• Nie Znaleziono Wyników

Światopoglad i prawda / Mieczysław A. Krąpiec.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Światopoglad i prawda / Mieczysław A. Krąpiec."

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)

M ie c z y sła w A . K r ą p ie c O P

ŚWIATOPOGLĄD I PRAWDA

R o zu m ien ie św iatopoglądu oraz rozum ienie praw dy nie jest czymś prostym , jest bow iem uw ikłane w rozm aite systemy myślenia i o brosło w obszerną lite ra tu rę 1. Stąd celem tego szkicu nie jest dostarczenie jakiejś m onografii tych tem ató w , ale jedynie ogólne wskazanie na relacje, jakie zachodzą pom iędzy tak zwanym św iatopoglądem rozum ianym w świetle filozofii klasycznej a p raw d ą ro zu m ian ą w świetle logiki i b ęd ącą właściwością poznania ludzkiego w yrażanego w postaci sądów. A b y te relacje m o żn a było ukazać, należy wpierw naszkicować ogólne ro zu m ie ­ nie poglądu na świat, ja k o ludzkiego p o zn an ia typu „m ąd ro ścio w eg o ” , a więc p o zn an ia będ ąceg o syntezą ogólnych przedm iotow ych dośw iad­

czeń poznawczych, ja k i osobistego, zawsze wybiórczego, wysiłku p o ­ znawczego u k ła d a ją c e g o się w je d e n „ o b ra z ” szeroko p o jętej rzeczywis­

tości. T rze b a będzie także w spom nieć o tym wszystkim, co odnosi się do prawdy logicznej oraz do jej osobow ego i osobistego c h arak te ru .

*

Św iatopogląd wchodzi niew ątpliwie w zakres ludzkiego po zn an ia, które o b e jm u je oprócz form usystem atyzow anych i naukow ych także p rze d n au k o w e, nieusystem atyzow ane stany. Należy je p o k ró tce wy­

różnić, aby u n ik n ąć p om ieszan ia dziedzin i pojęć.

L udzkie p o zn an ie ch arak tery zu jące się ro zu m ien iem rzeczy (bytu)

zaczyna się form alnym lub też d om n ie m an y m stw ierdzeniem istnienia

świata (różnych p rzed m io tó w w świecie) i n a tym tle w zbudzonym i przez

istniejące rzeczy p o strzeżeniam i treści rzeczy w postaci u jm o w an ia

jakości zm ysłow ych i ich równoczesnym zaczątkow ym ro zu m ien iem . Nie

ma tak ieg o stanu poznaw czego w człow ieku, w któ ry m poznanie nasze

ograniczałoby się do czystych zmysłowych percep cji, np. w zroku, słuchu,

dotyku, bez rów noczesnego rozu m ien ia - przynajm niej zaczątkow ego -

tego, co widzimy, słyszymy, dotykam y. Oczywiście postrzeganie świata

sup o n u je jeg o istnienie, k tó re m oże być stw ierdzone specjalnym a k te m

poznawczym w postaci sądu egzystencjalnego, np. „to o t o - i s t n i e j e ” , albo

też jest w każdym postrzeżeniu d o m n ie m a n e , albow iem widząc coś

czerw onego zarazem wiem , że to coś kolorow ego istnieje. Istnienie

takiego p rz e d m io tu jest tak oczywiste, że no rm aln ie jest „ n iezau w ażaln e”

(2)

i trzeba dopiero w sobie wzbudzić specjalny akt poznawczy dotyczący faktu istnienia rzeczy. I taki akt poznawczy trzeba niekiedy, przy systemowym filozoficznym poznaniu (m e ta p o z n a n iu ), wyrazić fo rm aln ie .

Istniejący świat (istniejące przedm ioty) poprzez bodźce fizjologiczne i psychiczne a tak u je aparat poznawczy człowieka i w yw ołuje wrażenie (przechodzące w w yobrażenie), które uśw iadam iam y sobie (czyli rozu­

miemy) w postaci zaanonsow anego już postrzeżenia czegoś. Z w ykło się opisywać proces poznania od tego właśnie w rażeniow ego progu postrze­

żenia. I taki proces ludzkiego poznania zwykło się charakteryzow ać właśnie świadomością (rozum ieniem ) rzeczy poznawczo ujm ow anej.

Owo rozum ienie ujm ow anego przed m io tu jest zawsze sprzężone z towarzyszącą refleksją, rejestrującą cały przebieg p oznania, wskutek czego m ożem y w następnym akcie (m etap o zn an iu ) uprzedm iotow ić nasz akt poznania albo też m ożem y w dalszych etapach „przypom nieć s o b ie” , co i jak poznawaliśmy. W akcie poznania u jm u je m y pozn aw an ą treść jedynie w niektórych, wybiórczych (na mocy naszej natury albo naszego specjalnego zainteresow ania) aspektach i p o d określonym k ątem . Sama bowiem rzecz w sobie jest bogatsza od tego, co u jm u jem y w naszych aktach. I dlatego my, ludzie, m ożem y poprzez wieki poznaw ać tę samą rzecz, coraz głębiej i bardziej wszechstronnie. Rzecz u ję ta (jak o znak form alny, czyli pojęcie) w akcie poznania wskazuje na intencyjność naszego aktu poznania; znaczy to, że w akcie poznawczym nieustannie transcendujem y siebie, jakby całkowicie „wychylamy się” w stronę poznaw anego przedm iotu i „n ap ełn iam y się” u jętą treścią. U jm o w a n a poznawczo treść „wzbogaca n as” psychicznie. Wszelkie bowiem treści poznawczo u jęte i stanowiące nasze bogactwo intelektualne są pochodne od rzeczy, od bytu. Cały porząd ek racjonalny jest tylko przyswojeniem sobie zrozumialności (poznawalności) sam ego bytu. To rzeczywistość sam a w sobie jest racjonalna i fu n d u je naszą ludzką racjonalność, gdy my wzbogaceni ujętym i treściami rzeczy potrafim y nimi odpow iednio - również w edług reguł logicznych, zaczerpniętych z rzeczy - posługiwać się. Intencyjność naszych aktów poznawczych nie n ak ład a żadnych apriorycznych form na recepcję treści. Miał to na uwadze A rystoteles, gdy twierdził, że anim a est sicut tabula rasa i anim a cognoscendo fit q u o d a m m o d o om nia. Oczywiście u jm o w an e w poznaniu racjonalne treści, będące podstaw ą racjonalności sam ego człowieka, m ogą być w dalszych o peracjach myślowych p o u k ła d a n e mylnie, sprzężone w a­

dliwie już to ze względu na n o rm aln ą ludzką niedoskonałość in te lek tu ­

alną, już to ze względu na życzeniowy typ myślenia, gdy chcemy

świadomie tak zorganizować nasze rezultaty poznania, aby dały nam

z góry zam ierzone wnioski.

(3)

W pierwszym etapie po zn an ia, gdy rzeczywistość „ a ta k u je ” człowieka i n iejak o „chwyta go za g a rd ło ” , człowiek z achow uje się biernie i jedynie chłonie narzucające się w poznaniu treści. Nie znaczy to, by człowiek nie wykazywał tutaj żadnej osobistej aktywności - po p ro stu jeszcze nie organizuje sobie celowo i m etodycznie zabiegów poznawczych. R ezu ltat takiego spontanicznego i przekazyw anego sobie przez ludzkość poznania stanowi u każdego człowieka podstaw ę jego zachow ania się w świecie i w stosunku do innych ludzi; na ogół zwykło się to nazywać zdrowym rozsądkiem lub „zdrow orozsądkow ym p o z n a n ie m ” . Jest to przednau- kowy stan naszej wiedzy, a więc tego wszystkiego, co człowiek wie i co jest mu p o trz e b n e dla zachow ania swego życia i jego spontanicznego rozw oju. Ó w p rzed n au k o w y stan zd ro w orozsądkow ego poznania nie jest ani celowo zorganizow any, ani też m etodycznie uzasadniony, ani też w jakikolw iek sposób wyspecjalizowany i zreflektow any. Jest to je d n a k w dziejach ludzkości ciągle poszerzająca się i p ogłębiająca podstaw a ogólnoludzkiego dośw iadczenia poznaw czego, dzięki której człowiek p rzetrw ał, zorganizował różne ważne dziedziny życia i nauki oraz sam dostąpił rozw oju.

Z d ro w o ro zsąd k o w e poznanie jest podstaw ą i p u n k tem wyjścia dla różnych dziedzin zorganizow anego pozn an ia - tak filozofii, jak i nau k szczegółowych. A lbow iem wyspecjalizowane poznanie nie zaczyna się od zera, ale n a b u d o w u je się na p rzed n au k o w y m stanie ludzkiego doś­

wiadczenia poznawczego. N ato m iast w filozofii zdrow orozsądkow y typ poznania jest nie tylko zaczątkow ym stanem filozoficznego myślenia, ale n a d to stanowi swoiste, negatyw ne, kryterium filozoficznych ro z­

wiązań. Z naczy to, że zbyt ekstraw aganckie pom ysły filozoficzne po prostu nie liczą się w ogólnym zdrow orozsądkow ym typie ludzkiego poznania. A le też z d ro w o ro zsąd k o w e poznanie jest, by tak rzec,

„bezsilne” w sto su n k u do filozofii i n au k wyspecjalizowanych, dlatego, że nie posiada żadnych m etodycznych środków przekonyw ania i d o w o ­ dzenia. Stąd zorganizow ane myślenie (poznanie) racjo n aln e, niezależne od w ierzeń, p o żąd ań i uczuć oraz posługujące się intersubiektyw nie zrozum iałym językiem , stoi wyżej od zdrow ego ro zsąd k u , przybierając postać szeroko rozum ianej wiedzy, zwłaszcza nau k o w ej.

W iedza k ształtu je się w skutek bard zo złożonych i różnorodnych

procesów poznawczych, określonych i zd eterm in o w an y ch przez o d p o ­

w iednią logikę nauki oraz twórcze wysiłki poszczególnych osób, tru d n e

do p rześledzenia, zdefiniow ania i p o d p o rzą d k o w a n ia jakim ś je d n o z n a ­

cznie ustalonym reg u ło m . W iedza n a u k o w a - mówiąc po p ro stu n a u k a

- wyznacza sobie je d n a k ż e ściśle ok reślo n e pole b a d a ń , ich cel oraz

m e to d ę , dzięki czem u m oże kon tro lo w ać spójność naukow ych twierdzń

(4)

i ich mniejszą lub większą praw om ocność. W iedza nau k o w a m a zawsze ch arak te r prowizoryczny, gdyż jest ciągle d o sk o n alo n a i wiele twierdzeń uprzednio uznanych za p ew ne, po dro d ze, w wyniku uściśleń p o z n a ­ wczych, bywa porzucanych lub też odrzuconych. Rozwój współczesnej wiedzy naukow ej d o k o n u je się poprzez podniesienie jej n a wyższy poziom teoretyczności i ogólności wyjaśniania oraz uściślania aspektu bad an eg o przed m io tu danej nauki. Oczywiście nie wszystkie typy n a u ­ kowej wiedzy m ają (m ogą mieć) ten sam stopień i teoretyczności, i ścisłości, albow iem przedm ioty tych nauk i m eto d y są różne. Jednakże istnieją nauki, k tó re w ogólnym prześw iadczeniu p rzew odzą innym - np.

dzisiaj nauki fizykalne, k tó re stają się do pew nego stopnia wzorem , m odelem dla innych nau k szczegółowych; niem niej je d n a k i przedm iot, i m eto d ę b a d ań wypada coraz dokładniej określać.

W starożytności, np. u A rystotelesa, zwieńczeniem wiedzy naukow ej oraz jej najwyższym wyrazem była filozofia, w k tó re j, o b o k m atem aty k i, m ożna było zastosować najpełniej naukotw órcze pytanie: diati, „dzięki czemu coś je s t” jakieś? Z chwilą je d n a k , gdy pow stały i rozwinęły się róż­

ne koncepcje naukow ego poznania (np. teo ria nauki K a n ta , koncepcja nauki C o m te ’a), zmienił się także stosunek poznania nau k o w eg o do poznania filozoficznego. Sprawa ta je d n a k kształtuje się rozm aicie, odpow iednio do upraw ianej filozofii, i dlatego ustalenie związku między p o znaniem naukow ym i filozoficznym zależy od typu tej filozofii. W szela­

ko każdy filozoficzny k ieru n e k m a zazwyczaj swój wyspecjalizowany język i mniej lub bardziej uśw iadom ioną m eto d ę poznania.

W filozofii klasycznej uśw iadom iono sobie (m oże najbardziej w yra­

źnie) odm ienność p rzedm iotu, m eto d i celu poznania w sto su n k u do n a u k szczegółowych. Przede wszystkim nauki pozafilozoficzne w y o d rę­

b n iają p rzedm iot b ad ań z cało k ształtu treści bytu (szeroko rozum ianej istoty), n atom iast filozofia m a za przedm iot rzeczywistość ze względu na jej istnienie - czy to w jej analogicznej ogólności (m etafizyka), czy też w zakresie istnienia doniosłych obszarów i faktów (filozofia człowieka, filozofia m oralności itd.). W stosunku do tak zd eterm in o w an eg o p rz e d ­ m iotu filozofia posługuje się swoistym wyjaśnieniem . Polega ono na ukazaniu takiego jedynego, koniecznego czynnika, który „uniesprze- cznia” dany fakt i to tak dalece, że odrzucenie go jest rów now ażne odrzuceniu sam ego faktu danego nam do wyjaśnienia2. Filozoficzne wyjaśnianie wskazuje n a jed y n ą konieczną „rację b y tu ” wyjaśnianego faktu. T ak po jęte wyjaśnianie w o brębie filozofii klasycznej jest bardzo ogólne, albowiem jedynie uniesprzecznia - czyli oddziela byt od niebytu - dany obszar rzeczywistości, ale zarazem jest koniecznościowe i n a j­

bardziej podstaw ow e, albowiem d ete rm in u je rozum ienie samej rzeczy­

(5)

wistości (b y tu ), odkryw a w tym bycie racjonalny p o rzą d ek , k tó ry przyjęty na poznaw czą w łasność po zn ająceg o wyznacza racjonalność sam ego poznania. Pierwsze bow iem i naczelne zasady p o z n an ia, jakim i są:

relacyjna tożsam ość, niesprzeczność, zasada w yłączonego śro d k a , zasada racji bytu (racji d o stateczn ej), są niczym innym ja k w łaśnie św iadom ą recepcją bytu (rzeczywistości). P o rz ą d e k racjonalny nie jest zatem ani p o stu latem , ani form ą ludzkiego m yślenia, ale właśnie najogólniej odczytaną stru k tu rą bytu istniejącego, w yrażoną w p o zn aniu ludzkim w postaci sądu.

Filozofie pozbaw ione autonom iczności korzystają mniej lub bardziej z rezultatów p o zn an ia n a u k o w eg o , k tó reg o są zazwyczaj ogólną in te r­

pretacją lub też ek strap o lacją. W tego typu filozofiach im bardziej odchodzi się od zasobu rezu ltató w p o z n an ia n au k o w eg o , tym bardziej m aleje sam a w artość po zn an ia, a im bardziej wiążą się o n e z w ynikam i, tym mniej jest p o trz e b n a sam a filozofia. A n a d to nie z asp o k a ja ona zasadniczych prag n ień poznawczych człow ieka, dotyczących sensu bycia świata i sam ego człowieka.

C ało k ształt pozn an ia filozoficznego już od czasów starożytnych w ią­

zano z „ m ą d ro śc ią ” ja k o o statecznym i naczelnym o sąd em tak samej rzeczywistości, ja k i naszego p oznania. M ąd ro ść tę m o żn a uzyskać albo dzięki dłu g iem u d ośw iadczeniu p oznaw czem u w ciągu życia, albo właśnie w w yniku filozoficznej refleksji n a d rzeczywistością i filozoficznego jej wyjaśnienia. A le o b o k m ądrości p o jętej tradycyjnie zwykło się dzisiaj przyjm ow ać jeszcze m ądrość analogicznie p o ję tą , ja k np. erudycję n au k o w ą, stanow iącą zwarty u k ła d w ielostronnych, p raw d o p o d o b n y ch wiadomości pow iązanych w form ie jak iejś piram idy wartości praw dziw o­

ściowych. Zazwyczaj różne postaci m ądrości wiążą się z p rak ty k ą p o stę ­ pow ania ro zu m n eg o u człow ieka i jeg o roztropnością życiową, zwaną często tak że m ądrością życia.

O p ró cz wiedzy racjo n aln ej człow iek w swoim p o zn an iu pozwala pow odow ać sobą także rozm aitym chcianym i nie chcianym nastaw ieniom wolitywnym i em o cjo n aln y m . P rzy jm u je wówczas i u z n aje niek tó re tw ierdzenia dlatego, że chce je przyjąć d o brow olnie lub też w skutek jakiejś konieczności bądź przym usu. J e d n ą z postaci takiego p o z n an ia jest np. akt wiary. Z p u n k tu widzenia poznaw czego jest on sprzężeniem poznania i woli. Jeśli w eźm iem y ja k o przy k ład a k tu wiary sąd wyrażony w zdaniu: „Jezus C hrystus jest B o g iem ” , to dostrzegam y, że sam a b u d o w a tego sądu-zdania jest ta k a sam a ja k innych sądów orzecznikowych.

N ato m iast zaw arta w sądzie asercja w yrażona w przynależności o rze ­

cznika „ B ó g ” do p o d m io tu zdaniow ego „Jezus C h ry stu s” d o k o n u je się

nie na m ocy czysto poznaw czej, ale dlatego, że wola n a k ła n ia rozum do

(6)

wypowiedzenia takiego sądu. Ż a d n a bowiem percepcja poznaw cza nie zmusza mnie do tego, bym przydzielił orzecznik „B ó g ” podm iotow i zdaniow em u „Jezus C hrystus” , ale przydzielam, gdyż chcę ta k uczynić;

a chcę, poniew aż znowu w edług wiary rozum ianej teologicznie otrzy­

m ałem od Boga łaskę wiary i dlatego pod wpływem specjalnego Bożego poruszenia od wewnątrz chcę uznać za praw dę, że „Jezus Chrystus jest B ogiem ” . W akcie wiary wyrażonej po ludzku, w sądzie, d o k o n u je się swoista synteza asercji intelektualnej i woli „w ym uszającej” przydzielenie odpow iedniego, „wierzeniowego” orzecznika do p o d m io tu , który jest mi dany w norm alnym poznaniu bezpośrednim lub pośrednim . A k t wiary, w tym w ypadku wiary nad p rzy ro d zo n ej, jest zatem wypowiedzią syntety­

zującą i działaniem władzy czysto poznawczej i wolitywnej, a przez to wypowiedzią angażującą p ełn ą ludzką osobę jak o źró d ło poznania i miłości stojącej u podstaw wszelkiego działania.

Oczywiście wiara p o jęta jak o akt asercj i jest czymś p rostym , ale jej uw arunkow ania oraz konieczne następstw a są złożone i posiadają swe psychologiczne i teologiczne in terp retacje. O b o k wiary n a d p rz y ro ­ dzonej w jej teologicznej in terpretacji, zresztą bardzo ro zb u d o w an ej, posiadam y na co dzień spontaniczne przeżycia w ierzeniow e, dla czło­

wieka zupełnie k o n n atu raln e, gdy od dzieciństwa w ypow iadam y sądy 0 rzeczach czy sprawach przez nas samych nie poznanych, ale uznanych dobrow olnie za prawdziwe; dlatego, że nauczyciele tak n auczają, że czasopisma p o d a ją do wiadomości itp. Bez wiary naturalnej nie byłoby możliwe życie ludzkie, albowiem nie jest możliwe poznawczo wszystko sam em u stwierdzić, co w sądach wypowiadam y i co n am drudzy p rze k a ­ zują. Stąd też „wierzenie” jak o zjawisko społeczne jest czymś zupełnie zrozum iałym i m ało kto osobiście sprawdza zasadność tych wierzeń - chociaż teoretycznie społeczność ludzka ma sposoby skutecznej spraw- dzalności obiegowych sądów, które w gruncie rzeczy są przyjm ow ane

„na w iarę” .

W iara n ad p rzyrodzona, dotycząca interwencji Boga w życie ludzkie 1 przekazana w O bjaw ieniu m ozaistyczno-chrześcijańskim - m a swą racjonalną wykładnię zwaną teologią. Jest ona poznawczym , wyspecjali­

zowanym systemem wyjaśniającym sens O bjaw ienia - zazwyczaj dany w formie analogii m etaforycznej, zawarty w Biblii i tradycji Kościoła - nam jak o swoistej społeczności ludzi wierzących i przeżywających swą wiarę w formie modlitwy, nauczania, m oralnego zachow ania się i sprzę­

żonych z tym obyczajowości.

Wszystkie dotychczas rozw ażane rodzaje poznania - stanowiące

szeroko p o jętą ludzką „w iedzę” - służą człowiekowi do zbudow ania

osobistego poglądu na świat. O gólna koncepcja św iatopoglądu u fo r­

(7)

m ow ała się z początkiem X IX w. u S chleierm achera i ro m anty k ó w . O k re ślan o nią swoisty typ filozofii - raczej filozofowania - w którym u jm u je się całokształt wiedzy o świecie, u p o rząd k o w an y w ed łu g jakiejś naczelnej idei. M iało to umożliwić nie tylko stworzenie jednolitego obrazu świata (rzeczywistości), ale co ważniejsze - jed n o liteg o i zorgani­

zowanego sposobu działania człowieka. W skład tak p o jęteg o św iato­

poglądu wchodziły m o m e n ty poznaw cze, jakim i są: wizja całości świata i zjawisk w nim zachodzących, których rola jest decydująca lub p rzy ­ najm niej znacząca; skala racjonalnych i em ocjonalnych ocen w stosunku do osób i znaczących zjawisk; wizja ideałów naczelnych i środków umożliwiających realizow anie tychże. T a k więc p o jęty światopogląd zawiera całokształt ludzkiej wiedzy o świecie i człow ieku, m o m en ty em ocjonalne i w ierzeniowe oraz sądy w artościujące zjawiska i ludzi.

Z k ońcem X IX stulecia i początkiem w ieku X X , p o d w pływ em R ick erta, Schelera i H usserla, poczęto wyraźnie rozróżniać filozofię i światopogląd.

Jeśli filozofia ma być p o zn an iem racjo n aln y m , to św iatopogląd zawiera w sobie religijno-wierzeniow e p rz e k o n an ia związane albo z religią, albo z jakąś ideologią grupy lub klasy społecznej. Chociaż bow iem ideologia3 w swym zaraniu, u jej twórcy A .L .C . D e stu tt de T rący, m iała oznaczać teorię idei ja k o jed y n eg o ź ró d ła inform acji o świecie, jak na to wskazywał Condillac, to je d n a k już w X IX stuleciu, głównie za spraw ą K. M ark sa, ideologią określonej grupy społecznej nazyw ano całokształt poglądów , haseł, w artościow ań, k tó re tłu m aczą sytuację gospodarczą, polityczną i kulturow ą określonej klasy społecznej i w yrażają zarazem interesy tej grupy-klasy. T ak p o ję ta ideologia zaw iera p oglądy związane z interesam i odpowiedniej klasy społecznej wraz z o d p ow iednią postaw ą i norm am i działania. N iekiedy nazywa się ideologię klasową - n au k o w ą, co jest wyrażeniem nieścisłym, albow iem ża d n a n a u k a nie jest w stanie wyjaśnić - naw et w klasowym rozum ieniu - c ało k ształtu zjawisk, postaw i ocen.

„N au k o w o ść” ideologii jest więc do pom yślenia w sensie wybiórczym, aspektow nym i raczej postulatyw nym . T ak p o ję ta ideologia nie jest w stanie zastąpić św iatopoglądu, który jest całościową wizją świata, zwią­

zaną z przyjętą religią, filozofią, a także p o zn an iem zdrow orozsądkow ym .

Światopogląd bow iem m oże być tak że dostatecznie ukształtow any nie

tylko na bazie filozoficznego m yślenia, ale spontanicznie, na podstaw ie

p rzed n au k o w eg o stanu wiedzy d an eg o nam w poznaniu z d ro w o ro zsąd ­

kowym. W ówczas to stanowi on zbiór zasadniczych p rze k o n ań człowieka,

dotyczący cało k ształtu rzeczywistości, a w tym szczególnie sam ego

człowieka. Jest to je d n a k zbiór p rze k o n ań nie usystem atyzow any i bez

odpow iedniego uzasadnienia. Jeśli n ato m iast światopogląd opiera się

na filozofii lub też teologii, wówczas jego spoistość jest znaczna do tego

(8)

stopnia, że może być nawet ugruntow aną, osobistą syntezą cało k ształtu poznania racjonalnego i wierzeniowego. Nie m ożna je d n a k żad n em u światopoglądowi przypisać cechy „naukow ości” - sądzić, jak o b y istniał jakiś światopogląd naukowy. N a ten tem at słuszne są uwagi S. Kam iń- skiego: „Często spotykam y się z przeciwstawieniem n au kow ego i nie­

naukow ego poglądu na świat. O p iera się to na niezrozum ieniu rzeczy.

Ż a d e n pogląd na świat nie m oże być tylko naukowy. Nie ma wiedzy nau k o w ej, k tó ra by wyjaśniła, co to jest absolutne d o b ro , zło, p ięk n o , oraz określiła, jaki jest sens życia, czy istnieje A bsolut. W brew scjentyz- mowi z końca X IX wieku przyjm uje się, iż n a u k a jest tylko jednym z rodzajów aktywności poznawczej. A właśnie w innych działach wiedzy w spom niane wyżej problem y są ustalane, w yjaśniane i rozwiązywane.

Z resztą pogląd na świat jest pew ną postawą, k tó ra kształtuje się nie tylko przez oddziaływanie na rozum . O naukow ym poglądzie na świat m ożna mówić jedynie w tym sensie, że jest przystosowany do naukow ych wyników i że rzuca snop światła na problem y naukow e [...] O dróżnienie fideistycznego (religijnego) poglądu na świat oraz racjonalnego może mieć o tyle jedynie sens, o ile pierwszy nie uwzględnia w ogóle wiedzy racjonalnej, a drugi uzasadnia rozum ow o to wszystko, co da się tak uzasadnić. W ukształtow aniu postaw ludzkich nie m ożna ograniczyć się wyłącznie do oddziaływ ania na rozum bez udziału woli, a pośrednio innych aktywności psychicznych. W tym znaczeniu pogląd na świat w swej istotnej części musi być fideistyczny”4.

I rzeczywiście, przyglądając się społecznym uw aru n k o w an io m życia człowieka dostrzegam y, że od sam ego początku, o d dzieciństwa, na św iatopoglądową postaw ę człowieka oddziałuje bard zo wiele czynników em ocjonalnych i wierzeniowych; nie musi to być w iara jakaś n ad p rzy ro ­ dzona i religijna, ale także „obiegow a” , o p a rta na przekazach rozmaitych publikatorów , na tradycji rodzinnej i państw ow ej, na zakorzenionych obyczajach. Każdy bowiem człowiek w coś wierzy i to nie zależnie od jego deklaracji osobistych. I tak a wiara dotyczy bardzo istotnych zagadnień jego życia, ja k np. sensu życia, losu człowieka po jego śmierci, uznaw ania odpowiedniej skali wartości kierującej postępow aniem lu­

dzkim , itp. Wszystkie te sprawy wykraczają poza granice ściśle n a u ­

kowego poznania, a naw et filozoficznych rostrzygnięć, albowiem

z konieczności łączą się z em ocjonalnym i wolitywnym nastaw ieniem

człowieka. D latego też najszerszy i istotnie humanistyczny pogląd na

świat jest oparty w zasadniczej mierze na poznaniu filozoficznym

i racjonalnej intrepretacji wiary. Postawy radykalistyczne w postaci

racjonalizm u i irracjonalizm u są dalekie od harm o n ijn ej wizji świata

i człowieka. N atom iast światopogląd związany z k ulturą chrześcijańską,

(9)

u fo rm o w an ą n a tradycji kultury antycznej i biblijnej, w zbogacony h u m a ­ nistyczną, szlachetną obyczajowością, przedstaw ia sobą zwarty, rac jo ­ nalny, g łęb o k o ludzki sposób widzenia cało k ształtu rzeczywistości i g o d ­ nego ludzkiego życia.

Spraw a zatem poglądu na świat jest złożona. Św iatopogląd kształtuje się z rozm aitych e lem en tó w ludzkiej wiedzy, ludzkich nastaw ień, wierzeń i ob ran y ch celów działania. D lateg o św iatopogląd nosi b ard zo wiele cech osobistej syntezy c ało k ształtu poznania i szeroko p o jętej miłości-upodo- bania ja k o zasadniczego m o to ru ludzkiego^postępow ania i działania.

M ając więc na uw adze takie rozum ienie św iatopoglądu należy go zawsze bacznie odróżniać od wiary, od teologii, od filozofii, o d nauki i klasowej ideologii. I nie m o żn a uznaw ać w sposób racjonalny, że istnieje św iato­

pogląd n aukow y, albow iem on ze swej natu ry jest swoistą i osobistą syntezą wyżej w ym ienionych postaw i dyscyplin poznawczych, ale do żadnej z nich nie da się bez reszty zredukow ać.

Przyjm ując tak rozum iany pogląd na świat, m ożna zapytać o jego związek z p raw d ą, k tó ra uchodzi za najwyższą w artość w dziedzinie poznania, a przez to także jest fu n d am e n te m dla innych wartości w dzie­

dzinie postępow ania. Cóż to jest p raw da? M o żn a ją rozważać z roz­

m aitego p u n k tu widzenia: ontycznego, poznawczego (logicznego), m o ­ ralnego. Podstaw ow e je d n a k jest logiczne rozum ienie p raw dy ja k o cechy naszego ludzkiego poznania. Jest sprawą w iadom ą, że ludzkie poznanie przybiera różne postaci, ja k np. tworzenie pojęć, ro zu m o w an ie, w yda­

wanie sądów i p o ch o d n e operacje. Szczytowym je d n a k m o m e n tem ludzkiego p o z n an ia jest w ydawanie sądów, po p ro stu „sądzenie” , alb o ­ wiem w nich człowiek usto su n k o w u je się świadomie do swoich własnych postrzeżeń i p rzy jm u je odpow iedzialność za swe poznanie. I chociaż sądy w swej budow ie w ydają się złożonym zabiegiem poznawczym , albowiem w ystępują w nich stałe elem enty, jakim i są „ p o d m io t” , „orzecznik”

i łącznik zdaniowy „ je st” względnie „nie je s t” (przy sądach negatyw nych), to je d n a k sam ak t poznawczy sądu jest niezłożony, prosty, jest świa­

dom ym „o d czytaniem -intuicją” rzeczywistości. I w łaśnie P R A W D A jest cechą charakterystyczną sądów. Już daw no Izaak ben Salom oni (IX wiek po C h r.) określił p raw d ę ja k o „u zgodnienie” intelektu z rzeczą; adae- ąuatio intellectus cum re.

O w a 'a d e k w a tn o ść jest możliwa tylko w po zn an iu wyrażonym w sądach. F o rm o w an ie bow iem i wydawanie p o jęć stanowi ujęcie p o ­ znawcze treści rzeczy sam ej w sobie, bez jej przyrów nania do nas samych.

Jest to jak b y „fo to g rafo w an ie” w odpow iednich asp ek tach treści rzeczy.

G d y bow iem w ypow iadam takie term iny znaczące rzecz, ja k np. „drze­

w o ” , „pies” , „ k o t” , to nie zajm u ję żadnego stanowiska i dla lo k u to ra

(10)

jeszcze nie w iadom o, czy wyrażone pojęcie jest praw dziw e, czy fałszywe, bo nie jest przekazane (uśw iadom ione), co z samej rzeczy u jąłem w tym pojęciu i w jakim aspekcie przyswoiłem sobie w pojęciu w ypow iadaną treść rzeczy. N atom iast procesy zwane rozum ow aniam i są operacjam i poznawczymi na sądach i sup o n u ją poznanie wyrażone w sądach, a przez to samo su p o n u ją już zaw artą w sądach wartość praw dy. In n e pochodne op eracje, ja k np. kontem placyjne rozum ienie rzeczy, są poznaniem w yrażonym w sądach; jak b y „ściągniętym ” takim p o zn an iem , są również p o zorne pojęcia jak np. „deszcz” , „śnieg” wypow iedziane z intencją stwierdzającą ich faktyczność.

Jeśli zatem poznanie wyrażone w sądach jest nosicielem praw dy, rozważmy p rzeto , w którym miejscu i ja k o n a zachodzi. Już A rystoteles na początku H erm en eu tyki (Peri H erm eneias) analizował zdanie jak o znak w yrażonego w sądach poznania. W yróżnił przy tym trzy jego podstaw ow e, „m a te rialn e ” składniki, jakim i są: p o d m io t zdaniowy, orzecznik i łącznik zdaniowy „ jest” . O w e trzy elem enty zdaniow e w ystępują w sposób form alny lub też dom niem any we wszystkich języ­

kach, w których naw et nie m a takiego wyrażenia ja k „ je st” , albowiem jego funkcję pełn ią niekiedy sufiksy przynazw owe lub też zdania ścią­

gnięte, ja k to jest np. w języku rosyjskim, gdy w ypow iadam y „ty w o r - tyś (jest) z ło d ziejem ” .

O tó ż „duszę” każdego sądu stanowi łącznik zdaniowy „ je st” , który spełnia aż trzy funkcje: a) funkcję spójni z d a n io w e j, gdy wiąże orzecznik z p o d m io tem i k o n sty tu u je je d n ą wypowiedź, k tó ra jeszcze nie jest lub też nie m oże być sądem . Jest to z zasady funkcja „napow ierzchniow a” , bezpośrednio d o stęp n a, polegająca właśnie na pow iązaniu (jeszcze nie sprawdzonym lub też niesprawdzalnym !) orzecznika z p o d m io te m , np.

„liczba gwiazd jest parzy sta” ; „człowiek, z którym rozm aw iam , jest przyszłym św iętym ” itp. W funkcji kohezyjnej wiąże się w jed n ą wypowiedź orzecznik z p o d m io tem ; b) funkcja asertyw na konstytuuje praw dę logiczną. W sądzie np. „Jan jest gruźlikiem ” przyrów nuję tę wypowiedź u k o n sty tu o w an ą dzięki „ jest” koh ezy jn em u do rzeczywi­

stości. Zachodzi tutaj now a relacja, k tó rą odkryw am i biorę za nią odpowiedzialność: zrów nania i uzgodnienia wypowiedzi z rzeczywisto­

ścią. Sąd ukonstytuow any przez asercję jest więc wizją p ro stą (złożo­

nego stanu pojęć) relacji zgodności lub niezgodności m ego poznania i rzeczy; c) funkcja afirm acyjna „ jest” wyrażonego w sądzie - jest zasadniczo d o m n ie m an a w norm alnych sądach orzecznikowych. Dotyczy o n a stwierdzenia faktycznego istnienia rzeczy. O w o faktyczne istnienie stwierdza się norm alnie (i oryginalnie) w sądach egzystencjalnych: np.

„ten oto Jan istnieje” . Istnienie stwierdzone w sądach egzystencjalnych

(11)

fu n d u je realizm rzeczy. Poznając treść rzeczy rea ln ej, wypow iadam y o niej sądy, stwierdzające zgodność naszego pozn an ia i rzeczywistości której istnienie jest d o m n iem an e lub oryginalnie stw ierdzone, „afir- m o w a n e ” przez „ je st” egzystencjalne. D lateg o trzecią funcją „ je st”

w yrażonego w sądzie stanowi odniesienie do realnego istnienia ko n sty ­ tuującego rzeczywistość pozn aw an ą w naszych sądach.

Praw da logiczna ja k o istotna cecha naszego w yrażonego w sądach poznania jest następstw em pierw szej, naturalnej refleksji towarzyszącej, w której my już św iadom ie, w p ełn e j refleksji ak to w ej, p o znajem y zgodność (niezgodność) poznawczej stru k tu ry naszego sądu z rzeczy­

wistością. I tu spraw a się w ikła - albow iem rozum ienie rzeczywistości jest w ielorakie. Niewątpliwie w sensie naczelnym rzeczywistością jest aktualnie istniejący zespół treści. A le m ożna też rzeczywistością n a ­ zwać w yabstrahow any spod a k tu aln eg o istnienia p o rzą d ek treści i w ów ­ czas otrzym ujem y p o c h o d n e rozum ienie rzeczywistości. W takim sensie można mówić o rzeczywistości p rze d m io tu n au k fizykalnych, b iolo­

gicznych, a także rzeczywistości m atem aty czn ej, a naw et literackiej.

Wszystkie te regiony „rzeczywistości” su p o n u ją - ja k o swój punkt wyjścia - istniejący ak tu aln ie i realnie świat rzeczy, osób, właściwości, łącznie z wielorakim i relacjam i. To wszystko m oże się stać w poznaniu abstrakcyjnym odpo w ied n io rozum ianym przed m io tem pozn an ia i swo­

iście ro zum ianą rzeczywistością, z k tó rą uzgadniam y się poznawczo w sądach.

Praw da poznaw cza jest w artością osobow ą. Co to znaczy? Z a u w a ­ żamy, że stany praw dziwościowego naszego poznania (przez sądy) występują w ram ach poznania pośredniego. W poznaniu praw dziw o­

ściowym spotykam y się z różnego typu pośrednikam i- znakam i. U znanie treści poznawczych w yrażonych w sądzie jest zależne od systemu znaków n aturalnych, tran sp aren tn y c h , jakim i są nasze pojęcia, k tó re nie za­

trzym ują na sobie specjalnej uwagi w akcie spontanicznego poznania.

A je d n a k są o ne zauw ażalne i m od y fik u ją p oznanie, skoro m ogą się same stać p rzed m io tem poznaw ania w refleksji. Nie m ożna by ich u p rze­

dmiotowić w akcie refleksyjnego p o z n an ia, gdyby nie były jakoś zau w a­

żalne w poznaniu spontanicznym . A d o k o n u je się to w towarzyszącej

k ażdem u aktowi pozn an ia refleksji. „R efleksja tow arzysząca” naszem u

św iadom em u życiu psychicznem u staje się „św iadkiem ” tego wszystkiego,

co się w nas dzieje. N a d to wiemy dobrze, że nasze p oznanie, zawsze

selektywne i asp ek to w e, nie daje nam p ełn eg o ujęcia treści rzeczy, k tó rą

p o znajem y jedynie w aspektach przedstaw ionych przez znaki n atu raln e,

oraz sensy-pojęcia. In n e sposoby pośredniczenia to przed e wszystkim

język, który wpierw trzeb a poznać i umieć się nim posługiwać; także

(12)

teo rie nau k o w e lub ideologiczne, w k tó re jest u w ik łan e nasze p ra w ­ dziwościowe poznanie.

Jeśli stany „nadpraw dziw ościow e” naszego poznania są natychm iast, spontanicznie uznaw ane do tego stopnia, że nie budzą żadnej w ątpli­

wości - np. stwierdzenie istnienia świata lub tego o to p rzed m io tu przede m n ą stojącego - to stany prawdziwości są związane z odsłonięciem p o śre ­ dniczenia i uk azan iem c h arak te ru tego pośredniczenia. Jeśli bowiem tw ierdzę, że „Jan jest schizofrenikiem ” , to muszę ukazać poprzez wyli­

czenie szeregu zachow ań się Ja n a - a przy tym akceptując teorię choroby schizofrenii - dlaczego i w jakim sensie łączę orzecznik „schizofrenik”

z p o d m io te m „ J a n ” w sądzie o tym oto k o n k retn y m bycie - Janie.

Połączenie bowiem orzecznika z p o d m io tem nie jest bezp o śred n ie, gdyż zarów no p o d m io t, ja k i orzecznik jest mi dany poznawczo za p o śre ­ dnictwem znaku natu raln eg o (w widzeniu Ja n a ), ja k i zn aku narzęd n eg o , jak im jest język. N ad to związek orzecznika z p o d m io tem w ystępuje na tle jakiegoś typu rozum ow ania i teorii. Z a te m ujrzenie i uznanie powiązania orzecznika z p o d m io tem jest u w a ru n k o w an e odsłonięciem tych różnych typów znaków i p o średników poznania. A owo odsłonięcie jest dziełem pracy umysłowej poszczególnej osoby. Oczywiście, są praw dy, ja k obiegow e truizmy, które są powszechnie u zn an e i nie są odnoszone do jakiejś osoby ustalającej c h arak te r praw dy poprzez u k a ­ zanie funkcji p o średników w powiązaniu orzecznika z p o d m io te m . Ale są też praw dy zdobyte z takim tru d em , że na zawsze należą do odkrywcy, jak np. praw o A rch im edesa, praw o powszechnego ciążenia N ew to n a itp.

Praw da zatem , ja k o wartość poznawcza, jest zawsze związana z intele­

k tu aln ą pracą ludzkiej osoby, musi p o k o n ać tru d „przedarcia się” przez pośredniki poznania i odsłonić je, aby zagw arantow ać intersubiektyw ną swą wartość.

T a k p o ję ta p raw d a jest wartością poznawczą najwyższą, usenso- w niającą poznanie człowieka ta k p rze d n au k o w e, j a k i n aukow e. Praw da nie byłaby ludzką wartością, gdyby w jej zdobywanie nie był zaanga­

żowany człowiek w swoim wysiłku i działaniu poznawczym.

M ając zarysow aną ogólnie koncepcję praw dy logicznej, możemy wreszcie zapytać, w jakim sensie są prawdziwe poglądy na świat?

W odpowiedzi - również ogólnej - niewątpliwie nie m ożna sprawy

uprościć przez zwykłe potw ierdzenie lub zaprzeczenie pytania: tak! lub

nie! J a k bowiem z niniejszych rozważań wynika, św iatopogląd nie jest

jakim ś prostym i czysto obiektywnym systemem ludzkiej wiedzy, ale jest

przedm iotow o i podm iotow o wielostronnie uw arunkow any. O d strony

przedm iotu stanowi skom plikow any u k ład zdań uw aru n k o w an y przez

rozm aite typy poznania rzeczywistości. Są to więc zdania stanowiące

(13)

i p otoczne, p rze d n au k o w e doświadczenie człowieka i różne typy nau k w zależności od ludzkiego wykształcenia, i elem enty filozofii nie zawsze do końca uśw iadom ionej, a jeszcze mniej zreflek to w an ej, i m o m o n ety wierzeniowe, zarów no wiary, jak i wierzeń religijnych. O d strony zaś podm iotow ej światopogląd jest u w a ru n k o w an y rozm aitą psychiczną aktywnością człowieka d o k o n u jąc eg o w sobie syntezy swej wiedzy.

W skutek tego inna jest poznawcza wybiórczość poszczególnych ludzi w stosunku do obiegowych, naukow ych i wierzeniowych poglądów .

D latego też m ożna powiedzieć, że niemal każdy człowiek m a własny swoisty pogląd na świat, tak ja k m a własne swoiste oblicze. Nie znaczy to je d n a k , by nie było pewnych wspólnych cech św iatopoglądu u w a ru n ­ kow anego wspólnym środow iskiem życia, w spólną k u ltu rą i historią, wspólnym w ykształceniem itp. Prawdziw ość św iatopoglądu zależy od prawdziwości uznaw anych tez wchodzących w skład danego poglądu na świat. Istnieją oczywiście tezy naczelne i zasadnicze, odnoszące się do koncepcji istnienia rzeczywistości, do sensu życia ludzkiego. Tezy te są je d n a k natu ry wierzeniowej i to wiary religijnej. M ają zatem p ra w ­ dziwość, ja k ą posiada poznanie przez wiarę. Zwykle je d n a k poznanie przez wiarę jest u w aru n k o w an e w ludzkim poglądzie na świat p o znaniem także filozoficznym, noszącym w tradycji chrześcijańskiej m iano prae- am bula fid e i - jak b y „ p rzed sio n k i” lub „ p rzesłan k i” wiary, a tymi są tezy 0 istnieniu B oga o sobow ego, różnego od świata i świat tran scend u jąceg o , 1 tezy o istnieniu człow ieka przez jego duszę nieśm iertelną, stw orzoną przez B oga, gdyż nie da się do końca wyjaśnić zaistnienie człowieka obd arzo n eg o du ch em tylko k o n tek ste m przyrody. Z tego też tytułu pogląd na świat m oże być w eryfikow any przez racjonalnie upraw ianą filozofię, ale do pew nych tylko granic, m ianowicie do granic w yzna­

czonych przez ź ró d ła ludzkiego poznania. Jeśli poznanie ludzkie czerpie ze źródeł wiary o b jaw io n e j, wówczas weryfikacja św iatopoglądu czysto n a tu ra ln a nie jest możliwa; nie znaczy to , by nie była o n a u p ra w d o ­ p o d o b n ian a racjonalnie. W łaśnie u p raw d o p o d o b n ie n ie światopoglądu przez refleksję n ad jego tezam i i ich sprawdzalnością jest ludzkim, racjonalnym zajęciem . W iele tez z ludzkiego poglądu na świat m ożna uzasadnić i uznać za praw dziw e, ale cały św iatopogląd, ja k o system osobistych p rze k o n ań i nastaw ień, jest zasadniczo godny tylko praw dy i niekiedy miłości.

1 O różnego typu poznaniu, zwłaszcza naukowym, por. S. Kamiński, Pojęcie

nauki i klasyfikacji nauk, wyd. III popraw ione, Lublin 1981. Por. także S. Kamiński,

(14)

O d spostrzeżeń do poglądu na świat w: O Bogu i o człow ieku (2) red. bp B. Bejze, Warszawa 1969, s. 127-145.

2 Por. M .A . Krąpiec, M etafizyka. Zarys teorii b ytu , Lublin 1978, s. 57-68; oraz S. Kamiński i M .A. Krąpiec, Z teorii i m etodologii m eta fizyki, Lublin 1962, s. 260 nn.

3 Por. U. Dierse, Ideologie w: H istorisches W órterbuch der Philosophie, Bd. 4, s. 158 nn.

4 S. Kamiński, O d spostrzeżeń do poglądu na świat, s. 143-144.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Toteż w większości prac podejmował żywotne zagadnienia współczesnej Polski - „zajmowałem się raczej - mówił w wywiadzie udzielo­.. nym pismu „Student” (1972

Niech Λ będzie skończenie generowaną i

wystąpienia w sekcji zamknął referat mgr renaty zając na temat czasopism popularnonaukowych wydawanych w krakowie w latach 1945–1989.. Obrady

Rzucamy dwiema kostkami. Niech zdarzenie A polega na tym, że suma wyników jest równa 4, a B - na tym, że przynajmniej na jednej kostce wypadła liczba parzysta. Z talii 52 kart

Rzucamy dwiema kostkami. Niech zdarzenie A polega na tym, że suma wyników jest równa 4, a B - na tym, że przynajmniej na jednej kostce wypadła liczba parzysta. Z talii 52 kart

Jakie jest prawdopodobieństwo, że suma dwóch na chybił trafił wybranych liczb dodatnich, z których każda jest nie większa od jedności, jest nie większa od jedności, a ich

Załóżmy, że T jest operatorem liniowym między przestrzeniami Banacha Xi Y.. Niech X będzie

ralny, twórczy - a państw o może im jedynie umożliwić re ­ alizowanie tego dob ra poprzez racjonalny system praw ny, zapew niający kom plem entarność sił w