• Nie Znaleziono Wyników

Pieśni i śpiewy rycerskie.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Pieśni i śpiewy rycerskie."

Copied!
138
0
0

Pełen tekst

(1)

PIEŚNI I ŚPIEWY RYCERSKiE

MIECZYSŁAW SMOLARSKI.

(2)
(3)

PIEŚNI - I ŚPIEWY

RYCERSKIE.

(4)
(5)

MIECZYSŁAW SMOLARSKI.

PIEŚNI - I ŚPIEWY RYCERSKIE.

KRAKÓW,

NAKŁADEM KSIĘGARNI D. E. FRIEDLEINA WARSZAWA E. WENDE I S-KA

1910.

(6)

Odbito w drukarni „Czasu" w Krakowie.

(7)

WIOSNA.

(8)
(9)

WIOSNA.

akwitły gąszcze, modry łan się kwieci, / Narcyzy drobne chylą główki z snu, Pójdź ze mną razem! będziem jako dzieci Rzucać na siebie białe garście bzu.

Pójdź ze mną razem, złoty dzień przeleci Jak jedna szczęścia wonna pieśń bez tchu...

Zakwitły gąszcze, modry łan się kwieci, Narcyzy drobne chylą główki z snu.

7

(10)

HYMN DO WIOSNY.

ięc przyszłaś z twoją promienną mocą Radosną,

W dźwiękach, co szepcą, skrach, co się złocą, Przez gwiazdy złote płynąca nocą,

O wiosno!

Więc przyszłaś pieśnią szumną po łanie Szepcąca,

By dzień wywróżyć, co świtem wstanie, By w dzwon uderzyć na zmartwychwstanie Wśród słońca!

Przyszłaś, a z tobą lśniące promyki I rosy,

W olszynie leśnej śpiewne słowiki I sad kwitnący pełen muzyki Stugłosej,

(11)

Przyszłaś, a z tobą w całym wszechbycie Ta woła,

Co z skry najmniejszej rozradza życie, Co sad rozsnuła w srebrnym błękicie Na pola.

>

O ieć! o biegnij w ludzką tęsknotę I bole,

Rozhucz się w surmy rycerskie złote I syp twem ziarnem rodnem w martwotę Na rolę,

O leć! o biegnij! na puste łany Te śpiące

I w chłodny ugór piersi spłakanej Pszeniczny rzucaj siew pozłacany I słońce!

O jakżeś wielka, o jakżeś święta I śpiewna!

Duch ten potężny, co zrywa pęta, W blaskach słonecznych cicho zaklęta Królewna.

9

(12)

O jakżeś można zimą, co kona, Skrami, co rosną,

Natchnień twych mocą, ciszą wśród łona Bądź powitana, bądź pozdrowiona, O wiosno!

/

(13)

BALLADA O KRÓLU LECHU.

A

kiedy Spiżową Lech,zbroję a kiedykładł,Lech

To z kwietnych pól i żółtych strzech Słonecznych blasków złoty śmiech Na piersi jego padł.

A kiedy Lech, a kiedy Lech Na boje krwawe szedł

To pobrzęk zbrój i poświst wiech Długo się wodził pośród ech, Aż wreszcie ginął het!

I wiódł tak hufce swoje król Za sławy złotą gwiazdą,

Aż raz wśród boru w kręgu pól Orlęce zoczył gniazdo.

ii

(14)

I ręce swe jak w jasnym śnie Wyciągnął w gniazda stronę I krzyknął: Orły! ptaki me Bywajcie pozdrowione!

Bo oto, aby spoczął lud Na dolę, hej! na dolę,

Pod waszem gniazdem wzniosę gród I wałem go okolę.

I wzniosę gród, by w wieków mgle Me imię głosił krwawe,

Na sławę lećcie orły me, Na sławę, hej! na sławę!

I gdy po latach wracał król Od bojów posiwiały,

To już na zamku pośród pól Wieżyce go witały,

To już mu w sławy dzwonił chór Harfiarzy tłum podległy,

A orły białe mu się z gór Na powitanie zbiegły.

(15)

Hej! orły moje, orły wy!

Ptaszęcy hufie biały,

Gdzie są te moce, co z was szły I w piersi mojej grały?

Hej! poszedł miecz na szarą rdzę, Już hufców nie powiodę,

Orły wy moje! ptaki me, Gdzie moje lata młode!

Przeminął życia krwawy trud 1 orlich wzlotów burze, Hej! wojewódzki stary miód W gliniane lejcie kruże! Przeminął sławy błysk, co dlań Wznosiłem ducha dzielność, I czemże bogom spłacę dań I jak wnijść w nieśmiertelność?!

I zeszły wodze dalą wkrąg I lipiec piją źrały,

A tam ku gniazdom pośród łąk Już orły uleciały,

13

(16)

A tam swój krwawy tłumiąc ból I skargi swe bez końca,

Sam się jedyny został król Tak o zachodzie słońca.

I usiadł Lech i spoczął Lech I oczy ukrył w dłonie I cisza była pośród ech

I jeno słońce z kmiecych strzech W grzęzawisk biegło tonie,

I jeno gdzieś i jeno gdzieś Nad ból królewski płonny, Nad nowy gród i cichą wieś Jaskółki małe grały pieśń, Zaciszy świergot dzwonny.

(17)

WRACAJ...

R

adzi będziem Jeno wracajci bardzo, o wiosno!

Snów powiewnych zawieją błękitną.

Senni wyjdziem na pole

Z twarzą patrząc radosną Na te łany i łąki, co kwitną.

Błogosławiąc weselem

Wzniesiesz wiotkie swe ręce, Kwiaty białe rozrzucisz wśród wioski.

A my głowę pochylim

W dłonie twoje dziewczęce I zapomnim i bólu i troski.

W pałacowe portyki,

Bramy parków jęczące, W domy wiejskie i pola i chaty

15

(18)

Życie wniesiesz i ciepło...

Dzieci zbiegną na słońce I wian splotą radości skrzydlaty.

Sny wesela, młodości!

Wróćcie, wróćcie znów w gości, Wiosno biała, królewno bogata!

Stajem wszyscy przed domem

Możni, biedni i prości, Aby patrzeć jak schodzisz wśród świata.

A ty w dłonie weź obie

Złote skrzypki i sobie I nam światu graj pieśnią miłosną...

Dzieci tańcząc pobiegną,

My na dawnych złud grobie Zamyśleni przystaniem, o wiosno!

(19)

ZAKWITNĄŁ SAD...

Z

akwitnął sad. W wiosennym stanąłkwiecie.

Księżyca blask konarów gąszcz przysłania.

Minionych lat pieśń się wśród mroków plecie, Łez pełen dzień, stracony szept kochania.

U twoich stóp przyklękam sadzie biały, Daj kwiatów woń i rosy twej jałmużnę, Skryj serca grób i oczy, co płakały, Zbolałą skroń i serce marzeń próżne.

Lecz cóż ci dam, za twoją dłoń litosną, I cóż ci dam, żeś w blasków stanął złocie, I cóż ci dam, żeś mi zakwitnął wiosną Ja ciągle trwam w mym smutku i tęsknocie.

O chyl się, chyl, o cudny sadzie biały, O skryj mój wstyd, me lica żarem płoną, Minionych chwil twe listki cud zagrały, Nim wejdzie świt, graj duszę mą straconą.

u i7

(20)

DRYADY.

a białych puchach kwietnych łąk 1. N Dryady polne splotły krąg, Weselny krąg, weselny.

I lekkie, wiotkie jako dech W perłowy wkoło dzwonią śmiech Wśród ciszy łąk niedzielnej:

Hej siostry białe! dalej w tan Na pola kwietne i na łan, Na złoty blask słoneczny, W tanecznym locie pośród pól Przetańczmy cały szał i ból Tęsknoty naszej wiecznej.

Przetańczmy cały ból i żal, Wspomnienie dawne, leśną dal, Helleński świat radosny,

(21)

Przetańczmy cały życia czas Na jeden tylko, jeden raz, W weselny ranek wiosny.

Próżno się przespał czasów wiek, Jak niegdyś znowu lecim w bieg, W zawrotną toń bez końca.

Dryady, nimfy, wokoło hej! Ty nas Zefirze lekki wiej W ostatni taniec słońca!

I w głuchej ciszy leśnej znów Dryad niebiańskich wzleciał huf, Zbudzony huf promienny

Jak w przedtysięcznym biegu lat Chwiejny i lekki leci w świat W powodzi światła sennej.

Polanę całą zasnuł cud, Strumień zatrzymał perły wód, Bzy gąszcze rozpostarły,

li» 19

(22)

A z białej łąki głucho brzmi Minionych lat, straconych dni Weselny krzyk umarły.

I tak ten długo taniec trwa Jako ta pierwsza złota skra, Ten pierwszy blask słoneczny.

Lecz nim przeleci życia czas Dryady jeszcze tańczą raz Ostatni tan bajeczny.

(23)

AKORDY WIOSENNE.

Z

eszły się pośród pól

Majowej wiosny trzy panny I grają, śpiewają,

Hej ! Hej! Jak próżnym ten ludzki ból I tęsknot bieg nieustanny, Jak lata mijają, hej ! hej !

Mijają...

Jak krótkie są żale człowiecze

Jak wszystko, co przyjdzie, uciecze — I przejdzie i wróci się znów,

Jak z runi tej śnieżnej, żałosnej Kwiat wschodzi i idzie dzień wiosny I pora wesela i snów.

21

(24)

I próżno się serce osłania, Z dawnego łzy płyną kochania, A nowe promienią się sny.

I trzymać — daremna to praca, Bo wszystko odbieży i wraca I miłość i troska i łzy.

A kiedy jesieni wiew cichy

W grudź kwiatów porzuci kielichy, Cóż listka żałować, co padł!

Znów wiosna w toń wejdzie błękitną, Znów kwiaty z mogiły wykwitną, Do jutra zapomni cię świat!

Odeszły już pośród pól — Majowej wiosny trzy panny — Ty wichrze za niemi pieśń wiejI Jak tęsknym jest ludzki ból, Jak ciężki ten bieg nieustanny, Jak lata mijają, hej ! hej!

Mijają.

(25)

WIECZÓR PRZEDLETNI.

piewał królewnie paź złotowłosej Swą miłość, żale i łzy...

— Ścinane trawy jękły z pod kosy, Z róż osrebrzonych wiatr strącił rosy I szare zwiodły się mgły.

Śpiewajże moja, śpiewaj luteńko Tęsknotę gorzką i żal...

Struna mi nowa pękła pod ręką, Wicher po lutni brzęknął piosenką, A szczęście uszło gdzieś w dal.

Bo wczoraj ledwo w białym ogrodzie Pierwszy rozwinął się kwiat,

A dziś ni gwiazdy w dawnej urodzie, Ani mi słońce błyśnie o wschodzie, Ni listek wróci, co padł.

»3

(26)

Śpiewajże, śpiewaj luteńko miła, Choć dłonie płyną od krwi.

Królewna nowej pieśni prosiła...

Pieśń i śpiewaka noc mroczna skryła, Sad kwiaty strąca — i śpi.

(27)

WRZESIEŃ.

W

ciszy powietrznej Połysk słoneczny Złotymi blaski skrzy. — Na smutne oczy

Płacz się odwieczny Srebrnemi rzuca łzy. — Jakiś rozstania

Smutek serdeczny,

Rozpaczy poszept zły. — Wieczneż te smutki I żal ten wieczny ? Hej sny! minione sny! —

25

(28)

SUSZA.

S

wierszczów polnych, ubogich zebrała się rada I gwarzy o promiennym, złotym dniu bez końca, Z brzozy ledwo przekwitłej biały listek spada I leci cicho, sennie w złotą powódź słońca.

Żniwiarzowi przed domem staje troska blada I w kosę rozgorzałą głuchym brzękiem trąca...

Świerszczów polnych, ubogich zebrała się rada, Ostatni listek upadł w złotą powódź słońca.

(29)

ŚPIEWY RYCERSKIE.

(30)
(31)

RYCERZ SMĘT.

Z

azdrościłem dziś orłom dumnym przy odlocie...

Do bark zbrojnych przypiąłem parę lśniących [skrzydeł.

Wspiąłem rumaka! Jadę. Staję w słońca złocie, Lecę wzwyż, chociaż ziemskich nie strząsłem przę-

[dzideł.

Związany z światem dawnym, jadę naprzód przecie Na podbój dziedzin nowych. Niebo lśni przedemną.

Jak Prometej po bogów błądzę dumny świecie, By nowe światło schwycić. — Patrzę wstecz —

[tak ciemno!

Rycerz Smęt jadę smutny jednak. Bo tęsknotą Wiodę wzrok na ten ludzi opuszczony padół, Bo czuję jak ramiona Gorgony mię plotą

W swe węże sturamienne, by mię strącić — na dół.

29

(32)

Bo czuję, że gdy stanę jasny u wrót słońca, Gdyświtów znicz promienny w ręku mem zapłonie, Bólów wrogich tęsknoty moc mię strąci wrząca...

I pójdę jako łuny krwawy brzask — po zgonie!

30

(33)

SAMOTNA WIEŻA.

J

puszczyk nocny począł lot I północ mroczna bieży, Hej ho kowalu!

Chwyć za młot, Dwunastą wydzwoń z wieży!

Hej ho! kowalu! w górę bież, Żałobnym uderz tonem

I raz ostatni

Zahucz z wież Przeszłości głuchym dzwonem!

Cicho i milcząc, z mrocznych nisz Zamarłe patrzą twarze

I idą z wolna

Z dłońmi w krzyż W taneczny krąg po parze,

3i

(34)

Idą zbudzeni, w długi rząd, W pomroków noc dokoła I patrzą milcząc

Po co? skąd?

Ten głos ich dzwonu woła.

I

I patrzą milcząc, w mroczną dal — Jak przed pięciuset laty —

Jaki ich dzwonu

Woła żal W minione dawne światy.

Hej! ho! kowalu! dość już, dość!

Młot rdzawy wypuść z dłoni!

Jakiś nieznany

Czarci gość Sam z twojej wieży dzwoni!

Coraz się żywszy wiąże krąg, W dal śmiechy mkną złowieszcze, Zaklęci dziwnym

Ruchem rąk Wciąż jeszcze płyną, jeszcze...

(35)

I coraz chyżej,

Jeszcze raz! Milczące, w jedną stronę,

Miniony dawno

Tańczą czas 1 życie swe minione.

Wieża kołysze się i drży, A strażnik trwożny czeka, Wszystkie się przed nim

Dawne sny Przywiodły tu z daleka.

Stoi, a takby

Lecieć rad, Myśl mu się dziwna plecie, Że on ten cały

Zmarły świat Już widział raz na świecie,

Że kiedyś dawno, wieków wiek, — Pierś czuciem drży trąconem, On sam tak z nimi

Gonił w bieg Nim śmierć zagrała skonem. —

111 33

(36)

A tam wciąż chyżej, długi rząd W pomroczną noc dokoła, Idą i milczą

Patrząc skąd Ten głos ich zmarły woła.

Chyli się wieża, zwodzi mgła, Wiatr pieśń brzmi obłąkańczą, A tam na górze

Śmierć im gra I raz ostatni tańczą.

I już się strażnik zrywa w lot I lecąc ku nim mierzy,

Kiedy w tern...

Kowal rzucił młot I znowu głucho w wieży. —

(37)

PIEŚŃ BŁĘDNEGO RYCERZA.

"'rąciłaś w harfy złotej cud,

1

Pieśń strugą błysła śpiewną...

Była i moja piosnka wprzód Jasną jak ty królewną.

Wyśnionych dawno szczęścia bram Zawarły się podwoje,

I otom ujrzał jakem sam I jak już inną duszę mam I jak żałosny stoję.

0 spójrz! goryczy krwawej cień Me czoło spowił blade, — Ugorem próżnym noc i dzień Szczęścia nie pomnąc jadę.

Nadzieję złotą wicher spiekł, Zar spętał skrzydła młode,

III* 35

(38)

Zdała od słońca, pól i rzek W tęsknicy próżnej trawiąc wiek Przed dwór twój konia wiodę.

Boginko-cud! o dźwięcz i graj, Twe struny oplącz złote, Na jasne sny, na cudów raj, Wesele i tęsknotę!

Dawnych dobędę z piersi sił, Rumaka pchnę do jazdy...

Daj ust! — krew żarem tryśnie z żył, A potem konia wzbijem w pył

i runiem — w złote gwiazdy!

(39)

RYCERSKĄ...

ycerską zbudziłem się przeszłością, 1 \ Minstreli wziąłem pieśni cud! Jeszcześmy wtedy wrogim gościom Nie otwierali skarbca wrót...

Jeszcze nie zgasła pierś żałością, Ku orlim pędom wzlatał lud, Rycerską zbudziłem się przeszłością, Minstreli wziąłem pieśni cud.

O pieśni święta! daj mi ramię, Rycerskie, zbrojne ramię masz!

Kto więc przeszłości dawnej kłamie, Temu tą pieśnią rzucim w twarz, Jak wicher wstanie i połamie Popiołów śpiących orla straż!

Ej pieśni święta! Daj swe ramię, Rycerskie zbrojne ramię masz!

37

(40)

A wy hej wieszcze! Za mną! w pole! Otwarte szranki, krew w nas gra...

Rozwinąć skrzydła swe sokole!

Hejże do wałki! próżna łza.

Ten z nas największym, kto wydole I kto najwięcej siły ma!

Hej wieszcze młode! za mną! w pole!

Otwarte szranki, krew w nas gra...

Rycerską zbudziłem się przeszłością, Minstreli wziąłem pieśni cud!

Nie dość umarłym śpiewać kościom, Gdy trzeba żywych skrzepić wprzód, Nie czas tęsknotą i żałością

Zapełniać smętkiem śpiący gród...

Rycerską zbudziłem się przeszłością, Minstreli wziąłem pieśni cud!

38

(41)

BALLADA O SMUTNYM KRÓLEWICZU.

rólewiczowska jasna mość IX. Bezsenny w łożu leży...

Jakiś nieznany cichy gość Przystanął u odźwierzy.

Ej! czyż to ojciec, matka, brat, Czy siostra moja wzdycha, Czyli wiosennych moich lat Miniona piosnka cicha?

Czyli w niewieści jasny kształt Mych marzeń sen wcielony, Czyli wojenny twardy gwałt, Spiżowy syn Bellony?

Ej! królewiczu, snu ci dość! Dalekać dzisiaj droga,

We drzwiach przystanął chmurny gość I czeka cię u proga.

39

(42)

Ani to ojciec, matka, brat, Twych marzeń sny majowe, — U twych odżwierzy ostrzy kat!

Już topór na twą głowę.

Królewiczowska jasna mość Żałosny jęczy długo:

Dość mi tej męki gorzkiej, dość, Świt błyska w łzach szarugą.

Oto wschodzące w nocny cień Skry oczom spać nie dały,

We dżdżach mi wschodzi szarych dzień, Ostatni ranek biały!

I ani żal mi dni tych, żal, Co schodzą w głąb żałosną, Ani tych życia głośnych fal, Ziół ściętych pierwszą wiosną, Ani tych hufców, — którem wiódł

Na bitew zagon krwawy, Ani tej władzy — możnej złud, Ni tej królewskiej sławy.

(43)

Ale mi pieśni żal tych żal, Co ciche biegły echem I tego słońca, co mię w dal Swym złotym wiodło śmiechem,

Tych tęsknot próżnych — zmarłych znów, Rozbitych kruź z bursztynów,

Zal mi tych niewyśnionych snów I niespełnionych czynów.

I kiedy pierwsze z szarych chmur Radosne błysło słońce,

Już dłonie jego w twardy sznur Wiązały śmierci gońce,

I zakwitały białych brzóz Wiosenne świeże liście,

Gdy koniem karym kat go wiózł Na skonu gorzkie przyjście.

Ej! koniu miły, gońże gońI Nad dół ku czarnej wieży, Niech ci nie zadrży kacie dłoń! I topór dobrze mierzy,

4i

(44)

Niechaj mi prędzej lśniąca stal Srebrzystym błyśnie lotem,

Gdybyś w mych oczach dojrzał żal Za słońcem onem złotem.

Bo wolej ty mi z moich bark Mą jasną zdejmij głowę,

Niżbym miał dumny schylić kark Pod obce władze nowe,

Bo niżbym głową moją kłoń Niósł obcym z mojej ziemi, Wolej mi kacie, wolej skon!

Za przyjaciółmi memi. —

(45)

HEJNAŁ.

T

enCo trąbyz wieżyc rycerskiejmiejskich dźwięk,gra,

W spiżowy zabrzmiał jęk, Aż w serce padła skra, W spiżowy zabrzmiał jęk ...

Hej! skądże w głosie tym Taka niezwykła nuta?

Czy wspomnień próżnych dym, Przeszłości pieśń zakuta, Czy wspomnień próżnych dym?

Lub może dźwięk ten znów Rycerską pieśnią wzlata, Husarski wróżąc huf, Kurzawy pośród świata, Husarski wróżąc huf...

43

(46)

Albo też może głos Huczący w dźwięki skore, Na twardy płacze los, Czekania długą porę, Na twardy płacze los...

I nad grodziszczy cieśń, Na złote sny minione, Wojenną woła pieśń W Wawelu kędyś stronę, Wojenną woła pieśń.

Hej! długo leżeć hej! Obrońcę moje śpiące, Uderzyć pieśni chciej, W wstawianie i na słońce, Uderzyć pieśni chciej! Hej! kiedyż wstrząsną z snu Powieki swoje harde, Hej pieśni leć, co tchu, Rozbudzać woje twarde, Hej! pieśni leć, co tchu!

44

(47)

I leci, leci ten

Hejnału śpiew skrzydlaty, Na królów w grobach sen, Na śpiące jeszcze światy, Na królów w grobach sen...

Ten trąby rycerskiej dźwięk, Co z wieżyc miejskich gra, W spiżowy zagrał jęk, Aż w serce padła iskra, W spiżowy zagrał jęk. —

45

(48)

GDZIE HUF TEN WASZ...

dzie huf ten huf, gdzie huf ten wasz pancerny, Co ławą szedł po siwy Dniepr i Bug I zbroją lśniąc wśród chwały niepomiernej Potęgi pieśń w podkowy złote tłukł?

Gdzie huf ten wasz, gdzie huf ten wasz rycerny — Dziś z przodków ziem prawnuków pędzi wróg, Nie wstanież nikt z drużyny onej wiernej, By zbroję wziąć, ojczysty zaprzeć próg ? Hej! dawniej tu, w poznańskiej tej ziemicy Rycerski Lech z grodziszcza druhy wiódł

I krzepki Piast w postrzyżyn dzień w Kruszwicy Z glinianych kruż złocisty zlewał miód.

Hej! dawniej tu w tajemnej wieków dali Pieśniarska gędźb do czynu rwała młódź

(49)

I chrobry król na Dnieprze szedł i Sali Swą sławę bić i słupy z łomów kuć.

Przeminął czas! ziemico nasza plenna. — Dziś orły twe chcą zgonić z twoich wież, Ty moce krzep, choć dola twa odmienna, Twych prochów broń i podań twoich strzeż! Przeminął czas! gdyś twarde Niemce gnała, Twój złoty róg z grunwaldzkich dzwonił pól, Dziś poszła w proch potęga twoja cała, Ziemico ty, przeszłości pomnij ból!

Rycerska wstań, potężna wstań i święta, Na bark twych łom strzaskaną odziej broń, A krzywd twych srom mścicieli moc rozpęta I pomsty pieśń zahuczy Niemcom w błoń I zagra im krwawe pożegnanie

I ogniem łun pobladłą zświeci twarz,

Gdzie jeno dzień, co jutrznią złotą wstanie ? Gdzie jeno pieśń, co śpiącą zbudzi straż?

Gdzie huf ten huf, gdzie huf ten wasz pancerny, Co ławą szedł po siwy Dniepr i Bug,

47

(50)

I zbroją lśniąc wśród chwały niepomiernej Potęgi pieśń w podkowy złote tłukł ?

Gdzie huf ten wasz, gdzie huf ten wasz pancerny, Dziś z przodków ziem prawnuków pędzi wróg, Nie wstanież nikt z drużyny onej wiernej, By zbroję wziąć, ojczysty zaprzeć próg?

(51)

W BLASKU KSIĘŻYCA.

IV

(52)
(53)

W BLASKU KSIĘŻYCA.

ieczór. Cisza. Jaśminów białych woń oblewa Srebrny sad. W lśniącej strudze błyska po-

[łysk złoty.

Rozrzucając po niebie gwiezdnych włosów sploty Cicho spływa Selene, pani złotobrewa.

Półmrok. W lekkim szeleście chwiejne stoją drzewa.

Strumień płynie bez szmeru przez leśne wykroty.

Cośgra... Cyt!... — To kochaniapiosnkęczy tęsknoty Słowik w gąszczu ukryty łez tysiącem śpiewa.

W taką noc — Cisza skrzydeł otwiera lot senny I leci, srebrząc pióra w toni nieb bezdennej Tulić świat i pochylać znużone powieki,

W taką noc — niegdyś z blasków i miesięcznej łuny Pieśń mi wstała miłości, głośno brzękła w struny, Lecz nim słońce zabłysło zgasła mi na wieki.

IV» 51

(54)

ROZSYPAŁY SIĘ PŁATKI BIAŁEJ RÓŻY.

R

ozsypały się płatki białej róży...

Serce uczuć nie tai już dłużej, W ciszy westchnień przyklęka niepewnej Jak te płatki pod stopami królewnej.

Rozsypały się płatki białej róży...

Serce uczuć trwałości nie wróży, Wiatr je z rankiem rozwiejepowiewny, Jak te płatki pod stopami królewnej.

(55)

O KOCHAĆ, KOCHAĆ!

O

kochać, kochać ! Wśród szarej martwoty Zbudzone serce trącić nowem biciem, W radosnej pieśni dzwon uderzyć złoty, Co wstaje szczęściem, a zamiera życiem.

O kochać, kochać ! Od mroku do świtu W uściskach burzyć pierś, co ogniem dyszy, A potem zwolna na falach błękitu

Zatonąć rankiem w złotych snach i ciszy.

53

(56)

A KIEDY KSIĘŻYC...

A

kiedy księżyc rozsrebrzył się Blaskiem promieni,

Szliśmy w bór mroczny, poszarej mgle Dłońmi złączeni,

Szliśmy w bór mroczny, odwieczny bór W ciszę wsłuchani,

Nad strumień srebrny, w szepcący chór Leśnych otchłani.

I gdy wśród złotych przygasał drżeń Wieczór perłowy,

Pod krzewów kwietnych kładliśmy cień Oparte głowy.

I zapatrzeni w miesięcznych błoń Świetlnej bezkreśni,

Wsparliśmy cicho skroń swą o skroń W wieczornej pieśni.

(57)

ROMANCA.

C

zyliś mi zeszła z drzew z nad łąki, Z mgłą osrebrzonych drzew ? Jak rosą dzwonna pieśń rozłąki, Rozstania tęskny śpiew,

Jak trącający w polne dzwonki Wieczorny wichru wiew,

Czyliż mi zeszła z drzew z nad łąki, Z mgłą osrebrzonych drzew ?

... Czyliś mi wstała z cisz z nad rzeki, Z ciszy zadumnej wód,

Jako rusałek śpiew daleki, Topieli srebrnej cud, Jako opętny czar na wieki, Tęczowe pasmo złud,

Czyliś mi wstała z cisz z nad rzeki, Z zadumnej ciszy wód ?

55

(58)

Lub czyliś przyszła z skry słonecznej, Z słonecznej złotej skry,

Co płynąc kędyś w szlak powietrzny Całunków szczęściem drży,

A pożegnania trosce wiecznej Na jutro rzuca łzy,

Czyliś mi wstała z skry słonecznej, Ze słońca złotej skry ?

(59)

POZOSTAŁY...

P

ozostałyI te lipy te łzyrozkwitłe, duże, łzypachnąceduże I te blaski w porannej purpurze I to zwolna wstające z wód — słońce...

Pozostały te mgły sine, mgły sine, Duszy poryw rycerski, skrzydlaty, Jeno szczęście to jedno, jedyne Odleciało żałosne we światy.

57

(60)

WSPOMNIJ TY O MNIE...

spomnij ty o mnie ! Gdy ci wiatr z oddali

W

Z ojczystej ziemi zwieje poszept cichy, Gdy ci się mrokiem skowronek użali

I łzą się kwiatów uperlą kielichy,

0 pomyśl wtedy — może z sercem chorem Kogoś jak ptaka pędzi los niezłomnie I taką chwilą i takim wieczorem Wspomnij ty o mnie..,

Wspomnij ty o mnie... Gdy ci jesień nocą Pod okno z jękiem rzuci zwiędłe liście, Kiedy na niebie łuny się zazłocą I bór zaszumi echem uroczyście, O pomyśl wtedy — taką nocą może

Ktoś jak liść leci zwiędły, lecz nie do mnie I patrząc wtedy w zamglone przestworze Wspomnij ty o mnie!...

(61)

ROZSTANIE.

R

ozstania smutna łódź na falach na mnie czeka, Srebrnemi wiosły drży i blaskiem gra zdaleka I więzem sznurów rwie i żagiel prze rozpięty, By w morską lecieć toń, pieniste pruć odmęty.

Rozstania smutna łódź na falach na mnie czeka.

Wzburzona otchłań wód spiętrzonej morza fali Zczerniałą chmurą burz ku szarym brzegom wali, A ponad łodzi dziób skrwawiona mewa biała Przebiła piórem szlak i w zamęt uleciała.

Samotny ptakI...

A tam nad chmurną toń, wśród szarych mgieł po- [wodzi Różowiąc statku maszt przyszłości jutrznia wscho-

[dzi

59

(62)

I nad zamgloną dal swe blaski sypie złote, A harfą uczuć żal w rozpaczną gra tęsknotę.

Rozstania smutną łzą zasrebrza się powieka, Samotna, cicha łódź na falach na mnie czeka.

(63)

SMUTKI.

(64)
(65)

NA NUTĘ KLAWIKORDU.

ieczorem z cicha w chwiejnej piosence W Żal dziwny w piersi przesypał łzy, Serce poświęcę, duszę poświęcę,

By chwycić jeno w mdlejące ręce Tę nutę dziwną, co w strunach drży, By jeno chwycić w mrok, co się słania Minionych świtów przybladły cień, Łez zmarłych szepty, echo rozstania, I to stracone szczęście kochania, Zagasły złotej radości dzień.

I chcę je chwycić, lecz lecą pieśni, I w smutku biegną już setne dnie, A mnie wciąż tęskniej, coraz boleśniej, Aż wnet się życie to ciche prześni, I boleść ciało do ziemi zgnie.

63

(66)

I dusza rwie się skrzydlata w męce I leci pieśni szepcąc przez świat, Dłonie się krwawią, omdlały ręce, Serce poświęcę, życie poświęcę...

Złotego szczęścia — nietknięty kwiat.

(67)

A GDY MIĘ TWARDY WEZWIE MUS...

A

gdyRamionamię twardyrzucę twe wezwieponętne,mus,

Warkocze długie białych brzóz Ponad mym grobem staną smętne, Lipy mię szarej skryje cień,

Mchów się pachnących woń rozdyszy, A ptaki będą noc i dzień

Śpiewać mi smutną pieśnią ciszy.

O niech mię gorzka skarga twa Nie wiedzie w drogę tę żałosną! Nim pierwsza z oczu spłynie łza Nowe uczucia w sercu wzrosną,

Los twardy, którym zmienić rad — Sam na tym świecie wszystko zmienia I pójdziem tak, ja w grób, ty w świat W kojącą otchłań — zapomnienia. —

V 65

(68)

O SMUTNE WESTCHNIENIE...

O

smutne westchnienie gasnących już zórz, 0 ciszy żałobna i blada I

W mgłach przyszło zwątpienie i statek mój już Na piany śnieżyste opada.

W mgłach przyszło zwątpienie, ster opadł i pękł, Fal białych nie zeprze się łonu,

W mrok płynę przepaści i nie wiem, co lęk, A czuję, że płynę do skonu.

O ciszo niezmierna szepcących wciąż wód, Mórz cichych melodyo niezmienna!

W,dal płynę od brzegu, a zapach się zwiódł, Lip zwiędłych woń wiotka, jesienna...

Po falach bezdennych gwieździsty skrzy puch, Jak liście — więdnące swem złotem,

Toń szepce i szepce, wytężam swój słuch, Pieśń woła żeglarza — z powrotem.

66

(69)

O nie czas już statku powracać z tych mórz, Prąd srebrny rwie naprzód nas rzeką,

Po falach pustynnych bezsenny mknę stróż, Ku śmierci nieznanej — daleko.

Fal białych wnet chmurny rozewrze się kłąb, Świat zginie w srebrzystym zamęcie,

I rankiem — rusałki zanucą wśród głąb Pieśń dziwną o zmarłym okręcie. —

V* 67

(70)

MGŁA.

J

akUpadła,biały śnieg

Jak biały śnieg...

Wieczorna mgły zasłona, W wód srebrny brzeg

Zwierciadła,

W wód srebrny brzeg...

Wytęża swe ramiona.

Pożółkły gaj Śpi ciszą, Pożółkły gaj —

Słowików zabrzmiał echem, Po świata skraj

Skądś dyszą, Po świata skraj...

Łzy dawnym tęsknot śmiechem.

(71)

Jak biały śnieg Upadła,

Jak biały śnieg...

Wieczorna mgły zasłona — W wód srebrny brzeg

Zwierciadła,

W wód srebrny brzeg...

Dusza mu idąc kona. —

69

(72)

GRUDZIEŃ.

W

icher w mej duszy dziko śpiewa, Smęt szary pieśnią gra u wrót, Pożółkłe liście lecą z drzewa,

Na polu włada chłód i głód, Łąk spustoszałych jęczy skarga, Mgły chmurne zawierucha targa.

Jeśli tęsknotą drżący, senny Głowę pokłonisz w której z chat, Wpadnie ci hucząc wichr jesienny, Jękiem cię bólu wygna w świat I rzuci w duszę żal ogromny, Żeś jak on — smutny i bezdomny.

A jeśliś nędzarz, pragniesz skonu, Na pola rozwichrzone idź,

(73)

Zagra ci jesień pieśń do tonu W chmur białych poszarpaną nić, Rzuci cię w ziemię w poniewierce, O głaz rozbije smutku serce.

Wicher w mej duszy dziko śpiewa, Smęt szary pieśnią gra u wrót, Pożółkłe liście lecą z drzewa, Na polu włada chłód i głód...

Z kwiatów tych dzisiaj, co zostały Ostatni uwiądł — powój biały. —

7i

(74)

BURZ ZAKLĘTYCH...

B

urz zaklętych przy brzegu wicher ruszył loty Na fale przedwieczorną upowite ciszą...

Morze wstało do walki, błysk uderzył złoty I rozświetlił okręty, co się w dal kołyszą.

A tam wędrowiec grozy pełen wśród martwoty Ujrzał światy nieznane, co go schłonąć dyszą...

Burz zaklętych przy brzegu wicher ruszył loty Na fale przedwieczorną upowite ciszą. —

(75)

BAJKI.

(76)
(77)

BÓR.

S

począłZbrojną las.piersią swą kędyś Takwczekaniu huf świata wiecznemtoń roztrąca, zaklęty Gdy ciszą przezeń śpiącą w broni łom i szczęty Schodzi mrok, król uroczysk gasząc światło słońca.

Tak ciemną nawą tarczy wojenne okręty

Niebosiężne swe maszty wznoszą wzwyż bez końca, A nad nami jak jeden srebrny żagl rozpięty Niebo, gwiazdy i cisza, łuna świateł lśniąca.

Borze! borze! ty wieczny. Nocą jedną ciemną Cichy, możny i dumny stanąłeś przedemną Całą barków twych mocą i losów koleją, A gdym cię duszą pojął i objął w ramiona, Ty sił swych tysiącletnich czerpnąwszy u łona Zagrałeś mi raz jeszcze — cudów epopeją. —

75

(78)

KRÓLEWNA KARMI ŁABĘDZIE...

dy słońce rano strugą świetlaną Blaski rozlewa swe wszędzie, Po wód błękicie śnieżne lecicie Łabędzie moje, łabędzie...

Z wód srebrnej toni do mojej dłoni W skrzydeł lecicie szeleście,

A ja się z brzegu fal pytam śniegu Skąd wy łabędzie jesteście ?

Bo codzień rankiem wijąc się wiankiem I w morską śnieżąc się pianę,

Pieśnią tęsknoty w świat brzmicie złoty I wserce moje stroskane.

I cicho fala coś szepce z dala,

Baśń srebrnym pasmem się przędzie — Na brzegu rzewna karmię królewna Łabędzie moje, łabędzie...

(79)

TRĄBKA STRAŻNIKA O ŚWICIE Z ODLEGŁEJ WIEŻY...

N

a łanachSrebrzystąbiałychtęczą wstągwkrąg

Majowa ruń rozkwita...

Przez blasków senną toń O pieśni moja dzwoń:

Dzień świta 1 Dzień wstaje — wytęż słuch!

Wiosenny opadł puch Wnoc ciemną...

Nad mroków zgasłych cieśń Tęsknotą błyska pieśń

Tajemną.

77

(80)

Dzień świta — gaśnie noc, Podziwiaj cudów moc!

Sen mija...

Tak jasno piosnka gra...

—Kto wie, gdziezgasłaskra!

I czyja!

Dzień wstaje — wytężsłuch!

Wiosenny opadł puch, Majowa ruń rozkwita...

Przez blasków senną toń 0 pieśni moja dzwoń:

Dzień świta!

(81)

MŁODOŚCI MOJEJ...

M

łodości mojej cudny kwiat Tajemną swoją głąb rozchyla, Przenajcudniejsza spływa w świat Ukojeń moich słodkich chwila,

Królewnę jasne, wiotkie sny, Majowych blasków złote rano I te wśród oczu drżące łzy Tęsknoty pieśnią rozszeptaną.

Marzenia mego srebrna łódź Narcyzów płynie falą szklanną...

Żal już tak pieśni snuć i snuć I Piersi swych męką nieustanną, Zal bodaj tęczy wiewnej skraj

Wpustem zostawiać gdzieśprzeźroczu — I żal I w ten cudny w wodzić gaj Nieznanych dla mnie, obcych oczu! —

79

(82)

ŚWIT.

S

łonecznych blasków złoty cud Zabłysnął jasną tęczą złud I w nocy mrocznej smutek ten Perłowy świtów rzucił sen.

A tam z dalekich, głuchych ech Dziwożon wesół zabrzmiał śmiech I w blaskach wschodu, szeptach ros W tajemnic dziwny zagrał głos.

W nocy gasnącej krwawy brzeg Wędrowiec młody jęcząc, zbiegł Ugorem zeschłych niosąc pól Zatraconego szczęścia ból...

Słonecznych blasków złoty cud Zabłysnął jasną tęczą złud...

W nocy gasnącej zmierzchy szły Wędrowca rozpalone łzy.

80

(83)

MAM W MEJ DUSZY...

M

am w mej duszy blasków tysiąc, światłem [dzwonną pieśń bez końca I chwilami mógłbym przysiądz, że mam złotą harfę

[z słońca, Harfę złotą tę, żar-ptaka, co jak mówi piosnka

[w baśni, Gdy w królewski sad przyleciał, od miesiąca świe-

[cił jaśniej...

A gdy w harfy mojej struny uderzeniem nagłem [trącę, To z wiekowej wstają truny zmartwychwstałych

[widm tysiące I przeszłości światem ciemnym uderzając moje oczy Błyskawicznem kołem płyną w czarodziejski tan

[ochoczy I gdy nawet moją dłonią piosnkę zwykłą gram

[najprościej,

VI. 81

(84)

To akordy się rozdzwonią w promienistą pieśń [miłości, Pieśń tę złotą o kochaniu, o gwiaździstych nocach

[ciszy, Kiedy słowik płaczem dzwoni, kiedy serce szczę­

ściem dyszy Lecz, gdy wkoło brzmi wesele, harfy huczą w struny

[złote Ja w cyprysów zwiędłych ziele duszy mojej smętek

[plotę, Grają struny, dzwonią sławę, lecz ja tęsknot rwany

[rzeką Zadumane oczy łzawe rzucam cicho w świat —

[daleko.

(85)

HERO TĘSKNIĄCA.

N

iebiańska Hero cicha stoi senna I okiem tonie wśród bezmiarów pól, Snuje się, snuje złota przędza lenna, A w piersiach drżących jeden ciągle ból, Jedną się ciągle plotą dni tęsknotą I jedną zbiera w smutnem sercu żal, Więc biała Hero rzuca kądziel złotą Opuszcza lenno i zawodzi w dal:

Hej! Hej! gdzie jesteś ulubiony, Hej! Hej! w rozpaczy płyną dnie, Czyż rychło przyjdziesz, z której strony, Czyż rychło skoisz troski me?

Oto czterdziesty dzień już płaczę, Mgły białe mię osnuły wkrąg, I próżneź bóle me rozpacze I próźnoż tęskna zmieram z mąk.

Vl» 83

(86)

Kipryjska pani wrogą mocą Splątałalśniącą lenna nić,

O przyjdź, gdy zechcesz, dniem czy nocą.

Czekam cię tutaj, przyjdź o przyjdź!

I rzuca kądziel biała Hero drżąca I ręce chyli w siwo-srebrne mgły, A tam już cicho pierwszy odblask słońca Kroplami rosy w śpiącym łanie drży, A tam już zwolna morskich mętów burzą Srebrzysty okręt snuje wodny szlak, A tęsknej Hero głuche echa wtórzą I w mroczne dale głosem wiodą tak: Hej! Hej! gdzie jesteś ulubiony, Hej! Hej! w rozpaczy płyną dnie, Czyż rychło przyjdziesz, z której strony, Czyż rychło skoisz troski me. —

(87)

MIESIĄC NA NIEBIE BŁYSNĄŁ BLADY...

iesiąc na niebie błysnął blady, Wiatr rosy srebrne strąca z łąk, Fauny się zeszły i Dryady

I zwiodły się w taneczny krąg.

I nie wiem ■— z ciszy czy z miesiąca, Czy z tych tanecznych kręgów hej! Kochania dziwna moc gorąca Spłonęła znowu w piersi mej,

Nim cudów pełna noc majowa Zagasi złote gwiazdy swe, Miłości słodkiej ciche słowa Pod twoje okno — jasna! — ślę, Niech róż rozkwitłych białe pęki I bzy, co rzucam ci do stóp,

85

(88)

Posłami będą mej piosenki, Dziewosłębami w wieczny ślub.

I niechaj księżyc bladolicy

Świadkiem mi wiecznym będzie słów, Nigdziem nie zwierzył tajemnicy Ni jej nie wyznam jutro znów, Lecz dziś miłości struny złote Trąciły w lśniącą wyznań wić, O pójdź! na szczęście! łzy, tęsknotę, Raz jeszcze będziem rozkosz śnić.

Miesiąc na niebie błysnął blady, Wiatr puchy pędzi pośród łąk, Fauny się zeszły i Dryady I wiodą się w taneczny krąg.

Wnet blaski słońca lśniącą strugą Rozsrebrzą świtem nocny cień, — To tylko szczęście trwało długo, Które minęło w pierwszy dzień!

(89)

Nic, że nie wróci śmiech na usta, Nic! że nie wróci szczęście już!

O pójdź! szalona noc i pusta, Ostatnie lecą płatki z róż, Nim jutro nowe łzy się splotą, Świt błyśnie w świeży serca grób, O pójdź! ostatnią pieśń ci złotą Ślę dziewosłębem do twych stóp. —

87

(90)

ZŁOTY SKARB.

uszę mam dziecka w mrocznej głębi, J Tajemnic złoty skarb ukryty, Śnieżnemi skrzydły lot gołębi Po natchnień niebotyczne szczyty,

Ametystowe jasne wnętrza W zamyśleń rozmodlonym tumie I pieśń, co się jak fala spiętrza, By w srebrnej skoić się zadumie.

A gdy przypłynie wiosna świeża, Wiew drżące ukołysze wargi,

Chciałbym w młodzieńczą pierś rycerza Zakuć me bóle, łzy i skargi,

Lecz, gdy jesienny wiew, co dyszy Dłonią znów zrani mię zdradziecką, To chciałbym jeszcze w dawnej ciszy Marzyć i cicho śnić — jak dziecko.

(91)

OSTATNIA BAJKA.

O

statnia Cichebyła szło bajkapolem zadumanie...już, Wieczorne blaski złotych zórz

Po ukoszonym gasły łanie I na pachnący górski stok

Ponad uśpione sosny drżące Wieczorny zwolna schodził mrok,

Wieczorne zwolna gasło słońce.

Ostatnia była bajka, to...

Przez bórprzepływałzmierzch przeźroczy, Rozstania tęskną srebrną, łzą

Błyszczały nasze smutne oczy, W bezmiary kędyś sennych pól

Miesięczna jasność szła perłowa,

89

(92)

Nad nasze łzy i tęsknot ból

Leciały dźwięczne bajki słowa.

Królewna kędyś — marzeń cud —

Wieś żałośliwa brzmi z daleka — Pośród szmaragdów modrych wód

Na zbawcę swego w zamku czeka, I zapatrzona w srebrną mgłę

Mórz rozpiętrzonych przestwór szklanny Żałosna plącze włosy swe

Tęsknoty pieśnią nieustannej.

Aż raz w miesięczną złotą noc

W toń rozśpiewaną lśniącej wody Całunków dziwną niosąc moc

Rzucił się za nią rycerz młody I wnet nad luteń tęsknych żal

Tryumfu huczy róg po lesie, Królewicz młody z chwiejnych fal

Umiłowaną panią niesie.

Ostatnia była bajka już,

Ciche szło polem zadumanie,

(93)

Wieczorne blaski złotych zórz

Na ukoszonym gasły łanie.

Sosny się nocną skryły mgłą

Na polach ucichł zmierzch skrzydlaty, Ostatnia była bajka to —

Wiatr rozwiał złotą przędzę w światy.

9i

(94)
(95)

MARZEŃ DAWNYCH...

(96)
(97)

MARZEŃ DAWNYCH...

M

arzeń dawnych, straconych zerwała się fala I zabłysła jak słońca szlak tęczą promienną...

Pieśń szarych dni życiowych znużona Gehenną Wstała zbudzona ze snu i w świat się użala.

A tam w blaskach rycerze u świętego Grala, Hufce młode o ziemi swej walczące lenno, Krwawe łuny nad grozą pobojowisk senną I sławy tryumfalnej złote świty — zdała.

Echo dawnej przeszłości... Gdyby tak błyskawic Błysnąć ogniem, miecz twardy zacisnąć do prawic, Cały ciężar bezdusznych dni zrzucić mozolny, Gdyby raz chwały dawnej zabłysnąwszy złotem Prochom dawnym przeszłości spłacić dług żywotem, Lub okupić dla grobu ziemi szczęt — lecz wolny!

95

(98)
(99)

PIEŚNI.

(100)
(101)

Z NAD SIWYCH ZBÓŻ...

nad siwych zbóż, z nad modrych rzek, Na to wiosenne złote słońce,

Wstałyście białe jako śnieg Majowe moje pieśni drżące.

Wicher gorący z pól was zwiał, Mgły napełniły łzą żałosną, A ziemia tęskna wlała szal Uczuć, co złote w słońce rosną.

Naprzód! o pieśni! W świtów żar!

Z piersi weselny ogień bucha...

Naprzód! królewski niesiem czar, Królować będziem państwem ducha!

Lecz nim w krainie złotych tęcz, W ościeżu jasnem świtów staniem, Raz jeszcze lutni wstań i jęcz, Minionym światom — pożegnaniem.

VII* 99

(102)

WIOSENNY CZAR...

losenny czar...

Na pola zszedł i rzeki, Narodzin świt przywionął z białych łąk, Apiersi żar, ust rozgorzałych spieki Zagrały znów — tęsknoty pieśnią wkrąg.

I w pustych łon

Wichrzyciel los szyderca Uderzył w dzwon!

W zbudzone ludzkie serca! — Powróci moc,

Gdy złote sny i tęcze Spowijem wraz w młodzieńczej piersi stal, Gdy bólów noc i wszystkie skry młodzieńcze Rozsypiem w łan rodzajnym siewem w dal, Gdy myśl swój lot

Wysnuje z ziemskich sideł, Dłoń chwyci młot, —

A pieśń dostanie — skrzydeł!

(103)

Dość próżnych łez!

Pryskają białe pąki...

Czas świty kuć, co pierś nam grzały wprzód, Po świata kres — przystrojon w kraśne dzwonki Wybiega w dal weselny słońca cud...

Nim krwawych mar

Tłum zwlecze się daleki W wiosenny czar

Rycerze w bój! na wieki.

IOI

(104)

RYCERZ — ZWYCIĘZCA.

złotogłów jasny i adamaszki

Przybrałem konia jak dla igraszki — Stalowy w ręku grot,

A z pod kit strusich skrzą pod powieką Oczy, patrzące w przyszłość — daleko,

Na lot, na orli lot!

Nie próżno skrzydła przypiąłem szumne, Czy w pole wybiedz, czy legnąć w trumnę

W zawrotną wzlecę dal, A na mem ręku — ze złotej tęczy Lutnia wraz ze mną bieży j jęczy

W odbiegłej wiosny żal.

Lecz kiedy nowy zabłyśnie ranek, Rycerz nieznany wjadę do szranek,

W pieśniarzy błędnych rój

(105)

I w żar podniósłszy me piersi młode Skry ich złotemi w pole wywiodę

Na bój, na krwawy bój.

Dość długo żalów próżnych i męki! We łzach królestwo prysło piosenki,

Wiatr mogił świszczę z pól, Na saraceńskiej lśniącej zbroicy Rycerzom usiadł lęk bladolicy,

Pieśniarzy zatruł ból!

Więc albo skrzydła podniósłszy białe W dzwonów was wwiodę huczącą chwałę,

Królewskie złote sny,

Albo gdy grot mię twardy przewierci, Raz jeszcze wzgardą rzucę w twarz śmierci

I dumny pójdę w mgły.

103

(106)

POWITANIE.

W

ziąłem cię w uścisk mych drżących rąk Jak biały róży kwitnącej pąk,

Marzenie moje i wiosnę...

I złote słońca promienne skry Błysły mi znowu tęczą przez łzy, Tak jasne, a takie żałosne!

Lecz wiem, że jutro — ach jaki żal! Królewna z grodu odejdzie w dal, Mrok w smutne serce się rzuci, A do mych pustych, samotnych wrót Kochania jasny, weselny cud

Już świtem białym nie wróci.

104

(107)

LIPCOWE SNY...

Z

akwitłych różSrebrzyste stoją grzędy...

Dzień zagasł już

I cisza schodzi wszędy, Mrok pierwszy padł —

Ton srebrem się przelewa, Śpi w blaskach sad

I ciche stoją drzewa.

Ach w taką noc

0 marzyć jedną chwilę, Straconą moc

W minionej dobyć sile, Brać w senną dłoń

Skier blaski lazurowe, Na kwietną błoń

Znużoną schylić głowę.

105

(108)

Niech zagra bór,

Zaświeci błysk po lesie, Łabędzi sznur

Na skrzydłach mię poniesie, By czarów cud!

Śnieżystym wznieść mię lotem W królewski gród

Ościeży lśniący złotem.

A w nim o dziw!

Ze snu wiekowej chwały, Świat zmarły żyw

Mię przyjmie zmartwychwstały, I w blask, co lśni,

Lip skołysanych cieśnią Zahuczy mi

Przeszłości głośnej pieśnią. —

0 cudna ty!

Lipcowa nocy cicha, Ros wiotkie łzy

Z srebrnego pij kielicha, Nieś w świata skraj

Mgły próżne, co się plotą

106

(109)

I graj, o graj!

Twą cudną mocą złotą! —

Zakwitłych róż

Srebrzyste stoją grzędy, Mrok gaśnie już,

Zamiera cisza wszędy.

Liść pierwszy padł,

Zabłysły skier miryady...

Nad śpiący sad

W mgłach schodzi ranek blady.

io7

(110)

O NIOSĘ CI...

O

niosęCzarownyci sen,

Złocistą baśń z zaświatów, Z powiewnej mgły Usnuty len,

Wiązankę polnych kwiatów, O niosę ci

Szum drżących fal I szmery leśnej głuszy,

Mych tęsknot łzy, Mych wspomnień żal I ciszę mojej duszy.

108

(111)

CHCIAŁAŚ MEJ DUSZY...

hciałaś mej duszy... Piosnki mej śpiewnej Zbyt dziwne zdały się słowa,

Lecz jak w wyśnionym sadzie królewnej Dusza ma w piosnce się chowa.

Niedawno piosnka wybiegła w światy, Lecz szczęścia zbyła już skora, I dusza razem jak ptak skrzydlaty Skarży się gorzko z wieczora.

Więc chcesz mej duszy — słuchaj piosenki, Co z harfy dzwoni mej złotej,

Posłyszysz wszystkie żale i jęki, Żałobne skargi i wzloty,

Ku orlim szczytom rycerskie rwania I siły wielkie i moce,

I ten rozpaczny ból, co się słania W jesienne pustki sieroce.

109

(112)

NAD BRZEGIEM.

Ś

wietliste plamy rzuca dzień,

Z za wyżyn modrych słońce wschodzi, W arkad nadbrzeżnych chłodny cień Różanej spływa żagiel łodzi.

Szafiry chwiejne modrych mórz W srebrną się w świetle kąpią pianę, Wille wśród białych śpiące róż

Ciche stanęły, zadumane.

Taki przedziwny wkoło blask I takie razem cisze smętne, Serce niepomne dawnych łask We łzach się budzi obojętne, A potem w morski idąc brzeg Falom się chwiejnym unieść daje I żagli roztwierając śnieg

W burzliwe płynie — tęsknot kraje.

no

(113)

ECHO.

K

olorowa cudów baśń

Przyszła do mnie wieczór drżąca, Rozsypała świtów jaśń,

Zaświeciła w blask miesiąca...

I wśród szarych łąk i pól

Westchnień ciszą, łez uśmiechem Zadzwoniła w pieśni ból

Przeminionem dawno echem.

Pomnisz, pomnisz wieczór ten ?

Błyski dawnych wspomnień lśniące ? Przeminiony marzeń sen,

Zgasłe złote szczęścia słońce, Rosy srebrnej wiotkie łzy,

Płatki zwiędłe w noc żałosną...

Zapomniałeś piosnki tej

Przeminionej pierwszą wiosną!

iii

(114)

Już młodości twojej lat

Nie powróci sen skrzydlaty, Pusty dla cię szczęścia świat

Nie odbieży mrok z twej chaty, Już rusałki z modrych wód

W bór nie wwiodą cię tęsknotą, Już nie wróci cudów cud,

Sen wyśniony bajką złotą.

Kolorowa cudów baśń

Przyszła do mnie wieczór drżąca, Rozsypała świtów jaśń,

Zaświeciła w blask miesiąca, Zwiodła jasne skrzydła w dal,

Gdzie te siwych łąk kobierce, Zostawiła żal, ach żal!

I to moje smutne serce.

(115)

KWIECIEŃ.

J

ak prędko sad, owocny sad W słoneczny dzień dojrzewa Śnieżystych listków leci grad Z ukwieconego drzewa.

Tak z biegiem lat, wiosennych lat Młodości pieśń przebrzmiewa, Uderzy wichr — opadnie kwiat Z ukwieconego drzewa.

VIII 113

(116)

PRZYSZŁA JESIENNYCH SZARYCH DNI...

P

rzyszła jesiennych, szarych dni Żałobna wizya biada

I na gorącej skroni mi Swą chłodną dłoń układa, A potem wszelką gasząc jaśń Pod oknem mojem siędzie

I najsmutniejszą z wszystkich baśń Na strunach deszczu przędzie.

Tak smutno mi, tak ciężko mi, Tak rwie się pierś do słońca, Jakaś żałobna mi się śni Cierpienia pieśń bez końca.

Jakieś rozpacznych smutnych dusz Samotne, długie łkania,

(117)

Na błotnych drogach Anioł-Stróż Swe skrzydła białe słania...

I spada w smutku głowa ma, Zaległy mroki wszędzie — Na strunach deszczu Jesień gra I pieśń rozpaczy przędzie.

VIII* 115

(118)

SERENADA.

dy pomrok spowije się blady I zmierzchy zapadną wśród pól Przy dźwiękach ci serenady

Nasz smutek przynosim i ból, I luteń rozgranych brzęk dzwonny, I piersi wezbranej tej dech Gra chwałę niewiernej Yonny, Co sen porzucając swój płonny Do dawnych rozbudza się ech.

Hej ! pomnisz, hej pomnisz dni owe, Wieczory te długie i sny?

Kiedyś promienną twą głowę Na pierś tę mi kładła, co drży...

Niech struna trącona znów skoro Jak niegdyś w miniony gra dźwięk,

(119)

I niechaj wieczorną tą porą Wspomnienia zalegnie ci zmorą W łzy złote i rozpacz i jęk.

Więc nie ma, więc nie ma już rady I wiecznym ten smutek i ból! Przy dźwiękach ci serenady

Pieśniarze przychodzim wśród pól...

I niech ci w tej wiecznej rozterce, Tak wiecznej i smutnej jak grób, Raz jeden, ostatni me serce Po jednej, po jednej iskierce Układa się krwawe u stóp.

117

(120)

WIOSNA IDZIE...

iosna więc, wiosna. Znowu wraca tonią Snów — niespełnionych, marzeń — pełnych Zakwitły sioła, srebrne strugi dzwonią, [troski.

Bzy białe gąszcze oplotły wśród wioski.

Wiosna znów wiosna. Ranków pełnych ciszy Moc. Księżycowych srebrnych nocy słońce.

W rozłkanej piersi coś się rwie i dyszy I szept wspomnienia struny targa drżące.

Wiosno, o wiosno! Ani twoją mocą

Gwiazd mi nie zwiedziesz, co się niebem złocą, Ni duszę smutną wyrwiesz z tęsknot cieśni, Ani twą jasną, rozegraną nocą

Gdy dzień się blady w złotych blaskach prześni Zagrasz, jak kiedyś w jasnej szczęścia pieśni.

(121)

ZMIERZCH WIOSNY.

P

achnącej nocy zeszedł cud na łąki, Mrokgaśnie zwolna pośród szarych wzgórz, Słońce odbiegło, a wiosenne pąki

Rozkwitły już.

Dzień, co pochmurny swojemświatłem bladem W minionych tęsknot dzwonił próżny żal, Rzucił na niebo złotych gwiazd dyadem I uszedł w dal.

Tak cicho... sennie... Jabłoń puchem pruszy, Lato pod owoc śnieżne kwiaty rwie,

Żaden szept nie gra w kołysanej duszy, Cichej jak w śnie...

Żadnem już dusza się nie zbudzi echem Minionych pragnień, które burzą szły,

119

(122)

Wszystko ukojeń się rozwiało śmiechem Tęsknym jak łzy.

Nad sercem martwem cisza się pochyla I każę cuda niewidziane śnić,

Jak dzwonki polne dzwoni każda chwila W złud srebrną nić...

I serce skrzydeł lot rozwija biały I leci w światy promieniste znów, A oczy zwolna gasną, co płakały, W otęczy snów.

Pachniącej nocy cud miesięczny wschodzi, Ciało omdlałe leży śniąc bez sił,

Dzień blady odbiegł na gwieździstej łodzi, Kwiat strąca pył...

Perlistą rosą łany drżą w rozterce, Księżyc odprawia nocną sadu stróż, Mrok gaśnie zwolna, a żałosne serce Zasypia już.

120

(123)

BRZĘKŁY STRUNY...

B

rzękły struny, brakło pieśni, Puchów białych i czereśni Już przekwitnął cały sad,

Jeno jeszcze lecą w słońce Te ostatnie płatki mrące, Ten ostatni wiosny kwiat.

W jedno złote popołudnie

W sadzie moim skrzącym cudnie Pierwszy z duszy urok padł,

Od tej chwili, od tej chwili Wiewnych marzeń rój motyli Leci w białych płatkach w świat.

121

(124)

Miłość łamie skrzydła złote Na te smutki, na tęsknotę, Idzie błądzić pośród pól,

W moim cichym, białym sadzie Jasne blaski słońce kładzie, Jasne płatki — ścina ból.

(125)

WIECZÓR CICHY.

rzozy białe się do snu kołyszą I w srebrzystym szeleście coś drżą, Echa nawet spowiły się ciszą,

Jeno kwiaty wciąż wonią i dyszą I wieczorną stulają się łzą.

Błysk księżyca rozsnuwa się szklanny Drzew się chwyta i kwiatów i skrzy, Słońce gaśnie w kropelkach fontanny A sad w ciszy się przykrył świetlanej I w marzenie się chyli i sny.

Taka cisza wokoło zapada, Taka cisza, aż głucho jest wkrąg, Jeno w perłach się myli kaskada, Jeno serce coś szepce i gada, Jeno kwiaty szeleszczą wśród łąk.

123

(126)
(127)

POŻEGNANIE.

(128)
(129)

ZASZUMIAŁ GŁUCHO DĘBOWY LAS.

Z

aszumiał Pierś zrywa głucho siędębowy zmącona —las...

Dalej! do drogi — czas nam już, czas ! Naprzód! nim pomrok ogarnie nas I blask ostatni skona.

Wnet nocy smutnej, bezgwiezdnej cień Mgły srebrne w pierś nam rzuci...

Dalej! nie płaczmy minionych drżeń — Nie wróci jasny miłości dzień,

Miniony świt — nie wróci.

Nie wróci marzeń i wiosny cud, Wyśnionych snów widziadło, Jesienny wszystko powarzył chłód, Ogniem się szczęście rozprysło złud I w złotych snach przepadło.

127

(130)

Rycerski w dali przeleciał huf I zagrał pieśń podkowy...

Dalej! przez gruzy zdeptanych snów Lećmy! Dębowy las huczy znów W spiżowy hymn bojowy.

Na nic powracać, bo twardych bram Scieżaje zwarte złote —

Naprzód do czynu przez ludzki kłam, Jak Atlas światy podźwignąć tam — Lub runąć w swoją tęsknotę I — Zaszumiał głucho dębowy las Pieśń plącze się jesienna, Czas ci do boju, do drogi czas! W rozstaju czeka mogilny głaz I płyta w grób kamienna.

Nie dość tak czekać, aż spokój raz Pierś beznadziejną skłóci...

Zaszumiał głucho dębowy las, Dalej! cokolwiek tam czeka nas!

Wesela dzień nie wróci!

(131)
(132)

SPIS RZECZY.

WIOSNA. str.

Wiosna...7

Hymn do wiosny... 8

Ballada o królu Lechu...11

Wracaj...15

Zakwitnął sad...17

Dryady...18

Akordy wiosenne...21

Wieczór przedletni...23

Wrzesień...25

Susza...26

ŚPIEWY RYCERSKIE. Rycerz Smęt...29

Samotna wieża...31

Pieśń błędnego rycerza...35

Rycerską...37

Ballada o smutnymkrólewiczu...39

Hejnał...43

Gdzie huf ten wasz...46

(133)

W BLASKU KSIĘŻYCA. str.

W blasku księżyca...51

Rozsypały się płatki białejróży...52

O kochać, kochać!...53

A kiedy księżyc...54

Romanca...55

Pozostały...57

Wspomnij ty o mnie...58

Rozstanie...59

SMUTKI. Na nutę klawikordu...63

A gdy mię twardy wezwie mus...65

O smutne westchnienie... 66

Mgła...68

Grudzień...70

Burz zaklętych...72

BAJKI. Bór...75

Królewna karmi łabędzie... 76

Trąbka strażnika o świcie zodległej wieży . 77 Młodości mojej...79

Świt...80

Mam w mej duszy...81

Hero tęskniąca...83

Miesiąc na niebie błysnąłblady... 85

Złoty skarb...88

Ostatnia bajka...89

132

(134)

MARZEŃ DAWNYCH... str.

Marzeń dawnych... 95

PIEŚNI. Z nad siwych zbóż... 99

Wiosenny czar...100

Rycerz — zwycięzca...102

Powitanie . 104 Lipcowe sny...105

O niosę ci...108

Chciałaś mej duszy...109

Nad brzegiem... 110

Echo...111

Kwiecień... 113

Przyszła jesiennych szarych dni... 114

Serenada... 116

Wiosna idzie...118

Zmierzch wiosny... 119

Brzękły struny...121

Wieczór cichy...123

POŻEGNANIE. Zaszumiał głucho dębowy las...127

(135)
(136)

CORRIGENDA.

Str. 19, wiersz 7 od góry, zamiast „wokoło", ma być „wkoło".

Sir. 47, wiersz 6 od dołu, zamiast ,,I zagra im krwawe", ma być „I z a gra im na krwaw e“. Str. 56, wiersz4 od dołu, zamiast „pożegnania", ma być „w pożegnania".

Str. 119, wiersz4oddołu, zamiast „kołysanej", ma być „sk oł y s a n ej“.

(137)
(138)

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ja płakałam bo chciałam mieć mamę, która czasem zap- łacze też z mojej przyczyny: nad dziewczynką, która nie wie, dlaczego należy właśnie do tych rodziców, skoro

Śmierć potęguje jeszcze grozę malowidła — To nie kościotrup zwykły, rozpaść się gotowy, To kolos, wybujały ponad tłumów głowyi Olbrzymich oczodołów

Tak samo nie powinno się dziś popadać w kompleks tego, że mieszka się na prowincji, kompleks zaściankowości?. W interesie nas wszystkich leży właśnie otwartość, dzięki

- 2 października 1942 roku, na miejscu, gdzie stała synagoga, wśród 150 rozstrzelanych Żydów był mój ojciec - wspomina Ariav.. - Ja ura- towałem się z pogromu, walczyłem

szu odsłania się tajemnica ciągłości poezji, bo wiersz jest zawsze fragmentem

Trzeba się po prostu wzajemnie słuchać, a jeśli strony się nie słuchają, to mamy kryzys – zauważa Zofia Małas, prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i

Ale z drugiej strony powtórzę coś, co już kiedyś po- wiedziałem: wydaje mi się, że nauczenie się medycyny w ciągu ośmiu godzin dziennie nie jest możliwe.. Na-

w sprawie szpitali klinicznych.. Szpital kliniczny jest to bowiem wyłącznie podmiot leczniczy, dla którego podmiotem tworzącym jest uczelnia medyczna, wyko- nujący