• Nie Znaleziono Wyników

Sprawa dziennika socjalistycznego w Galicji w latach 1897-1899 w świetle korespondencji Ignacego Daszyńskiego i Witolda Jodko-Narkiewicza

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Sprawa dziennika socjalistycznego w Galicji w latach 1897-1899 w świetle korespondencji Ignacego Daszyńskiego i Witolda Jodko-Narkiewicza"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Myśliński, Jerzy

Sprawa dziennika socjalistycznego w

Galicji w latach 1897-1899 w świetle

korespondencji Ignacego

Daszyńskiego i Witolda

Jodko-Narkiewicza

Rocznik Historii Czasopiśmiennictwa Polskiego 3/2, 155-161

(2)

JERZY MYŚLIWSKI

SPRAWA DZIENNIKA SOCJALISTYCZNEGO W GALICJI

W LATACH 1897— 1899 W ŚWIETLE KORESPONDENCJI

IGNACEGO DASZYŃSKIEGO I WITOLDA JODKO-NARKIEWICZA

Począw szy od 1892 r. ukazywał się w K rakow ie organ socjaldem okracji gali­ cyjskiej — „Naprzód”, początkowo jako dw utygodnik, zaś od 1895 r. jako tygodnik. D zieje tego pism a, a zwłaszcza jego początki, zostały już w literaturze h isto­ rycznej dostatecznie o św ie tlo n el. Omówiono także dość dokładnie problem prze­ kształcenia „Naprzodu” w dziennik w r. 1900. N atom iast w zm iankow ano dotąd jed y­ n ie przejęcie po w yborach 1897 r. przez socjalistów galicyjskich „Dziennika Kra­ kow sk iego”, które to przedsięw zięcie upadło z powodu trudności finan sow ych 2. Mo­ m ent b ył jednak dość ciekaw y i w ydaje się, iż warto przyjrzeć się bliżej kulisom spraw y, tym bardziej że rzutuje ona w sposób bardzo charakterystyczny na sto­ sunki panujące pom iędzy socjaldem okracją galicyjską a PPS zaboru rosyjskiego. „Dziennik Poranny”, którego pierw szy numer ukazał się w grudniu 1895 r., przem ianow any następnie z końcem stycznia 1896 r. na „Dziennik K rakow ski”, uka­ zyw ał się do 22 lipca 1897 r. pod redakcją W ilhelm a Feldm ana. Jak w spom inał Leon W asilew ski, „Dziennik” odzw ierciedlał „nastroje najradykalniejszego odłam u in te­ ligen cji m iejscow ej sym patyzującej z ruchem socjalistycznym ” 3, choć pism o nie w ystępow ało na zewnątrz jako socjalistyczne. W redakcji pracowała m. in. Zofia D aszyńska i inni socjaliści, a W asilew ski stał się jego w spółpracow nikiem . P isyw ał ■on korespondencje z Górnego Śląska, który w ów czas odw iedził.

„Dziennik” n ie b ył zbyt ciekaw ie redagowany; pod w zględem układu nie odbie­ g ał od schem atów galicyjskich. N atom iast w treści gazety spotkać m ożna było m. in. cały szereg w iadom ości, których czytelnik prasy galicyjskiej próżno szukałby w in­ nych pism ach.

Choć „D ziennik” posiadał sw oich w spółpracow ników w zaborze rosyjskim (był nim także Andrzej N iem ojew ski), jednakże, zapew ne skutek trudności finansow ych, w iększość m ateriału z K rólestw a Polskiego nie była oryginalna. I tak, na 34 w zm ian­

ki i artykuły o zaborze rosyjskim w latach 1895—1897, 10 pochodziło z „Przeglądu W szechpolskiego”, .14 z „Dziennika Poznańskiego”, 2 z petersburskiego „Kraju”,

1 Por. J. B u s z k o Polskie czasopisma socjalistyczne w Galicji, „Zeszyty Pra­ soznaw cze”, 1961, nr 3/2, s. 29—35, oraz t e n ż e , W alka „Naprzodu” z cenzurą, tamże, 1960, nr 5/6, s. 120—129.

2 J. B u s z k o , Polskie czasopisma socjalistyczne..., s. 34.

3 A rchiw um Leona W asilew skiego. Pam iętnik (Biblioteka Narodowa, Dział Rę­ kopisów , A 4751, k. 9).

(3)

156

J E R Z Y M Y S L IŃ S K I

1 z „Tygodnika Poznańskiego”, 3 powtórzono za prasą rosyjską, a tylko 4 ty tu ły to opracowania oryginalne. Mimo to z początkiem 1897 r. „D ziennik” posiadał w Ga­ licji około 1200 abonentów. „Dziennik K rakow ski”, jak zresztą i socjalistyczny „Na­ przód”, do 1903 r., z przerwą w okresie stanu w yjątkow ego w r. 1898, drukow ała Drukarnia N arodow a w K r a k o w ie4.

Tym czasem istn iejąca w K rakow ie od końca 1895 r. sekcja Związku Zagranicz­ nego S ocjalistów Polskich zaproponowała Centralizacji ZZSP i CKR PPS w ydaw a­ nie w K rakow ie kw artalnika socjalistycznego. Nie w szyscy członkow ie sekcji b yli zgodni co do użyteczności planow anego przedsięwzięcia, a m. in. M alwina Posner- G arfeinowa b yła zdania, że pism o nie będzie m iało w K rakowie w id oków powodze­ nia, poniew aż „socjalizm znajduje się [w Galicji] na tak niskim szczeblu, że dzia­ łać trzeba po prostu z dnia na dzień, i to najgrubszym i środkami agitacyjnym i”. Zdaniem Garfeinowej Galicji potrzebne b yły głów nie broszury i przede w szystkim dziennik so cja listy czn y 6. Zresztą B.A. Jędrzejow ski w im ieniu Centralizacji ZZSP stw ierdził, iż k ierow nictw o PPS „stanowczo nie życzy sob ie” proponowanego kw ar­ talnika, m ając zapew ne także na uwadze fakt, iż pism o n ie m ogłoby być dokładnie kontrolow ane ze w zględu na oddalenie od centrum w ydaw niczego P P S 6.

Tym czasem jeszcze na początku 1897 r. zaproponowano Ignacem u D aszyńskie­ m u nabycie „Dziennika K rakow skiego”. Z propozycją w ejścia do spółki redakcyj­ nej zw rócił się D aszyński do k ierow nictw a PPS za pośrednictw em m ieszkającego w tedy w e L w ow ie W itolda Jodki-N arkiew icza. W propozycji D aszyński d ow o d ził7, iż po połączeniu 2200 abonentów „Naprzodu” 8 i 1200 „Dziennika K rakow skiego” m ożna liczyć na początek co najm niej 1200—1500 odbiorców. Do przejęcia „Dzien­ n ika” potrzeba jednak było sum y 10 000 zł, przy czym D aszyński sądził, iż znaczną jej część uda się uzyskać od PPS. O biecyw ał przy tym dać nowem u dziennikowi sw oją firm ę i w ogóle bardzo optym istycznie zapatryw ał się na jego przyszłość. Jednakże do 22 lipca 1897 r., a zatem przez okres 5 m iesięcy po tej propozycji, nie nadeszła żadna odpowiedź i D aszyński kategorycznie domagał się zajęcia przez kierow nictw o P P S stanow iska w tej spraw ie zastrzegając, że w w ypadku odpow ie­ dzi negatyw nej zwróci się o pomoc w szędzie, „gdzie to tylko będzie m ożebnem ”.

W tym stanie rzeczy Jodko-N arkiew icz zaproponował rozpisanie składek na przyszły dziennik pod w arunkiem , że pism o będzie także uw zględniać in teresy PPS. Dotąd bow iem „Naprzód” n ie in teresow ał się niem al zupełnie problem atyką ruchu socjalistycznego w K rólestw ie, zam ieszczając jedynie po kilka w zm ianek w ciągu roku na ten temat. Mimo to PPS zakupow ała do kolportow ania w K rólestw ie p ew ­ ną liczbę egzem plarzy „Naprzodu”, b yły to jednak ilości nie przekraczające 500— 1000 egz. rocznie.

Jodko-N arkiew icz nie był zresztą pew ien, czy przedsięw zięcie się uda, i w

łaści-4 Drukarnia N arodow a w K ra k o w ie , 1895— 1935, K raków 1937, s. 21—2łaści-4. 5 A rchiwum Zakładu Historii Partii, A rchiwum PPS (dalej A ZH P APPS), 305/ VII/11, k. 43. M. G arfeinowa do Centralizacji ZZSP z Krakowa 15 II 1898 r.

6 AZHP Archiw um M ikrofilm ów, 698/3, k. 409—411. B. A. Jędrzejow ski do sekcji krakowskiej, dnia 17 III 1898 r.

7 T eksty korespondencji w tej spraw ie por. aneks: Fragm enty korespondencji w spraw ie zakupienia „Dziennika K rakow skiego” i założenia dziennika socjalistycz­ nego w Galicji.

8 Liczba ta chyba n ie jest w ygórow ana, skoro w okresie stanu w yjątkow ego w r. 1898 tylko w zachodniej Galicji rozchodziło się 1100 egz. „Naprzodu” (J. B u s z k o , Ruch socjalistyczny w K rakow ie , 1890—1914, K raków 1962, s. 162).

(4)

D Z I E N N I K S O C J A L I S T Y C Z N Y W G A L I C J I (1897— 1899)

157

w ie zalecał C entralizacji ZZSP stw arzanie D aszyńskiem u trudności i w ysuw an ie za­ strzeżeń. Do ich rzędu zaliczyć w ypad nie także projekt stw orzenia spółki akcyjnej w ydającej dziennik i zakupienia przez P P S pewnej ilości akcji.

W dniu 6 sierpnia 1897 r. doszło w końcu do decydującej w tej spraw ie roz­ m ow y pom iędzy Jodko-N arkiew iczem i D aszyńskim , przy czym Jodko z góry w y su ­ nął zastrzeżenie, że nie w ierzy, iż przyszłe pism o będzie „m ównicą całego p roleta­ riatu polskiego” oraz by m ogło być czym ś w ięcej „prócz organu galicyjskiego”.

R ów nocześnie D aszyński odrzucił propozycję utw orzenia spółki, której założenie w ym agające rejestracji ' w W iedniu napotkałoby tam duże opory.

Jak św iadczy dalsza korespondencja w tej sprawie, do października 1897 r. niczego nadal nie ustalono i D aszyński w ciąż n alegał na uzyskanie pomocy, przy czym w ysu w ał także projekt stw orzenia całego w ydaw n ictw a partyjnego, w yd ają­ cego oprócz dziennika też broszury i dziełka przyrodnicze. D aszyński liczył przy tym

na znaczny dochód.

Rozwój w ydarzeń dowiódł jednakże, że propozycje D aszyńskiego n ie zostały przez kierow nictw o PPS zaakceptow ane. N iew ątp liw ie nie strona finansow a, gdy m ow a o PPS, zadecydow ała o takim biegu wydarzeń. W grę w chodziły różnice id eow e i polityczne pom iędzy PPSD i PPS, które od sam ego początku istnienia obydw u partii d aw ały znać o sobie, choć do pew nego czasu n ie w ystęp ow ały na zew nątrz i postronny obserwator odnosił w rażenie pełnej harm onii. Potw ierdziły to zresztą dalsze losy zw iązane z założeniem dziennika socjalistycznego w Galicji. I tak na prośbę D aszyńskiego o pomoc finansow ą w końcu 1899 r. Jodko-N arkie- w icz im ieniem PPS znowu w yraził obiekcje co do przydatności pism a dla P P S i uza­

leżn ił tę pomoc od oficjalnego naw iązania stosunków pom iędzy CKR PPS i egze­ kutyw ą PPSD. List Daszyńskiego do CKR z dnia 14 stycznia 1900 r. w tej spraw ie św iadczył, iż naciski ze strony Jodko-N arkiew icza odniosły tym razem pożądany skutek.

FRAGMENTY KORESPONDENCJI W SPRAWIE ZAKUPIENIA „DZIENNIKA KRAKOWSKIEGO” I ZAŁOŻENIA DZIENNIKA SOCJALISTYCZNEGO

W G A L IC JI9

1. Ignacy D aszyński do W itolda Jodko-Narkiew icza, dnia 18 II 1897 r. (AZHP A PPS, 305/VII/44, k. 115).

[...] Po wyborach jest do nabycia „ D z i e n n i k K r a k o w s k i”. To jest

do nabycia on byłby d l a m n i e , bo ludzie, którzy go m ają, oddaliby go

mnie na najdogodniejszych w arunkach. Pomimo swojej złej sławy i sym­

patii socjalistycznych (w ostatnich czasach) m a on już około 1200 abo­

nentów , „Naprzód” zaś m a 2200. Więc gdyby liczyć na część jego daw ­

(J Publikow ane tutaj fragm enty listó w pochodzą z korespondencji prowadzo­ n ej pom iędzy D aszyńskim a Centralizacją ZZSP oraz poszczególnym i działaczam i ZZSP, przy czym w całości przytoczyłem jedynie te listy, które dotyczą w całej roz­ ciągłości problem u założenia dziennika socjalistycznego w Galicji. Z pozostałych listó w w ybrałem jedynie fragm enty w iążące się z tym problem em . Części nie opublikow ane tych listów w iążą się z innym i sprawam i interesującym i PPSD i ZZSP oraz PPS, a także działaczy tych organizacji.

(5)

1 5 8 J E R Z Y M Y S L lS rS K I

niejszych, a część naszych abonentów, wówczas bez omyłki można by

przyjąć 1200— 1500 odbiorców na początek. Z tym można by zacząć,

a za rok byłby „D ziennik” w n a . s z y c h rękach jednym z najpoczyt­

niejszych pism w k raju . Po trzech lub czterech latach przynosiłby do­

chody lepsze niż folwark.

Do tego potrzeba około 10 0 0 0 z ł r zakładowego kapitału, tak aby

być p e w n y m zwycięstwa i swobodnego rozw oju na czas pewien.

Akcję całą można by rozpocząć po 1 m aja bezpośrednio i w tedy też

trzeba by już się zdecydować. Jeżeli zaś w j e s i e n i by się to samo

chciało zrobić, to rzecz byłaby-spóźnioną o tyle, że albo „Dziennik” będzie

kom u innem u sprzedany, albo licząc na jego słabość, jaki konkurent

powstanie.

Co Wy sami lub ludzie, którym by zależało wiele na tym, aby w przy­

szłej kam panii zwalczać zdradzieckich „ludowców” i całą pokrew ną

„reakcyjną m asę” w Polsce — czyby ktoś nie znalazł się, kto by ten

interes przeprowadził, p r z y c z y m j a z o b o w i ą z a ł b y m s i ę

d a ć s w o j ą f i r m ę .

Jestem przekonany, że skoro mi się w Galicji powiodło utrzym ać

np. w K rakow ie 4 pism a z 5000 abonentów, to dziennik pod moim

kierow nictw em również by wzniósł się na wyżynę 2000, a w tedy m iałby

już byt zapewniony. Po zniesieniu zaś stem pla, np. w r. 1898, rozw inąłby

się znakomicie i w yparł inne pisma [...]

2. Ignacy D aszyński do Centralizacji ZZSP, dnia 22 VII 1897 r. (Tamże, k. 119).

[...] Jeżeli Wy odmówicie, to będę pracow ał dalej sam dla tego planu

i zwrócę się wszędzie, gdzie to tylko będzie możebnem [...].

3. W itold Jodko-N arkiew icz do Centralizacji ZZSP, dnia 28 VII 1897 r. (AZHP APPS, 305/VII/48, k. 12).

[...] Co do Daszfyńskiego], to rzecz się tak przedstawia: pomóc K rak u ­

som jesteśm y w każdym razie obowiązani, zaś dawać pieniądze na ślepo

sensu nie ma; w ogóle zaś dużo pieniędzy dać nie można; ergo odpowie­

dzieć mu, że: 1) ze swej strony, gdy będzie potrzeba, ogłosicie składki,

j a k t o z r o b i l i ś c i e z p o w o d u w y b o r ó w , że 2) więcej pie­

niędzy mógłbym chyba ja dać, że mi o ty m piszecie i że go (Daszfyń­

skiego]) prosicie, by m i zakom unikował ew entualną zmianę adresu,

3) co ważniejsze, doradźcie zakupowanie akcji, m otyw ujcie tym , że am a­

torów na akcje znajdziecie na pewno niejaką ilość. Akcje dałyby nam

możność kontrolow ania bardziej skutecznego. Ja, gdybym się z D u sz y ń ­

skim] zobaczył, będę to samo mówił, a gdy akcje będą po 25 fl., to można

będzie pew ną ilość kupić (i w szystkie pieniądze ze składek pójdą na to),

(6)

D Z I E N N I K S O C J A L I S T Y C Z N Y W G A L I C J I (1897— 1899)

159

przy czym będzie się ogłaszać w ,,P rzed św icie]” co miesiąc, że już ty le

i tyle akcji kupionych [...]

4. W itold Jodko-N arkiew icz z Thun do Centralizacji ZZSP, dnia 6 V I I 1897 r. (Tamże, k. 21—24).

[...] W tej chwili w yjechał Daszyński, opisuję zatem rozmowę z nim na

świeżej pamięci. Zaczął oczywiście od propagow ania mnie na pismo.

Będzie ono „mównicą dla całego p ro letariatu polskiego”, pozwoli nam

wypowiadać się we w szystkich kwestiach, które nas in teresu ją (jako

przykład pow tórzył parę razy: polemika z ugodowcami, z patriotam i

i robienie hałasu z powodu aresztowań), mnie o s o b i ś c i e da możność

w ypowiadania się bez ogródek przed całą Polską itd. J a m u powiedzia­

łem, że m y z pismem ogromnie sym patyzujem y, ale nie wierzym y, by

ono było czymś prócz organu galicyjskiego, gdyż przysyłanie korespon­

dencji z k ra ju je st dopiero rzeczą do zrobienia, k tóra może nie być

wykonana, a w to, by oni bardzo zajmowali się spraw am i innych -za­

borów, nie w ierzym y, na podstawie przykładu sam ych posłów, którzy

mówili tylko o Galicji i A ustrii. Odpowiedział, że nie było czasu ani

sposobności mówić o czym innym , że on by chciał okazji, k tó ra by

pozwoliła m u mówić o zaborze rosyjskim . A kcyjne tow arzystw o, po­

wiada, w ym aga zatw ierdzenia przez m inisterium , jest zatem niemożebne,

ale on chciałby zawrzeć ak t notarialny, k tó ry by pozwolił nam zostać

właścicielami pieniędzy i, w razie niedotrzym ania w arunków z ich strony,

pozwolił nam wycofać fundusz na określonych w arunkach. W olałby mieć

do czynienia ze m ną osobiście niż ze Związkiem, gdyż z oddzielną osobą

kom itet p arty jn y m usiałby się bardziej liczyć. A kt n o tarialny byłby

dogodny i dla nas, bo stanow iłby gw arancję i dla niego, bo on zasłaniałby

się nam i bez obaw i w skazań kom itetu, którem u zawsze mógłby powie­

dzieć, iż taka jest nasza wola, i kw ita. Mówiłem m u o b rak u pieniędzy

etc. Ma się jeszcze porozumieć z Wami i w tedy odpowiedzieć. Uchwalona

będzie rzecz na zjeździe galicyjskim (5 czy 7 w r z e ś n i a ) , po czym

otworzą się składki i zacznie agitacja. Wiedeń obiecał m u 1000 złr.

P ytał, czy sądzę, że Niemcy co dadzą [...]

5. Ignacy D aszyński do W. Jodko-N arkiew icza, dnia 5 X 1897 r. (AZHP A PPS, 305/VII/44, k. 124).

[...] 1) Czy mogę liczyć na to, że przystąpicie do spółki w ydającej

dziennik? Jeżeli t a k , to proszę o odpowiedź pewną i stanowczą, z jaką

sumą?

2) Czy bylibyście skłonni do spółki ze m ną celem urządzenia in stytucji

księgarsko-nakładowej, k tórą na wszelki sposób w prowadzam w życie

za kilka miesięcy, bez względu na to, czy będzie dziennik, czy nie.

In teres ten wydawniczy chcę wziąć na w łasne ryzyko i m am zam iar tak

(7)

160

J E R Z Y m y s l i ń s k i

go rozszerzyć, aby p a r t y j n a literatu ra kosztowała minimum . Liczę

naw et na czysty dochód; pomimo że k ap itał zakładowy będzie większy

na 5—6000 złr. Gdybyście przystąpili do spółki, to oczywiście z udziałem

w rozwoju interesu.

Bądźcie łaskaw i odpowiedzieć mi dokładnie na oba pytania, bo w tych

tygodniach muszę już zacząć zabiegi o koncesję, urządzić kolportaż na

większą skalę itd.

Oczywiście, że mam także na m yśli wydawanie dzieł i dziełek przy­

rodniczych czy socjalno-politycznych, tak aby z czasem otworzyć w Pol­

sce coś w rodzaju sztudgardzkiego Dietza [...] 10

6. Kopia listu Jodko-N arkiew icza do Ignacego D aszyńskiego, dnia 24 XI 1899 r., przesłana do Londynu (AZHP APPS, 305/VII/48, k. 88—91).

Kochany Ignacy!

List Wasz posłałem do CKR i od niego będzie zależało, czy mamy

dawać i zbierać składki na pismo, czy nie. Oczywiście, iż faceci gorąco

życzyliby sobie pomóc Wam, aczkolwiek tylko ze względu na interes

ruchu w Galicji: o ile to się tyczy innych zaborów, nie oczekują oni,

tak samo jak i ja, w ielkiej pomocy ze strony pisma codziennego. Ale co

zdaniem moim byłoby tu celowe to, gdybyście przedstaw ili Waszej

egzekutywie (galicyjskiej) potrzebę oficjalnego zwrócenia się do CKR.

Będzie to użyteczne z dwóch względów: przede wszystkim ta k jak teraz

rzeczy stoją, Wy zajm ujecie się spraw ą pisma, ale więcej n ik t w Galicji,

naw et składek n ik t nie zbiera; po w tóre sądzę, iż dobrze byłoby, gdyby

między zarządem partii galicyjskiej a CKR istniały stosunki oficjalne,

obawiam się bowiem, że niektórzy z Waszych facetów po prostu nie

zdają sobie spraw y z naszych stosunków organizacyjnych, a gdyby naw et

moje przypuszczenia były zbyt pesymistyczne, to w każdym razie po­

dobne nawiązanie stosunków będzie użyteczne, może w tenczas „Naprzód”

przestanie umieszczać arty k u ły obciążające nas za to, żeśmy rzekomo

nigdy nie pomagali ruchow i galicyjskiemu. List trzeba adresować oczy­

wiście do Londynu.

Nie sądźcie, iżbym W am robił obstrukcję i chciał odwlec załatwienie

sprawy: jestem tego zdania, że się w kw estii pisma trzeba stanowczo raz

zdecydować, ale w podziw mię to w prawia, że się u W as najm niejszą [!]

agitację nie prowadzi za pismem, a z drugiej strony strasznie już

się namnożyło objawów jakiejś dziwnej zaściankowej nienawiści, iż nie

wiem czego, w stosunku tow arzyszy galicyjskich do nas, więc rad bym

skorzystać z każdej sposobności, by ludzi z sobą zbliżyć.

W spraw ie korespondencji piszę też oczywiście, a w tych dniach

(8)

D Z I E N N I K S O C J A L I S T Y C Z N Y W G A L I C J I (1897— 1899)

161

pisałem z prośbą o w ystaranie sią korespondenta dla „Praw a L udu”.

Witold.

7. Ignacy D aszyński do Leona W asilew skiego z W iednia, dnia 23 XI 1899 r. (AZHP A PPS, 305/VII/44, k. 63).

[...] Chodzi nam bardzo o dziennikarskie poparcie, którego moglibyśmy

dostarczyć W arszawie i K rólestw u. W t y m c e l u p o t r z e b o w a ć

b ę d z i e m y

d z i e l n e g o

k o r e s p o n d e n t a

z

W a r s z a w y

i innych przygodnych z innych ośrodków naszych w Królestwie, na

Litw ie itd. [...]

8. Ignacy D aszyński do CKR z Krakowa, dnia 14 I 1900 r. (AZHP APPS, 305/II/8, k. 14).

Szanowni Towarzysze!

Na dzisiejszym posiedzeniu K om itetu Wykonawczego polskiej P artii

socjal-dem okratycznej Galicji i Śląska postanowiono zwrócić się do Was

z następującą sprawą:

Dążeniem naszym jest doprowadzenie ru chu socjalistycznego we

wszystkich trzech zaborach Polski do takiej zgodności i uświadomienia

wspólnych interesów p ro letariatu polskiego, żeby nie tylko uniknąć

wspólnych starć i nieporozumień, ale w zajem nie się w spierać i pomagać

w ruchu politycznym, społecznym i narodow o-kulturalnym zorganizowa­

nych robotników polskich całego narodu.

Szukaliśmy tedy od daw na wszelkich sposobności do w yrażenia na­

szych dążeń narodowej solidarności. N iestety, mogło się to odbywać tylko

przygodnie na zjazdach i dotyczyło tylko ogólnego naszego postępowania.

Obecnie proponujem y Wam stałe znoszenie się z egzekutyw ą naszą przez

wyznaczonego z Waszej strony delegata, który by mógł w obradach

naszych uczestniczyć.

Gdyby na tej drodze udało się zespolić siły naszych organizacji do

wspólnej pracy i ułatw ić w zajem ne porozumienie się, zrobilibyśmy krok

naprzód dla w szystkich nas upragniony.

W określanie pełnomocnictw Waszego delegata nie wchodzimy zu­

pełnie: wspólna praca określi je najlepiej. Czekamy Waszej odpowiedzi

i zasyłamy braterskie pozdrowienia. Za kom itet wykonawczy: Jan

Englisch, Ignacy Daszyński [pieczęć owalna: K om itet W ykonawczy P artii

Socjalno-Dem okratycznej dla Galicji i Śląska].

Cytaty

Powiązane dokumenty

Właśnie w ten sposób człowiek jawi się sobie samemu w swoich czynach, w wewnętrznych rozstrzygnięciach sumienia: jako ten, który stale sobie samemu jest zadawany,

Proszę w zeszycie zapisać temat: Piramida zdrowego żywienia. Otwórzcie podręczniki na stronie 67 i popatrzcie uważnie na ilustrację. Zwiedzanie zacznijcie od dołu piramidy

trzeba zauważyć, że czterowymiarowy wierzchołek jest znacznie mniejsza choć nie jest najdalej, w taki sam sposób zmniejszają się wizualnie odcinki tego wierzchołka, ma to

Podajcie mi garść kądzieli, Zapalam ją; wy z pośpiechem, Skoro płomyk w górę strzeli, Pędźcie go z lekkim oddechem. O tak, o tak, daléj, daléj, Niech się na

Innymi słowy, wydaje mi się, że o dużych efektach na poziomie ogólnego krajobrazu ewaluacji w Polsce będzie można mówić wtedy, gdy Kongres będzie wydarzeniem cy-

Od 24 do 29 kwietnia przez scenę Teatru Bałtyckiego przewinęło się kilkaset osób rekrutujących się spośród wszystkich środowisk, począwszy od robotników i chłopów,

3 Jest to niepublikowana praca doktorska Oliwii Piotrowicz: Toponimia powiatu kętrzyńskiego. Biolik: Mikrotoponimia byłego powiatu ostródzkiego. Pospiszyl: Toponimia

Bo jak już nieraz oświadczyliśmy, nie ma, jak się wydaje, odpowiedniejszego obec­ nie środka do podtrzymania i wzmocnienia A kcji Katolickiej, nie ma po prostu