• Nie Znaleziono Wyników

Chrześcijanin, 1960, nr 10

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Chrześcijanin, 1960, nr 10"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

CHRZEŚCIJANIN

E W A N G E L I A — Ż Y C I E C H R Z E Ś C I J A Ń S K I E — J E D N O Ś Ć — P O W T Ó R N E P R Z Y J Ś C I E C H R Y S T U S A

„Idźcie te d y i czyńcie u czn ia m i w s zy stk ie narody, chrzcząc je to im ię O jca, i Syna, i D ucha Świętego".

Ew. Sw. M at. 28. 19

„A lbow iem nie w sty d zą się za E w angelię C h rystu so­

w ą, pon iew aż je st m ocą Bożą ku zbaw ien iu każdem u w ierzącem u

Rzym. 1, 46

Rok założenia 1929 Warszawa, październik 1960 Nr 10

TREŚĆ NUMERU: P osłuszeństw o — S adził — Szczepił — Ł akom stw o — C h ry stu s um iłow ał Kościół — W szkole C hrystusow ej — C h rze śc ijan in m a głos - E kum eniczna K o n fe re n cja M ło­

dzieży — C hrzest w e W rocław iu — K ronika.

P O S Ł U S Z E Ń S T W O

My, chrześcijanie ew angeliczni, a więc ucznio­

w ie Chrystusow i, od P an a Jezusa też nauczyć się jedynie m ożem y tego wszystkiego, co jest nam potrzebne do w ykonyw ania Jego woili, bo tylko w Nim “... nam Jego Boska m oc w szyst­

ko co do żywota i do pobożności należy, d a ro ­ w a ła ,,/1 (II P io tra 1,3).

Zw róćm y w ięc uw agę na je d n ą zasadniczą oęchę, k tó rą odznaczał' się masz Pan, było n ią posłuszeństwo. Posłuszeństw o Ojciu, Bogu. I to posłuszeństw o absolutne, będąc bow iem rów nym Bogu, sam się poniżył, będąc posłusznym aż do śmierci, a to śm ierci krzyżow ej" (Fil. 2,8).

A to posłuszeństw o stało się n ie ty lk o przyczyną w yw yższenia i uw ielbienia P a n a Jezusa, ale co dla nas najw ażniejsze — stało się przyczyną na­

szego zbawienia. Posłuszeństw o Syna, poddane­

go woli Ojcowskiej objaw iło wielkość i moc m i­

łości Bożej wobec Jeg o stw orzenia — człowieka.

Chwała naszem u P anu!

To całkow ite podporządkow anie się Bogu znalazło następujący w y raz w św iadectw ie P a ­ na Jezusa: ,,'Gdy wyw yższycie Syna człowiecze­

go, ted y poemacie, żem J a jest, a sam od Siebie nic nie czynię, ale jako Mię nauczył Ojciec mój, tak m ówię“ (Jan 8,28).

Inaczej m ówiąc popularnym językiem , posłu­

szeństwo Bogu w yraziło się, lu b inaczej przy­

niosło owoc, w postaci nie ty lk o jednorazow ej ofiary n a drzew ie K rzyża, ale b y ło poprzedzone św iadectw em życia, w k tó ry m wszystko, co czy­

nione było — było czynem Bożym, a co było m ówione — było Słowem Bożym.

Talk było u P a n a Jezusa. A ja k to ze zw yk­

łym i ludźm i było, lub m a być? Spójrzm y w P i­

smo Św ięte, a przed ty m sp ró b ujm y uśw iado­

m ić sobie, co to je s t posłuszeństw o? Posłuszeń­

stwo m ożnaby określić jiako tak i stan, w k tó ­ rym człow iek poddaje sw ą wolę, działaniu wo­

li drugiego człowieka. A w iem y, że n a ogół

wziąwszy, człow iek ta k łatw o n ie sta je się po­

słuszny dru giem u ; ta hardość serca ludzkiego poczęła się w ra z z pierw szym nieposłuszeń­

stw em Bogu, jeszcze w R aju, i stała się mieod^

łączną cedhą naszej n a tu ry , skażonej przez grzech nieposłuszeństw a.

A jednak, łaska Boża je st m ocniejsza od m o­

cy grzechu. M amy tego przy k ład y Właśnie w P i­

śm ie Św iętym . G dy pierw szy k ró l Izraela stał się nieposłuszny rozkazaniem Bożym, odrzucił go Bóg, a gdy tłu m aczy ł się sw ą gorliwością i chęcią złożenia obfitszej ofiary B ogu ze zw ie­

rząt, o trzym ał w yjaśnienie, objaw ienie praw a Bożego: „... Izali się ta k kocha P a n w całopa­

leniach i w ofiarach, jako gdy kto słucha głosu Pańskiego? oto posłuszeństwo lepsze jest aniże­

li ofiara, a słuchać lepiej jest niż ofiarować tłustość b a ra n ó w “ (1 Sam. 15,22). A po ty m w y ­ jaśn ieniu nastąpiło oznajm ienie w oli B o ż e j: od­

rzucenie nieposłusznego sługi, i oddanie tego u - rzędtu „lepszem u niżeś t y “ . T ym lepszym b ył Dawid. Zobaczm y czym b y ł lepszy D aw id od Saula. Czy b y ł cnotliw szym niż Saul, m niej grze­

szny? N ie dopuszczał się uczynków, k tó re nie podobały się Bogu? Owszem popełniał je, b y ł k a ra n y i on, i lu d izraelski też. A le w ty m wszystkim , będąc człow iekiem ja k każdy, skłonnym do grzechu, chciał być i był posłusz­

nym Bogu. I dlatego b y ł w yw yższony, dlatego był św iadkiem i w ykonaw cą w oli Bożej. Przez posłuszeństw o; bow iem „posłuszeństw o lepsze jest niżeli ofiara*£,

My, chrześcijanie ew angeliczni, a więc zba­

w ieni grzesznicy, znam y obie strony, a raczej obydw a sta n y życia człowieka: ten bez Boga na świecie, i te n błogosław iony nasz sitam obec­

ny — naw rócenia do Boga.

I dopiero naw rócenie się, po w ró t do Boga, pozwoliło poznać i p rzy jąć Jego Słowo i Mi­

łość, objaw ione w Jezusie C hrystusie. Zaczęliś­

(2)

m y też {stopniowo poznaw ać k ró lestw o Boże, k rain ę Em anuela — Jezu sa; poznaw ać Jego w o­

lę i praw a.

M y słabi, poznajem y ioh moc; m y zm ienni — poznajem y ich niezachw ianą w iekuistość; m y tak często niespraw iedliw i — poznajem y ioh absolu tn ą spraw iedliw ość. P rzek o nu jem y się, że stosow anie ieh — jest naszym pożytkiem ; odrzucenie zaś — przynosi szkodę.

W nioskiem zasadniczym je s t to, że w a ru n ­ kiem praw idłow ego życia chrześcijanina jest posłuszeństwo. Kom u? m ożnaby w ty m m iejscu zapytać. Posłuszeństw o Bogu — b rzm iałab y od powiedź. Posłuszeństw o bow iem Bogu oznacza posłuszeństw o w szystkiem u co Jego, a więc przede w szystkim Jego Synow i — Jezusow i Chrystusow i, Jego Słow u, woli, p raw u , ale też i ludziom. I ludziom? m ógłby kto ś zapytać. Tak, ludziom, (i to n ie tylko i w yłącznie w ierzącym ), ale w e w szystkim , co zgodne jest ze Słowem Bożym, i w sposób przez P an a podany, ina­

czej m ów iąc m am y być posłuszni: „P atrząc na Jezusa, w odza i dokończyciela w i a r y . . ( Z y d . 12,2), to je s t na N auczyciela i P an a naszego (Jan 13,13).

Posłuszeństw o woli Bożej jest zawsze bowiem k u błogosław ieństw u naszem u; łaska Boża bo­

wiem chce budować, doprow adzić do h arm onii to w szystko, co w człow ieku, rodzinie ludzkiej, zostało zrujnow ane przez grzech nieposłuszeń­

stw a wobec Boga.

W e w szystkich dziedzinach życia nieposłu­

szeństwo sprow adza ru in ę i nieszczęście, po­

cząwszy od stosunku człow ieka do Boga, aż do stosunku człow ieka do człow ieka: od rodziny za­

cząwszy, poprzez izbór i Kościół, aż do społeczeń­

stw a i narodu.

W e w szystkich ty c h dziedzinach człow iek ma swobodę w yboru; m oże poddać siwą w olę Bogu,

a On da człow iekowi zam iast śm ierci — życie w ieczne, a w raz z n im d aje drogę do w łaściw ego uregulow ania stosunku do in nych ludzi, oparcia go n a posłuszeństw ie, i to posłuszeństw ie z m i­

łości. W olą Bożą bow iem jest posłuszeństw o Bo­

gu, a dlatego i ludziom : w rodzinie, zborze, Ko­

ściele, społeczeństw ie, narodzie.

W iedząc przez objaw ienie o ty m p raw ie Bo­

żym, słudzy Jezusow i oznajm ili je w m ocy D u­

cha Świętego, a to dla nas, dla naszego dobra i zbudow ania. Apostoł P io tr ta k naucza odlnoś- nie porządku obowiązującego w ty m w zględzie rodzinę Bożą: „... m łodsi! bądźcie poddani s ta r­

szym, a wszyscy jedni drugim bądźcie poddani.

P okorą bądźcie w ew n ątrz ozdobieni, 'gdyż Bóg pysznym się sprzeciw ia a pokornym łaskę d a je “ (I P io tra 5,5). A więc bądźm y posłuszni!

Apostoł zaś P a w e ł w tenże sposób nakazując powszechne i wzajem ne posłuszeństwo „w bo- jaźni Bożej" (Efez. 5.21) i w pokorze (Fil. 2,3), ta k m ów i n a innym m iejscu: „Każda dusza niech będzie zwierzchnościom w yższym poddana, boć nie m asz zwierzchności ty lk o od' Boga" (Rzym.

13,1).

O bjaw iając powszechność p raw a Bożego obej­

m ującą całość życia chrześcijanina, Apostoł P aw eł podaje treść p raw a czyniącego z chrześci­

janina ewangelicznego ja k n ajb ard ziej kon­

s tru k ty w n ą cząstkę w każdej społeczności, a więc w rodzinie, zborze, Kościele, społeczeń­

stw ie, narodzie.

T ak m a być, i ta k dzieje się, g d y chrześcijanin jest posłuszny p raw u Bożem u; i w ty m w zglę­

dzie pam iętać m a i to słowo P aw iow e: ,,Azaż n ie wiecie, że kom u się staw iacie za sługi k u posłu­

szeństwu, tegoście sługami komuście posłuszni:

bądź grzechow i k u śmierci, bądź posłuszeństwu k u spraw iedliw ości" (Rzym. 6,16).

Z.

S A D Z I Ł - S Z C Z E P I Ł

jako d rze w a w onne, k tóre Pan nasadził.”

4 M ojż. 24, 6

„Jam szczep ił (Ap. P aw eł), A pollos po lew a ł, ale Bóg w zro st dał."

1 Kor. 3,6

Przedziw ne jest dzieło m iłości Bożej, doko­

nan e dla człow ieka n a ty m świecie. Ju ż tylko w tych dw óch słow ach: „sadził i szczepił" o b ra­

zowo je s t w yrażona p raca B o ż e j łaski nad ludźm i, n ad narod em izraelskim , a też i nad nam i, to je s t kościołem C hrystusow ym .

Tego co P a n Bóg „nasadził", żadna in n a moc n ie w ykorzeni. To dotyczy n a ro d u Izraela, a też kościoła C hrystusow ego; bo o ty m K o­

ściele pow iedział P a n Jezus, że b ram y pie­

kielne nie przem ogą go (Mat. 16, 18).

P a n Bóg obiecał ziem ię ch an an ejsk ą dać A braham ow i i n asieniu jego. I ta k się stało:

przeniósł szczep A braham a, Izaak a i Jakób a z E giptu do Ziem i O biecanej. Tam go „wsa­

dził do ziem i w y b o rn ej", ja k m ówi Pismo, by

ten n aró d -— by ł jako drzew o w onne, p rzy je m ­

ne i w dzięczne Tem u, K tó ry nad nim uczynił

(3)

m iłosierdzie. (W inny m tłum aczeniu słowo:

„drzew o w o n ne11 tłum aczą: „drzew o aloes11).

N aród izraelski nie zaw sze m iał w sobie w o n ­ ność a l o e s u dla sw ego Boga, K tó ry dla nich nazw ał się Bogiem izraelskim . Lecz kiedy p rzy jrzy m y się E w angelistom , ter przecież w i­

dzim y tę wonność szp ik an ard u i aloesu, k tó ra była p rzyniesiona przez rę c e tych, k tórzy z ca­

łego serca m iłow ali P ana. P rz y pogrzebie około stu fu n tó w przyniósł N ikodem , by p rześciera­

dłem z w onnościam i ow inąć drogie ciało P a n a Jezusow e (Jan 19, 39).

N aród izraelski jako całość, P a n a Jezu sa nie przyjął. A le poszczególne dusze, k tó re doznały odpuszczenia sw ych grzechów , uzdrow ienia, po­

cieszenia — te dusze, k tó re u m iały w dzięcz­

nie przy jąć swego M istrza i P ana, b y ły M u praw dziw ą wonnością.

Ci natom iast, k tórzy m ieli P a n a bez przy ­ czyny, darm o w nienaw iści i „...pogardzili r a ­ dą Bożą sam i przeciw ko sobie...11 (Łuk. 7, 30), zostali w edług słów w ielkiego teologa A posto­

ła Paw ła, z drzew a odłam ani ja k gałęzie, a na ich m iejsce now e zostały w szczepione (Rzym.

11, 17). A tu ta j dobrze je s t w psom nieć w iersze z listu do T ytusa (2, 11.12 i 13). „A lbow iem okazała się łaska Boża, zbaw ienna w szystkim ludziom, ćwicząca nas, abyśm y odrzekłszy się niepobożności i św ieckich pożądliwości, trzeź- wie, i spraw iedliw ie i pobożnie żyli na tym świecie, oczekując onej błogosław ionej nadziei, i objaw ienia chw ały w ielkiego Boga i Z baw i­

ciela naszego Jezu sa C h ry stu sa .'1 •

K iedy człow iek zdobędzie się n a ta k i czyn, by się w yrzec uciech bezbożnych, rozkoszy ziem skich, zabaw nieprzy sto jny ch, by porzucić pożądliwość oczu, ciała i pychę żyw ota? (1 J a ­ na 2, 16). Nie tak łatw o bow iem przem óc sw e pożądliwości, pokuszenia z zew n ątrz i w ew ­ n ątrz, a stać się lato ro ślą p rzy je m n ą i w onną, a przynoszącą owoce. A j e d n a k łaska Boża dokona i w nas w ielkich rzeczy, lecz tylko w tedy, kiedy człow iek słyszy i p rzy jm u je S ł o w o B o ż e , Ew angelię, a pod w pływ em tej m ocy E w angelii C hrystusow ej, p o k u tu je i odda się Zbaw icielow i. N atenczas s ta je się now ym stw orzeniem , zrodzonym z D ucha, z a- s z c z e p i o n y szczepieniem niebieskiego po­

w ołania przez samego Pana.

A postoł P aw eł s z c z e p i ł .

O pow iadał C hrystusa U krzyżow anego, gło­

sił o pokucie i naw róceniu do Boża żywego.

Głosił o odpuszczeniu grzechów , k tó re czło­

w iek o trzym uje, w ia rą p rzy jąw szy P a n a J e ­ zusa, jako swego Zbaw iciela.

A postoł p o l e w a ł .

J a k to czynił? — w ty ch Bożych praw dach, k tó re głosił A postoł Paw eł, Apollos w ierzących

u tw ierd z ał (Dz. Ap. 18, 24— 28).

E p afro d y t p o c i e s z a ł .

J a k ten b r a t to czynił, o ty m czytam y w liś­

cie do F ilipian (2, 25— 30). B ył gorliw ym w spół­

pracow nikiem A postoła Paw ła. D la dzieła C hrystusow ego pośw ięcił sw oje zdrow ie usłu ­ gując A postołow i Paw łow i w jego potrzebach.

W ty m pośw ięceniu w p ad ł w jak ieś niebezpie­

czeństw o czy też chorobę, b y ł blisk i śmierci.

Było to b olesnym i sm u tn y m przeżyciem nie tylko dla A postoła Paw ła, ale też Z boru w F i- lipis. A postoł P aw eł postanow ił posłać Epa- fro d y ta do Z b oru w Filipis, aby przyszedłszy do nich, b y ł im p o c i e s z e n i e m .

Tym oteusz dom Boży s p r a w o w a ł . A ja k ta czynność w dom u Bożym b y ła w y­

konyw ana? To w ielki tem at, ale n a jw a żn ie j­

sze w n im było, aby m łody Tym oteusz by ł w z o r e m , „...ale bądź p rzy k ład em w iernych w m owie, w obcow aniu, miłości, w duchu, w w ierze, w czystości11 (1 Tym . 3, 14; 4, 12). P a ­ w eł i Ja n , Apollos, E pafrodyt, ja i ty, i w szys­

cy, którzyśm y p rzy ję li P a n a Jezusa, jesteśm y

„spółm ieszczaninam i11 św iętych i dom ow nika­

m i Bożymi, ale też i szafarzam i dla usługiw a­

nia (Efez. 2, 19). „D latego m ając to usługiw a­

nie, ta k jakośm y m iłosierdzie otrzym ali, nie sła b ie je m y 11 (II Kor. 4, 1).

Bóg, k tó ry w szystko sam stw orzył bez ra d y i pom ocy swojego stw orzenia, K tó ry w C h ry ­ stusie zgotow ał w ieczne zbaw ienie dla zgubio­

nych grzeszników — o dk u p ien ie dusz tenże P a n wiecznej chw ały i n iep o jętej dla nas m o­

cy, nas, odkupionych ludzi przeznaczył do p ra c y usługiw ania. I kiedy tę p racę u słu g i­

w ania w szczerości i ofiarnie w yko n ujem y, tak ja k przystoi na pow ołanie nasze, wówczas jesteśm y jako d r z e w o w o n n e , w łaśnie w edle w oli Bożej.

Ja k że jed n a k i ta służba Bogu została w y ­ paczona pod w pływ em onego ducha ciem no-

ści-szatana, że w spom nim y h an iebne czyny inkw izacji, m o rdującej ludzi, a to w ierzących, pod p rete k ste m w łaśnie służby Bogu.

P a n Jezus to przew idział i m ów ił Sw ym

uczniom : „...owszem p rzy jd z ie godzina, że

wszelki, k tó ry w as zabije, będzie m niem ał, ż«*

(4)

Bogu posługę czyni11 (Jan 16,2). Z tego w i­

dzimy, ja k duch ciem ności p o tra fił gorliwość ludzką w usługiw aniu, k tó ra m iała być p r z y ­ jem ną w onnością Bogu, a użyteczn a ludziom przem ienić w przeszłych w iekach, a n ieraz i w spółcześnie w gorycz i boleść.

N iechajże P a n każdego z nas strzeże od n ie ­ rozum nej i fan aty czn ej gorliw ości, a niech ob ­ darzy w szystkie naw rócone dusze m ądrością, aby nasza usługa, k tó rą w y kon u jem y św iad­

czyła, żeśm y s z c z e p i e n i e m Jego, k tó re On sam zaszczepił.

A. R-a.

Ł A K O M S T W O

Dr Billy Graham

Z nam człowieka, k tó ry w aży około 130 k i­

logram ów. Człowiek te n je w ięcej aniżeli k to ­ kolw iek ze znajom ych Imi ludzi. N iedaw no jedliśm y w spólnie śniadanie i zjadł on cały pasztet. K iedy zw róciłem m u uw agę, że po­

w inien schudnąć, człow iek ten u śm iech n ął się serdecznie i położył na swój chleb dodatkow ą porcję m asła. Fak ty cznie kopie on w idelcem i nożem swój w łasny grób. Ten człow iek w i­

n ien je s t grzechu, k tó ry B iblia nazyw a ł a- k o m s t w e m .

W ostatnich lata ch nasza stopa życiow a pod­

nosiła się stale. W iększość A m erykanów żyje obecnie wygodnie, m ając do dyspozycji w ięcej czasu dla w ypoczynku i w ięcej pożyw ienia, aniżeli jakikolw iek n aró d w h isto rii św iata.

W w y n ik u tego m am y do czynienia z w z ra ­ stający m zm aterializow aniem i k u lte m w y ­ gody, k tó ry z dnia na dzień pow iększa się w A m eryce; ta filozofia „dobrobytu i d o statk u 1', obecnie stała się naszym najw iększym w ro ­ giem, propagując w ygodę i luksus, ucząc, że człowiek może żyć sam ym chlebem . A p ety t jest jego bogiem, stół z po traw am i —- jego ołtarzem . W yznaniem jego w iary je s t Obfitość, jego n ie ­ bem —■ w ygoda. W erze ekonom icznego dobro­

by tu istn ieje pow ażne niebezpieczeństw o g rze­

chu dogadzania naszym cielesnym zachciankom oraz uleganiu n adm iern em u jedzeniu, p ijań stw u i biesiadow aniu.

Łakom stw o je st jed n y m z siedm iu śm ier­

telnych grzechów i zostało ono um ieszczone przez Ojców Kościoła tu ż obok pychy, zazdro­

ści i nieczystości. J e s t to grzech, k tó ry w ię­

kszość z nas popełnia, ale niew ielu z nas go w ym ienia. Jest to jeden z najbardziej roz­

powszechnionych grzechów wśród chrześcijan.

Chociaż w naszych u staw ach nie m a p ra w za­

b ran ia ją c y c h łakom stw a, jest ono m ocno po­

tęp ian e w Biblii.

W ielu ludzi w in ny ch łakom stw a, pochopnie potępia inn ych za ich grzechy. Z łatw ością m ogą tacy ludzie zauw ażyć źdźbło nieczysto­

ści w in n y m człow ieku, lecz n ie zd ają sobie oni spraw y, iż w n ich sam ych tk w i belka po­

błażania sobie. Człowiek, k tó ry p rzeład ow u je i w ypycha sw oje ciało n iep o trzeb n y m i d e lik a ­ tesam i, spojrzaw szy n a tego, co się upija, mo­

że z łatw ością rzec, ja k ów faryzeusz: „Boże, dziękuję Ci, że n ie jeste m ja k inni ludzie, drapieżni, niespraw iedliw i, cudzołożnicy, albo jako i te n celnik 11 (Łuk. 18, 11). Osobie, znie­

w olonej przez żołądek, łatw o jest p otępić czło­

w ieka, k tó ry je st niew oln ikiem p ijań stw a. Ale w oczach Bożych każd y grzech pozostaje grze­

chem.

Łakom stw o, przesycanie się i zb y tn ie fo l­

gow anie sobie są ta k samo silnie potępiane, jak i in n e grzechy śm iertelne, k tó re p rzy le ­ g ają do człowieka. W liście do F ilipian (3, 19) czytam y: „K tóry ch koniec je s t zatracenie, k tó ­ ry ch bóg jest brzuch, .a chw ała w h ańbie ich, k tó rzy się o ziem skie rzeczy s ta r a ją 1'. Ł akom ­ stw o w ty m tekście je s t rów noznaczne z m a­

terializm em życiow ym : „...którzy się o ziem ­ skie rzeczy s ta ra ją 11.

Ł akom stw o je s t grzechem , po pierw sze dla­

tego, że jest to fizyczny objaw filozofii syba- ry ty zm u (życiowego w ygodnictw a). Ono n a­

śm iew a się z uspraw iedliw ion ej pow ściągliw o­

ści i szydzi z w strzem ięźliw ości oraz poczucia przyzw oitości. Ł akom stw o woła: „Jedz, pij i używ aj, bo ju tro u m rz e m y 11. Nie d a je ono m iejsca Bogu i n ie liczy się z wiecznością. Ży­

je ono dla doczesności, a jego filozofią jest:

„Ty żyjesz tylko raz, więc u ż y w a j11.

Jezu s d ał nam klasyczny p rzy k ła d człowie­

ka, k tó ry żył tylko dla doczesności. O siągną­

wszy dobrobyt, rzekł: „To uczynię: Rozw alę

(5)

gum na m oje, a w iększe p o b u d u ję i zgrom adzę tam w szystkie u ro d zaje i dobra m oje; I rzek ę do d uszy m ojej: Duszo, m asz w iele d ó b r złożo­

nych n a w iele lat; odpocznijże, jedz, pij i bądź dobrej m y śli“ . Filozofia tego człow ieka nie w iele się różniła od filozofii naszych czasów.

B uduj rzeczy w iększe ... spiesz się ... pij w ię­

cej ... używ aj w ięcej.

Taka filozofia pły nie do nas z głośników r a ­ dia i telew izji od ra n a aż do późnej nocy. N a­

cisk je st tu kładziony n a w ygodnictw o, n a po­

błażanie sobie oraz zadow alanie naszych po ­ żądliwości. W idzim y to zobrazow ane w n a ­ szych czasopismach. Ze w szystkich stro n jes­

teśm y zachęcani do lekkiego życia, do spoży­

w ania w iększej ilości oraz jakości pożyw ie­

nia, akcentow ane są tu rzeczy tego św iata.

W strzem ięźliw ość, um iark o w an ie i panow anie nad sobą są puszczane w niepam ięć w pogoni za w ygodą i obfitością dóbr m aterialn ych . O becna generacja, p rzesiąk n ięta tego ro d zaju filozofią, n a próżno sta ra się p ija ń stw e m u to ­ row ać sobie drogę do szczęścia, w yw alczyć drogę do pokoju, zbudow ać to r do d obrobytu i używ ać sw ej drogi do niebios. Jak że łatw o jest w naszych czasach napełn ić nasz rozum śm ieciem, przepełnić nasze żołądki odpadka­

m i — i głodem zam orzyć naszą duszę. P a n Bóg pow iedział (w 5 Mojż. 8, 3) — „...iż nie samym chlebem żyje człowiek, ale tym wszystkim , co pochodzi z ust Pańskich, żyć będzie człowiek".

Ł akom stw o je s t skażeniem n atu raln eg o , da­

nego nam przez Boga ap ety tu . M usim y sobie u przytom nić fakt, że grzech nie zaw sze jest szkarad ny m i jaw n y m przestępstw em . Często je s t on skażeniem , p rzek ręcen iem lu b w yo l­

b rzym ieniem n a tu ra ln y c h n o rm aln y ch życzeń oraz pożądań.

Miłość je s t często zam ieniona w pożądliwość.

Poczucie godności osobistej zbyt często zostaje skażone do stopnia bezbożnej ambicji. K iedy dane przez Boga n o rm aln e łak n ien ie (głód), zostaje żarłocznie i chciw ie rozciągnięty do granic niem oralności tak , że naw et staje się przyczyną szkody dla ciała, wówczas staje się on grzechem. W Przyp. Salom onow ych (23, 21) czytam y: „Boć pijanica i żarłok zubożeje, a ospały w łatach chodzić będzie".

Zadow olenie naszych cielesnych pożądań nie może zajm ow ać najw ażniejszego m iejsca w n a ­ szym życiu. Jezus pow iedział: „Nie troszczcie się tedy, mówiąc: Cóż będziem y jeść? albo co będziem y pić? Albo czym będziem y się przyo- dziewać?... A le szukajcie naprzód królestwa

Bożego i sprawiedliwości jego, a to wszystko będzie wam przydane" (Mat. 6, 31.33).

W iększość z nas zignorow ała Jezusow e upom nienie, odnoszące się do staw ian ia n a ­ szych cielesnych zachcianek n a pierw sze m ie j­

sce. Z byt w ielu z nas spędza życie w poszu­

k iw an iu rzeczy m aterialn y ch , całkow icie u su ­ w ając C hrystusa, a później w ostatniej, chyżo

odlatującej chw ili naszego życia, w ołam y. „Bo­

że, bądź m iłościw m ej duszy!" P y ta m was, czy je st to spraw iedliw ie, czy jest to rozsądnie zw lekać do ostatniej chw ili naszego życia z za­

łatw ien iem najw ażn iejszej sp raw y naszego ist­

n ien ia — ja k ą jest u reg u lo w an ie rach unk ó w z Bogiem? N atu raln ie, że to nie je s t n a m ie j­

scu, i ja śm iem pow ażnie w ątp ić w p raw d zi­

wość takiej p o k u ty na łożu śm ierci. Bóg może dać człow iekow i sposobność do pokuty za grze­

chy n a łożu śm ierci, jeśli dany człow iek nigdy nie b y ł u pom niany i nigdy n ie słyszał o pro­

sto w ytłum aczon ym p lan ie zbaw ienia. J e d ­ nakże, dla człow ieka, k tó ry dobrow olnie od­

rzucił C hrystusa, pozostając n adal w grzechu, istn ieje n ad al m ała nad zieja, że znajdzie pokój z Bogiem w o statnich godzinach życia. Biblia d a je n a m przestrogę, że nadejd zie dzień, kiedy człow iek będzie szukał Boga, ale n ie będzie w stan ie Go znaleźć; będzie Doń wołać, ale On n ie usłyszy.

W ielu ludzi n ie uw aża łakom stw a za strasz­

n y grzech, jedn akże jest ono potępiane w Bi­

b lii od początku do końca. K iedy siadając do stołu nie w yk azujem y u m iarko w ania lu b p a­

now ania n a d sobą, w ów czas jedząc to ru jem y sobie drogę n ie tylko do grobu, ale też do pie­

kła i do zginienia. N a tu ra ln ie łakom stw o nie składa się tylko z grzechu ob jad ania się. Może to być tak ż e p ijaństw o, trw o n ien ie sił lub też spędzanie całych nocy dla przyjem ności w zglę­

dnie zabaw y, tracąc niepotrzebn ie sen w celu zaspokojenia am bicji chciwości lub pożądliw o­

ści. Ł akom stw u (w sensie n ieu m iarko w an ia — przyp. tł.) o d d a ją się m ałżeństw a, k tó re nie zn ają granic i pow ściągliw ości w ich w zajem ­ n y m w spółżyciu. Często u leg ają oni nad uży ­ ciom, n a sk u tek czego cierp ią fizycznie, u m y ­ słowo i psychicznie. B iblia w ym aga od nas, abyśm y byli w strzem ięźliw i pod każdym w zględem i nie p ow inniśm y nadużyw ać żad­

nego p rzy w ile ju danego n am przez Boga.

Łakom stw o je s t podsum ow aniem ludzkiego sam olubstw a. Jego przeznaczeniem je s t sąd, jak im będzie sądzony każdy grzech śm iertel­

ny. P a n Bóg m ów i w księdze Am osa (6, 4.6) —

(6)

„B iada w am , k tó rzy sypiacie na łożach z kości słoniowej, a rozciągacie się n a pościelach w a­

szych, k tó rzy jad acie b a ra n y z trzody, a cielce tuczone ze stania, k tórzy p ijacie wino czasza­

mi, a drogim i się m aściam i nam azujecie...“

T rzy p ią te ludzkości żyje w brudzie, nędzy i głodzie. Z by t długo g a rstk a uprzyw ilejow a­

nych ludzi eksploatow ała i ignorow ała n ieu - p rzyw ilejo w ane m iliony tego św iata. Nasze sam olubstw o zaczyna nas dopędzać. Je śli nie rozpoczniem y działać, udzielać i cośkolw iek czynić dla tej w ielkiej arm ii p rzy m ierającej ludzkości, wówczas P a n Bóg poda nas sądowi.

P ierw szy list J a n a (3, 17) m ów i sam za sie­

bie: „A ktoby m iał m ajętność świata tego, i widziałby brata swego potrzebującego, a za­

warłby wnętrzności swoje przed nim, jakoż w nim zostaje miłość Boża?“

N ie tylko u stam i pow inniśm y świadczyć 0 C hrystusie, ale także naszym i rękam i, rę k a ­ m i naładow anym i pożyw ieniem dla głodnych, odzieżą dla n agich i wodą dla spragnionych.

C zytam y w I J a n a (3, 18) — „Dziateczki, nie m iłujm y słowem ani językiem , ale uczynkiem 1 prawdą". W styd, o w styd, że w chwili, k ied y losy m ilionów w ażą się n a szalach chrześci­

jańskiej m iłości i cynicznego egoizmu, m y od­

dajem y się przesycaniu, łak o m stw u i p ija ń ­ stw u. Niechaj Bóg obudzi n as z naszego grzesz­

nego od rętw ienia zanim będzie za późno!

Łakom stw o jest grzeszne, poniew aż zanie­

czyszcza ciało, k tó re je s t św iąty n ią D ucha Świętego. N asze ciała n ie zostały stw orzone, by były trw onione i nadużyw ane przez grzech.

Zostały one stw orzone przez sam ego Boga i przeznaczone n a m ieszkanie Jego D ucha. B i­

blia m ów i w p ierw szy m liście do K o ry n tian (6, 19.20) — „Azaż nie wiecie, iż ciało wasze jest kościołem Ducha Św iętego, który w was jest, którego macie od Boga? a nie jesteście sami swoi. Albowiem eście drogo kupieni. W y­

sławiajcież tedy Boga w ciele waszym, i w duchu waszym, które są Boże“. K ażdy grzech przeciw ko ciału je st grzechem przeciw ko Bo­

gu, poniew aż On nas stw o rzy ł i m y jesteśm y dziełem rą k Jego.

P rzed u pad k iem Rzym u, rzy m ianie odda­

w ali się trzem głów nym grzechom : obżarstw u, p ija ń stw u i niem oralności. K opali oni sobie groby w łasnym i zębam i, zabijali się zabronio­

nym pobłażaniem nam iętnościom i balsam o­

w ali się alkoholem . O pow iada się o nich, że podczas ich w ystaw ny ch b an k ietó w w idziało się m ężczyzn spieszących do okien, b y się po­

zbyć zaw artości swego żołądka i n astęp n ie w rócić do sto łu bankietow ego w celu dalszego przesycania się. Ż adna jednostka, żaden naród oddający się p ija ń stw u i łakom stw u, nie m ogą liczyć n a przychylność i błogosław ieństw o Pańskie. R zym upadł, poniew aż przesy cił swe ciało, ale w ycieńczył p rzy ty m sw ą duszę. Mi­

liony ludzi, posiadający ch n a d m ie rn y ap e ty t i chciw e dusze, podobnie do nierozum nego zw ierzęcia, m ogą odrzucić w szelki rozsądek oraz przyzw oitość, by jeść aż n a śm ierć.

C zytam y w I Tym . (5, 6) — „A le k tó ra w rozkoszach żyje, ta żyjąc um arłą, je s t“. N ie­

zrów now ażone życie, k tó re usuw a Boga z w i­

doku, n iech y b n ie prow ad zi do duchow ego sa­

m obójstw a.

W czasie rekordow ego d o b rob ytu nasi psy­

chiatrzy, nasi doradcy i nasi duchow ni p r a ­ cu ją dzień i noc z ogrom nym w ysiłkiem , by ulżyć um ysłow o ch ory m i duchow o cierp ią­

cym ; je s t to dow odem tego, żeśm y osiągnęli d o brob yt ekonom iczny, ale u m i e r a m y d u c h o w o . B ezw ątpienia osiągnęliśm y do­

b ro b y t m aterialn y , lecz n ie ste ty w żadnej pro­

p o rcji do rozw oju duszy.

O bydw ie dziedziny naszej n a tu ry dom agają się uw agi. Ciało w y m aga pożyw ienia, wody oraz pow ietrza. W zaspokojeniu ty c h potrzeb n ie m a nic grzesznego. Jednakże, kied y p ie­

lęgnow anie zachcianek ciała w yłącza troskę 0 duszę, wówczas sta je m y się w in n i grzechu łakom stw a.

M a rn o tra w n y sy n je s t klasycznym p rzy k ła ­ dem tego pow szechnego ludzkiego błędu. P a d ł on ofiarą żądzy użycia. O stateczny w y n ik tego bezbożnego s ta n u z n a jd u jem y w n astęp u jący ch słow ach: „A gdy w szystko potracił, sta ł się głód w ielk i w onej krain ie, a on począł n ie ­ d o statek cierpieć". Chęć użycia prow adzi do zużycia samego siebie. T ak sam o czyni łak o m ­ stwo, p y c h a i nieczystość. One nigdy n ie m ogą być nasycone, poniew aż odnoszą się do jednej dziedziny naszej osobowości. D usza może zna­

leźć oparcie i odpocznienie tylko w Bogu.

Złoczyńcy, u krzyżo w ani po obu stro n a c h C hry stu sa n a Golgocie, rep rezen to w ali w szy st­

ko, co je s t grzeszne i odrażające w ludzkości.

Ż yli oni życiem sam olubnym , chciw ym i p rze ­

stępczym . A le jeden z nich, opam iętaw szy

1 załam aw szy się, m iał w iarę, b y zw rócić się

do Jezu sa jako do P an a: „Panie, wspomnij na

m ię“ — w oła on. C hrystus, k tó ry zawsze b ył

gotów zbaw iać — zw rócił się doń i zapew nił

(7)

żyw ot w ieczny, m ówiąc: „...Zaprawdę pow ia­

dam tobie, dziś ze Mną będziesz w raju.“

Istn ieją tysiące ludzi, k tórzy n iegdyś żyli sam olubnie i bezbożnie, a dzisiaj zastan aw iają się n a d tym , co m ogliby uczynić, by usunąć przeszłość i zm ienić przyszłość. M ogą oni przyjść drogą p o k u ty oraz z w ia rą do K rzyża i przy jąć C h rystusa jako swego P a n a i Z ba­

wiciela. On przebaczy ich przeszłość i da siłę do opanow ania się, w strzem ięźliw ości i po­

wściągliwości w przyszłości.

P ew n a niew iasta, k tó ra telefonow ała do m nie podczas jednej naszej k ru c ja ty , rzekła:

„N a m oim sum ieniu ciąży grzech, k tó ry p rze ­ ślad u je m nie w dzień i w nocy. N ie mogę osiągnąć zw ycięstw a, chociaż ty sią c k ro tn ie już próbow ałam . Je ste m w inn a grzechu łakom - stw a.“ B ył to pierw szy w ypadek, że człowiek w yznał p rzede m ną, iż b ył w in ien tego g rze­

chu. W idziałem w ielu ludzi, k tó rz y z uśm ie­

chem m ów ili mi, że „przesycają się“, lecz nie­

w ielu uw aża to za grzech. Je d n ak ż e Biblia w yraźnie stw ierd za, że łakom stw o je s t je d ­ n y m z najgo rszych grzechów, a Kościół po­

wiedział, że je s t to jed en z siedm iu śm ie rte l­

nych grzechów.

W spom niana n iew iasta przyszła do K rzyża i otrzym ała p rzebaczenie przeszłych w in oraz m ożność przezw yciężenia łakom stw a. Ty też możesz p rzy ją ć C hrystusa, a On przeistoczy tw e życie i da ci moc, w y kraczającą ponad tw e siły, byś m ógł przezw yciężyć grzech nie- pow ściągliw ości, łakom stw a, i objadania się.

Jezu s jest w sta n ie dać ci całkow ite i trw ałe zw ycięstw o.

Pow yższy a rty k u ł je s t p rzed ru k o w an y z m i es. „P rzy­

ja c ie l” (1958 r.), w ychodzącego w Chicago pod re d a k cją br. J. Golonki, ja k o o rgan P olskich Zborów B aptystycz- nych w A m eryce Północnej.

CHRYSTUS UMIŁOWAŁ KOSCIOŁ

Zarys zasad Kościoła w Now ym Testamencie POWIĘKSZANIE SIĘ KOŚCIOŁA

Dalszą, godną uw agi p raw d ą, dotyczącą K o ­ ścioła, k tó rą Z bór pow inien w prow adzać w ży­

cie je s t to, że:

(F) Ku zbudowaniu Kościoła dane są dary.

1. Poniew aż sk u tk am i zbudow ania są w zrost i pow iększanie się, zajm iem y się obecnie Bo­

żym p rog ram em rozw oju Kościoła.

W dobie obecnej Kościół je s t ty m czynni­

kiem , poprzez k tó ry upodobało się Bogu roz­

szerzać w iarę chrześcijańską. T roską każdego Z bo ru pow inno być zawsze to, aby się pow ię­

kszać, osiągnąć now e tere n y działania, dać in ­ ny m znać o sobie, sta ra ć się o p o w stanie no­

w ych Zborów.

J a k w spom niano przedtem , zm artw y ch w sta­

ła Głowa Kościoła — P a n Jezus, przygotow ał d ary dla Kościoła, a w m iarę, ja k się ty ch da­

rów używ a, Kościół rośnie.

2. W cześniej w spom niano rów nież, że p ie r­

w otnym i daram i (pięcioma) byli: apostołowie, prorocy, ew angeliści, p asterze i nauczyciele.

Poddano rów nież m yśl, że pierw sze dwa, b y ­ ły głów nie zw iązane z zakładaniem fu n d am e n ­ tów Kościoła, i że ich niezbędność w ogólnym sensie tego słowa, m inęła z chw ilą, gdy całe

Słowo Boże zostało już podane w form ie p i­

sanej.

To znaczy, że teraz m am y w zasadzie trzy d a ry — ew angelistów , p a ste rzy i nauczycieli.

Z astanow im y się n a d celem ud zielan ia darów i n a d tym , ja k one działają.

3. Cel darów p od an y je s t w 12-tym i 13-tym w ierszu, 4 rozdziału listu do Efezian:

„K u spojeniu św iętych, k u p rac y usługiw a­

nia, k u bud ow an iu ciała C hrytusow ego, iżbyś- m y się w szyscy zeszli w jedność w iary i znajo­

m ość Syna Bożego, w m ęża doskonałego, w m iarę zupełnego w ieku C hrystusow ego."

To Słowo objaw ia nam , że d ary dane nam są w jed n y m w łaściw ie celu, a m ianow icie — k u zbudow aniu św iętych w w ierze tak, a b y o n i z k o l e i m o g l i w y k o n y ­ w a ć d z i e ł o u s ł u g i w a n i a , aby ciało C h rystusa mogło być zbudow ane i liczeb­

nie i duchowo. To św ięci w łaśn ie są tym i, k tó ­ rzy m ają w ykonyw ać to dzieło usługiw ania.

Tę p raw d ę m oglibyśm y zilustrow ać poniż­

szym w ykresem . Kółeczko w środku p rzed sta­

wia, pow iedzm y, d a r nauczania, tj. b ra ta -n a u - czyciela. On u słu g u je tym , k tó rzy są wokoło niego tak, że i oni zo stają zbudow anym i w w ie­

rze i idą dalej, aby nauczać innych. W ten spo­

sób Kościół się rozw ija. To je s t Boża m etoda,

(8)

zastosow anie k tó rej pozw ala n a d otarcie do najw iększej ilości osób, w m ożliw ie n a jk ró t­

szym czasie.

W edług tego Bożego w zoru p ra c u ją ew an­

geliści, p a ste rze i nauczyciele, m ając n a celu osiągnięcie, przygotow anie i w yposażenie in ­ nych do w ykonyw ania p rac y usługiw ania.

Jakk o lw iek nie każdy chrześcijanin m a dar ew angelisty, pasterza, czy nauczyciela, to je d ­ nak każdy — w edług Słow a Bożego — pow i­

nien być czynny w chrześcijańskiej służbie.

K ażdy członek Kościoła pow inien uw ielbiać Boga, zdobyw ać dusze dla P ana, studiow ać Biblię, propagow ać w iarę.

Te pow ażne obowiązki są rów nież p o d kreś­

lone w drug im liście do Tym oteusza: „A coś słyszał ode m nie przy w ielu św iadkach, to po­

w ierz ludziom w iern ym , k tó rzy b y zdolni b y li i innych nau czać.'1

4. Taki spoisób działania je st pożyteczny, co jest widoczne na pierw szy rz u t oka. R ezulta­

tem takiego po rząd k u jest szybki rozw ój K o­

ścioła — rozszerzanie się chrześcijańskiej w ia ­ ry w szybkim tem pie. Poszczególni chrześcija­

nie sta ją się dojrzałym i poprzez w yko ny w an ie funk cji pow ierzonych im przez Boga. Ta w łaś­

nie dojrzałość je s t n ajlep szą ochroną p rzed popadnięciem w jak ą ś b łęd n ą naukę, k tó ry ch ty le je st obecnie n a świecie. W te n sposób zatem ro zw ijający się Kościół i w ten sposób dochodzący do sta n u dojrzałości re p re z e n tu je w n ajw iern iejszy sposób ciało C hrystusow e na ziemi.

5. P rzeciw ieństw em do tego je s t system , k tó ry jest bardzo pow szechny w chrześcijań­

stw ie w dobie dzisiejszej. Jednego człow ieka obiera się jako duchownego, usługującego w

zgrom adzeniu. On w ygłasza <kazani&, chrzci now onaw róconych, przep ro w adza uroczystość kom unii, i w ypełnia w szelkie in n e relig ijn e obowiązki, zw iązane z zgrom adzaniem się w ie­

rzących. L udzie słu ch ają w iern ie kazań ty ­ dzień za tygodniem , ale w ogrom nej większo­

ści w ypadków , n iestety , stanow czo odm ów iliby w zięcia w ty m w szystkim jakiegokolw iek czyn­

nego udziału, w ychodząc z założenia, że po to płacą kom uś w ynagrodzenie, aby te czynności w ykonyw ał za nich! W te n sposób ludzie ci s ta ją się, kró tk o m ówiąc, w y traw n y m i sm ako­

szam i kazań, ale posiad ający m i w łaściw ie b a r­

dzo m ałą znajom ość p ra w d Słow a Bożego. P rzy ty m zaw sze istn ieje to niebezpieczeństw o, że ludzie, ci w ychow ani w otoczeniu ew angelicz­

nym , pozostaną do końca życia zaledw ie

„dziećm i, chw iejącym i się i unoszącym i się za k ażdym w ia tre m n a u k i przez oszustwo ludzkie i przez c h y tre w ciąganie w b łą d -1 (Efez. 4,14).

O becny system , o k tó ry m m ów im y, może być zilu stro w an y w n a stę p u jąc y sposób:

D u c h o w n y o

o o o o O 0 o o

o o o o O 0 o o

P a r a f i a n i e

o o o o o o o o

o o o o O 0 o o

T utaj duchow ny m a sw oją parafię, ludzi, k tórzy obowiązkowo uczęszczają n a nabożeń­

stw a; ale gdy w ten sposób w ypełnili swój tzw. obowiązek, w racają do swoich zajęć, po­

czuw ając się tylko w bardzo m ałym stopniu, lu b też w ogóle się n ie poczuw ając do obo­

w iązku w prow adzen ia w życie tego, co sły­

szeli! J e s t rzeczą oczyw istą, że w takiej sy­

tu acji, sam duchow ny może bardzo niew iele uczynić. G dyby n ato m iast wszyscy ci ludzie byli ak ty w n y m i w dziele Pańskim , postęp b y ł­

by n a pew no ogrom ny.

T akie w łaśnie reflek sje skłoniły A leksan dra

M aclaręna do napisania n astę p u jąc y c h słów

w sw ojej książce pt. „K ollossanie i F ile m o ń 1

(The E x p o sito r’s Bibie, London: H odder

i Stoughton, 1903, str. 328— 330). „Nie mogę

(9)

m yśleć inaczej, ja k tylko w tein sposób, że obecny system , w k tó ry m p‘ubliczne n au cza­

nie w K ościele zostało pozostaw iane jed y n ie specjalnej klasie ludzi — w yrządził sp raw ie Bożej duże szkody. Dlaczegóż m a zaw sze p rz e ­ m aw iać tylko jed en człowiek, a setki innych, k tó rz y rów nież m ogliby nauczać, m ają siedzieć słuchając tylko, lub udaw ać, że słuchają. J a nienaw idzę zm ian, dokonyw anych siłą, i nie wierzę, aby jakako lw iek in sty tu cja, czy to po ­ lityczna, czy też kościelna, k tó ra w ym agałaby w ym iecenia jej gw ałtem — b y ła istotn ie doj­

rzała do usunięcia; niem niej w ierzę w to, że gdyby poziom naszego duchow ego życia n a ­ praw d ę się podniósł, to now e form y w ytw o­

rzy łyby się spontanicznie, w k tó ry c h znalazło­

by w yraz uznanie w bardziej w łaściw y sposób tej w ielkiej zasady, n a k tó rej zbudow ana jest dem okracja chrześcijańskiego życia, a m iano­

wicie to, co m ówi Pism o, „w yleję z D ucha Mego na w szelkie ciało, i prorokow ać b ę d ą .11 6. Ta d ysku sja na te m a t jednoosobow ej u słu ­ gi, sprow adza n as do py tan ia: „Cóż więc z sy­

stem em k lery kaln ym ? Czy je st on b ib lijn y ? 11 Będziem y się sta ra li na n atarczy w ie n asu w a­

jące się p y tan ia odpowiedzieć, ja k n astęp u je:

N ajp ierw ustalim y, co rozum iem y pod sło­

wem „duchow ieństw o11. Otóż jest to oddzielna klasa ludzi, przez ludzi o rdynow anych do w y ­ konyw ania obow iązków w zakresie służby Bo­

żej, k tó ry m przew ażnie dane je s t w yłączne praw o do w ykon yw an ia obrządków i p iln o ­ w anie p rzestrzegan ia przepisów w Kościele.

N a w stępie ty c h rozw ażań chcielibyśm y stw ierdzić z radością, że w ielu ludzi, k tórzy zajm ow ali stanow iska duchow nych, było w y ­ b itn y m i sługam i Bożym i i C h rystus P a n uży ­ w ał ich w cudow ny sposób. W stosun k u do w ielu z nich m am y dług wdzięczności, a to za ich służbę w głoszeniu Słowa, zarów no przez Słowo m ówione, ja k i pisane; u znajem y to bardzo chętnie. Serca nasze bow iem są go­

tow e objąć b ra tn im uściskiem w szystkich, k tó ­ rzy w ierzą w P an a Jezu sa C hrystusa.

N iem niej m usim y stw ierdzić to z całą s ta ­ nowczością, całkiem szczerze i otw arcie, że pojęcia: „du cho w n y 11 (w znaczeniu ksiądz) nie m ożna znaleźć w N ow ym Testam encie. N igdzie nie m ożem y znaleźć przy k ład u , aby jed en człow iek stał n a czele Zboru. (Na końcu listu do T y tusa zn ajd u jem y w p raw d zie no tatk ę, k tó ­ ra sw ierdza, że „L ist do T ytusa, k tó ry b y ł pierw szym b iskupem zboru kreteńskiego, n a­

pisany je s t z Nikopola, m iasta M acedońskie­

go.11 A le n ik t n ie m oże kategorycznie stw ie r­

dzić, że n o ta tk a ta b y ła częścią oryginalnego tek stu ; została ona później dodana przez tłu ­ m aczy, k tó rzy n a tu ra ln ie byli n astaw ien i w duchu kleryk alizm u . Np. R evised Veriision, tj. późniejsze, p o praw io ne w y d an ie B iblii w języ k u angielskim , om ija tę n o tatk ę zupeł­

nie).

P ojęcie „duchow nego11 (księdza) nie tylko, że n ie m a pop arcia w N ow ym Testam encie, lecz w ięcej naw et, w ierzym y, że je st ono sprzeczne z n a u k ą Nowego T estam entu.

a) P o pierw sze gw ałci ono zasadę pow szech­

nego k a p ła ń stw a w szystkich w ierzących (I P io tra 2, 5.9).

W S ta ry m T estam encie b y ła k lasa ludzi, k tó rzy s ta li pom iędzy Bogiem a ludźm i.

W chrześcijań stw ie natom iast, wszyscy w ierzący są kapłanam i, posiadając w szyst­

kie szczególne up raw nien ia, k tó re p rz y ­ nosi ze sobą k apłaństw o, lecz ponosząc rów nież całą, zw iązaną z ty m odpow ie­

dzialność. W p ra k ty c e usługiw anie jed n o ­ osobowe zm usza bow iem do m ilczenia in ­ ny ch i przeszkadza w usług iw aniu chrze­

ścijańsk im kapłanom .

b) Po drugie, sy stem k le ry k a ln y zab ran ia swobodnego u żyw an ia darów w Kościele (I Kor. 12 i 14), poprzez sam ow olne ogra­

niczenie usługi, do u słu giw an ia jednego człow ieka lu b też, oficjalnie do tego celu przeznaczonej, g ru p y ludzi.

c) Poza ty m ogranicza te n system praw o ud zielania sak ram en tó w do tzw. stanu duchow nego, czego w y raźn ie Pism o Św ię­

te nie poleca.

d) Z asada płatno ści za usługiw anie, k tó ra p raw ie zaw sze tow arzyszy system ow i kle- ry k aln em u , pociąga za sobą w sposób n ieu n ik n io n y istn ien ie uzależnienia od ja k ie jś osoby, lu b osób m ający ch możność decydow ania o ty ch spraw ach. Te w yż­

sze w ładze m ogą w yw ierać n a duchow ­ nego nacisk, n arzucając m u sztuczny i nieduchow y sposób osiągania efektow ­ n y c h w yników pracy. J e s t rzeczą po ­ w szechnie stosow aną np. w ydaw ać sąd o p rac y duchow nego w edług ilości osób, o ja k ą pow iększył się stan członków da­

nego kościoła w czasie roku. To n ie tylko, że nie je s t praw d ziw ą m ia rą skuteczno­

ści usługiw ania, ale stw arza silną poku­

sę obniżenia duchow ych w arunków , k tó­

ry m pow inni odpow iadać kandydaci na

(10)

członków Zboru, aby tylko móc pochw a­

lić się w y b itn y m i w y nik am i pracy . Nie jest rzeczą słuszną, aby sługa C h rystuso­

w y m iał być w te n sposób zw iązany, jak b y zak u ty w k a jd a n y i ograniczony.

P ow inien być zaw sze w olnym , Bożym człow iekiem (Gal. 1, 10).

e) S ystem k lery k a ln y stw arza p o d atn y g ru n t dla i ta k zawsze groźnej pokusy, aby lu ­ dzi zgrom adzać w okół człowieka, zam iast wokół C hrystusa. Je śli ty lk o jak iś czło­

w iek je s t siłą przy ciągającą dla ludzi danego Zboru, to a tra k c ja ta p rzestan ie istnieć, z chw ilą, gdy ten człow iek się usunie. Je śli n ato m iast święci zgrom adza­

ją się, poniew aż P a n je s t obecny, to bę­

dą w iernym i, poniew aż On je s t w ierny.

f) Może nie w teorii, ale na pew no w p ra k ­ tyce, duchow ieństw o p rzyczyniło się w a l­

nie do zaciem nienia p raw d y o tym , że C hrystus je st GłoWą Kościoła (Efez. 1, 22), a w n iek tó ry ch w ypadkach tę p raw d ę za­

ta rli zupełnie.

g) Jeślib y ktoś chciał argu m ento w ać w ten sposób, że biskupi, o k tó ry c h m ow a w N ow ym T estam encie, są odpow iedni­

kiem obecnych duchow nych, to na to od­

pow iem y, że N ow y T e sta m en t m ówi o k ilk u biskupach w jed n y m Zborze (Filip.1, 1), a n ie o jed n y m biskupie, k tó ­ ry b y przew odniczył (był przełożonym ) jednem u, czy też kilku Zborom .

h) N ie m ożna zaprzeczyć tem u faktow i, że w ielu spośród duchow ieństw a, to u d aro - w ani słudzy Jezu sa C hrystusa, u słu g u ją ­ cy Kościołowi. A le należy p am iętać, że d a ry te o trzy m ali oni n ie w w y n ik u no­

m inacji lub ordynacji, dokonanej przez ludzi dla spraw ow ania p rac y duchow ne­

go, lecz dane one im zostały przez sa­

mego P a n a Jezusa. Zobow iązani oni zo­

stali przez to do usłu giw an ia w ta k i spo­

sób, aby święci zostali dostatecznie zb u ­ dowani, aby móc usługiw ać innym , a nie w te n sposób, aby św ięci zaw sze b y li uzależnieni od nich.

i) J a k w ielkie zło w ynikło z tego, że lu ­ dzie, k tó ry c h nie pow ołał P an , zostali po­

przez ludzką o rd y nację pow ołani do p e ł­

nienia fu n k cji duchow nych, je s t rzeczą ta k oczywistą, że n ie będziem y tra c ić czasu, aby się n ad ty m zastanaw iać n a ty m m iejscu.

j) I w reszcie tam , gdzie jed e n człow iek je s t odpow iedzialny za p rac ę nauczycielską w e Zborze, nie d ziałają żadne ham ulce, ani też k o n tro la jego działalności, a w ów ­ czas p o w staje niebezpieczeństw o jed n o ­ stro n n ej in te rp re ta c ji — jeśli n ie ja k ie jś fałszyw ej nauki. T am n ato m ia st gdzie D uch Ś w ięty m a swobodę przem aw ian ia poprzez różne d a ry w Kościele, w ięcej aspektów p ra w d y s ta je się w idocznych, i ta m gdzie w szyscy św ięci p iln ie porów ­ n u ją jedno m iejsce P ism a z drugim , jest m niejsze niebezpieczeństw o zarażen ia się błędem .

I tak, jak ko lw iek dużo błogosław ieństw a n ie ­ jed n o k ro tn ie spłynęło dzięki usłudze m ężów r e ­ p rez e n tu ją c y ch sy stem k lery k a ln y , to jed n ak w ierzym y, że n ie tylk o nie je s t to najlepsze, co Bóg chce abyśm y posiadali, lecz w ręcz p rzeciw nie — uw ażam y, że sy stem ten pow aż­

nie szkodzi Kościołowi.

Bożą drogą je s t to, aby d a ry służyły św ię­

ty m tak , aby św ięci m ogli z kolei pójść do p racy usłu g iw an ia innym . Z bór pow inien m ieć tę w ażną zasadę n a uw adze i w niczym nie ham ow ać jej sw obodnego rozw oju. D opiero w tenczas, gdy św ięci b ęd ą w te n sposób u słu ­ giw ać, n iew ierzący będą zbaw ieni, św ięci zb u­

dow ani, a w tenczas p o w stan ą też now e Zbory.

W illiam Mac Donald

Z ang. tłum . Józef Prow er

K o m u n i k a t

P re zyd iu m R ady Kościoła zwraca się z gorącą prośbą do w szy stk ic h Braci i Sióstr, k tó rzy je ­ szcze nie uregulow ali należności za w ysła n ą im na k r e d y t różną literaturą religijną, o uregulo­

w anie ty c h zaległości w m ożliw ie n a jkró tszy m czasie.

P odkreślić należy, iż zn ajd uje się bądź w d ru ­ ku, bądź w opracowaniu kilka p ozycji książko ­ w ych , a m ożność w ydan ia ich je s t zależna od sta n u fu n d u szu w yd a im iczeg o . W zw ią zku z ty m prosim y: nie zw leka jcie z regulow aniem za literaturę.

W p ła ty należy dokonyw ać na konto w PKO:

Z jednoczony Kościół Ew angeliczny, W arsza-

wa; PK O N r 1-9-120. 590.

(11)

W SZKOLE CHR YSTUSOWEJ

Pouczenie Apostola Paiuła udzielone sługom Ewangelii

„Pilnuj samego siebie i nauczania, trw a j w tych rzeczach, bo to czyniąc i samego siebie zb a w isz i tych, k tó rzy cię słuchają.’’

1 T ym . 4,16 Paw eł, w iem y sługa, Apostoł i bojownik Pana na­

szego Jezusa Chrystusa, poucza w sw oim liście m łod­

szego pracownika, który pośw ięcił całe sw e życie dla Pana.

To pouczenie udzielone z m iłością Tymoteuszowi, jest i dziś jak najbardziej pożyteczne dla wszystkich sług Ewangelii, starszych i młodszych, którzy pośw ię­

cili się pracy Pańskiej i chcą posiąść tajem nicę w iel­

kiego błogosławieństwa.

Posłuchajmy, co m ówi w mocy Ducha Świętego Apostoł Paweł:

„ P i l n u j s a m e g o s i e b i e...“, to znaczy:

Pilnuj w ew nętrznie i zew nętrznie tego daru, który otrzymałeś od Pana.

Pilnuj nowego, odrodzonego życia.

Pilnuj oczyszczonego serca, które jest św iątynią Du­

cha Świętego.

Pilnuj ciała od pożądliwości zła.

Pilnuj oczu, aby n ie patrzyły na marność tego świata.

Pilnuj uszu, aby n ie słuchały kłam stw i plotek.

Pilnuj języka, aby n ie kłam ał i n ie obm aw iał.

Pilnuj rąk, aby nie pracowały na krzywdę bliźniego, lecz na chw ałę Bożą.

Pilnuj nóg, aby n ie nosiły ciebie w te m iejsca, gdzie nie jest uwielbiany Bóg.

Pilnuj słów w iary i dobrej nauki; św iatow e i babskie baśnie oddalaj.

To znaczy zachowaj siebie w czystości i św iętobli- wości, abyś nie był użyty w służbie szatana.

Ćwicz się w pobożności, która jest pożyteczna i za­

pew nia żywot ziem ski i przyszły — wieczny.

Pilnuj, abyś regularnie czytał Słowo Boże, które jest pokarmem odrodzonej duszy.

Pilnuj napominania braterskiego i przyjmuj je, gdy będzie potrzeba z pokorą.

„ P i l n u j s a m e g o s i e b i e i n a u c z a n i a...“, to znaczy:

Pilnuj, aby nauka, którą głosisz, była zgodna ze S ło­

wem Bożym, bez ludzkich dodatków.

Nauczaj i m ów Prawdę aby ludzie ją poznali i byli ubawieni.

Nauczaj i m ów o Chrystusie, a jak najm niej o sobie.

Nauczaj i m ów z natchnienia Ducha Świętego, nigdy ze sw ojej mądrości.

M ów z czystego serca, aby przekonać i zapalić serce grzeszne.

Mów o św iatłości Chrystusowej, aby ludzie byli oświeceni.

Nauczaj i m ów z bojaźnią Bożą a nie ze sw ego „ja“.

„ P i l n u j s a m e g o s i e b i e i n a u c z a n i a , i t r w a j w t y c h r z e c z a c h . . . “, to znaczy:

Bądź w ierny nauce Chrystusowej i Apostołów, i gdy ją głosisz — n ie przekręcaj!

Bądź w ytrw ały na każdym posterunku.

Trwaj przy obietnicach Bożych i n ie obawiaj się prześladowania, głodu i śmierci.

„ B o t o c z y n i ą c i s a m e g o s i e b i e z b a ­ w i s z , i t y c h k t ó r z y c i ę s ł u c h a j ą . "

Bo „w szelkie Pism o od Boga jest natchnione i poży­

teczne ku nauce, ku strofowaniu, ku naprawie, ku ćwiczeniu, które jest w sprawiedliwości, aby człowiek Boży był doskonały, ku w szelkiej spraw ie dobrej do­

statecznie wyćwiczony" (2 Tym. 3, 16—17).

K. Najm ałowski

Chrześcijanin ” ... ma głos

Z apytacie się ja k i „C hrześcijanin“ — m a głos?

Zaraz dow iecie się — J e d n a k na w stępie przepraszam tych , k tó r z y n ie za w in ili wobec m nie. A ci, k tó r z y zaw inili... godni są nagany za znęcanie się nade m n ą w n ied o bry sposób.

J e d n a k w eźcie pod uw agę, że je s te m „Chrze- ścija m n em “. J e ste m gotów p rzebaczyć ty m , k tó r z y św iadom ie lub n ieśw iadom ie znęcali się nade m n ą — i u ży w a li m n ie do w y k o n y w a n ia czynności — poniżającychś

Zabieram głos, na łam ach sw ego teryto riu m , zw racam się do W as ja k o do p ra w d ziw ych C hrześcijan, w ierzących , naw róconych, odro­

dzonych, ochrzczonych D uch em S w . W im ien iu C hrystusa Spełnijcie m o ją prośbę — jako po­

szkodow an y za chw ilę p rzem ów ię. N ajpierw pozw ólcie przedstaw ić się W am : „Jestem C h rześcijaninem Z jednoczonego Kościoła E w an­

gelicznego

M oja narodow ość — polska. W ychodzę z W arsza w y i docieram stąd do d w u d zie stu dw óch k ra jó w całego świata. P rzyn o szę w ia­

dom ości ciekaw e i praw dziw e. J e ste m łączni­

k ie m w ierzących w k ra ju i zagranicą. B ą dź­

cie cierpliw i w obec m n ie i podsłuchajcie, co m ó w i „C hrześcijanin

1. G dy p rzycho dzę do W as, u w ażn ie p rze ­ c zyta jcie a dobre ra dy zastosujcie w co­

d zie n n y m życiu .

2. Z d o b ry m i no w in am i — podzielcie się

z ty m i, k tó rzy m n ie nie czyta ją lub nie

m a ją m ćżno ści przeczytać.

(12)

3. O ile m ożności, p rzekażcie m n ie sw o im zn a jo m y m , k r e w n y m i bliźnim . N iech i oni zapoznają się z ty m i now inam i, k tó ­ re z polecenia d obrych lu d zi przynoszą.

4. N ie obawiajcie się m nie, bo w e m n ie nie m a nic gorszącego. M oje wiadom ości oparte na Piśm ie Ś w . lub w zię te z p ra w ­ dziw ego życia. M oim zadaniem nie r u j­

nować, lecz budować życie duchowe...

5. K to m oże i c h ę tn y je s t dopomóc w m o je j egzysten cji — m ile będzie w ita n y. „Chęt­

nego dawcę m iłu je Bóg“... a kto n ie m oże, niech będzie sp o ko jn y, bo i to w szy stk o w id zi Bóg.

6. Jed n a k m oją prośbę proszę uw zg lęd n ić i m oje uw agi praw dziw e, proszę przyjąć:

a) g d y nie czytacie m nie, dajcie d ru g im do przeczytania,

b) po p rzec zy ta n iu nie rzucajcie m nie w ką t, bo na to nie za słu żyłem , lecz połóżcie m n ie do szu fla d y lub biblio­

teki. J e ste m cierpliw y, chętnie pocze­

ka m na W asz stan duchow y, a g d y się popraw i — usłużę W am lub W aszej ro­

dzinie,

c) nie zaliczajcie m n ie do z w y k łe j m a ­ ku la tu ry . Na m oich stronicach piszą ludzie w ierzący w Boga, i piszą o B o­

ży ch sprawach.

1. Ja, jako „C hrześcijanin“ — w ym a g a m od Was sza cu n ku ze w zg lęd u na to, że roz­

siew a m ziarno Słow a Bożego, m ó w ię o Bo­

gu — o zba w ieniu d uszy grzesznika i o m iłości Bożej.

8. N ie w y m ie n ia m na zw iska — licząc na po ­ praw ę stosunkó w p o m ięd zy n a m i — je ­ dyn ie proszę — nie poniew ierajcie m ną, k ie d y niosę W a m w iadom ość o Bogu.

Z przykrością w ypo w iad a m sw ój żal i p y ­ ta m się dlaczego ta k się dzieje, że n ie­

którzy:

a) p rzy k ry w a ją m n ą garnki, słoiki, a czę­

sto je ste m pod garnkiem , lub pod pa­

telnią,

b) d ru dzy ro zryw ają m n ie do zaw ijania, a in ni m oże biorą do ja k najgorszych i najróżn orodn iejszych zły c h c z y n ­ ności.

9. Jako „Chrześcijanin"... p rzem a w ia m do W aszego sum ienia — i W y bądźcie p ra w ­ d ziw y m i chrześcijanam i. M iejcie szacunek

dla Słow a Bożego.

Ż y jm y w zgodzie ja k p rzysto i na nasze powołanie.

a) N ie p oniew ieraj c y to w a n y m S ło w em B ożym .

b) N ie lekcew aż dobrych rad lu d zi w ie­

rzących, k tó ry c h napisanie, a p o tem w y d ru k o w a n ie — kosztow aoł ty le tr u ­ du.

c) N ie o brażajm y Boga i re lig ijn y ch uczuć naszych braci, i nie p o stę p u jm y w b rew sum ieniu.

10. Jeszcze raz p rzyp o m in a m , że je ste m

„C hrześcijanin11... Chociaż m a m dow ody, ja k się nieraz obchodzicie ze m ną, to je d ­ na k w iedzcie, że przebaczam W am , a W y w ięcej nie grzeszcie.

W asz brat — „C hrześcijanin’'

podał K . N.

Ekumeniczna Konferencja Młodzieży

W d n iach 13—14 lipea 1960 r., o d b y ła się w L ozannie (Szw ajcaria) I E k u m e n icz n a K o n fe­

re n c ja M łodzieży E u ro ­ py, p rzy w spółudziale d eleg ató w k ra jó w p o za­

eu ro p e jsk ic h , zorganizo­

w a n a p rz e z D e p a rta ­ m e n t M łodzieży K ra jo ­ w ej R ady Kościołów w G enew ie, w p o ro zu m ie­

n iu z C h rześcijań sk im Z w iązkiem M łodzieży M ęskiej (Y.M.C.A.), C h rze śc ijań sk im Z w iązkiem M ło­

dzieży Ż eńskiej (Y.W.C.A.), Z w iązkiem C h rze śc ijań sk ie­

go W ychow ania i S zkół N iedzielnych (W.C.C.E.S.S.A.) oraz Ś w iato w ą F e d e ra c ję S tu d en tó w C hrześcijan (W.S.C.F.). W k o n feren c ji w zięła u dział ta k ż e m łodzie­

żowa d eleg acja K ościołów ekum enicznych w Polsce., w ty m i K ościoła naszego. O gólna liczb a d eleg a tó w n a k o n feren c ji — ok. 1 800 osób.

H asłem K o n fe re n cji było: „Jezus Chrystus — św ia­

tłością świata" — i pod ty m k ą te m w id ze n ia odbyw ały się o b rad y , d y sk u sje w girupaclh, s p o tk a n ia i w ykłady b iblijne.

O b rad y d otyczyły trz e c h te m ató w :

1. K ościoły E u ropy w d zisiejszej sy tu a c ji n a św iecie.

2. Z a d a n ia K ościołów w zm ien iają ce j się sy tu a c ji w E uropie.

3. O dnow ienie, m is ja i jedność k ościoła m iejsco­

wego' (Zboru).

P rz ed o fic ja ln y m o tw a rc ie m k o n fe re n c ji dm. 1,3 lip c a odbyło się u ro czy ste nabożeństw o ek u m en iczn e w k a te d rz e lozańskiej, w czasie k tó reg o k a z a n ie n a te ­ m a t słów Je zu sa z E w an g e lii £w . M a teu sz a (5,15— 16) w ygłosił p a s to r K ościoła R e form ow anego z B e rn a

— W. Liiltihi, k tó ry m. inn. p ow iedział:

“...słowa te, k tó re C h ry stu s w y p o w ied z iał kiedyś do uczniów dotyczą w as, tu d zisia j z e b ran y ch . „W y je s­

teście św ia tło śc ią św ia ta " — w y, k tórzyście ze b ra n i te ­ r a z w im ien iu Je z u sa w te j k a te d rz e w L ozannie.

,>Wy jesteście św ia tło śc ią św ia ta." C h ry stu s n ie p o w ie­

dział: „W y po w in n iście być św ia tło śc ią ś w ia ta " lub

Cytaty

Powiązane dokumenty

Okazało się wtedy, jak bardzo wzmacniana i podtrzymywana przez media wizja bezkonflik- towych układów społecznych jest wizją fikcyjnej Bohemii, czy też współczesnego Matrixa, i

Zauważmy ponad- to, iż zasady, do których odwołuje się Platon w powyższych wypowiedziach, jako żywo przypominają dwie zasady, które według Frazera są – jak się zdaje

Nie zgodzili by się - sadzę - głównie z dwu powodów: po pierwsze semiologia chce opisywać wszystkie zjawiska kultury, a po drugie analiza systemu znaków językowych pełni

Słowa, które należy wpisać do Google’a wypisane są na samym dole zadania!.!. Noś

W referacie uczonego fizyka niem ieckiego, jasno uzasadniony i uw idoczniony został potw orny fakt nagrom adzenia w obecnej chw ili środków masowej śm ierci w

To tw ór Boży i dlatego niczym m aterialnym zaspokoić się nie da; ona zawsze do Boga tęskni, On tylko bowiem jest zaspokojeniem pełnym wszystkich potrzeb

gdyż wiele jest tych demonów, i w różny sposób chcą doprowadzić do zguby człowieka, ale nie będziemy się nim i zajmować, a zakończymy tę część

W każdy ranek przed rozpoczęciem pracy, zeszło się kilku czy kilkunastu ochotniczych robotników, zaśpiewano jeden lub dwa wiersze pieśni, przeczytano krótki