Árpád Vigh
Porównanie i podobieństwo
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce
literatury polskiej 77/4, 257-276
A R P A D V IG H
PORÓWNANIE I PODOBIEŃSTWO
Niniejszy arty k u ł jest próbą reinterp retacji pewnych term inów reto
rycznych i stylistycznych odpowiadających figurom podobieństwa i udo
wodnienia przez to, że przekonanie, jakoby k a ż d a m e t a f o r a b y ł a
s k r ó c o n y m p o r ó w n a n i e m , jest wynikiem historycznie utrw a
lonego nieporozumienia terminologicznego. Nieporozumienie to sięga, przy
najm niej we Francji, drugiej połowy XVII w., trudno zatem doszukiwać
się jego źródeł w retoryce greckiej lub łacińskiej w tym sensie, w jakim
każde p o r ó w n a n i e zakłada jakąś syntagm a tyczną obecność dwóch
członów [termes rapprochés] (a nie jedynie zachowanie tych dwóch czło
nów w pamięci). Rzeczywiście po okresie różnych prób pogodzenia m eta
fory ze skróconym porów naniem 1 obserw uje się od kilku lat zjawisko
odrzucania tej uproszczonej i praktycznie niemożliwej do utrzym ania
te o r ii2, a także równocześnie dążenie do przypisania odpowiedzialności
za nią retorom rzymskim, zwłaszcza Kwintylianowi, autorow i
Kształce-[A rpâd V i g h, w ęg iersk i teoretyk lite r a tu r y m łodszej g en era cji, autor w ie lu p rac o p rob lem ach retoryk i, p u b lik o w a n y ch m . in. w e fra n cu sk iej p rasie n a u k o w ej.
P rzek ład w ed łu g: A . V i g h , C o m p a r a i s o n e t si m i li tu d e . „ N eoh elicon ” 5 (1977), nr 1, s. 191— 218.]
1 A u tor jed n ej z n a jw a żn iejszy ch spośród n ich , C. F. P . S t u t t e r h e i m (H et b e g r i p m e t a p h o o r . A m sterd am 1941) na próżno u siłu je sprow adzić m etaforę do po ró w n a n ia (zob. s. 522 n.), lecz słu szn ie p od k reśla n iejed n o zn a czn y ch arak ter term in u p o ró w n a n ie (v e r g e l i j k i n g ), k tó ry oznaczać m oże ró w n ie dobrze fig u r ę retoryczn ą, „akt języ k o w y ”, jak i „akt p sy ch iczn y ” p o ró w n y w a n ia (s. 524). P o n ie w a ż języ k o w e p o k rew ień stw o m eta fo ry z p ierw szy m z ty ch p o jęć jest n iem o żliw e, pozostaje roz w a ż y ć jej zw iązek z drugim , co — jak zo b a czy m y — n ie b yło ob ce A ry sto teleso w i. N ie z a le ż n ie od tego jed n ak ta k że dla S tu tterh eim a p orów n an ie jak o „ciąg w y r a z ó w w zw iązk u sy n ta k ty czn y m ” odpow iada ła c iń sk ie j s i m ilitu d o , co oznacza, że jego ro zu m o w a n ie oparte jest na b łęd n ej d efin icji o m a w ia n eg o tu term in u .
2 Z ostała ona odrzucona już przez I. A . R i c h a r d s a (T h e P h i l o s o p h y of R h e to ric . L ondon 1936, s. 99) oraz przez lo g ik ó w P e r e l m a n a i O l b r e c h t s - T y t e c a (T r a it é de Varg u m e n ta tio n . P aris 1958, t. 2, s. 535); bardziej szczegółow e u w a g i h istoryczn e na ten tem at zob. A. H e n r y , M é t o n y m i e e t m é t a p h o r e . K link - sieck , P aris 1970, s. 53 n.
258
Ar p ä d v i g hnia m ówcy, oraz zamieszczonego tam zdania, które — jak się wydaje —
dało początek wspomnianemu nieporozumieniu: „In to tu m autem m eta-
phora brevior est similitudo [W sumie zaś m etafora je st skróconym po
rów naniem ]” (8.6.8) 3. Pomyłka ta jest przede wszystkim wynikiem poj
mowania similitudo jako odpowiednika p o r ó w n a n i a , następnie zaś
ponownym dopasowaniem go
do klasycznej
form uły K wintyliana
z uwzględnieniem tego wszystkiego, co ten term in oznacza dziś, ale z po
minięciem wszelkich możliwych zmian terminologicznych (rozszerzeń lub
zawężeń). To nieuzasadnione dopasowanie nie może oczywiście zadowa
lać, ponieważ elem ent wpisany w ten sposób w obcy, pierwotnie mu nie
przeznaczony kontekst, nie przylega do niego, term iny towarzyszące m u
nie współbrzmią z nim prawidłowo, a niespójność historyczna przechodzi
w ten sposób w niespójność logiczną. Daremne jest poszukiwanie odpo
wiedzi na pytanie, jakie zadaje sobie w tym względzie A lbert H e n ry 4.
Jak bowiem sprowadzić do m etafory takie np. porównanie: „Przybył
w tym samym czasie co ja ”, lub tę oto myśl Pascala: „Niech nikt nie
mówi, że nie powiedziałem nic nowego: rozmieszczenie treści jest nowe;
kiedy się gra w piłkę, obaj gracze g rają tą samą piłką, ale jeden m ierzy
nią lepiej” 5. Wziąwszy pod uwagę oczywistość tych przy k ład ó w 6, m u
simy przyznać za tym autorem , że jeśli
z w ię z łe p o ró w n a n ie m iałob y w y k a za ć, jak ob y m eta fo ra w y ra ża ła za pom ocą m n iejszej ilo ści zn ak ów to sam o co p orów n an ie, to n ie b y ło b y to praw dą, p o n iew a ż m etafora m ów i co in n eg o n iż p o ró w n a n ie <s. 59).
* Z danie to przybrało d ziw n ą form ę w n iek tó ry ch d a w n y ch ed ycjach te k s tu K w in ty lia n a : „In t o t u m a u t e m m e t a p h o r a b r e v i o r e s t q u a m sim ilitu do", np. A sc e n - siu sa (P aris 1516), T urnebusa (Paris 1556) i G ibsona (L ondon 1693). W ersję tę podają ta k że w p rzyp isach n a u k o w e w y d a n ia B u rm an a (Strasbourg 1720) i C apperronniera (P aris 1725). K tórąś z ty ch ed y cji m u sia ł p o słu ży ć się tłu m a cz na język fra n cu sk i, k sią d z d e P u r e (De l’in s ti tu t io n de l ’o ra te u r. P aris 1663), p o n iew a ż w t. 2 n a s. 115 pisze: „N ade w szy stk o trzeba zau w ażyć, że m etafora jest bardziej zw ięzła n iż p o r ó w n a n ie ”. W sp ółczesn e ed y cje tego tek stu , w ty m ta k że n a jśw ieższa W in ter- b otton a (London 1970), zdają się n ie p a m ięta ć o is tn ie n iu tej w ersji, k tóra — g d y w z ią ć pod u w a g ę dokładne zn aczen ie term in u s i m i li tu d o — jest o c z y w iśc ie błęd em . S k ą d in ą d id ea m eta fo ry jako „skróconego p orów n an ia [ s im ilitu d e a b r é g é e ]” istn ia ła ju ż u C ycerona (De o ra to re 3. 39. 157: „ S im il it u d in i s est a d v e r b u m u n u m co n tr a c ta b r e v i t a s ”), choć au ten ty czn o ść tego fra g m en tu tek stu jest p od w ażan a przez n ie k tó ry ch w y d a w c ó w (zob. w y d a n ie K. K u m a n ieck ieg o . L eip zig 1969, s. 323, przypis) i ch o cia ż np. B orneque w w y d a n iu B u d égo (1930) u zn a je go za p ó źn iejszy dopisek.
4 H e n r y , op. cit., s. 60. D alsze o d esła n ia w p ro st w tek ście.
8 B. P a s c a l , M yśli. P rzek ład T. Ż e l e ń s k i e g o ( B o y a ) . W n o w y m u k ła d zie wred łu g w y d a n ia J. C h e v a l i e r a. W arszaw a 1972, s. 42.
6 O czyw istość ta n ie p o w in n a jednak p rzysłan iać fak tu , że p o ró w n a n ie sto p n iu ją ce i p orów n an ie przez ze sta w ie n ie n ie są jed y n y m i, k tó re n ie dają się sp ro w a d zić do m etafory; d zieje się tak ze w sz y stk im i od m ian am i tej fig u ry . Bardzo często w y d a je się to dużo m niej o czy w iste, k ied y a n a lizu je się tę m o żliw o ść tra n s fo r m a c ji w sposób ab stra k cy jn y , n ieza leżn ie od k o n tek stu . To w ła śn ie m ożna b y zarzu cić S t u t t e r h e i m o w i (op. cit., s. 518), a ta k że M ich elo w i L e G u e r n
W tym miejscu można by od razu sformułować zastrzeżenie, że żaden
z tw órców starożytnej retoryki nie dał do zrozumienia, jakoby m etafora
była comparatio brevior lub parabola brevior, ani tym bardziej conlatio
brevior. A lbert H enry, rozpoczynając swój skądinąd całkowicie uzasad
niony wywód stwierdzeniem , że według retoryki klasycznej m etafora jest
sim ilitudo brevior, skróconym porównaniem [comparaison abrégée] (s. 53),
zmusza do zastanowienia, czy przed zbadaniem zjawiska przejścia od po
rów nania do m etafory (co jest od razu niedorzecznością wysoce podej
rzaną) nie byłoby bardziej logiczne i wskazane przyjrzeć się najpierw
zestawieniu similitudo-poTównanie, co zamierzamy właśnie uczynić. Wy
każem y mianowicie, że problem y terminologiczne i strukturalne są w rze
czywistości nieskończenie bardziej skomplikowane, niż mogło się to wy
dawać niektórym interpretatorom .
Aby wyrazić to, co współczesny język francuski określa term inem po
rów nanie [comparaison] (w jego najszerszym rozumieniu), retorzy greccy
i rzym scy mieli do dyspozycji wiele słów. Słowa te, nie unikając innych
problem ów terminologicznych, postaram y się ułożyć w trzy niezupełnie
od siebie niezależne klasy. Pierwsza z nich odnosi się raczej do logiki
i dialektyki, druga zawiera porównania-dowody inwencji retorycznej,
trzecią zaś stanowią te, które służą zazwyczaj ozdabianiu wypowiedzi.
Badanie tej terminologii przeprowadzone zostanie na podstawie tego, jak
jej używa A rystoteles.
I
Pierw szy zespół problemów koncentruje się u Arystotelesa wokół wy
stępującego w Topikach term inu „sigkrisis”. Pojęcie to jest także godne
uwagi jako jedno z nielicznych służących do określenia s t o s u n k u
dwóch członów porównania 7, przy czym należy podkreślić, że inne te r
(S é m a n t i q u e de la m é t a p h o r e e t d e m é t o n y m i e . L arousse, P aris 1973, s. 55 п.), k tó ry zau w aża w sza k że słu szn ie, że d zisiejszy term in „p orów n an ie” jest zbyt szerok i dla tego, co język fra n cu sk i n a zy w a ł „p o d o b ień stw em ” w X V II w . J e śli n a w et jednak p rzyjm iem y, że ó w term in „ p od ob ień stw o” oznaczał w ó w cza s proste p orów n an ie ty p u „jest g łu p i jak o sio ł”, trudno w y o b ra zić sobie, w jaki sposób ta k ie „po d o b ień stw o ” m iałob y się red u k ow ać z k o le i do m eta fo ry w k o n k r e t n y m t e k ś c i e . N ie chodzi tu ta j o zap rzeczen ie fak tu , że teo rety czn ie zarów no m etafora, jak i p od ob ień stw o, zb u d ow an e są na p o d sta w ie tego sam ego m ech an izm u p od w ójn ej sy n ek d o ch y (zob. R h é to r i q u e g énérale. L arousse, P aris 1970, s. 106 п.).
7 N ależy tutaj jed n a k zau w ażyć, że A ry sto teles, m ó w ią c o op ozycji (a w ię c 0 porów naniu) a rg u m en tó w w R e t o r y c e ( A r y s t o t e l e s , R e to r y k a . K s ię g a III. W zbiorze: T r z y s t y l i s t y k i greck ie. A r y s t o t e l e s , D e m e tr iu s z , D ioniz ju sz. P rzełożył 1 opracow ał W. M a d y d a, W rocław 1953. B N II 75: III 13, III 19, s. 80): „Mój p rzeciw n ik m ó w ił to i to o ty m p u n k cie, ja zaś m ó w iłem to i to i d latego to p o w ied zia łem ”. Chodzi tu — jak w id ać — w p r zeciw ień stw ie do sig k ris is — o u sta n o w ien ie p aralelizm u m ięd zy d w iem a rzecza m i lu b d w iem a osob am i poprzez u sta le n ie w sp ółrzęd n ości, co K w in ty lia n n a zw ie jed n ak tak że co m p a r a ti o (9.2.100). Zob. też przypis 32.
260
A R P Ä D v i g hm iny techniczne z tego zakresu w skazują z reguły jedynie element p o-
r ó w n u j ą c y [comparant], tzn. elem ent „zestawiony” z owym drugim
elementem „właściwym”, k tó ry ma być udowodniony, objaśniony lub
ozdobiony8.
W trzech pierwszych rozdziałach III księgi A rystoteles bada m i e j s c a
p r e f e r e n c j i , tzn. sposoby pozwalające odpowiedzieć na pytanie,
która z dwóch lub wielu rzeczy jest lepsza lub godniejsza w y b o ru 9:
„Czy p iękno, czy p o ży tek są god n e w y b o ru ? ” [...] „Czy życie cn o tliw e, czy ży cie zm y sło w e jest p rzy jem n iejsze? ” [...] Bo w e w sz y stk ic h tego rodzaju p rzy padkach rodzi s ię pytan ie: „k tórem u z d w óch p od m iotów om aw ian y o rzecz n ik bardziej p rzy słu g u je? ” 10
Działanie to przeprowadzone jest tutaj przy użyciu trzech term inów,
a mianowicie dwóch podmiotów i jednego orzecznika n , a jego w ynikiem
jest konkluzja typu: „PI jest bardziej (lub mniej) A niż P2”. Należy
wszakże zauważyć, że z terminologicznego punktu widzenia term inu sig-
krisis nie stosuje się do tej form uły wniosku (tzn. porównania dwóch
podmiotów za pomocą orzecznika, które odpowiadałoby temu, co nazywa
się dziś p o r ó w n a n i e m s t o p n i u j ą c y m), lecz do podwójnego
porównania orzecznika i dwóch podmiotów 12. Nie jest to zabieg lingwi
styczny, lecz czysto logiczny, odnoszący się do atrybucji, a zatem odda
lający nas od figur podobieństwa.
8 Zob. niżej, k o n iec części II.
* Zob. w stę p J. B r u n s c h w i g a d o t . 1 T opik . Éd. B udé. 1967, s. L V III η. 10 A r y s t o t e l e s , T o p ik i. O d o w o d a c h s o l i s t y c z n y c h . P rzełożył i k om en tarzem o p atrzył K. L e ś n i a k . W arszaw a 1978, s. 10.
11 F akt, że orzeczn ik w y stę p u je tu jako a k cyd en t, n ie m a w tej c h w ili żad n ego zn aczen ia, chodzi b o w iem n a razie o b ad an ie n iek tó ry ch struktur p orów n an ia. T en sa m ak cy d en t (w raz z d efin icją , w ła sn o śc ią i rodzajem ), k tóry jest jed n y m z czte rech d ia lek ty czn y ch e le m e n tó w a try b u cji (zob. T o p i k i I 5, s. 10) i k tórym „nazyw a s ię to, co p rzy słu g u je czem u ś i m oże b yć p ra w d ziw ie orzekane, a le n ie jest a n i k o n ieczn e, ani s ta łe ” ( A r y s t o t e l e s , M e t a f i z y k a . P rzełożył, w stęp em , k om en tarzem i sk orow id zem op atrzył K. L e ś n i a k . W arszaw a 1984, ks. D, 30, s. 147), b ęd zie z k o lei bardzo u ż y te c z n y przy a n a liz ie i k la s y fik a c ji p o ró w n a ń „m eta lo - g ic z n y c h ” typu: „Piotr jest in te lig e n tn y jak jego o jc ie c ”, gd zie w p ra w d zie dla w ła śc iw e g o rozu m ien ia sen su fig u r y trzeba p rzyw ołać d esy g n a t przek azu (zob. R h é t o ri q u e g énérale, s. 113), lecz gd zie isto tę zjaw isk a ok reśla pred yk acja ak cyd en taln a. 12 W ty m se n s ie s i g k r is is jest raczej b adaniem sp ójn ości, stu d iu m p o ró w n a w czym , zw ła szcza m ięd zy p rzesła n k a m i a k on k lu zją sy lo g izm u za pom ocą regu ły, która jest p od staw ą tego p o ró w n a n ia (zob. W. A . d e P a t e r , L e s T o p iq u e s d ’A r i s t o t e e t la d ia l e c ti q u e p la to n ic ie n n e . Fribourg 1965, s. 145). W arto tu przy pom n ieć, że w ten sam sposób rozu m u je A ry sto teles, k ied y u ży w a term in u a k o - lo ites is ( = następstw o), k tóry n ie oznacza „relacji im p lik a cji m o żliw ej m i ę d z y d w o m a z d a n i a m i , le c z re la c ję m ięd zy a try b u tem i p o d m io tem t e g o s a m e g o z d a n i a ( B r u n s c h w i g , op. cit., s. 149, przypis 2 od n oszący się do I 8.113b).
Bardziej interesująca może się natom iast okazać różnica, jaką A rysto
teles ustanaw ia między miejscem rzeczy, które zachowują się podobnie,
a miejscem rzeczy, które w podobny sposób przynależą do jednego pod
m iotu lub jednego artybutu:
R egu ła d otycząca rzeczy pozostających do sieb ie w podobnym sto su n k u różni się od r e g u ły d otyczącej atry b u tó w p rzy słu g u ją cy ch w podobny sposób z ty m , że tam w n io sk u je się w e d łu g an alogii, a n ie na p o d sta w ie rozu m ow an ia o p rzy słu g iw a n iu a tryb u tu , tu taj n a to m ia st osądza się na p o d sta w ie p r zy słu g iw a n ia a try b u tu 1S.
Mamy tu taj zatem z jednej strony przypadek dwóch podmiotów po
rów nanych odpowiednio do dwóch równoległych atrybutów , np.
J e żeli na p rzyk ład pożąd an ie jest w podobny sposób w ła sn o ścią 14 p o ż ą d li w e j części duszy, jak rozu m ow an ie rozum nej części duszy, a pożąd an ie n ie je s t w ła sn o śc ią p o żą d liw ej części duszy, to i rozu m ow an ie n ie b ędzie w ła sn o śc ią
rozu m n ej c zęści d u szy <V 138a, s. 143);
z drugiej zaś strony bądź to dwa atry b u ty porównane z jednym pod
miotem:
Jeżeli na p rzyk ład „ w id zen ie” jest w ła sn o ścią czło w ie k a w podobny sp o só b jak „ sły sz e n ie ”, a „ w id zen ie” n ie jest w ła sn o ścią człow iek a, to n ie m oże n ią b y ć ró w n ież i „ sły szen ie” <V 138b, s. 144);
bądź też jeden a try b u t porównany z dwoma podmiotami:
J eżeli na przyk ład „palenie s ię ” jest w ła sn o ścią w podobny sp osób „p ło m ie n ia ”, jak i „żarzącego się w ę g la ”, a p a len ie się n ie jest w ła sn o ścią p ło m ienia, to n ie m oże też być w ła sn o ścią żarzącego się w ę g la <V 138b, s. 144i—
145).
Ujm ując te przykłady w schemat, otrzym ujem y:
Pom ijając w tym miejscu przebieg procesu logicznego, łatwo można
stwierdzić, że dwa ostatnie przypadki ilu stru ją relacje zwrócone ku jed
nemu środkowi, który funkcjonuje jako punkt (logiczny oczywiście) po
równawczy, gdy w pierwszym przypadku brak jest tego środka. Jego
miejsce zajm ują relacje równoległości, w których atrybucja nie odgrywa
w zasadzie żadnej roli.
Należy przy tym zauważyć, że ta opozycja dwóch zasadniczych stru k
tu r podobieństwa nie odpowiada wcale opozycji w ystępującej między
term inam i używ anym i dzisiaj do określenia tych stru k tu r, tzn. p o d o
13 A r y s t o t e l e s , T o p i k i V 8, s. 145. D alej od esłan ia w p rost w tek ście. 14 Zob. w y żej, p rzypis 11.
2 6 2 Ar p ä d v i g h
b i e ń s t w o [ressemblance] (sim ilitude) i a n a l o g i a . Według Arysto
telesa relacja podobieństwa (omojotes) zachodzi na poziomie stosunku
podm iot/atrybut, a nie na poziomie podmiot/podmiot: podmioty zacho
w ują się w podobny sposób w stosunku do odpowiadających im atry
butów lub też skupiają się w podobny sposób na jednym wspólnym atry
bucie, między sobą mogą jednak ustanaw iać jedynie związek analogii.
Dwie rzeczy są bowiem podobne, jeśli „dzielą z innym i rzeczami n aj
większą ilość najważniejszych własności (...), ze względu na które rzeczy
mogą się zmieniać” 13; mogą zatem być podobne do siebie tylko te rzeczy,
które należą do tego samego rodzaju, jak np. dwa psy, albowiem posia
dają wszystkie wspólne istotne cechy, a to, że jeden może być czarny,
a drugi biały, nie ma żadnego znaczenia 16.
Ten sposób widzenia powoduje, że pierw sza ważna obserwacja Arysto
telesa dotycząca m etafory zaw arta w Topikach nabiera szczególnego zna
czenia,
Bo m etafora czyn i p rzyn ajm n iej sw e zn a czen ie w p ew n ej m ierze ja sn y m d zięk i pod ob ień stw u ( o m o j o t e s ) , pon iew aż w sz y sc y p osłu gu jący się m etaforam i c zy n ią to na p o d sta w ie p ew n eg o p o d o b ień stw a <VI 2, 140a, s. 150).
Dzieje się tak dlatego, że — jak słusznie zauważył francuski tłum acz
Topik, J. Tricot — to podobieństwo zachodzi „przy udziale dodatkowego
elem entu uznanego za tertium comparationis” 17, a nie bezpośrednio
między m etaforą a signifié. W ynika z tego, że tak samo należałoby ro
zumieć myśl pochodzącą z Poetyki, że „tworzenie dobrej m etafory jest
przecież równoznaczne z dostrzeganiem podobieństwa w rzeczach niepo
dobnych” 18.
Tak jak przedstawiona opozycja podobieństwa i analogii, tak i opo
zycja porównania (sigkrisis) i podobieństwa (lub odpowiedniości,
omojo-15 A r y s t o t e l e s , M e t a f i z y k a , ks. D, 9, 1018a, s. 121.
18 N a tem a t op ozycji bardzo o czy w istej m ięd zy p od ob n ym (niższym lu b w y ż szym ) a a n a lo g iczn y m por. A r y s t o t e l e s , O częściach z w i e r z ą t . P rzełożył, w s tę pem , k o m en ta rzem i sk o ro w id zem opatrzył P . S i w e k . W arszaw a 1977, I 4, 644a, s. 20: „ w szy stk ie rodzaje, k tóre się różnią m ięd zy sobą »nadw yżką«, cz y li sto p n iem »n iższym lu b w yższym «, są złączone w jed en rodzaj; te zaś, k tóre się różn ią a n a lo g iczn ie m ięd zy sobą, są rozdzielone. C hcę p o w ied zieć, że np. ptak różn i się od ptak a » w y ższy m stopniem « danej w ła sn o ści, czy li jej »nadw yżką«; jed en m a sk r z y dła d łu ższe, drugi krótsze, podczas gd y ry b y różnią się od p ta k ó w w e d łu g sto su n k u analogiczn ego: co jest p ierzem u jed n ych , jest łu sk ą u d ru gich ”. Zob. ta k że i b i d e m , 644b, s. 22.
17 A r i s t o t e , T o p iq u e s. Éd. J. T r i c o t . P a ris 1939, t. 2, s. 68, p rzyp is 1. To p rzem y śln e w y ja śn ie n ie sło w a o m o j o te s m a sw e źródło w k om en tarzu T. W a i- t z a (A r i s t o t e l i s „ O rgan on ” graece. Ed. T. W a i t z. L ip siae 1846, s. 496) do n a stę p u jącego fragm en tu : „»id q u o d dici solet« »t e r t i u m com parationis«. L o q u it u r en im A r i s t o t e l e s de iis r e b u s q u a r u m s i m ilitu d o , q u a m q u a m a p p a r e a t q u a n d a m e a r u m esse s i m i l i t u d i n e m , q u a in re p o s i ta sit n on s a tis e l u c e a t ”.
18 A r y s t o t e l e s , P o e t y k a . P rzełożył i op racow ał H. P o d b i e l s k i . W rocław 1983, s. 71. BN II 209.
tes) nie odpowiada dzisiejszemu użyciu tych terminów. A rgum entacja
przez porównanie zakłada, w całości możliwych przypadków, istnienie
w stępnych podobieństw prawdziwych lub powszechnie uznanych za takie
m iędzy rzeczami, tzn. podmiotami i atrybutam i, w sensie określonym po
wyżej, tj. podobieństw w ich sposobie zachowania wobec jakiegoś trze
ciego term inu lub dwóch innych terminów, którym i dysponować mogą
lub nie w podobny sposób; przy czym dysponowanie to osiągać może
poziom rów ny lub nierówny. Daje to w rezultacie sześć możliwości po
rów nania, niezależnie od tego, czy stosunek podm iot/atrybut jest tw ier
dzący, czy przeczący:
P1\ / A Р 2 / PI - A l P2 - A2 (1) (2) (3) p oziom ró w n y poziom n ieró w n y
Obrazem przebiegu rozumowania opartego na porównaniu, pozwala
jącym także związać bliżej ten proces z interesującym nas zagadnieniem,
mogą być trzy charakterystyczne przykłady (uwidocznione w tabeli) od
syłające do Topik (II 110, s. 40), gdzie zaw arty jest opis tych możliwości
porównania 19:
1. Jeżeli Empedokles i Lukrecjusz są w podobny sposób poetami
i Empedokles nie jest poetą,
to Lukrecjusz także nim nie jest.
2. Jeżeli Cyceron jest bardziej poetą niż filozofem,
a Cyceron nie jest poetą,
to Cyceron nie jest też filozofem.
3. Jeżeli Empedokles jest bardziej filozofem niż Cyceron poetą,
a Cyceron jest poetą,
to Empedokles jest filozofem.
Oczywiście w każdym z tych przykładów sigkrisis, porównanie w dzi
siejszym rozumieniu tego pojęcia, utworzone jest przez pierwszą prze
słankę niezależnie od tego, czy atrybucja jest równa, czy nierówna i czy
chodzi o analogię prostą czy proporcjonalną. Dalsza część rozumowania
będzie zaś miała znaczenie dla konotacji oraz oceny walorów stylisty
cznych porównań uzależnionych od charakteru twierdzącego lub prze
czącego drugiej przesłanki. P rzyjrzyjm y się choćby pierwszemu z dopiero
co cytowanych przykładów, ponieważ jest on oparty na najbardziej po
wszechnej strukturze porównania: „Empedokles jest poetą jak L ukre
cjusz” (= A jest В jak C). Jeśli predykacja CB, która jest w tym przy
le P rzyk ład y w e d łu g J. P а с i u s a, tłu m acza i k om en tatora O rg a n o n u (1584), cy to w a n e przez T r i c o t , op. cit., t. 1, s. 90, p rzy p isy 1, 4 i 6.
264
A R P Ä D V I G Hpadku predykacją akcydentalną 20, okaże się fałszywa lub niemożliwa do
przyjęcia, w tedy także predykacja AB nabierze wartości ujem nej m imo
twierdzącej form y gram atycznej zdania 21. Jean Cohen nazwie to „niesto
sownością [im pertinence]”, tzn. niezgodnością sem antyczną członów po
równania 22.
Począwszy od początku średniowiecza 23, term in sigkrisis tłumaczony
był w łacińskich przekładach Topik jako comparatio. Była to już jednak
w tedy ta sama comparatio, k tórą posługiwali się retorzy rzymscy dla
określenia pewnych działań logicznych objętych tym term inem u A rysto
telesa z uwzględnieniem pewnych ważnych zmian. Cyceron, którego sys
tem odnoszący się do dowodów wyprowadzonych z „rzeczy zostających
w jakimś stosunku do tego, o czym się mówi” 24, stanie się modelem dla
retoryki nie tylko rzymskiej i średniowiecznej, ale także klasycznej re
toryki fran cu sk ie j25, zachowuje term in comparatio tylko dla reguł w ięk
szości, mniejszości i równości, reguł, które umieszcza w serii jedenastu
argum entów ex rebus adfectis:
A le ta od m ian a d o w o d ó w d zieli się ju ż na w ięk szą lic z b ę części. J ed n e z nich b o w iem n a zy w a m y d ow od am i z p o k rew ień stw a , d rugie d ow od am i z ro dzaju, trzecie d ow od am i z g a tu n k u , czw a rte d ow od am i z p od ob ień stw a, p ią te dow odam i z różnicy, szóste d ow od am i z p rzeciw ień stw a , sió d m e d ow od am i z ok oliczn ości tow a rzy szą cy ch , ósm e dow od am i z ok oliczn ości p o p rzed zających , dziew ią te d ow od am i z n a stęp stw , d ziesiąte d ow od am i z o k o liczn o ści w y k lu c z a jących, jed en a ste dow od am i z przyczyn , d w u n a ste dow odam i ze sk u tk ó w i trzy n aste d ow od am i z porów n an ia rzeczy w ięk szy ch , ró w n y ch i m n ie js z y c h 2#. 20 Zob. w y żej, p rzypis 11.
21 Zob. A r y s t o t e l e s , R h é to r i q u e . Éd. B u d é . Trad. M. D u f o u r. P aris 1960, 11 23, 1397b 14— 16: „jeśli p red yk at, k tó ry m ógłb y b yć w sposób praw d op od obn y orzeczony przez jak ąś rzecz, n ie n a le ż y do n iej, to jasn e, że n ie n a leży ty m b ar d ziej do rzeczy, która m ogłab y o n im orzec w sposób m n iej p raw d op od obn y”.
22 J. C o h e n , L a C o m p a r a i s o n p o é ti q u e , essai de s y s t é m a t i q u e . „L angages” 12 (1968), s. 47.
28 Por. np. u stęp I 5, 102b 15 w tłu m a czen iu B oeth iu sa (początek VI w .) i a n o n im o w y przekład z X II w ., o p u b lik o w a n e w serii A r i s t o t e l e s L a ti n u s V 1—3: T o- pica. Ed. L aurentius M i n i o -P a 1 u e 11 o, L eid en 1969; por. ta k że o d p o w ied n i fragm en t w A r is to t e li s O p e r a O m n ia (w yd an ie d w u języczn e g reck o -ła ciń sk ie G u il- la u m e ’a d u V а 11 i o), P aris 1629. T erm in s i g k ris is, pow tórzony p óźniej przez H er- m o g en esa w jego rozp raw ie o in w e n c ji (R h e to r i c a IV 14), został ró w n ież zin terp re to w a n y jako c o m p a r a ti o przez P riscia n u sa G r a m m a t i c u s a w V I w . (De P r a e - - e x e r c i t a m e n t i s R h e to ric a e e x H e r m o g e n e L ib e r. W: A n ti q u i r h e t o r e s latini. A r- g en tira ti 1756, s. 363), a tak że p rzez G. L a u r e n t i u s a w p o czątk ach X V II w ., tłu m acza i szczegółow ego k o m en ta to ra tek stu H erm ogen esa (H e r m o g e n i s A r s ora to r ia a b so lu tissim a . C oloniae A llob rogu m 1614, s. 116n.).
24 C y c e r o n , T o p i k i III 11, s. 129.
28 Zob. L a M o t h e l e V a y e r , L a R h é to r i q u e du Prince. P a ris 1651, s. 14. 28 [A utor n ie p odaje, sk ą d zaczerp n ął te n cytat. R edakcja zn a la zła od p ow ied n i fra g m en t w T o p ik a c h C ycerona (III 11, s. 129), a także — jak p od aje autor — w X V III 71, a le w obu ty ch m iejsca ch jest m ow a o „trzynastu cz ę śc ia c h ”, a n ie jed en astu . — P rzy p is red.]
W ynika z tego przede wszystkim znaczne ograniczenie zastosowania
comparatio w stosunku do sigkrisis: term in łaciński obejmuje tylko te
reguły, które A rystoteles zalicza bądź do reguł „pewnego przypadku”
(Topiki III 6, 119b, s. 74—75), bądź też do entym em atów (R etoryka II
23, 1397b) oznaczających większość, mniejszość lub równość. Ta compa
ratio 27 w yklucza analogię proporcjonalną, która — jak widzieliśmy —
w ystępuje w sigkrisis. Różni się ona także od reguł wyprowadzonych
z p o d o b i e ń s t w a (ex similitudine) i z a n a l o g i i (ex adiunctis)t
oddzielnych, ale objętych term inem greckim, podobnie jak dwa a try
b u ty należące w podobny sposób do tego samego podmiotu i jak dwa
podm ioty posiadające w podobny sposób ten sam atrybut. P rzykłady po
dane przez Cycerona w ykazują analogiczną stru k tu rę (Topiki III 15 i IV
18). P rzed przejściem jednak do ich szczegółowej analizy należy jeszcze
zauważyć — nadal w związku z comparatio — iż może ona stać się real
nością wyłącznie między rzeczami tego samego rodzaju, które są zatem
p o d o b n y m i według Arystotelesowskiego sposobu pojmowania tego
term inu 28, jak to potw ierdzają także inne pisma tego autora (De oratore
2.40.171 i 2.85.348) oraz sposób w ykorzystania ich przez K w intyliana,
używającego tych samych argum entów ex rebus adjectis (V 10 87). Trze
ba także uwzględnić inne użycie comparatio u Cycerona (De inv. I 12
i przede wszystkim De oratore 3.29.117), które z formalnego punktu wi
dzenia różni się znacznie od przedstawionego poprzednio i przypom ina
Arystotelesowskie r e g u ł y p r e f e r e n c j i 29. K w intylian posługuje się
również tym term inem w celu porównania dwóch osób (paralelizmy)
(9.2.100 i 9.3.32): „Ty czuwasz w nocy, by służyć tym, którzy przyjdą
prosić cię o pomoc, on zaś po to, aby przybyć na czas ze swoją arm ią
w umówione m iejsce”. Paralelizm y te, nazywane p a r a l e l a m i 30, wy
-87 N a te m a t d o k ład n ej an alizy zw ią zk ó w m ięd zy k o n cep cja m i C ycerona i A r y sto telesa w za k resie „porów nań sto p n iu ją cy ch ” zob. B. R i p o s a t i , S t u d i su i T o - p ic a d i C iceron e. M ilano 1947, s. 141n. R iposati p o w o łu je się na w ie lu reto ró w
śred n io w ieczn y ch p o d ejm u ją cy ch k o n cep cję C yceron a (s. 137, p rzyp is 3). *8 Zob. w y żej, p rzyp is 16.
Zob. w y żej w zw ią zk u z r eg u ła m i p referen cji w T o p ik a c h III.
*° W ed łu g K w in ty lia n a (9.2.101) R u tiliu s L u pus n ad ał tej fig u rze m ian o „ an ty te z y ” (p rzeciw ień stw a), pod ob n ie jak C elsus czy V iselliu s (zob. J. C o u s i n , É tu d e s su r Q u in tilien. P a ris 1936, t. 1, s. 469). Dla A ry sto telesa to osta tn ie o k reślen ie m iało zn aczen ie o w ie le szersze n iż co m p a r a ti o : odnosiło się do opozycji m ięd zy dw om a członam i lu b częścia m i w y p o w ied zi (R e t o r y k a III 9, s. 32). S am K w in ty lia n p o d ej m u je b ad an ie tego p r zeciw ień stw a A ry sto teleso w sk ieg o pod m ian em c o n tr a p o s it u m lu b c o n ten tio (9.1.31, 9.2.2 i 9.3.81); zob. C o u s i n , op. cit., t. 2, s. 46n. T rzeba też p am iętać, że dla P . F o n t a n i e r a (Les F ig u re s d u dis cours. P aris 1968, s. 379n.) an tyteza (figu ra o d m ien n a od paraboli) n ie jest, w b r e w pod an ej przez tego au tora d efin icji, o p ozycją d w óch rzeczy czy osób, le c z opozycją d w ó ch sign ifiés sta n o w ią cy ch p r z e c iw ie ń stw o w jak im ś dialogu lu b w opisie. F o n ta n ier u zn aje zatem an tytezę za fig u rę sło w a , podczas gd y K w in ty lia n n ie w y p o w ia d a się zd ecy d o w a n ie na te n tem at, p od ob n ie zresztą jak au tor R h e to r i c a a d H e r e n n iu m (4.45.58).
2 6 6 a r p a d v i g h
stępują także w klasycznej retoryce francuskiej G ourdina czy Fonta-
niera 31.
Przejdźm y teraz do analizy term inu similitudo.
II
W Topikach Cycerona, tak jak w innych jego dziełach, brak jest
definicji similitudo, ale przywoływane dla tego term inu przykłady,
a także częste używanie tego określenia pozwalają wyrobić sobie dość
zadowalające wyobrażenie. W przeciwieństwie do Rhetorica ad H eren-
n iu m 32 w Topikach Cycerona w ystępują tylko dwa zasadnicze rodzaje
tej figury, mianowicie similitudo per conlationem (X 42) i sim ilitudo
per comparationem (X 43), oba mocno oparte na sylogistyce A rystotele-
sowskiej, choć nie pozbawione różnic. Podczas gdy pierwsza jest tylko
prostą in d u k c ją 33 i jako taka mało nas interesuje, d r u g a 34 związana
jest ze specjalną kategorią sylogizmu indukcyjnego, którą A rystoteles
określał — mając na uwadze jedynie jej stru k tu rę logiczną — niekiedy
jako p o d o b i e ń s t w o (omojoes, Topiki VIII 1, 156b), kiedy indziej
zaś jako p r z y k ł a d (paradeigma, A n alityki pierwsze II 24).
T en argu m en t [z p odobieństw a] jest podobny do in d u k cji, a le n ie jest z n ią id en ty czn y , bo w in d u k cji ogół otrzym u je się z p oszczególn ych fa k tó w , n a to m ia st w dow od zie z p od ob ień stw a to, co się o trzy m u je, n ie jest ogółem , pod k tó ry pod p ad ałyb y w sz y stk ie fa k ty podobne ( T o p ik i V III 1, 156b, s. 206).
Ta negatyw na definicja została rozwinięta przez Sylvestra M aurusa,
tłum acza i kom entatora tekstu Arystotelesa 35, zgodnie z sugestiami sa
mego Stagiryty, w ynikającym i z podanego wcześniej całkowitego opisu
81 G o u r d a i n , 'P r in c i p e s g é n é r a u x e t ra isonnes d e l’a r t o ratoire. R ou en et P a ris 1785, s. 266n. — F o n t a n i e r , op. cit., s. 429.
82 A u tor tej retoryki, d efin iu ją c si m i li tu d o jako „oratio tr a d u c e n s ad r e m quam~ p i a m a l i q u id e x re d is p a r i s i m i l e ” (4.45.59), w y ró żn ia cztery jej gatu n k i: p e r c o n - tr a r i u m , p e r n e g a tio n e m , p e r b r e v i t a t e m i p e r c o n la tio n em . Jest to rozróżn ien ie dość p o w ierzch o w n e op arte na p o zy ty w n ej lu b n e g a ty w n e j za w a rto ści p o d o b ień s t w a w sto su n k u do elem en tu p o rów n yw an ego [c o m p a r é ] lu b , w przyp ad k u d w óch o sta tn ich gatu n k ów , n a jego zasięgu sy n ta g m a ty czn y m . N a tem at szczeg ó ło w eg o p o r ó w n a n ia tego sy stem u z sy stem em C ycerona zob. R i p o s a t i , op. cit., s. 100.
88 „Sunt e n im sim ilitu d in e s , quae e x p lu r ib u s conlationibus p e r v e n i u n t quo v o l u n t ”. Sam C yceron (T o p ik i X 42, s. 142) n azyw a to rozu m ow an ie in d u k cją, czego p o tw ierd zen iem jest n a stęp u ją cy przykład: „Jeżeli sło w a dotrzym ać p o w in ie n o p ie kun, je ż e li p o w in ien w sp ó ln ik , jeżeli ten, k om u coś z lec iłeś, je ż e li ten , k to dostał ja k ie ś p o w ierzo n e so b ie dobro, to p o w in ien dotrzym ać też p ełn o m o cn ik ”.
84 „ A lt e r u m sim ilitu d in is genus conla tio ne s u m itu r , c u m una res uni, p a r p a rt c o m p a r a t u r " .
88 „ A r g u m e n t u m a p a r i ta t e p ro c e d e t non ab uno s im ili ad u n iv e r s a le con tin en s o m n i a sim ilia , sed ab u n o s i m ili a d aliu d simile". A r is t o t e l i s Opera..., R om a 1668, c y t. p rzez T r i c o t , öp. cit., t. 2, s. 160, przypis 1.
tego procesu logicznego; proces ten powinien być uznany za jedno
z pierw szych opracowań dotyczących s tru k tu ry porównania w dzisiej
szym rozum ieniu tego term inu. Pochodzący z cytowanego wyżej roz
działu A n a lityk pierwszych opis dotyczy dowodu przez p r z y k ł a d ,
k tó ry — w edług słów samego A rystotelesa —
an i n ie je st p od ob n y do rozu m ow an ia z c zęści o ca ło ści <a zatem n ie je s t in d u k c ją ), a n i z ca ło ści o części <nie jest w ię c też sy lo g iz m e m ), le c z raczej jako w n io sk o w a n ie części o części, gd y o b y d w ie części są podporządkow ane te m u sa m em u term in o w i i jed en z n ich jest zn a n y ( A n a l i t y k i p i e r w s z e II 24 69a, s. 174).
Jest to zatem rezultat podwójnego działania indukcyjnego i deduk
cyjnego, które przypom ina podwójną synekdochę 36. Przytoczmy tu jako
przykład sim ilitudo podaną przez Cycerona, która doskonale spełnia wa
ru n k i zaw arte w tekście Arystotelesa:
J e śli ru n ą ł alb o został u szkodzony dom , k tórego u ży tk o w a n ie dostało s ię k o m u ś w drodze zapisu, to dziedzic ta k i n ie jest ob ow iązan y a n i od b u d ow ać go, a n i n ap raw iać, podobnie jak n ie jest o b o w ią za n y u iszczać od szk o d o w a n ia za n iew o ln ik a , k tórego u ży w a n ie b yło p rzed m iotem zap isu — jeżeli te n n ie w o l n ik u m arł ( T o p i k i III 15, s. 130).
A oto A rystotelesowska analiza tego przykładu.
Pierwsze zdanie jest konkluzją następującego sylogizmu:
1) Jeśli żadna rzecz, której użytkowanie zostało przepisane i która
niszczeje, nie musi być naprawiona lub wymieniona na inną przez spad
kobiercę,
2) a dom jest rzeczą, której użytkowanie zostało przepisane i k tó ra
uległa zniszczeniu,
3) to dom nie musi być odbudowany lub zastąpiony innym przez
spadkobiercę.
W sylogizmie t y m 37 jedynie przesłanka mniejsza jest znana, prze
słankę większą zaś należy udowodnić, aby konkluzja była prawdziwa.
Z tego też powodu poszukuje się, w ym yśla się przykład podobny do
przesłanki mniejszej, który jest rzeczą znaną lub powszechnie przy
ję tą 38. Przykład ten staje się punktem w yjścia dla indukcji
niewyczer-*® Zob. R h é t o r i q u e gén érale, s. 106η.
Μ S y lo g izm te n n a le ż ą c y k o n k retn ie do p ierw szej fig u ry d rugiego tryb u w n io s ku jącego (zob. A n a l i t y k i p i e r w s z e I, 4, s. 8— 13, oraz T r i c o t , op. cit., s. 14, p rzy p is 1) tw o rzy n a stę p u ją c y schem at:
Ż adne В n ie je s t A K ażde С jest В Ż adne С niei jest A
88 R ozu m ow an ie p rzez przyk ład m u si sp e łn ia ć dw a w a ru n k i (zob. A n a l i t y k i p i e r w s z e II 23, 68b, s. 172— 173): term in śred n i m u si być znany jako p rzy n a leżn y do term inu m n iejszeg o (układ CB); po d ru gie i n a jw a żn iejsze dla p orów n ań trzeb a w ied zieć, że term in w ię k sz y p rzyn ależy do „ czw artego term in u ”, k tó ry m je st e le
-2 6 8 Ar pAd v i g h
pującej, a co za tym idzie, niekoniecznej, jak to w ykazuje następujący
prosylogizm:
4) Jeśli zm arły niewolnik nie musi być zastąpiony innym przez
spadkobiercę,
5) a zm arły niewolnik jest rzeczą, której użytkowanie zostało zapi
sane i która następnie zginęła,
6) więc rzecz, której użytkowanie zostało zapisane i która zginęła,
nie musi być zastępowana inną przez spadkobiercę.
Łatwo spostrzec, że mimo pozornej zbieżności wniosku tej induk
cji z większą przesłanką poprzedniego sylogizmu (6 — 1), przesłanką
udowodnioną w ten sposób przez p r z y k ł a d , rozumowanie przez
przykład jest nieścisłe, ponieważ wniosek ów nie jest konieczny39. Na
leży uczynić tu jednak dwa zastrzeżenia. Pierwsze polega na tym , że w in
dukcji mniejsza przesłanka powinna teoretycznie obejmować całość pod
miotów reprezentowanych przez term in średni, co nie zachodzi w przy
padku paradeigma 40, naw et jeśli Arystoteles bierze pod uwagę pełniej
szy zakres. Drugie wynika z tego, że czw arty term in (w rzeczywistości:
przykład, tzn. fakt wymyślony będący dowodem i dający nazwę całemu
rozumowaniu) powinien tu być podobny w sensie arystotelesow skim 41
do „trzeciego term inu” (niewolnik do domu), co rzadko się zdarza w nor
m alnym porównaniu-ozdobniku mowy: element porów nywany i porów
nujący należą niemal zawsze — jako gatunki — do odmiennych rodza
jów 42.
Arystoteles kontynuował te rozważania w swej Retoryce bez w prowa
dzenia istotnych zmian w zakresie pozycji przykładu wobec indukcji i sy
logizmu dedukcyjnego (I 2, 1357b, 26—30), ale rozwinął je i zapropono
wał nowy podział przejęty później przez retorów rzymskich, który do
m en t p orów n u jący [c o m p a r a n t] (układ DA). A zatem w tak im np. p orów n an iu jak „Ten odkurzacz jest siln y jak sło ń ” tw ierd zen ie zd an iow e, na k tó ry m w sp iera s ię cała figura, to n iezap rzeczaln ie „ten sło ń jest s iln y ”. O dpow iada ono, d zięk i swe,j. stru k tu rze i fu n k cji w figu rze tem u, co rep rezen tu je w ła śn ie u k ład DA.
89 Indukcja ta, ob ejm u jąca fo rm a ln ie sy lo g izm trzeciej fig u ry d ru giego ty p u w n io sk u ją ceg o (zob. A n a l i t y k i p i e r w s z e I 6, 28a, s. 18— 19, oraz T r i c o t , op. cit.* s. 34, p rzypis 2), daje n a stęp u ją cy sch em at:
Ż adne D n ie jest A K ażde D jest В Ż adne В n ie jest A
P o n iew a ż D sy m b o lizu je tu taj jed n ak ty lk o p ojed yn czą rzecz, k o n k lu zja je s t ca łk o w icie dow olna.
40 N a tem at różn icy m ięd zy in d u k cją a p rzyk ład em zob. A n a l i t y k i p i e r w s z e II 24, 69a, s. 174, oraz R e t o r y k a I 2, 1356b 4, gd zie m ó w i się o p rzy k ła d zie, że je s t in d u k cją retoryk i. S ztu ce oratorskiej brak jest o c z y w iśc ie n a u k o w ej ścisło ści.
41 Zob. w y żej, przypis 16.
42 W racając do przyk ład u podanego w y żej (przypis 38), b y ło b y a b su r d e m p ró bow ać zaliczyć odkurzacz i słon ia do jed n ego rodzaju, tzn. uznać je za p odobne. Są one podobne ty lk o ze w zg lęd u na stosu n ek , jak i m ają do w sp ó ln eg o a try b u tu .
prow adził do nowych kłopotów terminologicznych. Według S tagiryty (II
20, 1393a, 28—31) istnieją dwa gatunki paradeigma: jeden polega na cy
tow aniu faktów historycznych, drugi na samodzielnym wym yślaniu przy
kładów . W tym drugim gatunku A rystoteles wyróżnia ponadto parabo
lę (parabole) oraz bajkę (logos):
w y m y ślo n y
Cyceron, jak widzieliśmy (Topiki X 42—45, s. 142— 143), uznaje także
dw a gatunki p o d o b i e ń s t w a : jeden oparty na wielu zestawieniach,
k tó ry przypomina indukcję, i drugi przez porównanie szczegółu do szcze
gółu (do niego zatem odnosiłby się jedynie term in paradeigma), dzie
lący się z kolei na przykłady „praw dziwe” i przykłady „całkowicie zmy
ślone”, które mogą być prawdopodobne, niemożliwe (iperbole) lub dziw
ne:
in d u k cja przykład {conlatio) (c o m p a r a ti o )
W Kształceniu m ów cy K w intyliana (rozdz. II księgi 5) spraw y są b ar
dziej skomplikowane. A utor ten uznaje wprawdzie A rystotelesa za swego
mistrza, ale sprzeciwia się propozycjom retorów rzymskich, swych po
przedników, w tym także Cycerona. Dla niego p r z y k ł a d (exemplum)
i p o d o b i e ń s t w o (similitudo) są dowodami niezależnymi od siebie.
Pierw szy z nich, odpowiadający Arystotelesowskiej paradeigma, polega
na zestawieniu rzeczy podobnych (in omni sim ilium adpositione) i dzieli
się na dwa główne typy: przykłady zaczerpnięte z faktów historycznych,
które — ze swej strony — mogą być podobne, niepodobne lub przeciwne
rzeczy poddanej dowodzeniu (6—7), oraz przykłady zmyślone, zaczerpnię
te z tradycji poetyckiej (18: cytowany przykład Orestesa) lub z bajek
np. Ezopa (19—21). Wszystko to odpowiada w zasadzie 43 podziałowi przy
kładu u A rystotelesa:
48 P ra w d ę p o w ied zia w szy , K w in ty lia n jeszcze b ardziej k o m p lik u je ro zg a łę zien ie p r z y k ł a d u h istoryczn ego, od różniając p rzyk ład y n a leżą ce do rodzaju o b ja śn ia jącego [genre d é m o n s tr a t if ] przezn aczon e do u d o w o d n ien ia p rzeszłości od ty ch , k tóre przynależą do rodzaju k ra so m ó w czeg o готт? d é li b é r a t if] i m ają p rzew id zieć p r z y
-histo ry czn y (p raw d ziw y) h istoryczn y (praw dziw y) zm y ślo n y ( praw dopodobny n iem o żliw y dziw ny) p rzyk ład parab ola (praw dopodobna) b a jk a (niepraw dopodobna) pod ob ień stw o
270
Ar pAd v i g hP o d o b i e ń s t w o , które jako dowód ma moc bliską p r z y k ł a d o-
w i (proximas exemplo vires habet simïlitudo), dzieli się również na dw a
zasadnicze typy: jeden wyprowadzony z rzeczy mniej więcej podobnych
(ex rebus paene paribus) do tych, które chce się objaśnić, jest bardziej
bezpośredni niż drugi, tzn. niż p a r a b o l a wyprowadzona z rzeczy b a r
dziej odległych (longius res), nie tylko z czynów ludzkich, ale także ze
zw ierząt lub przedmiotów nieożywionych, i którą Cyceron nazywał con-
latio (22—23). Te podobieństwa mogą być wyprowadzone z ziemi, z ży
cia zwierząt lub z ciała ludzkiego (24—26) oraz z w ielu jeszcze innych
rzeczy, ponieważ listę tę można rozszerzać w nieskończoność. Właśnie to
ostatnie spostrzeżenie, drugorzędne — jak widać — dla K w intyliana,
nabrało przesadnego znaczenia u niektórych współczesnych kom entato
rów. Zamiast przeprowadzić dokładne analizy stru k tu ry i funkcjonow a
nia porów nań ograniczyli się oni do oznaczenia i sklasyfikowania zakre
su, „zawartości” elem entu porównującego, tworząc w ten sposób nieskoń
czone inw entarze tematyczne, których przydatność jest w większości
przypadków wątpliwa.
Zauważmy także, że chociaż Kwintylianowi obca jest „beztroska dro-
biazgowość” retorów w rozbudowywaniu podziału podobieństwa (30: scio
quosdam inani diligentia per m inutissim as ista partis secuisse), bierze on
tu taj również pod uwagę podobieństwo, niepodobieństwo i przeciwień
stwo, rozróżnienie stosowane przez niego do analogii proporcjonalnej
(34—35). Z drugiej jednak strony trudno jest stwierdzić, czy zalicza on
tę analogię do paraboli, czy też (co jest bardziej prawdopodobne) uznaje
ją za autonomiczny typ podobieństwa.
Schem at tego dowodu, ograniczony do najistotniejszych elementów,
przedstawia się zatem następująco:
an alogia (?)
n ie o ż y w io n e p rzyk ład
h istoryczn y zm y ślo n y
p odobny niep od ob n y p rzeciw n y (praw dziw y)
m it bajka
(praw dopodobny) (n iepraw dopodobny)
p od ob ień stw o bezp ośred n ie p ośred n ie
(parabola) lu d z k ie zw ierzęce
Pow racając do naszej dyskusji terminologicznej, stwierdzamy, że
w przeciw ieństw ie do comparatio, które określa zawsze stosunek między
dwiem a lub wieloma rzeczami podobnymi, p o d o b i e ń s t w o wraz z in
nym i term inam i należącymi do tej samej rodziny, o których mowa była
wyżej, w skazują jedynie na elem ent porównujący, tzn. ten dowód „zmy
ślony” i zestawiony ze względu na swe podobieństwo (od szczegółu do
szczegółu) ze zdaniem, które ma być dowiedzione lub którego praw dzi
wość chce się po prostu podkreślić, cytując podobne lub analogiczne
przypadki. Jeśli naw et niektóre dwuznaczności w stosowaniu term inów 44
uniemożliwiają tu form alne potwierdzenie, byłoby jednak trudno podwa
żyć słuszność naszego wniosku, zważywszy, że:
1. Mówiąc o exem plum , K w intylian wyraźnie używa tego term inu do
określenia wyłącznie podobnego faktu historycznego, jak w 5.11.8:
m ów iąc, że D en ys, pod p retek stem p osiadania straży, k tóra czu w a ła b y nad je g o b ezp iecz eń stw em , ch cia ł za p ew n ić sobie w sp ó ln ik ó w dla za w ła d n ięcia n a j w y ż sz e j w ła d zy , m o ż n a b ę d z i e p o d a ć p r z y k ł a d P izy stra ta (hoc r e f e r a t e x e m p l u m ) , k tóry w te n w ła śn ie sposób do tego doszedł;
2. W związku z similitudo dochodzimy do tego samego stw ierdze
nia, ponieważ dla udowodnienia potrzeby ćwiczenia umysłowego autor
ten z a p o ż y c z a p o d o b i e ń s t w o o d z i e m i (5.11.24: sim ilitudine
utaris terrae), która zaniedbywana porasta chwastami, lecz upraw iana
rodzi owoce. Ogólnie rzecz biorąc, similitudo wyprowadzana jest zawsze
z tego lub innego zakresu wyznaczonego przez element p o ró w nujący45.
Dzieje się tak nie tylko w Kształceniu m ówcy, lecz także — co oczywi
ste — w O m ów cy Cycerona (zob. 3.41), by ograniczyć się tylko do jed
nego przykładu;
3. K w intylian zastosuje term in similitudo także dla określenia sposo
bu upiększania mowy, ale użycie to — jak zobaczymy dalej — podkreśli
tylko dodatkowo jego wartość jako elem entu porównującego.
44 N ie n a leży zapom inać, że p r z y k ł a d i p o d o b i e ń s t w o ozn aczały u A ry sto telesa „zasady rozu m ow an ia” tak sam o jak in d u k cja z tą ty lk o ró żn icą , że p row ad zą one od szczeg ó łu do szczegółu , podczas gdy in d u k cja w ied zie od sz c z e gółu do ogółu (zob. T o p i k i VIII 1, 156b, s. 206; R e t o r y k a I 2, 1357b 25— 35 i II 20, 1393a 26— 27). Sp osób u ży cia ty ch term in ó w , p raw d op od obn ie poch od zen ia s y - n esd o ch iczn eg o (p rzyp isan ie n azw y części fig u ry całej figurze), m u sia ł m ieć w p ły w na sło w n ic tw o retoryczn e, p ocząw szy od śred n iow iecza, co w y ja śn ia ło b y , w zw ią zk u z , p o d o b ień stw em ”, źródło p ow stan ia tej d ziw n ej w e r sji zdania K w in ty lia n a , c y to - wranego w y żej (przypis 3). D w u zn aczn ość lu b , in aczej m ów iąc, sp rzeczność w y s tę puje jednak rów n ież w ew n ą trz dzieła K s z t a łc e n i e m ó w c y : parabola jest tu n iek ied y odm ianą p od ob ień stw a, jak to w yk azan o przed ch w ilą, k ied y indziej zaś fig u r ą złożoną z p od ob ień stw a i rzeczy p o ró w n y w a n ej (zob. 8.3.77).
2 7 2 Ar pAd v i g h
III
U K wintyliana badającego problem sim ilitudo jako ozdobnika (8.3.72
n.) figura ta przedstawiona jest jako środek zdolny do rozjaśnienia rze
czy (praeclare vero ad inferendam rebus lucern repertae sunt sim ilitudi-
nes); środek ów powinien być jasny i znany, ponieważ to, czego się uży
w a dla rozjaśnienia jakiejś rzeczy, m usi mieć więcej światła niż ta
rzec z46. Z jednej strony istnieje zatem rzecz „niejasna”, którą należy
oświetlić, a z drugiej „znane” podobieństwo, dostarczające niezbędnego
światła dla wyrazistego ukazania danej rzeczy. Podane przez K w intylia
na przykłady podobieństwa uw ydatniają jeszcze bardziej to stwierdze
nie, ponieważ odkryw a się w nich każdorazowo pojedynczy element po
równujący: „Potem, jak drapieżne wilki w ciemności” lub „Podobny do
ptaka, który muska taflę wody przy brzegu, gdzie pełno ryb wokół skał”.
Wynika z tego jasno, że w porównaniu lub — by użyć określenia same
go K wintyliana — w paraboli podobieństwo może poprzedzać rzecz po
równywaną lub odwrotnie (in omni autem parabole aut praecedit sim ili
tudo, res sequitur, aut praecedit res et sim ilitudo seq u itu r)47. Na pozio
mie relacji między elem entem porów nującym a porównywanym następ
stwo tych dwóch zasadniczych członów porów nania zachodzi także
w dwojaki sposób: podobieństwo może być niezależne i rozłączne (libera
et separata), albo też połączone z rzeczą porównywaną, której obraz sta
nowi (cum re cujus est imago connectitur) i które G recy nazywali anta-
podeos. Trudno jednak wyjaśnić dokładnie to rozróżnienie dwóch odmien
nych postaci form alnych figury, ponieważ przykłady podane przez
Kwin-4® T en w a ru n ek „p od ob ień stw a” przyp om in a w a ru n ek sta w ia n y przez A r y sto te le sa w zg lęd em „przykładu” (zob. w y żej, p rzypis 38), z tą jed n ak różnicą, że A ry sto teles w y m a g a znanej p rzy n a leżn o ści term in u w ięk szeg o in d u k cji (który o b ejm u je w sp ó ln y atryb u t p orów n an ia) do „przykładu”, a n ie zn a jo m o ści rzeczy, k tó ra sta ła się pod ob ień stw em . K w in ty lia n n a to m ia st zad ow ala się „ jasn ością” p od ob ień stw a.
47 Z term in ologiczn ego p u n k tu w id zen ia in teresu ją ce b y ło b y m oże p o ró w n a n ie od p ow ied n ich u stęp ó w w różn ych przek ład ach fra n cu sk ich te k stu K w in ty lia n a p o ch od zących z osta tn ich c ztery stu lat. K siąd z de P u re (1663): „W k ażdej p arab oli p od ob ień stw o poprzedza, a rzecz n a stęp u je lu b o d w ro tn ie”. K siąd z G ed oyn (1718): „Zatem w k ażd ym p orów n an iu albo p od ob ień stw o poprzedza, a rzecz n astęp u je, alb o też rzecz poprzedza, a p od ob ień stw o n a stę p u je ”. OuiziJle (1832): „Z atem w k a ż dym porów n an iu bądź to p od ob ień stw o poprzedza przed m iot, bądź też sa m p rzed m iot poprzedza p od o b ień stw o ”. B ornecque (1934): „W k a żd y m p o d o b ień stw ie po ró w n a n ie poprzedza, a rzecz n astęp u je, lu b też rzecz poprzedza, a p o ró w n a n ie n a stęp u je”. Ta ostatn ia w ersja , będ ąca od b iciem k o m p letn eg o za m iesza n ia term in o logiczn ego, w y d a je się n ie do p rzyjęcia. J e śli zaś dodać do tego in n e n ie k o n se k w e n cje, ta k ie np. jak tłu m a czen ie term in u s i m i li tu d o czasem przez „p orów n an ie” (9.1.31), czasem zaś przez „ p od ob ień stw o” (9.2.2.), i to w ty m sa m y m k o n te k śc ie , m usi się dojść do w n io sk u , że tłu m a czen ie m B orn ecq u e’a m ożn a się p o słu g iw a ć tylk o z w ielk ą ostrożnością. O strożność ta d otyczy o czy w iście jed y n ie sp osob u u życia om a w ia n y ch term in ów .
ty liana nie dają się podzielić — jak można by się tego spodziewać po
ich definicjach — na „zdania w spółrzędne”, w których rzecz porówny
w ana i podobieństwo porównujące następow ałyby po sobie w sposób
niezależny, bez modalizatora kom paratyw nego 48, oraz na „zdania porów
naw cze”, w których zestawienie i powiązanie obu członów przybrałoby
form ę konstrukcji syntaktycznej złożonej z jednego zdania głównego
i drugiego podrzędnego. Istotnie w każdym z tych przykładów obecność
modalizatora je st oczywista.
W celu uzyskania spójnej i możliwej do przyjęcia eksplikacji oma
wianego tu fragm entu wybraliśmy, spośród bardzo wielu edycji tekstu
K w in ty lian a4i), wydanie Claude’a Capparronniera (Paris 1725) i to nie
tylko dlatego, że jest ono jednym z najbardziej naukowych i opatrzonych
obszernym i komentarzam i, lecz również dlatego, że pochodzi z epoki,
w której uzus terminologiczny sprzyjał już konfuzji między porównaniem
a podobieństwem 50; za pomocą obu tych term inów określało się swobod
nie całą figurę, tzn. zespół złożony z elem entu porównującego i porów
nywanego. Dlatego edycja ta jest dokum entem podwójnie cennym.
W edług C apparronniera 51 K wintylian mówi o „swobodnym podobień
stw ie” wtedy, kiedy ma ono po prostu miejsce bez dodawania do niego
48 P rzy jm u jem y tu term in ologię G. G e n e t t e ’ a (La R h é to r i q u e re s tr e i n te . „C om m u n ication s” 16 (1970), s. 164), k tóry ok reśla m ia n em „m od alizatora” elem en t g ra m a ty czn y łą czą cy elem en t p o ró w n y w a n y z ele m e n te m p orów n u jącym .
49 P rzed m ow a do w y d a n ia K s z t a łc e n i a m ó w c y p rzez G esnera (G ottinga 1738) n otu je 117 w y d a ń te k stu K w in ty lia n a ty lk o m ięd zy 1468 a 1728 rokiem .
60 N ie w ch od ząc tu w szczegóły, zazn aczm y ty lk o , że X V II-w ie c z n e sło w n ictw o fra n cu sk ie zdaje się od początku m y lić term in „p o ró w n a n ie” z term in em „podobień s tw o ”, ale — co w arto od n otow ać — oznacza n im i za w sze elem en t p orów n u jący Гc o m p a r a n t]. M ożna to spraw d zić w : C. d e S t . P a u l , T a b le a u d e l’é lo q u en ce française. P aris 1632, s. 236, lub C. S o r e 1, A n t i - r o m a n . P aris 1633, t. 1, s. 325 n., a także, o czy w iście, w : L e G r a s, La R h é to r i q u e fran çaise. P a ris 1671, s. 208 n., lu b B. L a m y , La R h é to r i q u e ou l’a r t de p a rle r. P aris 1675, s. 90 n. N a jp ra w d o podobniej pod k o n iec stu lecia n a stą p iło o d w ró cen ie tego sposobu u życia, tzn. za częto n azyw ać całą fig u rę obom a ty m i term in a m i i p o słu g iw a ć się n im i w y m ie n n ie dla w y ra żen ia stosu n k u m ięd zy d w iem a p o ró w n y w a n y m i rzeczam i. Z n ajd u je to sw o je od zw iercied len ie i p o tw ierd zen ie już w p ie r w sz y m w y d a n iu D ic tion n aire A kadem ii F ran cu sk iej (1694), w e d łu g k tó reg o p o d o b ień stw o jest „ p orów n an iem pozw alającym u w id oczn ić zw iązek m ięd zy d w iem a lu b w ie lo m a rzecza m i”. J e śli zaś praw dą jest, że sło w n ik ten u św ię c ił fo rm u łę „m etafora = sk rócon e p o ró w n a n ie” dopiero w sw y m sió d m y m w y d a n iu z 1878 r., to w a rto ta k że p odkreślić, że s ło w n ik i w sp ółczesn e jego p ierw szem u w y d a n iu lu b o p r a co w y w a n e w ty m sa m y m cza sie (jak np. sło w n ik F u r e tiè r e ’a z 1691 r., a le w y d a n y już po śm ierci autora w 1688) są o w ie le m niej sta n o w cze w tej d ziedzinie. W ed łu g F u r e tiè r e ’a p od ob ień stw o jest to „przykład, który słu ży za p o ró w n a n ie” i poprzez k tó re „pozw ala się lu d o w i zrozum ieć ta jem n ice”.
S1 A utor ten p ow tarza zresztą ob szern ie k o m en ta rze p o czy n io n e przez in n y ch wyjdawców tego tek stu , zw łaszcza T u rn eb u sa (P aris 1556), k tó re sta n o w ią p od sta w ę jego interpretacji.