• Nie Znaleziono Wyników

Podstawy ideowe kultury fizycznej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Podstawy ideowe kultury fizycznej"

Copied!
64
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)
(3)

PODSTAWY IDEOWE

KULTURY FIZYCZNEJ

(4)

d r u k a r n i a n a r o d o w a w k r a k o w i k

(5)

ZALECONE DO UŻYTKU W ORGANIZACJACH W. I PISMEM PAŃSTWOWEGO URZĘDU W. F. i P Nr. 09p-i/P. W. Z DNIA 22 MAJA 1955 R.

i P.

. W.

(6)

S P I S R Z E C Z Y .

W s t ę p ...

Urabianie ciał . Odświeżenie umysłu . Przysposobienie wojskowe . Kuźnia charakterów . Kultura fizyczna w Polsce . Z a k o ń c z e n ie ...

t

(7)

W S T Ę P .

Je ste śm y obecnie św iadkam i całego szeregu przem ian, o g arn iający ch cało k ształt życia m ate- rjaln ego i kulturalnego społeczeństw cywilizowa­

nych, któ rych źródło tkw i w jedn ej zasadniczej przem ianie, będącej koniecznością h isto ryczn ą i nie­

uniknionym etapem rozw ojow ym ludzkości, m ia­

nowicie w przejściu od indyw idualistycznej swobo­

dy, od liberalizm u, do przym usu, narzuconego jed ­ nostce przez ogół, a opartego n a obronie interesów całości, n a coraz to w yraźniej w ystęp ującej koncep­

cji, w edług k tó re j celem ostatecznym każdego dzia­

łan ia powinno być dobro państw a.

N iek tó re społeczności zorganizow ane — Niemcy, Włochy, ZSRR — posunęły się już w tym względzie bardzo daleko, inne — S tan y Zjednoczone A. P., F ra n cja , A n glja — w a h a ją się jeszcze, zn a jd u ją się niejako n a rozdrożu.

Polska, począwszy od roku 1926, poszła całkow i­

cie w k ierunku idei państw ow ej, nie we w szystkich jed n ak dziedzinach życia znalazło to już zdecydo­

w any wyraz. T ak n a teren ie k u ltu ry fizycznej, w szczególności sportu, podporządkow anie in icja­

tyw y społecznej interesom p ań stw a zaczyna być

Podstawy Ideowe K u ltu ry Fizycznej i I

(8)

ostatecznie realizow ane dopiero teraz. W arto przy te j sposobności p o sta ra ć się określić, ja k a właściwie je s t w Polsce „państw ow a“ koncepcja k u ltu ry f i­

zycznej.

By zagadnienie to zgłębić i dojść do jak ic h ś wnio­

sków, nie wiszących w próżni, a o p arty ch na logicz­

nych przesłankach, pozbawionych chw iejności, n a ­ leży spraw ę u jąć ja k najszerzej, rozp atrzeć zagad­

nienie w płaszczyźnie filozoficznej, to znaczy ustalić je j związek z innem i kw estjam i, znaleźć dla niej ści­

śle oznaczone m iejsce w całokształcie naszego św ia­

topoglądu.

Bezwzględnie, k u ltu ra fizyczna je s t jed n ą z czę­

ści składow ych k u ltu ry wogóle i przedew szystkiem jak o ta k a in te resu je państw o.

Jak ież je s t m iejsce k u ltu ry fizycznej w ogólnym system ie k u ltu ry , jak ie są je j specyficzne zadania?

N a ten te m a t m ożnaby w ypisać całe tom y, upstrzone c y ta tam i z dzieł w ybitnych filozofów, an ­ tropologów i pedagogów. Zaw ikłane rozw ażania teo ­ retyczne nie dałyby nam jed n ak praw dopodobnie więcej, aniżeli s ta ra n n a obserw acja, a przedew szyst­

kiem aniżeli w nioski w ypływ ające z przykładów h i­

storycznych. Dzieje antycznej Hellady, Rzym u w po­

czątkow ym okresie republiki, w reszcie A nglji X IX wieku, to znaczy okresów , kiedy tro s k a o sp ra w ­ ność cielesną najw iększe osiągała nasilenie — d a ją szereg cennych wskazówek.

N a ich podstaw ie m ożna p rzy jąć bez potrzeby

(9)

dłuższych udow adniań, że k u ltu ra fizyczna m a na celu ułatw ić ogólny postęp ludzkości, pom nażając zdrow ie i pow iększając spraw ność fizyczną poszcze­

gólnych jednostek, a tak że — dziś to dla nikogo już nie ulega w ątpliw ości — zapomocą ćwiczeń ciele­

snych oddziaływać n a stronę duchową, obok zdro­

wia fizycznego i siły fizycznej w yrab iając zdrowie m oralne i siłę c h a ra k te ru .

O perując sk ró tam i m yślowem i, możemy stw ier­

dzić, iż celem k u ltu ry fizycznej, p ojętej jak o czyn­

nik postępu, je s t ułatw ienie każdej jednostce osią­

gnięcia pełni życia czyli rozw inięcia i użycia w szyst­

kich swoich władz, a biorąc rzecz z p u n ktu widze­

nia in teresu zbiorowego, najw ażniejszego — stw a ­ rzanie ty p u pełnow artościow ego obyw atela, takiego, k tó ry w edług lapidarnego określenia m arszałk a P ił­

sudskiego, wypowiedzianego n a in auguracyjnem po­

siedzeniu R ady N aukow ej W ychow ania Fizycznego, p o tra fi „użyć swego ciała dla celów postaw ionych w yżej“ .

Cele postaw ione wyżej — to są w łaśnie cele o do­

niosłości „państw ow ej“.

Czego może w ym agać państw o od obyw atela, do jak ich celów skierow ać może jego siły?

J e s t jasne, że d obry obyw atel m usi być w pierw ­ szym rzędzie dobrym pracow nikiem , gdyż od zdol­

ności narodu do um iejętnej pracy zależy jego powo­

dzenie m aterjaln e, jego dobrobyt gospodarczy.

Dalej, gdy od „w yścigu p ra c y “ trzeb a się będzie

i* 3

(10)

oderw ać, aby m oralnych i m ate rja ln y c h bogactw k ra ju bronić w „w yścigu krw i i żelaza“ — pełno­

w artościow y obyw atel m usi być dobrym żołnierzem.

W reszcie, je s t nie do pom yślenia ogólny postęp k raju , jeśli obyw atele nie będą zapraw ieni do spon­

tanicznie zorganizow anego w ysiłku zbiorowego, do pełnej inicjaty w y pracy społecznej.

Przyczynić się w ja k najw iększym stopniu do w ychow ania obyw atela takiego, aby mógł się on sta ć n a swoim odcinku i w m iarę swych p rzy ro ­ dzonych możliwości dobrym pracow nikiem , dobrym żołnierzem i pożytecznym działaczem społecznym — oto cel k u ltu ry fizycznej, m ającej służyć ideałom koncepcji „państw ow ej“ .

4

(11)

U R A B I A N I E CIAŁ.

W szelkie schem aty, wszelkie układ an ia w system są uproszczeniem czasem niebezpiecznem, gdyż ży­

cie nigdy się nie da w cisnąć dokładnie w ram y tych czy innych k a te g o ry j katalogow ych. Nie będzie jed ­ n ak dalekie od praw dy, jeśli powiemy, że trzem głównym zadaniom , staw iany m k u ltu rze fizycznej przez państw o, odpow iadają trz y główne je j działy.

D obrych pracow ników k sz ta łtu je przedew szystkiem wychowanie fizyczne w ścisłem znaczeniu, k sz ta łto ­ w anie przyszłego żołnierza je s t zadaniem przyspo­

sobienia wojskowego, wreszcie te cechy, k tóre są n ajbardziej potrzebne człowiekowi, chcącem u w po­

jedynkę czy też w grupie prow adzić tę czy inną działalność społeczną, w w ysokim stopniu m ogą w y­

robić ćwiczenia sportow e.

T ak samo, ja k niesposób oddzielić od siebie zu­

pełnie „pracow nika“ , „żołnierza“ i „społecznika“ , niesposób też przeciw staw iać, albo naw et w yraźnie odróżniać, wychow anie fizyczne, przysposobienie w ojskowe i sport, gdyż m ają całą m asę p ierw ia st­

ków wspólnych. N iem niej dla p rzejrzystości podział ten m ożna z całym spokojem zastosow ać.

Z ajm ijm y się tera z bliżej w ychow aniem fizycz- 5

(12)

nem i p o sta ra jm y się ustalić, co może ono dać, czego wolno od niego w ym agać.

J a k sam a nazwa stw ierdza, podstaw ow ym celem w ychow ania fizycznego je s t urobienie zdrowego i sil­

nego organizm u fizycznego. W ychow anie fizyczne jako tak ie do w pływ ania n a psychikę nie pretenduje i pretendow ać nie może. Staw ia sobie ściśle okre­

ślone, ograniczone zadanie: przez ćwiczenia fizyczne wzmocnić organizm , dać sp raw n ą m uskulaturę, przysposobić o rg an a w ew nętrzne do intensyw niej­

szych wysiłków, zah artow ać ciało, uzbroić je prze­

ciw zmęczeniu i chorobie.

N ie trzeb a chyba dowodzić, że zdrow y i silny o r­

ganizm przedstaw ia dużą w artość. Pracow nik tem więcej będzie mógł przynosić pożytku, tem więcej w yrabiać — i w konsekw encji zarabiać — im dłu­

żej i spraw niej będzie mógł w ykonyw ać zlecone mu czynności.

Zdolność pracow nika fizycznego do w ysiłków bę­

dzie się oczywiście zw iększała autom atyczn ie i pod­

czas sam ego w ykonyw ania zawodu, d ro g ą przyzw y­

czajenia i nabycia w praw y, ale tylko do pewnego stop nia i do pewnego czasu. O graniczanie się bo­

wiem do zawsze ty ch sam ych, stereotypow ych ru ­ chów m usi wywołać p rze ro st jed nej g ru p y mięśni na niekorzyść drugich, które, niezatrudniane, wiot- czeją, powodując ogólne osłabienie organizm u; poza tem każdem u specjaliście gro żą zniekształcenia i spaczenia zawodowe, pow odujące po pew nym cza­

6

(13)

sie liczne objaw y chorobowe i zm niejszające poważ­

nie zdolność do pracy.

Tylko racjon alna, dostosow ana dokładnie do spe­

cyficznych potrzeb g im n asty k a pozwoli uzyskać stałe i trw ałe polepszenie w ydajności pracy. Poza tern, ponieważ pracow nik fizyczny potrzebuje ćwiczeń cielesnych nietylko i nietyle dla bezpośredniego uspraw nienia w zawodzie, ile celem uniknięcia ujem ­ nych konsekw encyj upraw ianie tego zawodu — ćwi­

czenia będą dlań „k o rekty w ą“ , napraw ianiem złych skutk ów jed n o stajn ej pracy i zwykle nienajlepszych w arunków higjenicznych, w jak ich się podczas te j pracy znajdu je (złe pow ietrze, kurz, nieodpow iednia te m p e ra tu ra , chroniczne zatruw an ie i t. p .). Tylko ćwiczenia cielesne, upraw iane w w arun k ach h ig je ­ nicznych, będą m ogły te złe wpływy zwalczać, przy­

w racać zdrowie, zm uszając organizm do intensyw ­ nego konsum ow ania ożywczego tlenu, do przyśpie­

szenia i spotęgow ania przem iany m ate rji, wreszcie do rozruszan ia w szystkich bez w y ją tk u mięśni, do w prow adzenia świeżej krw i, jednem słowem — będą m ogły stale odnaw iać zużyw ającą się m aszynę, ja k ą je s t ciało ludzkie.

Jeśli dla ro b o tn ik a fabrycznego czy innego p r a ­ cow nika fizycznego przebyw ającego w w arunkach m iejskich ćwiczenia cielesne są potrzebne w pierw ­ szym rzędzie celem uniknięcia ujem nych wpływów zawodu, to dla m ieszkańca wsi, k tó ry p racu je w do­

brych w aru nk ach higjenicznych, są one również nie­

7

(14)

zbędne, jed nak z innych przyczyn. W ieśniak, z po­

wodu zazwyczaj nienajracjonalniejszego sposobu od­

żyw iania i ze względu n a specyficznie siłowy ch a­

r a k te r swych zajęć, je s t naogół niezgrabny, nie p a­

nuje nad swem ciałem ta k ja k mieszczuch, przyzw y­

czajony do ruchów m niej m ęczących, lecz bardziej finezyjnych. W ieśniak nie posiada dostatecznej zręczności i szybkości, dostatecznej elastyczności i koordynacji ruchów . W brew rozpow szechnionem u m niem aniu — i dane kom isyj poborowych po tw ier­

d zają to w całej rozciągłości — przeciętny m ieszka­

niec wsi nie je s t obecnie fizycznie zbyt dobrze roz­

w inięty, mimo zew nętrznej tw ardości i niew ątpli­

wej siły.

P otrzebuje on tedy także „k o rek ty w y “ . Trzeba w nim w yrobić zwinność, ruchliw ość, trz e b a n a ­ uczyć go w ładać w łasnem ciałem, w yzyskiw ać u k ry te w niem możliwości.

W naw iasie wolno tu zaznaczyć, iż powiększenie ruchliw ości fizycznej i szybkości o rje n ta c ji m ięśnio­

wej m usi wywołać, jak o sk u tek w tórny, i powięk­

szenie ruchliw ości um ysłowej.

P ra c a nad w ychow aniem fizycznem młodzieży w iejskiej w ym aga jed nak w ielkiej ostrożności i de­

likatnego podejścia. Ja k zaznaczył m arszałek P ił­

sudski, w ieśniak posiada jedn ą w ielką cechę d o d at­

nią, każącą zapomnieć o wielu m inusach, m ianow i­

cie — spokój, równowagę. Otóż „rozruszanie“ chło­

pak a ze wsi nie powinno w żadnym w ypadku w y­

(15)

woływać u niego nerwowości, nie powinno niszczyć tego spokoju.

Aczkolwiek napozór może się to wydać p a ra ­ doksem, w ychow anie fizyczne m a dla kobiet zna­

czenie jeszcze większe, niż dla mężczyzn. K obieta p racująca, jak o z n a tu ry rzeczy słabsza od męż­

czyzny, potrzebuje „k orek tyw y “ w jeszcze większym od niego stopniu, gdyż znacznie silniej je s t n a ra ­ żona na zniekształcenia zawodowe. K obieta mało p rac u jąc a fizycznie i m ało zażyw ająca ru ch u zagro­

żona je s t zawsze anem ją oraz sk u tk am i niepraw i­

dłowej przem iany m ate rji. K ażda zaś kobieta jako m a tk a — a je s t to mimo w szystko je j przeznaczenie fizjologiczne — m usi być silna i zdrowa, by rodzić i wychow ywać zdrow e i silne dzieci. U praw iać ćwi­

czenia cielesne, troszczyć się o to, by zbliżyć się ja k najw ięcej do ideału „ludzkiego zw ierzęcia“ nietylko pod względem zew nętrznego piękna, ale i fizycznej spraw ności — to je j obowiązek wobec siebie, rodziny i społeczeństwa.

W arto poświęcić osobno słówko znaczeniu ćwi­

czeń cielesnych dla n a jsta rsz y ch . U tarło się m nie­

m anie, że g im n a sty k a i sp o rty — to są rzeczy dla młodzieży, którem i zajm ow ać się w styd człowiekowi będącem u n a poważnem stanow isku, posiadającem u dorosłe dzieci. T a k a te o rja je s t pop rostu ab su rd al­

na. Skoro wiadomo, że spraw ność cielesna da się utrzym ać tylko dro gą system atycznych ćwiczeń, i skoro się wie, że być spraw nym ja k n ajdłużej po­

9

(16)

winno być m arzeniem zarów no szlachetnego a ltr u ­ isty, ja k i cynicznego egoisty — ja k m ożna nie zro­

zumieć, że w łaśnie w tedy, kiedy ząb czasu zaczyna spraw ność tę nadgryzać, trzeb a o zachow anie, o u r a ­ tow anie je j najzacieklej walczyć?

W ieśniacy, a szczególnie górale, z m usu wyko- nyw ający stale pracę fizyczną, s ta rz e ją się naogól później od w ygodnych mieszczuchów. W A nglji, gdzie nie z n ają żadnej granicy, po k tó re j zajm ow ać się ćwiczeniam i cielesnem i i b rać udział w grach sportow ych nie w ypada — tru d n o sp o tkać sta rc a należącego do ta k rozpow szechnionej u n as odm iany żywych m um ij. Siedem dziesięcioletni panowie g ra ją w tenisa, jeżdżą n a rowerze, pływ ają, biegają, no i dlatego m ają czerstw ą cerę i żywe, praw ie m ło­

dzieńcze, ruchy.

S tarość przychodzi wcześnie tylko w tedy, kiedy się ją usilnie sam em u zaprasza. Gdy się przed nią bronić, gotow a je s t czekać cierpliw ie dziesiątki lat, nie śm iąc n aw et zapukać do drzw i. K ażdy je s t mo- cen sw ą młodość znacznie przedłużyć, a uczyni to przez system atyczne, o dostosow anem do sił i m oż­

liwości nasileniu, ćwiczenia cielesne.

Jeśli sta rsi, a naw et n a js ta rs i, powinni ćwiczyć, by zachować swą spraw ność, to ludzie dopiero się fo rm u jący m uszą sta ra ć się dopomóc n atu raln em u rozrostow i i wzm ocnieniu organizm u, w yzyskać ten

10

(17)

czas, kiedy się ciało k ształtu je, aby wyrzeźbić je we­

dług najpiękniejszych wzorów.

S pecjalna tro s k a o spraw ność fizyczną dzieci by­

łaby może zbyteczna, gdyby człowiek współczesny nie oddalił się ta k niebezpiecznie od n atu raln y ch w arunków życia.

Często słyszy się zdanie, że dzieci ciepło ubierane i dobrze odżywiane ro zw ijają się fizycznie dosko­

nale, nie potrzeb u jąc jak ich ś specjalnych zabiegów.

Wiele troskliw ych m am uś obaw ia się, że wysiłek fi­

zyczny — k tó ry w ich oczach zawsze powoduje k ra ń ­ cowe przem ęczenie — odbije się ujem nie n a zdro­

wiu (a przyn ajm n iej n a hum orze) ich potom stw a.

Biedne dzieci, om otane szalikam i, ow ijane w atow a- nem i kołderkam i, trw a ją w bezruchu, ja k p re p a ra ty w słoju ze sp iry tu sem ; rodzice uw ażają, że chroniąc ich w ten sposób przed św iatem zew nętrznym , uście- ła ją im różam i drogę życiow ą; w rzeczyw istości rzu c a ją im o stre kolce pod bose nogi; w y ra sta jąc w atm osferze cieplarnianej, przepojonej fizycznem lenistw em , pozbawione możności nabycia siły, h a rtu i energji, biedne o fia ry m acierzyńskiej troskliw ości przy pierw szem zetknięciu się z surow ą rzeczyw i­

stością sam odzielnego życia k ap itu lu ją, a potem do śm ierci czują się kalekam i, isto tam i upośledzonemi, niezdolnem i do znoszenia trudów , do pokonyw ania przeszkód, do w alki o byt.

Jakże pewniej będzie się czuła, jakże lepiej bę­

dzie przygotow ana do życia młodzież, k tó ra w dzie­

li

(18)

ciństw ie m ogła dowoli hasać po polu, kąpać się w rzece, prażyć n a słońcu, tarz ać w śniegu, m ogła obryw ać sińce i guzy, ryzykow ać k a ta re m bez n a ­ raż a n ia się n a domowe tra g e d je , m ogła zapraw iać się do życia urozm aiconego i czynnego!

Jeśli kom fo rt w ym aga zdecydowanie „korekty- wy“ , to jeszcze więcej w ym aga go n ied o statek ma- terjaln y . Oddychanie atm o sfe rą fabrycznego przed­

mieścia, atm o sfe rą ciasnej, w ilgotnej i zadym ionej suteryny , gdzie o pary alkoholu m ieszają się z z araz­

kam i gruźlicy — spow oduje nieuniknienie z ru jn o ­ w anie zdrow ia, jeśli się mu nie przeciw staw i św ie­

żego pow ietrza boiska, zdrow ej podniety ćwiczeń gim nastycznych.

W wieku XX są one w arunkiem sine qua non za­

chow ania spraw ności życiowej ludzkości.

Może zadziwić, iż istn ieje tyle i ta k rozm aitych system ów w ychow ania fizycznego, mimo, iż ze zro­

zum iałych względów m uszą one być o p arte na ści­

śle naukow em określeniu działania fizjologicznego poszczególnych ćwiczeń, że więc, zdaw ałoby się, w y­

niki badań i w yciągane z nich w nioski pow inny były doprowadzić do ułożenia jednego system u idealnego.

N iem iecka g im n a sty k a przyrządow a Ja h n a, gim ­ n a s ty k a sokolska T yrsza, szwedzka g im n a sty k a L in ­ ga, duńska B ukha, fra n c u sk a „m ethode n a tu re lle “ H eberta, szw ajcarska g im n a sty k a ry tm iczn a Dal- croze’a, angielski system sportow y, nie mówiąc o Mullerze, Sandowie, różnych m etodach „psycho­

12

(19)

fizycznych“ i t. d. — m ogą w praw ić w nielada kło­

pot kogoś, k to za w szelką cenę chce dotrzeć do „je­

dynej p raw d y “ i znaleźć jedynego, „praw dziw ego“

proroka.

T rzeba jed n ak wziąć pod uwagę, że jeśli można rzeczywiście zbadać naukowo z całą dokładnością działanie ty ch czy innych skurczów i rozkurczów grup m ięśniow ych, obliczyć ilość spalanych kaloryj, ilość w ytw arzanych kwasów, nakreślić krzyw e pulsu i t. p. — to niesposób rozpraw iać naukowo o tem , ja k i m a być fizyczny ideał człowieka. Z ap atry w ania na ten te m a t były zawsze i chyba zawsze będą b a r­

dzo różne. Poszczególne epoki m iały sw oisty ideał piękna wogóle i piękna budowy ciała ludzkiego w szczególności, ja k również niejednakow o oceniały w artość poszczególnych spraw ności. Indyw idualne poglądy przedstaw icieli te j sam ej epoki również rzadko by w ają zgodne. Zwolenników swoich m ają zawsze i Dawid i G oliat; znajdziem y tyluż wielbi­

cieli Zbyszko-Cyganiewicza, co i N urm iego.

D la jednych rzeczą najw ażniejszą je s t siła, dla drugich w ytrzym ałość, dla innych znowu szybkość czy też zręczność. System y gim nastyczne są nie- uniknienie kierow ane pew ną tendencją, fo ry tu ją c ą tę czy inną z ty ch cech. D latego słusznie ro b ią pol­

skie czynniki m iarodajne, s ta ra ją c się stw orzyć sy ­ stem eklektyczny, m ający n a widoku rozw ój jak najw szechstronniejszy i ja k najharm o n ijn iejszy.

Z resztą niesposób stosow ać do w szystkich tego 13

(20)

sam ego system u. Ćwiczenia m uszą przecież być uza­

leżnione od wieku, płci, s ta n u zdrow ia, zajęcia i t. d.

Ślepe kierow anie się sztyw nym schem atem byłoby błędem nie do darow an ia — indyw idualizacja je s t konieczna. D latego ta k w ażną rzeczą jest, aby ćwi­

czeniam i kierow ał w ykw alifikow any in stru k to r i aby ćwiczący byli stale pod opieką i k o n tro lą fachow ego lekarza sportowego.

Tylko w tedy, gdy wszyscy bez w y jątk u , m ęż­

czyźni i kobiety, sta rz y i młodzi, bogaci i biedni, będą system atycznie upraw iali ćwiczenia cielesne, m ożna będzie oczekiwać ogólnego podniesienia się poziomu zdrow ia i spraw ności, a więc i powiększe­

nia się w ydajności pracy, z czem się znowu łączy nieuniknienie większe szczęście osobiste.

W P ary żu rozg ryw an y je s t co rok bieg naprzełaj n a d y stan sie 8 km, do którego s ta ją , w trzech g ru ­ pach, zawodnicy liczący: ponad 50, ponad 55 i po­

nad 60 lat, przyczem ilość s ta rtu ją c y c h w ynosi zaw­

sze kilkudziesięciu. N iedaw no bieg ten w ygrał za­

w odnik, k tó ry równo 40 la t przedtem był reko rdzi­

stą św iata. Po biegu sta ru sze k ten oświadczył, iż radość, ja k ą mu przyniosło o sta tn ie zwycięstwo, była większa, niż zadowolenie, jak ie m u ongiś dało uzyskanie rek o rd u światow ego.

Podobny w ypadek w ydarzył się o sta tn io w ZSRR, gdzie również bardzo d b a ją o to, by ćwiczeniami sportow em i zajm ow ali się i przedstaw iciele starszego M

(21)

pokolenia. W zawodach łyżw iarskich dla „w etera­

nów “ pierwsze m iejsce zdobył Mielników, m istrz św iata z przed 30 laty.

W k ra ja c h anglosaskich każdy bez w y jątk u klub sportow y posiada sekcję „old-boy’ów“ , przedstaw i­

cieli poprzednich generacyj, nie m ających już szans w walce z m łodszym i kolegam i, lecz nie chcących by­

n ajm niej pożegnać się z tego powodu z ćwiczeniami cielesnem i, u p raw iających je nadal dla zdrow ia i sta ją cy c h od czasu do czasu do w alki z innym i

„em erytow anym i“ m istrzam i.

1 5

(22)

O D Ś W I E Ż E N I E U MY SŁU .

Cale życie współczesne o p a rte je s t n a specjali­

zacji. Przeszły już dawno czasy, kiedy ja k iś A l­

b rec h t W ielki czy Pico de la M irándola m ogli nie bez pewnej ra c ji tw ierdzić, że posiedli całą wiedzę. „D ok­

torów w szechnauk“ dziś już nie spotkam y. To co było jeszcze niedaw no w ąsk ą specjalnością, dziś uw ażane je s t za obszerną dziedzinę, k tó re j jeden człowiek w całości nie ogarnie. W eźmy chociażby ra- djotechnikę, przed kilku la ty będącą zaledwie skrom ­ nym poddziałem elektrotechniki.

Specjalizacja nie je s t jed nak rzeczą n a tu ra ln ą . W ytw orzyła ją konieczność życiow a; n a tu ra czło­

w ieka p red esty n u je go raczej do encyklopedyczności i eklektyzm u. Z ainteresow ania człowieka stojącego n a pew nym poziomie k u lturaln y m są ogólne i w szechstronne. Ciekawi go zarów no astro n om ja, ja k i u ty lita rn e koncepcje m echaniczne, zarów no oderw ane zagadnienia filozoficzne, ja k praktyczne kw estje gospodarcze; czyta i m onum entalne dzieło naukow e i sensacyjną powieść kry m in aln ą i ru b ry k ę kursów giełdowych.

Specjalizacja um niejsza, ogranicza indyw idual­

ność, w tłaczając człowieka w ram y węższe, niż te, 16

(23)

jak ie dlań przew idziała przyroda. W ładcą ziemi nie je s t bowiem ani inżynier-m eljorator, ani oficer ka- w alerji, ani d y re k to r banku hipotecznego, ani pio­

senk arz rew jow y, ani profesor kanalizacji, a tylko—

człowiek jak o ta k i!

Otóż, żeby w ąski sp ecjalista nie przestaw ał być człowiekiem, w najgłębszem tego słowa znaczeniu, m usi on skalę swych zainteresow ań, a co zatem idzie i swych zajęć, utrzym yw ać na odpowiednim pozio­

mie, pokryw ać nią w szystkie dziedziny życia.

J e s t p raw dą dowiedzioną, że w ybitne w yniki w te j czy innej specjalności uzyskać m ożna tylko w tedy, gdy się specjalną wiedzę czy um iejętność opiera o m ocny fu n d am en t k u ltu ry ogólnej, w y­

kształcenia w szechstronnego. Tylko w tedy posiada się dość szerokie horyzonty, dość jasn y pogląd na cało kształt zagadnienia i jego związek z innem i kwe- stjam i. Można postaw ić jak o pewnik, że spraw ność w pewnej specjalności znajduje się w stosun k u p ro ­ ste j zależności od spraw ności ogólnej. O perując średniem i arytm etycznem i, możemy tw ierdzić z całą pewnością, iż zdolność do pracy um ysłow ej zależy i od spraw ności cielesnej. Mózg m usi być odpowied­

nio zasilany w soki odżywcze; trzeba, żeby organizm dostarczał m u paliw a i elim inował szybko p ro d u k ty rozkładu. Uczyni to dobrze tylko organizm zdrowy i silny. N ik t nie odważy się tw ierdzić, że atleci są inteligentn iejsi od cherlaków , ale m ożna n a p o d sta­

wie ścisłych danych naukow ych dowieść, że człowiek

Podstawy Ideowe K u ltu ry Fizycznej 2 17

(24)

o postaw ie atletycznej może pracow ać mózgiem dłu­

żej bez zmęczenia. B adania przeprow adzone przez licznych uczonych, dowiodły, że um ysł lepiej p racu je po ćwiczeniach fizycznych, aniżeli przedtem .

„Fizyczna stro n a człowieka je s t podstaw ą jego um ysłow ości“ powiedział jeszcze Jędrzej Śniadecki.

N a tu ra człowieka dom aga się zm iany wrażeń, życie m ierzy się nie n a m etry, a n a kilogram y, nie n a długość, a n a m asę. N a m asę doznaw anych w ra ­ żeń. Jeśli jeden dzień je s t do drugiego bliźniaczo podobny, jeśli jed y n ą różnicą je s t inna c y fra n a k a ­ lendarzu — to dzień ten je s t stracon y , je s t w na- szem osobistem życiu zerem. Tylko tam , gdzie w ra ­ żenia są różne, gdzie em ocje są silne i p o zo stają na długo w pamięci, nagro m adza się bogactw o przeżyć, decydujące o subjektyw nej w arto ści życia.

Z resztą chodzi nietylko o to, by było przy jem ­ niej i ciekaw iej żyć, choć i ten wzgląd m a znacze­

nie n aw et dla najw iększych a ltru istó w . Chodzi prze- dew szystkiem o u trzym an ie w ysokiego poziomu w artości p racy zawodowej. P raca, k tó ra s ta je się m echaniczna, k tó rą w ykonyw am y raczej ze znuże­

nie m, niż z przejęciem , s ta je się m niej w ydajna. Od­

poczynek niedzielny stw orzono nietylko poto, by sła ­ wić Boga, ale i dlatego, by w prow adzić do życia rozm aitość. Ł atw o spraw dzić, że w dniu ty m p rac u ­ jem y norm alnie dłużej i więcej, niż w dniu po­

wszednim, tylk o na innem polu. Człowiek je s t skon­

stru o w an y tak , że najw ięcej męczy go bezczynność.

18

(25)

K to przez sześć dni zrzędu spraw dzał pozycje bu- c h alteryjn e, ten notow anie przez 12 godzin zrzędu zapisów bridżow ych uw aża za odpoczynek. Gdyby n a to m ia st przez cały tydzień g ra ł zawodowo w k a r­

ty, to zrobienie w niedzielę jakieg o ś bilansu handlo­

wego uznałby za w ytchnienie. Jeśli ZSRR w prow a­

dził tydzień pięciodniowy, to dlatego, że b ad ania n a ­ ukowe w ykazały, iż przy ośm iogodzinnym dniu pracy najw iększą w ydajność osiąga się w ykonyw ając jed ­ n o sta jn ą pracę tylko przez 5 dni zrzędu.

W św ietle ty ch wywodów s ta je się jasne, jak ie cudowne sk u tk i się osiągnie, gdy się po p racy um y­

słowej będzie, choćby codziennie, chodziło na boisko sportowe.

Pracow nikow i um ysłowem u nie może w ystarczyć jako „k o rek ty w a“ codzienna racjo n aln a g im n a sty ­ ka. K to w yrazi zdanie, że do u trzy m an ia przecięt­

nego m inim um spraw ności cielesnej i zachow ania zdrow ia w ystarczy, aby codzień z ra n a odrobić swoje

„piętnaście m inu t ćwiczeń cielesnych dla zdrow ia“

czy też ćwiczyć przy o tw arty m głośniku radjow ym — ten będzie w błędzie. Takie w yjście z sy tu acji by­

łoby tylko paljatyw em . Ćwiczenia gim nastyczne po­

sia d a ją ten sam c h a ra k te r bezuczuciowości, bez­

duszności, ten sam c h a ra k te r czysto intelektuali- styczny, ja k i codzienna praca. L ekcja g im n asty k i—

to ściśle uporządkow ane i ułożone w przem yślanej kolejności ruchy, z któ ry ch żaden nie je s t podykto­

w any nieprzym uszonym impulsem n atu raln y m , a ty l­

19

(26)

ko i w yłącznie obliczeniem i wyliczeniem uczonego fizjologa. P rzerab ian ie ty ch ćwiczeń będzie tak ą ż p racą m echaniczną, tak ą ż nudnaw ą p orcją spełnia­

nych codziennie obowiązków.

Rozrywkę, zm ianę n a stro ju i n astaw ien ia da tylko sport. Z resztą, w arto podkreślić, że s p o rt je s t w ynalazkiem inteligentów . Przez długi czas odda­

w ała mu się w yłącznie elita k u ltu ra ln a . Jeszcze do- niedaw na k w estją najb ard ziej palącą dla apostołów ćwiczeń cielesnych była sp raw a zdobycih dla sp o rtu szerokich m as. P ierw si sportow cy byli in telig en ta­

mi. S port narodził się dlatego, że był potrzebny w ła­

śnie inteligentom . Dopóki był on przyw ilejem elity, dopóki p rzybierał form y dla niej odpowiednie — dopóty wszyscy uw ażali go za rzecz niem al dosko­

nałą. Ideologja sportow a opierała się n a n ajszczy t­

niejszych ideałach, sta w ia ła cele n ajb ard ziej szla­

chetne, n ajb ard ziej dla k u ltu ry ogólnoludzkiej w a r­

tościowe. Ideałem sportow ca było osiągnięcie m ak si­

mum spraw ności fizycznej połączone z ja k najw ięk- szem wzbogaceniem osobowości m oralnej. Sportow e fair-play, czyli sportow e zasady lojalności i koleżeń­

skiego, przyjacielskiego sto su n k u do współzaw od­

ników, przyzw yczajenie do pośw ięcenia interesów w łasnych n a o łtarzu interesów zbiorowych, abso­

lutne w ykluczanie działań podstępnych, m etod nie- rycerskich, w yrabianie kultu dla w ysiłków bezinte­

resow nych — w szystko to czyniło z owego daw ­ nego sp o rtu praw dziw ą m etodę wychowawczą, da- ao

(27)

jąc ą swoim adeptom nietylko spraw ność cielesną, lecz i w ybitne zalety c h a ra k te ru .

S port zstąpił ze swego piedestału dopiero wtedy, kiedy wszedł w m asy, kiedy się spospolitow ał. P o ­ goń za rekordem , kom ercjalizacja, u k ry te zawodow­

stwo, stosow anie brudnych, podstępnych m etod w al­

ki — to są nowe naleciałości, to są skazy i plam y, k tó re spaczyły rzecz w gruncie św ietną, a dla czło­

w ieka oddającego się z upodobania czy z koniecz­

ności pracy um ysłow ej — w p ro st zbawienną.

Sportem pracow nika umysłowego, norm alnie za­

m kniętego w czterech ścianach dusznego biu ra, sie­

dzącego godzinam i bez ruchu — będzie przede- w szystkiem tu ry s ty k a . Jak ież rozkosze, ja k ie od­

świeżenie ta k płuc, ja k i mózgu, ja k ie wzbogacenie przeżyć, jak ie św ietne, w sam raz um iarkow ane w swem n atężeniu ćwiczenie dla zw iotczałych m ię­

śni, da w ycieczka n a rc iarsk a , wycieczka kajakow a, wycieczka k olarska. P racow nik um ysłowy, k tó ry sobotniego popołudnia i całej niedzieli nie poświęca na to, by uciec z pośród kam ienic i asfaltow ych chodników gdzieś pod opiekę pierw otnej przyrody, gdzieś do lasu, gdzieś nad rzekę, gdzieś w góry, gdzie pow ietrze je s t czyste, gdzie m yśli są swobod­

ne, gdzie nie trz e b a gorączkowego skupienia, gdzie się m a czas leżeć n a słońcu, w dychać tlen, skakać, biegać, pływ ać nieprzym uszenie, ta k tylko dla w y­

ładow ania energ ji, ta k tylko d la w łasnej zabaw y — ta k i człowiek sam siebie okrada, sam siebie gubi.

21

(28)

O dbiera sobie sam najpiękniejsze, najszczęśliw sze chwile życia.

P raw da, każdy znajdzie zawsze sto przyczyn, dla k tó ry ch trzeb a pozostać w m ieście; b ra k pieniędzy, żona, dzieci, narzeczona, kochanka, ty siąc drobnych spraw osobistych... To w szystko są bzdury, to w szystko są tłum aczenia, m ające oczyścić z zarzutu bezwolnego lenistw a.

Mimo licznych swych zalet, tu ry s ty k a sam a nie w ystarczy, przynajm niej dla ludzi m łodych. Posiada ona bowiem tylko w nieznacznym stopniu te zalety, jak ie czynią ze sp o rtu czynnik w ychow ania c h a ra k ­ terów . T u ry sty k a nie zna elem entu w alki, k tó ry s ta ­ nowi zasadniczy m om ent sp o rtu i zasadniczy m o­

m ent życia. B iorąc udział w zawodach sportow ych, pracow nik um ysłow y zn ajd u je w ytchnienie z jed ­ nej strony, a podnietę z drugiej. W prow adza do swego życia więcej werwy, więcej śm iałości i fa n ­ tazji. A to w szystko pozwoli m u osiągnąć n ajw ięk­

sze, jak ie być może zwycięstwo. Pozwoli m ianow i­

cie zachować przez długie la ta młodość, tę młodość, k tó rą p rac a um ysłow a n ajgw ałtow niej a ta k u je i n i­

szczy.

N a zakończenie — z innej beczki. W spom inaliśm y już, że c h a ra k te r życia sportow ego został spaczony z chwilą, kiedy do ogrodu ideałów sportow ych w darł się tłum , dla któreg o zapach ideałów był i pozostał obcy. K ierow nicy ru ch u sportow ego walczą obecnie zaciekle o u trzym anie ty ch ideałów przy życiu, s ta ­ 22

(29)

r a ją się podnieść poziom k u ltu ra ln y organizacyj sportow ych. W ielką przeszkodą je s t b ra k w ty ch o r­

ganizacjach ludzi odpowiednich, posiadających szer­

sze horyzonty myślowe. K ażdy in telig en t je s t więc dla nich entuzjastycznie w itanym sprzym ierzeńcem , je s t cennym w spółpracow nikiem , k tó ry może bez większego naw et n akład u pracy uczynić bardzo du­

żo. Inteligenci n a rzek ają, że sp o rt nie stoi na odpo­

wiednim poziomie kultu raln ym . Czyż nie powinni winić przedew szystkiem sam ych siebie, że odeszli, że oddali innym wpływy, że pozwolili innym wycho­

wywać, źle wychowywać, sw oje w łasne dziecko?

Św iat sportow y, te n lepszy, zw raca się do w szyst­

kich inteligentów , do w szystkich „mózgowców“ z go­

rącym apelem : przyjdźcie do nas, będziecie mile po­

w itani i będziecie honorow ani. Pomóżcie nam uczy­

nić, aby sp o rt pozostał ty m czynnikiem w ychow a­

n ia pięknych ciał i pięknych ch arak teró w , jak im być zawsze powinien, a my ze sw ojej stro n y zapew niam y was, że n aw iązania bliższego k o n tak tu ze sportem nie pożałujecie, bo ilebyście m u nie dali, ilebyście mu nie przynieśli, napew no dostaniecie w zam ian jeszcze więcej, dużo więcej — dostaniecie wieczną młodość i głęboką radość życia!

23

(30)

P R Z Y S P O S O B I E N I E W O J S K O W E.

W jakiem byśm y się nie znajdyw ali państw ie, czy to będzie A nglja, najm ocniej przyw iązana do tra d y ­ cji indyw idualistycznej wolności, czy też ZSRR, gdzie jed n o stk a uw ażana je s t za m ało znaczącą kom órkę właściwego organizm u-społeczeństw a, wszędzie sp o t­

kam y się z jasno w yrażoną koncepcją, w edług k tó ­ re j obyw atele zorganizow ani w państw o m uszą wszelkie sw oje działania podporządkow yw ać in te re ­ som tego p aństw a, gdyż ty lk o przy dobrobycie m o­

raln y m i m ate rja ln y m zbiorowości będą w możności swobodnie dążyć do swoich celów osobistych. W li­

b eraln ej A nglji wszyscy s ta ją w chwili potrzeby i gotow i są do najw iększych poświęceń dlatego, że . wielowiekowe doświadczenie i dziedziczna m ądrość polityczna n a io d u nauczyły każdego, iż inaczej być nie może, że w chwili niebezpieczeństw a każdy w do­

brze zrozum ianym w łasnym interesie powinien sam bez nakazu staw iać się do dyspozycji kierow ników k ra ju ; w Niemczech, w podobnej sy tu acji, rząd bę­

dzie mógł liczyć n a obyw ateli dlatego, że ci od po­

koleń przyzw yczajeni są do karności społecznej i do ślepego posłuszeństw a tym , w czyich ręk a c h spoczy­

w ają losy R eichu; w ZSRR sam ą id.ęęłogja kom u­

24

(31)

nizm u w yklucza kierow anie się osobistym poglądem na słuszność czy niesłuszność, a nakazuje całkow ite podporządkow anie się zarządzeniom i przeniknięcie się hasłam i, uchw alonem i przez władze naczelne.

W reszcie w ideowo anarchicznej F ra n cji w szystkie przeciw ieństw a n ik n ą w chwili, kiedy w ym aw ia sie pełne potężnej ro m an ty k i słowo — Ojczyzna.

Słowo to dla P olaka posiada urok jeszcze w ięk­

szy, gdyż 150 la t niewoli nauczyło go cenić je ja k świętość, gdyż po ty ch 150 lata ch wie on lepiej od innych, co znaczy w łasnej Ojczyzny nie mieć, a więc ja k należy strzec Niepodległości O dzyskanej, N ie­

podległości, dla k tó re j setk i i ty siące bohaterów zgi­

nęły na polach bitew i w lochach kazam at.

D latego Polakow i je s t jeszcze łatw iej, niż każ­

demu innem u pojąć, iż stosunek obyw atela do p a ń ­ stw a nie może polegać tylko n a k o rzy staniu z praw i przyw ilejów , a m usi być o p a rty również i na speł­

nianiu obowiązków wobec niego. Pierw szym zaś z ty ch obowiązków je s t niew ątpliw ie obowiązek s ta ­ nięcia w obronie, państw a, gdy jego wolność, jego praw o do rozw oju kultu raln eg o i gospodarczego będą zagrożone, gdy k to ś kusić się będzie o zniszcze­

nie jego dorobku, k to ś ta rg n ie się n a jego nieza­

leżność.

Środki obrony m ogą być różne, w zależności od potrzeb chw ili i od możliwości danego obyw atela.

P ra c a n a polu pro pagandy zagranicznej, w alka go­

spodarcza, o fia ry m a te rja ln e — w szystko może po­

25

(32)

służyć dobru k raju . Lecz może przy jść chwila, kiedy pozostanie jeden jedyny argu m ent, jed n a jed yna broń — k arabin .

Po w ielkiej m asakrze 1914— 1918 r., żaden in te ­ ligentny, żaden uczciwy człowiek nie będzie w ojny gloryfikow ał; każdy uw aża ją za hańbę ludzkości.

Jed nak każdy, o ile tylko zechce tro ch ę pom yśleć i p atrzeć n a św iat realnie, zda sobie również s p ra ­ wę, że w dzisiejszych, ta k jeszcze dalekich od ideału, sto su nkach politycznych i gospodarczych, o pokój, o możność cichej pracy k u ltu ra ln e j trz e b a nieraz za­

ciekle walczyć przy pomocy pocisków działowych!

S ta ra reguła rzy m ska: si vis pacem p a ra bellum, je s t słuszna dziś ta k samo, ja k przed dwom a ty siącam i lat. Ludzkość nie doszła jeszcze do tego sta n u roz­

woju, przy k tó ry m ścieranie się interesów nie bę­

dzie rodzić iskier, do stan u , kiedy term in „egoizm “ zniknie ze słowników, do stanu, kiedy silniejszy nie będzie się ważył n a cyniczne krzyw dzenie słabszego.

Dziś fo rm u łka ,,vae v ictis“ je s t jeszcze zupełnie wy- starczającem uspraw iedliw ieniem przem ocy i zwy­

cięzca m a jeszcze zawsze rac ję wobec św iata.

D latego każdy naród, każde państw o, m uszą nie- uniknienie troszczyć się o to, by nie być ty m słab ­ szym, dlatego każdy dobry obyw atel każdego p a ń ­ stw a za p u n k t honoru pow inien sobie poczytyw ać um iejętność użycia w razie potrzeby — karab in a.

N a w yrażenie „każdy obyw atel" należy położyć osobliwy nacisk. W w arunk ach współczesnych, w ojna 26

(33)

je s t ju ż nie zm aganiem się dwóch zbiorowisk zawo­

dowych w ojskow ych, a w alką dwóch narodów pod bronią. Dziś dzień m obilizacji — to chwila, kiedy cała en e rg ja całej ludności m usi być w stu procen­

tach obrócona na obronę k raju , kiedy w szystko inne bez w y ją tk u m om entalnie odchodzi n a daleki plan.

W szyscy m ężczyźni zdolni do w alki z b ro n ią w ręku m uszą n a ty c h m ia st staw ać do szeregów, m aleńka k a d ra pokojow a z d n ia na dzień m usi przeistoczyć się w m iljonow e w ojsko. Cala pozostała ludność m usi rozpocząć n a ty c h m ia st intensyw ną pracę na tyłach, pod kierow nictw em dowództwa wojskowego.

Cały k ra j m usi się obrócić w jeden wielki obóz wo­

jenny, gdzie każdy i każda sto ją n a odpowiedzial­

nym posteru n k u, gdzie poza tem każdy i k ażda — mężczyźni, kobiety, s ta rc y i dzieci — są narażen i na niebezpieczeństwo życia. W spółczesne środki tec h ­ niczne, a więc sam oloty, gazy, działa dalekonośne, tysiąc innych, trzym anych w tajem n icy — czynią, iż niem asz n a całym terenie k ra ju m e tra k w a d ra to ­ wego ziemi, gdzieby się m ożna było schować, by zimno oświadczyć: „m oja c h a ta z k r a ju “ .

W tak ic h w arun kach — a naszkicow any tu obraz w ojny dnia ju trzejszeg o by najm n iej nie je s t u trz y ­ m any w zgęszczonym kolorycie — s ta je się zupełnie jasne, że sam in sty n k t sam ozachow awczy zbioro­

wości, a naw et — in sty n k t sam ozachow awczy egoi­

stycznej jedn o stk i, n a k a zu ją zatroszczyć się o to, by

27

(34)

każdy um iał sta ć się w razie potrzeby dobrym , w a r­

tościow ym żołnierzem.

Celowi tem u służy „przysposobienie w ojskow e“ , prowadzone obecnie we w szystkich bez w y ją tk u pań­

stw ach, niezależnie od tego, czy żywię w nich duch m ilitarystyczny, czy też, odw rotnie, nastaw ienie rządu i społeczeństw a je s t z g ru n tu pacyfistyczne.

Bez szeroko rozw iniętej akcji przysposobienia wojskowego, „naród pod b ro n ią “ je s t nie do pom y­

ślenia, a budżety wojskowe, i ta k przeraźliw ie na- pęczniałe, m usiałyby być jeszcze powiększone, ze względu na konieczność przedłużenia służby w oj­

skowej.

T rzeba bowiem wziąć pod uwagę, iż w spółczesna w ojna je s t niezm iernie skom plikow ana, iż od żołnie­

rza w ym aga się m nóstw a um iejętności specjalnych, iż dzisiejszy podporucznik m usi o kunszcie w ojen­

nym wiedzieć więcej od napoleońskiego generała, a p rac a na ty łach w ym aga odrazu tak ie j szybkości i celowości, że o jakiejkolw iek im prow izacji naw et myśleć nie wolno.

Przysposobienie w ojskow e przedpoborow ych nie­

m a bynajm n iej i nie może mieć n a celu w yszkolenia gotow ych „żołnierzy“. Może tylko urab iać dobry ma- te rja ł n a żołnierza, a więc przedew szystkiem ułatw ić osiągnięcie spraw ności fizycznej, k tó ra mimo całego rozw oju techniki pozostaje głównym składnikiem w arto ści bojow ej w ojska, oraz dać ta k ie elem entarne wiadom ości z zakresu wiedzy w ojskow ej, któ re po­

28

(35)

zwolą potem przerobić w ciągu okresu obowiązko­

wej służby w ojskow ej cały niezbędny pro gram wy­

szkolenia.

Przysposobienie w ojskow e rezerw istów m a na celu stałe odświeżanie i uzupełnianie ich wiadomości w ojskow ych oraz podtrzym yw anie spraw ności fi­

zycznej. Stałe postępy tech n ik i w ojennej czynią, iż doskonały n aw et żołnierz stan ie się nieużytkiem , je ­ śli nie będzie stale u ak tu aln iał swoich wiadomości, nie będzie n a ty c h m ia st poznaw ał nowych m etod w al­

ki, nowych regulam inów i nowej organizacji od­

działów.

Przysposobienie w ojskowe kobiet m a n a celu przygotow ać je do tyłow ych i n aw et frontow ych służb pomocniczych, do zastępow ania powołanych pod broń mężczyzn na odcinkach zazw yczaj zarezer­

wow anych dla płci m ęskiej oraz urobić ich psychikę tak , aby sta ły się nie czynnikiem siejącym panikę i działającym destru k cy jn ie na „m orale“ w ojska i społeczeństwa, a krzew icielkam i idei w alki do o sta ­ tecznego zw ycięstw a, wzorem sam ozaparcia i po­

święcenia.

W reszcie, w szyscy bez w y ją tk u obyw atele po­

winni przejść w yszkolenie m ające na celu uchronić ich choćby w części od niebezpieczeństw czy hają­

cych na ludność cyw ilną podczas w ojny; każdy m usi we w łasnym interesie umieć posługiwać się m aską przeciwgazową, k a ‘dy powinien wiedzieć, co czynić w w ypadku a ta k u lotniczego i t. d.

29

(36)

Je śli chodzi o tych, k tó rzy pójdą do szeregów walczących, to przysposobienie w ojskowe staw ia so­

bie, pow tarzam y, za n ajpierw szy cel podniesienie ich spraw ności fizycznej i dlatego uw ażane je s t po­

wszechnie, z całą słusznością, za gałęź k u ltu ry fi­

zycznej.

T rzeba wziąć pod uwagę, n a co w skazaliśm y zresztą już przed chwilą, że mimo postępów techniki siły fizyczne żołnierza o d g ry w ają n a w ojnie rolę de­

cydującą. Napoleon I tw ierdził, że w ygryw ał kam - p an je nogam i swoich żołnierzy. Istotnie, uzyskał on niejedno w spaniałe zwycięstwo ty lk o dlatego, że jego korp usy zdolne były do forsow nych m arszów, do szybkiego przenoszenia się z m iejsca na m iejsce, czem u łatw iały ogrom nie m anew row anie i pozwalały zaskoczyć przeciw nika.

Spraw ność m arszow a w ojsk polskich w p am ięt­

nej ofensyw ie m arszałk a Piłsudskiego w ro k u 1920 była również czynnikiem , k tó ry pomnożył sk u tk i tak ty c zn e j klęski przeciw nika. P ułki polskie p o tra ­ fiły podczas fan tastycznego pościgu, pokryw ać w ciągu doby po 120 kilom etrów , p rze p lata ją c fo r­

sowne m arsze krw aw em i bitw am i.

Był to wyczyn heroiczny, n a k tó ry pozwolił w tedy w yjątkow y entuzjazm , w yk rzesan y ek sta ty cz n ą w ia­

r ą w Wodza, lecz n a k tó ry w innych w aru nk ach nigdy nie będzie sta ć żołnierza niew ytrenow anego, nieprzygotow yw anego system atycznie do podobnych wysiłków.

30

(37)

P rzy naszej stosunkow o nikłej sieci kom unika­

cyjnej, przy złym stan ie dróg, spraw ność m arszow a w ojska odgryw ać będzie zawsze w yjątk ow ą rolę. P o ­ nieważ zaś zależy ona w pierw szym rzędzie od ogól­

nego rozw oju fizycznego, od ogólnej krzepkości, w y­

trzym ałości i w ytrw ałości — więc k w e stja poziomu spraw ności cielesnej re k ru ta i rezerw isty będzie się w Polsce zawsze w ysuw ała na pierw szy plan. D la­

tego też u nas, jeszcze bardziej niż gdzie indziej, sp raw a przysposobienia wojskowego — to przede- w szystkiem spraw a w ychow ania fizycznego, a potem dopiero sp raw a „w ychow ania w ojskow ego“ (czyli w pojenia ducha karności, poczucia odpowiedzialno­

ści, ofiarności) oraz fachow ego w yszkolenia w oj­

skowego.

Z tego p unk tu widzenia wychodząc, przyjdziem y łatw o do wniosku, że tro s k a o w łasną spraw ność cielesną je s t obowiązkiem obyw atelskim każdego, już nietylko dlatego, by mógł w czasie pokoju in­

tensyw niej i w ydajniej pracow ać dla siebie i k raju , ale i dlatego, by był lepiej przygotow any do t r u ­ dów ew entualnej wojny, by — będąc zdrowszym, silniejszym , zręczniejszym i w ytrzym alszym — sam łatw iej wychodził zwycięsko z opresji oraz lepiej się przydał k rajow i. K ażdy św iadom y obyw atel po­

winien sobie poczytyw ać za p u n k t honoru być zdol­

nym do stan ięcia w obronie Ojczyzny z karabinem w ręku, jak o żołnierz frontow y, a nie pozostać, jako nieużyteczny, zaw adzający cherlak w jak im szp ita­

31

(38)

lu, w c h a ra k te rz e „pom ocnika sio stry m iłosierdzia“

albo jeszcze gorzej... pacjen ta!

Zaznaczyliśm y już n a w stępie, że przysposobie­

nie w ojskowe prowadzone je s t we w szystkich bez w y ją tk u k raja ch , naw et n ajb ard ziej pokojowo uspo­

sobionych i n ajm n iej narażonych na obcą inwazję.

W ZSRR cały s p o rt podporządkow any je s t celom przysposobienia wojskowego, a sow iecka odznaka sportow a, k tó ra nosi zresztą w ielom ówiącą nazwę

„gotów do pracy i obrony“, w swoim regulam inie przew iduje ta k ie ćwiczenia, ja k przenoszenie am u­

nicji działowej i t. p.

W Niemczech, mimo przyw rócenia obowiązkowej powszechnej służby w ojskow ej, w szystkie gałęzie sp o rtu otrzy m ały kierow ników urzędow ych, „fiihre- rów “ , podporządkow ujących je interesom w ojsko­

wości, a n ajb ard ziej popieraną i u p raw ian ą gałęzią je s t „ W eh rsp o rt“ czyli „sp o rt obrony“ , polegający na... m arszach, ćwiczeniach polowych w n atarciu , pościgu i odwrocie, n a sygnalizacji, strzelan iu z k. m.

i innych podobnie „cyw ilnych“ zajęciach. Niezależ­

nie od tego, cała młodzież zgrupow ana w obozach pracy, a liczy się ona n a setk i i setk i tysięcy, p rze­

chodzi wyszkolenie wojskowe.

We F ra n cji, niezależnie od tego, że został p rze­

dłużony czas obowiązkowej służby w ojskow ej, roz­

w ijane są i popierane liczne organizacje przysposo­

bienia wojskowego, połączone w olbrzym ie związki.

We W łoszech, przysposobienie w ojskowe p row a­

32

(39)

dzone je s t z w y jątk o w ą intensyw nością; podlega mu obowiązkowo cała młodzież.

W A nglji, w ybitnie w ojskow y c h a ra k te r m ają organizacje harcerskie, k tó re obejm ują lwią część młodzieży, a n aw et w A m eryce, zdaw ałoby się s to ­ jącej n ajd alej od wszelkiego m ilitaryzm u, przyspo­

sobienie w ojskow e je s t obowiązkowe dla w szystkich studentów .

W k ra ju ta k pokojowym , ta k zdecydowanie nie­

chętnym dla wszelkiej w ojny ja k Szw ajcarja, każdy młody chłopak um ie obchodzić się z k arabinem w y­

śmienicie. Szw ajcarzy są najlepszym i strzelcam i na świecie! K to wie, czy nie tem u zaw dzięczają, że n ik t nigdy ich neu traln o ści nie śm iał naruszyć, że przedstaw iciel S zw ajcarji n a zapytanie, co zrobi jego k ra j, jeśli przez te ry to rju m Helwecji zechce siłą przejść obca a rm ja, o liczebności 5 razy w ięk­

szej od ilości dorosłych mężczyzn w całem państw ie, mógł spokojnie odrzec: „W tedy każdy Szw ajcar odda 5 strzałów “ .

T a lakoniczna odpowiedź w y jaśn ia wszystko.

Gdy się zastanow ić nad nią, s ta je się zrozum iały cel i sens przysposobienia wojskowego, jego zna­

czenie dla państw a, jego m iejsce w śród obowiązków i zainteresow ań obyw atelskich.

Podstawy Ideowe K ultury Fizycznej 3 33

(40)

K U Z N I A C H A R A K T E R Ó W .

K orzyści płynące dla p ań stw a z u praw ian ia przez obyw ateli ćwiczeń cielesnych w form ie racjon alnej gim n asty k i są bardzo wielkie. Jednak, jeśli się og ra­

niczyć ty lk o do nich, nie w yzyska się b ynajm niej w szystkich możliwości, nie sk o rzy sta się ze w szy st­

kich dobrodziejstw , jak ie ćwiczenia cielesne dać mogą.

Ćwiczenia gim nastyczne, o p arte jedynie na n a ­ ukowej ocenie w artości danych ruchów dla wzmoc­

nienia ciała nie w pływ ają n a c h a ra k te r, na k sz ta łto ­ wanie indywidualności duchowej.

W te j dziedzinie dużo robi, a jeszcze więcej robić może i powinien sport. Bardzo często ćwiczenia sp o r­

tow e: g ra w piłkę nożną, boks, w ioślarstw o re g a to ­ we, biegi, skoki i rzu ty — uw ażane są przez ludzi t. zw. dojrzałych za bezm yślne i bezpożyteczne prze­

pędzanie czasu, za zabawę, odpowiednią ty lko dla d o ra sta ją c e j młodzieży o ubogim, w dodatku, k api­

tale inteligencji. Pogląd ta k i je s t z g ru n tu fałszyw y i dowodzi nieum iejętności głębszego zanalizow ania isto ty spraw y, tra fie n ia w sedno rzeczy. N igdyby sp ort, k tó ry przecież w p ro st poryw a współczesną młodzież i um ie doprow adzić do fan tasty cznych 34

(41)

przejaw ów entuzjazm u, nie mógł tego uczynić, gdyby nie sięgał głęboko do duszy adepta, gdyby nie prze­

m aw iał do jego ja psychicznego.

Sport posiada w łaśnie to w szystko, co może en­

tuzjazm wzbudzać, co może podniecać n ajszlach et­

niejsze porywy. N a czem bowiem u praw ianie sportu polega? N a bezinteresow nym i n ieu ty litarn y m w y­

siłku, zm ierzającym do zw ycięstw a w walce, w k tó ­ re j m ierzą się nie wrogowie, a przyjaciele!

Zanalizujm y nieco uw ażniej to określenie.

W ysiłek sportow y je st, a raczej powinien być, całkowicie bezinteresow ny. N a tern polega jego przyciąg ająca siła, to są jego ty tu ły szlachectw a.

W dzisiejszych czasach sk rajn eg o m aterjalizm u i nieco niew ybrednej praktyczności, wszelka bezin­

teresow ność tch n ie ciepłym powiewem poezji, ro ­ m antyzm u w najlepszem tego słowa znaczeniu.

A bezinteresow ność, jak ie by nie były w arunki ma- terjaln e bytu, była i będzie zawsze rzeczą niezm ier­

nie cenną, rzeczą bez k tó re j o wielkich zdobyczach kulturaln ych , o wielkim postępie nie może być m o­

wy, gdyż wielkie w yczyny ducha ro sn ą tylko z po­

święcenia. Tego pośw ięcenia uczy w łaśnie sport, k tó ry każe dla osiągnięcia celu przem óc siłę prze­

ciw nika i w łasną słabość, każe naprężać siły do ostatecznych granic, każe nieraz przerosnąć sam ego siebie i każe to robić nie dla ja k ie jś nam acalnej ko ­ rzyści, a z przyw iązania do barw narodow ych, do barw klubowych, dla sw ojej drużyny, w najgorszym

3’ 35

(42)

naw et w ypadku jedynie dla w łasnej am bicji, dla roz­

głosu im ienia, dla sławy.

Czy wiele znajdziem y dziedzin życia, gdzie w ysi­

łek skierow any byw a n a zdobycie tego, co „żywemu n a nic, tylko czoło zdobi“ ? W sporcie dążenie do zdobycia sław y osobistej je s t — pow tarzam — w y­

padkiem najgorszym ; zazw yczaj pobudki, p rzy n a j­

m niej teoretycznie, są wyższego rzędu.

D ru g ą cechą ćwiczeń sportow ych, obok bezinte­

resow ności, je s t ściśle z nią zw iązana n ieu ty litar- ność. S p ort czerpie sw ą dumę z tego, że je s t bezuży­

teczny — w potocznym sensie — że je s t nie pracą, a grą, swobodnem w yładow aniem energji.

T a g ra, ta nieprzym uszona zabaw a — i w łaśnie wtedy, kiedy tra k to w a n a je s t jak o ta k a — przynosi jed n ak w yjątkow e korzyści. J e s t najlepszym tre n in ­ giem do pełnego czynnego, twórczego, p ro d uk tyw ­ nego życia, poświęconego pracy dla społeczności.

K ażdy sp o rt o p a rty je s t n a współzaw odnictwie, na walce. Przeciw nikiem może być żywy człowiek, może być n a tu ra , może być wreszcie w łasny niedo­

skonały organizm — to nie g ra roli. W ażne je st, że w te j ryw alizacji, w te j chęci zwalczenia przeszkód, w tern dążeniu do prześcignięcia dotychczasow ych wyczynów — h a rtu je się wola narów ni z ciałem , roz­

w ijają się niebyw ale te w szystkie cechy, k tó re zwy­

kliśm y łączyć w ogólnem określeniu „cnoty m ęskie“ , a więc in icjatyw a, odwaga, zim na krew , o rje n tac ja,

36

(43)

nieustępliw ość, psychiczna tw ardość, pogarda dla zmęczenia i bólu.

D alej sport, szczególnie tak i, w któ ry m w ystę­

p u ją drużyny, w w ysokim stopniu przyucza do pod­

porządkow yw ania interesów w łasnych dobru zbio­

rowości, przyucza do postępow ania tak , aby być jak najpożyteczniejszą cząstką całości.

N ajśw ietniejszy n aw et solista, dążący do zbiera­

n ia oklasków jedynie dla siebie, w drużynie sp orto­

wej długo tolerow any nie będzie. L ogika fak tów w net wykaże, że w ysiłki jego zespołowi korzyści nie przynoszą, że odw rotnie, szkodzą wspólnej akcji, gdyż w m om entach, kiedy in te res ogółu i in teres jedno stki się k rzy żu ją — a tak ich m om entów nigdy nie zabraknie — egoistyczny so lista nie p o tra fi s ta ­ nąć na odpowiednim poziomie, okaże się jed n o stk ą zbędną, siłą bezużyteczną...

Ucząc składać swe w ysiłki n a o łtarzu wspólnego interesu, sp o rt uczy poza tern stosow ania szlachet­

nych, ry cerskich m etod w alki. N aw et w sp o rtach n ajo strzejszy ch i najgw ałtow niejszych, przepisy re ­ gulam inu i przepisy k u rtu a z ji m uszą być ściśle prze­

strzegane, a wszelkie odchylenia sp o ty k a ją się ze zdecydowanym protestem . W spółzawodnictwo spor­

towe — to nie zm aganie się wrogów, źle do siebie usposobionych, a ryw alizacja kolegów, w pięknem podnieceniu dążących do wspólnego celu — pom no­

żenia w artości swego „ ja “ . W walce sportow ej zwy­

cięzca nie poniża i nie krzyw dzi pokonanego, pozo­

37

(44)

staje, a jakże często w łaśnie w ogniu w alki sta je się — jego przyjacielem . S ta je się tem łatw iej, że m a sposobność ocenić jego zalety, wypróbow ać jego w artość.

M etody w alki sportow ej s to ją w w yraźnej koli­

zji z tem i, jak ie zwykło się stosow ać w przyziem ­ nych w aru n k ach w alki o byt. To są dw a różne św ia­

ty. O ddziaływ ają n a siebie wzajem nie. Z ulicy w są­

cza się do życia sportow ego tru cizn a h ipokryzji i fa ł­

szu, zniekształcająca, spaczająca jego idealistyczne nastaw ienie. Z dru giej jed n ak stron y , coraz częściej słyszy się w środow iskach daw niej nie znających etycznej k lasy fik acji m etod o sportow em „fair- play“ .

Cechy m oralne sportu, o k tó ry ch wyżej mówi­

liśmy, każą uznać go za bardzo w ażki czynnik w y­

chowawczy, m ogący, przy właściwem tra k to w a n iu i rozum nem nastaw ieniu, w w ysokim stopniu p rzy­

czynić się do kształto w an ia ludzi przygotow anych do o fiarn ej pracy społecznej, do wysiłków, k tórym przyśw iecać będzie ideał ogólnego dobra. D latego sp o rt m usi być i je s t w yjątkow o ceniony przez tych, kom u zależy n a w ychow yw aniu dzielnych obywateli, w całej pełni zasługujących n a to w yróżniające określenie.

Pow róćm y jeszcze n a chwilę do jednego punktu, zazw yczaj stanow iącego p u n k t w yjścia dla przeciw ­ ników ćwiczeń sportow ych: m ianowicie do spraw y ta k zw anych „rekordów “.

3 8

(45)

Z arzucają, iż ciągłe dążenie naprzód, chęć .cią­

głego polepszania wyników, uzyskiw ania dawniej nie osiąganych, czyli u sta la n ia rekordów , przechodzi w szkodliwą m anję.

Isto tn ie, poszukiw anie rek o rd u dla sam ego re ­ kordu, dla próżnego zadowolenia am bicji, poświę­

canie w szystkich sil i całego czasu dla uzyskania jednego ce n ty m etra więcej czy jednej sekundy m niej — to je s t rzecz praw ie śm ieszna, gdyż w y­

nik nie sto i w żadnym sto su n ku do włożonej pracy.

Niesposób jedn ak nie zwrócić uwagi, że chęć zrobie­

nia więcej i lepiej, niż było zrobione dotychczas, to główny m otor wszelkiego postępu, ta k sam o w dzie­

dzinie duchowej, ja k i n a polu k u ltu ry m aterjaln ej.

Każdy inżynier, każdy lekarz, każdy a rty s ta u stala rekordy ; nie dokonałby nigdy rzeczy wielkich, gdyby się chciał zadowolić w ynikiem przeciętnym . T eorja złotego śro d k a — to n ajb ard ziej zacofany, n a jb a r­

dziej szkodliwy pogląd, z k tóry m trz e b a walczyć, by nie zam roził ludzkości w h ieratycznej, sztyw nej m ierności.

Jeśli jed nak dążenie do osiągnięcia najlepszych wyników, na ja k ie nas stać, jeśli am bicja dokona­

nia dzieł p rze ra sta ją c y c h dzieła poprzednie je s t ze- w szechm iar godna pochw ały w sam em swem zało­

żeniu, to z d ru g iej stro n y niesposób nie uznać, że nie każdy cel w a rt je s t pracy i poświęceń. Młodzież ponoszona tem peram entem często z a tra c a m iarę i p rzestaje zdawać sobie spraw ę z tego, iż sp o rt tylko

39

(46)

w tedy może spełniać doniosłą rolę, kiedy tr a k to ­ w any je s t jak o środek do pom nożenia zdrow ia i siły ciała i ducha, a nie jak o cel sam w sobie, że w ysi­

łek przynosi korzyść tylko wtedy, kiedy je s t skie­

row any do osiągnięcia jakiegoś wyższego celu.

Samo zdobycie dodatkow ego c en ty m etra być tem nie może.

D la przeciętnego człowieka, średnio uzdolnio­

nego fizycznie, najw łaściw szą fo rm ą u p raw iania sp o rtu będzie to, co m arszałek P iłsudski określił ta k szczęśliwie term inem „sportow anie“ , to znaczy nie­

przym uszone, dalekie od przesady u praw ianie ćwi­

czeń fizycznych w form ie zabawowej, będące zdrow ą rozryw ką, a nie nużącem zajęciem , nie pracą, k tó rą pod ty m czy innym przym usem wykonyw am y z uszczerbkiem dla innych, w ażniejszych za in tere ­ sowań.

Tylko w yjątkow o wyposażeni przez n a tu rę m ogą bez obaw o ujem ne sk u tk i oddaw ać się współzaw od­

nictw u sportow em u w jego szczytowej form ie, brać udział w wielkich rep rezen tacy jn ych zawodach, m a­

rzyć o w aw rzynie olim pijskim .

Ig rzy sk a olim pijskie — oto najw yższy w yraz r y ­ w alizacji sportow ej, a zarazem ideologji sportow ej.

Ig rz y sk a olim pijskie były, ja k wiadomo, n aj- większem św iętem dla narodów antycznej H ellady.

Raz na cztery la ta , gdy heroldow ie zwoływali w szystkich do Olimpji, wiecznie w ojujące m iędzy sobą p ań stew k a greckie zaprzestaw ały walczyć. W o­

40

(47)

koło stad jon u, niedaw ni wrogowie i przeciw nicy je d ­ nali się i łączyli w zachw ytach i podziwie dla zwy­

cięskich atletów , niezależnie od ich pochodzenia.

Imię triu m fa to ra słynnem się staw ało w całej H el­

ladzie, a do rodzinnego m ia sta pow racał on przez wyłom, uczyniony w m u rach ; czyż bowiem m ury potrzebne były m iastu, posiadającem u ta k dzielnego obyw atela?

Ig rz y sk a olim pijskie były tern, co najsilniej akcentow ało jedność k u ltu ra ln ą i ideową narodu rozbitego politycznie n a wiele drobnych kom órek;

były zarazem tern, co n ajsilniej akcentow ało ogrom ­ nie w ysoki poziom te j k u ltu ry . Zawody olim pijskie, prow adzone w duchu szlachetnego i lojalnego współ­

zaw odnictw a, w ym agały od k a n d y d a ta do wieńca oliwnego nie tylko w yjątkow ej spraw ności fizycznej, ale i pięknych cech c h a ra k te ru : energji, siły woli, am bicji, panow ania nad sobą. Poza tern nie o g ran i­

czały się do zawodów w ćwiczeniach cielesnych.

B rali w nich udział rów nież arty śc i i poeci, co pod­

kreślało doskonale łączność pom iędzy tężyzną cia­

ła, a potęgą m yśli, łączność doprow adzoną u s ta ro ­ żytnych Greków do niezrów nanej harm onji.

W znowienie igrzysk olim pijskich zawdzięcza św iat uczonem u francu sk iem u P iotrow i de Couber- tin. A rcheolog ten, odkopując ru in y sta ro ż y tn e j Olimpji, p rzejął się m yślam i, k tó re pobudzały do ży­

cia głosy sta ry c h kam ieni. W odnowieniu ideałów antycznych ujrzał środek zapobieżenia skarłow ace-

41

Cytaty

Powiązane dokumenty

[r]

[r]

Opiekuj się pan mym chłopcem, daj mu możność pójść w życiu naprzód, jeżeli rząd nie zechce tego uczynić... Zaremba przedstaw ia rozprawę

Kronika

Wiadomo, są takie fundacje, które zajmują się dziećmi chorymi na raka, ale co z tymi, którzy nie mogli na przykład wybrać sobie rodziny, w której przyszło im się

Brandt zdawał sobie sprawę, że klękając nie wykonuje tego gestu jako osoba prywatna, lecz jako przedstawiciel państwa, mającego ponad 60 milionów obywateli, a w pewnym sensie

Okazało się jednak, że z hasła „co można zrobić już, a co potem” po stronie „już” może pozostać tylko ogłoszenie projektu.. Wszystko inne

Obserwujemy prowadzącą do depresji frustrację, która coraz częściej dotyka tych ludzi, którym nie powiodło się tak dobrze jak boha- terom np.. codziennie