Maria Cieśla
"Rękopis znaleziony w Saragossie"
rozpisany na głosy
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 64/4, 43-68
P a m i ę t n i k L i t e r a c k i L X IV , 1973, z. 4
M ARIA CIEŚLA
„R ĘK O PIS ZNALEZIONY W SA RAG OSSIE” RO ZPISAN Y NA GŁOSY J a n a Potockiego m ożna by bez w ątpienia p rzyrów n ać do człowieka stojącego n a skrzyżow aniu — dwóch narodów , dwóch postaw , dwóch epok. P ow ażny uczony — a u to r „niepow ażnej” powieści; piszący po fra n cusku — uw ażany za pisarza polskiego przez n iek tó ry ch k ry ty k ó w ; tw ó r ca powieści, do k tó ry ch p rzyznałby się po części tak w iek X V III ja k i ro m antyzm .
Nic w ięc dziwnego, że jego najsły n n iejsze dzieło, R ękopis znaleziony w Saragossie, jest p u n k tem przecięcia się n ajróżniejszych ten d en cji este tycznych i literack ich epoki.
K ry ty cy nieraz w skazyw ali na w ieloaspektow y c h a ra k te r powieści Potockiego, ro zp a tru ją c ją jed n ak najczęściej w kategoriach w pływ ów i rozw ażając jej w ym ow ę filozoficzną h I tak — doszukiw ano się pew n ych pokrew ieństw treściow ych bądź zapożyczeń całych m otyw ów fab u larn y ch od tak ich pisarzy, jak Cazotte, Radcliffe, Beckford, Lesage; jako jej w zory kom pozycyjne w skazyw ano baśnie tysiąca i jed n ej nocy, w spółczesne „powieści w schodnie” czy w reszcie P rzyp ad ki Idziego Blasa L esage’a. Nie zwrócono natom iast uw agi n a częste w ystępow anie an alo gicznych zjaw isk w inn ych utw orach współczesnych, np. w powieściach senty m entaln ych .
N ikt nie pokusił się rów nież o zbadanie, w jak i sposób różne elem enty R ękopisu zostały ze sobą splecione, czy choćby — co to są za elem enty.
U tw ór te n przew ażnie trak to w an o jako powieść fantasty czną, a przy n ajm n iej w spom inano o jego fan tasty czn y m ch arakterze. O kreślić w p rzy bliżeniu rodzaj tej fa n ta sty k i usiłow ał Roger Caillois, którego zagadnienie to in te resu je zresztą w sposób ogólniejszy. N azyw ając Rękopis pierw szą nowoczesną powieścią fantasty czn ą, stw ierdził:
1 Zob. o m ó w ien ie sta n u badań przez M. Ż u r o w s k i e g o (A r ty z m i sen s „R ę k o p isu zn a lezio n eg o w S a ra g o ssie” <I>. „Przegląd H u m an istyczn y” 1972, nr 6), o b e j m u jące ró w n ież n ie p u b lik ow an e jeszcze m ateriały pośw ięcon ej Potockiem u sesji z k w ietn ia 1972.
Id en tyczn e p o w ta rza n ie się tego sam ego w y d a rzen ia w n ieod w racaln ym czasie lu d zk im sta n o w i jed en z c h w y tó w dość częstych w literaturze fa n ta styczn ej ; n ie znam jed n ak ró w n ie śm iałych , celo w y ch i sy stem a ty czn y ch p o łączeń d w óch b ieg u n ó w N iep o d o b ień stw a — absolutnej n iezw y k ło ści i p ow ta rza nia się tego, co pa r e x c e lle n c e n ie p o w ta r z a ln e 2.
A jed n a k i C aillois w yznał, iż ta je m n ic ą dla niego pozostaje, dlaczego Potocki rozpoczął sw ą powieść „od zjaw i duchów ”. S p ró b u jm y więc p rzy jrzeć się n a początek fan ta sty c e w ielkiego uczonego ra c jo n alisty — tw ó rcy pierw szej w ielkiej powieści fan tasty czn ej.
E lem en ty fan ta sty c z n e w y stę p u ją n a w szystkich planach, na w szyst kich poziom ach, n a k tó ry ch toczy się akcja utw oru. W iąże się to z jednej stro n y ze szkatu łk o w ą budow ą powieści, z drugiej zaś — z ch ara k te re m św iata przedstaw ionego, ujętego bądź jako św iat w yd arzeń rzeczyw istych w płaszczyźnie losów głów nego bohatera, bądź jako św iat w y d arzeń rze czyw istych, lecz opow iedzianych (lub tylko w spom nianych) przez jednego z bohaterów pobocznych, b ądź w reszcie jako św iat w y d arzeń opisanych w dziełach, n a k tó re pow ołuje się n a rr a to r powieści. P la n y te om ów im y rozdzielnie, gdyż k ażd y z nich w prow adza nieco in n y w szczegółach ro dzaj fan tasty k i.
P ierw szy, podstaw ow y p la n fa b u la rn y u tw o ru stanow ią przygody A lfonsa v an W orden, k a p ita n a gw ardii w alońskiej, w ysłanego w r. 1739 przez k ró la F ilipa V do M adrytu. H onor nakazał bohaterow i udać się tam n a jk ró tsz ą drogą, przez S ie rra M orena, mimo niebezpieczeństw , k tó re się z ty m w iązały ; spędził p arę m iesięcy w górach, w strzy m y w an y w podróży przez różne niezw ykłe w y darzenia, w reszcie d o tarł na m iejsce przeznaczenia św iadom y zu pełnie „zorganizow anego” c h a ra k te ru nie zw ykłych przygód i celu, jaki przyśw iecał ich spraw com .
Z araz na w stępie a u to r (nie m ożna tu używ ać te rm in u „ n a rra to r” ze w zględu n a skom plikow any i w ielotorow y przebieg n a r r a c j i 3) zapow iada niezw ykłość okolicy, w k tó rą w prow adza swego b o h atera (jego ustam i w „ n a iw n y ” sposób p o w tarzając relacje o dziw nych w ydarzeniach, w k tó ry ch praw dziw ość tenże b o h a te r zresztą — nie w ierzy!). Zabieg ten , ce low y ze w zględu na fab u łę jak i na b o h a te ra (narzuca m u określone tłu m aczenie przyszły ch w ydarzeń), celow y jest rów nież ze w zględu na odbiorcę; m im o b ra k u zaskoczenia w y w o łu je silne napięcie, poprzez n a rzucenie rów nież i odbiorcy w rażenia niezw ykłego c h a ra k te ru pew nych w y d arzeń (jak np. zniknięcie służących) 4.
2 R. C a i l l o i s , O d p o w ie d zia ln o ść i s ty l. P rzeło ży ł J. B ł o ń s k i i in. W ar sz a w a 1967, s. 92.
3 Z a g a d n ien ie narratora i narracji w R ę k o p isie w y m a g a od ręb n ego stu d iu m . 4 P odobną tech n ik ę „ za p o w ied zi” zn a jd ziem y rów n ież w in n y ch w sp ó łczesn y ch p ow ieściach fa n ta sty czn y ch , jak D ia b eł za k o c h a n y C azotte’a lu b D ia b eł k u la w y
Le-Do przestróg, k tó ry ch p rzed podróżą udziela Alfonsow i służący, a k tóre w y d ają się zrazu słuszne, dochodzi w spom nienie opowieści o po wieszonych braciach-rozbójnikach, k tórych tru p y na szubienicy m ija bo h a te r w drodze, a także ostrzegaw czy nap is na opuszczonej gospodzie, m ającej połączenia z tajem n iczy m i podziem iam i.
M otyw szubienicy, ja k zauw ażył Leszek K ukulski, został ju ż w cześ niej u ży ty (wraz z m otyw em przym usow ego pow rotu) w K u b u siu fa ta lis cie, m o ty w lochów, zam ieszkałych przez zorganizow aną grupę, w P r z y padkach Idziego Blasa (К 766 5). Należy jednak podkreślić, iż rola m otyw u szubienicy (tożsamego pod w zględem budow y) w w ym ienionych utw o rac h jest zasadniczo różna; u D iderota stanow i on elem ent h u m o ry styczny, u Potockiego — fan tasty czny (K ukulski u p a tru je tu przykład zdolności Potockiego do „genialnego przetw orzenia m otyw ów ”).
O ile w w ypadku m otyw u szubienicy m ożna by się zgodzić z sugestią zapożyczenia i przetw orzenia m otyw u, o ty le w w yp adk u m otyw u lo chów, podziem i w arto pam iętać, iż należał on wówczas (jak i później, w okresie rom antyzm u) do ulubionego sztafażu powieści gotyckich, któ ry ch akcja n iejed n o k rotn ie rozgryw ała się w yłącznie w takiej s c e n e rii6 (zob. Le tom beau A . Radcliffe). Przejaw iło się to rów nież w okresow ej modzie na ty tu ły pow ieści z początków w. X IX — Cavern of [...].
P rzygotow aw szy ta k w łaśnie sytuację, w prow adza Potocki na scenę bohaterki pierw szej „fantasty czn ej przygody” A lfonsa — sio stry Em inę i Zibeldę. W prow adza je używ ając całego a p a ra tu baśniow ych niesam o- witości. A więc: nieoczekiw any dźwięk dzwonu, bijącego godzinę d w u n a stą, pojaw ienie się M urzynki; zaproszenie na ucztę, której niezw ykły przepych k o n tra stu je z opuszczeniem gospody; dziw ny i podniecający taniec dziew cząt; ich lęk przed relikw iam i i w zm iankam i o religii; napój o tajem n iczy m działaniu; pianie koguta, przeryw ające opowieść sióstr. W reszcie one same, niezw ykle odziane, o k o ntrastow ych jak w baśniach
s a g e ’a, bądź w postaci dyskusji na tem aty d otyczące zaśw iatów , jaką prow adzą scep ty czn ie n a sta w ien i bohaterow ie, bądź w postaci w różb, p rzepow iedni, proro czych sn ó w (np. w M nichu L ew isa). „N iespodziew ane w ta rg n ięcie” niezw yk łego, o czy m p isał C a i l l o i s (op. cit., zob. też D efin icja fa n ta sty k i. P rzełożył J. L i- s o w s k i . „T w órczość” 1058, nr 1Ό), to zdobycz fan tastyk i późniejszej.
5 W skazana w n a w ia sie stron ica odnosi się do w yd. : J. P o t o c k i , R ęk o p is z n a le zio n y w S aragossie. T ekst przygotow ał, p osłow iem i przypisam i op atrzył L. К u- k u l s k i . W arszaw a 1965. K ierując do tek stu edytora, u m ieszczam y przed liczbą skrót: K, w od różn ien iu od lok alizacji c y ta tó w z sam ego u tw oru, które otrzym ują przed liczb ą: s.
6 P e w n e elem en ty bądź cech y p ow ieści P otock iego m ają charakter am b iw a len tn y, przyn ależą ta k do fan tastyk i sen su stric to , jak i do tego, co z niej za czerp n ął gotycyzm (zob. M. J a n i o n , R o m a n ty zm , rew o lu cja , m a rk sizm . Gdańsk 1972, cz. 4).
ty p ach urody, w ciągające b o h atera do w spólnego łoża, by obudził się rano u stóp szubienicy Los H erm anos.
M arny tu do czynienia oczyw iście z p ra s ta ry m i na różne sposoby użytkow an ym m otyw em p rzem ian y kob iety w szatan a (czasem przybie rającego postać o d rażający ch z w ło k 7) w m om encie zbliżenia z m ężczyzną. Potocki w y k orzysta ów m otyw raz jeszcze — w h isto rii O r la n d y n y 8. M otyw p rzy b ra n ia przez sz ata n a postaci k o b iety w y stę p u je często rów nież w form ie b ardziej skom plikow anej ; kobieta bow iem — a b y uśpić czujność i łatw iej opętać o fiarę — b y w a rów nocześnie m łodym chłopcem (np. B io n d etto -B io n d etta z Diabła zakochanego C azotte’a, R osario-M atyl- da z M nicha Lew isa, F iro u z-F iro u zk a z V a th e ka B eckforda); niekiedy uw odzony m ężczyzna zdaje sobie sp raw ę z dwoistości kochanki. Podobny m otyw w y stę p u je i u Potockiego — E m ina i Zibelda opow iadają A lfon sowi, jak w sk u tek surow ego w ychow ania i nieznajom ości mężczyzn w zięły n a siebie ro lę kochanków , „podzieliły się ro la m i”. N ależałoby tu ta j (a przy k ładó w m ożna w pow ieści znaleźć bez liku) zw rócić uwagę n a p e rw e rsy jn y c h a ra k te r ero ty zm u Potockiego, przyw odzący n a myśl opow iadania Sade’a 9.
D ruga noc spędzona z „ k u zy n k am i” (w grocie, k tó ra sta je się gospo dą) — kończy się d la A lfonsa rów nież pod szubienicą; szyję oplata mu powróz, w k tó ry przem ieniła się plecionka z włosów, w łożona m u na szyję w m iejsce szkaplerza z relikw iam i. Z niezw yk łym w yczuciem Po tocki nie w prow adza głównego b o h atera już po raz trzeci w tę sam ą sy tu ac ję — od tąd in n i b ohaterow ie będą się w niej znajdow ać, b y p o tw ier dzić A lfonsow i p ra w d ę jego przeżyć. A w ięc: kab alista, u siłu jący wejść w k o n ta k t z dw iem a córkam i Salom ona i „zw iedziony” przez złe duchy; Rebeka, k tó ra popełniła b łąd w nau k ach k abalistycznych, pró b u jąc ich mocą przyw ołać „boskie b liźn ięta” ; V elasquez, gdy odurzony alikantem spędził noc w gospodzie ze sw ą ciotką i jej pow iernicą; Paszeko, gdy znalazł się w podobnej sy tu acji ze sw ą m acochą i jej siostrą. N akładają się tu dw a elem enty , dw a chw yty: skojarzenie eros i thanatos o raz p e r w e rsy jn a „miłość w e tró jk ę ” .
7 Zob. J. K r z y ż a n o w s k i , P a ra lele. W arszaw a 1Θ61, rozdz. D zie w ic a -tru p . T en sta ry m o ty w p o ja w ił się ja k o u lu b io n y c h w y t ta k u S a d e ’a, jak i w p o w ieści gotyckiej w o g ó le (zob. J a n i o n , loc. cit.).
8 W yk orzystał go ró w n ież C azotte w H isto rii A lw a ra , k a w a le ra de la J a cq u ière (!), w której u w ied zio n a d ziew czy n a o k a zu je się tru p em w sta n ie rozkładu.
9 Zob. J a n i o n , op. cit., s. 380: „Praż, Todorov, in n i b ad acze w y m ie n ia ją b ez lik »transform acji pożądania«, w jak ich sipecjalizuje się zw ła szcza tzw . literatura fa n ta sty czn a (kazirodztw o, hom osek su alizm , m iłość „ w e tró jk ę” — w szy stk o to zresz tą w rozm aitych , c za sem bardzo sk o m p lik o w a n y ch w a ria n ta ch sta n o w i pod staw ę tak o p o w ieści głó w n ej, ja k i o p o w ieści pobocznych R ęk o p isu zn a lezio n eg o w S ara gossie·, o czy w iście jeszcze sa d y zm )”.
Pow tarzalność podobnej sy tu acji m a przekonać bohatera o tym , że jego przygoda była rów nież praw dziw a, a więc przestraszyć go, lub r a czej spraw dzić, czy się nie zlęknie. Ja k już m ówiliśm y, pow tarzalność tę uznał Caillois za jed n ą z najosobliw szych cech fan tasty k i rom ansu Potockiego 10, podkreślił też dobitnie rangę arty sty czn ą sposobu zastoso w ania tego chw ytu, ja k b y k la m rą spinającego całość obszernego dzieła. M iejscem, w k tó ry m rozpoczynają się dziw ne przygody Alfonsa, jest, ja k w iem y, opuszczona gospoda V enta Quem ada. Niesam owitość tego m iejsca, określona zaraz n a w stępie ostrzegaw czym napisem , p o tw ier dzana jest ciągle przez to, iż w szystkie wyżej w ym ienione przygody spo ty k a ją bohaterów w ty m w łaśnie m iejscu. P rzew ija się więc gospoda przez akcję w ydarzeń jako m iejsce groźne i niesam ow ite, ty m bardziej iż, pozornie, m ogące ulegać przem ianom : porzucone w rozpadlinie skały relikw ie zn a jd u je A lfons w szparze podłogi gospody.
Gospoda czy oberża to (obok grot i lochów) jedno z częstszych m iejsc w ydarzeń niezw ykłych, czasem zgoła niesam ow itych (dość przypom nieć noszącą cechy „czerw onej oberży” gospodę z Mnicha). N iezw ykły, d ia belski c h a ra k te r gospody podkreśla w swej opowieści „op ętany Pasze- k o” n , którego rola polega na przekonaniu A lfonsa o nieziem skim ch a ra k te rz e jego przygód (poprzez relacjonow anie w łasnej analogicznej przygody). P ew ne szczegóły, jakim i Paszeko wzbogaca swoje opow iada nie, zaczerpnięte są z arsenału baśni. A więc p ojaw iające się w płom ieniu kom inka tru p y braci Zoto, obracające się kołem kościotrupy o ognistych językach, ścigające i to rtu ru ją c e sw ą ofiarę p rzy akom paniam encie p ie kielnego w ycia; biała koza przem ieniająca się w czarnego kozła, aby w szalonym pędzie zanieść P aszek a do jaskini, w której spędza noc z dziew czętam i A lfons — w szystkie te niesam ow ite, n a w zór baśniow y ukształtow an e m otyw y, tw orzą jed y n ie ram ę dla opow iadania o przy godzie Alfonsa.
W ykorzystując z kolei m otyw odzyskania przez złe duchy ich w łaści wej postaci po opadnięciu czaru (po pokropieniu św ięconą wodą) au to r za pośrednictw em Paszeka opisuje scenę, jaka rozegrała się m iędzy M au- reta n k am i a A lfonsem w jaskini. Ich w łaściwa postać i rola w utw orze u kazują się Paszekow i w m om encie zdjęcia relikw ii z szyi młodzieńca.
10 Zob. C a i l l o i s , O d p o w ie d zia ln o ść i s ty l, s. 43 : „opow iadania, sk ład ające się na te n fan ta sty czn y dekam eron, pow tarzają z n iew ielk im i zm ian am i tę sam ą d ziw ną i nieod m ien n ą przygodę; ta k że do niepokoju, jak i budzi każda z nich z osobna, dołącza się jeszcze ta jem n iczy dreszcz przerażenia, w y p ły w a ją cy z n iezm ien n ie p ow tarzającego się scenariusza, który ściga bohaterów przez w ie le p ok oleń ”.
11 Im ię to w y stę p u je często w pow ieściach w sp ółczesn ych Potockiem u, np. u p a ni de G enlis, L esage’a. P otocki nierzadko dla sw y ch bohaterów czerpie im iona z in nych u tw orów (jak np. P en a V elez, P en a Flor, dona M encja z Id zieg o B lasa), być m oże ch cąc je w ten sposób przybliżyć czyteln ik ow i.
D ziew częta okazują się w isielcam i, plecionka z włosów — stryczkiem , p ojaw iający się o północy szejk Gom elezów — dzierżącym w id ły w ręk u szatanem z o g n isty m i rogam i, ogonem. N agrom adzenie ty lu niesam o- w itości budzi w czy teln ik u oczywiście reak cję zam ierzoną przez autora, czyli uśm iech. D y sk re tn y hu m o r, au toiro n ia wobec p rzed staw ian ych m o tyw ów fan ta sty c z n y ch są tu n ajlep iej widoczne.
Nie zapo m in ajm y jed n ak , że często w pow ieściach ow ych czasów n a grom adzenie ta k ie w ystępow ało jako zabieg „serio” (por. ty p o w y p rzyk ład użycia a p a ra tu niesam ow itości gotyckich w Z a m k u O tranto W alpole’a). N asuw a to m y śl o p a ro d y sty czn y m c h arak terze R ę k o p is u 12; nie k lasy fik u jm y je d n a k pow ieści przedw cześnie, u p rzedzając analizę w szystkich jej elem entów .
N iem al z reg u ły dotychczas w spom niane postaci i m o tyw y fan ta sty c z ne, o k tó ry c h tu ju ż była m owa, zw iązane są z fa n ta s ty k ą baśniow ą —■ z niej się w yw odzą bądź n a jej w zór zostały ukształtow ane. P o jaw iają się jed n a k w pow ieści postaci fan tasty czn e w in n y sposób; jest to sp o t kane przez b o h a te ra rodzeństw o Ż ydów -kabalistów , don P edro Uzeda i R ebeka (L aura Uzeda). P ełn ią oni w utw orze rolę dw oistą; jak i postaci uprzednio w ym ienione, m a ją za zadanie opleść b o h atera siecią w y d a rzeń niezw y kłych, z drugiej zaś s tro n y pozw alają autorow i poświęcić wiele stro n ic kabale, m agii, okultyzm ow i, ta k m odnym w jego czasach 13. W iek X V III bow iem , jak w iadom o, to idące w p arze z k u lte m um ysłu oświeconego zain tereso w anie w łaśnie okultyzm em , m asonerią, teoriam i ilum inistów (jak S w edenborg, M artinez de P asq ually , S aint-M artin), po p u lary zato ró w (jak L a w a ter czy M esm er); to w iek, w k tó ry m p o jaw iają się tak ie postaci, ja k C asanova, S ain t-G erm ain , Cagliostro, w k tó ry m w y d aje się liczne tra k ta ty dotyczące n a u k ta je m n y c h (Dom C alm eta, A rgensa, M ontfaucona de V illars), a szczególnym zain tereso w aniem cie szy się k a b a ła 14. Z ain tereso w an ie to zauw ażyć m ożna u w ielu pisarzy (jak np. C azotte, Lew is, Lesage), p rzy czym często p ra k ty k i k ab alisty cz ne p rzedstaw ian e są w sposób h u m o ry sty czn y (tak w łaśnie je st u
Ca-12 Zob. Z. S i n k o , P o w ie ść a n g ie lsk a X V I I I w ie k u i p o w ie ś ć p o lsk a la t 1764— 1830. W arszaw a 1961, s. 164: „M ożliw e jednak, że P otocki, u ży w a ją c brutalnych i m ak ab ryczn ych c h w y tó w sto so w a n y ch w ó w czesn y m rom an sie g otyck im i dając im racjon aln e, a co w ię c e j h u m o ry sty czn e w y tłu m a czen ie, ch cia ł stw o rzy ć p a stich e o w e g o g a b in etu okropności, tra k to w a n eg o przez au torów z pow agą i su g eru ją ceg o c zy teln ik o m sza cu n ek d la sp raw n ad p rzyrod zon ych ”.
13 Z a in tereso w a n ie ty m i sp ra w a m i u zn ał T. S i n к o (H isto ria re lig ii i filo zo fii w ro m a n sie Ja n a P o to ck ieg o . K raków 11920, s. 3) za „sn ob istyczn y p o cią g ” P o to c kiego.
14 P o czą w szy od L e ttr e s c a b a listiq u e s A rg en sa z r. 1733 po L a K a b b a le F ran ck e’a z r. 1843 (zob. M. M i l n e r , Le D ia b le d a n s la litté r a tu r e fra n ça ise [...]. P aris 1960).
zo tte ’a i Lewisa), co pow oduje rozsadzenie od środka fan tasty k i tych utw orów , jej zakw estionow anie, w ykpienie naw et.
P rz y jrz y jm y się, jak w ygląda ta spraw a u Potockiego. P rzede w szyst kim należy stw ierdzić, że posiadał on dużą wiedzę na tem at kabalistyki, o czym św iadczy nie ty lk o fak t w ym ienienia z nazw y biblii kabalistów — S e fe r Sohar, w raz ze w szystkim i jej częściami, ale rów nież znajom ość ch a ra k te ru tych dzieł, jak i zasad postępow ania kabalistycznego (zob. np. s. 105).
W ygłaszając (ustam i kabalisty) w ykład n a tem at ksiąg kabały, daje Potocki w y raz sw em u do nich stosunkow i; d y sk re tn y m hum orem i k p i n ą owiane są rów nież w szelkie historie dotyczące „nauk kabalistycz n y c h ”, k tó ry m oddają się bohaterow ie, ja k i re z u lta ty ich osiągnięć w tej dziedzinie. Tak więc S e fe r Sohar, czyli Księga B lasku (lub Jasna Księga, ja k ją nazw ano w powieści) je st dziełem, z którego „nic nie m ożna zrozu mieć, tak dalece jasność [...] ślepi um ysł p atrzący ch ” (s. 105); w Sifra D izniuth (T a jem niczej K siędze) „najzrozum ialszy okres może w ybornie ujść za zagadkę” (s. 105).
W pozostałych księgach, Idra Rabba i Idra Suta, a u to r „zniżając styl do potocznej rozm owy, udaje, że naucza sw ych przyjaciół najprostszych rzeczy, tym czasem zaś odsłania im najbardziej zadziw iające tajem n ice”
(s. 105).
P arado k s nie jest jed y n ą form ą żartu, kpiny; nierzadko Potocki uzy sk u je podobny efekt, sprow adzając pew ne rzeczy do absurdu, w yolbrzy m iając je, p rzep latając ponadto praw dziw e sądy zw olenników kabały elem entam i zapożyczonym i z innych w ierzeń lub ksiąg 15. Ig ra też dow ol nie w y tw o ram i w łasnej fantazji, której źródła w w ielu w ypadkach ko rzeniam i sw ym i sięgają w yobraźni baśniow ej. Tak więc kabaliście służy „m ały b łęk itn y rab in e k ”, będący jednak rów nocześnie „geniuszem d w u dziestego siódmego sto p n ia” ; „ro zkład an iu ” w ersetów Pieśni nad pieś n iam i tow arzyszy łoskot i przesuw anie się lam py (jak na seansie sp iry tystycznym !); in n y geniuszek, N em rael, spełnia posługi godne krasn o lu d k a (w yczarow uje wieczerzę, sprow adza list); Rebeka, uzbrojona w sz ar fę z k o n stelacjam i i księgę Sefirot, sieje wokół spustoszenie (dzięki m a gicznej właściwości okładki księgi, w ystruganej z drzew a arki!); jej w e j ściu w św iat duchów tow arzyszy schnięcie tra w , śm ierć ptaków w locie, pojaw ia się też płonące drzew o (por. krzak gorejący ze Starego Testa m entu); zły duch ukazu je się pod postacią skrzydlatego węża (z w yobra żeń egipskich); tow arzy stw a d o trzy m u ją Rebece egregorzy — „n ajzn a kom itsze strącone anioły ”, k tóre w raz z nefilim am i w prow adzają kaba- listę p rzed tro n p a tria rc h y Enocha. K abała, Biblia, w ierzenia egipskie,
15 Zob. np. „apokryf” o zw iązk u Salom ona i królow ej Saby oraz ich córkach.
okultyzm , baśń — w szystko to w iru je w jak im ś fan tasty czn y m korow o dzie żartu , zabaw y literack iej.
J a k w idzim y, postaci R ebeki i kab alisty , k tó ry ch zadaniem (w ram ach fabuły) było poddanie głównego b o h a te ra próbom , są właściw ie jedyn ie p rete k ste m do niezliczonych i su b telny ch k p in z k a b a ły i jej w y zn aw ców. Ale jak dobrze um otyw o w an y to pretekst! U m otyw ow any leitm o ti- vem u tw o ru — „m iłością we tró jk ę ”, p o d k reślający m fan ta sty c z n y ch a ra k te r ty ch postaci. J a k pow iedzieliśm y, leitm otiv te n w y stę p u je na w szystkich płaszczyznach u tw oru , z k tó ry ch dotychczas om ów iliśm y jed ną, w arstw ę fa b u la rn ą przy g ód głów nego b ohatera. Z kolei p rzy jrzeć się należy w a rstw ie „nałożonej” niejako na siatkę przygód A lfonsa, a składa jącej się z opowieści in n y ch b o h ateró w lub opowieści w y czy tan y ch przez nich z ksiąg. Z p u n k tu w idzenia fan ta sty k i podzielić je m ożna na: 1) opo wieści bo h ateró w dotyczące ich sam ych lu b przez nich przytoczone — o podłożu m itycznym , leg endarn y m , h isto ry czn ym (tu k ry te riu m nie ostre), 2) opowieści o w y raźn ie zaznaczonym rodowodzie literack im (w pro w adzone do pow ieści jako sui generis „ c y ta ty litera c k ie ”), 3) opowieści w całości w ym yślone przez Potockiego, o elem entach fan ta sty k i baśnio w ej.
W śród ty c h pierw szych szczególnie m istrzow sko skom ponow ane są h istorie „k ab alisty czny ch m iłości” don P e d ra i Rebeki, o któ ry ch już w yżej by ła mowa. Potocki w y k o rzy stu je tu elem enty w iedzy astronom icz n ej, różnych legend, zapisów i w yob rażeń ikonograficznych sta ro te sta- m entow ych, k tó re w spom aga w łasną fan tazją, ab y stw orzyć postaci „boskich k ochanków ” dla R ebeki i „niebiańskich m ałżonek” dla don P edra.
Rebeka, zgodnie z zam iarem ojca, m iała zostać poślubiona Bliźniętom Z odiaku — przez Potockiego u tożsam ianym z fenickim i K ab iram i (jak czynili G recy). G dy w sk u tek zabiegów k ab alisty czny ch u kazu ją się Re bece w zw ierciadle, noszą n a d czołem płom yki, k tó re pojaw ić się m iały, gdy bracia uczestniczyli w w y p raw ie A rgonautów . Czy nie jest to w szak że jed n a z su b teln y ch alu z ji do Biblii (ogniste języki nad głow am i aposto łów) 16 — u p isarza, k tó ry ta k chętnie doszukiw ał się wspólności elem en tów w różn y ch w ierzeniach, m ającej być dowodem „historyczn ego ” cha ra k te ru chrześcijaństw a?
P rzy p o m n ijm y opis w ygląd u boskich bliźniąt, p odany przez Rebekę:
W id ziałam dw óch m łod zień ców , których postać n ieco p rzew yższała zw y k ły w zro st lu d zk i. B arki ic h b yły szero k ie i n ieco zaokrąglone, jak u kobiet; piersi tak że m ia ły k ob iece k szta łty ; poza tym jed n ak n iczym n ie różnili się od m ę ż
16 Por. p ło n ą ce drzew o (s. 169), a ta k że sposób, w jaki R ebeka u zysk u je b łędny og n ik — nap om yk ając, że jej „przodek” M ojżesz podobnie u tw o rzy ł słu p ogn isty, który p row ad ził Ż yd ów p rzez p u styn ię (s. 175).
czyzn. W ytoczone ram iona w sp iera li na biodrach, w p ostaw ie, jaką w id zim y w posągach egip sk ich ; b łęk itn ozłote w ło sy sp ad ały im w pierścien iach na barki. N ie m ó w ię już o rysach ich tw arzy: m ożesz so b ie w yob razić p ięk n o ść p ółboż- ków , gd yż w isto cie b yły to b liźn ięta niebieskie, poznałam je po m ałych p łom y kach połysk u jących nad ich głow am i.
[...] każdy z nich m ia ł cztery skrzydła, z których d w a w y ra sta ły z ram ion, dw a zaś zataczały się w o k ó ł pasa. J ak k olw iek skrzydła t e b yły przezroczyste, jak sk rzy d ła m uch, atoli iskry srebra i złota, którym i b y ły przetkane, dosta teczn ie zasłan iały to w szystk o, co m ogłoby urazić [...] w sty d liw o ść. [s. 170— 171]
Poczw órne skrzydła aniołów w spom niane są w S ta ry m Testam encie w Proroctw ie E ze c h ie lo w y m : „Tw arzy ich, skrzydła ich rozciągnione z w ierzchu i dwie skrzydle każdego złączały się, a dwie zak ry w ały ciała ich ” 17; n a wpół efebowe, na w pół kobiece k ształty B liźniąt Zodiaku są jak gdyby pogodzeniem dwóch ikonograficznych koncepcji aniołów (jeśli nie p e rw e rsy jn y m żartem autora!); jed n y m słowem, Thoam im ow ie u sty - lizow ani zostali n a anioły — ale jakże ludzkie! P o d k reślają to żartobliw e akcenty w plecione w opis ich reak cji na le k tu rę Rebeki (czytała ona frag m en ty K sięgi Enocha):
W yciągali do m n ie ram iona i zb liżali się do m ego krzesła. R oztaczali ś w ie t ne sk rzyd ła u ram ion; spostrzegłam rów nież le k k ie drżenie tych, k tóre m ieli u bioder, [s. 173]
Ta sam a au ra obejm uje rów nież starotestam entow e „m iłostki synów Elohim a z córkam i lu d zi” (s. 173).
W podobnym tonie p rzedstaw iane są przeznaczone za m ałżonki dla kab alisty bliźniacze (paralelnie do Dioskurów) córki Salom ona i królo wej Saby (kreow ane przez Potockiego na podstaw ie leg en darny ch prze kazów arabskich o m ałżeństw ie tych dw ojga władców); nieśm iertelne, gdyż
[...] S alom on n au czył k rólow ę w y m a w ia ć im ię tego, który jest. K rólow a w y m ów iła to im ię w c h w ili rozw iązania. N ad leciały gen iu sze W ielk iego W schodu i przyjęły dw oje bliźniąt, zanim t e dotknęły się nieczystego sied lisk a, które zo- w ią ziem ią; n a stęp n ie u n iosły je w sferę córek Elohim a, gdzie u d zielon o im daru n ieśm ierteln ości z m ocą p odzielenia go z tym , którego [...] w y b io rą za w sp ó ln eg o m ałżonka. To w ła śn ie o w e d w ie m ałżon k i [...], które ojciec ich w sp o m ina w sw o im S zir h a sz-szirim , czy li P ieśn i nad p ieśn ia m i, [s. 106]
To, co a u to r R ękopisu uczynił z elem entów kabały i Starego T esta m entu , jest już praw ie ap o k ry fem tego ostatniego. Potocki kpi sobie z sa m ych zabiegów kabalistycznych, skoro córkom Salom ona każe pojaw iać się w yw ołującem u je kabaliście — po kaw ałku, od stóp po kolana; kpi z w łasnej fikcji, gdy opisuje dziew czyny o ciałach tak przejrzystych, że... w idać przez nie duszę i ogień nam iętności, krążący w żyłach; przy okazji zaś kpi sobie też z B ib lii; przyszłe m ałżonki przyprow adza kabaliście — p rorok Eliasz!
17 Cyt. za: K. W y k a , T h an atos i P olska. K raków 1971, s. 93 (Wyka zaznacza, iż w y o b ra żen ie takie p rzetrw ało do dziś w folk lorze żydow skim ).
W praw dzie rację m a K u k u lsk i tw ierdząc, że R ękopis pom yślany został jako u tw ó r polem iczny wobec G eniusza chrześcijaństw a C hateaub rian da, ale nie docenił tego w łaśnie asp ek tu polem iki. Nie w sposobie prow adze n ia dowodu, lecz w kpinie tkw i ostrze polem iki uczonego m aterialisty . Nie należy jed n a k zapom inać, że P o to c k i-e ru d y ta po p ro stu z w ielką przyjem nością w p la ta ł do swego u tw o ru różne legendy, niekoniecznie chrześcijańskie, lub o nich choćby napom ykał, w sposób rów nież żarto bliw y. Tak np. sn u jąc dom ysły n a te m a t taje m n ic y zam ku Gomelezów jed n y m tch em w ym ien ia: D w unastego Im am a (zaginionego potom ka Ma hom eta, k tó ry , w edle w ierzeń se k ty szyitów -im am itów , u k ry w a się, by objaw ić się p rzy końcu św ia ta jako M ahdi), A n ty c h ry sta (biblijnego czy m ahom etańskiego?) i — Siedm iu B raci Śpiących (postaci z legend ch rze ścijańskich i K oranu jednocześnie) (s. 21).
N ajciekaw szym je d n a k pom ysłem Potockiego jest w prow adzenie do powieści Żyda W iecznego Tułacza. N ajciekaw szym — i z p u n k tu w idze n ia ew entualn ej k ry ty k i ch rześcijań stw a najpłodniejszym . Podanie o Ż y dzie, k tó ry u d erzy ł C h ry stu sa w czasie drogi krzyżow ej, znane było, jak podaje K ukulski, od V II w ieku. Od X III do X IX w. postać rzekom ego A hasv era pojaw iała się w coraz to in n y m k ra ju ; w prow adzenie więc do R ęko pisu je st zarów no ożyw ieniem leg en d y jak — być m oże — aluzją do w spółczesnej P otock iem u postaci. Podobną alu zję czyni w w ypadku w pro w adzenia do swego u tw o ru G erm an u sa — S a in t-G e rm a in (będzie o nim jeszcze mowa).
A hasver Potockiego nosi n a czole, zgodnie z hiszpańską w ersją legen dy, opaskę zasłan iającą płom ienne piętno. J e st nim znak „T hau” , o któ ry m sta ro testam en to w e proroctw o Ezechiela w spom ina, iż naznaczeni nim byli ci spośród grzeszników Jerozolim y, k tó rzy żałow ali za swe winy. W prow adzając do swej powieści A h asv era w raz z jego obszernym opo w iadaniem , Potocki n a kanw ie legendy u sn u ł w łasną opowieść — czy n a w e t w ięcej: stw orzył w łasną w ersję leg en d y Żyda W iecznego Tułacza. Czyniąc A h asv era w n u k iem nadw ornego ju b ilera K leo patry , opow iadanie swego b o h a te ra snuć może Potocki na szerokim tle w y d arzeń całego a n tycznego św iata, k o rzy stając ta k z historii, legend jak i z w łasnej fan tazji lu b raczej — w yobraźni. W zabaw ny sposób w y k o rzy stu je też postać w spółczesnego sobie a w a n tu rn ik a S ain t-G erm ain , k tó ry u trzym yw ał, że ży je dw a ty siące lat, w pro w adza go m ianow icie do opow iadania A h asvera jak o jego rów ieśnika, G erm anusa, późniejszego w yznaw cę C hrystusa. P o sta ć G erm anusa, p ierw o tnie w yzn aw cy religii egipskiej, posłużyła zresztą P otockiem u do p orów nania tej relig ii z chrześcijaństw em .
P rz ep la ta jąc e się e le m en ty historii, legendy i fan ta zji czynią opowieść A h asvera le k tu rą frap u jącą; w idać w niej p raw dziw ą pasję pisarza i znaw cy tem atu . N a ty m przy kład zie m ożna bardzo w yraźnie zauw ażyć, jak ą
przyjem ność spraw iało autorow i samo tw orzenie fabuły, jak ą satysfakcję erudycie — kom prom itow anie nauki. Może więc m. in, t u szukać w ypada p rzyczyn w prow adzenia do u tw o ru fan tasty k i, poszerzającej jego poten c ja ln y zakres tem atyczny; przyczyn, k tórych nie podjął się naw et określić najlepszy znaw ca tego zagadnienia, Roger Caillois.
Szczególnie uw idocznia się to w grupie opow iadań będących w yłącz nie tw orem in w en cji Potockiego, a zaw ierających liczne elem enty fa n ta sty k i baśniow ej. N ależą one zresztą rów nież do typow ego arsen ału nie sam ow itości gotyckich, m ających przejm ow ać strachem .
Tak więc pojaw ia się w powieści postać B łażeja H ervasa, potępionego pielgrzym a, k tó rem u po śm ierci o jca-h erety k a ukazuje się tajem niczy nieznajom y, by, rozkazaw szy sw ym sługom unieść ciało zm arłego, synow i dostarczyć pieniędzy oraz obiecać pomoc w każdych okolicznościach i n a m aw iać do używ ania życia. Później przychodzi pow tórnie, by ofiarow ać Błażejow i z a tru ty szty let i przedstaw ić się jako don B elial de G ehenna (z hebr.: S zatan z Piekła), następ n y m razem w ręcza bohaterow i podnieca jące cukierki. N iezw ykły sposób, w jak i don Belial każe H ervasow i w zy w ać siebie: o północy, n a moście, trzy k ro tn e klaśnięcie w dłonie, m ające przyw ołać k a re ru m ak i, jego służący M urzyn, podobnie też sposoby k u szenia: złotem , cudzołóstwem , m orderstw em — oto rek w izyty i sceneria jak b y żyw cem w y jęte ze zbioru baśni.
Opowieść tę k o ro n u je finał, w k tóry m H ervas, św iadom y ju ż isto ty do n Beliala, w zyw a go, podpisuje krw ią cyrograf, ale nie zostaje p orw any do piekieł. T u Potocki, odchodząc od stereo ty p u baśniowego, dla sw ych celów kom pozycyjnych tw orzy inne zakończenie. Oto na czole H ervasa spod szponów diabelskich w y łan ia się piętno potępienia, odw rócone „ T h a u ”, a złotoskrzydły ch e ru b nak azu je m u sprow adzić na drogę zba w ienia d w u n astu ta k samo naznaczonych, aby H ervas mógł dostąpić łaski (i — aby au to r mógł snuć w szkatułkow ym Rękopisie dalsze opowieści o grzesznikach!).
I w ty m opow iadaniu pojaw ia się leitm o tiv powieści — H ervas popeł n ia grzech z dw iem a siostram i (także z ich m atk ą n a dodatek) — i ono przepojone jest, podobnie ja k poprzednie opowiadania, su b teln y m hum o rem . Co najdziw niejsze jednak: szatan kusząc przem aw ia argu m entam i H obbesa („miłość sam ego siebie jest zasadą w szystkich czynów lu d zk ich ” ; s. 565). P rz y k ła d autoironii? Czy raczej dowód n a to, że Potocki nie za m ierzał b y n ajm niej czynić serio w yk ład u filozofii m aterialistycznej, lecz obiektem ż a rtu uczynił całą wiedzę; że cała powieść je st w ielkim żartem w ielkiego uczonego? 18 Rów nie stereotypow o baśniow e jak w historii
18 K u k u l s k i (K 761) upatruje tu polem ikę z propozycjam i H elw ecju sza i La M ettrie’ego, d otyczącym i perspektyw now ej m oralności; jej pozytyw n y w yk ład w id zi n atom iast w historii m argrabiego Torres R ovellas.
H ervasa są w y d arzen ia fantasty czn e w historii pierw szego naw róconego przez potępionego pielgrzym a. K om andor Toralva m ianow icie zabił w W ielki P ią te k w p o jed y n k u przeciw nika, nie pozw oliw szy m u się w y spowiadać. D om agające się m szy w idm o zabitego i inn e m ściwe zjaw y prześladow ać m iały Toralyę, dopóki nie odpokutow ał i nie spełn ił jego żądań. W opowieści te j, włożonej w usta potępionego pielgrzym a, uderza b rak jakiegokolw iek ślad u ż a rtu czy ironii — oczywiście ze w zględu na to, że n a rra to re m jest w łaśnie potępiony pielgrzym ; nie może on kom pro m itow ać w łasnej h isto rii (por. histo rię Paszeka). J a k okaże się dalej, m ożliwości racjo n aln ego w ytłum aczenia lub rozw iania iluzji k p in ą nie znajdziem y jed y n ie w w y p ad k u opowieści przytoczonych jako literackie.
Pierw szą z tak ich opowieści jest H istoria T ybalda de La Jacquière, czytana przez A lfonsa w C ieka w ych opowiadaniach H a p p e liu sa 19. T y tułow em u jej bohaterow i, rozpustnikow i, szatan na jego b u tn e w yzw anie i przyrzeczenie duszy w y sy ła „n iew in n e” dziewczę, O rlandynę. W decy du jący m m om encie przeobraża się ona w L u cyfera i zapuszcza T ybal- dowi szpony w szyję, n a koniec zm ienia się w gnijące ścierwo.
Sposób ujęcia baśniow ego (a wyw odzącego się ze średniow iecznych chrześcijańskich w yobrażeń) m o ty w u p rzypom ina tu niek tóre u tw o ry C azotte’a (jak np. D iabeł za k o ch a n y); bo h atero w ie w iedzą od początku, iż piękna dziew czyna jest w yw ołanym przez nich sam ych szatanem , lecz d a ją się jak gdyby oszukać; obaj ze szponów szatana w y ry w ają się dzięki pom ocy religii. Za pow ód tej zbieżności należy uważać zapew ne nie św ia dom e naśladow nictw o, lecz w spólnotę arch ety p iczny ch m otyw ów baśnio w ych 20. Spośród szczegółów w łaściw ych sam em u Rękopisow i, a pow ta rzający ch się w ró żnych opowieściach, w ym ienić by m ożna ten, iż szata now i w ludzkiej postaci tow arzyszy praw ie zawsze M urzyn lub M urzyn ka. Szczegół nieobcy baśniom , a m ogący być „sy gn ałem ” diabelskości lub, co praw dopodobniejsze, m ający upodobnić każdą histo rię do historii E m iny i Z ibeldy (obecność służącej M urzynki u p rzy b yw ających z A fry ki M auretan ek jest n atu raln a).
N astępn a opowieść zaczerpnięta została, jak sk ru p u la tn ie pod aje autor, z w ydanego w 1608 r. dzieła F ilo stra ta, jeszcze inne — z listów P liniusza (historia filozofa A tenora). Są one ja k b y w prow adzeniem do dyskusji A lfonsa z k ab alistą n a tem a t „duchów , w idm i u piorów ”, dysk usji quasi- -n auk ow ej, w k tó re j k a b a lista stw ierd za:
upiory [...] należą do n ow ych odkryć. R ozróżniam m ięd zy nim i d w a rodzaje, m ia n o w icie upiory w ę g ie r sk ie i p olsk ie, k tóre są po p rostu trupam i, w ych od
zą-19 E. W. H a p p e l , R e la tio n e s cu riosae. T. 3. H am burg 1687. Zob. К 718. 20 N ie m ożna jed n ak n ie w sp o m n ieć o częsty m w y stęp o w a n iu skojarzenia eros— th a n a to s w tej w ła ś n ie fo rm ie u L ew isa czy S ad e’a.
cym i w śród nocy z grobów dla w y sy sa n ia k rw i ludzkiej, i upiory hiszpańskie, czy li duchy nieczyste, które, w chodząc w p ierw sze lep sze ciało, nadają im do w o ln e kształty... [s. 133]
Cała ta pow ażna d y sk u sja o duchach i o k abalistach (do k tó ry ch zali czono Szym ona M aga i Apoloniusza z Tiany!), mimo że wiąże się z p ier w otnym planem fab u larn y m powieści, wychodzi poza jego obręb, a rze komo naiw ne w yw ody p ustelnika staw iają na jednej płaszczyźnie upiorne zjaw y staroży tne i „now ożytnego” szatana, w rów nym stopniu też ośmie szając w ia rę w ich rzeczyw iste istnienie:
S ąd zę [...], że ch cia ła ona [tj. em puza] pożreć raczej duszę niż c ia ło M enipa i że em p u za ta b yła po prostu szatan em p ożądliw ości; w szela k o n ie pojm uję tych słów , które nad aw ały taką potęgę Apolloniuiszowi. P rzecież filo zo f ten nie był ch rześcijan inem i n ie m ógł używ ać straszliw ej broni, jaką K ościół złożył w naszych rękach; nadto, jak k olw iek starożytni m ogli pod p ew n y m w zględ em zaw ład n ąć złym i ducham i przed narodzeniem C hrystusa, atoli krzyż, nakazaw szy m ilczen ie w szelk im w yroczniom , tym bardziej w y zu ł z p o tęg i bałw och w alców . M niem am w ięc, że A p ollon iu sz n ie tylko nie b ył w sta n ie w yp ęd zić n ajm n iej szego szatana, ale n aw et nie m iał żadnej w ła d zy nad o sta tn im z duchów , w i dziadła te b o w iem pokazują s ię na ziem i za bożym d ozw oleniem , i to zaw sze prosząc o m sze, których, jak w iecie , zupełnie n ie znano za czasów pogańskich, [s. 130]
Na ty m kończy się re je s tr opowieści i m otyw ów fantastycznych, roz m ieszczonych na różnych planach powieści, na różnych płaszczyznach jej rzeczyw istości. J a k widzim y, podział m otyw ów fantasty czny ch „w zdłuż” owej rzeczyw istości powieściowej nie pozw ala jeszcze określić ani cha ra k te ru , ani fu n k cji w Obrębie poszczególnych w arstw . S pró bu jm y to zrobić, tra k tu ją c owe m otyw y globalnie.
Przede w szystkim trzeb a z góry się zastrzec, iż, rozum iejąc pojęcie „ fa n ta s ty k i” podobnie ja k Caillots, jako „zakłócenie spójności w szechśw ia ta przez porządek nadprzy rod zo n y ” i „grę człowieka ze stra c h em ”, w od m iennym znaczeniu używ am y pojęcia „baśniow y”. Baśniow y elem ent powieści to nie ty le należący do św iata baśni (w k tó ry m cudowność jest r e g u łą ) 21, ile — m ający swój bezpośredni baśniow y rodowód, sw oje ko rzenie w zasobie m otyw ów baśniow ych, w ytw orzonych przez tra d y c ję ludow ą i przez czerpiącą z niej k u ltu rę literacką.
E lem en ty te, om aw iane tu ta j przy każdym poszczególnym w ypadku, nie tw orzą b y n ajm n iej owego „św iata b aśn i”, o k tó ry m pisał Caillois, w y stę p u ją na różnych poziom ach u tw o ru (najliczniej oczywiście n a płasz czyźnie opowieści „literack ich ” lub stw orzonych przez autora). Ich rola je s t inna — są one bow iem kom ponentem fa n ta sty k i powieści, ta k samo ja k w ierzenia i w yobrażenia m itologiczne, biblijne, h isto ry
n e czy w reszcie m o ty w y będące w łasnością samego Potockiego. Węzła tego nie da się rozplątać. Nie trzeb a tego zresztą czynić, gdyż, jak już wspom niano, w szystkie te elem en ty istn ieją i fu n k cjo n u ją na zasadzie absolutnej równości.
S pró b u jm y określić nieco bliżej c h a ra k te r fan ta sty k i R ękopisu znale zionego w Saragossie.
Caillois pisząc, iż „Założeniem opow iadań fan tasty czny ch nie jest by najm niej uw ierzy teln ien ie istnienia św iata widm , zjaw i duchów ” 22, lecz ,,gra człow ieka ze stra c h em ” , w ym ienił kilka „uników ”, dzięki którym au torzy często rozw iew ają pozorną fa n ta sty k ę swoich utw orów : sygnali zowanie, iż niezw ykłość w y darzeń b y ła inscenizow ana, przedstaw ianie om am ień b o hatera jako snów lub h alucynacji, w reszcie odwołanie się do różnych anom alii przy ro d y bądź do zjaw isk w rod zaju telepatii, sp iry tyzm u itp., jako do zjaw isk jeszcze nie poznanych.
W ydarzenia fan tasty czn e powieści Potockiego są, jak dow iadujem y się przy jej końcu, „zainscenizow ane” dla b o h atera w celu w ypróbow a nia go. Zabieg typow y, a w czasach Potockiego c h a rak tery sty czn y szcze gólnie d la A n n y Radcliffe. Równocześnie jed n ak trzeb a pam iętać o in nym , znam iennym u Potockiego sposobie rozw iew ania iluzji fan tasty k i ju ż w tra k c ie jej tw orzenia, p rzy pom ocy hum oru, żartu, kpiny, czego przy k ład y ju ż przytaczaliśm y. Cała powieść jest jed n ą w ielką igraszką z czytelnikiem , k tó rem u Potocki każe bać się i śm iać — i to n aw et nie na przem ian, lecz rów nocześnie.
K om prom itację budow anej przez siebie iluzji posuw a zresztą auto r aż do obnażania chw ytów literackich, k tó re stosuje w utw orze (zabieg częsty w powieści ty c h czasów). Tak więc Rebeka w momencie, gdy Cy gan zm uszony był przerw ać opowieść historii M arii de Torres, mówi:
W isto cie — [...] przykro m i, że p rzerw an o n aczeln ik ow i opow iadanie. Zo sta w iliśm y hrabiego leżą c eg o w szrankach i jeżeli do jutra nikt go n ie p od n ie sie, lęk a m się, żeby n ie b yło za późno. [s. 188]
T rzy k ro tn ie żali się na skom plikow aną budow ę powieści szkatułkow ej V elasquez, mówiąc:
Z aw sze zd aw ało m i się, że rom anse i in n e dzieła podobnego rodzaju w in n y być p isan e w kilk u kolum nach, na k ształt tab lic chronologicznych, [s. 335]
C hw ytam i obnażającym i już nie w a rszta t pisarza — budowniczego powieści, lecz pisarza — tw órcy fabuły, są: n astęp u jąca po zakończeniu opowieści C ygana o losach G iulia R om ati w zm ianka, iż u H appeliusa m ożna znaleźć podobną historię, podanie „ad resu” licznych opowieści w plecionych (K ukulski nazw ał w zw iązku z tym R ękopis „m ałą antolo
gią św iatow ej now elistyki fan tasty czn ej” ; К 765), przede w szystkim zaś słowa k ab alisty o w ystępującym w powieści Żydzie W iecznym Tułaczu:
Od niejakiego czasu [...] spostrzegam , że w łóczęga zn acznie się postarzał, a le przecież do śm ierci go to nie doprow adzi, gdyż w takim razie cóż by sta ło się z w a szy m podaniem , [s. 513]
Już te nieliczne przy k łady nasuw ają m yśl o autotem atycznym cha rak te rz e Rękopisu. Rozważenie tego aspektu przekracza ram y niniejszego szkicu, powinno być jed n ak przeprow adzone celem pełniejszego określe nia tego dzieła.
Z astanaw iano się często, czemu Potocki do u tw oru swego w prow a dził fan tasty k ę czy, w edług sform ułow ania K ukulskiego, „śm iałe myśli R ękopisu sk ry ł w olśniew ający strój fan ta sty k i” (K 767).
M achineria spraw nadprzyrodzonych, traktow ana tserio i w y łą czn ie z k om pozycyjnej konieczności uzyskująca w rom ansie grozy naturalne czy w zględ n ie naturalne rozw iązanie, w R ęk o p isie staje się przedm iotem lekkiej, w y ra fin o w a nej igraszki. [K 765]
W ynika to, zdaniem K ukulskiego, z odm iennej m otyw acji, uzasadnia jącej w ystępow anie w utw orze w ydarzeń niezw ykłych i postaci spoza tego świata. W powieści grozy jest ona bowiem irracjon alna, podczas gdy w Rękopisie postaci przychodzą nie z innego św iata, lecz z lite ra tu ry , nie trzeb a więc dowodzić ich nieistnienia. Ja k m ieliśm y już okazję stw ierdzić, jest to wniosek niesłuszny, zbytnio uogólniający k ilkakrotne w ystąpienie w powieści fabuł lub postaci literackich.
Rolę fan ta sty k i w utw orze Potockiego usiłowali określić na różne sposoby wszyscy nieom al badacze powieści:
[A. Brückner:] N ajfan tastyczn iejsze opow iadania, god n e [...] grasujących w ted y w ła śn ie rom ansów p. R adcliffe, w yp ow iad ają w a lk ę w szelk iej fan ta- styczności.
[J. L orentow icz:] jest to n iew ą tp liw ie jedna z przedniejszych prób p ow ieści w schodnich.
[Z. Sinko:] m im o fantastyki i niecodzienności fabuły, m istrzow sk iego igra nia elem en tam i nadprzyrodzonym i i atm osfery grozy, a n aw et m akabry, jest to w gruncie rzeczy dzieło osiem n astow ieczn ego racjonalisty filozofa, a n ie eskapi- styczn ego poszukiw acza cudow ności i se n s a c ji23.
Poglądy Caillois zostały przytoczone już wyżej, przypom nieć można jego wątpliwości: „Dlaczego swoją obszerną powieść rozpoczął od zjaw i duchów, pozostanie tajem n icą”, i domysł:
Raz jeszcze zw racam uw agę na o w e niekończące się naw roty w ydarzeń, z uporem — jak n ieu stęp liw y w yrzut su m ien ia — podw ażające racjonalny po~ 23 A. B r ü c k n e r , Jana hr. P otockiego p race i zasłu gi n aukow e. W arszaw a ШИ, s. 27. — J. L o r e n t o w i c z , w stęp do: J. P o t o c k i , R ękopis zn a le zio n y w Saragossie. W arszaw a 1917, s. X II. — Z. S i n k o , loc. cit.
rządek św iata, zdobycz o sią g n iętą z takim m ozołem , i którą P otocki uw ażał za u trw alon ą raz na zaw sze. 1 n asu w a się przypuszczenie, że te n o d w et ciem ności, słuszny, lecz n iep ok ojący, jest czym ś użytecznym , gdyż nie pozw ala rozum ow i spocząć na laurach. Przypom ina, że otch łań z której cudem został w yw ied zion y, pozostaje n iezg łęb io n a i p ełn a nieu jarzm ion ych m o c y 24.
Odpowiedź na p y tan ie o sens w prow adzenia fa n ta sty k i do Rękopisu w y d aje się jedn ak prostsza — powieść ta jest pastiszem najnow szych m odnych w czasach Potockiego powieści fa n ta s ty c z n y c h 25; pastiszem , k tó ry m sam a u to r się bawi. S tąd błędem jest szukać „źródeł” fan tasty k i powieści Potockiego lub utożsam iać jego m etodę z jakąkolw iek in n ą — w Rękopisie odb ijają się bowiem jak w m agicznej la ta rn i w szystkie zna n e X V III-w iecznym czytelnikom powieści fantastyczne. Z C azotte’em
(okuitystą!) łączy Potockiego ów „beztro sk i” sposób tra k to w a n ia sw ych opowieści, jak i zwyczaj cy to w an ia na k o ń u dzieł, z któ ry ch korzystał przy tw o rzen iu fabuły; z Radcliffe — „inscen izacy jny ” c h a ra k te r cudow ności; z S ade’em — silnie erotyczny i p e rw e rsy jn y c h a ra k te r utw oru, m askow any otoczką fan tastyczną, podobnie z Lew isem (trzeba tu przy pom nieć też w ystąpienie w pow ieściach Lew isa i Potockiego zarówno elem entów fan ta sty k i ludow ej, jak — postaci Żyda Wiecznego Tułacza); z B eckfordem — ironiczne tra k to w a n ie religii. J a k widać z powyższego zestaw ienia, a także z rozw ażań dotyczących fan tasty ki, nie stanow i ona w R ękopisie k ategorii „sam odzielnej”. N iejednokrotnie w ypada, przy om aw ianiu pew nych m otyw ów fantasty czn y ch , odw oływ ać Się do po wieści gotyckich, w k tó ry ch one rów nież w ystępu ją. Pow odem jest ten p rosty fakt, iż fa n ta sty k a tego ro d zaju była in teg raln y m składnikiem gotycyzm u, stanow iącego w ręcz jedno z jej historycznych w c ie le ń 2δ. W yróżnić tu należy w Rękopisie te elem en ty fantastyczne, k tó ry ch celem jest w prow adzenie d y dak ty zm u bądź persyflaż — postaci k abalisty, Żyda W iecznego Tułacza itp.
D rugą podstaw ow ą w a rstw ą R ękopisu znalezionego w Saragossie, sil nie splecioną z poprzednią, jest więc rom ans gotycki. Na gotycki ch arak te r tego dzieła długo nie zw racano u w a g i27, mimo iż mówiono dość często o jego podobieństw ie do utw orów A. Radcliffe czy Lewisa, głównie jed nak o podobieństw ie w aspekcie ich fan tasty k i. Tym czasem powieść Po tockiego nosi wiele inn y ch cech rom ansu gotyckiego; m ożna n aw et z ary
24 C a i l l o i s , O d p o w ie d zia ln o ść i sty l, s. 95— 96.
25 P rzypom nijm y, że taką m ożliw ość sy g n a lizo w a ła już Z. S i n k o . Zob. przy pis 12.
26 J a n i o n , op. cit., cz. 4.
27 P ierw sza w sp o m n ia ła o nim J a n i o n (op. cit., s. 402): „trzeba było jeszcze o m ó w ić osobno p rzew rotny gotycyzm R ęk o p isu zn a lezio n eg o w S aragossie”.
zykować tw ierdzenie, że jej „ogólny p lan ” jest bardziej gotycki niż fan tastyczny.
Powieść gotycka, któ rej estetyka wiązała się z koncepcjam i estetycz nym i E. B u rk e’a 28 (źródłem wzniosłości — groza, niejasność, dziwność obrazów), rozw ijająca się w drugiej połowie w. XVIII, a sięgająca lat dw udziestych w. XIX, posiadała wiele odm ian, z których każda nosiła odrębne cechy. Zofia Sinko wylicza w yróżnione przez M. Sum m ersa trzy podstaw ow e ty p y powieści, jakie ukształtow ały się w rozw oju „gothic sto ry ” (jej cechy to krw aw a nadprzyrodzoność oraz w ątek sen ty m en tal ny; powieść tę zapoczątkow ał W alpole Z a m kie m Otranto), mianowicie: „historical gothic” (bardziej przygodowa, m niej nadprzyrodzoności — Leland, Lee, F uller, Reeve); „sentim ental gothic” (w ątek sen tym en talny oraz „w ytłum aczona cudowność” — Radcliffe); „terror gothic” (kształto w any m. in. przez rom ans o rie n taln y Beckforda; najw ybitniejszy auto r — Lewis) 29.
K tórem u typow i odpowiada Rękopis Potockiego? W ielokrotnie usiło w ano dowodzić, iż bez w ątpienia Radcliffe była jego m istrzynią. Nie zw racano natom iast uwagi na to, że Rękopis nie nosi ani śladu sen ty m en talizm u, ta k charakterystycznego dla twórczości pani Radcliffe, jest r a czej powieścią przygodową; rów nież fan tasty k a (mimo iż rozw iana w za kończeniu) różni się zasadniczo od „w ytłum aczonej cudowności” . Ale za c y tu jm y teraz spostrzeżenia Zofii Sinko na tem at utw o ru Lewisa:
M nicha [...] da się przyrów nać [...] do w ielk iej sak iew k i, w której L ew is p o m ieścił w szy stk ie elem en ty, sk ła d a ją ce się na rom ans typu te r ro r g o t h i c : p od stę py złego ducha, czarną m agię, przeraźliw ego upiora, m akabrę, ob sesję śm ierci i grobu, gotycką podziem ną i nadziem ną scenerię (lochy, krypty, zam ek lin d en - berski) oraz scen y przem ocy, m ordu i śm ierci. F antastykę i m otyw y nadprzyro dzone czerp ie m łody autor z rozlicznych źródeł, lecz u m iejętn e ich dobranie i zręczne w p lecen ie w intrygę o typie pow ieści obyczajow ej św iad czy o jego dużej pom ysłow ości i ta len cie M.
Słowa te w większości m ożna by odnieść do rom ansu Potockiego, dodając inne wspólne cechy: silnie erotyczny c h arak ter (sade’owski), dem askacja fan tasty k i przy pomocy kpiny czy choćby identyczne m o ty w y — Żyda W iecznego Tułacza (z płonącym krzyżem na czole i p rze paską), zabiegów m agicznych M atyldy, siostry kabalisty, sprow adzającego letarg napoju, itd. Zasadniczą różnicę m iędzy obydwiem a powieściami łatw o jednak dostrzec: w Rękopisie nie znajdziem y ani śladu właściwej
28 W yłożył je w rozpraw ie z r. !1765: Philosophical E nquiry in to the Origin of our Id eas of th e S u b lim e an d Beautiful.
29 Z. S i n k o , w stęp do: M. G. L e w i s , Mnich. W rocław 1964, s. X III—XIV, przypis, oraz s. X X X V I. B N II 138.
M nichowi, dusznej atm o sfery krw i, zbrodni i praw dziw ej śm ierci, atm o sfery jakże gotyckiej.
Tak w ięc m ówiąc o Rękopisie jako o powieści gotyckiej, nie można odnieść go do żadnej z odm ian tej powieści, a ty m bardziej do dzieł żad nego z tw órców w yłącznie. U tw ór Potockiego nosi bowiem pew ne swo iste cechy, k tó re p ostaram y się bliżej określić, przy jrzaw szy się dokład niej jego poszczególnym gotyckim elem entom .
W spom inany już fak t, iż nie uw ażano dotychczas R ękopisu za po wieść gotycką, lecz — fan tastyczn ą, spowodował zapew ne i to, że jego szkatułkow ą budow ę w iązano z tra d y c ją baśni, tra d y c ją w schodnią, za pom inając o bliższej P otockiem u technice opowieści sn u ty ch jed n a z d ru giej (K u b u ś fa talista D iderota, Id zi Bias Lesage’a, powieści senty m en taln e pani de G enlis czy wreszcie M nich Lewisa), ja k i o m istrzow sko stosow anej m etodzie w zbudzania ciekawości przez zaw ieszanie akcji (,,sus p en se”) w pow ieściach pani Radcliffe.
Podobnie nie zwrócono uw agi n a m iejsce akcji u tw o ru Potockiego — H iszpanię — tra d y c y jn e obok W łoch w powieści gotyckiej 31 ani na takie elem enty, ja k specyficzna, rom antyczna sceneria, znaleziony rękopis, prze pow iednie itp.
H istoria przygód A lfonsa v a n W orden zaczyna się więc opisem gór S ie rra M orena, uzupełnionym strasznym i wieściam i, jakie rzekom o k rążą o ty m dzikim k ra ju pełn y m rozbójników , kontrabandzistów , Cyganów - -ludożerców (!), sam otnych gospód zam ieszkiw anych przez duchy; nadto jeszcze p rzestrzeg a b o hatera przed w y p raw ą w te góry doświadczony człowiek. K olejne niezw ykłości — zniknięcie służących, szubienica, gos poda, E m ina i Zibelda, tajem niczy napój — om ówione zostały już wcześ niej. Dodać by tu trz e b a jedyn ie w zm iankę o C yganach-przem ytnikach, w k tó ry c h tow arzystw ie przez czas jakiś p rzeb y w ał Alfons, oraz o dw u pięknych córkach ich wodza, łudzących podobieństw em do M auretanek. W dalszej drodze A lfons spostrzega „gotycką kaplicę, o k tó rą opierała się m ała chatka, z pozoru w y glądająca na p u ste ln ię ” (s. 27) — takiej sce n e rii nie pow sty d ziłab y się żadna szanująca się powieść sentym entalna! — a w niej p u steln ik a i „opętanego Paszeko”. Im ię to dość często spotykane wówczas w pow ieściach (np. w In ez de K astro pani de Genlis).
Z araz potem p o jaw iają się ch ara k te ry sty c z n e postaci przez cały wiek grasujących po lite ra tu rz e zbójców, tyle że nie napadających, ale uw al niających b o h atera z rą k in k w iz y c ji32. Zam ieszkują oni oczywiście
poło-31 Jak k olw iek zlok alizow an ie akcji w H iszp an ii u m o ty w o w a n e być m ogło rów nież znajom ością tego kraju i zain teresow an iem , jakim darzył go autor, a tak że m ożliw ością u m ieszczen ia tu p rzed sta w icieli różnych religii i kultur.
32 Zob. c ie k a w e rozw ażania J a n i o n (op. cit., cz. 4, rozdz. 5, 6) na tem at ro m antycznej k on cep cji „szlach etn ego zb ójcy”.
żonie pod ru in am i m iasta w spaniałe podziemia, do których m ożna się dostać jedynie przez studnię. P rero m an ty czn a i „gotycka” ta sceneria (por. ty tu ły i m iejsca akcji powieści gotyckich!) niekoniecznie zaczerpnię ta została z Idziego Blasa L esage’a (jak tw ierdzi K ukulski; К 766), nie jest też wcale w ym yślona przez Potockiego, lecz wiąże się ściśle z histo rycznym i m iejscam i schronienia m uzułm anów w H isz p an ii33. Stanow i ona jeden z bardziej typow ych przykładów am biw alentnego c h a ra k te ru powieści — jej „literackiego” i „naukow ego” zarazem zabarw ienia.
Po raz w tó ry pojaw iają się owi zbójcy, by zwabić Alfonsa w zarośla i kazać m u przybyć za p arę dni w oznaczone m iejsce, które oczywiście okazuje się w ejściem do podziemi, otw ierającym się za pomocą ta je m nego m echanizm u poruszającego głazy; w podziem iach znaleźć się musi grobowiec z białego m arm u ru ośw ietlony czterem a lam pam i i m odlący się derw isz; w yjście stam tąd prow adzi zaś do ru in zam ku K assar-G om e- lez. T rudno o pełniejszą realizację gotyckiej scenerii, z „obow iązkow ym ” grobowcem, k tórą ta k św ietnie um iała wyczarować Radcliffe (P ustelnik tajem nego grobowca, P u stelnik z czarnego grobowca) czy L e w is 34.
Przytoczone tu zostały dotychczas „gotyckie” elem enty p lan u głów nego powieści, jed n ak nie jest to jed y n y plan, na któ ry m one w ystępują. J a k wiemy, powieść obfitu je w liczne opowiadania bohaterów o nich sa m ych i o innych postaciach. Opow iadania te noszą również znam iona powieści gotyckich. H istoria Gomelezów i ich zam ku Kassar-G om elez może tu być czystym przykładem gatunku. Jej cechy: historyczny i re- w elatorski c h a ra k te r akcji, odkryw ającej rzekom o tajem nice historii, egzotyka, tem at (niezwykłe dzieje tajnego związku, którego członkowie p lan u ją przew rót polityczny), tajem niczość i przepych podziemi, gdzie akcja się toczy, niezw ykłe losy głównego bohatera — szejka Gomele zów — wszystko to każe traktow ać historię Gomelezów jako przykład powieści ty p u ,,historical gothic”.
Zupełnie inny ty p rep re z en tu je historia Cygana P andesow ny (Juana de Avadoro). Jest ona najobfitsza w szczegóły, często krzyżuje się z opo wieściam i inny ch osób, jednocześnie zaś z w ątkiem głów nym u tw oru zw iązana jest n ader luźno — poprzez parę aluzji do jego m otyw ów fan tastycznych. Przytoczm y najw ażniejsze etapy bujnego życiorysu Juan a: dzieciństw o jego jako syna dziw aka; p rzeb ran y w roli narzeczonej wice k ró la M eksyku; w klasztorze teatynów , w przeb ran iu h rabian ki zako
33 Por. p odziem ia z Id zie go Blasa, na odm ianę będące m iejscam i schronienia ch rześcijan przed M aurami.
34 O typ ow ych w ów czas skojarzeniach erotyczno-cm entarnych (por. Mnich, op o w ia d a n ia S ad e’a), znajdujących od b icie w scenerii w ydarzeń, była już m ow a (zob. też J a n i o n , op. cit., cz. 4, rozdz. 8).
chanej w cnotliw ym księdzu S a n u d o 35; ucieczka p rzed k a rą inkw izycji w „p rz e b ran iu ” nieboszczyka; Ju a n jako żebrak, służący k a w a lera Toledo; J u a n jako ad o rato r księżniczki Avila, ta jn e m ałżeństw o z nieistniejącą siostrą k się ż n icz k i36; J u a n ojcem O ndyny w ychow anej w u k ryciu w gó rach; k a rie ra polityczna J u a n a i jej k rach; służba Gomelezom w roli naczelnika Cyganów, m ałżeństw o z dw iem a C ygankam i (!), dwie córki — oto zaiste skom plikow ane losy.
N ietrudno zauw ażyć, że mimo pew nych realiów h istorycznych (karie ra polityczna!) przew ażają tu elem en ty sen ty m en taln y ch h istorii miłos nych obok elem entów powieści aw an tu rn iczy ch i obyczajow ych (podobny c h a ra k te r m ają w R ękopisie rów nież historie opowiedziane przez P an d e- sownę — M arii de Torres, księżnej M edina Sidonia, F rasq u ety Salero, hrabiego de P e n a Velez 37). G dyby się próbow ało zaklasyfikow ać opowieść tę w edług wyżej przytoczonego klucza, trzeb a by ją bez w ątpienia zali czyć do ty p u „sentim ental gothic” , w ro d zaju powieści pan i Radcliffe.
Równocześnie nie sposób nie zauważyć, że w przeciw ieństw ie do serio p o trakto w anej h istorii Gom elezów — historię J u a n a A vadoro określić by m ożna jako „uśm iech n iętą” . W y korzystując z upodobaniem ch w y ty go tyckiej powieści sen ty m en taln ej Potocki baw i się nim i i pokpiw a sobie z nich; w idać to zwłaszcza w tedy, gdy z całym spokojem opisuje nie praw dopodobne sy tu a c je (np. epizod z Ju a n em i L eonorą-M anuelą 38) lub stosuje przerysow ania w prezen tacji postaci (np. w icekróla M eksyku). Nie jest to jed n a k parodia, lecz — podobnie jak w w ypadku „powieści fa n ta sty c z n e j” — pastisz; Potocki, zadość czyniąc przem ożnej pasji pisa nia, śm ieje się z samego siebie jako autora. Stąd też, skoro w ątek fa n ta styczny w yczerpuje się, sięga po inny, oba tra k tu ją c „ in stru m e n ta ln ie ”. Ju ż Caillois zauw ażył, że w m iarę posuw ania się akcji c h a ra k te r powieści staje się bardziej „łotrzykow ski” niż „nad p rzy rod zon y” 39.
Jeszcze inaczej przedstaw ia się h isto ria rozbójnika Zota. Je st ona w pew nej m ierze p a ra leln a do historii Ju a n a; syn „rozbójnika z koniecz ności”, ja k p rzystało n a „szlachetnego zbójcę”, wchodzi na tę drogę
35 P ostać ku szon ego zak on n ik a przypom ina postać A m brozja z Mnicha. 36 M ożna doszukać się tu śladu m o ty w u „m iłości w e tró jk ę”.
37 Spośród tych liczn ych , pokrew n ych pod w ielo m a w zg lęd a m i o p o w ieści w y różnić n ależy h istorię m argrabiego Torres R ovellas, a szczeg ó ln ie m eksykański epizod jeg o losów , zw iązan y z m iłością do uroczej T laskali, która zm arła w w ię z ie n iu u boku ukochanego; uderza tu p od ob ień stw o do op ow iad ań C hateaubrianda, jak i o g ó ln ie prerom an tyczn y charak ter (egzotyka N o w eg o Ś w ia ta jak o szczegół dotych czas n ie znany).
38 P rzyk ład użycia ch arakterystycznego, „h offm an ow sk iego” (zob. J a n i o n , op. cit., cz. 4, rozdz. 2) ch w y tu podw ojenia, w p row ad zen ia sobow tóra.