• Nie Znaleziono Wyników

"Rękopis znaleziony w Saragossie" rozpisany na głosy

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Rękopis znaleziony w Saragossie" rozpisany na głosy"

Copied!
27
0
0

Pełen tekst

(1)

Maria Cieśla

"Rękopis znaleziony w Saragossie"

rozpisany na głosy

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 64/4, 43-68

(2)

P a m i ę t n i k L i t e r a c k i L X IV , 1973, z. 4

M ARIA CIEŚLA

„R ĘK O PIS ZNALEZIONY W SA RAG OSSIE” RO ZPISAN Y NA GŁOSY J a n a Potockiego m ożna by bez w ątpienia p rzyrów n ać do człowieka stojącego n a skrzyżow aniu — dwóch narodów , dwóch postaw , dwóch epok. P ow ażny uczony — a u to r „niepow ażnej” powieści; piszący po fra n ­ cusku — uw ażany za pisarza polskiego przez n iek tó ry ch k ry ty k ó w ; tw ó r­ ca powieści, do k tó ry ch p rzyznałby się po części tak w iek X V III ja k i ro ­ m antyzm .

Nic w ięc dziwnego, że jego najsły n n iejsze dzieło, R ękopis znaleziony w Saragossie, jest p u n k tem przecięcia się n ajróżniejszych ten d en cji este­ tycznych i literack ich epoki.

K ry ty cy nieraz w skazyw ali na w ieloaspektow y c h a ra k te r powieści Potockiego, ro zp a tru ją c ją jed n ak najczęściej w kategoriach w pływ ów i rozw ażając jej w ym ow ę filozoficzną h I tak — doszukiw ano się pew ­ n ych pokrew ieństw treściow ych bądź zapożyczeń całych m otyw ów fab u ­ larn y ch od tak ich pisarzy, jak Cazotte, Radcliffe, Beckford, Lesage; jako jej w zory kom pozycyjne w skazyw ano baśnie tysiąca i jed n ej nocy, w spółczesne „powieści w schodnie” czy w reszcie P rzyp ad ki Idziego Blasa L esage’a. Nie zwrócono natom iast uw agi n a częste w ystępow anie an alo ­ gicznych zjaw isk w inn ych utw orach współczesnych, np. w powieściach senty m entaln ych .

N ikt nie pokusił się rów nież o zbadanie, w jak i sposób różne elem enty R ękopisu zostały ze sobą splecione, czy choćby — co to są za elem enty.

U tw ór te n przew ażnie trak to w an o jako powieść fantasty czną, a przy ­ n ajm n iej w spom inano o jego fan tasty czn y m ch arakterze. O kreślić w p rzy ­ bliżeniu rodzaj tej fa n ta sty k i usiłow ał Roger Caillois, którego zagadnienie to in te resu je zresztą w sposób ogólniejszy. N azyw ając Rękopis pierw szą nowoczesną powieścią fantasty czn ą, stw ierdził:

1 Zob. o m ó w ien ie sta n u badań przez M. Ż u r o w s k i e g o (A r ty z m i sen s „R ę ­ k o p isu zn a lezio n eg o w S a ra g o ssie” <I>. „Przegląd H u m an istyczn y” 1972, nr 6), o b e j­ m u jące ró w n ież n ie p u b lik ow an e jeszcze m ateriały pośw ięcon ej Potockiem u sesji z k w ietn ia 1972.

(3)

Id en tyczn e p o w ta rza n ie się tego sam ego w y d a rzen ia w n ieod w racaln ym czasie lu d zk im sta n o w i jed en z c h w y tó w dość częstych w literaturze fa n ta ­ styczn ej ; n ie znam jed n ak ró w n ie śm iałych , celo w y ch i sy stem a ty czn y ch p o­ łączeń d w óch b ieg u n ó w N iep o d o b ień stw a — absolutnej n iezw y k ło ści i p ow ta rza ­ nia się tego, co pa r e x c e lle n c e n ie p o w ta r z a ln e 2.

A jed n a k i C aillois w yznał, iż ta je m n ic ą dla niego pozostaje, dlaczego Potocki rozpoczął sw ą powieść „od zjaw i duchów ”. S p ró b u jm y więc p rzy jrzeć się n a początek fan ta sty c e w ielkiego uczonego ra c jo n alisty — tw ó rcy pierw szej w ielkiej powieści fan tasty czn ej.

E lem en ty fan ta sty c z n e w y stę p u ją n a w szystkich planach, na w szyst­ kich poziom ach, n a k tó ry ch toczy się akcja utw oru. W iąże się to z jednej stro n y ze szkatu łk o w ą budow ą powieści, z drugiej zaś — z ch ara k te re m św iata przedstaw ionego, ujętego bądź jako św iat w yd arzeń rzeczyw istych w płaszczyźnie losów głów nego bohatera, bądź jako św iat w y d arzeń rze ­ czyw istych, lecz opow iedzianych (lub tylko w spom nianych) przez jednego z bohaterów pobocznych, b ądź w reszcie jako św iat w y d arzeń opisanych w dziełach, n a k tó re pow ołuje się n a rr a to r powieści. P la n y te om ów im y rozdzielnie, gdyż k ażd y z nich w prow adza nieco in n y w szczegółach ro ­ dzaj fan tasty k i.

P ierw szy, podstaw ow y p la n fa b u la rn y u tw o ru stanow ią przygody A lfonsa v an W orden, k a p ita n a gw ardii w alońskiej, w ysłanego w r. 1739 przez k ró la F ilipa V do M adrytu. H onor nakazał bohaterow i udać się tam n a jk ró tsz ą drogą, przez S ie rra M orena, mimo niebezpieczeństw , k tó ­ re się z ty m w iązały ; spędził p arę m iesięcy w górach, w strzy m y w an y w podróży przez różne niezw ykłe w y darzenia, w reszcie d o tarł na m iejsce przeznaczenia św iadom y zu pełnie „zorganizow anego” c h a ra k te ru nie­ zw ykłych przygód i celu, jaki przyśw iecał ich spraw com .

Z araz na w stępie a u to r (nie m ożna tu używ ać te rm in u „ n a rra to r” ze w zględu n a skom plikow any i w ielotorow y przebieg n a r r a c j i 3) zapow iada niezw ykłość okolicy, w k tó rą w prow adza swego b o h atera (jego ustam i w „ n a iw n y ” sposób p o w tarzając relacje o dziw nych w ydarzeniach, w k tó ­ ry ch praw dziw ość tenże b o h a te r zresztą — nie w ierzy!). Zabieg ten , ce­ low y ze w zględu na fab u łę jak i na b o h a te ra (narzuca m u określone tłu ­ m aczenie przyszły ch w ydarzeń), celow y jest rów nież ze w zględu na odbiorcę; m im o b ra k u zaskoczenia w y w o łu je silne napięcie, poprzez n a ­ rzucenie rów nież i odbiorcy w rażenia niezw ykłego c h a ra k te ru pew nych w y d arzeń (jak np. zniknięcie służących) 4.

2 R. C a i l l o i s , O d p o w ie d zia ln o ść i s ty l. P rzeło ży ł J. B ł o ń s k i i in. W ar­ sz a w a 1967, s. 92.

3 Z a g a d n ien ie narratora i narracji w R ę k o p isie w y m a g a od ręb n ego stu d iu m . 4 P odobną tech n ik ę „ za p o w ied zi” zn a jd ziem y rów n ież w in n y ch w sp ó łczesn y ch p ow ieściach fa n ta sty czn y ch , jak D ia b eł za k o c h a n y C azotte’a lu b D ia b eł k u la w y

(4)

Le-Do przestróg, k tó ry ch p rzed podróżą udziela Alfonsow i służący, a k tóre w y d ają się zrazu słuszne, dochodzi w spom nienie opowieści o po­ wieszonych braciach-rozbójnikach, k tórych tru p y na szubienicy m ija bo­ h a te r w drodze, a także ostrzegaw czy nap is na opuszczonej gospodzie, m ającej połączenia z tajem n iczy m i podziem iam i.

M otyw szubienicy, ja k zauw ażył Leszek K ukulski, został ju ż w cześ­ niej u ży ty (wraz z m otyw em przym usow ego pow rotu) w K u b u siu fa ta ­ lis cie, m o ty w lochów, zam ieszkałych przez zorganizow aną grupę, w P r z y ­ padkach Idziego Blasa (К 766 5). Należy jednak podkreślić, iż rola m otyw u szubienicy (tożsamego pod w zględem budow y) w w ym ienionych utw o ­ rac h jest zasadniczo różna; u D iderota stanow i on elem ent h u m o ry ­ styczny, u Potockiego — fan tasty czny (K ukulski u p a tru je tu przykład zdolności Potockiego do „genialnego przetw orzenia m otyw ów ”).

O ile w w ypadku m otyw u szubienicy m ożna by się zgodzić z sugestią zapożyczenia i przetw orzenia m otyw u, o ty le w w yp adk u m otyw u lo­ chów, podziem i w arto pam iętać, iż należał on wówczas (jak i później, w okresie rom antyzm u) do ulubionego sztafażu powieści gotyckich, któ­ ry ch akcja n iejed n o k rotn ie rozgryw ała się w yłącznie w takiej s c e n e rii6 (zob. Le tom beau A . Radcliffe). Przejaw iło się to rów nież w okresow ej modzie na ty tu ły pow ieści z początków w. X IX — Cavern of [...].

P rzygotow aw szy ta k w łaśnie sytuację, w prow adza Potocki na scenę bohaterki pierw szej „fantasty czn ej przygody” A lfonsa — sio stry Em inę i Zibeldę. W prow adza je używ ając całego a p a ra tu baśniow ych niesam o- witości. A więc: nieoczekiw any dźwięk dzwonu, bijącego godzinę d w u n a­ stą, pojaw ienie się M urzynki; zaproszenie na ucztę, której niezw ykły przepych k o n tra stu je z opuszczeniem gospody; dziw ny i podniecający taniec dziew cząt; ich lęk przed relikw iam i i w zm iankam i o religii; napój o tajem n iczy m działaniu; pianie koguta, przeryw ające opowieść sióstr. W reszcie one same, niezw ykle odziane, o k o ntrastow ych jak w baśniach

s a g e ’a, bądź w postaci dyskusji na tem aty d otyczące zaśw iatów , jaką prow adzą scep ty czn ie n a sta w ien i bohaterow ie, bądź w postaci w różb, p rzepow iedni, proro­ czych sn ó w (np. w M nichu L ew isa). „N iespodziew ane w ta rg n ięcie” niezw yk łego, o czy m p isał C a i l l o i s (op. cit., zob. też D efin icja fa n ta sty k i. P rzełożył J. L i- s o w s k i . „T w órczość” 1058, nr 1Ό), to zdobycz fan tastyk i późniejszej.

5 W skazana w n a w ia sie stron ica odnosi się do w yd. : J. P o t o c k i , R ęk o p is z n a le zio n y w S aragossie. T ekst przygotow ał, p osłow iem i przypisam i op atrzył L. К u- k u l s k i . W arszaw a 1965. K ierując do tek stu edytora, u m ieszczam y przed liczbą skrót: K, w od różn ien iu od lok alizacji c y ta tó w z sam ego u tw oru, które otrzym ują przed liczb ą: s.

6 P e w n e elem en ty bądź cech y p ow ieści P otock iego m ają charakter am b iw a­ len tn y, przyn ależą ta k do fan tastyk i sen su stric to , jak i do tego, co z niej za­ czerp n ął gotycyzm (zob. M. J a n i o n , R o m a n ty zm , rew o lu cja , m a rk sizm . Gdańsk 1972, cz. 4).

(5)

ty p ach urody, w ciągające b o h atera do w spólnego łoża, by obudził się rano u stóp szubienicy Los H erm anos.

M arny tu do czynienia oczyw iście z p ra s ta ry m i na różne sposoby użytkow an ym m otyw em p rzem ian y kob iety w szatan a (czasem przybie­ rającego postać o d rażający ch z w ło k 7) w m om encie zbliżenia z m ężczyzną. Potocki w y k orzysta ów m otyw raz jeszcze — w h isto rii O r la n d y n y 8. M otyw p rzy b ra n ia przez sz ata n a postaci k o b iety w y stę p u je często rów nież w form ie b ardziej skom plikow anej ; kobieta bow iem — a b y uśpić czujność i łatw iej opętać o fiarę — b y w a rów nocześnie m łodym chłopcem (np. B io n d etto -B io n d etta z Diabła zakochanego C azotte’a, R osario-M atyl- da z M nicha Lew isa, F iro u z-F iro u zk a z V a th e ka B eckforda); niekiedy uw odzony m ężczyzna zdaje sobie sp raw ę z dwoistości kochanki. Podobny m otyw w y stę p u je i u Potockiego — E m ina i Zibelda opow iadają A lfon­ sowi, jak w sk u tek surow ego w ychow ania i nieznajom ości mężczyzn w zięły n a siebie ro lę kochanków , „podzieliły się ro la m i”. N ależałoby tu ­ ta j (a przy k ładó w m ożna w pow ieści znaleźć bez liku) zw rócić uwagę n a p e rw e rsy jn y c h a ra k te r ero ty zm u Potockiego, przyw odzący n a myśl opow iadania Sade’a 9.

D ruga noc spędzona z „ k u zy n k am i” (w grocie, k tó ra sta je się gospo­ dą) — kończy się d la A lfonsa rów nież pod szubienicą; szyję oplata mu powróz, w k tó ry przem ieniła się plecionka z włosów, w łożona m u na szyję w m iejsce szkaplerza z relikw iam i. Z niezw yk łym w yczuciem Po­ tocki nie w prow adza głównego b o h atera już po raz trzeci w tę sam ą sy­ tu ac ję — od tąd in n i b ohaterow ie będą się w niej znajdow ać, b y p o tw ier­ dzić A lfonsow i p ra w d ę jego przeżyć. A w ięc: kab alista, u siłu jący wejść w k o n ta k t z dw iem a córkam i Salom ona i „zw iedziony” przez złe duchy; Rebeka, k tó ra popełniła b łąd w nau k ach k abalistycznych, pró b u jąc ich mocą przyw ołać „boskie b liźn ięta” ; V elasquez, gdy odurzony alikantem spędził noc w gospodzie ze sw ą ciotką i jej pow iernicą; Paszeko, gdy znalazł się w podobnej sy tu acji ze sw ą m acochą i jej siostrą. N akładają się tu dw a elem enty , dw a chw yty: skojarzenie eros i thanatos o raz p e r­ w e rsy jn a „miłość w e tró jk ę ” .

7 Zob. J. K r z y ż a n o w s k i , P a ra lele. W arszaw a 1Θ61, rozdz. D zie w ic a -tru p . T en sta ry m o ty w p o ja w ił się ja k o u lu b io n y c h w y t ta k u S a d e ’a, jak i w p o w ieści gotyckiej w o g ó le (zob. J a n i o n , loc. cit.).

8 W yk orzystał go ró w n ież C azotte w H isto rii A lw a ra , k a w a le ra de la J a cq u ière (!), w której u w ied zio n a d ziew czy n a o k a zu je się tru p em w sta n ie rozkładu.

9 Zob. J a n i o n , op. cit., s. 380: „Praż, Todorov, in n i b ad acze w y m ie n ia ją b ez­ lik »transform acji pożądania«, w jak ich sipecjalizuje się zw ła szcza tzw . literatura fa n ta sty czn a (kazirodztw o, hom osek su alizm , m iłość „ w e tró jk ę” — w szy stk o to zresz­ tą w rozm aitych , c za sem bardzo sk o m p lik o w a n y ch w a ria n ta ch sta n o w i pod staw ę tak o p o w ieści głó w n ej, ja k i o p o w ieści pobocznych R ęk o p isu zn a lezio n eg o w S ara­ gossie·, o czy w iście jeszcze sa d y zm )”.

(6)

Pow tarzalność podobnej sy tu acji m a przekonać bohatera o tym , że jego przygoda była rów nież praw dziw a, a więc przestraszyć go, lub r a ­ czej spraw dzić, czy się nie zlęknie. Ja k już m ówiliśm y, pow tarzalność tę uznał Caillois za jed n ą z najosobliw szych cech fan tasty k i rom ansu Potockiego 10, podkreślił też dobitnie rangę arty sty czn ą sposobu zastoso­ w ania tego chw ytu, ja k b y k la m rą spinającego całość obszernego dzieła. M iejscem, w k tó ry m rozpoczynają się dziw ne przygody Alfonsa, jest, ja k w iem y, opuszczona gospoda V enta Quem ada. Niesam owitość tego m iejsca, określona zaraz n a w stępie ostrzegaw czym napisem , p o tw ier­ dzana jest ciągle przez to, iż w szystkie wyżej w ym ienione przygody spo­ ty k a ją bohaterów w ty m w łaśnie m iejscu. P rzew ija się więc gospoda przez akcję w ydarzeń jako m iejsce groźne i niesam ow ite, ty m bardziej iż, pozornie, m ogące ulegać przem ianom : porzucone w rozpadlinie skały relikw ie zn a jd u je A lfons w szparze podłogi gospody.

Gospoda czy oberża to (obok grot i lochów) jedno z częstszych m iejsc w ydarzeń niezw ykłych, czasem zgoła niesam ow itych (dość przypom nieć noszącą cechy „czerw onej oberży” gospodę z Mnicha). N iezw ykły, d ia ­ belski c h a ra k te r gospody podkreśla w swej opowieści „op ętany Pasze- k o” n , którego rola polega na przekonaniu A lfonsa o nieziem skim ch a­ ra k te rz e jego przygód (poprzez relacjonow anie w łasnej analogicznej przygody). P ew ne szczegóły, jakim i Paszeko wzbogaca swoje opow iada­ nie, zaczerpnięte są z arsenału baśni. A więc p ojaw iające się w płom ieniu kom inka tru p y braci Zoto, obracające się kołem kościotrupy o ognistych językach, ścigające i to rtu ru ją c e sw ą ofiarę p rzy akom paniam encie p ie­ kielnego w ycia; biała koza przem ieniająca się w czarnego kozła, aby w szalonym pędzie zanieść P aszek a do jaskini, w której spędza noc z dziew czętam i A lfons — w szystkie te niesam ow ite, n a w zór baśniow y ukształtow an e m otyw y, tw orzą jed y n ie ram ę dla opow iadania o przy­ godzie Alfonsa.

W ykorzystując z kolei m otyw odzyskania przez złe duchy ich w łaści­ wej postaci po opadnięciu czaru (po pokropieniu św ięconą wodą) au to r za pośrednictw em Paszeka opisuje scenę, jaka rozegrała się m iędzy M au- reta n k am i a A lfonsem w jaskini. Ich w łaściwa postać i rola w utw orze u kazują się Paszekow i w m om encie zdjęcia relikw ii z szyi młodzieńca.

10 Zob. C a i l l o i s , O d p o w ie d zia ln o ść i s ty l, s. 43 : „opow iadania, sk ład ające się na te n fan ta sty czn y dekam eron, pow tarzają z n iew ielk im i zm ian am i tę sam ą d ziw ­ ną i nieod m ien n ą przygodę; ta k że do niepokoju, jak i budzi każda z nich z osobna, dołącza się jeszcze ta jem n iczy dreszcz przerażenia, w y p ły w a ją cy z n iezm ien n ie p ow tarzającego się scenariusza, który ściga bohaterów przez w ie le p ok oleń ”.

11 Im ię to w y stę p u je często w pow ieściach w sp ółczesn ych Potockiem u, np. u p a ­ ni de G enlis, L esage’a. P otocki nierzadko dla sw y ch bohaterów czerpie im iona z in ­ nych u tw orów (jak np. P en a V elez, P en a Flor, dona M encja z Id zieg o B lasa), być m oże ch cąc je w ten sposób przybliżyć czyteln ik ow i.

(7)

D ziew częta okazują się w isielcam i, plecionka z włosów — stryczkiem , p ojaw iający się o północy szejk Gom elezów — dzierżącym w id ły w ręk u szatanem z o g n isty m i rogam i, ogonem. N agrom adzenie ty lu niesam o- w itości budzi w czy teln ik u oczywiście reak cję zam ierzoną przez autora, czyli uśm iech. D y sk re tn y hu m o r, au toiro n ia wobec p rzed staw ian ych m o­ tyw ów fan ta sty c z n y ch są tu n ajlep iej widoczne.

Nie zapo m in ajm y jed n ak , że często w pow ieściach ow ych czasów n a ­ grom adzenie ta k ie w ystępow ało jako zabieg „serio” (por. ty p o w y p rzyk ład użycia a p a ra tu niesam ow itości gotyckich w Z a m k u O tranto W alpole’a). N asuw a to m y śl o p a ro d y sty czn y m c h arak terze R ę k o p is u 12; nie k lasy ­ fik u jm y je d n a k pow ieści przedw cześnie, u p rzedzając analizę w szystkich jej elem entów .

N iem al z reg u ły dotychczas w spom niane postaci i m o tyw y fan ta sty c z ­ ne, o k tó ry c h tu ju ż była m owa, zw iązane są z fa n ta s ty k ą baśniow ą —■ z niej się w yw odzą bądź n a jej w zór zostały ukształtow ane. P o jaw iają się jed n a k w pow ieści postaci fan tasty czn e w in n y sposób; jest to sp o t­ kane przez b o h a te ra rodzeństw o Ż ydów -kabalistów , don P edro Uzeda i R ebeka (L aura Uzeda). P ełn ią oni w utw orze rolę dw oistą; jak i postaci uprzednio w ym ienione, m a ją za zadanie opleść b o h atera siecią w y d a ­ rzeń niezw y kłych, z drugiej zaś s tro n y pozw alają autorow i poświęcić wiele stro n ic kabale, m agii, okultyzm ow i, ta k m odnym w jego czasach 13. W iek X V III bow iem , jak w iadom o, to idące w p arze z k u lte m um ysłu oświeconego zain tereso w anie w łaśnie okultyzm em , m asonerią, teoriam i ilum inistów (jak S w edenborg, M artinez de P asq ually , S aint-M artin), po­ p u lary zato ró w (jak L a w a ter czy M esm er); to w iek, w k tó ry m p o jaw iają się tak ie postaci, ja k C asanova, S ain t-G erm ain , Cagliostro, w k tó ry m w y d aje się liczne tra k ta ty dotyczące n a u k ta je m n y c h (Dom C alm eta, A rgensa, M ontfaucona de V illars), a szczególnym zain tereso w aniem cie­ szy się k a b a ła 14. Z ain tereso w an ie to zauw ażyć m ożna u w ielu pisarzy (jak np. C azotte, Lew is, Lesage), p rzy czym często p ra k ty k i k ab alisty cz­ ne p rzedstaw ian e są w sposób h u m o ry sty czn y (tak w łaśnie je st u

Ca-12 Zob. Z. S i n k o , P o w ie ść a n g ie lsk a X V I I I w ie k u i p o w ie ś ć p o lsk a la t 1764— 1830. W arszaw a 1961, s. 164: „M ożliw e jednak, że P otocki, u ży w a ją c brutalnych i m ak ab ryczn ych c h w y tó w sto so w a n y ch w ó w czesn y m rom an sie g otyck im i dając im racjon aln e, a co w ię c e j h u m o ry sty czn e w y tłu m a czen ie, ch cia ł stw o rzy ć p a stich e o w e g o g a b in etu okropności, tra k to w a n eg o przez au torów z pow agą i su g eru ją ceg o c zy teln ik o m sza cu n ek d la sp raw n ad p rzyrod zon ych ”.

13 Z a in tereso w a n ie ty m i sp ra w a m i u zn ał T. S i n к o (H isto ria re lig ii i filo zo fii w ro m a n sie Ja n a P o to ck ieg o . K raków 11920, s. 3) za „sn ob istyczn y p o cią g ” P o to c­ kiego.

14 P o czą w szy od L e ttr e s c a b a listiq u e s A rg en sa z r. 1733 po L a K a b b a le F ran ck e’a z r. 1843 (zob. M. M i l n e r , Le D ia b le d a n s la litté r a tu r e fra n ça ise [...]. P aris 1960).

(8)

zo tte ’a i Lewisa), co pow oduje rozsadzenie od środka fan tasty k i tych utw orów , jej zakw estionow anie, w ykpienie naw et.

P rz y jrz y jm y się, jak w ygląda ta spraw a u Potockiego. P rzede w szyst­ kim należy stw ierdzić, że posiadał on dużą wiedzę na tem at kabalistyki, o czym św iadczy nie ty lk o fak t w ym ienienia z nazw y biblii kabalistów — S e fe r Sohar, w raz ze w szystkim i jej częściami, ale rów nież znajom ość ch a ra k te ru tych dzieł, jak i zasad postępow ania kabalistycznego (zob. np. s. 105).

W ygłaszając (ustam i kabalisty) w ykład n a tem at ksiąg kabały, daje Potocki w y raz sw em u do nich stosunkow i; d y sk re tn y m hum orem i k p i­ n ą owiane są rów nież w szelkie historie dotyczące „nauk kabalistycz­ n y c h ”, k tó ry m oddają się bohaterow ie, ja k i re z u lta ty ich osiągnięć w tej dziedzinie. Tak więc S e fe r Sohar, czyli Księga B lasku (lub Jasna Księga, ja k ją nazw ano w powieści) je st dziełem, z którego „nic nie m ożna zrozu­ mieć, tak dalece jasność [...] ślepi um ysł p atrzący ch ” (s. 105); w Sifra D izniuth (T a jem niczej K siędze) „najzrozum ialszy okres może w ybornie ujść za zagadkę” (s. 105).

W pozostałych księgach, Idra Rabba i Idra Suta, a u to r „zniżając styl do potocznej rozm owy, udaje, że naucza sw ych przyjaciół najprostszych rzeczy, tym czasem zaś odsłania im najbardziej zadziw iające tajem n ice”

(s. 105).

P arado k s nie jest jed y n ą form ą żartu, kpiny; nierzadko Potocki uzy­ sk u je podobny efekt, sprow adzając pew ne rzeczy do absurdu, w yolbrzy­ m iając je, p rzep latając ponadto praw dziw e sądy zw olenników kabały elem entam i zapożyczonym i z innych w ierzeń lub ksiąg 15. Ig ra też dow ol­ nie w y tw o ram i w łasnej fantazji, której źródła w w ielu w ypadkach ko­ rzeniam i sw ym i sięgają w yobraźni baśniow ej. Tak więc kabaliście służy „m ały b łęk itn y rab in e k ”, będący jednak rów nocześnie „geniuszem d w u ­ dziestego siódmego sto p n ia” ; „ro zkład an iu ” w ersetów Pieśni nad pieś­ n iam i tow arzyszy łoskot i przesuw anie się lam py (jak na seansie sp iry ­ tystycznym !); in n y geniuszek, N em rael, spełnia posługi godne krasn o ­ lu d k a (w yczarow uje wieczerzę, sprow adza list); Rebeka, uzbrojona w sz ar­ fę z k o n stelacjam i i księgę Sefirot, sieje wokół spustoszenie (dzięki m a­ gicznej właściwości okładki księgi, w ystruganej z drzew a arki!); jej w e j­ ściu w św iat duchów tow arzyszy schnięcie tra w , śm ierć ptaków w locie, pojaw ia się też płonące drzew o (por. krzak gorejący ze Starego Testa­ m entu); zły duch ukazu je się pod postacią skrzydlatego węża (z w yobra­ żeń egipskich); tow arzy stw a d o trzy m u ją Rebece egregorzy — „n ajzn a­ kom itsze strącone anioły ”, k tóre w raz z nefilim am i w prow adzają kaba- listę p rzed tro n p a tria rc h y Enocha. K abała, Biblia, w ierzenia egipskie,

15 Zob. np. „apokryf” o zw iązk u Salom ona i królow ej Saby oraz ich córkach.

(9)

okultyzm , baśń — w szystko to w iru je w jak im ś fan tasty czn y m korow o­ dzie żartu , zabaw y literack iej.

J a k w idzim y, postaci R ebeki i kab alisty , k tó ry ch zadaniem (w ram ach fabuły) było poddanie głównego b o h a te ra próbom , są właściw ie jedyn ie p rete k ste m do niezliczonych i su b telny ch k p in z k a b a ły i jej w y zn aw ­ ców. Ale jak dobrze um otyw o w an y to pretekst! U m otyw ow any leitm o ti- vem u tw o ru — „m iłością we tró jk ę ”, p o d k reślający m fan ta sty c z n y ch a­ ra k te r ty ch postaci. J a k pow iedzieliśm y, leitm otiv te n w y stę p u je na w szystkich płaszczyznach u tw oru , z k tó ry ch dotychczas om ów iliśm y jed ­ ną, w arstw ę fa b u la rn ą przy g ód głów nego b ohatera. Z kolei p rzy jrzeć się należy w a rstw ie „nałożonej” niejako na siatkę przygód A lfonsa, a składa­ jącej się z opowieści in n y ch b o h ateró w lub opowieści w y czy tan y ch przez nich z ksiąg. Z p u n k tu w idzenia fan ta sty k i podzielić je m ożna na: 1) opo­ wieści bo h ateró w dotyczące ich sam ych lu b przez nich przytoczone — o podłożu m itycznym , leg endarn y m , h isto ry czn ym (tu k ry te riu m nie­ ostre), 2) opowieści o w y raźn ie zaznaczonym rodowodzie literack im (w pro­ w adzone do pow ieści jako sui generis „ c y ta ty litera c k ie ”), 3) opowieści w całości w ym yślone przez Potockiego, o elem entach fan ta sty k i baśnio­ w ej.

W śród ty c h pierw szych szczególnie m istrzow sko skom ponow ane są h istorie „k ab alisty czny ch m iłości” don P e d ra i Rebeki, o któ ry ch już w yżej by ła mowa. Potocki w y k o rzy stu je tu elem enty w iedzy astronom icz­ n ej, różnych legend, zapisów i w yob rażeń ikonograficznych sta ro te sta- m entow ych, k tó re w spom aga w łasną fan tazją, ab y stw orzyć postaci „boskich k ochanków ” dla R ebeki i „niebiańskich m ałżonek” dla don P edra.

Rebeka, zgodnie z zam iarem ojca, m iała zostać poślubiona Bliźniętom Z odiaku — przez Potockiego u tożsam ianym z fenickim i K ab iram i (jak czynili G recy). G dy w sk u tek zabiegów k ab alisty czny ch u kazu ją się Re­ bece w zw ierciadle, noszą n a d czołem płom yki, k tó re pojaw ić się m iały, gdy bracia uczestniczyli w w y p raw ie A rgonautów . Czy nie jest to w szak­ że jed n a z su b teln y ch alu z ji do Biblii (ogniste języki nad głow am i aposto­ łów) 16 — u p isarza, k tó ry ta k chętnie doszukiw ał się wspólności elem en ­ tów w różn y ch w ierzeniach, m ającej być dowodem „historyczn ego ” cha­ ra k te ru chrześcijaństw a?

P rzy p o m n ijm y opis w ygląd u boskich bliźniąt, p odany przez Rebekę:

W id ziałam dw óch m łod zień ców , których postać n ieco p rzew yższała zw y k ły w zro st lu d zk i. B arki ic h b yły szero k ie i n ieco zaokrąglone, jak u kobiet; piersi tak że m ia ły k ob iece k szta łty ; poza tym jed n ak n iczym n ie różnili się od m ę ż ­

16 Por. p ło n ą ce drzew o (s. 169), a ta k że sposób, w jaki R ebeka u zysk u je b łędny og n ik — nap om yk ając, że jej „przodek” M ojżesz podobnie u tw o rzy ł słu p ogn isty, który p row ad ził Ż yd ów p rzez p u styn ię (s. 175).

(10)

czyzn. W ytoczone ram iona w sp iera li na biodrach, w p ostaw ie, jaką w id zim y w posągach egip sk ich ; b łęk itn ozłote w ło sy sp ad ały im w pierścien iach na barki. N ie m ó w ię już o rysach ich tw arzy: m ożesz so b ie w yob razić p ięk n o ść p ółboż- ków , gd yż w isto cie b yły to b liźn ięta niebieskie, poznałam je po m ałych p łom y­ kach połysk u jących nad ich głow am i.

[...] każdy z nich m ia ł cztery skrzydła, z których d w a w y ra sta ły z ram ion, dw a zaś zataczały się w o k ó ł pasa. J ak k olw iek skrzydła t e b yły przezroczyste, jak sk rzy d ła m uch, atoli iskry srebra i złota, którym i b y ły przetkane, dosta­ teczn ie zasłan iały to w szystk o, co m ogłoby urazić [...] w sty d liw o ść. [s. 170— 171]

Poczw órne skrzydła aniołów w spom niane są w S ta ry m Testam encie w Proroctw ie E ze c h ie lo w y m : „Tw arzy ich, skrzydła ich rozciągnione z w ierzchu i dwie skrzydle każdego złączały się, a dwie zak ry w ały ciała ich ” 17; n a wpół efebowe, na w pół kobiece k ształty B liźniąt Zodiaku są jak gdyby pogodzeniem dwóch ikonograficznych koncepcji aniołów (jeśli nie p e rw e rsy jn y m żartem autora!); jed n y m słowem, Thoam im ow ie u sty - lizow ani zostali n a anioły — ale jakże ludzkie! P o d k reślają to żartobliw e akcenty w plecione w opis ich reak cji na le k tu rę Rebeki (czytała ona frag m en ty K sięgi Enocha):

W yciągali do m n ie ram iona i zb liżali się do m ego krzesła. R oztaczali ś w ie t­ ne sk rzyd ła u ram ion; spostrzegłam rów nież le k k ie drżenie tych, k tóre m ieli u bioder, [s. 173]

Ta sam a au ra obejm uje rów nież starotestam entow e „m iłostki synów Elohim a z córkam i lu d zi” (s. 173).

W podobnym tonie p rzedstaw iane są przeznaczone za m ałżonki dla kab alisty bliźniacze (paralelnie do Dioskurów) córki Salom ona i królo­ wej Saby (kreow ane przez Potockiego na podstaw ie leg en darny ch prze­ kazów arabskich o m ałżeństw ie tych dw ojga władców); nieśm iertelne, gdyż

[...] S alom on n au czył k rólow ę w y m a w ia ć im ię tego, który jest. K rólow a w y ­ m ów iła to im ię w c h w ili rozw iązania. N ad leciały gen iu sze W ielk iego W schodu i przyjęły dw oje bliźniąt, zanim t e dotknęły się nieczystego sied lisk a, które zo- w ią ziem ią; n a stęp n ie u n iosły je w sferę córek Elohim a, gdzie u d zielon o im daru n ieśm ierteln ości z m ocą p odzielenia go z tym , którego [...] w y b io rą za w sp ó ln eg o m ałżonka. To w ła śn ie o w e d w ie m ałżon k i [...], które ojciec ich w sp o ­ m ina w sw o im S zir h a sz-szirim , czy li P ieśn i nad p ieśn ia m i, [s. 106]

To, co a u to r R ękopisu uczynił z elem entów kabały i Starego T esta ­ m entu , jest już praw ie ap o k ry fem tego ostatniego. Potocki kpi sobie z sa­ m ych zabiegów kabalistycznych, skoro córkom Salom ona każe pojaw iać się w yw ołującem u je kabaliście — po kaw ałku, od stóp po kolana; kpi z w łasnej fikcji, gdy opisuje dziew czyny o ciałach tak przejrzystych, że... w idać przez nie duszę i ogień nam iętności, krążący w żyłach; przy okazji zaś kpi sobie też z B ib lii; przyszłe m ałżonki przyprow adza kabaliście — p rorok Eliasz!

17 Cyt. za: K. W y k a , T h an atos i P olska. K raków 1971, s. 93 (Wyka zaznacza, iż w y o b ra żen ie takie p rzetrw ało do dziś w folk lorze żydow skim ).

(11)

W praw dzie rację m a K u k u lsk i tw ierdząc, że R ękopis pom yślany został jako u tw ó r polem iczny wobec G eniusza chrześcijaństw a C hateaub rian da, ale nie docenił tego w łaśnie asp ek tu polem iki. Nie w sposobie prow adze­ n ia dowodu, lecz w kpinie tkw i ostrze polem iki uczonego m aterialisty . Nie należy jed n a k zapom inać, że P o to c k i-e ru d y ta po p ro stu z w ielką przyjem nością w p la ta ł do swego u tw o ru różne legendy, niekoniecznie chrześcijańskie, lub o nich choćby napom ykał, w sposób rów nież żarto ­ bliw y. Tak np. sn u jąc dom ysły n a te m a t taje m n ic y zam ku Gomelezów jed n y m tch em w ym ien ia: D w unastego Im am a (zaginionego potom ka Ma­ hom eta, k tó ry , w edle w ierzeń se k ty szyitów -im am itów , u k ry w a się, by objaw ić się p rzy końcu św ia ta jako M ahdi), A n ty c h ry sta (biblijnego czy m ahom etańskiego?) i — Siedm iu B raci Śpiących (postaci z legend ch rze­ ścijańskich i K oranu jednocześnie) (s. 21).

N ajciekaw szym je d n a k pom ysłem Potockiego jest w prow adzenie do powieści Żyda W iecznego Tułacza. N ajciekaw szym — i z p u n k tu w idze­ n ia ew entualn ej k ry ty k i ch rześcijań stw a najpłodniejszym . Podanie o Ż y­ dzie, k tó ry u d erzy ł C h ry stu sa w czasie drogi krzyżow ej, znane było, jak podaje K ukulski, od V II w ieku. Od X III do X IX w. postać rzekom ego A hasv era pojaw iała się w coraz to in n y m k ra ju ; w prow adzenie więc do R ęko pisu je st zarów no ożyw ieniem leg en d y jak — być m oże — aluzją do w spółczesnej P otock iem u postaci. Podobną alu zję czyni w w ypadku w pro­ w adzenia do swego u tw o ru G erm an u sa — S a in t-G e rm a in (będzie o nim jeszcze mowa).

A hasver Potockiego nosi n a czole, zgodnie z hiszpańską w ersją legen­ dy, opaskę zasłan iającą płom ienne piętno. J e st nim znak „T hau” , o któ ­ ry m sta ro testam en to w e proroctw o Ezechiela w spom ina, iż naznaczeni nim byli ci spośród grzeszników Jerozolim y, k tó rzy żałow ali za swe winy. W prow adzając do swej powieści A h asv era w raz z jego obszernym opo­ w iadaniem , Potocki n a kanw ie legendy u sn u ł w łasną opowieść — czy n a w e t w ięcej: stw orzył w łasną w ersję leg en d y Żyda W iecznego Tułacza. Czyniąc A h asv era w n u k iem nadw ornego ju b ilera K leo patry , opow iadanie swego b o h a te ra snuć może Potocki na szerokim tle w y d arzeń całego a n ­ tycznego św iata, k o rzy stając ta k z historii, legend jak i z w łasnej fan tazji lu b raczej — w yobraźni. W zabaw ny sposób w y k o rzy stu je też postać w spółczesnego sobie a w a n tu rn ik a S ain t-G erm ain , k tó ry u trzym yw ał, że ży je dw a ty siące lat, w pro w adza go m ianow icie do opow iadania A h asvera jak o jego rów ieśnika, G erm anusa, późniejszego w yznaw cę C hrystusa. P o ­ sta ć G erm anusa, p ierw o tnie w yzn aw cy religii egipskiej, posłużyła zresztą P otockiem u do p orów nania tej relig ii z chrześcijaństw em .

P rz ep la ta jąc e się e le m en ty historii, legendy i fan ta zji czynią opowieść A h asvera le k tu rą frap u jącą; w idać w niej p raw dziw ą pasję pisarza i znaw ­ cy tem atu . N a ty m przy kład zie m ożna bardzo w yraźnie zauw ażyć, jak ą

(12)

przyjem ność spraw iało autorow i samo tw orzenie fabuły, jak ą satysfakcję erudycie — kom prom itow anie nauki. Może więc m. in, t u szukać w ypada p rzyczyn w prow adzenia do u tw o ru fan tasty k i, poszerzającej jego poten­ c ja ln y zakres tem atyczny; przyczyn, k tórych nie podjął się naw et określić najlepszy znaw ca tego zagadnienia, Roger Caillois.

Szczególnie uw idocznia się to w grupie opow iadań będących w yłącz­ nie tw orem in w en cji Potockiego, a zaw ierających liczne elem enty fa n ta ­ sty k i baśniow ej. N ależą one zresztą rów nież do typow ego arsen ału nie­ sam ow itości gotyckich, m ających przejm ow ać strachem .

Tak więc pojaw ia się w powieści postać B łażeja H ervasa, potępionego pielgrzym a, k tó rem u po śm ierci o jca-h erety k a ukazuje się tajem niczy nieznajom y, by, rozkazaw szy sw ym sługom unieść ciało zm arłego, synow i dostarczyć pieniędzy oraz obiecać pomoc w każdych okolicznościach i n a ­ m aw iać do używ ania życia. Później przychodzi pow tórnie, by ofiarow ać Błażejow i z a tru ty szty let i przedstaw ić się jako don B elial de G ehenna (z hebr.: S zatan z Piekła), następ n y m razem w ręcza bohaterow i podnieca­ jące cukierki. N iezw ykły sposób, w jak i don Belial każe H ervasow i w zy­ w ać siebie: o północy, n a moście, trzy k ro tn e klaśnięcie w dłonie, m ające przyw ołać k a re ru m ak i, jego służący M urzyn, podobnie też sposoby k u ­ szenia: złotem , cudzołóstwem , m orderstw em — oto rek w izyty i sceneria jak b y żyw cem w y jęte ze zbioru baśni.

Opowieść tę k o ro n u je finał, w k tóry m H ervas, św iadom y ju ż isto ty do n Beliala, w zyw a go, podpisuje krw ią cyrograf, ale nie zostaje p orw any do piekieł. T u Potocki, odchodząc od stereo ty p u baśniowego, dla sw ych celów kom pozycyjnych tw orzy inne zakończenie. Oto na czole H ervasa spod szponów diabelskich w y łan ia się piętno potępienia, odw rócone „ T h a u ”, a złotoskrzydły ch e ru b nak azu je m u sprow adzić na drogę zba­ w ienia d w u n astu ta k samo naznaczonych, aby H ervas mógł dostąpić łaski (i — aby au to r mógł snuć w szkatułkow ym Rękopisie dalsze opowieści o grzesznikach!).

I w ty m opow iadaniu pojaw ia się leitm o tiv powieści — H ervas popeł­ n ia grzech z dw iem a siostram i (także z ich m atk ą n a dodatek) — i ono przepojone jest, podobnie ja k poprzednie opowiadania, su b teln y m hum o­ rem . Co najdziw niejsze jednak: szatan kusząc przem aw ia argu m entam i H obbesa („miłość sam ego siebie jest zasadą w szystkich czynów lu d zk ich ” ; s. 565). P rz y k ła d autoironii? Czy raczej dowód n a to, że Potocki nie za­ m ierzał b y n ajm niej czynić serio w yk ład u filozofii m aterialistycznej, lecz obiektem ż a rtu uczynił całą wiedzę; że cała powieść je st w ielkim żartem w ielkiego uczonego? 18 Rów nie stereotypow o baśniow e jak w historii

18 K u k u l s k i (K 761) upatruje tu polem ikę z propozycjam i H elw ecju sza i La M ettrie’ego, d otyczącym i perspektyw now ej m oralności; jej pozytyw n y w yk ład w id zi n atom iast w historii m argrabiego Torres R ovellas.

(13)

H ervasa są w y d arzen ia fantasty czn e w historii pierw szego naw róconego przez potępionego pielgrzym a. K om andor Toralva m ianow icie zabił w W ielki P ią te k w p o jed y n k u przeciw nika, nie pozw oliw szy m u się w y­ spowiadać. D om agające się m szy w idm o zabitego i inn e m ściwe zjaw y prześladow ać m iały Toralyę, dopóki nie odpokutow ał i nie spełn ił jego żądań. W opowieści te j, włożonej w usta potępionego pielgrzym a, uderza b rak jakiegokolw iek ślad u ż a rtu czy ironii — oczywiście ze w zględu na to, że n a rra to re m jest w łaśnie potępiony pielgrzym ; nie może on kom pro­ m itow ać w łasnej h isto rii (por. histo rię Paszeka). J a k okaże się dalej, m ożliwości racjo n aln ego w ytłum aczenia lub rozw iania iluzji k p in ą nie znajdziem y jed y n ie w w y p ad k u opowieści przytoczonych jako literackie.

Pierw szą z tak ich opowieści jest H istoria T ybalda de La Jacquière, czytana przez A lfonsa w C ieka w ych opowiadaniach H a p p e liu sa 19. T y­ tułow em u jej bohaterow i, rozpustnikow i, szatan na jego b u tn e w yzw anie i przyrzeczenie duszy w y sy ła „n iew in n e” dziewczę, O rlandynę. W decy­ du jący m m om encie przeobraża się ona w L u cyfera i zapuszcza T ybal- dowi szpony w szyję, n a koniec zm ienia się w gnijące ścierwo.

Sposób ujęcia baśniow ego (a wyw odzącego się ze średniow iecznych chrześcijańskich w yobrażeń) m o ty w u p rzypom ina tu niek tóre u tw o ry C azotte’a (jak np. D iabeł za k o ch a n y); bo h atero w ie w iedzą od początku, iż piękna dziew czyna jest w yw ołanym przez nich sam ych szatanem , lecz d a ją się jak gdyby oszukać; obaj ze szponów szatana w y ry w ają się dzięki pom ocy religii. Za pow ód tej zbieżności należy uważać zapew ne nie św ia­ dom e naśladow nictw o, lecz w spólnotę arch ety p iczny ch m otyw ów baśnio­ w ych 20. Spośród szczegółów w łaściw ych sam em u Rękopisow i, a pow ta­ rzający ch się w ró żnych opowieściach, w ym ienić by m ożna ten, iż szata­ now i w ludzkiej postaci tow arzyszy praw ie zawsze M urzyn lub M urzyn­ ka. Szczegół nieobcy baśniom , a m ogący być „sy gn ałem ” diabelskości lub, co praw dopodobniejsze, m ający upodobnić każdą histo rię do historii E m iny i Z ibeldy (obecność służącej M urzynki u p rzy b yw ających z A fry ­ ki M auretan ek jest n atu raln a).

N astępn a opowieść zaczerpnięta została, jak sk ru p u la tn ie pod aje autor, z w ydanego w 1608 r. dzieła F ilo stra ta, jeszcze inne — z listów P liniusza (historia filozofa A tenora). Są one ja k b y w prow adzeniem do dyskusji A lfonsa z k ab alistą n a tem a t „duchów , w idm i u piorów ”, dysk usji quasi- -n auk ow ej, w k tó re j k a b a lista stw ierd za:

upiory [...] należą do n ow ych odkryć. R ozróżniam m ięd zy nim i d w a rodzaje, m ia n o w icie upiory w ę g ie r sk ie i p olsk ie, k tóre są po p rostu trupam i, w ych od

zą-19 E. W. H a p p e l , R e la tio n e s cu riosae. T. 3. H am burg 1687. Zob. К 718. 20 N ie m ożna jed n ak n ie w sp o m n ieć o częsty m w y stęp o w a n iu skojarzenia eros— th a n a to s w tej w ła ś n ie fo rm ie u L ew isa czy S ad e’a.

(14)

cym i w śród nocy z grobów dla w y sy sa n ia k rw i ludzkiej, i upiory hiszpańskie, czy li duchy nieczyste, które, w chodząc w p ierw sze lep sze ciało, nadają im do­ w o ln e kształty... [s. 133]

Cała ta pow ażna d y sk u sja o duchach i o k abalistach (do k tó ry ch zali­ czono Szym ona M aga i Apoloniusza z Tiany!), mimo że wiąże się z p ier­ w otnym planem fab u larn y m powieści, wychodzi poza jego obręb, a rze­ komo naiw ne w yw ody p ustelnika staw iają na jednej płaszczyźnie upiorne zjaw y staroży tne i „now ożytnego” szatana, w rów nym stopniu też ośmie­ szając w ia rę w ich rzeczyw iste istnienie:

S ąd zę [...], że ch cia ła ona [tj. em puza] pożreć raczej duszę niż c ia ło M enipa i że em p u za ta b yła po prostu szatan em p ożądliw ości; w szela k o n ie pojm uję tych słów , które nad aw ały taką potęgę Apolloniuiszowi. P rzecież filo zo f ten nie był ch rześcijan inem i n ie m ógł używ ać straszliw ej broni, jaką K ościół złożył w naszych rękach; nadto, jak k olw iek starożytni m ogli pod p ew n y m w zględ em zaw ład n ąć złym i ducham i przed narodzeniem C hrystusa, atoli krzyż, nakazaw szy m ilczen ie w szelk im w yroczniom , tym bardziej w y zu ł z p o tęg i bałw och w alców . M niem am w ięc, że A p ollon iu sz n ie tylko nie b ył w sta n ie w yp ęd zić n ajm n iej­ szego szatana, ale n aw et nie m iał żadnej w ła d zy nad o sta tn im z duchów , w i­ dziadła te b o w iem pokazują s ię na ziem i za bożym d ozw oleniem , i to zaw sze prosząc o m sze, których, jak w iecie , zupełnie n ie znano za czasów pogańskich, [s. 130]

Na ty m kończy się re je s tr opowieści i m otyw ów fantastycznych, roz­ m ieszczonych na różnych planach powieści, na różnych płaszczyznach jej rzeczyw istości. J a k widzim y, podział m otyw ów fantasty czny ch „w zdłuż” owej rzeczyw istości powieściowej nie pozw ala jeszcze określić ani cha­ ra k te ru , ani fu n k cji w Obrębie poszczególnych w arstw . S pró bu jm y to zrobić, tra k tu ją c owe m otyw y globalnie.

Przede w szystkim trzeb a z góry się zastrzec, iż, rozum iejąc pojęcie „ fa n ta s ty k i” podobnie ja k Caillots, jako „zakłócenie spójności w szechśw ia­ ta przez porządek nadprzy rod zo n y ” i „grę człowieka ze stra c h em ”, w od­ m iennym znaczeniu używ am y pojęcia „baśniow y”. Baśniow y elem ent powieści to nie ty le należący do św iata baśni (w k tó ry m cudowność jest r e g u łą ) 21, ile — m ający swój bezpośredni baśniow y rodowód, sw oje ko­ rzenie w zasobie m otyw ów baśniow ych, w ytw orzonych przez tra d y c ję ludow ą i przez czerpiącą z niej k u ltu rę literacką.

E lem en ty te, om aw iane tu ta j przy każdym poszczególnym w ypadku, nie tw orzą b y n ajm n iej owego „św iata b aśn i”, o k tó ry m pisał Caillois, w y stę p u ją na różnych poziom ach u tw o ru (najliczniej oczywiście n a płasz­ czyźnie opowieści „literack ich ” lub stw orzonych przez autora). Ich rola je s t inna — są one bow iem kom ponentem fa n ta sty k i powieści, ta k samo ja k w ierzenia i w yobrażenia m itologiczne, biblijne, h isto ry

(15)

n e czy w reszcie m o ty w y będące w łasnością samego Potockiego. Węzła tego nie da się rozplątać. Nie trzeb a tego zresztą czynić, gdyż, jak już wspom niano, w szystkie te elem en ty istn ieją i fu n k cjo n u ją na zasadzie absolutnej równości.

S pró b u jm y określić nieco bliżej c h a ra k te r fan ta sty k i R ękopisu znale­ zionego w Saragossie.

Caillois pisząc, iż „Założeniem opow iadań fan tasty czny ch nie jest by­ najm niej uw ierzy teln ien ie istnienia św iata widm , zjaw i duchów ” 22, lecz ,,gra człow ieka ze stra c h em ” , w ym ienił kilka „uników ”, dzięki którym au torzy często rozw iew ają pozorną fa n ta sty k ę swoich utw orów : sygnali­ zowanie, iż niezw ykłość w y darzeń b y ła inscenizow ana, przedstaw ianie om am ień b o hatera jako snów lub h alucynacji, w reszcie odwołanie się do różnych anom alii przy ro d y bądź do zjaw isk w rod zaju telepatii, sp iry ­ tyzm u itp., jako do zjaw isk jeszcze nie poznanych.

W ydarzenia fan tasty czn e powieści Potockiego są, jak dow iadujem y się przy jej końcu, „zainscenizow ane” dla b o h atera w celu w ypróbow a­ nia go. Zabieg typow y, a w czasach Potockiego c h a rak tery sty czn y szcze­ gólnie d la A n n y Radcliffe. Równocześnie jed n ak trzeb a pam iętać o in ­ nym , znam iennym u Potockiego sposobie rozw iew ania iluzji fan tasty k i ju ż w tra k c ie jej tw orzenia, p rzy pom ocy hum oru, żartu, kpiny, czego przy k ład y ju ż przytaczaliśm y. Cała powieść jest jed n ą w ielką igraszką z czytelnikiem , k tó rem u Potocki każe bać się i śm iać — i to n aw et nie na przem ian, lecz rów nocześnie.

K om prom itację budow anej przez siebie iluzji posuw a zresztą auto r aż do obnażania chw ytów literackich, k tó re stosuje w utw orze (zabieg częsty w powieści ty c h czasów). Tak więc Rebeka w momencie, gdy Cy­ gan zm uszony był przerw ać opowieść historii M arii de Torres, mówi:

W isto cie — [...] przykro m i, że p rzerw an o n aczeln ik ow i opow iadanie. Zo­ sta w iliśm y hrabiego leżą c eg o w szrankach i jeżeli do jutra nikt go n ie p od n ie­ sie, lęk a m się, żeby n ie b yło za późno. [s. 188]

T rzy k ro tn ie żali się na skom plikow aną budow ę powieści szkatułkow ej V elasquez, mówiąc:

Z aw sze zd aw ało m i się, że rom anse i in n e dzieła podobnego rodzaju w in n y być p isan e w kilk u kolum nach, na k ształt tab lic chronologicznych, [s. 335]

C hw ytam i obnażającym i już nie w a rszta t pisarza — budowniczego powieści, lecz pisarza — tw órcy fabuły, są: n astęp u jąca po zakończeniu opowieści C ygana o losach G iulia R om ati w zm ianka, iż u H appeliusa m ożna znaleźć podobną historię, podanie „ad resu” licznych opowieści w plecionych (K ukulski nazw ał w zw iązku z tym R ękopis „m ałą antolo­

(16)

gią św iatow ej now elistyki fan tasty czn ej” ; К 765), przede w szystkim zaś słowa k ab alisty o w ystępującym w powieści Żydzie W iecznym Tułaczu:

Od niejakiego czasu [...] spostrzegam , że w łóczęga zn acznie się postarzał, a le przecież do śm ierci go to nie doprow adzi, gdyż w takim razie cóż by sta ło się z w a szy m podaniem , [s. 513]

Już te nieliczne przy k łady nasuw ają m yśl o autotem atycznym cha­ rak te rz e Rękopisu. Rozważenie tego aspektu przekracza ram y niniejszego szkicu, powinno być jed n ak przeprow adzone celem pełniejszego określe­ nia tego dzieła.

Z astanaw iano się często, czemu Potocki do u tw oru swego w prow a­ dził fan tasty k ę czy, w edług sform ułow ania K ukulskiego, „śm iałe myśli R ękopisu sk ry ł w olśniew ający strój fan ta sty k i” (K 767).

M achineria spraw nadprzyrodzonych, traktow ana tserio i w y łą czn ie z k om ­ pozycyjnej konieczności uzyskująca w rom ansie grozy naturalne czy w zględ n ie naturalne rozw iązanie, w R ęk o p isie staje się przedm iotem lekkiej, w y ra fin o w a ­ nej igraszki. [K 765]

W ynika to, zdaniem K ukulskiego, z odm iennej m otyw acji, uzasadnia­ jącej w ystępow anie w utw orze w ydarzeń niezw ykłych i postaci spoza tego świata. W powieści grozy jest ona bowiem irracjon alna, podczas gdy w Rękopisie postaci przychodzą nie z innego św iata, lecz z lite ra ­ tu ry , nie trzeb a więc dowodzić ich nieistnienia. Ja k m ieliśm y już okazję stw ierdzić, jest to wniosek niesłuszny, zbytnio uogólniający k ilkakrotne w ystąpienie w powieści fabuł lub postaci literackich.

Rolę fan ta sty k i w utw orze Potockiego usiłowali określić na różne sposoby wszyscy nieom al badacze powieści:

[A. Brückner:] N ajfan tastyczn iejsze opow iadania, god n e [...] grasujących w ted y w ła śn ie rom ansów p. R adcliffe, w yp ow iad ają w a lk ę w szelk iej fan ta- styczności.

[J. L orentow icz:] jest to n iew ą tp liw ie jedna z przedniejszych prób p ow ieści w schodnich.

[Z. Sinko:] m im o fantastyki i niecodzienności fabuły, m istrzow sk iego igra­ nia elem en tam i nadprzyrodzonym i i atm osfery grozy, a n aw et m akabry, jest to w gruncie rzeczy dzieło osiem n astow ieczn ego racjonalisty filozofa, a n ie eskapi- styczn ego poszukiw acza cudow ności i se n s a c ji23.

Poglądy Caillois zostały przytoczone już wyżej, przypom nieć można jego wątpliwości: „Dlaczego swoją obszerną powieść rozpoczął od zjaw i duchów, pozostanie tajem n icą”, i domysł:

Raz jeszcze zw racam uw agę na o w e niekończące się naw roty w ydarzeń, z uporem — jak n ieu stęp liw y w yrzut su m ien ia — podw ażające racjonalny po~ 23 A. B r ü c k n e r , Jana hr. P otockiego p race i zasłu gi n aukow e. W arszaw a ШИ, s. 27. — J. L o r e n t o w i c z , w stęp do: J. P o t o c k i , R ękopis zn a le zio n y w Saragossie. W arszaw a 1917, s. X II. — Z. S i n k o , loc. cit.

(17)

rządek św iata, zdobycz o sią g n iętą z takim m ozołem , i którą P otocki uw ażał za u trw alon ą raz na zaw sze. 1 n asu w a się przypuszczenie, że te n o d w et ciem ności, słuszny, lecz n iep ok ojący, jest czym ś użytecznym , gdyż nie pozw ala rozum ow i spocząć na laurach. Przypom ina, że otch łań z której cudem został w yw ied zion y, pozostaje n iezg łęb io n a i p ełn a nieu jarzm ion ych m o c y 24.

Odpowiedź na p y tan ie o sens w prow adzenia fa n ta sty k i do Rękopisu w y d aje się jedn ak prostsza — powieść ta jest pastiszem najnow szych m odnych w czasach Potockiego powieści fa n ta s ty c z n y c h 25; pastiszem , k tó ry m sam a u to r się bawi. S tąd błędem jest szukać „źródeł” fan tasty k i powieści Potockiego lub utożsam iać jego m etodę z jakąkolw iek in n ą — w Rękopisie odb ijają się bowiem jak w m agicznej la ta rn i w szystkie zna­ n e X V III-w iecznym czytelnikom powieści fantastyczne. Z C azotte’em

(okuitystą!) łączy Potockiego ów „beztro sk i” sposób tra k to w a n ia sw ych opowieści, jak i zwyczaj cy to w an ia na k o ń u dzieł, z któ ry ch korzystał przy tw o rzen iu fabuły; z Radcliffe — „inscen izacy jny ” c h a ra k te r cudow ­ ności; z S ade’em — silnie erotyczny i p e rw e rsy jn y c h a ra k te r utw oru, m askow any otoczką fan tastyczną, podobnie z Lew isem (trzeba tu przy ­ pom nieć też w ystąpienie w pow ieściach Lew isa i Potockiego zarówno elem entów fan ta sty k i ludow ej, jak — postaci Żyda Wiecznego Tułacza); z B eckfordem — ironiczne tra k to w a n ie religii. J a k widać z powyższego zestaw ienia, a także z rozw ażań dotyczących fan tasty ki, nie stanow i ona w R ękopisie k ategorii „sam odzielnej”. N iejednokrotnie w ypada, przy om aw ianiu pew nych m otyw ów fantasty czn y ch , odw oływ ać Się do po­ wieści gotyckich, w k tó ry ch one rów nież w ystępu ją. Pow odem jest ten p rosty fakt, iż fa n ta sty k a tego ro d zaju była in teg raln y m składnikiem gotycyzm u, stanow iącego w ręcz jedno z jej historycznych w c ie le ń 2δ. W yróżnić tu należy w Rękopisie te elem en ty fantastyczne, k tó ry ch celem jest w prow adzenie d y dak ty zm u bądź persyflaż — postaci k abalisty, Żyda W iecznego Tułacza itp.

D rugą podstaw ow ą w a rstw ą R ękopisu znalezionego w Saragossie, sil­ nie splecioną z poprzednią, jest więc rom ans gotycki. Na gotycki ch arak ­ te r tego dzieła długo nie zw racano u w a g i27, mimo iż mówiono dość często o jego podobieństw ie do utw orów A. Radcliffe czy Lewisa, głównie jed ­ nak o podobieństw ie w aspekcie ich fan tasty k i. Tym czasem powieść Po­ tockiego nosi wiele inn y ch cech rom ansu gotyckiego; m ożna n aw et z ary ­

24 C a i l l o i s , O d p o w ie d zia ln o ść i sty l, s. 95— 96.

25 P rzypom nijm y, że taką m ożliw ość sy g n a lizo w a ła już Z. S i n k o . Zob. przy­ pis 12.

26 J a n i o n , op. cit., cz. 4.

27 P ierw sza w sp o m n ia ła o nim J a n i o n (op. cit., s. 402): „trzeba było jeszcze o m ó w ić osobno p rzew rotny gotycyzm R ęk o p isu zn a lezio n eg o w S aragossie”.

(18)

zykować tw ierdzenie, że jej „ogólny p lan ” jest bardziej gotycki niż fan ­ tastyczny.

Powieść gotycka, któ rej estetyka wiązała się z koncepcjam i estetycz­ nym i E. B u rk e’a 28 (źródłem wzniosłości — groza, niejasność, dziwność obrazów), rozw ijająca się w drugiej połowie w. XVIII, a sięgająca lat dw udziestych w. XIX, posiadała wiele odm ian, z których każda nosiła odrębne cechy. Zofia Sinko wylicza w yróżnione przez M. Sum m ersa trzy podstaw ow e ty p y powieści, jakie ukształtow ały się w rozw oju „gothic sto ry ” (jej cechy to krw aw a nadprzyrodzoność oraz w ątek sen ty m en tal­ ny; powieść tę zapoczątkow ał W alpole Z a m kie m Otranto), mianowicie: „historical gothic” (bardziej przygodowa, m niej nadprzyrodzoności — Leland, Lee, F uller, Reeve); „sentim ental gothic” (w ątek sen tym en talny oraz „w ytłum aczona cudowność” — Radcliffe); „terror gothic” (kształto­ w any m. in. przez rom ans o rie n taln y Beckforda; najw ybitniejszy auto r — Lewis) 29.

K tórem u typow i odpowiada Rękopis Potockiego? W ielokrotnie usiło­ w ano dowodzić, iż bez w ątpienia Radcliffe była jego m istrzynią. Nie zw racano natom iast uwagi na to, że Rękopis nie nosi ani śladu sen ty m en­ talizm u, ta k charakterystycznego dla twórczości pani Radcliffe, jest r a ­ czej powieścią przygodową; rów nież fan tasty k a (mimo iż rozw iana w za­ kończeniu) różni się zasadniczo od „w ytłum aczonej cudowności” . Ale za­ c y tu jm y teraz spostrzeżenia Zofii Sinko na tem at utw o ru Lewisa:

M nicha [...] da się przyrów nać [...] do w ielk iej sak iew k i, w której L ew is p o­ m ieścił w szy stk ie elem en ty, sk ła d a ją ce się na rom ans typu te r ro r g o t h i c : p od stę­ py złego ducha, czarną m agię, przeraźliw ego upiora, m akabrę, ob sesję śm ierci i grobu, gotycką podziem ną i nadziem ną scenerię (lochy, krypty, zam ek lin d en - berski) oraz scen y przem ocy, m ordu i śm ierci. F antastykę i m otyw y nadprzyro­ dzone czerp ie m łody autor z rozlicznych źródeł, lecz u m iejętn e ich dobranie i zręczne w p lecen ie w intrygę o typie pow ieści obyczajow ej św iad czy o jego dużej pom ysłow ości i ta len cie M.

Słowa te w większości m ożna by odnieść do rom ansu Potockiego, dodając inne wspólne cechy: silnie erotyczny c h arak ter (sade’owski), dem askacja fan tasty k i przy pomocy kpiny czy choćby identyczne m o­ ty w y — Żyda W iecznego Tułacza (z płonącym krzyżem na czole i p rze­ paską), zabiegów m agicznych M atyldy, siostry kabalisty, sprow adzającego letarg napoju, itd. Zasadniczą różnicę m iędzy obydwiem a powieściami łatw o jednak dostrzec: w Rękopisie nie znajdziem y ani śladu właściwej

28 W yłożył je w rozpraw ie z r. !1765: Philosophical E nquiry in to the Origin of our Id eas of th e S u b lim e an d Beautiful.

29 Z. S i n k o , w stęp do: M. G. L e w i s , Mnich. W rocław 1964, s. X III—XIV, przypis, oraz s. X X X V I. B N II 138.

(19)

M nichowi, dusznej atm o sfery krw i, zbrodni i praw dziw ej śm ierci, atm o­ sfery jakże gotyckiej.

Tak w ięc m ówiąc o Rękopisie jako o powieści gotyckiej, nie można odnieść go do żadnej z odm ian tej powieści, a ty m bardziej do dzieł żad­ nego z tw órców w yłącznie. U tw ór Potockiego nosi bowiem pew ne swo­ iste cechy, k tó re p ostaram y się bliżej określić, przy jrzaw szy się dokład­ niej jego poszczególnym gotyckim elem entom .

W spom inany już fak t, iż nie uw ażano dotychczas R ękopisu za po­ wieść gotycką, lecz — fan tastyczn ą, spowodował zapew ne i to, że jego szkatułkow ą budow ę w iązano z tra d y c ją baśni, tra d y c ją w schodnią, za­ pom inając o bliższej P otockiem u technice opowieści sn u ty ch jed n a z d ru ­ giej (K u b u ś fa talista D iderota, Id zi Bias Lesage’a, powieści senty m en ­ taln e pani de G enlis czy wreszcie M nich Lewisa), ja k i o m istrzow sko stosow anej m etodzie w zbudzania ciekawości przez zaw ieszanie akcji (,,sus­ p en se”) w pow ieściach pani Radcliffe.

Podobnie nie zwrócono uw agi n a m iejsce akcji u tw o ru Potockiego — H iszpanię — tra d y c y jn e obok W łoch w powieści gotyckiej 31 ani na takie elem enty, ja k specyficzna, rom antyczna sceneria, znaleziony rękopis, prze­ pow iednie itp.

H istoria przygód A lfonsa v a n W orden zaczyna się więc opisem gór S ie rra M orena, uzupełnionym strasznym i wieściam i, jakie rzekom o k rążą o ty m dzikim k ra ju pełn y m rozbójników , kontrabandzistów , Cyganów - -ludożerców (!), sam otnych gospód zam ieszkiw anych przez duchy; nadto jeszcze p rzestrzeg a b o hatera przed w y p raw ą w te góry doświadczony człowiek. K olejne niezw ykłości — zniknięcie służących, szubienica, gos­ poda, E m ina i Zibelda, tajem niczy napój — om ówione zostały już wcześ­ niej. Dodać by tu trz e b a jedyn ie w zm iankę o C yganach-przem ytnikach, w k tó ry c h tow arzystw ie przez czas jakiś p rzeb y w ał Alfons, oraz o dw u pięknych córkach ich wodza, łudzących podobieństw em do M auretanek. W dalszej drodze A lfons spostrzega „gotycką kaplicę, o k tó rą opierała się m ała chatka, z pozoru w y glądająca na p u ste ln ię ” (s. 27) — takiej sce­ n e rii nie pow sty d ziłab y się żadna szanująca się powieść sentym entalna! — a w niej p u steln ik a i „opętanego Paszeko”. Im ię to dość często spotykane wówczas w pow ieściach (np. w In ez de K astro pani de Genlis).

Z araz potem p o jaw iają się ch ara k te ry sty c z n e postaci przez cały wiek grasujących po lite ra tu rz e zbójców, tyle że nie napadających, ale uw al­ niających b o h atera z rą k in k w iz y c ji32. Zam ieszkują oni oczywiście

poło-31 Jak k olw iek zlok alizow an ie akcji w H iszp an ii u m o ty w o w a n e być m ogło rów ­ nież znajom ością tego kraju i zain teresow an iem , jakim darzył go autor, a tak że m ożliw ością u m ieszczen ia tu p rzed sta w icieli różnych religii i kultur.

32 Zob. c ie k a w e rozw ażania J a n i o n (op. cit., cz. 4, rozdz. 5, 6) na tem at ro­ m antycznej k on cep cji „szlach etn ego zb ójcy”.

(20)

żonie pod ru in am i m iasta w spaniałe podziemia, do których m ożna się dostać jedynie przez studnię. P rero m an ty czn a i „gotycka” ta sceneria (por. ty tu ły i m iejsca akcji powieści gotyckich!) niekoniecznie zaczerpnię­ ta została z Idziego Blasa L esage’a (jak tw ierdzi K ukulski; К 766), nie jest też wcale w ym yślona przez Potockiego, lecz wiąże się ściśle z histo­ rycznym i m iejscam i schronienia m uzułm anów w H isz p an ii33. Stanow i ona jeden z bardziej typow ych przykładów am biw alentnego c h a ra k te ru powieści — jej „literackiego” i „naukow ego” zarazem zabarw ienia.

Po raz w tó ry pojaw iają się owi zbójcy, by zwabić Alfonsa w zarośla i kazać m u przybyć za p arę dni w oznaczone m iejsce, które oczywiście okazuje się w ejściem do podziemi, otw ierającym się za pomocą ta je m ­ nego m echanizm u poruszającego głazy; w podziem iach znaleźć się musi grobowiec z białego m arm u ru ośw ietlony czterem a lam pam i i m odlący się derw isz; w yjście stam tąd prow adzi zaś do ru in zam ku K assar-G om e- lez. T rudno o pełniejszą realizację gotyckiej scenerii, z „obow iązkow ym ” grobowcem, k tórą ta k św ietnie um iała wyczarować Radcliffe (P ustelnik tajem nego grobowca, P u stelnik z czarnego grobowca) czy L e w is 34.

Przytoczone tu zostały dotychczas „gotyckie” elem enty p lan u głów­ nego powieści, jed n ak nie jest to jed y n y plan, na któ ry m one w ystępują. J a k wiemy, powieść obfitu je w liczne opowiadania bohaterów o nich sa­ m ych i o innych postaciach. Opow iadania te noszą również znam iona powieści gotyckich. H istoria Gomelezów i ich zam ku Kassar-G om elez może tu być czystym przykładem gatunku. Jej cechy: historyczny i re- w elatorski c h a ra k te r akcji, odkryw ającej rzekom o tajem nice historii, egzotyka, tem at (niezwykłe dzieje tajnego związku, którego członkowie p lan u ją przew rót polityczny), tajem niczość i przepych podziemi, gdzie akcja się toczy, niezw ykłe losy głównego bohatera — szejka Gomele­ zów — wszystko to każe traktow ać historię Gomelezów jako przykład powieści ty p u ,,historical gothic”.

Zupełnie inny ty p rep re z en tu je historia Cygana P andesow ny (Juana de Avadoro). Jest ona najobfitsza w szczegóły, często krzyżuje się z opo­ wieściam i inny ch osób, jednocześnie zaś z w ątkiem głów nym u tw oru zw iązana jest n ader luźno — poprzez parę aluzji do jego m otyw ów fan ­ tastycznych. Przytoczm y najw ażniejsze etapy bujnego życiorysu Juan a: dzieciństw o jego jako syna dziw aka; p rzeb ran y w roli narzeczonej wice­ k ró la M eksyku; w klasztorze teatynów , w przeb ran iu h rabian ki zako­

33 Por. p odziem ia z Id zie go Blasa, na odm ianę będące m iejscam i schronienia ch rześcijan przed M aurami.

34 O typ ow ych w ów czas skojarzeniach erotyczno-cm entarnych (por. Mnich, op o­ w ia d a n ia S ad e’a), znajdujących od b icie w scenerii w ydarzeń, była już m ow a (zob. też J a n i o n , op. cit., cz. 4, rozdz. 8).

(21)

chanej w cnotliw ym księdzu S a n u d o 35; ucieczka p rzed k a rą inkw izycji w „p rz e b ran iu ” nieboszczyka; Ju a n jako żebrak, służący k a w a lera Toledo; J u a n jako ad o rato r księżniczki Avila, ta jn e m ałżeństw o z nieistniejącą siostrą k się ż n icz k i36; J u a n ojcem O ndyny w ychow anej w u k ryciu w gó­ rach; k a rie ra polityczna J u a n a i jej k rach; służba Gomelezom w roli naczelnika Cyganów, m ałżeństw o z dw iem a C ygankam i (!), dwie córki — oto zaiste skom plikow ane losy.

N ietrudno zauw ażyć, że mimo pew nych realiów h istorycznych (karie­ ra polityczna!) przew ażają tu elem en ty sen ty m en taln y ch h istorii miłos­ nych obok elem entów powieści aw an tu rn iczy ch i obyczajow ych (podobny c h a ra k te r m ają w R ękopisie rów nież historie opowiedziane przez P an d e- sownę — M arii de Torres, księżnej M edina Sidonia, F rasq u ety Salero, hrabiego de P e n a Velez 37). G dyby się próbow ało zaklasyfikow ać opowieść tę w edług wyżej przytoczonego klucza, trzeb a by ją bez w ątpienia zali­ czyć do ty p u „sentim ental gothic” , w ro d zaju powieści pan i Radcliffe.

Równocześnie nie sposób nie zauważyć, że w przeciw ieństw ie do serio p o trakto w anej h istorii Gom elezów — historię J u a n a A vadoro określić by m ożna jako „uśm iech n iętą” . W y korzystując z upodobaniem ch w y ty go­ tyckiej powieści sen ty m en taln ej Potocki baw i się nim i i pokpiw a sobie z nich; w idać to zwłaszcza w tedy, gdy z całym spokojem opisuje nie­ praw dopodobne sy tu a c je (np. epizod z Ju a n em i L eonorą-M anuelą 38) lub stosuje przerysow ania w prezen tacji postaci (np. w icekróla M eksyku). Nie jest to jed n a k parodia, lecz — podobnie jak w w ypadku „powieści fa n ta sty c z n e j” — pastisz; Potocki, zadość czyniąc przem ożnej pasji pisa­ nia, śm ieje się z samego siebie jako autora. Stąd też, skoro w ątek fa n ta ­ styczny w yczerpuje się, sięga po inny, oba tra k tu ją c „ in stru m e n ta ln ie ”. Ju ż Caillois zauw ażył, że w m iarę posuw ania się akcji c h a ra k te r powieści staje się bardziej „łotrzykow ski” niż „nad p rzy rod zon y” 39.

Jeszcze inaczej przedstaw ia się h isto ria rozbójnika Zota. Je st ona w pew nej m ierze p a ra leln a do historii Ju a n a; syn „rozbójnika z koniecz­ ności”, ja k p rzystało n a „szlachetnego zbójcę”, wchodzi na tę drogę

35 P ostać ku szon ego zak on n ik a przypom ina postać A m brozja z Mnicha. 36 M ożna doszukać się tu śladu m o ty w u „m iłości w e tró jk ę”.

37 Spośród tych liczn ych , pokrew n ych pod w ielo m a w zg lęd a m i o p o w ieści w y ­ różnić n ależy h istorię m argrabiego Torres R ovellas, a szczeg ó ln ie m eksykański epizod jeg o losów , zw iązan y z m iłością do uroczej T laskali, która zm arła w w ię z ie n iu u boku ukochanego; uderza tu p od ob ień stw o do op ow iad ań C hateaubrianda, jak i o g ó ln ie prerom an tyczn y charak ter (egzotyka N o w eg o Ś w ia ta jak o szczegół dotych­ czas n ie znany).

38 P rzyk ład użycia ch arakterystycznego, „h offm an ow sk iego” (zob. J a n i o n , op. cit., cz. 4, rozdz. 2) ch w y tu podw ojenia, w p row ad zen ia sobow tóra.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Przez pewien czas spokojnie przypatrywałem się zachwycającym tancerkom, na koniec poruszenia ich, coraz gwałtowniejsze, odurzający dźwięk mauretańskiej muzyki,

Porównaj teoretycznie uzyskan¡ warto±¢ optymalnej kompresji z kompresj¡ uzyskan¡ za pomoc¡ programu ZIP, PanTadeusz.zip.. Narysuj

a) Zaznacz na sferze Blocha stany o polaryzacji: poziomej, pionowej, pod k¡tem 45 ◦ do poziomu, pod k¡tem 135 ◦ do poziomu, polaryzacji koªowej lewo oraz prawo skr¦tnej

d) Podaj przykªad jednego pomiaru uogólnionego, który wystarczaªby to jednoznacznego wyznaczenia ρ (oczywi±cie przy zaªo»eniu, »e powtarzamy go niesko«czenie wiele razy w

Zadanie 3 (50 pkt) Istnieje ciekawy i do±¢ nieintuicyjny trik, który praktycznie za darmo pozwala nieco podnie±¢ graniczny QBER poni»ej którego mo»na uzna¢ protokóª za

morfozy, które ciągle kwestionują tożsamość postaci i bohatera, z tym że ten bohater angażuje się w trudne, bardzo poważnie potraktowane dochodzenie do

I tak oto widzimy, jak obaj niedawni wrogowie pochylają się nad tym tekstem zapominając o wszystkim, co ich dzieliło (znając ekspansywność Gomelezów nie można zresztą

V řadě případů sice bylo možno věty s aniž po předchozí kladné větě interpretovat jako příslovečné určení očekávaných, ale nenastalých okolností,