• Nie Znaleziono Wyników

O Shoah po Shoah

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "O Shoah po Shoah"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

Agnieszka Kluba

O Shoah po Shoah

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 6 (126), 75-85

2010

(2)

Roztrząsania

i rozbiory

O Shoah po Shoah

Całość jest niepraw dą.

Theodor W. Adorno Owoce karłowate

(Minima moralia)

Pam ięć to utopia. Im usilniej zw racam y się do naszej pam ięci, tym w yraźniej uśw iadam iam y sobie, że zap am iętan e i p rzy p o m in an e n igdy n ie odda tego, co do­ św iadczone. Jeśli w ydarzenie, któ re u siłu jem y sobie przypom nieć, m a ch a rak te r traum atyczny, do m elan ch o lii p rzy p o m in an ia dołącza groza w spom nienia. K iedy chce się zrozum ieć, czym są próby u p am iętn ien ia m artyrologii Żydów, kategorie u to p ii, m elan ch o lii i grozy jednak nie wystarczą. I nie tylko dlatego, że pam ięć Z agłady oznacza zetknięcie się z m ak ab rą tru d n o porów nyw alną z czym kolw iek, co daje się pom yśleć. Także dlatego, że coraz częściej poszukiw anie w yrazu dla p am ięci o Zagładzie przypada w udziale ludziom , którzy u ro d zili się później i nie m ogą jej pam iętać. Tworzone przez n ic h zn ak i przeszłości pow stają nie tyle z za­ m ia rem u d okum entow ania b ezp o śred n ich przeżyć, ile raczej - znalezienia form niepozw alających zapom nieć o tych źródłow ych dośw iadczeniach. N a te n im p e ra­ tyw u p a m ię tn ia n ia wpływa dodatkow o św iadom ość, że o Z agładzie nie zawsze pam iętan o . D zisiejsza pam ięć m u si więc pam iętać także o poprzedzającej ją n ie­ pam ięci.

Powiedzieć, że chciano zapom nieć, to jed n ak wciąż pow iedzieć za m ało. P od­ czas gdy w ypieranie w spom nień przez ocalałych z p a n d e m o n iu m oznaczało obro­ nę okaleczonej psychiki, po stro n ie w innych łączyło się z celowym przem ilcza­ niem . Zagładzie tow arzyszy zap o m n ien ie i proces te n an i przez chw ilę nie ustaje p rzede w szystkim dlatego, że w jej p rzy p a d k u zawodzą tradycyjne form y re p re ­ zentacji. Przecież poza polityką am nezji, a n iek ied y naw et przeciw n iej, podejm o-

7

5

(3)

7

6

w ane były w czasach pow ojennych rozm aite próby w y t w o r z e n i a p am ięci, k tó ­ ra - m ed ialn ie zestetyzow ana i sztuczna - okazywała się nie m niej oddalająca od Z agłady niż zapom nienie. P odobny efekt, prow adzący do lim itow ania jej m iejsca w ludzkiej pam ięci, m iał m iejsce w dyskursie historiograficznym . Przez w iele lat uznaw ano, że w ydarzenia z nią zw iązane podlegają w yłącznie specjalistycznej re­ fleksji, zarezerw ow anej dla wąskiej d ziedziny „badań n a d h isto rią H o lo k au stu ”. Z tej perspektyw y p rzedstaw iano go jako p u n k t k u lm in ac y jn y wielowiekowego antysem ityzm u, a więc jako w ydarzenie zw iązane ściśle z dziejam i Żydów. A jeśli naw et dopuszczano m niej p arty k u larn e spojrzenia, odniesienie Z agłady do dzie­ jów pow szechnych obierało, najogólniej rzecz ujm ując, jeden z dwóch kierunków . Albo uznaw ano w niej przejaw a n o m a l i i cyw ilizacji zachodniej, odchylenie od jej „praw idłow ej” trajek to rii, do jakiego „tym czasow o” doszło w efekcie faszystow­ skiej realizacji niem ieckiej Sonderweg, albo p rzeciw nie - p rzedstaw iano H olokaust jako dow ód na antropologicznie opisyw alną, instynktow ną i p resocjalną agresję ludzkiego zw ierzęcia i w łaśnie tę jego predyspozycję obarczono c a ł ą odpow ie­ dzialnością za skrajny przy p ad ek zorganizow anego, XX-wiecznego ludobójstw a. Ludobójstw a, jak dowodzą m asakry z Kambodży, Srebrenicy i Rwandy, które wcale nie w ieńczyło niech lu b n ej listy jakże licznych zb ro d n i naszego g a tu n k u ... P odob­ ne in te rp re tac je nie tylko um ieszczały Z agładę na m arginesie ogólniejszych dys­ k usji, lecz także przyznaw ały jej statu s niesprzyjający refleksji n a d tym , w jaki sposób zbudow ana dla jej dokonania m achina zb ro d n i podw aża ideę now oczesne­ go państw a, opartego na optym istycznym projekcie in ż y n ierii społecznej. W n ik li­ wej d em istyfikacji tych m anip u lacy jn y ch red u k c ji stosowanych wobec H o lo k au ­ stu jako jeden z pierw szych dokonał, jak w iadom o, Z ygm unt B aum an w fu n d a ­ m entalnej książce Nowoczesność i Zagłada. M iędzy in n y m i dzięki niej od p onad dw udziestu lat zaobserwować m ożna w pub liczn y m dyskursie ru c h p rzy p o m in a­ jący w ielką zbiorow ą anam nezę. Ta swoista dem okratyzacja m ów ienia o Z agładzie oznaczała jednocześnie dem okratyzację języka: oficjalną historiografię (która sama p o d w pływ em m e ta h isto rii zaczęła się z czasem coraz silniej przeobrażać) u zu p e ł­ n iły relacje sięgające po n iespecjalistyczne form y wypowiedzi, eksplorujące n ie ­ rzadko style, rejestry i g atu n k i w cześniej w ogóle nie b ran e pod uwagę. U trzy m a­ ny w estetyce am erykańskich kom iksów niezależnych Maus A rta Spiegelm ana jest do dzisiaj najb ard ziej rozpoznaw alnym przejaw em tej tendencji.

Z arazem jed n ak uśw iadom ienie groźby u niw ersalizacji H o lo k au stu w d y skur­ sie historiograficznym otworzyło oczy na ryzyko posłużenia się Z agładą przez inne, „większe” n arracje. W poszukiw aniach nowych sposobów m ów ienia o tych tr a u ­ m atycznych dośw iadczeniach dostrzec m ożna wyraz coraz powszechniejszego oporu p rzeciw o p isa n em u przez L aw ren ce’a L angera „ n e u tralizo w an iu H o lo k a u s tu ” . Z d an iem tego badacza podobny efekt zachodzi podczas „używ ania - a zapew ne także nadużyw ania - dram atycznych okoliczności tego w ydarzenia do w zm ocnie­ n ia swoich w cześniejszych przek o n ań na te m at idealnego ła d u m oralnego, u n i­ w ersalnej solidarności albo w ierzeń religijnych, dzięki czem u m ożem y zachować p rzekonanie, że w spom niane ideały nie straciły swojej dziewiczej w artości w

(4)

post-holokaustow ym św iecie” 1. C h arakterystycznym p otw ierdzeniem niechęci do sa- kralizow ania Z agłady i w pisyw ania jej w jakikolw iek n ad rz ęd n ie lokowany, sen­ sowny porządek, jest zastępow anie łacińskiego pojęcia „H o lo k a u stu ” (oznaczają­ cego ofiarę całopalną) h e b ra jsk im „S hoah” (całkow ite zniszczen ie)2, spopularyzo­ w anym dzięki film ow i C la u d e ’a L an z m an n a . Z arazem , po d łu g ic h dyskusjach o tym , czy i jakie form y re p rez en ta cji są w p rzy p a d k u Z agłady stosowne, w w iele lat po upow szechnieniu się sądu T h eodora W. A dorno, że poezja po A uschw itz nie jest m ożliw a, coraz silniej u g runtow uje się prześw iadczenie, że „H olokaust [nie tylko] dom aga się słów, naw et jeśli zm usza do m ilcz en ia”3, ale rów nież, że w tym p arad o k saln y m zobow iązaniu zaw iera się zachęta do przekroczenia tradycyjnego decorum i podpow iadanego przez n ie wysokiego stylu na rzecz form w ykorzystują­ cych np. hip erb o lę, groteskę, a naw et bełkot, czy też po p ro stu zwyczajowo u zn a­ w anych za „n isk ie” . Z achętę tę podjął chociażby R obert B enigni w k om edii Życie jest piękne.

P rzew artościow ania, o których mowa, spraw iają, że im b ardziej oddalam y się w czasie od w ydarzeń tow arzyszących nazistow skiej e k sterm in a cji Żydów, tym więcej przybywa wokół nas n ajrozm aitszych prób zm ierzenia się ze w szystkim , co te w ydarzenia m ogą znaczyć dla ich ofiar, świadków, a także dla ludzi, którzy u ro ­ dzili się później. N ajb ard ziej w idoczny jest fakt, że gwałtowność tego zjaw iska idzie w p arze z jego w ielokształtnością, która potw ierdza, jak n ie ak tu a ln e stają się na naszych oczach niegdysiejsze ikonoklastyczne obiekcje. N ie zawsze jed n ak do­ strzega się praw idłow ość innego rodzaju: że tej obfitości i niew spółm ierności form tow arzyszy zarazem w y m i e n n o ś ć r e j e s t r ó w . T em at S hoah pojaw ia się nie tylko jako m ateria gestu artysty i p rze d m io t refleksji badacza, ale rów nież - jako p rze d m io t refleksji pierw szego i m a teria kształtow ana przez drugiego. Relatyw- ność p u n k tó w w idzenia rodzi n a tu ra ln y dystans poznaw czy i o druch au to reflek ­ sji. N ie p rzy p a d k iem p roblem atykę Shoah ta k silnie p rzen ik a teoretyczny i m eta- teoretyczny nam ysł.

Sw oistym d o k u m e n tem tych te n d e n c ji w p o lsk im d y sk u rsie p u b lic zn y m na te m a t Z agłady jest zbiorow y tom Pamięć Shoah. Kulturowe reprezentacje i praktyki upamiętniania po d re d a k cją Tom asza M ajew skiego i A nny Z eid ler-Jan isz ew sk iej4.

1 L.L. L an g er Neutralizowanie Holokaustu, przeł. J. M ikos, ,„ L ite ra tu ra na Św iecie” 2004 n r 1-2, s. 141.

2 Pisał na ten tem a t m .in. W ładysław Panas w książce Pismo i rana. Szkice

o problematyce żydowskiej w literaturze polskiej, D abar, L u b lin 1996.

3 A.H. R osenfeld Podwójna śmierć, R ozw ażania o literaturze Holokaustu, przeł. B. Krawcowicz, Cyklady, W arszaw a 2003, s. 28.

4 Pamięć Shoah. Kulturowe reprezentacje i praktyki upamiętniania, red. T. M ajew ski,

A. Z eidler-Janiszew ska, O fficyna, Ł ódź 2009. C ytaty z tego w ydania lokalizuję w tekście po skrócie PS. W osobnym tom ie o publikow any został, pod tą sam ą redakcją, w ybór tekstów w w ersji angielskiej: Memory o f the Shoah. Cultural

(5)

7

8

K iedy zaczynam y czytać ze b ran e w n im teksty, u św iad am iam y sobie, jak rzad k o p ojaw iają się rów nie doniosłe p u b lik a cje. O tym , że m am y do cz ynienia z w aż­ n ym p ro jek tem , św iadczy jego n ie co d z ien n a skala, w yrażona liczbą zaangażow a­ n ych w jego realizację autorów i w ielością przyjm ow anych przez n ic h p e rsp e k ­ tyw. C hoć każdy pojedynczy głos na te m a t m asow ej ek ste rm in a c ji Żydów znaczy b ard z o w iele, n ie u jaw nia p rzecież ty lu sensów, co w ielogłos. R e d ak to ro m tej liczącej n ie m al 1000 stro n p u b lik a c ji udało się zgrom adzić w jed n y m m iejscu te k sty p rze d staw ic ie li n ajró ż n iejszy c h d zied z in , m .in. filozofii, teologii, h isto ­ rii, p o lito lo g ii, socjologii, an tro p o lo g ii, p sy c h ia trii, h is to rii sz tu k i i a rc h ite k tu ­ ry, literatu ro z n aw stw a, film oznaw stw a, a także - architektów , artystów , p is a rz y ... N ie m ożna je d n a k traktow ać tej inicjatyw y po p ro stu jako am b itn e j, a k a d em ic­ kiej p ró b y jak najszerszeg o zilu stro w an ia te m a tu „k u ltu ro w y c h re p re z e n ta c ji i p ra k ty k u p a m ię tn ia n ia ” Zagłady, a tym b ard z iej - w yczerpania go i za m k n ię ­ cia. P o n ad osie m d z iesiąt w ypow iedzi z e b ran y ch w to m ie Pamięć Shoah czytać n ależy jako w ielką m e to n im ię jeszcze w iększej lu d z k iej aktyw ności, p o p rz e d z a ­ jącej i w aru n k u ją cej p ow stanie tej książki. Z tego p u n k tu w id zen ia m ożna u j­ rzeć w Pamięci Shoah p ró b ę uchw ycenia i za trzy m a n ia n iep rzerw an eg o s tru m ie ­ nia m yśli, działań, a także refleksji i em ocji tym p rak ty k o m tow arzyszącym , próbę za m k n ięcia w jed n y m m iejscu, ograniczonym o k ła d k am i książki, ogrom nej ro z­ m a ito śc i m a n ifesta cji, jakie p rzy b ie ra lu d zk a p o trzeb a z m ierze n ia się z Shoah, Z agładą, H o lo k a u s te m . M ożna rów nież przyrów nać tę p u b lik a c ję do b ez p rece­ densow ego ek sp ery m en tu , um ożliw iającego d o strzeżen ie tego, co um k n ąć m oże w p rz y p a d k u in n y c h , m n ie j in te rd y sc y p lin a rn y c h projektów . Z estaw ie n ie ta k w ielu tekstów z ta k różnych d zied z in pozw ala przek o n ać się, że - jak zauw aża A nna Z eid ler-Jan iszew sk a - „raczej nie się zd arza, b y [...] au to rz y rygorystycz­ nie resp e k to w ali g ran ice sw oich pól badaw czych i p o zostaw ali na jed n y m tylko poziom ie d y sk u rsu ” (PS, s. 445). W o p in ii b ad a cz k i „Z agłada w ym yka się tego ro d za ju ogran iczen io m , rozbija schem aty ak a dem ickiego p o d z ia łu pracy, łączy ko m p e ten c je p rzedm iotow e z reflek sją m e tateo rety c zn ą i m etafilo zo ficzn ą, p rz e ­ szłość z przyszłością, w ym iar etyczny z estetycznym i ed u k a cy jn y m ” (PS, s. 445). K iedy w p o d o b n y sposób spojrzym y na tę książkę, znika obiekcja - analogiczna do ik onoklastycznych k o n tro w ersji - czy an alizow anie i prob lem aty zo w an ie te ­ m a tu S hoah w d y sk u rsie te o rety czn y m , naw et w jak n a jb a rd z ie j sz lac h etn y c h in te n cjac h , nie jest m im o w szystko czym ś nietak to w n y m . P rzestajem y się m a ło ­ d u sz n ie zastanaw iać, jak dalece w tym p rz y p a d k u sięgać m oże ab stra k cy jn e m y­ ślenie i tow arzyszące m u spek u lacje logiczne: d ed u k c ji, in d u k c ji, syntezy, a n a­ logii, pojęciow ej kategoryzacji etc. i czy im p eraty w u p a m ię tn ie n ia u sp ra w ie d li­ wia w w ystarczającym sto p n iu n ie u n ik n io n y p rzecież n ie k ie d y efekt w yliczania, ew idencji, uog ó ln ien ia oraz d eh u m an iz ac y jn e, u p rze d m io ta w iają ce w łaściw ości po d o b n y ch p r o c e d u r . R ozum iem y, przyw ołując słowa G eorgesa D id i-H u b e r- m an a, że po S hoah sk a za n i jesteśm y n ie tylko na „obrazy m im o w szystko”, ale i na p e rm a n e n tn y ru c h reflek sji od b ez rad n o śc i po p róbę - zarówno w d z ia ła ­ n ia c h u p am iętn iający c h , jak i w opisującym je k o m e n tarzu .

(6)

O dczytany w te n sposób tom Pamięć Shoah stanow i doskonałą ilustrację m yśli D om inicka LaC apry, którego tekst Pisanie historii, pisanie traumy został p rz e tłu ­ m aczony specjalnie na użytek tej p u b lik a cji przez A gnieszkę R ejniak-M ajew ską. W krytycznym om ów ieniu dwóch przeciw staw nych sposobów rozum ienia h isto ­ riografii fo rm u łu je L aC apra credo badacza Zagłady. A utor Writing History. Writing Trauma odrzuca zarów no podejście d o kum entacyjne, jak i konstruktyw istyczne, postulując w zam ian takie sproblem atyzow anie n orm y obiektywistycznej, aby w dą­ żen iu do obiektyw nego rekonstruow ania przeszłości znalazło się m iejsce dla uczuć, em patii, czytelnych w artości oraz dialogu z in n y m i badaczam i. T rudno o lepszą zapow iedź tej w izji niż Pamięć Shoah.

Szczególnie m ocno w tom ie tym daje o sobie znać postaw a, którą L aC apra okreś­ lił m ia n em „em patycznego n ie p o k o ju ” . E m p a tia n ie m a w tym u ję ciu niczego w spólnego z p rostą identyfikacją Ja z in n y m człow iekiem na drodze p rojekcji lub in k o rp o racji jego przeżyć. U tożsam ienie tego ro d zaju łączy się z m echanizm em „dziedziczenia tra u m y ”, polegającym na ciągłym , n a p rz em ie n n y m o d naw ianiu pourazow ej reakcji i rep u lsji przeszłości, w skutek czego n aśladow aniu ulega czyjś przym us pow tarzania tego, czem u nie p o trafi nadać sensu. L aC apra rozum ie em pa­ tię inaczej, jako „próbę uchw ycenia - choć zawsze w ograniczony sposób - zdezin­ tegrow anego afektyw nego w ym iaru cudzego dośw iadczenia” (PS, s. 526). W p ró ­ bie tej chodzi o „form ę w irtualnego, nie zaś zastępczego dośw iadczenia”, w k tó ­ rym „reakcji em ocjonalnej tow arzyszy szacunek do drugiej osoby i świadom ość, że jej dośw iadczenie nie jest naszym w łasnym ” (PS, s. 527). N ie tru d n o zauważyć, że choć L aC apra stara się przedstaw ić postaw ę historiografa, jego opis doskonale oddaje podejście, jakie tow arzyszy w ielu w spółczesnym artystom . Tym zwłaszcza, którzy u siłu ją uczynić Shoah te m atem w łasnej sztuki w rozm aitych perform atyw - nych inicjatyw ach tw órczych i nie do „od-tw orzenia” jakichkolw iek przeżyć dążą, lecz do wywoływania em ocji, um ożliw iających choćby n ajm n iejsze do tych do­ św iadczeń zbliżenie oraz ich częściowe zintegrow anie ze świadom ością.

N ie m a p rzesady w stw ierdzeniu, że w łaśnie sztuka - pouczona gorzką lekcją aw angardy - p o trafi najw nikliw iej staw iać dzisiaj pytania o szanse oraz granice dyskursu Zagłady i że od artystów współczesna refleksja teoretyczna najwięcej może się w tym w zględzie dow iedzieć. E m p atia, która w d ziedzinie działań artystycz­ nych pozw ala z jednej strony un ik n ąć p u ła p k i naiw nie pojm ow anej rep rez en ta cji i dzięki te m u chroni p rze d kiczem sentym entalnego ilustrow ania, ideologiczno- -in sty tu c jo n a ln ą in stru m e n ta liz acją lub kom ercjalizacją etycznych zachow ań, a z drugiej - przyw raca perspektyw ę niestryw ializow anych, indyw idualnych em ocji, uczy także, jak un ik n ąć u p rzedm iotow ienia dośw iadczeń Shoah w teoretycznych konceptualizacjach. E m patyczny niepokój, k tóry zd an iem L aC ap ry pow inien mieć „konsekw encje stylistyczne lub szerzej odcisnąć swój ślad na p isa n iu ” (PS, s. 527), nie pozw ala „na dom knięcie d y skursu i zagraża w szelkim kojącym czy p o d trzy ­ m u jącym na d u ch u relacjom dotyczącym w ydarzeń ek stre m a ln y ch ” (PS, s. 528), pom aga więc n adać refleksji teoretycznej w ym iar otw artości, a naw et interw en- cyjności charakterystycznej dla w ielu w spółczesnych dzieł sztuki.

7

9

(7)

8

0

Ów em patyczny niepokój p rzebija z w iększości zebranych w Pamięci Shoah te k ­ stów. Bywa w yrażany w prost, od pierw szego zdania, jak w zatytułow anej Pustka i form a w ypow iedzi Ewy Rewers: „Jeśli w ogóle ośm ielam się pisać o Shoah, jeśli swój głos dołączyć zam ierzam do głosów w tej spraw ie od daw na się rozlegających, to tylko w odpow iedzi na C elanow skie «powiedz i ty»” (PS, s. 595). Bywa też, że przesądza o kształcie całej w ypow iedzi, jak w niezw ykle em ocjonalnym Terenie W iktora Skoka. W zakończeniu tego tekstu, poświęconego w yparciu pam ięci o łódz­ k im getcie ze św iadom ości m ieszkańców m iasta, p ad a ją słowa: „L itzm a n n sta d t G etto - to b rz m i teraz obco i odlegle. Co pozostało? W szelka pam ięć jest dziś ra ­ czej kreow ana niż odtw arzana. W w ielkiej części to zwykły, in sty tu cjo n aln y pozór. W szystkie b ezpośrednie obserwacje przynoszą srom otne k onkluzje. Bazuję na tym , co tu w idziałem i w idzę co dzień. Proszę, n ie mówcie m i, że jest inaczej. Że kiedyś będzie in aczej” (PS, s. 194) .

A utorzy Pamięci Shoah często ujaw niają osobisty, zindyw idualizow any p u n k t w idzenia. „Trudno mówić w yłącznie w kategoriach teoretycznych o otaczającej nas rzeczyw istości i to rzeczyw istości tak realnej, jak M uranów - frag m en t śródm iej­ skiej W arszaw y” - zaczyna swój szkic A ngelika Lasiew icz-Sych i dodaje: „O po­ w iadam o śladach m iasta. P atrząc na to m iasto dzisiaj, chcę zobaczyć daw ne m ia ­ sto - lu d z i i m iejsca, i jego zagładę” (PS, s. 57). Podobnie p o stępuje Tom asz M a­ jewski, re d a k to r to m u i autor k ilk u zam ieszczonych w n im tekstów. Jeden z nich, zaledw ie dw ustronicow y, w yróżnia osobista dykcja. A utor d o k u m e n tu je w n im w łasną w ędrów kę „ulicam i bez p am ięc i” po łódzkim P ark u S tarom iejskim i jego okolicach, gdzie w m iejscu obecnej p u stk i stały niegdyś żydow skie kam ienice, ja t­ ki, synagoga... P róba dokładnego odtw orzenia ich lokalizacji okazuje się niem oż­ liwa, a zapis w ędrów ki przeobraża się w rejestrację niepow odzeń:

S taram się usytuow ać to k o n k retn e m iejsce w w yobrażonej p rzestrzeni, nie m a jed n ak nikogo, kto usytuow ałby dla m nie sam ą te p rzestrzeń w obecnej. [...] P rzem ierzam roz­ ciągłość, w której pró b u ję odtw orzyć podstaw ow e w ym iary n ieistniejącej p rz estrzen i jako podstaw ę daw nej topografii, zanim będę w stan ie w ypełnić ją zmysłow ym i obrazam i. (PS, s. 196)

W zd erzen iu z m a teria łem zaw ierającym ekstrem alne, szokujące treści em p a­ tyczny niepokój podpow iada n iek ied y zaskakujące skojarzenia. A utorka Antropo­ logicznego opisu doświadczenia głodu u dzieci na podstawie świadectw z getta warszaw­ skiego, M a rta P ietrzykow ska, odw ołuje się do u sta le ń C ollina T u rn b u lla, b ry ty j­ skiego antropologa, k tóry bad ał zachow ania członków um ierającego z głodu afry­ kańskiego p lem ien ia Ików. Z aproponow aną analogię - choć autorka nigdzie tego sam a nie przyznaje, oddalając jedynie posądzenie o chęć „zrelatyw izow ania, zba- nalizow ania czy o d eb ran ia w yjątkow ości Z ag ład zie” (PS, s. 570) - odczytywać m ożna jako próbę choćby częściowego, ułom nego zrozum ienia, czym było dośw iad­ czenie głodu w śród dzieci z getta. W obec niew yobrażalnego c h a ra k te ru tych p rze­ żyć i niem ożności odnalezienia jakiegokolw iek odniesienia we w łasnych dośw iad­ czeniach, sięgnęła autorka po opis w ydarzeń „podobnych” .

(8)

W kategoriach „em patycznego n ie p o k o ju ” opisać m ożna wiele przyw ołanych w Pamięci Shoah artystycznych działań. D otyczą one przede w szystkim sytuacji, w k tórych za spraw ą interw encji twórcy dokonuje się estetyczna konfrontacja z h o r­ rorem Zagłady. Choć an i tego dośw iadczenia, ani tow arzyszących m u przeżyć nie m ożna odtworzyć, a podejm ow ane próby wywołać m ogą najwyżej w rażenie p u st­ ki, m ożliw e okazuje się jej „w ypełnienie” w łasnym i em ocjam i, em ocjam i artysty oraz em ocjam i tych, do których trafia jego działanie. A rtystyczne akcje byw ają referow ane przez sam ych artystów, jak dzieje się w p rzy p a d k u Jana Stanisław a W ojciechow skiego i R olanda Schefferskiego, lu b relacjonow ane przez badaczy d y skursu Shoah. Choć te n d ru g i p rzypadek dotyczy najczęściej tekstów łączących wywód teoretyczny z elem en tam i in te rp re ta c ji przyw oływ anych prak ty k , rów nież i wówczas do głosu dojść m oże charakterystyczna dla postaw y em p atii subiekty- w izacja spojrzenia. E m patyczny niepokój tw órcy udziela się jego kom entatorow i:

Patrzym y w praw o i w lewo - tam gdzieś była b ram a G etta. N ie w idzim y jej, bo jej nie ma - ale też (na razie) nie patrzy m y po to, by ją sobie w w yobraźni zrekonstruow ać, lecz by przepuścić przejeżdżające sam ochody. [...] W ycięty w zdłuż trzech boków p ro sto k ąt po odgięciu u kazuje puste w nętrze głowy. To zaskakuje. To coś innego niż dotychczasow e zderzenia. (PS, s. 104-105)

- pisze P io tr W inskow ski, p rzy p o m in ając akcję Twarz innego Jana Stanisław a W ojciechowskiego. Podobnie - jako p rzykład przyjm ow ania wobec Shoah tej samej em patyzującej postaw y - odczytywać m ożna tek st Teresy P ękali Ocaleni i ocalający - funkcjonowanie pamięci o Zagładzie w realizacjach artystycznych lubelskiego Ośrodka Bram a Grodzka, tym cenniejszy, że u zu p e łn ia go m etafilozoficzna refleksja:

T raktując w ypow iedź artystyczną jako p u n k t wyjścia do refleksji filozoficznej, zawsze narażen i jesteśm y na błęd y „strategii tłu m a cz eń ”, bez niej jed n ak tru d n o w yobrazić so­ bie pracę hum anisty. N ie tyle więc in k ry m in o w an a w ponow oczesności strategia b adaw ­ cza bu d zić w inna obawy, co pozycja „tłu m acza” zjaw isk. O ile więc św iadom i jesteśm y nieostateczności, cząstkow ości, a naw et przygodności przek ład u , o ile nie staram y się za w szelką cenę dążyć do u zgodnienia pojęć, to tłum aczenie m a w artość heurystyczną. In i­ cjuje spór o funkcjonow anie, jak w tym p rz y p ad k u , pam ięci o Z agładzie, pokazuje w ie­ lość m ożliw ych in te rp re ta cji. (PS, s. 84)

O tw artość, em patia i dom ysł, że tylko dbałość o odnaw ianie em ocjonalnej re­ akcji p o trafi zapew nić dośw iadczeniu Shoah żywą pam ięć, nie oznaczają b y n aj­ m niej podporządkow ania d y skursu artystycznego działan io m o partym jedynie na spo n tan iczn y m odru ch u . N ie tylko sztuka oddziałuje na teorię, ale i odw rotnie. M etarefleksja, charakterystyczna dla sztuki now oczesnej i ponow oczesnej - m a ­ n ifestująca się przez autokom entarze artystów i chętne legitym izow anie przez n ich swoich decyzji rozm aity m i k oncepcjam i teoretycznym i (zarówno w łasnym i, jak i p rzejęty m i od innych) - w p rzy p a d k u działań artystycznych naw iązujących do Shoah zyskuje dodatkow ą sankcję. Staje się z jednej strony zn a k ie m odpow iedzial­ ności, jaka zobow iązuje każdego, kto pod ejm u je te n tem at, a z drugiej - potw ier­ dza św iadom ość uczestniczenia w zbiorow ym dyskursie, w ykraczającym poza jed-

81

(9)

8

2

norazowość dzieła sztuki. Bez teoretycznej refleksji - jak dowodzi w iele zeb ra­ nych w Pamięci Shoah przykładów - nie byłoby p ro je k tu P o m nika-D rogi zespołu O skara H ansena, stw orzonego dla m u zeu m w A uschw itz. O n im i o fu ndującej go teo rii F orm y O tw artej piszą Józef T arnow ski i Ja n Stanisław W ojciechow ski. N ie byłoby p erfo rm ersk ich akcji izraelskiego kolektyw u Public M ovem ent, inicjow a­ nych w p rze strzen i m iejskiej, pop arty ch w yrafinow anym i stu d ia m i n a d m e ch a n i­ zm em zachow ań w g ru p ie i om ów ionych w tekście A gaty Siwiak. N ie byłoby m u ­ zeów żydow skich D aniela L ib e sk in d a, w ielo stro n n ie analizow anych przez Ewę Rewers, J. Krzysztofa L enartow icza, Jarosław a L ubiaka i M arię Popczyk. N ie b y ­ łoby fotograficznego cyklu Auschw itz Apel W ojciecha Prażm ow skiego, Obozu kon­ centracyjnego L E G O Zbigniew a Libery, in stala cji Zjechali z drogi R olanda Scheffer- skiego i w ielu innych, o których mowa w Pamięci Shoah.

D zięki teoretycznej św iadom ości autorzy tych prac docierają w swoich poszu­ k iw aniach dalej, n iż sięga efekt em patycznego rezonansu, przeciw staw iającego się p etry fik acji form pam ięci o Shoah. W ielu z n ic h zdaje sobie spraw ę, że - jak za­ uważa Tom asz M ajew ski - „współczesna debata o p am ięci Z agłady [znalazła się w klinczu] m iędzy nadw artościow aniem trau m y a apofatycznym dyskursem «pustki po Shoah»” (PS, s. 872). W tej sytuacji tw órcy usiłu ją zaproponow ać in n ą drogę, przekraczającą alternatyw ę, w której albo zakłada się kom pulsyw ną repetycję tra u ­ my, w ynikającą z prześw iadczenia, że „im boleśniejsza jest pam ięć H olokaustu, tym więcej w niej a u ten ty z m u ”5, albo w ogóle kw estionuje m ożliw ość jakiejkol­ w iek rep rez en ta cji poza p rzed staw ien iem czystej negatyw ności. P rzykładem u d a­ nego wyjścia poza tę aporię, a jednocześnie p ró b ą jej teoretycznego sproblem aty- zow ania, p o d jętą w m a te rii obrazu film owego, jest Shoah C lau d e’a L anzm anna. W o p in ii M ajew skiego L a n z m a n n doprow adza w n im do zd e rzen ia „m ożliw ości/ niem ożliw ości re p re z e n ta c ji z tym , co m ożliw e i niem ożliw e w p o rz ą d k u w yobra­ ż e n ia ” (PS, s. 876). I choć w efekcie „prow adzi do w ykreślenia g ran ic Z agłady jako tego, co n iew yobrażalne i n ie p rz ed staw ia ln e, a więc a b s o lu tn e ”, pozw ala w i­ dzow i „dośw iadczyć fa k tu a ln ie n ieobecności jako in d e k saln eg o o dcisku Z agła­ d y ” (PS, s. 872). W tak iej in te rp re ta c ji film L a n z m a n n a d o starcza p rz y k ła d u m ożliw ej h e rm e n e u ty k i p am ięc i w sytuacji, „kiedy w spółczesne p ró b y ro zu m ie­ n ia ro zpoczynają się już w m ie jsc u m e d iac ji i nieo b ecn o ści źródłow ego znacze­ n ia ” (PS, s. 872).

Tym, co łączy w ypow iedzi artystyczne i teoretyczne o Shoah, jest świadom ość licznych ograniczeń i uw arunkow ań każdej m edytacji n a d Z agładą oraz koniecz­ ność u w zg lęd n ien ia, m ów iąc słow am i F lo ria n a Z n an ieck ieg o , „w spółczynnika h um an isty czn eg o ” . Jego w yrazem staje się z jednej strony em p atia, niepozw alają- ca rzeczowości na w yelim inow anie em ocji, a z drugiej - zasadnicza w p rzy p ad k u Shoah perspektyw a ukazująca, że Liczba to nic innego niż zbiór odrębnych, in d y ­ w idualnych przypadków . M e d iu m n a tu ra ln ie predestynow anym do przechow ania

A. H e ller Pamięć i zapominanie. O sensie i o braku sensu, przeł. A. K opacki, „Przegląd Polityczny” 2001 n r 52/53, s. 22.

(10)

persp ek ty w y pojedynczego losu, a za raze m szczególnie w rażliw ym na p u ła p k i dyskursyw izacji (n arraty w izacji, fab u lary zacji) „n ied o św iad czaln eg o ” (w edług określenia L aw rence’a L angera) dośw iadczenia Shoah jest lite ra tu ra . Jak silnie literac k ie opow ieści o Z agładzie p rzen ik a świadom ość aporetyczności i uło m n o ­ ści tradycyjnych środków w yrazu u jaw niają w tom ie Pamięć Shoah analizy tw ór­ czości H enryka G rynberga, H an n y K rall, Bogdana W ojdowskiego, M ichała G ło­ w ińskiego i M arka Bieńczyka przeprow adzone przez M onikę Szabłowską, D orotę K raw czyńską i A leksandrę U bertow ską.

D zięk i swojej sam ośw iadom ości lite ra tu ra , jak zauw aża P rzem ysław C z a p liń ­ ski, „kw estionuje [...] d o m in u jąc e w ersje społecznej św iadom ości w sposób rów ­ nie uparty, co socjologia, polito lo g ia czy h isto rio g ra fia ” (PS, s. 739). P ły n ie z niej in sp ira c ja dla w ielu rozw ażań isto tn y ch z p u n k tu w id zen ia p ro b le m a ty k i m ó­ w ienia o Z agładzie. Je d n y m z ta k ic h obszarów jest relacja m iędzy fikcją a d o k u ­ m e n tem , u jaw niająca się choćby w ta k ic h o k reśle n ia ch jak „ lite ra tu ra f a k tu ” czy „opow iadania d o k u m e n ta ln e ” stosow ane na p rz y k ła d wobec tw órczości H an n y K rall. Jak zauw aża A nna Z eidler-Janiszew ska: „E ty k iety te z góry n ie jak o im p li­ k u ją p ro b lem aty zację opozycji m iędzy d o k u m e n tem (identyfikow anym z praw ­ dą) a lite r a tu r ą p ię k n ą (identyfikow aną z fik c ją )” (PS, s. 824). K w antyfikatory te, ujm ow ane w p o sta ci w ykluczającej się a n ty n o m ii i od n iesio n e do p ro b le m a ­ tyki p rze d staw ie ń Shoah, p rze sąd z ały o u je m n y m w aloryzow aniu w szelkich p rób fik cjo n aliz ac ji trau m a ty c z n y c h w ydarzeń. U m ieszczone zaś w k o n tek ście k rytyki k u ltu ry p o p u la rn e j p row adziły do ortodoksyjnego uznaw an ia negatyw nej re p re ­ ze n ta c ji za jedynie m ożliw ą w p rz y p a d k u Zagłady. E m b le m atem kon tro w ersji, o k tó ry ch m ow a, jest Lista Schindlera Stevena S pielberga. W g runtow nej an a liz ie dyskursów ujaw n iający ch się p rzy okazji dy sk u sji n a d tym film e m Z eid ler-Jan i- szewska stw ierdza:

Jeśli oglądam y Listę Schindlera jako jed n ą z w ielu m ożliw ych fab u larn y ch rep rezen tacji losów i zachow ań ludzi w czasach Z agłady (obok Korczaka W ajdy, Daleko od okna K ol­ skiego, Kornblumenblau W osiew icza, Pianisty P olańskiego czy Europa, Europa H olland), ale i Shoah L an zm an n a i in n y ch dok u m en tó w lub paradokum entów , i k o n fro n tu jem y ją z p rzec zy ta n y m i k sią żk a m i historyków , z d o k u m e n ta c ją fo to g raficzn ą, p ow ieściam i i w sp o m n ien iam i, nie m u sim y w ybierać rep rez en tacji „najw łaściw szej” - ich przesłania b u d u ją ł ą c z n i e [podkreśl. autorki] k o rp u s zdecydow anie gorzkiej w iedzy o człow ie­ ku, z k tó rą p o w inniśm y się na w łasny już i przyszłości użytek uporać. (PS, s. 891-892) P rzypadek film u Spielberga i sporów, jakie wywołał, daje Z eidler-Janiszew skiej okazję do skom entow ania ich św iatopoglądow ych uw arunkow ań. B adaczka w ska­ zuje, że jednym ze źródeł referow anej przez n ią kontrow ersji jest rozziew m iędzy n orm atyw ną in te rp re ta c ją A dornow skiej k oncepcji „sztuki au ten ty c zn e j”, wyso­ kiej, m ierzącej się z niew yobrażalnym na g ranicy przedstaw ialności, a im p lik a­ cjam i etycznym i/praktycznym i jego im peratyw u kategorycznego („myśleć i d zia­ łać tak , aby A uschw itz się nie pow tórzył”), odnoszącego się w in te n cjac h filozofa do w s z y s t k i c h ludzi, także tych, którzy są odbiorcam i prod u k tó w przem ysłu k u ltu ra ln eg o . Jak trzeźw o zauw aża Z eidler-Janiszew ska, tru d n o zaprzeczyć,

8

3

(11)

8

4

że to w łaśnie film Spielberga, fabularyzujący jed n ą z h isto rii ocalenia g ru p y Żydów przez „dobrego N iem c a”, w raz z całym tow arzyszącym m u kom pleksem zróżnicow anych (tak ­ że krytycznych) dyskursów , przyczynił się do uczynienia z Z agłady podstaw ow ego p u n k ­ tu o d n iesien ia w form ow aniu się ponadnarodow ej etyki tej fazy nowoczesności, w której żyjem y (PS, s. 892)

Refleksję na te m at form rep rez en ta cji po Shoah zdom inow ały idee za p ro p o n o ­ w ane przez A dorna, a raczej radykalne n iek ied y ich odczytania. Z ad a n iu ekspli- kacji dialektycznych sensów tej m yśli w relacji do d y skursu Shoah po Shoah p o ­ święcone są w om aw ianym tom ie teksty Z eidler-Janiszew skiej (Punkty odniesienia), Jacka Zychowicza (Historiografia Auschwitzu: od krytycznej negacji do instrumentali­ zacji) oraz p rze d ru k w spólnego te k stu Agnes H eller i F erenca F ehéra (Czy możli­ w a jest poezja po Holokauście?). O bok id e i A dorna w h is to rii m yśli estetycznej o d rę b n e i coraz częściej b ra n e p o d uw agę m ie jsc e z a jm u je te o ria S ieg fried a K racauera. Z godnie z jego koncepcją obrazu film ow ego tylko dosłowna w izualiza­ cja pozw ala „wyzwolić grozę z niew id zialn o ści” i u d are m n ić ryzyko sakralizacji ludobójstw a w skutek uw znioślenia figury nieprzedstaw ialnego. Jak pisze Tom asz M a jew sk i, „[A d o rn o w sk iej] d ia le k ty c e , k tó ra chce być «pojęciow ym bólem » K racauer przeciw staw ia kondycję m a terialnych pozostałości i resztek, w spólną ofia­ rom i ocalałym ” (PS, s. 903). Inw encja artystyczna p o trafi jed n ak przekroczyć i tę spekulatyw nie w g runcie rzeczy ustanow ioną antytezę. W kom entow anych przez Jo la n tę D ąbro w sk ą-Z y d ro ń i M a ria n n ę M ichałow ską p rak ty k a c h k o n trp a m ię c i C h ristian a B oltanskiego, zakładających, że cokolwiek uczynim y z przeszłością, p o ­ zostanie ona nieosiągalna, nienazw ane nigdy z im ienia dośw iadczenie Shoah m im o w szystko pow raca - w łaśnie za spraw ą uporczywego eksplorow ania przypadków unicestw ionych egzystencji oraz ich m a teria ln y ch ś l a d ó w .

Sama Zagłada jest m ilczeniem i n ik t z żyjących nie zna jej języka. Choćbyśm y chcieli, nie m ożem y jej opow iedzieć. Istn ie ją jed n ak różne form y p am ięci Shoah - faktyczna, która jest zarazem pam ięcią przeżycia, i przysw ojona pam ięć zbioro­ wa, pieczołow icie (re)konstruow ana z p am ięci indyw idualnych. Jest pam ięć n ie ­ przerw anie podtrzym yw ana i pam ięć odzyskiw ana po stanie historycznej am n e­ zji. Jest pam ięć p rze p ełn io n a n a d m ia re m i w alcząca z w łasnym n ied o statk iem . O sobista i p u b lic z n a , ciągła i fra g m en tary cz n a, n iem a i estetyzow ana, lokalna i przem ieszczona, p arty k u la rn a i uniw ersalna, rytualizow ana i zin stru m en talizo - w ana, chrześcijańska i ż y d o w s k a . Jest też b ra k p am ięci i potrzeba jego w ypeł­ n ien ia. Tom Pamięć Shoah uczy, że nie m a jednej ścieżki p am iętan ia i nie m a jed­ nej, „właściwej” form y jej ekspresji. P okazuje, jak Proteuszow y dyskurs Z agłady uczestniczy w likw idacji m yślenia now oczesnego - lokując się po stronie ru ch u różnicy i odrzucając kategorie całościowe. Te sam e, k tóre w spierając proces totali- zacji, um ożliw iły niem ożliw e.

Pamięć Shoah uzm ysław ia też, że w raz z upływ em czasu obok ap o rii podstaw o­ wej, której b ie g u n am i są z jednej strony im peratyw u p am iętn ien ia trau m aty c zn e­ go dośw iadczenia, a z drugiej - jego niew yobrażalność i nieprzedstaw ialność, co­ raz silniej zaznacza się aporia w tórna: odczuw ana przez urodzonych później p o ­

(12)

trzeba dow iedzenia się, czym była tra u m a Shoah i niem ożność jej przek azan ia przez tych, którzy jej dośw iadczyli. „P aradoks H olokaustu polega więc na tym , że ci, którzy p rzeszli drogę śm ierci do sam ego końca, nie żyją, ci zaś, którzy przeżyli, nie w iedzą wszystkiego. To, co w iedzą i tak spraw ia, że żyją z w yrw anym językiem ” (PS, s. 737) - k o nkluduje, naw iązując do P rim o Leviego, C zapliński. A poretyczność d y skursu po Shoah w najściślejszy sposób odpow iada p arad o k saln ej, niepojętej istocie tego w ydarzenia, niedającego się w żaden sposób uzgodnić z porząd k iem h isto rii i zm uszającego do rew izji jej obrazu. N ieusuw alny rozziew m iędzy p ra ­ g n ie n iem w yrażenia i zrozum ienia S hoah a darem nością dostępnych człowiekowi form , skazujący go na w ieczne ponaw ianie gestu ich w ynajdyw ania, stanow i jed­ nocześnie gw arancję niepokoju, k tó ry n igdy nie pow inien zostać zastąpiony od­ czuciem oswojenia trau m y i jej zadośćuczynienia. W skazanie, że w ielką rolę w po d ­ sycaniu tego n iepokoju odgryw ają w rów nym sto p n iu k u lturow e p rak ty k i p am ię­ ci, jak i akty sam ośw iadom ości, jest niezaprzeczalną zasługą to m u Pamięć Shoah. Z grom adzone w n im teksty pokazują, na czym polega dziedzictw o Shoah: na zo­ bow iązaniu do pozostaw ienia św iadectw a i na p o trzebie autorefleksji. K iedy zdo­ byw am y się na m ów ienie o Z agładzie, nie m ożem y n ie myśleć o tym , co to znaczy: myśleć i działać tak, aby A uschw itz się nie pow tórzył.

Agnieszka KLUBA

Abstract

Agnieszka KLUBA

The Institute of Literary Research of the Polish Academy of Sciences (Warszawa)

On the Shoah, the Shoah over

Review: Pamięć Shoah. Kulturowe reprezentacje i praktyki upamiętniania, ed. by Tomasz Majewski, Anna Zeidler-Janiszewska, Officyna, Łódź 2009. A selection of texts in English has been published in a separate volume as Memory of Shoah: Cultural Representations and

Commemorative Practices [editors & publishing house: ditto].

The publication is discussed in terms of its being unprecedented in the Polish afterthought on the Holocaust. The unique quality of this editorial project has been determined by its unusual scale, reflected in the number of authors involved and the multiplicity of their standpoints. Viewed in this way, Memory of Shoah cannot be approached as merely an academic description of ‘cultural representations and practices of commemoration' of the Annihilation. It ought rather to be seen as a peculiar attempt at evidencing the variety of forms assumed by the humanistic reflection upon the Shoah - expressed, commented upon, and commenting itself in the innumerable, ever-resumed discourses, narrations, and

Cytaty

Powiązane dokumenty

Funkcje analityczne #1 Funkcje analityczne #1 Funkcje analityczne

Wskazani uczniowi, gdy wykonają zadania, muszą niezwłocznie przesłać wyniki przez komunikator na e-dzienniku, lub mailem na adres:!. matematyka2LOpm@gmail.com skan

Pewnego dnia Helenka obudziła się, spojrzała na budzik i zauważyła, że jest już godzina 8.00?. Budzik nie

Jeśli jednak, z jakiegoś powodu niemożliwe jest stosowanie detekcji cech ad hoc i magazynowanie ich w bazie danych (np. w przypadku dynamicznie aktualizowanej bazy danych w

Oczywiście jest, jak głosi (a); dodam — co Profesor Grzegorczyk pomija (czy można niczego nie pominąć?) — iż jest tak przy założeniu, że wolno uznać

nie duszy — zazwyczaj przyjmuje się bowiem, że dusza jest tym składnikiem człowieka, który po śmierci ciała nie ginie, lecz przebywa w jakiejś rzeczywis­.. tości

Jest pycha udziału w czymś wielkim, nawet, gdy się było tylko biernym statystą.. Oczywistą też jest pycha wywyższania się nad tych, którzy, wedle naszego dzisiejszego

16. Mamy 2n kartek ponumerowanych liczbami od 1 do 2n oraz 2n podobnie ponumerowanych kopert. Wkładamy losowo po jednej kartce do każdej koperty. Jakie jest prawdopodobieństwo tego,