• Nie Znaleziono Wyników

Chrześcijanin, 1960, nr 8-9

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Chrześcijanin, 1960, nr 8-9"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

CHRZEŚCIJANIN

E W A N G E L I A — Ż T C I E C H R Z E Ś C I J A Ń S K I E — J E O N D U — P O W T Ó R N E P R Z Y J Ś C I E C H R Y S T U S !

„Idźcie te d y i czyńcie u czn ia m i w s z y s tk ie narody. „ A lb o w iem nie w s ty d zą się za E w angelię C h rystu so ­ chrzcząc je w im ię Ojca, i Syna, i D ucha Ś w iętego w ą, p o n iew a ż je s t m ocą Bożą k u zb a w ien iu ka żd em u

w ierzą cem u ".

Ew. Sw. Mat. 28. 19 Rzym. 1, 16

Rok założenia 1929 Warszawa, sierpień— wrzesień 1S69 Nr 8-9

T reść n u m e ru : P a n Jezu s a o p ę ta n ie — M usicie się ,na now o narodzić — U zdrow ienie iprzez w ia rę — Miłość b r a te rs k a — R efo rm a cja w P olsce — K ro n ik a —

Chrzest święty jest...

„... Jezus rzekł... Idąc tędy nauczajcie wszystkie narody, chrzcząc j e w Imię Ojca, i Syna, I Ducha Świętego...” (Mat. zs, w.) „Kto uwierzy a ochrzci się, zbawiony będzie” (Mar. ie, ie.)

„Pokutujcie a och rzcij się każdy z was w Im ieniu Jezusa Chrystusa na odpuszcze­

nie grzechów, a weźmiecie dar Ducha Świętego, albowiem wam ta obietnica należy i dziatkom waszym, i wszystkim, którzy daleko są, którebykolwiek pow ołał Panl Bóg nasz” (oz. Apost. 2, 3s. 39)

Chrzest w morzu na polskim Wybrzeżu

„...Otóż woda! cóż na przeszkodzie abym nie m iał być ochrzczony?... Jeśliż wie­

rzysz z całego serca — wolnoć. A on odpowiedział: Wierzę, iż Jezus je s t Syn Boży”

(D z. A p . 8, 3ff. 37)

(2)

2 C H R Z E Ś C I J A N I N Nr 8-9

PAN JEZUS A OPĘTANIE

„A lb o w ie m m u m ó w ił: w y n ijd ź d u c h u n ie c z y s ty z tego człow ieka... I p rzy szli do Je zu sa i u jr z e li onego, k tó r y b y ł o p ęta n y, i siedział obleczony, będąc p rzy d o b ry m baczeniu;

onego m ó w ię, w k tó r y m było w o jsk o diabłów ...”

Pan Jezus przyszedł na ten św iat do ludzi.

Przyszedł jako ucieleśnione Słowo Boże, pełne łaski i prawdy, i mocy Bożej. Przyszedł tylko dlatego, aby zbawić człowieka od mocy diabła, to jest piekła i grzechu. Przyszedł dla w yba­

wienia człowieka od panow ania wszelkiego zła, jakie moc ciemności i grzech z sobą wnosi w ży­

cie człowieka. A wnosi ona do duszy człowieka stan zaciemnienia, nie pozwalający widzieć i przyjąć Boga i Praw dy, praw dy o Bogu, o so­

bie, o bliźnim, o ludzkości, o świecie...

P an Bóg „w te dni ostateczne mówił nam przez Syna S w e g o . ( Ż y d . 1, 2), mówił i mówi do nas i dziś przez P ana Jezusa: „Zaprawdę, zapraw dę powiadam wam: kto Słowa mego słu­

cha i wierzy Onemu, który Mnie posłał — ma żywot wieczny i nie przyjdzie na sąd, ale prze­

szedł z śmierci do żywota" (Jan 5, 24). A mówi to P an Jezus tu na ziemi do ludzi żyjących, wyraźnie wskazując, iż życie w ciele nie jest tym życiem, do którego jedynie człowiek został stworzony, gdyż żyjąc w ciele i ciesząc się siłą i zdrowiem, można być jednocześnie człowie­

kiem m artw ym duchowo, którego czeka też i śmierć wieczna. Praw o Boże bowiem mówi, iż „zapłata za grzech jest śmierć", i dlatego też Pan Jezus ratując nas, um arł za nas biorąc grzechy nasze na Siebie, a w raz z nim i i bo­

leści, które są skutkiem grzechu.

Ale, chwała Bogu naszemu, iż Pan Jezus, K tórem u „dana jest wszelka moc n a niebie i na ziemi", m a moc ulżyć ciężkiej niedoli czło­

wieka grzesznego, będącego niewolnikiem złej mocy i jej objawów w postaci nieszczęścia, chorób i najstraszniejszego z nich: opętania.

Wiemy, że za życia Pana Jezusa wiele było chorych, cierpiących i nieszczęśliwych. Wiemy też, że Pan Jezus litow ał się nad nimi, uzdra­

w iając wszelką niemoc.

Ryli też m iędzy nimi ludzie cierpiący w spe­

cjalny, odrębny i najcięższy przy tym sposób — to ludzie opętani. Temu ich Stanow i towarzy­

szyły często J objawy kalectwa (ślepota, nie-

M ar. 5,1— 20

m ota — Mat. 9, 32; 12, 22). ale zarówno źródłem tych objawów, jak i zasadniczego ich cierpie­

nia — było opętanie.

Cóż to jest opętanie? opętaniem nazywam y opanowanie człowieka przez złego ducha, to jest owładnięcie przez niego duszy i ciała czło­

wieka. Stan straszny; człowiek, stw orzenie Bo­

że, w którym m a mieszkać D uch Boży i kie­

rować nim, zostaje opanowany zupełnie przez złego ducha, diabła, który nim rządzi. Diabeł, przeciw nik Boży, czyni zaś wszystko tak, aby, sprzeciwiając się Bogu, zgubić człowieka, i to na wieki. On chce jeszcze tu na ziemi człowie­

ka zupełnie opanować, stać się jego panem; to je st opętanie.

Ale chwała P an u naszemu, ponad wszystkim stoi jedynie Wszechmocny P an Bóg, który nie chce zguby człowieka. I o tej Jego litości i mi­

łości do człowieka, objawionej w P an u Jezusie, mówimy i świadczymy!

Możnaby zadać pytanie, czy istnieje opętanie i dziś, współcześnie? Obecnie ludzkość bardzo zadufana w swoim rozumie, nie uznaje oczy­

wiście na ogół takiego stanu duchowej choroby człowieka, a wszelkie objawy opętania przypi­

suje różnym mniej lub więcej znanym m ate­

rialnym przyczynom, i dlatego u siłuje je też i leczyć m aterialnym i lekarstw am i i zabiegami leczniczymi.

Weźmy na przykład spraw ę nałogów, a z nich najbardziej może powszechny i rzucający się w oczy, jakim jest alkoholizm. Ze względu na jego powszechność, często jest lekceważony, a do tego jakże często nie docenia się jego ni­

szczącego oddziaływania i na otoczenie. Dopie­

ro widok szalejącego pijanego człowieka, rzu ­ cającego się na otoczenie, niszczącego sprzęty i wszystko dokoła, pozwala łatw iej zrozumieć, że ten stan upodlenia jest w strząsającym obra­

zem opętania człowieka przez demony zła i zni­

szczenia.

Zatrzym ując się nad tego rodzaju objawami opętania, należy stwierdzić, iż możemy spotkać

(3)

się z nimi nie koniecznie u alkoholików lub narkomanów. Czyż nie spotykam y się niejedno­

krotnie z podobnymi atakam i szału (opętania) nie wywołanym i wcale działaniem widocznego nałogu? Oczywiście, że jest ich wiele, równie strasznych i groźnych, zarówno dla szalejącego, jak i dla otoczenia. N iejednokrotnie zdarza się, iż szaleniec gotów jest zabić człowieka, siebie lub bliźniego, i to bez widocznej przyczyny, lub inaczej mówiąc każda przyczyna wówczas jest dostateczna. Ileż krzywdy, łez i krw i, spowo­

dowały takie opętania.

A spójrzm y n a nałóg plotkarstw a i fałszy­

wego sądu o bliźnim, powodowany przez de- mona nienawiści, jakże często ukryw ającego się pod pozorami anioła światłości, to jest pod pozorami dążenia do sprawiedliwości i czysto- ści (cudzej, nie własnej). Czyż nie jest to opę­* tanie, gdy człowiek nie może naw et krótkiego czasu przeżyć, aby nie m yślał lub mówił o bliź­

nim z niechęcią, a często z nienawiścią, gło­

sząc przew ażnie rzeczy nieprawdziw e i opinie krzywdzące.

A weźmy jeszcze inny stan duszy ludzkiej, który zowie się zazdrością. Tylko opętaniem można wytłum aczyć te tragedie, w szczegól­

ności małżeńskie, które w ynikają gdy któreś z małżonków opętane je st przez demona za­

zdrości. Ile w ynaturzeń, bezpodstawnych a ob­

rzydliwych oskarżeń, ile krzywdzących podej­

rzeń i fałszywych a szkalujących sądów i opinii wypowiada się pod wpływem tego opętania.

Iluż to w ierzących naw et, cierpi osobiście, a z tym cierpi i ich służba Bogu, w łaśnie przez obecność w domu demona zazdrości, który opę­

ta ł jedno z małżonków. A gdy opętał, to trap i i dręczy, podsuwając myśli, obrazy i osądze­

nia, k tó re nie istniały i nie istnieją w rzeczy­

wistości, ale przychodzą z piekła i są p rzyj­

mowane przez opętaną duszę, i to nieraz z chci­

wością.

Wiele jest innych dziedzin. opętania,.. gdyż wiele jest tych demonów, i w różny sposób chcą doprowadzić do zguby człowieka, ale nie będziemy się nim i zajmować, a zakończymy tę część rozważana jeszcze przytoczeniem najbardziej może nikczemnego działu w alki sza­

tana przeciw Bogu, jakim jest zwodzenie czło­

wieka pozorami naśladowania Bożych dróg:

działalność fałszywych proroków, fałszywych Chrystusów, działalność fałszywych cudotwór­

ców, i to wszystko czynione jakoby w Imię Pańskie; cóż to jest innego, jak nie opętanie?

a przepowiedział to Sam P an Jezus, (Mat.

24, 24), każąc być czujnym.

A więc od m aterialnych przejaw ów niszczą­

cego działania ducha ciemności, aż do szkód duchowej w yłącznie natury, poprzez ogromną ilość objawów i skutków opętania, Występuje zawsze jeden i ten sam ich powód i sprawca:

diabeł, szatan, przeciw nik Boży wszystkiego co Boże; to ten, k tó ry jest „kłamcą i ojcem kłam ­ stw a" (Jan 8, 44), to ten, który jest „mężobój- cą od początku" (Jan 8, 44), i to jest ten, który

„tchnie okrucieństw em " (Ps. 27,12).

Czy m am y możność skutecznie walczyć sami, m y słabi, z taką straszną mocą zła? oczywiście nie. Ale dlatego właśnie, żeśmy słabi i niemocni, przysłał P an Bóg swego Syna na to, „...aby zepsował uczynki diabelskie" (1 Ja n 3, 8). A więc przypom nijm y sobie to Słowo Pańskie: „Szu­

kajcie Pana, póki może być znaleziony, wzy­

w ajcie, póki blisko jest" (Iz. 55, 6).

Dla w ielu ludzi obecność Pana Jezusa na ziemi, jest spraw ą zupełnie nieznaną; dla w ie­

lu — niewiarygodną. I nic dziwnego: nie po­

znali Go jako Żywego, Zm artw ychw stałego P a­

na, nie poznali Go jako Ukrzyżowanego za ich grzechy, nie spotkali się z pełnym łaski i mi­

łości Panem Jezusem, który „boleści nasze no­

sił" (Iz. 53, 4). I dlatego właśnie, aby Go po­

znać w tym charakterze, czyta się Słowo Boże.

Przypom nijm y sobie jak P an Jezus pomagał ludziom nieszczęśliwym, gdy chodził w ludzkim ciele wśród ludzi; przypom nijm y w szczególno­

ści, jak odnosił się do opętanych. Bo podówczas ludzie byli jednak lepiej zorientow ani co do przyczyny niektórych chorób; wiedzieli mia­

nowicie, iż ich przyczyną jest opętanie przez ducha ciemności, i dlatego też: „...gdy był wie­

czór i słońce zachodziło, przynosili do Niego wszystkie, którzy się źle mieli, i o p ę t a n e "

(Mar. 1, 32), a wówczas Pan Jezus „...uzdrowił wiele z tych, co się źle mieli na rozmaite cho­

roby i w y g n a ł w i e l e d i a b ł ó w "

(w. 34).

Ale Pan Jezus czynił dobrze nie tylko tym, którzy Doń przyniesieni lub przyprowadzeni byli; On i przychodził niejednokrotnie do tych nieszczęśliwych.

O takim w ypadku pisze nam Ewangelista Ma­

rek. Przeczytajm y w rozdziale piątym , wiersze 1 do 20. Bardziej szczegółowe rozpatrzenie tego w ydarzenia zajęłoby zbyt wiele miejsca, ale zwrócimy uwagę na najbardziej może charak­

terystyczne dla naszego tem atu miejsca.

(4)

4 C H R Z E Ś C I J A N I N N r 8-9 Gdy tylko Pan Jezus wyszedł z łodzi na brzeg

krainy Gadareńczyków, zabiegł Mu drogę czło­

wiek opętany. Czy te n opętany był zupełnie nieprzytom ny (jak może skłonni byśm y byli sądzić) i nie rozeznawający drogi Bożej, nie m ający również możliwości widzenia i zrozu- miewania niektórych spraw Bożych? okazuje się, że nie. Opętany bowiem G adareńczyk choć nie powiadomiony przez nikogo, poznaje Pana Jezusa, wymienia Jego Imię, w yznaje Jego Sy­

nostwo Boże (diabeł tego przed nim nie zakrył), ale... właśnie dlatego chce Go odrzucić!

Objawiona nam została w ten sposób szcze­

gólna cecha opętanego: J e z u s , S ł o w o B o ż e — j e s t u t r a p i e n i e m d l a o p ę t a n e g o . Mówi on bowiem do tego, K tóry go uw alnia od diabelskiej udręki:

„...przysięgam Cię przez Boga, a b y ś m n i e m i e d r ę c z y ł“. Opętany nie chce być z J e ­ zusem, a naw et gdyby chciał — nie może; on jest opętany, jego panem jest diabeł, a on na pewno nie chce być z Jezusem; na pewno dla diabła Jezus jest utrapieniem . Gdzie Jezus — tam dla szatana miejsca nie ma.

Jakie są inne cechy opętanego, które mo­

żemy wyczytać z miejsca przytoczonego? oto o p ę t a n y j e s t n i e b e z p i e c z n y d l a o t o c z e n i a . W spomnieliśmy po­

przednio o opętanych i sianym przez nich zniszczeniu dokoła, m aterialnym i duchowym.

Opętany sam ma się źle, jest w mocy zła, k tó re chce, aby i inni też mieli się razem z nim źle.

I dlatego opętany rozsiewa dokoła siebie to zło i nieszczęście, które w nim tkwi; dokucza oto­

czeniu, ran i niesprawiedliwością, .zatruw a tru ­ cizną tkw iącą w nim samym, sam nieszczęśli­

wy — chce aby i inni byli też nieszczęśliwi;

sam opętany, chce aby i inni byli też opętani.

Chce, i dręczy się sam nieraz tym chceniem.

Jeszcze inną cechę opętanego widzimy w cy­

towanym słowie Ewangelii, a mianowicie, iż o p ę t a n y o d o s o b n i ą s i ę o d s p o ł e c z n o ś c i . I tego biedaka duch ciem­

ności wyprowadził z jego miasta, i z jego do­

m u i rodziny {bo je m iał — w. 19), i gdzież go zaprowadził? — na cmentarz; kazał mu, żyją­

cemu — mieszkać w grobach, pomiędzy um ar­

łymi. Jest to obraz w strząsający: człowieka żyjącego i przeznaczonego dla życia wiecznego (jak każdy z nas), diabeł w yprowadził z m iasta jego (Kościół), z domu i rodziny (Zbór), i jego, znającego prawo Boże — wyprowadził między um arłych zewnętrznego świata. Cóż za trage­

dia! A nie dzieje się tak czasem i teraz7

Ale pam iętajm y, na drodze zguby stanął Jezus;

nie diabeł ma ostatnie słowo, ale Bóg!

Spójrzm y na dwie jeszcze cechy opętania:

widzimy, że opętany (Gadareńczyk) j e s t n a ­ g i l u b p ó ł n a g i ; odziany w resztki swych szat jakie m u przystoją. Chodził kiedyś boga- ciej lub biedniej odziany, ale odziany całko­

wicie i w edług zasad obowiązujących człowie­

ka znającego Zakon Boży. Diabeł opanowawszy w ew nętrznie człowieka, nie pozwala m u i zew­

nętrznie w yglądać i zachowywać się, jak przy­

stało n a stw orzenie Boże; on chce, aby i zew­

nętrzny w ygląd był w yraźnym świadectwem, że panem tego człowieka jest nie Bóg (porzą­

dek i ład), ale diabeł (nieporządek, obnażenie naturalnego, cielesnego człowieka).

W ierzymy i wiemy, że P an Jezus, gdy zbaw ia człowieka, odziewa Swe dziecko w białą szatę, nową i czystą, a okryw ającą c a ł e g o czło­

wieka. Przeciw nik Boży chce obnażyć człowie­

ka, aby nie mógł być zakryty przed spraw ie­

dliwością Bożą, i aby został zohydzony w oczach otoczenia, a zwłaszcza najbliższych.

Na koniec tego pobieżnego tylko przygląda­

nia się Słowu Bożemu, stwierdzam y, że jeszcze jedną a bardzo znam ienną cechą opętanego j e s t s t r a s z l i w a s i ł a z ł a m i e ­

s z k a j ą c e g o w n i m ; jest to moc nie do skrępowania, czy opanowania przez czło­

wieka i jego ludzkie możliwości i wysiłki. Tego.

opętanego ilekroć związali łańcucham i i pęta­

mi, zawsze je porw ał i nadal szalał niepohamo­

w any i niebezpieczny dla siebie i otoczenia.

Nie leżało ( i nie leży) w ludzkiej możliwości związanie mocy ciemności, diabła. Tu koniecz­

na jest większa moc i siła. I taka moc jest,, istnieje, żyje, działa i pragnie działać.

Ta moc — pokorny i cichy Jezus, przyszła do- nieszczęśliwego. A on zabiegł Jej drogę, aby J ą pozdrowić, oddać pokłon i... odepchnąć.

P an Jezus jest miłością, nie da odepchnąć się szatanowi, który uczynił z tego Gadareńczyka swą bezwolną ofiarę, aby go zabić na wieki.

Ale ostatnie słowo w decydowaniu o losie Jego stworzenia-człowieka, ma nie diabeł, lecz m a — Wszechmogący Bóg! Niewolnikowi ciemności, mieszkającemu wśród um arłych, nagiem u i strasznem u — posłał Syna Swego, i zbaw ił go od mocy szatana.

„...W ynijdź duchu nieczysty z tego człowie­

ka" — krótkie słowo Mocy Bożej wystarczyło.

I popatrzm y, ten człowiek dotąd sam otny — siedzi u stóp swego W ybawiciela i w śród uczniów Pańskich, dotąd nagi — już całkowi-

(5)

cie odziany, dotąd utrapiony — już spokojny i szczęśliwy, dotąd straszny — teraz już mile w yglądający („o dobrym baczeniu11), dotąd nie­

bezpieczny — teraz łagodny przyjaciel każde­

go bliźniego. Oto jest moc miłości Bożej, która okazał się Gadareńczykowi (i nam)!

Cóż z Jezusem uczynili Gadareńczycy hodu­

jący z upodobaniem świnie (grzech)? „...Poczęli Go prosić, aby odszedł z granic ich“. Pomimo, że widzieli cud i dobro uczynione ich pobliskie­

mu, pomimo że usunął ich grzech (stado świń), a może właśnie dlatego, — nie chcieli przyjąć Jezusa-Zbawiciela; naw et cud ich nie naw ró­

cił, jak to i dziś się dzieje, oni w ybrali życie bez Jezusa! Mniemali, że oni sami są zdrowi, że to tylko opętany był chory i potrzebował Jezu­

sa-Zbawiciela, oni nie. Mieli możność dobro­

wolnie wybrać, i w ybrali; zbawionego opętań­

ca wyprowadził Zbawiciel spośród m artwych, z cmentarza; przed nim i pozostał grób czeka­

jący, w ybrali sami cm entarz i ciemność. Dobro­

wolnie! , ?

Pan Jezus zaraz odpłynął i ich krainy, zba­

wiwszy j e d n e g o Gadareńczyka, który stał się, w edług nakazania Pańskiego, świadkiem opowiadającym, „jak w ielkie (mu) rzeczy Pan uczynił, a jako się nad nim zmiłował" (w. 19).

Rozpoczął od domu, rodziny, a dalej opowiadał po całej okolicy o Bogu-Żbawicielu, k tó ry wy­

rw ał go z mocy opętania (grzechu i piekła); że Bóg jest Żywym Bogiem i chce każdego obda­

rzyć życiem wiecznym!

Ta wieść dotarła i do nas; a co m y z nią uczyniliśmy, i co uczynimy? Powiedział prze­

cież nasz Pan: „A znamiona tych, co uwierzą te naśladować będą: w Im ieniu Moim diabły wyganiać będą...“

W spomnijmy więc te słowa: „Szukajcie Pana póki może być znaleziony, wzywajcie Go póki blisko jest“.

Z.

„MUSICIE SIĘ NA NOWO NARODZIĆ1

„ O dpow iedział Jezu s i rz e k ł m u: Z apraw dę, zap ra w d ę pow iadam ci:

Jeśli się k to n ie naro d zi na norwo, n ie m o że w id zie ć kró lestw a Bożego.

R z e k ł do N iego N iko d em : J a k o ż się m o że c z ło w ie k narodzić, będąc sta ­ rym ? izali p o w tó re m o że w n ijść w ż y w o t m a tk i sw o je j i narodzić się?

O dpow iedział Jezus: Z apraw dę, za p ra w d ę pow ia d a m ci: J e ślib y się kto nie na ro d ził z w o d y i ż D ucha, n ie m o że w n ijś ć do k ró le stw a Bożego; co się narodziło z ciała — ciałem je st, a co się narodziło z D ucha — d u c h e m je st. N ie d ziw się, ż e m ci po/wiedział: M usicie się z n o w u narodzić".

Ew . Jana 3, 3—7

Tymi słowy sam Pan Jezus wskazuje, iż k aż­

dy człowiek musi się narodzić na nowo, aby w ejść do Królestw a Bożego, aby być zbawio­

nym. Pismo Święte uczy, że człowiek z n atu ry swojej jest grzeszny, i skłonny do grzechu.

Grzech odłącza bowiem od Boga i n ie tylko od­

łącza, ale czyni przegrodę pomiędzy Bogiem a, człowiekiem.

Człowiek odłączony od Boga, staje się m artw y duchowo i stąd konieczność pow stania do no­

wego, lepszego życia, do życia z Bogiem.

Nasze pierw sze narodzenie się, jest n atu ra l­

nym narodzeniem, w n atu raln y m świeicie i do naturalnego, to jest doczesnego, przemijającego życia. Nowonarodzenie się m a ch arakter d u ­ chowy i je st w ynikiem działania Ducha Świę­

tego: „Co się narodziło z ciała — ciałem jest, co się narodziło z Ducha — duchem jest“.

Przez pierwsze narodzenie, przychodzi dzie­

cię :na ten świat, a przez pow tórne narodzenie, nowe dziecię Boże rozpoczyna życie w Kró­

lestw ie Bożym...

„Kto się inie narodzi z wody i z Ducha, ten nie może w ejść do K rólestw a Bożego11. Niko­

dem wiedział co oznacza narodzenie naturalne, lecz nie rozum iał zupełnie, co oznacza n aro ­ dzić się n a nowo, lub inaczej — narodzić się z Ducha Świętego. I dlatego Jezus w yjaśnia mu tę tajem nicę w tych prostych słowach: „Co się narodziło z ciała — ciałem jest, a co isię naro­

dziło z Ducha — duchem jest11. Nikodem był niew ątpliw ie uczciwym faryzeuszem; znaki to­

warzyszące działalności P ana Jezusa w yw arły na nim głębokie wrażenie, i dlatego uważał, że posłannictwo Jezusowe nie jest ludzikie, ale iż pochodzi od Boga.

(6)

6 C H R Z E Ś C I J A N I N Nr, 8-3 Nikodem sam był „m istrzem P raw a“ i jed­

nocześnie członkiem Sanhedrynu. Zajmowane stanowisko nakazywało m u ostrożność i praw ­ dopodobnie dlatego do nieznanego bliżej n au ­ czyciela, przychodzi w nocy. P rzy świetle lampki można rozmawiać uważnie, a jedno­

cześnie pozostać n ie znanym . Rozmowa być mo­

że trw ała długo i Jezus itraktuje go ja k ucznia, który w ielu rzeczy może się dopiero nauczyć, a przede Wszystkim tego, co najważniejsze:

bez duchowego odrodzenia, i bez świadomości, że się jest nowym stworzeniem — n ik t nie mo­

że być dzieckiem Bożym.

Przez, pow tórne narodzenie stajem y się dzieć­

mi Bożymi. Stajem y się Chrystusowymi. Chrze­

ścijanin to człowiek, który całym sw ym ży­

ciem, swym postępowaniem upodabnia się do Jezusa Chrystusa. Człowiek grzeszny, Jezusowi podobać się nie może; najp ierw m usi nastąpić u niego odrodzenie duchowe, k tó re uczyni go zupełnie now ym człowiekiem. Jest to przem ia­

na realna, rzeczywista.

Narodzenie n a nowo, to odrodzenie duchowe, to w arunek, który m usi być dopełniony, aby być zbawionym. I dziś wielu ludzi, podobnie zresztą jak Nikodem, nie rozumie, i naw et nie wie o konieczności narodzenia się na nowo.

W raz z urodzeniem się n a nowo, człowiek otrzym uje nowe życie, gdyż przed tym był du­

chowo m artw y. Narodzony z Ducha przez moc Bożą, staje się nową istotą, członkiem w iel­

kiej rodziny Bożej, odzyskuje życie utracone przez grzech. Pojednanie, harm onia pomiędzy synem m arnotraw nym a niebiańskim Ojcem, zostaje przywrócona. Jakże cudowną sprawą, dziełem Bożym — je st narodzenie się na nowo.

Wielu z tych, którzy nie przeżyli narodzenia się na nowo a m ianuje się praw dziw ym i chrze­

ścijanami, uważa że do K rólestw a Bożego moż­

na wejść przez swoje dobre uczynki, liczy na przestrzeganie form zewnętrznych, n a rytuał, itp. Ale przecież i Nikodem był dobrym zew­

nętrznie i pobożnym człowiekiem, a jednak w łaśnie tem u pobożnemu człowiekowi P an Je­

zus wyjaśnił, że m usi się narodzić n a nowo, jeśli chce wejść do K rólestw a Bożego. Stąd też pewność, że Wszechmocny Bóg nie przyjm ie nikogo z grzesznych do nieba — bez pokuty i nowo-narodzenia się.

To co człowiek posiada i to co osiągnąć może we w łasnym zakresie, jest nie w ystarczające dla uratow ania się od grzechu. I dlatego aby posiąść życie duchowe, konieczne jest urodze­

nie się na nowo. Bez życia duchowego n ik t nie

może mieć udziału w K rólestw ie Bożym, po­

nieważ jest ono K rólestw em Ducha.

Uczeni w Piśmie i faryzeusze za czasów P a­

na Jezusa chętnie opierali się na swojej spra­

wiedliwości. Jezus jednak ta k mówił do słu­

chających Go: „Albowiem powiadam wam:

Jeżeli nie będzie obfitsza sprawiedliwość w a­

sza, niż nauczonych w Piśm ie i faryzeuszów,, nie w nijdziecie do K rólestw a Niebieskiego11.

U m ierającem u człowiekowi, żaden żyjący — swego życia użyczyć nie może. Tak je st i w ży­

ciu duchowym. Człowiek je st m artw y w swych grzechach, i sam sobie dać życia nie może. Może stać się lepszym i rozpocząć bardziej m oralne życie, może uczynić dobre i w ielkie rzeczy, i tym zasłonić przed ludźmi swe dotychczaso­

we grzeszne życie. Lecz now o-narodzonym czło­

w iekiem nie może n ik t stać się bez pomocy Bożej. Stać się dzieckiem Bożym bez duchowe­

go odrodzenia, jest całkowicie i zupełnie n ie­

możliwe. Zgubiony przez grzech człowiek, zba­

wić się sam nie może; w ybaw ienie m usi przyjść

„z góry11, a to jest dziełem łaski Bożej.

Można dokładnie obrobić i wypolerować ka­

mień. Po obróbce kam ień będzie błyszczał i ład ­ niej wyglądał. Ale pomiędzy błyszczącym k a­

m ieniem a lilią polną, pozostanie w ielka róż­

nica. Lilia żyje, kam ień pozostaje m artw y. Przez staranną obróbkę, kam ień stał się gładki i błysz­

czący, ale żywa i w onna lilia je st piękniejsza, w łaśnie przez swą woń i życie, których sama sobie nie zawdzięcza. Możemy porównać błysz­

czący kam ień z porządnym człowiekiem, ale prawdziwego chrześcijanina porów nam y raczej z lilią.

Duchowe życie jest Bożym życiem, ponieważ od Boga pochodzi. Apostoł Paw eł tak pisze do Efezian: „I was którzyście byli um arłym i w upadkach i grzechach, ożywił razem z Chry­

stusem..11. Efezianie przez narodzenie się na no­

wo, stali się żywymi w duchowym sensie tego słowa. Tylko w ięc narodzenie się na nowo, może uczynić cię dzieckiem Bożym!

„Kto m a Syna, m a żywot wieczny...11 Jak do­

żyć urodzenia się na nowo? Co czynić, ab y u ro ­ dzić się na nowo? Łącznie z tym, co było już powiedziane uprzednio i w świetle Słowa Boże­

go, można odpowiedzieć prosto: by narodzić się na nowo, należy pokutować, grzechy swoje uznać i wyznać, uw ierzyć w P ana Jezusa Chrys­

tusa, jako swojego osobistego w ybaw cę i Zba­

wiciela.

Już przez proroka Izajasza mówi Bóg: „Szu­

kajcie P an a póki może być znaleziony, wzy­

(7)

wajcie Go, póki blisko jest. Niech opuści nie- pobożny drogę swoją a człowiek niepraw y m yśli swoje, i niech nawróci się do Pana, a zm iłuje się; i do Boga naszego, gdyż je st hojnym w od­

puszczaniu" (Izaj. 55,6.7). W łaśnie Pismo Świę­

te poucza nas, że kiedy człowiek swoje grzechy i grzeszną drogę pozostawi i ukorzy się przed Bogiem w szczerej pokucie, i ze skruszonym sercem wyzna swoje grzechy, wierząc w Pana Jezusa Chrystusa, jako swego w ybaw cę — wówczas z pewnością przebaczenie otrzyma.

Bóg m u nie tylko przebaczy i od w iny i kary uwolni, lecz da m u nowe serce i nowego du­

cha, i powoła go do życia jako nową istotę w Chrystusie Jezusie.

O takich nowo-narodzonych mówi Pan Jezus (mówiąc o uczniach Swoich): „...nie są ze świa­

ta, jako i Ja nie jestem ze św iata11 (Jan 17, 14).

Co oznaczają słowa mówiące, iż Jezus nie był z tego świata? Jego duch, Jego natura, Jego charakter i usposobienie, Jego postępowa­

nie — było całkowicie inne, niż ludzi na tym świecie. N atom iast obraz ludzi tego świata, to jest nie odrodzonych, pełnych niew iary i nie­

posłuszeństwa Bogu, mamy opisany m.inn. w 2 rozdziale listu Ap. Paw ła do Efezian. Jezus na­

tom iast nigdy tak nie postępował, i zostawił

nam wzór do naśladowania, jak to wskazuje nam Ap. Piotr: „Albowiem na to powołani jesteście, ponieważ i Chrystus cierpiał za was, zostawiwszy w am przykład, abyście wstępo­

w ali w ślady Jego; K tóry grzechu nie popełnił i nie znaleziono zdrady w ustach Jego11 (I Pio­

tra 2, 21.22).

Z chwilą narodzenia się na nowo, stajem y się uczniami P ana Jezusa, pragnącym i naśladować swego M istrza. S tare grzeszne życie przestaje istnieć, otrzym ujem y nową naturę, idziemy w nowym życiu z Jezusem Chrystusem.

Jezus C hrystus uczy jasno i zdecydowanie, iż kto chce w ejść n a now ą drogę życia, musi narodzić się na nowo. K to nie narodzi się na nowo, pozostaje m artw y duchowo, nie m a i nie będzie m iał społeczności z Bogiem.

Narodzenie się n a nowo, jest w ielkim i w spa­

niałym dziełem Bożym, jest koniecznym i ab­

solutnym ratunkiem dla grzesznika, który chce posiąść żywot wieczny. P an Jezus w yraził to najlepiej: „...MUSICIE SIĘ NA NOWO NARO­

DZIĆ11. -

Czy już narodziłeś się na nowo?

Kazimierz M urań ty

UZDROWIENIE PRZEZ WIARĘ

,,B łogosław duszo m o ja Panu... K tó r y odpuszcza w s z y s tk ie n iep ra w o ści tw oje;... K tó r y u zd ra w ia w s z y s tk ie choroby tw o je...”

Ps. 103,1— 4

Już mężowie Starego Przym ierza, którzy Duchem Bożym prowadzeni byli, znali tę praw ­ dę, że Pan Bóg uzdraw ia w szystkie choroby.

O ile więcej powinna być ona znana nam, dzie­

ciom Nowego Przymierza, zapieczętowanego krw ią nie baranków i kozłów, lecz krw ią nie­

winnego B aranka Bożego — Chrystusa. P ro­

rokował o Nim Izajasz, będąc napełniony Du­

chem: „Zaiste On niemoce nasze wziął na się a boleści nasze własne nosił... On zraniony jest dla występków naszych, starty jest dla niepra­

wości naszych; kaźń pokoju naszego jest na Nim, a sinością Jego jesteśm y uzdrow ieni11 (Iz. 53, 4.5). I od chwili gdy to proroctwo wy­

pełniło się w Jezusie Chrystusie, każdy w ie­

dzący Słowu Bożemu i Bogu samemu, może

doświadczać i czynić pełny użytek z tego kosz­

townego daru, jakim jest uzdrowienie.

Nic tak nie trap i ludzkości od chwili sprze-^

niewierzenia się Bogu przez pierwszego czło­

wieka i opuszczenia raju, jak właśnie niemoc i choroba w najróżniejszej jej postaci. W iemy, że pomimo w ielkich postępów wiedzy lekar­

skiej, nie zdołano uwolnić ludzkości od tej strasznej p lagi, jaką jest choroba.

Ogólnie rzecz ujm ując i zasadniczo, źródłem i przyczyną chorób jest grzech, to jest oddzie­

lenie człowieka od Boga, źródła żywota, zdro­

wia i wszelkiego dobra. Lecz cud miłosierdzia Bożego polega na tym, że i to zło jakim jest choroba, może użyć Pan Bóg dla dobra czło­

wieka. Twierdzenie bowiem i nauczanie, iż ja­

(8)

8 C H R Z E Ś C I J A N I N N r 8-9 koby każdą chorobę zsyłał na człowieka sza­

tan — je st nie ścisłe i nie odpowiada rzeczy­

wistości. Wszelką naukę o tym temacie, ta k skwapliwie nieraz pow tarzaną wśród w ierzą­

cych, trzeba poddać gruntow nej rewizji.

Należy tego dokonać dlatego choćby, iż po­

m ija się w ten sposób tę praw dę, że tylko Pan Bóg jest suw erennym Panem całego Wszech­

świata, a człowieka w szczególności. Jakże by więc w ydał Bóg bez zastrzeżeń ludzkość na pastwę diabłu.

Trzeba wziąć pod uwagę słowo Apostoła, gdy mówi o proroctwach, jednym z błogosławio­

nych darów: „...wszystkiego doświadczajcie, a co jest dobrego, tego się trzym ajcie" (1 Tess.

5, 19—21). Niebezpieczną niezm iernie rzeczą jest, gdy ktokolwiek w yjąw szy z całości praw ­ dy Bożej cząstkę tylko, czyni z niej całą nau­

k ę a naw et i praktykę, która aczkolwiek z praw dy wzięta, może ta k całość spaczyć, że zam iast błogosławieństwa, w yjdzie z tego na koniec szkoda.

Jest też niedobrą rzeczą pow tarzać za kimś pewne nauki, chociażby i biblijne praw dy, nie doświadczywszy ich przed Bogiem tak, aby to było świadectwem osobistego przeżycia. Aby zaś poznać, jaka jest wola Boża, dobra, przyjem ­ na i doskonała, trzeba złożyć całego siebie na ofiarę Bogu (Rzym. 12,1.2). A o tym mało kto myśli z całą powagą. „Proszę was tedy bracia przez litości Boże, abyście staw iali ciała wasze ofiarą żywą, świętą, przyjem ną Bogu...“

W racając do tem atu zasadniczego, należy stw ierdzić, iż uzdrow ienie przez w iarę w Chry­

stusa Pana jest taką samą sprawą, jak odpu­

szczenie grzechów, zbawienie. Tak jak pozna­

wszy swój stan zatracenia w grzechu, przyjm u­

jem y poselstwo Boże o odpuszczeniu grzechów i pojednaniu z Bogiem, a jak je przyjm ujem y?

przez w iarę i pokutę, to jest przez uznanie faktu, iż bez Chrystusa jesteśm y zgubieni na wieki i przez w yznanie w iny przed Bogiem, W taki sposób, jak dostępujem y zbawienia, tak samo przyjm ujem y uzdrowienie wiarą. Mamy na to wiele dowodów w Piśmie Świętym. Jeden z nich zapisany jest w Ewangelii wedł. Ma­

teusza (9, 2—7). Opisane jest tam wydarzenie, gdy przyniesiono do P ana Jezusa pow ietrzem ruszonego, aby go uzdrowił. Cóż czyni P an Je­

zus? najpierw odpuszcza m u grzechy i przy­

prowadza do zdrowia duszę jego, a dopiero potem uzdraw ia i ciało jego.

Przy uzdrowieniu przez w iarę, zasadniczą spraw ą jest to, aby człowiek w iarą przyjął po­

jednanie z Bogiem przez ofiarę Syna Bożego, a w dodatku do tego i zdrowie ciała. Cudow­

nym przyw ilejem Bożym jest to, że wierzący, dzieci Boże, śmią zawsze przychodzić do P ana swego ze w szystkim i swoimi słabościami i nie­

mocami, bo w łaśnie On ich w ykupił z mocy grzechu i władzy diabła i śmierci; przychodzą, aby wziąć z Jego ręki i zdrowie ciała. Wyku­

pienie bowiem przez krew Jezusa Chrystusa, odnosi się do całej istoty ludzkiej, to jest du­

cha, duszy i ciała. Lecz tylko wszechmocny nasz Pan, jedynie suw erenny Bóg, m a praw o decydować o człowieku, zwłaszcza — gdy cho­

dzi o uzdrow ienie ciała.

Choroba jest sama w sobie złą rzeczą; jest następstw em grzechu. Lecz Bóg zastrzega sobie praw o i to zło użyć niekiedy, i we właściwym czasie, dla Swojego celu, to je st gdy posłuży to ku większem u błogosławieństwu (dobru) człowieka, i objawi większą chwałę Bożą. Przy­

kład: „A mimo idąc u jrzał człowieka ślepego od narodzenia. I p ytali Go uczniowie Jego, mówiąc: M istrzu, któż zgrzeszył, ten czyli ro­

dzice jego, iż się ślepym narodził? Odpowie­

dział Jezus: ani ten zgrzeszył, ani rodzice jego, ale żeby się okazały spraw y Boże na nim “ (Jan 9, 1—7).

Lata żebrał ów ślepy, lata można było myśleć 0 przyczynie jego ślepoty i przypisyw ać ją n a­

w et grzechowi, ale n ik t nie dociekł by przy­

czyny jego kalectwa, tak jak i dziś nie do­

cieknie przyczyny w ielu chorób. Jedno jednak jest pewne, że Pan Bóg n ad wieloma chorymi chce okazać spraw y Swe, objawić moc i chwałę Swoją.

Zam iast więc pow tarzać nieuzasadnione tw ierdzenia lub nauki czyjeś, choćby to był na przykład tak szeroko sławiony ewangelista Osborn, trzeba się n ajpierw samemu uciszyć, upokorzyć, aby słyszeć głos pomazania Onego Świętego w sercu swoim (1 Jan a 2, 20.27), i móc być użytecznym narzędziem w ręku Pana; a to bez rozgłosu, bez reklam y, z wdzięczną rado­

ścią, że P an nasz j est Ten sam, K tóry był wczo­

raj (przed wieki), K tóry jest dziś (od czasu przyjścia Swego na świat, aż do objęcia w ła­

dzy nad światem, jako Król Pokoju), a Tenże pozostanie na wieki, wieczny i niezm ienny Bóg 1 Pan.

Ew angelista Osborn ta k tw ierdzi: „Ja sam kazałem Ewangelię od siedmiu lat, nim usły­

szałem (od ewangelisty Branham a), że choroba jest od diabła. To odkrycie nadało nowy kie­

(9)

run ek moim myślom; zacząłem szukać w Piś­

mie. O dkryłem niektóre fakty, o których nigdy przedtem nie kazałem. N ajpierw zwróciło m oją uwagę to miejsce: „Wyszedłszy tedy szatan od oblicza Pańskiego, zaraził Ijoba w rzodem złym od stopy nogi jego, aż do w ierzchu głowy jego"

(Ijob 2, 7). A więc tu taj choroba była skutkiem działania szatana..."

Tak, rzeczywiście spraw ił to szatan osobi­

ście, a naw et więcej jeszcze złego uczynił w ży­

ciu Ijoba, lecz czy uczynił to z tego powodu, że choroba jest skutkiem grzechu? czy uczynił to samowolnie? Nigdy! Ponad tym wszystkim stoi wszechwładny Bóg, bez Jego przyzwolenia szatan nie może czynić co by chciał. Już dawno czyhał na Ijoba, lecz ten był ogrodzony, wszyst­

ko co miał, było pod pieczą Bożą; szatan nie m iał żadnego przystępu do niego, aż do czasu, gdy Wszechmocny Pan pozwolił (dopuścił) na takie doświadczenie Ijoba, a uczynił to dla chw ały Swego Imienia, a też i dla upokorzenia szatana (jeśli w ogóle można myśleć o upoko­

rzeniu szatana).

M I Ł O Ś Ć B

„A o mi.łości braterskiej nie trzeiba w am p i­

sać, boście w y sami od Boga nauczeni, abyście miłowali jedni drugich" i(l Tesis. 4,9).

Każdy człowiek wie, iż istnieją różne rodza­

je uczucia, które nazywa się miłością, a więc jest miłość rodzicielska, małżeńska, młodzień­

cza i inne. Istnieje też wiole określeń, czym jest miłość. Może najbardziej trafn e byłoby określenie, iż miłość je st chęcią przysporzenia bliźniem u szczęścia i korzyści. Bo ta praw dzi­

wa miłość nie szuka swoich rzeczy..."

(1 Kor. 13,5).

W przytoczonym na w stępie Słowie, pisze Apostoł Paw eł do Tessaloniczan o miłości b ra­

terskiej, iż naw et uczyć ich o niej nie potrzeba, gdyż ich sam Pan Bóg nauczył jak żyć w praw ­ dziwej, braterskiej miłości. Czy mógłby Apostoł w podobny sposób zwrócić się do wszystkich wierzących naszych dni i wydać takież świa­

dectwo, naw et o takich, którzy jakby starali się podobać • Bogu przez uczęszczanie na nabo­

żeństwa, ofiarność m aterialną i inne uczynki?

Takich przykładów m am y w Piśmie Świę­

tym dużo. Chodzi tu o m ajestat Boży, o Jego kompetencję. Jeżeli więc w swojej krótko­

wzroczności pozwolimy sobie na takie tw ier­

dzenie, że „wszelka choroba jest od diabła", wielce tym uwłaczamy wszechwładzy Bożej. Od tego niech nas łaska Jego zachowa. A poselstwo Ewangelii, która przynosi i zdrowie dla ciała ludzkiego, nie powinno być w yjęte z całości Słowa, ale odwrotnie, powinno być podawane w całości, w raz z całą Ewangelią. Dlatego też z całą powagą i naciskiem musi podkreślać się przede wszystkim w ykupienie człowieka z mo­

cy zła, i to w ykupienie całego człowieka, a więc:

ducha, duszy i ciała.

Chwała Bogu Najwyższemu za ten dar łaski — uzdrowienie przez w iarę w Jezusa Chrystusa. Ja sam zawdzięczam tem u darowi łaski Bożej, przedłużenie żywota mojego o 37 lat. H alleluja! A na koniec dodam, że śmiałem być świadkiem uzdrow ień przez w iarę i modli­

tw ę w bardzo w ielu wypadkach.

K. K.

R A T E R S K A

Można było kiedyś widzieć w pewnej miejscowości zaledwie dwóch braci, a i to nie możliwe było niestety choćby o jednym z nich powiedzieć, aby był nauczony przez Boga miło­

wać b rata swego. Niestety. Jest też i na świećie niemało rodzin w których widzieć można jak dzieci tych samych rodziców — nienawidzą się w zajem nie i ito tak, że starają się wzajem­

nie sobie szkodzić. Aż do zbrodni niejedno­

krotnie.

Pierwsza rodzina ludzka na świecie, nie była pod tym względem w yjątkiem . Bardzo też często i dziś, widzi się w w ielu rodzinach brak miłości. Jakże w ygląda ta spraw a wśród dzieci Bożych i jak wygląda w 'dobie dzisiejszej? a mowa jest przecież o rodzinie, która m a składać się wyłącznie z iludzi po­

chodzących od jednego Ojca (Mat. 23, 9; Efez.

3, 14.15).

Czy Apostoł Paw eł mógłby wydać podobną opinię, jak o Tessalończykach, również o wszyst­

kich innych wierzących jego czasów? Apo­

stoł P io tr w swoim drugim liście powszech­

(10)

10 C H R Z E Ś C I J A N I N N r 8-91 nym pisząc do wszystkich tych, którym Bo­

ska moc wszystko co do żywota i do poboż­

ności należy d a r o w a ł a . . (2 P iotra 1, 3) — a więc do dzieci Bożych, nie mógł powiedzieć jednak, iż nie potrzeba im pisać o miłości bra­

terskiej. Raczej przeciwnie, gdyż pisząc o róż­

nych cnotach chrześcijanina, m usiał pod dzia­

łaniem Ducha Świętego napisać, by do poboż­

ności p r z y d a l i b raterską miłość. Musiał więc widzieć jej niedostatek.

Nie o wszytkich też członkach zboru w Ko­

ryncie, mógł Apostoł Paw eł powiedzieć ja k o Tessalończykach. Były więc wówczas, a może i dziś, tu i ówdzie, zbory nie mogące cieszyć się — jak Tessalończycy — tak ą piękną opi­

nią: „Boście wy sami od Boga nauczeni, abyś­

cie miłowali jedni drugich".

Na świecie, dzieci tych samych rodziców, zdolne są do zupełnej obojętności wzajemnej, a naw et do strasznej nienawiści. Czy podobna sytuacja może mieć miejsce w rodzinie Bożej?

Nie daj tego Boże. Wśród dzieci Bożych nie może mieć miejsca nie tylko nienawiść bra­

terska, ale naw et brak miłości. Każdy bowiem narodzony z Ducha Świętego (Jan 3,5; Tyt.

3.5) — jest praw dziw ym dzieckiem Bożym, bywa też prowadzony Duchems Bożym (Rzym.

8.14) i dany jest m u d ar miłości Bożej (Rzym.

5.5), a je st to najwyższy i wieczny rodzaj mi­

łości (1 Kor. 13,13). Taki wierzący jest uzdol­

niony do wykonania przykazania P ana Jezusa:

„Przykazanie nowe daję wam, abyście się spo­

łecznie miłowali..." (Jan 13,34).

Jak więc możnaby w ytłum aczyć powód po­

w stania takiej sytuacji w zborze dzieci Bo­

żych, w którym wśród jego członków możnaby widzieć brak braterskiej i wzajemnej miłości?

Jeśliby więc taki sm utny stan dał się gdzie­

kolwiek zauważyć, to znaczy, gdzie możnaby zobaczyć b rak tej miłości, która nigdy nie ustaje — tam widocznie wydarzyło się to, iż członkami Zboru stali się ludzie nieodrodzeni;

w takim1 bowiem stanie nie mogą być prow a­

dzeni Duchem Bożym, i są — jak ich Apostoł Paweł nazywał — „cielesnymi" (1 Kor. 3,1—3)

Narodzony z Boga bowiem „nie m iłuje świa­

ta ani tych rzeczy, które są na świecie" (1 Jan a 2.15), ale „Duchem spraw y ciało um artw ia", aby żyć. (Rzym. 8,13). Umartwia więc „...człon­

ki swe, któ re są na ziemi: wszeteczeństwo, nie­

czystość, namiętność, złą pożądliwość i łakom­

stwo, które jest bałwochwalstwem" (Kol. 3,5).

Nieodrodzonego zaś w abi ten , świat z jego przyjemnościami, którym on oprzeć się nie może, i uspraw iedliw ia w takim stanie swą miłość do rzeczy świeckich, że to są rzeczy mo­

dne," naukowe, nieszkodliwe, historyczne, że jest to kw estia gustu, postępowości itp. itp.

Między odrodzonym z Ducha Świętego a nieodrodzonym — istnieje zasadnicza różni­

ca w pojm owaniu spraw y naśladowania Pana i Zbawiciela naszego — Jezusa Chrystusa.

Pierw szy stara się jak najwięcej i najczęściej myśleć o tym, co je st w górze, rozmiłowany jest w Słowie Bożym, w którym znajduje sło­

dycz i gotów jest o nim rozmyślać we dnie i iw nocy (Ps. 2,2; Kol. 3,2). Drugi zaś myśli przede wszystkim o tym , co ziemskie (Rzym. 8,.

5 — pierwsza połowa wiersza; 1 Kor. 2,14) i nie zrozumiewa treści Słowa Bożego. Taki często powiada; „czytam w prawdzie Biblię, ale nic szczególnego dla siebie w niej nie znajduję (albo zbyt mało)" i raczej szuka innych ksią­

żek, które uważa za bardziej dla siebie odpo­

w iednie i mądrzejsze. I nic dziwnego, iż tak się dzieje, gdyż jak mówi Słowo: „...ciało po­

żąda przeciwko duchowi, a duch przeciwko ciału; a te rzeczy są sobie przeciwne-..“

(Gal. 5,17). Dlatego też z takim stanem nie może się pogodzić dziecko Boże, bo i Bóg jest tem u przeciwny (Rzym. 8, 7). Stąd też cielesny, to jest z nazw y tylko chrześcijanin, nie mo­

że praw dziw ie miłować tych, którzy narodze­

ni są z Ducha Świętego (Gal. 4,29).

N atom iast wszyscy ci, którzy ,,... przez je­

dnego Ducha w jedno ciało ochrzczeni", gdzie by nie znajdowali się — zawsze potrafią je­

den drugiego zrozumieć, szanować, a co n aj­

ważniejsze potrafią wzajemnie miłować się.

Nie przeszkadza im przytem przynależność do różnych ugrupow ań religijnych, podobnie jak i P anu Jezusowi nie były przeszkodą ściany i drzwi, gdy pragnął obcować ze swymi umiło­

w anym i uczniami po Swym zm artw ychw sta­

niu.

Wszyscy, którzy niczego bardziej nie lękają się niż grzechu, i niczego bardziej nie m iłują niż P ana Boga i Zbawiciela swego, potrafią wzajem nie się miłować i razem chodzić pod sztandarem miłości Bożej. (Pieśń nad Pieśnia­

mi 2,4)-

Karol Szałomski

„Stądci poznają wszyscy, żeście uczniami Moimi, je ś li m iłość m ieć będziecie jedni przeciw ko drugim” ( jan 13, 35)

(11)

REFORMACJA W POLSCE

Garść refleksji po w y s ta w ie pam iątek z dziejów reform acji u j P olsce

głosił kler katolicki; był to ruch odrotlzeńezy czysto polski, któremu potężna fala reformacyjna w krajach zachodnich usłużyła (pewną pomocą, ale w jaki sposób?

Oto uchodźcy z tych krajów, prześladowani za w iarę w ojczyźnie, znajdując schronienie n a gościnnej pol­

skiej ziem i, zasilali szeregi niezbyt licznych polskich kaznodziejów. A i to byli to częściej Czesi, jak Niem cy.

I otóż obecnie, dla upam iętnienia 400-letniej rocz­

nicy zgonu najw ybitniejszego bodaj przedstawiciela polskiej reformacji, i organizatora Kościoła Reformo­

wanego — Jana Łaskiego, została w W arszawie urzą­

dzona w ystaw a pod nazwą: Reformacja w Polsce.

Inicjatorem w ystaw y i jej gospodarzem był ks. Jan N iew ieczerzał, Superintendent K ościoła Reform owane­

go. Autorem i realizatorem scenariusza w ystaw y był ks.

dr Witold Benedyktowiez. W ystawa była wydarzeniem w życiu kulturalnym stolicy i pożyteczną poglądową lekcją historii Kościoła — dla członków Kościołów pro­

testanckich.

Sam fakt zorganizowania jej przez Kościół Refor­

m owany, jest chlubnym podtrzymaniem długiej tra­

dycji tego Kościoła, którego przedstawiciele zaliczali się do elity kulturalnej naszego kraju, i niem ały w kład do kultury polskiej w nieśli.

Ks. Jan N iew ieczerzał w taki sposób w ypow iedział się na tem at w ystaw y, w w yw iadzie zam ieszczonym w m ies. „Jednota“ (nr 5 1960): „Każdy jubileusz jest w łaściw ie pretekstem do rzeczy o w iele ważniejszej.

W tym przypadku chodzi o zagadnienie kontynuacji którzy na naszej ziem i (podnieśli sw ój głos w obronie j rozwoju m yśli reform acyjnej w naszym kraju, a w ięc ginącego w ciem nocie narodu, jak i w obronie Słowa

Bożego zamkniętego dla Polaków pod osłoną ludzkich, w ym yślnych obrzędów, dogm atów i nauk teologicz­

nych, nie m ających z Panem Jezusem nic wspólnego, poza nazwą oczywiście, a i to n ie zawsze.

W ten sposób Iprzyszło do głosu przed czterystu laty, w ołanie o czystą Ewangelię i oczyszczenie Kościoła z narosłych, ludzkich, niezgodnych ze Słow em Bożym różnych naleciałości. Pow stał ruch duchowej natury, nazwany powszechnie Reformacją. Nie każdy też z na­

szych braci i sióstr w ie o tym, że w naszym kraju sprawa głoszenia Ewangelii była podniesiona już przed czterema wiekam i; że była ruchem bardzo gorącym i poruszającym w iększą część ówczesnego w olnego spo­

łeczeństw a, natom iast iż prawie n ie dotarła do nasze­

go ludu. Jak pisze historyk, prof. dr O. Bartel: „W w ie­

lu krajach zachodniej Europy reform acja była na ogół zjaw iskiem m asowym , objęła wszystkie klasy społecz­

ne, w Polsce zaś znalazła ona zw olenników wśród m ieszczaństwa i szlachty, a prawie n ie poruszyła lu­

du." (z art. „Reformacja w Polsce i jej w kład do na­

szej kultury" — JEDNOTA, nr 7/1960). Pomimo, iż re­

formacja nie zdołała dotrzeć do całego narodu nasze­

go, siła i św iatło Ew angelii jest tak m ocne, i niesie z sobą tak w ielkie błogosław ieństw o Boże, że w łaśnie ten okres w naszych dziejach nazwano „złotym w ie­

kiem".

Na koniec podkreślić jeszcze należy, iż reformacja w Polsce n ie była prądem niem ieckim , jak to chętnie

nie tyle o skw itow anie pew nych faktów historycznych uroczystą akademią, ile o zaznajom ienie w sposób przy­

stępny społeczeństw a protestanckiego i nieprotestanc- kiego z w kładem i dorobkiem tego ruchu w życiu na­

szego narodu".

A teraz co do sam ej w ystaw y. Jak wspomniano m ie­

ściła się ona w lokalu w arszawskiej parafii ewang. re­

form owanej (obok znanej nam w szystkim św iątyni Kość. Reform owanego, w której i my zgromadzamy

N a si b racia z ciek a w o ścią oglądają ek sp on aty.

P ie r w sz y z p raw ej br. St. K rak iew iez, drugi — br. J. H uk;

za n im i: br. J. Sacew icz i br. T. M aksym ow icz D la każdego chrześci­

janina ewangelicznego nie jest sprawą oboję­

tną zbaw ienie rodziny, życie w ieczne najbliż­

szych. Sami zbawieni przez słuchanie Słowa Bożego, które przypro­

wadziło nas do Krzyża, wiem y dobrze, że naj­

w ażniejszą sprawą jest podanie człowiekowi czystej Ew angelii. W ie­

my też, że naród polski w bardzo m ałym stop­

niu poznał Słowo Boże, , jakkolw iek obchodzimy K s. Sup. 3. N iew iecz erza ł p rze­

m aw ia n a o tw a rciu W y sta w y już M illenium, czyli 1000-lecie powstania Państwa Polskiego, jak m ówią jedni, a 1000-lecie katoli­

cyzmu w Polsce, jak m ówi Kościół rzymsko-katolicki, utożsamiając fakt „chrztu Polski" z przyjęciem chrze­

ścijaństw a i powstania państwa.

Łatwo jest powiedzieć: nasz naród jest katolicki.

Trudno jest powiedzieć: nasz naród jest chrześcijański.

A to n ie jest to samo, niestety!

Nie inaczej sądzili i czuli przed w iekam i m ężowie,

Cytaty

Powiązane dokumenty

W referacie uczonego fizyka niem ieckiego, jasno uzasadniony i uw idoczniony został potw orny fakt nagrom adzenia w obecnej chw ili środków masowej śm ierci w

To tw ór Boży i dlatego niczym m aterialnym zaspokoić się nie da; ona zawsze do Boga tęskni, On tylko bowiem jest zaspokojeniem pełnym wszystkich potrzeb

Filozofia tego człow ieka nie w iele się różniła od filozofii naszych czasów.. Poczucie godności osobistej zbyt często zostaje skażone do stopnia bezbożnej

W każdy ranek przed rozpoczęciem pracy, zeszło się kilku czy kilkunastu ochotniczych robotników, zaśpiewano jeden lub dwa wiersze pieśni, przeczytano krótki

go życia, zamykające się w Jego słowach: „Idę aby połączyć się z aniołam i”.. Mówiąc o tym wieczorze, pragniemy dać na tym miejscu jednocześnie wyraz

To cudow ne zaiste powołanie, zostało jed n a k zaprzepaszczone przez człow ieka i jego grzech — na rzecz diabła, przeciw nika Bożego (Rzym.. Lecz dobry Bóg

nego już Słowa (Efez. Oni wypełniali wszystkie te uczynki, które Pan Bóg przed tym zgotował.. Cała sprawa może stać się jeszcze jaśniej­.. sza, gdy zwrócimy

Za moich czasów – tak stara już jestem, dlatego mówię „za moich czasów”, bo podobno starzy ludzie tak zazwyczaj mówią – bardzo dużą wagę przywiązywało się