• Nie Znaleziono Wyników

Wspólnotowy charakter małżeństwa w świetle nowego Kodeksu Prawa Kanonicznego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wspólnotowy charakter małżeństwa w świetle nowego Kodeksu Prawa Kanonicznego"

Copied!
23
0
0

Pełen tekst

(1)

Henryk Stawniak

Wspólnotowy charakter małżeństwa

w świetle nowego Kodeksu Prawa

Kanonicznego

Prawo Kanoniczne : kwartalnik prawno-historyczny 31/3-4, 109-130

(2)

P raw o K anoniczne 31 (1988) nr 3—4

K S. H EN R Y K ST A W N IA K S D B

W SPÓ LN O TO W Y C H A R A KTER M A ŁŻ EŃ STW A W ŚW IETLE NOW EGO K O D E K SU P R A W A K A N O N ICZN EG O T r e ś ć : W stęp — 1. P o w o ła n ie czło w ie k a do tw orzen ia w sp ó ln o ty w p lan ie stw o rzen ia — 2. M ałżeństw o w projek tach P ap iesk iej K om i­ s ji O dnow y ’ Praiwa K an on iczn ego — 3. O k reślen ie m a łżeń stw a w k an o­ n ie 1055 § 1 —- 4 . P e r so n a ln o -w sp ó ln o to w y w y m ia r przed m iotu zgody m a łżeń sk iej — 5. E k lezja łn o -w sp ó ln o to w y asp ek t p rzym ierza m a łżeń ­ sk ieg o . Z akończenie.

W stęp

Sobór W atykański II określając m ałżeństw o jako „wspólnotę pragnął zaakcentow ać m ocniej jego charakter osobowy, m iędzy­ osobow y i w ew nętrzny, zw łaszcza iż uprzednio przeakcentow yw a- no jego charakter prokreacyjny i społeczny i. W kontekście pow sta­ nia w spólnoty m ałżeńskiej użyto słow o „przym ierze” (foedus), które naw iązuje do planu Boga S tw órcy i Zbaw iciela.

To soborow e osadzenie m ałżeństw a na lin ii kontynuacji planów Boga jest tym bardziej przejrzyste, poniew aż w ykorzystane są pod­ staw y skrypturystyczne. Co w ięcej. Okazało się, że nie tylk o pro­ kreacyjne, ale i personalistyczne w alory m ałżeństw a mają sw oje uzasadnienie biblijne. Sięganie zaś do „początku” stw órczego aktu Boga jest koniecznością, jeśli pragnie się poznać i urzeczyw istniać praw dy w ew n ętrzn e n ie tylk o istnienia m ałżeństw a, ale także jego m isji historycznej. W zam yśle Boga S tw orzyciela i Odkupiciela w spólnota życia odkryw a n ie tylk o sw oją tożsam ość, ale rów nież sw oje posłannictw o, czyli to, co m oże i pow inna czynić 2.

A utentyczna w spólnota osób, pierw szego m ężczyzny i kobiety, ma stanow ić początek i w zór takich sam ych w spólnot dla w szyst­ kich zaw ierających przym ierze m ałżeńskie. Ten w spólnotow y cha­ rakter m ałżeństw a nie tylko został uw yp u k lon y na Soborze W aty­ kańskim II, lecz także w projektach P apieskiej K om isji O dnowy Praw a K anonicznego i kon sek w en tn ie w now ym K odeksie.

Te w stępne u w agi sugerują, iż celem lepszego naśw ietlenia w spólnotow ego w ym iaru m ałżeństw a w ed łu g now ego praw odaw

-1 Por. Ph. D e l h a y e , D ig n ité d u m a ria g e e t d e la fa m ille , W: V a­ tic a n II. L ’é g lise dans le m on d e de ce tem p s, t. I, P aris 1967, s. 424. 1 J a n P a w e ł II, A d h o rta cja a p o sto lsk a F a m ilia ris co n so rtio (od­ tąd FC), W: E n cy k lik i i A dhortac je 1979— 1981, W arszaw a 1983, n. 17.

(3)

stw a, — jak się w ydaje — słusznym będzie przedstaw ienie n aj­ pierw w oparciu o rozw ijającą się doktrynę biblijną Bożego planu stw orzenia oraz ukazanie form ow ania się norm obecnego K odeksu w interesującej m aterii. D alej w niniejszym artykule zostanie om ó­ w iona definicja m ałżeństw a w pow iązaniu z now ym określeniem przedm iotu zgody w aspekcie personalno-w spólnótow ym . Consor­

tiu m totius v ita e zm ierzające do dobra m ałżonków oraz do zrodze­

nia i w ychow ania potom stw a ukazane zostanie także w aspekcie eklezjalno-docelow ym , czyli zbaw czym . Taki porządek stanow i w ła ­ ściw e tło dla ukazania m ałżeństw a jako szczególnej relacji m ię­ dzyosobow ej. Mimo, iż każde m ałżeństw o jest rezultatem osobi­ stych decyzji i ma niepow tarzalny rys, to jednak n ależy podkreślić w nim w zajem ne przenikanie się losu człow ieka i planów Stw órcy.

1. P o w o ła n ie czło w ie k a do tw o rzen ia w sp ó ln o ty w p la n ie stw orzen ia

P ierw sze rozdziały K sięgi Rodzaju zaw ierają w skondensow anej form ie bogactw o m yśli Bożej odnośnie do człow ieka i m ałżeństw a, dlatego korzystnym będzie naw iązać do n aśw ietleń b ib lijn o-teolo- gicznych, by odsłonić w ew n ętrzn e ukierunkow anie natury ludzkiej^ „Nie jest dobrze, żeby m ężczyzna był sam; uczynię m u pomoc jem u podobną” (Rdz 2, 18) 3. Słow a te w ypow iada Bóg Jahw e. Należą one do 'drugiego opisu stw orzenia człow ieka (Rdz 2, 7— 22), któ­ ry — zdaniem egzegetów — jest starszy i n ależy do tradycji jah- w istycznej. Zdum iew a inną głębią ujęcia praw dy o człow ieku niż czyni to pierw szy opis stw orzenia (Rdz 1, 26— 28). Można p ow ie­ dzieć, że jest to głębia natury przede w szystkim podm iotow ej 4.

Autor natchniony um ieszcza słow a o sam otności człow ieka m ię­ dzy opisem stw orzenia m ężczyzny a opisem stw orzenia pierwszej kobiety (Rdz 2, .21— 22). P ierw szy zaś opis stw orzenia n ie zna problem u sam otności. Pow yższe słow a B iblii w ypow iedziane przez Boga w tym m om encie są znam ienne.

Rodzi się pytanie: jakie ma znaczenie ow a sam otność człow ie­ ka w kontekście odkryw ania praw dy o człow ieku, jego m isji w planach Bożych?

Jan P aw eł II w yjaśniając w sw oich katechezach środow ych zna­ czenie sam otności zwraca u w agę na egzam in, jaki zdaje człow iek w obec Boga. „U lepiw szy z g leb y w szelk ie zw ierzęta ziem ne i w szelkie ptaki pow ietrzne, Jahw e Bóg przyprow adził je do m ęż­ czyzny, aby przekonać się, jaką on da im n azw ę” (Rdz 2, 19).

3 T e k sty b ib lijn e cy tu ję z: P ism o św . S ta reg o i N ow ego T esta m en ­

tu, w przek ład zie z języ k ó w ory g in a ln y ch , op racow ał zesp ół b ib listó w p o lsk ich 4, W arszaw a 1984.

4 Por. J a n P a w e ł II, Mężczyzną i niewiastą stworzył ich. Odku­

pienie ciała a sakramentalność małżeństwa, L ib reria E d itrice V a tica n a 1986, s. 14— 16.

(4)

13] W sp óln otow y ch arak ter m a łż e ń stw a 111

C złow iek przez ów test uśw iadom ił sobie sw oją nadrzędność, czy li „niesprow adzalność” do żadnego gatunku istot żyjących na ziem i i jak kończy autor natchniony „nie znalazła się pomoc odpow ied­ nia dla m ężczyzn y” (Rdz 2, 20) s.

Stw orzony człow iek nie utożsam ia się z w idzialnym św iatem istot żyjących, czuje sw oją odrębność od otaczającego św iata, w nim też nie znajduje odpow iedniej pom ocy, jest sam. W sam ot­ ności poszukuje sw ojej istoty. Odkrywa sw ą naturę, kim jest, a ściślej m ów iąc w oparciu o przytoczony fragm ent G enesis w fo r­ m ie negatyw nej „kim nie jest”. C złow iek dokonując pierw szego sam ookreślenia w yraża także sw oją sam oświadom ość. .„Dał n a ­ z w y ” istotom żyjącym i stw ierdził sw oją odrębność w stosunku do nich. Ten fakt nadania nazw istotom żyjącym także św iadczy o tym , iż człow iek ma św iadom ość posiadania w ładzy poznania. Wraz z tym poznaniem św iata, poznaje siebie, że jest „inny”, także poprzez sw oją cielesność «.

Sam otność w tym kontekście pozw oliła człow iekow i odkryć sw o­ je człow ieczeństw o, sw oją inność od św iata istot żyjących, sw ą zdolność do poznania, w olność wyboru. U jaw nia ona rów nież fakt. że człow iek poszukiw ał odpow iedniej pom ocy dla siebie. Plan stw orzenia ponadto pozw ala dostrzec w m yśli Boga p o w o ł a ­ n i e c z ł o w i e k a d o t w o r z e n i a w s p ó n o t y . To ukierun­ kow anie istoty ludzkiej na w s p ó l n o t ę jest od strony n eg a ty w ­ nej poczuciem sam otności.

Bóg zaradza w spom nianej sam otności m ężczyzny poprzez fakt stw orzenia kobiety. Słow a „Nie jest dobrze, żeby m ężczyzna był sam ” (R d z-2, 18) stanow ią jakby „preludium ” t opisu stworzenia pierw szej kobiety. Trzeba głębiej w niknąć w obrazowy język dru­ giej relacji G enesis, bow iem pod w arstw ą narracyjną, zgodnie z ów czesnym sposobem m yślenia i w yrażania się, znajduje się najgłębsza treść objaw ionej prawdy. *

Z plastycznego obrazu stw orzenia n iew iasty, egzegeci i teolo­ gow ie w yciągają w niosek, że ów opis ma niejako zaakcentować identyczność oraz rów ność w naturze ludzkiej kobiety i m ężczy­ zny 8. Bóg stw arza kobietę z cząstki ciała m ężczyzny, co u w y ­ datniają słow a „w yjął jedno z jego żeber” (Rdz 2, 21). Dalej po­ tw ierdzi to sam m ężczyzna, gdy powie: „kość z m oich kości, ciało

5 Tamże, s. 25. 6 Tamże, s. 27, 20. 7 Tamże, s. 33.

8 P. A d n é s , Le Mariage (Le m ystère chrétien. Théologie

Sacramen-taire), Tournai 1963, s. 9; por. także M. Ż u r o w s k i , Współuczestnictwo kościelne „lus ad communionem”2, Kraków 1984, s. 130; E. R u f f i n i, Il matrimonio cristiano tra fede e legge. Linee per una teologia, W:

Il matrimonio canonico in Italia, a cura di E. C a p p e l l i n i , Brescia 1984, s. 27.

(5)

z m ojego ciała” (Rdz 2, 2 3 )9. U w zględniając archaiczny sposób w yrażania m yśli, w ydaje się, iż można ustalić, że chodzi tutaj o jednorodność całej istoty m ężczyzny i niew iasty, nie tylko struktury som atycznej 10.

Biorąc pod uw agę drugi aspekt opisu, autor natchniony przed­ staw ia kobietę jako „odpowiednią dla m ężczyzny pom oc” (Rdz 2, 18). Bóg litu je się nad jego sam otnością i podejm uje decyzję stw o­ rzenia n iew iasty jako odpow iedniej partnerki życia. W przeci­ w ień stw ie do istot żyjących, które nie w ystarczyły m ężczyźnie, ko­ bieta okazuje się tą, która w p ełni odpowiada jego osobowym potrzebom. Radość, z człow ieka, z drugiego „ja” dom inuje w sło ­ w ach m ężczyzny w ypow iadanych na w idok pierw szej kobiety {Rdz 2, 23) n . Sam otność i sm utek człow ieka w tym m om encie ■obraca się w radość. Partnerka życia, „odpowiednia pom oc” w y ­ p ełnia pustkę stw orzonego m ężczyzny. To ostatnie w yrażenie w y ­ daje się w skazyw ać nie tylko na pomoc w organizow aniu codzien­ nego życia. „Pom oc” nie oznacza podporządkowanie kobiety m ęż­ czyźnie, jakiejś form y n iew olnictw a, które istniało faktycznie w epoce, kiedy redagow ano refleksję religijną. Ó wczesne zn iew o­ len ie kobiety autor natchniony traktuje bow iem jako następstw o grzechu, jako karę za błąd popełniony w raju (Rdz 3, 1 6 )12. „Pom oc” w opisie stw órczym trzeba rozum ieć tak, jak proponuje jeden z biblistów . U w aża on, że „kobieta nie ma być dla' m ęż­ czyzny „pomocą” jako siła robocza, narzędzie zaspokojenia popę­ du seksualnego czy rodzenia potom stw a. Jedno dla drugiego jest „pomocą” w sensie ekonom icznym , biologicznym , a przede w szy­ stkim egzystencjalnym — w osiąganiu pełni człow ieczeństw a. Bóg przeznaczył człow iekow i c a ł e g o c l r u g i e g o c z ł o w i e k a , a nie tylk o fu n k cję człow ieka. Tak rozum iana w zajem na „pomoc” k ob iety i m ężczyzny to w arunek spełnienia bytow ej pełni czło ­ w ie k a ” 13. Z drugiej zaś strony taka interpretacja w yrażenia „od­ pow iednia pom oc” w skazuje na równość m ężczyzny i kobiety w akcie stwórczym .

9 W antropologii biblijnej „kość” oznacza najbardziej zasadniczą część ciała, a ponieważ u Hebrajczyków nie było ostrego rozróżniania między „ciałem” a „duszą”, kości oznaczały po prostu „istotę” czło­ wieka. Kobieta obok właściwości fizycznych przejawiała więc taką samą istotę, jaką posiadał mężczyzna. Por. J a n P a w e ł II, Mężczyzną

i niewiastą..., dz. cyt., s. 36, przyp. 1.

10 Tamże, s. 36—37. 11 Tamże.

18 Por. J. B a j d a , Powołanie małżeństwa i rodziny. Próba syntezy

teologiczno-moralnej, W: Teologia małżeństwa i rodeilny, red. K. Maj­

dański, Warszawa 1980, s. 17—25.

19 M. F i l i p i a k , Biblijne podstawy teologii małżeństwa, Życie i myśl 30 (1980) z. 3, s. 14; por. także J. G r z e ś k o w i a k , Centralne idee teo­

logii małżeństwa, W: Małżeństwo i rodzina w świetle nauki Kościoła

(6)

[5] W sp óln otow y ch arak ter m ałżeństw a. 113

Obok rów ności, dogłębnie rozum ianej „pom ocy”,, n ależy pod­ kreślić naturalną skłonność m ężczyzny i kobiety ku sobie. Ów m ężczyzna istniał jakby po to, aby utw orzyć relację z drugą osobą, oczekiw ał — jak to nazw ie Jan P a w eł II — na „kom unię osób” H. Sam otność, poczucie pustki św iadczy o fakcie istnienia o s o b y d l a o s o b y , uw ypukla tę relację „do”. Tak w ięc plan stw orzenia ujaw nia m iędzy innym i naturalną skłonność do tej specyficznej relacji kobieta-m ężczyzna.

W tej relacji w idoczna jest różnorodność zadań, osób. To w szy ­ stko jednak n ie przeciw staw ia ich sobie, lecz przeciw nie, uzdal­ nia do stw orzenia w zajem nego dogłębnego pow iązania tak, że stają się „jednym ciałem ” (Rdz 2, 24) zgodnie z w olą sam ego S tw órcy .Można pow iedzieć — jak ukazuje Rdz 2, 23 — że kobiecość odnajduje się w obliczu m ęskości, podczas gdy m ęskość potw ierdza się przez kobiecość. Obecność pierw iastka kobiecego obok m ęskiego i razem z nim, posiada znaczenie w zbogacające dla człow ieka w całej perspektyw ie jego dziejów ■—■ rów nież i dzie­ jów zbaw ienia i®.

Ścisłego złączenia się m ałżonków — tak patrzy się na pierw szą parę ludzką — nie należy pojm ować jedynie w sensie fizycznym . O kreślenie bow iem „jedno ciało” 17 w ujęciu biblijnym oznacza zjednoczenie osobowe, psychofizyczne. Jest to zjednoczenie n aj­ bardziej intym ne w m iłości. Zresztą zasadniczym celem opow ia­ dania o stw orzeniu n iew iasty — zdaniem uczonych — jest w y k a ­ zanie ścisłego pow iązania m iędzy m ężczyzną i niew iastą oraz ich w zajem nego pociągu do siebie zm ierzającego do i n t e g r a c j i 18. A nalizując rzeczyw istość stwórczą n ależy zauw ażyć, że autor natchniony przedstaw ia kobietę jako dar Boga dla m ężczyzny. Jest to w oczach pierw szego człow ieka dar nadzw yczojny, co u w y ­ datnia okrzyk pełen zachw ytu: „Ta dopiero jest kością z m oich kości i ciałem z m ego ciała” (Rdz 2. 23). T ekst biblijny dzięki

14 J a n P a w e ł II, Mężczyzną i niewiastą..., dz. cyt:, s. 38—39. 16 Por. K. M a j d a ń s k i , Wspólnota życia i miłości. Zarys teologii

m ałżeństwa i rodziny, Poznań-Warszawa 1979, s. 48, 108; S. A r d i t o, Natura del matrimónio canonico e sua preparazione, W: II matrimonio

canonico ...,.dz. cyt., s. 46.

16 Por. J a n P a w e ł II, Mężczyzną i niewiastą..., dz. cyt.,' s. 42. 17 Papież w jednej z katechez środowych wyjaśnił, że „cały kontekst tego lapidarnego sformułowania (jedno ciało) nie dozwala traktować ciała i płci poza pełnym wymiarem człowieka i „komunii osób”, ale „od początku” nakazuje dostrzec właściwą pełnię i głębię owej jedno­ ści ...”. Tamże, s. 43.

18 Por. P. A d n ś s , Le Mariage ..., dz. cyt., s. 9n; N. M. L o s s , Tl

tem a biblico del matrimonio, W: Realta e valori del Sacramento del

matrimonio, a cura di A. M. T r i a c c a e G. P i a n a z z i , Roma 1976, s. 19; P. A. B o n n e t , Introduzione al consenso matrimoniale canonico, Milano 1985, s. 19.

(7)

sw ej jasności i przejrzystości pozw ala sądzić, żc kobieta, dana m ężczyźnie przez Stw órcę, zostaje — dzięki pierw otnej n iew in ­ ności — przyjęta przez niego jako dar. Sam sposób odebrania daru staje się pierw szym obdarowaniem . Dar darow any datu m i dar brany „donum ” idą ze sobą w parze 19. N adto w zajem ne ob­ darowanie się jest realizacją siebie, gdyż człow iek „nie m oże odna­ leźć siebie inaczej, jak tylko przez bezinteresow ny dar z sieb ie” 20. Szczególnym przejaw em w ym ian y darów jest pożycie seksualne, gdzie partner jest traktow any jako podmiot. P rzeciw ień stw em ta ­ kiego podm iotow ego przyjęcia drugiego człow ieka jako daru, byłoby potraktow anie go jako przedm iotu pożądania. To zaś rodzi niepokój, jest dochodzeniem egoistycznie pojm ow anych praw 21.

P ierw otne pow ołanie m ałżeńskie ukazane w akcie stw orzenia jest dla m ężczyzny i niew iasty nie tylko w zajem nym u zupełnie­ niem się fizycznym , czy też duchowym , ale rów nież realizuje opatrznościow y zamiar, który określa ich przeznaczenie ludzkie i nadprzyrodzone. Stw orzeni na „obraz B oży” (Rdz 1, 27) mają urzeczyw istniać ten obraz i zarazem opatrznościow y plan. W nich została objaw iona sama sakram entałność stw orzenia i m ałżeństw a. K obieta i m ężczyzna — przez sw oją męsko-kobiecą. w idzialność — stają się w idzialnym znakiem ekonom ii praw dy i m iłości, którei źródło jest w sam ym Bogu 22. Na tym tle lepiej rozum ie się słow a ustanaw iające sakram ent m ałżeństw a w ypow iedziane w Rdz 2,24 „m ężczyzna opuszcza ojca sw ego i m atkę sw oją i łączy się ze sw ą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem ”. P ow staje sa­ kram ent w szerokim tego słow a znaczeniu i treść odw iecznie ukry­ tą w Bogu. Jest to tajem nica praw dy i m iłości, tajem nica życia Bożego, w której człow iek otrzym uje realne uczestnictw o

Ta szczególna w spólnota ludzi, stworzona przez Boga, kieruje się prawam i, które B óg określił w planie stwórczym . W spólnotę tę stanow ią jeden m ężczyzna i jedna niew iasta. W ten sposób m onogam iczność i jedność m ałżeństw a jaw i się jako prawo i obo­ w iązek, który ma sw oje źródło i podstaw ę w zam iarach Boga i w e w zajem nej m iłości m iędzy ludźm i. W tej jedności m iędzy­

19 J a n P a w e ł II, Mężczyzną i niewiastą ..., dz. cyt., s. 71, 82. 20 Konstytucja duszpasterska o Kościele w święcie współczesnym (od-

tąd KDK), W: Sobór Watykański II. Konstytucje, Dekrety, Deklaracje,

Poznań 1968, n. 24; szerzej na ten temat K. W o j t y ł a , Rodzina jako

„communio personarum”, Ateneum Kapłańskie (AK) 66 (1974), n. 395,

s. 348.

21 Por. J a n P a w e ł II, Mężczyzną i niewiastą ..., dz. cyt., s. 70. 22 Por. K. M a j d a ń s k i , Wspólnota ..., dz. cyt., s. 33; P. A. B o n n e t ,

Introduzione al consenso ..., dz. cyt., s. 20.

23■ Por. J a n P a w e ł II, Mężczyzną i niewiastą ..., dz. cyt., s. 77, 7 8; J. G r z e ś k o w i a k , Chrystus fundamentem sakramentu małżeństwa, Przegląd Powszechny 102 (1985) n. 11, s. 245—246.

(8)

[15] W sp óln otow y ch arakter m a łżeń stw a 115

osobowej, która jest m iłością czysto ludzką ugruntow aną na da­ rach Bożych, realizuje się w zajem ne dążenie psycho-fizyczne do zjednoczenia duchowego i fizycznego w ynikające z dobrow olnej decyzji w o l i 2i. Taka m iłość w iąże w sobie czynniki Boskie i ludz­ kie 25. Jest owocująca — potom stw em , w ierna oraz „przenika w sz y ­

stkie obow iązki życia m ałżeńskiego” 26.

Z tej syn tezy biblijno-teologicznej w ynika, że człow iek, na kan­ w ie dzieła stw orzenia, jest istotą z natury sw ej .pow ołaną do tw orzenia w spólnoty. Szczególna zaś form a życia m ężczyzny i k o ­ biety, jaką jest m ałżeństw o ma być zgodnie z zam iarem Boga w spólnotą jedną, nierozdzielną, kierującą się m iłością i ow ocu­ jącą now ym życiem . W spom niane czynniki sprzyjają i pozw alają stw orzyć - dogłębną w spólnotę zgodnie z Bożym zam iarem . Już w planie stw orzenia jaw ią się one jako w spólnototw órcze. A u t e n ­ t y c z n a w s p ó l n a o s ó b , pierw szej kobiety i pierw szego m ęż­ czyzny, ma stanow ić początek i wzór takich sam ych w spólnot dla w szystkich, którzy k ied yk olw iek będą się łączyć z sobą „tak ściśle, że staną się jednym ciałem ”.

2. M ałżeństw o w p rojek tach P a p iesk iej K om isji O dnow y P ra w a K an on iczn ego

Sobór W atykański II w idział m ałżeństw o, czyli „głęboką w sp ól­ notę życia i m iłości ustanow ioną przez Stw órcę i unorm owaną Jego praw am i” 27 jako w spólnotę realizującą plan stw orzenia i zbaw ienia pow yżej naśw ietlony. W duchu tegoż Soboru P apies­ ka K om isja próbowała ukazać m ałżeństw o, czym jest w sw ojej istocie. Szereg prac i projektów w spom nianej K om isji jest przy­ kładem ścierania się i dojrzewania m yśli odnośnie do personal- no-w spólnotow ej .wizji przym ierza m ałżeńskiego. Takie n aśw ietle­ nie, począw szy od pierw szego schem atu, który ukazał się 2 II 1975 w ogólnym schem acie o S a k ra m en ta ch 28 i został rozesłany do w szystkich K onferencji B iskupów oraz U n iw ersytetów K a­ tolickich z prośbą o w yrażenie krytycznych uw ag i postulatów , po­ zw oli w pełniejszym św ietle ujrzeć syntetyczne określenie m ałżeń­ stw a, zaw arte w dyspozycji kanonu 1055 § 1 aktualnego K odeksu. 24 Por. M. Ż u r o w s k i , Kanoniczne prawo małżeńskie Kościoła kato­

lickiego, Katowice 1987, s. 16.

26 Por. K. M a j d a ń s k i , Wspólnota ..., dz. cyt., s. 97.

26 P i u s XI, Encyclioa Casti connubii, AAS 22 (1930) s. 539—592, tekst polski przedł. S. B e ł c h, Londyn 1945, s. 24.

27 KDK n. 48, 1.

28 Pontificia Commissio Codici Iuris Canonici Recognoscendo, Schema

Documenti Pontificii quo disciplina canonica De Sacramentis recogno- scitur, Typis Polyglottis Vaticanis 1975 (Schema 1975); Posoborowe Prawodawstwo Kościelne, dokumenty prawno-liturgiczne zebrał i prze­ tłumaczył E. S z t a f r o w s k i , t. VII, s. 2, s. 253—277.

(9)

Schem at z 1975 r. w kanonie 243 § 1 orzekał, że m ałżeństw o jest d o g ł ę b n y m p o ł ą c z e n i e m c a ł e g o ż y c i a (in tim a

to tiu s v ita e com iunctio) pom iędzy m ężczyzną i niew iastą, które z

natury sw ojej zm ierza do zrodzenia i w ychow ania p o to m stw a 29. W zaproponowanej d efin icji w idoczne jest naw iązanie do okre­ ślen ia soborowego, gdzie sform ułow ano je jako w spólnotę życia i m iło ś c i30. N ie dokonało się to bez w p ływ u koncepcji rzym skich, na co w skazyw ało słow o in tim a, które później zaniechano, b y . po­ zostać przy koncepcji kościelnej.

Z w spom nianej w yżej definicji w połączeniu z kanonem 295 § 2 31, który określał zgodę w tym schem acie, m ożna było w n io­ skow ać, że porzucona została w izja zbyt biologicznego ujęcia, na­ tom iast zaakcentow ano bardziej personalny aspekt m a łż e ń stw a 32. N adto w ed łu g założeń K om isji definicja m iała zaw ierać im plicite w szystkie istotne cele m ałżeństw a, czyli zastąpić kanon 1013 § 1 poprzedniego K odeksu. W rzeczyw istości jeden z nich — m iano­ w icie zrodzenie i w ychow anie potom stw a — został w yrażony w definicji explicite, natom iast inne cele, rów nież istotne, zaw arte b y ły im plicite i w yrażały się w słowach: in tim a totius. v ita e co-

niunctio 33.

Zarówno forma proponowanej definicji jak i zaw arte w niej ujęcie celów m ałżeństw a spotkały się z k r y ty k ą 3i. W spomniana definicja była przedm iotem obrad K om isji K onsultorów w dniu 21 II 1977, która m iędzy innym i podkreśliła, co było bardzo isto­ tne, iż nie jest przeciw na, aby w spom nieć w definicji o celu p e r - s o n a l i s t y c z n y m m ałżeństw a. K onsultorzy na tej sesji za­ aprobow ali poniższą definicję: Mastrimonium e st v ir i et m u lieris

in tim a totiu s v ita e coniunctio quae indole sua n a tu ra li ad bonum coniugum atque ad prolis p rocreation em e t edu cation em ordina- t u r 3S. Tak w ięc pojaw iały się w określeniu m ałżeństw a now e

20 „Matrimonium, quod fit mutuo consensu de quo in can. 295 ss. est (intima) totius vitae coniunctio inter varum et mulierem, quae, in­ dole sua naturali, ad prolis procreationem et educationem ordinatur”. Schema 1975; Communicationes 9 (1977) n. 1, s. 122—123; por. J. G o t i O r d e ń a n a , Observationes el nuovo canon 1055 § 1, Revista Espanola de Derecho Canonico (REDC) 40/1984 s. 299—301.

3» Por. KDK n. 48, 1.

81 „Consensus matrimonialis est actus voluntatis quo vir et mulier ioedere inter se constituuirt consortium vitae coniugalis, perpetuum et exclusivum, indole sua naturali ad prolem generandum et edueandum ordinatum”. Schema 1975, kan. 295.

32 Por. O. G i a c c h i, La definizione del matrimonio nella riforma

del diritto matrimoniale canonico, Ephemerides Iuris Canonici 33 (1977)

s. 219.

83 Por. J. R y b c z y k , Projekt reformy prawa małżeńskiego (część I —

kanony 1012—1034), Prawo Kanoniczne (PK) 20 (1977) n. 1—2, s. 204.

84 Por. Communicationes 9 (1977) n. 1, s. 122f—123. 1 33 Tamże, s. 123.

(10)

[17] W sp óln otow y ch arak ter m a łż e ń stw a 117

słow a bonum coniugum — dobro m ałżonków , które m iały zaakcen­ tować, że m ałżeństw o, będące dogłębnym połączeniem życia ze sw ej natury jest skierow ane także na to ostatnie dobro.

W spomniana pow yżej definicja była przedm iotem obrad K om i­ sji K ardynałów (24 V 19 7 7) 36, a następnie kw estie zw iązane z tym zagadnieniem b yły referow ane przez Przew odniczącego K om isji w ram ach prac przygotow aw czych do V Synodu G enarelnego B i­ skupów (20 X 19 7 7) 37. K om isja K onsultorów w dniu 2 II 1978 za­ poznała się z obserw acjam i w spom nianych organów . U w zględnia­ jąc je oraz głosy niektórych konsultorów postanow iono zredago­ w ać na now o definicję m ałżeństw a. W iększość była także za tym, aby w jednym kanonie połączyć m yśl o w yn iesien iu do godności sakram entu z pojęciem m ałżeństw a. Po uw zględnieniu tej sugestii i niektórych głosów in n y c h 38 ostatecznie ustalono następującą treść: M atrim oniale foedus, quo v ir e t m u lier (in tim a m ) in ter se con stitu u n t totiu s v ita e com m unionem , indole sua n a tu ra li ad bo­ num coniugum atqu e ad prolis p rocreation em e t edu cation em ordi- natam , a C hristo Dom ino ad sacram en ti d ig n ita te m in te r b a p tiza - ros e v ectu m est 39. Tak w ięc współpraca K om isji K onsultorów na

różnych szczeblach w latach 1977— 78 pozw oliła w ypracow ać n ie ­ co inne określenie m ałżeństw a niż w schem acie z 1975 roku,. Oprócz tego, że połączono w jednym kanonie dwa istotne zagadnienia i po­ jaw iło się bonum conugum , to rów nież w m iejsce słow a coniunctio wprow adzono term in com m unio. Z astąpienie to n ie jest bez zna­ czenia. U w zględniając głosy pochodzące z całego św iata, poprzez term in com m unio w cytow anej pow yżej definicji chciano bardziej uw ydatnić i podkreślić a s p e k t y d u c h o w e życia m ałżeń­ skiego, bez w ykluczania aspektów m aterialnych 40.

Schem at prawa z 1980 roku podaw ał w kanonie 1008 § 1 identyczne brzm ienie definicji m ałżeństw a z tą, jaką w ypracow a­ ła uprzednio K om isja K o n su lto ró w 41. N astępnie interesujące nas zagadnienie było dyskutow ane na sesji Plenarnej K om isji K ar­ dynałów w październiku 1981 roku. W ysunięto zastrzeżenia co do

86 Tamże, <s. 79—80 oraz n. 2, s. 211—212. 37 Tamże, s. 212.

88 Tamże, 10 (1978) n. 1, s. 125—126, jest tu omówiona cała dyskusja wspomnianej sesji.

39 Tamże, s. 125.

40 Por. O. G i a c c h i , Intima coniunctio totius vitae, Una nuova vi-

sione del matrimonio nella futura legislazione canonica, W: Le defi-

nizione essenziale giuridica del matrimonio, Roma 1981, s. 141. 41 Por. Pontificia Commissio Codici Iuris Canonici Recognoscendo,

Schema Codicis Iuris Canonici iuxta animadversiones S.R.E. Cardina- lium, Episcoporum Conferentiarum, Dicasteriorum Curiae Romanae, Universtatum Facultatumque ecclesiasticarum necnon Superiorum Insti- tutorum vitae consecratae recognitum, Liberia Editrice Vaticana 1980

(11)

celow ości definicji, co do w yrażenia ad bonurn coniugum , co do słow a totiu s oraz com m unio. W odpow iedzi na w ym ienione u w a­ gi K om isja K onsultorów stw ierdziła, że co do zam ieszczenia w praw ie m ałżeńskim definicji, decyzja pozytyw na już zapadła w m aju 1977 roku, w obec tego n i e m o ż e b y ć u s u n i ę t a ani całkow icie, ani częściow o co do aspektu p e r s o n a l n e g o m ał­ żeństw a. .W yrażenie ad bonum coniugum., zdaniem konsultorów , pow inno zostać. Sam o bow iem ukierunkow anie m ałżeństw a na do­ bro m ałżonków, jak podkreślono, jest w rzeczyw istości elem en ­ tem istotnym przym ierza m ałżeńskiego, m inim alnie zaś celem su­ b iek tyw n ym nupturientów , Słow o totiu s, w edług konsultorów , jest rów noznaczne ze słow em om nis w definicji rzym skiej, które zo­ stało zaakceptow ane przez tradycję, w ięc także to pierw sze po­ w inno zostać. A by w yelim in ow ać jednak dwuznaczność, która ła­ tw o m oże się zrodzić ze słow a com m unio użytym przez Schem at z 1980 roku w spom niana K om isja K onsultorów postanow iła w pro­ wadzić słow o consortium które lepiej w y r a ż a w s p ó l n o - t ę m ałżeńską i ma w iększą tradycję p ra w n iczą 43. Opuszczono także słow o in tim a oraz słow o procreatio zam ieniono na gen e-

ratio

44.-Schem at prawa z 1982 roku w pierw szym kanonie w stępnym o m ałżeństw ie przytaczał zasadniczo bez zm ian ostatnie sform u­ łow anie w R elatio 1981 is . O m aw iany kanon zachow ując swoją kolejność z najnow szego schem atu został prom ulgow any bez żad­ nej m odyfikacji i przedstaw ia się następująco: „M ałżeńskie przy­ m ierze, przez które m ężczyzna i kobieta stw arzają ze sobą w sp ól­ notę całego życia, skierow aną ze sw ej natury do dobra m ałżon­ ków oraz do zrodzenia i w ychow ania potom stw a, zostało m iędzy ochrzczonym i podniesione przez Chrystusa Pana do godności sa­ kram entu” 46.

43 Por. Pontificia Commissio Codici Iuris Canonici Recognoscendo,

Relatio complectens synthesim animadversionum ab. Em. mis atąue Exc. mis Patribus Commissionis ad novissimum schema Codicis Iuris Cano­ nici exhibiarum,, cum responsionibus a Secretaria et Consultoribus da- tis, Typis Polyglotis Vaticarcis 1981 (Relatio 1981), s. 243—'145; Commu-

nicationes 15 (1982) n. 2, s. 219—821.

43 Nie wszyscy jednak są tego zdania. Po t. E. R. Anzar Gil, El nuevo Derecho matrimonial canonico2, Salamanca 1985, s. 67—68; A. M o s t o - z a R o d r i g u e z , El „Consortium totius vitae” en el nuevo Codigo de

Derecho Canonico, W: El „Consortium totius vitae”. Curso de dere­

cho matrimonial y procesal canonico para profesionales del foro, VII, Salamanca 1986, s. 87.

44 Communicationes 10 (1978) n. 1, s. 125.

45 Por. Pontificia Commissio Codici Iuris Canonici Recognoscendo,

Schema novissima iuxta placita Patrum Commissionis emandatum atque Summo Pontifici praesentatum, Typis Polyglottis Vaticanis 1982 (Sche­

ma novissima) kan. 1055 § 1.

(12)

con-[19] W sp óln otow y ch arak ter m a łż e ń stw a 119

Tak w ięc staje się jasnym , że począw szy od pierw szego Sche­ m atu z 1975 roku definicja opisow a m ałżeństw a uległa dość isto­ tnym przeobrażeniom . Ponadto analizując proces jej tw orzenia można zauw ażyć ś c i e r a n i e s i ę koncepcji m ałżeństw a po­ przedniego K odeksu z nauką soborową, to znaczy w izji m ałżeń­ stw a ujm ow anego w kategoriach biologicznych, z w izją personal- no-ekłezjalną, czyli w spólnotow ą. Zmiana poszczególnych słów do­ konyw ała się w trosce o adekw atniejsze oddanie treści charak­ teru w spólnotow ego m ałżeństw a.

3. O k reślen ie m a łżeń stw a w k an on ie 1055 § 1

D efinicja m ałżeństw a przytoczona pow yżej w pełnym brzm ie­ n iu zaw arta w kanonie 1055 § 1 stanow i w yraźne naw iązanie do nauki Soboru W atykańskiego II. N ajpierw prawodawca nie w pro­ w adza określenia „kontrakt m ałżeński” zastępując je sform uło­ w aniem „przym ierze m ałżeń sk ie”. Poprzez ten term in biblijny praw odawca odsyła niejako do planu Boga Stw órcy w zględem człow ieka i m ałżeństw a. Term in ten znacznie lepiej oddaje istotną treść m ałżeństw a ch rześcija ń sk ieg o 47. Zaraz też w drugiej części § 1 kan. 1055 w yjaśniono, że takie w łaśn ie „przym ierze” zostało przez C hrystusa podniesione do godności sakram entu. D alej pra­ w odaw ca w e w spom nianej definicji m ałżeństw a podkreślając, iż jest ono przym ierzem m iędzy dwom a osobami, które tw orzą w sp ól­ notę całego życia, naw iązuje rów nież do nauki soborowej, a m ó­ w iąc dokładniej do całej dyskusji, jaka toczyła się w okresie m ię- d zy k o d ek so w y m 48. A kcenty p e r s o n a l n o - w s p ó l n o t o w e m ałżeństw a, podkreślane przez Dom sa i jego zw olenników , w p eł­ n i zostały w ydobyte w nauce Soboru W atykańskiego II i kon se­ kw en tn ie potw ierdził je praw odaw ca w now ym K odeksie. Zgod­ nie z definicją kodeksow ą m ałżeństw a — nupturienci w m om encie

sor.ti.um constituunt, imdole sua naturali ad bonum coniugum atgue ad prolis generationam et educationem ordinatum, a Christo Domino ad sacramenti dignitatem inter baptizatos evectum est”. Kodeks Prawa aKnonicznego z 1983 (KPK) kan. 1055 § 1.

" 47 Por. S. A r d i t o, Natura del matrimonio canonico ..., dz. cyt., s. 47; E. S z t a f r o w s k i , Podręcznik prawa kanonicznego, t. 4, War­ szawa 1986, s. 7.

48 Dyskusję tę spowodował Doms, który twierdził, że małżeństwo nie ma bezpośrednio na celu zrodzenia i wychowania potomstwa, lecz do­ prowadzenie do tak doskonałej unii dwojga osób, iżby kobieta i męż­ czyzna mogli się przez nią wzajemnie dopełniał i ubogacać, zarówno fizycznie jak i duchowo. Dziecko nie jest z niego wykluczone, ale sta­ nowi jakby cel wtórny, podporządkowany pierwszemu, doskonaleniu się małżonków. Za Domsem poszli E. Michel, H. Muckermann i inni. Por. H. D o m s , Vom Sinn und Zweck der Ehe, Breslau 1935, s. 8—12; A. Ł a n z a , De fine primario matrimonii, Apollinaris 13 (1940) s. 63—64.

(13)

w yrażenia zgody m ałżeńskiej zaw iązują m iędzy sobą zatem w sp ól­ notę całego życia 89.

N iew ątp liw ie ów człon podanej definicji — totius vitae conso­ rtium — jest bardzo istotny. R ów nież n ależy zauw ażyć, że przez niego praw odaw ca odnosi się do sform ułow ań rzym skich. Praw o rzym skie, które w aln ie przyczyniło się do w ypracow ania définicji w nauce prawa kanonicznego, znało kilka definicji m ałżeństw a. Najbardziej znana jest definicja podana przez M odestyna, w y b it­ nego praw nika rzym skiego z III w ieku, który tak określił m ał­ żeństwo: n u ptiae su n t conunctio m aris e t fem inae e t c o n s o r ­ t i u m o m n i s v i t a e , d iv in i et hum ani iuris com m unicatio, czy­ li „m ałżeństw o jest zw iązkiem m ężczyzny i kobiety zespoleniem całego życia, w spólnota prawa Boskiego i ludzkiego” 50. Z estaw iając tę definicję z określeniem now ego K odeksu łatw o przychodzi stw ierdzić w n ich zbieżność istotnych elem entów . W ynika to stąd, że m ałżeństw o jest instytucją prawa n a tu ra ln eg o 51.

W ydaje się, iż m im o tych zbieżności trzeba postaw ić jednak zasadnicze pytanie: czy znaczenie con sortiu m om nis v ita e z d efi­ nicji M odestyna pokryw a się ze znaczeniem totiu s v ita e consor­

tiu m obecnego Kodeksu?

Sform ułow anie pochodzące od M odestyna oznaczało w spólnotę m iędzy m ałżonkam i, która pow stała w m om encie zaistnienia m ał­ żeństw a i trw ała dopóki ono is tn ia ło 52, N orm y praw ne regulują­ ce consortium m ałżeńskie n ie zajm ow ały się jed yn ie stosunkam i m ajątkow ym i, lecz także częścią stosunków p e r s o n a l n y c h zachodzących m iędzy m ężem i żoną. N ie jest to jednak tylk o m niej lub bardziej głębokie uczucie, które łącznie z pobudkam i racjonal­ n ym i i przyzw yczajeniam i pozw alało m ężczyźnie i kobiecie dzień po dniu — jak pisze C. Castello — w ieść w spólne życie. N ie jest też tylk o to, że osoby będące z dala od siebie czują się zw iązane obowiązkam i, które ■— w edług prawa rzym skiego, w ygasają z chw ilą śm ierci bądź na smocy autorytatyw nego rozporządzenia z Rzymu, czy też przez odw ołanie zgody. To także, ale nie tylko. Pow aga i treść „consortium ” uw idacznia się także w zakazie sta­ w iania przez m ęża i żonę w arunków i term inów odnośnie do trw a­ nia w ęzła m ałżeńskiego S3. Z tego powodu con sortiu m om nis vita e 4a Por. KDK 47, 1; W. G ó r a l s k i , Małżeństwo, W: Komentarz do Kodeksu Prawa Kanonicznego, t. 3, Lublin 1986, s. 215.

50 D. 23, 2, 1; Instytucje Justyniana określają w ten sposób mał­ żeństwo: „Nuptiae autem sive matrimonium est viri et mulieris co- niunctio individuam consuetu'dinem vitae continens”. nst. 1, 9, 1; por. A. M o s t a z a R o d r i g u e z , El „Consortium, dz. cyt., s. 69—70.

61 Por. J. R y b c z y k, Projekt reformy ..., dz. cyt., s. 204.

52 Por. C. C a s t e l l o , Consortium omnis vitae, W : La definizione essentiale giuridiea del matrimonio, Roma 1980, s. 60, 62.

(14)

[

21

]

W sp óln otow y charakter m ałżeństw a, 121 uznaw ane było przez R zym ian — jak to już zaobserw ow ał A lb er- tario — jako w spólnota „idealm ente e intenzionalm ente perpetuo”, czyli idealnie i intencjonalnie d o ży w o tn ia 54. Mimo, iż definicja m ałżeństw a u M odestyna podkreśla poprzez pow yższe słow a t r w a ­ ł o ś ć zw iązku, to jednak od tego zasadniczego w yobrażenia istn ia­ ły w praktyce liczne i nader łatw e w y j ą tk i5S. Trw ałość zw iązku m ałżeńskiego była. w ięc bardzo w zględna. G. Huber analizując w yrażenie om nis v ita w definicji M odestyna doszedł do w niosku, iż nie oznacza ono nierozerw alności, n ie w yklucza też jego roz­ w iązania ipso iure przez rozwód, natom iast w yklucza czasowe lub pod w arunkiem rozwiązującym . Oznacza też, że m ałżeństw o trwa aż do odw ołania zgody inicjującej m ałżeństw o przez akt prze­ ciw ny w oli 5®.

W ielu uczonych tw ierdzi, że m ałżeństw o w praw ie rzym skim było stanem o faktycznej raczej naturze, a n ie zw iązkiem trw a­ łym jak w K ościele. Olis Robleda jest zdania, że m ów iąc o m ał­ żeń stw ie rzym skim , m ożna jednak użyć określenia „instytucja społeczna” 57, ukształtow ane przez norm y obyczajow e. B yła to in ­ stytucja uznaw ana rów nież przez prawo, gdyż z niej w y w o d ziły się ważne skutki prawne.

N ależy jednak podkreślić, że consortium om nis v ita e w św ietle prawa rzym skiego obejm ow ało n ie tylk o spraw y prokreacyjne i m ajątkow e, ale rów nież g o d n o ś ć i h o n o r y . Przez zw iązek m ałżeński bow iem godność i honory przysługujące m ężczyźnie staw ały się udziałem jego w spółm ałżonki 58. Tak w ięc ze w spólno­ tą życia w iązały się określone obow iązki i prawa w aspekcie ży-51 E. Al b e r t a r i o, La definizione del matrimonio secondo

Mode-stino, W: Studi di diritto romano, I, Persona e famiglia, Milano 1933,

s. 184. '

68 K. K o l a ń c z y k , Prawo rzym skie2, Warszawa 1976, s. 222, 231— 284.

56 Por. G. H u b e r , Accezione dell’omnis vita nella definizione di

Modestino in rapporto alia durata del matrimonio, W: La definizione

essentiale ..., dz. cyt., s. 77—87, szczególnie s. 86—87.

57 „Se trataba en este caso de définir un instituto que temiâ mucho de social, y era natural que se usaran precisamente los téminos con los que en la literatura general se le designaba O. R o b l e d a ,

El matrimonio en derecho romano, Roma 1970, s. 69, a także por. s.

66—69; K. K o l a ń c z y k , Prawo ..., dz. cyt., s. 2Î23.

68 „Se egli e senatore o cavaliere é riservato anche alla moglie accan- to a lui un posto nei teatri, anfiteatri, ed in altri luoghi ove si svol- gono manifestazioni solenni. La presenza délia donna accanto allui attesta ehe per l’honor matrimonii la dignitas del consorte é attribuita anche ad essa”. C. C a s t e l l o, Consortium omnis ..., dz. cyt., s. 64; por. także J. H u b e r , Coniunctio, Communio. Consortium, observa­

t i o n s del terminologiam notionis matrimonii, Periodica de Re Morali

Canonica Liturgica 75 (1986) n. 1—2, s. 396—406; P. B o n f a n t e ,

(15)

cia seksualnego, duchowego, intelektualnego, afektyw nego, eko­ nom icznego i socjalnego.

D efinicja M odestyna m ów i wprost, że m ałżeństw o jest w sp ól­ notą prawa B oskiego i ludzkiego. Zdaniem znaw ców prawa rzym ­ sk iego w tym określeniu kryje się podw ójna nieścisłość. Po pier­ wsze, istn iały rzeczyw iście w R zym ie punkty styczne m iędzy pra­ w em Boskim , czyli religią, a .m ałżeństw em (np. con farreatio), ale

w ogólności był to zw iązek o przew adze cech św ieckich i takim pozostał n aw et w cesarstw ie chrześcijańskim . Po drugie m ałżeń­ stw o rzym skie było zw iązkiem o faktycznej raczej naturze, w m i­ nim alnym tylko stopniu regulow anym przez prawo 59.

Mimo pow yższych nieścisłości teoretycznych w ynika, że con­

so rtiu m om nis v ita e było elem entem istotnym m ałżeństw a i że

w spólnota prawa Boskiego i ludzkiego służyła do odróżnienia go od każdej w spólnoty pozam ałżeńskiej oraz jakiegokolw iek innego zw iązku praw nego czy też faktycznego 60. W praktyce jednak isto­ ta m ałżeństw a rzym skiego przejaw iała się w obiektyw nym i ze­ w nętrznym sposobie w yrażenia w oli pożycia m ałżeńskiego i rze­ czyw istego utrzym ania w spólnoty (affectio m a rita lis) 61 i dlatego trudno było przeprowadzić granicę m iędzy m ałżeństw em a in n y ­ m i trw ałym i zw iązkam i 62.

N iew ątp liw ie faktem jest, że consortium vita e w św ietle po­ w yższych rozważań jako idea sy n te ty zu ją c a pew ien zespół praw i korelatyw nych obow iązków na płaszczyźnie ludzkiej, etycznej, socjalnej i r e lig ijn e j63 z jednej strony dobrze odpowiada zam ie­ rzeniom praw odaw cy w now ym K odeksie, który w łaśn ie w idzi przym ierze m ałżeńskie jako w spólnotę ukierunkow aną na siebie. Z drugiej jednak strony, jak to zostało przedstaw ione powyżej, istn ieje zasadnicza różnica m iędzy m ałżeństw em rzym skim ujm o­ w anym jako consortium om nis v ita e a m ałżeństw em , jakie Chry­ stus w yn iósł do godności sakram entu. M ałżeństw o rzym skie nie jest m ałżeństw em katolickim .

W ydaje się słuszna i uzasadniona obserw acja U. N avarrete, któ­ ry pisze, że badając w p ły w prawa rzym skiego ' na prawo

raałżeń-59 Por. K. K o l a ń c z y k , Prawo dz. cyt.„ s. 222—'233.

60 Por. C. C a s t e l l o , Consortium omnis ..., dz. cyt., s. 63, 73—74;

P. B o n f a n t e podobnie twierdzi, że tak „individua vitae consuetudo” jak i „consortium omnis vitae” wyrażają element obiektywny i subiek­ tywny małżeństwa jednocześnie, wspólnotę życia i „affectio maritalis”. Tenże, Corso di diritto romano, Milano 1963, s. 263.

81 Por. K. K o l a ń c z y k , . Prawo..., dz. cyt., s. 223; hasło affectio ma-

ritalis, W: Prawo rzymskie, słownik encyklopedyczny, Warszawa 1986,

s. 22.

62 Por. K. K o l a ń c z y k , Prawo..., dz. cyt., s. 223.

68 Por. E. V o 11 e r r a, Istituzioni di diritto privato romano, Roma 1967, s. 650; B. B i o n d i, Istituzioni di diritto romanoi, Milano 1965, s. 574.

(16)

123] W sp óln otow y charakter m a łż e ń stw a 123

skie, trzeba w yróżnić trzy poziom y w pływ u: na strukturę istoto- w ą, na w yrażenia lub sform ułow ania techniczne, tej struktury oraz na prawa ludzkie, które rządzą m ałżeństw em . Jego zdaniem , w p ły w dokonyw ał się zasadniczo na drugim poziomie, tzn. na po­ ziom ie w yrażeń lub sform ułow ań technicznych 64.

Podobnie też w ydaje się, że totiu s v ita e consortium użyte, w de­ fin icji opisow ej m ałżeństw a w kan. 1055 § 1 obowiązującego K o­ deksu, zostało zastosow ane na poziom ie t e c h n i c z n e g o okre­ ślenia struktury m ałżeństw a. N ie można jednak sprowadzić tylko do tego. P raw odaw cy bow iem poprzez ten człon definicji chodziło o uw ydatnienie, iż m ałżeństw o nie jest w yłącznie w spólnotą na płaszczyźnie życia seksualnego, lecz rów nież w innych poziomach życia, jak to syntetycznie w yrażało określenie consortium om nis v ita e w praw ie rzym skim 65.

Pow yższa konfrontacja z praw em rzym skim oraz uprzednio za­ sygnalizow ane odniesienia do Soboru w ydają się ustaw iać na pła­ szczyźnie p e r s o n a l n o - w s p ó l n o t o w e j zagadnienia, które się w iążą z definicją opisową m ałżeńskiego przym ierza w norm ie 1055 § 1 now ego K odeksu.

-U w ażn a'lek tu ra tego kanonu pozw ala zauw ażyć w ew nętrzną dy­ nam ikę w jego sform ułow aniu. Jest w nim jakby w zrost od in sty ­ tucji naturalnej do w yn iesien ia przez Chrystusa w porządek zbaw ­ czy, sakram entalny 66.

4. P e r so n a ln o -w sp ó ln o to w y w a lo r p rzed m io tu zgod y m a łżeń sk iej

M ałżeńskie przym ierze określone jako w spólnota całego życia zawiązuje, się przez zgodę, którą praw odaw ca definiuje w kano­ nie 1057 § 2. Jest ona aktem w oli przez który „mężczyzna i ko­ bieta w n ieodw ołalnym przym ierzu w z a j e m n i e s i ę s o b i e oddają i przyjm ują w celu stw orzenia m ałżeń stw a” 67. Zagadnienia treści zgody m ałżeńskiej i definicji m ałżeństw a łączą się ściśle ze sobą, co praw odaw ca zaznaczył, um ieszczając określenie zgody w kanonach w stępnych m aterii prawa m ałżeńskiego, odbiegając w ten sposób od poprzedniego K odeksu. W sform ułow aniu zgody pra­

64 Por. U. N a v a r r e t e , II matrimonio nel diritto canonico, natura

del consenso matrimoniale, W: La definizione..., dz. cyt., s. 12:5.

65 Por. M. F. P o m p e d d a, Annotazioni sul diritto matrimoniale nel

nuovo Codice Canonico, W: Z. Groeholewskd, M. F. Pompedda, C. Zag-

gia, II matrimonio nel nuovo Codice di Diritto Canonico, Padova 1984, s. 119; W. G ó r a l s k i , Małżeństwo ..., dz. cyt., s. 216.

66 Por. J. M. S e r r a n o R u i z , Inspirazione conciliare nei principi

generali del matrimonio canonico, W: Matrimonio canonico fra tradi-

zione e rinnovamento, Bologna 1985, s. 30.

67 „Consensus matrimonialis «st actus voluntatis, quo vir et mulier foedere irrevocabili sese mutuo tradunt et accipiunt ad constituendum matrknonium”. KPK kan. 1057 § 2.

(17)

w odaw ca zaczerpnął m yśl z K onstytucji G audium e t sp e s, która oznajm iała, że m ałżeństw o zaw iązuje się aktem osobow ym , przez który m ałżonkow ie w zajem nie się sobie oddają i p rzy jm u ją 6S. Zatem zarów no w G audium e t spes jak i w now ym K odeksie stw ierdza się, że podm iotem m aterialnym zgody są sam i k o n t r a ­ h e n c i , jako całk ow ity dar osób i ich aktyw ności. W zajem ne obdarow anie stw arza now ą osobową jakość życia, gdyż w spólnota m ałżeńska jest czym ś w i ę c e j niż sum ą dw óch osób, niż sto­ sunkiem praw nym m iędzy nim i. W akcie w zajem nego przekaza­ nia siebie, każdy z partnerów znajduje rów nież sw oje in d yw id u al­ ne spełnienie 89.

W odróżnieniu od w spom nianej K onstytucji prawodawca' w c y ­ tow anym w cześniej kanonie 1057 § 2 ustala także przedm iot for­ m alny zgody. M ężczyzna i kobieta sobie się oddają i przyjm ują w nieodw ołalnym przym ierzu w tym celu, aby stw orzyć m ałżeń­ stw o, czyli, w spólnotę całego życia, która z natury sw ej jest sk ie­ rowana do dobra m ałżonków oraz do4 zrodzenia i w ychow ania po­ tom stw a.

Z pow yższego w ynika, że przedm iotem form alnym m ałżeństw a jest s a m o m a ł ż e ń s t w o , określane jako w spólnota całego życia 70. Mimo tej tautologii, n ależy zauw ażyć, że nastąpiła tutaj radykalna zm iana w stosunku do m yśli zaw artej w kanonie 1081 § 2 poprzedniego K odeksu. Przedm iotem zgody m ałżeńskiej n ie jest — jak dotychczas — w zajem ne prawo m ałżonków do ciała, w odniesieniu do czynności zdatnych z siebie do w ydania potom ­ stw a, lecz o s o b y sam ych kontrahentów , które oddają się w za­ jem nie sobie, aby stw orzyć w s p ó l n o t ę c a ł e g o ż y c i a . Tak znacznie szersze ujęcie przedm iotu zgody m ałżeńskiej jest kon­ sekw encją definicji sam ego m ałżeństw a. Jest ono, jak zaznaczono w yżej, w spólnotą całego życia, a nie tylko w spólnotą w sferze seksualno-prokreatyw nej 71. Ideę jedności w e w szystkim wzbudza

«8 Pot. KDK n. 48, 1.

Por. M. K a i s e r , Grundfragen des kirchlichen Eherechts, W: Hand­ buch des katholischen Kirchenrechts, Regensburg 1983, s. 734; J. F. C a s t a n o, Natura del „foedus matrimoniale” alia luce dell attuale

legislazione, W: Questioni canoniche, Milano 1984, s. 2 3 3—238.

70 Por. F. R. A n z a r Gi l , El nuevo Derecho ..., dz. cyt., s. 215; A. A b a t e , II matrimonio nella nuova legislazione canonica2, Brescia 1985, s. 40—41; M. F. P o m p e d d a , Annotazioni sul diritto..., dz. cyt., s. 114—115; V. F a g i o l o , De Matrimonio, W: Commento al Codice di Diritto Canonico, a cura di P. V. Pinto, Roma 1985, s. 618—619; B. P r i m e t s h o f e r , Überlegungen zum Eherecht des CIC 1983, öster­ reichisches Archiv für Kirchenrecht 35 (1985) n. 1/2, s. 133—134; J. M. C a s t a n o , Natura ..., dz. cyt., s. 236—237.

71 P. A. B o n n e t , Introduzione al consenso ..., dz. cyt., s. 17; S. A r d i t o , Natura ..., dz. cyt., c. 49—50; F. R. A n z a r Gi l , Del

(18)

co-W sp óln otow y ch arak ter m a łż e ń stw a 125

samo w yrażenie totiu s v ita e consortium , bow iem samo słow o con­

so rtiu m bierze się od cum -sors, co oznacza uczestnictw o i łączność

w tym sam ym losie. O kreślenie to, jak pięknie napisał jeden z autorów, dobrze w yraża zjednoczenie dw óch losów ludzkich w e w spólnym biegu ku transcendentnej n a d z ie i72. Przedm iot zgody m ałżeńskiej obejm uje w ięc cały kom pleks spraw w łaściw ych m ał­ żeństw u, polegającem u na utw orzeniu w spólnoty służącej w zajem ­ n em u oddaw aniu się i dopełnianiu stron 73. Przedm iotem zobow ią­ zania stron jest realizacja w spólnoty n a s t a ł e , n a r ó w n y c h p r a w a c h . N iew ątp liw ie takie określenie m ałżeństw a i jego przedm iotu zgody odzw ierciedla i uw ydatnia charakter personal­ n y i duchow y oraz przynagla do odnalezienia w consortium to ­

tiu s v ita e jedności m ałżonków w e w szystkich aspektach ich życia

duchowego, intelektualnego, uczuciow ego, fizycznego, ekonom icz­ nego i so c ja ln e g o 74. W przedm iocie zgody m ałżeńskiej n ie tylk o n ależy podkreślić fakt personalizm u, ale rów nież pełną jego in • tegralność ze w spólnotą życia m ałżeńskiego. D obitnie ujaw nia się m iędzyosobow y charakter m ałżeństw a 7=.

5. Eklezjalno-wspólnotowy aspekt przymierza małżeńskiego Obok przedstaw ionego pow yżej personalistycznego aspektu w sp ól­ noty m ałżeńskiej, należy zaakcentow ać drugi aspekt, m ianow icie eklezjalny. Jan P a w eł II w przem ów ieniu do członków Roty Rzym skiej w 1982 roku pow iedział, iż z g o d a m a ł ż e ń s k a j e s t a k t e m e k l e z j a l n y m . U stanaw ia ona „Kościół dom o­ w y ” i inicjuje rzeczyw istość sakram entalną, w której jednoczą się dwa elem enty: elem ent duchow y, polegający na w spólnocie życia w w ierze, nadziei i m iłości oraz elem en t społeczny, polega­ jący na zorganizow aniu w społeczności, żyw ej kom órki społeczności ludzkiej, podniesionej do godności „w ielkiej tajem nicy” Kościoła Chrystusa, w której to rzeczyw istości K ościół zakorzenia się jako „Kościół dom ow y”. W ten sposób w rodzinie osadzonej na sakra­ m encie m ałżeństw a ■—• m ów ił dalej Ojciec św ięty — n ależy od­ kryć pew ną analogię całego K ościoła z tajem nicą Słow a W cielo­ mentada, a cura di L. De Echevexria, Madrid 1985, s. 502—503; R. S e- b o t t , Das neue kirchliche Eherecht, Frankfurt/Main 1983, s. 28—29; W. G ó r a l s k i , Małżeństwo..., dz. cyt., s. 221.

n J. M. S e r r a n o R u i z , Ispirazione conciliare ..., dz. cyt., s.' 31.

75 Por. M. Ż u r o w s k i , Niezdolność do podjęcia obowiązków mał­

żeńskich z przyczyn psychicznych, PK 29 (1986) n. 3—4, s. 160; W. G ó­

r a l s k i , Małżeństwo ..., dz. cyt., s. 221.

74 Por. O. G i a c c h i, II consenso nel matrimonio canonico, Milano 1968, s. 352.

75 Por. J. M. S e r r a n o R u i z , Ispirazione conciliare..., dz. cyt., s. 37.

(19)

nego, gdzie w jednej i tej sam ej rzeczyw istości jednoczy się to, co boskie, z tym co jest ludzkie 76.

Idąc za m yślą Jana P aw ła II można pow iedzieć, że m ałżeństw o jako w spólnota osób staje się rzeczyw istością zbaw ienia i tutaj może osiągnąć sw oją pełnię. Jak nie można tw ierdzić, jakby B oży plan stw orzenia stanow ił rzeczyw istość niezależną od planu zbaw ienia, ale b ył w ścisłym z nim związku, tak samo m ałżeństw o już na płaszczyźnie natury było ukierunkow ane na p e ł n ą realiza­ cję w m ałżeństw ie sakram entalnym . M ałżeństw o jako rzeczyw istość naturalna osiąga sw e najw yższe, najgodniejsze przeznaczenie w m ałżeństw ie sakram entalnym 77.

P ełna sakram entalność m ałżeństw a jest m ożliw a jedynie na sa­ kram encie chrztu św. Przez chrzest każdy człow iek zostaje d efi­ n ity w n ie w łączony w N ow e i W ieczne Przym ierze 7S. Jest to w łą ­ czenie niezniszczalne, dlatego też dla człow ieka ochrzczonego n ie ma już porządku stw orzenia, czyli porządku naturalnego, poniew aż on już jako taki nie istnieje, lecz został całościow o podniesiony i istn ieje w ew nątrz całej historii N ow ego Przym ierza. Dla ochrzczo­ nych istn ieje tylko rzeczyw istość zbawcza, w której będzie się realizow ał także sakram ent m ałżeństw a. Zw iązek zatem ochrzczo­ n ych i jego sakram entalność są nierozłączne 79. M ałżeństw o sakra­ m entalne jako pełne urzeczyw istnienie planu Boga jest szczególną m anifestacją relacji Chrystusa z Kościołem , m anifestacją nieroz- dzielnej m iłości realizow aną tym razem w e dwoje, jako w spólnota osób, a n ie w pojedynkę.

Ta ostatnia spraw a jest godna szczególnej uw agi i podkreśle­ nia w kontekście rysu każdego sakram entu. Istota sakram entalno- ści m ałżeństw a w yraża się bow iem dobitniej, gdy próbuje się dostrzec sw oisty jej rys, czy to od strony określonego aspektu m isterium , który w ysuw a się na pierw szy plan, czy od strony sp e­ cyficznej sytuacji zaw ierających m ałżeństw o. W tym pierw szym przypadku, specyfika sakram entu m ałżeństw a jest szczególną par­ tycypacją w tajem nicy odkupienia, ujm ow anego jako głęboka w ięź Chrystusa z Jego um iłow anym K ościołem . N atom iast istota sakra­ m entu od strony egzystencjalnej oznacza radykalną zm ianę w ż y ­ ciu now ożeńców . D otychczas dążyli do zbaw ienia indyw idualnie, zaś podejm ując sakram entalne m ałżeństw o m ężczyzna i kobieta

76 J a n P a w e ł II, Allocutio ad Sacrae Romanae Rotae Tribunalis

Prelates Auditores, Officiales et Advocatos coram admissos (27 I 1982),

AAS 74 (1982) n. 4, s. 451.

77 Por. M. Ż u r o w s k i , Eklezjalny charakter m ałżeństwa i rodziny, PK 21 (1978) n. 3—4, s. 107—108; tenże, Realizacja uprawnień kościel­

nych w konkretnej rzeczywistości społeczno-kulturalnej, PK 27 (1884)

n. 3—4, s. 44. 78 Por. FC n. 13.

(20)

{27] W sp óln otow y charakter m a łżeń stw a 127

zobow iązują się do w s p ó l n e j r e a l i z a c j i z b a w i e n i a przez życie rodzinne. Jest to n ow y w ym iar ich życia: w spółodpo­ w iedzialność za zbaw ienie sw oje i przyszłościow o sw oich dzieci, m ałżeństw o, przez sw oją form ą jest szczególnym rodzajem życia, jedynym i niepow tarzalnym 80.

W spólnotow y charakter m ałżeństw a jest tym , co odróżnia sa­ kram ent m ałżeństw a od w szystkich innych sakram entów . W szy­ stkie sakram enty łączą z Bogiem w C hrystusie, ale gdy inne sa­ kram enty dokonują tego indyw idualn ie, to w sakram encie m ał­ żeństw a Chrystus łączy z B ogiem m ężczyznę i kobietę jako w s p ó l ­ n o t ę o s ó b . W tym kontekście coraz w yraźniej zarysow uje się w spólnotow y aspekt m ałżeństw a, zaś sakram entalność jaw i się jako czynnik w spólnototw órczy. Ten ostatni charakter sakram en- talności m ałżeństw a nie w yczerpuje się w aspektach chrystologi­ cznym i personalistycznym , gdyż zaw iązująca się w spólnota jest także historycznym m iejscem realizacji K ościoła 81. M ałżeństwo n a ­ zyw a się „jakby K ościołem domowym", gdyż jest ono najm niej­ szą, ale zarazem praw dziw ą w spólnotą odkupionych, której jed­ ność buduje się na tych sam ych podstawach, co całego K ościoła 82..

A spekt eklezjologiczny w spólnoty m ałżeńskiej jest na now o ukazanym elem entem w ujęciu nauki o sakram entalności m ałżeń ­ stw a, którego nie można pom ijać. Ten aspekt podkreślił Sobór W atykański II w sw oich d ok u m en tach 83, naw iązując do p ierw ot­ nej idei, która była żyw a w K ościele p ierw szych w ieków . Tę ideę eklezjalnego, tzn. w spólnotow ego charakteru m ałżeństw a i rodzi­ ny, na gruncie polskim , w yraźnie w yeksponow ał M. Żurow ski w sw oich p u b lik a cja ch 84. A kcentuje w nich przede w szystkim to, że w św ietle sakram entalności m ałżeństw a w szystkie upraw nienia- -obow iązki, relacje m iędzyosobow e mają now y w ym iar, pełniejszy,

80 Por. Evangelizzazione e sacramento del matrimonio, documenta

pastorale della C.E.I. del 20 giugno 1975, Notizionario della C.E.L. 1975.

n. 6, s. 34.

81 K. R a h n e r , Kirche und Sacramente, Freiburg 1960, s. 99; E. C o- r e c c o, Fundamentalne znaczenie sakramentu małżeństwa do struktury

Kościoła, Communio pol. 1 (1981) n. 5, s. 47—52; W. K a s p e r , Die

Vierwirklichung der Kirche in Ehe und Familie. Überlegungen zur

Sakramentalität der Ehe, W: Die neue .Gemeinde, Mainz 1968 s.

109—112.

82 Por. R. S o b a ń s k i , „Velut Ecclesia domestica” a cywilna forma

zawarcia małżeństwa, Roczniki Teologiczno Kanoniczne 30 (1983) z. 5,. s. 35.

83 Por. KK n. 11, 2; KDK n. 48—50; por. J. G o t i O r d e f i a n a ,

Observationes..., dz. cyt., s. 317—318.

84 M. Ż u r o w s k i , Rodzina „domowym Kościołem”, Chrześcijanin w świecie 10 (1978) n. 12, s. 44—70; tenże, Uprawnienie do współuczest­

niczenia ..., dz. cyt.; tenże, Eklezjalny charakter ..., dz. cyt.; tenże, Uprawnienie i obowiązek życia wspólnotowego a miłość małżeńskar

Cytaty

Powiązane dokumenty

By comparing the induction equation for astrophysical plasmas with the smoothed vorticity equation for superfluids, the possible role of turbulence in triggering

(a) Simulated data of parallel filaments in two color channel channels and (b) the corresponding co-orientation plot, showing strong co-orientation at a distance of 50 nm

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 35/1/4,

zmienił się także teren zainteresow ań badaw czych C hrzanow skiego.. Już nie litera tu ra staropolska pociąga go przede w szystkim , ale głównie wiek

Jednakże rola „C him ery“ w życiu kulturalnym Polski była ogrom na; na niej w ychow ało się wielu w ybitnych pisarzów p ol­ skich, podniosła ona poziom

(W ątpliwość ta nie dotyczy oczywiście pracy nad wykazaniem wzajemnego stosunku poszczególnych ręko­ pisów, ale tylko w w ypadku, gdybyśm y opierali się

Układ tomów musi uwzględniać sprawy uznane już za bezsporne, a w ięc potwierdzać ujęcie, które jest odbiciem procesu h isto­ rycznego; musi także — ze

Rezultat naukowy Kongresu na odcinku historycznoliterackim był bardzo duży. Kongres um ożliw ił konfrontację różnych stanow isk i różnych metod w badaniach