• Nie Znaleziono Wyników

Literatura - komunikacja - publiczność

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Literatura - komunikacja - publiczność"

Copied!
38
0
0

Pełen tekst

(1)

Krzysztof Dmitruk

Literatura - komunikacja -

publiczność

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 69/4, 3-39

1978

(2)

I. R O Z P R A W Y I A R T Y K U Ł Y

P a m i ę t n i k L i t e r a c k i L X I X , 1978, z. 4

KRZYSZTOF DMITRUK

LITERATURA — KOMUNIKACJA — PUBLICZNOŚĆ 1

[...] definicje stają się coraz trudniejsze. Istnieją w języku term iny „piś­

m iennictw o”, „literatura”, „poezja” i zachodzi potrzeba ich utwierdzenia i przy­

sposobienia wym aganiom tak szanującej definicje nauki.

Otrzymuje się trzy piętra: najniższe — piśm iennictwo, najw yższe — poe­

zja, średnie — literatura. Dojść, czym one w szystkie od siebie się różnią, jest naprawdę trudno.

I dobrze jeszcze, jeśli pisze się po staremu, że piśm iennictwo to absolutnie w szystko, co napisano, a poezja to m yślen ie obrazami. Dobrze, bo jest jasne z jednej strony, że poezja n ie jest m yśleniem , a z drugiej, że m yślenie obra­

zami n ie jest poezją к

S ytuacja opisana przez Ju rija Tynianowa odnosi się nie tylko do r. 1925, kiedy to został opublikowany w „Lefie” w ażny dla teorii li­

te ra tu ry szkic pt. Fakt literacki. K łopoty z naukow ym określeniem po­

jęcia literatu ry przeżywam y do dziś i zapewne powinniśmy być przy­

gotowani na niejeden jeszcze spór wokół tego problemu.

W Polsce nie napisano dotąd pracy analogicznej do arty k u łu Ro­

berta Escarpita pt. La D éfinition du term e „littérature”. Projet d’article pour un dictionnaire international des term es littéra ires2. Zanim rzecz taka u nas powstanie, w arto uświadomić sobie spraw y najprostsze.

W słowniku Lindego (1951) term in „literatu ra” w ystępuje w dwóch znaczeniach. Pierwsze — dotyczy „wiadomości rzeczy do nauk nale­

żących” i „erudycji z czytania w ielu autorów pochodzącej”. Drugie — oznacza „Masę książek jakiego naro d u ”. To samo dzieło w sposób n a­

stępujący określa term in „litera t”: „saw ant, sensat, piśmiennik, piśmien­

ny człowiek”.

Cały dział Rozpraw tworzą prace przedstawione na sesji naukowej pn. „Spo­

łeczne uwarunkowania instytucjonalne życia literackiego” — zorganizowanej przez Instytut Badań Literackich PAN i W yższą Szkołę Pedagogiczną w Olsztynie — w listopadzie 1977.

1 J. T y n i a n o w, Fakt literacki. Przekład M. P ł a c h e c k i e g o . „Nowy W yraz” 1975, nr 11, s. 33.

2 W zbiorze: Le Littérair e et le social. Paris 1970.

(3)

4 K R Z Y S Z T O F D M I T R U K

W Słowniku W arszawskim (1902) literatu ra otrzym ała taką definicję:

„ogół utw orów ducha w yrażanych w słowie, jako obraz życia ducho­

wego i rozwoju oświaty, piśm iennictwo”, a w Słowniku W ileńskim (1861) term in ten opatrzono w yjaśnieniem nieco odmiennym: „ogół czynności umysłowej całego św iata lub jednego narodu przez pismo wyrażonej lub, ja k lite ratu ry ludu, z pokolenia na pokolenie w pam ięci przekazyw anej, piśmiennictwo”.

Podane tu przykłady definicji są typowe nie tylko d la ujęć słowni­

kowych. Jeszcze większy „rozrzut” sem antyczny odnaleźć można w p ra­

cach dawnych historyków i krytyków literatury. Zestawm y kilka popu­

larnych eksplikacji omawianego term inu.

Kazimierz Brodziński:

Piękna literatura zajm uje naukę języka, dzieje, poezją, w ym ow ę i kunszta.

Jej powołaniem jest być ściśle narodową, ona jest, że tak powiem , m atką w do­

m owym w ychowaniu.

I dalej:

W niej zawarty jest byt moralny, ojczyzna niczym w granicach nie naruszo­

na, przez nią czyni sobie naród przeszłość obecną i obecność do potomności prze­

syła.

M aurycy Mochnacki:

przez literaturę potrzeba rozum ieć system a tych nauk, tych um iejętności, tych w szystkich razem tw orów ludzkiego umysłu; a raczej system a tych działań i po­

ruszeń m yśli, które m ają najbliższy i bezpośredni związek z cyw ilizacją i du­

chem narodu.

Edw ard Dembowski:

Rozwój [...] żyw ota um ysłowego narodu, czyli pojm owania coraz w yższego przezeń w olności, wyraża się w słow ie m ówionym lub pisanym , a ciąg tego roz­

w oju jest l i t e r a t u r ą , czyli p i ś m i e n n i c t w e m albo p i ś m i e n n o ś - c i ą narodową. [...] Literatura w yrażając się w słow ie m ówionym lub pisanym ma za rozłogę pojaw u sw ego język {...].

Michał Wiszniewski:

Poezję, w ym ow ę i historię dlatego w yłącznie nazwano l i t e r a t u r ą , w nich dusza ludzka najm ocniej ze słow em się łączy; że w tych dziełach geniuszu ludzkiego, jak w zw ierciadle, w szystkie odrębne w łasności każdego narodu naj­

ow ocniej się odbijają i w iernie malują.

W ładysław Nehring:

Literatura w rozleglejszym znaczeniu jest zbiorem w szystkich płodów um y­

słow ych narodu: w ściślejszym zaś rozum ieniu zbiorem najcelniejszych płodów piśm iennych, o ile w nich rozwój ducha narodowego się objawia.

Jan Majorkiewicz:

Literatura i w ogólności badania um ysłowe nie mogą m ieć innego celu, in ne­

go dążenia, nad życie samo. Język czyli raczej m owa narodu, rów nie jak jego

(4)

L I T E R A T U R A — K O M U N I K A C J A — P U B L IC Z N O Ś Ć 5

pojęcia o św iecie i życiu, o w szystkim , co nas otacza, co jest, co ma byt — jest objawem ducha, rów nie jak w ylan ie uczuć, w yrażenie się społeczeństwa w czy­

nach, działaniu praktycznym (byt historyczny).

A leksander Zdanowicz:

W szystkie płody um ysłow e jakiegokolw iek narodu, razem w zięte, stanowią jego literaturę, — przez płody zaś u m ysłow e w najrozleglejszym znaczeniu rozu­

m iem y w szystko, przez co m yśl ludzka w zewnętrznej okazuje się postaci. W ści­

ślejszym atoli znaczeniu przez literaturę będziemy rozum ieli sam e tylko płody p i ś m i e n n e , zastrzegając w szelako m iejsce i dla literatury ludowej, tj. żyjącej w ustach narodu, a n ie ujętej jeszcze w kształty pisma lub druku.

Julian Bartoszewicz:

P i ś m i e n n i c t w e m nazywa się w szystko, cokolw iek utw orzył jakikolw iek naród w słow ie, drukowanym czy pisanym , bez żadnego w zględu na wartość i treść tego, co stworzył. L i t e r a t u r a zaś jest już w yborem z piśm iennictwa, jest tylko jego częścią piękniejszą, szlachetniejszą, w ięcej idealną.

Bronisław Chlebowski:

Przejaw y duchowej działalności człow ieka, w zakresie sztuki słow a utrw alo­

nego na piśm ie

Przedstaw iona próbka — zaw ierająca definicje oryginalne i zwykłe kompilacje — jest dość reprezentatyw na, pozwala n a odkrycie istotnej prawidłowości. L iteratu rę pojm uje się najczęściej jako rodzaj m y ś l e ­ n i a , jako c z y n n o ś ć (i jej w ytw ór) lub szczególną postać ludżkiej m o w y . Nie wszystkie ujęcia m ają jednakową pozycję frekw encyjną.

Różne są także obszary, na których uznaje się poszczególne definicje za obowiązujące. Wreszcie ważną rolę odgryw a tu taj aspekt diachroniczny.

W sumie analiza samych określeń lite ratu ry i „literackości” nie może przynieść obrazu jednoznacznego i zwartego. Odsłania raczej bogactwo (rzeczywiste bądź pozorne) koncepcji, idei, pomysłów. Tak rozum ianą literatu rę objaśniają najlepiej modele przestrzenne w postaci otwartego pola czy „nie zam kniętego” kręgu. W ram ach pewnej względnie wy­

odrębnionej całości rozmieszczone są elem enty dość różnorodne i sto­

sunkowo dynamiczne. Jedne zm ierzają ku peryferiom i opuszczają krąg literatu ry — drugie kierują się k u centrum , stabilizując swoje w artości

3 K. B r o d z i ń s k i , Literatura polska. W: Pisma. T. 3. Poznań 1872, s. 101, 103. — M. M o c h n a c k i , O literaturze polskiej w w iek u X I X . Poznań 1863, s. 41. — E. D e m b o w s k i , P iśm iennic tw o polskie w zarysie. (1845). W: Pisma.

T. 4. Warszawa 1955, s. 104, 105. — M. W i s z n i e w s k i , Historia literatury pol­

skiej. T. 7. Kraków 1845, s. 1. — W. N e h r i n g , K u rs literatury polskiej dla u żytk u szkół. Poznań 1866, s. 1. — J. M a j o r k i e w i c z , Historia, literatura i k r y ­ tyka. Literatura polska w rozw inięciu historycznym . Wyd. 2. Warszawa 1850, s. 9—

10. — A. Z d a n o w i c z , R y s dziejów literatury polskiej. Opracował L. S. W ilno 1874, s. 1. — J. B a r t o s z e w i c z , Historia literatury polskiej. T. 1. K raków 1877, s. 3. — B. C h l e b o w s k i , przedm owa w: P. C h m i e l o w s k i , Historia lite ­ ratu ry polskiej. T. 1. Warszawa 1899, s. 3.

(5)

6 K R Z Y S Z T O F D M IT R U K

kulturow e i (komunikacyjne. Mechanizmy takiego ruchu omawia wspom­

niany na początku szkic Tynianowa.

H enryk Markiewicz, poszukując „wyznaczników” literatu ry , zebrał m ateriał bardziej różnorodny i o wiele ciekawszy. O bejm uje on kon­

cepcje Platona, A rystotelesa, G. W. F. Hegla, G. Lansona, A. Richardsa, C. Brooksa, R. Jakobsona, L. Berigera i innych. Rzecz tylko częściowo dotyczy omawianego tu taj term inu, ale sięga za to „istoty” literatury.

W konkluzji zaw arł autor próbę odpowiedzi — na serię dość kłopotli­

wych pytań: o cechy „swoiste” literatu ry, o jej cechy „istotne”, wy­

znaczniki etc.

cechą „literackości” jest to, że utwór spełnia zasadnicze funkcje językow e (przedstawiającą i w olicjonalną) w sposób odmienny niż wypowiedzi potoczne i naukowe: to znaczy przy udziale fikcji literackiej, a w ięc pośrednio, n ie- asertorycznie i ze zm niejszoną jednoznacznością, lub „z uporządkowaniem naddanym ”, lub w reszcie ze zwiększoną obrazowością. Tylko w skrajnych w y ­ padkach funkcje zasadnicze m ogą być w utworze nieobecne; utwór taki jednak z reguły znajduje się na tej granicy literatury, poza którą rozciąga się sfera pozbawionych znaczenia, a w ięc pozajęzykowych tw orów brzm ieniow ych 4.

Markiewicz odpowiedź sw oją uznaje za „bardzo niedoskonałą”. T rud ­ no w ty m miejscu włączać się do sporu wymagającego niezwykłych kompetencji, sądzim y jednak, że definicja ta w znacznym stopniu speł­

nia m arzenia literaturoznaw ców o takiej form ule literackości, która — jak chce np. Stanisław Dąbrowski — byłaby „n eutralna” i „form alna”,

„m aksym alna w ekstensji, nie postulująca aksjologicznie, prosta, nie zam ykająca żadnej z dróg badawczych” 5. Niepokój budzi nie sama diagnoza, jak zw ykle u M arkiewicza doskonale wym ierzona i wyważona, ale konsekw encje płynące z pom ysłu w yodrębniania literatu ry i lite­

rackości za pomocą kanonicznej triad y wyznaczników i kryteriów . Ich historyczna zmienność nie u łatw ia budowy teo rii procesów „dalekiego za­

sięgu” i „długiego trw an ia” .

Wygodniej więc będzie przyjąć raczej propozycje Dąbrowskiego.

Uwolnione od polemicznych strategii i patosu właściwego m anifestom (np. „Odrzucamy zaczarow any krąg czystej literatu ry ”, „trzeba zerwać z wszelkimi resztkam i i naw et pozorami izolacjonizmu”, „nie ma także kom unikatów c z y s t o językowych” , etc.) 6 — koncepcje Dąbrowskiego ujaw niają wiele zalet i prowadzą do cennych rozwiązań praktycznych.

M yślimy tu przede w szystkim o idei literaturoznaw stw a jako nauki otw artej, ściślej: „nie zam kniętej”. L iteratu ra określona jest tylko za pomocą jednego elem entu — tw orzyw a słownego, nie w prowadza się tu w ogóle „konkurujących ze sobą wyznaczników”. Przedm iotem literackim może stać się „wszystko, co jest użyciem języka, gdziekolwiek go uży­

4 H. M a r k i e w i c z , G łówne p roble m y w ie d z y o literaturze. Wyd. 4, przej­

rzane i uzupełnione. Kraków 1976, s. 65.

5 S. D ą b r o w s k i , Literatu ra i literackość. Kraków 1977, s. 85.

8 Ibidem, s. 157

(6)

L I T E R A T U R A — K O M U N IK A C J A — P U B L I C Z N O Ś Ć 7

to ”, składają się n ań „wszystkie rodzaje wypowiedzi językowych”,

„wszystko to, co jest t e k s t e m ”. Stanowisko takie usuw a kłopoty z oddzielaniem lite ratu ry od tzw. paraliteratu ry . Słusznie tw ierdzi Dą­

browski, że rozróżnienie to jest „jałowe i pozorne” 7. Skoro nie da się w sposób jednoznaczny i precyzyjny wytyczyć granic jednej domeny, niepowodzeniem skończyć się muszą próby zakreślenia obszaru i od­

cięcia domeny drugiej.

Do problem u tego można podejść także od innej strony. Niezależnie od „oficjalnych” deklaracji i eksplikacji, cytowani na początku autorzy uk ry li w swoich tekstach „pragm atycznie” określenia literatu ry. Do sform ułow ań tych najłatw iej dotrzeć podpatrując idee wpisane w u ję ­ cia konkretnych przypadków i zachowań kom unikacyjnych. Przedm io­

tem analizy staje się wówczas m etajęzyk, przy którego pomocy litera­

turoznawca objaśnia istotę aktu kom unikacji i odsłania ch arak ter w ła­

snych działań. Tym razem m ateriał porównawczy musi być znacznie bardziej urozmaicony i obszerny.

Michał Hieronim Juszyński n a oznaczenie czynności literackich uży­

w ał następujących słów:

zostaw ił, pisał, w ydał, w yszły [o książkach], drukował, napisał.

Podobnie Franciszek Salezy Dmochowski. Spotkam y u niego okreś­

lenia:

napisał, pisał, pod piórem, przetłum aczył etc. 8

Inaczej rzecz wygląda w przypadku Brodzińskiego. W Literaturze polskiej rozwija on bogatą ap araturę określającą poszczególne działania pisarskie:

[o Reju:] tak mówi, daje, naucza, uczył, m ówi, m ówi on; [o Kochanowskim:] opie­

wa, zam ieszcza, przem awia głosem rozpaczy, przemówił, w ystaw ia, m aluje, prze­

łożył, osłabił moc, czuł, um iał ,[...] łagodzić, m usiał do niej język wyrabiać, um iał [...] dobrać, um iał [...] wydać, przelał; [o Miaskowskim:] pisze, pisał, nie śpiewa, pisze z zapałem; [o W ęgierskim:] m ówi, powiada, tak mówi; {o Krasickim:] po­

wiedział, przem ówić, jest tylko w iernym , prostym malarzem, m ów i morały.

W rozprawie O klasyczności i romantyczności [...]:

[o Kochanowskim:] pienia, śpiewak, lutnista, opiewa, śpiewa, maluje, rozdzielił i dodał, nie widzi, pogardza, ujm uje, przegląda św iata przestrzenie, n ie dziw i się, nie pogardza, n ie pamięta, spowiadając się, zna, nie dziwuje się, patrzy, widzi, dyktow ać się zd aje·.

Zanim w ysnujem y pierwsze wnioski, w arto zebrać przykłady pocho­

dzące z prac późniejszych historyków literatury. Wprawdzie zaprezen-

7 Ibidem, s. 199, 159, 160, 83 (podkreśl. K. D.), 47.

8 M. H. J u s z y ń s k i , D ykcjo narz poetów polskich. T. 1. Kraków 1820, s. 1—

8. — F. S. D m o c h o w s k i , Nauka prozy, poezji oraz zarys piśm iennictw a p o l­

skiego. Wyd. 2. Warszawa 1865, s. 39—45.

• K . B r o d z i ń s k i : Literatura polska, s. 5—7, 12—32, 39, 390—391, 303—307;

O klasyczności i romantyczności, tu dzie ż uwagi nad duchem poezji polskiej. (1818).

W: Pisma, t. 3, s. 56—59.

(7)

8 K R Z Y S Z T O F D M IT R U K

towane zestawienie jest mało atrakcyjne i monotonne, lecz przygotow uje ono m ateriał do rozważań mających niebagatelne dla tem atu znaczenie.

W celu uzyskania możliwie jednolitej skali porównawczej nadal groma­

dzić będziemy w zm ianki i określenia o charakterze m etajęzykow ym od­

noszące się do czynności literackich Jana z Czarnolasu. Kilka zaledwie przykładów dotyczy Mikołaja Reja.

Michał Wiszniewski:

gdy m ówi, użala się na los, w spom ina, prosi, z radością w yrzekł, z żalem powiada, powiada, m aluje, naśladował, zamknął, powtarza, opisuje, prowadzi, odzywa się, obracając m owę, m yśl [...] przyodział.

Wacław A leksander Maciejowski:

odpowiada, n ie przeczy, zgadza się, zwrócił uwagę, przedstawia, stwarza, w yśp ie­

w ać, żałobnie nuci, m ówiąc, ubolew a, rozpacza, przeklina, dziw i się i rozmyśla, śpiewając, zastanaw iając się, opisał, ganił, pisyw ał, pisuje, pisał, śpiewał.

Jan Majorkiewicz:

głosząc, wypow iedział, głosi, m ówi, powiada, w ypow iedzieć, co m yślał, co czuł, co w idział, w ypow iedzianych językiem pięknym, pyta dalej, m alowanie, serca w y ­ lan e w wierszu.

Kazimierz W ładysław Wójcicki:

m ówi, odzywa.

W ładysław Nehring:

pisał, m ówiąc żartobliwie; [ale o M ickiewiczu już:] napisał, zatrudniał, w yw arł, przełam ał, dźwignął, w alczył, zwyciężył.

A leksander Zdanowicz:

m ówi, śpiew a, m aluje, opisał, powiada, się wyraża.

Ludwik Kondratowicz:

m ówi, przem owy, gromi, tłum aczy, opowiada, opisuje, odpowiedział, napisał, ob­

staw ił, m ów ił, w zyw ał, używ ał, lubił, powiedział, w ypraszał się, woła, błaga, kąpie duszę, rozpam iętywa, czuł, w ierzył, w yśpiew ał, przełożył.

Ju lian Bartoszewicz:

m ówi, opowiada, pisał, napisał, wydał, powtarzał, rozprawia, rozumiał, pracował, rozprawiał, stworzył, zaleca, wypraw ia, n ie w ym ów ił, m aluje, prawi, widzi, żar­

tuje, zastanawia się, powiada.

Włodzimierz Spasowiez:

[o Kochanowskim konsekw entnie:] pisał; [o Reju:] pisał, lubił w ierszować, spod płodnego pióra sypały się, m ówi, mówiąc, uważa, powitał.

Piotr Chmielowski:

w ziął, ożyw ił, nadał, postanowił, zaczął, doszedł do tego, pocieszał się, czuł, napi­

sał, gardzi, w yosabnia, św iadom ie chw yta, kończy, okazał, zużytkował, przetopił, dał, tłum aczył, miał.

Stanisław Tarnowski:

(8)

L I T E R A T U R A — K O M U N IK A C J A — P U B L IC Z N O Ś Ć 9

pisał, słowa jego, w sw oich skargach dyskretny, wróży, któremu się zawsze marzy, w ytyka, bał się, pisze, pisał swobodnie, szukał, odczytywał.

Aleksander Brückner:

w yśpiew ał. Skowronek sandomierski, w ysław iał, staw ia przed nami, świadom ie pokładał, n ie nadużywał, nie kw apił się, gładził, piłował, w ybierał, zebrał, nie trzym ał się, snuł, zm ieniał, stworzył.

Tadeusz Grabowski:

potraktował tem at, stanął po stronie, zalecił stanom, odpowiadał, widział, prze­

rzucał się, odwdzięcza się, m aluje, chwali, ogłasza, zużywa, staje się, usiłuje, opie­

ra, ubolewa, powiada, próbuje, stosuje, przekładał, lubił on uczyć.

M anfred Kridl:

wyraził, opisana, dał, pisyw ał, używa, kończy, w ypowiedzenia.

Wacław Borowy:

m ówi obrazowo, m ówi, daje.

Juliusz Kleiner:

stawia, głos zabrał, utrwala, rozwałkowuje, zamyka, dbał, potrafi dać, tworzył, zaczyna, tworzy, czuje wartość, przedstawia, stw ierdził, odsyła, osłabia, zdobył się, uprzytomnił, niepokojem przejmują autora, kończy, um iał być, powiadał on, w y ­ powiadał uczucia, przem awiał, lubuje się, nadał im, uczynił.

Julian Krzyżanowski:

uczył się, czerpał, tworzył, zw ierzył się, przem awia, w ahał się, napisana, w ykazał, odklasycyzow ał, zastępując, stworzył, dokonał, opromienił, ujm uje, ośmieszając, wyraża, usiłow ał, n ie pozostał, w ypełnił, dał się skusić, przerobił, zdawał sobie sprawę, w zdychał, poświęcił, przewyższył, odtworzył, przyoblekł, ujął, dać, potra­

fił stać, w ypow iedzieć się, wzorował, pisać, wkraczał, nie posiadał, nazwał, obda­

rzał, zdecydow ał się, zbliżył, osiągnął, unikał, notował, nakreślił, nie stronił, prze­

m awiający, daje, plótł, uważał, przestrzegał, poleca, kreślił, nadał, osadził, przyjął, piewca, przeszedł, odnajduje, reagow ał, akcentował, położył, odtworzył, spotęgował, szedł, ułożył, znalazł, przełożył; nie umiał, do głosu dochodzi, zw ierza się, umiał, w ażył i m ierzył słowa, p a n o w a ł10.

10 W i s z n i e w s к i, op. cit., s. 72—101. — W. A. M a c i e j o w s k i , Piśm ien ­ nictw o polskie od czasów n ajdaw n iejszych aż do roku 1830. T. 1. Warszawa 1851, s. 500—511. — M a j o r k i e w i c z , op. cit., s. 139—157. — K. W. W ó j c i c k i , Historia literatu ry polskiej. Wyd. 2. T. 1. W arszawa 1859, s. 216. — N e h r i n g, op. cit., s. 25— 27, 113—121. — Z d a n o w i c z , op. cit., s. 304—315. — L. K o n d r a ­ t o w i c z , Dzieje literatury w Polsce od pie rw ia s tk o w y c h czasów do X V II wieku.

Wyd. 2. T. 1. Warszawa 1875, s. 17—44. — B a r t o s z e w i c z , op. cit., s. 231—

243. — W. S p a s o w i c z , Dzieje literatury polskiej. Przekład z rosyjskiego przez A. G. В [e m a], Wyd. 3. Przejrzał i uzupełnił A. G. B e m. Kraków 1891, s. 60—

69. — C h m i e l o w s k i , op. cit., s. 203—208. — S. T a r n o w s k i , Historia li­

te ratu ry polskiej. T. 1. Kraków 1903, s. 212—237. — A. B r ü c k n e r , D zieje lite­

r a tu ry polskiej w zarysie. T. 1. W arszawa b. r., s. 167—169. — T. G r a b o w s k i , Historia literatury polskiej. T. 1. Poznań 1936, s. 175—178. — M. K r i d l , L ite ra­

tura polska. N ew York 1945, s. 44—49. — W. B o r o w y , O poezji polskiej w w i e ­ k u XVIII. Kraków 1948, s. 224—225. — J. K l e i n e r , Z arys d zie jó w literatury

(9)

1 0 K R Z Y S Z T O F D M IT R U K

Przedstaw iony m ateriał spraw ia w rażenie chaotycznego zbioru roz­

m aitych określeń czynności i stanów związanych z twórczością pisarską.

Dodać trzeba również, że znaczna część przytoczonych tu taj słów po­

jawia się także poza sferą k u ltu ry literackiej i należy do kanonu ję­

zyka obsługującego codzienne działania człowieka. W prowadzenie po­

rządku okazuje się jednak spraw ą stosunkową prostą. W ystarczy po­

łączyć w grupy Określenia synonimiczne lub należące do pokrew nych pól znaczeniowych, aby liczba w ariantów gwałtownie się zmniejszyła.

Kolejnej redukcji możemy dokonać dzięki idei rozw ijającej myśl o wza­

jem nych związkach poszczególnych sztuk i pokrew ieństw ach różnych dziedzin ludzkiej twórczości.

W rezultacie pierwszej operacji otrzym ujem y cztery podstawowe form y aktywności literackiej:

I. odczuwanie — myślenie, II. mówienie — śpiewanie,

III. m alowanie — odwzorowywanie, IV. działanie — pisanie.

D rugi etap porządkow ania i upraszczania zbioru prowadzi do po­

łączenia form: pierwszej z drugą i trzeciej z czwartą. Zabieg taki nie jest redukcją mechaniczną. Opiera się n a założeniach znanych od dawna i funkcjonujących w różnych realizacjach filozoficznych i werbalnych.

Trudno w ty m miejscu dociekać, od kiedy zaczęły się rozpowszechniać prakty k i w yjaśniania procesów myślenia przy pomocy analizy zjawisk języka i mowy. Tem at te j p racy nie pozwala również na bliższe zajęcie się przypadkam i definicji istoty literatu ry w term inach sztuk plastycz­

nych — i odwrotnie: próbam i użycia sugestyw nych form uł kom unikacji językowej dla opisu funkcjonow ania dzieł malarskich. W ystarczyć m u­

si stwierdzenie, że w badanych przez nas epokach literackich były to prakty k i często spotykane i szeroko rozpowszechnione n .

polskiej. W rocław 1963, s. 61—72. — J. K r z y ż a n o w s k i , Historia literatury polskiej. Warszawa 1964, s. 171—194.

11 Przegląd takiej problem atyki m usiałby sięgać do okresów bardzo odległych, skoro u Sym onidesa z K eos (około 556—468 r. p.n.e.) spotykam y się już z formą klasyczną. „Symonides — m ów i Plutarch — nazw ał m alarstwo m ilczącą poezją, a poezję m ilczącym m alarstw em ” (cyt. za: F. A. Y a t e s, S ztu ka pamięci. P rze­

kład W. R a d w a ń s k i . Warszawa 1977, s. 40). Z popularnej antologii Z. F l o r ­ c z a k i L. P s z c z o ł o w s k i e j L udzie Oświecenia o ję z y k u i stylu (Warsza­

w a 1958) możemy w ynotow ać następujące przykłady: Onufry Kopczyński: „Mowa jest dwojaka: jedna ustna, druga pisana; przez obydwie zarówno m alujemy, że tak rzekę, co m yślem y”, „jako m owa jest obrazem m yśli, tak pismo jest obrazem m ow y” (t. 1, s. 153, 157); Filip Nereusz Golański: „Jaki jest sposób m yślenia, taki będzie m ów ienia i pisania” (t. 1, s. 566); Court de Gebelin: „Każdy elem ent alfa­

betu g ł o s o w e g o m alow ał jakiś przedmiot: każdy odpowiadający mu elem ent alfabetu p i s a n e g o m aluje ten sam przedm iot” (t. 2, s. 643); Gabriel Girard:

m owa to „pędzel ducha” (t. 2, s. 611). Jeszcze wcześniej spotykam y podobne utoż­

sam ienia u Sebastiana P etrycego z Pilzna: „A co się dzieje w piśmie, to mamy

(10)

L I T E R A T U R A — K O M U N IK A C J A — P U B L I C Z N O Ś Ć 1 1

Ostatecznie więc łączymy „czucie” i „m yśli” oraz „mowę” i „śpiew”

w jeden zbiór określany (terminem „mówienie”. Podobnie — „m alowa­

nie” i „odwzorowywanie” znajdą się w jednym zespole czynności „pi­

sania” w raz z „działaniem” i właściwym „pisaniem ”. Pow staje w ten sposób opozycja podstawowa „mówienie” — „pisanie”. W yjaśnia ona najlepiej rzeczywistość literacką i służyć może jako dogodny punkt w yjścia do rekonstrukcji innych poziomów kom unikacji i kultury.

Proponujem y opozycję tę związać z dwoma wielkimi n u rtam i tr a ­ dycji hum anistycznej. Jeden — platoński — otacza kultem słowo mó­

wione i sytuację rozmowy, jednocześnie obniża znaczenie kom unikacji pisanej i degraduje samą czynność sporządzania przedm iotu literackie­

go, techniki i technologii. Drugi — arystotelesow ski — podnosi rolę bu­

dowy konstrukcji, techniki i technologii. Tutaj sam zapis, form y u trw ale­

nia i realizacji nabierają szczególnej rangi. Upraszczając rzecz całą, można powiedzieć, iż z naszego pu nk tu widzenia opozycja „mówienie” — „pisanie”

prowadzi do dwóch odrębnych koncepcji kom unikacji literackiej. Kon­

cepcja nazyw ana tu umownie „platońską” oznacza dialogiczną, aktyw ną i interakcyjną wizję porozumiewania się zд" pomocą znaków kultury.

Grafemiczność tekstów jest tu trak to w ana jako zło konieczne i nie sta­

nowi żadnej w artości samodzielnej.

Platońskie „ogrody z liter i słów” są m artw e. „Mowa pisana” to

„m ara żyw ej” ? — p y ta Fajdros Sokratesa — i otrzym uje odpowiedź twierdzącą. Nieszczęsny to poeta, k tó ry „sztukę w literach zostawia”.

„Słowa pisane” nie potrafią niczego więcej „jak tylko przypomnieć czło­

wiekowi, k tó ry rzecz samą zna, to, o czym pismo tra k tu je ” . Pisanie jest czynieniem znaków „na płynącej wodzie” i sianiem słów „piórem i atram entem ” 12 Kom unikacja za pomocą pisma okazuje się niedosko­

nała, niepełna i zawodna:

Coś strasznie dziwnego ma do siebie pismo, Fajdrosie, a prawdę rzekłszy, to i sztuka malarska. Toż i jej płody stoją przed tobą jak żywe, a gdy ich zapytasz o co — w tedy bardzo uroczyście milczą. A tak samo słow a pisane.

Zdaje ci się nieraz, że one m yślą i m ówią

Platon nie tw orzy więc teorii pisania, rozw ija natom iast teorię spo­

sobów m ó w i e n i a poetyckiego. Propozycje typologiczne autora Pań­

rozumieć o m alarstw ie, które jest na kształt pism a”, i u Fabiana Birkowskiego:

„Co pism o czytającym , to prostaczkom patrzającym daje m alow anie [...], na tym czytają, którzy czytać nie um ieją”, „Słowo w ym ów ione ginie, odlatyw ają próżne m owy, ale literatura napisana trwa, sprośność nam alowana zostaje i z tych oczu do drugich oczu i do trzecich zachodzi” — cyt. według: Pisarze polskiego Odrodzenia o sztuce. Opracował W. T o m k i e w i c z . W rocław 1955, s. 211, 245, 248. Dodajmy na koniec, że M. K. S a r b i e w s к i w ks. I dzieła O p oezji doskonałej nieustannie w yzyskuje analogie m alarskie i że L i n d e (s. v. „Pisanie”) wspom ina o związkach łączących pisanie z m alowaniem.

12 P l a t o , Fajdros. Przełożył, w stępem , objaśnieniam i i ilustracjam i opatrzył W. W i t w i с к i. W arszawa 1958, s. 124, 122.

i« Ibidem, s. 122.

(11)

1 2 K R Z Y S Z T O F D M IT R U K

stw a prow adzą w istocie do rozróżnienia dwóch typów kom unikacji poetyckiej. W jednym przypadku poeta „wypowiada się” bezpośrednio i w „swoim” niejako imieniu. W drugim przypadku — usuw a się w cień i pozwala „mówić” innym . Sam jest t^ówczas jedynie aktorem odgryw a­

jącym „cudze słowo” 14. N atu ra uniesienia poetyckiego objawia się tu jako siła „boska” i „szalona”.

Zwolennicy i naśladowcy A rystotelesa opowiadali się zawsze za chłodną, technologiczną, rzemieślniczą w izją komunikacji. Fascynowało ich samo sporządzanie przedm iotu, interesow ały techniki doskonałego odwzorowywania św iata i tajem nice budowy kom unikatu. Słowo na­

biera tu szczególnego znaczenia dzięki pozycji, jaką zajm uje między światem rzeczywistym a w ew nętrznym św iatem myśli człowieka. Li­

te ra tu ra pojm owana jako „techne” poszukuje najlepszych sposobów wiązania myśli, słów i rzeczy.

W ydaje się, że są epoki, w których chętnie podkreśla się konw ersa- cyjny, mówiony i „w spółdziałający” ch arakter tek stu literackiego. W in­

nych okresach przew agę zdobywa ujęcie dzieła jako rzeczy. W litera­

turze polskiej obserw ujem y także przypadki współistnienia obu orien­

tacji. Można wówczas odnaleźć jakąś grupę kulturow ą, dla której pi­

sanie jest form ą rozmowy, oraz zbiorowość opanowaną przez ideę spo­

rządzania przedmiotów literackich. Nie należy zapominać jednak, że nadal często są to przedm ioty „mówiące”.

W rozw ijaniu hipotez trzeba zachować um iar. Nie możemy w yklu­

czyć, że przedstawioną poprzednio lawinę określeń literatu ry jako osobli­

wego rodzaju mówienia zrodziła po prostu niedoskonałość m etajęzyka.

Nie sądzimy wprawdzie, aby tak było, ale o możliwości takiej w arto pamiętać.

Każdy przypadek dom inacji konwersacyjnego ujęcia literatu ry należy zbadać szczególnie dokładnie. Nie w arto też wierzyć we wszystkie de­

klaracje. K iedy Mochnacki w yznaje: „Pisać a mówić — -toć wszystko jedno, zdaniem moim” 15, nie oznacza to, że tradycyjne hierarchie tech­

nik kom unikacji zostały zniesione. „Pisanie” m a w artość, ponieważ jest jedną z form „mówienia”.

Odkrycie „oralnej teo rii” literatu ry — „której głównym zadaniem jest »mówienie« do czytelnika” 16 — dopiero otw iera problem kom u­

nikacji literackiej. Przy bliższym rzeczy badaniu okazuje się bowiem, że ta sam a form uła służy opisowi różnych k u ltu r i zawiera odm ienne doktryny filozoficzne i konwersacyjne.

14 Interesujące uw agi na ten tem at przynosi św ietna książka T. M i c h a ł o w ­ s k i e j : M ię dzy poezją a w y m o w ą . K on w e n c je i trady cje staropolskiej prozy no­

w e listycznej. W rocław 1970.

15 M o c h n a c k i , op. cit., s. 97.

16 B. O t w i n o w s k a , J ęz yk — naród — kultura. Antecedencje i m o t y w y re nesansowej m y śli o ję zyku . W rocław 1974, s. 248.

(12)

L I T E R A T U R A — K O M U N IK A C J A — P U B L IC Z N O Ś Ć 13

Dla form acji staropolskiej wygodnie jest stosować określenie Ja n u ­ sza Pelca „k u ltu ra dyskusyjna” lub term in Jerzego Ziomka „kultura dysputacyjna” 17. Mówienie stanowi tu podstawowy elem ent działania społecznego. H ierarchia technik kom unikacji literackiej w staropolszczyź- nie związana jest z doświadczeniem w yodrębnionych kolektyw ów znako­

wych. Nie chodzi w ty m w ypadku jedynie o zjawisko podziału n a ludzi w ykształconych i analfabetów, o rozm iary i skład obu grup. Nie chcemy również wspominać o spraw ach tak oczywistych, jak trudności techno­

logiczne ręcznego powielania, niedoskonałość druku, ubóstwo form kol­

portażu, etc. Mamy na m yśli raczej szczególny rodzaj dem okracji szla­

checkiej, k tó ry w ym agał stałej obecności w życiu społecznym i nieustan­

nej aktywności w erbalnej. Pozycja klasow a i kulturow a norm a w ym a­

gały, aby członek tej zbiorowości spełniał swoją rolę społeczną przez

„zabranie głosu”, „powiedzenie czegoś”, „odpowiedź”. Udział w dyskusji i dialogu staje się wówczas istotnym obowiązkiem obywatelskim. Mó­

wienie ulega instytucjonalizacji w sensie dosłownym. Stw ierdził Ziomek:

N ajogólniej potrafim y w skazać kręgi życia publicznego, które w w ieku X VI w Polsce sprzyjały rozwojowi kultury — nazw ijm y ją — dysputacyjnej.

To dwór (nie tylko królewski, co w ażne), sejm , szkoła, zbór, koło. Kołem na­

zyw am y tu nieform alną grupę uczonych, artystów, hum anistów — typu koła Andrzeja Trzecieskiego ls.

Oczywiście odrębnych badań wymaga problem nierówności „oral­

n e j” ówczesnego społeczeństwa. Chodzi po prostu o to, że istniało {obok społecznego podziału władzy i własności) także społeczne zróżnicowanie możliwości i pozycji kom unikacyjnych. Nie każdy mógł „zabrać głos”,

„mówić”, „pytać” i „odpowiadać”. Nie tylko k u ltu ra pism a m a swoje bariery kom petencyjne i ekonomiczno-polityczne, funkcjonują one rów ­ nież w oralnej kulturze dysputacyjnej. Odrębność polskiego modelu dem okracji nie polegała jedynie na w yniesieniu czynnika obecności („nic bez nas”) i egalitaryzm ie parlam entarnym . Rozciągała się także na sfery pryw atnego życia. I tak np. podczas biesiady staropolskiej nie docho­

dziło do wyraźnego podziału ról n a ucztujących odbiorców (słuchaczy) i wykonawców pieśni biesiadnych. „W ykonawcami” — „są wszyscy, ca­

łe grono współbiesiadników” 19.

Podobny brak dystansu, atm osferę przyjaźni i rozmowy odnajduje w tekstach renesansow ych B arbara Otwinowska. Wolność i rozmowa są tu ściśle powiązane. Podczas czytania — zapewnia Rej w Zwierciad­

le —■ „najdziesz rozmowy, z kim chcesz” 20. A utor K rótkiej rozprawy jest

17 J. P e l c , Dialog i wizerunek. D w a dominujące t y p y konstrukcji w y p o w ie d z i w p oetyce Reja. W zbiorze: Mikołaj Rej. W czterechsetlecie śmierci. W rocław 1971, s. 132. — J. Z i o m e k , Mikołaja Reja „K r ó tk a rozpraw a” i „Kupiec”. Problem y dialogu i dramatu. W zbiorze: jw., s. 77, 80.

18 Z i o m e k, op. cit., s. 80.

19 Ibidem, s. 74.

10 O t w i n o w s k a , op. cit., s. 184.

(13)

14 K R Z Y S Z T O F D M I T R U K

typow ym przedstawicielem k u ltu ry konw ersacyjnej. Jego teksty zawie­

rają stałe odwołania i zw roty do odbiorcy, apele do uwagi czytelnika, pouczenia i zachęty kom unikacyjne. K rystyna Pisarkow a słusznie przy­

pominała niedawno sąd G aertnera o twórczości Reja. Całe to pisarstwo m a „charakter potocznej rozmowy” 21. Odbiorcy konsekw entnie prze­

strzegają konwencji. Z cytowanej już kilkakrotnie księgi rocznicowej wypiszmy kilka zabawnych przykładów świadczących o żywej i auten­

tycznej więzi łączącej twórcę i jego czytelników. Oto napisy na m argi­

nesach książek Reja: „Znać psa po sierci”, „Pies Rey”, „sameś taki”

e tc .22 Świetną form ułę lek tu ry staropolskiej, stworzoną przez B arbarę Otwinowską: „w ielka rozmowa ponad czasem i przestrzenią” 23, w arto poszerzyć o typ kom unikacji bliski rozmowie rzeczywistej „tw arzą w tw arz”, ściślej — rozmowę taką udający.

Inne uzasadnienia filozoficzne odnajdujem y w rom antycznej teorii

„m ówionej” literatu ry . Badacze tego okresu zw racają uwagę na rzecz szczególną. Cały św iat pojm owany jest jako sensowny kom unikat. Mó­

wienie jest więc wszechogarniające, czytanie i słuchanie — powszechne i uniw ersalne. K u ltu ra staropolska uznaw ała głównie jeden rodzaj słu­

chania mowy ludzkiej: za pomocą „ucha”. Tak było zresztą u teorety­

ków starożytnych. Rom antyzm odkrył nowe słyszenie: „sercem”. D ru­

gie ważne odkrycie to ujaw nienie „lustrzanej” n atu ry komunikacji. Czy­

telnik „przegląda się” w lustrze tekstu. O dnajduje jednocześnie dwa oblicza: tw órcy i swoje własne. Owo „przeglądanie się” w cudzych tek ­ stach, w obrazach („widziadłach”) literackich stanow i istotny elem ent ro­

m antycznych modeli k o m u n ik acji24.

Dla rom antyka wszystko jest wypowiedzią i wszystko m a związek z móiwiącym podmiotem. Szczególnie sugestywne sform ułow ania tej teorii spotykam y u Hegla. Istota poezji polega na „degradacji zmysłowe­

go sposobu przejaw iania” i na „wypowiadaniu samego siebie”. W prze­

ciwieństwie do mówienia retorycznego (skażonego celem, płaskim u ty - litaryzm em i funkcjonalnością) — sztuka poetycka jest „rzeczywistym m ó w i e n i e m ”. Ja k tw ierdzi filozof: „to, co się mówi [das Gesproche­

ne], jest w poezji tylko po to, aby być wypowiedziane” . P anuje tu ab­

solutna podmiotowość i absolutna bezpośredniość. W „mówionej sztuce”

p o ety ck iej25 —

21 K. P i s a r k o w a , O sobliw e zdania względn e Reja. (P rzy czy n e k do cha­

ra k te r y s ty k i języka). W z b io r z e : Mikołaj Rej, s. 194.

22 I. R o s t k o w s k a , Z doświadczeń bibliografa Reja. W z b io r z e : j w ., s. 253.

22 O t w i n o w s k a , o p . cit., s. 248.

24 P r o b l e m a t y k ę t ę r o z w i j a s z e r z e j w s w o ic h k s i ą ż k a c h M . J a n i o n (z o b . n p . Gorączka romantyczna. W a r s z a w a 19 7 5 ).

25 G . W . H e g e l , W y k ła d y o estetyce. P r z e k ł a d J . G r a b o w s k i e g o i A.

L a n d m a n a . O b j a ś n i e n i a m i o p a t r z y ł A . L a n d m a n . T . 3. W a r s z a w a 1963, s. 274.

2 9 0 , 3 31, 290; t. 2 (1 9 6 6 ), s . 151— 1 52, 312.

(14)

L I T E R A T U R A — K O M U N I K A C J A — P U B L IC Z N O Ś Ć 15

m a t e r ia ł , z a p o ś r e d n i c t w e m k t ó r e g o s i ę w y p o w i a d a [ o w a s z t u k a ] , z a c h o w u j e d l a n i e j j e s z c z e t y l k o w a r t o ś ć — w p r a w d z i e a r t y s t y c z n i e o p r a c o w a n e g o — ś r o d k a k o m u n i k o w a n i a s i ę d u c h a z d u c h e m i n i e m a z n a c z e n i a j a k i e g o ś z m y s ł o w e g o i s t n i e n i a , w k t ó r y m t r e ś ć d u c h o w a m o g ł a b y z n a l e ź ć o d p o w i a d a ­ j ą c ą s o b i e r e a l n o ś ć *·.

K om unikacja nie jest jednak zw ykłym mówieniem i norm alnym fi­

zycznym słuchaniem. Hegel dostrzega oczywiście „stronę zmysłową”, ale przypisuje jej tylko znaczenie „cienia” i „pozoru”. Ideałem sztuki ro­

mantycznej jest synteza kom unikacyjna, pełna integracja zmysłów, uczuć i myśli. Tylko ten rodzaj literackiego kontaktu i porozumienia może

„zadowolić” ducha.

Heglowska teoria kom unikacji wym ierzona jest w yraźnie w tradycję arystotelesowską. Filozof odrzuca koncepcję dzieła sztuki jako „produktu działalności ludzkiej”. To „duch” nadaje trw ałość egzystencji — a nie technika.

w t w ó r c z o ś c i a r t y s t y c z n e j w s z e l k ą ś w i a d o m o ś ć w ł a s n e j c z y n n o ś c i n a l e ż y u z n a ć n i e t y l k o z a z b y t e c z n ą , a l e n a w e t z a s z k o d l i w ą 27.

Przytoczyliśm y tylko najważniejsze idee autora Fenomenologii ducha.

Prowadzą one do zatarcia granic między płaszczyzną tekstu a planem rzeczywistego (lub naśladowanego) mówienia. Dzieło odbiera się jako rozmowę. Nadawca i odbiorca spotykają się w tekście. Pismo istnieje po to tylko, aby spotkanie to umożliwić i ułatwić. P artn erzy aktu ko­

m unikacji funkcjonują więc w ew nątrz dzieła, a świat, jak to u Hegla, spokojnie „stoi na głowie”.

„Rom antycznym” teoriom (chętnie zaliczylibyśmy tu również w szyst­

kie koncepcje ekspresyjne) kres przynoszą dopiero nowoczesne idee od­

kryw ające grafemiczność tekstu. Oznacza to zerwanie z m etafizyką obecności autora. Iluzoryczna więź łącząca twórcę, tekst i czytelnika zo­

staje rozerwana. Żadne zabiegi interpretacyjne nie są w stanie jej przy­

wrócić. Reanimacje literackie przeprow adzane powszechnie w w. XIX m ają posmak makabryczny. Próbowano wówczas np.

w y m u s i ć c h o ć b y j e d n o s ł ó w k o n a a u t o r z e , k t ó r y u m a r ł o d w i e k ó w ; n i e b o s z c z y ­ k ó w n a o s t r e b r a ć w y p y t a n i e , p o d c h w y t a ć i c h , ł a p a ć z a s ł ó w k o [ ...] 28.

W teorii uwzględniającej grafem iczny aspekt dzieła — autora już nie ma. Pisarz nie może niczego więcej zrobić dla swoich czytelników.

Równie bezradny jest wobec własnego kom unikatu. Tekst, nagle w olny i osierocony, rozpoczyna swoją w ędrówkę przez czas i przestrzeń. W y­

dany jest na ludzkie gwałty, erozje i zapomnienie. Czytanie — staje się głównie rozpoznawaniem cytatów. Innow acja jest zauważana dopiero

I b id e m , s. 318.

27Ib id e m , t. 1 (1 9 6 4 ), s . 67, 68, 63, 4 6 , 52, 48.

28 W i s z n i e w s k i , op. cit., s. 18.

(15)

16 K R Z Y S Z T O F D M IT R U K

po rozdzieleniu sekw encji na czynniki cudze i w ła s n e 29. „Nie można uznać dzieła ani za jednostkę daną bezpośrednio, ani za jednostkę jedno­

rodną” — pisze Michel F aucault —■ książka „jest właściwie przedm io­

tem bez granic, istnieje zawsze w relacji do innych książek, stanowi tylko jeden z węzłów całej sieci” 30. Słowo nie „mówi” — ono tylko

„bierze udział” w grze inform acyjnej. Odcięte, oderwane od twórcy, skazane jest n a autonomię i niezależność. Dzieło staje się nieprzezro­

czyste, lustro — zmatowiałe, odbicie — zmącone.

Antynom ia „mówienie” —■ „pisanie” w yjaśnia dwa odrębne rodzaje komunikacji, wiedzie do osobnych ujęć literatu ry i jej historii. Podsta­

wowe pytania teorii grafem iki (np. „czy pismo przenosi inform acje

»inaczej«?”, „czy mówi co innego niż wypowiedź oralna?” — „czy różni się tylko technologią sporządzenia i przekazywania kom unikatu?” — etc), otrzym ują n a razie odpowiedzi kontrow ersyjne. Stopniowo w ypeł­

niają one jednak „puste m iejsca” w obszarze powierzonym historii k u l­

tu ry literackiej. Dotychczasowe w yniki zdają się prowadzić do wydzie­

lenia trzech etapów refleksji nad kom unikacją pisaną i mówioną. P ierw ­ szy odznacza się dom inacją orientacji oralnej. Dzieło jest tu „przezro­

czyste”, „sprzyja” intym nem u kontaktow i autora i czytelnika. P isa­

nie — to rodzaj mówienia. Czytanie — to odm iana słuchania. Etap d ru ­ gi przynosi odkrycie istnienia tekstu. Jest on jednak traktow any tylko jako środek. K om unikacja w ty m przypadku obejm uje już trzy czyn­

ności: „mówienie” , „słuchanie” i „widzenie”. Wreszcie etap trzeci w ie­

dzie do takiej koncepcji, w której obaj p artn erzy współtworzą i „wi­

dzą” autonomiczny przedm iot literacki. Oczywiście wyróżnienie to nic nie „mówi” o problem ie następstw a, ciągłości i kierunku zmian. Wie­

m y już, że spraw y te ry su ją się na razie w sposób niejasny i wielo­

znaczny.

2

Wzrost popularności i znaczenia różnych teorii kom unikacji narzu­

ca konieczność pow rotu do pytań elem entarnych. Wysoki stopień ab­

strakcji i znaczna sugestywność modeli porozumiewania się odsuwają na plan dalszy antropologiczne i społeczne aspekty rozw ijanych kon­

cepcji. Istnieje więc potrzeba ujaw nienia u k ry ty ch założeń i zbadania

29 P r z e d s t a w i a m y t u w u p r o s z c z o n y i o g ó l n i k o w y s p o s ó b n i e k t ó r e m y ś l i J . D e r r i d y (D e la grammatologie. P a r i s 1 967; L ’Êcriture et la diférence. P a r i s 1 9 6 7 ). P o g l ą d y f r a n c u s k i e g o u c z o n e g o s ą j e d n a k w w i e l u s p r a w a c h p o d s t a w o w y c h t a k d a l e c e z a s k a k u j ą c e , ż e w y g o d n i e j b ę d z i e n a p o c z ą t e k w y z y s k a ć i n s p i r a c j e p ł y n ą c e z k s i ą ż k i T . A . A r m i r o w e j К истории и теории графемики (М о ск ва 1977).

T a m t e ż b o g a t a b i b l i o g r a f i a p r z e d m i o t u .

se M . F a u c a u l t , Archeologia w iedzy . P r z e ł o ż y ł A . S i e m e k . W a r s z a w a 1977, s . 47— 48.

(16)

L I T E R A T U R A — K O M U N IK A C J A — P U B L I C Z N O Ś Ć 17

konsekw encji ideologicznych, w ynikających z ujęcia rzeczywistości w spo­

sób kom unikacyjny.

Niezależnie od istniejących różnic (często istotnych i podstawowych) wszystkie znane modele oscylują wokół elem entarnego układu kom uni­

kacyjnego, składającego się z nadawcy, kanału i odbiorcy. A utorzy encyklopedycznego kom pendium La Communication używ ają wygod­

nych nazw „sytuacja kanoniczna” („situation canonique” — „canonic situation”) i „schemat kanoniczny” („schéma canonique”) 31. Szerokie rozumienie tych term inów pozwoli na łączne potraktow anie różnych pro­

pozycji niezależnie od poziomu ich teoretycznej doniosłości, wysokiego stopnia kom plikacji czy w yrafinow anej prostoty.

Podobieństwo schematów kom unikacyjnych ma zapewne źródło w toż­

samości (lub homologii) samego przedm iotu badań. W yjaśnienie to zado­

wolić nas może tylko częściowo. W gruncie rzeczy zarówno problem zgodności modeli jak i spraw a ich zróżnicowania (sprzeczności) w ym aga­

ją odwołań znacznie bardziej złożonych.

Modele kom unikacyjne zaw ierają się między skrajnym i ujęciam i podkreślającym i znaczenie elementów personalnych (np. Laswell) a sta­

nowiskami skupiającym i uw agę głównie na działaniu czynników tech­

nicznych (Mac Luhan). W wyznaczonym w ten sposób polu mieszczą się różne koncepcje należące do w ielu dyscyplin naukowych, głównie jed­

nak do socjologii kom unikacji i teorii informacji.

W spomniany model Laswella m a tu szczególną wagę. Odsłania bowiem istotę zainteresow ań ogólnymi zasadami komunikowania. Dotyczy więc:

1) ludzi („kto” mówi i „do kogo”), 2) treści kom unikatu („co” mówi), 3) środka przekazu („przez jaki k an ał”) i 4) skutków („z jakim efek­

tem ”) 32. Model Laswella rozpatruje główne problem y postaw politycz­

nych i ty p y udziału ludzi w życiu politycznym. Z tego względu szcze­

gólny nacisk położony jest tu na spraw ę efektów procesu k o m u n ik acji33.

Mimo w prowadzenia wielu elementów stosowanych dziś zwykle przy opisie współczesnego świata (Laswell używ a np. term inów „elita”, „gru­

py społeczne”, „kontrola”, „m asa” , „publiczność”, ,,rola”etc.) 34 owa kon­

cepcja wywodzi się z tradycji klasycznych, z dawnych teorii sztuki prze­

konyw ania i sterow ania zachowaniami ludzkimi. Antropologiczny sens u k ry ty w ty m modelu przyw ołuje anachroniczne wizje stosunków spo-

81La C o m m u n ica tio n . É d . A . M o l e s , C. Z e l t m a n n . P a r i s 1971, s . 524;

z o b . t e ż s. 240.

38 H . D . L a s w e l l , S tr u c tu r e e t fo n ctio n d e la c o m m u n ic a tio n d a n s la so c ié té . T r a d u i t d e l ’a n g l a i s p a r C . P a r a d e i s e . W z b io r z e : S o cio lo g ie d e l’in fo rm a tio n . T e x te s fo n d a m e n ta u x . É d . F . B a l l e e t J . G . P a d i o 1 e a u . P r é f a c e d e J . C a - z e n e u v e . P a r i s 1973, s. 31.

38 F . B a l l e e t J. G. P a d i o l e a u , P ré s e n ta tio n d e s te x te s 1 à 9. W z b io r z e : j w ., s. 20.

34 L a s w e l l , o p . c it, s . 3 9 — 40.

2 — P a m i ę t n i k L i t e r a c k i 1978, z. 4

(17)

18 K R Z Y S Z T O F D M IT R U K

łecznych i mimo niew ątpliw ej „elegancji” i ekonomii podstawowej for­

m uły — w znacznym stopniu ogranicza jej możliwości heurystyczne.

Model Laswella objaśnia świat złożony z jednostek, z indyw idual­

nej aktywności i personalnych więzi. Całą konstrukcję spaja szlachetne złudzenie, że sfera kom unikacji jest domeną działań dobrow olnych35 i spontanicznych. Wiemy już, że nie m a takiego świata. „Moc” w yjaśnia­

jąca samego modelu w yczerpuje się bardzo szybko. Nawiązując do k ry ­ ty k i schem atu Laswella dokonanej przez Johna W. Rileya juniora i M at­

hilde W. R ile y 36 powiemy, że „moc” ta wygasa w m iarę zbliżania się do kolejnych elementów schem atu komunikacyjnego. Stosunkowo dużo wiemy, k t o nadaje inform ację, chociaż i tu często pojaw iają się różne niepokojące wątpliwości. Więcej tajem nic ukryw a sam kom unikat. Od­

powiedź na pytanie, „co” mówi nadawca — nie jest, jak wiadomo, sp ra­

wą prostą. Nie zadowala nas także poziom wiedzy na tem at mechaniz­

mów składających się na funkcjonow anie środków przekazu. Wiele nie­

jasności w ywołuje również pojęcie odbiorcy. W brew pozorom także i p a­

radygm at efektów procesu komunikowania nie uzyskał w ty m modelu w ystarczająco solidnych podstaw teoretycznych.

Uwagi nasze nie m ają na celu k ry ty k i koncepcji Laswella. L itera­

tu ra na ten tem at jest niezwykle bogata i różnorodna. W latach pięć­

dziesiątych i sześćdziesiątych wielu badaczy zachodnich próbowało (z róż­

nym skutkiem ) uwolnić się od sugestywności i prostoty omawianego mo­

delu. Dokonano wielu istotnych poprawek, uzupełnień i przekształceń.

Tak np. cytowani poprzednio B. H. W estley i M. S. Mac Lean, wycho­

dząc z „kanonicznego” schem atu T. M. Newcomba (osoba A przekazuje inform acje osobie В na tem at obiektu X), w prow adzają cenne pojęcie sprzężenia zwrotnego („retroaction” — „feedback”) sr, w yjaśniające zja­

wisko korekcji inform acji w procesie kom unikowania i przystosowywa­

nia działań do aktualnej sytuacji. W polu obejm ow anym przez ten mo­

del pojawia się nowy p artn e r aktu porozumienia — pośrednik C. Auto­

35 Z o b . B . H . W e s t l e y e t M. S. M a c L e a n , Un modèle conceptuel pour la recherche sur les communications. W z b io r z e : Sociologie de l ’information. W z b i o ­ r z e : j w ., s . 151.

м J . W . R i 1 e y e t M . W . R i 1 e y , L a Communication de Masse et le sy stèm e social. W z b io r z e : j w ., s. 71— 72.

37 W e s t l e y e t M a c L e a n , op. cit., s. 44. Z o b . t e ż D . A n z i e u , Les Communications Intra-Groupe. W z b io r z e : Communication Processes. E d . F . A . G e 1 d a r d . O x f o r d 1965, s. 174— 176, 186. P r o b l e m y s p r z ę ż e n i a z w r o t n e g o („feed­

back”) o m a w i a R . E s c a r p i t (Communication e t développm ent. W z b io r z e : S ystè m e s partiels d e communication. É d . R . E s c a r p i t e t C h . В o u a z i s. P a ­ r i s 1972, s. 54— 55). H i s t o r i ę t e r m i n u R . E s c a r p i t p r z e d s t a w i a w k s i ą ż c e Théorie générale de l’information de la communication ( P a r is 1976, s. 4 9 — 5 0 ). T a m t e ż s z e r z e j r o z w i n i ę t y z o s t a ł p r o b l e m e f e k t u L a r s e n a i z j a w i s k o „ l a r s e n iz a c j i ” t e k s t u (s. 52— 5 3 , 5 8, 5 9 , 61) o r a z r ó ż n e m o d e l e s p r z ę ż e ń z w r o t n y c h . K r y t y c z n e o m ó w i e n i e s c h e m a t u L a s w e l l a z a w i e r a k s i ą ż k a F . B a l l e g o Institution et publics des moyens d ’information ( P a r is 1 973, s . 3 1 — 3 2 ).

Cytaty

Powiązane dokumenty

W drugim rzędzie autorka wskazuje na wewnętrzne podziały przestrzeni tekstowej, segmentację, czyli podział struktury treści tekstu na odcinki (np.. Pozycja otwarcia i

Model (rysunek 4) opracowywany był przez 21. ekspertów reprezentujących rożne środowiska i instytucje m.in. Urząd Miasta Gdańska, MOPR Gdańsk, or- ganizacje pozarządowe, ROPS,

Niech, tak jak wcześniej przyjęliśmy, Fo(W) będzie aktem mowy, w którym nadawca N wyraża swoje stanowisko w odniesieniu do zdania W. Aby zespól tych aktów mowy mógł

Dzieło WWPana Dobrodzieja od osób, które je czytały, odbiera nale- żyte pochwały i przyznają, że masz geniusz do satyr. Życzą, żebyś się Juwenalisem zajął,

Żywi się nadzieję, że badania nad dwujęzycznością i kontekstami, w obrębie których może ona być najefektywniej wykształcana, będą kontynuowane, jako że z reguły

Potoczne określenie ve- přo knedlo zelo — w kolejnym refrenie uzupełnione jeszcze o piwo — odsyła ku stereotypowym przeświadczeniom o kulinarnych preferencjach naszych

Nie można powiedzieć, żeby to było przyjmowane jakoś specjalnie przychylnie przez tych wszystkich dookoła z naszego roku, ale ponieważ byłem nie tylko wyszczekany,

Powy¿szy sposób ujêcia zdrowia zrodzi³ siê pod wp³ywem holizmu jako ogólnej koncep- cji filozoficznej, a w szczególnoœci holistycznej koncepcji poznania cz³owieka, która