• Nie Znaleziono Wyników

Sonet siostrzany : "Kinga i Johelet" Kazimiery Zawistowskiej a "Błogosławiona Salomea" Stanisława Wyspiańskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Sonet siostrzany : "Kinga i Johelet" Kazimiery Zawistowskiej a "Błogosławiona Salomea" Stanisława Wyspiańskiego"

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)

Rozalia Wojkiewicz

Sonet siostrzany : "Kinga i Johelet"

Kazimiery Zawistowskiej a

"Błogosławiona Salomea" Stanisława

Wyspiańskiego

Wiek XIX : Rocznik Towarzystwa Literackiego imienia Adama Mickiewicza 5

(47), 189-211

(2)

R O K V (XLVII) 2 0 1 2

Ro z a l i a W o j k i e w i c z

S

o n e t s i o s t r z a n y

Ki n g a i Jo h e l e t K a z i m i e r y Z a w i s t o w s k i e j a Bł o g o s ł a w i o n a Sa l o m e a S t a n i s ł a w a W y s p i a ń s k i e g o

L

u c y n a Ko z i k o w s k a- Ko w a l i k we wstępie do zbioru liryków Kazim iery

Zawistowskiej wydobywa związek tej twórczości ze stylistyką A rt N ou­ veau. W skazuje dynamikę linii falistej, mnogość m otywów kwiatowych oraz charakterystyczny sposób obrazowania bohaterek kobiecych, wyrażający się ekspresyjnym i ujęciami włosów, płynnym i konturami ciał, wiotkością kształ­ tów dłoni czy strzelistością postur. W idząc wielką siłę plastycznego wyrazu w H erodiadzie z cyklu D usze, w iąże ją z „czarn o w ło są Salom e” G ustave’a Klim ta. „Podobnie pochód m niszek z kartonów do w itraży W yspiańskiego - zauważa badaczka - można by opisywać wersam i poezji Zawistow skiej” 1.

Stwierdzenie to ilustruje fragmentem utworu Mniszki z cyklu Rom antyka: Idą senne ja k d u c h ó w z akw efione cie nie

I tuląc wiotkie d łonie ja k k o n c h y p e r ło w e .2

Kozikow ska-K ow alik kojarzy korow ód secesyjnych, a także prerafaelic- kich, „widm owych” postaci z pewnym , niewym ienionym z tytułu obrazem Stanisława W yspiańskiego. M ożna przypuszczać, iż konstruując swoje p o ­ równanie, m iała ona na myśli albo postać m niszki z ołówkowego szkicu do

1 K. Kozik owska-Kowalik, D ialektyka oryginalności i typowości (O poezji K azim iery

Zawistowskiej), w: K. Zawistowska, Utwory zebrane, oprać. L. Kozikowska-Kowalik,

K ra k ó w 1982, s. 38.

(3)

• Ro z a l i a Wo j k i e w i c z •

okna katedry wawelskiej3, albo niezrealizowany rysunek trzech sióstr klary­ sek: Salomei, Kunegundy (Kingi) i Jolenty4 - wszystkie trzy bowiem m iały być bohaterkami dekoracji krakowskiego kościoła OO. Franciszkanów - lub, co najbardziej prawdopodobne, znany pastel z wizerunkiem błogosławionej Salom ei5. Próżno szukać w plastycznej twórczości artysty innych kartonów przedstawiających zakonnice.

Podobnym zestawieniem posłużył się Eugeniusz Kucharski w recenzji w ierszy poetki z 1913 roku, zatytułowanej: Z cyklu „ Dusze kobiece” - tekście znanym Kozikow skiej-K ow alik, gdyż odnotow uje jego istnienie w przypi­ sie6. Kucharski skonfrontow ał liryczne portrety kobiet z cyklu Święte z w i­ trażem W yspiańskiego:

G d y się je porów na z ową niesłychanie tragiczną, skupioną, pełną wewnętrznej m ocy i żelaznego zaparcia siebie świętością, odm alow aną przez W yspiańskiego w witrażu św. Salomei, spostrzega się, ile wielkości grozy i uduchowienia zamknąć można w du­ szach owych świętych.7

Refleksję podsum ow ał cytatem z utworu Ksieni, im presją o niespełnio­ nym m acierzyństw ie zakonnicy. W rzeczyw istości jed n ak B łogosław iona Salom ea W yspiańskiego jest p o krew n a innem u liryk o w i Zaw istow skiej, Kindze i Johelet, i nie wynika to tylko ze ściślejszych związków artystycznych. Przyczyny są jeszcze głębsze.

W iersz ten, silniej niż m ożna by było się tego spodziewać, osadza twór­ czość Zaw istow skiej w kontekście średniow iecznym . Nie jest to stylizacja, choć ju ż zewnętrzne pow inow actw a pozw alają - co spostrzegła Krystyna N iklewiczów na - na zintegrowanie sonetu z m ediewistycznym cyklem po­ etyckim Romantyka. Jednak nawiązania do epoki nie m ają tylko charakteru 3 Z ob. S. W ysp iań sk i, B ło go sław ion a K in g a , szkic do w itrażu , p rojek ty waw elskie,

2.01.1900, M uzeum N arodowe w W arszawie (reprodukcja w: W. Bałus, Sztuka sakralna

K rakow a w w ieku X IX , cz. 2: M atejko i W yspiański, K raków 2007, ii- 22

9

)-4 S. W yspiański, Błogosławione Salomea, Kunegunda i folenta (inna nazwa: Trzy święte

m niszki), projekty witrażu do kościoła OO. Franciszkanów w Krakowie, 1897 (zob. il. 1

oraz il. 2). W izerunki trzech zakonnic znajdują się także na szkicu z przedstawieniem żyw iołu ognia, żyw iołu wody, trzech błogosławionych klarysek i żyw iołu ognia (1897, M uzeum N arodowe w W arszawie; reprodukcja w: W. Bałus, dz. cyt., il. 183).

5 S. W yspiański, Błogosław iona Salom ea, karton w itrażu do kościoła OO. Fran cisz­ k anów w K rakow ie, 1897, M uzeum Stanisław a W yspiańskiego, O ddział M uzeum N a ro d o w eg o w K ra k o w ie . R e p lik a k arto n u z 1904 roku znajd uje się w M uzeum N arod o w ym w Poznaniu, zob. il. 3.

6 K. K o zikow ska-K ow alik, dz. cyt., s. 20 i 43.

7 E. K ucharski, Z cyklu „D u sze kobiece”. K azim iera Z aw istow ska (18 70 -19 02), „S fin k s” 19 13 ,1 . 13, nr 8/9, s. 253, zob. il. 3.

(4)

„dekoracji, w której ramach odgryw a się dramat serca” 8, podejm ują raczej rodzaj dialogu z żywą „w historii kultury anegdotą” 9, jeśli to anegdota, lub rozwijają pewien wątek hagiograficzny

Ś R E D N I O W I E C Z E U J Ę T E W N A W IA S ?

Znane są trzy w ersje sonetu. Pierw od ru k utworu pod tytułem Z żywotów świętych zam ieściło krakowskie „Życie” w roku 19 0 0 10. Następnie wiersz o zmienionej nazwie Kinga i Johelet (cykl Święte) został dołączony do zbiorku Poezji z roku 190311. To właśnie ta książka poetycka ze względu na praw do­ podobieństwo uczestnictwa samej autorki w doborze liryków (czego dow o­ dzi w ysłan y na m iesiąc przed śm iercią list do Z en o n a Przesm yckiego12) stanowi podstawę edycji opracowanej przez Kozikowską-Kowalik.

W drugim w ydaniu wierszy, datow anym na 1923 rok, przygotow anym z rękopisów przez Stanisława W yrzykowskiego, poprzedzonym wstępem jego autorstwa oraz przedm ową M iriam a - pojawiają się istotne dla lektury tego utw oru zm iany. Pod tytułem sonetu znajduje się suplem ent - ujęte w nawias słowo Witraż15. Ponadto wiersz zawiera drobne, lecz niem odyfiku- jące znaczeń, różnice w doborze i układzie w yrazów w wersie szóstym oraz jedenastym ; zgodne z wariantem opublikow anym w „Ż yciu ”. L iryk um iesz­ czono w cyklu o nazwie Z żywotów świętych, tożsam ym pod względem za­ w artości utworów z cyklem Święte.

W yrzykowski nie podał inform acji o pochodzeniu rękopisów, z których korzystał w trakcie form owania tomiku. Trudno sprawdzić, czy zawiniła tu nierzetelność, ponieważ nie pozwala na to zarówno niewielka liczba d ruko­ wanych podczas życia poetki utworów (w sum ie czternaście wierszy o rygi­ nalnych oraz siedem tłumaczeń), jak i jeszcze m niejsza ilość zachowanych listów oraz autorskich glos. Bezpieczniej stwierdzić - jak porównująca obie edycje poetyckie K o zik ow sk ą-K ow alik - że „zn aczn e w n iektórych m iej­ scach odm iany tekstu m ówią bądź o ingerencji wydawcy, bądź dowodzą, że korzystał on z innych rękopisów niż w ydaw ca z 1903 roku” 14.

8 K. N iklew iczó w n a, Z aw istow ska a ówczesna m oda literacka, „P a m ię tn ik L iterack i” 1947, s. 221.

9 L. K o zikow ska-K o w alik, dz. cyt., s. 29.

10 K. Z aw istow ska, Z żywotów świętych, „Ż y cie ” 1900, nr 2/3, s. 68. 11 Taż, Poezje, przedm ow a Z . Przesm ycki, Lw ów 1903, s. 88.

12 List z d nia 23 stycznia 1902 roku (Biblioteka N arod ow a, sygn. 2865) - o jego istn ie­ niu w spom ina Kozikow ska-Kow alik (zob. L. Kozikow ska-K ow alik, dz. cyt., s. 223). 13 Zob. K. Zaw istow ska, Kinga i Johelet (W itraż), w: tejże, Poezje, z rękopisów w yd ał

i wstępem poprzedził S. W yrzykowski, z przedm ową M iriam a, Warszawa 1923, s. 109. 14 Spis dokon an ych przez W yrzyk ow sk iego zm ian (stylistyczn ych , gram atyczn ych ,

(5)

• Ro z a l i a Wo j k i e w i c z •

K I N G A I JO H E L E T - S IO S T R Y B Ł O G O S Ł A W I O N E J S A L O M E I O D F R A N C I S Z K A N Ó W

Poświęcony średniowiecznym mniszkom utwór Kinga i Johelet wraz z cyklem Święte m ożna odczytać jako poetycki zapis żywotów. Przyw oływ ana uprzed­ nio K rystyn a N iklew iczów na zauważyła, że tak częste w m odernistycznej literaturze „sceny zakonne” współtworzą „charakterystyczny dla sym bolizmu renesans nie myśli ani uczucia, ale - tu posługuje się badaczka sform ułow a­ niem Vigie-Lecocqa - w r a ż e n ia r e lig ijn e g o ” 15.

W wierszu Kinga i Johelet Zawistowska rezygnuje z charakterystycznej dla innych utworów cyklu Święte liryki maski16. Sonet rozpoczyna wykrzyknienie:

K in ga! Joh elet! C ich e , Św ięte g ło w y

D w a p rzeczyste p ro file w k w efó w o b ram ien iu

-przyw ołujące bohaterki utworu: dwie niebywałej pobożności święte, „ciche”, czyli pokorne, „przeczyste”, przeto niepokalane. Rzeczywiście, hagiografowie zgodnie podkreślają cechującą te błogosław ione w yjątkow ą bogobojność, ubóstwo, ascetyzm oraz „silną m iłość i ścisłą zażyłość, która te dwie dusze jednego rodu, jednej św iętobliw ości ogniw em łączyła” 17. Pod względem zgodności z kościelnym pierwowzorem nie inaczej pomyślane zostały pozo­ stałe m iniatury cyklu Święte: M agdalena, Weronika, Teresa, Agnesa. H isto­ rie hagiograficzne i biblijne stanowiły niewątpliwie ważne źródło inspiracji dla Zawistowskiej.

Jedno z nich ujawnia Stanisław W yrzykowski, który znalazł się w bliższej znajom ości z poetką od około roku 189 2-189 318. Rzetelność w spom nienio­ wych notatek tego autora wraz z niewydanym , a powstałym u kresu życia, red akcyjn ych ) znajduje się w op racow an ym przez K o z ik o w sk ą-K o w a lik K o m en ­

tarzu edytorskim (zob. L. K o z ik o w sk a -K o w a lik , dz. cyt., s. 2 2 2 -2 2 8 ) ; zob. także:

A. Baranow ska, „ Czczych szukałam cieni...". O K azim ierze Zawistowskiej, w: K. Z a ­ wistow ska, Wybór poezji, wstęp, wyb. i oprać. A. Baranow ska, W arszawa 1981, s. 8-10. 15 K. N iklew iczów na, dz. cyt., s. 2 21-2 2 2 ; zob. także: H. Filipkow ska, Poezja religijna

M ło d ej Polski, w: Polska liryka religijna, red. S. Saw icki i P. N ow aczyń ski, Lublin

1983; W. G utow ski, Wśród szyfrów transcendencji. Szkice o sacrum chrześcijańskim

w literaturze polskiej X X w ieku, Toruń 1994.

16 Por. L. K ozikow ska-K ow alik, dz. cyt., s. 17.

17 X.P. P ękalski Ś.T. Dr. K an. Stróż Ś. G robu C h rystu so w ego, Ż yw o t B ło go sław ion ej

Jolen ty, k się ż n e j k a lisk iej, a potem z a k o n n ic y z g ro m a d z e n ia iw . K la r y ; zebrany z k ro n iki klasztoru gnieźnieńskiego, w: tegoż, Ż y w o ty Św iętych P atron ów polskich,

K rak ó w 1862, s. 2 22-246 [online], Ultra montes [dostęp: 2012-11-22]: <http://www. ultram ontes.pl/zy w oty_jolenta.htm >.

(6)

bo w 1947 roku, pam iętnikiem Ver sacrum. Poemat m ojej młodości (na któ­ rego kartach Zawistowska określona została nazwiskiem Hosteńska) po d a­ wana jest w w ątpliwość, a przyczynę tej opinii stanow ią raczej nadużycia natury subiektywnej, a nie faktograficznej19. M imo wyraźnej skłonności p o ­ ety do autoreklamy i mitomaństwa, szkoda byłoby uznać jego zapiski za cał­ kowicie bezużyteczny zbiór informacji. Można im się chyba przyjrzeć z p ew ­ nym p o żytkiem 20. O tóż, w sw oich um yślnie afektow anych rozw ażaniach W yrzykowski zwraca uwagę, jak duży w pływ na w rażliw ość autorki Kingi i Johelet m iało m iejsce dzieciństwa - położona u podnóża W zgórz M iodo- borskich w ieś Rasztowce. W ychwala więc zbaw ienny w pływ podolskiego nastroju, kreśli trasy spacerów Zawistowskiej, wspom ina podziwiane przez nią zabytki sprzed wieków (zamek D źwinogród czy Skałki) i opowiada o ja ­ skiniach, które „od niepamiętnych czasów bywały schronieniem pobożnych pustelników” :

W spom nienie ostatniego z nich zapisało się głęboko w pam ięci poetki. Był to m nich z Zakonu Franciszkanów, półznachor, półświęty, otoczony powszechną czcią i uw iel­ bieniem . P u steln ik p olubił m łod ą dziew czynę, która latem o d w ied zała go często w towarzystwie swojego m łodszego brata, oprowadzał dzieci po jaskiniach, gdzie stały nieudolnie wyrzeźbione posągi Świętych, opow iadał im swe wizje i cudow ne legendy. Nie zapom niał o niej nawet w chw ili zgonu, gdyż, um ierając, polecił jej oddać sw o ­ ją ulubioną księgę, Żyw oty Świętych, które z kolei m iały stać się dla niej źródłem m i­ stycznych un iesień i ob ok p iękn o ści p rzyro d y bodaj n ajp otężn iejszym bodźcem późniejszej twórczości poetyckiej.21

Relacja ta w ydaje się godna zauważenia. Nie jest bowiem znów tak n ie­ prawdopodobne, że na żywoty Kingi i Johelet zw rócił uwagę Zawistowskiej 19 Zob. tam że, s. 7 - 11, 222-228 oraz A . Baranow ska, dz. cyt., s. 11 i n.

20 Zob. S. W yrzykow ski, K azim iera Zaw istow ska, „T ygodnik Ilu strow an y” 1923, n r 34, s. 544. Tekst został poprzedzony taką uwagą redakcji: „N iebaw em m a się ukazać w yb ó r p oezji K a z im ie ry Z a w isto w sk ie j z p rzed m ow ą znan ego p oety, St. W y rz y ­ kow skiego. P rzed m ow ę tę, najlepszą dotychczas c h arak terystyk ę przedw cześnie zm arłej p oetki - p odajem y jak o ciekawe studium k rytyczn e”. Studium to zostało przedru kow an e pod tytułem In m em oriam jak o wstęp do w yd an ia K. Zaw istow ska,

Poezje, W arszawa 1923.

21 Tam że. Rzeczyw iście, słownikow a notatka inform uje, że „U stóp D źw in ograd u leży dolina zw ana Babiną. N ieco dalej - K ru h la H irka na B rzeźniaku z olb rzym ią bryłą k a m ie n n ą w sp a rtą na 6 -7 p iętrach w ięk szych i m n iejszych głazów . O k o ło 2 k m dalej znajduje się n ajw yższy szczyt M iodoborów , na k tó rym są ślady daw nego g r o ­ dziska (zam czyska) z w a ła m i, b a stio n a m i i k am ie n n a b ra m a ” (R a szto w ce, hasło w: M iejsca - Słow nik Geograficzno-Historyczny [online], D ynam iczny herbarz rodzin polskich, [dostęp 2012-11-22]: < http://w w w .genealogia.okiem .pl/forum /view topic. php?f=

96

& t =

6499

>).

(7)

• Ro z a l i a Wo j k i e w i c z •

właśnie w ychow any na franciszkańskiej regule m nich, ofiarodawca księgi żywotów Siostry klaryski, patronki i bohaterki liryku, reprezentują „żeńską wspólnotę franciszkańską” (Ordo Sanctae Clarae), której oprócz świętej K lary patronuje oczywiście Biedaczyna z Asyżu22.

W iadom ości o losach żyjącej w X III wieku księżnej k rakow skiej Kingi (1224-1292, inna wersja imienia: Kunegunda) dostarcza powstały około roku 1320 Vita et miracula sanctae Kingae ducissae Cracoviensis (Żywot i cuda św. Kingi, księżnej krakowskiej23), do którego nawiązuje autor kolejnego żywota świętej - Jan Długosz (Żywot S. Kunegundy Swiętey Xiężny Polskiey... 1617). Błogosławiona Kinga, która była siostrą nie tylko Jolenty (1244 - ok. 1298, inne wersje imienia: Jolanta, Jolka)24, lecz także - warto podkreślić ten fakt pokrewieństwa - Salomei, znana jest przede wszystkim jako patronka Pol­ ski i Litwy, „pani sądecka”, fundatorka licznych świątyń, inicjatorka przyby­ cia na ziemie polskie górników, „m atka ubogich i chorych”. W wieku pięciu lat wskutek decyzji dynastycznych została przeznaczona na żonę dwunasto­ letniego księcia piastowskiego, Bolesława, zwanego W stydliwym. Po śmierci małżonka, ok. 1279 roku, Kunegunda odgrodziła się od świata m uram i za­ łożonego przez siebie klasztoru sióstr klarysek w Starym Sączu. Śluby zakon­ ne złożyła dziesięć lat później25.

22 Zob. Siostry klaryski [online], Siostry K laryski. Kraków, [dostęp 2012-11-22]: chttp:// w w w .k la rysk i.p l/h isto ria .h tm >. Z „m aterią fra n ciszk a ń sk ą ” w tw órczo ści poetki łączy się jeszcze jeden, pośw ięcony m łodszej siostrze św. K la ry sonet Agnesa (dru­ kow any także pod tytułem Agnieszka), znany przede w szystkim dzięki dystychow i, w yry tem u na kam ien n ym obelisku przy grobie Zaw istow skiej:

Pan na Jej duszę, jak na harfę złotą, Dłonie położył i rzekł „Moją będzie”

(zob. S. W yrzykowski, dz. cyt., s. 54; zob. także: Z. Hauser, Polskie groby na Kresach:

m iędzy Pawłowem a Supranówką, „R ocznik Lw ow ski” 1992, s. 231-252 oraz K. D zia­

dosz, Z apo m n ia n a poetka K azim iera Zaw istow ska, „K u rie r G a lic y js k i” 2009 (12 -16 m arca), s. 23.

23 Zob. K inga, w: Twoje imię. Przew odnik onom astyczno-hagiograficzny, red. H. Fros i F. Sowa, K raków 2000, s. 344 oraz: Wielka księga świętych, t. 2: (G - Ł ), red. Z . Bauer i A . Leszkiew icz, K rakó w 2003, s. 261; O cudow nym pierścieniu św iętej K ingi (wg /. Długosza „Żyw ot S. K unegundy Swiętey X iężny Polskiey..., K raków 1617), w: J. Zin- kow, Krakow skie podan ia, legendy i zwyczaje. Fikcja - m ity - historia, K rakó w 2007, s. 115-119 .

24 Zob. Jolanta, w: Twoje im ię..., s. 320. Im ię świętej pozbaw ione jest jednoznacznej etym ologii, wskazuje się na źródłosłów grecki, od słów ion, -ou - fiołek i anthos, eos - kw iat.

25 K an o n izacji świętej K in gi dokonał w 1999 roku w Starym Sączu papież Jan Paweł II (zob. W ielka księga świętych, s. 263).

(8)

Jej siostra, Johelet, dzieciństwo spędziła na dworze krakowskim , na któ­ rym - co odnotow uje ksiądz Piotr Pękalski, autor w ydanego w 1862 roku Żywota Błogosławionej Jolenty, księżnej kaliskiej, a potem zakonnicy zgroma­ dzenia św. K lary; zebrany z kroniki klasztoru gnieźnieńskiego - „pod troskli­ w ym Kunegundy, jakby swej matki, okiem biorąc wychowanie, wznosiła się coraz wyżej po szczeblach pobożności i nauki do najwyższego cnotliwości szczytu

”26.1

ona traci męża, księcia kaliskiego Bolesława Pobożnego, a oko­ ło roku 1279 wstępuje w klasztorne m ury starosądeckie. Kresu życia dobie­ gła w zakonie franciszkanek w Gnieźnie27.

G O T Y C K I W I T R A Ż

Lektura liryku potwierdza, że te trzynastowieczne żywoty były Zawistowskiej świetnie znane. W kolejnych wersach poetka nawiązuje do nich, podporząd­ kowując je niejako formie - przypomnianego przez W yrzykowskiego w po d ­ tytule - „witrażu” :

N a go tyck im w itrażu , w ekstatyczn ym śn ien iu , K lęczą sio stry dw ie białe, d w ie k ró le w sk ie w dow y.

Sform ułowanie: „N a gotyckim witrażu” wym aga bacznej uwagi. Pojawia się ono w niezmienionej wersji we wszystkich edycjach liryku (19 0 0 ,19 0 3,19 2 3), co potwierdzałoby - m im o redakcyjnych wariantów - zasadność nawiaso­ wego podtytułu z edycji z 1923 roku. Zawistowska, co interesujące, po raz kolejny posługuje się tu pom ysłem „tła”, jednak zamiast gobelinowej tkani­ ny (którą w yplata sam otna kasztelanka-prządka w cyklu Rom antyka) w y ­ biera różnobarw ną szybę. Dzięki tej metaforze utwór m ożna interpretować jako rodzaj „portretu”, inspirowanego witrażowym wizerunkiem. W tym w ła­ śnie, pretekstow ym w ykorzystaniu średniow iecznego detalu Zaw istow ska podąża taką samą drogą co na przykład Gustave Flaubert (Legenda o świętym Julianie Szpitalniku) czy Walter Pater (D yonizy z A uxerre), którzy konstru­

ując swoje opowieści, „ożyw ili” wizerunki z gotyckich okien28.

26 X.P. Pękalski, dz. cyt.

27 Tam że. Święta Jolenta została beatyfikow ana przez papieża Leona X II w 1827 roku (zob. Jo la n ta , w: Twoje im ię..., s. 320).

28 G . Flaubert, Legenda o świętym Ju lia n ie Szpitalniku, w: tegoż, Trzy opowieści, przeł. J. R o g o z iń s k i, w stęp J. P a rv i, W arszaw a 1967, s. 6 7 -9 8 ora z W. Pater, D y o n iz y

z A u xerre, w: tegoż, W ybór pism , przeł. S. Lack, Lw ów 1909, s. 105-134; zob. R. Woj-

k iew icz, „O p ow ieści o k ien n e” G ustaw a F la u b erta i W altera Patera, referat w y g ło ­ szony na konferencji W idzia ln e/n iew idzialn e - słyszalne/niesłyszalne (W arszawa, 13-15.04 .2011) [w druku].

(9)

• Ro z a l i a Wo j k i e w i c z •

Ujęty w ten sposób witraż z portretem świętych nie tylko staje się „rekw i­ zytem” średniowiecznej stylizacji, ale niejako konstrukcyjnie spaja materię sonetu. Stanow i także im puls do uru ch o m ien ia kontekstu konkretnego, jakby naprawdę znanego poetce odpow iednika obrazowego. Jego istnienia m ożna się zasadnie dom yślać, m ając na w zględzie charakterystyczną dla epoki M łod ej Polski tendencję do tropien ia pow inow actw literacko-pla- stycznych, „realizow ania pokrewnych technik artystycznych i posługiwania się podobnym zespołem znaków, schem atów obrazowych, obiegowych w y­ obrażeń” 29; w tym także do wykorzystywania możliwości, jakie daje ekfra- za3°, co w ynikało z faktu, że zarówno dzieła literackie, ja k i dzieła sztuki powstawały wówczas „na tym samym fundamencie filozoficznym, wspólnoty przekonań i ilustrow ania pewnych stanów psychicznych”31.

Podtytuł utworu Zawistowskiej, chociaż obdarzony nawiasem, zachęca w ięc do dalszego w zb o gacen ia pro cesu k o n k retyzacji w izji lite rac k ie j32 i osadzenia jej nie tylko w piśm iennictwie, ale i w sztuce sakralnej, w trady­ cji ikon ograficzn ej b łogosław ion ych franciszkanek, którą w spółcześnie z Zaw istow ską podejm ow ał Stanisław W yspiański. Zastanawia bowiem ta zbieżność - fakt, że klaryski zostały przedstawione na kartonie do witrażu Stanisława W yspiańskiego, projektowanego jako wypełnienie otworu okien­ nego średniowiecznego kościoła OO. Franciszkanów w Krakowie, około 1897 roku.

N iezw ykłość wnętrza tej świątyni polega przede wszystkim na realizacji spójnego, autorskiego program u ideowego, uchwycenia - jak m awiał sam W yspiański - „istoty franciszkanizm u”33. Koncepcja polichrom ii ścian pre­ zbiterium, transeptu i glifów okiennych wraz ze stanowiącym i pendant w i­ trażam i została pom yślana tak, by w ypełnić plan dzieła całościow ego oraz podkreślić gotycki charakter świątyni, czyli uwydatnić średniow ieczne jej rozum ienie jako harm on ijn ego m odelu w szechśw iata34. D latego artysta 29 A. M ako w iecki, M ło d a P olska, W arszawa 1981, s. 107.

30 Zob. np.: P. G ogler, K łopoty z ekfrazą, „P rzestrzenie T e o rii” 2004, nr 3/4, s. 137-152 oraz S. W ysłouch, O malarskości literatury, w: tejże, Literatura i semiotyka, W arszawa 2001, s. 75-94.

31 A. M ako w iecki, dz. cyt., s. 107.

32 Zob. A . K ow alczykow a, O w zajem nym ośw ietlaniu się sztuk w rom antyzm ie, w: P o ­

granicza i korespondencje sztuk. Z dziejów fo rm artystycznych w literaturze polskiej,

pod red. T. C ieślikow skiego i J. Sław ińskiego, W rocław 1980, s. 177 i n. 33 S. G o w in , Stan isław W yspiański (1869-1907), W arszaw a 1996, s. 54.

34 Z ob. Z . K ę p iń sk i, S ta n is ła w W yspiański, W arszaw a 1984, s. 48, A . M o raw iń sk a ,

W yspiański... „N ieśm iertelność strasznie sam otna”, w: Stanisław W yspiański: Opus m agnum , katalog w ystaw y, M uzeum N arodow e w K rakow ie, K raków 2000, s. 16.

(10)

sumiennie studiował Kwiatki świętego Franciszka, biografię Braci Mniejszych35, Dictionnaire raisonné de l’architecture française du X Ie au X V Ie siècle autor­ stwa V iollet-le-D u ca, jak rów nież uwagi m nicha Teofila, tw órcy średnio­ wiecznego traktatu o malarstwie, witrażownictwie i rzemiośle artystycznym36.

W krakowskim kościele znalazło się siedem witraży W yspiańskiego, sześć w prezbiterium : w oknie północnym Błogosław iona Salom ea, w połu dn io­ wym Święty Franciszek. Ścianę południow ą zdobi Ż yw ioł wody, środkową - Ż yw ioł Ziem i i Powietrza, północną - Ż yw ioł ognia. W nawie, nad chórem m uzycznym , ulokowano witraż Bóg Ojciec, znany także pod tytułem Stań się czy Bóg stwarzający świat z chaosu. Prace Wyspiańskiego powstawały w latach 189 7-19 02 i 1904, ale W ojciech Bałus i Danuta Czapczyńska-Kleszczyńska - odsłaniając kulisy powstania, analizując estetykę i ukazując nowatorstwo tych d zieł- nie ukryw ają wątpliwości, iż „daty te nie zawsze m ają właściwe odniesienie”37.

W itraż u k azu jący bło go sław io n ą Salom eę, Jolantę i K in gę projektow ał W yspiański dla okna vis-à -vis asyskiego Biedaczyny. W liście do Lucjana Rydla, z 11 czerwca 1897 roku, artysta dodał w post scriptum radosną notatkę: Oto najniespodziew aniej gw ardian OO. Franciszkanów zażądał ode m nie witrażów i udało m i się pozyskać jego zaufanie dla m oich p om ysłów i m ogę robić co mi się podoba: będą cuda. Całe prezbiterium w barw ach i co za treść będzie fantastyczna - możesz sobie w yobrażać.38

Karton do witrażu powstał w roku 1897. Na początku roku 1898 wraz z in­ nymi projektam i (Bóg Ojciec, Święty Franciszek, Ż yw ioł ognia, Ż yw ioł wody) zaprezentował go Wyspiański na wystawie konkursowej Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych w Warszawie39. Pierwszej reprodukcji dokonał w 1901 roku 35 Zob. W. B ałus, W yspiański i tradycja. N a p rzykładzie witrażu ze św. Franciszkiem ,

„T eksty D ru g ie ” 2004, n r 4, s. 9 7 -114 ; zob. tak że: S. W y sp ia ń sk i, W itraże, oprać. J. B ojarska-Syrek, W arszawa 1980.

36 W. B ału s, Sztuka sakralna K ra k o w a ..., s. 93,16 3.

37 D. C zapczyń ska-K leszczyń ska, D zieje w itraży Stanisław a W yspiańskiego w kościele

OO. Franciszkanów w K rakow ie, „R o czn ik K ra k o w sk i” 2004, t. 70, s. 62; zob. także:

D. C zapczyńska, W itraże Stanisław a W yspiańskiego w kościele 00. Franciszkanów

w Krakow ie. Faktografia. N a m arginesie p ra c nad monografie} K rakowskiego Z a k ła ­ du W itraży i M o z a ik i S z k la n ej S.G . Ż e le ń s k i, w: Sztuka w itraż o w a w Polsce, red.

J. B u dyn -K am yk ow ska i K. Paw łow ska, K rakó w 2002, s. 53-6 4 , W. B ałus, Sztuka

sakralna K ra k o w a ..., s. 70 -172.

38 Listy Stanisława Wyspiańskiego do Lucjana Rydla, oprać. L. Płoszewski i M . Rydlowa, K rakó w 1979, s. 426; zob. W. Bałus, dz. cyt., s. 117.

39 Fakt ten odnotow uje D. C zapczyńska-K leszczyńska, dz. cyt., s. 65; zob. także: K ata­ log dzieł sztuki pom ieszczonych na w ystaw ie Tow arzystw a Z ach ęty Sztuk Pięknych

(11)

• Ro z a l i a Wo j k i e v v i c z •

Józef M uczkowski i zam ieścił w dziewiętnastym tomie „Biblioteki Krakow ­ skiej” 40, a rok później w „Architekcie”41. Niejedyny to szkic W yspiańskiego pośw ięcony franciszkankom - inna wersja w izerunku zakonnic w ypełnia rysunek piórkiem , znajdujący się w Muzeum Narodowym w W arszawie42.

Rok 1897 to także czas debiutu translatorskiego Zawistowskiej na łamach „Życia” 43, pisma literackiego krakowskich modernistów. Oprócz kilku tłum a­ czeń44 w latach 1897-1900 publikuje tu poetka pięć utworów oryginalnych45. Zatem „konfrontacja” liryk i Zawistowskiej z działalnością W yspiańskiego była, ja k się wydaje, nieunikniona. Była nieunikniona tym bardziej, iż od num eru 40/41 z 1898 roku objął on stanowisko kierow nika artystycznego ty g o d n ik a46. A le n iejak o od początku sw ojego istn ien ia „ Ż y c ie ” rozpo­ w szechniało w iad o m o ści o postępach prac artysty. N a przykład num er 2 z 1897 roku zawiadam ia o prezentacji czterech projektów na lwowskiej W y­ stawie Towarzystwa A rtystów Polskich Sztuka47, a numer grudniow y z tego samego roku zawiera wzm iankę o uzyskanej przez W yspiańskiego za szkic do witrażu, z wizerunkiem św. Franciszka, pierwszej nagrodzie w zorganizo­ wanym przez Towarzystwo Przyjaciół Sztuk Pięknych w Krakowie konkursie na obraz religijny48. N a szpaltach kolejnych num erów pojawiają się repro­ dukcje kartonów z krótką adnotacją49.

w r. 1898, „Spraw ozd an ia TZSP za r. 1898”, W arszawa 1899; T.J. (Tadeusz Jaro szyń ­ ski), W ystawy konkursowe, „G ło s” 1898, nr 15, s. 345-347.

40 J. M u czkow ski, K ościół św. Franciszka w K rak o w ie, „B ib lio tek a K ra k o w sk a ” 1901, 1 . 19, zob. il. 4.

41 „A rchitekt” 1902, t. 3, tabl. 27 i 32.

42 Zob. il. 1, 2 oraz reprodukcję rysunku piórkiem znajdującego się M uzeum N a ro d o ­ w ym w W arszawie w: W. B ałus, Sztuka sakralna K rako w a..., il. 183.

43 D rukow ane pod pseudonim em I. Ra fragm enty prozy Egdara A llan a Poego (Sen we

śnie, H elena, „Ż ycie” 1897, nr 6, s. 6-7).

44 Tłumaczenia: F. Pradel, Miserere miłości, „Życie” 1897, nr 14, s. 10; A. Sam ain, Wizje I, Wi­

zje II, Nuit Blanche, „Życie” 1898, nr n, s. 128; E. M . Doherr, Z „Sonetów ”, „Życie” 1898,

nr 12, s. 140; A. Sam ain , Z cyklu „V allée solitaire”, „Ż y cie ” 1898, n r 17, s. 19 9-200; A. M ockel, Jutrznia weselna, „Ż ycie” 1900, n r 1, s. 12 oraz tłu m aczenia prozy Poego. 45 Zob. K. Zaw istow ska, Z .J., „Ż ycie” 1898, nr 12, s. 138; Epitaphium w raz z w ierszem

Z e spichrza twojej duszy..., „Ż ycie” 1899, nr 2 1-2 2 , s. 411; O m aków purpurow ych (pod

tytu łem Epitaphium III), „Ż ycie ” 1900 nr 2/3, s. 68 oraz K inga i Johelet. 46 M . Podraza-K w iatkow ska, Literatura M ło d ej Polski, W arszawa 1992, s. 31.

47 A n o n im , Salon artystów polskich, „Ż ycie” 1897, n r 2, s. 11 (cyt. za: D. Czapczyńska- -K leszczyń ska, dz. cyt., s. 65).

48 Wystawa obrazów treści religijnej, „Ż ycie” 1897, n r 13, s. 8-9.

49 K arton z w yobrażeniem św. Franciszka („Ż ycie” 1898, nr 1, s. 6); projekt do w itrażu

(12)

W 1898 roku, w obliczu zagrażającego pism u bankructwa, odkupił je W y­ rzykowski, zaprzyjaźniony nie tylko z autorką Romantyki, ale także z jej bra­ tem, Józefem Jasieńskim . To właśnie on dzięki swoim znajom ościom starał się, aby dokonania poetyckie siostry ukazywały się w druku50, a dwa lata póź­ niej, na przełom ie 1899 i 19 0 0 roku, sam został w spółw ydaw cą tygodnika. Zatem obaj mężczyźni, aktywnie uczestniczący w życiu kulturalno-literackim, wywierali wpływ na działalność i świadomość artystyczną Zawistowskiej. Po­ czynione na kartach m em uaru Ver Sacrum zw ierzenia, w których W yrzy­ kowski wspom ina siebie jako „przewodnika duchowego” poetki oraz „nied o­ ścigniony wzór”51, i w tym punkcie wydają się zawierać ziarno prawdy. Wreszcie nie bez znaczenia pozostaje kompleks prow incji, z którym zm agała się Z a ­ w istow ska; liczne podróże do Krakow a, „ro zm o w y o poezji, wzloty w dzie­ dzinę sztuki, która m iała być jedynym praw dziw ym życiem, kontrastowały z atmosferą dworku w Supranówce i prostotą tamtejszego życia” 52. N iew yklu­ czone zatem, iż podczas pobytu w mieście zaznajom iła się poetka z przygo­ towaniami do prac przy franciszkańskich dekoracjach, zm ianam i w projek­ tach czy pertraktacjami Wyspiańskiego z hierarchami Kościoła. Trudno zresztą było o nich nie wiedzieć - w 1897 roku Sukiennice wystaw iły cztery kartony z pom ysłami na witraże do prezbiterium53.

Największy rozgłos przyniósł jednak W yspiańskiem u konflikt z konwen­ tem franciszkańskim. Zleceniodaw ca, gw ardian o. Sam uel Leon Rajss, do­ magał się wprowadzania zasadniczej zmiany w kom pozycji szkicu do witrażu z trzema klaryskami. Zażyczył sobie „zredukowania tematu do bł. Salomei”54, gdyż twierdził, że święte W yspiańskiego pozbawione są śladów urody, „w y­ wołują wrażenie trupów ” 55! Danuta Czapczyńska-Kleszczyńska dotarła do zapisków kronikarza zakonu, o. Alojzego Karw ackigo, który relacjonował: 50 K o zikow ska-K ow alik p rzytacza fragm ent listu W yrzykow skiego adresow anego do

Józefa Jasieńskiego: „W ysiałem C i «Życie», a p rzek ład p an i K a z im ie ry p ojaw i się w szóstym num erze «Życia», k tó ry dzisiaj w y jd z ie . N ie potrzeba było w cale T w o­ jej protekcji - tłu m aczenie jest dobre, że bez w ah an ia oddałem je do d ru k a rn i” (list z dnia 29 III 1897, Biblioteka PAN w K rakow ie, sygn. 7730 [cyt. za: L. Kozikow ska--K ow alik, dz. cyt., s. 7I).

51 L. K o z ik o w s k a -K o w a lik , dz. c y t., s. 9; B. B o rk o w sk a , S ta n is ła w W yrzykow ski, w: O braz literatury polskiej X IX i X X wieku, seria V: Literatura okresu M ło d ej Polski, t. 1, red. K. W yka, A . H u tn ikiew icz i M . Puchalska, W arszaw a 1968, s. 763-764. 52 L. K ozikow ska-K ow alik, dz. cyt., s. 9.

53 D. C zapczyń ska-K leszczyń ska, dz. cyt., s. 65. 54 Tam że, s. 76.

55 O .A . K a rw a ck i, P am iętn ik, m aszyn o w a kopia rękop isu w A rc h iw u m Konw entu OO. Fran ciszkanów w K rako w ie, s. 178 (cyt. za: D. C zapczyń ska, dz. cyt., s. 58); zob. także: D. C zapczyń ska-K leszczyń ska, dz. cyt., s. 78.

(13)

• Ro z a l i a Wo j k i e w i c z •

O. Rajss [...] zażądał, by W yspiański nam alował samą postać bł. Salom ei. A gdy arty­ sta upierał się przy pierwszym swoim pomyśle, o. Rajss dał m alarzowi Rossowskiem u nam alow ać obraz tej błogosław ionej i w ystaw ić w oknie W yspiańskiego. Stąd żale i nieporozum ienia.56

W ładysław Ekielski, architekt od pow iedzialny za prace restauracyjne u Franciszkanów, odnotowuje we wspomnieniach, że konwent oprotestował aparycję m niszek, „twierdząc, że są za brzydkie, że kanony nie pozwalają um ieszczać w kościele nic szpetnego i żądał nowej kom pozycji, na której twarze byłyb y «ładniejsze», choćby bez tego ascetyzm u” 57. Z go d a okazała się niemożliwa. Po zanegowaniu podobizn Kingi i Johelet wykonał W yspiań­ ski pastel do kartonu z przedstaw ieniem b łogosław ion ej Salom ei (1902), a potem jego replikę (1904). Dzięki inicjatywie kolejnego przełożonego zgro­ madzenia franciszkańskiego, o. Karwackiego, w 1908 roku wykonano witraż i „now a” Salom ea została wm ontowana w okno prezbiterium 58.

Dlaczego zaproponowany przez artystę „portret” franciszkanek sklasyfiko­ wano jako „brzydki”, w ywołujący - zdaniem o. Rajssa - „wrażenia trupów”59? Zwyciężył tu raczej nie kanon, lecz konwencja, z którą nie zgadzał się W yspiań­ ski, której nie akceptowała też Zawistowska.

T Ł O W I E R S Z A

Postaci klarysek: Salomei, Jolanty i Kingi, sportretowane zostały przez arty­ stę z profilu w dolnej partii kartonu. Przyodziane w ciemne habity, z dłońm i na w ysokości piersi, kobiety „zdaw ały się stać lub z wolna kroczyć pogrążo­ ne w zadum ie i kontemplacji. Ich głow y o ascetycznych, białych twarzach i starczych rysach, zwrócone były w różne strony” 60 - zauważa W ojciech Bałus, jakby pod wpływem liryki młodopolskiej. Zdzisław Kępiński stwier­ dza natomiast: „Wyspiański ustawia je w szyku pochodnym dla podkreśle­ nia, że podejm ują one drogę powrotu ludzkości ku wyżynom ”61. To właśnie taką kom pozycję - ze względu na monotonny, określany przez M arię Pod- razę-K w iatkow ską jako typow y dla obrazowania sym bolistycznego, ruch 56 Tam że.

57 W. E kielski, W spom nienia o W yspiańskim, w: W yspiański w oczach współczesnych, red. L. Płoszew ski, 1 . 1, K raków 1971, s. 360 (cyt. za: W. B ału s, Sztuka sakralna K ra ­

k o w a ..., s. 121).

58 Zob. D. C z a p czyń sk a-K leszczyń sk a, dz. cyt. s. 59. Poprzed ni p o rtret Salom ei, au­ torstw a w spom n ianego W ładysław a Rossowskiego, został u su n ięty i um ieszczony w oknie w schodnim ram ienia krużganków .

59 Zob. O .A . K arw acki, dz. cyt., s. 78.

60 W. B ału s, Sztuka sakralna K rak o w a..., s. 135. 61 Z. K ęp iński, dz. cyt., s. 222.

(14)

pantom im iczny62 - m ogła mieć na myśli Kozikowska-Kowalik, kiedy przy­ w ołała incipit w iersza M niszki, szukając ilustracji dla wizji krakow skiego artysty.

Zawistowska w swoim lirycznym „witrażu” obrazuje franciszkanki rów ­ nież jako „przeczyste profile w kwefów obram ieniu”, lecz w odm iennej p o ­ stawie - na kolanach.

W edług projektu dominantę kom pozycyjną pola obrazowego stanow iły kwiaty: żółtej dziewanny i białych lilii63. W twórczości W yspiańskiego n a­ miętność do ornam entów roślinnych wiąże się przede wszystkim z „nurtem florystycznym” secesji64, jednak w kontekście dekoracji krakowskiej świątyni „wszechobecność” elementów kwiatowych stanowi wyraźne nawiązanie do charakterystycznego dla postawy franciszkańskiej umiłowania, wręcz ideali­ zowania m otyw ów świata przyrody. Ponadto, wskutek w prow adzenia ma- kroskopii, czyli powiększenia roślin do nadnaturalnych rozm iarów, „u zy­ skał artysta w ertykalizm kom pozycji po d kreślający gotycką konstrukcję świątyni” 65.

Niewiasty ukazane zostały pośród kwiatów w taki sposób, że m ożna o d ­ nieść wrażenie „nanizania klarysek na łodygi roślin”66 - zespolenia z nimi; kwiaty te „usytuowane były we wszystkich rzędach [ ...] ” 67. Na drugim , w y ­ konanym piórkiem szkicu, znajdującym się obecnie w M uzeum N aro d o ­ wym w Warszawie, postaci franciszkanek przedstawione zostały w odm ienny sposób, tworząc już nie szyk, ale pogrążoną w m odlitwie grupę; środkowa postać ukazana została frontalnie, dwie pozostałe z profilu68. W obu przy­ padkach W yspiański zrezygnował z sakralnych, wyidealizowanych, celowo „upiększanych” wizerunków świętych, stawianych za wzór przez „doktryny dziewiętnastowiecznej sztuki kościelnej” 69. Brak więc w obrazie klarysek estetyzacji: wzniosłości, gloryfikacji lub piękna. Są podkreślone bielą twarzy, starością postury i swoistego rodzaju „płaskością” przedstawienia: weryzm , asceza, ponurość, które w ychow an y na „estetyce idealistyczn ej” o. Rajss 62 Zob. M . Podraza-Kwiatkow ska, Symbolizm i sym bolika w poezji M łodej Polski. Teoria

i p ra kty k a , K rakó w 1994, s. 113 (rozdz. Postać).

63 Nota bene, kw iaty lilii znajdują się - obok kaczeńców - na w itrażu z w izeru n k iem błogosławionej Salomei, zdobią także pas ornam entalny ram ion transeptu i obrzeża okien w prezbiterium .

64 Zob. M . W allis, Secesja, W arszawa 1974, s. 10 5-114 . 65 J. Bojarska-Syrek, dz. cyt., s. 9.

66 W. B ałus, Sztuka sakralna K rak o w a..., s. 136. 67 Tam że, s. 135.

68 Tam że, s. 136. 69 Tam że, s. 138.

(15)

• Ro z a l i a Wo j k i e w i c z •

uznał za objawy „brzydoty” Znam ienne, że podobną interpretację wybrała Zawistowska, obrazując klaryski jako „wiotkie lilie, rozwite w m rocznych tum ów cieniu” Nieprzypadkowo.

Zgodnie z koncepcją „wiersza-żywota”, zasygnalizowaną już tytułem pier­ wodruku Z żywotów Świętych, tożsamym z nazwą książki ofiarowanej przez napotkanego w jaskini pustelnika, druga i trzecia strofa liryku nawiązują do najistotniejszych w biografii klarysek okoliczności - zachowania czystości cielesnej oraz złożenia ślubów zakonnych.

Jak bezcenne klejnoty wziął Je ród piastowy. W iotkie lilie, rozwite w m rocznych tum ów cieniu, Dziewice, wstręt czyniące ślubnemu pierścieniu, Przybrano w oblubienic ziemskich złotogłowy. Lecz Chrystus je od zmazy ustrzegł i od sromu, Jak pasterz białorune swe strzeże jagnięta - I po latach, dziewicze do swego w iódł domu.

Obie święte „wstręt czyniące ślubnemu pierścieniu” zostały w ydane za mąż za książąt z rodu Piastów. Święta Kinga „stoczyła walkę o zachowanie dziewictwa” 70 - nakłaniając swojego małżonka do wspólnego złożenia ślu­ bów czystości. W ten sposób zapisała się na kartach histo rii jak o postać „anielskiej cnoty” („bezcenny klejnot” ), a książę uzyskał przydom ek W sty­ dliwy71. Z kolei Jolenta, adorowana przez możnowładcę kaliskiego, również Bolesław a, decyzję o zam ążpójściu uzależniła od opinii swej siostry72. Po śm ierci m ężów „C h rystu s je od zm azy ustrzegł i od srom u”, obie kobiety, „wdziawszy na siebie szatę wdowieńską, przyjęły regułę drugiego rzędu św.

Franciszka i św. K lary”73.

Uważna lektura liryku skłania zatem do odm ówienia racji Kucharskiemu, który w id ział w yłączn ie estetyczną kreację w portretach św iętych kobiet Zawistowskiej: „Czuć, pisał on, że poetka traktuje je raczej po literacku, jako m otyw estetyczny, a ich wytężonego, niezwykle bujnego życia wewnętrzne­ go nie wyczuwa”74. Poetka nie porusza się po powierzchni - dokonuje nie­ bywałej kondensacji sensów. Porównanie - upostaciowienie kwiatu: „Siostry dwie białe”, czyli „wiotkie lilie” - zostało wprowadzone na zasadzie kontra­

70 Zob. Kinga, w: Twoje im ię..., s. 344.

71 Zob. Kinga, w: W ielka księga świętych, s. 262. 72 X.P. Pękalski, dz. cyt.

73 Tam że. Zob. Kinga, w: W ielka księga świętych, s. 263. 74 E. K uch arski, dz. cyt., s. 253.

(16)

stu do ciem ności: m rocznych cieni wypełniających tum75. Czyż nie jest to aluzja do w izji W yspiańskiego, w której sylw etki Salom ei, Johelet i Kingi w yłaniają się z roślinnych łodyg? Jasna barw a płatków projektowana była jako przeciw w aga kolorystyczna dla brązowych m nisich habitów, ciemnej, dolnej partii szkicu, a także mrocznego wnętrza franciszkańskiego kościoła. „Rozświetlającą” funkcję pełnią również atrakcyjne wizualnie m iodowe kw ia­ tostany dziewanny, która, ze względu na oryginalny kształt: wielkość i strze­ listość, przy jednoczesnym zachowaniu zwiewności formy, bywa w poezji czy m alarstwie utożsam iana z kobietą, kapłanką lub nim fą76. Z uwagi na sku­ teczność wstawiennictwa błogosławionych franciszkanek w rozmaitych choro­ bach (Jolenta nazywana była na przykład „Najlepszą Lekarką”, a także „Ś le­ pych o św iecicielką” 77), nie bez znaczenia pozostają także apotropeiczne, lecznicze, związane z wierzeniam i ludowym i, w łaściwości dziewanny78.

Wydawałoby się, że uwypuklając moralną doskonałość franciszkanek, uosa­ biających pobożność cenną jak „bezcenny klejnot”, Zawistowska posłużyła się typowym , nacechowanym wzniosłą sym boliką wyobrażeniem lilii jako: rośliny-nadziei, znaku bezgrzeszności duszy, szlachetności, a także czysto­ ści79. D obór takiego atrybutu rzeczyw iście wytycza krąg wzruszeń o cha­ rakterze duchow ym albo m istycznym , okazuje się jed n ak , że ta książęca roślina ma swoje m iejsce również w tradycji hagiograficznej polskich k lary­ sek. Potwierdza to kwerenda dokonana przez Ryszarda Knapińskiego, który podczas poszukiwań wizerunków obrazowych świętej Kingi i błogosław io­ nej Jolenty na przestrzeni wieków, dotarł do dokum entów zgrom adzonych w trakcie przygotowań do procesu beatyfikacyjnego Johelet, przeprowadza­ nego w latach 1776 -1779 . Na podstawie przeglądu obrazów wotywnych ko­ 75 Epitet „w iotkie” w tom iku z 1923 roku zastąpiono synonim em „w ątłe”. Kobiety utoż­ sam iane z rośliną lub przekształcające się w nią przypom inają bohaterki tłumaczonych przez poetkę „średniowiecznych” wierszy Tristana Klingsora (Dziewczęta - kwiaty). 76 „A po ugorach stoją dziew an ny [...], N iby kap łanki białej m arzan n y” - pisała Z a ­

wistow ska w w ierszu Lato (cykl Z e wsi). O znaczeniach tego kw iatu zob. I. Sikora,

D ziew anna, w: Łabędź i lira. Studia i szkice o literaturze M ło d ej Polski, Zielona G óra

2001, s. 15 ,16 oraz: tegoż, Sym bolika kw iatów w poezji M ło d ej Polski, Szczecin 1987. 77 P rzym io ty b łogosław ionej Jo lan ty z o stały w yp isan e na tablicy zaw ieszonej obok

obrazu kultowego z w izerunkiem świętej w nieistniejącej kaplicy klarysek w G nieź­ nie (kościół Franciszkanów), znanej wszakże z opisów z XVII w ieku (zob. Ks. R. Kna- piński, Święta Kinga i błogosławiona Jolenta w ikonografii polskich klarysek. Przedsta­

w ienia ikonograficzne polskich klarysek, w: P ani Sądecka. A ktualność Św iętej Kingi,

red. J. Zim ny, Sandom ierz 2000, s. 99). Cuda i uzdrow ienia dokonane przez Jolentę w ym ien ia w żyw ocie ksiądz Pękalski (zob. X.P. Pękalski, dz. cyt.).

78 I. Sikora, Łab ędź i lira ..., s. 14-15. 79 Tenże, Sym bolika kw iató w ..., s. 52.

(17)

• Ro z a l i a Wo j k i e w i c z •

m isja kanonizacyjna ustaliła, że błogosław ioną najczęściej ukazywano - po­ dobnie ja k jej siostrę, Salomeę80 - z „diadem em i prom ieniam i w okół głowy, z krzyżem w ręku lub krzyżem i lilią, niekiedy z pastorałem, otoczoną obło­ kami, w habicie swojego zakonu, trzym ającą księgę”81. Przedstawiano ją też niejednokrotnie w towarzystwie Chrystusa Ubiczowanego albo U krzyżowa­ nego, czasem z M aryją i innym i św iętym i82. Podobny obraz roztacza przed oczami czytelników, jak się okaże, ostatnia strofa wiersza.

Ponadto sem antyczny obraz dziewiczej niewinności uzupełnia w liryku Zawistowskiej biel kobiecych ciał. W pierwszej strofie pojawiają się „siostry dwie białe” oraz „przeczyste profile”, które w lekturze dosłownej sprawiają wrażenie niezwykle jasnych, nawet anemicznych. Odcień ten oddaje tonację kwiatowych płatków („biały jak lilia” ), dzięki czemu ulubiona barwa symbo- listów oraz secesji83 staje się kolorystyczną dominantą pola obrazowego, „tła” wiersza, czyli witrażu.

Tym samym interpretacja bieli jako barw y światła odbywa się w zgodzie z m łodopolskim paradygm atem ciała „odcieleśnionego”, niem aterialnego, m etafizycznego - sakraln ego84. Epokę tę fascyn ow ało ciało doznaw ane i doceniane „na drodze negacji”85, stąd zabiegi: „oczyszczania pola widzenia aż do zupełnego rozjaśnienia, aż do bezkoloru, w którym Nic tożsame jest ze W szystkim ” 86, predylekcja do karnacji barw y „m lecznej”, „przezroczystej”, „opłatkow ej” oraz - jak powiedziałby gw ardian o. Rajss - „trupiej”. Tenden­

cję tę akcentuje właśnie m etaforyczne utożsam ienie ciała i rośliny:

W yobrażen iow y krąg ciała-kw iatu , w zasadzie pow tarzający paradoksalne napięcia ciała-bieli, prowadzi w stronę spojrzenia na ciało jako na rozkładającą się materię, na trupa. W yobrażenia te związane są z platonizu jącym i [...] przekonaniam i o duszy jak o istocie człow ieka.87

Dlatego, przyglądając się klaryskom Wyspiańskiego, Wojciech Bałus spo­ strzega, że:

80 Ks. R. K n ap iński, dz. cyt., s. 91. 81 Tam że.

82 Tam że.

83 M . W allis, dz. cyt., s. 163. Zaw istow ska - i w tym m iejscu m ożna ju ż przyznać rację K u ch arskiem u - „ m aluje przede w szystkim , oddaje głów nie barw ę, rzadziej lin ię” (E. K u charski, dz. cyt., s. 250).

84 M . Stała, Pejzaż człowieka. M łodopolskie m yśli i w yobrażenia o duszy, duchu i ciele, K ra k ó w 1994, s. 252.

85 Tam że, s. 267. 86 Tam że, s. 224.

(18)

Tru pia biel tw arz y i staro ść p o sta ci k ob iecych w yraża „a scetyczn e pojm ow anie ciała”. Salom ea, K u negunda i Jolen ta ob u m arły dla św iata, ich ideałem stało się życie duchowe i coraz pełniej realizow ana tęsknota za istnieniem poza ziem skim p ad o łem .88

Delikatne, w iotkie lilie potraktow ał badacz jako sym bol schyłku życia, przem ijania, pasywności i nostalgii. Biały odcień płatków byłby zatem „k o ­ lorem żałobnym ”, barwą ciała „znikającego”, obumierającego. Analogicznie franciszkanki Zawistowskiej - eteryczne, uduchowione, pogrążone w „eks­ tatycznym śnieniu” i tęsknocie (o czym inform ują wersy pierwszej strofy) - sytuują się na granicy życia doczesnego i duchowego, zmuszone - tak jak

m niszki z inicjującego cykl sonetu zatytułowanego Święte - do w yboru p o ­ m iędzy ziemskim a niebiańskim Oblubieńcem.

Obraz wykreowany przede wszystkim dzięki symbolice lilii podsumowuje - zgodnie z klasyczną poetyką sonetu - ostatnia tercyna:

W ięc w ielbiły go Kinga i Johelet Święta, I kornie mu pod stopy słały, jak podnóże, Biczowanych swych piersi, krw ią ociekłe róże.

Jak rozum ieć wers, zbudow any przy użyciu typowej dla Zawistowskiej inwersji składniowej - opisujący umartwianie ciała różami? Praktyka ascezy, której „narzędziem” uczyniła Zawistowska różany kwiat, przywodzi na myśl nie tylko cierpienie C hrystusa ukrzyżowanego, ale też m ożliwość współod- czuwania bólu przez mękę. W ydaje się jednak, że gesty te są przede wszyst­ kim aluzją do praktyk ascetycznych założyciela zakonu Franciszkanów.

Uw agę czytelnika zw raca w spółob ecn ość róży i lilii. Z estaw ienie tych dwóch „znaków florystycznych” w prow adza dysonans m iędzy odm iennie w aloryzow anym i - sym bolicznym i, kolorystycznym i oraz em ocjonalnym i - aso cjacjam i. N a achrom atycznym „tle” pojaw ia się w yrazisty czerwony,

chrom atyczny akord, barw a kropli krw i oraz płatków kw iatu89, z którym wiąże się sem antyka m iłosna: od zm ysłowego erotyzm u (czerwony, szkar­ łatny kolor utożsam iano z pięknem , radością, m łodością, m iłością)90 po 88 Zob. W. B ałus, Sztuka sakralna K ra k o w a ..., s. 14 0 -14 1.

89 Podobną paralelę od n aleźć m ożna w śred n iow ieczu , w alegoryczn ym poem acie rycersk im R om an de la rose (O pow ieść o róży), w k tó rym , ja k pisze Z d z isła w K ę ­ p iński: „Pojaw ia się m otyw irysu , czyli lilii na bagnie, o zm iennych kolorach aż po błękit, oznaczający duchowość ostateczną. [...] I wówczas też, jak o sym bol szcze­ gólnie w zniosły, pojaw ia się «błękitna róża» - kw iat nigdy nie w idziany, a m ający oznaczać stan najw yższej szlach etności” (zob. Z. Kępiński, dz. cyt., s. 60).

90 M . R zep iń sk a, H istoria koloru w dziejach m alarstw a europejskiego, K raków 1983, s. 126.

(19)

• Ro z a l i a Wo j k i e w i c z •

uczucia platoniczne, uduchowione, wysublim owane (biała róża)91, łączone często z przeżyciam i natury religijnej. C iekaw ym zbiegiem okoliczności - chociaż w sposób mniej poetycki - na opozycji lilii i róży oparła sw oją re­ fleksję Kornelia Dobkiewiczowa, opisująca poczynioną przez błogosławioną Kingę decyzję o złożeniu ślubów dziewictwa. Tuż po sakram encie m ałżeń­ stwa:

w ynikła sprawa następstwa tronu, a stąd rozpoczęły się namowy, a nawet naciski na K ingę, by ponad l i l i ę n iew in n ości dziew iczej w yb rała r ó ż ę m ałżeństw a i m acie­ rzyństw a.92

Czyniąc z róży „krw ią ociekłej” narzędzie adoracji, znak ascezy (grecki źródłosłów słow a „asceza” asketes/askesis oznacza przecież „ćw iczący się”, ćwiczenie fizyczne93), Zawistowska przełamuje stereotypowe w m ło d o p o l­ skiej poezji wyobrażenie tego kwiatu jako symbolu zmysłowości, akcentując problem atykę przem ijania, trudów życia - naśladowania ofiarności Bieda­ czyny z A syżu

94.1

rzeczyw iście, Piotr Pękalski w spom in a na przykład, że asceza oraz umyślna rezygnacja z ziemskiego dobrobytu stanowiły podstawę egzystencji obu franciszkanek (ścisły post, uczciwa bogom yślność, um ar­ twianie ciała włosiennicą)95.

„Korną” chłostę, której poddają swe ciała Kinga i Johelet, m ożna również potraktować jako uobecnienie postaci Chrystusa, symbol Jego męki. W izeru­ nek błogosławionej Jolenty, „pogrążonej w ekstazie”, doznającej objawienia Ubiczowanego Chrystusa lub ukazanej „w m om encie adoracji przedm iotu swojego widzenia” 96, znany jest z XVII-w iecznej ikonografii97. Taki sche­ mat pow ielają również - o czym inform uje Knapiński - tablice wotywne oraz osiem nastowieczna i dziewiętnastowieczna grafika98.

91 I. Sikora, Sym bolika k w iatów ..., s. 43-51.

92 Zob. Kinga, dz. cyt., s. 262. Z . Bauer, A. Leszkiew icz, autorzy hasła słow nikow ego

Kinga w W ielkiej księdze świętych, nie podają wskazówek bibliograficznych dotyczą­

cych pochodzenia cytatu z w yp ow ied zi K ornelii Dobkiew ieżow ej.

93 Zob. W. K o paliń ski, Słow n ik w yrazów obcych i zw rotów obcojęzycznych, W arszawa 1967.

94 Kolor k rw i sym bolicznie wiąże się z męczeństwem i Duchem Św iętym , „na co w ska­ zuje liturgiczny «porządek barw» K ościoła katolickiego, uk ształtow an y u schyłku XII w iek u ” (por. I. Tokarski, Sem antyka barw we współczesnej polszczyźnie, Lublin 2004, s. 82, por. zwłaszcza rozdział Konotacje nazw odniesień prototypowych - barw y czerwonej: k rw i i ognia).

95 X.P. Pękalski, dz. cyt.

96 Ks. R. K n apiński, dz. cyt., s. 100 i n. 97 Tam że.

(20)

Jako się rzekło, obraz biczowania ciała kolcam i nawiązuje przede wszyst­ kim do średniowiecza. Przypom ina scenę „tarzania się” w cierniow ym krza­ ku; w taki sposób hołd Bogu oddaje św. Franciszek w wizji Jana Kasprowi­ c z a " , Tadeusza M icińskiego100. Różany krzew w ypełnia także kom pozycję witrażu W yspiańskiego z wizerunkiem Poverello, zaprojektowanego w roku 1897 i zamontowanego - przypom nijm y - w 1899 roku vis-à-vis okna prze­ znaczonego pierwotnie dla trzech klarysek101.

Praktyka ta, znana w tradycji franciszkańskiej, nie jest oczywiście autor­ skim pom ysłem K asprow icza czy W yspiańskiego, stanow i jed n ak novum w stosunku do źród eł ikon ograficzn ych oraz h istorii zapisanych w K wiat­ kach świętego Franciszka102. Poszukując zależności koncepcji estetycznych krakowskiego artysty od świadectw z przeszłości, Bałus natrafił na interesu­ jący odczyt Juliana Klaczki pod tytułem Święty Franciszek z Asyżu i gotycyzm włoski, wygłoszony w 1893 roku w Krakowie:

Pewnej n o cy ponurej i burzliwej św. Franciszek rzucił się nagi w krzak cierniowy, 0 kilka kroków od m ałego kościółka Portiuncula. C hciał tym sposobem poskrom ić 1 um artwić swoje zmysły. W tedy światłość wielka ogarnęła jego dziwne łoże, a krzak cierniow y zakw itnął m nóstw em róż najpiękniejszych. Św ięty zebrał ich dwanaście, sześć białych, sześć czerwonych.103

To bolesne wydarzenie miało miejsce w 1215 lub 1216 roku i nazywane jest przez historyków „cudem róż”, a „wspomina o nim jeden z tekstów pochodzą­ cych z pierwszej połowy XIV stulecia” 104, i chociaż w tradycji obrazowej wystę­ 99 J. Kasprow icz, H ym n św. Franciszka z Asyżu (pierw szy tytu ł Hym n na cześć bólu)

„C h im era” 1901, nr 3, s. 7-8.

100 T. M iciński, Stygm aty świętego Franciszka, w: tegoż, Poezje, oprać. J. Prokop, K ra ­ ków 1984, s. 174.

101 S. W yspiański, Św ięty Franciszek, w itraż w prezbiterium kościoła Franciszkanów w K rako w ie, 1897 (zob. W. B ałus, Sztuka sakralna K rak o w a..., il. 173). W yspiański ukazał doznającego stygm atów Biedaczynę frontalnie, w centrum kom pozycji, na tle ogromnego krzewu, którego splecione, różnobarwne gałęzie pną się od dolnej krawę­ dzi pola obrazow ego ku górze. N iespokojny, falu jący kształt łod yg stanow i najbar­ dziej w yrazistą form ę na obrazie, nieruchom a sylwetka zostaje „u w ikłan a” w pełen d yn a m ik i flo raln y układ . W górnej strefie w itrażu w yraźn ie w idoczne są kolce na łodygach. U stóp świętego, podobnie jak w hymnie Kasprowicza „ciernie zakw itły róża­ m i”: jednym pąkiem różowym i pięcioma żółtymi. Kwiat pnie się „pod stopy” Chrystusa ukazanego na skrzydłach serafina (por. W. Bałus, Wyspiański a tradycja..., s. 103 i n.). 102 Tam że, s. 106. Zob. także: Witraż ze świętym Franciszkiem , w: W. Bałus, Sztuka sa­

kralna K ra k o w a ..., s. 125-135.

103 J. Klaczko, Św ięty Franciszek z A syżu i gotycyzm włoski, „R o czn ik A kad em ii U m ie­ jętności w K rakow ie” 1892/3, s. 130 (cyt. za: W. Bałus, Wyspiański i tradycja..., s. 106). 104 W. Bałus, W yspiański i tradycja..., s. 106-107.

(21)

• Ro z a l i a Wo j k i e w i c z •

puje rzadko105, wiedzieli o nim W yspiański106 i Kasprowicz107 - obaj skrupu­ latne studiowali żywoty oraz legendy związane z postacią Poverello. Najprawdo­ podobniej „cud róż” znany był i Zawistowskiej, która przeniosła element z bio­ grafii św. Franciszka do poetyckiego portretu błogosławionych franciszkanek108.

D R O B N E Z A D O Ś Ć U C Z Y N I E N I E ?

Semantyczną dominantę „lirycznego witrażu” Zawistowskiej stanowi, tak jak w w izerunku klarysek W yspiańskiego, „ukazanie m om entu granicznego - ascezy, bladości twarzy” 109, a także artystyczna transpozycja aktu „oddania ciała na ofiarę w walce o czystość ducha” 110. Jego sym bolem - nieprzypad­ kowo - uczyniła Zawistowska czerwoną różę.

Zbudow anie wiersza na skontrastowanych wyobrażeniach dwóch kw ia­ tów, dwóch barw, dwóch reprezentacji życia duchowego i ziemskiego, uję­ tych w rodzaj ram y m ożliw ych w yb o ró w k ob iecych 111, służy przełam aniu „jednolitości” portretu franciszkanek, które w liryku Zawistowskiej jak gdy­ by „dzielą” jedną i tę samą biografię. W itraż - „tło” tej lirycznej miniatury, sym boliczny „rekwizyt” średniowiecza - pełni rolę nastrójotwórczą, ale także m im etyczną. Prow adzona w edług pow ziętych wcześniej założeń, uważna lektura sonetu um ożliw iła odkrycie jego spow inow acenia z „fran ciszkań ­ skim” dorobkiem W yspiańskiego. Sonet o błogosławionych klaryskach oka­ zał się niejako rekompensatą za odrzucenie części projektu artysty - poetyc­ kim dopełnieniem witrażu błogosławionej Salomei.

105 Tam że. 106 Tam że.

107 J. Szw em inów na, K asprow icz a średniow iecze, „K ro n ik a M iasta P oznania”, R. XIV, 1936, s. 53 i n.

108 W arto też o d n o to w a ć , że w K o ście le D o ln y m B a z y lik i w A s y ż u , nad W ie lk im O łtarzem , zbudow anym nad grobem p atron a św iąty n i, znajdują się freski Giotta (1315-1320 ) - a le g o rie ślu b ó w z a k o n n y c h , a w śró d nich w y o b ra ż e n ie U b ó stw a: „F resk ten przedstaw ia m istyczne zaślubiny Fran ciszka z Panią U bóstw a. Zw iązek ten błogosław i sam C h rystu s w obecności zastępu A niołów . W p raw ym rogu m ło ­ dzieniec, k tó ry ofiarow uje d ro gi płaszcz ubogiem u, jest z ap raszan y przez A n io ła w skazującego mu palcem Panią U bóstw a. W środku na dole dzieci i ujadające psy w ystępują przeciw Pani U bóstw a. C h łopiec u brany na czerw ono rzuca kam ieniem , pies, k tó ry jest tuż przy nim , nie przestaje szczekać. D ziecko ubrane na niebiesko pcha laską w iązkę kolców na bose nogi O blubienicy. I oto co się dzieje: Kolce za­ czynają rosnąć zm ieniając się w d rogocenny w i e n i e c z r ó ż i l i l i i , które jak b y koroną zdobią głowę Pani U bóstw a” (C. Troiano, A. Pompei, Assisi. P rzew odnik po

Asyżu. Rodzinne miasto świętego Franciszka, tłum . M . Korczak, A syż 2002, s. 43-44).

109 W. B ału s, Sztuka sakralna K rak o w a..., s. 141. 110 Tam że.

(22)

Salomea, Kunegunda i Jolenta,

fragment kartonu do witraża, 1897 (il. za: „A rchitekt” 1902, t. 3, nr 6, tabl. 27).

2. S. W yspiański, kartony do w itraży prezbiterialn ych w kościele

0 0

. Fran cisz­ kanów, żywioł ognia i trzy b ło g o sła w io n e k la rysk i, 1897 (il. za: „Architekt” 1902, t. 3, nr 6, tabl. 27).

(23)

• Ro z a l i a Wo j k i e w i c z •

3. S. Wyspiański, Błogosławiona

S a lo m e a , cz ęść k arto n u do

witraża kościoła

0 0

. Francisz­ kanów w K ra k o w ie , m iędzy 1897 a 1902, Muzeum Narodo­ we w Krakowie.

4. S. W yspiański, Święty Franci­

szek, część kartonu do witraża

kościoła

0 0

. Franciszkanów w Krakowie, między 1897 a 1902, M uzeum N arod ow e w W ar­ szawie (il. za: „Architekt” 1903, t. 3, nr 5, tabl. 27).

(24)

A B S T R A C T

A S i s t e r l y S o n n e t : K a z im i e r a Z a w i s t o w s k a ’ s Ki n g a i Jo h e l e t

a n d S t a n i s ł a w W y s p ia n s k i’s Bł o g o s ł a w i o n a Sa l o m e a

Kazim iera Zaw istow ska’s lirycal poem Kinga i Johelet contributes to a current d escribed as ‘Young P oland s M iddle A ges’ [średniow iecze m łodopolskie]. A s its interpretation evolves, it becom es apparent that apart from describing the lives o f the blessed Franciscan nuns, the poem form s a sym bolic com m entary to the iconographical program m e o f the Franciscan Church in K rako w - the stained-glass w indow s designed by S ta n isła w W ysp iań sk i. T h e son n et on the saint C la risse nuns is a sort o f com pensation for the rejection o f a part o f the artists design, com plem enting, w ith use o f p oetic m eans, the w in d o w e ffig y o f the blessed Salom ea. M oreover, creating a ‘portrait’ inspired by the stained- glass pane, Zaw istow ska follows the same road as e.g. Gustave Flaubert

(The L eg en d o f Sa in t Ju lia n the H o sp italler) or W alter Pater (D enys L’A uxerrois): constructing their stories, they anim ated’ the stories from

the G othic windows.

k e y w o r d s

Stanisław Wyspiański, Kazimiera Zawistowska, stained-glass window, Gothic stained glass, Franciscan Church in Krakow, rose, lily, Saint Francis,

Cytaty

Powiązane dokumenty

W czasie spotkań z Apostołami, Jezus wyjaśniał ponownie Swoją Naukę, umacniał ich wiarę, przygotowywał do głoszenia Ewangelii innym ludziom.. Czynił

Zadanie 7 - Wiedząc, że długość fali czerwonej wynosi 770 nm i znając prędkość światła w próżni, oblicz okres fali o tej długości.. Osoby chętne mogą zrobić Test 3 strona

Odpowiedź: Maciek może zbudować ……… takich wież... Ile

Upewnij się na następnej lekcji, czy wszystkie grupy wybrały temat, zastanowiły się, jakie mogą być źródła potrzebnych informa- cji, oraz wymyśliły sposób, w jaki mają zamiar

Materiał edukacyjny wytworzony w ramach projektu „Scholaris – portal wiedzy dla nauczycieli&#34;. współfinansowanego przez Unię Europejską w ramach Europejskiego

Wtedy jeszcze był ten gmach [siedziba „Sztandaru”] na Alejach Racławickich, który był ostoją [lubelskiego PZPR], a tu nagle plakaty „Solidarności”, tablica „Solidarności”.

Znany był ze swojego negatywnego nastawienia do wroga Rzymu – Kartaginy (starożytnego państwa położonego w Afryce Północnej). Dlatego każde swoje przemówienie wygłaszane

Prezydjum w stow arzy szen iach stałych... Przem