r y s ty k ę poezji polskiej X V I w ie k u 20. W przeciw ień stw ie do pozostałych d y sk u tan tó w w idzi on w referacie K rzyżanow skiego „n ap raw dę pożądaną now ość” i w y ­ w ody jego zm ierzają bard ziej do uściślenia ujęć re fe ra tu niż do pole­ m iki z nim : zam iast „szkół” w idziałby on raczej w poezji X V I w. dw a różne n u rty , jeden b ardziej sw ojski, „dom ow y” , i d ru g i o horyzon tach za­ chodnioeuropejskich, zostaw iając o tw a rtą kw estię m ożliwości znalezienia w obrębie każdego z ty ch n u rtó w szkoły literack iej sensu stricto. Je d y n ą „ła tw izn ą ” syntezy K rzyżanow skiego jest, zdaniem Feia, c h a ra k te ry sty k a poetów końca w ieku. Inaczej też niż K rzyżanow ski uw aża on S zarzyńskie­ go nie za „ucznia” K ochanow skiego, ale za poetę barokow ego.

16 Poezja polska w w ie k u XVI. W: Od średniowiecza do baroku, s. 63, 69. 17 Nowela francuska w Polsce czasów Sobieskiego, s. 82.

18 Pamiętn ik Zja zdu N aukowego im. Jana Kochanowskiego. Kraków 1931, s. 149—151, 152—155.

19 W om ówieniu w ydaw nictw zjazdowych („Slavia” 1933/34, s. 235— 237). Jak pokazały studia M. K a r p l u k ó w n y : A u to rstw o „Historii w Landzie” (PL 1969, z. 4) i „Historia w Landzie” nie je st u tw o re m Reja (w zbiorze: Mikołaj Rej. W cz te ­

rechsetlecie śmierci. W rocław 1971) — racja w sporze tym była po stronie Brücknera.

(12)

„D yskusję n a poziom ie nau k ow y m w szczął A. Fei [...], a rty k u ł ten pozostał n ieste ty bez ech a” — stw ierd ził K rzyżanow ski, odpow iadając w r. 1935 swoim polem istom szkicem z a ty tu ło w an y m Średniowiecze i renesans w poezji polskiej w ie k u X V I 21. Szło m u w ięc przede w szyst­ kim o to, co stanow i szczególne n o v u m jego ujęcia, zaakcentow anie żyw ot­ ności tra d y c ji średniow iecznej w poezji X V I-w iecznej, p rzy czym po d ­ staw ow ym z u ż y ty c h tu k ry te rió w średniow ieczyzny jest alegoryzm ta ­ kich m ach in poetyckich ja k W iz e r u n k czy Victoria Deorum.

Tezę sw ą K rzyżanow ski w szkicu udow odnił ty m bardziej, iż m ógł się pow ołać n a analogiczne w nioski w ydanego w r. 1933 i św ietnie ud o k u ­ m entow anego stu d iu m K azim ierza D obrow olskiego o k u ltu rz e n au kow ej P olski XV I w ieku. M arginalnie próbow ał rów nież w ybronić tezy o „szko­ le ” R eja, przy taczając w ysokie opinie potom nych o sztuce m istrza z N a­ głowic. A rg u m en t to jed n ak nie ze w szystkim przekony w ający, w h isto rii lite ra tu ry bow iem nie b ra k — żeby sparafrazow ać przytoczone tu w yżej sform ułow anie K rzyżanow skiego — p isarzy w ięcej chw alonych niż czyta­ nych. O ile ’po książce P elca zdajem y sobie w cale w yraźnie spraw ę z za­ sięgu i głębokości w pływ ów au to ra Trenów , to nie m am y studium , k tó re by n a k o n k re tn y c h p rzy k ład ach pokazało, jak p ra k ty k a litera c k a R eja o dcisnęła się n a tw órczości jego następców , i jest rzeczą p ro blem atycz­ ną, czy stu d iu m ta k ie dałoby się napisać 22.

Om ówiło się bliżej te polem iki, bo u n aoczniają one, ile nowego w niosło ujęcie K rzyżanow skiego i z jakim i oporam i się spotkało.

N astęp n y m z kolei p rzedstaw ieniem poezji polskiej XVI w. jest po­ św ięcony jej rozdział w w yd an iu 2 akadem ickich D ziejów literatury p ię k ­ n e j w Polsce (1935) 23. U jęcie jest tu inne niż w zjazdow ym referacie. Tam szło przed e w szystkim o w ytyczenie głów nych linii rozw ojow ych, tu ta j — o c h a ra k te ry s ty k ę poszczególnych dzieł i autorów . J e st to też p rac a od ta m te j d w u k ro tn ie obszerniejsza. Zarzucono tu już tezę o istn ien iu w X V I-w iecznej poezji „szkoły R eja” . N ajw idoczniej w ty m punkcie dał

się a u to r oponentom sw ym przekonać.

Im p o n u je to przed staw ien ie panow aniem a u to ra n a d m ateriałem . A le bo też n a jw y ra ź n ie j K rzyżanow ski tu ta j „nie lu to w ał p ra c e ”. Nie ty lk o w ięc np. d o tarł do franciszkańskiej epopei W zorów cnót Hipolita L iry c ju - sza (przeoczonych nb. przez Nowego Korbuta), ale jeszcze zestaw ił jej tek st z łacińskim pierw ow zorem M arip etrusa, aby stw ierdzić, że polski p rzerab iacz u zu p ełn iał poem at swoimi w staw kam i, i jedną tak ą żyw ą, z n erw em n ap isan ą w staw k ę b atalisty czn ą nam przytoczyć. W ogóle c y ta

-21 Od średniowiecza do baroku. Pierwodruk w PL 1935. Przytoczone tu zdanie: s. 96.

22 Szkic S. N i e z n a n o w s k i e g o Recepcja Reja w literaturze staropolskiej (w zbiorze: M ikołaj Rej. W czterechsetlecie śmierci) jest przede w szystkim przeglą­ dem staropolskich opinii o Reju. O sprawy w p ływ ów zahacza on tylko m arginalnie.

(13)

tam i operu je tu a u to r św ietnie: z re g u ły są one nowe, jeszcze nie op atrzo ­ ne, i doskonale ilu stru ją jego w yw ody. N ajb ard ziej jednak w ciąga czy tel­ nik a i decyduje o w artości litera c k ie j tego rozdziału co innego, stopień zaangażow ania a u to ra w op racow yw any przezeń m ateriał. P rzed staw ien ie to tę tn i życiem.

P la sty k ą i w erw ą p rzed staw ien ia nie d o ró w nują stu d iu m o poezji X V I-w iecznej dw a późniejsze, Dram aturgia Polski renesansow ej i Proza polska w ie k u X V I м , a więc rzecz n a tem a t, k tó ry b ył ścisłą specjalnością K rzyżanow skiego i w k tó ry m orien tow ał się jak n ik t inny. P rz y cz y n y szu­ kać tu trzeb a chyba w dacie pow stania: obie one ogłoszone zostały w la ­ tac h 1952— 1953. Rzecz o dram acie zaleca się zgrabną, p rz e jrz y stą kom ­ p ozycją i w y razisty m i c h a ra k te ry sty k a m i, zwłaszcza d ra m a tu szkolnego. Jeszcze jeden w alor ty ch p rac zasłu g uje n a podkreślenie. Oto a u to r ich w y p u n k to w u je p roblem y do opracow ania, zaniedbane przez n aukę.

W ydana tuż przed w o jną Historia litera tu ry polskiej. A le g o r y z m —- p r e r o m a n ty z m jest obok Rom ansu polskiego w ie k u X V I n ajcen n iejszą pozycją naukow ego dorobku K rzyżanow skiego. J e s t to też w ty m do­ ro b k u pozycja n ajp o p u larn iejsza. W znaw iana w 4 m asow ych n a k ład ach od la t bez m ała 40 jest n ajszerzej zn an y m i n a jb a rd zie j „ m ia ro d a jn y m ” zarysem starszej lite ra tu ry . T ak bardzo śm y się z nią zżyli, i ż . w ym aga już pew nego w ysiłku w yobraźni up rzy to m n ien ie sobie, ile nowego ta k siąż­ k a przyniosła i jak silne jest jej in d y w id u aln e piętno.

Na pierw szych 400 stronicach tom u, bo o nich tu będzie w yłącznie m owa, ob ejm ujących czasy od średniow iecza do końca epoki barokow ej, książka ta sk om prym ow ała wiadom ości o zaskakująco w ielkiej ilości z ja ­ wisk literackich. P od ty m w zględem w y trz y m u je ona porów nanie ze sły n n y m tom em 1 Dziejów litera tu ry polskiej w zarysie B rücknera. Nie dorów nyw a ujęciu B rü c k n e ra barw nością i dosadnością w yk ładu , ale za to, inaczej niż u B rü ck n era, w y k ład te n jest dobrze zorganizow any, w zo­ row o jasny, nie ucieka się, jak B rücknerow ski, do aluzyj, nie o p eru je niedopow iedzeniam i. Nie jest on zresztą b y n a jm n ie j b a n a ln y czy blady. A u to r książki um ie operow ać ep ig ram aty czn ą form ułą, ożyw ia te k st od czasu do czasu kostycznym dowcipem , a p rzed e w szystkim wszędzie w y ­ czuw a się i udziela czytelnikow i jego w ielkie zainteresow anie p rzed m io ­ tem . I, podobnie jak ta k ró żn y odeń sk ąd in ąd Borow y, św ietnie o p e ru je K rzyżanow ski cy tatam i. Świeżość ich jest też sym boliczna dla o ry g in a l­

ności ujęć tej książki.

A oryginalności jest dużo. C zytelnika m usi zaskoczyć już osobliw y p o d ty tu ł książki: A le g o ry z m — p r e ro m a n ty z m . „A legoryzm ” jest tu synonim em „średniow iecza” . A u to r u ciek ł się do takieg o s u b s ty tu tu słow ­ nego, nie n ajfo rtu n n iejszeg o (bo tru d n o powiedzieć, aby w ty m zespole

24 Ibidem. Pierwodruk Dramaturgii w „Pam iętniku Teatralnym ” 1952, Prozy — w zbiorze: Odrodzenie w Polsce. T. 4. W arszawa 1956.

(14)

tekstó w średniow iecznych, k tó ry dochow ał się do naszych czasów, a k u ra t alegoryzm przew ażał), aby zasygnalizow ać czytelnikow i, że będzie tr a k ­ tow ał lite ra tu rę średniow ieczną, czy, ściślej m ówiąc, późnośredniow ieczną, n a tych sam ych p raw ach co późniejszą, a więc jako zespół u tw o ró w lite ­ rackich, k tó ry ch przynależność do pewne'j epoki m ożna w yczytać z w y s tę ­ pow ania w nich takich a nie in n ych cech stylow ych. Bo też jest to p ie rw ­ sza polska histo ria lite ra tu ry , k tó ra tra k tu je piśm iennictw o średniow iecz­ ne nie jako przedsionek, zagracony różnorakim i tek stam i, ty le ty lk o m a­ jącym i wspólnego m iędzy sobą, że narodziły się p rzed r. 1500, ale jako pełnopraw ną lite ra tu rę , i s ta ra się ich literack ą swoistość s c h a ra k te ry ­ zować.

Pociągnęło to za sobą w cale istotn e konsekw encje, ta k w doborze m a ­ te ria łu jak i w proporcjach. U w ażając np. k ro nikę G alla A nonim a za u tw ó r am bitniejszy i ciekaw szy jako lite ra tu ra od dzieła Długosza, K rz y ­ żanow ski poświęcił jej dużo w ięcej uw agi niż D ługoszow ej. J e s t to w książce n ajobszerniej sch arak tery zo w an y — trz y i pół stro n icy — u tw ó r lite ra tu ry staropolskiej. J a k m ożna się było spodziewać, n a jż y w ie j i najbogaciej w ypadło tu om ówienie lite ra tu ry n a rra c y jn e j, najb liższej sercu autora.

Zgodnie z tak im i założeniam i k ry te ria litera c k ie decydow ały o po­ dziale n a okresy. Tak więc niem alże cała lite ra tu ra w języ k u polskim z la t Z y gm u nta Starego zaliczona została do średniow iecza, podczas g d y w spół­ czesna jej poezja łacińska fig u ru je w dziale książki pośw ięconym om ó­ w ieniu lite ra tu ry renesansow ej. Podobnie postąpiono p rzy w yznaczan iu cezury m iędzy renesansem a barokiem (jakkolw iek tu m ocno k o n tro w e r­ syjne, zdaniem au to ra ty ch słów, jest zaliczenie, tro ch ę n a siłę, S ępa Sza- rzyńskiego do poetów renesansow ych) oraz m iędzy b arok iem a ośw ie­ ceniow ym klasycyzm em . 1

Dział poświęcony renesansow i nie ta k już „nowości po trząsa k w ia te m ” jak przedstaw ienie lite ra tu ry średniow iecznej, po p ro stu dlatego, że p o w tarza u jęcia w cześniejszych p rac auto ra, przede w szy stk im jego opracow ania poezji X V I-w iecznej dla akadem ickich D ziejów lite r a tu r y p ię k n e j w Polsce, któ reg o tek st został tu w znacznej m ierze in k o rp o ro - w any. Ale i on przynosi dużo nowego. K rzyżanow ski np. jest pierw szy m naszym h isto ry k iem lite ra tu ry , k tó ry zainteresow ał się ren esan sow ą epi- stolografią i odw ojow ał dla niej tak ic h auto ró w zbiorów listów , ja k R y - siński czy Reszka, „znakom ity obserw ator, p rzy je m n y gaw ęd ziarz i d o b ry p isa rz ” (s. 169 ) 25. Inna rzecz, że nie znalazł tu, jak dotychczas, k o n ty n u a ­ torów .

W cale rad y k aln ie s ta ra ł się K rzyżanow ski przew arto ściow ać lite r a ­ tu rę barokow ą. Na czoło poetów X V II-w iecznych w y su n ą ł K ochow skiego,

25 Cytuję tu, jak i w następnych przykładach z wyd. 4 (a w rzeczy sam ej z wyd. 5) Historii literatury polskiej (Warszawa 1974).

(15)

i to nie jako a u to ra Niepróżnującego próżnowania, ale Psalmodii, k tó ra, zdaniem jego, jest dziełem „stanow iącym [...] szczyt linii rozw ojow ej w poezji polskiej w. X V II” (s. 356). Poza K ochow skim w ysoką lo katę otrzym ali A ndrzej M orsztyn i J a n Żabczyc jako a u to r S y m fo n ii aniel­ s k ic h : „zbiorek Żabczyca jest najw dzięczniejszą k an ty czk ą starop olsk ą i jed n y m z n ajcen n iejszy ch cacek arty sty c z n y c h w poezji w. X V II” (s. 282). W epice poza G o ffre d e m za szczególnie cenne dzieło uznana zo­ stała Dafnis Tw ardow skiego, k tórego za to in n e u tw o ry oceniono surow o, ta k w ierszow ane k ro n ik i ja k i Paskwalinę, pisaną piórem „ołow ianym ” (s. 346). Surow o obszedł się też z W acław em Potockim . W W ojnie cho- cimskierj znalazły jego u znan ie epizody w ojenne i d y g resje saty ry czn e, ale całość sch arak tery zo w ał jako „dość m onotonną re la c ję ” o „re p o rta ż o ­ w ej s tru k tu rz e ” (s. 330). Ostro p o trak to w ał tu rów nież tak ich pisarzy jak B artłom iej Zim orow ic czy S tan isław H erak liusz L ubo m irsk i (któ­ rego a rty z m w p rzed staw ien iu jego został stanow czo nie doceniony).

W prozie n a czoło w y su n ięto p am iętn ik i P aska: „jedy ne to dzieło polskie, k tó re m oże zająć niepoślednie m iejsce w galerii ów czesnych p a ­ m iętnik ów ” (s. 363) 26. Jak o dzieło dużego a rty z m u w yróżniono Początek i progres w o jn y m o sk ie w s k ie j S tanisław a Żółkiew skiego. A poza ty m upom niał się K rzyżanow ski o pow ażną lo katę dla swego odkrycia, R óżn y c h historyj Tom asza N argielew icza.

J a k w idzim y, m am y tu propozycję rew o lucy jn ie nowego odczytan ia li­ te r a tu r y barokow ej, w y raźn ie przeciw staw iającą się tem u u jęciu, k tó re polskiej świadom ości k u ltu ra ln e j n arzu cił przede w szystkim B rü ckner.

O m ów ienie każdego o k resu kończą rozdziały o w ersy fik acji (przy czym c h a ra k te ry sty k a w ersy fik acji średniow iecznej przynosi w polem ice z D łuską now e sugestie badaw cze) oraz o zagadnieniach z pogranicza folkloru i lite r a tu r y pisan ej, a w ięc zarów no o w ątkach , k tó re z lite r a ­ tu ry staropolskiej przeszły do folkloru, jak i o w pły w ach fo lk lo ru na lite ra tu rę pisaną. Tu i ów dzie m ożna by a u to ra o skarżyć o fo lklorysty czny im perializm , ale nie ulega w ątpliw ości, że rozdziały te pisane są z rzadką"" kom petencją i znakom icie p rzy czy n iają się do w zbogacenia treści książki.

J a k już o ty m w yżej b y ła m owa, z zadania, jak ie sobie a u to r p o sta­ wił: oceniania dzieł litera c k ic h literackim i k ry te ria m i — w cale nie w y ­ nikało, aby lekcew ażył ich znaczenie jako źródeł historycznych, przede w szystkim źródeł do h isto rii obyczajow ej. Ale o b serw u jem y tu c h a ra k ­ tery sty czn e rozłożenie akcentów . Oto K rzyżanow skiego w yraźn ie in te re ­ suje lite ra tu ra jako źródło in fo rm acji o d aw n ym życiu w średniow ieczu i zwłaszcza w okresie ren esansu . Będzie więc podkreślał, ile to nowego o takich dziedzinach życia, k tó re nie znalazły odbicia gdzie indziej w

li-Nb. trafność tej konstatacji potwierdzają przekłady, przedwojenny francuski

i powojenne: niem iecki oraz ostatni, szczególnie udany, Catherine S. Leach, na język angielski.

(16)

tera tu rz e , m ożna się dowiedzieć ze średniow iecznego kaznodziejstw a. W dziele R eja rozkochany b y ł tak że i dlatego, że ty le m iało nam do po­ w iedzenia o życiu obyczajow ym X V I-w iecznej Polski i ta k dobrze re p re ­ zentow ało m entalność owoczesnych m aś szlacheckich. N ieraz n aw et czy­ teln ik m a w rażenie, że to i owo z ko n ta R eja-in fo rm ato ra o daw nym obyczaju — przelano w u jęciu K rzyżanow skiego n a konto R e ja -a rty sty . N atom iast analogiczny asp ekt dzieła W acław a Potockiego, k tó ry s p ra ­ w iał, iż z tak im zajęciem rozczytyw ał się w nim i ta k wysoko cenił go B rü ck ner, pozostaw ia K rzyżanow skiego raczej o bojętnym . Jego um iło­ w aną epoką b y ł w y raźn ie okres renesan su , a nie w iek XV II. Stało się ta k przede w szystkim dlatego, iż bard ziej odpow iadała jego gustom sztuk a ty p u klasycyzującego. A praw dopodobnie różnica postaw jego i B rü ckn era tłu m aczy się też i tym , że inaczej w y g ląd ają u rok i sarm a ty z m u obserw o­ w ane z W arszaw y, a inaczej z p e rsp e k ty w y B erlina.

Z abaw ny i szczególnie w ym ow ny, bo spontaniczny, m im ow olny p rz y ­ k ład różnych rea k c ji em ocjonalnych n a te dw ie epoki znajdziem y w szki­ cu, k tó ry n ap isan y został jako w stęp do w y dan ia D aw nej facecji polskiej. Rzeczpospolita babińska pow stała w w. X V I, ale o ty m w czesnym okresie jej istnienia nic nie w iem y, bo „ a k ta ” jej dochow ały się dopiero z n a ­ stępnego w ieku. P rzytoczone tam p rzy k ła d y dow cipu babińskiego uznał K rzyżanow ski za m ało ciekaw e. I napisał:

A k t a babińskie zachowane do naszych czasów nie m ówią nic niestety o zło­

tym w iek u rzeczypospolitej spod Lublina, pochodzą bowiem dopiero ze stu le­ cia X V I I ” .

K siążka K rzyżanow skiego stała się, ja k w iadom o, b estsellerem h isto ­ ry czn oliterack im , rozeszła się w 150 ty s. egzem plarzy i może się w ty m zak resie m ierzyć n aw et z tak im rek o rd zistą ja k sły n n y podręcznik C hrza­ now skiego. A rów nocześnie stw ierdzić trzeba, że w lite ra tu rz e naukow ej b y n a jm n ie j nie w yw ołała tego ferm en tu , jak i — zdaw ałoby się — w y ­ w ołać była pow inna z rac ji wielkiego ład u n k u now ych ujęć. Z aw ażyły na ty m okoliczności jej w ydania. Pierw sze ukazało się n a p arę tygodni przed w y b u ch em w ojny i doczekało się w szystkiego dw óch om ów ień w gaze­ ta c h . N astęp n e w ydanie pojaw iło się w n iefo rtu n n y m klim acie ro k u 1953. J a k sam a u to r pisał w przedm ow ie do o statniego w ydania, nazw anego c zw arty m , a w rzeczy sam ej piątego, „w ydanie z r. 1953 spotkało się z p rzyjęciem niech ętny m w teorii, choć życzliw ym w p ra k ty c e ” 28. A po­ te m b yły to już w znow ienia dobrze znanej książki.

W opublikow anych w 1966 r. 1-tom ow ych Dziejach literatury polskiej K rzyżanow skiego piśm iennictw u staro po lsk iem u przyszło zmieścić się na 160 w szystkiego stronicach, i to nieco m niejszego fo rm a tu niż w Historii.

27 Facecjonistyka staropolska. W: Paralele, s. 186. 28 Historia literatury polskiej, s. 5.

(17)

K oncepcja książki jest ta sam a co Historii: am bicją a u to ra było sc h ara k ­ teryzow an ie w zw ięzłym ujęciu jak najw ięk szej ilości zjaw isk literackich , tak że i drugorzędnych. Ale te k st staro p o lskiej części D ziejów nie jest b y n ajm n iej sk ró tem Historii. P rzeciw nie, jest to zupełnie now a w ersja. O ddając sw oją Historię do d ru k u w r. 1953, K rzyżanow ski w prow adził do niej pew ne retusze. Później z każd y m w ydaniem zm ieniał n iek tó re szcze­ góły, przede w szystkim popraw iał dostrzeżone błędy. A le zasadnicze u ję ­ cie i w w yd aniu ostatn im pozostało tak ie samo jak w przedw ojen nej edy cji z ro k u 1939. Teraz zaś n ap isał te k s t swój na nowo. S tąd i in te re s naukow y te j książki. R ep rezen tu je ona „o statnie słow o” K rzyżan ow sk ie­ go na tem a t lite ra tu ry staropolskiej.

W ty m now ym u jęciu pew ne pro po rcje i odcienie w artościow ań w y ­ padły inaczej niż w Historii. Żeby ograniczyć się do p rzyk ładó w p rz y to ­ czonych pow yżej: Psalmodia Kochow skiego, choć obdarzono ją ep itetem „m a jesta ty c z n ej” (s. 138) 29, nie m a już ta k w ysokiej lokaty, jak ą cieszyła się w Historii. Nie pisze się już o niej ta k gorąco jak daw niej. Co w ięcej, znalazło się tu m iejsce dla cy ta tu , którego nie znaleźć w Historii, m ają ce ­ go zilustrow ać tw ierdzenie, że i w ty m dziele nie pow strzy m ał się K o- chowski od „konceptów w guście sarm ackiego b a ro k u ” (s. 139). O P o ­ tockim znów, że to pisarz, „którego — n a podstaw ie dom ysłów tylko — poczytujem y za najw y b itniejszeg o poetę barokow ego w P olsce” (s. 132), i że bardziej um otyw ow ana ocena m ożliw a będzie dopiero w tedy , gdy pisarz ten doczeka się pełnego w ydania. N ietru d n o doszukać się w takim sform ułow aniu n u tk i ironii pod adresem przede w szystkim B rücknera. Ale ostatecznie sp raw a oceny dorobku Potockiego została po­ staw iona jako o tw a rta . I tu więc odbiegliśm y od ujęcia Historii. N ie­ k tó re też om ówienia, m im o że zw ięźlejsze, w yp ad ły tu plastyczn iej, ży­ w iej niż w Historii. T ak się m a rzecz np. z c h a ra k te ry sty k ą w obu książ­ kach Ogrodu fraszek. D la ty ch w szystkich w zględów badacz lite ra tu ry staropolskiej, m im o iż Dzieję p rzyniosły ta k zw ięzły jej zarys, nie m a p raw a przejść obok te j książki obojętnie.

Znaczna większość p rac specjaln y ch K rzyżanow skiego n a te m a ty sta ro ­ polskie została zebrana w książkach. N ajpierw , bo w r. 1935, doczekały się takiego p rze d ru k u w tom ie Paralele stu d ia „z pogranicza lite ra tu ry i fo lk lo ru ” ; 8 z nich dotyczyło staropolszczyzny. W w y d an iu 3 tej książ­ ki, k tó re ukazało się już pośm iertnie w r. 1977, liczba ich w zrosła do 28. Z łożyłyby się one sam e n a sporą książkę.

W roku 1938 ukazał się tom Od średniowiecza do baroku, przynoszący zestaw p rac różnorodnego c h a ra k te ru , zadedykow any „m ąd ry m dla m e­ m ory ału — idyotom dla n au k i — politykom dla p ra k ty k i — m elan koli- kom dla ro zry w k i” . W rzeczy sam ej m ożna się z nich w iele nauczyć. O tw ierające tom stu d iu m Barok na tle prądów r o m a n ty czn y c h dotyczy

29 Cytuję tu, jak i w przykładach następnych, z wyd. 1 Dziejó w literatury polskiej od początków do czasów najnowszych (Warszawa 1966).

(18)

w gru ncie rzeczy nie ty le staropolszczyzny, co sp ra w innej, ogólniejszej; n a tu ry , m ianow icie re g u la rn e j ry tm ik i pojaw iania się pokrew nych sobie p rądó w literackich, tak ich jak „alegoryzm ” , barok, rom antyzm , neoro- m antyzm . Pozostałe stu d ia to po połowie — p ró b y ujęć syntetyczny ch i rzeczy na tem a ty specjalne. T rzy z nich pośw ięcone są utw orom pisarzy pierw szoplanow ych, reszta — żeby posłużyć się sform ułow aniem a u to ­ ra — „dotyczy sp raw na ogół m ało zn anych” . P odobny u k ład m a w yd any w r. 1958 tom W w ie k u Reja i Stańczyka. I tu n a czoło w ysunięto prace- c h a ra k te ru syntetycznego. Nie one jednak d o m in u ją w książce, ale dw a inne studia, o K rótk ie j rozprawie i o S tańczyku. D om inują nie tylko d la­ tego, że najobszerniejsze, ale że najb ard ziej w ażkie naukow o.

Przegląd ty ch p rac specjalnych nie obejm ie z konieczności ich w szy st­ kich. Omówi się je tu ta j w p orządku chronologicznym tem atów .

Rzecz zaskakująca, m im o zainteresow ania lite r a tu r ą średniow ieczną i św ietnego w tej dziedzinie k om paratystycznego oczytania K rzyżanow ski pozostaw ił tylko p arę d robnych specjalnych p rac m ediew istycznych. N a j­ am bitniejszą z nich, bo zuchw ale rew izjonistyczną, była rozp raw a o Bo­ gurodzicy, ogłoszona w dw óch w ersjach, polskiej i a n g ie ls k ie j30. S ta ra się ona udowodnić, że pieśń ta pow stała późno, na dw orze Jagiełły, a te form y językow e pierw szych jej dwóch zw rotek, w k tó ry c h w idzieliśm y św ia­ dectw o ich dawności — to ru ten izm y. R ozpraw a ta jednak, nie uw zględ­ n iająca nie tylko językow ej, ale i stru k tu ra ln e j odrębności owej n a js ta r­ szej p a rtii Bogurodzicy, nie przekonyw a i w nioski jej nie przy jęły się w nauce 30a.

Z grabny w stęp do fotostatycznej rep ro d u k c ji rękop isu Zam oyskich k ro n ik i G alla (1948) pośw ięcony jest przede w szystk im c h a ra k te ry sty c e te j kronik i jako u tw o ru literackiego, a więc spraw om , k tó re precy zyjnie opracow ała w yd an a p arę m iesięcy wcześniej znakom ita m onografia Plezi. W arto przypom nieć, że w y su n ięty przez K rzyżanow skiego przed 30 la ty dezy d erat nowego polskiego przekładu, k tó ry b y oddał spraw iedliw ość niep rzeciętn y m w artościom literack im tego dzieła, m im o ren esan su zainte­ resow ań G allem — czego najzn am ienn iejszy m objaw em jest w ielki cykl pow ieściow y A nieli G ruszeckiej — do dziś dnia nie doczekał się urzeczy­ w istnienia.

K róciu tk im szkicem są uw agi O a rtyzm ie „Kazań św ię to k r z y s k ic h ” 31. M imo że w nikliw e, nie rozw iązują one sp ra w y c h a ra k te ry sty k i arty zm u

30 Znowu o „Bogurodzicy”. W zbiorze: Z polskich stu d ió w slawistycznych. Seria 2. Nauka o literaturze. Warszawa 1963; Back to the Oldest Polish Carmen Patrium·. W zbiorze: Studies in Russian and Polish Literature in Honour oi Wacław L e d ­

nicki. ’S-G ravenhage 1962.

зоа N ajgruntowniejszą znaną mi krytykę hipotezy Krzyżanowskiego dał H. B i r n b a u m w dwóch rozprawach (z. r. 1965 i 1966), przedrukowanych w jego tom ie: On Medieval and Renaissance Slavic Writing. The Hague—Paris 1974, s. 260—298.

31 W zbiorze: Studia nad książką poświęcone pamięci Kazim ierza Piekarskiego.. W rocław 1951.

(19)

ty c h kazań. Jasn e jest bowiem , że a u to r ich nie działał w pró żn i k u ltu ­ raln e j, że w zorem m usiał być dlań jak iś ty p X III-w iecznego łacińskiego kaznodziejstw a. Ale jaki? In n a rzecz, że n a to p y tan ie nie odpow iedziało i późniejsze, znacznie bard ziej szczegółowe stud iu m Ew y O s tro w s k ie j32. W ym ienić w reszcie trzeb a szkic z r. 1965: ,,W a rsza w sk a ” satyra na Mazurów. N atura M azo vita rum (dziś o tw ierający serię Paralel) — k tó ry om aw ia o d k ry tą przez K ota łacińską sa ty rę . Drobiazg to rów nież, ale jakże św ietn ie osadzający tę sa ty rę w jej h istorycznym i litera c k im kontekście.

Z pisarzy X V I-w iecznych najbliższy badaczow i był Rej. J a k n ik t d rugi po B rücknerze — m iał K rzyżanow ski k w alifik acje do n ap isania m onografii Reja. N am iastką te j nie napisan ej m onografii są dw a popu larn e w stęp y w y d ań dzieł R ejow ych w „Bibliotece N arod ow ej” : do w y boru P ism w ier­

s zem (1954, BN I 151) oraz do ogłoszonego w całości Ż y w o ta człow ieka poczciwego (1956, BN I 152). W ty m o statn im najw ięcej now ego p rz y ­ nosi część końcowa, w nikliw a, w cale szczegółowa i sta ra n n ie w ycieniow a- n a analiza R eja-stylisty .

Z prac c h a ra k te ru bardziej specjalnego n a czoło w ysu w a się m ono­ g ra fia K r ó tk ie j rozpraw y 33. W pisana w nią jest, zw łaszcza w em endacje tek stu , w cale surow a k ry ty k a w ydania R o zp raw y sporządzonego przez Górskiego i Taszyckiego, k tó ry m to w y daniem zainaugurow ano ak adem ic­ ką „B ibliotekę P isarzów P o lsk ich ” i k tórego pojaw ienie się p raw dop o­ dobnie stanow iło bodziec do nap isan ia tego stu dium . Im p onu je ono sw oją w szechstronnością. P ierw sza to próba system atycznego pow iązania R oz­

p r a w y z polityczną i społeczną sy tu acją, z jakiej w yro sła i jak ą k ry ty k u je . Zw rócono tu też uw agę na analogiczny niem iecki A i n schöner Dialogus (źródło czy raczej u tw ó r w yrosły n a podobnym podłożu?) oraz pow iąza­ nia z polskim i utw oram i, dano sporo em endacji tek stu , niekiedy bardzo pom ysłow ych, szczegółowo scharak tery zow an o a rty z m u tw o ru . W po­ lem ice z D łuską m iał też a u to r ciekaw e a now e rzeczy do pow iedzenia 0 w ersyfik acji Rejowego dialogu. W yw ody history czne w szczegółach uściślił w recen zji W y c za ń sk i34, a em en dacje W itczak w swoich w y ją tk o ­ wo g ru n to w n y ch stu diach re jo w s k ic h 35. I jedno, i d ru g ie było tylko k o re k tu rą d robnych potknięć, zrozum iałych p rzy stud iach n ad ta k szcze­ gólnie tru d n y m do rozgryzienia dziełem , jakim jest K r ó tk a rozprawa. W sum ie p raca o ty m dialogu jest w irtu o zerskim popisem w ielostron ­

ności ko m p etencji nauk o w y ch K rzyżanow skiego i jego pom ysłowości w rozw iązyw aniu trudności. Jeśli co m ożna by jej zarzucić, to zlekce­

32 E. O s t r o w s k a , O arty zm ie polskich średniowiecznych za b y tk ó w ję z y k o ­

wych . „Zeszyty Naukowe U niwersytetu Jagiellońskiego” t. 154 (1967).

83 Mikołaja Reja „Krótka rozprawa" na tle swoich czasów. W: W w ie k u Reja

1 Stańczyka. Pierwodruk w r. 1954 jako osobna książka.

84 A. W y c z a ń s k i , rec. w: „Odrodzenie i Reformacja w P olsce” t. 2 (1957). • as т . W i t c z a k , Z zagadek „Krótk iej r o z p r a w y ”, rozdz. 3: Drobiazgi kom enta­

(20)

ważenie sugestii życiorysu R eja, godnej chyba eksplorow ania, że K ró tk a rozprawa pisana by ła „dla k m iotkó w ” .

C enny jest też zw ięzły szkic o K u p c u 36, szczególnie w yraziście u p rz y ­ to m n iający nam zw iązki tego p isa rstw a ze średniow ieczną tra d y c ją .

Jeśli dodam y do tego stu d iu m o Figlikach, zajm u jące się przede w szystkim źródłam i h u m o ry sty czn y ch w ątków tego zbiorku 37, oraz szkic R e j i Trzecieski, w y b ra n ia jąc y au to rstw o Trzecieskiego słynnego Ż y w o ta Reja 38 — w yczerpiem y listę p rac pośw ięconych tem u pisarzow i, skoro Historia w Landzie, k tó rą K rzyżanow ski ro zp a try w a ł w odrębnej, g ru n ­ tow nej rozpraw ie 39, okazała się, jak o ty m w yżej już była mowa, utw o rem innego pióra.

Szkic, jak im K rzyżanow ski poprzedził sw oje w ydanie Dzieł polskich Kochanowskiego, jest obok Historii literatury polskiej chyba n a jb ard ziej rozpow szechnionym w d ru k u jego tekstem : b y ł on przed ru k o w y w an y aż 7-k ro tn ie w w ielotysięcznych nakładach . J e st to w dużej m ierze p o rtre t p o ety — zjaw isko w y ją tk o w e w tw órczości K rzyżanow skiego, s k u p ia ją ­ cego swoje zaintereso w an ia n a sam ym dziele, a in teresującego się au to ­ rem tylk o w tórnie, bliskie n ato m iast trad y cjo m w czesnych studiów W in­ dakiew icza. P o rtre t to sta ra n n ie w ycieniow any (jak precyzy jn ie np. u jęto tu postaw ę relig ijn ą poety), dyszący entuzjazm em dla M istrza z C zarno­ lasu. O kazyjnie uw ielbienie to p o trafiło przygłuszyć czujny z reg u ły kry ty c y z m K rzyżanow skiego. Nie każdy zgodzi się z sądem , że „i w dzie­ dzinie m yśli politycznej a u to r S a tyra przodow ał sw em u otoczeniu” 40.

P o p u larn y rów nież c h a ra k te r m a ją k ró tk ie w stępy, jakim i poprzedził sw oje w ydania Szachów (1966), T r e n ó w (1967), O dpra w y (1968) i Fraszek w y b r a n y c h (1969).

Com m e de raison n ajcen n iejsze ze studiów specjalnych K rzyżanow ­ skiego o K ochanow skim pośw ięcone jest n ajceln iejszej jego próbie w dzie­ dzinie poezji n a rra c y jn e j. Z aty tu ło w an e skrom nie, Nieco o „Szachach” Jana K o c h a n o w sk ie g o 41, je st w rzeczy sam ej najlepszym w lite ra tu rz e k ry ty c z n ej opracow aniem tego poem atu, św ietnie w iążącym go z zaple­ czem k u ltu ra ln y m i literack im . M ieszane natom iast uczucia w yw ołuje stu d iu m Ludowość w poezji K o c h a n o w sk ie g o 42. Cenne są tam uw agi

* Z problemów Rejowskich. W: W wieku Reja i Stańczyka. Pierwodruk w PL R. XLIII, 1952, z. 1/2.

87 O „Figlikach” Mikołaja Reja. W: Paralele. Pierwodruk w PL 1969, z. 4. 88 Rej i Trzecieski. W zbiorze: Mikołaj Rej. W czterechsetlecie śmierci. P ierw o­ druk w ..Roczniku Towarzystwa im ienia Adama M ickiewicza” 1969.

89 Mikołaja Reja „Historia w Landzie”. W: Paralele. Pierwodruk w „Slavii” 1931.

40 Poeta czarnoleski. W: K o c h a n o w s k i , Dzieła polskie, s. 19.

41 Nieco o „Szachach” Jana Kochanowskiego. W: Od średniowiecza do baroku. Pierwodruk w „Pamiętniku L ubelskim ” 1930.

Cytaty

Powiązane dokumenty

These me Imiiid lo compare well wilh cxaci rcsulis f o r varions nonlinear models, iiichiding imiilinear oscillalor responses and (luasi-slalic re- sponses lo Morison wave

This paper studied the induction heating and healing capacity of asphalt mortar by adding electrically conductive additives (e.g. iron powder and steel fibers),

The crack pattern from the non-linear analysis is in good agreement with the experiments, showing large shear and bending cracks as well as horizontal transverse cracks in the

Wydaje się, że powołanie Najwyższej Tajnej Rady określić można jako próbę powtórzenia pierwotnego zamysłu utworzenia w Rosji Sena- tu, który wynikał

[r]

Z zachowanyoh przekazów rękopiśmiennych przygotował do druku Leszek Kukulski, Redaktor naukowy - Roman Pollak.. b/ Z korespondencji pisarzy drugiej połowy XIX wieku

Ukazując bohatera tragicznie romantycznego,stano­ wi krytykę romantyzmu, a sposobami widzenia zapowiada ekspre- sjonizm (świat zewnętrzny zbudowany przez wnętrze

[r]