• Nie Znaleziono Wyników

Drwęca 1929, R. 9, nr 109

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Drwęca 1929, R. 9, nr 109"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

Cen* o&łoaz«li Wien*» w wysokości 1 m ilim etra na

«tronie 6-łamcwtj U gx» ba stronie 3-lamowej 30 ar, w tekście na * i i «Śroak 40 ar, na 1 stronie 50 ar.

p a rn i tekstem Ä fil, — Ogłoszenia zagr. 100% więcej, N am e« te ie f* » « * N o w e m i a s t o 8,

J&ss« fetkgpM m ^m rn m * M e w e m i a s t e ^ e r w w a g ^ ?

Rok IX Nowemiasto-Pomorze, Wtorek, dnia 17 września 1929. N r 1 0 9

y w-«vy-'

Obfitość list wyborczych to nasza prawdziwa plaga.

Nie dla czego innego nasza Ojczyzna upadła i dostała się w srogą, półtora wiekową niewolę, jak dla niezgody, niesforności, warcholstwa i swarliwo- ści jej synów. Zapłaciliśmy za te nasze wady i na­

miętności morzem krwi i łez, stosami trupów i okru­

tną niedolą. Zdawaćby się mogło przeto, że obecnie, po ponownem uzyskaniu naszej wolności, samapamięć 0 całym ogromie nieszczęść, jako następstw naszych | tradycyjnych wad, będzie zdolna przywieść na° do upamiętania się i do ich zarzucenia. Tymczasem | ani morze krwi ani potoki łez ani pożogi wojenne j ani więzienia ani Sybir ani katorgi nie zdolne by- jj ły ich wytępić w naszym narodzie. Te same namię- ] tności i wady, które trapiły i gubiły naszą Ojczyznę \ w erze przedrozbiorowej i dziś nas na nowo rozsa- j dzają i rozprzęgają. Widzimy to znów, przy obe- l cnych wyborach do rad miejskich. Taką obfitością * list wyborczych nas obdarzono znów, że wyborcy ¡j nasi ani nie będą wstanie się w nich zorjentować.

Prawie każde miasto ma tę smutną sławę posiadania po kilka, nawet kilkanaście takich list. 1 mia­

sta, objęte naszą gazetą, oczywiście nie pozostają po­

za innemi. Taki Lidzbark n p., miasteczko malutkie, wysadziło się aż na 9 list wyborczych. Działdowo j.

zdobyło się na 8, coprawda 2 nie zostały uwzglę- j dnione, Nowemiasto chełpi się pięcioma, najubożej, « ule za to jeszcze najchlubniej przedstawia się Luba­

wa, która zamyka pochód ów różnorodny tylko trze- f ma listami. Taki stan rzeczy istnieje i na całem j Pomorzu, jedynie Sępólno, jako biały kruk, wsławiło \ się jedną jedyną listą wyborczą, tak, iż wybory tam j wogóle się nie odbędą. Wszędzie atoli roz- | pęta się znów namiętna walka wyborcza wraz ze wszystkiemi szkodliwemi, częstokroć smrodliwemi następstwami, a rezultatem takiego rozbicia i takie­

go rozswawolenia być może tylko kompletna anarcbja w gospodarce naszych ciał samorządowych, w min­

iaturze taka, jaką widzimy we wielkim stylu w na­

szym sejmie. I nic tu nie poradzisz, choćbyś odmalo­

wał w jak najwierniejszych barwach całą grozę prze- j szłości, choćbyś pisał piomienistemi słowy i najwymc- \ wniejszemi argumentami udowodnił potrzebę i ko- j czyść zgody i jedności, wszystko to znaczyć będzie ! tyle, co rzucanie grochem o ścianę. Rozbija się I zawsze o złośliwy, krnąbrny, wyuzdany egoizm chc- 1 robliwie, manjacko ambitnych jednostek, które rozbić gotowe w szczerby choćby i całe państwo, byle dogodzić swej niepohamowanej, nadętej pysze 1 zarozumiałości. Myśmy po przez cały szereg wy- | borów nieustannie stawali w szranki za solidarno- * ścią i jednością obywatelską przy wyborach. Nasze \ roczniki świadczą o tern, jak wszelkiemi, nam dostę­

pnemu środkami przykładaliśmy się do zniewolenia wprost wyborców do skupienia swych aspiracyj na jednej liście. Czasami zdawało się, że przecież uda J się sztuka. Tymczasem zawsze jednak znaleźli się warcholi tacy, ludzie z pod ciemnej gwiazdy, którzy wszystkie te, tak dobrze obmyślane, plany rozbić zdołali. Ostatecznie przestaliśmy się łudzić i przy obe­

cnych wyborach aniśmy nie śmieli nawet pokusić się o wystąpienie z propozycją jednej wspólnej listy wyborczej, widząc sprawę już z góry za przegraną. I mamy wrażenie, że to ple­

mię, które jeszcze wyrosło w kajdanach niewoli, niezdolne zrozumieć znaczenia i wartości wolności i że chyba może dopiero pokolenie, które przyjdzie po nas, a wychowane już w słońcu ^wolności i wr szkole własnej, godniejsze jej się stanie i lepiej zrozumie od ówczesnego, czem jest Ojczyzna, karność, zgoda : i jedność. My przeto, za klątwę i nieszczęście uwa- \ żając taką anarchję wyborczą, nie będziemy się już 1 ani kusili o to, by angażować się po stronie jakiej- • kolwiek listy. Zwrócimy się chyba jedynie frontem j przeciw żywiołom antynarodowym i antykościelnym, j jak np. niemcom oraz socjalistom, reszcie zaś pozosta- j wimy, aby piwo, które sobie nawarzyli swą niesforno­

ścią i niekarnością,sami wypili. Bo to pewna, że rady I

miejskie, wyłonione z takiego bałaganu, nie będą zdol- 1 snej skórze może ich wreszcie nauczy rozumu i zro ne do owocnej pracy. 1 dopiero dotkliwe odczucie zumienia potrzeby i użyteczności zgody i solidarność*

szkód takiego stanu rzeczy przez wyborców na wła- obywatelskiej.

Żydzi zamordowali robotnika polskiego.

Hr. G ołu ch ow sld , sen a to r, z a stą p ił ro b o tn ik ó w p olsk ich żydam i. — Żydzi p r a c o w a li w ro li w n ie d z ie le i ś w ię t a k a to lic k ie . — W zburzenie w śród P o la k ó w .

Do jakiego stopnia dochodzi zanik poczucia godności narodowej u niektórych Polaków, o tem można się przekonać. Otóż opis wydarzenia, który znajdujemy we „Lwowskim Kurjerze Porannym“

(nr. 457):

— „Agenor hr. Gołuchoweki, senator i sanator, brat wojewody lwowskiego,sprowadziłna*swójfolwark koło Husiatyna żydowskich robotników7 rolnych (t. zw.

chaluców). Pomijając wielką niewłaściwość zastępo­

wania ludności katolickiej żydowską, nadmienić trzeba, że dzięki temu na polskim folwarku p. Go- łuchowskiego odbywała się praca w niedziele ku wielkiemu zgorszeniu ludności katolickiej, która od­

powiednio, jak bezskutecznie i w zarządzie majątku i u władz państwowych interwenjowała. Pamiętać trzeba, że majątek hr. Gołuehowskiego w Husiatynie leży nad Zbruczem, a więc na oczach bolszewików i wykonywanie pracy polnej w granicach Państwa Polskiego było dla nich znakomitym atutem agi­

tacyjnym.

Ale nie koniec. Sjoniści „pionerzy“, wyzywa­

jąc bezkarnie katolickich robotników rolnych obel- żywemi słowami, tak się rozzuchwalili, że napadali na pojedynczych robotników, a w końcu jednego fornala, Michała Wojtowicza, zabili uderzeniami bok­

sera na śmierć.

Nie do uwierzenia, a jednak prawdziwe. Na polskim majątku senatora, człowieka tak majętnego,

liczącego około 40.000 (czterdzieści tysięcy) morgów, pracują sjoniści, nie szanują niedzieli, łamią usta­

wę o spoczynku niedzielnym, rozzuchwalają się do tego stopnia, że lżą i obrażają robotników kato­

lickich, a w końcu jednego zabijają na śmierć, osie- racając młodą żonę i kilkumiesięcznego syna.

To też nie dziw, że pogrzeb ś. p. Michała Woj­

towicza, który się odbył w Olchowczyku, k. Husiaty­

na, 31 sierpnia, był imponującą manifestacją kato­

licką. Wszyscy mieszkańcy Husiatyna z orkiestrą straży ogniowej udali się na pogrzeb, cala ludność Olchowczyka i okolicznych wiosek wystąpiła, porzu­

cając pilną pracę rolną. Nad grobem przemówili:

Adolf Zdebiak, imieniem gminy Olchowczyka, gdzie zamordowany mieszkał i Apolinary Jasiński, imie­

niem rolników, piętnując dosadnie właściwy cel ćwiczeń rolnych kandydatów do Palestyny.

Morderca siedzi w aresztach sądu grodzkiego w Husiatynie, a sjoniści depeszują, jeżdżą, zbierają pieniądze, sprowadzają adwokatów ze Lwowa i utrzymują, że aresztowanego uwolnią, a może zdobędą jeden nowy dokument do pogromu żydów w Polsce. Wieczorem jednak siedzą w mysich dziurach.

Celem roztoczenia opieki nad żoną ś. p. Wojto­

wicza i dzieckiem powstał komitet, którego zada­

niem będzie również czuwać nad tokiem dochodzeń sądowych całej sprawy“.

Waldemaras cierpi na manję prześladowczą.

P o tw o rn e o s z c z e r s t w o ! T a jem n iczy p rzeja zd p rzez P o lsk ę.

Berlin. Polakożercza „Berliner Börsen Zeitung“

zamieściła wywiad swego korespondenta genewskie- • go z dyktatorem litewskim Waldemarasem.

Z wywiadu owego widać, źe Waldemaras chory \ jest na manję prześladowczą. Oto „kwiatuszki“ ) z wywiadu Waldemarasa :

„Przed moim wyjazdem z Kowna — mówił ■ Waldemaras, — otrzymałem list z pogróżkami, że \ podróż ta będzie moją ostatnią podróżą w życiu, f Wiem również z miarodajnego źródła, że nie dawno ? Pleczkajtis przyjęty został przez Piłsudskiego w Dru- j skienikach (?!) i że przy tej sposobności Piłsudski ; zażądał, aby wreszcie coś rozstrzygającego nastąpiło, f Jak Waldemaras naprawdę chory jest na manję prześladowczą, świadczy o tem jego powrót z Gene­

wy do Kowna. Nastąpił on z niesłychanemi ostroż- nościami.

Do granicy litewskiej Waldemaras jechał trze­

cią klasą, zmieszany z publicznością, a na granicy opuścił nagle pociąg i niepostrzeżenie wymknął się przez peron i wsiadł do auta, czekającego w bocznej uliczce. Autem tem odbył dalszą podróż do Kowna.

Ostrożności te zostały zarządzone w obawie zamachu na Waldemarasa.

P o w r ó t n u n cju sza p a p iesk ieg o do K ow na.

Wilno. Z Kowna donoszą, że konflikt między

rządem litewskim a Watykanem chwilowo załago­

dzono i nuncjusz papieski powrócił do Kowna.

Walka z polskością na Litwie.

N a jście sza u lisó w na k o śció ł.

Kowno. Już od dłuższego cżasu szowiniści li­

tewscy w Bobrach, powiatu kowieńskiego, dokładali wszelkich starań, celem skasowania w jej parafji nabożeństw w języku polskim, mimo, iż w tej oko­

licy 90 proc, ludności stanowią Polacy. W ostatnią niedzielę Litwini postanowili przemocą wyrugować język polski z kościoła. W tym celu, ponieważ Lit­

wini w Bobrach stanowią znikomą mniejszość, zwo­

łano okolicznych szaulisów. Prócz tego sprowadzono dużo liczbę szaulisów z Kowna z orkiestrą. Podczas nabożeństwa, które przypadło tej niedzieli dla Pola­

ków, nagle zaintonowano pieśń po litewsku. Po­

wstał nieopisany hał8s, który trwał do końca nabożeństwa, zagłuszając księdza. Po nabożeństwie wyszedł z kazaniem ksiądz litewski, który bez wzglę­

du na to, że jest szaulisem, oświadczył, że nie może tolerować tak krzyczącej niesprawiedliwości i wobec tego, dla uniknięcia przyszłych scysyj w kościele, zamyka go, aż do specjalnego zarządzenia arcybi­

skupa.

M arszałek P iłsu d sk i p o w r ó c ił do W arszaw y, j Warsawa, 13. 9. W dniu dzisiejszym przybył j z Druskienik do Warszawy marsz. Piłsudski. Wieczo­

rem odbył konferencję z premj. i min. Matuszewskim.

W yjazd e k ip y p o lsk ie j do R ygi.

Warszawa. Dnia 15 bm. wyjechała do Rygi na zawody konne ekipa polska w następującym skła­

dzie : rtm. Trenkwald, rtm. Lewicki i por. Sałęga.

Ekipa weźmie udział w wojskowych konkursach hippicznych, które odbędą się w Rydze od 20 do 22 bm.

Ć w iczen ia flo ty n ie m iec k ie j.

Świnoujście. Biuro Wolffa donosi, iż dziś w nocy flota niemiecka pod kierownictwem swego do­

wódcy wice-admirała Oldehopa odbyła nocne ćwicze­

nia. Według komunikatu biura Wolffa, wspólne ćwiczenia wszystkich jednostek floty niemieckiej rozpoczęły się dnia 9. bm. po wizytach eskadry nie­

mieckiej w Szwecji, Finlandji i na Łotwie.

Ćwiczenia będą trwrały do dnia 20 bm. W przy­

szłym tygodniu odbędzie się szereg nocnych i dzien­

nych ćwiczeń, które zakończone zostaną przeglądem floty, dokonanym przez jej kierownictwa.

m m m M C * »r. m n a . f * * * ¡Mfodyftcmgo egsomgior** 15 gr^ ^ y:

^ R

M dodatkami i „Opiekali Młodzieży'*, „Nasz Przyjaciel“ I „Rolnik“

Jto w ęm * ww*s*#*®*Afi **ssy mi wtw«k,

W m d m I * *4©4® k m . — ^ra»d||fiate irynod dla W* «i * Osew»«®ł®« M l st

SamiMiMki « M HM A > dbtmmMtan 1.15 aŁ

,f»*ids»*#e «fcs awsw*.

(2)

Wykrycie sprawców zamachów bombowych na urzędy w Schleswigu.

B e r in . P r a s a h e r liń s lr ił H nnncî rt tru lrrx rn in rtnriAirTiłnTrrfi n 7 » m » n W h A m h n u ra r' ruarih HnnPA«rQ_

I A Q Û 1 G S O I .

Berlin. Prasa berlińska donosi o wykryciu i aresztowaniu dwueh uczestników zamachów bom­

bowych, dokonanych w ostatnim roku na różne gma­

chy urzędowe w Schleswigu, Holsztynie i t. d.

Policja harnburska miała wczoraj aresztować b.

kapitana policji ze Studgardu, nazwiskiem Nikiel.

W mieszkaniu jego znaleziono bombę takiej samej konstrukcji, jakiej używano przy zamachach. Jedno­

cześnie aresztowano w Hamburgu urzędnika ban­

kowego, w mieszkaniu którego znaleziono bombę, również podobnej konstrukcji do bomb, używanych w zamachach.

Obaj aresztowani mają być sympatykami rady­

kalnego ruchu chłopskiego, który w północnych powiatach niemieckich znajdował swój wyraz m. in.

w zdemolowaniu urzędów podatkowych.

„Vossiscbe Zt.“ donosi, że w dniu dzisiejszym w Hamburgu i okolicy dokonane zostaną dalsze are­

sztowania w związku z afe^ą bombową.

Berlin. Komunistyczna „Welt ani Abend“ po­

daje, iż zaaresztowany wczoraj pod Monachjum przywódca „Landyolk* Hamkens, który odbył podróż propagandową po G. Śląsku, był właśnie w trakcie przenoszenia działalności zamachów przez Schleswig na Śląsk, gdzie usiłował stworzyć organizację terro­

rystyczną.

Altona. Biuro Wolffa donosi, iż przesłuchanie

podejrzanych o zamachy bombowe ’ osób doprowa­

dziło do pozytywnego wyniku, a mianowicie jeden . z aresztowanych przyznał się, że był obecny przy

jednym z zamachów.

T ajem n icze w ła m a n ie do sk ła d ó w broni w N iem czech .

Berlin, 12. 9. W nocy dokonano w Berlinie ta­

jemniczego włamania do prywatnego składu broni firmy Gustaw Losehe, przyczem zabrano 40 pistole­

tową jeden rewolwer i znaczniejszą ilość amunicji rewolwerowej. Włamywacze nie naruszyli natomiast znajdującej się tam kasy. Okoliczność ta naprowa­

dza na domysł, iż włamanie ma charakter polityczny, a pewme dalsze szczegóły dowodzą, że wykonali je nie zawodowi zbrodniarze, lecz osoby nie obznajomio- ne z techniką włamania.

Policja berlińska podjęła w tej sprawie energi- [ czne śledztwo, a sprawa nabiera tern większego

* znaczenia, że wT ostatnich dniach z różnych stron doniesiono o podobnych włamaniach i rabunków materjałówr wybuchowych, broni i amunicji.

Jak donoszą z Moguncji, w pobliskiej miejsco­

wości Gonzenheim aresztowano przywódcę miejsco- wej grupy komunistycznej, a to wobec faktów, że znaleziono u niego znaczną ilość materjałów wybu­

chowych, zapalniki i inne materjały palne.

* N o w e m i a s t o , dnia 16 w rześnia 1929 r.

K alendarzyk. 16 września, Poniedziałek, Euzebji p. ra.

17 w rześnia, W torek, Stygmy św. Franciszka, Wschód słońca g. 5 — 38 m. Zachód słońca g. 18 — 10 k

| W schód księżyca g. 18 — 12 m. Zachód księżyca g. 3 — 16

WÊBttkmœtmz**

Sytuacja w Palestynie.

W całym kraju p rzy w ró co n o spokój. — Sk ładk i na ofiary zajść p a le sty ń sk ic h . — W ileńscy żydzi silą się na 100000 zł.

Londyn. Z Palestyny donoszą, że w całym kraju przywrócono spokój. Wobec tego angielski urząd kolonjalny przerywa ogłaszanie komunikatów 0 sytuacji* Również wrobec uspokojenia powracają do swej bazy na Malce wysłane swego czasu do Palestyny transportowiec lotniczy „Courageous“

1 torpedowiec „Veteran“.

Londyn. Według doniesień z Jerozolimy przy­

stąpiono tam do przesłuchiwania aresztowanych Arabów. W Hebronie władze dokonały wizji lokal­

nej na miejscu starć, przyczem sprowadzono ludność żydowską, zamieszkałą poprzednio na tem przedmie­

ściu. Żydom towarzyszył silny oddział policji, w celu niedopuszczenia do jakichkolwiek wykroczeń.

Do Wysokiego Komisarza Palestyny zgłosiła się de­

legacja Arabów, która złożyła memorjał w sprawie zajść. Oświadczenie Arabów przytacza fakty wystą­

pień Żydów przeciwko Arabom. Wysoki Komisarz stwierdził, iż Arabowie muszą się wstrzymać ze złożeniem tego memorjału, aż do czasu przybycia specjalnej komisji do zbadania zajść w Palestynie, wydelegowanej przez rząd angielski.

Warszawa. Żydzi na całym świecie zbierają składki na ofiary zajść w Palestynie. Komitet wileń-

«w»— »1 ' »*•

P rzed za m k n ięciem P. W. K. — P r z y b y c ie liczn y ch w y c iec z ek za g ra n iczn y ch . Poznań. W związku z bliskim terminem zatn"

knięcia Wystawy, tj. 30 bm., wybierają się, jak wiado­

mo, do Pozaania liczne wycieczki zagraniczne.

W końcu bież. tygodnia przyjeżdża do Poznania wycieczka grecka. W dniu 18 bm. przy­

bywa wycieczka węgierska w ilości 60 osób, zaś dnia 20 bm. przyjeżdża 83 studentów perskich. Z wycieczek dziennikarskich zapowiadają się wycieczki dzienników włoskich, szwajcarskich i berlińskich.

Dnia 15 bm. wyjeżdża z Paryża wycieczka uczniów szkół francuskich, — zaś dnia 20 bm. zwiedzą Wy­

stawę konsulowie państw obcych w Warszawie.

F rancuski m in ister han dlu g o ściem P olsk i.

Poznań. Dziś w południe przybył z Paryża do polsko-niemieckiej stacji granicznej w Żbąszyniu fran­

cuski min. przemysłu i handlu Bonfour w towarzy­

stwie żony, radcy ambasady polskiej w Paryżu p. Wę-

' cłaski, do którego weszli tylko sjoniści i ortodoksi, postanowił zebrać na ten cel w Wilnie 100.000 zł.

i S to lica A post. u w a ża o d b u d ow ę p a ń stw a ż y d o w sk ie g o za m rzonkę.

j W związku z ostatniemi wypadkami w Palesty­

nie, katolicka ajencja prasowa podaje: Stolica Apostolska protestowała przeciwko deklaracji Bal- foura przed forum Ligi Narodów, przewidując nie­

bezpieczeństwa, na jakie ona naraża Ziemię św.

Sekretarz stanu, kardynał Gaspari, w liście swym z d a. 15 maja 1922 r., wykazał nieziszczalność w praktyce projektu lorda Balfoura.

Ostatnie krwawe walki wykazały dowodnie, że przewidywania Stolicy Apostolskiej były najzupełniej słuszne i że nadzieja odbudowy państwa żydowskie­

go w Palestynie należy dziś do nieziszczalnych mrzonek.

W P a le sty n ie zn ó w w r e w a lk a .

Wiedeń, 13. 9. „Neue Freie Presse“ donosi z Jerozolimy, że grupa Arabów ostrzeliwała kolonje Mahneja w Galilei. Dwóch żydów zostało ciężko rannych. Do kołonji Mishnar Bajardes wtargnęli Arabowie i dokonali plądrować.

wowicza i swego osobistego sekretarza.

Na dworcu w Zbąszyniu oczekiwali ministra ambasador francuski w Warszawie Laroche z mał­

żonką, ambasador polski w Paryżu p. Chłapowski, podsekretarz stanu w Min. Przemysłu Handlu Dole- żał i radca handlowy ambasady francuskiej w War­

szawie Blessis.

W atykan w ie r z y c ie le m P olski.

Warszawa. Agencja Wschodnia donosi, iż Watykan z funduszów płaconych przez rząd wło­

ski z tytułu układu lateraneńskiego, przekazanych do Banca Commerciale Italiana, polecił zakupić za całą sumę różnego rodzaju papiery wartościowe i w głównej mierze walory przemysłowe. Między zakupionemi papierami wartośeiowemi znalazł się ró­

wnież pokaźny pakiet obligacyj polskiej pożyczki państwowej, emitowanej we Włoszech, a zabezpieczo­

nej na dochodach polskiego monopolu tytoniowego.

Jak z tego wynika, Watykan stał się wierzycielem państwa polskiego.

Z m i a s ta i patm atu *

K ilka sz c z e g ó łó w z Ś w ię ta P. W. i W. F.

ł z p ob ytu P. W ojew ody w L ubaw ie.

k L u b a w a . Rzadkie dni przeżyw ała Lubawa w tygodnia od dnia 1. do 8 bm. Tydzień ten przeznaczony był dia m łod­

szej generacji, k tóra w tygodniu owym w szlaehetnern w spół­

zawodnictwie sportow em i lekkoatletycznych zaw odach u b ie­

gała się o pierw szeństw o i palm ę zwycięstwa. Sposoby w y­

chow ania fizycznego i praca ala przysposobienia wojskowego ujaw niły się tu w całej swej pełni. W ysiłek woli, gra m ięśni, sprężystość m łodych ciał, święciły trium fy, a dobrze pojm o­

w ana am bicja pobudzała zawodników do zw ycięstwa. Przy­

jem ność spraw iało patrzeć, szczególnie w głównym d n ia zawodów w niedzielę, dnia 8, bm., na te sm ukłe, zahartow ane ciała młodych sportowców, którzy n a dany znak staw ali do zawodów, aby zwycięstwem chlubę przynieść sobie i sw em towarzystwom , gniazdom i zespołom. P iękne to były dni, działające jak odżywcze prądy życiowe.

O rodzaju zawodów już pisaliśm y. Odbywały się w ciągu pierwszego tygodnia bm.; główny jednak dzień zawodów przy­

padł na niedzielę, która też właściwem była św iętem w ycho­

w ania fizycznego. Na dzień ten przybyły w szystkie d rużyny sportow e i tow arzystw a przysposobienia wojskowego z całego pow iatu do Lubawy, aby święcić swój dzień. Około 1500 chłopa stanęło w zw artych kolum nach i k arn y c h szeregach.

A jeszcze specjalnego ch a ra k te ru n ab ra ł dzień ten przez przy­

bycie do Lubawy p. Wojewody Pom orskiego. Miasto przy­

brało wygląd uroczysty. Powiewały z domów chorągw ie, bram y trium falne, girlandy i tran sp a ren ty zdobiły ulice.

Ju ż w czesaym rankiem pobudka oznajm iła, że czas sta n ą ć do szeregu. Niebawem też zw arte kolum ny zaczęły podążać n a rynek m iasta, gdzie ustaw iły się w szeregach, kom panja za kom panją, aby w ysłuchać mszy polowej. Barw ne sz tan d a­

ry ustaw iły się naprzeciw i po obu stronach ołtarza polowego.

Czekano na p. Wojewodę Pomorskiego, k U ry przybył p u n k tu aln ie na czas zapow iedziany, w otoczeniu p. Starosty oraz panów w ojskow ych z dowództwa garnizonu brodnickiego.

Szpalerem , utw orzonym przez dzieci szkolne i tłu m y publiczności, przybył p. Wojewoda przed gm ach M agistratu, gdzie pow itany został przez zastępcę burm istrza, w ładze m iasta, duchow ieństw o i naczelników urzędów i gdzie w rę­

czono m u sym boliczne klucze m iasta. W itała także P ana Wojewodę córeczka prof. p. Ł ukasika pięknym w ierszykiem , w ręczając mu bukiet kw iatów.

N astępnie ud ał się p. W ojewoda n a rynek, gdzie p_ por.

S ikorski zdał raport. P an W ojewoda przy dźw iękach hym nu narodow ego przeszedł front w szystkich kom panij, poczerń u d a ł się przed ołtarz połowy, by w ysłuchać mszy św iętej, k tó rą odpraw ił Ks. P ra łat Kasyna w asyście m iejscow ych kapłanów . Mszę św iętą poprzedził ś p ie w : Boga Rodzica, z któ rą to p ie­

śn ią na u sta ch szło niegdyś polskie rycerstw o do zwycięskich, bojów.

Po skończonej mszy św iętej w stąpił n a m ów nicę czcigodny ksiądz P ra łat K asyna, który w pięknych, głęboko przem yśla­

n y ch słow ach, dał w yraz swej radości, że po wiekowej n ie ­ woli dozwolono nam jest witać w wolnej obecnie Ojczyźnie, przedstaw iciela N ajjaśniejszej Rzeczypospolitej P olskiej.

W spominał, jak to z u tęsknieniem przed paru zaledwie la ty w yczekiwaliśm y wysw obodzenia z niew oli, które to w ysw obo- dzenie i wolność, na ostrzu swej szabli w pam iętnym dn iu 19 stycznia, przyniósł nam żołnierz polski, w kraczający w d n iu tym do Lubawy i biorący ziemie te w posiadanie dla P olski.

Mówił, by tej wolności, tego wielkiego darń Bpżego znów u le uronić, lecz w zgodnej w spółpracy zjednoczyć siły dla d o b ra naszego kraju. Niech się św ięci zgoda, a ginie zawiść i n ie­

zgoda, w ołał kaznodzieja, a słow a jego po ry n k u całym rozgła­

szały radjow e m egafony.

Po wzniosłem tem przem ów ieniu, w stąpił na m ów nicę ..p»

Starosta, który w itał przybyłe drużyny i w yraził swe zadowo­

lenie, że tak liczne zastępy do Lubawy przybyły. Zaznaczył,, że św ięto to szczególniejszej jeszcze n ab iera w artości przez przybycie n a nie P ana Wojewody, n a którego cześć wzniósł, okrzyk : n ie ch żyje.

N astępnie przem ów ił Pan Wojewoda. Mowę jego cechow ał w ielki patrjotyzm i troska głęboka o dobro i przyszłość k raju . Odzywając się do drużyn, oświadczył, że za tychże szeregam i sto ­ ją dalsze niew idzialne, szeregi daw nego rycerstw a polskiego*

zakute w stal i zbroje, zw ycięskie z pod Psiego Pola, G run­

w aldu i in n y c h pobojowisk polskich. Stoją ci wszyscy m ę­

czennicy w szystkich pow stań polskich*, którzy porzucili w szy­

stko dla Ojczyzny, a w końcu kryć si% m usieli, iąk osaczona zw ierzęta po lasach i kniejach, lub ginąć w lochach carskich!

w ięzień i śniegach Sybiru. Stoją ci wszyscy bohaterscy żoł­

nierze, co to krew sw oją przelew ali w wojnie światowej,, by krw ią tą okupić wolność dla P oiskh W szak ziemia, n a k tó ­ rej stoicie, — mówił dalej P an W ojewoda — w każdej sw ej piędzi przesiąk n ięta je st krw ią bohaterów . Czcijcie tę ziem ię

l v d z k h .

P O Wj l E Ś Ć . 7

(Ciąg dalszy.)

Powozy posuwały się wolno i baron mógł się dowoli wpatrywać w piękną dziewczynę, która wcale go jeszcze dotąd nie zauważyła. Patrzała z za­

interesowaniem na wspaniałe ekwipaże i na kosztowne suknie pań, co najlepszym było dowodem, że nie zna jeszcze dokładnie paryskiego towarzystwa.

A więc nie musiała tu być jeszcze długo.

Obok niej siedział starzec o długiej, śnieżnej brodzie. Czarny jego surdut zdobiła wąska wstą­

żeczka kolorowa.

— Ona wygląda jak hiszpanka, — zauważył Fryderyk po chwili.

— Ach ! To ty zawsze myślisz jeszcze o niej ?

— Tak ! Nie mogę odwrócić oczu od jej twarzy !

— No, no, to coś na serjo! Teraz trzeba uwa­

żać.

— Muszę się dowiedzieć, kto to jest 1

— M )że ożenisz się z nią natychmiast ? — szy­

dził przyjaciel.

Fryderyk milczał i poruszeniem lejcy naglił swe­

go konia do pośpiechu. Powozy zrównały się prawie.

— Znasz tego pana ? — zapytał znowu.

— Nie widziałem go nigdy w życiu !

— A owe panie ?

— Też widzę je poraź pierwszy!

Piękna nieznajoma ani razu jeszcze nie spoj­

rzała na barona.

— Jaki to order? — zapytał Fryderyk, wskazu­

jąc na kolorową wstążeczkę na surducie starca.

— Zdaje mi się, że hiszpański królowej Izabeli!

— odrzekł przyjaciel, przykładając lornetkę do oczu.

— Więc to rzeczywiście, jak przypuszczałem, Hiszpanie!

W tej chwili zauważył baron, że młoda dziew­

czyna dotknęła lekko ramienia starca i spojrzała w boczną aleję. Potem rozmawiali oboje żywo, po cichu. Fryderyk zwrócił oczy w tym samym kierun­

ku i spostrzegł jakiegoś młodego mężczyznę, jadące­

go konno. I ten wyglądał jak Hiszpan, a może na­

wet był krewnym, przyjacielem, albo co gorsze, wielbicielem pięknego dziewczęcia.

I na tę myśl uczuł Fryderyk dotkliwy ból w sercu i jeszcze uważniej patrzał na zbliżającego się jeźdźca, przystojnego mężczyznę o ciemnej, ogorzałej twarzy i ponurem spojrzeniu, które jednak na dok młodej dziewczyny dziwnie się rozjaśniło,.,

Baron zaczynał się stawać zazdrosnym; gniewał się sam na siebie, ale więcej jeszcze na nieznajome­

go, który tak dzielnie kierował ognistym rumakiem, i który teraz nawet otrzymał uśmiech dziewczęcia.

Baron ściągnął tak silnie lejce, że koń jego stanął dęba i dotykał przedniemi nogami powozu Hiszpanów.

Panie krzyknęły przerażone — publiczność przybie­

gła na ratunek, ale Fryderyk poskromił już konia i jechał znowu wolno. W każdym razie osiągnął zamierzony cel, młoda dziewczyna bowiem spojrzała na niego. Czarne jej oczy spoczęły na nim bez strachu i trwogi, gdy uspakajał swego kasztana.

Spojrzenie jej pozbawiło do reszty przytomności zachwyconego barona. Gorące uczucie szczęścia na­

pełniło nagle jego serce, a twarz jego wyrażała tyle zapału, że przyjaciel nie mógł się powstrzymać od głośnego śmiechu.

i — Nie śmiej się, — rzekł baron. — Jestem 5 tak zajęty tą dziewczyną, że muszę się dowiedzieć ' koniecznie, kim ona jest!

— Nic łatwiejszego! Jedź tylko ciągle za ich po­

wozem — dla twego kasztana jest to drobnostkal

— Naturalnie!

— Gdy wyjadą z lasku, udamy się za nimi w 1 pewnej odległości tak, aby to nikomu nie podpadło!

— Tak, tak! Nigdy jeszcze nie zdarzyło mi się

f coś podobnego! (C. d' «.)

(3)

so lsk ą jak relikw ię, o całość Ojczyzny dbajcie, granic jej czuj­

nie strzeżcie, o w spólnym w ysiłku ku jej lepszem u ju tru dążcie. Wszak w w aszych ręk ach są przyszłe losy kraju, wy orzecież z rąk starszego pokolenia ujm iecie w swe błonie ster naw y państwowej. Dokąd pokierujecie, dotąd Polska oóidzie i ta k ą będzie, jakiem i wy będziecie. Pam iętajcie, ze klątw ą i zgubą dla Polski były w aśnie i niezgoda jej obyw a­

te li Nie popełniajcie więc stary ch tych błędów i bądźcie zgodni w pracy i w ysiłkach dla wielkości Rzeczypospolitej.

Niech was nie kłócą w aśnie partyjne, które nas, starszych, od siebie odepchnęły i rozłączyły, lecz m ech was łączy je ­ dność we w szystkich zam iarach dla dobra Ojczyzny. Bądźcie lepsi od nas, wszak w aszych dasz nie zatruw ała niew olą u obcych i na wolnej już wzrośliście ziemi. Pod opiekę K ró ­ lowej Korony Polskiej, jak ongi rycerstw o polskie, się oddaj­

cie a niezaw odnie stanie się w ielką i potężną Ojczyzna nasza.

’ Przem ów ienie swoje P an W ojewoda zakończył okrzykiem na cześć N ajjaśniejszej Rzeczypospolitej i jej P rezydenta Igna­

cego Mościckiego. Rzadko kiedy o m ury naszego m iasta od­

bijały się tak piękne i patrjotyczne słowa, jak owej niedzieli.

U tkw iły one niezawodnie głęboko wT pam ięci w szystkich

słuchaczy. . .

Przem aw iał jeszcze kapitan p. Panasiew icz, zaznaczając, że przysposobienie wojskowe, aczkolwiek nie jest w ojskiem regularnem , to jednak jest rozbudow aniem arm ji polskiej i jej pomocą. Równe i w spólne są obydw óch cele: stać na straży i być gotowym do obrony granic Państw a. Mówca n a ­ stę p n ie w niósł okrzyk n a cześć naczelnego wodza sit zbroj­

nych, marsz. Piłsudskiego.

Po przem ów ieniach ty ch nastąp iła defilada w szystkich

•drużyn. Przedefilowały więc przed Panem W ojewodą i tegoż otoczeniem w szelkie drużyny w ychow ania fizycznego, kluby aportow e, tow arzystw a Powstańców i Wojaków, h arc erk i i harcerze. Przedefilowały także wozy, sym bolizujące skautów i harcerzy, wóz „Sokoła“ z żywą piram idą na poręczach, sa­

m ochód Czerwonego Krzyża oraz wozy O chotniczej Straży P o ­ żarnej. Defilada w ypadła doskonale i bardzo dobre robiła w rażenie.

Po defiladzie udały się drużyny na obiad połowy n a dzie­

d zin iec Rzeźni Miejskiej. W obiedzie tym w ziął udział także P a n Wojewoda wraz z otoczeniem wojskowem i cywilnem , jedząc z w spólnego kotła. U sługiw ały dzielnie członkinie K oła Polek. Nakarm iono około 1400 osób.

O godzinie 2-ej po południu udały się drużyny do P ark u W olności na boisko, które zostało znacznie rozszerzone i na k tó ry m pobudowano trybunę. Pośw ięcenia boiska dokonał Ks.

P ra ła t Kasyna, poczem rozpoczęły się zawody lekkoatletyczne, którym przyglądał się i w ynik ich śledził pilnie Pan Wojewo­

d a do blisko godziny 5 po południu, poczem odjechał do Tuszow a i Montowa.

W ieczorem n a obu salach odbyły się zabawy taneczne, na k tó ry c h ochoczo się bawiono.

W ynik z a w o d ó w Ś w ię ta P rzysp osob ien ia W ojskow ego w L ubaw ie, tj. 8 bm.

1. dzień. Zawody strzeleckie:

I . S trzelanie n a 100 mtr., leżąc z wolnej ręk i dla przedpobor.:

1. Rozwadowski Jan, Tow. Powst. i Woj. P rątn ica 53 pierśc.

2. Szwarc Franc., Tow. Gimn. „Sokół“ Nowemiasto 47 3. Jagielski Stefan, Stów. Młodz. Polsk. Lubaw a 46 II. Strzelanie na 200 m tr., leżąc z w olnej ręki dla rezerw istów :

1. Szram ka W ładysław , Tow. Powst. i Woj. S karlin 45 pierśc.

2. K rajnik Józef, K rotoszyny 45 3. D embowski Paw eł, Lubaw a 44 4. K unc Edward, K urzętnik 44 I I I . S trzelanie sekcyjne na 200 m. leżąc z wolnej ręki dla rezerw .,

1. Zespół Tow. Powst. i Wojaków K rotoszyny 228 pierśc.

2. Zespół Tow. Gimn. „Sokół“ Lubaw a 211 3. Zespół Tow. Pow st i Wojaków Zwiniarz 194 2. dzień. Zawody tennisow e :

I . Gra pojedyńcza pań:

1. p. Ja n in a Gburkow ska, K lub Tennisow y Nowemiasto.

I I . Gra pojedyńcza panów:

1. p. mec. P etri, Klub Tennisow y Lubawa.

I I I . Gra podw ójna pań:

1. para G burkow ska i Lipińska, K lub Tennis. Nowemiasto IV. Gra podw ójna panów:

1. para Dr. Brasse i Rogowski, Klub Tennisow y L ubaw a V. gra m ie sz a n a :

1. para K aszubow ska i Dembowski, Klub Tennisow y „ 3. dzień. Zawody w piłce n o ż n e j:

L ubaw ski K lub P iłki Nożnej pokonał now om iejską

„S p artę“ w sto su n k u 2:1.

4, dzień. Zawody w m arszu 5 kim. ze strz e la n ie m : 1. Zespół Stów, Młodz. Polskiej Lubaw a 2. ,. Tow. Powst. i Wojaków P rątn ica 3. Tow. Gimn. „Sokół“ Lubawa.

4 , dzień. Strzelanie z broni m ałokalibrow ej i z ł u k u : Z broni m a ło k alib ro w e j: 1. Brzozowski Bronisław z Tow.

Powst. i Wojaków Lubawa.

Z łu k u : 1, K ruszyński, Hufiec Szkolny Lubaw a 16 pierśc.

T. dzień. Zawody w pikę k o sz y k o w ą:

1. S em inarjalny Hufiec Szkolny Lubaw a Zawody w piłkę s ia tk o w ą :

1. Sem inarjalny Hufiec Szkolny Lubawa

<8 dzień. Zawody lekko-atletyczne : bieg 66 mtr.:

1. Lendzion Stan., Tow. Gimn. „Sokół“ Now em iasto 7,3 sek.

2. B ruski Stefan ,. ,, ,, ,, 3. Zieliński S tanisław , Stów. Młodz. Polsk. Lubawa.

B ieg 800 mtr.:

1. W idzigowski Fr., Tow. Gimn. „Sokół“ Nowem iasto 2,24 nu

2. Lendzion Marjan „ *

3. Sm ykow ski Zygm unt, Stów. Młodz. Polsk. Tylice IBieg 3000 mtr.:

1. Sm ykow ski Teofil, Stów, Młodz. Polsk. Tylice 11,47 m.

2. Olszewski Franc., Tow. Gimn. „Sokół“ Nowemiasto 3. Zedlew ski Bron. Lubaw a 4. Lendzion F eliks N ow em iasto

«Sztafeta 4X*00 m -:

1. Stów. Młodzieży Polskiej Nowem iasto 52 sek.

2. Tow. Gimn. „Sokół“ N ow em iasto 54 *

»Sztafeta olim pijska.

1. Stów. Młodzieży Polskiej N ow em iasto 4.25 m.

29 Tow. Gimn. „Sokół“ Nowemiasto 4,3 L m.

Bieg 110 m tr. przez p ło tk i:

1. Szwarc Franc., Tow. Gimn. „Sokół“ Now em iasto 22 sek.

R zut dyskiem :

1. Zawadzki Stan., Stów. Młodz. Polsk. N owem iasto 32,17 m tr.

2. Szwarc F ranc., Tow. Gimn. „Sokół“

3. Sm ykow ski Zygm unt, Stów. Młodz. Polsk. Tylice, P ch n ię c ie k u l ą :

1. M roczyński Boi., Tow, Gimn. „Sokół“ N ow em iasto9,45 m tr

2. Szwarc F ranc..

3. Szulwic Ja n , Stów. Młodz. Polsk. Lubawa.

R z u t oszczepem :

1. Zaw adzki Stan., Stów. Młodz. Polsk. N ow em iasto 35.89 m tr.

2. Lendzion Stan., Tow. Gimn. „Sokół“ 3. W ieczorek Aleks., Hufiec Szkolny Lubaw a.

S k o k w dal:

1. Lendzion Stan., Tow. Gimn. „Sokół“ Now em iasto 5,32 m tr.

2. G łuchow ski Ja n , Hufiec Szkolny Lubaw a

3. Graj Bronisław , Tow. Gimn. »Sokół“ N ow em iasto.

S k o k wzwyż:

1. Pawski Franc., Tow. Gimn. „Sokół* Now em iasto 1,46 m tr.

2. M roczyński Bolesław „ ^

3. G łuchow ski Ja n , Hufiec Szkolny L ubaw a

Skok o ty c z c e : i££ T

1. Mroczyński Boi., Tow. Gim n.,.Sokół“ N ow em iasto2,08 m tr.

2. Paw ski Franc., >• » 3. Górski A ntoni Lubawa.

U ro czy sto ść K ola Polek»

L u b a w a . Stów. Młodz. K a t pod nazw ą Koła Polek obchodzi w niedzielę, 22 w rześnia rb. z okazji 10-leeia swego istn ien ia uroczystość pośw ięcenia sztandaru połączoną ze zjazdem okręgowym. Program: Sobota, 21 w rześn ia: Przyjazd d ele­

gow anych i podział kw ater. — Niedziela, 22 w rz e śn ia : Godz.

6.30 przyjazd delegacyj. Godz. 8 zbiórka w szystkich tow arzystw na dziedzińcu szkoły pow szechnej. Godz. 8,25 wymarsz z ork iestrą do kościoła na uroczyste nabożeństw o i pośw ięce­

nie sztandaru. Po nabożeństw ie pochód przez m iasto. Godz.

11.30 uroczyste posiedzenie na sali p. K owalskiego (h o tel

„Pod o rłem “) a. zagajenie i pow itanie gości oraz delegacyj przez honorow ą prezeskę i założycielkę* drh. Zofję C hrzano­

w ską, b. przem ów ienie pow italne, c. spraw ozdanie z działalności tow arzystw a, drh. prezeski Opałkówny, d. wbijanie gwoździ pam iątkow ych, e. zakończenie. Odśpiewanie hym nu Młodzieży (Pieśń Hołdu Marji). Godz. 13,30 w spólny obiad w ho telu

„K opernika“. Godz. 15,30 zwiedzenie zabytków m iasta. Godz.

17,00 podwieczorek w hotelu „K opernika“ z urozm aiceniam i (monologi, śpiewy) Godz. 20,00 zabawa taneczna w sali p.

Kowalskiego (hotel „Pod orłem “), połączona z różnem i n ie ­ spodziankam i. — Bufet we w łasuym zarządzie.

Z aop atrzen ie się lu d n ości oraz in sty tu c y j p a ń stw o w y c h i kom u n aln ych w w ę g ie l

n a zim ę.

N o w e m ia s t o . W zw iązku z trudnością zaopatrzenia konsum entów w węgiel w okresie jesiennym i zimowym z pow oda przeciążenia tab o ru kolejowego oraz w arunków atm osferycznych, spowodowanych zw iększonym pobytem na ten artykuł, tak wśród ludności, jak i w urzędach państw owych kom unalnych oraz w przedsiębiorstw ach państw., kom unalnych i pryw atnych, zwracam zainteresow anych uwagę, by we w łasnym interesie n aty ch m iast zamówili względnie zaopatrzyli się w węgiel.

Celem zapew nienia sobie term inow ej dostawy, należy n atychm iast wysłać zam ów ienia do kopalń. Zam ówienia, które nie w płyną przed połow ą w rześnia rb., mogą przez dłuższy czas nie zostać załatw ione.

Powyższe podaję do publicznej wiadomości.

N owemiasto, dnia 14 w rześnia 1929 r.

S tarosta Powiatowy: (—) A. Bederski.

• i

Z d a ls z y c h s tro n P o lsk i.

„W ściekły“ c z ło w ie k w pociągu.

W a r s z a w a . Podróżni, jadący wczoraj rano z Otwocka do W arszawy przeżyli niezw ykłą sensację. W pociągu pano­

w ał szalony ścisk. Tylko w jednym z przedziałów 3-ciej klasy było pusto. W przedziale tym siedział jakiś skulony, m łody człowiek, śm iejący się dziko i szczerzący zęby, z łańcuchem na szyi, a drugi stał w rogu wagonu i krzyczał ; „Proszę się nie zbliżać, mój tow arzysz jest w ściekły, jego ugryzł w ście­

kły pies i on gryzie w szystkich“.

Znalazł się jednak jakiś niedow iarek, który sprow adził policję i prosił o odprowadzenie w ściekłego n a kom isarjat dworcowy. Na widok policjanta wściekły nagle w yzdrowiał i okazało się, źe obm yślił on wraz z przyjacielem , że będzie udaw ać wściekłego, ażeby n ik t nie w siadał do ic h przedziału.

Za kaw ał ten obaj m łodzieńcy będą odpowiadać przed sądem .

Zgon prof. J. K allenbacha.

K r a k ó w . Dnia 13 bm. o godz. 5 nad ranem zm arł w Krakowie prof. Józef K allenbach, rektor U niw ersytetu Ja g ie l­

lońskiego, jeden z najw ybitniejszych uczonych w zakresie histo rji i literatu ry polskiej.

Pogrzeb śp. prof. K allenbacha odbył się w sobotę.

K radzież na p oczcie.

Z a k o p a n e . Z ub. czw artek n a p iątek zakradli się do Urzę­

du Pocztowego w Zakopanem złodzieje, rozpruli kasę p an c er­

n ą i zabrali 65.000 zł. Skrzynki z 20.000 zł. bilonu, k tó ra sta ła n a b iurku złodzieje praw dopodobnie nie zauw ażyli i d la­

tego nie ruszyli jej.

Ś w in ie p o ża rły d zieck o .

Ł u c k . Onegdaj m ieszkanka wsi Niświcz, w pow iecie ł ą ­ ckim, Ewa M ielnikow i, wyszła w pole na robotę — p o zosta­

w iając w dom u 9 m iesięcznego syna. W przedsionku izby zostaw iła dwie świnie.

Kiedy Mielniczowa pow róciła z poła przedstaw ił się jej straszny widok. Otóż n a podłodze izby leżały obgryzione przez św inie zwłoki jej dziecka.

Kto wygrał w V klasie 19 Loterii Państw.

1 d zień ciągn ien ia.

Obchód 150-tej ro czn icy śm ierci K. P u ła sk ieg o .

N o w e m ia s t o . W dniu 9 października r. b. przypada ; 150-letnia rocznica b ohaterskiej śm ierci K azim ierza P u ła sk ie ­ go w walce o niepodległość Stanów Zjednoczonych A m eryki Północnej. A m eryka i P olska przygotow ują się do bardzo uroczystego obchodu tej rocznicy.

Celem uczczenia pam ięci bo h atera polecam w szystkim szkołom zorganizować obchody szkolne.

Zalecam w tym celu nabyw anie broszury o Kazim ierzu P ułaskim , w ydanej staraniem Centralnego K om itetu dla uczczenia 150-ietniej rocznicy ś m ie c i K azim ierza P ułaskiego (Warszawa, F oksal 17 m. 15, teł. 438—36).

Inspektor Szkolny (—) P iotrow ski.

K radzieże.

v Z a j ą c z k o w o . Rolnikowi Sendobrem u z Zajączkow a skradziono z bielawy w czasie jego nieobecności bieliznę.

Podejrzanym o dokonanie tej kradzieży je st służący poszko­

dowanego H. D. z Boleszyna, który zbiegł tam dotąd. Dalsze śledztw o w toku.

v M i e r z y n . W nocy z 11 n a 12 bm. skradziono rolni"

kow i Ż uraw skiem u z M ierzyna z niezam kniętej szopy m ęski rower, w artości 250 zł. D ochodzenia prowadzi się.

P r z y ch w y ce n i na g o rą cy m u czy n k u .

v R y b n o . W ub. tygodniu przychw yceni zostali n a gorącym uczynku podczas niepraw nego łow ienia ryb n a państw , jeziorz R um ian rob. A. Ż. i A. P. z Rybna. Obydwaj niepow ołani rybacy b ęd ą pociągnięci do odpow iedzialności.

Głów niejsze w ygrane padły n a n-ry następ u jące : P o 15 0 0 0 z ł. n a nr.: 23014 69015.

P o 10 0 0 0 z ł. n a nr.: 62903 72824 135609.

P o 5 0 0 0 z ł. na nr.: 7846 98154 133933 145944 173202.

P o 3 0 0 0 z ł. n a nr.: 20822 42904 48768 74975 75525 122663 163100.

P o 2 0 0 0 z ł. na nr.: 21647 94577 115468 120656 133454 140789 147662 151126 159281 169884 178235.

P o 1 0 0 0 z ł. na nr.: 14014 14412 26603 29053 36252 39047 39558 41507 45845 71944 72564 74252 85156 85782 86265 87728 88961 91748 93628 105298 110268 121023 133920 142663 156980 172540.

P o 250 z ł. na nr.: 156741 167232 167233 169207 173773.

2 d zień cią g n ien ia .

G łówniejsze w ygrane padły n a n-ry:

350 0 0 0 nr.: 19271.

20 0 0 0 nr.: 113235.

15 0 0 0 nr.: 133953.

10 0 0 0 nr.: 120908.

5 000 nr.: 65205 81850 102633 174975.

3 0 0 0 nr.: 69858 73170 82746 114041 143658.

2 0 0 0 nr.: 20204 45797 52891 73096 85467 93923 109637 165212 168200.

1 0 0 0 nr.: 2917 7800 9721 23263 23419 34534 42684 43480 54380 62442 67594 71712 72189 86190 86245 95787 121824 128898 131490 132337 145851 164197 171999 172274 174352 175546 178042.

6 0 0 z ł nr.: 8628 14032 16660 19150 26144 28805 53050 60613 61285 71192 72117 76378 89614 94791 100592 104694 117426 118583 120527 132800 137616 142209 147971 150223 160987 177451 180538 184434.

250 nr.: 167247, 170403.

Jarm ark.

v G r o d z ic z n o . Dnia 12 bm. odbył się tn ja rm ark na bydło i konie. Spędzono około 110 szt. bydła i 13 koni. Za krowy płacono od 250—400 zł., b ydła jałowego, począwszy od 100—350 zł. za szt. R uch by ł słabo ożywiony.

Z P om orza

O d ejście w o jsk a .

x L id z b a r k . W ub. czw artek opuściła m anew rująca w • Lidzbarku i okolicy 16-ta dywizja swoje chw ilowe kw atery, udając się do sta ły c h sw ych garnizonów . Dywizja ta nie żyła z obyw atelstw em w ta k serdecznych stosunkach, jak 4-ta, k tó ­ ra w ub. ro k u była w naszych okolicach n a m anew rach. Podo­

bno w przyszłym ro k u na m anew ry do nas przybędzie dyw izja bydgoska.

D ożyn k i.

G ó r z n o . W u biegłą niedzielę, dn ia 8 bm., odbyła się tu z inicjatyw y „Tow arzystw a U piększenia M iasta“ zabaw a dożynkow a. Im prezie, k tó rą u piększał doborowy k o n ce rt ork iestry 64 pp., przeszkadzała niem ało niepogoda. W ieczorem przez grono am atorów Tow arzystw a odegrana została z nie- m ałem pow odzeniem sztu k a te a tra ln a p. t. Dożynki.

W ielki p o ża r — k r a d zież — w ła m a n ie po p erfu m y .

J a b ło n o w o . W ub ieg łą środę naw iedził nasze w y ­ budow anie n iem iły gość w postaci w ielkiego pożaru. Ogień pow stał we w arsztacie p. P rzeorskiego, który od razu og arn ął cały w arsztat i m aszyny. N iezm ordowanym w ysiłkom naszej dzielnej Straży Pożarnej n ie udało się copraw da uratow ać w arsztatu , ale przynajm niej dom m ieszkalny, który ocalał.

Je d n a k i ta k stra ta je st w ielka. W artość spalonych w arszta­

tów i m ebli w ynosi około 60 tys., zaś szkoda spalonych za­

budow ań 20 tys. zł.

W nocy z 7 n a 8 skradziono z chlew a po rozbicia k łó d k i p. Małgoszewiczowi jeden row er. Za spraw cą są poszukiw a­

n ia i niezaw odnie doprow adzą do jego ujęcia.

W iększą jeszcze szkodę w yrządzili złodzieje p. Józefowi S cheerkiem u, którzy włam aw szy się do sklepu drogeryjnego»

zab rali ze sobą 15 b u te le k wody kolońskiej, kilk ad ziesiąt b u te le k perfum ów oraz in n y c h tow arów , ogólnej w artości 1000 zł.

K r w a w a sp r ze c zk a o ta n c e r k ę .

C h e łm n o . W Nowym Dworze, pow. ch ełm iń sk i w ub. so­

botę urząd ziła młodzież zabawę, podczas której w yw iązała się sprzeczka m iędzy parobkam i o tancerkę. Ze sprzeczki doszło do bójki n a noże, w której niejak i B inkow ski ta k poważne odniósł rany, iż m usiano odwieźć go do lecznicy powiatowej.

U B. stw ierdzono przebicie płuc w dw óch m iejscach, dwie

(

ciężkie rany n a głowie i k ilka pchnięć, zadanych w udo. S pra­

wca bójki został aresztow any.

3 d zień cią g n ien ia .

2 0 .0 0 0 z l nr.: 143946. . 15 .0 0 0 z l nr.: 130057.

1 0 .0 0 0 z ł nr.: 102368 127290.

5 .0 0 0 z l nr.: 54811 95571 125634.

3 .0 0 0 z ł nr.: 78480.

2 .0 0 0 z ł nr.: 7508 19920 20608 25902 54529 88406 113591.

1 .0 0 0 z ł nr.: 19487 21017 25185 41484 78903 79574 91920 94763 96300 103819 107339 143460 148006 149552 163400 178120.

6 0 0 z ł nr.: 815 2778 3862 5741 11281 16966 17547 22740 44217 44990 48847 51757 57775 67689 87257 110231 129379 131704 148201 150285 150722 156239 182512.

250 z ł nr.: 156748 158167 173777.

A p el k u ra to rjó w do sz k ó l o u trz y m a n ie w y so k ie g o poziom u m oraln. w śró d u c z n ió w .

Wszystkie szkoły średnie w całej Rzplitej, w związku z rozpoczęciem nowego roku szkolnego otrzymały od kuratorjów okręgowych zlecenia, zgo­

dnie z rozporządzeniem M. W. R. i O. P., by zwra­

cały jaknajwiększą uwagę na konieczność utrzymania wysokiego poziomu moralnego wśród uczniów.

!

Rady pedagogiczne w wypadku stwierdzenia, że któryś z wychowanków wywiera zgubne wpływy . na swoich rówieśników, stosować mają najostrzejsze sankcje aż do wydalenia ze szkoły włącznie.

D o n io słe n a ra d y b isk u p ó w p o lsk ich z p o w o ­ du n ie b e z p ie c z e ń stw a a k c ji a n ty k a to lic k ie j.

W Poznaniu odbyło się posiedzenie komisji pra­

wnej episkopatu polskiego, w którym wzięli udział:

prymas Hlond, kardynał Rakowski, arcybiskupi Te- odorowicz, Sapiecha i Jałbrzykowski oraz biskup Szelążek.

Komisja postanowiła utworzyć ogólnokrajową centralę Akcji Katolickiej w Poznaniu i powierzyła zorganizowanie tej naczelnej instancji ruchu katoli­

ckiego w Polsce ks. infułatowi Stanisławowi Adam­

skiemu.

Uchwalono dalej, że pierwszy ogólnopolski kon­

gres eucharystyczny odbędzie się w Poznaniu w dn.

20—22 czerwca roku przyszłego.

Wreszcie rozpatrzono niepokojące objawy osta­

tniej fazy ruchu antykatolickiego i postanowiono zwrócić się z szeregiem zażaleń do powołanych czynników.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ale im się więcej gniewała Klotylda, tem więcej śmiał się Marceli. Baronowa sama milczała, chłopiec bowiem wyglądał rzeczywiście bardzo zabawnie. której się

dzictwa, po tak strasznem spustoszeniu, którem go nawiedziła nietylko wojna światowa, ale już po jej ukończeniu ponadto jeszcze zawierucha bolszewicka, ten to

Weźmy się wspólnie do pracy, a przekonacie się, że trzy lub sześciomiesięczny bojkot wszystkiego co nie jest swojskie, doprowadzi do poprawy naszych stosunków

Holenderskie biuro korespondencyjne donosi, że jeżeli takie posiedzenie odbędzie się jeszcze, to stanie się to w* poniedziałek.. Wyjazd niektórych delegatów,

szarpać mundur od niewiasty. Nieprawdą jednakowoż jest, jakoby ją poturbował, natomiast prawdą jest, że ją tylko odepchnął, gdy na niego wpadła. Dalej prawdą

I rzekł im Jezus: czerpajcie teraz, a donieście przełożonemu wesela wody, która się stała winem, a nic wiedział, skądbv było, lecz słudzy wiedzieli, którzy

lący się ku upadkowi naród polski zdobył się jednak na czyn tak niezwykły, że zdumiał nim świat cały.. Aczkolwiek bowiem po blisko 150 latach zawarte w

mieniem, że nie znalazł nigdzie żadnego. Czekałem, aby ulewa ustała cokolwiek. Wyszedłem nareszcie pieszo z owym służącym, któremu nakazał surowo mój przyjaciel,