• Nie Znaleziono Wyników

Lingwistyczne narzędzia w stylistycznej analizie szyku wyrazów

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Lingwistyczne narzędzia w stylistycznej analizie szyku wyrazów"

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)

Anna Wierzbicka

Lingwistyczne narzędzia w

stylistycznej analizie szyku wyrazów

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 54/2, 511-533

(2)

ANNA WIERZBICKA

LINGWISTYCZNE NARZĘDZIA W STYLISTYCZNEJ ANALIZIE SZYKU WYRAZÓW

A rtykuł niniejszy ma na celu zebranie pew nych pojęć i term inów językoznawczych oraz przeprow adzenie pewnych rozróżnień, które mo­ głyby być przydatne do charakterystyki stylistycznej różnych tekstów i różnych epok z p un k tu widzenia szyku wyrazów. Zbyt często używa się jeszcze term inów „szyk n atu raln y ” (czy „prosty”) lub „szyk prze­ staw ny” (czy „in w ersy jny ”) na określenie całego szeregu różnych zu­ pełnie zjawisk. W ydaje się, że przyczyną tego stanu rzeczy są właśnie pewne niedostatki w zakresie językoznawczej ap aratu ry pojęciowej i terminologicznej, potrzebnej do stylistycznej analizy szyku. Gdyby artykuł ten pomógł te luki w najm niejszej choćby mierze zapełnić, za­ danie jego byłoby spełnione.

*

Dobry p u nkt w yjścia do rozważań na tem at szyku wyrazów stanowi poświęcony szykowi rozdział wielkiej monografii Lucien Tesnière’a

Eléments de syntaxe structurale 1. Rozdział ten wiąże się, rzecz prosta,

z całą teorią syntaktyczną autora, która bynajm niej nie nadaje się do przyjęcia w całości. Zawiera ona jednak bardzo w iele cennych szczegó­ łowych inform acji i interesujących teoretycznych propozycji. Do takich należą rozważania Tesnière’a o szyku.

Rozważania te skupiają się wokół dwóch pojęć centralnych: pojęcia porządku linearnego i porządku strukturalnego. W yrazy wchodzące w skład zdania połączone są siecią związków. Związki te — to związki podrzędności i nadrzędności. Elem ent nadrzędny w danym związku może być podrzędny w innym związku. Każdy elem ent jest podrzędny w stosunku do jednego tylko elem entu nadrzędnego, elem ent nadrzędny

(3)

może rządzić całym szeregiem elementów podrzędnych. H ierarchia związków między elem entam i — to w łaśnie porządek stru k tu raln y zda­ nia 2.

Porządek linearny zdania wyznaczony jest przez kolejność w y ra­ zów na linii tekstu. W yrazy w ystępujące obok siebie w tekście tworzą sekwencje. Sekwencja zatem — to zespół dwóch w yrazów sąsiadujących ze sobą na linii tekstu (Tesnière nie używa term inu ,,te k st” i „linia te k stu ”, tylko S aussure’owskiego — „chaine parlée”). Mówić jakim ś językiem (wytwarzać tek sty jakiegoś języka) — to transponow ać porzą­ dek stru kturaln y na porządek linearny. Rozumieć tek sty jakiegoś ję­ zyka — to transponować porządek lin earn y tych tekstów na porządek strukturalny. Otóż fundam entalną zasadą transpozycji porządku stru k ­ turalnego na porządek lin earn y jest, w edług Tesnière’a, przekształcanie związków stru ktu raln y ch w sekwencje linearne tak, że elementy, które w porządku stru k tu raln y m są połączone związkami, tw orzą sekwencje w porządku linearnym .

Między porządkiem stru k tu raln y m i porządkiem linearnym istnieje głęboka nieadekwatność. Polega ona na tym , że pierw szy z nich jest wielowymiarowy, drugi — jednowym iarow y; każdy elem ent zdania może bowiem wchodzić w związki z całym szeregiem elementów, jako że może rządzić szeregiem elementów podrzędnych; natom iast na linii tekstu w yraz może w spółtworzyć tylko dwie sekwencje: z w yrazem poprzedzającym go i z w yrazem następującym po nim. Jest zatem rzeczą oczywistą, że przy mówieniu (w ytw arzaniu tekstów) nie w szystkie związ­ ki porządku strukturalnego mogą być przeszkształcone w sekwencje. Nieadekwatność istniejącą między porządkiem linearnym i porząd­ kiem struk tu raln ym można przezwyciężyć tylko w ten sposób, że przy w ytw arzaniu tekstów rezygnuje się z przekształcania w sekwencje linearne niektórych związków. Zastąpm y Tesnière’owskie przykłady polskim. W zdaniu: „Drzewa owocne, zasadzone w rzędy, ocieniały sze­ rokie pole” w sekwencje linearne przetransponow ane zostały takie związki: drzewa — owocne, zasadzone — w rzędy, szerokie — pole.

2 Związki współrzędne usuw a T e s n i è r e poza obręb zdania, wychodząc z za­ łożenia, że są one rezultatem dodawania całych zdań. Na przykład zdanie: ,,Alfred

et Bernard to m b e n t” przedstawia Tesnière w ten sposób: Alfred tombe

Bernard to m be Alfred et Bernard tombent

Stanowiskiem tym bliski jest Tesnière współczesnym strukturalistom , dla k tó­ rych rację usuwania zw iązków współrzędnych poza obręb zdania stanow i Hjeim- slevow ska zasada katalizy — czyli uzupełniania tekstów empirycznych. Por. A. B o g u s ł a w s k i , O ty pach zależności synta gm atycznej. „Biuletyn Polskiego Towarzystwa Językoznawczego”, 1961, z. 20, s. 30.

(4)

L I N G W I S T Y C Z N E N A R Z Ę D Z I A . 513

Mówiący zrezygnował natom iast z przekształcenia w sekwencje związ­ ków: drzewa — zasadzone, drzewa — ocieniały, ocieniały — pole.

Rozbieżność między porządkiem linearnym i porządkiem s tru k tu ­ ralnym nie byłaby z pewnością tak „dotkliw a” (tzn. tak częsta), gdyby mówiący w ykorzystyw ali optym alnie dla odzwierciedlania związków strukturalnych obie sekwencje, w któ re każdy w yraz może wchodzić. Tak się jednak nie dzieje — istnieją pew ne „przeszkody” utrudniające realizowanie optym alnej zgodności porządku strukturalnego i porządku linearnego. We w szystkich językach istnieją mianowicie pewne norm y lub tendencje regulujące nie tylko to, z których sekwencji linearnych można zrezygnować, ale także — która z dwóch możliwych dla każdego wyrazu sekwencji odzw ierciedlających związek stru k tu raln y jest w ła­ ściwsza, tzn. który z sąsiadujących ze sobą wyrazów ma występować w tekście jako pierwszy, k tó ry — jako drugi.

Szyk z elem entem podrzędnym poprzedzającym elem ent nadrzędny nazywać będziemy — za B ally’m — antycypacyjnym , szyk z elem entem nadrzędnym poprzedzającym elem ent podrzędny — progresywnym .

Otóż jeśli typ antycypacyjny czy progresyw ny danego języka jest szczególnie ostry, dążność do przestrzegania w jak najszerszej mierze tej przeważającej tendencji szyku może doprowadzać do w yjątkowo częstych konfliktów z zasadą odzwierciedlania związków przez se­ kwencje. Gdy bowiem jakiś elem ent zdania rządzi dwoma elem entam i podrzędnymi, zachowanie zgodności porządku strukturalnego z porząd- . kiem linearnym możliwe jest tylko pod w arunkiem rozmieszczenia w tekście elementów podrzędnych po obu stronach elem entu nadrzęd­ nego. Jeśli jednak dany język dopuszcza dla obu tych elementów pod­ rzędnych tylko szyk antycypacyjny albo tylko szyk progresywny, jedna z możliwych sekwencji linearnych nie zostanie w yzyskana i nastąpi w danym punkcie załamanie zgodności porządku strukturalnego i po­ rządku linearnego.

*

Jak się. to dzieje, że zdania nie zachowujące zgodności obu porząd­ ków nie tracą przez to swej zrozumiałości? Według Tesnière’a, n a j­ w ażniejszym narzędziem językowym, dzięki którem u jest to możliwe, je st zgoda gramatyczna. Dwa w yrazy mogą być oddzielone od siebie na linii tekstu, a mimo to łączący je związek stru k tu raln y może być w pełni widoczny: dzięki tem u mianowicie, że oba noszą znamiona tej samej liczby, przypadku czy (i) rodzaju (a naw et osoby). W konse­ kw encji — im więcej istnieje w danym języku możliwości w yrażania zgody gram atycznej, tym większą ma on swobodę łam ania sekwencji linearnych. I odwrotnie, w językach pozbawionych środków

(5)

morfolo-gicznych dla w yrażania zgody swoboda szyku jest znacznie ograniczona i możliwości łamania sekwencji linearnych mniejsze. I tak w łacinie, bogatej w zgodę gram atyczną, szyk „rozbity” (czyli nie odzwierciedla­ jący szeregu związków mimo istnienia po tem u możliwości składnio­ wych) jest bardzo częsty, zwłaszcza w poezji.

Rozważania Tesnière’a można streścić następująco:

Podstawową zasadą składniową jest przetw arzanie związków w se­ kwencje. Nie zawsze to jest możliwe z powodu zasadniczej nieadekw at- ności porządku strukturalnego i porządku linearnego. Przeszkodą w re­ alizowaniu zasady transpozycji mogą być także sztywne praw a rządzące kierunkiem zestawiania elementów stojących w związku, tzn. praw a szyku antycypacyjnego lub progresywnego. Wreszcie zasadę transpozycji związków w sekwencje uchylać może zgoda gramatyczna.

Tesnière nie definiuje ściśle większości wprowadzonych przez siebie terminów, m. in. bez definicji wprowadza term in „związek”. Ze spo­ sobu posługiwania się tym term inem wynika, że autor rozumie go jako związek gram atyczny — tzn. związek konw encjonalny i kategorialny — zachodzący pomiędzy w yrazam i (a więc nie np. między morfem ami czy grupam i wyrazowymi) 3.

Tesnière’owska zasada transpozycji to — w innym sform ułow aniu — zasada pokryw ania się (zachodzenia między tym i samymi elem entam i w tekście) związków gram atycznych i związków następczości. Tesnière ♦ nie form ułuje tego jasno, ale z rozważań jego wynika, że rację bytu tej zasady stanowi fakt, iż związki gram atyczne „ne sont indiquées par

rien” 4 — nie m ają swoich w ykładników form alnych. Słuchacz, żeby

zrozumieć tekst, musi uchwycić zachodzące w nim związki gramatyczne. Ponieważ, jak tw ierdzi Tesnière, nie m ają one w ykładników form alnych (należałoby tu raczej powiedzieć: w ykładników segmentalnych), słuchacz może je uchwycić tylko dzięki ich pokryw aniu się z łatw ym i do uchw y­ cenia (bo nie konwencjonalnymi) związkami następczości. W tedy gdy związek gram atyczny ma swój w ykładnik form alny, jak to zachodzi w w ypadku zgody gram atycznej, transpozycja związku w sekwencję nie jest potrzebna.

Jednakże nasuw a się tu pytanie: cóż się dzieje wtedy, gdy związek nie jest przetransponow any w sekwencję z powodu zasadniczej nieade- kwatności obu porządków, tzn. w tedy, gdy dany elem ent stoi w trzech lub więcej związkach gram atycznych (oczywiście bezpośrednich, po­ nieważ związki pośrednie zachodzą m iędzy wszystkim i elem entam i zda­ nia)? Jeżeli związki te nie m ają w ykładników form alnych, a tylko dwa 3 Por. L. Z a w a d o w s k i , Constructions grammaticales et formes periphra-

stiques. Kraków—Wrocław—W arszawa 1959, s. 43.

(6)

L I N G W I S T Y C Z N E N A R Z Ę D Z I A . . . 5 1 5

mogą być sygnalizowane związkami następczości — dzięki czemu słu­ chacz chw yta pozostałe związki gramatyczne?

Na to pytanie nie znajdujem y u Tesnière’a odpowiedzi. Ale odpowiedź możliwa jest tylko jedna: jeśli istotnie związki gramatyczne nie m ają w ykładników form alnych (z w yjątkiem w ypadku zgody), a nie pokry­ wają się ze związkami następczości — słuchacz nie zrozumie tekstu.

Rzecz jasna, fak ty przeczą takiem u wnioskowi. Słuchacze świetnie rozum ieją teksty, w których związki gram atyczne nie pokryw ają się ze związkami następczości (a nie są zarazem sygnalizowane zgodą g ra­ matyczną). Na przykład w zdaniu polskim: „Tymczasem przenoś moją duszę utęsknioną do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych, sze­ roko nad błękitnym Niemnem rozciągnionych” zachodzą m. in. takie związki gram atyczne: przenoś — duszę, przenoś — do pagórków, prze­ noś — do łąk, szeroko — rozciągnionych, do — pagórków, do — łąk, « nad — Niemnem. Związki te zachodzą m iędzy elem entam i nie sąsiadu­ jącymi ze sobą na linii tekstu i zarazem nie połączonymi zgodą g ra­ matyczną. A jednak dla ludzi znających język polski zdanie to jest doskonale zrozumiałe. Nasuwa to wątpliwość co do drugiej przesłanki wnioskowania Tesnière’a, wedle której związki gram atyczne nie m ają wykładników form alnych.

Postarajm y się sprawdzić, czy związki zachodzące w zacytowanym powyżej zdaniu posiadają jakieś w ykładniki formalne.

Związki gram atyczne są to związki kategorialne, czyli zachodzące między całymi klasam i elementów (tzn. m iędzy wszystkimi okazami jednej klasy a w szystkim i okazami drugiej klasy). A więc — żeby stwierdzić istnienie związku m iędzy danym i dwoma elem entam i w te k ­ ście, trzeba rozpoznać w tych elem entach okazy określonych klas. Czy­ li — aby związek mógł być w y k ryty — elem enty tekstowe muszą po­ siadać w ykładniki form alne przynależności do określonych klas. Mogą to być w ykładniki segmentalne, prozodyjne lub... pozycyjne. I to jest jeden z aspektów gram atycznej roli szyku. Np. w zdaniu polskim: „mam czarnego psa”, w yraz „czarnego” posiada segm entalny w ykładnik p rzy ­ należności do klasy przym iotników — końcówkę -ego, natom iast w an­ gielskim: „I have a black dog” w ykładnikiem przynależności w yrazu „black” do klasy przym iotników jest jego pozycja po rodzajniku, a przed rzeczownikiem.

A zatem: w szystkie w yrazy w tekście posiadają w ykładniki form alne przynależności do określonych klas. Słuchacz znający język wie, które klasy — czyli okazy których klas — mogą wchodzić ze sobą w związki gram atyczne. Tę możliwość wchodzenia w związki gram atyczne można określić jeszcze inaczej: jest to nic innego, jak Bühlerowska konotacja, czyli „otw ieranie m iejsc” przez jedne elem enty dla drugich. Na

(7)

kład zdanie: „czasownik przechodni w języku polskim konotuje rze­ czownik w nominatiwie i rzeczownik w akuzatiw ie” znaczy po prostu, że w języku polskim czasownik przechodni może wchodzić w związek gram atyczny właśnie z rzeczownikiem w nom inatiwie i z rzeczownikiem w akuzatiwie. Zdanie: „rzeczownik otw iera miejsce dla przym iotnika (konotuje przym iotnik)”, znaczy, że rzeczownik i przym iotnik mogą stać w związku gramatycznym . Składnia danego języka — to zespół praw dyktujących, które klasy (okazy których klas) mogą wchodzić w związki gram atyczne z k tóry m i innym i klasami, a raczej z okazami których innych klas (czyli: jakie Masy konotują, dla jakich Mas otw ierają miejsce).

Istnieją jednak różne rodzaje związków gramatycznych. Zobaczmy, czy różnią się one — a jeśli tak, to czym — z punktu widzenia „w y­ kładników form alnych”, a w konsekw encji — z punktu widzenia pro­ blem atyki szyku.

G ram atyka tradycyjna wyróżnia następujące ty p y związków: 1. Związki współrzędne

2. Związki podrzędne a) zgoda

b) rząd

c) przynależność.

Tesnière wyróżnił jeden z tych związków jako um ożliwiający swo­ bodę szyku: zgodę gramatyczną. Zanalizujm y z tego punktu widzenia pozostałe typy związków gramatycznych. W dawniejszych pracach ję­ zykoznawczych tak definiuje się rodzaje związków podrzędnych:

Związek podrzędny oznaczany za pomocą form y przypadku nazywa się z w i ą z k i e m r z ą d u .

Związek podrzędny oznaczany przez upodobnienie form wyrazu podrzędne­ go do form wyrazu nadrzędnego nazywa się z w i ą z k i e m z g o d y .

Związek podrzędny, w którym zależność wyrazu podrzędnego od nadrzęd­ nego nie ma form alnego znaku, nazywa się z w i ą z k i e m p r z y n a l e ż n o ­ ś c i 5.

W nowszych pracach definiuje się i klasyfikuje te związki nieco inaczej. Przede w szystkim tra k tu je się zgodę jako szczególny przypadek rekcji, charakteryzujący się tym, że człon podrzędny w ystępuje w formie w pewnej mierze identycznej z form ą członu nadrzędnego.

Gramatyka niesłusznie ustala zasadniczą różnicę między rekcją a zgodą — pisze Hjelmslev. — Dla zgodności między rodzajem, liczbą i przypadkiem ter­ minu prymarnego i sekundarnego należało od dawna porzucić to rozróżnienie, sprowadzając zgodę do ogólnej zasady r e k c ji6.

5 S. S z o b e r , G ram atyka ję zyk a polskiego. Warszawa 1953, s. 334.

6 L. H j e l m s l e v , La notion de rection. W: Essais linguistiques. Copenhague 1959, s. 145.

(8)

L I N G W I S T Y C Z N E N A R Z Ę D Z I A . , 5 1 7

Granicę między rekcją a przynależnością przeprowadza się w oparciu o rozróżnienie przypadków gram atycznych i przypadków konkretnych. Według Kuryłowicza przypadki gram atyczne to te, których funkcją prym arną jest funkcja składniowa, funkcją sekundarną — funkcja przy­ słówkowa 7. Na przykład funkcją prym arną akuzatiw u (przypadek g ra­ matyczny) jest funkcja dopełnienia bliższego („Czytałem książkę”), jego funkcje sekundarne to m. in. znaczenie ceny (np. „Kosztowało jedną setkę”), okresu trw ania (np. „Studiowałem dwa la ta ”). W zdaniu: „Czy­ tałem książkę” biernikow a końcówka rzeczownika jest całkowicie zde­ term inowana przez czasownik przechodni, końcówka ta jest zatem po­ zbawiona samodzielnej funkcji semantycznej. W zdaniu: „Studiowałem dwa la ta ” orzeczenie, w yrażone czasownikiem nieprzechodnim, nie d e ­ term inuje akuzatiw u rzeczownika: końcówka akuzatiw u wnosi tu taj pewną informację, posiada samodzielną wartość semantyczną.

Funkcją prym arną instrum entalu (przypadek konkretny) jest znacze­ nie przysłówkowe „narzędzia”, funkcją sekundarną — funkcja dopeł­ nienia bliższego po czasownikach m ających znaczenie 'trząść’, 'poruszać’. N arzędnik „piórem ” w zdaniu: „Piszę piórem ” posiada samodzielne zna­ czenie: oznacza narzędzie, przy pomocy którego w ykonywana jest czynność. Ale w zdaniu: „Potrząsam piórem ” końcówka narzędnika jest zdeterm inowana przez tem at czasownika, który rządzi właśnie tym przypadkiem. W tym zdaniu końcówka narzędnika traci więc swą zwykłą w artość semantyczną, „gram atykalizuje się”.

Przypadki konkretne zyskują więc funkcję gram atyczną (składniową) w połączeniu z czasownikami należącym i do określonych grup sem an­ tycznych (w tym w ypadku — grupy czasowników o znaczeniu ‘trząść’, ‘poruszać’). To samo dotyczy niektórych w yrażeń przyimkowych.

Inne w yrażenia przyim kowe i przysłówki mogą wchodzić w związki ze wszystkimi czasownikami, niezależnie od ich znaczenia. Przysłów ki więc (i zbliżone do nich funkcją w yrażenia przyimkowe) posiadają tylko funkcję semantyczną, pozbawione zaś są przysługującej przypadkom konkretnym w tórnej funkcji składniowej.

Otóż istotną domeną rekcji są w ujęciu wielu współczesnych bada­ czy przypadki gram atyczne, istotną domeną przynależności — p rzy ­ słówki i w yrażenia przyimkowe, nie dające się zaszeregować jako w cho­ dzące w związki z określonym i semantycznie grupam i czasowników. W ypadek graniczny stanow ią przypadki konkretne i zbliżone do nich funkcją w yrażenia przyim kowe.

Jakie są wspólne cechy omówionych tu typów związków (zgody, rzą­ du i przynależności)?

7 J. K u r y ł o w i c z , Le problème du classement des cas. W: Esquisses lin­

(9)

Po pierwsze, we w szystkich tych w ypadkach od członu nadrzędnego do członu podrzędnego biegnie konotacja potencjalna (fakultatyw na): rzeczownik rodzaju żeńskiego w nom inatiw ie sing, „otw iera w tekście m iejsce” dla przym iotnika rodzaju żeńskiego w nom inatiwie sing.; cza­ sownik przechodni „otwiera m iejsce” dla rzeczownika w akuzatiwie; czasownik (przechodni i nieprzechodni) „otw iera m iejsce” dla p rzy ­ słówka. Po drugie, od członu podrzędnego do nadrzędnego biegnie kono­ tacja determ inacyjna (obligatoryczna): jeśli w tekście w ystępuje przy­ miotnik rodzaju żeńskiego w genetiwie sing., to musi w nim w ystępo­ wać także rzeczownik rodzaju żeńskiego w genetiwie sing.; rzeczownik w akuzatiwie wskazuje obligatorycznie na czasownik przechodni, przy­ słówek — na czasownik, przym iotnik lub przysłówek. Po trzecie, człon nadrzędny narzuca określoną form ę członowi podrzędnemu: jeśli w tek­ ście w ystępuje rzeczownik rodzaju żeńskiego w genetiwie sing, i zależny od niego przymiotnik, przym iotnik ten musi mieć również formę ro ­ dzaju żeńskiego, genetiw u sing.; jeśli w ystępuje czasownik przechodni i zależny od niego rzeczownik, rzeczownik ten musi mieć formę akuza- tiwu; jeśli w ystępuje czasownik i zależny od niego w yraz o temacie przymiotnikowo-przysłówkowym, w yraz ten m usi mieć form ę przy­ słówka 8, jeśli w ystępuje czasownik nieprzechodni i w yraz o temacie rzeczownikowym, w yraz ten musi mieć form ę w yrażenia przyimkowego (oczywiście przykłady te nie p retendują do roli precyzyjnego opisu składni polskiej).

Jak widać, związki zgody, rządu i przynależności m ają cały szereg cech wspólnych — są w istocie odmianami jednego typu zależności.

8 Zakw alifikowanie przym iotnika i przysłów ka w języku polskim do jednej klasy nie jest, jak się w ydaje, nieusprawiedliwione: łączliwość tych samych tem a­ tów z końcówkam i przym iotnikow ym i i sufiksem przysłówkowym -e (-o) jest prze­ cież kategorialna. O czyw iście w ew nątrz tej klasy przym iotniki i przysłówki odci­ nałyby się od siebie wyraźnie, niemniej mamy prawo potraktować je jako pod­ grupy jednej klasy. Por. w tej sprawie A. H e i n z , O tzw . bierniku w e w n ę tr z ­

nym. (figura etym ological „Biuletyn Polskiegt) Towarzystwa Językoznawczego”,

1961, z. 20, s. 49.

Takich klas „m ieszanych”, jak przym iotnikowo-przysłówkowa, jest oczywiście w języku w ięcej. I. I. R e w z i n (Модели языка. Москва 1962, s. 71) nazywa je „okręgami” (окрестности): „do okręgu danej form y czasownikowej należą im ie­ słow y przysłów kowe i przym iotnikowe, bezokolicznik, nomina agentis i nomina

actionis. W niektórych językach słowiańskich, np. w czeskim i słowackim, do

okręgu rzeczownika żywotnego należy [•..] odnieść przym iotnik dzierżawczy. Bar­ dzo interesujący jest pogląd N. S. Trubeckiego na tem at podobnych przymiotników w języku starosłowiańskim : ;>Od każdego rzeczownika żywotnego utworzyć można przymiotnik, który należy do paradygmatu deklinacyjnego tego rzeczownika, po­ dobnie jak im iesłow y należą do paradygmatu koniugacyjnego czasow nika«”.

(10)

L I N G W I S T Y C Z N E N A R Z Ę D Z I A . . , 5 1 9

Wszystkie trzy typ y związków — zgoda, rząd i przynależność — mają swoje w ykładniki formalne: w pierw szym w ypadku w ykładnikiem zależności jest identyczność form y (przypadku, liczby i rodzaju) wyrazu podrzędnego i nadrzędnego, w drugim — końcówka przypadkow a w yrazu podrzędnego lub końcówka plus poprzedzający w yraz przyimek, w trze­ cim — forma przysłów ka lub w yrażenia przyimkowego, w jakiej w y­ stępuje człon zależny.

Wobec w ystępow ania we w szystkich tych w ypadkach wykładników form alnych związków gram atycznych, pokryw anie się tych związków ze związkami następczości nie jest koniecznym w arunkiem zrozumiałości tekstu, A więc nie tylko zgoda, ale także rząd i przynależność mogą stanowić podstawę ,,szyku rozbitego”.

I tak np. w grupie w yrazowej: „długi a wielkich i niepodobnych konsekw encji łańcuch” 9 słuchacz -dostrzega związek łączący w yrazy „długi” i „łańcuch” dzięki w ykładnikow i form alnem u, jakim jest koń­ cówka nom inatiw u sing, rodzaju męskiego w yrazu „długi” (lub — w in­ nym ujęciu — dzięki identyczności rodzaju, liczby i przypadka obu tych wyrazów); w grupie w yrazowej: „złość przez tak długi czas grzeszące­ go” 10 związek w yrazów „złość” i „grzeszącego” widoczny jest dzięki w ykładnikow i -ego (rzeczownik rządzi genetiwem); w zdaniu: „[...] łatw ie z kluby swej w ybija” 11 w ykładnikiem związku wyrazów „łatwie” i „w ybija” jest form a przysłówka członu podrzędnego.

W cytow anym zdaniu Mickiewicza w ykładnikiem związku: „prze­ noś... duszę” jest biernikow a końcówka rzeczownika; w ykładnikiem związków: „przenoś... do pagórków ” i „przenoś... do łąk ” są końcówki rzeczowników w raz z przyim kam i; w ykładnikiem związku: „szeroko... rozciągnionych”, jest przysłów kow a forma w yrazu „szeroko”.

W yrazy tekstu są więc połączone różnego rodzaju związkami. Związki te zachodzą nie pomiędzy tym i wyrazam i jako bezpośrednio danym i elem entam i tekstowym i, ale między w yrazam i jako okazami odpowiednich klas morfologicznych (według term inologii Zawadow­ skiego — między w yrazam i na trzeciej głębokości) *2. Żeby uchwycić te związki, słuchacz musi rozpoznać w w yrazach tekstowych okazy odpowiednich klas. Praw a rządzące tym , które klasy mogą wchodzić w związki (tzn. konotować) — i w jakie związki — z którym i innymi klasami, to gram atyka danego języka, i tę oczywiście słuchacz musi „znać”, jeśli ma tekst zrozumieć. A zatem do zrozumienia tekstu w y­

9 Sz. B u d n y , O urzędzie miecza u żyw a ją ce m (1583). Warszawa 1932, s. 20. 10 J. W u j e k , Postilla Catholica. K raków 1868—1870, s. 61.

11 S. O r z e c h o w s k i , Quincunx. W: Polskie dialogi polityczne. Kraków 1919, s. 160.

(11)

starczy znajomość gram atyki danego języka; transpozycja związków gram atycznych w związki następczości nie jest tu taj konieczna.

Można by tu pomyśleć: skoro tak, to Tesnière’owska zasada transpo­ zycji porządku strukturalnego w porządek lin earn y — . jest zupełną fikcją. W yrazy tekstu mogłyby być ułożone w dowolnej kolejności, a wszystkie łączące je związki byłyby i tak uchw ytne (z jednym tylko wspomnianym wyżej w yjątkiem : gdy w ykładnikiem form alnym przy­ należności w yrazu do określonej klasy jest właśnie szyk).

W istocie jednak sprawa przedstawia się inaczej. Na ogół bowiem dzieje się tak, że w zdaniu w ystępuje kilka elementów, konotujących potencjalnie określony inny element, np. w skład zdania wchodzi nie po prostu А, В, С i D, ale A i} B, А ъ A3, C, D lub naw et Д , B, D,, A 2,

Д з , С, D2, D 3 itd. Jak w tedy ustalić, który z elem entów klasy A otw iera­

jących miejsce dla D wchodzi z danym elem entem klasy D w związek strukturalny?

Otóż do tego właśnie służy szyk. U tworzenie w takim w ypadku se­ kwencji A\ D2 lub A { D3 rozstrzyga, które z elem entów istotnie wchodzą ze sobą w związek strukturalny.

Ponieważ, jak się wydaje, żaden język nie wyklucza możliwości w y­ stąpienia w jednym zdaniu kilku okazów klasy konotowanej przez jakiś inny w yraz tego zdania, gram atyczna rola szyku jest zjawiskiem uni­ w ersalnym . I w tym sensie m a niew ątpliw ie rację Tesnière, gdy pod­ kreśla uniw ersalną rolę „transpozycji porządku strukturalnego w linear­ n y ”. Jest to zgodne z obserwacjami wielu językoznawców.

Wydaje się, że z pew nym i ograniczeniam i kryterium porządku elem entów ma wartość ogólną

— pisze Hjelmslev 13, Sapir zaś form ułuje to praw o jeszcze dobitniej: w tym czy innym punkcie zasada porządkowania szykowego w ystępuje w k a ż ­ dym języku jako najbardziej fundam entalny ife w szystkich środków w ię z i14. Oczywiście, im częściej w tekstach danego języka zdarzają się wy­ padki, że w zdaniu w ystępuje kilka okazów ty p u konotowanego przez jakiś jeden element, tym mniej istnieje w tym języku możliwości swo­ body szyku i tym większa musi w nim być gram atyczna rola szyku.

Od czegóż zależy, czy wypadki takie są w danym języku częste czy rzadkie? Zależy to od szczegółowości konotacji. Jeśli w języku polskim czasownik przechodni konotuje rzeczownik w akuzatiwie, a w języku angielskim — po prostu rzeczownik, bez dalszej specyfikacji, to znacz­ nie bardziej prawdopodobna jest sytuacja, że w zdaniu polskim wystąpi 13 L. H j e l m s l e v , Principes de grammaire générale. Kobenhavn 1928, s. 137. 14 Э. Са п и р , Язык. Перевод A. M. С у х о т и н а . Москва 19'34, s. 91.

(12)

L I N G W I S T Y C Z N E N A R Z Ę D Z I A . 5 2 1

tylko jeden elem ent klasy konotowanej, a w zdaniu angielskim kilka ta ­ kich elementów, niż sytuacja odw rotna. Jeśli w zdaniu łacińskim okre­ ślony rzeczownik, np. puella, konotuje przym iotnik w nom inatiwie sing, w rodzaju żeńskim, a w zdaniu angielskim rzeczownik girl konotuje po prostu przym iotnik, to znacznie bardziej prawdopodobne jest w ystąpie­ nie kilku okazów klasy konotowanej w zdaniu angielskim niż w zdaniu łacińskim. Zrozumiałe zatem, że w języku polskim czy łacińskim swo­ boda szyku może być znacznie większa niż w angielskim, w którym ko­ notacja jest przew ażnie bardzo ogólnikowa.

I tu dochodzimy znowu do spraw y wzajemnego stosunku między róż­ nymi typam i związków gram atycznych a swobodą szyku. W prawdzie zgoda, rząd i przynależność nie różnią się pod względem posiadania czy nieposiadania w ykładników form alnych, różnią się jednak pod względem szczegółowości konotacji. W języku polskim rzeczownik rodzaju żeń­ skiego w genetiw ie sing, konotuje (potencjalnie) przym iotnik rodzaju żeńskiego w genetiw ie sing. Czasownik przechodni konotuje (potencjal­ nie) rzeczownik w akuzatiwie. Przym iotnik konotuje (potencjalnie) przysłówek. Przynależność jest więc konotacją najbardziej ogólnikową, zgoda — to najbardziej szczegółowa konotacja.

*

Mimo w szystkich zastrzeżeń, jakie budzi teoria syntaktyczna Tesniè­ re ’a, w ydaje się, że wprowadzone przez niego pojęcie zgodności lub roz­ bieżności porządku strukturalnego i porządku linearnego stanowi do­ godne narzędzie analizy stru k tu ry linearnej tekstu. Ale potrzebny tu jest jeszcze cały szereg dodatkowych uściśleń. Przede wszystkim, w swoim ogólnym szkicu problem atyki szyku Tesnière zaciera hierarchię związków struk turaln y ch : związek stru k tu raln y jest dla niego prze­ transponow any w sekwencję lub nie (tzn. pokryw a się ze związkiem n a ­ stępczości lub nie) — tego, jaki to jest związek, nie bierze się już pod uwagę. Tymczasem byw ają przecież różne stopnie ścisłości związku strukturalnego — w zależności od tego rozbicie związku na linii tekstu może mieć różny zupełnie „ciężar”.

Nie bez znaczenia będzie tu może wprowadzone przez de Groota i Kuryłow icza rozróżnienie pozycji centralnej i pozycji m arginalnej ele­ m entu podrzędnego w stosunku do nadrzędnego. I tak dopełnienie bliż­ sze zajm uje w stosunku do orzeczenia pozycję bardziej centralną niż okolicznik; znaczy to, że okolicznik je st określeniem całej grupy, złożo­ nej z czasownika i dopełnienia, gdy tym czasem dopełnienie jest określe­ niem tylko w stosunku do orzeczenia. Wiąże się to bezpośrednio z omó­ w ionym poprzednio rozróżnieniem przypadków gram atycznych i przy­

(13)

padków konkretnych. Według Kuryłowicza, przypadki gram atyczne zajm ują w stosunku do członu nadrzędnego pozycję bardziej centralną, przypadki konkretne — pozycję bardziej m arginalną, przysłówki i zbli­ żone do nich funkcją w yrażenia przyim kowe — pozycję najbardziej m arginalną.

A więc np. w zdaniu: ,,Łukasz Ewangelista w Dziejach Apostolskich kilka sporów przypom ina i w ypisuje”15 grupa „kilka sporów ” zajm uje w stosunku do orzeczenia pozycję bardziej centralną niż grupa „w Dzie­

jach Apostolskich”. Wiąże się to z tym, że forma akuzatiw u „kilka” peł­

ni jedynie funkcję syntaktyczną (wskazuje na funkcję dopełnienia bliż­ szego), podczas gdy forma lokatiw u z przyim kiem ,,w Dziejach” posiada samodzielną w artość semantyczną.

Wprawdzie Kuryłowicz zastrzega, że „rozum ie się samo przez się, iż w yrażenia c e n t r a l n e i m a r g i n a l n e nie m ają nic wspólnego z szykiem wyrazów, k tóry nie zawsze odbija ich porządek w ew nętrz­ n y ”16, uwagę tę jednak trzeba chyba rozumieć tylko jako ostrzeżenie przed mechanicznym utożsamianiem obu spraw. W ydaje się rzeczą nad w yraz prawdopodobną, iż zachodzi jakiś związek między pozycją cen­ tralną lub m arginalną wyrazów a ich szykiem: nieprzekształcenie w sek­ wencję związku, w skład którego wchodzi elem ent zajm ujący pozycję marginalną, może mieć inną wagę niż nieprzekształcenie w sekwencję związku z elem entem o pozycji centralnej.

Na przykład w ydaje się, że w zdaniu: „Nie byłoby pisaniu tem u [...] końca”17 rozbieżność między porządkiem stru kturalny m i porządkiem linearnym jest silniejsza, niżby była przy szyku: „nie byłoby końca pi­ saniu tem u ”, tzn. przy szyku, w którym określenie o pozycji centralnej stanowiłoby sekwencję z czasownikiem nadrzędnym — kosztem okre­ ślenia o pozycji bardziej m arginalnej.

Różną w artość ma także rozbicie na linii tekstu różnego typu grup nominalnych, np. rzeczownika z przydaw ką przym iotnikową, rzeczow­ nika z przydaw ką dopełniaczową lub rzeczownika z przydaw ką przyim - kową. Na przykład rozbieżność porządku strukturalnego i porządku li­ nearnego ma inny efekt w grupie wyrazowej: „o tym hetm anie wdzięcz­ na now ina” 18 niż w grupie: „uprzejm e Boga [...] w ychw alanie” 19. Ści­ słość związku elementów rozerw anych w drugiej grupie jest, jak się zdaje, większa niż ścisłość związku elementów w grupie pierwszej.

Można by sądzić, że i tu także m am y do czynienia z różnicą pozycji 15 B u d n y , op. cit., s. 9.

16 K u r y ł o w i c z , op. cit., s. 140.

17 S. O r z e c h o w s k i , Ż y w o t i śmierć Jana Tarnowskiego. Sanok 1855, s. 84. 1S Ibidem, s. 60.

(14)

L I N G W I S T Y C Z N E N A R Z Ę D Z I A . ., 5 2 3

centralnych i m arginalnych, że pozycja przydaw ki przym iotnikowej (,,uprzejm e”, ,,w dzięczna”) w stosunku do rzeczownika określanego jest bardziej centralna niż pozycja przydaw ki przyim kowej lub dopełniaczo­ wej (,,o hetm anie”, ,,Boga”). Opinię taką w yraził m. in. Kuryłowicz.

Analizując grupę: „les (vieux + remparts) + de la ville”, pisze on, że człon ko n stytutyw ny tej grupy — remparts — ,,jest określany przez człon poboczny bliższy (vieux), gdy tymczasem człon dalszy (de la ville) służy jako określnik całej grupy (les vieux remparts)” 20. Podobne stano­ wisko zajął Adam Heinz w cytowanym już artykule O tzw. bierniku w e ­

wnętrznym . W edług niego pozycję bardziej centralną w stosunku do

rzeczownika określanego zajm ują przydaw ki przym iotnikowe i dopeł­ niaczowe, objęte — jedne i drugie — rekcją, pozycję zaś bardziej m ar­ ginalną — przydaw ki przyimkowe. N iestety jednak, rozróżnienie kilku pozycji w grupie nom inalnej pozostaje dotychczas nie udokumentowane.

Można jednakże starać się wykazać na innej drodze różnice w ści­ słości związku rzeczownika z różnym i typam i przydawek. Wyrażenie przyimkowe konotuje w praw dzie w sposób obligatoryczny jakiś człon nadrzędny — rzeczownik lub czasownik, jest to jednak konotacja b ar­ dzo ogólnikowa, czyli sygnał konotacyjny zaw arty w takiej przydawce jest stosunkowo słaby. Rzeczownik w dopełniaczu również konotuje człon nadrzędny. Ten sygnał konotacyjny jest już nieco silniejszy: np. spośród konstrukcji czasownikowych tylko niektóre mogą rządzić do­ pełniaczem (np. konstrukcje zaprzeczone). Sygnał konotacyjny zaw arty w przydaw ce przym iotnikowej jest bardzo silny: w skazuje on na rze­ czownik, jego rodzaj, liczbę, przypadek21. Oczywiście to rozróżnienie siły sygnału konotacyjnego wiąże się z wprowadzonym poprzednio roz­ różnieniem konotacji bardziej i mniej szczegółowej.

Ponieważ konotacja ze strony członu nadrzędnego jest tylko poten­ cjalna, a konotacja ze strony członu podrzędnego — obligatoryczna, nie ulega wątpliwości, że sygnał konotacyjny zaw arty w członie podrzędnym jest silniejszy. Dlatego szyk antycypacyjny i szyk progresyw ny nie są bynajm niej równoważne stylistycznie, naw et w wypadku, gdy różnicy m iędzy obu tym i rodzajam i szyku nie tow arzyszy żadna różnica w za­ kresie zgodności porządku strukturalnego i porządku linearnego.

W grupach: „praw dziwe ku Bogu naw rócenie” 22 oraz: „dowód prze­ ciw Urzędowi ósmy” 23 zakres zgodności obu porządków jest jednakowy: z dwóch związków jeden nie jest przetransponow any w sekwencję; jed ­

20 J. K u r y ł o w i c z , La notion de Visomorphisme. W: Esquisses linguistiques, s. 24.

21 Por. A. H e i n z , Funkcja egzocentryczna rzeczownika. Wrocław 1957, s. 36. 22 W u j e k , op. cit., s. 64.

(15)

nakże rozbieżność porządku strukturalnego i porządku linearnego w obu tych grupach jest różna: w grupie pierwszej w yraz początkow y wskazu­ je na w yraz ostatni silnym sygnałem konotacyjnym (konotacja obligato- ryczna), w grupie drugiej zaw arty w w yrazie początkowym sygnał ko- notacyjny w skazuje na w yraz ostatni sygnałem słabym (konotacja po­ tencjalna)24.

Szczególnie ciekawe światło rzuca na spraw ę spójności związków z przydaw ką teoria morfemów rozerw anych H arrisa. W edług tej teorii, w cytowanej grupie: „uprzejm e Boga w ychw alanie”, końcowa cząstka w yrazu „uprzejm e” — -e — i końcowa cząstka w yrazu „w ychw ala­ nie” — również -e — stanow iłyby rozdzielone składniki jednego m or-fem u „e e” (oczywiście identyczność brzm ienia cząstek rozdzielonych nie jest tutaj isto tn a)25.

Rozdzielenie na linii tekstu dwóch w yrazów zaw ierających cząstki jednego m orfem u — to oczywiście rozbicie związku bardziej spójnego niż związek dwóch wyrazów, nie posiadających wspólnego morfemu. Jest to dobre wytłum aczenie faktu, że w grupie: „uprzejm e Boga w y­ chw alanie” rozbieżność porządku strukturalnego i linearnego w ydaje się ostrzejsza niż w grupie: „o tym hetm anie wdzięczna now ina”.

Koncepcja H arrisa jest szczególnie przydatna przy analizie tych związków rozerwanych, których transpozycja linearna ma charakter pro­ gresyw ny: wobec słabości sygnału konotacyjnego zaw artego w członie początkowym (nadrzędnym) potrzebne jest dla takich w ypadków inne wytłum aczenie w rażenia rozerwania spoistej całostki. Dla wypadków z szykiem antycypacyjnym w ystarczającym w yjaśnieniem jest siła syg­ nału konotacyjnego. P rzy szyku progresyw nym w yjaśnienie przynosi dopiero koncepcja Harrisa.

W ydaje się, że omówione powyżej rozróżnienia dotyczące stopnia ścisłości poszczególnych związków składniowych można by zastosować również do analizy wersów o niepełnej zgodności toku składniowego i toku wierszowego. Gdy klauzula w ersu rozcina związek składniowy szczególnie ścisły, rozbieżność obu toków zdaje się słabsza niż w w y­ padku rozdzielenia klauzulą związku bardziej ścisłego. Oczywiście roz­ bieżność toku składniowego i toku wierszowego zależy od całego szeregu różnych czynników, w ydaje się jednak, że i ten — ścisłość związku ro­ zerwanego —■ nie jest tu bez znaczenia.

Niezależnie od różnic w ścisłości różnych związków gramatycznych, rozbieżność porządku strukturalnego i porządku linearnego może mieć

24 Por. W. G ó r n y , O stylistycznej interpretacji składni. „Pamiętnik L ite­ racki”, 1960, z. 2, s. 488— 489. — J. M a r o u z e a u , L ’ordre des mots dans la phrase

latine. I. Groupes nominaux. Paris 1922, s. 218—219.

(16)

L I N G W I S T Y C Z N E N A R Z Ę D Z I A . . 5 2 5

różny charakter w zależności od tego, jaki elem ent rozdziela na linii tekstu elem enty pozostające ze sobą w związku gramatycznym.

Przede wszystkim rozbieżność polegająca na oddzieleniu elem entu podrzędnego od nadrzędnego innym elem entem podrzędnym, je­ dnorodnym w stosunku do pierwszego i o identycznej z nim funkcji składniowej (np. „ludzie młodzi, nieświadomi, niećwicze- n i”26 : ), jest zjawiskiem zasadniczo odmiennym od rozbież­ ności opartej na interpolow aniu między elem ent nadrzędny i podrzędny elementów z innego p iętra hierarchii składniowej lub elementów z tego samego piętra, co dany elem ent podrzędny, lecz niejednorodnych z nim i pełniących inną funkcję składniową. (Właściwie należałoby tu mówić nie tyle o piętrach, co o „klatkach schodowych” — elem enty z jednego piętra mogą bowiem zależeć od różnych elementów nadrzędnych; są w tedy w hierarchii składniowej oddalone od siebie, mimo że znajdują się na tej samej wysokości.) Oczywiście ta m etaforyka naw iązuje do w y­ kresu budowy zdania.

i 2 3 4 5 6

Na przykład w zdaniu „Drzewa owocne zasadzone w rzędy ocieniały

7 8

szerokie pole”, którego w ykres27 wygląda tak: i

2 i 3 6 I 4 5 ; 8

; !_

elem enty 3 i 6, 4— 5 i 8 pochodzą z tego samego piętra, ale z różnych „klatek schodowych”, gdy tym czasem elem enty 2 i 3 — znajdują się na tym sam ym piętrze i na tej samej „klatce schodowej”.

Rzecz jasna, rozbieżność porządku strukturalnego i linearnego pole­ gająca na umieszczeniu dwóch elementów jednorodnych, o identycznej fu nk cji składniowej, z jednej strony elem entu nadrzędnego, ma wagę niezw ykle lekką — w odbiorze czytelnika czy słuchacza nie liczy się praw ie jako rozbieżność. W stawienie pomiędzy dwa elem enty wchodzą­ ce w związek elem entu z tego samego piętra, co jeden z nich, ale o in­ nej funkcji składniowej (np. „roznoszenia wieści próżne” 28 ), tö już rozbieżność bardzo wyraźna; jeszcze silniejszy efekt daje rozdzie­

28 P. S k a r g a , Kazania sejm owe. Kraków 1925, s. 29.

27 W ykresy w ykonyw ane są metodą prof. Z. K l e m e n s i e w i c z a , z uwzględ­ n ien iem propozycji W. G ó r n e g o .

28 A. F r y c z M o d r z e w s k i , O popraw ie Rzeczypospolitej. Tłum. С. В a z y- 1 5 k. Przem yśl 1857, s. 258.

(17)

lenie elem entu podrzędnego i nadrzędnego jakim ś elem entem z innego piętra — nadrzędnym w stosunku do danego nadrzędnego (np. „wesela używiesz w ielkiego”29 — : ) lub podrzędnym w stosunku do

dane-go podrzędnedane-go (np. „starodawni w Polszczę herbow ie”30 ___ . ), I jeszcze jedno ważne rozróżnienie. Jak wiemy, każdy elem ent w zdaniu (z w yjątkiem pierwszego i ostatniego) wchodzi w dw ie sekw en­ cje. W w ypadku pełnej zgodności porządku linearnego i porządku stru k ­ turalnego obie te sekwencje są odbiciem związków stru kturalnych. W w ypadku rozbieżności obu porządków możliwe są (i realnie w ystę­ pują! dwa typy sytuacji: a) zgodność może być zerwana po jednej stro­ nie elementu, tzn. jedna z konstytuow anych przez ten elem ent sekw en­ cji może nie być odbiciem związku strukturalnego; np. w grupie: „Obro­ na urzędu miecza używającego”31 każdy z elementów w ew nętrznych („urzędu”, „miecza”) wchodzi w skład jednej sekwencji odbijającej związek stru k tu raln y („obrona urzędu”, „miecza używ ającego”) oraz w skład jednej sekwencji nie odbijającej związku („urzędu m iecza”); b) może być zerw ana zgodność po obu stronach, tzn. z dwóch sekwencji, w które wchodzi dany wyraz, żadna może nie być odzw ierciedleniem jakiegoś związku strukturalnego; np. w grupie: „z błotem górne rów ­ nać m yśli”32 ani jedna z sekwencji współtworzonych przez w yraz „gór­ n e” nie odbija związku strukturalnego. Jest to różnica bardzo istotna. Oczywiście waga rozbieżności drugiego typu jest znacznie większa.

*

Dla ilustracji spróbujm y zastosować niektóre z wprowadzonych tu rozróżnień do opisu pewnych cech określonych stylów literackich i ję ­ zykowych.

Tak np. styl barokow y (w poezji), kontynuow any w tym zakresie przez klasycyzm, charakteryzow ał się tendencją do m aksym alnego zry­ wania zgodności porządku linearnego i porządku strukturalnego, zwła­ szcza tam, gdzie mogło to być kompensowane przez zgodę gram atyczną.

To zerwanie zgodności miało charakter dw ustronny: chodziło o to, aby ani jedna z sekw encji konstytuow anych przez dany w yraz nie była transpozycją związku strukturalnego. Co więcej, w tekstach barokowych

29 O r z e c h o w s k i , Quincunx, s. 210.

30 O r z e c h o w s k i , Ż y w o t i śmierć Jana Tarnowskiego, s. 36. 31 B u d n y , op. cit., s. 43.

(18)

L I N G W I S T Y C Z N E N A R Z Ę D Z I A . .. 5 2 7

krzyżują się nieraz elem enty dwóch nie pokryw ających się z sekw encja­ mi związków stru kturalnych.

Oto przykład — zdanie z W ojny Chocimskiej Potockiego: „[Ale]

1 2 3 4 5 6

inszy padł w górnym d ekret parlam encie”33. Jego wykres: 5

1 2

4 :

Z pięciu sekw encji tego zdania („inszy padł”, „padł w ”, „w górnym ”, „górnym d ek ret”, „dekret parlam encie”) tylko jedna — „padł w ” — odbija istotny związek stru k tu raln y 34. Z pozostałych czterech elementów niezgodności obu porządków — tylko jeden, polegający na sekwencji „w górnym ” , jest postulow any norm ą językową. W szystkie składniki śródzdaniowe tego zdania (tzn. w szystkie prócz krańcowych) m ają po­ zrywaną zgodność porządku strukturalnego i porządku linearnego po obu swoich stronach. Jeśli zdanie jest mimo to zrozumiałe, dzieje się tak tylko dzięki potrójnem u związkowi zgody: „inszy — d ek ret”, „de­ kret — p adł”, „górnym — parlam encie”. Rozbieżność obu porządków nie jest tu taj w ynikiem ich zasadniczej nieadekwatności; w analizowa­ nym zdaniu były możliwości składniowe zrealizowania linearnego przy­ najm niej trzech związków strukturalnych: „inszy dekret padł w gór­ nym parlam encie” (szyk respektujący pełną zgodność obu porządków: „inszy dekret padł w parlam encie górnym ” — naruszałby tendencje norm ujące szyk przydaw ki przym iotnej).

1 2 3 4 5

Inny przykład: ,,[I co] bydlęcy pańskiej strój w ydała głowy”35. 4

3

2

33 Ibidem, s. 13.

34 W istocie zw iązek ten zachodzi nie między czasow nikiem a przyimkiem, lecz m iędzy czasow nikiem a całym w yrażeniem przyimkowym, w tym wypadku rozer­ w anym . Można jednak powiedzieć, że czasownik sąsiaduje tutaj w tekście z w y ­ rażeniem przyim kowym , z którym w chodzi w związek — że ono jest rozerwane, to już inna sprawa. Dla analizow anego przez nas obecnie zagadnienia sposób po­ traktow ania przyimka jest w zasadzie obojętny.

35 J. A. M o r s z t y n , Nagrobek J. P. Otw inow skiem u. W: Wybór poezyj. War­ szaw a 1949, s. 10.

(19)

Z czterech w ystępujących tu sekwencji („bydlęcy p ań sk iej”, „pań­ skiej stró j”, „strój w ydała”, „wydała głow y”) tylko jedna — „strój w y ­ dała” — pokrywa się ze związkiem strukturalnym . Elem ent „pańskiej” ma zgodność obu porządków zerw aną obustronnie: ani jedna z jego s e ­ kwencji nie transponuje związku. Sensowność (zrozumiałość) zdania po d ­ trzym uje podwójny związek zgody: „bydlęcy — stró j”, „głowy — pań­ skiej”. W tym zdaniu nie byłoby, co prawda, łatw o przetransponow ać na sekwencje wszystkich czy choćby większej części związków s tru k tu ­ ralnych. W ariant o większej (choć nie kom pletnej) zgodności obu po­ rządków: „wydała bydlęcy strój głowy pańskiej”, naruszałby antycy- pacyjność przydaw ki przym iotnej („pańskiej — głow y”). Ale możliwy składniowo w ariant: „wydała bydlęcy strój pańskiej głow y”, realizo­ w ałby linearnie dw a z czterech w ystępujących tu związków i, co waż­ niejsze, w szystkie elem enty śródzdaniowe m iałyby przy takim w arian ­ cie zachowaną jednostronną zgodność porządku stru k tu raln ego i po­ rządku linearnego. A zatem i tu taj rozbieżność obu porządków tłum a­ czy się założeniami stylistycznym i autora, a nie — koniecznością skład­ niową.

1 2 3 4 5

I jeszcze jeden przykład: „[które] nad swym w ylała Ceiksem Alcjo- ne”36.

5 3

2

Z trzech związków strukturalnych („Alcjone — w ylała”, „wylała — nad Ceiksem”, „Ceiksem — sw ym ”) ani jeden nie został p rzetranspo­ nowany w sekwencję. Zgodność obu porządków pozryw ana jest obu­ stronnie, elem enty wszystkich związków przeplatają się.

Styl barokow y w poezji polega więc w dziedzinie szyku na tendencji do nieumotywowanego składniowo dw ustronnego zryw ania zgodności porządku strukturalnego i porządku linearnego, z częstym krzyżow a­ niem elementów dwóch nie przetransponow anych w sekwencje związków strukturalnych; niezgodność kompensowana jest przede w szystkim zgo­ dą gramatyczną.

We współczesnym języku polskim obserw ujem y na ogół tendencję do zachowywania zgodności między porządkiem stru k tu raln y m i linear­ nym, ograniczoną, z jednej strony — w ypadkam i uszeregowania kilku elementów podrzędnych wokół jednego nadrzędnego (nieadekwatność

(20)

L I N G W I S T Y C Z N E N A R Z Ę D Z I A . ., 5 2 9

obu porządków), z drugiej — pewnymi skrystalizowanym i zasadami (czy tendencjami) w zakresie kierunku szeregowania (zasada antycypa­ cyjna lub progresywna), jak: przydaw ka przym iotna w yrażająca cechę przypadkową — przed rzeczownikiem określanym , przydaw ka przy­ miotna w yrażająca cechę stałą — po nim; przydaw ka dopełniaczowa, przyimkowa i rzeczowna po rzeczowniku określanym ; dopełnienie przy­ miotnika i przysłówka — po w yrazie określanym; określenia czasowni­ ka — na ogół po nim, okoliczniki wyrażone przysłówkam i — przed w y­ razem określanym, przydaw ka okolicznikowa — zwykle po orzeczeniu, orzeczenie — raczej po podmiocie37.

Jeżeli zachowanie zgodności porządku strukturalnego i porządku li­ nearnego nie zmusza do naruszenia tych zasad, jeżeli nie sprzeciwia mu się nagromadzenie elem entów podrzędnych w stosunku do jednego ele­ mentu nadrzędnego, to najczęściej nie odstępuje się od tej zgodności bez szczególnej stylistycznej motywacji, w każdym razie w języku pi­ sanym.

Oto — dla przykładu — jedno zdanie ze współczesnej polszczyzny,

1 2 3 4

wzięte z Mitologii Parandow skiego: „Szczególnie popierał ten ruch ce-

5 6 7 8 9 10

sarz H adrian [...] m onarcha zhellenizowany, pełen rom antycznych po­ ll 12 13 14 15 16 17

rywów i szczerej miłości dla tradycji greckiej”38. 5

li 14

10 12 13 15 , 16 17 Na szesnaście sekw encji tego zdania tylko dziewięć (a mianowicie 1—2, 3—4, 5— 6, 7—8, 10— 11, 13— 14, 14—15, 15— 16 i 16— 17) transpo- n u je związki struk turalne. O pełnej zgodności obu porządków nie może więc tu być mowy. Zanalizujm y przyczyny tej rozbieżności. Związek 2—4 nie mógł zostać uwidoczniony linearnie ze względu na zasadę, że przydaw ka przym iotnikow a w yrażająca cechę przypadkow ą poprzedza w yraz określany — dlatego elem enty 2 i 4 zostały rozdzielone elem en­ tem 3. Elem ent 2 rządzi dwoma elem entam i podrzędnym i: 1 i 4, jest 37 Por. m. in.: S. S z o b e r , Z asady układu w y r a z ó w w zdaniu polskim. W:

W y b ó r pism. Warszawa 1959, s. 213—220. — Z. K l e m e n s i e w i c z , Skupienia, c z y li sy n ta k tyc zn e grupy w y razow e. Kraków 1948.

(21)

więc struk tu raln ą niemożliwością, aby tw orzył także sekwencję ze swoim elem entem nadrzędnym — byłaby to jego trzecia sekwencja, a to oczywiście niemożliwe. Elem ent 5 pozostaje w związku nadrzędności (nie zrealizowanym linearnie) z elem entem 7. Ponieważ jednak elem ent 5 wchodzi w trzy związki (z 2, 6 i 7), było koniecznością, aby k tóryś z nich nie został przetransponow any w sekw encję (wprawdzie związek 2—5 również nie jest przetransponow any w sekwencję, ale to z innych, omówionych już powodów. Elem ent 5 pozostaje ,,w zastępstw ie” w sek­ w encji z zależnym od 2 elem entem 4, a zatem jedna z jego dwóch moż­ liwych sekwencji już i tak jest „zajęta”). W trzy związki wchodzi także elem ent 7 (z 5, 8 i 9), nic więc dziwnego, że jeden z nich, 7— 9, nie jest „zaświadczony” linearnie. Pozostające ze sobą w związku elem enty 9 i 11 rozdzielone są elem entem 10 — realizacja linearna tego związku po­ zostawałaby w kolizji z zasadą umieszczania przydaw ki przym iotnikowej w yrażającej cechę przypadkow ą — przed rzeczownikiem określanym. Sąsiedztwu elementów 12—14 (czyli spójnika i konstytutyw nego członu przyłączonej tym spójnikiem grupy) stał na przeszkodzie antycypacyj­ ny szyk przydaw ki „szczerej”. Wreszcie związek 9— 14 nie mógł być przetransponow any w sekwencję, ponieważ elem ent 9 wchodzi oprócz tego w dwa inne związki (z 7 i 11), a zatem nie ma już wolnej sekwen­ cji do dyspozycji tego związku.

Tak więc w szystkie sześć wypadków w ystępującej w analizowanym zdaniu rozbieżności między porządkiem stru k tu raln y m i porządkiem linearnym tłum aczą się bądź zasadniczą nieadekw atnością obu porząd­ ków, bądź panującym i w języku polskim tendencjam i w zakresie kolej­ ności elementów pozostających w związku (szyk antycypacyjny lub pro­ gresywny).

A więc przykładowa analiza zdania Parandow skiego wykazuje, że nie w ykracza ono poza ram y naszkicowanej wyżej charakterystyki szy­ ku współczesnej polszczyzny.

Jednakże nie w szystkie dopuszczane przez zwyczaj językowy zdania z współczesnej polszczyzny mieszczą się w tych ramach. Już Szober zwrócił uwagę na charakterystyczny, doskonale popraw ny i naturalny rodzaj szyku z dopełnieniem lub okolicznikiem oddzielonym od orzecze­ nia słownego przez podmiot (rozwinięty lub nie):

wyrazy stanow iące podmiot logiczno-gram atyczny przeplatają się z wyrazami tworzącym i logiczno-gram atyczne orzeczenie, przy czym teoretycznie można przypuścić dwie odmiany takiego układu: z podm iotem lub orzeczeniem w środku; w polskiej jednak rzeczyw istości językowej układ środkowo-orze- czeniowy w normalnym toku mowy nie w ystępuje nigdy [ • . . ] 39.

(22)

L I N G W I S T Y C Z N E N A R Z Ę D Z I A . ., 5 3 1

To ostatnie zjawisko — brak konstrukcji z orzeczeniem rozbijającym grupę podmiotu — w yraźnie intrygowało Szobera:

Uderza jednak — pisał — bardzo charakterystyczny szczegół. Oto pomimo swobody, jaka panuje w sposobach układania części zdania, nie spotykamy się w języku polskim z jednym jeszcze teoretycznie m ożliw ym układem: z układem środkowo-orzeczeniowym . Typ ten nie jest obcy innym językom, występuje, na przykład, jako stała, utarta forma ofiarnych i autorskich formuł w napisach staro- greckich [. . . ]. W języku polskim układ środkowo-orzeczeniowy zjaw ia się ty l­

ko od czasu do czasu w ramach wiersza, np. „Dzienna w olnieje posucha” (Mick.), tam jednak w yw ołują go w zględy uboczne, dążność do zachowania miary rytm icznej, a nie naturalny tok m y ś li40.

Pytanie postawione przez Szobera jest istotnie bardzo interesujące: czym w ytłum aczyć fakt, że język polski łatwo rezygnuje z przekszałca- nia w sekw encje linearne związków orzeczenia z dopełnieniem lub oko- licznikiem, natom iast praw ie nigdy nie rezygnuje z transponow ania w sekwencje związków podmiotu z przydaw ką?

Nasuwa się tu w yjaśnienie następujące. Związek orzeczenia słowne­ go z dopełnieniem czy okolicznikiem — to zw ykły związek strukturalny, taki sam jak związek podmiotu z przydawką. Oba te związki mogą od­ bijać się lub nie w sąsiedztwie linearnym . Zachodzi jednak między ni­ mi podstawowa różnica: pierw szy ze związków zachodzi w ramach zda­ nia, a w ykracza poza granice grupy wyrazowej, skupienia41; drugi — to związek w ew nątrzskupieniow y. Obserwacja Szobera znaczy zatem w istocie, że język polski znacznie bardziej rygorystycznie przestrzega zgodności porządku stru k turalnego i porządku linearnego w ramach skupienia niż w ram ach zdania: przy układzie „środkowo-podmiotowym” nie dochodzi (nie musi dojść) do rozbieżności obu porządków w żadnym skupieniu, przy układzie „środkowo-orzeczeniowym” rozbieżność taka w ram ach skupienia, jakie tw orzy rozw inięty podmioty jest nieuniknio­ na.

Tak więc w prowadziliśm y do naszego początkowego tw ierdzenia na tem at szyku współczesnej polszczyzny pew ną korekturę: panuje w tym szyku tendencja do zgodności porządku strukturalnego i porządku li­ nearnego — w ram ach skupienia (grupy).

I na tym można by poprzestać. Spróbujm y jednak posunąć się je­ szcze o krok: czy nie można by w ytłum aczyć zjaw iska większej odpor­ ności skupienia w porów naniu ze zdaniem na rozbieżność obu porząd­ ków?

40 Ibidem, s. 220.

41 K l e m e n s i e w i c z (op. cit., s. 2) stwierdza: „nie m oże S [skupienie] posiadać w sw oim składzie form y osobowej, ponieważ ta już sama stanow i zdanie”.

(23)

Pomocne tu być może tw ierdzenie Kuryłowicza, w edług którego „określanie zdania przez jakiś w yraz jest równoważne określaniu przez ten wyraz orzeczenia tego zdania”42 lub — z naszego pu n k tu widzenia — określanie orzeczenia zdania przez jakiś w yraz jest równoważne określa­ niu przez ten w yraz całego zdania. A zatem okolicznik określający orze­ czenie jest tym samym określeniem całego zdania.

W ten sposób rozstrzyga się — pisze K uryłow icz — często rozpatrywany przez gram atyków problem mniej lub bardziej wyraźnej autonom ii zwrotów okolicznikowych: czy odnoszą się one do całego zdania, czy tylko do orzecze­ nia? Rozstrzyga się on w tym sensie, że gram atycznie to jest to samo, bo­ w iem orzeczenie funkcjonuje jako reprezentant całego zdania. Mniej lub bar­ dziej luźny związek m iędzy zwrotem okolicznikowym a resztą zdania należy do dziedziny stylu 43.

Wynika stąd, że w w ypadku szyku: okolicznik — podmiot — orze­ czenie słowne, zerwanie zgodności m iędzy porządkiem stru k tu raln y m i porządkiem linearnym nie jest tak absolutne, jak w w ypadku szyku: przydawka — orzeczenie — podmiot; przydaw ka bowiem wchodzi w bez­ pośredni związek stru k tu raln y tylko z podmiotem — i (w w ypadku d ru ­ gim) ten jedyny związek nie jest odzwierciedlony linearnie, gdy tym ­ czasem w w ypadku pierw szym okolicznik, wchodząc w związek z orze­ czeniem (nie przetransponow any w sekwencję), wchodzi tym samym w związek z całym zdaniem; a zatem sąsiedztwo okolicznika z częścią zdania: podmiot — orzeczenie, lub: orzeczenie — podmiot, mimo iż jest sąsiedztwem od strony podmiotu, jest jednak transpozycją jakiegoś związku strukturalnego.

Okazuje się więc, że zaobserwowany przez Szobera szyk nie podważa w sposób istotny tezy, iż we współczesnym języku polskim panuje te n ­ dencja do utrzym yw ania zgodności porządku strukturalnego i porządku linearnego.

* Podsumowujemy:

Do analizy stylistycznej różnych tekstów z punktu widzenia szyku wyrazów mogą być, jak się w ydaje, przydatne pojęcia takie, jak:

zgodność (lub rozbieżność) porządku strukturalnego i porządku li ­ nearnego; zasadnicza nieadekw atność obu porządków — inne przyczyny ich rozbieżności;

rozbieżność porządku stru k turalnego i porządku linearnego d w u­ stronna i jednostronna;

42 J. K u r y ł o w i c z , Les structures jondamentales de la langue: groupe ei

proposition. W: Esquisses linguistiques, s. 38.

(24)

szyk antycypacyjny i szyk progresyw ny a konotacja obligatoryczna i potencjalna;

różnice w ścisłości związków składniowych; pozycja centralna i pozycja m arginalna;

konotacja ogólna i konotacja szczegółowa (różne stopnie siły sygnału konotacyjnego);

teoria morfemów rozerw anych;

różne stopnie rozbieżności ze względu na charak ter elem entu rozry­ wającego związek;

zgodność obu porządków w ram ach skupienia (grupy) i w ramach zdania;

równoważność określania grupy (zdania) i określania jej elem entu konstytutyw nego.

Oczywiście tylko szczegółowe badania nad szykiem wyrazów i jego funkcją stylistyczną w różnych tekstach, u różnych pisarzy, w różnych epokach mogą rozstrzygnąć o przydatności przedstaw ionych propozycji.

Cytaty

Powiązane dokumenty

"Le théâtre de l’absurde = The Theatre of the Absurde", Martin Esslin, traduit de l’anglais par Marguerite Buchet, Francine Del Pierre, France Frank, Paris 1963, wyd..

Mo¿liwoœæ wymiany (transferu) informacji jest warunkiem koniecznym dla efektywnego wspó³dzia³ania oddzielnych realizacji GIS, polegaj¹cego na przenoszeniu, kojarzeniu i ³¹cz-

pisał, że Timothy Adams, szef IIF cieszy się większym poważaniem niż szefo- wie nawet wysoko rozwiniętych państw. Przewodniczącym Rady jest Axel We- ber, prezes UBS, a

chanowskiego; wypadki, gdy taką pozycję zajm uje inny składnik grupy w erbalnej, są zupełnie wyjątkowe. We wszystkich tekstach pisanych prozą, z Apojtegmatami

Istotne dla historii czachowskich malowideł wydają się przedstawienia o charakterze świeckim: dwóch rycerzy na koniach, którym towarzyszą: symbol krzyża maltańskiego z

In this paper we propose a method to obtain efficient multistage matching networks considering complex load and source impedances at each stage of the network.. To do that, we

terminie może odbyć się pierwsze czytanie projektu ustawy o zmianie Konstytucji co jest niezbędne do jej uchwalenia i efektywnej..