• Nie Znaleziono Wyników

Kochanowska Izabella

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Kochanowska Izabella"

Copied!
121
0
0

Pełen tekst

(1)

1

(2)

IS Z A W A R T O Ś C I T E C Z K I —

1/1. Relacja vr

I/2. Dokumenty (sensu stricto) dotyczące osoby relalora ^

I/3. Inne rtfałerialy dokumentacyjne dotyczące osoby relalora

II. Materiały uzupełniające relację >/

111/1 - Materiały dotyczące rodziny relatora

llł/2 - Materiały dotyczące ogólnie okresu sprzed 1939 ---- III/3 - Materiały dotyczące ogólnie okresu okupacji (1939-1945) J

llł/4 - Materiały dotyczące ogólnie okresu po 1945 r.

III/5 - inne...

IV. Korespondencja y

V. Nazwiskowe karty informacyjne V

VI. Fotografie >/

2

(3)

3

(4)

4

(5)

5

(6)

6

(7)

Wojskowy Sąd ^ejonowy- w L u b l in i e

...— ■ - ... .. . . ■ - . —* » K r . akt .S r . ‘8 5 / 5 0 (

W Y R O K

W IM IEN IU POLSKIEJ RZECZYPOSPOLITEJ LUDOWEJ

, Dnia 5 marca 1950 ro k u .

n i

t - Wojskowy Sąd ejonowy w Lu b l in i e na rozprawie w ‘L u b l i n i e w * s k ł a d z i e :; V

1 / . ppłk W ie r ci oc h Ryszard - jako przewodniczący 2 / . por .‘Czarkowski Ryszard - jako as es or '

5 / . s t r z . Baran ftarian - jako ławnik - - . z udziałem sekr. Kałamarz Mar i i - jako protokółanta

w nieobecności oskarżyciela j

z udziałem obrońcy z wyboru - adw. Kobusiewicza rtacława.-

‘ i •

rozpoznał sprawę:

Osk. ‘KOCHANOWSKIEJ IZABELI c. ^erzego i Ireny z d. Baranowskiej, u r . 16 marca 1 9 2 6 r . w Łopie nnik u, gm. Chodel, p o w . L u b l i n , zamieszkałej

ostatnio w L u b l i n i e , Weteranów 4'>m.2,Polki, stanu wolnego, studentki I roku prawa KUL-u, bez majątku, n ie k a r a n e j, pochodzącej z rodziny zie-

^ T i f l a ń s k p a r t y z a n t c e u d z i a ł u '2^fsH?iorące j / o j e£4c urz ędn ik Państsro- wych Zakładów Nieruchomości Ziemskich w S o p o c i e / , b e z p a r t y j n e j , oskarżonej-

z a rt . 86 § 2 KKWP.-

^a podstawie całokształtu okoliczności sprawy, ujawnionych w toku przewodu sądowego i kierując się przepisami a r t . 3 ,2 4 0 ,2 4 3 * 2 4 7 KWPK.-

S ą d u z n a ł :

O s k . Kochanowską I z a b e l ę winną, że od wyzwolenia ^aństwa Polskiego do kwitn ia 1 9 4 9 r . \na terenie Państwa P o l s k i e g o , u d z i e l a ł a pomocy n i e ­ legalnej o r g a n i z a c j i " A K " , a n a s t ę p n i e ^ i N " , u s i ł u j ą c e j przemocą zmienić ustrój Państwa P o l s k i e g o .

t . j . przestępstwa z a r t . 28 w związku z a r t . 86 § 2 KKWP.- i za to skaz ał:

Kochanowską Iz a b e lę na mocy a r t . 86 § 2 KKWP na 6 / s z e ś d / lat w i ę z i e n i a , zaś na mocy a r t . 46 § 1 l i t b / i 49 § 1 KKWP pozbawia się skazaną praw publicznych i obywatelskich praw honorowych na lat

3

/ t r z y / i orzeka się przepadek całego mienia na rzecz Skarbu Państwa.

Na mocy a r t . 56 KKWP z a l i c z a się skazanej na p'oczet orzeczonej kary pozbawienia 'wolności okres tymczasowego aresztowania od 1 maja

1 9 4 9 r . do 5 marca 1 9 5 0 r .

7

(8)

“ 2 “ -

Na podstawie przewodu sądowego, a w sz c z e gó ln o ś c i na podstawie

w y j aś n ie ń os karżon ej, zeznań świadków Pawlak i Wnuka, oraz odczytanych dokumentów, zostało usta lon e, że w okresie okupacji na terenie

majątku Ł op ie nn i k, gm. Chodel, pow. L u b l i n , stanowiącym własność rodziców oskarżonej, bardzo często bywały oddziały partyz anc kie , a w s z c ze gó ln o ś ci pod dowódctwm" Zapory" i "Opala"-swniadka Wnuka. W momencie oswobodzenia P o l s k i i wprowadzenia w życie reformy rolnej w majątku Łopiennik,- z którego usunięto rodziców oskarżonej,

pozo sta ła oskarżona i r z ą d c a likwidując m a ją te k . W tym o z a s i e , to je s t w okresie od lipca 194-4-r. i w 1 9 4 5 r . bardzo często na teren4«

majątku p r z y j e ż d ż a l i członkowie nie l eg al n ej w tym cza sie o r g a n i z a c j i

" A K " , która następnie przekszt ał cił a się w " W o N " . Członkowie tej o r g a n i z a c j i s t y k a l i się bardzo często z oskarżoną Kochanowską a świadek ^awlak Ot y l i a s t w i er d z i ł a, że według jej obserwacji i

ogólnej o p i n i i mieszkańców Łopiennika, oskarżoną dostarczała różhych infor mac ji tym członkom. Coprewda trudno j e s t połączyć fakt zamordo­

wania męża awlak O t y l i i za jego demokratyczne przekonania i jego T>

d zia ła ln ość z d z ia ł a l n o ś c i ą Kochanowskiej do czego adiierzają ze zn ani a Pawlak, tym niemniej bezspornym j e s t , że Kochanowska będąc bardzo dobrze zorientowana w terenie służyła tymi informacjami członkom

n ie l eg al n ej o r g a n i z a c ji pomagapąc im w i ch przestępnej d zi a ł a l n o ś - c i . W -okresie jl

9 4 5

roku o „dzLałaljis^ci ©skarżonej n ic nie^w-iemy s-^Snepierc—w~

okresie 1 9 4 6 r . i okresie amnstyjnym w 194-7r. j a k to zeznał przed sądem Wnuk,ujawniony w 194-5r. dowódca o dd z ia ł u "AK" pseud oni m"O pal ",

"Zapora" w rozmowie z nim powiedział mu, że często się spotyka z pr zy jeżdżającą na teren gminy Chodel do ratoszyna Kochanowską, która dostarcza mu interesujących wiadomości. Widzimy także i w tym okre­

s i e , że Kochanowska pomaga już teraz n ie l e g a l n e j o r g g n i z a c j i " W i N "

w wykonaniu jej przestępnych celów. Znów mamy pewną przerwę w u s ta l e n i!

d z i a ł a l n o ś c i Kochanowskiej, a pod koniec I 9 4 8 r . zjawia się ona u Wnuka-z którym rozmawia na temat aresztowania sztabu bandy"Zapory"

domagając się od Wnuka, jako byłego podkomendnego "Zapory" w uchro­

n i e n i u "Zapo ry " i jego towarzyszy przed wykonaniem wyroku, skazującegt ich na śmierć. c S]£arżona zostawia Wnukowi adre s w Lublinie i zobo­

w i ą z u j e się poczynić odpowiednie starania w Warszawie aby dopomóc

" Z a p o r z e " i innym.

Jaka dz ia ła ln oś ć w kierunku u d z i e l e n i a pomocy "Za por ze " i innym jego podwładnym skazałbym na smierd p r z e d s i ę w z i ę ł a oskarżona ■« nie wiemy. Oskarżona przed Sądem nie przyzn ała się jakie kroki p r z e d s i ę w z i ę ł a w kierunku dopomożenia " Z a p o r z e " .

Wiemy je dn ak, że oskarżona była u rodziny jednego z członków bandy

" Za por y" - " Z a w a d y " , kontaktowała się z jego matką i sio s tr ą , a nawet

p Om o c y .

i

#

8

(9)

Poza tym ustalo no , że gdy Wnuk, zresztą n i e s ł u s z n i e obawiając się aresztowania w związku -z aresztowaniem " Z a p o r y " , w rozmowie z-oskarżoną p o w i ed zi a ł j e j , że chętnie by n i e l e g a l n i e opuścił P o l s k ę ,t o oskarżona obiecała u d z i e l i ć mu w tym kierunku pomocy i

jak wynika z l i s t ó w , skierowanych do Wnuka, petfne kroki w kierunku zre a li zo wa n ia n ie leg aln ego wyjazdu Wnuka p o c z y n i ł a .

J e ś l i weźmiemy pod uwagę wyżej wymienioną d z ia ł a l n o ś ć oskarżo­

n e j , a ponadto dodamy,że j a k wynika z zezn ań świadka Wnuka,oskar­

żona opowiadała mu o swoich kontaktach w 1 9 4 7 r . z "Kędziorkąem"

dowódca dotychczas operującej bandy " W i N " na terenie lubelskiego oraz, że dała kontakty na początku 1 9 4 9 r . trzem uzbrojonym,

ukrywającym się przed władzami OSOtegm,- to n a l eż y pr zyjąć, że działa ln ość oskarżonej należy przyjąć za u d z i e l e n i e pomocy członkom, a tym samym i nie legalnej o r g a n i z a c j i " A K " i "WiN"

usiłują ce j przemocą zmienić ustrój Państwa P o l s k i e g o .

Sta owisko obrony, że oskarżona, starając się dopomóc skazanym na śmierć członkom bandy "Z a p o r y " nie u dz i el a ł a pomocy n ie legalnej o r g a n i z a c j i , a działała ze względów humanitarnych jako nieuznająca kary śmierci w ogóle, j e s t n i e t r a f n e . Notorycznie

znanym j e s t f,3kt»żw w ramacfc kpżć^j i zar**. ni®legslrej > • cpcr jalne komórki,zajmujące się udzielaniem pomocy członkom tych

o r g a n i za c j i w wypadku popadnięcia do w i ę z i e n i a , a nawet u d z i e l e n i a zapomóg pieniężnych rodzinom poległych członków o r g a n i z a c j i .

Dla przykładu należałoby podać wydział !:0pus" " A K " .

Sąd uznając oskarżoną winną u dz i el en i a pomocy n i e l eg al n ej o r g a n i z a c ji u s i ł u j ą c e j przemocą zmienić ustrój Państwa P o ls k i e g o , z a k w a l i f i ­

kował ten czyn jako przestępstwo z a r t . 2 8 w związku z a±t. 86

§ 2 K . K . W . P . i orzekł jak w s e n t e n c ji .

r

Przy wymiarze kary Sąd p r z y j ą ł jako okoliczność obciążającą pochodzenie oskarżonej i długą jej działalność dla niel ega ln ej o r g a n i z a c j i , jako okoliczność łagodzącą Sąd u w zg lęd nił : dotychczasową jej nie karalność, stosunkowo młody wiek.

Asesor? Przewodniczący: Ławnik:

podpis nieczytelny podpis nie czy tel ny p od pia nie czytelny m . p . okrągłej z Godłem Państwa

Wojskowy Sąd Rejonowy w L u b l i n i e .

Najwyższy Sąd Wojskowy d n i a -90 p a ź d z ie rn ik a 1 9 5 0 r . N r . S n O d w . S 9 2 2 / 5 0 postanowił} skargę rewizyjną obrońcy skazanej Kochanowskiej ^ e o k a d ii na wyrok Wojskowego Sądu Rejonowego w. L u b l i n i e z dnia 3 maraca 1 9 5 0 r . N r . S r . 8 5 / 5 0 , pozostawić bez uwz;

^ g l ę d n i e n i a , a wyrok ten utrzymać

9

(10)

' -4—

>

w mocy.

Stwierdzam prawomocność wyroku.

L u b l in , z dniem 1 0 . X . 1 9 5 0 r .

Szef Wojskowego Sądu Rejonowego w L u bl in i m g r . R . W i e r c i o c h p p ł k .

m . p . oktągłej z Godłem Państwa 7/ojskowy Sąd ^ejonowy w Lublinie

- W

10

(11)

11

(12)

Motto: "To co przeżyło jedno pokolenie drugie przerabia w sercu pamięci.

I tak pochoaem idą c i e n i e , cienie

aż się następu* zmów• na krew poś więc i.

Wspomnienie dziadów pieśnią jest dla synów.

I znów przez wnuków brzmi płomieniem czynów.

P ie śń , czyn, wspomnienie - to jedno Polska.

K o n O m n i a

O m n e s P o s s u m u s

I z a b e l l a Kochanowska - 3 0 . I X . 1992 r .

12

(13)

Ł o p i e n n i k

Rodzinny mój dom, jawi mi się d z i s i a j jako świat n i e z a ­ pomnianego piękna - tego boskiego cudu natury.

W ciszy upału lipcowego l a t a , spokojnie stojącego brązowo- zielonkawego lustra wody - stawu, gdzie majestatycznie pływały kurki wodne i stado domowych kaczek. Dookoła roztaczała się z i e l e ń parku, a w powietrzu unosiła się woń kwiatów.

Kwitły lipy i roje pszczół wędrowały nieustannie między dzrewami a ulami - a niebo było tak n ie bi e s k i e jak sukienka Matki Boż ej.

Dnie stawały się coraz krót sz e, powoli zmieniały się ko­

lory otoczenia przechodząc do gamy żółto-brązowych. W sadzie drzewa uginały się pod ciężarem kolorowych j a b ł e k . Ptaki sz nu ­ rami r o k o w a ł y się do odlotu. Cieszyły wzrok owoce pracy l u d z ­ k i e j . Ziemia przygotowywała się na przyjęcie rzuconego ziarna lub odpoczynku zimowego, a noce były coraz c h ł o d n i e j s z e .

Wreszcie nadeszła zima. Biały całun okrył wszystko dookoła.

Pod stopami chrzęściły zmarznięte gwi azdeczki ś n i eg u. Zwierzęta zabezpieczyły się na zimę długim, ciepłym włosem. Trwał sen zią mowy dając wytchnienie po ciężkim zno.iu i trudzie zbioru plonów.

Słońce było coraz wyżej a temperatura rosła z dnia na d z i e ń . Zaczęło się budzić wszystko do ż y c i a . Szata tej ziemi stawała się p i ę k n i e j s z a , doskonalsza. Ta sama, zawsze urocza w iosna. Pora młodości i marzeń. Urok z i e l e n i wielobarwnej i radości nowea ż y c i a . Wyrastały skrzydła u ramion. Urzekało wszystko dookoła niezapomnianym bogactwem piękna, różnorod­

ności widoków i głosów. Wiosenne słoneczko grzało coraz s i l ­ niej i niosło z sobą wielką radosną zapowiedź odrodzenia jakby świata uroku - b a ś n i .

A przecież dookoła płynęło równolegle ludzkie życie ze swymi wzlotami i upadkami.

Nieubłaganie co roku spadały kartki z k a len da rza .

Pod koniec lata 1939 roku obserwowałam na niebie spada-

13

(14)

- 2 -

Jfb

jące gwiazdy i kometę z długim ogonem. Napawało to złymi prze ­ czuciami .

Człowiek przychód?-? na świat /egzyst en cję ziemską/ z wyznaczonym jakby przydziałem - .jak żołn ie rz na placu boju - nie wolno mu zejść z placówki. A tym dowódcą jes t Bóg.

Ten p rzy dz ia ł ma zakodowany w swoich genach, nie wyzwoli się nigdy ze swego przeznaczenia - to jest s i l n i e j s z e od n ie go . Dlaczego od dziecka wsłuchiwałam się w melodię p ieś ni ż o ł ­ n ie r s k i c h /te legionowe miały szczególny nabój patriotyzmu/

a ulubione zabawy to żołnierze różnych pułków /wycinane lub o ł o w i a n e /. Dlaczego gdzieś w świadomości jeszcze dziecka i s t ­ niała chęć walki o wolność Ojczyzny / p r z e c i e ż była n i e p o d l e g ł a / skąd się to bierze ?

Dlaczego od m łodości umiłowałam konie, były mi nieodłącznymi p rzy ja ci ół m i, w ich grzybach mogłam wypłakać wsze lk ie smutki i r a d o ś c i . Nic mnie tak nie cieszy zawsze jak wdzięczna postać tego zwi erzęcia - my się potrafimy zrozumieć n a j l e p i e j .

W y b u c h w o j n y w 1 9 3 3 r .

Komunikat w radio godz. 60 0 . Niemcy p rze kro czy li granice P ol sk i . Wypadki potoczyły się wtedy tak n a d g l e , nawet na taśmie f i l m o ­ wej byłoby trudno je za rej es tro wa ć.

Na bezchmurnym niebie pojawiły się n i e p r z y j a c i e l s k i e samoloty, nurkowały i lotem koszącym siekły gradem kul po gr z b ie ta ch stada krów i pracujących l u d z i .

Rozpoczęła się wędrówka ma* lu dz k ic h / c y w i l i i ż o ł n i e r z y / najpierw z zachodu na wp^h^d - jeszcze z na dz ie ją zwycięstwa, t r a g i c z n i e j s z ą w odwrotnym kierunku, po wkroczeniu bolszewików 1 7 . I X . 1939 roku. Kiedy przed polowym ołtarzem, ukrytym wśród drzew parku, odbywały się modlitwy za O jc zy z n ę, słychać było

14

(15)

warkot motorów i świst kul, długo krążyły i wypatrywały, bezcze ln ie zataczając kręgi nad głowami rozmodlonych.

I l u było tych znękanych klęską żołnierzy pojedynczych i w grupach, znajdujących chwilowe schronienie i wyżywienie w naszym domu, mówili: "walczymy za Ojczyznę szczęście nie jest z nami".

Coraz częś ciej słyszało si^ o p r z e j ś c i u granicy południowej kraju w celu kontynuacji r a l k i . A tu walka powoli dogasała.

Żałobą krył się naród cały. Ostatnie odgłosy zmagań dochodziły z dala i tak rozpoczęła się okupacja h i t l e r o s k a .

Na wakacje 1939 roku przyjechała do nas z Warszawy

świeżo upieczona maturzystka Ryta Chałupczyńska. Pozostała w ^ T C H Łopienniku i podjęła się nauki mojej i brata Jana. Wyniki te

zostały ostatecznie zweryfikowane w 1944 roku przez Państwową Komisję Tajnego Nauczania w L u b l i n i e , uzyskaniem świadectwa ukończenia gimnazjum ogólnokształcącego /mała matura/ nr ewi­

dencyjny 2 1 7 4 .

Nauka i hodowla królików wypełniała dzienne z a j ś c i a . Ze sp r z e ­ daży królików powstał własr»v budżet, przeznaczony na prezenty imieninowe i gwiazdkę d i • d z i e c i z czworaków /około 5 0 / .

Największą radością jednak były konie, które zaczęliśmy hodować na szerszą s k a l ę . Jazda konna w zimie - skiri ng iem , asystowanie i udzia ł w czynnościach karmienia, czyszc ze nia i zabiegów weterynaryjnych. Specjalnie musiałam opiekować się oprócz młodzieży, końmi fornalskimi / 1 0 czwórek/ dbać o ich kondycję f i z y c z n ą , wypraszać u ojca zwiększenie i l o ś c i paszy - r a c j i dziennej w okresach intensywnej pracy np. j e s i e n i ą w czasie odstawy buraków cukrowych do s t a c j i Niedźwicy. Czwórka koni z trudnością ciągnęła naładowany wóz, błoto było po o s i e , lub w czasie orki i żniw.

- 3 - Ą \

15

(16)

- 6

Pod koniec 1939 roku przyjechała do Lublina i Warszawy i

przyszła piechotą do Łopiennika Danuta Chrząszczówna, koleżanka z klssy maturalnej Ryty Chałupczyńskiej i przywiozła w i e ś c i ov utworzeniu Służby Zwycięstwa Polsce / S Z P / .

Koncesję na Związek Walki Zbrojnej miał st olarz zatrudniony w majątku Bolesław Dolewski. Zastrzelony przez żandarmów w czasie

u c i e c z k i , na opłotkami w i e j s k i m i .

Ukrywał się w Łopienniku zagorzały narodowiec Aleksander Wyroślak pseudonim "Żegota" /obecnie mieszkający w W a r s z a w i e / . Pierwsza n ie legalna bibuła pochodziła z jego źródeł. Organizował p la ­ cówki NSZ /Karowe Siły Z b r o jn e / np. na wsi Kolo nii Kępskiej i pomagał ojcu w go sp odarstwie, Po rai, pierwszy o lrśnych o d d z i a ­ łach stacjonarnych usłyszałam z jego u st .

W roku 1941 z rozkazu Komendanta Okręgu AK Lu bl in

płk. "Marc ina " / T u m i d a j s k i / Oj c ie c mój Jerzy Kochanowski przy­

stąpił do organizowania Wojskowej Służby Ochrony Powstania / W S O P / . Najpierw na terenie rejonu w skład którego wchodziły gminy: Chodel i Bełżyce, a następnie całego powiatu - jako Inspektor Powiatowy WSOP. W roku 1943 z chwilą zorganizowania Korpusu Bezpieczeństwa w ramach ogólnej koord yn ac ji , a podlega­

jącego bezpośrednio dowództwu BCH /Batalionów C h ł o p s k i c h / : przewidywała ona zakres d zi a ł a n ia dla WSOP. Część przejął Korpus Bezpieczeństwa do którego odkomenderowana została czść l u d z i z WSOP. W związku z powyższym p o zo st a l i w WSOP z o s t a l i przeorganizowani /wyszkolenie i u z b r o j n i e / i st worzyli I I rzut AK, z zachowaniem dotychczasowej s i e c i or ga ni zac yjn ej WSOP.

W a k cj i " B u r z a " w e s z l i do I r z u t u . Powyższą funkcję Ojciec pe łnił do ujawnienia się w Komisji Likwidacyjnej Obszaru Centralnego Okręg Lublin do 3 . X . 1945 r o k u . / n r ew. 9 5 / .

Por. " S z a r y " /Nab ram /, l eg i o n is ta Stanisław W o lic k i żołn ierz AK w WSOP znajduje też zatrudnienie w Łopienniku.

16

(17)

Po przekszt ałc en iu się ZWZ w AK zostaje komendantem Rejonu I AK.

Syn jego Bogdan Wo licki przechowywał magazyn broni /amunicja i g r a n a t y / a z czasem archiwum na wyspie w pobliskim st aw ie , a część w krzakach niedaleko <*omu. Po podporządkowaniu się p la ­ cówki B.C H. AK, do którpi n a l ° ż e l i ludzie z folwarku i brat Jan

" S z a r y ” obejmuje swoim nadzorem oraz opieką placówkę B.CH.

samorzutnie dozbrajając j ą . Komendantem placówki B.C H. był kapral " J a b ł k o " Stanisław Mrok - kowal, a zastępcą st rze lec

"Grusza** Stefan S to la rs ki mieszkający obecnie w L u b l i n i e . We wsi Łopiennik d z i a ł a ł a placówka AK na czele której stał gospodarz Woś, podporządkowana "O pa l o w i" Stanisławowi Wnukowi z Borowa / I Rejon A K / . Od "G ru sz y " pochodził mój pis tolet Walter k a . 6 mm kupiony w Lu bl in ie od Litwina służącego w Wehrmachcie, który go ukradł swojemu dowódcy. Potem musiał uciekać przed żandarmerią i t r a f i ł do "Zapory" gdzie był ceka- emistą o pseudonimie "Ty,crve". " G r u e z 8 " i po wyzwoleniu zaopa­

trywał nas w amunicję i ^r oń , Za zegarek został kupiony p is t o ­ let TT do mojej d y s p o z y c ji .

Czynny udział w ruchu oporu P . P . P . - to było moje n a j ­ większe marzenie. Ale zawsze były przeszkody: r o d z i c e , młody wiek i płeć. N a jb li ż s z e otoczenie podsunęło mi jego oreali-

zację w sposób następujący. D zi ęk i d z i a ł a l n o ś c i Wojskowej Służby Kobiet - WSK AK - w osobach Marii Partykowej p s . V

"Kukułka" na uc z y ci el k i z Ratoszyna /komendant placówki w Ratoszynie Stanisław Siemion p s . " W i a t r ” - zginął w grudniu

1943 r . Po jego śmierci objął tę funkcję M ich al ik p s . " S i e k i e r a " . Pod koniec 1942 r . została zorganizowana w Rotoszynie gm.

Chodel przy placówce AK drużyna żeńska. W skład drużyny

wchodziły 3 se kcje: ł ą c r ro ^c i , sanitarna i służby wa r to wn ic z ej . Miałam różne ko le ża n k i, nazwiska te jeszcze pamiętam:

Teresa Partykowna-Gajowa p s . " K o t w i c a " , córka komendantki

17

(18)

Jadwiga Z i e l i ń s k a , pa. " J a g o d a " , Maria Bogusławska-Marcinkowskay''1 ps. " S a r n a " .

WSK podlegała I Oddziałowi Sztabu Komendy AK Lu b l in a wchodzącej w skład I rzutu łącznie z kierownictwem Kedywu i oddziałami partyzanckimi. WSK - formacja AK powołana w 1942 roku w oparciu o ustawę z dnia

8

. I V . 1933 r . " 0 powszechnym obowiązku służby w oj sk o w ej " .

Po przeszk olen iu ogólno-wojskowym i technicznym, zapoz­

nana z bronią, łą cznością, sanitariatem /u z u p e łn i e n ie w s z p i ­ talu Jana Bożego w Lubl ini e na oddziale c h i r i r g i i dr Kożuchows- k i e g o / i służbą wartowniczą złożyłam przysięgę na ręce Komen- J dantki Marii Partykowej p s . "Kukułka" w obecności inspektora Kotowicza p s . "M i ch ał " i Andrzeja Góralka p s . " W i l k " , otrzyma­

łam p s . " B ł y s k a w i c a " . /Data p rz y si ęg i styczeń 1943 r . /

Rota przysięgi członka AK - Komendant S i ł Zbrojnych w Kraju " G r o t " - Stefan Rowecki / z dnia 1 2 . X I I . 1942 r . /

W Obliczu Eoga Wszechmogącego i N aj św ię ts zej M ari i Panny Królowej Korony P o l s k i e j , kładę swe ręce na ten Krzyż Święty, znak męki i zb a wi en ia , przysięgam być wiernym Ojczyźnie mej Rze czy pospolitej Polskiej stać n ie ug ię ci e na straży Jej honoru

i wyzwolenia Jej z n i e w o l i , walczyć ze wszystkich s i ł aż do ofiarnego ż y c ia , Prezydentowi Rze czypospolitej Polsk ie j i rozkazom Naczelnego Wodza oraz wyznaczonemu przezeń dowódcy Armii Krajowej będę bezwzględnie posłuszna, a tajemnicy docho­

wam niezłomnie cokolwiek by mnie spotkać m og ło ."

"Przyjmuję Cię w sze regi żołnierzy Armii Kr a jo we j, w a l ­ czącej z wrogiem w k o n sp ir ac ji o wyzwolenie O jc zy z n y . Twym obowiązkiem będzie walczyć z bronią w ręku. Zwycięstwo będzie Twoją nagrodą, zdrada karana jest ś m i e r c i ą . "

Na szcze blu Okręgu V Oddział łączności d z i e l i ł się na

18

(19)

- 7 -

piony K - ko nsp iracyjna, 0 - operacyjna. Eugenia Wachowska V TC^l byłs szefem V Oddziału K od j e s i e n i 1943 roku, wcześniej Anna Pankowska.

Przydzielona do łączności konspiracyjnej wypełniałam zadania na najniższym szc zeblu łączności - K. Utrzymywałam kontakt między poszczególnymi dowództwami komend, miejscowej s i a t k i terenowej między Ratoszynem a " K a s i ą " z ©Krężnicy Okr ągł ej, z sa ni ta riu szk ą Władysławą Szczucińską "D u sz ą ” /początkowo w Urzędowie a następnie na wsi L e s z c z y n i e / . Stały kontakt z inspektorem Kotowiczem "Michałem" na I I I Kolonii w Ratoszynie i Andrzejem Gorajkiem p s . " W i l k " z Majdanu R a d l i ń s k i e g o , Czes­

ławem Orłem na Stasin ie oraz placówką w Chodlu z Edmundem Po­

godą p s . " R u b i t " . Nie za le żn ie od powyższego wyszukiwałam lo k a ­ le kontaktowe w gospodarstwach w i e j s k i c h , szkołach i urzędach / s k r z y n e k / oraz bezpiecznych kwater dla rannych czy ukrywają­

cych s i ę , jak również dla zabezpi ecze nia materiału bojowego.

Ściśle współpracując ze stacjonarnymi placówkami, które w du­

żym stopniu przeobraziły się na oddziały lotne zasilone u c i e ­ kinierami z zewnątrz. Akcja zcaleniowa z Armią Krajową wyma­

gała też przenoszenia danych i dodatkowych kontaktów. Nale ża ­ ło nis zczyć dane wyjściowe do ustalenia kontyngentów w miarę możliwości wypełniać l ist y przewozowe z dwukrotnie większą i l o ś c i ą zboża niż była w r z e c z y w i s t o ś c i , gdy adresat był da­

leko w Rzes zy . Kolportaż prasy wiadomości radiowych i b i u l e ­ tynu informacyjnego. Pobierałam lewe fałszywe dowody i dost ar­

czałam ukrywającym się i zbiegłym więźniom z Majdanka. Patrole lotne potrzebowały też bezpiecznych kwater oraz lekarstw dla ran ny ch .

Majątek Łopiennik leż ał na uboczu a r t e r i i komunikacyj­

nych, do szosy w Ratoszynie było 5 km d ro g i , do s t a c j i kole­

jowej w Leśniczówce około 7 km.

19

(20)

Bezpośrednia styczność z pierwszym okupantem zdarzała się rzadko. Był raz taki wypadek przyjazdu saniajri w simie /w trzaskający mróz/ grupy SS-manów na wieś w Łopienniku i wy­

czytanie 5-ciu nazwisk gospodarzy i natychmiastowe ich r o z ­ s t r z e l a n i e . Za tę denuncjację poniósł karę śmierci w 1 9

44

roku Pawlak, miejscowy sklep ikarz handlujący z Niemcami na- bia łem.

Jakiś czas ukrywał się w majątku na poddaszu obory Żyd, żywiąc się mlekiem cd krów i parowanymi kartof la mi.

Położenie majątku sprzyjało n a s i l e n i u rabunkom i napadom różnych elementów, od uciekinierów ro sy jsk ic h z obozu w Po­

niatowej / n p . słynny Marków/ do ugrupowań s i l n i e le w i c u j ą ­ cych lub wprost bandytów. Ogółem tych grabieży było około stu. Dwór dostał ochronę jaką p r z y s ł a l i Niemcy, składającą się z jednego podoficera A u st r i ak a , jednego Słowaka i 9 Wła- sowców. W późniejszym czasi®, po z d ję c i u tej ochrony w okre­

sie powstania dywersji bojowe i , a następnie patr ol i Kierow­

nictwa Dywersji /Ke dy w / nastąpiło uspoko je nie , a dwór stał się bazą postojów partyzanckich oddziałów i punktem zaopat­

rzenia w zboże, inwentarz oraz podwody. Po moim z a p r z y s i ę ż e ­ n i u , gdy informacja dotarła do Ojca i została przyjęta z u z ­ naniem i zrozumieniem, do dyspozycji dla mojej d z i a ł a l n o ś c i miałam kon ia, l i n i j k ę jednokonną lub bryczkę z parą koni.

Nastąpiło wtajemniczenie mnie w dz ia ła ln oś ć WSOP. U c z e s t n i ­ czyłam w odprawach, jakie odbywały się w domu. Łączność z Lublinem była s t a ł a , dostosowano nawet bryczkę, w jej dyszlu w wywierconym otworze ukrywano prasę podziemną i meldunki.

W s i e d z e n i u bryczki była skrytka na broń.

Oddział Dyspozyc^-^y Kedywu powstał wiosną 1943 roku.

Ko le jn i dowódcy: p po r. Stanisław J a g i e l s k i p s . " S i a p e k " , ppor . CC Jan Poznański p s . " E w a " , ppor. Czesław Piasecki ps. "Agawa” i CC ppor. Hieronim Dekutowski " Z a p o r a " .

20

(21)

Powoli patrole Kedywu zatracały cechy jednostek garnizonowych i przybierały postać lotnych grup par tyzanckich. Szefem Kedywu był " L u c j a n " mjr Janusz Nawrot.

W kwietniu 1944 roku powstało zgrupowanie oddziałów

" Z a p o r y " , które weszło w skład OP 8 jako I-szy pluton party­

zancki .

Szczególnie sprawnie przebiegała akcja ukierunkowana przeciw a dm i n i st ra cj i okupanta w r»mach nałożonej przez /KW K/ Kierow­

nictwo Walki Konspiracyjnej to znaczy n i s z c z e n i e ew ide nc ji l u dn o ś ci , ksiąg meldunków, spisów kontyngentowych, wykazów gruntów rolnych. Dokumentacje poborowych roczników 1918-1921 na przymusowe roboty do Rz e s z y . Chodziło o dezorganizowanie systemu kontyngentowego oraz utrudnienia a k cj i kolczykowania inwentarza przez ukrywanie zwierząt / s o ł t y s i gmin i urzędów Arbeitsamtów/.

W "P a ł a cu " - jak potocznie się mówiło, przebywało wiele ukrywających się osób przed represjami okupanta. /Młodzieży męskiej, zatrudnionej przy czynnościach g o s p o d a r s k i c h /.

Bolesław L i p i ń s k i zaprzysiężony przez Oj c a, późniejszy w i ę z i e ń obozu Borowicze 2 7 0 , Maria B i e ł o ń , zaprzysiężona również p r z e z ^ j Ą Ojca, zginęła w Powstania Warszawskim, a jej mąż zg in ą ł w Ka­

t y n iu . Tadeusz M ar z a nt ow i cz , s i l n i e l ew ic uj ąc y , próbujący stworzyć w okresie "B u rzy " komórkę PPR-u i powołać AL, do czego nie doszło, ponieważ "Żegota" podsłuchał te plany i po rozmowie z Ojcem, niedoszły AL-owiec zmuszony został do opusz­

czenia domu na zawsze. Bracia Jędrek i Staszek Gumowscy / z g i n ę l i w Powstaniu Warszawskim/ w ścisłym powiązaniu b y l i : Maciej Nowakowski /zami eszka ły obecnie w W a r s z a w i e / , K a z i ­ mierz Dębski - syn w ł a ś c i c i e l a apteki w Chodlu oraz Józef Mordak / J u ś c i ń s k i / p s . " O r l i k " , z którym byłam w oddziale

21

(22)

partyzanckim "C i c h e g o 1* pozną wiosną 1945 r . /ży jący i u trz y ­ mujący ze mną kontakt listowny - o czym p ó ź n i e j / i j a .

Powstała więc myśl utworzenia własnego o d d z ia ł u - s ek cj i.

Każdy miał obowiązek samodzielnie zdobyć dla sieb ie broń, następnie miało być wspólne dołączenie do od działu partyzanc­

kiego .

Oddzielnego omówienia wymagają sprawy s a n i t a r i a t u . Stanowiła inny problem i moi bezpośredni prz ełożeni k ł ad li na to duży n a ci s k . Na szczeblu Okręgu dr Maksymilian P io t ro ­ wski opracował schemat organizacyjny dy z l o k a c j i ośrodka s a n i ­ tarnego i punktów sanitarnych na użytek walki bieżącej i na okres " B u r z y " . Zlecenie Szefa Sanitarnego Okręgu dr Aleksandra Rybicńskiego ps. " P r a w d zi e " /w stopniu majora lekarza w c y w i l u / . Miałam swoią bogatą apteczką plus torba sanitarna ze znakiem

czerwonego krzyża. 7 zdobywaniu leków pomagali mi lekarze jak: dr Stawecki z Chodla, dr Slęk z Opola i dr Grażewicz z Bełżyc. Kor zy sta li z jej pomocy ranni i chorzy. " K a s i a " przy­

d z i e l i ł a mi zadanie organizowania punktów san it arn yc h. Z pole­

cenia komendantki " K a s i " /Komenda Rejonowa/ w tej sprawie jeździłam wielokrotnie do Urzędowa i Leszczyny, spotykając się z " D u s z ą " . W naszym domu zorganizowano w tej sprawie spo tkanie. Na obiedzie były: "Myszka" - Bogda Bolak s a n i ­ tariuszka " K o r d i a n a " , " L u " - san it a ri us zk a ppor. Zdanowicza Aleksandra / " Z ę b a " / z NSZ-tu i W ł a d y s ł a w ^ S z c z B ^ ń s k ^ p s .

" D u s z a " z AK. Komendantka z WSK " K a s i a " specj al ni e i n t e r e s o ­ wała się ustaleniami i p a t y n o w a ł a tej a k c j i . Później "Zapora"

szczegółowo wypytywał o zabiegach poczynionych w tej sprawie.

Bowiem b li s k ie mu były problemy n i e s i e n i a pomocy sanitarnej jego podkomendnym.

Wypełniałam powierzone mi obowiązki, ale gd zie ś w głębi uwa­

żałam te sprawy za funkcje typowo ko biece, a rinie interesowały

22

(23)

i rwały role typowo męskie.

Dużo wieczorów i nocy upłynęło wśród bohaterów Kedywu i innych oddziałów różnych o r i e n t a c j i politycznych np. "Z ęba ” z NSZ , któtego sztab kwaterował we dworze R a d l i n i e . Jedna szczególnie głęboko zapada mi w pamięci pierwsze spotkanie z komendantem "Zaporą" i chłopcy z p at rol i "Ko rd ia n a" i

" D u c h a " . Przy świetle lamp naftowych odbywało się przyjęcie i przy dźwiękach t j . akompaniamencie fo rt epi an u z a c z ę l i ś p i e ­ wać. Trudno dziś odtworzyć ten wspaniały, dynamiczny nastrój rozśpiewanych i wzruszonych twarzy. Krzyżowały się spojr ze nia

i uśmiechy. Wyraźnie wyróżniał się głos "C-dura". Z a cz ęl i od modlitwy do Stwórcy tego Świata, zaduma pokryła ich młode

tw a r z e .

0 Pani e, któryś jest na niebie wyciągnij sprawiedliwą dłoń.

Wołamy ze wszystkich stron do Ciebie o polski dach o polską broń*

0 Boże skrusz tsn miee*

co siekł nasz k r a j . Do wolnej Polski nam powrócić d a j . By stał się twierdzą Nowej siły

Nasz dom, nasz k r a j .

0 usłysz Panie skargi nasze 0 usłysz nasz tułaczy śpiew Z nad Warty, W is ły , Sanu, Bugu Męczeńska do Cię woła krew.

0 Boże skrusz ten miecz . . . itd

Modlitwa ta została przywieziona przez Komendanta z Zachodu.

23

(24)

- 12 -

Rozszumiały się wierzby płaczące Rozpłakała się dziewczyna w głos Od łez oczy podniosła błyszczące Na ż o ł n i e r s k i , na twardy życia l o s .

Nie szumcie wierzby nam Z żalu co serce rwie Nie płacz dziewczyno ma

Bo w partyzantce nie jest ź l e . Do tańca grają nam

Granaty, wisów

Śmierć kosi niby łan

Lecz my nie znamy, co to l ę k . Błoto, d e s z c z , czy słoneczna spiekota Zawsze słychać, miarowy, równy krok To maszeruje leśna piechota

Na ustach śpiew, wesoła twarz, pogodny wzrok.

Nie szumcie wierzby nam ...

I choć droga się nasza nie kończy Choć nie wiemy gdzie wędrówki kres Ale pewni jesteśmy zwycięstwa

Bo przelano już tyle krwi i ł e z . Nie szumcie .visr^by nam . . . .

Serce w plecaku

Z p ie r s i młodej się wyrwało W wielkim bólu i rozterce

I za wojskiem poleciało Zakochane czyjeś serce.

Żołnierz drogą maszerował Nad serduszkiem się u ż a l i ł

24

(25)

Więc je do plecaka schował I pomaszerował d a l e j .

Tępiosenkę, tę jedyną

Śpiewam dla ciebie dziewczyno Może także jest w rozsterce Zakochane twoje serce.

Może bez n a dz ie jn ie kochasz

I po nocach t ę s k n i s z , sz l o c h a s z . Tępiosenkę, tę jedyną

Śpiewam dla ciebie dziewczyno.

Poszedł żołnierz na wojenkę Poprzez góry, l a sy , pola

Z śmiercią razem szedł pod rękę Taka to żoł ni ers ka d o l a ,

I choć go trapiły wielce Kule gdy szedł do ataku

Żołnierz śmiał się bo w plecaku Miał w zapasie drugie se rce . Tę piosenkę, tę jedyną ...

Dywersjo, dywersjo, cóżeś za potęga że każego d ra n i a, że każdego drania Twa ręka do sięga.

A jak już d o si ęg n i e, to nie pożałuje Likwiduje szybko bandytów i s z u j e .

Z naszej ręki giną zielone mundury Pociągi i mosty w y l a t u j w chmury.

Nikt się gestapowskich wyroków nie boi Jak będzie gorąco zwieje do "Z a po r y ” . Komendant morowy, opieki użyczy

A każdy partyzant w ogień za nim skoczy, /na nutę wojenko, wojenko ... /

- 13 -

25

(26)

Starałam się nie poddawać ro z c z u l e n i u , bo to r o z b r a j a , czyni człowieka słabym i nieodpornym p s y c h i c z n i e . Należało kuć żelazo póki gorące. Ogarnęłam spojrzeniem o t o cz en i e, nie trudno rozpoznać dowódcę tej grupy, przecież zwracają się do niego Komendancie. S i e d z i a ł ~dzieś iia uboczu zamyślony, nie biorąc udziału w żywiołowej d y s k u s j i , jaka rozgorzała po śp ie wac h.

Podeszłam, zaczęłam rozmowę / t o była trudna m i s j a / .

Komendancie, stworzyliśmy od d z ia ł ek - se k cj ę, zdobywamy broń, chcemy zameldować się pod ro zk az y , dołączymy do oddziału kiedy będzie czas odpowiedni, proszę pamiętać o nas. "Nigdy tego nie zapomnę" padła odpowiedź.

Ta nasza wspaniała komendantka "Kukułka" serdeczną opieką otaczała "Zaporę" i jego podkomendnych. W jej domku, gdzie różowe malwy zaglądały do okna, czuł się n a j l e p i e j . Uważał ją za swą matkę, bo jego rodzona daleko, daleko.

Nie wolno cichociemnym odwiedzać douów rodzinnych i utrzymy­

wać kontaktów. Wielokrotnie spotykałam się z "Zaporą" u Komen­

d a nt ki , wiele spraw omówiono w jej obecności. Zawsze służyła rozsądną radą i bezgranicznym oddaniem.

Dostawałam od niej niespodziewane zadania do r e a l i z a c j i np.

sporządzenie szki cu dworu w Rat os zy nie . Znałam rozkład miesz­

kania dobrze, spędzając tam wiele dni przed wojną w tow arzyst­

wie córek Lib ic ki eg o - w ł a ś c i c i e l a . W czasie okupacji s t a c j o ­ nowała żam L i eg en sc ha ft u , a ptowadził majątek Stanisław Tar­

kowski, nasz przedwojenny rządca z Łopiennika. Od niego mu­

siałam też wydobyć dane dotyczące rozkładu dziennego ży c ia , rozlokowanie ubezpieczenia zrządcy majątku Niemca - Bernharda

Zober bir a. Rugował on z ziemi miejscowych rolników i zsyłał na Majdanek w Lu b li n i e lub na roboty do Rz es z y .

26

(27)

Ostatecznie grupa żołnierzy z Kedywu z a s t r z e l i ł a Bernharda Zoberbira w lipc u 194-3 r . W odwecie żandarmeria z Puław i Opola Lubelskiego aresztowała 20-tu mężczyzn z Rotoszyna i Chodla i osa dziła w areszcie w Opolu Lubelskim /a k c j a ta

l

przeprowadzona została bez uzgodnienia z szefem Kedywu

" L u c j a n e m " / . Odbicie aresztowanych w czasie przewożenia do Lublina w pobliżu s t a c j i Karczmiska na l i n i i Opole Lubelskie- Nałęczów / k o le jk a wąskotorowa/ z polecenia szefa Kedywu.

Zakres lu dz i sprzyjających podziemiu za ta cza ł coraz szersze k r ę g i . Oddanych sprawie trzeba było w szczególności szukać w miejscach, z których iiiforiaae.je urzędowe ułatwiały dywersję np. na l i n i a c h kolejowych, bacząc na patrole ochrony k o l e i .

Przyjeżdżając na stację kolejową w Leśniczówce pozna­

łam tam miejscowych kolejarzy u dz ie la jąc ych nam szczegółowych danych, wyznaczonych godzin przyjazdów i odjazdów pociągów - wykorzystanych do a k c j i wykolejenia pociągów w

1944

r . na l i n i i L u bl in - Rozwadów. Akcje przeprowadzał " Z a p o r a " .

Przerywanie łączności t e l e g r a f i c z n e j na rozkaz Komendy Okręgu - piłowanie słupów t e l eg r a fi cz n y ch przerywało łączność z Lublinem na krótki okres. Akcje gospodarcze aprowizacyjne na magazyny i sklepy s p ó ł d z i e l c z e , młyny, gorze lnie też wy­

magały dobrych informacji np. stanu kasy, i l o ś c i towaru w magazynie lub przygotowanych do transportu i t p . i t d .

Gwarancji bezpieczeństwa nie było, mogły wystąpić starcia przypadkowe na kwaterze i w czasie przemarszów, jednak szybka i nformacja, dobry wywiad, utrudniały zaskoczenie przez wroga.

Dlatego zwalczano w szc zególności niemieckie punkty oparcia jak Chodel, Wojciechów, Krzeczonów, Kierz i punkty oporu takie ja k : S c h u t z p o l i z e i , żandarmeria, Wehrschutz, Luftwaffe i t d . Napady na obozy służb budowlanych / B a u d i e n s t / dostarczały b r o n i .

-

15

-

27

(28)

- 16 -

Najgorsze były akcje przeciwpartyzanckie i p a c y f i k a c y j n e , 7 . I V . 1944 r . oddz iał "Nerwy" pod Paw linem koło Bełżyc został rozbity / z a b i t o 32-ch i raniono 7-miu, stracono 35 sztuk broni i cały tabor.

Na szczególnie ruchliwej szosie Lu bl in - Opole, nie pierwszy to r a z , oddział pod dowództwem "Zapory" zaatakował kolumnę transportową w lesie koło Krężnicy Okrągłej ze zbożem, złożoną z 15 samochodów i I Kompanii 629 pułku do zadań specjalnych plus eskorta batalionu ochrony L u b l i n a . Akcję z n i s z c z e n i a ma­

szyn omłotowych w Łopienniku uzgodniono z oddziałem, który za ­ rekwirował wymłócone zboże. Znana była też akcja f r y z j e r s k a ,

stosowana w szc zególności w miastach.

W piękny dzień l e t n i 1944 r . pojechałam z Oicem i apro­

w iza cją - grochówką z kawałkami mię^a w dużych kotłach - do stacjonującego w Ludwinowie od dz iał u " Z a p o r y " . Ubezpieczenie zatrzymało nas na drodze, po wymianie hasła dotarliśmy do miejsca postoju. "Z apora" w swoim żywiole obsługiwał stację odbiorczą /o zasięgu około 5 km - chyba " R e b e k a " / . Trzaski utrudniały dobry odb iór, na jw a żn ie js z a była jednak atmosfera:

głęboka wiara w rychłe zwycięstwo i koniec t u ł a c z k i . Nawet snuto plany na przyszłość po zakończeniu wojny.

Innym razem, konno, z meldunkiem o terminie odprawy udałam vsję do Zakacia. Kwaterował tam również oddz iał " Z a o o r y " . Chłoocy wfsyp ali się na drogę, utrudniając p r z e j a z d , ale stojący obok

płot nie stanowił przeszkody dla konia. Szybko znalazłam Ko­

mendanta .

Rozbite oddziały niemieckie wycofujące s i ę , były l i k w i ­ dowane przez nas w okresie " B u r z y " . Przy pomocy mego Waltera udało mi się wziąć do nie wol i 2-ch Niemców ukrywających się w zbożu. Oddałam ich do dyspozycji miejscowej placówki.

28

(29)

f

W dniu 26 lipca w Łopienniku nastąpiła uroczystość koncentracji i wywieszenia f l a g i narodowej, podczas której Maria Biełoniowa pianistka po Konserwatorium, grała na f or te pi an ie Mazurka

Dąbrowskiego. Placówka AK stanęła w dwuszeregu pośrodku, frontem przed domem, dawne B.CH. na końcu w kierunku podjazdu prawie na moście. Oddano salwę honorową.

Oddziały 8 p . p . L e g . były n a j s i l n i e j s z e i n a j l e p i e j uzbro­

jone w Inspektoracie 'około 1000 osób w okresie " B u r z y " / .

Front Wschodni przeszedł przez Lubelszczyznę błyskawicznie i nie było szans do przeprowadzenia pełnej m o b i l i z a c j i . Koncen­

tracja nie doszła do skutku. Dowództwo Armii Ludowej i PPR oraz PKWN po w ej śc iu Rosjan zażodało podporządkowania się oddziałów AK wojsku Berlinga i złożenia b ro n i . W dniu 29 lipca w wyniku nacisku władz r a d z i e c k i c h , Komendant Okręgu wydał rozkaz rozwią­

zania oddziałów AK i przekazania broni Armii Czerwonej.

^a Mszy Świętej w Białowodzie uczestniczyłam razem z

"Żegotą" w rozwiązaniu oddziału par tyzanckiego. Żołnierze ze łzami w oczach r z u c a l i broń na zi emię, n is zcz ąc ją - nie ws zy st­

ko o d d a l i .

W n a j b l i ż s z e j przysz>ości część została wierna złożonej przy­

siędze i związała się z nową ko nsp ira cj ą, inni w s t ą p i l i do wojska. Pierwsze aresztowania rozpoczęły się już w l i p c u i w si er pn i u 1944 roku.

W domu tymczasem panowała napięta atmosfera niepewności j u t r a . Dekret o Reformie Rolnej zburzył dotychczasowy porządek panujący przez pokolenia. Powstał Komitet Folwarczny, na czele którego stanął Stanisław Mrok - kowal - dawny dowódca placówki B.C H. Pozbawiono wtedy Ojca władzy, został narazie organem doradczym i nie podejmował już żadnych d e c y z j i . In ni ziemianie np. w Radli nie dawno o p u ś c i l i swoje domy, wynajmując mieszkania

29

(30)

- 18 -

w Lublinie i wywożąc swój majątek /co się d a ł o / . Ojciec posta­

nowił trwać na posterunku do końca, nie przeczuwając tr ag ed i i nadchodzących wydarzeń. Musiałam więcej przesiadywać w zabudo­

waniach domu, wyczuwałam jakby atmosferę nie s z c z e r o ś c i , przecież miałam z tutejszymi ludźmi z folwarku p r z y j a c i e l s k i e stos unk i, które wzmocniły się i wytworzyły przez codzienną styczność.

Poprostu uważałam swoją obecność za konieczną w domu w takich przełomowych czasach. Generalnie urwały się wszystkie kontakty d z i a ł a l n o ś c i k o n sp ir ac y jn e j, ludzie jakby p r z y c i c h l i i z a c z ę l i myśleć o z a be z pie cze ni u swego życia - jesz cz e w y c z ek i w al i . Ukrywający się goście i d « l * z a rodzina o p u ś c i l i dom.

Zapadła decyzja '"rsłania mnie do Lublina do Szkoły Sióstr Urszulanek. Spacerując w Lubl ini e po u l i c y , ubrana w uczniowski mundurek, zostałam nagle zatrzymana przez J . Nowakowskiego, by­

łego w ł a ś c ic ie l a Babi na. Z jego córkami przyjaźniłam s i ę , od­

wiedzając ich dom z rodzicami w i e l o k r o t n i e . Jan Nowakowski był w strz ąś n ię ty , zabrał mnie do mieszkania i przekazał hiobowe wiadomości o wyjeździe w teren uzbrojonych brygad NKWD z poli-

trukami, celem aresztowania byłych w ł a ś c i c i e l i i oddania ziemi służbie folwarcznej - praktycznie dewastacją mienia z odpowied­

nią agita cj ą na zebraniach i uświadomienia doznanych "krzywd od kr w io p i jc ów " . Jan Nowakowski po le ci ł mi natychmiast ostrzec Ojc a. Is tn ia ł y aresztowani** w Lu b li n i e w środowisku AK-owców i padło po raz pier^ss? określenie "druga o k u p a c j a " . Na ulicy Lub art ow skie j, wracając spotkałam znajomych partyzantów i

"Zapor ę" z ręką na temblaku. Nastąpiło serdeczne powitanie i lody w k a wi arn i. Szybko przekazałam makabryczne w ie ś ci i oznajmiłam o wyjeździe do majątku. Na pożegnanie’ "Z apo ra "

r z u c i ł słowa "proszę na mnie czekać w Ło p ie n n i k u " . Wsiadłam do pocągu, wysiadłam na s t a c j i Leśniczówka, znajome twarze

30

(31)

- 19 - j j j p

kolejarzy witały z uśmiechem. Myśli były .jednak czarne - czy zdążę na czas ? Dopiero chłód, i miękkie poszycie lasu r o z ł a ­ dowało narastający n ie po k ó j. Zapach i g l i w i a koił n a p i ę c i e , dywan kolorowych l i ś c i wyznaczył drogę na skróty. Nie dla mnie d z iś ta f a s c y n a c ja . Wieczorem zapukałam do okna swego domu - z d z i w i e n i e . Mimo wszystko ogarnęła mnie radość po przekrocze­

niu progu i zagłuszała grozę r z e c z y w i s t o ś c i , znów czułam się b e z p i e c z n i e . Ostatecznie Ojciec postanowił z domownikami w yj e­

chać jutro do L u b l i n a , /Była to pierwsza dekada września 1944 r . / oczywiście zabier aj ąc mnie ze sobą. Przygotowania wozu i koni porobił jeszcze tego samego dnia / w i e c z o r u / . Następnego dnia dano, pojechałam l i n i j k ą z rodzicami do krawca w Ra d l i n ie po uszyte rz ec z y . Powoziłam jak zwykle. Na wysokości gr o bl i na moście w R a d l i n i e , spotkał nas zastęp odkrytych samochodów z gniazdami ogniowymi - żołnierzami NKWD, minął i udał się w kierunku dworu, który świecił pustkami. Szybki powrót do domu.

Jeszcze nie zdążyłam zdjąć uprzęży z konia, a z dala od strony wiatraka / s t a ł na g ó r c e / widać było sunące samochody - nie wróżyło to nic dobrego. W rz a sk i, b i c i e , krzyki i aresztowanie

Ojca i S t r y j a . Wiec na środku podwórza. Temu wszystkiemu to­

warzyszyła g r a b i e ż . Taki napad dzików Kunów. Podjeżdżały sa­

mochody pod otwarte okna i dr z w i. Wyrzucano wszystko, ja k : k a r t o f l e , pojedyncze egzemplarze książek ze zbiorów wspaniałej b i b l i o t e k i Ojca / 6 s z a f / , padały na brudną ziemię wyrywane k a r t k i , które miały służyć jako skręty do ty to n iu , rzucano meble, dywany i sterty osobistych r z e c z y . Obrazy wyrywano z hakami. Na wiecu, p o l i t r u k , ziemię oddał ludziom z folwarku /w s ł o w i e / i uświadomił ich o prawie w ła sno śc i, naszych pry­

watnych, osobistych r z e c z y , jakie znajdowały się w domu.

Specjalna powołana służba z folwarku pilnowała mieszkaców dworu, by nie dopuścić ich do zabrania swej w ła sno śc i.

31

(32)

Zgoniono wszystkich do jednego pokoju, warta st anę ła , motory za gra ły , r u s z y l i i o d j e c h a l i , za bie ra jąc obu aresztowanych.

Zebrałam Komitet Folwarczny w salonie - początkowo b ra ­ kowało mi słów - jednak sytuacja wymagała szybkiego d z i a ł a n i a . Padły więc z moich ust słowa o dotychczasowej ży czl iw o ści i serdecznych stosunkach w imię których prosiłam o umożliwienie wyjazdu rodziny do Lublina t . z n « transportu i zabrania trochę odzieży osobistej i żywności. Całą noc chodziłam między tym jednym pokojem pod stra żą, a całym domem i szaf am i, by choć w minimalnym stopniu zabezpieczyć rodzinę w b i e l i z n ę , ubrania

i żywność. Powołana straż nie broniła mi wynosić. Następnego dnia podjechał wóz z parą koni i Matka z najmłodszym bratem - 6 lat - i resztą domowników, z garstką ruchomości na zawsze opuściła swój dom. Zostałam sama z Komitetem Folwarcznym.

Wówczas spotykałam się często z objawami współczucia i z ro z u ­ mienia .

Przewodniczący Komitetu Folwarcznego zaproponował mi prz eistoczenie w jego córkę i tak już pozostało. Na Zamek wysyłałam Ojcu p a c z k i , l u dz i e p r z y n o s i l i mi żywność. Próbo­

wałam coś uratować z pogromu, wynosząc nocami to b o ł k i. Coraz cz ęś ci ej p r z y j e ż d ż a l i żołnierze ro s y js c y, zab ie r a ją c bydło, konie, świnie i t d . NKWD było częstym gościem, sz u k al i mnie z a c i e k l e , mie li dobre informacje. Niedawno zapadła decyzja o wykonaniu wyroku śmierci na Pawlaku, skle pi kar zu z Łonien- n i k a , za współpracę z Niemcami i denuncjację 5-ciu gospodarzy zabitych później przez S S . Po wykonaniu wyroku przez grupę z oddziału "Ci ch e go " - NSZ, typowałam w s t a j n i konie f o r n a l s ­ kie do ich odskoku. Wybrałam bułanego i drugiego z pary kon ia.

Były mi później podporą w okresie mojej bytności w oddziale

" C i c h e g o " . Żona Pawlaka współpracująca z UB, je ź d z i ł a po

32

(33)

terenie i mszcząc s i ę , wydawała lu dz i celem ich are sz towania, szczególnie skwapliwie szukała mojej osoby. Była postrachem całej ok ol ic y, kogo tylko znała wydawała NKWD. Noce też nie były spokojne, budziło mnie gwałtowne łomotanie do d rz w i.

Stróż nocny N ied zi ela miał od nich k lu cz . W razi e n i e b e z p i e ­ czeństwa wyskakiwałam przez okno i kryłam się na czworakach.

Od niego pochodziły w nocy o s t r z e ż e n i a . N i e d z i e l a - st ró ż, to była osobliwa postać, jedyny komunista w majątku. Przed wojną zaspał w nocy i psy pogryzły kobietę spieszącą rano do dojenia krów, pogryzły ją tak d o t k l i w i e , że umarła. W procesie karnym został skazany na w ię z i e n ie /5 l a t / . Staraniem Ojca darowano mu wyrok i wcześniej wyszedł na wolność. Z komunizmu jednak

się nie w yle czy ł. Moje stosunki z jego rodziną były c z ęs te , ponieważ udzielałam korepetycji jego synowi, jak również d z i e ­ ciom Pawlakowej. N i e d z i e l a , oprócz nocnej służby miał obowiązek pompować codziennie wodę /pompą/ do rezerwuaru znajdującego się na strychu, d z ię k i temu była woda w kranach i urządzeniach sa­

nitarnych w domu. Po przewrocie czynił to regularnie nadal /c h y b a , że miał zły humor/. P o t r a f i ł rewidować p ac zk i , które wysyłałam do Oica do w i ę z i e n i a . Kiedyś w nocy otworzył drzwi frontowe i wszedł do domu, grożąc mi zabiciem po pijanemu.

Udało się jednak przemówić do jego świadomości, w efekcie r z u ­ ci ł się na kolana i zaczął całować po rękach. P o t r a f i ł obserwo­

wać okna, przez które wyrzucałam toboły w celu zabe zpi ecz en ia na czworakach. Musiałam się go wystrzegać. Praca w gospodarst­

w ie , wydawanie obroku koniom, ich l e c z e n i e , wydawanie or-ay- n a r i i , robienie l i s t i różnych wykazów b u c h a l t e r y j n y c h , ws z y st ­ ko to należało do mnie. Kiedyś późną j e s i e n i ą , zajęta byłam w spichrzu wydawaniem o r d y n a r i i , nadjechało NKWD, o toc zy li pod­

wórze, w e s z l i do środka, a ja ważyłam spokojnie zboże, pytali

33

(34)

- 22 -

prawie każdego, gdzie có^ka w ł a ś c i c i e l a , jednak nikt mnie nie z d ra d z ił - nawet N i e d z i e l a . To się nazywa s o li d a rn o ść . W domu, nasz poczciwy i wierny lokaj - kucharz, Stanisław Kwiatkowski czynił cuda, aby było co j e ś ć . Widziałam często łzy w jego oczach. Z jego córką Natalią spędziłam wiele go d z in , razem z nią pracując lub bawiąc s i ę . Doszły w ie ś ci o pr zy je ź dz ie do Łopiennika pełnomocnika do Spraw Keformy R o l n e j , Jana Oderows- kie go . Pewnie mi każe opuścić dom ? - myślałam. Byłym w ł a ś c i c i e ­ lom majątku nie wolno było przebywać w ich po siadłościach w promieniu 50 km. Kiedy cieszyłam swój wzrok łbami końskimi na pożegnanie, właśnie nadjechał wójt Puzon z gmniny w asyście zapowiedzianego g o ś c i a . Of i cj a l n y ob iad, suto zakrapiany wódką.

O dj ec ha li - zo stał sam ppłromocnik. W stołowym pokoju, gdzie stały stoły i odwrócone szafy pooklejane a f i s z a m i , re s z t k i pozostałej b i b l i o t e k i urządzono św i et l i cę dla młodzieży w i e j s ­ k i e j . Miała miejsce następująca rozmowa. Propozycja dalszej pracy, zapewnienie pomocy i bezpieczeństwa w o b l i c z u n a ra st a ­ jących nieproszonych od wi ed zi n. Jan Odorowski okazał się k ul ­ turalnym człowiekiem, właś cic iele m Buczka koło Świ eci a, majątku ziemskiego nie przekraczającego 100 ha z ie mi , był studentem prawa. Odwiedził za parę dni Matkę w L u b l i n i e , zamieszkującej przy u l . Peowiaków 10 w pensjonacie M . S t a n i s z e w s k i e j , przeka­

zując jej wieś ci od córki i zapewniając o opie ce .

M. Staniszewska miała powiflrsnie z rodziną B i e r u t a , opiekowała się nim w młodości. D z i p ^ i je i wstawiennictwu udało się Ojca wyciągnąć z w ię zi e n ia na Zamku. W jej pensjonacie ukrywali

się znani po lit y c y , jak senator Zdzisław Lechnicki i inni ze Stronnictwa Pracy.

W jej pensjonacie nawiązałam kontakty i kupiłam PM Stena.

Z zarobionej ordynarii udało się wypędzić bimber, część z a ­ cieru uciekła z beczk i - jednak uzyskałam 25 litrów z jednego

34

(35)

q żyt a. Bimber - .jak wiadomo - to była cenna "moneta" nadająca się do kupna broni od żołnierzy sowieckich.

Ludzie z folwarku, z uwagi na częste rekwizycje inwentarza

przez wojska drugiego okup^rta, postanowili wcześniej p od zi el i ć się tym dobrem. W resztć^ce zostały dwa " z d e c h ł e " konie i stary buhaj w oborze.

Święto n a dzi ał u ziemi odbywało się we dworze z orkiestrą i piciem alkoholu. Jan Oderowski w asyście wysokiej szarży wręczał karty / d e c y z j e / nadzia łu zi emi , dotyczące własności do 5 ha zi emi , dla byłej służby f o l w a r c z n e j . Kie było wolno budować się na tych dz ia ł k a c h .

Stół suto zastawiony, głowy zawiane, tańce /tego dnia dowie­

działam się o zwolnieniu Ojca z a r e s z t u / . Nad ranem, po n i e ­ przespanej nocy, widok ja k i zobaczyłam nasunął mi różne r e ­ f l e k s j e , którymi się p o d zi e l ę .

Salon, w którym odbywały się tańce, wyglądał jak pobojo­

wisko. Powyżej wzrostu p-rećni°ro człowieka tapety były obdarte, a na pięknym dębowym parkiecie nabito tyle b ło ta , że trzeba było skrobać łopatą i wyrzucać przez okno.

Zawsze pi l n i e obserwowałam warunki życia lu d z i na czwo­

rakach, były z ł e . Brak k a n a l i z a c j i , ci a sn o ta , klepiska - jedna izba dla ro d z in y . Nie byłam przeciwna reformie rolnej bo l i c z y ­ łam na poprawę ich e g z y s t e n c j i . Wtedy zrozumiałam, że zmiany nie idą w dobrym kierunku, to wroga robota, zmierzająca do z n i s z c z e n i a kultury całych pokoleń i ich dorobku. Ta walka z ideą duchowego bogactwa, ich postawą i n i e z a l e ż n o ś c i ą . To przepaść, dla polepszenia warunków - m i s t y f i k a c j a , zakłamanie dobra, cały ten bałagan zmierza do k o l e k t y w i z a c j i , kołchozów, a to co w id z ę, to stadium p r z ° i ś c i o w e . To samo dotyczy ogra ni ­ czenia niezależności mieszkańców wsi polskich i wyrugowania ich

35

(36)

z ojcowizny. Czy ci ludzie tak samo myśleli ? - mądrzeiści tak, innych urzekła obietnica posiadania ziemi / bez wpisów h ip o t e c z ­ n y c h / . Grabienie mienia, posiadającego nieocenioną wartość, to hasło obecnej c h w i l i . Przecież inna jest struktura dużego gos­

podarstwa i przydatność maszyn r o l n i c z y c h , a co innego mała działka bez możliwości zabudowania. Idziemy w kierunku dalszego rozpadu do nędzy społeczeństwa, wynarodowienia i ujarzmienia przywódców narodu, to jest ta druga okupacja.

Lecz jak tnudna forma w a l k i , jak d z i a ł a ć , co robić ? - brak było odpowiedzi na to u yta ni s. Dotychczasowa siatka t er e­

nowa r o z le c ia ł a s i ę , w^rystko było zdekonspirowane, ludzie jakby zapomnieli o podziemiu. Koniec wojny z Niemcami to nie d ef i l a da zwycięstwa - to w ię z i en ia i łagry.

Jedni jakby o d e s z l i , a drudzy p r z y s z l i i na gruzach i z g l i s z ­ czach porwali za broń. Kontynuowali walkę. Nie wszystkim prze­

mawiały hasła komuny, za sprzedanie narodu drugiemu okupantowi ponadto też chodziło o własne bezpieczeństwo i prz etrwan ie.

Zrozumiałam - skończyła się baza mojej dotychczasowej eg zy s­

t e n c j i . Nie było już w s t a j n i czekającego, rżącego konika pod s i o dł o. Byłam nie tylko świadkiem strasznej rewo lu cji ekonomicz­

n e j . Marnuje się i ginie wszystko dookoła np. sad zostaje cały wycięty i wykopany w ciągu ń.ilku d n i , a było to około 12 ha

z ie mi , komu to przyniesie korzyść ? Drzewa dawały już piękne plony, całe tony jabłek leżały w c i en iu drzew - została pustka, rozdarta zi em ia . Albo te przeróżne kolorem i kwiatostanem

krzaki na klombach, sprowadzane z z a g ra n ic y , cięte dla ozdo­

bienia ołtarza Matki B o s k i e j , w czasie l i t a n i i i modlitwy za Oj czyznę. Wieczorami z b i e r a l i się ludzie z czworaków i domow­

n i c y , płynęła modlitwa do stóp Najwyższej Opiekunki Narodu Po lsk ie go. Li ta n ię prowadziła Matka albo ja w Jej z a stę ps tw ie .

36

(37)

- 25 -

Kiedyś p ó ź n i e j, opowiadali mi moi ludzie z Łopiennika o przy- je źd zie "Zapory" do mojego domu / r e s z t ó w k i / , było to w czasie mojej nie ob ecn ośc i. "Zapora" zebrał mieszkańców, ustawiono

stoły w z i e l e n i parku i v.ygłoaił przemówienie z prośbą o nie- nis z cz en ie pozostałego ^eszcze drzewostanu - w tym czasie n i e ­ wiele już zostało z pięknej szaty o to cz en i a . Znikły budynki na podwórzu.

Zesłania i aresz tow an ia, to ciągłe w i e ś c i . Krążyły dookoła z uporem n a s i l a j ą c się coraz w i ę c e j , bo też nie brakowało s z p i c ­ lów i konfidentów NKWD i UB. Bezpieka s z a l a ł a .

Struktury AK okazały się dokumentnie rozpracowane przez ugrupowania lewicowe byłych żołnierzy partyz anc kic h. Żołnierze

" Z a p o r y ", chcąc przetrwać, z a t r u d n i l i się w punktach odbioru zboża kontyngentowego dla potrzeb Armii Czerwonej np. w Kręż- nicy Okrągłej czy Matczynie. Późną j e s i e n i ą 1944 roku zostałam zawiadomiona przez Komendantkę Partykową o powrocie "Zapory" i próbach odtworzenia o d ^ i a ł u . Wkrótce spotkałam się z nim w R at o sz y nie . Wiele zmieniło się od czasu " B u r z y " . Narastało zagrożenie życ ia, brak środków do e g z y s t e n c j i , warunki byto­

wania ba rdziej niż trudne. Teren nasycony jednostkami sowiec­

kimi i bezpieką. Dawni towarzysze broni s t a l i się konfidentami i wrogami. Donosicielstwo s z a l a ł o . Niektórzy mieszkańcy wsi też z m ie n i l i swoje o b l i c z a albo u l e g l i strachowi, u l e g l i f a s ­ cyn ac ji propagandą bolsz ew ic ką , która szerzyła się jak wirus ni e ul ec za ln ej choroby. Narazie propaganda sowiecka odnosiła sukcesy. Było źle ze zdobyciem kwater i było n i e b e z p i e c z n i e . Szerzyło się załamanie psychiczne jednostek słabych i nie od ­ pornych .

Jak cięż ki musia> być los Dowódcy, któremu obowiązków stale przybywało. Jednak twarda samodyscyplina i wiara w

37

(38)

-

26

- j / a

lepszą p rz ysz ło ść , poczucie od po wie dzialności i bezwzględne oddanie sprawie - czyniły cuda. To morze trosk, kłopotów, utrudnionych d z i a ł a ń , było charakterystyczne dla rozterek

minionego czasu. Kie można było licz yć na pomoc reprezentantów dawnego podziemia, trzeba było szukać nowych dróg. Szeregi wiernych topniały z dnia na dzień wskutek wyroków śmierci, ares zto wań ,z sył ek na Wschód. Trzeba było wielkiego hartu ducha i umiłowania Oj czyzny, ukochania podkomendnych, by nie ulec pokusie ukrycia się w bezpiecznym m ie jsc u . Trzfeba było stawiać czoła przeciwnościom, w cela opanowania powstałej s y t u a c j i ,

dla rozpoczęcia organinawania nowego podziemia. Przede wszystkim wytypowania lu dz i do stworzenia nowej łącz no ści , śledzących

każdego dnia przeobrażenia świadomości poszczególnych jed no s­

tek w t e r e n i e . Stworzenia na wsi warunków bytowania i maksimum bezpieczeństwa i pomocy materialnych dla początków kadr ż o ł ­ n ie rs k i ch / p a r ty z an ck i ch r o z bi tk ów / zaszczutych ustawicznym prześladowaniem. Brakiem pewności j u t r a , gonionych jak z w i e ­ rzęta w ko tle. Zaczęła się też dezercja z Armii B e r l i n g a ,

ucieczka cały plutonów, bo tam też zaczęła się szerzyć czyst ka.

Takie to problemy nurtowały Komendanta przystępującego do od­

twarzania o d d z i a ł u . Trzeba było się l i cz y ć z odejściem części tych lu d z i na meliny w okit»oie zimowym - trzon jednak musiał trwać s t a l e . W takimi ry t u a c i i odmówienie pomocy równałoby się z d r a d z i e . Wyraziłam zgodę na pozostanie i czuwanie w t e r e n i e , zb ieranie wszelkich potrzebnych danych dotyczących charakte­

rystyki poszczególnych gospodarzy, śledzenie nastrojów i utwierdzania o konieczności da lsz ej walki oraz utrzymania

łącz no ści . Dostałam zapewnienie stałego kontaktu w czasie przemarszów i kwaterowania oddziału w podległym t e r e n i e . Wsie i trasy zostały uzgodnione z mapą, z uwzględnieniem

zmian zachodzących po pierwszej o k up a cj i. Miałam też obowiązek

38

Cytaty

Powiązane dokumenty

Podjęła pracę zawodową jako pracownik wojska, mocno zaangażowała się w działalność społeczną środowisk żołnierzy rezerwy - uczestników walk z okresu II

INFORMACJE DOTYCZĄCE ZAWODÓW, ORAZ FORMULARZ ZGŁOSZENIOWY ZNAJDZIECIE NA STRONIE GŁÓWNEJ ZS 9 TERMIN ZGŁOSZEŃ ( MAILE PODANE W FORMULARZU )

[r]

Czasami mówili o czymś, co mama mnie posłała do mojego pokoju: „Już późno, masz iść spać” Na tym się to skończyło.. To myśmy we trójkę [z braćmi], wszyscy

8.Wykonuj ćwiczenia zgodnie z pokazem razem z instruktorką Powtórz sesję 2,3 razy w tygodniu. 9.Twój organizm podziękuje Ci lepszym samopoczuciem i pozytywną energią na cały

Ćwiczenia poświęcone są różnym odcinkom kręgosłupa, a wiemy ile czasu spędzacie teraz w pozycji siedzącej.Jeżeli chcesz rozluźnić, rozciągnąć ale także wzmocnić

Zwana jest także drabinką piłkarską, bo największą popularnością cieszy się właśnie wśród piłkarzy.. Drabinka służy do treningów koordynacji ruchowej, poprawy

Oznaczenie składa się z symbolu IP oraz dwóch cyfr, z których pierwsza dotyczy ochrony ludzi przed dotknięciem części pod napięciem i części ruchomych, a druga ochrony