• Nie Znaleziono Wyników

Tradycja napoleońska w "Konradzie Wallenrodzie" A. Mickiewicza

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Tradycja napoleońska w "Konradzie Wallenrodzie" A. Mickiewicza"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

Zofia Wójcicka

Tradycja napoleońska w "Konradzie

Wallenrodzie" A. Mickiewicza

Rocznik Towarzystwa Literackiego imienia Adama Mickiewicza 13, 81-89

1978

(2)

Rocznik X III/1978 Towarzystwa Literackiego im. A . Mickiewicza

II. MICKIEWICZIANA I MATERIAŁY Z EPOKI

MICKIEWICZA

a. Materiały

Z o fia W ójcicka

T R A D Y C JA N A P O L E O Ń S K A

W K O N R A D Z IE W A L L E N R O D Z IE A. M IC K IE W IC Z A

Praw idłow e odczytanie Konrada Wallenroda wiąże się z historią p o b y tu A. M ic­ kiewicza w R osji. W świetle tej oczywistej, znanej badaczom u tw o ru tezy, po d ru ­ giej w ojnie światowej uzupełniano w iadom ości o praw ie pięcioletnim okresie życia poety n a zesłaniu. Znaczące prace napisali: S. Fiszm an, L. G om olicki, L. P odhorski- -O kołów , S. L a n d a i H . W olpe. W centrum zainteresow ań znalazły się k o n tak ty M ickiewicza z przygotow ującym i pow stanie grudniow e spiskow cam i rosyjskim i. F a k t, że polski p o eta w łączony był w krąg trudnych zm agań z carskim uciskiem spow odow ał rozpatryw anie genezy ideowej Konrada Wallenroda na tle rosyjskiego dekabryzm u i polskiego ruchu rew olucyjnego z la t dw udziestych X IX w 1.

O dkrycie w m etaforze u tw oru kolizji m oralnych działaczy politycznych o d ­ sunęło n a dalszy plan św iadom ość historyczną pisarza, a napisanie Konrada Wallen­

roda połączyło z przyjazdem M ickiewicza z Odessy do M oskw y. U p ad ł tym sa­

m ym p ro b lem dawnej szkoły historyczno-badaw czej, k tó ra rozw ażała zawiłe drogi kom pozycji i czasu pow stania utw oru. W róciła do tej spraw y o statn io A. W itkow ­ ska, pisząc n a m arginesie pracy o M ickiew iczu: „m ożna się dom yślać, że zam ierzał dw a odrębne utw ory na p o d o b n y tem at, k tó re później stopił w jeden, znany nam z obecnego kształtu p o em atu ” 2.

W okresie m iędzyw ojennym pojaw ił się w „W iadom ościach L iterackich” a rty ­ k u ł E. K ipy z dużym i fragm entam i pracy anonim ow ego a u to ra pt. Prawdziwy

życiorys Tom asza Padurry (P oznań 1875). Szło o w ypowiedź odsłaniającą jeszcze

je d n ą genezę pom ysłu Konrada Wallenroda. A u to r arty k u łu nie wiedział, k to kryje się za k ryptonim em ( ... ) pracy o P adurrze, ani k to opow iedział M ic­ kiewiczowi zdarzenie z 1812 r., k tó re m iało dać „pierw szą myśl do Konrada W al­

lenroda. O d wyjaśnienia tajem nicy uzależniał bardziej obiektyw ne rozm ieszczanie

akcentów podczas interpretacji idei p o e m a tu 3. Przy obecnie dostępnych m ateria­

(3)

— 82 —

łach nie jest to w pełni możliwe. Celem m ojego artykułu stało się poszerzenie wie­ dzy o ukraińskim epizodzie życia M ickiewicza i złożonej genezie Konrada Wal­

lenroda.

W ykrycie autorstw a Prawdziwego życiorysu nie było łatwe. „N ow y K o rb u t” podaje dw a ew entualne nazw iska: A. W asiutyński (?), W. B arański (?). P ad u rra zm arł w m ajątku W asiutyńskich. W tekście czytam y: „wyjechał do K oziatyna na dni kilka i stam tąd nie pow rócił więcej. O bca dłoń przyw arła m u pow ieki” (s. 94). Poniew aż nie m ógł tego napisać pierwszy z a u to ró w 4, w grę wchodzi W ik to r Ba­ rański, artysta-m alarz, dow cipny i miły h u laka, któ ry czasem byw ał w P o z n a n iu 5, a więc m ógł załatw ić wydanie pracy w d ru k arn i W. Ż upańskiego, nigdy je d n a k nie p arał się pisaniem , n ato m iast jego m łodszem u b ra tu Franciszkow i przepow iadano pisarską przyszłość i rzeczywiście zostały po nim płody pióra. D ra m a t pt. K o­

leżeństwo szkolne (Żytom ierz 1860) m a dedykację: „Tom aszow i P adurrze na p a ­

m iątkę m oich lat dziecinnych, a w dow ód czci i przyjaźni pośw ięca a u to r” .

Prawdziwy życiorys w yjaśnia długoletnie k o n tak ty P adurrów z rodziną m atki

au to ra, mówi o jej przyjaźni z polsko-ukraińskim poetą. Synow ska delikatność, a m oże obaw a, by nie pozbaw ić m atki czci m ogła być pow odem ukrycia autorstw a pracy. D ow odem przyw iązania F ranciszka B arańskiego do m atki jest spostrzeże­ nie w nekrologu, że po jej śmierci nie cenił życia6. W łańcuszkow ym dow odzeniu tożsam ości a u to ra Prawdziwego życiorysu z osobą B arańskiego ważne ogniw o sta­ nowi k onfrontacja jego wypowiedzi o posiadaniu listów poety do m atki z zapisem bibliograficznym stwierdzającym istnienie, niestety zaginionych, listów Tom asza P adurry do Franciszki B arańskiej7. W ażniejsze byłoby jed n ak ustalenie nazw iska jej ojca, ad w okata sądu głów nego w Ż ytom ierzu, którego dom stał o bok dom u P iotra M oszyńskiego (s. 26). Jeden z synów ad w o k ata, ja k mówi B arański, został w czasie pow stania listopadow ego wzięty do niewoli rosyjskiej pod Troszczą. Zesła­ no go na Sybir. D rogę do T obolska odbył pieszo razem z księciem R om anem San- guszką. Był później nauczycielem w Jenisiejsku (s. 55). N a podstaw ie znanych mi pam iętników i prac o P olakach na Syberii nie udało się poznać nazw iska zesłańca, k tó re nosił jego ojciec, świadek zdarzenia z 1812 r. Franciszek B arański pisze:

,,Z rozmaitych jego opowiadań nie m ogę pominąć jednego epizodu, który w sw oim czasie narobił wiele hałasu, Mickiewiczowi dał pierwszą myśl do Konrada Wallenroda, a Żytomierzowi na długo zostawił smutne i oburzające wspomnienie.

Niejaki Rywucki Litwak, m oże nawet z zaściankowej szlachty, wybił się trochę na świat, i roz­ maite koleje przechodząc, został dostawcą prowiantów dla wojska rosyjskiego. Owiany duchem czasu, który nam tak jasno, tak serdecznie przedstawia Pan Tadeusz, na początek r. 1812, gdy się przybliżyły wojska napoleońskie, z fanatycznym przeświadczeniem, że tak uczynić powinien, na­ rażając się na śmierć przewidzianą, porozum iał się z nieprzyjacielskim sztabem, i tak swoje pro­ wianty poprowadził, że się dostały do obozu francuskiego. Złapany przez Rosjan, za rogatką żyto- mirską przy ulicy Wilskiej w ostrogu in fundo osadzonym został. Śledztwo ciągnęło się długo. Więzień po kilku miesiącach nędzy takiego aresztu, zawsze to sam o odpowiadał, co wyrzekł przy pierwszej indagacji, to jest: «W ziąw szy całą odpowiedzialność na siebie, że się źle rozporządziłem, sam tylko winien jestem ». Energiczna, krótka i zawsze jedna odpowiedź - spokój więźnia, dow o­ dzący w nim fanatycznego przekonania, że spełnił pow inność świętą, i w tym charakterze dotrwać mu należy, tak oburzała sędziów, a m ianowicie samego Komburleja prezesa sądu wojennego, że rozmaitym męczarniom zadawanym więźniowi nie było końca - on dotrwał!., i musiał położyć

(4)

— 83 —

wielkie zasługi, kiedy prócz innych wielu obywateli od początku śledztwa sam Tadeusz Czacki ciągle się nim opiekow ał.” (s. 27 - 28).

I dalej pisze Barański, że A leksander I ułaskaw ił Ryw uckiego, ale K om burlej ,,d la p o strach u ” ogłosił ułaskaw ienie p o wystrzale. W yroku d o k o n an o trzy w iorsty za m iastem , nad trak tem do Berdyczowa. Egzekucja stała się pow odem do n a ­ rodow ej dem onstracji, której przew odził T. Czacki. „T o było w początku 1813 ro ­ k u ” - pisze B arański.

C zacki znany był z działalności i ofiarności na rzecz więźniów politycznych, ale żaden z jego biografów nie o d notow ał starań w sprawie Rywuckiego. Pośw iad­ czony jest tylko antagonizm między gubernatorem K om burlejem a dyrektorem Liceum Krzem ienieckiego, poniew aż udarem nił on plan wcielenia do rosyjskiego w oj­ ska trzystu osiemdziesięciu uczniów. Czacki przyspieszył zakończenie ro k u szkol­ nego w iosną 1812 r., a sam wyjechał z W ołynia, by zejść z oczu K o m burlejow i8. N a początku 1813 r. przebyw ał je d n a k w Ż yto m ierzu 9. Z m arł w lutym tegoż roku.

R ozstrzelanie Ryw uckiego było fa k te m znanym społeczności U krainy. H istoryk życia tam tejszej szlachty zanotow ał: „W Ż ytom ierzu za rog atk am i n a lewej stronie, ja d ą c do Ł ow kow a, jest m ogiła, k tó rą usypano n a zw łokach Rzewuskiego, ro z­ strzelanego ro k u 1812 w Żytom ierzu, gdy był gubernatorem nieprzyjaciel Polaków , chciwy, łakom y zdzierca, G rek, K o m b u rlej” . N azw isko b o h atera i ro k stracenia są tu inne niż u B arańskiego, a je d n ak je st to ta sam a osoba, bow iem Iw anow ski m ówi, że C zacki p o starał się o ułaskaw ienie, a K om burlej je wstrzym ał. P ow ód ska­ zania jest tu efektem rzeczowego dow odu przestępstw a: „R zew uski kilkaset pow ózek z prow iantam i o d d ał w ręce Francuzów , to był jedyny zasiłek z południow ych prow incji dla arm ii francuskiej, za któ ry życiem zapłacił” 10.

Z anim F. B arański i E. Iw anow ski napisali swoje książki, M . Czajkowski uczy­ nił Ryw uckiego b o haterem gawędy Łucczanie 1812 (Paryż 1840). Jest to kolejne źródło świadczące o autentyczności tej postaci. Czajkow ski (ur. 1804) pochodził spod Berdyczowa, położonego niedaleko Ż ytom ierza, m ógł więc znać zdarzenie z opow iadań św iadków lub od ziom ków n a em igracji. Szczegóły egzekucji są tu takie sam e ja k u B arańskiego, tło historyczne zgodne z praw dą, nazw iska pozo sta­ łych b ohaterów znane w historii. C zajkow ski wie naw et, że osoba skazańca jest utożsam iana z dw om a nazw iskam i. K iedy przedstaw ia się on konspirującej szla­ chcie n a rra to r m ówi : „R zew ucki nie R z e w u sk i? -W y raź n ie słyszano imię R ew ucki” . (s. 65). (Iw anow ski nazw ał go Rzew uskim . B arański zna in n ą wersję fonetyczną nazw iska - Rywucki).

Czy fakt, że Rzew ucki jest szpiegiem R osjan i ich zdrajcą n a rzecz Polaków , sygnalizuje usiłow anie Czajkow skiego, by stylizować go n a W allenroda? O tóż nie, poniew aż, ja k mówi historyk, były dw a sposoby w spółdziałania ze spraw ą n a­ poleońską w 1812 r.: pom agać w zaop atrzen iu w ojska francuskiego i służyć in­ form acją o k raju , drogach oraz ruchach nieprzyjaciół11. W przypadku Rewuc- kiego mogły wchodzić w grę obydw a, historycznie m ożliw a je st też ro la zdrajcy, pośw iadczona w ustnych przekazach. W ydaje się, że bezpośrednio i Czajkow ski, i M ickiewicz zadłużyli się u tradycji. P ośrednio a u to r Łucczan 1812 m ógł

(5)

— 84 —

korzystać z inspiracji dzieła o tym sam ym tem acie. Słusznie zauw ażono, że b o h a ­ ter Czajkow skiego nie dorów nuje idei W allenroda, gdyż nie idzie m u o uratow anie n a ro d u , lecz o „skrom ne paraliżow anie pojedynczych działań w ojskow ych w roga” 12. A u to r gawędy nie m iał jed n ak praw a podnosić Rywuckiego do rangi m odelu p a ­ trio ty , poniew aż rodzaj literacki, jak i upraw iał, zakładał m aksym alne zbliżenie św iata przedstaw ionego do rzeczywistości.

O statnim znanym mi ogniwem w ciągu tradycji przechow ującej pam ięć o Ry- w uckim są Pam iętniki Szym ona K onopackiego (W arszaw a 1899). D o tarłam do nich tropem gawędy Czajkow skiego, w której K onopacki w ystępuje ja k o je d n a z postaci. Spisywał on w spom nienia „w la t osiem dziesiąt dw a” i, ja k zaznaczył, opierając się n a pamięci. Jest to w idoczne w narracji, k tó ra nie trzym a się za ło ­ żonego planu chronologicznego. T em at walki wyzwoleńczej ze zrozum iałych wzglę­ dów nie jest w ogóle poruszany. Przy ro k u 1811 K o nopacki m ów i, że jego rodzice mieli wioskę w powiecie łuckim „w ypuszczoną wówczas Litw akow i Rzew uskiem u w posesję” (t. I, s. 101). W iosną 1813 r. wysłali K onopackiego do H ołuzji celem rozliczenia się z posesorem . Rzewuski tłum aczył się klęską n ieurodzaju, „jakiego d o zn ał w tym roku ostatnim , z którego zrobiliśm y ów o b rach u n ek ” . W ym ow ny ja k „grecki D em ostenes” przysięgał, że grosza dać nie może. Pow iedział: „Z boże w szystko sprzedałem na zaspokojenie długu, chudobkę i konie odesłałem do ojczy­ stej siedziby w gubernii M ińskiej ; pozostała tylko p a ra chabetów , aby się tam d o ­ wlec i kilkanaście złotych n a drogę” (t. I, s. 128).

Pom yłka w dacie jest bardzo w yraźna. R o k 1812 był przysłowiowym „rokiem u ro d zaju ” , natom iast ubogi w plony był właśnie poprzedni 181113. Inny dow ód błędu: K o nopacki pisze, że „w tym że 1813 ro k u ” odbył p o d ró ż do Z w iahla i w ó­ wczas obserw ow ał ruch „w ojsk wracających po pierwszym u p ad k u N a p o le o n a ” (s. 130). Był to więc październik 1812 r. Po korektach kalendarzow ych w ydaje się, że m om ent rozstania K onopackiego z Rzewuskim w iosną 1812 r. otw iera jego dzia­ łalność polityczną. W pobliskim Ł ucku m iał kw aterę rosyjski generał Torm assow . Być może Rzewuski przystał do niego na k łam aną służbę. Czajkow ski był co d o tego pewny.

Poza przyczynkiem do rekonstrukcji rzeczywistych zdarzeń P am iętniki K o n o ­ packiego w noszą inform ację, że nie odnotow any w herbarzach przy znakom itej rodzinie Rzewuski pochodził z guberni M ińskiej. Rzecz wielkiej w agi: K o nopacki ta k sam o ja k B arański nazyw a go Litw akiem . T rzeba teraz postaw ić pytanie, kto o pow iadał M ickiewiczowi o bohaterskim L itw aku?

W e wszystkich pow ojennych pracach k o n tak ty M ickiewicza z P olakam i w d ro ­ dze z Petersburga do Odessy przedstaw iano ja k o pospieszne i podporząd k o w an e doraźnym celom politycznym . Sugestie, jak o b y M ickiewicz odegrał rolę łącznika m iędzy dekabrystam i a szlachtą polską na U krainie skłoniły M . W itkow skiego do zeb ran ia ciekawego m ateriału dotyczącego H ołow ińskich i byw ających w Steblo- wie, gdzie gościł poeta, osób. T ak ja k inni naukow cy, W itkow ski przyjął za J. B. Li­ wskim , że poeta przyjechał do Steblow a 9 lutego 1825 r., ale nie zgodził się z jego stw ierdzeniem , że po b y t trw ał dw a tygodnie. Jednym z argum entów n a rzecz tezy o dw udniow ym pobycie w szlacheckim dw orze stał się wiersz napisany „p rzy ro z ­

(6)

— 85 —

stan iu ” , 10 lutego, w im ionniku Emilii H ołow ińskiej14. Z oglądu d a t w d o kum en­ tach zw iązanych z zesłaniem M ickiewicza do Rosji w ynika inny wniosek.

Polacy w Rosji (także F. M alewski) honorow ali daty polskie, gregoriańskie, o dw anaście dni późniejsze niż w kalendarzu juliańskim , rosyjskim . P o eta sygno­ w ał listy według kalendarza juliańskiego i takiej daty użył w sztam buchu E. H o ­ łowińskiej. Liwski posłużył się d a tą polską. M iędzy 9 a 22 lutego upłynęły owe „d w a tygodnie” , spędzone przez poetę w Steblow ie15. W izyta nie m iała ch arak teru przelotnego.

Przez czternaście dni życia w polskim dw orze, wliczając w nie odw iedziny Sa- ryuszów -Zaleskich w Pustow arów ce, dość było czasu na om ówienie - być może tajnych - spraw aktualnych i zetknięcia się z tradycją. H ołow iński, ja k stwierdził M. W itkow ski, m iał cenną bibliotekę. Przyjaźnił się ze znanym i n a U krainie zbiera­ czam i dokum entów polskiej k u ltu ry : K. Świdzińskim i M. G rabow skim . W skład

Pam iętników domowych w ydanych przez G rabow skiego weszły w spom nienia W a­

cław a Borejki, krew nego żony H ołow ińskiego Emilii z Borejków oraz dw óch re­ zydentów steblow skich: J. W róblew skiego oraz K. M icowskiego. W przypisku do jednego z rozdziałów swojego opisu życia obyczajow ego w ostatnim półwieczu M icow ski nazw ał T. Czackiego „p erłą nieoszacow aną W ołynia” 16. W im ionniku pani H ołow ińskiej był Epitaph na śmierć Tadeusza Czackiego D . Szym anow skiego17. Jeśli rzeczywiście T. Czacki zam ieszany był w spraw ę Rzewuskiego, ju ż choćby z tego względu znano ją w Steblowie.

W yrazem tradycji napoleońskiej w dom u H ołow ińskich jest pokaźny tom prze­ pisanych przez K . M icow skiego listów z 1812 r . 18 Z ebrał je na Litwie J. U . N iem ­ cewicz, a pożyczył H ołow ińskiem u M . G rabow ski. A u to ram i i a d re sa ta m i listów byli ludzie o nieznanych nazw iskach, którzy na wieść o nadchodzeniu arm ii N ap o leo ­ n a nakłaniali się do aktyw ności politycznej i dzielili radością z pow odu bliskiego wyzwolenia. N a rękopisie nabytym przez J. D ziałyńskiego kopista nie zostaw ił daty, nie w iadom o więc, czy M ickiewicz poznał ten do k u m en t patriotyzm u w Ste­ blowie. F aktem jest , że K. M icow skiego zapam iętał. W liście do H. H ołow iń­ skiego czytam y: „G dybyś J. W. Pan donieść nam raczył w kilku słow ach o swoim zdrow iu i szanownej Jego M ałżonki, o znajom ym nam W. M icow skim , spraw ił­ byś n am przyjem ność...” (M oskw a, 23 czerwca/5 lipca 1826).

H ipotezę o p oznaniu przez M ickiewicza tradycji ukraińskiej zdają się też m oty­ wować pogłosy tragicznych dziejów atam an a Stefana K unickiego w tekście Kon­

rada Wallenroda. Postacią tą interesow ali się historycy francuscy (J. B. Scherer,

M . Lesur), korzystający z latopisów ukraińskich rosyjski historyk N . Bantysz- -K am ieński i dziejopisowie tureccy, przytaczani w Collectaneach J. Sękowskiego. Pew ność, że M ickiewicz znał relację o K unickim ze źró d ła naukow ego m am y tylko w stosunku do pracy wydanej przez Sękowskiego. Collectanea wyszły w 1824- - 1825 r. w W arszaw ie, ale były n a pew no dostępne w Petersburgu, przed udaniem się poety do Odessy, gdyż żył tam Sękowski, jego uniw ersytecki kolega, z którym m iał k o n tak ty . Podczas drugiej bytności w P etersburgu, na wieczorze u B ułharyna (17X11 1827), gdy „wszczęto rozm ow ę o Collectaneach Sękowskiego, M ickiewicz zarzucał m u, że naum yślnie umieścił tam wiele fałszywych inform acji...” 19. N ie

(7)

— 86 —

znam y szczegółów dyskusji. W przypadku K unickiego zarzuty M ickiew icza byłyby słuszne. Raszyd Efendi przedstaw ił go w złym św ietle20. K unicki w jego relacji bał się sp o tk an ia z T ataram i, uciekł w nocy z obozu i zostaw ił w ojsko, a zginął z rąk K ozaków , którzy zarzucali m u zdradę. Sękowski nie sprostow ał tego.

Polska tradycja n a U krainie inaczej widziała tę postać. W iemy to znow u od M . Czajkow skiego z jego opow iadania pt. Atam an K unicki (P aryż 1837). K unicki u darem nia tam p o chód T ataró w za sułtanem p o d W iedeń. Jest to człowiek bez­ względnie uczciwy w dotrzym yw aniu słowa królow i, że pom oże m u w walce i tr a ­ giczny z pow odu położenia, w jak im się znalazł. Była zim a, w ojsko odbiegało w o­ dza z pow odu niezapłaconego żołdu, ale on trw ał n a posteru n k u dopóty, dopóki nie poniósł klęski, po której walczyć ju ż nie m ógł (między 30 X II 1683 a 4 I 1684). Opowieść, k tó ra stała się osnow ą o pow iadania Czajkow skiego, pośw iadcza hi­ storyk K ościoła Ja n Józefowicz (1669 - 1729) w łacińskiej wypowiedzi, opartej na korespondencji m iędzy K unickim a hetm anem J. S. Jabłonow skim . Józefowicz m ówi, że K unicki w rócił n a U krainę, był poszukiw any przez K ozaków i przez nich stra co n y 21, a Czajkow ski, że skazała go na ścięcie mieczem ra d a starszyzny za wy­ niszczenie wojska.

I znow u trzeba tu oddalić podejrzenia o w zorow aniu się na Konradzie Wallen­

rodzie i uw agę skierow ać w stronę tradycji, tym razem kozackiej. Steblów wydaje

się miejscowością, w której m ogła o n a być żywa jeszcze w p o czątkach X IX w., poniew aż przed H ołow ińskim i i W oronieckim i należał do A. D . Jabłonow skiego (zm. 1772). C hciał on wskrzesić daw ną kozaczyznę. M icowski lubił opow iadać o księciu zw anym K o zak iem 22. Sytuacja W allenroda podczas w ypraw y przeciw ko Litwie, gdy trzym a w ojsko w polu d o póki nie spełni celu, przypom ina dozn an ia K unickiego. W iersz „Zagnaw szy w ojsko n a litewskie stepy” budził zastrzeżenia, L itw a stepów nie m iała, K . G órski wliczył je do katalogu niekonsekw encji w u tw o­ rz e 23. W poetyce kreacyjnej m ożna było zużytkow ać różne elem enty wiedzy i o b ­ serwacji. Stepy litewskie w ydają się rem iniscencją budziackich, n a które K unicki w yprow adził swoje wojsko podobnie ja k K onrad.

P ustow arów ka B onaw entury Zaleskiego to drugi dom , w którym z pew nością przypom niano M ickiewiczowi rycerskie i patriotyczne postaw y P olaków w historii. B rat dziedzica, K saw ery Saryusz-Zaleski był k apitanem napoleońskim . Obydw aj Zalescy znali p o e tę 24. N a ścianie ogrodow ej altany w Pustow arów ce został po nim wiersz z własnoręcznym podpisem . Ci, co go czytali, zapam iętali tylko p oczątek: „Jeżeliś praw y Polak, masz czyste sum ienie” 25. N ie upow ażnia nas to do wyciągania w niosków , ale nieodparcie nasuw a się myśl, że jesteśm y w kręgu rozw ażań etycz­ nych Konrada Wallenroda.

Z aprzyjaźniony z synem K . M icowskiego J. B. Liwski napisał, że w Steblowie było „krzesło i stół, przy którym pisyw ał” p o e ta 26. Poniew aż nie w iadom o, nad czym pracow ał, posłuchajm y relacji jego znajom ych, z którym i rozm aw iał M . D u ­ biecki. Skazany na zesłanie za udział w pow staniu styczniowym D ubiecki z woli carskiego rządu w latach 1881 - 1883 przebyw ał w Odessie. Żył tam jeszcze Sze­ m iot, k tó ry ja k o dziesięcioletni chłopiec znał M ickiewicza, K arol M archocki, któ ry zabrał go do L ubom iły u ujścia D niestru, i A pollo Skałkow ski, znajom y poety

(8)

— 87 —

z M oskw y. D ubicki dow iedział się, że pom ysł Konrada Wallenroda pow stał w czasie wycieczki z L ubom iły do A kerm anu celem odw iedzenia pp. M issunów . Pan p o ­ chodził z Litwy, pani K arolina z L anckorońskich była P odolanką. „U ryw ki w m iarę pisania czytane były na przyjęciach u Zaleskich z Pustow arów ki, którzy zjechali do Odessy i u p. Szem iotow ej27.

M ickiewicz poznał też w Odessie P io tra M oszyńskiego - ja k pisał F. B arański - zajm ow ał on dom w Żytom ierzu o bok jego dziadka, i G ustaw a O lizara, któ ry ró ­ wnież m usiał należeć do gro n a znajom ych, jeśli po śmierci ojca Barańskiego (1838) został praw nym opiekunem jego rodziny. W arto przypom nieć, że w opow iadaniu M. C zajkow skiego pt. Łucczanie 1812 ojciec G ustaw a Filip O lizar razem z T. C zac­ kim zabiegał o uw olnienie Rzewuskiego. Pisany w Odessie i czytany Polakom Kon­

rad Wallenrod nie m iał takiej konstrukcji ja k w druku.

O d m om entu opublikow ania korespondencji poety (1870) zaczął pojaw iać się w artykułach uryw ek z listu do A. E. O dyńca, sprow okow any uw agam i ad resata i jego znajom ej N . Biszping z W arszaw y:

,.U czta długa nadto; nie moja wina. Chciałem zrobić dwie powieści oddzielne, р о с т а zacząć

od opisu zarazy etc., ale musiałem dać je w usta W ajdeloty dla różnych przyczyn, i to zepsuło układ. Wiersze zaczynające rozmowę Konrada z A ldoną - ciem ne; grzech mój, leniłem przerobić. Uw aga damy o chrześcijaństwie Konrada, żywym, a potem zaniedbanym, jest arcygłęboka; błąd mój pochodzi z planu, który się potem zm ienił!” (Petersburg, 28 kwietnia/10 maja 1828).

Odsłonięcie ak tu tw orzenia stało się p odstaw ą do p ró b rekonstrukcji pierw otne­ go kształtu utw oru. N aukow cy przyjęli, że zm iana planu odbyw ała się w obrębie jednego tekstu i zgodnie stwierdzili, że „Pieśń W ajdeloty” i „Powieść W ajdeloty” napisał a u to r w pierwszej kolejności. Ja k o argum ent podaw ali chrześcijaństw o K o n ra d a, k tó re silnie zaznacza się w „Powieści W ajdeloty” , a później jest zanie­ dbane. N a pytanie, dlaczego M ickiewicz zm ienił kom pozycję odpow iadano różnie, np. J. T retiak uw ażał, że szło o położenie nacisku n a cierpienia duchow e K o n rad a tow arzyszące zdradzie, a więc nie o apoteozę z d ra d y 28, J. K allenbach stał na sta­ now isku, że a u to r w sunął pierwszą część utw oru w drugą, aby zmylić podejrzliw ą cenzurę c a rs k ą 29, W. B ruchnalski, że zabrakło historycznego m ateriału do p ro w a­ dzenia dalszych losów Alfa w tym duchu, ja k zostały zaczęte30.

W ielu naukow ców stwierdziło, że w odróżnieniu od W altera-A lfa K o n rad kreow any był dow olnie. W praw dzie M ickiewicz pow oływ ał się w objaśnieniach na pierw ow zór m istrza krzyżackiego o tym sam ym nazw isku, któ ry przyczynił się do klęski K rzyżaków w wojnie z Litw ą, ale szło o stw orzenie m aski, a nie o praw dę h istoryczną, gdyż jednocześnie przypuszczał i przyjął, że ów m istrz był Litwinem, a „w szedł do Z a k o n u , aby się n ad nim zem ścił” . N ie przekonało to N ow osilcow a. W rap o rcie do w ładz carskich napisał o M ickiew iczu: „N ie znalazłszy w rzeczy­ wistej historii, a - rzec m ożna - przynosi to zaszczyt historycznym postaciom , p o ­ dobnie nikczem nego charakteru, sam takow y wymyślił, co przyznaje w uw agach do swego dzieła” 31.

W ydaje się, że M ickiewiczowska koncepcja postaci K o n ra d a w yrosła po części z historii, a przede wszystkim z m odelu ludzi m iłujących w olność w dziew iętnasto­ wiecznej carskiej Rosji. Był w śród nich L itw ak Rzewuski, któ ry podobnie ja k K o n ­

(9)

— 88 —

rad wziął na siebie odpow iedzialność za czyn, d o trw ał i zapłacił życiem. M oże i o nim myślał poeta, kiedy kazał H albanow i pow iedzieć:

Lecz po co zbiegłe wywoływać wieki? I swoich czasów śpiewak nie obwini, B o jest mąż wielki, żywy, niedaleki, O nim zaśpiewam, uczcie się, Litwini!

Nie tylko w P etersburgu, ale i w Steblowie, P ustow arów ce i Odessie tem at hi­ storyczny wszedł w związki z realną rzeczywistością. Być m oże w tedy w ykrystali­ zow ała się koncepcja postaci K o n rad a, pozw alająca kontynuow ać dzieje W altera - Alfa. Przypuszczenie to otw iera drogę jeszcze jednej próbie rekonstrukcji pier­ wotnej zm iany p lan u utw oru. W m oim przekonaniu, zgodnym z przypuszczeniem A. W itkowskiej, p o eta scalił nie dwie części poem atu, ale dw a „o d ręb n e ” , ja k sam pow iedział, utw ory. Jeden, poświęcony W alterow i-A lfow i (kiedy go napisał? - nie w iadom o) i drugi o K onradzie W allenrodzie, któ ry obm yślał i pisał w czasie peregrynacji na południe. Świadczy o tym także niespójność tekstu. C ytow any czterow iersz i następujące po nim wiersze kończące „Pieśń W ajdeloty” wydaw ały się ju ż wielu piszącym o Konradzie Wallenrodzie sztucznym w trętem . T ak i sam c h a ra ­

kter posiada m etatekstow e przejście od „Pow ieści W ajdeloty” do „ A lp u h ary ” i za­ kończenie części IV.

Z listów poety, jego brata A leksandra i w spom nień osób postronnych, zebranych przez M . D ubieckiego w iadom o, że nad zakończeniem utw oru biedził się p o eta w M oskw ie i w P etersburgu, gdzie ja k o ostatni fragm ent, latem 1827 r., napisał „W stęp” . Praw dopodobnie utw ór o W alterze-A lfie został w tedy wsunięty, ja k pow iedział K allenbach, w drugi, ważniejszy, o K onradzie, by um otyw ow ać jego żądzę odw etu i uczynić p o em at bardziej historycznym .

Po pow rocie z Odessy n a północ M ickiewicz spotykał się ze znajom ym i z U krainy.

Konrada Wallenroda dedykow ał B onaw enturze i Joannie Zaleskim z Pustow arów ki.

Egzem plarz ze słowam i życzliwej pamięci otrzym ała też K aro lin a M issunow a z Lu- bom iły, byw ająca w salonie M . Szym anow skiej32. P oeta odw dzięczał się za gości­ nę i możliwość przebyw ania w kręgu polskiej tradycji na zesłaniu.

P r z y p i s y

1 M. Janion, O genezie „Konrada Wallenroda” . „Pam. Lit.” 1956, z. specjalny, s. 20 i Tragizm

„Konrada Wallenroda” w: R om antyzm , studia o ideach i stylu. Warszawa 1969, s. 39 i in.

2 A . W itkowska, M ickiew icz, słowo i czyn. Warszawa 1975, s. 313 (przypisy).

3 E. Kipa, Geneza pom yslu „Konrada Wallenroda". „W iadom ości Literackie” 1925, nr 3, s. 3.

4 Za zwrócenie uwagi na ten szczegół dziękuję pani M . Kocięckiej, Kierownikowi Zakładu Informacji Naukowej w Bibliotece Narodowej.

5 F. Kostrzewski, Pamiętnik. Warszawa 1891, s. 126.

6 B. Grabowski, Wspomnienie pośm iertne o Franciszku Barańskim. „Kurier W arszawski” 1881, nr 195, s. 3.

(10)

— 89 —

8 P. Chmielowski, T. Czacki, jeg o życie i działalność wychowawcza. Petersburg 1898, s. 110. 9 H . E. Choński, Tadé C zacki w: Czackiego Tadeusza ważne autografy, Rkps Muz. Czart., Syg. 3773 IV, s. 447.

10 E. Heleniusz (E. Iwanowski), Wspomnienia polskich czasów. Lw ów 1894, t. II, s. 325 - 326. 11 M. Kukieł, Litw a i Białoruś a wojska napoleońskie 1812 roku w: „Pamiętnik VI Zjazdu historyków polskich” . Lwów 1935, s. 392.

12 J. Kijas, M . C zajkow ski p o d urokiem M ickiew icza. Kraków 1959, s. 89. 13 J. Iwaszkiewicz, L itw a w roku 1812. Warszawa 1912, s. 231.

14. M . W itkowski, D ookoła zagadki steblowskiej. „Pam. Lit.” 1956, z. specjalny, s. 358 i 379. 15 N ie m ożna d o każdej daty w dokumentach dodawać 12 dni, nieraz trzeba je odjąć. W e­ dług kalendarza juliańskiego M ickiewicz wyjechał z Petersburga 14 lub 15 1 1825 r. Tego dnia datowany był list A . Bestużewa i K. Rylejewa do Tumańskiego. Wiersz w imionniku A . Sękowskiej napisany był 121. W W itebsku był 171, w Kijowie, być może drugi raz, po pobycie w Kozaro- wiczach, 24 I (data 5 II w liście Mickiewicza jest polska). K ontrakty kończyły się 28 I, tego dnia przyjechał do Steblowa. Wyjechał 10 II, w Odessie był 17 II. D ziw i fakt, że w piśmie G łów nego Sztabu jest data gregoriańska. Zob. L. G om olicki, Dziennik pobytu A. M ickiew icza w Rosji. War­ szawa 1949, s. 44.

16 Pam iętniki domowe, wyd. M. G rabowski, Rkps. Bibl. Jagieł., syg. 6608 (bez paginacji).

17 M. R ulikow ski, M ickiew icz w podróży do Odessy, w zbiorze: K sięga pam iątkow a ku ucz­

czeniu setnej rocznicy urodzin A. M ickiew icza. Warszawa 1898, t. II, s. 192.

18 L isty litewskie z 1812 roku J. U. N iemcewicza pisane ręką K . M icowskiego. Rkps. Bibl. Kórnicka, syg. 1173.

19 Dziennik M . M alinowskiego, wyd. M . Kridl, W ilno 1914, s. 63.

20 Collectanea z dziejopisów tureckich, wyd. J. Sękowski, Warszawa 1824 - 25, t. II, s. 182 - - 186.

21 Letopis Jana Józefowicza, w zbiorze: Sbornik letopisej Jużnoj i Zapadnoj Rusi, Kijew 1888, s. 206 - 209.

22 E. Rulikowski, op. cit., s. 191.

23 K. G órski, M ickiew icz, artyzm i ję z y k . Warszawa 1977, s. 203.

24 E. Heleniusz (E. Iwanowski), L istk i z Ukrainy. Kraków 1902, t. III, s. 50. 25 E. Rulikowski, op. cit., s. 194.

26 Bolesław znad Dniepru (J. B. Liwski), Steblów. „Tygodnik Ilustrowany” 1878, nr 118 z 30 III, s. 203.

27 Zob. M. D ubiecki, Pierwsze miesiące pobytu A. M ickiew icza zagranicą, w zbiorze: Księga

pam iątkow a, op. cit. i M. Dubiecki, Na kresach i za kresami, Kijów 1914, t. II, od s. 308.

28 J. Tretiak, Idea „Konrada Wallenroda” A. M ickiew icza. ,,Pam. Tow. Liter. im. A. Mic­ kiewicza” , Lwów 1887, s. 18.

29 J. K allenbach, Adam M ickiew icz, Lwów 1926, t. I, s. 362.

30 W. Bruchnalski, Źródła historyczne „Konrada Wallenroda" A. M ickiewicza. „Pam. Tow. Liter. im. A . M ickiewicza” , Lwów 1889, s. 118.

31 Zob. W. Billip, M ickiew icz w oczach współczesnych. W rocław 1962, s. 207.

32 Zob. Z. Sudolski, M oskiew sko-petersburskie „realia m ickiewiczowskie". „Pam. Liter.”

Cytaty

Powiązane dokumenty

Bij een aantal domeinmodellen (BAG, IMWA, IMLB, IMBRO) kwam dan ook de fundamentele vraag naar voren of niet de betreffende domeinmodellen de geometrie van deze objecten zouden

Józef Zmitrowicz, opisując fakt zesłania biskupa, zanotował: „Stało się to... car zatw ierd ził

Przedawnienie roszczeń z tytułu szkody wyrzqdzonej czynem

[r]

• Wykonanie programu daje superpozycje wszystkich moŜliwych wyników (kaŜdy ze składników superpozycji kwantowej działa niezaleŜnie od innych). • Oddzielenie wyników następuje

The transcriptome-wide co-expression network was con- structed from all genes expressed in the brain (13,563 genes), based on their expression profile across all samples (480 sam-

Porównanie wersji kubańskiej – pisanej wierszem jedenastozgłoskowym z rymem nieregularnym (choć we Wstępie jest to asonans a-a w wersach parzystych, później zdarza się

Znaczna część ropy naftowej na świecie transportowana jest statkami, dlatego porty morskie zapewniają warunki bezpośredniej dostawy tego surowca bez konieczności