• Nie Znaleziono Wyników

Matematyczny i filozoficzny interpretacjonizm materii / Mieczysław A. Krąpiec.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Matematyczny i filozoficzny interpretacjonizm materii / Mieczysław A. Krąpiec."

Copied!
22
0
0

Pełen tekst

(1)

R

O

Z

P

R

A

W

Y

BIBLIOTEKA UNIWERSYTECKA KUL

MIECZYSŁAW A. KRĄPIEC

1 0 0 0 0 6 4 9 9 8

MATEMATYCZNY I FILOZOFICZNY INTERPRETACJONIZM MATERII Nauki fizyczno-chemiczne rozwinęły się w ostatnich dziesiątkach la t tak znacznie, że dla wielu ludzi zdają się stanowić jedyny owocny sposób badań świata m aterii. W yniki bowiem nauk fizykalnych na naszych oczach przem ieniają oblicze świata. Ten właśnie fakt wzbudził u współczesnego człowieka niezw ykłe uznanie, podziw i szacunek dla nauki, która roz­ wija się tak widocznie i której owoce niem al każdy człowiek w jakiejś posrtaci spożywa. I jeśli je st praw dą, że po owocach poznaje się szlachet­ ność drzew a, drzew o nauk fizycznych, w umysłowości wielu, stanowi jedynie w artościow ą roślinę upraw ianą na glebie m aterii.

Inaczej rzecz ujm ując, nauki fizykalne, dla wielu ludzi wykształco­ nych, naw et uczonych, stanowią jedyną naukow ą in terp retację św iata m aterii. W szelkie bowiem spekulacje na tem at m aterii upraw iane w cią­ gu wieków przez filozofię nie dały (tak się zdaje) żadnych rezultatów , podczas gdy in terp re tacja m aterii dokonana przez współczesną fizykę zmienia 'świat. I to stanow i najm ocniejszy argum ent przem aw iający za wyłącznością interpretow ania m aterii przez nauki fizyczne współ­ cześnie upraw iane.

Czy jednak takie stanowisko jest słuszne?

Odpowiedź znajdziem y p rzypatrując się specyficznemu tłum aczeniu m aterii przez fizykę i filozofię.

N ajpierw , należy zdać sobie sprawę, że do niezw ykłych rezultatów doszła współczesna fizyka dzięki tem u, że zajęła stanowisko m atem a­ tycznego interpretacjonizm u, tak, że właściw ie stała się fizyko-m atem a- tyką. Zastosow anie w fizyce m etody m atem atycznej (nie filozoficznej jak to czyniono daw niej) okazało się bardzo owocne i słuszne.

(2)

10 O . M . K R Ą P IE C

1. P O J Ę C I E B Y T y M A T E M A T Y C Z N E G O

Czym jest byt m atem atyczny? Czy jest to byt realny, istniejący w przyrodzie niezależnie od wszelkiej poznającej m yśli ludzkiej? Czy w przyrodzie stykam y się z tw oram i m atem atyki? — Zasadniczo nie. Nie można pojąć bytu m atem atycznego w oderwaniu od myśli człowieka, gdyż jest on w dużej m ierze tworem myśli. Może bardziej stanie się zrozumiałe czym on jest, jeśli uświadomimy sobie sposób jego powstania.

Czy by t m atem atyczny powstaje niezależnie od wszelkiej rzeczywi­ stości, od 'przyrody? — Nie. Jeśli jest on związany z ludzką myślą, to tym sam ym jest rów-nież związany z rzeczywistością, gdyż sama myśl człowieka jest związana z rzeczywistością, jest bowiem jego relacją do rzeczywistości. Nie sposób zrozumieć samej m yśli bez odniesienia jej do rzeczywistości. Myśl bowiem budzi się i pow staje przy poznawczym zetknięciu człowieka z rzeczywistością. Psychika w raz z intelektem jako źródłem m yśli jest jak nie zapisana tablica, na której rzeczywistość „pisze” znaki — obrazy siebie samej, stąd psychika staje się nosicielem świata: anima cognoscendo fit quodammodo omnia.

Jeśli zatem myśl człowieka budzi się przy zetknięciu z rzeczywisto­ ścią — o ile ta rzeczywistość w ypisuje na psychice symbole samej sie ­ bie — to i symbole m atem atyczne są pochodne w stosunku do rzeczywi­ stości; one także m ają swe uzasadnienie w rzeczywistości.

Tomasz z Akwinu przedstaw ia za A rystotelesem proces tw orzenia b ytu m atem atycznego, w funkcjach myśli zwanej abstrakcją. Najogól­ niej nazywa on abstrakcją branie pod uwagę przez in telek t tylko pew ­ nych cech rzeczywistości, a pom ijanie innych. Intelekt więc może brać pod uwagę te cechy, które tw orzą zasadniczo jakąś rzecz, cechy k onsty­ tu ty w n e i wówczas oderw anie przez niego tych cech pozostałych — konkretnych, jednostkowych, jest ujęciem tzw. istoty rzeczy: treści jakiegoś ogólnego ;pojęcia.

Intelekt może jednak wziąć pod uwagę tylko jedną z właściwości bytu: tę, która jest przedm iotem m iary, czyli tę, k tó ra jest w sensie właściwym m ierzalna, mianowicie jego ilość.

(3)

I N T E R P R E T A C J O N I Z M M A T E R I I U

który doskonali. S tąd też pojm uje się ilość jako pew ną drugorzędną doskonałość m aterii, jako jakąś drugorzędną formę, która — mówiąc językiem arystotelesow skim — doskonali substancję w jakim ś aspekcie, podobnie jak forma doskonali m aterię w aspekcie zasadniczym . W sto­

sunku do tak pojętej ilości substancja jest tym , co się określa jako m a­ teria intelligibilis, gdyż składa się ona na zrozum ienie samej ilości i jej n atu ry .

Intelekt zwraca uwagę w łaśnie na tę ilość jako na pew ną doskonałość m aterialnego b y tu i odryw a ją od konkretu, a naw et od 'pewnych pojęć ogólnych, czyli nie zatrzym uje się na tym , że je st to ilość P iotra lub Jana, ani też na tym , że jest to ilość jakiegoś człowieka w ogóle, lecz zwraca uw agę na to, że jest to ilość jako taka, (naturalnie zakładająca jakiś byt m aterialny), dzięki czemu może się stać narzędziem badania m aterii jakiegoś konkretu. Myśl abstrahująca pom ija tu zupełnie indy­ widua i gatu n k i bytów. Stąd też w szkole tłum aczy się dzieciom: nie

dodajem y dwóch cieląt do dwóch gęsi, bo wówczas nie będzie „cztery”, lecz nadal będą dwa cielęta i dwie gęsi; dodajem y tylko dwa do dwóch— wszystko jedno jakich, w każdym jednak razie jakichś — bytów, któ­ rych jednostkow a i gatunkow a natura zostaje zupełnie pominięta.

O derwana w ten sposób od swego podmiotu ilość stoi na pograniczu wyobrażalności i pojęć. Można ją sobie jeszcze wyobrazić, ibąaź w po­ staci m aterii ciągłej (linia, płaszczyzna, bryła), bądź krotnej (liczby n a tu ­ ralne), zasadniczo jednak stanowi ona przedm iot poznania intelektual­ nego.

Trzeba tu jeszcze zwrócić uwagę na to, że ilość jako zasadniczy przym iot bytu m aterialnego, jako jedna z naczelnych przypadłości, związana jest z innym i właściwościami konkretnego bytu. Ilość bowiem, będąc właściwością m aterii, w yodrębniającą jej m aterialne części, a zara­ zem rozciągłością, je s t równocześnie podłożem dla innych właściwości konkretnego bytu, które to właściwości poprzez ilość łączą się z samym konkretnym bytem , z samą jego substancją. Dlatego też z ilością związa­ ne są takie właściwości substancji, jak cały szereg relacji ilościowych, jak um iejscowienie konkretu (relacja do miejsca), jak usytuow ania cza­

sowe itd. Te właściwości, powiązane głębiej z samą ilością, zostają przy odryw aniu przez in telekt od rzeczy cech ilościowych — również oderwa­

ne, wraz z ilością. Stąd też ilość oderw ana od konkretu nie jest tylko czystą, jedną cechą, oczyszczoną z wszelkich innych właściwości, lecz je st połączona z relacjam i, k tóre wiążą się z ilością.

(4)

12 O. M . K R Ą P IE C

mierze, w jakiej jest oderwana, jest tworem intelektu, lecz nie tw orem dowolnym, gdyż posiada swe uzasadnienie w rzeczy; z rzeczy bowiem została w yabstrahow ana.

A zatem b y t m atem atyczny ■— przedm iot m atem atyki, nie będąc bytem realnym, jest bytem myślnym, mającym swe uzasadnienie w rze­ czy (z rzeczy bowiem został wyabstrahow any i do pom iaru rzeczy może być zastosowany).

Ja k i jest jednak zasadniczy ch arak ter bytu matematycznego? Można w nim wyróżnić dwie zasadnicze cechy: a) abstrahow anie od oznaczenia i b) jednoznaczność.

a) B yt m yślny jest tworem myśli — pojęciem; w tym w ypadku b y t m atem atyczny nie jest tworem dowolnym, bo pow stał z abstrakcji cd rzeczy konkretnej. Jest więc swoistym pojęciem.

Pojęcia zaś są znakam i rzeczywistości. W (pojęciach jako znakach da się wyróżnić podw ójną funkcję: znaczenie pojęcia i oznaczenie jakiejś rzeczy w tym i poprzez to pojęcie.

Pojęcia przede wiszystkim wyrażają jakąś treść, coś znaczą, mają jak iś zdeterm inow any sens. Jest to sprawa zasadnicza dla znaku. Znak dopóty nie stanie się znakiem, dotpóki nie będzie w yrażał w sobie jakiejś

zdeterm inowanej treści.

Byt m atem atyczny: oderwana ilość —1 ma bardzo dokładnie spre­ cyzowaną treść. W yrażenie treści w znakach m atem atycznych jest n aj- jaśm ejsze w ludzkiej myśli. Żadne inne znaki — pojęcia, tworzące jakieś nauki, nie m ają tak jasno wyrażonej treści. Dzięki czem u ta treść jest taka- jasna? — Dzięki tem u, że jest bardzo uboga. B yt m atem a­ tyczny je st tw orem m yśl' powstałym z refleksji nad rzeczą i m ającym swe uzasadnienie w rzeczy; ale jest on czynnikiem uchw ycenia w rze­ czywistości zasadniczo jednego tylko aspektu: aspektu mierzalnego, przy równoczesnym pozo stawień-'u na uboczu całej olbrzym iej „reszty’’*, czyli — konkretu. Pojęcie m atem atyczne w yraża treść najiściślej, bo jest to pojęcie najuboższe w tę treść, w stosunku do innych pojęć.

(5)

IN T E R P R E T A C J O N I Z M M A T E R II 13

b) To niezwiązanie pojęć m atem atycznych z istnieniem , to czysto form alne ujęcie jest także powodem jasności tych pojęć. To bowiem, co jest bezpośrednio związane z istnieniem, wyraża bogactwo bytowe, konkretna rzeczywistość jest złożona z ogromnej ilości elementów; tu natom iast następuje oderw anie od tego bogaotwa — konkretnych

cech, a ujęcie tylko jednej cechy: ilości.

B yty więc m atem atyczne jako byty oderwane od oznaczania, oder­ wane od istn ie n ia ,1 są bytam i jednoznacznym i, w przeciw ieństw ie do bytu realnego, któ ry jest analogiczny.

Jednoznaczność treści jest powodem ścisłości nauk m atem atycznych. M atem atyka jako nauka może mieć najw yższą ścisłość, ponieważ, ope­

ruje najuboższą treścią.

2. A P L I K A C J A M A T E M A T Y K I D O W S P Ó Ł C Z E S N E J F I Z Y K I

Z jakich danych wychodzi fizyk w badaniu rzeczywistości? Ściślej mówiąc: co jest celem badań fizyka w jego naukow ym postępowaniu'.'

Chodzi m u niew ątpliw ie o zbadanie pew nych realnych faktów. W swym badaniu, w swym dociekaniu wychodzi od tych w łaśnie fak ­ tów — jeśli nie faktycznie, to przynajm niej z zasady. Może się bowiem zdarzyć i zdarza się w teoretycznej fizyce, że punktem w yjścia bada­ cza je st m atem atyczna zasada i wyszedłszy od niej dochodzi on dopiero do w ykrycia faktów — jak to miało miejsce w w ypadku odkrycia pozy- tronu. Fizykowi chodzi zatem o zbadanie jakichś faktów realnych, faktów — jak się samo przez się rozumie — m aterialnych.

Rzeczywistość m aterialn a w ystępuje zawsze jako rzeczywistość konkretna, z konkretną ilością, jako pew na rozciągła m ateria. M ateria zilościowana jest m aterią m ierzalną. Fizykowi chodzi o zm ierzenie ilościowej strony m aterii. Tylko bowiem dokonanie ścisłych pomiarów— w jakim kolw iek sensie rozum ianych — je s t dla niego fizycznym, doświadczalnym poznaniem.

Chodzi więc o to, które zasadniczo zjaw iska ma fizyk mierzyć: stronę istotow ą czy też przypadkow ą? — Ani tę, ani tam tą — dlatego, że fizyk nie wie, co jest w jakim ś zjaw isku elem entem istotnym , a co nieistotnym . Zjawisko jest konkretnym przejaw em bytu i w yzna­ czenie w nim elem entów istotnych i przypadkow ych byłoby czym ś arbitralnym . Wobec tego fizyk m ierzy, czyli odpowiedzialnie, ekspery­ m entalnie poznaje, rozm aite strony, rozm aite elem enty zjawiska. Z ja­

(6)

14 O. M . K R Ą P I E C

wisko czy strona zjawiska — zmierzona — zostaje w yrażona w sym­ bolu m iary, w jakim ś bycie m atem atycznym . Z kolei fizyk przyporząd­ kow uje jedne symbole m iary do drugich, ujm ując badaną stronę zja­ wiska w pewien związek, w -pewną funkcję, przy czym jest zasadniczo obojętne, co w tej funkcji oznacza w jakim ś sensie rację, a co .następ­ stwo, chociaż niekiedy istnieje poznanie racji i następstw a w danej m atem atycznej funkcji. W każdym razie funkcja ta ujm uje z b i e ż ­ n o ś ć , a także zależność elem entów m ierzonych w jakimiś zjawisku. Fizyka bowiem stara się znaleźć i ustalić funkcjonalne związki jednych danych doświadczalnych z innymi, a w sensie ścisłym — jednych pomiarów z innymi. 2

P rzy budow aniu funkcji m atem atycznych um ysł teoretyka-fizyka posługuje się czasem jakim iś założeniami — często psychologicznymi, a niekiedy i filozoficznymi, jak to miało miejsce w fizyce new tonow­ skiej stosującej w dużej m ierze m echanicystyczne założenia filozo­ ficzne K artezjusza — dotyczącymi w ew nętrznego m echanizm u prze­ biegu badanych zjaw isk i wówczas powstaje teoria fizyczna tłum acząca bądź wyobrażeniowo, bądź też abstrakcyjnie, filozoficznie (np. teoria nieoznaczoności Heisenberga) te właśnie m atem atyczne iun k cje, w yro­

słe niekiedy z dokonania pewnych pomiarów faktów fizycznych. O w a r­ tości tak powstałej teorii nie decyduje jej logiczna koherencja, ani też jej jasność, lecz jedynie jej zgodność z danym i doświadczalnymi.

Jeśli więc jakaś m atem atyczna konstrukcja odpowiada danym doświadczalnym, to niew ątpliw ie jest ona w pew ien sposób praw dziw a, ale z tego jeszcze nie w ynika, że poszczególne elem enty k o nstrukcji m atem atycznej czy jej teoretycznego interpretow ania odpowiadają poszczególnym elem entom jakiegoś rzeczywistego faktu i dlatego p rzy ­ jęcie jakiejś m atem atycznej konstrukcji za w gruncie rzeczy praw dziw ą nie zmusza jeszcze do przyjęcia prawdziwości w szystkich jej poszczegól­ nych elem entów i jej in terp retacji wyobrażeniowej. Zresztą sami fizycy przyznają, że tego rodzaju teorie fizyczne są ty lk o teoriam i aproksym atyw nym i. Poszczególne elem enty konstrukcji m atem atycznej zostają często zmieniane, a naw et przy zachowaniu tej samej k onstruk­ cji dokonuje się zmiana teorii tłumaczącej wyobrażeniowo lub abstrak­ cyjnie ch arak ter tej konstrukcji.

Do utw orzenia funkcji m atem atycznej, m atem atycznie in te rp re tu ją ­ cej jakieś zjawisko, nie zawsze dochodzi się drogą dokonania pom iarów jakiegoś faktu m aterialnego. Można do tego dojść także drogą przyjęcia pew nych założeń, niekiedy naw et filozoficznych, albo też na drodze

2 Por. A. E d d i m g t o n , The Naturę o f the Physical W orld, Cam bridge

(7)

I N T E R P R E T A C J O N I Z M M A T E R II 15

intuicyjnych i na razie nie uzasadnionych dojrzeń. Zawsze jed n ak 0 w artości takiej konstrukcji stanow ić będzie jej zgodność z danym i doświadczenia.

Niekiedy też do stw orzenia nowych konstrukcji dochodzi się w fizyce teoretycznej na skutek m atem atycznej dedukcji z konstrukcji poprzed­ niej, która w jakim ś sensie, w części lub w całości, sprawdziła się doświadczalnie.

K onstrukcja m atem atyczna ujm uje w ew nętrzny związek m aterii m ierzalnej, a ponieważ ogranicza się do jednego zasadniczego elem entu, do elem entu ilości, stąd to, co je st m ierzalne, czyli fizycznie ściśle poznawalne, można ująć w postaci m atem atycznych symboli. M atem a­ tyczne jed n ak konstrukcje, ściśle ujm ujące, czy też pragnące ściśle ująć — wówczas gdy 'są jeszcze tylko w sferze hipotezy — rzeczywi­ stość m ateria ln ą m ierzalną, dopuszczają różne możliwości in te rp re ta ­ cji — zwłaszcza in terp re tacji wyobrażeniowej — tych w łaśnie m atem a­ tycznych funkcji. Dlatego też funkcje m atem atyczne, mające swe zasto­ sowanie w fizyce, nie łączą się z konieczności z taką czy inną teorią 1 sami fizycy, rozum iejący n a tu rę m atem atycznych funkcji, nie zw ra­ cają zbytnio uwagi na wyobrażeniow y aspekt jakiejś teorii. Dlatego np. szerokie zastosowanie znajduje m atem atyczna teoria Schródingera, k tóra dopuszcza zarówno teorię m aterii falowej, jak i w pew nej m ierze

teorię m aterii korpuskularnej.

Stąd konstrukcja m atem atyczna, oddająca w jakimiś aspekcie rz e­ czywistość m ierzalną, może być nie tylko przydatna, ale n aw et do pew ­ nego stopnia praw dziw a, jakkolw iek niepraw dziw a będzie sama w yobra­ żeniowa teoria in terp re tu ją ca m atem atyczne funkcje, w których spraw ­ dzają się w yniki nauki fizyki.

3. P R O B L E M N A T U R Y R Z E C Z Y A M A T E M A T Y C Z N E F U N K C J E

(8)

16 O M . K R Ą P IE C

Czy z tego w ynika, że tylko taka metoda n adaje się do badania rzeczywistości m aterialnej? Aby na to pytanie odpowiedzieć, trzeba stanąć na płaszczyźnie filozoficznej. Jeśli przyjąć za K artezjuszem , że właśnie ilość — rozciągłość konstytuuje istotę rzeczy m aterialnych, to wówczas rzeczywiście do badania natury rzeczy m aterialnych, do zrozumienia, czym rzeczy są i dlaczego są takie, jakim i je widzim y: ew olucyjne i zarazem statyczne, mnogie i jedne same w sobie itd. — w ystarczy m etoda m atem atyczna, a naw et stanie się ona jedyną konieczną metodą poznania. Ale wówczas właściw ie bezsensowne staje się p y tan ie „dlaczego”, gdyż posługując się m etodą m atem atyczną nie można dać na to pytanie żadnej odpowiedzi; można tylko odpowiedzieć, że py tan ie jest źle postawione. Metoda m atem atyczna bowiem dotyczy form alnych stosunków rzeczywistości, a nie stosunków sprawczych i celowych. Wobec tego jedynie w supozycji filozofii czysto m echani- cystycznej można przyjąć m etodę m atem atyczną jako m etodę uniw er­ salną, m ającą tłumaczyć całokształt rzeczywistości m aterialnej.

(9)

IN T E R P R E T A C J O N I Z M M A T E R II 17

podzielność itd. — będzie czymś absurdalnym i nie doprow adzi do żad­ nego w yniku. Do zbadania takiego przedm iotu potrzebna jest inna m etoda — taka, k tóra je s t dostosowana do przedm iotu, i tak ą właśnie m etodą jest filozoficzna analiza, stosowana już przez Arystotelesa.

Dlaczego? — Przede w szystkim dlatego, że substancja jest dla nas w bard zo malej części poznaw alna, jest poznaw alna jako b y t, ogólnie, jak o to, co je st samo w sobie i w czym jako w podmiocie znajdują się in n e właściwości, pojęte jako przejaw y samej (substancji. Mając więc ta k ogólne, bytow e poznanie substancji, trzeba zastosować ogólną, bytową m etodę poznania, a tak ą w łaśnie m etodą jest m etoda filozo­ ficzna. But dopasowuje się do nogi. Nie m ożna zbyt ciasnej i jedno­ znacznej m etody poznania, m etody o bardzo ubogiej, właściwie najuboższej treści, stosować do konkretu posiadającego olbrzym ie bogactwo treści i to treści dla nas zasadniczo nie poznawanej. M etodę tę m ożna jedynie dostosować do tego przedm iotu, który je st z nią spo­ krew niony, a więc do przedm iotu ilościowego mierzalnego. Zastosowa­ nie takiej metody do* takiego przedm iotu jest w yrazem ścisłości i postu­ latem naukowości. Stosow anie zaś w ąskiej, ciasnej, jednoznacznej m e­ tody do rzeczywistości analogicznej, rzeczywistości o praw ie nie skoń­ czonym bogactwie treści świadczy nie tylko o nieścisłości, lecz w ogóle 0 nieuctw ie, metoda bowiem powinna być zawsze proporcjonalna do siwego przedm iotu.

Nauki fizyczne badają tylko jeden aspekt rzeczywistości m aterialnej 1 czynią to dobrze, ale jej nie w yczerpują. Są aspekty, k tórych one zbadać nie potrafią, bo aspekty te są za ogólne i to zostaje oddane do zbadania filozofowi, by on przy zastosowaniu m etody najogólniej­ szej — analizy faktów w świetle pierw szych zasad — doszedł w p raw ­ dzie do ogólnych, ale jed n ak pew nych stw ierdzeń o tej w łaśnie rzeczy­ wistości.

Tę więc rzeczywistość, która jest m aterialnym przedm iotem nauk fizyczno-m atematycznych, te same m aterialne fakty może badać również filozof przy pomocy swojej m etody i w yniki tych dwóch badań nie tylko nie staną się sprzeczne, inkoherujące czy co najm niej niezależne, lecz w łaśnie będą się w zajem nie uzupełniały. Filozofia bowiem stwierdza, czym są rzeczy i dlaczego są one takie, jakie są, a fizyka dodaje do tego stw ier­ dzenia szereg nowych cech przysługujących rzeczom, mianowicie opisuje, ja k rzeczy są zbudowane, jak działają, poucza, jak można się nim i odpo­ w iednio posługiwać. W szystkie te jednak odpowiedzi same w sobie zakła­ dają filozoficzne rozwiązanie ogólnej n atu ry rzeczy, jeśli w um yśle fizyka nie m a powstać skrzyw iony obraz świata, któ ry z kolei może wpływać — często nieświadomie — na skrzyw ienie drogi w jego dochodzeniu do prawdy.

(10)

18 O. M . K R Ą P IE C

4. F IL O Z O F IC Z N A IN T E R P R E T A C J A B Y T Ó W M A T E R IA L N Y C H

Jeśli fizyczno-matematyczna interpretacja rzeczywistości m aterial­ nej nie jest adekw atna do tej rzeczywistości, jeśli taka interpretacja zakłada popraw ne pojęcie natu ry bytów m aterialnych1 (niekoniecznie w umyśle badacza), to należy z kolei przyjrzeć się tym bytom od strony filozoficznej.

Zrozumienie natu ry ciał m aterialnych zakłada przyjęcie trzech zasad­ niczych elementów: przede wszystkim przyjęcie a) substancjalności ciał

fizycznych, a następnie analiza substancji ciał fizycznych wykaże obec­ ność w nich dwojakiego pierwiastka: b) potencjalnego oraz c) aktualnego.

a) Ciała fizyczne, czyli ciała naturalne, są substancją. Arystoteles w pierwszej księdze Kategorii wyróżnia dwa typy bytów: substancję i przypadłości3. Substancja jest — jak już poprzednio zwrócono na to uwagę — zasadniczym przedmiotem dociekań naukowych A rystotelesa

Mając na uwadze przeprowadzone przez Arystotelesa rozróżnienie między substancją a przypadłościami łatwo dostrzec, że dotyczy ono właśnie ciał m aterialnych, którym i zajm uje się fizyka. Ciała m aterialne, istniejące w porządku przyrody niezależnie od naszych myśli, są osta­ tecznie jakąś substancją.

Gdy weźmiemy pod uwagę ciała m aterialne, dostrzegamy ich bogatą różnorodność od pierwiastków, od atomów posiadających specyficzne oblicze, poprzez syntezy chemiczne, do ciał ożywionych, a człowiekiem obdarzonym samoświadomością na czele — układa się długi szereg ciał materialnych.

Chociaż bowiem świat m aterialny składa się z olbrzymiej, ponad- wyobrażalnej ilości najrozm aitszych ciał, które znowu podlegają ciąg­ łym zmianom, ewolucjom, to jednak ten sam świat charakteryzują spe­ cyficzne układy tych właśnie mnogich ciał, układy w yraźnie odizolowane od innych układów, rządzące się swoimi, sobie właściwymi prawami, posiadającymi swoje właściwe czynności. Świat bowiem m aterialny, który dostrzegamy, nie tylko przedstawia się jako ciągły i nieustanny ruch, w którym wszystko przechodzi w e wszystko poprzez pewne etapy, lecz także dostarcza nam do obserwacji stałość pewnych ruchów, stałość pewnych form bytowania, niezmienność pewnych przejawów bytu. Cały bowiem proces powstawania i zanikania pewnych tworów przyrody prowadzi zawsze do powstawania czy też zanikania takich samych typów, czy to ciał nieożywionych, czy istot żywych roślinnych, czy zwie­ rzęcych, czy wreszcie ludzi. Typy te są stałe, oddzielone od siebie; czym innym jest brzoza, a czym innym dąb; inaczej przedstaw ia się woda.

(11)

I N T E R P R E T A C J O N I Z M M A T E R II 19

inaczej wodór, a jeszcze inaczej tlen ild. W prawdzie między tym i ciała­ mi istnieje przejście, ale też każde z tych ciał posiada swoją odrębną stru k tu rę, swoje odrębne działanie, swoją odrębną treść i definicję. K ażde z tych ciał jest rzeczywiście bytem różnym od drugiego, wobec tego każde z tych ciał, nie tylko w świecie istot żywych, lecz także i m artw ych jest odrębnym bytem , tym, co istnieje w sobie, co posiada zaw artą w sobie odrębną treść i odrębną definicję. To zaś, co zdeterm i­ now ane w sobie posiada swoją odrębną treść i definicję, co ponadto w jakiś sposób istnieje samo w sobie, a nie tkwi tylko w jakim ś podłożu, nazywam y substancją. A zatem ciała m aterialne, przede wszystkim żyjące, a także nieżyjące, będąc rzeczywistymi, realnym i bytam i, są też w rzeczywistym znaczeniu substancją, jeśli określam y ją jako byt, który może samoistnieć.

Niewątpliwie w ciałach tych, w substancjach, dostrzegamy nieustan­ n y przypływ m aterii, zm iany pew nych cech, ale dopóki jakieś ciało otrzym uje to samo zdefiniowanie, dopóty jest ono substancjalnie tym samym, a zm iany dotyczą tylko właściwości substancji, czyli są to zmiany przypadłościowe.

Problem substancjalności ciał m aterialnych jest problemem zasad­ niczym; od sposobu jego rozwiązania zawisły dalsze etapy filozoficznej analizy ciał m aterialnych.

Niewątpliwie trudno jest w poszczególnym w ypadku stwierdzić, czy jest tu substancja, czy też tej substancji „jeszcze” czy „już” nie ma. Innego jednak rzędu jest trudność w konkretnym oznaczaniu substancji, a innego rzędu trudność w przyjęciu istnienia substancji w ciałach ma­ terialnych w ogóle. Je st jednak rzeczą niewątpliwą, że poszczególne byty żyjące są poszczególnymi substancjam i, gdyż są to byty rzeczy­ wiste, czyli byty, k tó re m ają zdeterm inow aną sam oistniejącą treść.

Większa trudność w przyjęciu istnienia substancji wiąże się z ciałami anorganicznym i, ale i tu taj dostrzegam y mnóstwo substancji, gdyż dostrze­ gam y tu mnóstwo treści sam oistniejących, czy też mogących samoistnieć. J e st więc rzeczą najbardziej prawdopodobną, że każda cząsteczka jakiejś syntezy chemicznej, np. cząsteczka wody czy jakiegoś kwasu, jest odrębną substancją. Tak samo odrębnym i substancjam i są atom y pier­ wiastków, ponieważ mogą one samoistnieć i posiadają odrębną, zdeter­ m inow aną treść i odrębne, sobie tylko właściwe działanie.

(12)

20 O. M . K R Ą P IE C

bowiem rzeczywisty byt, samoistniejący i posiadający swą zdeterm ino­ waną, chociażby chw ilow o4, treść — nazywamy substancją.

W takim ujęciu zanegowanie substancji nie jest możliwe, bo byłoby ono równoznaczne z negacją bytowości w ogóle. Jeśli zatem jakakolw iek rzeczywistość istnieje, to istnieje coś, jakaś treść, czyli coś, co jest

W sobie zdeterminowane, od drugiego oddzielone — napraw dę realny byt. I to właśnie jest w sensie ścisłym substancją. Taki byt — substancja jest nośnikiem tych wszystkich cech, tych wszystkich właściwości, które nie są, lecz „współsą”, które nie samoistnieją, lecz ,.współistnieją”, jak np. kształt, ruch, barwa, jakość itd. Nie posiadają one zrozumienia same w sobie, bez odniesienia do swego podmiotu, którego są em anacją.

Żaden fizyk czy m atem atyk nie jest w stanie zaprzeczyć istnienia substancji, gdyż właśnie sam przyjm uje je intuicyjnie, najczęściej nie zdając sobie z tego sprawy. Substancja jest dla niego przedm iotem real­ nym, który nie jest tylko tworem wyobraźni, lecz stanowi rzeczywi­ stość. I to wcale nie wchodzi w zakres badań fizyka. Zajm uje się on cechami tej właśnie rzeczywistej substancji. Samej zaś substancji nie stwierdza żadnym rachunkiem m atem atycznym czy eksperym entem . Rachunkiem stw ierdza cechy m ierzalne, a eksperym entem stw ierdza ist­ nienie tych cech mierzalnych, ale nigdy nie stwierdza w prost substancji, metodą fizyczną. Jeśli stwierdza substancję jako byt zdeterm inow any w sobie i samoistniejący, to stwierdza to intelektem w jego przednaukowej funkcji poznawczej, albo też w jego funkcji filozoficzno-poznawczej. F akt istnienia substancji w świecie ciał m aterialnych jest niewątpliwy, chociaż substancje m aterialne posiadają różny stopień bytu, jedności, a przez to — poznawalności.

b) Substancja m aterialna jest złożona z dwóch różnych elementów, z których jeden jest aktem, a drugi możnością.

Rozpatrując problem różnicy, czy w ogóle pytając o składowe części jakiejś rzeczy, trzeba sobie uświadomić istnienie różnych typów części składowych.

Jak zazwyczaj ustala się typy części składowych? Na ogół, zwłasz­ cza w różnych podręcznikach i dziełach scholastycznych, wyróżnia się trojakie części składowe: a) logiczne — te, które zostają u jęte tylko pojęciowo, a w rzeczywistości są czymś jednym . Ściślej mówiąc, są to części jakiegoś jednego pojęcia; P) części fizyczne — wydzielone z jakiejś całości fizycznej. Części takie można od siebie oddzielić; y) wreszicie wyróżnia się tzw. części metafizyczne. Te ostatnie n astrę­ czają najwięcej trudności. Częściami . m etafizycznym i” bowiem nazywa

(13)

I N T E R P R E T A C J O N I Z M M A T E R II 21

się jakąś rzeczywistość dostrzegalną tylko intelektem , ale nie podzieloną sam ą w sobie, ani też nie oddzieloną tak od części, jak i od całości.

Czy typow anie tych trzech rodzajów części jest słuszne? Czy napraw dę istnieje jakaś „część m etafizyczna” — Odpowiedź na to zale­ ży od przyjętej koncepcji m etafizyki. Jeśli m etafizyka i filozofia w ogóle nie zajm uje się tłum aczeniem konkretnej rzeczywistości, lecz docieka oderw aną n atu rę rzeczy — jak u Awicenny, a potem w kierunku szko- tystyczno-suarezjańskim — to rzeczywiście jest miejsce na tzw. „część m etafizyczną”. Taka jednak koncepcja filozofii jest m ylna i oparta na fałszywym pojęciu bytu jako pew nej istoty, czyli n a tu ry ogólnej, oder­ w anej od istnienia 5.

Jeżeli natom iast filozofię z m etafizyką na czele pojmować jako osta­ teczne tłum aczenie rzeczywistości, która konkretnie istnieje, to wówczas rzeczywistym bytem jest to, co rzeczywiście i napraw dę istnieje, co napraw dę jest w jakikolw iek sposób. To zaś, co jest, to tylko konkret; i te w łaśnie kon k rety ujęte proporcjonalnie, czyli analogicznie, tworzą tzw. m etafizyczne pojęcie bytu. W oparciu o tak pojętą — realistyczną — m etafizykę okazuje się, że wszystko, co w jakikolw iek sposób istnieje — istnieje bądź realnie, rzeczywiście, własnym podmiotowym istnieniem , bądź też istnieje istnieniem poznawczym, obiektywnym . Wszystko zatem jest bądź bytem realnym , fizycznym, bądź też bytem myślnym. W takim ujęciu części, jakie są w rzeczywistości, są części realne, fizyczne, bądź też części pojęciowe, części logiczne.

Jeśli zatem analizować myślą substancję realną, 'konkretną, to można w ykryć jako jej części składow e — bądź części logiczne, pojęciowe, czyli nierealne, bądź też części realne, czyli fizyczne. Nie ma tutaj m iej­ sca na jakiś trzeci „m etafizyczny” elem ent. Bo czym mógłby być taki m etafizyczny elem ent, jeśliby nie był ani czymś tylko pojęciowym, logicznym, ani czymś realnym ? Zresztą podział rzeczywistości na byty realne i b y ty m yślne jest podziałem w pew nym aspekcie adekw atnym i w yklucza coś trzeciego, co b y nie było ni tym , ni owym 6.

5 R ozpraw a E. G i 1 s o n a, L ’etre et l’essence bardzo sugestyw nie, a zarazem przekonyw ująco z p unktu w idzenia historycznego, w ykazuje m ylność esencjali- stycznie poijętej filozofii. W łaściw ie w szystkie europejskie k ieru n k i fiiazo Oczne, poza sam ym Tom aszem z A kw inu, s ą w yrazem esencjalnie po jętej filozofii. Tym też w dużej m ierze m ożna tłum aczyć rozbieżność ujęć filozoficznych. Jeśli bow iem filozofia n ie tłum aczy b y tu realn ie istniejącego, ale „oderw ane istoty” — to t e ostatnie m ożna mnożyć, ja k np. m noży się ak sjo m aty m atem atyczne.

(14)

2 2 O. M . K R Ą P IE C

Jeśli zatem w analizie substancji dojdzie się do w ykrycia m aterii pierwszej i form y substancjalnej, to tak materia, jak i forma, będą albo bytam i czysto myślnymi (jak np. rodzaj i różnica gatunkowa), albo też bytowymi realnym i składnikami — fizycznymi, chociaż tylko intelek­ tualnie w ykryw alnym i 7.

c) Stw ierdzenie istnienia m aterii i form y w bytach naturalnych. Zasadniczym dowodem na realną, czyli fizyczną różnicę między m a­ terią a formą w jakiejś konkretnej substancji jest możliwość oddziele­ nia form y od m aterii, czego często jesteśm y świadkami. Oddzielenie m a­ terii od formy dokonuje się w tzw. przem ianach substancjalnych, które isą faktem oczywistym.

Jeśli bowiem, to co istnieje, jest bytem , czyli substancją,' to nie trudno dostrzec możliwość przejścia jednego bytu w drugi, możliwość przem ienienia się jakiejś jednej substancji w drugą. Na każdym niemal kroku jesteśm y świadkami tej właśnie substancjalnej przem iany, gdyż ciągle dostrzegamy przechodzenie substancji nieżyjących w substancje żyjące w procesie asymilowania pokarmu, gdzie pokarm, będący zbiorem substancji czy też jakąś jedną substancją nieżyjącą, przechodzi w sub­ stancję żyjącą przyjm ującego ten pokarm osobnika. I odw rotnie, w pro­ cesie dysym ilacji czy zwłaszcza w wypadkach śmierci i zniszczenia substancji żyjących, dostrzegamy przechodzenie substancji żyjącej w sub­ stancję, czy też zbiór substancji nieżyjących. Np. gdy drzewo spali się, wówczas ta m ateria, która przedtem była drzewem, staje się jakim ś zbio­ rem elementów i substancji nieżyjących, w postaci popiołu.

F akt przechodzenia substancji nieżyjących w żyjące i odwrotnie, żyjących w nieżyjące — jest niewątpliwy. Jeśli staniem y na stanowisku, że substancjam i są także atomy pierw iastków oraz cząsteczki syntez chemicznych, to i tam dostrzeżemy prawie nieustanny proces przemian substancjalnych.

Zarówno w promieniotwórczości naturalnej, jak i sztucznej dostrze­ gam y przechodzenie jednych pierwiastków w drugie. I tak np. w pro­

n ie istniało. Z agadnienie to starałe m się rozw iązać w rozpraw ie „Próba ustalenia s tru k tu ry foyltiu intencjonalnego” (egzystencjalno-ontyczna in te rp re ta c ja aktu poznania), „C d lectan ea Theologica”, 1957.

(15)

I N T E R P R E T A C J O N I Z M M A T E R II 23

mieniotwórczości naturalnej atom radu składający się z 226 nukleonów, w tym 88 protonów i 138 neutronów , a więc o całkowitej liczbie cząstek

4

ciężkich 226, a liczbie protonów 88, wysyła cząstkę alfa (He —)

zamie-222

niając się na emanację radu — radon R n OD

Jak wiadomo, istnieje nie tylko promieniotwórczość naturalna, ale także sztuczna. W 1919 r. udało się po raz pierw szy R utherfordow i sztucznie przem ienić atom azotu w atom tlenu przy użyciu cząstek alfa jako pocisków. Reakcja ta przebiegła według następującego wzoru:

14 4 17 1

N T + H e r ° 8 + H i

Po praw ej stronie otrzym uje się rzadki izotop tlen u i proton. Przy sztucznie wywoływanych przem ianach jądrow ych powstają bardzo czę­ ste nowe rodzaje atomów nietrw ałych, które przechodzą w atom y b ar­ dziej trw ałe, wyprom ieniowując elektrony lub pozytrony.

Na polu chemii również dostrzegam y substancjalne przem iany m ate­ rii nieżyjącej. Najprostszy wypadek dotyczy wody, która powstaje z dwóch atomów wodoru i atomu tlenu: H-O-H, czyli HaO. Tutaj więc z dwóch istotnie, czyli substancjalnie różnych bytów pow staje byt trzeci, który nie jest już ani pierwszym (wodorem), ani też drugim (tle­ nem) bytem, składającym się na cząsteczkę wody.

Zatem tak w przyrodzie nieożywionej, jak i w przyrodzie ożywionej zachodzą procesy przem ian substancjalnych. Z jakiegoś jednego sub­ stancjalnego bytu pow staje nowa, inna, istotnie różna substancja.

F akt te n należy filozoficznie, a więc ostatecznie w yjaśnić, szukając naczelnych w ew nętrznych uzasadnień w bytach, substancjach podległych

takim przemianom.

Otóż niew ątpliw ie poszczególne byty żyjące, np. — ten oto dąb, to oto zwierzę, czy wreszcie jakiś człowiek — pobierający pokarm — jest bytem jednym . O ich jedności, czyli niepodzielnemu w sobie, świadczy działanie przyporządkowane do harm onijnego dobra całości organizmu pobiera­ jącego pokarm. Jeśli więc te poszczególne byty są jedne, czyli nie podzielone sam e w sobie, mimo, że posiadają różnorodne składowe ele­

(16)

24 O. M. K R Ą P IE C

jący treść i definiowalność jakiem uś ciału, nazywam y za Arystotelesem formą. Forma zatem jest tym, co konstytuuje treść co je st podstawą po- jęciowalności m aterialnej rzeczy. To forma decyduje o tym , że zespół m aterialnych cząstek jest ty m oto dębem, a nie np. koniem, chociaż te same m aterialne części korpuskularne można dostrzec i tu i tam. Dzięki formie rzecz jest tym, czym w danej chwili jest. I jeśli ta form a w yzna­ cza w danym bycie nie jakąś treść przypadkową i przygodną, lecz treść

będącą samym bytem, substancją, to musi ona nosić nazwę form y sub­ stancjalnej, w odróżnieniu od form przypadłościowych, k tó re w yznacza­ ją treść niekonieczną, przygodną, taką np. jak być stołem czy krzesłem d'a drzewa, być butem czy pasem dla skóry itp.

Jeśli więc da się stwierdzić istnienie formy substancjalnej w m ate­ rialnych tw orach przyrody, to ten sam tok myślenia, oparty o zasadę racji dostatecznej, powinien w ykryć drugi realny składnik m aterialnej rzeczy, mianowicie jej elem ent potencjalny, zwany przez A rystotelesa

m aterią pierwszą.

Faktem jest bowiem nie tylko treść i jedność jakiejś rzeczy, ale także jej substancjalna zmienność, obserwowana tak na polu przed- naukowym, jak i w dziedzinie nauki. Jedne substancje przechodzą w drugie i przy tym przejściu zatracają swą poprzednią treść wraz z jednością, zatracają swoją poprzednią bytowość, stają się czymś innym, stają się nowym bytem, posiadającym odmienną treść, a przez to od­ mienną formę substancjalną. A jednak ta nowa substancjalna forma bytu, nowy byt substancjalny nie powstał z niczego, nie został jakoś nagle stworzony, lecz powstał z bytu poprzedniego. Wobec tego „coś” z bytu poprzedniego przeszło do bytu następnego, coś, dzięki czemu zaistniał związek między jednym i drugim bytem. Dawna treść zaginęła i nastała nowa treść, a jednak m ateria nie zaginęła, przybrała tylko nową postać, nową substancjalną formę. I dlatego m ateria je st czynnikiem uzasadniającym możliwość zmiany. Ona bowiem łączy dwa byty pod­ legle przemianom tak głębokim, jak przem iany substancjalne. M aterialny element rzeczy jest dostateczną racją zmian, potencjalności i ewolucji świata m aterii. Bez istnienia m aterii uzasadniającej ewolucję w przyro­ dzie trzeba by przyjąć równocześnie dwa „cudy”, mianowicie unicest­ wienie jednej rzeczy, która traci swą formę bytowania i równoczesne stworzenie z niczego nowej rzeczy, która powstaje, by istnieć. P rzy tym wszystkim trzeba by zaprzeczyć pierw otnem u doświadczeniu stw ierdza­ jącem u przechodzenie jednej rzeczy w drugą.

(17)

I N T E R P R E T A C J O N I Z M M A T E R II 25

następną, to z tego w ynika, że form a substancjalna daje się oddzielić od m aterii pierw szej, a jako mogąca się od niej oddzielić — jest od niej fizycznie, realn ie różna. M ateria pierw sza bowiem w różnych podm iotach

zmian jest ta sama, podczas gdy form y są różne.

Tak więc fakt zmian substancjalnych łączy się w sposób konieczny z teorią m aterii i form y jako w ew nętrznych, składników jednego bytu, jednej substancji. Składniki te są fizyczne, jakkolwiek nie są dostrze­ gane zmysłami, gdyż tylko to jest dostrzegalne zmysłami i tylko to pod­ pada pod doświadczenie (w ścisłym sensie pojęte), co jest m ate­ rialn e i zarazem samoistne. Tymczasem zaś, tak m ateria pierwsza, jak i forma substancjalna, nie sam oistnieją, lecz współistnieją, jako realne składniki tej samej rzeczy. Intelektem w ykryw am y ich współistnienie jako dostateczną rację zmian substancjalnych, mimo to jednak żaden eksperym ent nie może ich istnienia zamanifestować, gdyż żaden z tych składowych elem entów nie posiada samoistnienia.

D rugi dowód na złożenie m aterialnej substancji z m aterii pierw szej i form y substancjalnej oraz realną między nimi różnicę w ypływ a z ana­ lizy realistycznego poznania.

N aturalnie, trzeba tu taj zakładać realizm poznawczy, zwłaszcza w pro­ cesie pojęciowego poznania. Pojęcia bowiem ujm ują rzeczywiście istnie­ jące cechy — elem enty bytów.

Jeśli więc nasze pojęcia u jm u ją rzeczywiście elem enty rzeczy i jeśli u jęte pojęciami elem enty (pojęcia obiektywne) okazują się nie tylko adekw atnie różne, a także naw zajem ' się w ykluczające, to w rzeczywi­ stości istnieje realne złożenie z takich w łaśnie w ykluczających się w za­ jem nie, adekw atnie różnych elementów, poznawalnych przez nasz inte­ lekt.

Rzeczywistość zaś dostarcza nam szeregu pojęć obiektyw nych (ele­ m entów ujętych poznawczo intelektem ), które są adekw atnie różne i w zajem nie się w ykluczają. Takimi w łaśnie w ykluczającym i się wza­ jem nie pojęciami są: jedność i zarazem wielość w jakiejś rzeczy, jej złożenie przy równoczesnej niepodzieloności, jej zdolność działania i równocześnie pod innym względem zdolność doznawania, jej niepo- znawalność z jednej i równocześnie poznawalność z drugiej strony.

Tego rodzaju ujęcia poznawcze przedstaw iają niew ątpliw ie realne cechy jakiegoś bytu. Są one pojęciami nie tylko adekw atnie różnymi, ale także w ykluczającym i się w zajem nie w swej treści. To bowiem, co jest mnogie, nie jest jedno, a to co jest jedno w swej treści, w yklu­ cza zaprzeczenie jedności jakim jest podział i wielość. Podobnie ma się rzecz z niezłożonością i złożonością, ze stanem aktyw nym i pasywnym.

(18)

26 O. M. K R Ą P IE C

bowiem wykluczanie się pewnych elementów jest tylko następstwem, i^est czymiś pochodnym, w -stosunku do w ew nętrznej stru k tu ry bytu. Jeśli zatem byt m aterialny posiada takie cechy, to w jego w ew nętrznej strukturze zachodzi złożenie z elementów składowych adekwatnie się różniących, fizycznie odrębnych, w w yniku czego konkretny byt m ate­ rialny posiada cechy dostrzegalne w ujęciach pojęć obiektywnych.

To więc, co w bycie uzasadnia (principium principiati) jedność, aktywność, niepodzieloność — nazywam y elem entem form alnym , co zaś jest uzasadnieniem wielości, podzieloności, aktualnego niepoznania — nazywam y m aterią.

Aby argum ent ten nabrał rzeczywistej mocy dowodowej, trzeba sobie wpierw uświadomić obiektywność poznania ludzkiego w ogólności, a poznania pojęciowego w szczególności. W prawdzie wiadomo, że sposób poznania i sposób istnienia rzeczy jest różny i że często to, co w pozna­ niu jaw i się jako oddzielone, w rzeczywistości jest z rzeczą połączone i utożsamione — ma to zwłaszcza miejsce w poznaniu pojęciowym jako poznaniu par excellence abstrakcyjnym , treść poznania pojęciowego jed ­ nak jest identyczna z treścią rzeczy, w tych mianowicie elem entach, które przedstaw iają pojęcie. Rzecz sama w sobie je st bogatsza w treść, bo po­ jęcie nie ujm uje w szystkich cech rzeczy, ale to, co ujm uje, uj muj e p raw dzi­ wie i dlatego treść pojęcia i rzeczy jest identyczna •— w elem entach ujm owanych pojęciem. Jeśli zatem treść pojęć okazuje się różna tak dalece, że zachodzi w treści opozycja przeciw ieństw a czy któregokol­ wiek z realnych opozycji, to rzecz ujmowana takim pojęciem jest a parte rei różna od rzeczy ujmowanej pojęciem w swej treści opozycyjnej i w ykluczającej treść poprzednią.

Poza tym argum ent ten zakłada znajomość właściwości ciał m ate­ rialnych, a więc jedność i wielość, ich niepodzieloność i podzielność, ich aktualne niepoznanie intelektem i zarazem ich integralną pozna- walność itd.

Wiele z tych właściwości opisuje nauka w swych różnych gałęziach, ale dadzą się one ustalić także na drodze myślenia przednaukowego.

(19)

I N T E R P R E T A C J O N I Z M M A T E R II 27

te są o p a rte o analizą czynności danego bytu noszących na sobie piętno jedności i podporządkow ania jednem u celowi, jakim jest dobro całości.

Równocześnie zaś intuicja i analiza n a tu ry rzeczy dostarcza m ate­ riału do stw ierdzenia istnienia podzielonośoi tego w łaśnie aktualnie nie podzielonego bytu. Zwierzęciu bowiem czy człowiekowi można odjąć jego części ciała, można go fizycznie p rzy pomocy fizycznych narzędzi podzielić. Jeśli zaś można go podzielić — i w rzeczywistości podział te n często obserw ujem y — to w aktualnie niepodzielonym bycie można stw ierdzić rzeczywistą podzielność. Jeśli więc stw ierdzam y niepodzielo- ność i równocześnie podzieloność b y tu m aterialnego, to zarówno jeden jak i dru g i aspekt ma swe realne uzasadnienie w strukturze samego b y tu m aterialnego, czyli w elem entach, k tóre w ew nętrznie, w sposób ostateczny uzasadniają tę nie pod zieloność bytu i równocześnie jego po­ dzielność. Elem entem strukturalno-bytow ym uzasadniającym niepo- dzieloność bytu jest form a, zaś jego podzielność — m ateria.

Poza tym tak intuicja przednaukowa, jak i dociekanie logiczne (logiki dw uw artościow ej) pozwalają stwierdzić z jednej strony jedność treści jakiejś grupy bytu, która to jedność w ytw arza „gatunek”, a z d ru ­ giej stro n y swoistą realizację tej jednej gatunkow ej treści w szeregu jednostek. J e s t jeden gatunek „człowieka”, a równocześnie istnieje sze­ reg ludzi: Jan, Anna itd. Co je st racją jednostkowego uw ielokrotnienia

tego samego gatunku?

I znowu szczegółowa analiza jedności gatunkow ej z jednej strony, a wielości indyw idualnej w obrębie tego samego gatunku z drugiej, doprow adziła myśl do stw ierdzenia racji zarówno gatunkowej jedności, jak i jednostkow ej wielości. R acją jedności gatunkowej jest forma, w wielości — materia- Analizę tę przeprowadził A rystoteles, w VII księdze M etafizyki — od strony logicznej, wiążąc tw orzenie pojęć, defi- rńowalność -rzeczy, jej cechy gatunkow e — z formą, a wielość jednost­ kową — z m aterią, w księdze zaś V III — to samo od strony analiz re a l­ nych.

Problem wielokrotności bytów przy równoczesnej tożsamości gatunku nie da się absolutnie utrzym ać do końca — w filozofii realistycznej — inaczej, jak tylko przez teorię m aterii będącej racją wielokrotności i form y będącej racją jedności gatunkow ej oraz podstaw ą utw orzenia pojęć ogólnych. Zagadnienie to zostanie szerzej opracowane przy oma­

wianiu problem u „zasady jednostkow ienia” 8.

Tak samo istnienie m aterii i form y jako składowych czynników bytu m aterialnego w ykazuje pasywność i aktywność bytu. Zarówno dojrze­

8 P or. moiją rozpraw ą: Z agadnienie jednostkow ienia bytów m aterialnych,

(20)

28 O. M . K R Ą P I E C

nie przed naukowe, jak i nauki fizyko-przyrodnicze w ykazują rzeczywistą aktywność bytów, zdolność ich akcji, oddziaływanie na drugie byty i przem ienianie drugich bytów. Ta właśnie zdolność poddania się dzia­ łaniu bytowem u, zdolność przem iany także jest czymś realnym w świe-

cie przyrody. Zatem tak aktywność, jak i pasywność — istnieją. Są one właściwościami bytu. A jeśli są właściwościami, to zakładają swe źródło, swą „zasadę” aęXr), której wpływem jest dostrzegalna aktyw ność i pa­ sywność. Uzasadnieniem ostatecznym, w ew nętrzna (strukturalnym! — jest forma jako czynnik aktualny, będący racjĄ bytu. Uzasadnieniem zaś potencjalności rzeczy, jej rzeczywistych przemian — jest m ateria jako czynnik ostatecznie potencjalny.

(21)

I N T E R P R E T A C J O N I Z M M A T E R II 29

też form a ogólna jest przedm iotem definiowania, jest podstawowym elem entem w konstrukcji nauki. I to miał na myśli A rystoteles, gdy w M etafizyce w księdze siódmej „TO T I EN E IN A I” łączył z form ą ogólną 9.

Rzecz m aterialna jest więc aktualnym przedm iotem poznania zm y­ słowego, a równocześnie potencjalnym przedm iotem poznania in telek ­ tualnego. Chociaż rzecz m aterialna sama w sobie jest dostrzegalna przez zmysły, chociaż zm ysły ujm ują ją poznawczo i przedstaw iają w w yo­ braźni jej k o n k retn y obraz, to jed n ak jest ona niezrozum iała dla in te ­ lektu. Nie w szystko to, czego obraz mamy w wyobraźni, jest dla nas zrozumiałe. J e s t jednak poznawalne — po włączeniu procesu poznaw ­ czego, po oczyszczeniu z uw arunkow ań m aterialnych, po dokonaniu ab stra k cji i porównań. Rzecz m aterialna staje się powoli — albo też nie­ kiedy nagle — dla intelektu poznana i dopiero wówczas uświadamiamy sobie treść i sens rzeczy, dopiero wówczas wiemy, czym rzecz jest.

Związek zatem przedm iotu m aterialnego z poznaniem również u jaw ­ nia w tym przedm iocie — przy realistycznym ujęciu zagadnienia pozna­

nia — złożenia z m aterii i formy.

Pewnego rodzaju psychologicznym wprowadzeniem do poznania m a­ te rii pierw szej i form y substancjalnej w tw orach przyrody jest wizja złożenia w ytw orów sztuki z m aterii i form y przypadłościowej.

D ostrzegam y bowiem, że z jednego drzewa, z jednych desek jako m ateriału, rzem ieślnik lub arty sta potrafi wykonać różnego rodzaju przedm ioty: stoły, krzesła, ław y itd. Przedm ioty te różnią się m iędzy sobą nie jakością i' rodzajem m ateriału, lecz swoimi formami, swymi postaciami wprow adzonym i ręką arty sty lub rzem ieślnika w ten m a­ teriał.

Podobnie z jednego m arm uru można wyrzeźbić posąg i wybudować budowlę. I znów różnica między jednym a drugim posągiem czy bu­ dowlą nie płynie z racji m arm uru, bo taki sam m arm ur jest tu i tam , lecz jedynie z racji form wprowadzonych ręką wytwórcy.

Dostrzegam y zatem w produktach ludzkieji .wytwórczości złożenie z m aterii (m ateriał, z którego pow stają w ytw ory) i sztucznej form y w prow adzonej ręką w ytw órcy. Sztuczna forma wraz z m ateriałem tw o­ rzy jedną całość, dzieło sztuki czy rzemiosła. Podobnie ma się rzecz z tw oram i przyrody, z tym jednak zastrzeżeniem, że tak m ateria, jak i form a, nie są tu taj czym ś drugorzędnym , napow ierzchniow ym tylko,

jak w dziełach sztuki, lecz dosięgają samego sedna, tw orzą sobą bezpo­ średnio rzeczywistość: Dlatego też m ateria ta nie jest „m aterią d ru g ą ”, jak to ma m iejsce w tw orach sztuki (taką m aterią drugą, uprzednio

9 P or. Met. 7, 1041 a b — 1041 b 33.

(22)

3 0 O. M . K R Ą P I E C

istniejącą, jest np. drzewo czy w ogóle m ateriał), lecz jest „m aterią pierw szą”, zasadniczym podstawowym elem entem potencjalności rzeczy. Również i forma nie jest tylko formą przypadłościową, jaką wprowadza ręka artysty, czy rzem ieślnika w postaci „form y” krzesła, stołu czy in ­ nych wytworów, lecz jest form ą naturalną, substancjalną, form ą tworzącą nowy realny, sam oistniejący byt, nową substancją posiadającą swą od­ rębną treść.

Ja k więc tw ory sztuki czy rzemiosła składają się z m aterii drugiej i formy przypadłościowej, tak tw ory przyrody składają się z m aterii pierwszej i form y substancjalnej. Bliższe zrozumienie n atu ry tak jednej, ja k i drugiej, jest uw arunkow ane analizą w arunków staw ania się i tw o­

rzenia bytów naturalnych.

Potw ierdzeniem istnienia m aterii i form y w bytach m aterialnych jest swoista stru k tu ra rzeczy m aterialnych, zazwyczaj obdarzonych dwoistą władzą, dzięki której byt n aturalny całościowo reaguje na ota­

czający go świat.

Już w świecie nieożywionym, m ineralnym można dostrzec zdolność działania jednego ciała na drugie, a zarazem uległość, dyspozycję, pew ną bierność pozwalającą przyjąć w siebie działanie drugiego ciała. W świe­ cie roślinnym prócz chłonności organizm u istnieje w ew nętrzna siła, za­ zwyczaj celowo układająca pochłoniętą „z zew nątrz” m aterię i cało­ ściowo jakoś reagująca na zew nętrzne bodźce. W świecie zwierzęcym i ludzko-rozum nym istnieje także zdolność poznawczego adoptowania się do otoczenia i równocześnie zdolność celowej reakcji na bodźce psy­ chiczne.

Tego rodzaju obserwacje, chociaż nie stanowią jakiegoś m ateriału dowodowego m ającego świadczyć o złożeniu bytu m aterialnego z dwoi­ stego elem entu, to jednak wskazują czy naprow adzają na argum enty przem awiające za tym właśnie złożeniem. Równocześnie są one poświad­ czeniem słuszności przeprowadzonej analizy dowodowej.

Istnienie zatem elem entu potencjalnego w każdym konkretnym , m a­ terialnym bycie jest niew ątpliw e, a wraz z nim niew ątpliw e jest rów ­ nież istnienie, a raczej współistnienie z m aterią form y substancjalnej.

Cytaty

Powiązane dokumenty

2. Trzech studentów przygotowywało się niezależnie do egzaminu z rachunku prawdopodobieństwa. Rzucamy n razy kostką do gry. Obliczyć prawdopodobieństwo tego, że: a) szóstka

2. Trzech studentów przygotowywało się niezależnie do egzaminu z rachunku prawdopodobieństwa. Rzucono 10 razy kostką. Rzucono 10 razy symetryczną kostką. Jakie

Różnica jedynie polega na tym, że pod­ czas gdy na terenie metafizyki badamy ogólnie strukturę istniejącego bytu, bez specjalnego wyróżnienia na grupy naturalne

Udowodnić, że niepusty podzbiór otwarty (w topologii Zariskiego) nierozkładalnego zbioru algebraicznego jest nierozkładalny i gęsty.. Niech X będzie nierozkładalnym

Omówić zachowanie się energii swobodnej, energii wewnętrznej i ciepła właściwego w pobliżu temperatury krytycznej dla modelu

ralny, twórczy - a państw o może im jedynie umożliwić re ­ alizowanie tego dob ra poprzez racjonalny system praw ny, zapew niający kom plem entarność sił w

Człowiek bowiem nie istnieje uprzednio jako duch-dusza, ale dusza swe istnienie otrzymuje właśnie w momencie, gdy władna jest stać się formą-organizatorką ludzkiego ciała.

O naukow ym poglądzie na świat m ożna mówić jedynie w tym sensie, że jest przystosowany do naukow ych wyników i że rzuca snop światła na problem y naukow e