• Nie Znaleziono Wyników

Andrzej Dębowski - pisarz XVI wieku : próba uściślenia bibliografii

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Andrzej Dębowski - pisarz XVI wieku : próba uściślenia bibliografii"

Copied!
11
0
0

Pełen tekst

(1)

Andrzej Litwornia

Andrzej Dębowski - pisarz XVI wieku

: próba uściślenia bibliografii

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 64/3, 165-174

(2)

„ L I N G W I S T Y K A К A R T E Z J A N S K A ” C H O M S K Y ’E G O 165

I w reszcie c y ta t ostatni. P o w iad a m ianow icie Chomsky, że dla niego osobiście n a jb ard ziej pasjo n u jący m problem em w spółczesnej g ram aty k i są

[dążenia do] sform ułowania zasad organizacji języka, które [...] byłyby ogólną refleksją nad w łaściw ościam i umysłu, a także próbą ukazania, iż w oparciu o te założenia można wytłum aczyć niektóre fakty dotyczące poszczególnych języków. Rozpatrywana z tego punktu w idzenia lingw istyka jest po prostu częścią psycho­ logii człow ieka: jest polem, na którym poszukuje się wyznaczników ludzkich zdolności um ysłowych i bada się, w jaki sposób zdolności te są u ru cham iane3.

Załóżmy, że w ten oto sposób zostały przedstaw ione wieże tria n g u la ­ cyjne, p rzy pom ocy k tó ry c h łatw iej n a m będzie się poruszać n a te re n ie

L in g w isty k i ka rtezja ń skiej. P rzy p o m n ijm y raz jeszcze:

1. Tw órczy c h a ra k te r języka, tj. fakt, iż każdy n o rm aln y człow iek po pew nym o kresie nauki, w czasie któ rej sty k a się z ograniczoną ilością w ypow iedzi, może zrozum ieć i w ypow iedzieć n ieograniczoną ilość zd ań w języku ojczystym , z k tó ry c h większość to zd an ia nowe.

2. K om petencja językow a, tj. in tu icy jn a w iedza każdego norm alnego człow ieka o system ie reg u ł k ieru jący ch jego językiem ojczystym . M en­ taln y c h a ra k te r kom petencji.

3. W ykonanie, czyli fak ty czn e zachow ania w erb alne (m ów ienie- -słuchanie).

4. W rodzony c h a ra k te r „u rząd zen ia do opanow ania jeż y k a ” (language-

-acquisition device), co pozw ala dziecku w w iek u la t m niej więcej sześciu,

w oparciu o niew ielkie dośw iadczenie jezykow e, produkow ać n ieo g ran i­ czoną ilość now ych zd ań zb u dow anych zgodnie z regułam i rządzącym i tym językiem . Z akłada się, iż te n w rodzony uk ład sterow niczy je s t b a r ­ dzo skom plikow any.

5. G łów ne zadanie lin g w isty k i: poprzez budow ę popraw nej teo rii kom ­ p etencji dojść do sform ułow ania g ram aty k i pow szechnej, a w ięc g ram a­ ty k i w szystkich m ożliw ych ludzkich języków , co pozw oliłoby n a poznanie p ew nych doniosłych właściwości um ysłu ludzkiego. (W jedn ej z uw ag do streszczenia H ocketta pow iad a Chom sky, że psychologiczny asp ek t z a ­ g adn ienia in te re su je go b ard ziej od asp ek tu epistem ologicznego 4.)

Pow yższy „opis” je s t oczywiście bardzo zubożony. B rak w n im w ielu isto tn y ch elem entów . B rak m. in. tak iej p a ry pojęć, ja k „ s tru k tu ra głę­ bok a” i „ s tru k tu ra pow ierzchniow a” zd an ia (zauważm y, że pojęcia te n ie w y stę p u ją w streszczeniu H ocketta). Z pew nych w zględów w ydaw ało się, że poręczniej będzie om ówić je w ty m k o n k retn y m kontekście, w jakim w y stę p u ją one w L in g w istyce ka rtezja ńskiej, do k tó rej streszczenia w ła­ śnie przy stęp u ję.

3 Ibidem , s. 69.

(3)

Lingw istyka! kartezjańska. R ozdział z d ziejów m y ś li ra cjo na listycznej —

ta k brzm i p ełny ty tu ł książki opublikow anej w 1966 r o k u 5. M otto jej, zaczerpn ięte z W hiteheada, brzm i:

Życie intelektualne ras europejskich w ciągu ostatnich 250 lat opisać można w sposób krótki i wystarczająco dokładny, mówiąc, iż żyw ią się one nagrom a­ dzonym kapitałem idei, które przekazał im geniusz w ieku XVII.

D okonajm y zw ięzłego przeglądu tez za w a rty c h w poszczególnych czę­ ściach książki. J e s t to oczywiście sw oista in te rp re ta c ja poprzez streszcza­ nie.

W e w stępie z w ra ca ją uw agę:

1. K ry ty k a m n iem an ia w spółczesnych językoznaw ców , k tó rz y sądzą, że w szystko, co w ich dziedzinie poprzedza w iek XIX , n ie b y ło jeszcze lingw istyką.

2. P od kreślen ie konstru kcyjn eg o c h a ra k te ru książki, tj, fak tu , iż to, co będzie nazw ane lin g w isty k ą k artezjań sk ą, je st tw o rem C hom sky’ego. Pow iada on, że nie pró b u je opisać językoznaw stw a k artezjańsk iego tak, ja k w idziało ono samo siebie, że n ik t z w y m ienionych a u to ró w — oprócz m oże jednego H um boldta — n ie w yznaw ał całości poglądów o k reśla n y ch ty m m ianem ; zw raca też a u to r uw agę, iż pom inął n iek tó re w ażn e asp ek ty rom anty czn ej teo rii języka, a w szczególności spraw ę jej organicyzm u (16— 17).

3. M ówi Chom sky o p rzydatności studiów i sam ej opozycji m iędzy lin g w isty k ą k arte zja ń sk ą a d o ktrynam i i hipotezam i em pirystycznym i,

do k tó ry c h zalicza w spółczesne językoznaw stw o taksonom iczne 6.

R ozdział T w órczy a sp ekt używ a n ia ję zy k a je s t przeglądem w ypow iedzi w y b ra n y c h autorów , poczynając od X V I-w iecznych (jak S an ctiu s i de H u a rte 7), poprzez, rzecz jasna, K artezjusza, a także g ram a ty k ó w i filo­

5 Tekst angielski Cartesian Linguistics (N.-York—London 1966) liczy 73 stronice plus 3 stronice bibliografii, w tym niem al połowa tekstu to przypisy, w znacznej mierze merytoryczne. N iniejsze sprawozdanie oparte jest na w ersji francuskiej:

La Linguistique cartésienne. Paris 1969 (umieszczone w tekście artykułu liczby w na­

wiasach w skazują stronice tego wydania). Wersja francuska obejm uje 97 stronic oraz bibliografię. Książka dzieli się na 6 części: W stęp (ss. 3); T w ó rc zy aspekt

u żyw an ia ję zy k a (ss. 41) ; S truktura głęboka i struktu ra pow ierzch n iow a (ss. 25) ; O pisać i w yjaśn ić w lin gw istyce (ss. 8); O panow anie i u żyw an ie ję z y k a (ss. 16), P odsum ow anie (ss. 2).

6 W przystępny sposób różnicę pomiędzy językoznaw stw em taksonom icznym a generatywnym w yłożyła I. B e l l e r t w artykule W spółczesne kierun ki lin g w istyk i

w Stanach Z jednoczonych („Kwartalnik Neofilologiczny” 1963, nr 1).

7 U tego ostatniego uderza Chomsky’ego przede w szystkim pomysł, że hiszpański wyraz „ingenio” ma ten sam łaciński źródłosłów co „engender” i „generate”. Hiszpański lekarz i gramatyk skłonny był w inteligencji jako zdolności do genero­ w ania upatrywać istotną cechę umysłu ludzkiego. Zob. N. C h o m s k y , Language

(4)

„ L I N G W I S T Y K A K A R T E Z J A Ń S K A ” C H O M S K Y ’E G O 167

zofów X V II i X V III-w iecznych, n a rom antykach, przede w szystkim H um ­ boldcie i F. Schleglu kończąc. Liczba om ów ionych au to ró w jest sp ora i tru d n o byłoby każdem u z n ich poświęcać tu uw agę. Z ra c ji ty tu łu streszczanego te k s tu przypom nę jed y n ie dw a c y ta ty z K artezju sza:

Można wpraw dzie pojąć, żeby machina mogła w ym aw iać jakieś słowa, a na­ w et w ym aw iać je pod w pływ em działań fizycznych, powodujących niejakie zm iany w jej narządach; na przykład, kiedy ją dotknąć w jakimś m iejscu, aby się spytała, czego się od niej życzy; w innym, aby zakrzyczała, że ją boli, i tym podobne; ale niem ożebne jest, aby składała rozmaicie słowa, odpowiadające sensow i wszystkiego, co się powie w jej obecności, jak to ludzie bodaj najtępsi zdołają uczynić.

Jest to rzecz nader godna uwagi, że nie ma ludzi tak tępych i głupich, nie w yjm ując naw et szaleńców, iżby nie byli zdolni zebrać do kupy rozm aitych słów i ułożyć z nich zdania, którym zdołają wyrazić sw ą m yśl: przeciwnie zaś, nie ma zwierzęcia, choćby było najdoskonalsze i najbogaciej obdarzone, aby dokonało tego sam ego8.

Obok K artezju sza n ajw ięcej m iejsca o trzy m ał w tej książce H um boldt, z ty m że refe ru ją c jego poglądy n a język w m niejszym sto pn iu posługuje się Chom sky cy tatam i, w w iększym zaś w ykładem , używ ając p rzy ty m współczesnej a p a ra tu ry pojęciow ej. O ile w p rzy p ad k u K artezju sza pod­ k reśla przede w szystkim fak t, iż język odróżnia człow ieka od zw ierząt, podkreśla tezę o jedności języ k a i m yślenia oraz tezę, iż język je s t n i e ­ z a l e ż n y od bodźców zew n ętrzn ych i w łaśnie w sk u tek teg o człow iek zdolny je st do tw o rzen ia ciągle now ych zdań, o ty le w p rzy p a d k u ro m a n ­ tyków , a H um boldta w szczególności, do ty c h cech dochodzi jeszcze — w prezen tacji C hom sky’ego — teza o w ew n ętrzn y ch praw idłow ościach ste ru ją c y c h językiem . Ję zy k posiada to, co H um boldt n azyw a „form ą o r­ ganiczną” .

[Humboldt] rozwija pojęcie „formy języka” jako zasady generacyjnej, usta­ lonej i niezmiennej, która dostarcza środków nieograniczonem u zespołow i po­ szczególnych aktów „twórczych” (tworzących norm alne używ anie języka). [44]

W arto zw rócić uw agę n a rom antyczne, a bliskie C hom sky’emu, ro zu ­ m ienie p raw rządzących językiem . Chom sky ilu stru je je p rzy pom ocy n astęp u jąceg o c y ta tu z listu G oethego do H e rd e ra :

Arche-roślina jaw i się jako twór jak najbardziej szczególny, tak iż natura sama w inna m i jej zazdrościć. Dysponując tym modelem oraz szyfrem, który pozwala go posiadać, m ożna iść od odkrycia do odkrycia, wydłużając w nieskoń­ czoność serię roślin, które powinny się pojawić w tym ciągłym i koherentnym

and Mind. New York 1968, s. 8: „Huarte’s etym ology is actually not v e ry good; the

insight, how ever, is qu ite su bstan tial”. '

8 D e s c a r t e s , R ozpraw a o m etodzie. Przełożył T. Ż e l e ń s k i . W arszawa b. r., s. 65, 66.

(5)

łańcuchu; co znaczy, że jeśli one nawet nie istnieją, to m ogłyby się pojaw ić i mimo iż są jedynie pozorem lub impresją mającą sw e źródło w wyobraźni artysty, potwierdzają prawdę i w ew nętrzną konieczność. [48]

A nalogicznie p raw a rządzące językiem w inn y być najogólniejszym m odelem w szystkich m ożliw ych języków . J e st to „coś w ro d zaju zasady g enerującej, k tó ra w yznacza klasę organizm ów fizycznie m ożliw ych” (48).

N a m arginesie rozw ażań ro m an ty kó w o k reacy jn y m c h arak terze języ ka C hom sky przypom ina poglądy Schlegla n a tem a t szczególnej roli poezji jak o operu jącej językiem , a w ięc m ateriałem z n a tu ry tw órczym . Języ k bow iem jest „poem atem , k tó ry sta je się nieskończony dzięki n iep rz erw a ­ nej ew olucji, poem atem , któ reg o koniec n ie daje się oznaczyć i którego a u to re m jest cały g a tu n ek lu d zk i” (37). W reszcie — Chom sky stw ierd za:

[fakt, iż cytowani autorzy nie sform ułowali] w sposób wyraźny reguł kon­ strukcji zdania, nie pochodzi stąd, iż lingw istyka kartezjańska po prostu za­ pomniała o tym. W pewnej m ierze brak ten jest konsekw encją wyrazistej hipo­ tezy, zgodnie z którą porządek słów w zdaniu stanowi dokładną reprodukcję biegu myśli, przynajmniej w języku „dobrze skrojonym” [...]. [54]

P ra w d ę mówiąc, problem jedności języka i m yślenia i konsekw encje tego n ie zostały w L in g w istyce ka rte zja ń sk iej p rzedstaw ione bez zarzutu, do czego jeszcze t u pow rócim y.

R ozdział S tru k tu ra głęboka i stru k tu ra pow ierzchniow a poświęca C hom sky w przew ażającej części g ram atyce P ort-R oyal. Zasadniczą tezę tego rozdziału fo rm u łu je on n astęp u jąco :

Ujmując rzecz pokrótce, język posiada aspekt wew nętrzny i aspekt ze­ w nętrzny. Można badać zdanie biorąc za punkt w yjścia sposób, w jaki wyraża ono myśl, lub jego postać fizyczną; innymi słowy, z punktu widzenia inter­ pretacji semantycznej lub z punktu widzenia interpretacji fonetycznej.

Posługując się przyjętą obecnie terminologią, możemy wyróżnić „strukturę głęboką” zdania i jego „strukturę powierzchniową”. Pierw sza jest strukturą abstrakcyjną i ukrytą, która w yznacza interpretację semantyczną; druga jest powierzchniową organizacją jednostek, wyznaczającą interpretację fonetyczną, i odsyła nas do fizycznej postaci wypow iedzi faktycznej, do jej formy chcianej i postrzeganej. Otóż w tych terminach możemy sform ułować drugą zasadniczą konkluzję lingw istyki kartezjańskiej: nie jest konieczne, by struktura głęboka i powierzchniowa były identyczne. Skryta organizacja frazy, podmiot inter­ pretacji semantycznej, nie musi się przejawiać w l’agencem ent effectif i obro­ tach, jakie nadaje ona poszczególnym częściom, które ją tworzą. [62]

Chom sky zdaje się sądzić, że m ożliwość odróżnienia s tru k tu ry głębo­ kiej i s tru k tu ry pow ierzchniow ej przez lingw istykę k a rte zja ń sk ą w yw odzi się z w łaściw ego m yśli k artezjań sk iej poglądu o zasadniczej różnicy m ię­ dzy ciałem a duchem (61). Budzić to m oże zastrzeżenia, ale o n ich za chw ilę. T ak czy inaczej, sp raw ę ilu stru je n a przykładzie n astęp u jącej a n a ­ lizy z a w a rte j w G ram m aire générale et ra iso nn ée:

(6)

„ L I N G W I S T Y K A K A R T E Z J A I Ï S K A ” C H O M S K Y ’E G O

quand je dis, „Dieu in visible a créé le m onde visib le”, il se passe trois ju g e­ m ents dans m on esprit renferm és dans cette proposition. Car je juge: 1. Que Dieu est invisible. 2. Qu’il a créé le m onde. 3. Que le m onde est visible. Et de ces trois propositions la seconde est la principale et l’essentielle de la p ro ­ position. Mais la prem ière et la troisièm e ne sont qu ’incidentes, et ne font qu e partie de la principale, dont la prem ière en com pose le sujet, et la seconde l’atrïbut. [63]

W ydaje się, iż cy tat te n rzeczyw iście odnosi się do tego, co Chom sky nazyw a s tru k tu rą głęboką i s tru k tu rą pow ierzchniow ą zdania. Toteż są­ dzę, iż jego odczytanie G ram aty k i P o rt-R o y a l jest bardzo pouczające. K iedy jed n ak pisze on:

Struktura głęboka, która wyraża sens, jest — zapewnia się — wspólna wszystkim językom, ponieważ nie jest ona niczym innym, jak odbiciem form myśli. Reguły transformacyjne, które przekształcają strukturę głęboką w stru k ­ turę powierzchniową, mogą być różne w różnych językach. [70]

— rodzi się podejrzenie, że p rzy p isu je S am otnikom w iedzę o g ram aty k ach transform acyjn y ch , k tó rej ci ch y b a jed n a k n ie posiadali. Ale może się mylę.

Podkreślając, iż s tru k tu ra głęboka obecna je s t w um yśle (71), co je s t dla niego bardzo istotne, Chom sky p o w iada m. in.:

Ważne jest, by dobrze zrozumieć, iż używ anie nazw przypadków klasycz­ nych w językach niefleksyjnych zakłada jedynie wiarę w jedność im pliko­ wanych relacji gramatycznych, koncepcję, zgodnie z którą struktury głębokie są fundamentalnie tożsame w e w szystkich językach mimo różnicy środków, które je wyrażają. [...] hipoteza ta nie jest bynajmniej trywialna. [...] o ile m i wiadomo, lingw istyka w spółczesna nie operuje żadnymi danymi, które staw ia­ łyby ją pod znakiem zapytania. [77]

Rozdział Opisać i w yja śn ić w lingw istyce dotyczy jednego zagad nien ia. M ianow icie tend en cji lin g w istyk i k artezjań sk iej d o zb udow ania gram a­ ty k i pow szechnej, czyli ogólnej teo rii języka, a m ów iąc inaczej, p rze­ kształcenia językoznaw stw a z „h istorii n a tu ra ln e j” w „filozofię n a tu ra l­ n ą ” . Z cytatów , któ ry m i o p eru je tu Chom sky, przytoczę jed en pochodzący z Gram maire générale, ou exposition raisonnées des élém ents nécessaires

du language Bauzéego:

Gramatyka ogólna jest [...] w iedzą rozumową o zasadach ogólnych i n ie­ zmiennych Języka, wypow iedzianą lub zapisaną w jakim kolwiek języku [dans

quelque langue que ce soit].

Gramatyka partykularna jest sztuką stosowania niezmiennych i ogólnych zasad Języka [...] do dowolnych instytucji i obyczajów jakiegoś jednego ję­ zyka. [...]

Nauka gramatyczna [la Science gram m atical] dawniejsza jest niż w szystk ie języki, albowiem zasady jej jedynie zakładają m ożliwość języków, a to dlatego, że są one tożsam e z zasadami kierującym i ludzkim rozumem w jego operacjach intelektualnych; jednym słowem, zasady te są prawdą wieczną. [87]

(7)

Część ostatnia, Opanowanie i u żyw a n ie ję z y k a , pośw ięcona je st w y ­ kładow i a n ty em pirycznej i sk rajn ie racjonalistycznej (a m oże popraw niej

byłoby pow iedzieć: m entaln ej, bo przecież n ie tylko o racjo n alistach się tu mówi) teo rii poznania, psychologii i — w zw iązku z ty m — teo rii nauczania. P ow raca znów K artezjusz, ale p o jaw iają się i ro m an ty cy n ie ­ mieccy, tak że Coleridge i inni. Sam Chom sky pow iada w p ew ny m m iej­ scu, że teo ria ta je st czym ś w ro d za ju p latonizm u bez preegzystencji. J e st to więc w ielka o b rona koncepcji idei w rodzonych, ich zasadniczej roli w procesie poznania, a co za ty m idzie, w procesie uczenia się w ogóle i uczenia się języka w szczególności. Może ciekaw sze od p rzy taczan ia cy tató w — czy to bardziej znan y ch z M edytacji, czy m niej znanych, ja k np. z Coleridge’a — będzie zrefero w an ie a rg u m e n ta c ji sam ego C hom sky’e- go n a rzecz racjo n alisty czn ej teo rii poznania. R acjonaliści X V II-w ieczni, pow iada on, zauw ażyli, iż w iedza zbudow ana je s t z „porozrzucanych” i n iedokładnych danych, posiada jed n ak ta w iedza pew ne cechy w spólne, m im o iż nie m ogły być one w yznaczone przez jed n o lity c h a ra k te r da­ n ych doświadczenia. W rezu ltacie przypisali oni pew ne w łaściw ości um y­ słowi.

Mamy tu — grosso m odo — do czynienia z rozumowaniem prowadzonym przez uczonego, który chce zbadać strukturę jakiegoś urządzenia, a operuje jedynie danymi w ejścia i wyjścia. [104]

— tzn. tym , co wchodzi, i tym , co w ychodzi z teg o urządzenia. E m piry- ści, n a odw rót, n ie zw ra ca ją uw agi n a jed n o lity c h a ra k te r tego, co o trzy ­ m u jem y w punkcie w yjścia.

Zreasum ujm y. Tezy tego, co Chom sky nazyw a lin gw isty ką k a rte z ja ń ­ ską, tezy, k tó re zn ajd u jem y u różnych au to ró w od K artezju sza poczyna­ jąc, a n a H um boldcie kończąc, w yglądać b y m ogły tak :

1. Języ k je s t tym , co odróżnia człow ieka od zw ierząt. Cechą języka ludzkiego jest jego niezależność od dośw iadczenia, zdolność do w y rażan ia now ych m yśli, jego nieskończoność.

2. Istn ieje zasadnicza jedność języka i m yślenia.

3. Języ k k ierow any je s t przez pew ne w ew n ętrzn e praw a, k tóre posia­ d a ją c h a ra k te r ta k ogólny, iż są w ażne dla dowolnego języka. S tąd cha­ rak te ry sty cz n a dla lin g w isty k i k artezjań sk iej ten d e n c ja do stw orzenia „ g ram aty k i pow szechnej” .

4. Je d n a z cech języka to jego dw oisty c h a ra k te r, język je s t zarazem m yślow y i cielesny; odzw ierciedleniem tego sta n u rzeczy je s t d ająca się w każdej w ypow iedzi w y k ry ć s tru k tu ra głęboka i pow ierzchniow a. W sw oisty sposób zostało to w yrażone przez G ram aty kę P ort-R oyal.

5. Zespół poglądów o k reślan y m ianem lin gw istyk i k artezjań sk iej w y­ różn ia się zdecydow anie a n ty e m p iry sty c z n ą postaw ą w teo rii poznania oraz teo rii w ychow ania, a co za ty m idzie — w teo rii nau czan ia języka.

(8)

„ L I N G W I S T Y K A K A R T E Z J A Ń S K A ” C H O M S K Y ’E G O 171

6. T ak ro zu m ian a lin g w isty k a k arte zja ń sk a jest opozycyjna w sto su n k u do em pirysty czny ch k ieru n k ów w. XV III, n aw iązu je n a to m ia st do t r a ­ dycji g ram aty k ów X III-w iecznych. L ingw istyka k artezjań sk a jest tra d y ­ cją niem al bezpośrednio k o n tyn u o w an ą przez gram aty k ę g en eraty w n o - -tra n sfo rm a c y jn ą i je st jej niejak o pom ocna w sporze ze w spółczesnym i k ieru nkam i behaw io ry sty czn y m i w językoznaw stw ie.

K siążka C hom sky’ego prow okow ać m oże do różnego ro d zaju reflek sji. Z anim pozwolę sobie przedstaw ić k ilk a uw ag, chciałbym w yjaśnić je d n ą spraw ę. Otóż propozycje m oje stanow ią re z u lta t niefachow ej le k tu ry książki C hom sky’ego. N iefachow ość t a w odniesieniu do tekstów , o k tó­ ry ch mowa, polega jed n a k nie n a tym , że np. reg u ły tra n sfo rm ac ji zdań byłbym w sta n ie w yarty k u ło w ać jed y n ie w sposób sk ra jn ie p ry m ity w n y . Znajom ość ty c h reg u ł przy lek tu rze L in g w isty k i czy J ę zy k a i u m y s łu n ie je s t nieodzow na, choć zapew ne w ielce p rzy d atn a. Toteż niefachow ość m oja tk w i w tym , iż jestem laikiem w dziedzinie h isto rii filozoficznych i — po­ w iedzm y um ow nie — gram aty czn y ch poglądów n a język. Po ty m w y ­ jaśn ie n iu p rzy stę p u ję do uwag.

P o pierw sze — pojęcie „lingw istyki k a rte z ja ń sk ie j” jak o k o n s tru k t C hom sky’ego. Bo je s t to jego k o n stru k t. Z le k tu ry w y raźnie w y n ik a, że w rzeczyw istości X V II i X V III w. n ie istniało nic tak ieg o ja k św iadom a siebie, w yw odząca się z k artezjan izm u i ty lk o z k artezjan izm u teo ria języka. Chom sky zresztą w znacznym stopniu zdaje sobie spraw ę z doko­ nanej przez siebie operacji, choć w ygląda n a to, iż w miarę, budo w ania sw ojej k o n stru k cji daje się w ciągnąć w w iarę w jej czysto przedm iotow y ch arakter. M am y tu „na żyw o” niejako do czynienia z notorycznie ludzkim zachow aniem się, k tó re polega n a tym , iż w y b ieran a i konstruo w ana tr a ­ dycja zaczyna się jaw ić w yb ierającem u jak o coś, co n a p raw d ę istn iało w ty m w łaśnie kształcie. Ale bo też p rzy p ad ek L in g w isty k i ka rtezja ń skiej uznać m ożna za w ręcz sem in ary jn ą ilu stra c ję pew nego sposobu rozum ie­ n ia trad y cji, tj. pew nej teo rii tra d y c ji. Poniew aż jestem zw olennikiem tej teorii, pozwolę sobie przypom nieć coś, co kiedyś napisałem , że m ianow icie

tradycja są to te wyróżniane przez ludzi w sytuacjach konfliktowych, w oparciu o hierarchię wartości, zjaw iska kulturowe w spółczesności lub projektowanej przyszłości, co do których zachodzi społecznie ważne domniemanie, iż pochodzą z dziedzictwa przeszłości.

Stąd — w brew powszechnem u m niem aniu — ludzie mówiący o tradycji nie mają na m yśli przeszłości, lecz teraźniejszość lub przyszłość 9.

Pow iedziałem , że k o n stru k t C hom sky’ego jest przyk ładem w ręcz sem i­ n a ry jn y m . W istocie, z k a rte zja ń sk ą ew idencją n arz u c a się, iż sw oją

9 R. Z i m a n d , P roblem tradycji. W zbiorze: Proces historyczn y w literatu rze

(9)

w izję trad y cji skonstru o w ał on ad u su m współczesności, że dokonał tego w sy tu acji konfliktow ej, tj. w sporze ze w spółczesnym b ehaw io ry sty czn y m językoznaw stw em i w spółczesną em p iry sty czn ą filozofią języka, że jest to kon flik t w artości, taki, w k tó ry m w arto ść „racjon alizm ” je s t n iem al p rzedu staw nie nacechow ana dodatnio, zaś w artość „em p iry zm ” — ujem ­ nie. Tego zd ają się nie rozum ieć recenzenci L in g w is ty k i k a rte zja ń sk ie j będący, ja k np. V ivian Salm on 10, specjalistam i w zak resie dziejów teorii języka. Piszą oni o książce Chom sky’ego, ja k gdyby była dziełem h isto­ rycznym , a w ięc w ich m niem an iu dziełem in tru za, k tó ry w d a rł się do upraw ianego przez n ich lege artis ogrodu. Tym czasem C hom sky nie pisał h isto rii d o k try n lingw istycznych, lecz coś, co sam n azw ał „rozdziałem z dziejów m yśli racjo n alisty czn ej” . Jego k ry ty c y z d a ją się n ie dostrzegać różnicy, n a d e r często — i w łaśnie w ty m p rzy p ad k u — zachodzącej m ię­ dzy próbą obiekty w n ej re k o n stru k c ji przeszłości a k o n stru k c ją tra d y c ji.

N ota bene, Chom sky’em u zarzucić m ożna — a n ie czyni tego żadna

z recenzji, do k tó ry ch udało m i się dotrzeć w naszych b iblio tekach — że pom inął b ardzo dla p rzedm iotu jego książki w ażny te k st K artezjusza, m ianow icie list do M ersenne’a z 20 listopada 1629. W liście ty m K a rte - zjusz czyni uw agi n a te m a t dostarczonego m u p ro je k tu języ k a u n iw e r­

salnego i g ram aty k i u n iw ersaln ej. U w aża on, że w a ru n k ie m nieodzow ­ n y m stw orzenia tak ieg o języka jest, b y ktoś „dobrze w yłożył, jak ie są te proste idee tkw iące w ludzkiej im aginacji, z k tó ry c h ułożone je s t to, co ludzie m y ślą” . W zakończeniu zaś stw ierdza:

Otóż utrzymuję, że język taki jest m ożliwy i że można znaleźć naukę, od której jest on zależny, dzięki której chłopi m ogliby lepiej osądzać prawdę rzeczy, niż to obecnie czynią filozofowie. Niech pan jednak nie żyw i żadnych nadziei — nie ujrzy pan tego języka w użyciu: zakładałoby to w ielk ie przemiany w porządku rzeczy; to, by św iat cały stał się ziem skim rajem, co wolno pro­ ponować tylko w krainie romansów 11.

C zytelników L in g w isty k i ka rte zja ń sk iej interesow ałab y, co Chom sky sądzi o poglądach z aw arty ch w ty m liście i dlaczego pom inął go.

N ieporozum ieniem n a to m ia st w y d a ją się np. p re te n sje H ansa A arsleffa o to, że Chom sky w ogóle n ie w y m ien ia C ondillaca i że n eg aty w n ie w y ­ raża się o Locke’u, m im o iż jed en i drugi pow iedzieli w iele rozsądnego na tem at języka 12. Dla C hom sky’ego nie do przyjęcia są nie te czy in n e

10 Zob. V. S a l m o n w „Journal of Linguistics” vol. V, nr 1 (April 1969), s. 165—187.

11 D e s c a r t e s , O euvres e t L ettres. Paris 1953, s. 914, 915.

12 Zob. H. A a r s l e f f , The H istory of Linguistics and Professor Chom sky.

„Language” vol. 46, nr 3 (1970). Nb. A arsleff zarzucając Chomsky’emu, że gloryfikuje Kartezjusza, zaś Locke’a traktuje niczym matoła, sugeruje, że jeśli kto był w k w e­ stiach języka m atołem — to raczej Kartezjusz. Wolno przypuszczać, że A arsleff jest empirystą.

(10)

„ L I N G W I S T Y K A К A R T E Z J A Ń S K A ” C H O M S K Y ’E G O 173

tez y Locke’a lu b Condillaca, lecz całość ich postaw filozoficznych. W kon­ stru k c ji tak iej ja k L in g w isty k a ka rtezja ń ska jest to w zgląd decydujący. P o p rostu n ie należy uw ażać książki Chom sky’ego za podręcznik h istorii j ęzykoznaw stw a.

P rzyk ład Chom sky’ego je st ta k p rzejrzy sty m. in. dlatego, że spraw dza się nie ty lk o w „porządku logicznym ”, lecz rów nież w „porządku histo­ ryczny m ” .

W łaściw y w ykład poglądów w S tru k tu ra ch skła dn iow ych (1957) roz­ poczyna zd anie:

Odtąd będę rozważał [I w ill consider] j ę z y k jako ciąg (skończony lub nieskończony) zdań, z których każde ma skończoną długość i zbudowane jest ze skończonej ilości elem entów 13.

To je s t zd an ie n apisane przez racjo n alistę, em piryści nie zaczynają od tak ic h postanow ień. N iem niej Chom sky w pierw szych latach swej olśniew ającej k a rie ry n ie odczuw a p o trzeby o dw oływ ania się do a u to ry ­ te tu przeszłości. P isan a w 1959 r. recen zja książki S kin n era The Verbal

Behavior, recenzja, k tó ra je st w ielkim a k te m o skarżenia pod ad resem be-

haw iorystycznego językoznaw stw a, obyw a się jeszcze bez tr a d y c ji 14. Ale ju ż w drugim , rozszerzonym w y d an iu A k tu a ln y c h zagadnień teorii ling­

w isty c zn e j, p o jaw iają się K artezjusz, H um boldt, b isk up W ilkins i G erard

d e Cordem oy 15. W w y d anych ro k później A sp ekta ch teorii składni m ow a je s t o K artezju szu , L eibnizu i — oczywiście n eg aty w n ie — o Locke’u 16. M ożna w ysunąć dom niem anie z z ak resu n a d e r podejrzanego, bo psycho­ logii twórczości, że w m iarę osobistego d o jrzew ania teoretycznego, w m iarę

kry stalizow ania się, coraz bardziej m entalistycznego sta n o w is k a 17, no i w m iarę n a ra s ta n ia w łasnej sław y, Chom sky w coraz w iększym stopniu odczuw a potrzebę historycznego usankcjonow ania samego siebie i swojej teorii. No, ale m n iejsza o psychologię.

Z astanów m y się, jak to je st z kartezjan izm em lingw istyki, k tó rą opi­ su je Chomsky.

Dla X V II i początku X V III w. sp raw a w y d aje się w zględnie prosta. Chodzi tu o zespół poglądów z zak resu filozofii języka, poglądów podob­ nych, choć n ie identycznych, a w yznaczanych przez to, co F oucau lt — chy ba dość tra fn ie — opisuje jako X V II-w ieczną epistem e, pow iedzm y: p aradygm aty w yznaczające ram y m ożliw ego m yślenia o świecie w da­

13 N. C h o m s k y , S yn tactic Structures. The Hague 1957, s. 13.

14 N. C h o m s k y , A R eview of B. F. Skinner's „Language Behaviour”. W : The Structu re of Language. Elingwood Clifs, N. Y. 1965.

15 N. C h o m s k y , Current Issues in Linguistic Theory. W : jw.

4® N. C h o m s k y , A spects of the Theory of Syntax. Cambridge, Mass. 1965.

17 Por., co pisze J. L y o n s (C h om sky. London 1970, s. 39—40) o ewolucji sto­ sunku Chomsky’ego do „intuicji”.

(11)

nej epoce. Zespół ty ch poglądów n azw ijm y m ianem k artezjanizm u , z za­ strzeżeniem um ow ności tej nazw y. U sunęłoby to zbędne spory. K ied y bow iem np. C hom sky pow iada, że rozróżnienie s tru k tu ry głębokiej i s tru k ­ tu r y pow ierzchniow ej w G ram atyce P o rt-R o yal je st ściśle zw iązane z k a r-

tezjańsk im dualizm em duszy i ciała, a zarazem podkreśla, że dla k a rte z ja ­ n izm u isto tn e je s t zasadnicze u tożsam ienie m yśli i języka, to — n ie za­ uw ażając tego — w ikła się w sprzeczności. No bo ch y b a albo — albo. K ied y je d n a k J e a n M iel polem izując z Chom skym w y suw a przypuszcze­ nie, iż ów podział s tru k tu r w ypow iedzi w G ram atyce n ależy raczej w ią­ zać z Pascalem , a pośrednio ze św. A u gustynem — z ich n a u k ą o n ie­ doskonałości naszego u m ysłu po U padku, to tak ie jednoznaczne pow ią­ zanie rów nież n ie w y d aje się p rz e k o n u ją c e 18. Może ostrożniej b yło b y powiedzieć, że całokształt ty ch niekoniecznie k o h eren tn y ch X V II-w iecz- n y c h prześw iadczeń n a te m a t języka um ożliw ił w łaśnie w yró żn ienie w składni czegoś, co Chom sky nazyw a s tru k tu rą głęboką i pow ierzchnio­ w ą w ypow iedzi.

Skoro m ow a o kartezjanizm ie, to może w arto zw rócić uw agę n a tak i z abaw ny fak t. M ianow icie Chom sky w y d aje m i się k a rte z ja n istą bez pro ­ b lem u „cogito”. D la K artezjusza, ja k w iadom o, języ k b y ł z a s a d n i ­ c z y m dow odem n a to, że istn ieją in n i i że są oni podobni do niego samego. S tąd fu n d am e n ta ln y c h a ra k te r tezy o jedności m y ślenia i języka. C hom sky’ego p roblem „cogito” nie in teresu je, co jest jego spraw ą. T yle ty lko, że w tej sy tu acji p rz y ję ta przezeń teza o jedności języ k a i m yśle­ n ia (teza budząca w e m nie skądinąd bardzo silny, acz ty lk o in tu ic y jn y p ro test) n ie ja k o zaw isa w filozoficznej próżni. Łączą n a to m ia st Chom ­ sk y ’ego z K artezju szem n astęp u jące cechy m yślenia o św iecie: sk ra jn y racjonalizm , niezłom na w ia ra w istn ien ie idei w rodzonych, s k ra jn y in d y ­ w idualizm , b ra k zain tereso w an ia dla poznaw czej i kom unik acyjn ej fu n k ­ cji języka. D latego też bliższy m u je s t K a rtezju sz niż Leibniz, którego żyw o in tereso w ał w łaśnie języ k jako środek kom unikacji m iędzyludzkiej.

W reszcie dw a p y ta n ia : po pierw sze — jak to je st „ n a p raw d ę ” z ty m połączeniem Schlegla z K artezjuszem . Gdzie je s t w spólne ogniwo, p la t­ form a, n a k tó rej panow ie ci m ogliby się, porozum ieć? L e k tu ra L in g w i­

s ty k i k a rte zja ń sk iej pozostaw ia w ty m punkcie uczucie niedosytu. J e d y ­

nym w nioskiem w y d aje się ten, że K artezju sza ze Schleglem łączył a n ty - em piryzm . Czy to w ystarczy, n ie um iem odpow iedzieć. P o dru gie — ale tu m uszę odw ołać się do innego te k stu C hom sky’ego, m ianow icie do jego polem iki z Q uine’em 19. W ystępuje ta m Chom sky zdecydow anie przeciw

18 J. M i e l , Pascal, Port-Royal and Cartesian Linguistics. „Journal of the History Ideas” vol. 30 (1969).

Cytaty

Powiązane dokumenty

muzycznych, przejście od muzyki wykonywanej na żywo i kultu wykonania np. Dziamski, Sztuka po końcu sztuki. Saueracker, Kiedy sztuka toczy się dalej, [w:] Nam June Paik,

W tym celu należy ustawić kursor myszy w prawym dolnym rogu komórki D2, wcisnąć lewy przycisk myszy. i naciskając go przeciągnąć kursor w dół, aż do

Oczywiście Kościół oficjalny czy jego hierarchia nie może działać w taki sam sposób jak wierni. Papież potępia wyścig zbrojeń i złudną równowagę utrzym

20   Pod  tym  kątem  można  by  zinterpretować  połajanki  z  I  Pieśni  o  Helgim 

Proszę podać, jakie przepisy prawne regulują zasady ustalania granic podczas wykonywania modernizacji ewidencji gruntów i budynków, które granice podlegają ustaleniu i w

Zaplanowały dwie bramki, a po obu stronach bramek ustawiły ławki, każdą w odległości trzech metrów od bramki. Posadziły też, wzdłuż boiska, co dwa metry po

Od drzwi do końca klasy zawiesić na wysokości 1 metra długą półkę, na której ustawią swoje prace – metr odpowiedniej deski kosztuje 16 zł.. Na tylniej ścianie

To, co może dziwić, to popieranie przez dzisiejszy rząd rozwiązań, które zgłaszane dwa lata temu przez poprzed- nią ekipę, spotkały się z miażdżącą krytyką ówczesnej