• Nie Znaleziono Wyników

"Wejść między sforę " - projekt duchowości zwierząt: Mickiewicz - Emerson

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Wejść między sforę " - projekt duchowości zwierząt: Mickiewicz - Emerson"

Copied!
15
0
0

Pełen tekst

(1)

Justyna Schollenberger

"Wejść między sforę " - projekt

duchowości zwierząt: Mickiewicz

-Emerson

Wiek XIX : Rocznik Towarzystwa Literackiego imienia Adama Mickiewicza 3 (45), 36-49

(2)

D ebiut naukow y

Justyna Schollenberger

WEJŚĆ M IĘ D ZY SFO RĘ

- P R O J E K T D U C H O W O Ś C I Z W I E R Z Ą T :

M I C K I E W I C Z - E M E R S O N

Adam M ickiewicz w wykładzie dziesiątym Kursu czwartego literatury

słow ia ń skiej, przedstaw iając problem stosunków zw ierzęco-ludzkich, staw ia

przed swymi słuchaczami niełatwe zadanie: „Otóż i wy, co chcecie poznać tajni­ ki życia zwierząt, [...] rzućcie się m iędzy sforę rozdzierającą jelenia, uratujcie mu życie, obejm ijcie z m iłością, a potem w imię Boga żywego zaklnijcie, żeby wam powiedział, dlaczego jest zwierzęciem, dlaczego cierpi, jakim prawem wolno wam go dręczyć, ujarzmiać i jakie powinny istnieć stosunki m iędzy nim a czło­ w iekiem ” 1. Dodaje zaraz, że jeśli brak im odwagi na taki eksperyment, to pow in­ ni przynajm niej z uw agą i szacunkiem traktować tw ierdzenia o duchowej natu­ rze zwierząt.

W prelekcjach paryskich w historię ludów słowiańskich i przesłanie mesja- nistyczne wpleciony został postulat konieczności uznania duchowości zwierząt. Pytanie o naturę zwierząt i ich pokrewieństwo z człowiekiem uważać będzie poeta za najbardziej zaniedbane zagadnienie nowożytnej filozofii. Racjonalistyczna wi­ zja św iata skutecznie oddzieliła człowieka od reszty stworzenia - uczyniła go wszechm ocnym , naturę zaś niem ą i poddańczą. Pamięć o pierwotnej jedności człow ieka z resztą stworzenia zachowała tradycja ludowa, dopiero w rom anty­ zmie odczytana na nowo.

1 A. M ickiew icz, Dzieła, t. 11: Literatura słow iańska, kurs trzeci i czwarty, przeł. L. Pło- szew ski, W arszawa 1955, s. 444.

(3)

Romantyczny obraz natury i człowieka, który silnie przenika myśl M ickie­ wicza nie pozwala na w yłączne przyznanie człowiekowi prawa do wyższych uczuć. Za podstaw ę budowanego na nowo porozum ienia ze zwierzętami obierze uczucie w spółodczuwania — intuicyjnej umiejętności odnalezienia w zwierzęciu duszy, którą z nim dzielimy. Ilustruje sw oją tezę przykładam i tradycyjnej więzi ze zwierzętami, którą przechowały średniowieczne legendy i zachow ania „pro­ stych Słowian” . Kluczowym pojęciem będzie tu właśnie utracone przez racjona­ lizm, wskrzeszone przez rom antyzm , współodczuw anie, zakładające że każda ziemska istota poruszana jest przez jednego, nieśm iertelnego ducha. Takie teorie na temat natury odnajduje M ickiewicz w myśli Ralpha Waldo Emersona. W ar­ tykule tym spróbuję prześledzić argum entację M ickiewicza, zaw artą w w ykła­ dzie dziesiątym (pisząc o słowiańskiej bliskości z naturą, odwołam się też do innych wykładów), odnosząc j ą do romantycznej wizji natury, i pokazując jak funkcjonalna w toku w ykładu staje się idea w spółodczuw ania ze zwierzęciem.

R om antyczna wizja natury

Pisanie o naturze i zwierzęciu zawsze będzie badaniem określonej idei. „Na­ tura - a więc to, co istnieje obiektywnie — w przeglądzie znaczeń jej nadawanych jaw i się jako wyjątkowo uzależniona od ludzkich, historycznych sposobów i m oż­

liwości jej widzenia, postrzegania i rozum ienia”2 pisze Maria Janion, a dalej, za Jackiem Woźniakowskim, stosunek romantyków do natury nazywa „naturocentrycz- nym ”, a więc „ [...] skupiającym się na naturze samej, uznającym jej autonomię własną, oddającym naturze to, co do niej przynależne”3. Romantyzm oddaje natu­ rze to, czego pozbawił ją racjonalizm. Racjonalistyczna nowożytna wizja natury, w największym skrócie, uznawała naturę za m artwą niem ą p rz y ro d ę -n a d nią pa­ nuje obdarzony rozumem człowiek. Zwierzęta, pozbawione rozumu, nie odczuwają bólu, emocji - reagują na bodźce mechanicznie, dlatego można je bez szkody pod­ dawać wszelkim eksperymentom, które m ają służyć poznawaniu funkcji ich ciała. Kartezjusz, ojciec nowożytnego racjonalizm u, w swej Rozprawie o m eto­

dzie pisał:

To, zatem co robią od nas lepiej, nie dow odzi, że m ają rozum , w edług tego bow iem szacując m iałyby go w ięcej niż którykolw iek z nas i poczynałyby sobie lepiej w każdej innej

2 M. Janion, Prace wybrane, t. 1: G orączka romantyczna, K raków 2000, s. 276. 3 Tamże, s. 278.

(4)

rzeczy; ale raczej, że go nie m ają i że natura w nich działa w edle układu ich narządów , p o ­ dobnie, ja k to widzimy, ja k zegar, który składa się jeno z kółek i sprężynek, m oże liczyć jeno godziny i m ierzyć czas bardziej dokładnie niż m y z całą n aszą roztropnością4.

Rom antyczny zw rot ku naturze oznaczał rew olucję w postrzeganiu św ia­ ta. Człowiek utrzym uje sw ą uprzyw ilejow aną pozycję wśród reszty stw orzeń, jednak nie jest ju ż od nich odcięty. W szystkie istoty żyjące tw orzą kosm iczną, m istyczną całość, w której rządzi harmonijna odpowiedniość. Człowiek racjonal­ ny jest osamotniony w obcym mu środowisku, człow iek rom antyczny dostrzega cudow ną sieć, która łączy go z wszechśw iatem — pokrewieństwo ze zwierzęciem nie będzie mu uwłaczało, dostrzeże w nim tego samego ducha, który porusza i nim. N ow o odkryty rom antyczny w ym iar „duchow ości” to przede w szystkim um ie­ jętność przekraczania dośw iadczenia tego, co ziem skie, to zdolność do dostrze­ gania tego, co boskie, niewidzialne, transcendentne. Człowiek jest zwierciadłem, w którym odbija się natura - poznając ją, poznaje siebie i na odwrót. Takie p o ­ znanie wym aga jednak w ysiłku odcięcia się od dotychczasow ych, skostniałych, bezużytecznych narzędzi poznania. W tedy staje się źródłem natchnienia poetyc­ kiego, m ądrości i nowej m oralności — kontakt z naturą jest tw órczy5.

W szystkie istnienia przenika jed en duch, łączący świat ziem ski, to, co widzialne, z niew idzialnym światem boskim.

Sam o istnienie je s t atrybutem N ajw yższej P rzyczyny i ono stanow i m iarę dobra zależnie od stopnia, w jakim w ejdzie w e w szystkie niższe formy. [...] Pow stanie i dojrze­ w anie planety, [...] żyw otne zasoby każdego zw ierzęcia i rośliny są przejaw am i sam ow y­ starczalnej, a zatem ufnej w sobie duszy6.

Tak pisał Ralph Waldo Emerson, którego Mickiewicz niezwykle cenił i czę­ sto przytaczał7. Emerson tworzy filozofię transcendentalną, stanow iącą rodzaj, jak pisze we wstępie do Esejów Stefan Bratkowski, indywidualizm u m istyczne­ go. Zgodna jest ona z przekonaniem , że Bóg mieści się w ludzkiej świadom ości

4 K artezjusz, Rozpraw a o metodzie, przeł. T. Żeleński-Boy, W arszawa 1980, s. 74-75. 5 „R om antyczne w szechczujące słuchanie w szechśw iata rozporządza najdoskonalszym organem : je st nim P oezja” . M. Janion, dz. cyt., s. 49.

6 R. W. Emerson, Poleganie na sobie, w: tegoż, Eseje, t. 1, przeł. A. Tretiak, L ublin 1997, s. 83.

7 W wykładzie dziesiątym nazywa Em erson filozofem tego, „który najlepiej odzwierciedla potrzeby naszej epoki, który nie zdołał w praw dzie żadnego zagadnienia rozwiązać, ale w szyst­ kie postawił z przedziw ną celnością i w yrazistością” . Zob. A. M ickiewicz, dz. cyt., s. 442.

(5)

i obdarza człowieka prawdą wewnętrznego poznania. Człowiek ma przede wszyst­ kim pozostać w iem y sobie, choćby na przekór instytucjom i społeczeństwu, tyl­ ko w ten sposób m oże dotrzeć do poznania natury św iata/ kosmosu, ta jest bo­ wiem już zawarta w jego duszy. W ierność wezwaniu własnej duszy wiązać się będzie z ciągłym wysiłkiem rozpoznawania tego, co m oralne, tworzenia nowych zasad postępow ania ze światem zewnętrznym. Wizja natury, którą przedstaw ia Emerson, może zostać wpisana w nurt naturocentryzm u rom antycznego — w niej kryje się tajem nica istnienia, duszy. M ickiewicz odnajduje w myśli am erykań­ skiego filozofa sojusznika. Obaj będą zgodni, że w naturze nie ma elem entów nieważnych, a równie istotna, jak historia idei, jest historia zw iązków zw ierzę­ cia i człowieka. Ta ostatnia staje się naw et ważniejsza, poniew aż nie odnosi się do abstrakcyjnych teorii, tworzonych przez garstkę myślicieli, ale do konkretnych problemów, z którym i zmaga się na co dzień zwykły człowiek.

Mickiewicz przytacza obszerny fragment z eseju Em ersona, w którym ten oskarża filozofów o zaniedbanie kwestii bliskości człow ieka z innymi stw orze­ niami. Badacze z głow ą w chmurach, skupieni na wąskim obszarze badań, nie zauważają potężnego świata, rozciągającego się pod ich stopami, nie widzą szczu­ rów i jaszczurek, biegających wokół ich stóp. „Co wiem współ-czująco, m oral­ nie o każdym z tych światów?”8, pyta Emerson, a za nim Mickiewicz. N ow ożyt­ na filozofia nie podejm uje tematów, które stawiałyby pytanie o naturę związków człowieka ze zwierzęciem. O ile jednak Emerson będzie w swych rozmyślaniach przedstawiał właśnie problemy i drogę człowieka samodzielnego, ufnego w swoją duszę, o tyle M ickiewicz będzie poszukiw ał tej wiedzy „w spółczującej” nie tyl­ ko we własnej duszy, ale też w tradycji ludowej i chrześcijańskiej. M ickiewicz staje się w pewnym sensie historiografem współodczuwania, poszukującym roz­ wiązań romantycznych w innych epokach. Trudno jednak będzie postawić M ic­ kiewiczowi zarzut prezentyzmu. Ponieważ dociera on do rudymentarnego poczu­ cia jedności człowieka ze zwierzęciem, opierającego się na intuicji, m oże ślady duchowości zw ierzęcia zauważyć tam, gdzie nie widzi ich badanie filologiczne lub historyczne9.

8 R. W. Emerson, Historia, tamże, s. 60.

9 O w rażliw ości M ickiew icza na tem atykę zw ierzęcą pisali autorzy tryptyku Tajemnice

zw ierząt, odnosząc ten konkretny trop do całokształtu tw órczości. N a przykład D orota Si­

w icka traktuje w ykład M istrz jako „ukoronow anie M ickiew iczow skiej dążności do ujm o­ w ania dziejów św iata ja k o wspólnej historii ludzi i zw ierząt” (s. 213), podkreślając zaw arte tam przedstaw ienie w spólnoty ludzi i zw ierząt w cierpieniu. W przeciw ieństw ie do analiz prezen to w an y ch T a jem nic..., w m oim arty k u le skupiam się w y łąc zn ie na fragm entach

(6)

Tradycja w rozum ieniu romantycznym to „zasób »wiedzy tajemnej«, któ­ rą ludzkość żywi od wieków, a oderwana od niej — um iera w okowach rozumu. Głównym nosicielem [...] tradycji był [...] lud, podstaw ą zaś [...] stała się od­ czuwana przezeń żywo łączność człowieka z kosmosem [.. ,]” 10. Pierwotne uczu­ cie duchowej bliskości ze zwierzętam i zapisało się w zachow aniach ludzi pro­ stych: w ieśniaków , niew ykształconego ludu i w chrześcijańskich legendach średniowiecznych. W nich człow iek swobodnie kontaktuje się ze zwierzęciem , szanuje je i traktuje jak towarzysza. W przyw ołanych legendach hagiograficz- nych zwierzę bezbłędnie rozpoznaje świętego i poddaje się jego słowu. To uczu­ cie jest źródłem m oralności i przybliża człowieka do sfery sacrum. M ickiewicz w prelekcjach przedstaw i Słowian jako lud szczególnie z naturą związany — za­ chowujący dla zwierząt szacunek i sympatię. Słowianie poprzez naturę kontaktują się z porządkiem boskim , są skłonni do religijnych uniesień. Są przez to bliscy człowiekowi średniowiecznemu. Mit Średniowiecza w romantyzmie nakazał trak­ tować je jako epokę żywego uczucia i wiary, które gwarantow ały bliskość roz­ winiętego duchowo człowieka ze zwierzętami. Oczywiście te średniowieczne czy ludowe więzi z naturą będą interpretow ane jako więzi z naturą rozum ianą na sposób romantyczny.

Koń co pod Batem krwią ocieka

Żąda od Niebios krwi C złow ieka11

W wykładzie dziesiątym Adam M ickiewicz z goryczą wypomina człow ie­ kowi jego dominującą nad resztą stworzenia pozycję. Niczym barbarzyński władca cieszy się on swą potęgą, nie zwracając uwagi na dobro poddanych. Zwierzęta są niew olnikam i na ziemi, pozbawione praw i głosu. Próby unormowania stosun­ ków („w zajem nych obow iązków i praw ”) między zwierzęciem a człowiekiem trudno oprzeć na konkretnym źródle: „Tradycja religijna pozwala je przypusz­ czać, etyka i praw oznaw stw o nie zajm ują się nim i” 12. Żeby nawiązać popraw ne

prelekcji paryskich i śledzę myśl M ickiew icza jako oryginalne potraktow anie rodzącej się w rom antyzm ie problem atyki cierpienia i praw zwierząt. Por. A. N aw arecki, M. Bieńczyk, D. Siwicka, Tajemnice zw ierząt. Tryptyk, w: Tajemnice M ickiewicza, red. M. Zielińska, W ar­ szaw a 1998.

10 M. Janion, dz. cyt., s. 27.

11 Jako śródtytuły cytuję fragm enty poem atu W illiam a B lake’a Proroctwa niewinności, w: O d Chaucera do Larkina, w yb., przeł., oprać. S. Barańczak, K raków 1993, s. 264-267.

(7)

stosunki ze zwierzętami należy wzbudzić w sobie stan współodczuwania, potrak­ tować milczące zwierzę jak przyjaciela, którego powód milczenia, czyli cierpienia chcem y p o znać13. M ilczące zw ierzę (ale też roślina) niesie „straszną tajem nicę ukrytą w samym ośrodku życia [ ...] ” 14. N iechęć filozofów do podejm ow ania tematu duchowości zwierząt oznacza jednocześnie ignorowanie potężnego proble­ mu, który nierozwiązany, wciąż będzie ciążył na rozwoju człowieka. We wcześniej­ szym w ykładzie15 poeta zwraca uwagę na niebezpieczeństwo chęci panow ania człowieka nad całym stworzeniem — ta myśl jest wytworem najnowszych czasów.

Zaczęło się od odcięcia człow ieka od natury i zaprow adzenia w niej jego n iepodziel­ nej w ładzy; w ierzono, że w ten sposób zetrze się jego cechę najbardziej nieodpartą, [...] iż jest on istotą żywą. Ignorując tę pospólną w łaściw ość, otw arto pole dla w szelkich n ad u ży ć16.

Opisywał w ten sposób Claude Lévi-Strauss myśl Jeana Jacquesa R ousse­ a u — ojca romantycznej wizji powrotu do natury. O debranie praw zw ierzętom to pierwszy krok na równi pochyłej, za tym pójdzie stopniowe ograniczanie praw hum anizm u do coraz węższych grup społecznych. M ickiewicz też zauw aża to niebezpieczeństwo, postulat duchowości zwierząt jest jednocześnie krytyką w y ­ m ierzoną w nowożytne społeczeństwo, które ślepo przyjmując ideały epoki, traci najbardziej pierw otne uczucie jedności z całym stworzeniem. Zaakceptow anie duchowości zwierząt, a co za tym idzie —akceptacji wspólnoty i bliskości człowieka z nimi, przeczyło określonej wizji świata, w której człow iek panuje niepodziel­ nie nad naturą i w ten sposób przyczynia się do cywilizacyjnego postępu17. O trzy­

13 M ożna przypuszczać, że M ickiew icz m ów iąc o cierpieniach zw ierząt, m iał na myśli m iędzy innymi popularne zabiegi w iw isekcji i eksperym entów naukow ych na zw ierzętach. „ [...] nie dosyć je st badać skalpelem m ózg zw ierzęcia ani płatać je żyw cem , aby w iedzieć, co się dzieje w jego duchu. [ ...] U czeni sami przyznają, że w ielokrotnie w idzieli, ja k zw ie­ rze w zięte na męki ostatnim w ysiłkiem skupiało w swym spojrzeniu wyraz nieludzkiej bo le­ ści, jak iś nieokreślony ję k w ew nętrzny, na który anatom się w zdrygał” . Zob. tamże, s. 441.

14 Tam że, s. 441. 15 Tamże, s. 310.

16 C. Lévi-Strauss, Jan Jakub R ousseau — twórca nauk hum anistycznych, w: A ntropolo­

gia kultury, oprać. G. G odlew ski, L. K olankiew icz, A. M encw cl, P. Rodak, w stęp i red.

A. M encw el, W arszawa 2005, s. 640.

17 M ickiew icz w toku w ykładu w spom ina o oburzeniu paryskich słuchaczy na po ru sze­ nie tem atu duchow ości zw ierząt, które zaw arł Towiański w Biesiadzie. Jak czytam y w przy­ pisie do w ykładu, Biesiada je d y n ie w sposób m ętny odnosi się do problem u duchow ej je d ­ ności stw orzeń. Jednak sam o oburzenie odnotow ane w śród słuchaczy m oże w skazyw ać na św ieżość problem u i bunt, jak i pow odow ał w śród mniej rom antycznie nastaw ionej części społeczeństw a.

(8)

mujemy tu dwie wizje początków kultury. W jednej człowiek, od samego początku odgrodzony od reszty stworzeń, jest właśnie dzięki temu wyróżniony. Rousseau, tworząc obraz początkowej jedności wszystkich stworzeń, od której człow iek odchodzi właśnie w świat kultury, zaszczepi w człowieku tęsknotę za utraconym stanem rajskiej harmonii. M ickiewicz wierzy w pierwotny stan porozum ienia ze zwierzęciem, będzie szukał jego dowodów w legendach średniowiecznych i po­ daniach Słowian. Za rom antyczną w izją ustawia nieopodal ludzkiego „królestwo zwierząt”, zarówno zwierzę jak i człowiek mająbowiem dostęp do świata niewidzial­ nego, duchowego. Kluczowa rola obdarzonego świadomością człowieka w dzie­ jach świata tym większą nałoży na niego odpowiedzialność za resztę stworzenia.

„Zwierzę to nowicjusz odbywający próbę, zanim zostanie przyjęty do bar­ dziej zaaw ansow anego zakonu” 18 — Em erson stw orzył w izję natury, w której każde stworzenie ma nadany odgórnie sens, powinno go odnaleźć i za nim podą­ żać. Jak się okazuje wierności wew nętrznem u głosowi instynktu m ożem y uczyć się nawet od kwiatów. W spółodczuwanie ze zwierzęciem oznacza docieranie do tajem nicy bytu. W łaśnie to uzależnienie rozwoju duchowego, kojarzącego się instynktownie z dumaniem w samotni, od dostrzeżenia wspólnoty ze zwierzęciem jest tu kluczowe. M ickiewicz nazywa zw ierzę „jestestwem odzianym w grubsze od naszego ciało” 19, z którym spokrewnieni jesteśm y tak samo, jak z ducham i niewidzialnymi. Z pew nością trudno byłoby dostrzec owo pokrew ieństwo takie­ mu słuchaczowi prelekcji, który zgodnie z tradycją myślową, pozbawiał zw ierzę wszystkich praw.

Każdym ryknięciem Lwica wściekła

W yrywa Ludzką Duszę z Piekła

Droga do pow szechnego uznania duchow ości zw ierząt będzie w wizji M ickiewicza przypom inała tę, która doprowadziła w starożytności do zniesienia niewolnictwa i igrzysk, podczas których niewolnicy byli zabijani. Niewolnictwo, tolerowane przez najwspanialszych myślicieli rzymskich, zostało zniesione wraz chrześcijaństwem - odważny mnich pozwolił się bez walki rozszarpać na arenie cyrkowej, czym miał skutecznie obudzić sumienie ludu rzymskiego. M ickiew icz nie przedstaw ia paralełnej drogi do zniesienia „niew olnictw a” zwierząt. N ieco

18 R. W. Em erson, Natura, w: tegoż, Eseje, t. 2, przeł. A. Tretiak, O. Dylis, F. Lyra, S. Wy­ rzykow ski, wyb. B. N ow ak, Lublin 1997, s. 144.

(9)

ironicznie proponuje natom iast słuchaczom niechętnym idei duchowości zw ie­ rzęcia wejście do jaskini lwa lub wyratow anie jelenia z kłów goniącej go sfory. W obliczu strachu przed dzikim zwierzęciem i w jego bezpośredniej bliskości być może wszelkim niedowiarkom objawiłaby się tajem nica jego ducha. M ickiewicz za przykłady praw dziw ie chrześcijańskiego postępow ania z zwierzęciem uznaje średniow ieczne legendy hagiograficzne. Tu objaw ia się czysta więź oparta na duchow ym porozum ieniu m iędzy świętym a zwierzęciem.

Chrześcijaństwo pozwoliło na rozwój moralności, położyło kres krwawym igrzyskom, podczas których niew olników traktowano jak zwierzęta, a zwierzęta szczuto przeciw ludziom. Średniowiecze, epoka trium fującego chrześcijaństwa, m iało przybliżać religijnego człowieka do pierwotnego stanu harm onii ze stw o­ rzeniem , o którym mówił romantyzm . Przywołane przez M ickiew icza legendy opow iadają o spotkaniu świętego z dzikim zwierzęciem: Antoniego Pustelnika po śmierci m iały pochow ać lwy, Antoni Padewski w ygłaszał kazania, których z ochotą słuchały ryby, w reszcie Franciszek z A syżu nazyw a zwierzęta swoimi braćm i i siostrami. Sens jest zrozum iały — duchowość zwierząt nie zm ieniła się, one w ciąż pozostają wrażliw e na świętość. To ludzie tak daleko odeszli od w y­ m iaru duchowości średniowiecznych mężów, że nie są w stanie skontaktować się ze zwierzęciem. W Średniowieczu człowiek i zwierzę znajdowali płaszczyznę po­ rozum ienia w łaśnie na poziom ie duchowym . Jak pisze M arian Śliwiński:

Rom antyczna historiozofia głosi, że pierwotny stan jedności i porozum ienia człowieka ze zw ierzęciem , reaktualizow ał się niejednokrotnie w średniow ieczu, epoce chrześcijańskich [...] św iętych, którzy tak silnie em anow ali św iatłem swej wiary, że najdziksze drapieżniki, znalazłszy się w ich pobliżu, staw ały się łagodne [ ...] 20.

Średniow iecze nie musi m ierzyć się z kartezjańską w izją zw ierzęcia-m a- szyny. Zw ierzęta nie są pozbawione duszy i choć niższe od ludzi, pojaw iają się często jako wzory m oralne w nauce Kościoła. W ybór M ickiewicza, który odnosi się w łaśnie do tej epoki, byłby zrozum iały i uzasadniony i bez kontekstu rom an­ tycznego m itu średniowiecza. Problem pojawia się, gdy w zory średniow ieczne­ go zw ierzęcia chcem y przenieść w inną epokę. M ickiew icz w swym wyw odzie pragnie uchwycić niezbyw alną i rzeczyw istą cechę zw ierzęcia, którą w rażliwy człow iek odczuje natychm iast, przy pierwszym kontakcie — zazwyczaj jednak przeczy swojem u odczuciu w imię określonej ideologii.

20 M. Śliw iński, Sym bolika zw ierząt w rom antyzm ie, w: Literacka sym bolika zw ierząt, red. A. M artuszew ska, G dańsk 1993, s. 90.

(10)

Postulow ana duchow ość zwierzęcia jest u M ickiewicza uniw ersalna, nie­ zależna od epoki, konwencji literackiej. Szukając dowodów na duchowość zw ie­ rzęcia w przekazie literackim, Mickiewicz uzależnia ją o d konkretnej wizji świata. Dziś, na przykład, chroni się praw nie zwierzęta przede wszystkim przed „niepo­ trzebnym ” cierpieniem — zdolność do odczuwania przez nie bólu je st udokum en­ towana naukowo i brana za pewnik. Średniowiecze, ja k czytamy u M ichela Pa­ stoureau, żywo było zainteresowane zwierzęciem. Wytworzyło dwa typy myślenia 0 zw iązkach człow ieka ze zwierzęciem. Jeden ostro przeciw staw iał człowieka, stworzonego na obraz Boga i niedoskonałe zwierzę. Koncepcja M ickiewicza, po­ dobnie jak całe rom antyczne m yślenie o naturze, wpisuje się w konkurencyjną myśl: „ [ ...] u wielu autorów dostrzegamy mniej lub bardziej jasno wyrażone prze­ konanie, że m iędzy w szystkim i żywymi istotami istnieje jakaś więź, co zakłada pewne pokrew ieństw o — nie tylko biologiczne, ale też transcendentalne — m ię­ dzy człow iekiem a zw ierzęciem .”21 Jednak, jak czytam y dalej, to pierw szy trop był najchętniej podejm owany, a kolejni ojcowie Kościoła coraz bardziej ograni­ czali zw ierzę w jego zdolności do duchowego odbioru świata. Myśl o nieśm ier­ telnej duszy zw ierzęcia zaczyna przeczyć ustaleniom Kościoła. Z w ierzę jednak służące w nauczaniu Kościoła za przykład postępowania złego lub dobrego przez długi okres obarczone było świadomością moralną i odpowiedzialnością za swoje czyny. M ogło więc za swoje „zbrodnie” być postaw ione jak człow iek przed sąd 1 skazane na przykład na śmierć22. Procesy zwierząt świadczą rzeczywiście o śred­ niowiecznej bliskości człow ieka i zwierzęcia — jednak takiej, k tórą szybko od­ rzucono, ze względu na niebezpieczne przekładanie ludzkich kategorii moralności na świat zwierzęcy. N iekoniecznie jest jednak bardzo obce idei w spółodczuw a- nia. Jak pisze Andrzej D ąb ró w ka:,,[...] procesy zwierząt nie ilustrują idei odpo­ wiedzialności zwierząt za ich uczynki, ale są form ą przeżywania i wyrażania od­ powiedzialności człow ieka za powierzony mu św iat”23. Ludzie m usieli przed Bogiem odpowiadać za pozostawiony im światprofanum - procesy zwierząt ozna­ czały w alkę ze złem. Trudno jednak taką odpowiedzialność za św iat porównać z rom antyczną w izją człow ieka, który współodczuwając ze zw ierzęciem , działa tak, jak chciała natura - zatem i Bóg. Uznanie duchowości zw ierzęcia pozwoli człowiekowi na rozwój, gdyż odkryje podstawowe prawo natury. W wizji M ickie­ wicza zwierzę jest milczącym i cierpiącym niemo towarzyszem, do którego ducha

21 M. Pastoureau, Średniow ieczna gra symboli, przeł. H. Igalson-Tygielska, W arszawa 2006, s. 32.

22 Tam że, s. 30-54.

(11)

trzeba dotrzeć. Racjonalizm, odrzucając całkowicie duchowość zwierzęcia, sku­ tecznie pozbawił człowieka jeg o intuicyjnego w spółczucia ze stworzeniem. Du­ chowość zwierzęcia w średniowieczu nie odpowiada jednak romantycznej. M ic­ kiew icz m oże czerpać z w ielości legend, dopiero gdy nałoży na nie w łasne rozum ienie stosunków zw ierzęco-ludzkich. O dczytane w nie rom antyczny spo­ sób objaw iają zupełnie inny obraz świata.

Mickiewicz może dzięki romantycznym teoriom dostrzegać w legendzie hagiograficznej dowód duchowości zwierzęcia tam, gdzie była ona najpewniej dowodem na świętość człowieka i wyrzutem skierowanym ku nie dość religijnym wiernym. Może wreszcie z m ocą odrzucić naukę Kościoła, który oddalał się coraz bardziej od prawdy i dowodzić pierwotnej bliskości człowieka i zwierzęcia, która przysługiwała świętym m ężom i prostaczkom. Idea współodczuwania, zależnego jedynie od intuicji i wrażliwości, pozwoli dostrzec dowód na żyw ą więź ze zwie­

rzęciem w samej częstotliwości występowania powstałych w średniowieczu obra­ zów przedstawiających kontakty zwierzęcia z człowiekiem i ze sfer ^sacrum .

C złow iek co Wołu zada rany

Nie może odtąd być K ochany

„I oto prawo nad praw am i, [ ...] je st głoszone [...] przez chm ary przysłów, których nauka je s t tak samo praw dziw a i w szechobecna, ja k nauka ptaków i m uch”24.

Em erson m ądrość ludow ą traktuje jak o jedyną, której rzeczyw iście przy­ sługuje godność wiedzy. N atu ra z ca łą sw ą m ąd ro ścią najsilniej będzie p rze ­ m aw iała właśnie w przesłaniach tradycji ludowej. M ickiew icz staw ia Słowian za w zór w ierności naturze, to u nich w sp ółodczuw anie ze zw ierzętam i je st szczere i nieskażone błędam i racjonalizm u. W ieśniak słow iański, który z sza­ cunkiem i m iłością traktuje sw ego w ołu, płacze, gdy ten um iera, przekonany 0 bliskim z nim pokrew ieństw ie, będzie p otw ierdzał ideę jed no ści duchow ej w szystkich istot. Sam ym sw ym zachow aniem zadaje kłam w izji zw ierzęcia- m aszyny, na co dzień przep ro w ad zając krytykę racjonalistycznej filozofii. Słow ianin i wół, tow arzysz je g o niedoli, z w yrzutem spoglądają na członków zachodniego społeczeństw a, które utraciło p ierw o tn ą w ięź ze zw ierzętam i 1 próbuje j ą teraz nieudolnie w skrzeszać odgórnym i p raw am i25. Słow ianie

24 R. W. Emerson, Wyrównanie, w: tegoż Eseje, t. 1, s. 116. 25 Por. A. M ickiew icz, dz. cyt., s. 441.

(12)

pozostali najw iern iejsi idei bliskości z naturą, co w ięcej, to z niej cz erp ią natchnienie. K ultura słow iańska oparta je s t na poznaw anym intuicyjnie g ło ­ sie natury, kosm osu. Z w ierzę nie je s t tu obce: „W p ieśniach daw nych i w p o ­ w ieściach gm innych słow iańskich często się zdarza, że ptaki i zw ierzęta p rze­ m aw iają do ludzi jak o do sw ych krew nych ” 26. W idać, ja k różni się zw ierzę z daw nych podań od niem ego i cierpiącego zw ierzęcia d ziew iętn asto w iecz­ nego. N iem ota zw ierzęcia w ynika z nastaw ienia człow ieka, nie dość ro zw i­ niętego duchow o. Spotkanie z naturą, ze zw ierzętam i przebiegało na dw óch poziom ach: fizycznym oraz duchow ym i odciskało piętno na tożsam ości czło­ wieka. Jak pisze M arta Piw ińska „»Św iat ducha« przenosi [...] Słow ian [...] do »utopii antropologicznej«. Przeciw staw ia się sform alizow anem u »K ościo­ łow i oficjalnem u« i skupia w artości, w alczące z m aterializm em i rac jo n ali­ zm em Z achodu” 27. Słow ianie n aw iązu ją m odelow e stosunki ze zw ierzętam i, pełni w spółczucia z a c h o w u ją je w narodow ej tw órczości.

„Będziemy w samej przyrodzie, w charakterze ziem i, która w ydała pewne zjaw iska literackie, szukać tłum aczenia w ielu zagadek historycznych i literac­ kich”28 — mówi M ickiewicz. Tu odbijać się będzie, także w obrazach przyrody, duch danego n aro d u —jego istota. Ponieważ duch, w rom antycznym rozum ieniu M ickiewicza, objawia się przede w szystkim w tw órczości, u Słowian m ówi on przede w szystkim poprzez poezję i pow ieści gm inne. N aw et baśnie, których zwierzęce motywy są wspólne z tymi europejskimi i wschodnimi, będą w yjątko­ we. Pojawiające się tam przedziwne stworzenia nie sąjedynie wym ysłem , czego dow odzą prowadzone wykopaliska. „Jednakże kraj, gdzie najwięcej tych kości kopalnych znaleziono, to zarazem kraj, w którym i baśnie ludowe są najobfitsze; to Słow iańszczyzna”29. Spotkania ze zwierzętam i są tu kulturotw órcze — im in­ tensywniej przebiegały, tym bogatsza i trwalsza będzie tradycja przechow ująca pamięć o pradawnej bliskości człowieka i natury. Źródło baśni będzie u Słowian bić najm ocniej. Nieistotna jest tu rzekom a ogrom na liczba w ykopalisk (M ickie­ wicz pisał o kościach „sm oków ”) - ważne jest samo pow iązanie liczby zw ierząt z liczbą podań, utworów literackich. Ludy, które nie potrafiły tak silnie

współod-26 Tamże, s. 118.

27 M. Piw ińska, D zieje kultury p o lsk ie j w prelekcjach paryskich, w: A. M ickiew icz, P re­

lekcje paryskie. Wybór, t. 1, przeł. L. Płoszew ski, w yb., w stęp, oprać. M. Piw ińska, K raków

1997, s. 17.

28 A. M ickiew icz, Dzieła, t. 8: L iteratura słow iańska, kurs pierw szy, p ó łro c ze I, przeł. L. Płoszew ski, W arszawa 1955, s. 56.

(13)

czuwać ze zwierzętami, będą tworzyć uboższą, w naturocentrycznym rozumieniu romantycznym , kulturę30.

Powtarzalność m otywów zwierzęcych ma świadczyć o uczuciowym i czy­ stym stosunku Słowian do przyrody — człow iek bliski zw ierzęciu bliski jest na­ turze. Słowianie żyją na ziem iach zam ieszkanych przez wym arłe już w Europie gatunki leśnych zwierząt, które tu objęte są ochroną. O chroną bezinteresow ną— trudno doszukiw ać się pożytku z leśnych drapieżników , na które nie m ożna polow ać. Słowianie dopuszczają więc istnienie niedostępnego dla człow ieka królestw a dzikich drapieżników. W Panu Tadeuszu widzim y obraz m atecznika, nieskażonego cywilizacją, obecnością człow ieka i dzięki tem u rządzącego się prawam i miłości i zgody31. Słowianie, jak wszyscy ludzie, oddzieleni są od pier­ w otnego stanu harm onii z naturą, jednak tego oddzielenia nie chcą pogłębiać. Potrafią uszanować prawo innych stworzeń do kraju, który z nimi dzielą. K ultu­ ra słow iańska byłaby kulturą nieekspansyjną, staw iającą w ym óg szacunku dla natury przed w ym ogiem rozwoju cywilizacyjnego, który tu oznacza zniszczenie środow iska naturalnego. Postulat w spółodczuw ania ze światem zwierząt, uzna­ nia ich odrębności nie pozwala człowiekowi na nieograniczony rozwój, chociażby terytorialny. Społeczeństwa zachodnie, pozbawione intuicyjnego, niew ym uszo­ nego poczucia więzi ze zwierzęciem, nie zrozum ieją konieczności takich ograni­ czeń, dopóki nie nauczą się współczucia. Ono jednak musi brać się właśnie z owej utraconej więzi. M ickiewicz, który nawołuje do pow szechnego uznania ducho­ wości zwierząt, podejm uje trudną walkę o zm ianę sposobu m yślenia na tem at

30 M arek Bieńczyk w Tajemnicach zw ierząt... pisze o silnym związku kości i słowa w pre­ lekcjach paryskich: „M ożna go ułożyć w takie równanie: tam słowo, gdzie kość” . Podkreśla sfonnułow anie M ickiew icza o „strasznej tajem nicy” , ja k ą k ryją w sobie zw ierzęta i odnosi j ą do pełnego cierpienia m ilczenia zw ierząt oraz ich sam otnej śm ierci, której obraz pojaw ia się w o pisie m atecznika w P anu Tadeuszu. C złow iek, który tw orząc kulturę, zajm uje się nieustannym w ytwarzaniem sensów, coraz bardziej oddziela się od niemego zwierzęcia. Zdol­ ność do rozum ienia m ow y zw ierząt, której tropy odnajdujem y w ludow ych podaniach, zo­ stała na zawsze utracona w prawiekach. Tajemnica, ja k ą niosą ze sobą zwierzęta miałaby o niej przypom inać. Sam a istota zw ierzęcia m oże być do owej nieeksplikow alnej tajem nicy spro­ w adzona nie poznam y owej istoty, odkopując kości, czy rekonstruując działanie organi­ zmów. Zob. M. Bieńczyk i in„ dz. cyt., s. 203.

31 „N ie ma [...] w m ateczniku człow ieka, m iędzy naturą i kulturą rozciąga się bowiem granica m e do przebycia, człow iek żyje w rzeczyw istości, która stanowi degradację natury [ ...] ” . Z ob. M. Śliwiński, dz. cyt., s. 80 C złow iek zaw sze będzie stanow czo oddzielony od królestw a natury. W ydaje się jednak, że samo pozw olenie na istnienie takiego obszaru, bez prób podporządkow ania go cyw ilizacji, co w ięcej, praw na ochrona, która obroni m atecznik przed przyszłym i pokoleniam i, w yróżnia w koncepcji M ickiew icza w łaśnie Słowian.

(14)

podstawowych dla kultury kategorii zwierzęcia i człowieka. Przywołanie Słowian, których kultura przepełniona jest obrazami natury, pokazuje jedynie utracony ideał, do którego trudno jest dotrzeć. W spółodczuwanie ze zwierzętam i, choć ko­ nieczne, jak argum entuje M ickiewicz, jest dostępne jedynie natchnionym , m ą­ drym twórcom i ludziom prostym — jedni potrafią siłą w łasnego ducha zerwać błędne przekonania epoki racjonalizm u, drudzy nigdy nie zaprzeczyli więzi ze zwierzętami.

* -k *

K tóż to nas

O brócił tak, że przy czynności każdej M am y postaw ę tego, kto odchodzi?32

Rainer Maria Rilke, zadając to pytanie, rysuje w izję człow ieka odwracającego się wiecznie od tajem nic świata, które paradoksalnie chce poznać. To nieme zw ierzę zw rócone jest ku światu, widzi wszystkie sekrety, za którym i goni ska­ zany z góry na klęskę, gdyż zapatrzony jedynie w siebie, człowiek. Adam M ic­ kiewicz, postulując konieczność uznania duchowości zwierzęcia, próbuje nam ó­ wić człowieka, by przestał wreszcie odwracać się od spraw świata. W jego ro­ m antycznej koncepcji jeden nieśm iertelny duch porusza całym stworzeniem. Odkryć tajem nice duszy oznacza zwrócić się ku naturze; w tej, ja k mówi za Em ersonem, liczy się każde stworzenie. Pierwotne uczucie jedności z naturą, zostało utracone w toku ludzkiej cywilizacji i ostatecznie zatarte przez tradycję racjonalistyczną, każącą ustanowić człowieka królem nad bezrozum ną naturą. Człowiek racjonalny będzie uważał zw ierzę za niem y m echanizm , człow iek ro­ m antyczny poprzez w spółodczuw anie ze zw ierzęciem odkryje wspaniałe więzi, które łączą go z naturą. Oto w jego duszy odbija się całe stworzenie, tajemnic duszy m oże zaś szukać w naturze. Podczas gdy Em erson skupi się na rozw aża­ niu drogi, ja k ą człow iek musi pokonać, by odnaleźć i w słuchać się w głos intu­ icji, przez który przem aw ia doń natura, M ickiewicz, aby udowodnić duchowość zwierząt, będzie odw oływ ał się nie tylko do własnej w rażliw ości, ale też do sło­ w iańskich tradycji ludowych i średniow iecznych legend. O dnajdując w nich dowody na bliską, pierw otną i współczującą więź człowieka i zwierzęcia, potrak­ tuje je jako m odelowe przykłady traktowania zw ierzęcia jak o istoty duchowej.

32 R. M. Rilke, Elegia ósm a duńska, w: tegoż Sonety do O rfeusza i inne wiersze, wyb., przeł. A. Pom orski, K raków 2001, s. 384.

(15)

O dzyskać taką pierw otną więź m ożna w yłącznie przez intuicję; dzięki niej doj­ rzym y duchow ą naturę zwierząt — zatw ardziały racjonalista nie będzie m iał ju ż dostępu do tajemnic istnienia. M ickiewicz, który z filologiczną skrupulatnością wskazuje w ludowych podaniach i średniowiecznych legendach hagiograficznych uświęconą bliskość człowieka i zwierzęcia, ujawnia źródła swej myśli. Jednocze­ śnie trudno pozbyć się wrażenia, że objawia tym sam ym tajem ną wiedzę, której ludzkość pozbyła się na w łasne życzenie.

* J u s t y n a S c h o lle n b e r g e r

“Enter the p a c k ”. An animal spirituality project: M ickiewicz vs. Emerson This article is an attem pted analysis o f the concept o f animal spirituality as proposed by Adam M ickiewicz in his Paris lectures. The M ickiewicz presenta­ tion is juxtaposed with Ralph Waldo E m erson’s thought and rom anticist vision o f nature. The category o f empathy and the idea o f m an ’s m ystical tie with the entire w orld come to the forefront. A theory o f lost bond with the world o f ani­ m als is presented, form ing a prem ise for criticism o f rationalistic concepts con­ cerning anim als and for com m endation o f a rom antic vision o f the world.

Cytaty

Powiązane dokumenty

choroba wymiotna i wynisz- czająca (vomiting and wasting disease) oraz epide- miczna biegunka (PED), dla hodowli bydła biegun- ki nowonarodzonych cieląt, letnia dyzenteria bydła

The economic and health impact of mycotoxins include fatal cases in humans and animals, increased health care and veterinary care costs, reduced livestock production, disposal

Systematyka Chlamydiaceae przez długi czas budzi- ła kontrowersje. Brak było zgody co do ich natury, po- nieważ uważano je bądź za bakterie, bądź wirusy. Nie rosną bowiem

Z pozostałych aktów prawnych można wy- mienić ważniejsze ustawy dotyczące prawnej ochrony zwierząt, takie jak: Ustawa – Prawo ochrony przyro- dy (2004), Ustawa – Prawo

Także do natury traktowanej jako całość odwołują się często pewne ustale- nia normatywne regulujące stosunek czło- wieka do przyrody, w tym znaczna część postulatów

Postępy duszy nie odbywają się stop niow o, jakby m ożna to było sobie wyobrazić przy pom ocy ruchu po linii prostej; ale raczej przez wznoszenie się jej stanu

Brague rezygnuje zatem z przypisywania idei, rozumia- nych jako treści kultury, statusu pierwszorzędnego czynni- ka kształtującego tożsamość, nadaje go natomiast formie

At the turn of the epochs. Beginning of the “modern state” in Portugal.. Początków powstawania nowoczesnego systemu źródeł prawa, a następnie kontroli ich