• Nie Znaleziono Wyników

"Freud a Bachtin" czy "Freud i Bachtin"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Freud a Bachtin" czy "Freud i Bachtin""

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

Bogusław Żyłko

"Freud a Bachtin" czy "Freud i

Bachtin"

Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 1 (37), 170-175

(2)

Z. Freud: T r z y r o z p r a w y z teorii seksualnej. Z piątego wydania n iem ieckie­ go przełożyli z upoważnienia autora dr med. L. Jekels i dr fil. M. Albiń- ski. Międz. Tow. Psychoan. Lipsk — Wiedeń — Zurych 1924.

Z. Freud: O psychoanalizie pięć o dczytów wygłoszonych na uroczystości dwudziestopięcioletniego jubileuszu założenia Clare U niversity w Worcester Mas. Z upow ażnienia autora przełożył na język polski dr L. Jekels. Lwów 1911.

Z. Freud: W stęp do psychoanalizy. Przekład S. Kempnerówny i W. Zaniewi- ckiego. Wyd. 3. W arszawa 1958.

Z. Freud: Wizerunek własny. Przełożył dr H. Załszupin. Warszawa 1936. Fragm enty książki Bachtina o poetyce D ostojewskiego cytowane są według przekładu polskiego: M. Bachtin: P roble m y poetyki Dostojewskiego. Prze­ łożyła N. M odzelewska. Warszawa 1970.

Danuta Danek

„Freud

a

Bachtin” czy „Freud i Bachtin”

P rz y k ro m i bardzo, że w praw iłem D an utę D anek w sta n głębokiego p rzy g n ęb ien ia i sm u tk u . Proszę jed n a k w ierzyć, że nie leżało to w m oich zam iarach. Sam po p rzeczy tan iu a rty k u łu D a n u ty D anek nie poczułem się zbyt przygnębiony, choć powodów k u tem u nie b rakow ałoby. Bo oto z te k stu a u to rk i do­ w iedziałem się w reszcie, kim jestem . Po pierw sze — oszustem , k tó ­ ry „w pro w ad za w b łąd c z y te ln ik a ”, przem ilcza i przeinacza źródła. B rak m i rzeteln ości, a n ade w szystko pow agi. (Pow aga bez w ą tp ie ­ nia jest c e n tra ln ą w arto ścią w system ie aksjologicznym D a n u ty Danek). Je ste m rów nież fałszerzem m yśli B achtina, p ostęp u ję w ogóle niezw y k le p erfid n ie — u d a ją c p rzyjaciela, „w ym ierzam te ra z policzek jego pam ięci” . (Nie w iem , na jak iej podstaw ie p rz y j­ m u je m nie D a n u ta D an ek w poczet — fałszyw ych co p raw d a — en tu z jastó w i czcicieli B achtina).

Po d ru g ie — n ih ilistą, ślep y m i głuchym „wobec w y zn aw any ch i zaśw iadczonych p rzez B ach tin a w a rto śc i”. D a n u ta D anek jest zgorszona m oim b rak ie m ta k tu , „to nem pretek cjo naln ego poucza­ n ia ”, „obezw rażliw ieniem h u m an isty c z n y m ”, b rak iem e le m e n ta r­ nego szac u n k u d la om aw ian y ch m yślicieli itd.

I w reszcie, po trzecie, okazałem się ig n orantem , k tó ry nie jest w sta n ie rozpoznać, „co jest F re u d a, a co jest o F re u d zie ”, nie zna podstaw ow ych F reu d o w sk ich pojęć i w d o d atk u nie o rie n tu je się n a w e t w sem io ty czn ej i logicznej p ro blem atyce streszczeń. Rzecz jasna, D a n u ta D an ek re p re z e n tu je te w szystkie w arto ści — m o ra l­ ne i n au k o w e — k tó ry c h zaprzeczeniem jestem ja. Chociaż dziwić może fak t, że ta k ą „podsum ow ującą c h a ra k te ry s ty k ę ” w y staw ia

(3)

m i osoba, k tó ra nie tylko zna, lecz i stosuje w życiu nau k ę swego N auczyciela.

Myślę, że zadziałały tu pew ne odruchy em ocjonalne i one to s p ra ­ w iają, że w a rty k u le D an u ty D anek raz po raz p rzeb ijają się k a ­ znodziejskie zaśpiew y. Pozostaw m y jed nak n a boku m o ralizato r­ stw o a u to rk i i zw róćm y uw agę n a m ery to ry czną stro n ę arty k u łu .

Zasadza się ona n a dwóch ■— n iestety , nie m ożna oprzeć się w ra ż e ­

niu, że z góry p rz y ję ty c h — tezach. Po pierw sze, D an u ta D anek u siłu je za w szelką cenę zakw estionow ać B achtinow skie auto rstw o książki Friejdizm, i po drugie — udowodnić, że m iędzy B achtinem a F reu d em nie było żadnych m om entów spornych, lecz w p ro st p rze­ ciw nie: to F re u d był w łaśnie w ielkim in sp irato rem m yśli B achtina. Z atem n a jp ie rw jeszcze ra z w spraw ie au to rstw a książki Friejdizm. P rz y p isu jąc ją B achtinow i, opierałem się przede w szystkim n a a r ty ­ kule W. W. Iw anow a, w k tó ry m jego au to r bez żadnych zastrzeżeń odw oływ ał się do F riejdizm u jako do dzieła B achtina. W ydaje się, iż w ażne są tu rów nież pew ne okoliczności. Otóż a rty k u ł Iw anow a, będący prób ą całościow ej oceny w kładu B achtina do n au k i w spó ł­ czesnej, o tw iera VI tom prac sem iotyków z T a rtu i M oskwy, k tó ry w całości był d edykow any B achtinow i z okazji 75 rocznicy jego urodzin. P rzy p is pierw szy w a rty k u le Iw anow a inform uje, że jest on (tj. arty k u ł) „przerobionym i rozszerzonym tek ste m re fe ra tu wygłoszonego w g ru d n iu 1970 r. na posiedzeniu zespołu lingw istyk i s tru k tu ra ln e j p rzy L a b o rato riu m L ingw istyki M atem atycznej MGU, k tó re było poświęcone jubileuszow i B ach tin a” 1.

Je st rzeczą m ało praw dopodobną, że B achtin nie w iedział o tym . Skoro zaś nie oponow ał przeciw postępow aniu Iw anow a, to znaczy, że zgadzał się na u jaw n ien ie przezeń autentycznego a u to rstw a in ­ teresu jący ch n as tu książek.

D a n u ta D anek s ta ra się n ato m iast rozerw ać w szelkie zw iązki B ach­ tin a z F riejdizm em . N apisał ją po p ro stu tajem n iczy „k toś” — „ktoś sn u je rozw ażania w książce Friejdizm ”, „ktoś m ówi w książce

Friejdizm ” itd. Zw iązków ty ch zanegow ać jed n ak całkow icie się

nie da, przeczyłoby to bow iem oczyw istym faktom . D latego też D a n u ta D anek zw ala w szystko n a „w staw ki i zm ian y ” , jak ie m ieli w prow adzić jego uczniow ie, w ypaczając w te n sposób poglądy swego m istrza. Załóżm y naw et, że m am y tu coś podobnego do h i­ storii, jaka p rzy d a rz y ła się K u rso w i ję z y k o z n a w s tw a ogólnego F. de S a u ssu re ’a. W ty m o statn im p rzy p a d k u ju ż od pół w ieku iluż to uczonych tru d ziło się, by dotrzeć do autenty czneg o bloku poglądów szw ajcarskiego lingw isty.

D a n u ta D anek wie od raz u i to w ie z góry, co jest B achtina, a „co

1 W. W. Iwanow: Znaczienije idiej M. M. Bachtina o znakie, w y sk azy wanii i dialogie dla sowriem iennoj siemiotiki. „Trudy po Znakowym Sistiem am ” VI Tartu 1973.

(4)

a u to rstw a B ach tin a być nie m oże”, zarzucając mi, że „p rzyw o łuję p rzede w szystkim w łaśnie w staw k i i zm ian y ” . Z dum iew ające! W ie­ dzieć, co należy do B achtina, a co jest uczniow skim i in terp o lacjam i bez czy tan ia książki!

N ależy raczej zgodzić się z Iw anow em , że b y ły to w staw k i i zm iany niew ielkie, ograniczające się głów nie do s tru k tu ry pow ierzchniow ej tekstów . Za ty m p rzem aw ia rów nież porów nanie książki F orm aln yj

m ietod w litieraturow iedieniji z jej d ru g ą w ersją, k tó ra ukazała

się w ro k u 1934 pod ty tu łe m Form alizm i form alisty. P rz y zasad­ niczej tożsam ości treści różnią się one znacznie n a płaszczyźnie frazeologii: w e rsja późniejsza jest znacznie agresy w niejsza i jest — m ów iąc słow am i D a n u ty D anek — b ardziej m ilita rn a . R ów nież re d a k to rz y o statn io w ydanego tom u pism J u r ija T ynianow a są zdania, że książki, o jakich m ow a, zasadniczo o p ierają się n a po­ m ysłach B ach tin a 2.

P rócz ty c h sk ąp ych źródeł pozostają jeszcze sam e tek sty . Mówią one w y raźn ie o sw oim pochodzeniu — w y starczy np. zestaw ić od­ pow iednie fra g m e n ty dotyczące jak iejś jednej kw estii, by się o ty m przekonać.

* * *

M ówiąc o zw iązkach B ach tin a z F reud em , D a­ n u ta D anek jednoznacznie p rzy p isu je tw órcy psychoanalizy rolę w ielkiego in sp irato ra. I nie tylk o w sto su n k u do B achtina, gdyż — jak pisze p a te ty cz n ie — wobec „Freudow skiego geniuszu nie po­ został o b o jętn y żaden z w ielk ich h u m an istó w X X w .” T ra k tu je ona w ręcz dzieło F re u d a i dzieło B ach tin a jako całości w zajem nie u zu ­ p ełn iające się, pozostające w jakim ś sto sun ku k om plem entarności. W edług n iej bow iem , „to czego dokonał F re u d dla rozum ienia w tym zakresie człow ieka biograficznego, tego B achtin dokonał dla ro zu ­ m ien ia k u ltu ro w e j, a w szczególności litera c k ie j eksp resji człow ie­ ka n a obszarze k u ltu ry e u ro p e jsk ie j” .

Nie trz e b a dodaw ać, że tak ie postaw ienie sp raw y jest ta k w ielkim uproszczeniem — że m ało m a w spólnego z fak ty czn y m stan em rze ­ czy. W swoim tek ście w y raziłem sugestię, że m iędzy B achtinem a F re u d em istn ieje coś w ro d za ju „zw iązku przez n eg ację” lu b — co m oże je st tra fn ie jsz e — „tw órczej z d ra d y ” . W każdym bądź r a ­ zie obraz zw iązków B achtin a z teo rią F re u d a — szczególnie, gdy w yjdzie się poza Friejd izm — jest o w iele bardziej złożony, by m oż­ na było po przestać n a d e k la raty w n y c h przecież stw ierd zen iach o „ ro ­

boczej” zażyłości B a c h tin a z m yślą F reu d a.

2 J. Tynianow: Poetika. Istorija litieratury. Kino. Moskwa 1976, s. 510. P rzy­ pis e głosi: „Jak w iadom o książka M iedwiediew a odzwierciedliła poglądy Bachtina”.

(5)

Oczywiście k ry ty k a w w yko n an iu B achtina nie była nigdy k ry ty k ą likw id ato rsk ą. Nie była tak ą i wobec F reu da. B achtin przeczytał F re u d a w kontekście w łasnych u staleń teo retyczn ych — przede w szystkim w kontekście w łasnej teo rii znaku, będącej z kolei k a ­ m ieniem w ęgielnym dla jego koncepcji k u ltu ry . J a k słusznie z a u ­ w aża J. L alew icz — i uw aga jego odnosi się nie ty lk o do dzieł literack ich — „k o ntek st le k tu ry prow adzi oczywiście do u w y p u k ­ lenia p ew nych aspektów utw o ru kosztem in n y ch ” 3.

Z tego w łaśnie w zględu streszczenie podstaw psychoanalizy, jakie czytam y w e Friejdizmie, jest (z konieczności być m usi) w jakim ś stopniu „stro n n icze” . W swoim referacie o te j nieu ch ro n n ej „ stro n ­ niczości” nie w spom inałem (i nie in te rp re to w a łe m jej), k o n c e n tru ­ jąc się głów nie n a w yeksponow aniu rezu ltató w sem iotycznej le k ­ tu ry prac F reu d a, dokonanej przez B achtina, i ograniczając w ła ­ sn y ak tu alizu jący k o m en tarz do niezbędnego m in im u m 4. W idzę teraz, że był to błąd, gdyż D an uta D anek — nie zn ająca n a jw i­ doczniej Friejdizm u — organizując w ielką obronę F reu d a, w y rz u ­ ca mi nieznajom ość e lem en tarn y ch zasad psychoanalizy i staw ia

pod znakiem zap y tan ia adekw atność m ojej relacji. (A sw oją drogą, jak m ożna skutecznie spraw dzić i ocenić streszczenie bez porów ­ n y w an ia go z tek stem streszczanym ?)

D a n u ta D anek, inscenizując obronę F reu d a i poszukując m ożliw ych „św iadectw zażyłości” B achtina z jego m yślą, nie cofa się przed n ajd alej idącą m odernizacją jego poglądów i jego m etody. P o w ­ s ta je w ogóle p arad o k saln a sytu acja. W ygląda na to, że D a n u ta D anek w im ieniu B achtina polem izuje z au torem książki Friejdizm o rolę F reudow skich odkryć dla psychologicznych, lite ra tu ro z n a w ­ czych i kulturo log iczn ych koncepcji Bachtina.

Pod jej piórem F re u d przeistacza się w zupełną alfę i om egę w spółczesnej n auk i — „w szystko z Niego” . W a rty k u le jej w iele m iejsca zajm u je przy taczanie rozm aitych tw ierd zeń w spółczesnej

8 J. Lalewicz: Mechanizmy kom unikacyjne «twórczej zdrady». „Teksty” 1974 nr 6.

4 Lektury takie często są podejmowane obecnie. Por. sprawozdawczy arty­ kuł E. S. Bar: Psychoanalysis and Semiotics. „Sem iotica” vol. 16 1976 nr 4. Ze znanych mi bezpośrednio prac najw ięcej nowych spostrzeżeń znaleźć m oż­ na w artykule E. Benveniste’a Uwagi o roli ję zy k a w teorii Freuda (IX roz­ dział jego książki Problème de linguistique générale. Paris 1966 Gallimard). Benveniste m. in. pisze: „materiałem dla psychoanalityka jest to, co mu m ó­ wi chory. Psychoanalityk bada pacjenta w trakcie rozmów, które tamten prowadzi, obserwuje chorego w jego językow ym «mitotwórczym» zachowaniu i poprzez tę m owę chorego do niego powoli przebija się inna mowa, którą będzie m usiał wyjaśnić, — mowa związana z kompleksem, ukrywającym się w nieświadomości. (...) W ten sposób cały proces — od pacjenta do p sy ­ choanalityka i vice versa — realizuje się ty lk o za pośrednictw em j ę z y k a ” (podkr. B. Z.). (Korzystam z przekładu rosyjskiego — Moskwa 1974, s. 116). N ie dla w szystkich zatem jest wiedzą potoczną, że koncepcja Freuda „ufun­ dowana jest w pierwszym rzędzie na analizie bezsłownej m owy ciała”.

(6)

astronom ii, fizyki, biologii — są to najczęściej „re w ela cje ” za­ czerpn ięte z p o p u larn o n au k o w y ch o pracow ań — k tó re m a ją być analogiczne do o dkryć F re u d a i w ręcz św iadczyć o jego a n ty c y p u ­

jącej roli. A u to rk a nie w aha się p rzed obdarzeniem F reu d a

w spółczesną św iadom ością m etodologiczną („m odelow e m yślenie

m etodologiczne”), m im o że ta k a in te rp re ta c ja term in ó w psycho­ an ality czn y ch (Id, Ego, Superego) nie m ieści się w „kontekście m a­ c ie rzy sty m ” psychoanalizy 5.

N ieodparcie n asu w a się przypuszczenie, że u p o d staw rozum ow ania D a n u ty D anek tk w i n a stę p u jąc a u k ry ta przesłanka: „w ielki B ach- tin nie mógł przeoczyć w ielkości F reu d a, jeden geniusz nie mógł nie zauw ażyć i nie uznać genialności drugiego” . S tąd te p ea n y na cześć F re u d a i te gorączkow e w ysiłki, by skojarzyć z nim B ach- tina. W ysiłki, k tó re — w b re w pozorom — w niew ielk im tylko sto p ­ n iu dotyczą m ojego spraw ozdania. M ożna chyba powiedzieć, że te ­ m at B a chtin — Freud, u jm o w an y w całej jego złożoności — tzn . z u w ­ zględnieniem w s z y s tk ic h dzieł a u to ra Problem ów p o e ty k i Dosto­

jewskiego, nadal czeka n a o pracow anie. Nie ulega w ątpliw ości, że

p ro b le m aty k a podniesiona p rzez F re u d a by ła w ażn a dla B achtin a (w in n y m w y p a d k u nie pośw ięcałby m u całej rozpraw y). T rudno w szakże zgodzić się n a obraz, jaki m a lu je D a n u ta D anek, k tó ry p rze d staw ia w yłącznie F re u d a jako s tro n ę czynną.

* * *

D a n u ta D anek w y tw o rz y ła sobie obraz B ach­ tin a jako łagodnego św iątobliw ego starca, o k tó ry m m ożna się w y ­ pow iadać tylko hag io g raficzn y m tonem . N iezbyt w iadom o, jaki sens w k ład a ona w fo rm ułę B achtinow ską „dialogow e obcow anie” . Na pew no B ach tin nie b y ł k ry ty k ie m nihilistycznym . Nie był dogm atykiem i nie był też rela ty w istą . W ydaje się, że m yśl B ach­ tin a k ształto w ała się nie — jak pisze D a n u ta D anek — z dala od „w rzaskliw ego targ o w isk a św ia ta ” , ale w łaśn ie w polem ikach i spo­ rach.

N ależał on do m yślicieli dążących do jedności, swego ro d zaju m o- nizm u. W ypracow ać ją m ógł przede w szystkim w tra k c ie o stry ch n ieraz polem ik, w k tó ry c h jego p a rtn e ra m i byw ali n ajw y b itn ie jsi przed staw iciele n a u k i eu ro p ejsk iej — F reu d, klasy cy h u m an isty k i niem ieck iej z D ilth eyem na czele, tw ó rcy now oczesnego języ k o ­ zn aw stw a i in. J u ż sam w y b ó r przeciw ników m oże św iadczyć o w ażkości i w ielkości zam ierzeń B achtina. P ro b lem aty k ę, jaką oni w nosili, nie w łączał w postaci gotow ej do swego system u,

6 Zob. J. R eykowski: Metodologiczne proble m y psychologii współczesnej. War­ szawa 1964, s. 200—209.

(7)

lecz p rzetw arzał, „przedefiniow yw ał” ją w ram ach swej „ k u ltu ­ rologii”. P oszukiw ał on jed no litej podstaw y dla rozum ienia róż­ n y c h zjaw isk — od problem ów psychiki, języka, g a tu n k u lite ra ­ ckiego po zagadnienia dynam iki k u ltu ry .

P rzy k ład em sty lu polem iki B achtina może być ro zp raw a zam iesz­ czona w tom ie (jest on p rzyw oływ any przez D anutę D anek ró w ­ nież w c h a ra k te rz e p rzykładu) W oprosy litieratury i estietiki (Moskwa 1975) i zaty tu ło w an a Problema sodierżanija, matieriała

i f o r m y w słowiesnom chudożestw iennom tw orcziestw ie lub sk ró ­

cona w e rsja tej ro zp raw y opublikow ana w zbiorze a rty k u łó w ,,K ontiekst — 73” (M oskwa 1974). B achtin w y stęp u je w niej przeciw p ew nym ogólnoestetycznym tw ierdzeniom , k tó re p o jaw iają się w pracach przedstaw icieli tzw. rosyjskiej szkoły fo rm aln ej. P ole­ m ika z n im i o rganizuje w łaśnie tę rozpraw ę i m ożna w niej zoba­ czyć, jak rzeczyw iście w ygląda to „dialogowe obcow anie z m yślą cudzą” . P od adresem form alistó w p ad ają w niej tak ie słowa, jak „ p ry m ity w iz m ”, „nihilizm ” , „sekciarstw o” itd. Mimo ty c h niezw y k­ le ostry ch w y rażeń nie m ożna jed n a k powiedzieć, że B ach tin w ogóle p rzek reśla zagadnienia, k tó re oni postaw ili. P rzy zn aw ał im w ielkie znaczenie i kreśląc w końcu la t sześćdziesiątych n a jb a rd zie j ży w o t­ n y i w ażny n u rt w ro sy jsk iej i radzieckiej tra d y c ji lite ra tu ro z n a w ­ czej, w y m ienia obok P o tieb n i i W iesiełowskiego nazw iska T y n ia- now a, Tom aszewskiego, E ichenbaum a 6. Jego w łasna teo ria lite r a tu ­ r y dużo zaw dzięcza k ry ty c z n ej lek tu rze p rac form alistów . P odob­ nie było z p racam i F re u d a i jego uczniów.

I jeszcze jed n a spraw a. D an u ta D anek pisze, że B achtin był „ oso­ bowością żyjącą w W ielkim Czasie” . Myślę, że odpow iedniejszy w ty m m iejscu byłb y n a stę p u jąc y frag m en t z w iersza F. T iutcze- w a:

Błazen, kto posietił siej mir W jego min u ty rokow y je!

Bogusław Ż yłko

A l le g r o e o n f u o c o

W śród a rty k u łó w pom ieszczonych w p ierw ­ szym tom ie antologii W prow adzenie do n a u k i o teatrze uw agę m o­ ją zw rócił in sp iru ją c y szkic Zbigniew a Raszewskiego, pośw ięcony podstaw ow ym problem om p a rty tu ry te a tra ln e j i jej języka 1. A utor,

6 M. Bachtin: Smielieje pol’zow atsia wozmożnostiami. „Nowyj M ir” 1970 nr 11. 1 Z. Raszewski: Party tura teatralna. W: Wprow adzenie do nauki o teatrze.

Cytaty

Powiązane dokumenty

For a given pair of receivers, the causal and acausal parts of the correlation function contain the same element of the scattering matrix (by reciprocity) but different elements of

In more collaborative approaches between these scholars and researchers from the natural sciences, the interaction between the two over the period of various months, allowed for

voor het openen 1500-1600 mm vóór de deur wanneer geen ruimte naast de slotzijde beschikbaar is, 1400 mm wanneer 300 mm naast de slotzijde beschikbaar is, of 1100 mm vóór de deur

Sługa Boży, modląc się o pomyślność ojczyzny, zachęcał również do pamięci modlitewnej za tych, którzy sprawowali rządy w

It may be seen as a change in the system that has had a positive effect on construction and investment levels (albeit in a time of general decline in levels of social

Dla nas najistotniejsze będzie wskazanie na dwa sceniczne wyob- rażenia ilustrujące wstyd pierwszych Rodziców w scenach po do- konaniu grzechu pierworodnego oraz

W języku ukraińskim strach określany jest również poprzez inne stany emocjo­ nalne — swoiste „odmiany” lub „odcienie” gradacyjne strachu, rozróżniane w zależ­

Pojęcie środowiska uzyskuje czytelny sens jedynie wówczas, gdy dostrzega się w tezie Bachtina przywoływaną już formułę H um boldta: słowo to nie ergon, lecz