Anna Czabanowska-Wróbel
"...dziecinne i wzniosłe, głupie i
rozumne" : z przemian tematu
dziecka w literaturze Młodej Polski
Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 4 (76), 47-62
dziecinne i wzniosłe, głupie i rozumne"
Z przemian tematu dziecka w literaturze
Młodej Polski
A kto by p o w ą t p i e w a ł , że n a j p i ę k n i e j s z y m ze stworzeń jest człek - n i e m o w l ę , ten n i e c h a j je ogląda w d o m u Ojca naszego - w k o ś c i e l e . . . Cóż w d z i ę c z n i e j s z e g o jest w k a ż d y m r u c h u i w o g l ą d a n i u się na wsze strony, s z u k a j ą c Wszędy-obecnego, jako jest n i e m o w l ę czyniące n a b o ż e ń s t w o swej n i e w i n n o ś c i .2
Gdy w roku 1902 w „Chimerze" ukazała się Ostatnia z bajek Norwida,
roman-tyczny mit dziecka miat już od dawna przykłady w innych wizerunkach. U
Norwi-da słowom Anioła, który głosząc pochwałę dziecka mówi o nim jako o „bardzo
pięknym - nie udawającym nic, szczerym i zewsząd wdzięcznym"
przeciwstawio-ne są skargi wygłaszaprzeciwstawio-ne przez chór owadów:
P i ę k n y - p i ę k n y - piękny! Jest człowiek-dziecię, i n i e b a w e m p o d z i w i a ć go b ę d z i e m y ha-sającego po ł ą k a c h , r u m i a n e g o jak zorza - po pas w k w i a t a c h , z r o z w i a n y m i złotymi włosy. G d z i e on ręką s k i n i e , w k t ó r e j nieść b ę d z i e z d r a d n ą mgłę gazy, p o d c h w y c i m o t y l e zbyt uf-nie ssące kwiaty, podchwyci m u s z k i złote, s z k l a n n o s k r z y d ł e i tęczowe o w a d k i . . . a p o t e m , z u ś m i e c h e m p o w o d z e n i a p o p r z e w i e r c a im s z p i l k a m i k a r k i i tak cały k a p e l u s z i p u d e l k a swoje p r z e b i t y m i i p r z y b i t y m i u s t r o i .3
K. Irzykowski Pałuba, oprać. A. Budrecka, Wroclaw 1981, s. 246.
2/ C. Norwid Pisma wszystkie, oprać. J. G o m u l i c k i , Warszawa 1971, t. VI, s. 93.
Temat dziecka nie należy wyłącznie do porządku „motywów". Ma on również
swój udział w niedającej się sprowadzić do kategorii topiki refleksji
antropologicz-nej i wraz z nią dzieli wszystkie wątpliwości i sprzeczności wizji człowieka
przełomu wieków. W literaturze i malarstwie Młodej Polski dziecko staje się tak
ważne nie przez to, co o nim wiadomo, ale za sprawą tego, co w nim niewiadome.
Pozornie znane i bliskie, staje się nieznane i dalekie. Widziane zazwyczaj w kręgu
domu, teraz staje się obce, osobne. Symbolizuje to, co nieświadome, sferę t a j e m n i c
psychiki, a także to, co potencjalne, dopiero w stadium powstawania. Bycie
dziec-kiem okazuje się procesem, nie stanem. Dziecko jawi się jako nierozwiązywalna
zagadka
4. Bronisława Ostrowska pisała w wierszu Macierzyństwo:
P a t r z ę w w i e l k i e , r o z w a r t e ź r e n i c e M e g o d z i e c k a , jak t o p i ą się we m n i e Śniąc, że d u s z y nić w ł a s n e j u c h w y c ę . . . I lęk n a g ł y p o g r ą ż a m i ę w c i e m n i e : B o w i e m w i d z ę w n i c h już - t a j e m n i c ę , K t ó r ą p r z e j r z e ć p o ż ą d a m d a r e m n i e .5
Zagadka dziecka jest zagadką człowieka, a wszystko to, co można powiedzieć
o niejednoznaczności wizji człowieczeństwa na przełomie wieków, daje się
zasto-sować także do dziecka
6.
2 .
Rozwijająca się intensywnie psychologia drugiej połowy XIX wieku uznaje
dziecko za obiekt godny badań. Warto zacytować początek książki psychologa
an-gielskiego, Jakuba Sully, Dusza dziecka (tytuł oryginału był inny, mniej
romantycz-ny, a bardziej naukowy: Studies of Childhood). Autor uzasadnia wagę tematu w
na-stępujący sposób:
C z ł o w i e k o w i towarzyszyło zawsze d z i e c k o i m o ż e m y być p e w n i , że od chwili, g d y jego s z o r s t k a n a t u r a z ł a g o d n i a ł a , a w u m y ś l e z r o d z i ł o się p o c z u c i e p i ę k n a , p o z o s t a w a ł on stale p o d c z a r e m w d z i ę k u d z i e c i n n e g o .7
Jeśli nawet pozostawimy bez komentarza ujawnione w tym pierwszym zdaniu
przeciwstawienie człowiek - dziecko (autor zapomina o słynnych słowach
Word-4 / A. Czabanowska-Wróbel Młodopolski portret dziecka, „ R u c h L i t e r a c k i Word-4; 1991 z. 3. W artykule tym o m ó w i ł a m n a s t ę p u j ą c e kręgi tematyczne: 1. D z i e c k o jako artysta i artysta jako dziecko, 2. Świat dzieciństwa, 3. D z i e c k o i zło, 4. D z i e c k o i t a j e m n i c a , 5. Macierzyństwo, 6. Polskie dziecko.
B. Ostrowska Poezje wybrane, oprać. A. Wydrycka, K r a k ó w 1999, s. 110. 6// Por. M. Stała Pejzaż człowieka, K r a k ó w 1994, s. 11-86.
swortha, którego twórczość później przywołuje: „Dziecko jest ojcem człowieka"),
zwraca uwagę następujące stwierdzenie, podobne i niepodobne zarazem do
dzi-siejszych narracji o dziejach dzieciństwa, jak tej autorstwa Philippe'a Ariesa
8:
d o p i e r o w s t o s u n k o w o n i e d a w n y m czasie z a c z ę l i ś m y o d c z u w a ć s u b t e l n y w d z i ę k i g ł ę b o k i e z n a c z e n i e d z i e c i n n e g o w i e k u . [...] O d n o s i się to s z c z e g ó l n i e j w w y ż s z y m s t o p n i u do pici s i l n e j . M ę ż c z y z n a m a w swej d u s z y d u ż o c h ł o p i ę c e j p o g a r d y d l a rzeczy d r o b n y c h i m u s i lata cale k s z t a ł c i ć się p o d k i e r u n k i e m w i ę c e j ś w i a d o m e j k o b i e t y , z a n i m zdoła p o j ą ć u r o k d z i e c i ę c e j n a t u r y . D o p i e r w s z y c h m ę ż c z y z n , k t ó r z y w ł a ś c i w i e o c e n i l i ten p r z e d m i o t , n a l e -żał R o u s s e a u .9
Za tym, że dziecko powinno stać się tematem b a d a ń naukowych przemawia
nastę-pująca argumentacja:
N a j w i d o c z n i e j s z y m ź r ó d ł e m z a i n t e r e s o w a n i a się n a s z e g o d z i e c i ń s t w e m jest jego p r y m i t y w n y c h a r a k t e r . N a d k o l e b k ą ś l e d z i m y p o c z ą t e k z j a w i s k , p i e r w s z e u s i ł o w a n i a r o z p o c z ę -cia ży-cia. W s p ó ł c z e s n a n a u k a jest p r z e d e w s z y s t k i m h i s t o r y c z n ą i g e n e t y c z n ą , śledzi p o c z ą t k i z j a w i s k , a b y m ó c z r o z u m i e ć ich p ó ź n i e j s z e fazy, j a k o n a s t ę p s t w a tych p i e r w s z y c h p r z y c z y n .1 0
Z d a n i e m autora, badaniem dziecka k i e r u j e „ta sama ciekawość, która popycha
geologa do cofania się myślą ku pierwszym stadiom tworzenia się naszej planety
lub biologa do odszukiwania najpierwotniejszych i najprostszych form życia".
Sully wyraża powszechne wówczas m n i e m a n i e uczonych:
J a k k o l w i e k c z ł o w i e k i w fazie z u p e ł n e j d o j r z a ł o ś c i s p o k r e w n i o n y jest z p r z y r o d ą , n i e ulega w ą t p l i w o ś c i , że w swych s k r o m n y c h p o c z ą t k a c h jest z n i ą z u p e ł n i e z l a n y i w n i e j p o g r ą ż o n y . J a k w i e m y , n a j n i ż s z e rasy l u d z k i e stoją w ś c i s ł y m z b l i ż e n i u ze ś w i a t e m zwie-r z ę c y m . To s a m o jest p zwie-r a w d ą d o d z i e c i zwie-ras u c y w i l i z o w a n y c h .1 1
Przykładów zachowań dzieci jest wówczas tak niewiele, że autorzy niemieccy,
francuscy czy angielscy przywołują wciąż te same z dostępnej im literatury,
cy-tując lub nie cycy-tując się nawzajem, wreszcie opisują dzieci z najbliższego
otocze-nia. Stąd dzieci Darwina czy Taine'a należą do n a j l e p i e j poznanych
„przypad-ków". Gdy źródła się wyczerpują, psycholodzy posługują się chętnie przykładami
z literatury i to bez rozgraniczenia na utwory fikcjonalne i wspomnieniowe -
za-zwyczaj t r a k t u j ą jedne i drugie jak dokumenty. Z drugiej strony literatura
korzy-sta z dokonań ówczesnej psychologii i pedagogiki a także antropologii
1 2.
8// Por. P h . Aries Historia dzieciństwa, przel. M . O c h a b , G d a ń s k 1995. 9/ J. S u l l y £ t e a . . . , s . 8.
T a m ż e , s. 10. 1 ''' Tamże.
1 2 /' Z m i a n a , która zaszła w s p o j r z e n i u na dziecko na p r z e ł o m i e stuleci, była s p l o t e m r ó ż n o r o d n y c h , n i e r a z sprzecznych przyczyn, co wskazała k r ó t k o J o a n n a P a p u z i ń s k a :
Pozytywistyczna nauka mocno akcentuje tezę o powtórzeniu przez dziecko
dzie-jów ludzkości, czego jednym z przykładów miałyby być przedmioty ofiarowywane
dziecku jako jego zabawki. Dziecko bawi się więc lukiem, bronią ludzi pierwotnych.
Autorem małego żartobliwego studium tego rodzaju zagadnień stal się Antoni
Lange w noweli Bogowie. Tytułowe sformułowanie odnosi się do zmieniających się
-zgodnie z prawidłowościami opisanymi przez ówczesne religioznawstwo i
antropo-l o g i ę - w i e r z e ń małego Heniusia, pięcioantropo-letniego chłopca, który przechodzi od etapu
wczesnodziecięcego mitotwórstwa, fantazji o zamieszkujących kominy Chijorach,
wiary w baśnie o Babie Jadze czy Wodnej Babie, poprzez etap reform religijnych do
bardziej racjonalnych przekonań, wreszcie „płynie ku epoce pozytywizmu"
1 3,
rozu-mianej tu jako podwójna dorosłość - jednostki i gatunku. Przywiązany do teorii
mówiącej, że ontogeneza powtarza filogenezę, narrator nie chce, czy nie umie,
roz-różnić pomiędzy bogatą wyobraźnią dziecka a sugerowaniem mu w celach
wycho-wawczych przez samych dorosłych istnienia pewnych fantastycznych, a groźnych
postaci. D o d a j m y na marginesie, że straszenie dzieci, przed którym przestrzegali co
nowocześniejsi pedagodzy, było wówczas dość powszechne, natomiast sugestia jako
metoda zbliżona do hipnozy wydawała się psychologom interesującym sposobem
oddziaływania na małe dzieci.
D r u g i m wielokrotnie podejmowanym problemem przejętym przez pisarzy
młodopolskich od pozytywistów było pytanie: „wychowanie czy dziedziczność?".
To między innymi dylemat naturalisty, doktora Raduskiego z wczesnej powieści
Żeromskiego Promień. Wychowawca z zapałem studiuje nocami systemy
pedago-giczne Anglii, Francji, Szwecji i Szwajcarii, a w dzień próbuje je wcielać w życie.
Jego utopijnym marzeniem jest system „jeszcze nie znany, który by rozwijał
swo-bodnego ducha, nie wykrzywiając go, nie raniąc i nie obarczając k a j d a n a m i "
1 4,
podczas gdy jego praktyka wskazuje na coś innego. Wcielany w życie „wymyślony
program" natrafia na opór, który w imię idealnego celu trzeba złamać.
E l ż b i e t k a nie data się od razu nagiąć do surowego r e g u l a m i n u . K a p r y s y jej, płacz i krzyki, leniwe opuszczenia w y z n a c z o n y c h robót z a t r u w a ł y R a d u s k i e m u spokój. Ale z wolna, z wolna dawne pieszczące w a r u n k i nikły w p a m i ę c i d z i e c k a .1 5
„Tkwią one zarówno w prądach filozoficznych, jak i w odkryciach psychologii, antropologii, pedagogiki ówczesnej; dostarczają ich także nowe teorie sztuki. Indywidualizm głoszący potęgę woli i sił c h a r a k t e r u , f r e u d y z m , d o p a t r u j ą c y się w dzieciństwie klucza do psychiki dorosłej, antropologia ze swą teorią przeżytków i rekapitulacji kultury, pedagogika ze swym «stuleciem dziecka», a nadto estetyka ze swym zwrotem ku imaginacji i światu w e w n ę t r z n e m u człowieka oraz wizją artysty, «wiecznego dziecka» - nie mogły pozostać bez wpływu na sposoby kreowania literackich postaci dziecięcych". (J. Papuzińska Heroiczne i prometejskie postacie dziecięce, w: Mit
dzieciristwa w sztuce młodopolskiej, red. J. Papuzińska, Warszawa 1992, s. 119).
A. Lange Elfryda. Nowele i fantazje, Kraków 1912, s. 235.
1 4 / S. Żeromski Promień, w: Pisma zebrane, Warszawa 1985, t. VII, s. 132. 1 5' Tamże.
Bohater pragnie być obiektywny i sprawiedliwy wobec obu wychowanek, którymi
się zajął, tymczasem, mimo przyjętych założeń, co chwila łapie się na poczuciu
so-lidarności z córką zmarłego lekarza, a nie z dziewczynką „z ludu".
C h c i a ł być w s z ę d z i e i zawsze b e z s t r o n n y m , n i g d y p o d j a k i m k o l w i e k w z g l ę d e m n i e d a w a ć d o k t o r ó w n i e p i e r w s z e ń s t w a n a d c ó r k ą n ę d z a r z a , ale m i m o woli serce jego m i ł o w a ł o Elż-b i e t k ę .1 6
W d o d a t k u o r i e n t u j e się on, że tłumiona w imię ideału równości i sprawiedliwości
sympatia jest uzasadniona. Córka zmarłych przyjaciół jest nie tylko ładniejsza
i zdolniejsza, ale bardziej posłuszna. N a t o m i a s t druga dziewczynka, Anula,
spra-wia poważne kłopoty:
R y c h ł o s p o s t r z e ż o n o , że to d z i e c k o p r z e d m i e ś c i a u m i e n i e t y l k o k ł a m a ć , ale i k r a ś ć , n i e t y l k o d o s k o n a l e o s z u k i w a ć , ale n a w e t u d a w a ć cnoty, j a k i c h ż ą d a n o . Z b a d a w s z y te jej p r z y -m i o t y , p a n J a n wziął się d o d z i e ł a , do s t u d i ó w p s y c h o l o g i i , d o w e r t o w a n i a l i t e r a t u r y r o z t r z ą s a j ą c e j w y s t ę p k i d z i e c i . S i a d y w a ł w nocy, z a g ł ę b i a j ą c się c o r a z b a r d z i e j w swe u m i e j ę t n o ś c i , a w ł a ś c i w i e p o s w o j e m u w a l c z ą c z n a t u r ą , z jej z ł y m i s i ł a m i , k t ó r y c h s t ę p i a -n i e , a jeśli się d a ł o -n i w e c z e -n i e , s t a -n o w i ł o r o z k o s z jego d u s z y .1 7
Założona z góry sprawiedliwość okazuje się niesprawiedliwością, ale
bohater-uto-pista tego nie dostrzega. Pytanie - czy zachowania dzieci wynikają z
odziedziczo-nych po rodzicach cech, czy z wpływu środowiska, w którym rozwijały się w
pierw-szych latach życia - pozostaje bez odpowiedzi, choć lekarz-przyrodnik zdaje się
skłaniać ku dziedziczności.
3.
Relikty (a wypadałoby powiedzieć - przeżytki) pozytywistycznego myślenia
przetrwały u pisarzy młodopolskich przede wszystkim za sprawą światopoglądu
naturalistycznego, podsuwającego swoje spójne tezy współistniejące często z
tek-stem nowym, chociażby nietzscheanizmem.
Do dawnego mitu dziecka-artysty dodano nowe, wpisane w paradygmat n a u k
przyrodniczych argumenty. Psychologia rozwojowa poświęcała szczególną uwagę
początkom dziecięcej twórczości. Z kolei odwrócenie równania dawało obraz
poety-dziecka, którego nowym wcieleniem stal się R i m b a u d . Artysta-dziecko to
bohater Próchna, powieści, w której nie tylko Zosia Borowska, ale także postacie
mężczyzn są zastanawiająco często porównywane do d z i e c i
l x. Mowa Zaratustry
O trzech przemianach, wśród których trzecia, najwyższa to osiągnięcie etapu
dziec-1 6 / T a m ż e , s. dziec-133. • 1 7/ T a m ż e , s 132-133.
W i n n e j powieści m ł o d o p o l s k i e j , Hemyku Flisie M u e l l e r a , p o r ó w n y w a n i e dorosłych b o h a t e r ó w do dzieci zauważył i z i n t e r p r e t o w a ł J a n Zieliński (Młodopolskiepowroty
ka, odgrywa ważną rolę w powieści. T u r k u ! „recytował z przejęciem" słowa
Nietzschego:
S ł u c h a j ! . . . Bo n i e w i n n o ś c i ą jest d z i e c i ę i z a p o m n i e n i e m . Z a p o m n i e n i e m - B o r o w s k i ! Jest n o w o p o c z ę c i e m , jest g r ą , jest t o c z ą c y m się p i e r ś c i e n i e m , p i e r w s z y m o d r u c h e m , ś w i ę t e g o „ t a k " m ó w i e n i e m ! O d o gry t w o r z e n i a b r a c i a moi n a l e ż y święte „ t a k " n a u c z y ć się w y m a -wiać: swojej woli p o ż ą d a d u c h , świat swój o d n a j d u j e , kto świat swój u t r a c i ł !1 9
Turkul wykorzystuje cytat z Tako rzecze Zaratustra w złej wierze, i n s t r u m e n t a l n i e ,
by przyśpieszyć decyzję Borowskiego o wyjeździe. Ale w całej powieści „rozpiętej
na micie" (by posłużyć się określeniem Michała Głowińskiego) słowa te stanowią
projekt wielkiej przemiany, obietnicę „dla wszystkich i dla nikogo". Są
przeciw-wagą inercyjnego, dekadenckiego obrazu „próchna".
„Dorosła" Młoda Polska była rzeczywiście „dzieckiem podszyta", jak w
Gom-browiczowskim tytule szkicu Jerzego Sosnowskiego
2 0. Wśród uzasadnień
wystar-czy przypomnieć formuły takie, jak „Polska zdziecinniała" wystar-czy „wyprzedaż starych
zabawek" z diagnoz Legendy Młodej Polski. Brzozowski ukazał mechanizm b u n t u
całej generacji wobec poprzedników, posługując się metaforą rodziny, w której
młodsze pokolenie kontestuje infantylizm starszych, a zarazem odkrywa swoje,
wynikające z pokrewieństwa podobieństwo do nich:
M ł o d a Polska s a m a była f a k t e m , f a k t e m o d o s o b n i e n i a , w j a k i m się p o c z u l i s y n o w i e o d c i ę -tej od świata r o d z i n y M i l u s i ń s k i c h . Była ona ich b u n t e m . P r z e c i w s t a w i a l i się oni Polsce z d z i e c i n n i a ł e j , lecz s a m i czym byli? D z i e ć m i jej, k r w i ą z jej k r w i .2 1
Mimo siły nowych inspiracji filozoficznych i stałej obecności spójnego
scjenty-stycznego światopoglądu mit romantycznego dziecka pozostawał w epoce Młodej
Polski wciąż w mocy. Nie oznacza to, że wszystkie jego elementy wskazywane przez
dzisiejszych badaczy romantyzmu pojawiały się na horyzoncie możliwych
kontek-stów
2 2. W palimpseście kulturowych nawiązań mity romantyczne stanowiły
ele-ment „źle ukryty" i wciąż drążący młodopolską kulturę. Ulegały dwóm
przeciw-stawnym tendencjom: do zastygania w bliskie kiczu stereotypy k u l t u r y p o p u l a r n e j
(jak choćby dziecko jako uciśniona niewinność) lub do radykalnych
przewartoś-ciowań i reinterpretacji. Romantyzm żywy, odrodzony pojawia się z elementem
zmiany, uskoku (clinamen), o którym pisa! Harold Bloom, iż dzięki niemu można
usłyszeć głos zmarłych poetów
2 3. Pozornie wygląda to na odstępstwo od tradycji,
czasem bluźniercze kwestionowanie mitów, w istocie pozwala na prawdziwy
po-1 9 / W. Berent Próchno, oprać. J. Paszek, Wroclaw po-1998, s. po-155.
2" J. Sosnowski Młoda Polska dzieckiem podszyła, w: tenże Śmierć czarownicy, Warszawa 1993. 2 1 / S. Brzozowski Legenda Młodej Polski, K r a k ó w - W r o c l a w 1983, s. 100.
2 2 / A. Kubale Dziecko romantyczne, Wroclaw 1984.
2 3' Por. A. Bielik-Robson Inna nowoczesność. Pytania o współczesną formułę duchowości, K r a k ó w 2000, s. 100-102.
wrót tego, co ważne, a wyzwolone od krępujących, uproszczonych wyobrażeń
2 4.
T a k właśnie rozumiany obraz romantycznego dziecka przetrwał o wiele dłużej niż
sam romantyzm, zachowując łączność z dwudziestowieczną k u l t u r ą
2 5.
Wacław Rolicz-Lieder w poemacie elegijnym, zatytułowanym Szkoła,
na-leżącym do cyklu poetyckiego Epopeja mojego chłopięctwa (1891), wykorzystuje
ro-mantyczną konwencję inności dziecka-poety.
Ja b y ł e m d z i e c k i e m s m u t n y m : t a k i e d z i e c i A l b o m r ą w c z e ś n i e , l u b ż y j ą z b y t d ł u g o .2 6
Tłem dzieciństwa jest szkoła zaborcza, znana z utworów takich, jak choćby
opo-wiadanie Nego Gustawa Daniłowskiego, gdzie śmierć dziecięcego bohatera jest
bezpośrednio spowodowana przez okrucieństwo nauczycieli.
Demaskacji patriotycznego stereotypu niewinnego polskiego dziecka jako
ofia-ry szkoły podjął się Wacław Berent we wczesnym opowiadaniu Nauczycie.
Reinter-pretacji poddany został mit dziecięcej niewinności, ale nie opinia o represyjnym
charakterze szkoły zaborczej jako instytucji. Okrucieństwo dzieci jest u Berenta
cechą bardziej zbiorowości niż jednostek, stanowi m e c h a n i z m zachowań
działających w grupie uczniów (jest ich po sześćdziesięciu w klasie) wobec
bezrad-nego nauczyciela, który sam jest ofiarą i to zarówno systemu szkolbezrad-nego, jak i
sytu-acji politycznej, obsadzającej go w roli wroga, obcego. Opowiadanie to, stanowiące
jedną z pierwszych prób Berenta całkowitego oddania głosu bohaterowi i
pozosta-wienia bez komentarza jego wypowiedzi, nie jest ani utworem t e n d e n c y j n y m , ani
jego przeciwieństwem podstawiającym na miejsce dawnego schematu nowy.
Mo-nolog nauczyciela pozwala na rozmaite odczytania i nie oznacza gloryfikacji
boha-tera. Jego niemiecka narodowość, a przede wszystkim umieszczenie akcji we
Lwo-wie, należą do zrozumiałych w czasach do roku 1905 chwytów zabezpieczających
przed ingerencją cenzury. Bohater Berenta nie jest nauczycielem z powołania, lecz
z konieczności ekonomicznej, którą sobie coraz bardziej d r a m a t y c z n i e
uświada-mia. Zawód odziedziczył po ojcu i lakoniczna charakterystyka d o m u rodzinnego
starcza za uzasadnienie chłodu emocjonalnego, który p a n u j e w jego dorosłym
ży-ciu (jedno z pierwszych wyznań, które robi swojej narzeczonej dotyczy pragnienia
rychłej śmierci matki).
Wy tu n i e w i e l k i e m a c i e p o j ę c i e o t y m , co to z n a c z y p r a w d z i w a p a t r i a r c h a l n a r o d z i n a . Aczk o l w i e Aczk ten m a m u t i u w a s się z a c h o w a ł , to j e d n a Aczk n a j w s p a n i a l s z e jego o Aczk a z y w N i e m -czech żyją. [...] M a t k a u o s a b i a ł a w sobie r e a l n ą s t r o n ę życia. M y ł a , s z o r o w a ł a , l a t a ł a , 2 4 / J a k o r o m a n t y c z n e c h a r a k t e r y z u j e cechy wyobraźni W i t o l d a W o j t k i e w i c z a W i e s ł a w
Juszczak (W. J u s z c z a k Wojtkiewicz i Nowa sztuka, K r a k ó w 2000).
2 5 / 1 Por. Dzieci, wybór, oprać, i red. M . J a n i o n , S. C h w i n , G d a ń s k 1988. A n t o l o g i a ta p o w i n n a d o c z e k a ć się już ( p o d o b n i e jak pozostałe t o m y z cyklu Transgresje) o p r a c o w a n i a swojej recepcji w l i t e r a t u r z e i k u l t u r z e ostatnich lat jako wielki p r o j e k t w y o b r a ź n i .
a poza tym s k ą p i t a m n i e i sobie w s z y s t k i e g o , z a p ę d z a ł a d o w s z e l a k i e g o r o d z a j u p o s t u g : j e d n y m stowem była dla m n i e p r z y k r ą k o n i e c z n o ś c i ą . O j c i e c byt za to w y r a z e m i d e a ł u . W jego osobie k r y s t a l i z o w a ł y się w s z y s t k i e c n o t y z i e m s k i e . „ P a t r z na o j c a " - oto c o d z i e n n a n a u k a m o j e j m a t k i . N i c d z i w n e g o , że s t a r a ł e m się go n a ś l a d o w a ć , o ile m o g t e m . [...] O j -ciec byt wreszcie n a u c z y c i e l e m g i m n a z j a l n y m - i ja n i m b ę d ę . O t o j e d y n a p r z y c z y n a , jedyna racja, k t ó r a m n i e jedyna tę n i e s z c z ę s n ą d r o g ę w e p c h n ę ł a . P o w o ł a n i e ? Ja n i e m i a ł e m ż a d n e -go. [...] C h a r a k t e r ? U s p o s o b i e n i e ? Ja osobiście b y t e m n i c z y m , c h y b a tylko „ w y k a p a n y m o j c e m " .2 7
Okrucieństwo dzieci i obojętność, słabość, a wreszcie sadyzm wychowawców
układają się tu w ciąg wzrastającej przemocy. Chwila, gdy Johann ma wymierzyć
karę fizyczną swojemu uczniowi i nieoczekiwanie dla siebie odstępuje od niej oraz
wybucha płaczem, stanowi dla niego samego m o m e n t przełomu.
J u ż m i a ł e m u d e r z y ć , g d y w tejże chwili u s ł y s z a ł e m cichy s z e p t , jak g d y b y słowa j a k i e j ś m o d l i t w y .
- Boże w i e l k i , Boże m i ł o s i e r n y , z l i t u j się n a d e m n ą !
Tak się m o d l i t o słabe b e z b r o n n e z w i e r z ę , u l e g a j ą c e p r z e m o c y s i l n i e j s z e g o b y d l ę c i a .2 8
Dalej monolog bohatera staje się świadectwem pogłębiającej się psychozy,
doku-mentującym wzrastającą agresję nawet w stosunku do obcych, przypadkowo
spo-tkanych dzieci, żony (gdy zbyt przypomina ona dziecko), wreszcie wobec własnego
dziecka - niemowlęcia pozostawionego przez żonę pod jego opieką na czas wyjścia
do kuchni. Podwójnie ironiczny kontekst w opowieści nauczyciela stanowi
trady-cja chrześcijańska.
W o ł t a r z u , p r z e d k t ó r y m m o d l i t a się ż o n a , jest w i e l k i o b r a z p r z e d s t a w i a j ą c y C h r y s t u s a o t o c z o n e g o d z i e ć m i . „ A l b o w i e m ich jest k r ó l e s t w o n i e b i e s k i e " , taki n a p i s w y r y t o p o d o b -r a z e m .2 9
Bohater drwi tu ze złudzeń na temat dziecięcej dobroci, czytelnik może
zrozu-mieć, że w świecie, który nie przypomina ewangelicznego ideału, dzieci zostały od
ideału tego odgrodzone.
4 .
Romantyczna wizja uduchowionego dziecka i naturalistyczne przekonanie
o dziedziczności współistnieją w powieści Z minionych dni Gustawa
Daniłowskie-go. Wrażliwy, marzycielski chłopiec jest sierotą. Krewni, którzy go wychowują, nie
podzielają ideałów, dla których poświęcili życie jego rodzice. Rodzone dzieci
opie-kunów w niczym nie różnią się od starszego pokolenia, są przeciętne, pozbawione
fantazji i zdolności do głębszych przeżyć. Ignaś ginie w lesie podążając za
marze--7/ W Berent Pisma rozproszone. Listy, oprać. R. Nycz, W. Bolecki, K r a k ó w 1992, s. 41. Tamże, s. 67.
niem o kwiecie paproci, który, podobnie jak społeczne utopie jego rodziców, ma
przynieść szczęście wszystkim ludziom. Polemikę z wizją dziecka właśnie z tej
po-wieści przeprowadza narrator Pałuby, szczególnie wyczulony na przejawy tego
ro-dzaju powielania romantycznych stereotypów.
Najczęściej przywoływanym w epoce Młodej Polski romantycznym dzieckiem
jest Orcio. Jest tą spośród literackich kreacji dzieci, która - najlepiej znana -
za-chęca do nawiązań, aluzji i polemik. U Brzozowskiego w Płomieniach jest on na
przykład synonimem wrażliwości i poezji skazanej na unicestwienie w czasach
burzliwych i przełomowych. Jego imię stanowi tytuł rozdziału, w którym nie ma
śladu postaci dziecięcej, występuje natomiast poeta. Temat Orcia, odniesiony już
wyraźnie do dziecka, pojawia się polemicznie u Irzykowskiego:
Z a p e w n e n i k t po m n i e n i e o c z e k u j e , b y m w Pawełku kreślił jakiegoś g e n i u s z a à la O r c i o K r a s i ń s k i e g o . To nie ja, to S t r u m i e ń s k i i G a s z t o l d tak go p o j m o w a l i ; b a r d z o wiele dzieci w istocie n a s u w a takie p o r ó w n a n i e .3 0
Zastrzeżenie narratora Pałuby wskazuje na wagę kontekstu tradycji, w której
umieszcza się postacie dzieci. Pokolenie bohaterów powieści jest jeszcze na etapie
odwołań do romantycznego mitu dziecka. Dorośli „czytają" postać dziecka
zgod-nie ze swoimi gustami estetycznymi, podobzgod-nie własne zachowania umieszczają
w kontekście lektur (wśród nich jest oczywiście nowela Sny Marii Dunin; nowela
w rzeczywistości świata przedstawionego była wielokrotnie wznawiana). N a r r a t o r
d o k o n u j e stopniowej destrukcji romantycznego mitu a raczej stereotypu. Dla
nie-go właściwy kontekst dla kreacji Pawełka stanowi utwór, którenie-go polski przekład
ukazał się dopiero po wydaniu Pałuby, w 1907 roku. Dlatego erudycyjne
napo-mknienie ma brzmieć jeszcze dla odbiorcy jak zagadka, niewystarczająca i
iro-niczna podpowiedz:
J e d y n i e , co m u [czytelnikowi] n a p o m k n ę , że h i s t o r i a Pawełka jest d a l e k i m e c h e m
Fru-elings Erwachen, d r a m a t u W e d e k i n d a , k t ó r e g o w y j ą t k o w e m u czarowi n i k t z p o r z ą d n y c h
ludzi o p r z e ć się nie zdoła.3 1
Dzieło Wedekinda - noszące podtytuł „tragedia dziecięca", p o d e j m u j ą c e
szo-kujący wówczas temat rodzenia się młodzieńczej seksualności w świecie
zakłama-nych, obojętnych i okrutnych dorosłych - przynosiło jaskrawe, dotąd niewyrażane
przykłady dziecięcego erotyzmu. Warto postawić pytanie, co oprócz tematu
tra-gedii dojrzewania stanowić mogło inspiracje dla Irzykowskiego. Być może jednym
z najważniejszych dla Pałuby (a w niej - wątku Pawełka) obrazów z Przebudzenia
wiosny jest fantazmat „królewny bez głowy" z bajki z a p a m i ę t a n e j z dzieciństwa
przez jednego z chłopięcych bohaterów. Obraz ten staje się dla niego f a n t a z m a t e m
erotycznym, ale jest także w dramacie ekspresjonistycznym symbolem; w
zakoń-czeniu utworu uczeń-samobójca przechadza się po cmentarzu z własną głową pod
3 0 / K. Irzykowski Paluba..., s. 366.pachą. W bajce babki dzieje królewny bez głowy zyskują „szczęśliwe
zakończe-nie". Królewna zostaje wydana za mąż za księcia o dwóch głowach i jedna z jego
głów będzie przyszyta do jej korpusu. W lekturze konserwującej tradycję ma to
oznaczać, że w małżeństwie kobieta jest „ciałem bez głowy", o t r z y m u j e ją dopiero
od męża, który zyskuje na tym także pogodzenie sprzecznych cech tkwiących
dotąd w jego osobowości (do chwili ślubu dwie głowy wciąż kłóciły się ze sobą,
te-raz książę zdobył spokój). Tymczasem w świecie wyobrażeń chłopców z d r a m a t u
ten narzucający się z wielką siłą obraz oznacza przede wszystkim depersonalizację
kobiecego ciała i prowadzi do wybuchu ślepej, brutalnej seksualności, dla której
obiekt jest całkowicie przypadkowy. Tytułowa pałuba z powieści Irzykowskiego
jest swego rodzaju „królewną bez głowy". Najdosłowniej - bezkształtną
grotes-kową kukłą o antopomorficznym kształcie, na planie psychologicznym - postacią,
z którą utożsamić można całkiem niepodobne do siebie osoby pod w a r u n k i e m , że
będą one obiektem popędu. A w sensie symbolicznym okazuje się niepokojącym,
destrukcyjnym pierwiastkiem irracjonalnej rzeczywistości.
Narrator Paluby wprowadza do powieści minitraktat z dziedziny psychologii
rozwojowej, przy czym każdy przywołany tu kontekst - filozoficzny, pedagogiczny
czy literacki - ma ścisły związek z analizą dziecięcej psychiki. Sposób, w jaki
wy-obraźnia Pawełka została opanowana przez słowo „pałuba", zostaje szczegółowo
przeanalizowany przez narratora. Tworzenie przez dzieci pojęć ogólnych było
w drugiej polowie XIX wieku przedmiotem naukowej dyskusji filozofów,
języko-znawców i psychologów. Hipolit Taine pisał:
M o ż e m y p r z y j r z e ć się z b l i s k a p o w s t a w a n i u tych n a z w o g ó l n y c h u m a ł y c h d z i e c i . N a z w i j m y t y l k o jakiś p o j e d y n c z y o k r e ś l o n y p r z e d m i o t , a w n e t d z i e c k o i n s t y n k t e m n a ś l a -d o w c z y m p o -d o b n i e j a k m a ł p a l u b p a p u g a w i e -d z i o n e p o w t ó r z y w y r a z p r z e -d c h w i l ą u s ł y s z a n y .3 2
Dalej Taine mówi już o ludzkiej „delikatnej wrażliwości", z którą dziecko przenosi
to pojęcie na inne podobne przedmioty. Podaje też przykłady:
P e w n e j d z i e w c z y n c e m a j ą c e j 2,5 lat p o w i e s z o n o na szyi m e d a l i k , m ó w i ą c : „To B o z i a " . J e d -nego d n i a , s i e d z ą c na k o l a n a c h u w u j a , zaczęła się b a w i ć jego b i n o k l a m i i o ś w i a d c z y ł a : „To Bozia w u j c i a " . O c z y w i s t ą jest rzeczą, że d z i e c k o m i m o w o l n i e i w s p o s ó b n a t u r a l n y u t w o -rzyło g r u p ę , dla k t ó r e j nie p o s i a d a m y o d p o w i e d n i e j nazwy: g r u p ę p r z e d m i o t ó w m a ł y c h , o k r ą g ł y c h , p r z e d z i u r a w i o n y c h , na s z n u r k u z a w i e s z o n y c h na szyi, o r a z że w u m y ś l e jego p o w s t a ł a i d z i a ł a ć zaczęła wyższa, a p r z e z n a s n i e d o z n a w a n a d ą ż n o ś ć o d p o w i a d a j ą c a t y m c z t e r e m c e c h o m o g ó l n y m .3 3
3 2 / H. T a i n e Lacquilisalion du langage, „Revue p h i l o s o p h i q u e " , 1 1876. Cyt. za: B. Perez
Psychologia dziecka. Pierwsze trzy lata życia, przeł. M . D z i e r ż a n o w s k a , Warszawa 1980,
s. 265.
3 3 /T a m ż e . Autor, który cytuje Taine'a, k o m e n t u j e , że wszystko to m o ż n a w y t ł u m a c z y ć prościej: „mowa znacznie pozostaje w tyle za myślą; m o w a wspólna o d p o w i a d a już pojęciu o g ó l n e m u , a wyobrażenie poszczególne, czyli i n d y w i d u a l n e nie p o s i a d a jeszcze
Taine w s p o m i n a też o chłopczyku, który nazywai zizi p r z e d m i o t y podługowate
i wydrążone, a fafer (od chemin de fer) - p r z e d m i o t y wydające świst i w y r z u c a j ą c e
parę: „Dwa te przeważające pojęcia zizi i fafer stanowiły k a r d y n a l n ą podstawę
jego umysłowości i służyły mu za p u n k t wyjścia do z r o z u m i e n i a i nazwania
wszystkiego"
3 4.
Irzykowski, znawca psychologii W u n d t a i Ribota, powołując się na autorytety
naukowe, przygotowuje stopniowo grunt do wprowadzenia kluczowego,
tytułowe-go pojęcia powieści:
Tu p o r a w y t ł u m a c z y ć , d l a c z e g o P a w e ł e k n a z y w a ! A n g e l i k ę - P a ł u b ą . P r z e d e w s z y s t k i m S t r u m i e ń s k i n i e m ó w i ! m u nigdy, k o g o p r z e d s t a w i a o b r a z , a n i n i e w y m i e n i ! i m i e n i a : A n g e l i k a , m n i e m a j ą c , że p r z e z to ł a c n i e j o s i ą g n i e s w ó j cel. T y m c z a s e m P a w e ł e k zasłyszał w ś r ó d d o m o w n i k ó w siowo „ p a i u b a " [...]. P a w e i e k n i e z n a ł d o k ł a d n i e z a s t o s o w a ń słowa „ p a ł u b a " , n i e o z n a c z a ł o też o n o d l a ń z r a z u nic w s t r ę t n e g o a n i o h y d n e g o , t a k że n i e m a l t y l k o p r z y p a d k i e m p r z e n i ó s ł je ż y w c e m na o b r a z A n g e l i k i . L a t a ł o m u o n o w głowie s a m o -p a s b e z o d -p o w i e d n i e g o w y o b r a ż e n i a , a -p o n i e w a ż w y d a w a ł o m u się s ł o w e m b ą d ź co b ą d ź n i e z w y k ł y m , w i ę c s c z e p i i je z t y m , co b y i o d l a ń b e z i m i e n n y m i r ó w n i e ż n i e z w y k ł y m tj. z o b r a z e m A n g e l i k i . C z y i o ile o d e g r a ! tu rolę m o m e n t a k u s t y c z n y , to o c e n i ć n i e z m i e r n i e t r u d n o .3 5
System wychowawczy Strumieńskiego i jego główny cel - uczynienie Pawełka
synem zmarłej żony, odebranie go matce - szczegółowo omawia narrator-analityk.
Pozostałe dzieci nazywane konsekwentnie przez narratora jedynie „dziećmi" są
bezimienne, gdyż nie liczą się zupełnie w planach Strumieńskiego i należą bez
reszty do jego drugiej żony. Już Stanisław Lack zwrócił uwagę, że po sprawie
śmierci Angeliki drugim ważnym wydarzeniem w życiu Strumieńskiego było
przyjście na świat Pawełka. Lack interpretował zabiegi wychowawcze ojca jako
chęć zniszczenia w synu parweniusza, którym był on sam:
m o z o l n ą p r a c ą d ł u g i c h lat w y c h o w u j e go w t e n s p o s ó b , aby w s z y s t k i e z d o b y c z e u m y s ł o w e i cala r o z s z e r z o n a w r a ż l i w o ś ć , d o k t ó r y c h on d o p i e r o d o s z e d ł ( p a r w e n i u s z ) , już o d z i e d z i -czy! w m ł o d o c i a n y c h l a t a c h P a w e i e k .3 6
Istota zabiegów wychowawczych Strumieńskiego leży jednak-w czym innym
i łączy się z pragnieniem wpisania w psychikę syna treści, które pochodzą z
prze-żyć ojca, pozostawienia w niej śladów wydarzeń, które w istocie nie miały miejsca.
r ó w n o w a ż n i k a w s ł o w n i k u dziecka. [...] nazwa analogiczna p r o w a d z i d o nazwy ogólnej, analogia b o w i e m pojęć dąży d o n i e j a k i e g o u o g ó l n i e n i a . O s t a t e c z n i e z a t e m u o g ó l n i a n i e dziecka zasadza się jedynie na m n i e j l u b więcej rozległym u p o d o b n i a n i u " (B. P e r e z
Psychologia dziecka ... , s. 268- 270).
3 4' T a m ż e , s. 268.
3 5 / K. Irzykowski Pałuba, s. 372.
3 6 / S. Lack O dokuynerach, w: t e n ż e Wybór pism krytycznych, oprać. W. Gtowala, K r a k ó w 1979, s. 365.
On sam jest nie tyle i nie tylko parweniuszem (byłby nim w sposób „naturalny",
gdyby byl nieślubnym synem dziedzica Wilczy), co człowiekiem o fałszywej
tożsa-mości, który za sprawą przypadku znalazł się w roli, do której musi teraz wtórnie
dopasować swoją osobowość. Jego własne prawdziwe dzieciństwo, które powinno
być kluczem do jego kategorii postrzegania świata, należy do sfery
przemilczane-go. Natomiast wszystko, co łączy się z rozwojem Pawełka jako anty-Orcia, jest
drobiazgowo analizowane. Los Strumieńskiego jest nie tyle jak chciał Koniński
-„katastrofą wierności", co dramatem nietożsamości.
By w pełni uczynić syna dziedzicem talentu Angeliki, Strumieński chce
kształtować go na przyszłego malarza. Byłoby to więc (przy całej różnicy)
powtó-rzenie schematu jego rzekomego pochodzenia od starego Strumieńskiego. Ojciec
stopniowo „zaraża" Pawełka swoimi myślami, podsuwa mu też (przeznaczając go
w myślach do roli artysty) wrażenia sytuacji, które nigdy nie miały miejsca,
nato-miast odsuwa na później poznawanie realnego świata:
N i e p o z w o l i ! j e d n a k uczyć c h ł o p c a g e o g r a f i i , bo wyczytał g d z i e ś , że ta n a u k a n a j p r ę d z e j rozszerza p o g l ą d d z i e c k a na świat r e a l n y ; ale o s t a t e c z n i e n i e u d a ł o się w y m i n ą ć t e j n a u k i . O b o k p o t r z e b n y c h rzeczy m ó w i ł P a w e ł k o w i t a k ż e w i e l e rzeczy n i e p o t r z e b n y c h , n p . na w z ó r A n g e l i k i z m y ś l a ł i r o z p o w i a d a ł m u r o z m a i t e f a n t a s t y c z n e h i s t o r i e , r z e k o m o d z i e j ą c e się t e r a z w świecie, w h i s t o r i a c h tych u t r z y m y w a ł p e w n ą ciągłość, a p o b u d z a ł i P a w e ł k a do t a k i e g o s a m e g o k o m p o n o w a n i a , rozwijał w n i m z m y s ł d o k ł a m s t w a a r t y s t y c z n e g o , d o u d a n e j w i a r y w rzeczy z m y ś l o n e i n i e i s t n i e j ą c e . O d b y w a ł o się to p o d p o z o r e m zabawy, w y c h o -w a n i a , o p o -w i a d a n i a b a j e k .3 7
Ówczesny psycholog pisał:
dzieci są, że t a k p o w i e m , na lasce w r a ż e ń , k t ó r y c h w y p a d k o w o d o z n a w a ć m o g ą , szczegól-n i e j zaś tych, k t ó r e szczegól-n a j s i l szczegól-n i e j s z y o b r a z p o z o s t a w i a j ą w ich u m y ś l e . D z i e c i o m się z d a j e , że to, co w i d z ą , jest t a k i m , j a k i m je o n e w i d z ą . W i d z ą zaś to w s z y s t k o , o c z y m i m się m ó w i . W s z y s t k i e p o d d a w a n e im myśli jawią się p r z e d n i m i w d o t y k a l n e j p o s t a c i i n a t y c h m i a s t też b i o r ą się o n e do n a ś l a d o w a n i a ich, l u b też d o w p r o w a d z a n i a w czyn. [...] F i z y c z n i e , u m y s ł o w o i m o r a l n i e ulega d z i e c k o m y ś l o m p o d d a w a n y m m u t a k p r z e z osoby, jak i p r z e z rzeczy s t a n o w i ą c e zwykle jego o t o c z e n i e ; ulega im t a k s a m o , jak m a g n e t y z o w a n y ulega m a g n e t y z e r o w i .3 8
Powoływano się też na prowadzone pod koniec XIX wieku badania problemu
fałszywych zeznań składanych przez dzieci:
W i a d o m o , że m o ż n a u n i e k t ó r y c h d z i e c i p o m i ę d z y s z ó s t y m a p i ę t n a s t y m r o k i e m życia w y w o ł a ć z ł u d z e n i e p a m i ę c i , w y g ł a s z a j ą c w o b e c n i c h p e w n e t w i e r d z e n i e , k t ó r e słyszą na jawie l u b p r z e z sen i to t a k d a l e c e , że m o g ą z a p e w n i ć , iż w i d z i a ł y to, o c z y m m ó w i o n o .3 9 3 7 7 K. Irzykowski Paluba..., s. 245.
3 8 / B. Perez Psychologia dziecka . . . , s. 211. 3 9 /J . Sully Dusza ... , s. 233.
Nic dziwnego, że Pawełek ukazywany jest jako m e d i u m , „nowe m e d i u m "
Stru-mieńskiego. W narracji o dziecku pojawia się też, użyty w sensie bliskim
dzisiej-szemu r o z u m i e n i u , termin fantazmat
4 0.
o p o w i a d a n i e ojca [Pawełek] połączył w j e d n ą b a ś ń , k t ó r ą p o t e m s a m o d z i e l n i e p r z y p o m o -cy swej l e k t u r y r o z s n u w a ł ; s t a ł o się to zwłaszcza p r z y z a w i e r a n i u p i e r w s z y c h c h ł o p i ę c y c h z n a j o m o ś c i . [...] Atoli z w i e r z a ł się on nie z tego, co przeżył i s t o t n i e , lecz z f a n t a z m a t ó w , t a k j a k b y z żywych f a k t ó w .4 1
Z kolei mały R o m a n Olucki w powieści Sam wśród ludzi Brzozowskiego tworzy
sobie wyobrażenia o rzeczywistości na podstawie pierwszych doznań i wrażeń,
a także opowieści dorosłych.
G d y m ó w i ą d z i e c k u , że i s t n i a ł p r z e d n i m cały wielki s t a r y ś w i a t , o l b r z y m i e m n ó s t w o n i e z n a n y c h m u i o b c y c h l u d z i , są to dla niego słowa b a ś n i m n i e j p r a w d o p o d o b n e j od i n n y c h [...]. N a d s a d z a w k ą d u s z y n i e b i e s k o o k i m z a p a t r z e n i e m p o c h y l a j ą się p o s t a c i e , m i g o t l i w e c i e n i e liści i g a ł ę z i n a w o d z i e [...] n i e w i e d z i a ł , co w y d a r z y ł się j e m u s a m e m u a co tylko słyszał.4 2
5.
W relacjach rodzice - dzieci ukazanych w literaturze M ł o d e j Polski
akcentowa-ne jest często pragnienie całkowitego zawładnięcia przez jedno z rodziców
myśla-mi i uczuciamyśla-mi dziecka. Przypadek Strumyśla-mieńskiego stanowi skrajnie analityczną,
drobiazgową wersję opowieści o klęsce takiego zamierzenia. Wśród postaci
dzie-cięcych, na których rodzice przeprowadzają drastyczne eksperymenty, jest
Fleur-de-Lys, tytułowa bohaterka d r a m a t u Amelii Hertzówny, córka
średnio-wiecznego mordercy dzieci, Gillesa de Rais, wychowana przez ojca „poza dobrem
i złem", która w zakończeniu „mówi z u ś m i e c h e m " (i są to zarazem ostatnie słowa
wypowiedziane w dramacie): „ja także chcę zabić"
4 3. Fleur, jedyna istota ludzka,
która nie boi się Gillesa, była obiektem jego celowych działań opartych na
przeko-naniu, że dziecięca psychika jest jak pusta tablica.
Gilles: - C z y wiesz d l a c z e g o w y c h o w a ł e m F l e u r - d e Lys w n i e ś w i a d o m o ś c i ztego i d o b r e g o ? B i s k u p : - N i e .
40/ P r z y p o m n i j m y za M a r i ą J a n i o n d e f i n i c j ę F r e u d o w s k i e g o f a n t a z m a t u : „to s c e n a r i u s z wyobraźniowy, w k t ó r y m obecny jest p o d m i o t ; przedstawia o n , w sposób m n i e j lub b a r d z i e j z d e f o r m o w a n y p r z e z procesy o b r o n n e , s p e ł n i e n i e p r a g n i e n i a w o s t a t e c z n e j instancji - p r a g n i e n i a n i e ś w i a d o m e g o " (M. J a n i o n , Projekt hy tyki fantazmatycznej, Warszawa 1991, s. 14).
4 1 / K. Irzykowski Paluba, s. 373.
4 2 / / S. Brzozowski Sam wśród ludzi, oprać. M . W y k a , Wrocław 1978, s. 14-15. 4 3 / A. H e r t z ó w n a Fleur-de Lys, Paryż 1908, s. 22.
Gilles: - Pewno. Ja s a m d o p i e r o teraz w i e m , na co c z e k a ł e m , a j e d n a k , jakie to p r o s t e , ( s z e p t e m ) P r z e c i e ż on m u s i a ł wziąć w p o s i a d a n i e jej d u s z ę , bo d u s z a jej byta p u s t a , n i c n i e b r o n i ł o m u d o s t ę p u .4 4
W prozie poetyckiej O ojcu i córce, nazwanej przez autorkę, Marię Komornicką,
baśnią, czytamy o tytułowych bohaterach:
P o s t a n o w i ) być dla n i e j w s z y s t k i m w ż y c i u , p a n o w a ć w y ł ą c z n i e n a d jej u c z u c i a m i i m y ś l a -mi: g d y ż p o ż e r a ł o go p r a g n i e n i e k o c h a n i a , k t ó r e g o n i g d y n i e z a z n a ł . - Z a z d r o s n y o nią od d n i a u r o d z i n , - n i e d o p u s z c z a ! d o n i e j n i k o g o , n i e o d s t ę p o w a ł jej na k r o k - n o c a m i t y l k o z a m k n ą w s z y k o m n a t ę ze ś p i ą c ą ; w y m y k a ł się na s a m o t n e w ę d r o w a n i a . N i e uczy! jej c z y t a ć - bo k s i ą ż k i t ł u m a c z ą życie; ani pisać - bo w p i ś m i e łatwo się u k r y j e z d r a d a ; ani m o d l i ć się - gdyż w m o d l i t w i e d u c h u l a t a w n i e b i o s a , on zaś w p y s z e swej c h c i a ł , by Alla w n i m wi-d z i a ł a istotę n a j w y ż s z ą - stwórcę w s z e c h r z e c z y . M ó w i ł jej tylko o w ł a s n e j p o t ę wi-d z e - [...] Ale nie pieścił jej n i g d y - gdyż czułość i słodycz były m u n i e z n a n e .4 5
Spostrzegając całkowitą zależność dziewczynki od siebie i swoje wyłączne
pa-nowanie nad nią „cieszył się ojciec owocami swego wychowania, gdyż taką chciał
widzieć córkę swoją"
4 6. Przed całkowitym zawładnięciem jej psychiki przez ojca
Alla ucieka pod opiekę zmarłej matki, ale i tak próba ucieczki kończy się klęską.
Literacki bunt Brzozowskiego wobec tradycyjnego obrazu d o m u i rodziny ma
bardzo osobiste źródła. Odsłania je wstrząsająca strona z Pamiętnika. Utrwala ona
glos dorosłego-dziecka, bezbronnego wobec (wyobrażonej? prawdziwej?) siły
i wszechmocy matki.
M a t k a m o j a jest n a j s i l n i e j s z y m c h a r a k t e r e m l u d z k i m jaki s p o t k a ł e m w ż y c i u . T a k u s t a l o -n e j w s a m y m o r g a -n i z m i e , t a k b e z w z g l ę d -n e j , b e z w y s i ł k u s i ę g a j ą c e j po k a ż d y ś r o d e k za-r ó w n o n a j n i e w i n n i e j s z y , jak n a j p za-r z e w za-r o t n i e j s z y - z i m n e j woli t za-r u d n o sobie w y o b za-r a z i ć . [...] O b c o w a n i e z tą k o b i e t ą zostawia w d u s z y p u s t k ę o g o ł o c o n ą ze w s z y s t k i e g o r o z p a c z -liwą. J e j myśli, to co ona m ó w i , w n ę t r z e jej o d b i j a j ą c e się w s ł o w a c h , o d r u c h a c h - r o b i ą w r a ż e n i e n a g i e j z w a r t e j ściany, k t ó r a i d z i e - idzie w p r o s t na n a s ; jest to j a k b y g r ó b , k t ó r y wali się na nas. Po p e w n y m czasie jest się już z a h i p n o t y z o w a n y m , z d o l n o ś ć o p o r u z o s t a j e z m n i e j s z o n a ; w s z y s t k o , co jest w n a s c h ę c i ą życia, i n t e r e s e m ż y c i o w y m , s t a j e się w n a s z y c h oczach w i n ą : s z u k a m y u s p r a w i e d l i w i e n i a dla k a ż d e g o c z y n n e g o , c i ą g n ą c e g o n a s ku życiu p o z n a w a n i u , t w o r z e n i u s t a n u duszy. N i g d y nie wyleczę się z tego, co w y t w o -rzył, wyziębił, zniszczył we m n i e w p ł y w M a t k i .4 7
Lęk przed jednym z rodziców i towarzyszące mu poczucie winy splatają się
w niedający się rozerwać węzei. Podobny splot silnie nacechowanych
negatyw-4 negatyw-4 , / Tamże, s. 12.
4 5 , / M. K o m o r n i c k a Utwory poetyckie, o p r a ć . M. P o d r a z a - K w i a t k o w s k a , K r a k ó w 1996, s. 88. 4 6 / Tamże.
nych wyobrażeń symbolicznej postaci k o b i e t y - m a t k i przynosi twórczość
Miciń-skiego. Prócz Bazylissy T e o f a n u , tytułowej b o h a t e r k i d r a m a t u , k t ó r e j
„niewin-nie c u d o w n e d z i e c i ą t k o "
4 8zostaje złożone na ofiarę, d z i e c i o b ó j c z y n i a m i są
u niego także i n n e postacie kobiece - na jawie l u b w sugestywnym f a n t a z m a c i e
męskich bohaterów.
6 ,
Dziecko wzniosłe i niedoskonałe, cielesne i uduchowione, słabe i potężne
-o k a z u j e się w sztuce i literaturze przed I w-ojną świat-ową p-ostaciąpar excellence gr-o-
gro-teskową. W modernistycznym wizerunku dziecko odsłania również swój aspekt
barbarzyński i destrukcyjny
4 9. Europejskich źródeł nowej wizji dziecka jest wiele,
wśród nich dwa utwory Marcela Schwoba: Księga Monelli, przewrotny manifest
dziecięcości wydany w Polsce w przekładzie Bronisławy Ostrowskiej; i Krucjata
dziecięca, która inspirowała rysunki i obrazy Wojtkiewicza. Do bogatego
reper-t u a r u groreper-teski wchodzą dziecięce zabawki, lalki, pajace i m a r i o n e reper-t k i
5 0.
Postać dziecka ośmiela do łączenia w jedno sprzecznych porządków
estetycz-nych i sposobów wyjaśniania świata. Ciągłe zderzanie romantycznego i
naturali-stycznego myślenia o dziecku jest jednym, choć nie jedynym, źródłem napięcia,
z którego wyłoniło się widzenie groteskowe. W opowiadaniu Medi z Historii
mania-ków to, co idealne i duchowe, kontrastowane jest nieustannie z trywialnym i
ni-skim także dlatego, że tytułowa bohaterka jest owocem związku narratora z żoną
bezpłodnego mężczyzny. Rozpoznajemy tu zarys „naturalistycznej tragedii",
zni-weczony natychmiast przez „pałubiczne" komplikacje. Kluczowa scena koronacji
dziecka z opowiadania Medi to zarazem zwykła dziecięca zabawa i wzniosła
cere-monia zainscenizowana przez ojca. W jego przemówieniu, będącym programem
„poważnej groteski", kluczowym pojęciem jest „ p r a g n i e n i e d z i e c k a "
[podkr. autora], „Pragnienie zaiste godne urzeczywistnienia. Wychodzi poza
mo-żliwość, a unika śmieszności"
5 1. Poważna groteska zbliża się do odczytanej na
nowo romantycznej ironii. Narrator-ojciec mówi też o „tęsknocie za dziecka
króle-stwem. I za panowaniem dziecka"
5 2.
Mówi to już w „stuleciu dziecka", które w Polsce ogłoszono dzięki tłumaczeniu
książki Ellen Key i reakcjom na nie
5 3. W literaturze dwudziestolecia
międzywo-T. M i c i ń s k i Utwory dramatyczne, o p r a ć . międzywo-T. W r ó b l e w s k a , K r a k ó w 1979, t. II, s. 84. Por. R. W a k s m u n d Od literatury dla dzieci do literatury dziecięcej (tematy — gatunki
-konteksty), W r o c l a w 2000, s. 146.
5 0 / P i s a ł a m o t y m w szkicu Dzieci, pajace i lalki (O młodopolskich dziejach motywu), „Teksty D r u g i e " 1998 n r 1/2.
5 1 / R . J a w o r s k i Historie maniaków, o p r a ć . W. G ł o w i ń s k i , K r a k ó w 1978, s. 69. T a m ż e .
-3/ E. Key Stulecie dziecka, przel. I. M o s z c z e ń s k a , W a r s z a w a 1904 (por. M . O d r z y w o l s k i