Numer pojedynczy
C H R ZEŚC IJAN IN
E W A N G E L I A — Ż Y C I E C H R Z E Ś C I J A Ń S K I E — J E D N O Ś Ć — P O W T Ó R N E P R Z Y J Ś C I E C H R Y S T U S A
„Idźcie te d y i czyńcie u czn ia m i w s zy stk ie narody, chrzcząc je w im ię Ojca, i Syna, i Ducha Św iętego".
Ew. Sw. M at. 28. 19
„Albowiem, nie w s ty d zą się za Ewangelią C h rystu so
w ą, p on iew aż je s t m ocą Bożą ku zbaw ien iu każdem u w ierzącem u
Rzym, 1, 1-5
Rok założenia 1929 W arszawa, listopad 1860 Nr 11
Treść n u m e ru : P o k a rm lu d u Bożego — N ow y Wóz — M a n n a — C h ry stu s u m iło w ał Kościół M odlitw a o pokój m iędzy n a ro d a m i — W słu żb ie P a n u — K ronika.
POKARM LUDU BOŻEGO
,,Jam ci je s t o n chleb ży w o ta ; kto do M nie p rzy ch o d zi, łaknąć nie będzie...”
Jan 6, 35
Ten z ziemi w yrastający, w trudzie i pocie czoła siany, byw a zebrany gdy Bóg błogosławi i da; tej właśnie jesieni widzieliśmy to jasno.
Ale gdy naw et tym darow anym chlebem nasyci I
Chleli
Listopad. Mija jesień. Zbliżamy się ku zimie. Poza nami żniwa i jesienny siew. Tu i tam chrześcijanie zgromadzali się specjalnie dla wspólnej modlitwy dziękczynnej, iż dał P an Wszechmogący zasiać, d ał też i zebrać.Wiemy bowiem jak blisko już byliśm y w tym roku od klęski, gdyby Pan nie zatrzym ał dłu
gotrw ałych ulew nych deszczów.
Nie uniknęliśm y powodzi, ale zaoszczędzona nam została klęska niemożności zebrania plo
nów z pól, co groziło nieuchronnie gdyby desz
cze nadal moczyły plon i ziemię.
Dzięki ogromnemu i ofiarnem u wysiłkowi ludzkiem u — klęska powodzi i jej sk u tk i ogra
niczone zostały do możliwie najm niejszych roz- miarów, a i tak szkody szły w setki milionów.
Ale żaden wysiłek ludzki, choćby najbardziej ofiarny, nie mógł zatrzym ać deszczu. Tu trzeba było większej mocy od ludzkiej. My, chrześci
janie ewangeliczni o tym wiemy. Modliły się dzieci Boże o odwrócenie klęski głodu od k raju ojczystego. Wysłuchał Pan! Chwała Jemu!
Zebraliśmy plon; zebraliśmy chleb z pól. Bo
ży to dar! A bez chleba nie ma życia! Dał nam je Pan!
Chrześcijanie znają podstawową praw dę o ży
ciu, objawioną niegdyś ludowi Starego Testa
m entu; przypom niał ją Pan Jezus, odpowia
dając komuś tym słowem Ojca: „Napisano: nie samym chlebem żyć będzie człowiek, ale każ
dym słowem pochodzącym z u st Bożych'"' (Mat. 4, 4).
I teraz nasuwa się p ytanie zasadnicze — jakim pokarm em karm ię się? jaki chleb jest pokarm em moim?
się ciało i posili, czy cały człowiek jest nasy
cony i posilony? A jeśli b y naw et tak ktoś twierdził, to czemu jego serce, dusza, duch — czegoś chcą, pragną, szukają, pożądają... Pragnie człowiek Boga, choć nie zawsze zdaje sobie z tego sprawę.
Dusza ludzka z n atu ry jest chrześcijanką — powiada św. Augustyn. To tw ór Boży i dlatego niczym m aterialnym zaspokoić się nie da; ona zawsze do Boga tęskni, On tylko bowiem jest zaspokojeniem pełnym wszystkich potrzeb człowieka, tych żew nętrznych i tych najgłęb
szych, istotnych — potrzeb duszy.
Zaspokojenie wszelkich naw et potrzeb cia
ła — nie czyni człowieka całkowicie, do głębi sytym , zaspokojonym. A Ten, który stw o
rzył człowieka, najlepiej wie czym jest Jego stworzenie, i czego potrzebuje; a co wie — to objawia, daje. Oby tylko wziął człowiek to Słowo życia, Słowo Boże, i spożył je. Ta jest wola Boża.
Daje Bóg chleb do jedzenia i mówi jedno
cześnie... „nie samym chlebem żyć będzie człor wiek...“. A więc te w szystkie ludzkie tęsknoty, marzenia, te w ew nętrzne potrzeby, wszystkie one nie mogą być zaspokojone chlebem i m a
terialnym i pokarmami. Cóż więc jest tym praw dziwym pokarmem, k tó ry duszę-chrześcijankę może nakarm ić i zaspokoić? — tylko Bóg, Jego Słowo. Nie napróżno powiedziano: „Nie samym chlebem żyć będzie człowiek, ale każdym Sło
wem pochodzącym z u s t Bożych". Najgłębsze i najbardziej zrozumiałe w yjaśnienie, co jest
2 C H R Z E Ś C I J A N I N Nr 11 najpełniejszym Słowem — chlebem życia, daje
sam Bóg, Ten, k tóry posłał to Słowo n a ziemię;
tak bowiem mówi Pan Jezus: „...chldb Boży ten jest, który .zstępuje z nieba i żywot daje światu... Jam ci jest on chleb żywota, kto do Mnie przychodzi łaknąć nie będzie, a kto wie
rzy w Mię, nigdy pragnąć nie będzie... a tego co do Mnie przyjdzie, nie w yrzucę precz.
(Jan 6, 33—37).
Czym i co karm ię, ciało i duszę, czy tylko ciało? A jeśli ciało m oje syte, to czy dusza też?
czy jestem spokojny, gdyż wiem dokąd idę, po najdłuższym choćby życiu? A jeśli dusza nie
pewna nie chce i boi isię naw et dotykać tego tematu? to cóż prostszego jak przyjść do Tego, który jest Słowem Bożym, Chlebem Żywym, Tym właśnie K tóry duszę ludzką karmi, leczy, ożywia na wieki.
Cóż mówi Pismo Święte nam chrześcijanom 0 karm ieniu się Słowem Bożym? Dotkniemy tylko tego tem atu. Duch Święty tak mówi przez Apostoła Piotra o tej podstawowej spraw ie ży
cia: „Prze toż złożywszy wszelaką złość, i wsze
laką zdradę, i obłudę, i zazdrość, i wszelakie obmowiska, jako dopiero narodzone niemowlę
ta, szczerego mleka Słowa Bożego pożądajcie, abyście przez nie urośli, jeśliście tylko skoszto
wali, że dobrotliwy jest P an “ (I P iotra 2, 1—3).
Zwróćmy uwagę na co położony jest szcze
gólny nacisk w tym Bożym zaleceniu, nauce.
Widzimy więc przede wszystkim, iż zasadniczą cechą chrześcijanina ma być zdrowy głód czy
stego Słowa Bożego, pragnienie i konieczność karm ienia się nim. Dlaczego tak? dlatego, iż właśnie pożywanie tego pokarm u jest w arun
kiem wzrostu, to jest nabycia sił do życia i pra
cy. Takie jest prawo Boże.
Kto jest nowym człowiekiem, narodzonym na nowo (odrodzonym) chrześcijaninem, ten ma odczuwać chęć i potrzębę karm ienia się Sło
wem Bożym; jak u niemowlęcia pragnienie po
karm u występuje, jako zupełnie norm alne zja
wisko, będące oznaką zdrowia dziecka, tak 1 u wierzącego człowieka.
Nie mówi się tutaj, iż Słowo Boże jest lekko straw nym pokarm em dla niemowląt, które jeszcze nie znoszą twardego pokarmu, ale .mówi się tutaj oi tym, co jest zasadniczą cechą chrze
ścijanina i oznaką jego zdrowia, a jest nią właś
nie głód Słowa Bożego, i karm ienie się nim, gdyż od tego zależy w zrost duchowy.
Jest jednak postawiony i warunek, od któ
rego uzależniona jest możność przyjęcia po
karmu, a więc i błogosławiony skutek — rośnię- cie. Tym w arunkiem jest oczyszczenie, uw ol
nienie się od tych wszystkich „snadnie obstę- pujących“ rzeczy, związanych z naszym cha
rakterem , to jest zepsutą przez grzech naturą.
Wymienione są one w wierszu pierw szym przy
toczonego Słowa. To oczyszczenie się jest w za
sadniczym stopniu uzależnione od nas, to jest
od szczerej woli uw olnienia się od tych w y
mienionych wad. Oczywiście iż konieczna jest do tego pomoc Boża, bo człowiek nie jest w sta
nie sam odmienić swojej natury, jak i lam part nie może zmienić swej pstrej skóry (Jer. 13, 23), ale w arunkiem podstawowym odmiany, jest wola człowieka, która może dać miejsce do działania mocy Bożej w sercu. Dopiero wówczas Słowo staje się skutecznym i błogosławionym pokarm em k u wzrostowi.
A więc czym mamy karm ić się? Słowem Bo
żym. Dlaczego mamy karm ić się? abyśmy przez nie urośli. A teraz, k to ma karm ić się? każdy kto skosztował, „...że dobrotliwy jest P an “.
A więc każdy chrześcijanin. Jakim Słowem Bożym m a karm ić się? całym, bez w yjątków Pism em Świętym; napisano bowiem: „wszyst
ko Pismo od Boga jest natchnione i pożyteczne ku nauce, ku strofowaniu, ku napraw ie, ku ćwiczeniu, które jest w sprawiedliwości11 (II Tym. 3, 16).
Gdy chrześcijanin karm i się i rośnie ducho
wo, a jest to wolą Bożą, dzieje się coś dziw
nego, czego zrozumieć nie można, ale tak na
pisano: „aby człowiek Boży był doskonały, ku wszelkiej spraw ie dobrej dostatecznie wy ćwi
czony “ (II Tym. 3, 17). A więc tutaj na ziemi, w ciele chodzący człowiek, grzesznik, ale na
wrócony przez łaskę Bożą, może stać się i ma być doskonałym i zdolnym do wykonywania woli Bożej, dlatego nazw any jest Bożym czło
wiekiem! Halleluja! Cóż za cud łaski Bożej!
I to staje się przez karmienie się Chlebem (Sło
wem) Bożym! W ten sposób człowiek przyw ró
cony jest do stanu, w którym znajdował się w raju pierwszy Adam, przed pierw szym grze
chem, gdy dane m u było „sprawować sad Eden“.
K arm ienie się Słowem Bożym przynosi w w yniku podstawowy dar, bez którego nic do
brego nie może się dziać w życiu duchowym;
jest to dar w iary, dlatego też życie duchowe nazyw ane je st „życiem w iary“. Wiemy, że bez w iary nie można podobać się Bogu (Żyd. 11, 6);
bez w iary nie można mieć nadziei (Żyd. 11, 1);
wszystko co nie płynie z w iary, jest grzechem (Rzym. 14, 23); a nade wszystko bez w iary nie można być zbawionym (Efez. 2, 8).
Chwała Panu naszemu, iż On chce dać, i daje człowiekowi wszystko, co jest potrzebne do zbawienia i życia, a to wszystko jest dane w Jezusie Chrystusie, jak napisano: „Jako nam Jego Boska moc wszystko, co do żywota i do pobożności darow ała przez poznanie Tego, któ
ry nas powołał przez sław ę i przez, cnotę“
(II P iotra 1, 3).
„Błogosławiony niech będzie Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, który nas ubłogosławił w s z e l a k i m błogosławień
stwem duchowym w niebieskich rzeczach w Chrystusie" (Efez. 1, 3).
! Z.
(ciąg dalszy: iaft. ,jM anna”, str. 5)
Nr 11 C H R Z E Ś C I J A N I N 3
N O W Y W O Z
Skrzynia Przym ierza zajm uje szczególne miejsce wśród rozkazań Bożych, danych Mojże
szowi; było też przeznaczone dla niej specjalne miejsce w św iątyni za zasłoną, w miejscu n a j
świętszym.
Sama nazw a „skrzynia" lub inaczej „arka“, podkreśla fakt, iż sk ry te w niej były skarby Boże i miejsce zbawienia, jak za dni Noego.
Bóg chce być w przym ierzu z ludem Swoim, i chce Ibyć obecny w jego pielgrzym ce na pusz
czy ziemskiego życia. Człowiek bowiem skłonny jest do błądzenia, i dlatego Pan Bóg chce pro
wadzić go, iść naprzód, okazać mu Swą moc i miłość we dnie i w nocy.
Wiemy, że do Skrzyni Przym ierza włożone były nie pierwsze, lecz drugie tablice kamienne z wypisanymi na nich przykazaniam i Pańskimi;
pierwsze tablice zostały — jak pam iętam y — rozbite przez Mojżesza przy schodzeniu z góry Synaj. Wskazuje nam ta praw da na fakt, iż gdy pierwszy Zakon naruszony został przez grzech ludu izraelskiego i nie mógł doprowadzić czło
wieka do zbawienia, drugi zakon został posta
nowiony, Chrystusowy, i ten w Skrzyni P rzy
mierza pozostał (Żyd. 7, 19; 5 Mojż. 32, 19).
Skizynia Przymierza nie mogła przechowywać w sobie rozbitych, uszkodzonych przykazań, lecz nowe świadectwo Boże, przynoszące grzesz*
nikowi nienaruszalne przym ierze z trzykroć świętym Bogiem (Żyd. 7, 22).
W Skrzyni Przymierza złożona została rów nież m a n n a i l a s k a A a r o n o w a (Żyd.
9, 4—9). Manna, chleb niebiański ludu Bożego, była obrazem tego prawdziwego Chleba Żywo
ta, jakim jest Chrystus Pan; laska zaś Aaarono- wa jest obrazem mocy Zm artw ychw stania P a
n a Jezusa.
Duch Święty może wprowadzić nas najpierw do sieni Swiątniey Bożej, abyśmy obejrzą wszy
ją, mogli ujrzeć i zrozumieć znaczenie tych prawd Bożych. Rozpatrywać je zaś trzeba vi świetle niebiańskim, i jako obrazy rzeczy nie
biańskich (Żyd. 9, 23).
We wszystkich sprawach Bożych jest w spa
niały porządek i harmonia, której naruszać nie wolno, a sama tylko ciekawość bez uświęcenia, byłaby grzechem i nie bez szkody dla cieka
wych (1 Sam. 6, 19).
Cała Arka obłożona była czystym złotem, obrazem doskonałości Bożej i przykryta była ubłagalnią, którą osłaniali również z czystego złota wykonani Cherubowie; tutaj obiecał Bóg oznajmiać Słowo Swoje, tu miał zstępować, z wiecznej Swiątniey Swojej, z Niebios do grze
sznego człowieka, a Cherubowie strzegli m iej
sca tego (2 Mojż. 25, 22).
„..1 w s ta w ili sk rzy n ię B ożą na w óz now y...“
2 S a m . 6, 1— 14
Na czterech rogach Skrzyni Przym ierza przy
mocowane były złote pierścienie (ucha), przez które przewleczone były dwa drążki ze szla
chetnego drzewa, obłożone również czystym złotem; było to nienaruszalne wyposażenie św iątnicy i Skrzyni Przym ierza, gdyż służyły one do jej noszenia; noszona zaś miała być je
dynie przez ludzi do tego wyznaczonych przez Pana Boga, i w sposób ściśle określony, to jest na ramionach Lewitów. Byto to również obra
zem Żywego Kościoła, w którym dane przez P a
na brzem ię i jarzm o m a być przez każdego członka ludu Bożego osobiście (na ramieniu) noszone.
Były to więc obrazy teraźniejszego, nowo-te- stam entowego życia naszego w Panu! Ustano
wienie Skrzyni Przymierza było przede wszyst
kim objawieniem Bożej woli grzesznikowi, iż Bóg chce zawrzeć z nim przymierze i pokój; że nie chce jego zguby; że chce mieszkać wśród ludu Swojego i być Bogiem jego zawsze; pro
wadzić go i objawiać moc Sw oją wśród niego, aby lud Jego był też Bożym świadectwem dla całego świata i jego narodów. Skrzynia Przy' mierzą była ty m ośrodkiem dokoła którego sku
piał się Boży lud w jedną rodzinę; ona też do<
dawała ludowi Bożemu otuchy w trudach i wal
kach. A gdy ten zasadniczy cel i powołanie lu
du Bożego do świadectwa przed narodam i b y ło zaniedbane i zapomniane nawet, Skrzynia Przym ierza sama przez się traciła swe znacze
nie, lud Boży tracił również moc i popadał wraz z Arką w niewolę, na cierpienie i łzy!
Przytoczony na wstępie tekst słowa Bożego przypomina powrót Skrzyni Przym ierza z ob
czyzny na swoje miejsce, wśród ludu Bożego.
Dawid chciał ją mieć w mieście swoim, a pod
kreśleniem wielkiej uroczystości oraz wagi tego wydarzenia, był udział trzydziestu tysięcy Izra
elitów w orszaku.
W jaki sposób to było wykonane? Oto w sta
wili Skrzynię Przym ierza na nowy wóz, i wieź
li ją, aż do miejsca w którym zdarzył się w y
padek: woły ciągnące wóz wyszły z kolei i spo
wodowały niebezpieczne, grożące wywróceniem przechylenie się Skrzyni. Jeden z mężów, chcąc zapobiec wypadkowi, przytrzym ał chylącą się Arkę, i padł m artw y na miejscu!
Staje przed nam i pytanie dlaczego Bóg pora
ził tego męża? przecież on chciał zrobić dobrze!
Różnie tę spraw ę możemy rozpatrywać, może
my sądzić, że on osobiście nie był w porządku przed Bogiem, może nie był trzeźwy? I takich różnych myśli może być więcej. Ale zasadni
czym błędem w tej świętej sprawie było to, iż Dawid i kapłani nie byli posłuszni rozkazaniu
4 C H R Z E Ś C I J A N I N N r 11 Pańskiemu i postąpili jak poganie, którzy pierw
si uczynili to, że po swojemu chcieli uczcić Skrzynię Przymierza, wioząc ją n a nowym wo
zie. Wieźli, ale nie nieśli, jak rozkazał Bóg.
Wszak drążki i złote pierścienie (ucha) w yraź
nie mówiły i przypominały, iż wolą Bożą było, aby ta służba była -czyniona w poświęceniu się i trudzie dla Niego! (4 Mojż. 4, 15; 7, 9).
Podobnie i teraz, Chrystus Pan chce, ,aby no- wo-testamentowy lud i słudzy Jego, nieśli na ramionach swoich brzemię Jego i krzyż, idąc za Nim. „Ulepszone” usługiwanie pozbawiło ludzi mocy Bożej. Ludzkie, cielesne rozumowanie po
stawiło Ewangelię Chrystusową na „nowy wóz“
pompy i zewnętrznego blasku, które nie mogą nic dać tłumom przychodzącym na miejsca 0 których się mówi, iż są Boże. Dlatego tak się dzieje, iż przymierze Boże nie przyjęte całkowi
cie do życia osobistego (nie noszone na ram io
nach), ale sprowadzone do rzędu ceremonii 1 formy (włożone na „nowy wóz’1) — zamiast życia wiecznego i zbudowania, jedynie odurza jak opium, powoduje chorobę duchową i w koń
cu śmierć!
Ciągnie się więc „nowy wóz” tak nieraz zm y
ślnie skonstruowany (zorganizowany) i dopaso
wany do wożenia Arki Przymierza; nie brakuje naw et rąk podtrzym ujących go, aby się nie przewrócił; lecz ci podtrzym ujący nie zawsze są trzeźwi, ale z racii swego stanowiska muszą podtrzymywać ten wóz, tak długo aż skończy się to katastrofą!
Jezus Chrystus osobiście i samotnie1 niósł Swój Krzyż na Golgotę (Mat. 27, 32; Jan 19, 17) i nie było człowieka, kótrv foy przez współczu
cie, dobrowolnie dopomógł dźwigać to ciężkie drzewo śmierci! Trzeba by zapłakać nad tym, iż nie było człowieka, który by widząc jak Pan upadał pod brzemieniem Krzyża, jak był bity i męczony, zechciał przez współczucie przyjść z pomocą Jezusowi Chrystusowi. A męczył się przecież Zbawiciel nasz, dobrowolnie niosąc ciężar n a s z ej kary za grzech!
Dopiero p r z y m u s z o n y przez rzymskich żołnierzy, Szymon Cyrenejczyk, człowiek silny i zdrowy, być może niewolnik, on to wziął na ramiona ciężar, pod którym Jezus upadał.
Pan Jezus niósł dobrowolnie wzięte brzemię do końca, do zupełnego braku sił! A jak jesi z nami, chrześcijanami, uczniami Pańskimi? czy nie zdejmujemy ciężaru Ewangelii C hrystuso
wej ze swych ramion, czy nie wkładam y go ra
czej na nowy wóz „wolnych ludzi” — zwolenni
ków nowych form i sposobów życia i działalno
ści, ale bez brzemienia Bożego; może idziemy so
bie po prostu obok wozu i naw et od czasu do cza
su wyciągamy ręce, aby podtrzym ywać go, gdy zachwieje się; idziemy zadowoleni z siebie, że przecież coś robimy, i to naw et pożytecznego;
x ta k wóz jedzie, zaprzężony w woły zakupione najczęściej też nie za nasze środki, jedzie wolno za tym człowiekiem, który idzie przed tą całą paradą.
A gdy wydarzy się nieszczęście, i ktoś pora
żony zostanie, z jak w ielką łatwością zaprze
stajem y podtrzym ywania skrzyni przymierza, nie chcemy mieć z nią nic do czynienia; swe miejsce oddajemy w takiej sytuacji — innym . Ale niech tylko wszystko wróci do porządku, jakże łatwo i chętnie przybywamy, alby brać udział w uroczystościach, aby otrzym ać łagiew wina i kęs mięsa; wszak jesteśm y już obecni i statystycznie liczymy się, a więc należy się nam jakiś zysk. A gdyby przypadła nam część zbyt mała, i nie w pierwszej kolejności w do
datku, mielibyśm y i żal do- tych, co rozdzielają pokarm, a ileż to przy tym różnych posądzeń i złych m yśli powstałoby w sercach naszych.
Taka to i służba nasza, tylko nie wiadom i ko
mu, ale z pewnością nie Bogu.
Pan Bóg nie pójdzie na kompromis i nie zgo
dzi się, aby było wożone na wozie (choćby i no
wym) to-, co według Jego woli ma być na ra mieniu niesione. Ewangelia P ana naszego Jezu
sa Chrystusa połączona jest z wyrzeczeniem ofiarnością, często z cierpieniem, a zawsze z krzyżem. Drążki Skrzyni Przym ierza czekają n a ręce nasze, a ta służba m a trw ać póki nie zajdziemy do Syonu, gdzie te n przybytek Boży będzie już wiecznie na jednym miejscu; wraz z nim zaś znajdą tam swe miejsce wiecznego odpoczynku ci wszyscy, którzy brali i biorą udział nie w wożeniu, lecz w niesieniu świade
ctwa o zbawieniu przez Krew Baranka, którzy niosą na puszczy m annę Słowa Bożego- -dla roz
dania głodnym, którzy głoszą Jego- spraw iedli
wość i moc odpuszczenia grzechów.
A w tej podróży przez puszczę życia dokonu
je się doświadczenie w iary naszej. Podróż długa i nie zawsze wyg-o-dna, bez wskazanych z góry miejsc odpoczynku, bo iść trzeba, aż P an Bóg Sam wskaże ;i powie gdzie zatrzymać się i spo
cząć. Tam bowiem gdzie lud -Boży znajduje sie na wskazanym przez Pana miejscu, tam i P an przebywa, bez względu na w arunki i trudności
Wspomnijmy Zbawiciela naszego-, który głosił Ewangelię zbawienia, na brzegu jeziora, na puszczy, u studni za miastem, a gdzie On
— tam i odpocznienie. Jego obecność je st de-- cydującą sprawą, a nie najwygodniejsze w a
runki, których tak wiele ludzi szuka, a wśróc?
nich ci, którzy chcą wygodnie wozić spraw y Boże, m iast nieść na barkach.
Stąd też wśród narodu w ybranego znajdują- się tacy, którzy starają się -dopasować ten nowy wóz w swoim życiu dla Pana Jezusa; tak -do
pasować, aby tylko- każdemu, a zwłaszcza świa
tu. podobać się; prowadzą podwójny try b życia' kościelny i świecki, chcą dogodzić wszystkim Gorliwość — ich zdaniem — nie jest potrzeb' na; nabożeństwo — t-o okazja zejścia sie z przyzwyczajenia raczej niż z potrzeby, i w m iarę jak pozwala -czas przeważnie z góry prze
znaczony dla siebie wyłącznie.
Połączyliby wszystkie nabożeństwa w jedno ale za to- uroczyste (z „łagiewką w ina”); -oni t-o są zwolennikami możliwie najm niejszej ilości nabożeństw, i kazań, w których by nie mówiono o ofiarności i świątobliwości; lubią natom iast
N r 11 C H R Z E Ś C I J A N I N 5 bardzo kazania o nowych spraw ach i zjawi
skach, o tajem nicach nie znanych, a zwłaszcza gdy słyszą je od przyjezdnych -braci. Zawsze czegoś nowego szukają i ciągle błądzą!
To ci, którym bardzo- nie podoba się dyscypli
na i porządek w zborze; uważają wówczas, iż są w-olni, a więc m-ogą żyć i postępować według swoich życzeń, wszystko im -odpowiada, z w y
jątkiem ponoszenia odpowiedzialności i nosze
nia n a barkach ciężaru służby Bożej.
To jest auch czasu, przejaw ia się w całym?
świecie; cnce też zawładnąć sercam i ludu Bo
żego, ale członk-o-wie ludu muszą być trzeźwi-' rozumieć, jak zrozumiał to Dawid, gdy po śmier-ci Ozy i zatrzymaniu się Arki w domu Obededoma (któremu wielce pobłogosławił Bóg), wzięli Lewici Skrzynię Przym ierza i z a n i e ś l i do miasta Dawidowego (2 Sam. 6,
12— 19).
Dawid zr-ozumiał swój bład. wrócił do wyko
nania służby według Słowa Bożego, a ofiary
składane co sześć kroków, były świadectwem opam iętania i świadomości przestępstwa, za które musi ofiara być złożona.
I my musim y wrócić do czystego źródła Sło
wa Bożego, zostawić wóz, choćby nowy i n a j
piękniejszy, wziąć przymierze Pańskie na bar
ki swoje, przyłożyć oczyszczone ręce do złotych drążków i dźwigać, -co- Pan włożył na nas; nie składać tego na drugich, ale przeciwnie poma
gać drugim w ich zmaganiach duchowych.
Nieśmy świadectwo Boże ludziom szukającym prawdy; nie bójm y się ciężaru i nie bądźmy ludźmi miękkiego ciała, nie znoszącego ciężaru;
życie nasze wymaga pracy i poświęcenia, aby czas lata Pańskiego wykorzystać należycie i su
miennie, aby mieć praw o do odpoczynku!
W. Kapitaniuk
Z prze m ó w ie n ia w W a rsza w ie (1959):
zanotow ał i podał br. S. W a szkiew icz
Pokarm Ludu Bożego
M A N N A
„Jam ci je s t on chleb ży w o ta ; k to do M nie p rzy ch o d zi, łaknąć nie będzie..."
Jan 6, 35
II
ianna
„Ojcowie nasi jedli m annę napuszczy, jako jest napisano: Chleb z nieba dał im ku jedzeniu11 (Jan 6, 31). Może powstać cza
sem w niejednej duszy pytanie, czy żywienie się pokarm em Bożym, Jego Słowem, jest zawsze możliwe w jednakowym stopniu, czy pokarm ten jest jednako dostępny i dla każdego w do
statecznej ilości, i czy ,nie zależy to od wrodzo
nych um iejętności lub w zrostu duchowego. Róż
nie bowiem o tym sądzi się, często też uspra
wiedliwiając swoje zaniedbania w dziedzinie czytania Słowa Bożego i karm ienia się nim.
Jak ta sprawa wygląda w rzeczywistości? Od
powiedzi szukamy oczywiście tylko w Piśmie Świętym. Przyjrzyjm y się pewnemu miejscu w Biblii, które właśnie mówi o pokarm ie Bo
żym dla ludu Jego, i sposobie karm ienia się.
Czytamy mianowicie w drugiej księdze Moj
żeszowej rozdział szesnasty. Mamy tam opi
sany fragm ent wędrówki ludu izraelskiego. Po cudownym w yprowadzeniu z Egiptu, w ybawie
niu z ciężkiej niewoli, nad naturalnym prze
prowadzeniu przez Morze Czerwone, prow a
dzeniu przez obłok we dnie, i słup ognisty w nocy — Izraelici w ędrują przez puszczę. Są w tej podróży od miesiąca. W ystarczyło tego krótkiego czasu, aby oswobodzonym niewolni
kom, obraz niedoli zatarł się w pamięci, a trud wędrówki, w szczególności nowy, nie uregulo
wany try b życia, zaczął ciążyć. Przede wszyst
kim sprawa wyżywienia, w szczególności do
godzenia podniebieniu zaczyna być spraw ą naj
ważniejszą. I dlatego obraz naczynia pełnego mięsa, i chleba świeżego, jest tak nęcący, że ciało raczej w niewoli chciałoby pozostać, i choćby z narzekaniem i łzami upokorzenia, ale jednak j e ś ć , jeść do sytości to, co tak się lubi; m i ę s o i chleb.
Jakaż to niewdzięczna, a zawsze nienasycona i nie zadowolona jest n atu ra nasza. Nic czło
wiek nie zmienił się w tym względzie na prze
strzeni tysiącleci. Niewola upadla, ciemięży, boli; dlatego tak rad u je się człowiek wolnością odzyskaną. Ale skoro tylko ciału zaczyna być niewygodnie, skoro ta wolność połączona jest z pew nym trudem , wysiłkiem, wówczas naw et zapewnienia o wspaniałej przyszłości, dostatku, pokoju i swobodzie, które czekają na miejscu obiecanym, leżącym u celu w ędrówki — za
czynają być mało ważne w porów naniu z peł
ną miską na codzień. Ciału i cielesności obiet
nice nie w ystarczają, choćby t-o były obietnice Boga Wszechmogącego i cudownego. Wspomnij
my Ezawa, i wszelkie odstępstwa. Taki bowiem je st cielesny człowiek.
Szemrali tedy członkowie staro-testam ento- wego ludu Bożego, jak i szemrzą niejedno
krotnie (niestety!) członkowie now o-testam en- towego ludu Bożego, chrześcijanie!
Dlatego czytamy Pismo Święte, aby czegoś nauczyć się na przykładzie naszych braci; ten
6 C H R Z E Ś C I J A N I N Nr 11 sam Bóg Wszechmogący i ich, i nas w yrw ał
z niewoli, niewoli strasznej, na śmierć. Ich z Egiptu, nas — z niewoli grzechu, atm osfery grzechu, mocy grzechu, z krainy ciemności do
czesnej i w iecznej. Ich przeprowadził przez mo
rze w sposób cudowny, zatapiając jednocześnie prześladowców; nas tak samo przeprowadził przez zanurzenie w wodzie chrztu, w której zatopione są grzechy, ich moc i ich tw órcą — kusiciel, pod w arunkiem : abyśmy nie w racali do Egiptu!
Ich w yrw ał z mocy Faraona, i nas w yrw ał z mocy szatana. Oni w noc ciemną niewoli, za
chowani zostali od najstraszniejszej z plag, przychodzącej n a całą ziemią egipską: plagi śmierci pierworodnych. Zachowani zostali przez to, iż u w i e r z y l i S ł o w u B o ż e m u , słowu miłości, pamięci i łaski; uw ierzyli i b y l i p o s ł u s z n i , w y k o n a l i to co podane im zostało, jako droga ocalenia, zba
wienia.
K rew zabitego i spożytego baranka, ocaliła ich od plagi ostatniej, najcięższej. I m y przez wiarę, iż krew Baranka Bożego — P ana Jezusa gładzi wszystkie grzechy; przez przyjęcie Sło
wa Bożego i posłuszne jego wykonanie — zys
kaliśmy odpuszczenie grzechów, żywot wiecz
ny, ocalenie, zbawienie.
Oni wyszli z warunków, które znali dobrze, które choć ciężkie, znane były we wszystkich ich możliwościach; wyszli w ciemną noc w dro
gę do Ziemi Obiecanej, nowej, właściwej oj
czyzny, w której wolni i swobodni, żyć mieli życiem godnym Narodu Wybranego. A szli do Chanaanu drogą nową, nieznaną sobie i nie najkrótszą (II Mojż. 13, 17).
I my podobnie, po uw ierzeniu w ędrujem y do Ziemi Obiecanej, w ędrujem y drogą nową, nie
znaną sobie, w ędrujem y do krainy wiecznej społeczności z Bogiem-Zbawicielem, w ędruje
my do Nieba. (Jan 14, 1—3; II Kor. 5, 1; I Pio
tra 1, 4).
❖
Bóg Wszechmogący wyprowadził ich z nie
woli; On sam wskazywał drogę; On sam strzegł ich i chronił, jakżeby więc dopuścić mógł, aby z głodu mieli pomrzeć. Nie mogto się to stać.
A jednak szemrali Żydzi. Nie dlatego by d z i ś byli głodni, ale iż tego głodu bali się j u t r o . Szemrali gdyż człowiek cielesny, przyw ykły do niewoli, z trudem uczy się nowego życia, z tr u dem podąża do zupełnej wolności.
Z trudem docierało do nich Słowo Boże, nie umieli być mu posłuszni; nie mogli i nie chcieli zaufać Bogu tak, jak potrafili ufać (wierzyć), iż niewola zapewni im byt codzienny.
Nie odrzucił jednak Bóg ludu Swego za tę niewierność; w cierpliwej miłości Swej uczył ich, wszystko czynił, aby poznali, zobaczyli i uwierzyli, zaufali swemu Bogu. Bogu zba
wienia. Okazało się to nie tylko w tym, że ich w sposób nad naturalny ocalał i prowadził, ale
i w tym , iż przedtem objawił się im Pan, pó raz pierw szy objaw iając się człowiekowi i oznaj
m iając mu jednocześnie jedno ze Swych Imion;
a nie tylko oznajmiając, ale i pozwalając zrozu
mieć jego znaczenie. A było to Im ię W iekuiste
go Boga-Zbawiciela. Dobry jest Bóg, i to tak, iż miłosierdzie Jego nie ustaje, „...albowiem na wieki miłosierdzie Jego“ (Ps. 136).
Widzimy to miłosierdzie Pańskie i praw dzi
wie ojcowską miłość w natychm iastowej odpo
wiedzi Bożej na wołanie o zaspokojenie po
trzeb ludu Bożego, pomimo iż ujaw niło się ono w formie szemrania. Pożądali m i ę s a i chleba, i dał im to Pan. Nie pozwolił, aby mieli słabnąć w drodze do Chanaanu, nie do
puścił, aby ktokolw iek z ludu Bożego m iał nie dojść do Żiemi Obiecanej z b raku sił, z, braku pożywienia. Nie dopuścił, i nie dopuści, „...gdyż J a Pan nie odmieniam się, przetoż wy, syno
wie Jakubow i, nie jesteście zniszczeni"
(Mai. 3, 6). Tak Bóg powiedział!
*
Dał im Pan mięso i chleb (mannę). Inaczej jednak i w inny sposób, niż to bywało w Egip
cie; dał im to wszystko w sposób n ad n a tu ra l
ny, aby wiedział lud Boży od Kogo otrzym uje pokarm „czasu swego11.
Mięso otrzym ał Izrael w swej w ędrówce dwa razy tylko w ten sposób (II Moj. 16, 13;
IV Mojż. 11, 31). Widocznie do codziennej wę
drówki i podtrzym ania sił, nie było im mięso potrzebne. I dlatego na tym miejscu nie b ę dziem y się nim teraz więcej zajmować, niż to jest konieczne dla naszkicowania przynajm niej obrazu obecności Bożej wśród ludu Jego.
Tak więc zauważyć możemy, iż mięso dane było Izraelowi wieczorem, przed nocą. (W od
różnieniu od manny, która daw ana była każ
dego dnia o brzasku.) Był to więc pokarm, któ
ry miał być spożyty zaraz (podobnie jak i m an
na), nie mógł być przechowyw any „na zapas"
nie przynosił wówczas pożytku, gdyż psuł się, a wówczas cuchnął i staw ał się siedliskiem ro
bactwa.
Zdawałoby się wedle zwykłej naszej, ludz
kiej logiki, iż mięso jako pokarm bardziej tre
ściwy i ciężko straw ny, dający jakoby więcej sił człowiekowi, powinno być dane rano, jako posiłek do całodziennej wędrówki, a więc p ra
cy, maszerowania i naw et walki. Natomiast chleb (manna), jako pokarm lżejszy, łatwiej straw ny, powinien być dany na wieczór, na noc. Pan Bóg jednak zupełnie inaczej posta
nowił. Inne jest Jego prawo posilania i odży
w iania ludu Bożego w codziennej wędrówce do Chanaanu, i tego ziemskiego, i tego górnego, niebiańskiego. „Boć zaiste myśli Moje, nie są jako myśli wasze...“ (Iz. 55, 8).
Ponieważ rozpatrujem y dobroć Bożą i pa
mięć o potrzebach ludu Jego, wiemy, iż wszyst
ko co było dane ludowi, dane było przez Pana w edług Jego woli, łaski i mądrości; według
Nr 11 C H R Z E Ś C I J A N I N 7 znajomości praw dziw ych potrzeD ludu Bożego
(a więc i naszych). Żądał lud mięsa, było mu dane; lecz przepiórki (mięso) dane im były w ie
czorem. Ten więc pokarm ciężko straw ny, trudniejszy do przyjęcia przez organizm, da
ny był przed nocą. W sensie duchowym ozna
czać to może szczególne posilenie (pokarm), nie tyle wedle istotnej potrzeby, ale wedle miemania ludu Bożego, iż go potrzebuje, iż mu jest konieczny.
Jeśli codziennym pokarmem, całkowicie według postanowienia Bożego w ystarczającym przez cały czas wędrówki (40 lat!) była manna, chleb Boży, chleb anielski (Ps. 72, 25), to ten trudniejszy, cięższy pokarm (ku nabyciu siły) może w sensie duchowym oznaczać chęć r o- z u m i e n i a tajem nic, głębokości mocy i mą
drości Bożej, w odróżnieniu od karm ienia się manną, czyli życia z łaski, d o ż y w a n i a ł a s k i d a w a n e j k a ż d e g o d n i a ; ten twardszy pokarm miał być jakoby koniecz
ny dla nabrania sił do przeżycia nocy i w alki z niebezpieczeństwem ciemności. Piszemy: ja
koby miało być konieczne, gdyż tak wielu z lu du Bożego mniema, jak mniem ali i oni wów
czas, w sposób cielesny.
A tymczasem zupełnie ta rzecz ma się ina
czej. Ten cięższy pokarm dany był tylko dwa razy Izraelowi, i t o t y l k o n a j e g o ż ą d a n i e . Przy czym za pierw szym razem przychylił się Pan do tej prośby i tak pokiero
wał tą spraw ą, aby pojął Izrael, że nie jest to mu potrzebne o co tak zabiegał dla ciała. Ale ponieważ nie chcieli pojmować, nie chcieli uczyć się — za drugim razem to niemądre, a naw et zuchwałe żądanie, zostało również spełnione, ale pociągnęło za sobą boleść, śm ierć wielu z nich. Ten pokarm nie należał się lu
dowi, wedle jego żądania. W czasie wędrówki nie był potrzebny. Potrzeba wylęgła się w ser
cach napełnionych pożądaniem.
Tak więc nie pom ijając i tego pokarm u, który ■— jak widać —■ nie jest konieczny dla pielgrzym ujących do Chanaanu, a naw et może stać się przyczyną sżkody, zajmiemy się teraz tym pokarmem, który nie tylko, że dany zo
stał Izraelowi przez Pana Boga Wszechmogą
cego, ale dany był ludowi jako c o d z i e n n y pokarm, n i e z b ę d n y i p o d s t a w o w y ; dany był na cały czas wędrówki do Ziemi Obie
canej, przez całe czterdzieści lat!
Tym pokarm em była m a n n a , chleb aniel
ski, -chleb Bożych wędrowców; pokarm i pod
stawa życia. Źródło życia, /siły do wędrówki, do pracy, do walki. Manna. W jaki sposób była (i ma być) spożywana?
W odróżnieniu od twardszego pokarmu, m an
na spadała na obóz izraelski w czasie nocy, wraz z rosą. Gdy lud spał, P an jego pracował.
„Oto nie drzemie, ani śpi Ten, który strzeże Izraela“ (Ps. 121, 4).
Zbierana musiała być rano, przed „wschodem słońca. O brzasku. Gdy wschodziło słońce — topniała. Dziwny pokarm, niepodobny do żad
nego z naturalnych, znajdujących się na zie
mi. Pokarm z Nieba, specjalny, jedyny dla pielgrzymów, posłany dla ludu Bożego.
Zbierany m iał być o świcie, przed codzien
nym trudem , pracą, marszem, walką. Bez po
żywienia i to odpowiedniego, człowiek nie ma sił do tych w szystkich trudów i obowiązków.
Dlatego i wówczas, i dziś, lud Boży dla poko
nania trudów swej wędrówki pielgrzym iej, otrzym uje specjalny, niebiański pokarm.
Z rozkazania Bożego m anna miała być zbie
rana po j e d n a k o w e j m ierzę dla każdej duszy, każdego członka ludu; „...po mierze go- m er na. osobę, w edług liczby dusz waszych;
każdy na tych, którzy są w namiocie, zbieraj- cie“ (wiersz 16).
W tej spraw ie postanowionej przez Pańa, w spraw ie pożywienia podstawowego, nie było (i nie ma) różnic, nie było mężów i niewiast, nie było m ałych i wielkich, nie było młodych i starych; dla każdego g o m e r, chyba że nie mógł by zjeść tyle. Dla każdego dostatecz
n a ilość pokarm u, dostateczna dla wykonania woli Bożej przez cały dzień. Na następny dosta
niesz znów, taką samą miarę; nie dla zasług twoich, ale dlatego żeś członkiem Ludu Boże
go, i dlatego, że Bóg tak obiecał!
Jeślibyś mniemał, iż zjadłbyś więcej niż ci dano, nie obawiaj się, że coś dostał, to będzie zbyt mało. Każdy członek ludu Bożego ma za
pewnioną od P ana ilość pożywienia, i to dla każdego jednaką. Ten pokarm ma być zebra
ny, przyjęty, przygotow any następnie o brza
sku, przed wzejściem słońca, przed skw arem dnia. Gdy przychodzi zwykły, codzienny tru d i pokonywanie przeciwności — człowiek Boży ma już być przygotowany, posilony, wzmocnio
ny; nie może wzmacniać się i posilać, gdy nie ma na to już czasu. W królestw ie Bożym jest ład i porządek, plan. N ajpierw przygotowanie,
później wykonanie! '
P okarm Boży zebrany o świcie i przygoto
w any następnie, m iał wystarczyć na cały dzień, ale nie mógł być zostawiony na następny dzień.
Psuł się bowiem wówczas, cuchnął, staw ał się siedliskiem robactwa. Gdy ktokolwiek z leni
stwa, czy nieposłuszeństwa, spóźnił by się z po
rannym zebraniem manny, musiał pozostać głodny; kto leniw y i nieposłuszny rozkazowi Pańskiem u — nie może karm ić się Bożym po
karm em (oby tylko wówczas nie zechciał za
spakajać głodu pokarm em innym, nie od Pana).
Ale z drugiej strony, gdy naw et w sposób na
kazany i porze właściwej naw et nazbierał po
karm u, ale pozostawił część nie spożytą na dzień następny, było to ze szkodą nie tylko- dla niego, ale i dla otoczenia: pokarm rozkła
dał się, cuchnął, i wraz z robactwem nie mógł być pożądany w namiocie. Kłopot i przykrość.
Tak więc pokarm Boży musi być przyjęty i użytkowany w sposób postanowiony i naka
zany przez Tego, który ten pokarm dał. Nie przyjęty w czasie wskazanym — topnieje, niknie; stąd głód. Zostawiony niepotrzebnie „na
8 C H R Z E Ś C I J A N I N N r 11 zapas11 przez lenistwo, cielesną zapobiegliwość
czy głupotę — gnije, rozkłada się i -cuchnie, staje się przyczyną kłopotu dla nas i otocze
nia, często choroby zakaźnej.
Ktoś mógłby w tym m iejscu powiedzieć: jak to, taka rzecz dobra i od Pana, nie może być przyczyną zła! Cóż odpowiemy? Nie bądź po
rywczy, popatrz, cierpliwie przyglądaj się, a nade wszystko k arm się według rozkazania Pańskiego. Wówczas zobaczysz sam.
Wiemy że ta manna, to obraz pokarm u Bo żego — Jego Słowa, Jezusa Chrystusa, tego prawdziwego „chleba żywota"; i łaski Bożej.
Człowiek, który nie chce karm ić się, p r z y - j ą ć Słowa w sposób i w czasie danym mu od Pana, nie może karm ić się w ogóle, a gdyby chciał to czynić po swojemu, nie nabyw a siły potrzebnej do życia w Panu; każda przeciw ność, każdy dzień wędrówki (życia), pokazuje to w sposób jawny. Kto zaś danego mu po
żywienia, we właściwy czas nie zbierze dla sie
bie i mieszkańców swego nam iotu, a później nie zużytkuje siły i błogosławieństwa Pańskie
go, odkłada to na czas przyszły przez lenistwo, czy raczej przez brak w iary i ufności — temu i ten pokarm rozkłada się i cuchnie. Nie służy jemu, staje się ciężarem i dla otoczenia.
Tak więc i w sensie duchowym karm ić się Łaską i Słowem należy według woli Bożej.
Nie dla nabyw ania bowiem wiadomości tylko i um iejętności dane je st Słowo, bo „...Umie
jętność nadyma, ale miłość buduje. A jeśli kto mniema, żeby co um iał (a moglibyśmy tu jesz
cze dodać: „lub mógł11), jeszcze n i c nie umie, ta k jakby m iał (powinien) um ieć11 (1 Kor.
8, 1.2). Po to bowiem daw any jest pokarm Bo
ży, Słowo, Jezus, aby Boży człowiek rósł w Chrystusie, (w Chrystusa), to jest aby ten w ew nętrzny człowiek m iał moc nad zewnę
trznym , cielesnym, i to tak, aby cały człowiek mógł być do dyspozycji Pana swego, jako do
bry (pożyteczny, posłuszny) sługa.
Rozumiał tę drogę i powołanie Apostoł P a
weł i dlatego pisał: „Dlatego i my... nie prze
stajem y się za was modlić i prosić, abyście byli napełnieni znajomością woli Jego we wszelkiej mądrości i w wyrozum ieniu d u- c h o w n ym, abyście chodzili przystojnie przed Panem ku wszelkiemu Jego upodobaniu, w każdym uczynku dobrym owoc przynosząc i r o s n ą c w z n a j o m o ś c i B o ż e j 11 (Kol. 1,9.10).
Z.
(dokończenie nastąpi)
CHRYSTUS UMIŁOWAŁ KOŚCIÓŁ
Zarys zasad K ościoła tu Noiuijm T e sta m en cie
Kapłaństwo wierzących
Siódmą i ostatnią praw dą, dotyczącą Ko
ścioła — z tych, które wyszczególniliśmy na wstępie — jest to, że:
(G) Wszyscy wierzący są kapłanami Bożymi Każdy Zbór powinien wydawać świadectwo o tej praw dzie poprzez odrzucenie, w p rak tycznym życiu zborowym, wszelkiego innego kapłaństwa, jak też poprzez zachęcanie każ
dego wierzącego do ćwiczenia się w używa
niu przywilejów, szczególnych upraw nień oraz ponoszenia odpowiedzialności, związanej z tym świętym urzędem, i to zarówno indyw idual
nie, jak i zbiorowo.
1. W Starym Testamencie, Zakon Mojżeszo
wy oddzielił pokolenie Lewiego i rodzinę Aaro
na ku pełnieniu obowiązku kapłaństw a pośród ludu Izraelskiego. Ludzie ci mieli odrębne sza
ty, obdarzeni zastali specjalnym i przyw ileja
mi i stali, jako szczególna kasta między Bo
giem, a zgromadzeniem ludu Izraelskiego. Tyl
ko im wolno było wchodzić do miejsca świę
tego, im też tylko wolno było składać ofiary, przew idziane przez Zakon.
2. W chrześcijaństw ie wszystko to uległo zupełnej zmianie. Obecnie, w edług Nowego Testam entu, wszyscy wierzący są kapłanami:
a) 1 P iotra 2,5 „I wy, jako żywe kam ie
nie, budujcie się w dom duchowny, w k a p ł a ń s t w o ś w i ę t e , ku ofia
row aniu duchownych ofiar, przyjem nych Bogu przez Jezusa Chrystusa.11
b) 1 P iotra 2, 9 „Ale wy jesteście rodzajem w ybranym , k r ó l e w s k i m k a p ł a ń s t w e m , narodem świętym, ludem n a bytym , abyście opowiadali cnoty Tego, K tóry was powołał z ciemności ku cudnej swojej światłości."
c) Obj. 1,5.6 „(Jemu), ... K t ó r y nas umi
łował i omył nas z grzechów naszych krw ią Swoją, i uczynił nas królm i i k a-
N r 11 C H R Z E Ś C I J A N I N 9 p l a n a m i Bogu i Ojcu Swemu; Jem uż
niech będzie chwała i moc na w ieki w ie
ków. Amen."
M arcin L uter gorąco bojował o praw dę do
tyczącą powszechnego kapłaństw a w szystkich wierzących. Napisał on takie słowa: „Wszyscy wierzący isą kapłanami, i niechaj będzie prze
klęty każdy, któryby twierdził, że istnieje ja
kikolwiek inny kapłan, aniżeli ten, którym je st chrześcijanin; n ie byłoby to bowiem opar
te n a Słowie Bożym takie stwierdzenie, m a
jące autorytet wyłącznie ludzi za sobą, pocho
dzące ze starożytnego zwyczaju, lub też w y
nikające 2 tego, że w ielu ludzi myśli, że jest to słuszne."
3. Jedną z ważnych funkcji kapłana, jest składanie ofiar. W S tarym Testamencie ofia
ram i były przeważnie zabijane zwierzęta. Dziś natomiast, w przeciw ieństw ie do tego, ofiara
m i wierzących są:
a) O fiara ciała (Rzym. 12, 1). To nie jest jakaś m artw a ofiara, lecz „ofiara żywa, święta, przyjem na Bogu."
b) Ofiara z dóbr m aterialnych (Żyd. 13, 16) ,,A dobroczynności i udzielania nie zapo
minajcie; albowiem takie ofiary podobają się Bogu."
c) O fiara chwały (Żyd. 13, 15). „Przez Niego więc nieustannie przynośmy Bogu ofiarę chwały, to jest owoce warg, w ysław iają
cych imię Jego."
Ta ofiara chwały pow inna być przyno
szona zarówno indyw idualnie jak również zbiorowo. Ta ostatnia, zbiorowe ofiarow a
nie chwały, w którym wierzący m ają wolność brać czynny udział w publicz
nym uw ielbianiu Boga, została w p rak tyce wyeliminowana przez stereotypowe, kontrolowane nabożeństwa, któ re dziś m ają przew ażnie miejsce. R ezultatem tego jest istnienie generacji niem ych kapła
nów, sytuacja, której istnienie nie jest uzasadnione żadnym w ersetem Słowa Bożego!
4. Dalszymi obowiązkami kapłana są: modli
twa, w ydaw anie świadectwa o Bogu i troska o lud Boży. W ten sposób wierzący powinni nieustannie sprawować swój święty urząd. Cy
tujem y wypowiedź n a ten tem at Ericha S auer’a w „In th e Arena of F aith" (Grand Rapids;
Wm. B. Eerdmains Publ. Co., 1955, str. 134):
„N auka Słowa Bożego n a ten tem at (Rzym.
8, 14: Gal. 5, 18; Jana 6, 13), jest całkiem jas
na: całe życie wierzącego powinno być kiero
w ane Duchem Św iętym od poranku do wie
czora i każdego dnia w tygodniu — a nie tylko w niedzielę. Jest rzeczą oczywistą, że nie ogra- cza się to do czasu spędzonego na nabożeń
stwie, do czasu wspólnego czytania Słowa Bo
żego, czy modlitwy, ale dotyczy całego czło
wieka, nie tylko w ew nątrz, ale i na zew nątrz miejsca zebrań na modlitwę, sal, kaplic, czy budynków kościelnych. Tak więc według No
wego Testam entu, lud Boży, w pełnym zna
czeniu tego słowa, to praw dziw ie „królewskie kapłaństwo i n aród św ięty" (2 Mojż. 19, 6;
1 P iotra 2, 5—9).
5. Jakkolw iek praw dą jest, że każdy wie
rzący jest kapłanem, to rów nież je st prawdą, że każdy chrześcijanin potrzebuje Ikapłana. Tę potrzebę w pełni zaspokaja P an Jezus Chrys
tus. L ist do Żydów przedstaw ia nam właśnie naszego ukochanego Zbawiciela, jako Najwyż
szego Kapłana. On m a litość nad słabościami naszymi, ponieważ był kuszony „...we wszyst
kim, na podobieństwo nas, oprócz grzechu"
(Żyd. 4, 15).
6. Każdy miejscowy Zbór w inien uznawać w P anu Jezusie swego Najwyższego Kapłana, a każdego wierzącego jako świętego i królew skiego kapłana. Ale czy taki stan rzeczy znaj
dujem y w chrześcijaństw ie w dobie dzisiej
szej? Wręcz przeciwnie. Możemy zaobserwo
wać, że Kościół powrócił do system u kapłań
skiego, obowiązującego w S tarym Testam en
cie. Pomimo tego, że w yznają jakoby zasadę powszechnego kapłaństw a wszystkich chrześci
jan, wiele Kościołów ustanowiło swoje własne odrębne kapłaństwo, oparte w dużej mierze na systemie Mojżeszowym. I w ten spoisób mamy:
a) oddzielną kastę ludzi przeznaczonych do odpraw iania nabożeństw,
b) hierarchię dygnitarzy kościelnych, noszą
cych św ietnie brzmiące tytuły, k tó re od
różniają ich od „laika",
c) odrębny strój, który podkreśla ich przy
należność do innej sfery.
Ponad to, wszystko, Kościół pożyczył sobie od judaizm u jeszcze dalsze pomysły, takie jak:
a) poświęcone budynki z pięknie ozdobiony
mi ołtarzami, kościelnymi ozdobami i m a
terialnym i pomocami do oddawania czci Bogu,
b) robiący duże w rażenie rytuał, co szcze
gólnie apeluje do zmysłów,
c) kalendarz religijny z jego świętam i i o- kresami.