• Nie Znaleziono Wyników

Społeczność w języku - język w społeczności

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Społeczność w języku - język w społeczności"

Copied!
184
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)
(3)

– język w społeczności

(4)
(5)

Społeczność w języku – język w społeczności

Redakcja

Karolina Lisczyk i Marcin Maciołek

Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego • Katowice 2019

(6)

Recenzent

Anna Wojciechowska

(7)

Beata Jarosz

Powstawanie socjolektu jako mikrofilogeneza

– preliminaria badawcze . . . 7 Anna Krasowska

Polszczyzna Żydów w szmoncesie kabaretowym.

Zjawiska fonetyczne . . . 23 Tomasz Jelonek

Co nazwy terenowe „mówią” o ich twórcach? . . . 43 Beata Duda, Wioletta Wilczek

Kategoria swój – obcy w języku i kulturze regionów na przykładzie społecznego odbioru gwarowych nazw

mieszkańców i przybyszy . . . 57 Paulina Wichniewicz

Przez żołądek do tożsamości. Język i tożsamość zawarte

w przepisach kulinarnych polskiej społeczności Ćelinovaca . . . . 75 Wioletta Kochmańska, Maria Krauz

Nasza Sovia! Wykładniki więzi między kibicami

klubu siatkarskiego Asseco Resovia . . . 87 Ewelina Tyc

Poufałość na śniadanie, czyli techniki budowania

familiarności w programie śniadaniowym Kawa czy herbata? . . 105 Adrianna Siennicka

Wpływ włoskiego języka neostandardowego (mówionego)

na komunikację prasową . . . 121

(8)

Barbara Orzeł

Cyfrowi poligloci. Zrozumieć kulturę programistów . . . 149 Anna Czerwińska-Trzaskoma

Jak mówi szef, a jak mówi pracownik w podręczniku

Polski w pracy? . . . 163

(9)

Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie

Powstawanie socjolektu jako mikrofilogeneza – preliminaria badawcze

S ł o w a k l u c z o w e: socjolingwistyka, socjolekt, filogeneza

Socjolekty to warianty języka narodowego, powstające i funkcjo- nujące w określonych grupach społecznych. Obecność tych odmian w polszczyźnie trwa już co najmniej kilka wieków, wszak w XVI stu- leciu istniały m.in. języki flisacki i łowiecki1, a w XVII – bednarzy czy piwowarów2. Oczywiste jest jednak, że tego typu kody powstawały zdecydowanie wcześniej, a jedynie nie dysponujemy dowodami po- twierdzającymi ich funkcjonowanie (por. Jarosz, 2013). Jeśli chce- my ustalić moment wyodrębnienia się poszczególnych socjolektów, musimy poprzestać wyłącznie na przypuszczeniach, których przy- najmniej na razie nie da się w żaden sposób zweryfikować. Równie nierozwiązywalna jest zagadka powstania pierwszego języka ludz- kości. Pomimo licznych badań, wielu teorii i niefalsyfikowalnych hipotez (np. Schmidt, 2012: 5) wciąż jesteśmy w punkcie wyjścia.

Możemy operować jedynie ogólnikowymi sformułowaniami, suge- rującymi, że język rozwinął się w paleolicie między 150 000 a 50 000

1 Informacje podaję za: Grabias, 1994; Hoppe, 1981.

2 Dowodzą tego ustalenia m.in. Haliny Wiśniewskiej (1977) i Józefa Kościa (1992).

(10)

lat temu3 albo prawdopodobnie/około 100 000 lat temu, co jest dla nas równie niewyobrażalne, jak wyrażenia 20 000 lat temu czy milion lat temu4. Analizy, odkrycia i eksperymenty pozwoliły jednak określić, co mogło spowodować, że żyjąca w jaskini istota stworzyła język. Usta- lenia te mają również – jak sądzę – moc wyjaśniającą w odniesieniu do procesu wyodrębniania się socjolektów i temu właśnie zagadnie- niu poświęciłam niniejszy tekst5. Pragnę jednak z całą mocą podkreś- lić, że przedstawione tu rozważania należy rozpatrywać w kategoriach eksperymentu myślowego, którego celem jest wstępna refleksja nad podobieństwami filogenezy i procesu powstawania socjolektów. Sfor- mułowane tu tezy nie stanowią systematycznej teorii, lecz raczej zbiór mniej lub bardziej umotywowanych sądów.

Geneza języka wiązana jest z początkami rodzaju ludzkiego (np.

Schmidt, 2012: 7). Badacze zajmujący się tym problemem nieustan- nie poszukują nowych rozwiązań i weryfikują istniejące koncepcje, opowiadając się za teoriami muzycznymi czy gesturalnymi lub wska- zując ich mankamenty. Są jednak zgodni co do faktu, że w powstaniu języka istotną rolę odegrały czynniki zarówno biologiczne, jak i ze- wnętrzne, które dziś określilibyśmy mianem społecznych. Oczywiste jest bowiem, że w przypadku konstruowania nowego kodu zarówno tysiące lat temu, jak i w XIX czy XXI w. fundamentalne znaczenie ma posiadanie odpowiednich predyspozycji oraz narzędzi umożliwiają- cych konstruowanie znaków, właściwe ich używanie oraz odczytywa-

3 Taką cezurę podaje m.in. Jean Aitchison (2002: 74), choć Sławomir Wace- wicz (2013: 20–22) podważa te ustalenia, przekonując, że gdyby mutacja rzeczywi- ście miała miejsce 50 000 lat temu, to raczej nie utrwaliłaby się w organizmach ludz- kich w tak krótkim czasie tak silnie, jak ma to miejsce obecnie.

4 Gerhart Schmidt (2012: 8) zaznacza, że brak skamielin, pozostałości czy jakich- kolwiek innych śladów umożliwiających zbadanie genezy języka świadczy o tym, iż jego początek nie ma „charakteru prehistorycznego, lecz w najlepszym przypadku przedhistoryczny; nie przysługuje mu atrybut czasowości, lecz jest ustalany w spo- sób abstrakcyjno-logiczny”.

5 Zaznaczę, że w rozważaniach będę przywoływać przykłady socjolektów ukształ- towanych na gruncie polszczyzny. Sądzę jednak, że poczynione tu ustalenia znala- złyby również potwierdzenie w przypadku odniesień do społecznych wariantów po- wstających na bazie innych języków narodowych.

(11)

nie. Naukowcy podkreślają, że człowiek (animal loquax) zyskał możli- wości artykulacyjne i językowe dzięki specyficznemu ukształtowaniu anatomicznemu, m.in. w związku z obniżeniem krtani wskutek (naj- prawdopodobniej) przyjęcia postawy wyprostowanej6, z odłączeniem się jamy ustnej od nosowej, z rozwojem mięśni języka, ze zwiększe- niem objętości mózgu7 oraz wykształceniem się w jego obrębie co naj- mniej dwóch elementów: odpowiedzialnego za tworzenie komunika- tów ośrodka Broki oraz warunkującego percepcję wypowiedzi ośrodka Wernickego8 (np. Wacewicz, 2008). Przez długi czas wytworzenie nowego narzędzia komunikacji przypisywano homo sapiens, jednak najnowsze badania wykazały, że wcale nie musiało to być osiągnię- cie akurat tych hominidów. W genomie neandertalczyka odnalezio- no bowiem tę wersję genu FOXP2, która w ludzkich organizmach ma związek ze zdolnościami językowymi. Wykazano w dodatku, że re- prezentanci obu gatunków mieli identycznie zbudowane kanały gło- sowe, a więc prawdopodobnie dysponowali takimi samymi predys- pozycjami fonacyjnymi. Nowe ustalenia sugerują natomiast, że jeśli neandertalczyk nie stworzył języka, to co najmniej posiadał jakiś ro- dzaj „formy komunikacji zbliżonej do języka współcześnie żyjących ludzi” (Wacewicz, 2013: 22; por. m.in. Dunbar, 2009: 146; Żywi- czyński, Wacewicz, 2015: 159).

Proces filogenezy postrzega się w kategoriach rewolucji – zjawi- ska nagłego, podobnego do eksplozji (koncepcja królika z kapelusza), albo ewolucji przebiegającej w sposób łagodny, choć niejednostajny –

6 Trzeba podkreślić, że obniżenie krtani jest nie tylko właściwością człowieka.

Może się ono bowiem pojawić u zwierząt podczas wokalizacji. Co więcej, u niektó- rych gatunków (np. u koali) jest to stała pozycja krtani (zob. Żywiczyński, Wace- wicz, 2015: 193–194).

7 Badacze utrzymują, że poziom intelektualny nie jest wprost proporcjonalny do objętości mózgu, argumentując, że neandertalczyk miał większy ów organ niż homo sapiens (Żywiczyński, Wacewicz, 2015: 123). Dodają również, że mózg człowieka współczesnego jest mniejszy niż słonia czy wieloryba (Dunbar, 2006: 72).

8 Co ważne, uszkodzenie jednego z tych ośrodków nie tylko powoduje afazję, ale też skutkuje utratą lub zaburzeniem zdolności porozumiewania się w sposób migo- wy (Kurcz, Tomaszewski, 2011: 43).

(12)

z momentami stagnacji i szybszego postępu (metafora ślimaka suną- cego po ścianie pod górę) (Aitchison, 2002). Te dwie, konkurencyjne wobec siebie perspektywy – saltacjonizm i gradualizm (Żywiczyński, Wacewicz, 2015) – łączy teoria językowego ogniska, która zakłada, że być może już 250 000 lat temu pojawiły się zalążki języka. Funkcjo- nował on w tej pierwotnej, prymitywnej postaci przez długi czas, aby około 75 000–100 000 lat temu ulec gwałtownemu rozwojowi i na- stępnie znów powolnie się kształtować (Aitchison, 2002).

W przypadku wyodrębniania się socjolektów można moim zdaniem zaobserwować podobne przypadki – zarówno eksplozji (np. stosunko- wo młody, powstały w efekcie rewolucji technologicznej profesjolekt informatyków), jak też sukcesywnego rozwoju (weźmy pod uwagę choćby formujący się stopniowo żargon złodziejski, funkcjonujący w polszczyźnie co najmniej od XVI w.; zob. Ułaszyn, 1951; Gere- mek, 1980). Zapewne można byłoby wskazać również żargony, profe- sjolekty czy slangi9, których pojawienie się realizowałoby wspomniany wcześniej wariant trzeci. Przykładem mógłby być – jak sądzę – facho- wy język drukarzy i wydawców, który najprawdopodobniej zaczął się wyodrębniać na przełomie XV i XVI w., a wraz z postępem techniki, tworzeniem nowych ośrodków i kształtowaniem się tej grupy zawo- dowej ulegał stopniowemu rozkwitowi. W XX w. natomiast digitali- zacja procesu składu i druku (np. Goban-Klas, 2005: 83) spowodo- wała gwałtowne przeobrażenie tego wariantu polszczyzny.

W odniesieniu do narodzin języka, jak i poszczególnych socjolek- tów możemy przyjmować dwojaką perspektywę: monogenetyczną lub poligenetyczną. Teoria monogenezy zakłada, że zdolności mow- ne człowieka (określane mianem mutacji) wykształciły się u osobni- ków żyjących w jednym, konkretnym miejscu na kuli ziemskiej (np.

Aitchison, 2002; por. Grzegorczykowa, 2004). W przypadku so- cjolektów chodziłoby zatem o te warianty, które ukształtowały się

9 Z uwagi na wciąż nierozwikłany problem terminologiczny związany z odmia- nami języka funkcjonującymi w grupach społecznych używam w niniejszym tekście różnych nazw na określenie socjolektów pełniących przede wszystkim funkcję tajną (żargon), ekspresywną (slang) lub zawodową (profesjolekt).

(13)

w zbiorowościach zamieszkujących względnie ograniczone teryto- rium. Przykładem mógłby być tutaj polski profesjolekt telewizyjny, który zaczął się kształtować w Warszawie, będącej tuż przed wybu- chem II wojny światowej i później, na początku lat 50. XX w., jedynym w kraju ośrodkiem eksperymentującym z przesyłaniem komunika- tów audiowizualnych oraz pierwszym ich nadawcą (m.in. Pokorna- -Ignatowicz, 2003: 45–48). Jeśli natomiast bierzemy pod uwagę kon- cepcję poligenezy, zgodnie z którą język powstał w zbliżonym czasie w kilku miejscach, wówczas dostrzeglibyśmy analogię do większości socjolektów. Często bowiem kształtują się one w zbiorowościach te- rytorialnie rozproszonych, jak choćby slang uczniowski, który – jak można przypuszczać – wyodrębniał się na różnych obszarach, skoro Henryk Ułaszyn (2009) pisał o gwarze wielkopolskiej, królewiac- kiej i galicyjskiej.

Koncepcje zarówno monogenezy, jak i poligenezy zakładają, że następstwem powstania narzędzia komunikacji jest rozszerzenie za- kresu jego użycia. Zdaniem badaczy język rozprzestrzeniał się w spo- sób falowy, oddzielając się niejako od wyizolowanej wspólnoty i do- cierając do innych, rozproszonych grup jednostek (zob. Aitchison, 2002: 83 i in.). Podobnie jest w przypadku socjolektów, ponieważ je- śli jakaś zbiorowość, względnie ustabilizowana terytorialnie, tworzy zręby kodu i używa go w kontaktach z osobami zamieszkującymi od- ległe tereny, przedstawicielami tej samej grupy społecznej, zwiększa tym samym grono użytkowników. Trzeba jednak wyraźnie podkreślić, że współcześnie, w przypadku nowo powstających wariantów języka narodowego, często trudno zlokalizować regiony, w których mogły się one zacząć wyodrębniać. Sieć powiązań między członkami zbio- rowości nie jest bowiem skupiona w konkretnej przestrzeni wskutek wykorzystywania elektronicznych narzędzi komunikacji, umożliwia- jących wymianę informacji między ludźmi znajdującymi się w dowol- nych miejscach na Ziemi. W dodatku niektóre z socjolektów funk- cjonujących w XXI w. kształtują się i funkcjonują przede wszystkim w przestrzeni wirtualnej, czego przykładem mogą być kody konstru- owane przez zbiorowości grające online w wieloosobowe gry fabu- larne (por. Matyka, 2014).

(14)

W latach 40. XX w. Arnold Gehlen wskazywał, że powstanie języ- ka należy postrzegać raczej w kategoriach przypadkowego odkrycia niż wynalazku. Niemal dwa wieki wcześniej inaczej twierdził Johann Gottfried Herder, konstatując, iż język jest intencjonalnie zbudowa- nym konstruktem człowieka „wprawionego w stan namysłu” (zob.

Schmidt, 2012: 6–8). W kontekście osiągnięć współczesnej nauki wydaje się, że więcej racji miał ten drugi, gdyż – jak podkreślają ba- dacze – język powstał w wyniku potrzeby. Oczywiste jest, że ludzie – podobnie jak wiele gatunków zwierząt – funkcjonują w skupiskach (stadach), co z jednej strony warunkuje, a z drugiej uzasadnia two- rzenie się więzi oraz hierarchii. Realizacja wspólnych zadań i koniecz- ność współpracy miały natomiast istotne znaczenie w powstaniu języ- ka (m.in. Żywiczyński, Wacewicz, 2015: 228). Grupa istot żyjących na określonym terytorium, współdziałających ze sobą (np. w związku z poszukiwaniem pożywienia, schronienia i zaspokajaniem potrzeby bezpieczeństwa), których aktywność znamionowała podzielana in- tencjonalność (np. Tomasello, Carpenter, 2007), musiała dyspo- nować odpowiednimi narzędziami, aby wpływać na siebie nawzajem (ekspresja i perswazja) i wymieniać informacje, również na odległość (por. Grzegorczykowa, 2004: 210). Badania wykazały przecież, że nawet szympansy wzmacniają relacje wewnątrzgrupowe i wyrażają solidarność, wydając z siebie charakterystyczne odgłosy sapania i po- hukiwania. Ptaki odpowiednio modelowanymi trelami w funkcji ape- lu przywołują inne osobniki lub ostrzegają się w sytuacji zagrożenia10 (Aitchison, 2002: 20, 93), a pszczoły, tańcząc, meldują o lokalizacji i wielkości źródła nektaru (np. Dunbar, 2009: 66). Umiejętności te na- bywane są po urodzeniu, a zatem mają charakter wyuczony, choć aby się one wykształciły, potrzebne są dziedziczne predyspozycje biologicz- ne11. System porozumiewania się zwierząt jest jednak instynktowny, sztywny, niemodyfikowalny, gdyż – jak przekonuje Boris Norman – poszczególne sygnały wyrażają kompletne treści: „»trwoga« (niebez-

10 Warto wspomnieć, że śpiewy ptaków, podobnie jak języki narodowe, ulegają różnicowaniu na „dialekty” (Aitchison, 2002: 21).

11 Dostrzegał to już chociażby Jan Jakub Rousseau ([1781] 2001: 43).

(15)

pieczeństwo), »zagrożenie« (odstraszanie), »pokorność« (podporząd- kowanie się), »posiadanie« (własność), »swojskość« (przynależność do tej samej grupy), »zbiórka« (nawoływanie), »zaproszenie« (przy- woływanie w celu stworzenia rodziny, reprodukcji)” (cyt. za: Grinie- wicz, Zaniewski, Skopiuk, Sorokina, 2009: 36). Okazuje się zatem, że jeden odgłos to gotowy, niepodzielny, kompletny treściowo komu- nikat12. Co więcej, za pomocą tych sygnałów nie da się wyrazić prze- czenia, wątpliwości, przypuszczenia, pytania. Niemożliwe jest także przekazanie informacji o zjawisku potencjalnym, fantastycznym, abs- trakcyjnym czy wreszcie o zdarzeniu, które odbyło się tydzień temu lub będzie miało miejsce za rok (por. Kurcz, Tomaszewski, 2011: 41).

Język – jak dowodził Eric Heinz Lenneberg – również należy roz- patrywać w kategoriach zachowań wrodzonych, choć kształtowa- nych w określonych warunkach otoczenia (zob. Aitchison, 2002: 7).

W odróżnieniu od systemu komunikacji zwierząt jest to jednak pla- styczne narzędzie porozumienia, przy którego użyciu człowiek po- trafi wyrazić nieskończoną ilość sądów i które może dowolnie mo- dyfikować. Oczywiście, jak słusznie podkreśla Gerhart Schmidt (2012), powstanie i kształtowanie języka musiało się wiązać z wza- jemnym uzgodnieniem znaków, ich formy i treści, a zatem przybie- rało postać konstruowania umowy obowiązującej wszystkich człon- ków zbiorowości. Wytworzenie konwencji natomiast z jednej strony ograniczało naturalną wolność (por. Drozdowicz, 1989), a z dru- giej przekształcało wspólnotę komunikatywną we wspólnotę języko- wą (np. Grabias, 1994).

12 W tym miejscu wypada zwrócić uwagę na pewien interesujący fakt. Przez długi czas naukowcy byli przekonani, że umiejętność generowania znaczeń wskutek kom- binatorycznego łączenia pojedynczych dźwięków jest wyłącznie domeną komunika- cji ludzkiej, a zatem rozwiązaniem unikatowym. Tezy te zostały jednak podważone przez najnowsze odkrycia zespołu biologów japońskich, szwedzkich i szwajcarskich, którzy dowiedli, że śpiewy bogatek wschodnich wykazują cechy składniowe (zob. Ka- rasińska, 2016; Kopij, 2016). Ptaki te ćwierkają, wiążąc ze sobą dźwięki w określo- ny sposób, przez co – jak twierdzą badacze – uzyskują inne znaczenie. Oznaczałoby to zatem, że system porozumiewania się sikorek nie bazuje wyłącznie na sygnałach jednoklasowych, ale może zawierać znaki dwuklasowe.

(16)

Bez wątpienia powstawanie socjolektów jest także implikowa- ne chęcią lub koniecznością zaspokajania różnych potrzeb grup lu- dzi, których łączą silne relacje i których cechuje poczucie odrębno- ści. Społeczne warianty języka wykształcają się wówczas, gdy grono osób chce porozumiewać się ze sobą w sposób precyzyjny, utajniony, ekspresywny, aby – najogólniej rzecz ujmując – usprawniać pracę (profesjolekty), ukrywać własne działania przed jednostkami spo- za kolektywu (żargony) lub by wyrażać określony stosunek do świa- ta czy reszty społeczeństwa (slangi). Tworzenie socjolektów ma rów- nież charakter konstruowania konwencji, której mają przestrzegać (a przynajmniej powinni) członkowie danej wspólnoty (por. Jarosz, 2016). Umowa ta obejmuje ustalenie nie tylko używanego wewnątrz zbiorowości repertuaru środków językowych, ale także wzorów in- nych zachowań grupowych, które mają obowiązywać i charakteryzo- wać „nie tylko pojedynczego uczestnika […], lecz całą grupę i są jed- nym z najważniejszych czynników wyznaczających miejsce jednostki w społeczeństwie” (Bugajski, 2007: 266).

Przyjmuje się, że w procesie filogenezy pierwszym stadium roz- woju (w ujęciu zarówno monogenetycznym, jak i poligenetycznym) było powstanie protojęzyka (protolanguage)13 będącego – w ujęciu

13 John Maynard Smith oraz Eörs Szathmáry (2000: 193) w kontekście filogenezy operują terminem prajęzyk i charakteryzują nazywany tak kod jako zawierający zna- ki, ale pozbawiony składni. Nazwa ta funkcjonuje również na gruncie polskim, jed- nak odnosi się ją – zgodnie z definicją – do wspólnego przodka rodziny językowej, czyli pierwotnego języka jakiejś społeczności, z którego wyewoluowały inne etnolek- ty. Wśród prajęzyków wymienia się m.in. praindoeuropejski czy protoafroalgijski, które są nie tylko bardziej złożone od pierwszego kodu ludzkości (m.in. rozwinięta składnia, deklinacja i koniugacja, rozbudowany leksykon), ale w dodatku są stosun- kowo młode (według jednej z hipotez praindoeuropejski mógł istnieć w 3400 r. p.n.e., podczas gdy zręby tego języka mogły funkcjonować co najmniej 50 000 lat temu).

W kontekście tych ustaleń nie wydaje się więc zasadne używanie terminów proto- język (też inny zapis: proto-język) i prajęzyk w sposób synonimiczny czy wymienny (por. Żywiczyński, Wacewicz, 2015: 184, przypis 24).

Przemysław Żywiczyński i Sławomir Wacewicz (2015: 183) stworzyli mo- del obrazujący etapy rozwoju języka. Przyjmują, że pierwszym stadium rozwoju był przed-język, z którego wykształcił się (?) protojęzyk. Zaznaczają, że ów przed-język jest pewną „użyteczną idealizacją”, hipotezą, nie ma bowiem żadnych dowodów po-

(17)

Dereka Bickertona – prymitywnym narzędziem komunikacji głoso- wej14, nieposiadającym jeszcze reguł syntaktycznych i morfologicz- nych, sprowadzanym do zbioru łączonych szeregowo znaków, ma- jących – zgodnie z koncepcją Ferdynanda de Saussure’a – charakter arbitralny i konwencjonalny15 (zob. Wacewicz, 2013: 18). Co waż- ne, nie był to system porozumiewania się „tu i teraz”, gdyż umożli- wiał komunikację na odległość16. Początkowo składał się z pełniących funkcję zdania rzeczowników odnoszących się do ludzi i rzeczy oraz z czasowników nazywających zjawiska rozciągłe w czasie (zob. Ait- chison, 2002: 149; Griniewicz, Zaniewski, Skopiuk, Sorokina, 2009: 47). Z pewnością jednak to nowe narzędzie ulegało rozwojowi i modelowaniu w zależności od tego, czy miało być używane do ko- munikacji ezoterycznej (z jednostkami wewnątrz grupy) czy też eg- zoterycznej (z przedstawicielami innych zbiorowości). W pierwszym przypadku język ulegał bowiem (jeszcze wówczas prymitywnej) spe- cjalizacji, kumulując funkcje semantyczne i gramatyczne, w drugim natomiast pozostawał uproszczony i przejrzysty (Wray, Grace, 2007).

Z kolei w przypadku socjolektów nie można oczywiście precyzyjnie określić, kiedy warstwa słownictwa zaczyna być odrębnym warian- tem języka i ile leksemów ma liczyć. Wydaje się oczywiste, że w pro- cesie powstawania subkodów stanowiących narzędzie porozumienia w grupach społecznych musi być pewne stadium początkowe. Sądzę,

twierdzających jego istnienie. Brak jego charakterystyki uniemożliwia jednak ocenę słuszności tworzenia takiego konstruktu w celu wyjaśnienia początków języka, w któ- rej i tak wiele jest nierozstrzygniętych kwestii i potencjalnych rozwiązań.

14 Nie jest to jednak takie samo narzędzie porozumienia jak systemy dźwięków używanych przez koczkodany czy inne gatunki małp w celach ostrzegawczych (por.

Aitchison, 2002: 129–130).

15 John Maynard Smith oraz Eörs Szathmáry (2000: 195) przekonują, że rów- nież delfiny potrafią posługiwać się znakami w rozumieniu Saussure’owskim. Ekspe- rymenty dowiodły, że pewne formy dźwiękowe artykułowane przez te ssaki symbo- lizują określone obiekty, ponieważ inne osobniki, nie widząc desygnatu, są w stanie go wskazać po odebraniu wysłanego komunikatu.

16 Derek Bickerton uzasadniał pojawienie się protojęzyka koniecznością sprawnej komunikacji padlinożernych hominidów podczas zdobywania pożywienia w pełnych drapieżników lasach podzwrotnikowych (podaję za: Kurcz, Tomaszewski, 2011: 46).

(18)

że o pewnej prymitywnej postaci – protosocjolekcie – można byłoby mówić wówczas, gdy określona zbiorowość zaczyna konstruować pe- wien tematycznie sprofilowany repertuar leksykalny, ale nie stanowi on jeszcze bogatego zbioru. Co więcej, znaczenie miałby tutaj rów- nież inny czynnik. Kształtowanie się zrębów nowej odmiany poprze- dzałby okres, w którym zespół osób połączonych wspólnymi więza- mi mógłby bez użycia specyficznych środków językowych w pełni zaspokajać własne potrzeby komunikacyjne i pozakomunikacyjne (mam tu na myśli wyrażanie przynależności grupowej, odrębności czy solidarności, postawy wobec rzeczywistości zgodnej z respekto- wanym światopoglądem i systemem wartości). Gdy natomiast formy z języka ogólnego nie są już wystarczające w realizacji zadań i ocze- kiwań zbiorowości, wówczas proces modelowania skutkuje wyodręb- nieniem się socjolektu, m.in. wskutek szybkiego przyrostu słownic- twa, przy czym konstruowanie komunikatów odbywa się na ogół za pomocą reguł składniowych właściwych danemu językowi narodo- wemu (por. np. Łuczyński, Maćkiewicz, 2002: 77).

W tym miejscu wypadałoby rozważyć jeszcze jedną kwestię. Mia- nowicie: wiadomo, że kapłani w starożytnym Egipcie czy żołnierze w antycznym Rzymie posługiwali się specjalistyczną leksyką. Istnia- łyby zatem argumenty (tj. usprawnianie komunikacji przy wykonywa- niu profesjonalnej działalności, słownictwo o ograniczonym zasięgu społecznym, formy terminologiczne) uzasadniające uznanie tych ko- dów za (proto)profesjolekty. Czy natomiast w taki sam sposób należa- łoby postrzegać zbiór leksyki wytworzonej i używanej przez homo sa- piens do oznaczenia np. nowych, dopiero wynalezionych narzędzi czy technik uprawy roślin? Można przecież sądzić, że wyrazy tego typu powstały w celu ułatwienia porozumiewania się. Wydaje się jednak, że istnieją pewne przesłanki umożliwiające właściwą ocenę tego pro- blemu. Otóż najprawdopodobniej słownictwo to nie miało charakte- ru ograniczonego, ponieważ umiejętność posługiwania się dzidą czy harpunem, jak i wiedza rolnicza stanowiły podstawę funkcjonowania człowieka pierwotnego, który musiał umieć zapewnić sobie pożywie- nie oraz ochronę przed drapieżnikami. Chodziłoby więc tutaj nie tyle o szybkość komunikacji czy wyrażenie ekspresji, ile po prostu o nazwa-

(19)

nie desygnatu w celu jego identyfikacji17. Ponadto składnia, jeśli już istniała, była bardzo prymitywna i dopiero się kształtowała. Nie była więc przejmowana w gotowej postaci z funkcjonującego już wcześniej kodu, jak ma to miejsce w przypadku socjolektów. W związku z tymi różnicami pierwszy język ludzkości należy ujmować w kategoriach fenomenu, podczas gdy socjolekty to raczej epifenomeny, gdyż nie są one odrębnymi, samodzielnymi językami, lecz jedynie wariantami.

Trzeba wyraźnie podkreślić, że w rozważaniach filogenetycznych nie tylko wskazuje się znaczenie czynników biologicznych i społecz- nych, ale zwraca się również uwagę na istotę ewolucji kulturowej.

Przyjmuje się bowiem, że proces zwiększania objętości mózgu ludz- kiego, co – jak wspomniałam – miało wraz z innymi zmianami ana- tomicznymi zasadniczy wpływ na powstanie języka, był skorelowany z rozwojem zdolności społecznych oraz technicznych (Smith, Szath- máry, 2000: 172). Powstanie i rozwój budownictwa, specjalizacja my- ślistwa czy medycyny musiały się wiązać ze wspomnianą już specja- lizacją komunikacji i tworzeniem znaków odnoszących się nie tylko do przedmiotów, czynności, ale też do zjawisk abstrakcyjnych. Bada- cze są przekonani, że stawianie kilkaset tysięcy lat temu drewnianych szałasów o powierzchni 30–60 m2, krytych najprawdopodobniej skórą i wzmacnianych kamiennym wieńcem wymagało zaplanowania i sko- ordynowania „działań kilkudziesięciu pracujących osób, co byłoby niemożliwe bez nazw elementów konstrukcyjnych, materiałów itd.”

(Griniewicz, Zaniewski, Skopiuk, Sorokina, 2009: 41). Wiedza, doświadczenie i inne osiągnięcia kulturowe zdobyte przez człowieka podlegają natomiast dziedziczeniu, ponieważ są przekazywane z po- kolenia na pokolenie18. Człowiek przejmuje, przyswaja te informacje (memy), które ulegają transmisji wskutek m.in. wzmocnienia miejsco- wego (stworzenie przez dorosłych środowiska sprzyjającego uczeniu

17 Oczywiście, z podobną sytuacją mamy do czynienia również współcześnie, kiedy konieczne jest nazwanie nowo powstałej substancji czy wynalezionego urządzenia.

18 W badaniach filogenetycznych teoria podwójnego dziedziczenia (dual inheri- tance theory) ma istotne znaczenie, ponieważ udowadnia, że ludzkie zachowanie jest efektem genowo-kulturowej koewolucji (np. Henrich, McElreath, 2007).

(20)

się młodszych osobników, zob. Smith, Szathmáry, 2000: 164). Dzie- dziczenie kulturowe, pozwalające na kumulację danych, warunkuje postęp, w którym istotne znaczenie ma efekt „zapadki” uniemożliwia- jącej cofnięcie się do wcześniejszych stadiów rozwoju (Tomasello, 2002: 12). Naukowcy podkreślają, że w ewolucji kulturowej zmiany możliwe są dzięki aktywującemu neurony lustrzane obserwowaniu oraz kopiowaniu zachowań i działań jednostki, która podjęła aktyw- ność nietypową, a wszelkie przeobrażenia człowieka, światopoglądu, kultury, świata zostają odzwierciedlone w języku. Z pewnością ustale- nia te mają istotne znaczenie w przypadku socjolektów, które kształ- tują się (i zanikają) w efekcie rozwoju kultury, a zwłaszcza takich jej składników, jak nauka, technika, sztuka, obyczaje, moda itd. Co wię- cej, konstruowanie wariantu języka, który ma być instrumentem poro- zumienia w określonej grupie społecznej, odbywa się wskutek zmiany (specjalizacji i/lub adaptacji) dotychczas używanych narzędzi komu- nikowania. Mamy zatem do czynienia z sytuacją stworzenia „nowe- go” zamiast lub obok „starego”, przy jednoczesnym pozostawieniu pewnej części niezmiennej (por. Jarosz, 2016). Wprowadzane mo- dyfikacje powstają natomiast w efekcie naśladowania wzorów typo- wych dla języka ogólnego. Komunikaty – jak wspomniałam – z jednej strony imitują bowiem pod względem składniowym modele obowią- zujące w odmianie standardowej, z drugiej zaś tworzone są z wyko- rzystaniem składników socjolektalnych, które skonstruowano, korzy- stając z klasycznych procedur – derywując, neologizując, skracając, łącząc w większe struktury po to, aby wyrazy i ich zespoły wyrażały całe spektrum właściwych wspólnocie „treści kulturowych i sposo- bów zachowania, norm postępowania, rozumowania, racjonalności, określonej hierarchii wartości” (Anusiewicz, 1991: 23).

Finalizując poczynione rozważania, trzeba z całą mocą podkreślić, że okoliczności, przyczyny oraz specyfika kształtowania się pierw- szego języka ludzkości są w wielu punktach odmienne od kontekstu i uwarunkowań tworzenia socjolektów. Przede wszystkim powstanie języka było nierozerwalnie związane z poważnymi przemianami bio- logicznymi, podczas gdy anatomia człowieka formującego socjolek- ty jest już w pełni ukształtowana. Ponadto – jak zaznaczają badacze

(21)

(np. Aitchison, 2002) – konstruowanie języka przypominało raczej creatio ex nihilo, gdyż człowiek pierwotny nie miał gotowego narzę- dzia komunikacji czy zbioru procedur, które mogły służyć za wzór. So- cjolekty natomiast tworzone są w już wymodelowanej rzeczywistości językowej i są niejako nadbudowywane na istniejącej tkance wsku- tek powielenia standardowych, zastanych mechanizmów. W dodatku w procesie filogenezy dużą rolę mógł odgrywać przypadek, instynkt, podczas gdy konstruowanie socjolektów raczej powinniśmy postrze- gać jako serię w miarę kontrolowanych działań, choć naznaczonych niekiedy spontanicznością. Sądzę jednak, że pomimo istnienia licz- nych, nieraz wykluczających się hipotez, wielu niewyjaśnionych czy nieokreślonych zjawisk i parametrów dotyczących genezy języka istnie- ją pewne przesłanki uprawniające ujmowanie procesu wyodrębniania się socjolektów w kategoriach mikrofilogenezy. Chodziłoby tutaj o po- dobieństwo czynników społecznych i kulturowych, które leżą u pod- staw obu procesów. Zauważalne są bowiem wyraźne analogie, wśród których wymienić należy m.in. istnienie względnie trwałej grupy jed- nostek odczuwających instynktowną lub uświadamianą chęć / koniecz- ność zaspokojenia zróżnicowanych potrzeb komunikacyjnych, a jed- nocześnie dostrzegających niewystarczalność dotychczas używanych narzędzi porozumiewania się. Czynniki te warunkują natomiast nagłe (rewolucja) albo stopniowe (ewolucja) wytworzenie na określonym obszarze (monogeneza) lub w kilku miejscach równocześnie (polige- neza) nowego kodu ([proto]język // [proto]socjolekt) wskutek względ- nie świadomych działań. Na podstawie takiego scenariusza zarówno język człowieka pierwotnego, jak i współczesne socjolekty wypadało- by zatem postrzegać jako wynalazki, nie zaś przypadkowe odkrycia.

Bibliografia

Aitchison J., 1991, Ssak, który mówi, przeł. Bielińska-Czarnecka M., Warszawa.

Aitchison J., 2002, Ziarna mowy. Początki i rozwój języka, przeł. Sykur- ska-Derwojed M., Warszawa.

(22)

Anusiewicz J., 1991, Kulturowa teoria języka. Zarys problematyki, w: Anu- siewcz J., Bartmiński J., red., „Język a kultura”, t. 1, Podstawowe pojęcia i problemy, Wrocław, s. 17–30.

Bugajski M., 2007, Język w komunikowaniu, Warszawa.

Drozdowicz Z., 1989, Konwencjonalizm w nowożytnej fi lozofi i francuskiej, Poznań.

Dunbar R., 2009, Pchły, plotki a ewolucja języka, przeł. Pańkowski T., War- szawa.

Geremek B., 1980, O językach tajemnych, „Teksty”, t. 2, s. 13–36.

Goban-Klas T., 2005, Społeczeństwo medialne, Warszawa.

Grabias S., 1994, Język w zachowaniach społecznych, Lublin.

Griniewicz S., Zaniewski J., Skopiuk T., Sorokina E., 2009, Antropolin- gwistyka (nowa nauka XXI wieku), Białystok.

Grzegorczykowa R., 2004, Problem uniwersaliów, genezy i rozwoju języ- ka, „Biuletyn Polskiego Towarzystwa Językoznawczego”, t. 60, s. 207–215.

Henrich J., McElreath, R., 2007, Dual Inheritance Th eory: Th e Evolution of Human Cultural Capacities and Cultural Evolution, in: Dunbar R., Barrett L., eds., Oxford Handbook of Evolutionary Psychology, Oxford, s. 555–570.

Hoppe S., 1981, Słownik języka łowieckiego, Warszawa.

Jarosz B., 2013, O zasięgu słownictwa socjolektalnego w XXI wieku, „Biało- stockie Archiwum Językowe”, t. 13, s. 97–116.

Jarosz B., 2016, Socjolekty – subkonwencje typowe czy à rebours?, w: Kar- watowska M., Litwiński R., Siwiec A., red., Konwencja i kreacja w ję- zyku, w literaturze i narracji historycznej, Lublin, s. 127–140.

Karasińska A., 2016, [online]: Śpiew sikorek posiada własną składnię. To przełom w biologii, „Polityka”, http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/

nauka/1653866,1,spiew-sikorek-posiada-wlasna-skladnie-to-przelom-w- biologii.read [dostęp: 14.05.2016].

Kopij K., 2016, [online]: Ptaki śpiewają nie tylko ładnie, ale i składnie, „Po- pularna Nauka”, http://popnauka.pl/ptaki-spiewaja-ladnie-skladnie [do- stęp: 8.05.2016].

Kość J., 1992, Księgi miejskie jako źródło do historii odmian polszczyzny, w:

Wiśniewska H., Kosyl C., red., Odmiany polszczyzny XVII wieku, Lu- blin, s. 39–48.

Kurcz I., Tomaszewski P., 2011, Powstanie i ewolucja języka, w: Kurcz I., Okuniewska H., red., Język jako przedmiot badań psychologicznych. Psy- cholingwistyka ogólna i neurolingwistyka, Warszawa, s. 41–61.

(23)

Łuczyński E., Maćkiewicz J., 2002, Językoznawstwo ogólne. Wybrane za- gadnienia, Gdańsk.

Matyka M., 2014, Socjolekt uczestników klasycznych gier fabularnych jako profesjolekt, „Homo Ludens”, nr 1(6), s. 101–115.

Pokorna-Ignatowicz K., 2003, Telewizja w systemie politycznym i medial- nym PRL. Między polityką a widzem, Kraków.

Rousseau J.J. [1781] 2001, Szkic o pochodzeniu języków, przeł. Banasiak B., Kraków.

Schmidt G., 2012, O pochodzeniu języka, „Lingua ac Communitas”, nr 22, s. 5–14.

Smith J.M., Szathmáry E., 2000, Tajemnice przełomów ewolucji. Od naro- dzin życia do powstania mowy ludzkiej, przeł. Madaliński M., Warszawa.

Tomasello M., 2002, Kulturowe źródła ludzkiego poznawania, przeł. Rą- czaszek J., Warszawa.

Tomasello M., Carpenter M., 2007, Shared intentionality, “Developmen- tal Science”, nr 10, s. 121–125.

Ułaszyn H., 1951, Język złodziejski, Łódź.

Ułaszyn H., 2009, Studia onomastyczne i socjolingwistyczne, Poznań.

Wacewicz S., 2008, Ewolucja języka: horyzont metodologiczny, w: Stalmasz- czyk P., red., Metodologie językoznawstwa. Współczesne tendencje i kon- trowersje, Kraków, s. 27–42.

Wacewicz S., 2013, Ewolucja języka – współczesne kontrowersje, w: Stal- maszczyk P., red., Metodologie językoznawstwa. Ewolucja języka. Ewolu- cja teorii językoznawczych, Łódź, s. 11–26.

Wiśniewska H., 1977, Stylistyczne i socjalne odmiany polszczyzny lublinian XVII wieku, Lublin.

Wray A., Grace G.W., 2007, [online]: Th e consequences of talking to stran- gers: Evolutionary corollaries of socio-cultural infl uences on linguistic form,

“Lingua”, nr 117, s. 543–578 [dostęp: 20.07.2016].

Żywiczyński P., Wacewicz S., 2015, Ewolucja języka. W stronę hipotez ge- sturalnych, Toruń.

(24)

The Emergence of a Sociolect as Micro-Phylogenesis – Research Preliminaries

S u m m a r y

K e y w o r d s: sociolinguistics, sociolect, phylogenesis

Sociolects are varieties that have developed on the basis of a specific na- tional language which function in particular social groups. The article is an attempt to describe the emergence of social variants of language in terms of micro-phylogenesis. Reflections focus on the similarities between two pro- cesses: (1) the development of sociolects and (2) the emergence of man- kind’s first language. The factors underlying the genesis of language and its variants include the existence of a relatively permanent group of individu- als who feel the need to communicate and the insufficiency of the currently used communication tools, which are subject to specialization and adapta- tion as a result of relatively conscious human actions. Important phenome- na, almost fundamental to both processes, have been pointed out, such as acting by imi tation, constructing conventions, or cultural ratchets.

(25)

Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie

Polszczyzna Żydów

w szmoncesie kabaretowym Zjawiska fonetyczne

S ł o w a k l u c z o w e: kabaret, szmonces, języki żydowskie, polszczyzna Żydów

Wprowadzenie

Z perspektywy lingwistycznej jedną z najbardziej charakterystycz- nych cech społeczności żydowskiej jest jej wielojęzyczność. U progu XX wieku Żydzi zamieszkujący tereny Królestwa Polskiego posługi- wali się głównie czterema językami: hebrajskim (przede wszystkim w sferze religijnej), jidysz, rosyjskim i polskim.

Zgodnie z niepisaną tradycją sięgającą czasów niewoli babilońskiej społeczność żydowska w okresie diaspory (135–1948 r.) przejmowa- ła język kraju osiedlenia:

Historycy kultury, badacze języka, politycy i publicyści stwierdzi- li nie bez zdziwienia, że Żydzi aż po nowożytny okres asymilatorski, nigdzie nie identyfikowali się całkowicie pod względem językowym z narodami, pośród których żyli. Zawsze i wszędzie mówili językami krajów zamieszkania, inaczej niż ludność autochtoniczna.

Mieses, 1915; cyt za: Geller, 1994: 14

(26)

Na bazie języka kraju osiedlenia tworzyli oni własny dialekt (zwa- ny też socjolektem konfesjonalnym) wzbogacony o elementy he- brajsko-aramejskie, głównie w zakresie leksyki związanej z życiem religijnym, obrzędowym i społecznym. Powstawaniu i rozwojowi tego typu dialektów sprzyjała odmienność religijno-obyczajowa Ży- dów, a także tworzenie odrębnych dzielnic zamieszkania. We wcze- snym okresie diaspory powstało wiele narzeczy żydowskich na bazie języków narodowych, np. judeo-romańskie, judeo-arabskie, judeo- -germańskie, judeo-greckie. Niektóre z nich, w wyniku kolejnych mi- gracji żydowskich, zanikły po zerwaniu więzi terytorialnej z językiem macierzystym (np. narzecza judeo-romańskie, którymi posługiwali się Żydzi przybywający z północnej Francji i Włoch na tereny niemiec- kie), inne natomiast przekształciły się w autonomiczny język, taki jak jidysz czy ladino (język spaniolski). Wspólną cechą wszystkich dia- lektów i języków żydowskich było stosowanie w zapisie alfabetu he- brajskiego, co wynikało prawdopodobnie z faktu, że Żydzi europejscy aż do XV wieku „korzystali” z języków miejscowych głównie w mo- wie. Czytali zaś i pisali niemal wyłącznie po hebrajsku. Bilingwizm żydowski był dodatkowo sankcjonowany przez umowny podział na sferę sacrum (liturgii i studiów nad Torą w języku hebrajskim1) i pro- fanum – codziennego życia, w którym posługiwano się językiem (ję- zykami) kraju zamieszkania.

Pierwsi Żydzi przybywający na ziemie polskie ze Wschodu i Połu- dnia pomiędzy X i XII wiekiem (na podstawie źródeł historycznych wiemy, że już w I połowie XI wieku istniała kolonia żydowska w Kra- kowie) wzorem swoich współbraci z Europy Zachodniej asymilowa- li się językowo z miejscową ludnością, tworząc dialekt zwany kana- anejskim. Jego istnienie jest zaświadczone w formie glos, polskich napisów (z hebrajską notacją) na brakteatach bitych prawdopodobnie przez żydowskich mincerzy w XII i XIII wieku, a także notowanych

1 Według tradycji w tym języku została objawiona Tora, dlatego też określano go mianem leszon ha-kodesz (z hebr. ‘święty język’). Ortodoksyjni Żydzi w okresie waż- nych świąt i szabatu używali wyłącznie języka hebrajskiego, aby nie profanować tych dni (zob. Borzymińska [dostęp: 20.05.2017]).

(27)

w źród łach słowiańskich imion Żydówek (Czerna, Zlata, Slava). Dia- lekt kanaanejski został w XIII i XIV wieku wchłonięty przez narzecze judeo-germańskie wskutek napływu imigrantów żydowskich z Nie- miec i Austrii. Górujący liczbą, kapitałem i kulturą aszkenazyjczycy podporządkowali sobie językowo zasymilowaną grupę polskich Ży- dów. Powstały w ten sposób język jidysz stał się w kolejnych wiekach nie tylko podstawowym kodem codziennej komunikacji, ale stopnio- wo zaczął przejmować rolę języka oficjalnego, wypierając jednocześnie polszczyznę. Żydowskie kobiety i niewykształceni mężczyźni czyta- li i pisali wyłącznie w jidysz. Zdaniem Majera Bałabana Żydzi w tym okresie chętnie posługiwali się jidysz w kontaktach domowych i są- siedzkich, w sądzie żydowskim, przy dobijaniu targu itp. Jidysz był językiem wykładowym w szkołach żydowskich od najniższej do naj- wyższej klasy, a nawet szkoły. Na ten język chłopcy w chederze tłu- maczyli Biblię i Talmud, a kahały i sejmy żydowskie ogłaszały w nim swoje uchwały przeznaczone dla szerokich mas ludności (Bałaban, 1920: 26). Wobec nieznajomości języka polskiego na przywilejach kró- lewskich i wyrokach sądowych umieszczano na marginesie streszcze- nie aktu po hebrajsku lub żydowsku (w języku jidysz).

Sytuacja uległa zmianie dopiero w II połowie XIX wieku, co było spowodowane dążeniem do emancypacji i modernizacji życia ży- dowskiego. W wyniku tych procesów doszło do rozłamu wśród Ży- dów zamieszkujących tereny polskie. Powstały dwie zasadnicze grupy.

Pierwsza opowiadała się za propagowaniem hebrajskiego lub jidysz jako języka narodowego Żydów polskich. Druga (znacznie mniejsza liczebnie, skupiająca głównie wyższe warstwy społeczne) dążyła do asymilacji językowej i kulturowej ze społeczeństwem polskim.

Podstawą ideologii asymilatorów była teza, że Żydzi stanowią od- dzielną grupę nie narodową, lecz wyznaniową. W Polsce są Polaka- mi wyznania mojżeszowego.

Ogonowski, 2012: 36

Zasymilowana inteligencja żydowska uznawała język polski za oj- czysty i posługiwała się nim dość dobrze we wszystkich sferach życia.

(28)

Ona też stanowczo występowała przeciwko uznaniu jidysz za język narodowy, nazywając go pogardliwie „żargonem” lub „zepsutą niem- czyzną”. Większość społeczności żydowskiej nadal jednak odwoływa- ła się do tego języka w życiu codziennym. Badania statystyczne z 1931 roku pokazują, że jidysz był używany przez 1/3 mieszkańców ówczes- nej Warszawy (Ogonowski, 2012: 27–30). Język ten dominował tak- że wśród ludności zamieszkującej sztetle. Na polski przechodzono głównie w kontaktach z Polakami. Była to jednak polszczyzna często kaleczona wskutek niedostatecznej jej znajomości. Mojżesz Altbau- er, opisując to zjawisko, stwierdza:

Jest rzeczą powszechnie znaną, że język polski, którym mówią Ży- dzi, znacznie różni się od polszczyzny rdzennego Polaka, tak co do brzmienia pewnych dźwięków, tonu i rytmiki pewnych całości języ- kowych, jak też co do strony formalnej i praw składniowych. Odnosi się to przede wszystkim do mas proletariatu, drobnomieszczaństwa i warstwy chasydów, słowem do tych wszystkich, którzy nie otrzyma- li wykształcenia w szkole polskiej i mało mają styczności z polszczy- zną, a jako języka potocznego używają tzw. żargonu.

Altbauer, 1929: 105–106

W podobnym tonie wypowiada się Jerzy Ohr (Oreński):

Charakterystyczną polszczyzną mówili głównie tzw. chałaciarze, czy- li biedni Żydzi, gdy załatwiali interesy z chrześcijanami, na co dzień zaś posługiwali się jidysz, gdyż język polski uważali wciąż za obcy.

Ohr, 1905: 1

Wskutek zwiększenia dostępu do szkół z wykładowym językiem polskim lub uwzględniających nauczanie tego języka polszczyzna za- częła się stopniowo szerzyć także wśród „warstw niewykształconych i mniej wykształconych” (Altbauer, 1929: 107). Bilingwizm tej grupy Żydów, rozmawiających w kontaktach prywatnych głównie w jidysz, natomiast w sytuacji szkolnej lub w kontaktach z Polakami przecho- dzących na język polski (stale jednak interferujący z lepiej przyswo- jonym językiem żydowskim), stanowił jedną z przyczyn specyficzne-

(29)

go charakteru polszczyzny Żydów w pierwszych dziesięcioleciach XX wieku. Polszczyzna ta stała się zaś językową kanwą szmoncesów ka- baretowych oraz wielu anegdot i dowcipów żydowskich. Jadwiga Sa- wicka charakteryzuje ją następująco:

[…] sztuczna konstrukcja językowa zbudowana na bazie elementów autentycznej gwary Żydów nieznających dobrze języka polskiego, stworzona dla celów uogólnienia artystycznego.

Sawicka, 1986: 335

Analizowany w niniejszym artykule materiał językowy pochodzi z 80 szmoncesów wystawianych w warszawskich teatrzykach rozryw- kowych w okresie I wojny światowej i dwudziestolecia międzywojen- nego, wydanych w serii „Estrada” oraz w zbiorze Szmonces – przedwo- jenny żydowski humor kabaretowy (2015). Głównym celem tej analizy jest przedstawienie cech fonetycznych odwołujących się bezpośred- nio do autentycznej gwary Żydów, a zarazem decydujących o specy- fice polszczyzny szmoncesowej. Wynikają one z wpływów języka ji- dysz, języków wschodniosłowiańskich, gwar centralnej Polski i Kresów Wschodnich, sporadycznie z inwencji twórczej samych autorów na- śladujących tę gwarę. Oto przegląd najważniejszych zjawisk2.

1. Zmiany spowodowane wpływem języka jidysz na polszczyznę

Na płaszczyźnie fonetycznej wykorzystano w szmoncesach przede wszystkim te interferencje pomiędzy językiem polskim i jidysz, które wynikają z różnic w systemie wokalicznym i konsonantycznym obu ję- zyków, a także odmienną intonację, której wyrazem jest tzw. żydowski przyśpiew, spowodowany istnieniem w jidysz akcentu muzycznego.

2 Zagadnienie to nie było dotąd przedmiotem osobnego opracowania. O styliza- cji na polszczyznę Żydów w skeczu Sęk wspomina jedynie Maria Brzezina (1986).

(30)

1.1. Nakładanie się akcentu jidysz (opartego na „skokach”

intonacyjnych i antykadencji) na polszczyznę To sędzia mówi:

– Powtarzaj pan za mną: pan Plajtman nie jest złodziej.

– Pan Plajtman nie jest złodziej?

– Pan Plajtman nie jest oszust!

– Pan Plajtman nie jest oszust??

– Pan Plajtman nie jest szubrawiec!

– Pan Plajtman nie jest szubrawiec???

– Nie tak! – woła sędzia.

– A jak? Przecież ja powtarzam!

– Ale nie tym tonem!

– Przepraszam pana sędziego, ale ja jestem niemuzykalny!

JT

1.2. Wahania w zakresie użycia i – y oraz spółgłosek twardych i miękkich

Różnice te są spowodowane brakiem korelacji w zakresie samogło- sek przednich wysokich. W języku polskim występują dwie samogło- ski: i – przednia, wysoka i wąska, pojawiająca się w pozycji po spół- głosce miękkiej, oraz y z artykulacją lekko obniżoną i przesuniętą ku środkowi (w zależności od regionu Polski), która w wyrazach zajmuje pozycję po spółgłoskach twardych. Jidysz nie zna w ogóle y, ma nato- miast dwie samogłoski i zróżnicowane pod względem długości: dłu- gie ī – samogłoskę przednią i wysoką jak i polskie3, lecz wymawianą z przedłużoną artykulacją jako [ij] (odpowiednik górno-wysoko-nie- mieckiego ie [i:]), oraz krótkie ĭ – samogłoskę przypominającą nie- co polskie y (odpowiadającą środkowo-górno-niemieckiemu ĭ), lecz od niego wyższą. W analizowanych tekstach szmoncesowych poja- wiają się wahania w zapisie, świadczące o myleniu obu samogłosek, np. kapytał, zrobyłem, mynystra, chwyle, ale pitam, biło, miślę, wipa-

3 Zdaniem M. Altbauera nieco niższą od polskiego i (Altbauer, 1929: 140).

(31)

dek4. Czasem w tej samej wypowiedzi występuje jedna forma w dwóch odmiennych wersjach graficznych:

Jak ja sze zmiarkowałem, że przyczyna od te szykany – to jest antysemy- tyzm, to co ja robię? Wikrzczyłem się! Mają Żyda wyrzucać za drzwi, to lepiej niech goja wirzucają! [podkreśl. – A.K.] No nie?

JT

Wahania artykulacyjne i – y w analizowanym materiale dotyczą przede wszystkim pozycji śródgłosowych. Notujemy zaledwie jeden przykład zamiany i na y w nagłosie, w wyrazie ympertynencje, co jed- nakowo można tłumaczyć wpływem gwary warszawskiej.

Z koniecznością rozróżniania obu samogłosek wiąże się dodatkowa trudność w postaci fonologicznej opozycji miękkości i jej braku (do- tyczy ona przede wszystkim spółgłosek wargowych oraz ń). W jidysz miękkość spółgłosek nie jest tak wyraźna (występują jedynie zmięk- czone), zatem Żydzi mówiący po polsku mogli nieświadomie my- lić formy podobne pod względem brzmieniowym, lecz znaczeniowo odległe, np. bił i był, mi i my, pisk i pysk, co stanowiło naturalny wa- lor komiczny szmoncesów. Grafia zachowanych tekstów nie pozwala jednoznacznie określić sposobu artykulacji polskich spółgłosek w po- zycji przed i lub y. Można jednak przypuszczać (na podstawie uwag poczynionych przez M. Altbauera – por. przyp. 4), że w scenicznych realizacjach szmoncesowych wypowiedzi obok zamiany spółgło-

4 Wymowa tych wyrazów nie była najprawdopodobniej tożsama z wymową rodzi- mych użytkowników języka polskiego. Dokładniej zjawisko to objaśnia M. Altbau- er w artykule poświęconym błędom ortograficznym żydowskich uczniów z Przemy- śla: „Błąd ortograficzny pisk, pitanie w miejscu pysk, pytanie świadczyłby, formalnie rzecz biorąc, o zmieszaniu i z y; w takim razie żydowskie p’isk (pysk) odpowiadać ma w zupełności polskiemu wyrazowi pisk (głos). Tak jednak nie jest […] i w wyra- zie pisk (pysk) w ustach Żydów […] prawie zawsze ma nieco inne brzmienie od pol- skiego i; jest dłuższe, niższe niż w wyrazie pisk w ustach Polaka” (Altbauer, 1929:

140). Niewykluczone też, że pewien wpływ na utrwalanie się tendencji do nieroz- różniania obu samogłosek przez warszawskich Żydów miała wymowa dialektalna:

realizacja w gwarach północnej Polski y jako yi lub i w pozycji po spółgłosce twardej (w opozycji do ’i).

(32)

sek twardych i miękkich pojawiały się w tej pozycji również spółgło- ski zmiękczone. Niezależnie jednak od tego, jak artykułowano połą- czenia spółgłoska + i, y, wahania w tym zakresie należały do jednych z najbardziej rozpoznawalnych cech polszczyzny Żydów (por. Alt- bauer, 1929: 140; Brzezina, 1986: 167) i były chętnie wykorzysty- wane w tekstach satyrycznych. Potwierdza to również bogaty mate- riał wyekscerpowany ze szmoncesów:

p’5 – p

kapytał (SP – 2 razy); pysz (SP);

pitam (SP – 2 razy; AL, WB); pita (SP); pitać (WB); pisznie (BPR);

pisk (JT); pichowy [pechowy] (JT) z wąską wymową samogłoski e b’ – b

kombynacje (PNP); kombynator (HW); zrobyłem (SG);

biło (AL); abi (JT – 2 razy) m’ – m

kamyzelkę (AL); mynystra (AL); mynyster (JT); mysje (HW); mynut (SG); palcamy (SG); pergamyny (AL);

dajmi na to (PNP); miślę (M, JT); nawimiślałem (JT); Do miłego wi- dzimisię [widzimy się] (T 30)

v’ – v

całego hotelu wyrekwyrowane (HW); z wydelcem (SG); i mówy (SG);

mówyłem (SG); wyno (SG); wywatowych (SG); dziewyce (JT); mia- nowycze (JT);

wikluczowane (HW); wirombane (PNP); wikształcony (PNP); wikształ- ceniem (AL); wiprezentują (AL); widałem (AL); wimalowane (AL); wi- miśla (BPR); wipadek (BPR, JT); wirażać (BPR); wimowy (HW, JT);

wimówi (SG); widystingowana (SG); wiobrażaj sobie (HW); winagro- dzenie (JT); wirzucał (M); wirzucili (JT – 2 razy); wirzucają (JT); wip- snęło sze (JT); wikrzczyłem się (JT); nawimiślałem (JT); wirzutek (JT);

wisoki (JT); zwiczajne (JT); wiłączenie (JT); wirok (JT) f ’ – f

fykcje (JT) ń – n

całego hotelu wyrekwyrowane! [wyrekwirowanie] (HW)

5 Spółgłoski p’, b’, m’, v’, f ’ w pozycji przed i traktuję jako miękkie, a nie zmiękczone.

(33)

Frekwencja poszczególnych form w tekstach szmoncesowych wska- zuje na powtarzanie przez autorów wyrazów, które prawdopodobnie były odczuwane jako „typowo” żydowskie, np. różne postacie grama- tyczne czasowników pitać, wirzucać i miśleć.

1.3. Wahania w szeregach spółgłosek dziąsłowych (szumiących) i środkowojęzykowych (ciszących)

To popularne wśród cudzoziemców zjawisko ma często swoje źródło w uboższym systemie konsonantycznym rodzimego języka w stosun- ku do polszczyzny. Tak też było w przypadku Żydów. Występującym w języku polskim dwóm szeregom spółgłosek (dziąsłowym szumiącym i środkowojęzykowym ciszącym) odpowiada bowiem w jidysz tylko jeden szereg – spółgłosek dziąsłowych spalatalizowanych: š’, č’ oraz, głównie w zapożyczeniach słowiańskich, ž’, ǯ’. Jest to sytuacja podob- na do tej, jaką obserwujemy w części polskich gwar dialektu śląskiego i mazowieckiego, w których spółgłoski dziąsłowe i palatalne spłynęły w jeden szereg pośredni. Przedwojenni Żydzi wymawiali więc polskie spółgłoski ś, ź, ć, dź jako š’, ž’, č’, ǯ’, por. np. cz’iechanuf – Ciechanów, sz’ierpce – Sierpce (Altbauer, 1929: 141–142; Brzezina, 1986: 180–

185). Dokładne oddanie tej wymowy w pisowni polskiej jest stosun- kowo trudne, dlatego w analizowanej grupie tekstów tylko sporadycz- nie napotykamy przykłady wiernie odzwierciedlające wskazaną cechę:

Cz… czi… czi… a, dzieńdobrywieczór, kochana panna Telefońcia Ce- derbaum (T 44)

Czi to panna Stancja? (T 1)

Czi… czi… czi to panna Cedergren z domu? (T 2) Jak Pan Bóg dopuszczi, to i z kija wypuszczi. (PNP)

Na ogół w zapisie widoczne jest tylko mieszanie spółgłosek szu- miących i ciszących:

ś – š (š’?)

szadaj (SP – 2 razy); szada (SG); sze (SP, AL – 4 razy, SG – 6 razy, JT – 2 razy); psza krew (PNP); szpiwanki (PNP); szpiwać (SG); szano

(34)

(AL); wolnoszcze [wolność] (AL); szliczne (T 38); grymasznik (SG);

muszy (SG); Szemiradzki (SG); z szodłem (WB); byłem szwiadkiem (JT); myszli (SG)

ć – č (č’?)

sikacz (PNP); czycho (SP, JT – 2 razy); chczał (SG); chczałem (SG);

czągle (SG); wyczągać (SG); czychutko (SG); mogę gadacz (SG); ko- chajcze sze (SG); w złoczystym (SG)

ź – ž (ž’?)

żymno (HW) ӡ – ǯ (ǯ’?)

wychodżułem (SG); powiedżyć (SG); ludży (SG); odchodży (SG); ro- dżyne (SG); dżga (W); rodżyce (SG); chodżyło (JT); dżykie (AL);

dżury (AL) ść – šč (š’č’?)

poszczelysz (SP); teszczowa (SG)/ teszczowe (BPR); teszcz (SG); wpusz- czyło (SG); kochane goszcze (SG); z mojem zdolnoszczem (JT); na szcza- ne [na ścianie] (BPR)

Obok zasadniczej funkcji identyfikacyjnej – wskazującej na ży- dowskiego bohatera szmoncesu – omawianą cechę wykorzystywa- no także w celach stricte humorystycznych. Podstawą zastosowanego mechaniz mu było wskazywanie na zależność słowotwórczą wyrazów podobnych pod względem brzmieniowym:

No, tego, co to przed wojną przepuścił cały majątek po ojcu na wino i kobietki! Taki prawdziwy „syn puszczy”! (T 32);

Jak człowiek się tak wimoczy i wipoczy to dopiero jest prawdziwy wi- poczynek. (M)

lub homonimia, dzięki której możliwe stawało się przekroczenie tabu obyczajowego i wprowadzenie treści związanych z fizjologią:

Judyta szczyna głowę Holofernesa. (BPR)

Ten sam zabieg językowy wykorzystano dla uzyskania efektu ko- mizmu sytuacyjnego. Żydowski nauczyciel – znacznie przekraczający w mowie normy ortoepiczne polszczyzny – chcąc sprawdzić opanowa- nie polskiej ortografii przez uczniów, dyktuje im następujące zdania:

(35)

Deszcz szczeka z rynne, pies ścieka z bude! […] Łóżko się ścieli z po- szczelem, strzelbe się strzeli z prochem… (SP)

Pojawiające się w tekstach szmoncesowych formy oparte na zastę- powaniu szeregu š, ž, č, ǯ przez ś, ź, ć, ӡ są także potwierdzeniem omó- wionego wcześniej zjawiska:

š – ś

psiedali [sprzedali] (AL); z psieprosieniem psieprasiam (SG – 3 razy);

wykśtałcona (SG); na śklanke (SG); osiukać (T 6); jeście mocniejsia (SG); stal jest mocniejsi [mocniejszy] (SG)

č – ć

wypocinek (HW); sempatyćny ćłowiek (SG – 2 razy); wdzięćność (SG);

dlaciego (SG); zobacić (SG); ćtery (SG); ciuje (SG); ślićna (SG); wcio- raj (SG)

ž – ź

ziony (SG); ze swojo ziono (SG); zieby (SG); ziucił (T 4); źre (SG) šč – ść

ścięśliwie (SG); nieścięśliwie (SG); co jeście (SG)

1.4. Mieszanie spółgłosek szczelinowych i zwartych Pojawia się sporadycznie w polszczyźnie Żydów. Według Marii Brze- ziny „w okresie międzywojennym miało ono już prawdopodobnie cha- rakter indywidualny” (Brzezina, 1986: 194). W tekstach szmonce- sowych notujemy zaledwie trzy przykłady tego typu: kwadranc (SG), z rebelberem (PNP) [z rewolwerem], hucpa! (M) – hebr. huspa ‘bez- czelność’. Na marginesie warto wspomnieć, że zjawisko mieszania wy- mienionych spółgłosek występowało także w jidysz, np. w zapożyczo- nych nazwach polskich miast, por. coḭzmer//cūzmer (Sandomierz).

1.5. Wahania w zakresie artykulacji l i ł

W języku hebrajskim i jidysz występuje tylko jedna spółgłoska – ł (lateralna), dlatego Żydzi aszkenazyjscy posługujący się językiem pol- skim mieli trudności z artykulacją l oraz rozróżnieniem obu głosek.

(36)

W tekstach szmoncesowych pojawia się szereg przykładów potwier- dzających zastępowanie l przez ł:

Pikusiowym styłem (PNP); Kołumbus (SP); styłowy biurek (AL); skan- dał (HW); mełodie (WB); kułture (BPR); śłachcic (CC); katołyk (JT);

łandszafty (AL); internacjonałne (AL); styłowe meble (AL)

1.6. Nadwyżka samogłoskowa

Jest efektem wymowy hiperpoprawnej, spowodowanej odcho- dzeniem od charakterystycznej dla jidysz (a także innych dialektów niemieckich) redukcji samogłosek w pozycji śródgłosowej i na koń- cu wyrazu. W omawianej grupie przykładów ujawnia się ona w roz- dzielaniu zbitek spółgłoskowych pt, gv, sp (šp) samogłoskami i lub e:

Ja łapałem różne pitaszki za ogonki; Pitaszek śpiewa tyż! (PNP); pi- taszki śpiewają (PNP); dwa pitaszki. (T 31); no i ani jeden pitaszek nie przyleciał (T 5); To się takiego pitaszka bije parasolką? (T 11); Gewałt!

Ratunku! Pomocy! (PM); Wyszepiański (AL) [Wyspiański]

2. Interferencje z polskimi gwarami

Osadnictwo Żydów na ziemiach polskich miało przez stulecia głów- nie charakter miejski, co było uwarunkowane wykonywanymi przez nich zawodami (kupiectwo, rzemiosło, obrót pieniężny) i utrudnie- niami w nabywaniu gruntów. Polszczyzna Żydów kształtowała się więc na bazie potocznej odmiany języka polskiego, charakteryzują- cej się m.in. uproszczeniami w zakresie artykulacji grup spółgłosko- wych. Świadectwem takiej wymowy są w tekstach szmoncesowych przykłady: wsiskich partyjne panny (SG), kupiec pirszy gildy (AL), wskazujące na redukcję grupy -stk- do -sk- i -rfš- do -rš-. Stopniowe wypieranie Żydów z dużych miast (m.in. wskutek przywileju de non tolerandis Judaeis) zmusiło ich do osiedlania się na wsi i w prowincjo- nalnych miasteczkach (sztetlach), gdzie mieli częste kontakty z chło- pami. Dzięki temu do polszczyzny Żydów przenikały elementy gwa-

(37)

rowe. Ich obecność w wymowie żydowskich mieszkańców Warszawy mogła być spowodowana zarówno napływem ludności z prowincji, jak i przenikaniem dialektyzmów do gwary warszawskiej. W anali- zowanych szmoncesach pojawiają się przeważnie cechy ogólnodia- lektalne lub zjawiska charakterystyczne dla gwar Polski północnej:

• wąska wymowa samogłoski o przed spółgłoską nosową (o > u) una (SG); un/ón (SG – 5 razy, JT); uni (AL); na kuniec (SG); kunia (WB); kuń (WB); kumbinacje (WB)

• wąska wymowa e pochylonego (é > i/y)

nima (SG); ni mam (JT); ja wim (SG); wi pan (WB); wisz (MM, BPR);

umi (SG – 3 razy); szpiwać (SG); śpiwa (W); mliko (AL, W); tyż (SG, BPR); bidna (W); kobita (MM); opowim (L); powidz (L)

• wąska wymowa a (a > o) grymośne osoby (SG)

• przejście wygłosowego -ej w -y/-i

A najlepi to lubie jak… (SG); sztuki czysty, przegotowanej i sztosowanej (AL); życze młody parze (SG); trudno dać zupełny satysfikakcji (SG)

• denazalizacja samogłosek nosowych ę, ą w wygłosie

ze swojo ziono (SG); ludzie majo (SG); tylko u mnie sie żenio (SG);

leżo w krzaku (SG)

• brak przegłosu

gość jest w „Polgrobie” a ja biere forsę, tak?? (CC); zaczęłem (L)

• wtórne e ruchome Nowy Jorek (SP)

(38)

• protetyczne h, j w nagłosie

Czy z harmatą, daj mi na to,/ Jeszcze nie wiem sam! (PNP); Proszę mi dać wrzodzianki za dwadzieścia fenigi, bo mojej mamusi zrobił się jap- tykarz na siedzeniu! (T 6)

• rozpodobnienie w grupie spółgłoskowej (kk > tk) i musi letko rodzić (SG)

• udźwięcznienie grupy st (st > zd)

to nie jezd to co pan myszli, to nie pchła – to spinke! (SG); jezd te chwy- le co sze poda wyno i wimówi sze toastów (SG); Jezdeś chamuś, więc nie wiesz! (PNP); Jezdeś i byłeś chamerkopf (PNP); Wtedy jezdem ty- grys (PM); Mój fach jezd bardzo trudny, bardzo trudny! (SG); – No, to jezd źle, że un nie gra? (SG); Stal jezd mocny […], Ogień jezd moc- ny (SG); Jezdem pechfogel (JT); pazdele (AL) [pastele]

• przejście -ył w -uł w formach czasu przeszłego czasownika być Napoleon buł! Buł! (AL) [był]

• szadzenie

szalonowy lew (ME); sztuki sztosowanej (AL); szkandał (DC); szkan- dały (M); szkliep (T 37)6

• mieszanie połączeń ke, ge z kie, gie

pysz odkrytkie! (SP); Każdy sobie rzepkie skrobie (SP); Gdzie masz ten giensty las? (PNP); grać w pokiera (JT); akuszerkie (WS)

Wskazane zjawisko wiąże się z omówionym wcześniej wahaniem i – y oraz wahaniami spółgłoska twarda – miękka w polszczyźnie Ży- dów (por. Brzezina, 1986: 480).

6 Głoska l’ sugeruje możliwą w tym przypadku formę wschodniosłowiańską.

(39)

4. Wpływy polszczyzny kresowej

Ograniczają się w analizowanej grupie szmoncesów do przykła- dów wąskiej artykulacji samogłoski e w pozycji nieakcentowanej:

gryzi pan kość (JT); złapi kość (JT); chrapi (HW), także w funkcji ry- motwórczej, por.:

Tańcz Sure, tańcz sobi,

Aż ci się niedobrze zrobi (BPR),

oraz do zachowania l’ w pozycji przed samogłoską tylną: maliarz (AL).

5. Wpływy języków wschodniosłowiańskich

Przejawem tych oddziaływań jest:

• wymawianie au- jako aw-

jest związek kabaretowych awtorów (PNP); awtomobil (L)

• samogłoska u w pozycji samogłosek nosowych ę, ą

Obcy mużczyzna w mojej pościeli?! (HW); za ukuszenie od psa (JT)

• mylenie g i h

zbroje gusarskie (AL); ładne gigjene (HW) [higiena]

6. Inne zjawiska fonetyczne

• Mieszanie s (s’) – ś – zjawisko to jest przejawem hiperpoprawności spowodowanej występowaniem w jidysz szeregu spółgłosek zmięk- czonych i brakiem spółgłosek miękkich: Śpinoza (HW). Przykład ten można potraktować również jako kontaminację nazwy włas-

(40)

nej Spinoza z czasownikiem w 3 os. lp. cz. teraź. śpi lub jako (częs- te w gwarach) przeniesienie palatalizacji z p’7.

• Redukcja samogłosek a, e, u, o w pozycji nagłosowej – to zjawis- ko nienotowane przez Mojżesza Altbauera opisującego specyfikę polszczyzny Żydów szkół przemyskich. Pojawia się jednak w opra- cowaniu Marii Brzeziny poświęconym stylizacjom żydowskim w tekstach literackich. W omawianej grupie szmoncesów wystę- puje kilkakrotnie:

można popleksję dostać (PNP); można popleksji dostać (T 41); dla kli- jentele od rystokracje (AL); wentualnie (ES); szanowanie (T 2, HW);

szukiwać (L)

• Redukcja grupy nagłosowej – np. tyligientna (SG) [inteligentna].

7. Inwencja twórcza autorów tekstów kabaretowych W szmoncesach nieodłącznym elementem stylizacji językowej są liczne przykłady różnego typu zmian postaci fonetycznej wyrazów (przejęzyczeń i „przekręceń”) nawiązujące do autentycznej wymowy Żydów nieznających dobrze języka polskiego.

Zmarynowane lata! Zmarynowane grzybki! (ES); Będę musiał iść do rysteracji (M); A co sze od niego zostało… Kamyzelkę, portupieja, mo- noklu… (AL); Wylaskus (AL) [Velazquez]; Goryłło (AL) [Carillo];

Mytyjejko (AL) [Matejko]; Myszeradzki (AL) [Siemiradzki]; Cha- łat (AL) [Fałat]; Nierusz-Kowalski (AL) [Wierusz-Kowalski]; Mal- czyk Jackowski (AL) [Jacek Malczewski]; Tenmajer (AL) [Tetma- jer]; Garson (AL) [Gerson]; Moniuszek (AL) [Moniuszko]; porcynęle (AL) [porcelanę]; widymane fykcje (JT) [wydumane]; zdenerwiwo- wał się (L); no to un ma pertenzji (SG); Kozak (AL) [Kossak]; ma do

7 Podobne trudności interpretacyjne rodzi notowana w jednym ze szmoncesów forma Kupernik (SG), którą można uznać zarówno za przejaw kresowej wąskiej wy- mowy nieakcentowanego o, jak i żartobliwej kontaminacji wyrazu kuper i nazwy włas nej Kopernik.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Kategoria swój – obcy w języku i kulturze regionów na przykładzie społecznego odbioru gwarowych nazw.. mieszkańców

Kategoria swój – obcy w języku i kulturze regionów na przykładzie społecznego odbioru gwarowych nazw6. mieszkańców

Er zijn modellen opgesteld voor de voorkalking, het buffervat tussen voor- en hoofdkalking, de hoofdkalking, de eerste en tweede carbonatatie en het narijpvat na de

The puzzle of common sense reference is no longer a puzzle: while at the fundamental level language remains a tool for orchestrating conceptual maps, the fact that the

Bezpośrednimi użytkownikami programu są nauczyciele języka angielskiego, przygotowujący młodzież do egzaminu maturalnego z języka angielskiego na poziomie rozszerzonym

Nauczanie uczniów mnemotechnik, zasad robienia notatek czy przygotowywania map pojęciowych pozwoli im na szybsze i skuteczniejsze uczenie się (rozdział 4.1.4). Ściśle wiąże się

Do pracy nad tym ćwiczeniem nauczyciel wykorzystuje teksty literackie wchodzące w zestawy tematyczne. Przygotowując ucznia do ustnego egzaminu maturalnego, pracuje nad

Stopień opanowania języka przez daną osobę może być różny w przypadku czterech kompetencji językowych ( rozumienie ze słuchu, mówienie, czytanie i pisanie)