• Nie Znaleziono Wyników

Polskie przekłady "The Pilgrim's Progress" Johna Bunyana

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Polskie przekłady "The Pilgrim's Progress" Johna Bunyana"

Copied!
25
0
0

Pełen tekst

(1)

Zofia Sinko

Polskie przekłady "The Pilgrim’s

Progress" Johna Bunyana

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 68/2, 195-218

(2)

P a m i ę t n i k L i t e r a c k i L X V II I, 1977, z. 2

ZOFIA SINKO

P O L S K IE PRZEK ŁA D Y

„THE P IL G R IM ’S PR O G R ESS” JO H N A BUNYANA

1

W roku 1764 w yszła w K rólew cu z oficyny J. F. D riesta spora k sią ­ żeczka zaty tu ło w an a:

Droga pielgrzym u jącego Chrześcijanina do w ieczności błogosławionej. Przez

Jana Bunian sługą Bożego w Angliej okazana, z francuskiego ku zabawie po­ bożnej polskiem u św iatu przez Kawalera w Manheymie na polski język roku 1728 przetłumaczona, ale teraz dopiero przez X. Dawida Behra, Kazn. Nadw. J. K. Mci K. P. do druku podana,

W 11 la t później, a w ięc w r. 1775, rów nież w K rólew cu, lecz ty m razem n akład em i dru k iem G. L. H artu n g a, ukazała się ko n ty n u acja w spom nianej pozycji nosząca ty tu ł:

Drogi p ielgrzym u jącego Chrześcijanina do w ieczności błogosław ionej część w tóra. Która zawiera w sobie Podróż C hrześcijanki żony jego z dziećm i, przez

Jana Buniana opisana, a potem z języka francuskiego na ojczysty polski przez pewnego szlachcica obyw atela Wo. Xo. Littew. przetłum aczona roku 1757. Teraz zaś przez X . D aw ida Behra Kaznodzieję Nadw. J. K. Mci K. P. do druku po­ dana.

P ierw sza pozycja stanow i p rzek ład alegorycznej opowieści Jo hn a B un- y ana pt. The P ilgrim ’s P rogress; oryginał ukazał się w r. 1678 i zdobył sobie n a ty c h m ia st w angielskich kręg ach p u ry ta ń sk ic h poczytność zbli­ żoną do poczytności Biblii. D ruga pozycja, w y d ana w oryginale w r. 1684, je s t bez porów n an ia słabszym dalszym ciągiem sły nn ej powieści, toteż p o tra k tu je m y ją tylko m arginesow o, k o n c e n tru ją c rozw ażania na Drodze pielgrzym ującego C hrześcijanina.

Oba polskie p rzek ład y u tw o ru B un y an a odnotow ał E streicher (XIII, 449), w zm iankow ał o nich rów nież Rom an Dyboski w szkicu na tem a t życia i tw órczości B unyana. Tłum acza pierw szej części T he P ilgrim ’s Progress od k ry ł W iktor W eintrau b , pisząc o S tefanie Cedrow skim . U w agi na tem a t tłum acza i przek ład u rozszerzył n astęp n ie w a rty k u le pt. S ta ro ­ polski p rzekła d B unyana. P rzek ład y X V III-w ieczne odnotow ał także W ła­ dysław C hojnacki w Bibliografii polskich d ru k ó w ew angelickich Z ie m

(3)

Zachodnich i Północnych. 1530— 1939 l , a przypom niał je o statn io Czesław H ernas w h isto rii lite ra tu ry polskiej doby baroku. Pisząc o p o p u lary zo ­ w aniu poprzez p rzek ład y poezji „rzeczy ostatecznych” zauw aża:

N ajw ażniejszy z przekładów powstał w r. 1728. Pisarz k alw ińsk i Stefan Cedrowski (ur. 1689, zm. przed r. 1748), przebywając wów czas w Mannheim, przełożył z języka francuskiego słynne dzieło drugiego po M iltonie pisarza religijnego Anglii, Johna Bunyana (1628—1688) The P ilgrim ’s Progress. Polska w ersja naiwnej i alegorycznej opowieści o Człowieku Każdym w druku uka­ zała się jednak dopiero w r. 1764 w Królewcu [...], wydana przez ks. Dawida Behra. Już w Oświeceniu powstał też i wydany został anonim owo (Królewiec 1775) przekład części drugiej dzieła B u nyan a2.

W zm ianka H ernasa zachęciła piszącą te słowa do pośw ięcenia uwagi utw orow i angielskiem u, jego w ersji polskiej oraz środow isku, w k tó ry m się ona uk azała 3. Inicjato rem w ydania polskiej w e rsji dzieła b y ł D aw id B ehr, noszący ty tu ł kaznodziei króla pruskiego i p iastu ją c y fu n k cję pol­ skiego p asto ra Kościoła reform ow anego w K rólew cu. P rz ek ła d y te, po­ dobnie jak licznie ówcześnie w ydaw ane w K rólew cu książki polskie, głów nie dew ocyjne, zaspokajać m iały duchow e potrzeby ludności pol­ skiej w yznania ewangelickiego i przypuszczalnie służyć rów nież pomocą w kształceniu przyszłych pastorów -N iem ców , u łatw ia ją c im porozum ie­ w anie się z ludnością polską. Owa polsko-ew angelicka lite ra tu ra relig ijn a drukow ana b y w ała często w dużych nakład ach i nie tylko na użytek ludności P ru s W schodnich, W arm ii czy Pom orza, ale rów nież na eks­ p o rt — na Śląsk i do Rzeczypospolitej.

D ruki tego rod zaju stanow iły tylko część rozlicznych poczynań k u l­ tu ra ln y c h obejm u jący ch ludność polską K rólew ca oraz P ru s W schodnich. K rólew ieccy P olacy m ieli bowiem ju ż w X V II w. w łasne kościoły i szko­ ły, sem inaria i d ru k arn ie, czasopisma i kalendarze. W w ieku X V III za­ znaczył się dalszy duży postęp w dziedzinie szkolnictw a i ed ytorstw a 1 R. D y b o s k i , O n ajpopularniejszej książce an gielskiej. „Przegląd P o­ w szechny” t. 103—104 (1909). — W. W e i n t r a u b : S tefan C edrow ski. W: P olski

słow n ik biograficzny, t. 3, z. 11; S taropolski przekład Bunyana. „Reformacja w P ol­

sce” il939, z. 9/10. — W. C h o j n a c k i , B ibliografia polskich d ru k ó w ew angelic­

kich Ziem Zachodnich i Północnych. 1530—1939. W arszawa 1966, poz. 333, 335. Choj­

nacki podaje, iż egzemplarze części 1 tej książki znajdują się w Bibl. Jagiellońskiej, w Bibl. U niw ersytetu Warszawskiego, w Bibl. U niwersyteckiej w Toruniu oraz w Bodleian Library w Oxfordzie, zaś części 2 — w Bibl. U niw ersytetu W arszaw­ skiego oraz w Bibl. Czartoryskich w Krakowie.

2 Cz. H e r n a s , Barok. Warszawa 1972, s. 427.

8 Uw agi o kulturze polskiej w Prusach Wschodnich opieram na publikacjach: B. C h l e b o w s k i , U dział n iem ieckiej o św ia ty P ru s W schodnich w życiu u m y ­

sło w ym Polski. W: Pism a. T. 1. Warszawa 1912. — W. C h o j n a c k i , Z d zie jó w d ru karstw a polskiego w K rólew cu. „Komunikaty M azursko-W armińskie” 1961, nr 1. — N ow y K orbu t, t. 4, s. 127. Bliższe dane o działalności Hartungów znalazłam w roz­

prawie B. Rehberga G eschichte der K önigsberger Zeitungen und Zeitschriften. I.

P ersönlichkeiten und Entw icklungsstufen von der H erzogszeit bis zu m Ausgang d er Epoche K ant-H am ann. Königsberg 1942, s. 81—86, 89.

(4)

polskiego. Np. w założonym przez F ry d e ry k a W ilhelm a I w r. 1723 Colle­ gium F rid erician um , k ształcącym przyszłych pastorów dla ludności pol­ skiej i litew skiej, litera c k i języ k polski był p rzedm iotem obow iązkow ym

i w ykładano go cztery raz y w tygodniu, a p rzy u n iw ersy tecie w K ró lew ­ cu od r. 1728 zorganizow ano sem in ariu m polskie. K rólew ieckie biblioteki i zbiory p ry w a tn e grom adziły liczne polonica, w śró d n ich zaś rów nież pism a teologiczne, w y ra ż ają ce d o k try n y ro zm aity ch odłam ów p ro te sta n ­ tyzm u. Na polu ed y to rstw a szczególnie zasłużona była firm a w ydaw nicza H artungów , typografów u n iw ersy tetu . Tłoczyli oni w iele książek polskich „podręcznych” relig ijn y ch i gospodarczych, z d ru k a rn i tej w yszły ró w ­ nież liczne w y d an ia Now ego kancjonału pruskiego. P onadto zasłużyli się oni, ale to ju ż raczej dla k u ltu ry niem ieckiej, w y d ając niem ieckie gazety oraz czasopisma m oralno-obyczajow e. Drogi p ielgrzym ującego C hrześci­ janina [...] część w tóra u kazała się w łaśnie w oficynie G ottlieba Lebe- rec h ta H a rtu n g a , w n u k a Jo h a n n a H einricha, założyciela słynnej d y n astii d ru k arz y i edytorów królew ieckich, k tó ra pro sp ero w ała rów nież — jak się okaże z dalszych rozw ażań — na p rzestrzen i X IX w ieku. G łów ne dzieło B u n y ana n ato m iast wyszło u Jo h a n n a F rie d ric h a D riesta, typo- grafa m niej znanego niż H artungow ie, lecz rów nież zasłużonego w ydaw cy niem ieckich periodyków obyczajow ych.

D okonanem u przez pisarza kalw ińskiego polskiem u tłu m aczen iu The P ilgrim ’s Progress — u tw oru , k tó ry w y raża przeko nan ia relig ijn e, d u ­ chowe ro z te rk i i żarliw ą w iarę nonkonform istów an gielsk ich i k tó ry dzię­ ki talen to w i a u to ra s ta ł się jed n y m z arcydzieł p u ry ta ń sk ie j A nglii — p a tro n u je w ięc p asto r i dw aj znani ed y to rzy królew ieccy. U kazuje się ono w ośrodku pro p ag u jący m książki relig ijn e pisane w języ ku polskim i przeznaczone dla ew angelików . W szystko to pozostaje w zgodzie z cha-

ralitêrëlïl dzieła B unyana, k tó re należy przede w szystkim do lite ra tu ry

budu jącej: stan o w i alegoryczne opow iadanie o „dziejach duszy” w pisane w a tra k c y jn ą fabułę, o p a rtą głów nie na sym bolice i m etafory ce biblijnej przełożonej na k o n k retn y język p rzy p adk ó w i zdarzeń.

2

Jo h n B u n y an urodził się w wiosce E lstow w B edfordshire; pochodził z rodziny daw no tam osiadłych drobnych farm eró w i rzem ieślników . O j­ ciec jego b y ł blacharzem ; Jo h n u p raw ia jąc y ten sam zaw ód m ów i o so­ bie jak o o druciarzu. W dzieciństw ie uczęszczał do lokalnej szkółki, gdzie nauczył się czytać i pisać, ale w ykształcenie jego było bardzo nikłe. W ia­ domo, że znał dobrze Pism o św ięte oraz, jak podają jego m onografiści, k ilk a inn y ch książek, w śród k tó ry c h znajdow ały się i daw ne rom anse. W w ieku la t 16 b ra ł udział w w ojnie dom owej, w alczył w arm ii P a r la ­ m en tu przeciw rojalisto m . W ro k u 1748 lu b 1749 ożenił się, spow ażniał i (jak sam pisze później w h isto rii swego naw rócenia) z m łodzieńca „of

(5)

daring p ro fa n ity ” — śm iało gardzącego w szelką relig ią — stał się czło­ w iekiem pow ażnym i nabożnym . Dzieje swego k ry zy su duchowego i n a ­ w rócenia opisał p rzejm ująco w k ilkanaście la t później w książce pt. Grace A bounding to th e C hief of Sin n ers (1666).

K a rie rę litera c k ą B unyana poprzedziła działalność kaznodziejska. W ro k u 1653 przyłączył się do zgrom adzenia nonkonform istów , w parę la t później przeniósł się do m iasta B edford, a po śm ierci żony stał się „b ra tem B unyanem pow ołanym do głoszenia E w angelii” . Dzięki sw ym uzdolnieniom hom iletycznym szybko zyskał lokalną sław ę ku niezado­ w oleniu oficjalnych i bardziej w ykształconych duchow nych nonkonform is- tycznych. W ty m czasie zaczął rów nież publikow ać pierw sze tra k ta ty relig ijn e, w k tó ry c h niem ało m iejsca zajm ow ały polem iki z k w akram i. K iedy w r. 1660, w raz z u p adkiem rep u b lik i C rom w ella i pow rotem na tro n angielski K arola II S tu a rta , znow u w eszły w życie daw ne ustaw y przeciw nonkonform istom , a więc tym , k tó rzy nie akceptow ali a r ty k u ­ łów w iary anglik ańskiej, B u n y an został areszto w any i spędził w w ięzie­ niu 12 lat, up arcie obstając przy sw oich przekonaniach. D aw ał im w y ­ raz w pisanych w w ięzieniu tra k ta ta c h polem icznych oraz utw o rach religijny ch . E d y k t odw ołujący prześladow ania nonkonform istów pozwo­ lił B unyanow i na podjęcie jego zawodu; zostaje p astorem kongregacji w Bedford, rozciągając działalność duszp astersk ą n a całe h rabstw o. Jego pow tó rne uw ięzienie w r. 1675 zw iązane było z zaostrzeniem w alki K oś­ cioła anglikańskiego z niezależnym i sek tam i protestan ckim i, dalsza zaś działalność kaznodziei i pisarza, aż po koniec jego życia w r. 1688, n a ­ potyk ała trudności i była powodem jego prześladow ania.

N iezw ykle obfita twórczość B unyana, z k tó rej tylko T h e P ilgrim ’s Progress stan ie się tem atem naszych rozw ażań, w y ra sta z ducha p u ry ta - nizm u angielskiego, z poczucia znaczenia i odpow iedzialności jedn ostki o raz z niechęci do w szelkiego narzuconego jej z góry a u to ry te tu — zw ią­ zanych z pragn ieniem wolności relig ijn ej, społecznej i obyw atelskiej. Z tą ideą indyw idualnej swobody sum ienia i in d y w id u aln ej odpow iedzialnoś­ ci człow ieka przed Bogiem, p rzejaw iającą się w piśm iennictw ie p u ry ta ń - skiej Anglii, łączy się uznanie dla a u to ry te tu Pism a św iętego, in te rp re ­ tow anego zresztą w sposób dość dowolny, z pom inięciem in terw en cji Kościoła z całą jego litu rg ią i obrzędowością. Człowiek praw dziw ie r e li­ g ijn y m a być posłuszny tylko w łasnem u sum ieniu, a obow iązująca go surow a dyscyplina w in na być akceptow ana dobrow olnie i z najw iększym zrozum ieniem . P u ry ta n in pow inien skupić się na swoim życiu w e w n ętrz ­ n ym i w sferze życia duchowego wznieść się na najw yższe dostępne szczyty, w ypełn iając rów nocześnie w ten sposób posłannictw o w obec bliźnich, a w ięc obowiązek szerzenia zgodnych z w łasną religią p rzeko­ n a ń i postaw 4.

4 Zob. F. D e 1 a 11 r e, La L ittéra tu re de l’A n gleterre pu ritain e 1603—1660. Pa­ ris [po 1938], s. 7—8. — В. H a f e r k a m p f , Bunyan als K ünstler. S tilkritische

(6)

Św iatopogląd ten tłum aczy, dlaczego w łaśnie w A nglii w X V II w. tak p o p u larn a była lite ra tu ra określona m ianem ,,self-revela tio n ”, k tó ­ re j tem atem b yły doświadczenia duszy spisyw ane w tzw. autobiografiach duchow ych — dla w łasnego pożytku i ku przestrodze innych. Poniew aż istniało przekonanie o zasadniczych podobieństw ach, a n a w e t o pew nym uniform izm ie przeżyć relig ijn y ch chrześcijanina, którego życie duchowe nie obywało się bez pokus, załam ań i zw ycięstw nad sam ym sobą, n a ­ leżało objaw y owe notować, nie zaniedbując opisu oraz analizow ania sp ra w i doznań n aw et b łah y ch z pozoru, m ogących wszakże doprow adzić do straszliw ych konsekw encji — u tra ty zbaw ienia. W arto nadm ienić na m arginesie, że owa u trw alo n a w piśm iennictw ie p u ry tan izm u zdolność do sam oanalizy nie pozostała bez w pływ u n a rozwój późniejszej powieści: dość tu przypom nieć ro zrach u n k i z P an em Bogiem, któ re prow adził Robinson na sw ojej bezludnej w yspie, czy sk oncentrow anie się na dozna­ n iach w ew n ętrzn y ch P am eli i K laryssy, b o h aterek utw orów R ichard- sona 5.

Pow róćm y jed n ak do piśm iennictw a X V II-w iecznego, kiedy dzienni­ ki duszy b y w ały czasam i w ydaw ane drukiem , lecz częściej k ursow ały w licznych odpisach. Grace A bounding to the C hief of Sinners B unyana należy w łaśnie do takiego g atu n k u duchow ych autobiografii; a u to r p rz e j­ m ująco i z talen tem opow iedział czytelnikom o sw oich w ew n ętrzn ych pełnych dram aty zm u ko n flik tach — w y rzu tach sum ienia, stra c h u przed piekłem , i ostatecznej konw ersji.

W kilkanaście la t później ukazała się alegoryczna opowieść The P il­ g rim ’s Progress, w k tó rą w pisane zostały zarów no podstaw ow e w ątk i św iatopoglądu nonkonform istycznego z jego n akazam i ustaw icznej czuj­ ności, w ytrw ałości i bezkom prom isowości, ja k i w iele z osobistych do­ św iadczeń sam ego au to ra. S chem at swego „rom ansu duchow nego” oparł B uny an na m otyw ie pielgrzym ki czy w ędrów ki, a więc w ą tk u niezw ykle popularnego w ów czesnym piśm iennictw ie religijn ym , w któ ry m p rzy ­ ró w nyw ano sp raw y człow ieka w obec doczesności i wieczności do najeżo­ nej przeszkodam i p o d ró ż y 6. W opisach ow ych pielgrzym ek stosow ano liczne porów nania z dziedziny naw igacji i hand lu, co w sk azuje na m iesz­

Studien zu seinem H au ptw erk „The P ilgrim ’s P rogress”. Tübingen 1963, rozdz. Der zeitlich en H intergrund von Bunyans W erken.

5 W pływom duchowych autobiografii na rozwój pow ieści Daniela D efoe po­ święcona jest interesująca rozprawa G. A. S t a r r a Defoe and S p iritu a l Biography (Princeton 1965).

6 S t a r r , op. cit., s. 23—24. — H a f e r k a m p f , op. cit., s. 69—70. Porówna­ nie życia ludzkiego do podróży funkcjonowało w literaturze od czasów starożytnych (Seneka) i utrwalone zostało w piśm iennictwie religijnym od czasów średniowiecza. M otyw ten zyskuje wszakże wśród protestantów w. XVI i XVII szczególną wym owę. Wraz z reformacją ustał zwyczaj pielgrzym owania, natom iast popularne stały się „pielgrzymki duchowe”, zastępując wiernym autentyczne podróże do m iejsc św ię­ tych.

(7)

czański rodow ód utw orów , położenie geograficzne k ra ju i z a tru d n ien ia jego ludności.

P ierw sza zatem gru p a anteced en cji u tw o ru B u n yan a to au to b io g ra­ fie duchowe; p rzejaw iła się w n ich skłonność do poddaw ania rozm aitych prozaicznych i codziennych zjaw isk życia ludzkiego in te rp re ta c ji odno­ szącej się do w ew nętrznego życia religijnego. D rugie źródło to ulubione w owej epoce p róby tw órczej i nie pozbaw ionej w y o braźni egzegezy ustępów biblijnych, polegające na posługiw aniu się m e ta fo ry k ą Biblii przy opisie i analizie w ew n ętrzn y ch przeżyć, p rzy b ie ra jąc e w łaśnie k sz ta łt alegorii — a więc form y, „której cel i m etoda polega n a u d ram a- tyzow aniu dośw iadczeń psychicznych, tak ab y sta w ały się żyw sze i le­ piej daw ały się p ojąć” 7. A jed n a k na tle ówczesnego alegorycznego piś­ m iennictw a religijnego u tw ó r B u n y an a stan o w ił w ielką nowość, nie po­ chw alaną zgoła przez jego surow szych w spółw yznaw ców , k tó rz y zarzu­ cali książce zm yślenie i „niepraw dziw ość” przyw odzące na m yśl daw ne rom anse. Inw encja a u to ra w dziedzinie aleg orii okazała się ta k bogata, niektóre z jego postaci m ające stanow ić uogólnione a b s tra k c je p rzy w ar i cnót przeobraziły się pod jego piórem w ty p y ludzkie ta k k o n k retn e w sw ym zachow aniu i języku, iż cała ta p arab ola w ęd rów k i k u w iecz­ ności okazała się, p rzy n ajm n iej w pew nych frag m en tach , nie pozbaw io­ n y m fan ta sty k i rom ansem przygodow ym , a w in n y ch po p ro stu zarysem powieści obyczajow ej. B uny an okazał się nie tylk o pisarzem relig ijn y m , ale i w ielkim a rty s tą ; jego książka w inna być odczytan a jak o alegoryczna droga przez życie, a jednocześnie jako realisty czn y obraz życia ludzkie­ go. W dziele ty m — ja k zauw aża jed en z dzisiejszych badaczy — istn ie­ je ustaw iczne napięcie m iędzy d ydaktycznym i założeniam i lite ra tu ry p u ry ta ń sk ie j a k rea c y jn y m i m etodam i w łaściw ym i dla dzieła s z tu k i8. Te w łaśnie k rea c y jn e m etody niepokoiły nie tylko pierw szy ch czytel­ ników jeszcze rękopiśm iennego utw o ru , ale i sam ego au to ra , czem u dał w yraz w przedm ow ie do om aw ianej książki. W długim w ierszu poprze­ dzającym jej tek st i z a ty tu ło w an y m The A u th o r’s A pology fo r his Book w yjaśnia, że nie m a w niej zm yślenia, je s t n a to m ia st opowieść, k tórej alegoryzm o p a rty je st na w zorach b ib lijn y ch i k tó ra sk reślo n a została w celu ośw iecenia oraz pouczenia czytelników . W ow ym n iep o rad n y m w ierszu B un y an raz po raz uspraw iedliw ia się z u żyw an ia m etafo ry k i biblijnej, podkreślając, iż p raw a Boskie wyłożono w P iśm ie ś w ię ty m w łaśnie p rzy pom ocy m etafor, przypow ieści i porów nań. W tłum aczen iu polskim przedm ow ę tę zastąpiono k ró tk im w ierszem , k tó ry w szakże od­ d aje głów ny sens w yw odów pisarza angielskiego. W polskiej P rzestrodze p rzyja cielskiej do C zy teln ik a czytam y:

7 D. L. S a y e r s , O pisaniu i czytan iu u tw o ró w alegorycznych . Przełożył

P. G r a f f. „Pamiętnik Literacki” 1975, z. 3, s. 196.

8 U. M. K a u f m a n n , „The P ilg rim ’s P rogress” and T radition of Puritain M editation. N ew Haven and London 1966, wstęp oraz s. 3—6.

(8)

Sens tej przedmowy, gdy chcesz pilno umieć, Trzeba uważać i cel wyrozumieć.

Ew angelia od samego Pana

Przez podobieństwo jest św iatu podana. Historycznie też i o snach gadali Apostołowie, gdy pism a pisali.

N ie tłumacz tylko bezbożnym umysłem , Czytaj z uwagą, z duchowym rozmysłem. Ej! Strzeż się, niech ci te wyobrażenia Dodadzą kamień, lecz nie obrażenia. Raczej węgielny, byś na nim zbudował On pokój, dokąd ten Pielgrzym w ędrow ał. Wszak i każdemu umrzeć wkrótce trzeba, Św iat minie; w ięcże pośpieszaj do Nieba. Ku przestrodze m iej sen, figury różne, Jakby na jawie rozmowy niepróżne. [2]9

Po owej przestrodze n a stę p u je w tekście polskim P rzedm ow a do chrześcijańskiego C zyteln ika , zaw ierająca inform acje, kim był a u to r książki (,,Jan B unian, p asterz zgrom adzenia m iasta B edford w Anglii, tam św iatłość jego świeciła p rzed ludźm i nie ty lko w n au k ach doskona­ łych, ale też w czystości św iętobliw ego i doskonałego żyw o ta”), k ró tk ie streszczenie u tw o ru i raz jeszcze uspraw ied liw ien ie jego alegoryki za­ w a rte w słow ach: „potrzeba w dzięczny rzeczom dać pozór” .

G enezy i w zorów alegorii B u n y an a szukać w ięc należy w P iśm ie ś w ię ty m Starego i Nowego T esta m en tu , co uw idocznia się już w e w stę p ­ nej p a rtii u tw o ru, w k tó re j a u to r k reśli w idziany w e śnie obraz rozpaczy i ro z te rk i C hrześcijanina.

Postępując drogą puszczy św iatow ej przyszedłem na jedno miejsce, gdzie była jaskinia: tam em się układł, abym odpoczął, i usnąwszy widziałem w e śnie człowieka s z a t ą s p l u g a w i o n ą i o d a r t ą o d z i a n e g o 10, który sta ł mając obrócony tył ku w łasnem u domowi sw em u i trzymał księgę w rę­ ku, a b ył obciążony ciężkim brzemieniem; potem postrzegłem, że tę księgę otw orzył i w niej czytał: a czytając jął płakać i lękać się tak barzo, że zatrwo­ żony sm ętnym i rzew liw ym zaw ołał głosem: C o m a m c z y n i ć ? [1—2]

9 В u n y a n, Droga pielgrzym u jącego Chrześcijanina do w ieczności błogosła­

w ion ej [...]. [Przekład S. C e d r o w s k i e g o ] . K rólew iec 1764. Na tym wydaniu

opieram w szystkie polskie cytaty z dzieła Bunyana, lokalizację zam ieszczam po każdym cytacie. Początek w iersza Cedrowskiego stanow i swobodny przekład n a­ stępujących w ersów oryginału The P ilg rim ’s Progress [...] (Leipzig 1855, s. XIII. Z tejże edycji pochodzą w szystkie cytaty angielskie, lokalizację podaję podobnie jak przy cytatach z polskiego przekładu):

The P roph ets u sed m uch b y m etaphors To se t forth tru th ; yea, whoso considers C hrist, his A p o stles too, shall plain ly see T h at T ruths to th is d a y in such m an tles be.

10 Takie Quasi-cytaty z B iblii wyróżnia w książce kursywa — tutaj stosuje się spacje.

(9)

F rag m en to w i tem u w oryginale tow arzyszy 7 odsyłaczy, które k ie ru ją uw agę czytelnika ku odpow iednim w ersetom Pism a świętego. W tekście polskim odsyłaczy jest tylko 2; pierw szy odnosi się do Pro­ roctw a Izajaszowego, w k tó ry m czytam y:

I staliśm y się jako nieczysty w szyscy my, a jako szm at m iesięcznej nie­ w iasty w szystkie sprawiedliwości nasze: i opadaliśmy w szyscy jako liście, a nieprawości nasze jako wiatr zniosły nas. [LXIV, 6 ]11

D rugi przypis odsyła do D ziejów A p o sto lskich : „A w yw iódłszy je z w ięzienia rzekł: Panowie! cóż m am czynić, abych b y ł zbaw ion?” (XVI, 30). Nędzę kondycji ludzkiej sym bolizują tu łachm any, w k tó re odziany je st C hrześcijanin, ciężkie brzem ię to ciężar grzechów , księga, do k tó rej ucieka się bo h ater w sw ej rozpaczy, to oczywiście Biblia. Jej lek tu ra zachęca go do podjęcia w ędrów ki z „M iasta S kazitelnego” do „M iasta N iebieskiego” ; w czasie tej w ędrów ki pojaw iają się przeszkody i pokusy, ale tak że pomoce i pokrzepienia. Zarów no jedn e jak d rugie przychodzą od napo tk an y ch po drodze postaci, przedm iotów , budow li i n a w e t topo­ graficznego ukształto w an ia teren u . P o jaw iają się w ięc postacie zapoży­ czone z Biblii, jak np. Adam , Mojżesz, E w angelista czy żona Lota. Inne postacie, o im ionach: Dobra W ola, Pomoc, Ludzkość, Roztropność, B ojażń Boża, Miłość itp., sym bolizują n ajp rzy d atn iejsze dla C hrześcijanina cno­ ty, inne z kolei s ta ją się sym bolam i zła, grzechu i niepokoju, jak np. Rozkosz, Pożądliw ość Ciała, Pożądliwość Oczu, P y ch a Żyw ota czy sędzia o im ieniu N ieprzyjaciel Cnoty. W ędrow iec zn ajd u je gościnę w dom u T łu ­ m acza, gdzie w sposób alegoryczny w yjaśnione zostają m u niek tó re z podstaw ow ych p raw d w iary; jedno spojrzenie na k rzy ż zn ajd u jący się obok drogi uw alnia go od brzem ienia dźwiganego n a plecach i spraw ia, że zam iast sta re j i znoszonej odzieży o trzy m u je szatę „w eselną” . P o k rze­ pia się rów nież w P ałacu Pokoju, gdzie p rzy jm u je go „P an na barzo stateczna i wdzięczna, nazw ana Ludzkość” (57). K iedy indziej odpoczywa po tru d a c h podróży na „barzo m iłych p ag ó rk ach ” (168). Przeszkód tow arzyszących pielgrzym ce jest jed n ak znacznie w ięcej: na drodze sta je bohaterow i zarów no sam „Apollion, albo inaczej Z a tra c a ją c y ” , jak groźne olbrzym y i m iasto M arność z odbyw ającym się tam w łaśnie J a rm a rk ie m M arności (Nb. nazw a tego ja rm a rk u — V an ity F a ir — posłużyła za ty ­ tu ł powieści W. M. Thackerayow i; a powieść ta z kolei przy jęła się u nas pt. Targow isko próżności.)

C hrześcijanin m usi przebyć „Błoto N ieufności” , „Dolinę Niskości” , „G órę Z y sk u ” , łąkę zw aną „O błądzeniem ” , prow adzącą w „ L a b iry n t N ieszczęścia” . S p o ty kają go liczne przygody w „Z am ku W ątpliw ości” w k rain ie „O m am ienia” czy w górach o nazw ach „B łąd” i „Strzeż się ” . 11 Cytaty z Pism a św iętego oraz ich lokalizację podaję w oparciu o przekład J. W u j k a (B iblia, to je s t księgi Starego i N owego T estam en tu [...]) w edycji z r. 1950, będącej dosłownym przedrukiem edycji krakowskiej z r. 1599.

(10)

Dociera przecież w końcu do w ielkiej rzeki, odgradzającej go od „M iasta N iebieskiego” , a sym bolizującej śm ierć, i przepłynąw szy ją zostaje u ro ­ czyście w prow adzony w obręb m u ró w m iejskich przy dźw iękach trą b , psalm ach zw ycięstw a i okrzykach radości „w ojska niebieskiego” . Przez całą powieść pejzaże i m iejsca groźne p rze p lata ją się ze scenerią sielską i p rzyjazn ą w ędrow com . B u n y an przejaw ia niezw ykłą pom ysłowość w kreow aniu postaci, w urozm aicaniu opisów i zdarzeń — tu przy toczy ­ łam zaledw ie kilk anaście przykładów .

G łów nym źró d łem pom ysłów jest, jak to ju ż zostało pow iedziane, Biblia. W niej z n a jd u je się niem al cała m etafizyka, ety ka i psychologia alegorycznych postaci B unyana. Biblia staje się natchn ieniem do p o d ję­ cia w ielu w ątków fab u la rn y c h , tw orzenia opisów i obrazów , tekstem , z którego a u to r czerpie obficie c y ta ty do swojej opowieści. U tw ór B u n y a­ na stanow i dowód głębi, różnorodności i szerokiego zasięgu tem ató w biblijnych, ich konkretności, m alow niczości i m etaforycznej tra f n o ś c i12.

Z acytow ałam już początek powieści jako p rzy k ład w yboru tem a tu i sposobu obrazow ania opartego na Piśm ie św ię ty m , w a rto jed n ak zilu ­ strow ać w spom niane zjaw isko jeszcze kilkom a przykładam i. C hrześcija­ n in po zw ycięskiej w alce z A pollionem dociera do „doliny cienia śm ierci a lb o doliny ciem ności” ;

[jest ona] m iejscem barzo samotnym, którą opisuje Jerem iasz prorok. Jako puszczę, jako ziem ię pustą i straszną, jako ziem ię suchą i cieniem śmierci, jako ziem ię, po której nikt nie chodził, a gdzie żaden człowiek nie m iesz­ kał. [78]

Opis ten stan o w i dość dokładną p a ra fra z ę tek stu biblijnego, do k tó ­ rego też odsyła sam a u t o r 13. Po scenach tru d ó w i grozy przychodzą wszakże na w ędrow ców — bo C hrześcijanin podróżuje z tow arzyszem — chw ile spoczynku i ukojenia w k rain ie „barzo m iłych p agó rk ów ”.

W stąpili tam, chcąc w idzieć piękne ogrody, winnice, zrzodła wdzięczne, które się tam znajdują, gdzie przyszedłszy pili i um yli się, i jedli bez przesz­ kody owoce z tej w innice. [168]

N apotkani pasterze o b jaśn iają pielgrzym ów :

Jest to ziem ia należąca do Emanuela, a te góry położone są tu, aby były w idziane z tego miasta, owce też są jego, bo on duszę swą położył za nie. [169] A utor odsyła czytelników do E w angelii św. Ja n a, k tó ra przytacza słow a C hrystusa:

Jam jest pasterz dobry: i znam moje, i znają m ię moje. [...] a duszę moję kładę za ow ce m oje. [X, 14—15]

12 Pisze o tym obszernie H a f e r k a m p f (op. cit., rozdz. B iblischer Einfluss). 13 Zob. P roroctw o Jerem iaszow e, II, 6: „A nie mówili: Gdzie jest Pan, który nas w yw iódł z ziem i Egipskiej? Który nas prowadził przez puszczą, przez ziem ię niem ieszkalną i bezdrożną, przez ziem ię pragnienia i obraz śmierci, przez ziemię, w której nie chodził mąż ani m ieszkał człowiek”.

(11)

P a ste rz e p okazują w ędrow com ludzi, k tó rz y

byli pojm ani od olbrzyma Rozpaczy, który ich w rzucił do jaskini i, gdy tam przez niejaki czas nędznie zostawali, w yłu p ił im oczy i zaprowadził na te cm entarze, gdzie aż do dnia dzisiejszego zostają, aby się w ypełn iły słowa mą­ drości Salom onowej: C z ł o w i e k b ł ą d z ą c y z d r o g i m ą d r o ś c i w z e ­ b r a n i u u m a r ł y c h o d p o c z y w a ć b ę d z i e . [172]

I znow u a u to r odsyła czytelników do K sięgi P rzy p o w ieśc i:

Człowiek, który zbłądzi z drogi nauki, we zborze olbrzymów m ieszkać bę­ dzie. [XXV, 16]

B u n y a n am p lifik u je tu znacznie opis bib lijny , tra k tu ją c go tylko jako p u n k t w yjścia do swego własnego, pełniejszego i groźniejszego obrazu.

Podobnie szerokie rozbudow anie w e rsetu biblijnego sp o ty k am y w opi­ sie jed n e j z przygód pielgrzym ów , gdy doszedłszy do rozw idlenia dróg posłuchali nie znanego im człow ieka, n am aw iającego ich, aby udali się w jego ślady:

Tym czasem coraz dalej szli, ale nim się postrzegli, ujrzeli, że byli ogarnieni s i e c i ą , gdzie tak byli uwikłani, iż nie wiedzieli, co by począć, a w tym m o­ m encie S z a t a b i a ł a z ramion tego Czarnego człow ieka spadła, dopiero poznali, gdzie b yli [...]. Natenczas poczęli stękać i lam entow ać rzew liw ie. Ach, rzekł Chrześcijanin do sw ego towarzysza: dopiero uznaję błąd mój, izali P aste­ rze n ie ostrzegali nas, abyśmy się strzegli zwodziciela? Teraz doświadczam y, co m ów i Mędrzec: C z ł o w i e k , k t ó r y p o c h l e b u j e P r z y j a c i e l o w i s w e m u , r o z c i ą g a s i e ć p r z e d n o g a m i j e g o . [189—190]

P om ysłu do tego fra g m en tu n a rra c ji d ostarczył — jak nas znowu in fo rm u je przypis — w erset w y ję ty z K sięgi P rzy p o w ieśc i:

Człowiek, który łagodnymi a obłudnym i słow y m ówi przyjacielowi sw e­ mu, sieć zastaw ia na nogi jego. [XXIX, 5]

Słow am i Pism a św iętego zachęca rów nież B u n y a n w ędrow ców do czujności i odwagi, p rzejm u jąc ze słów św. P a w ła m etafo ry k ę w alki. C hrześcijan in stw ierdza:

Naprzód, nim puścim y się w drogę, powinniśm y się mężnie uzbroić, a na­ de w szystko m ieć dobrą tarczę [...]. A dlatego żołnierz, który dobrze się znał na sposobie wojowania w takowej bitw ie, mówił: A n a d e w s z y s t k o w e ź - m i j c i e t a r c z ę w i a r y , k t ó r ą b y ś c i e m o g l i w s z y s t k i e s t r z a ­ ł y o g n i s t e o n e g o z ł o ś n i k a z a g a s i ć . [187]14

B u n y a n znał n ajpew niej Biblię n a pam ięć, do sw ojej n a rra c ji w p la ta ł więc je j fra g m en ty w yróżnione w tekście graficznie, nie będące jed n a k dosłow nym i przytoczeniam i w ersetó w biblijnych; z n a jd u ją się tam także n apom knienia, k tó re m ogą być dostrzeżone przez odbiorcę uw ażnego i oczytanego w Piśm ie św ię ty m . Je d e n z p raco w ity ch badaczy T he P il­ grim ’s Progress odnalazł w książce 46 cy tató w ze Starego T e sta m e n tu

14 L ist błogosławionego P aw ła A postoła do E fezów , VI, 16: „We w szystkim biorąc tarczę wiary, którą byście m ogli w szystkie strzały ogniste złośliwTego zgasić”.

(12)

i 60 c y tató w z Now ego T esta m en tu 15. Moim wszakże zdaniem nie sztu ka cytow ania, ale um iejętność przem iany frag m en tó w tek stó w b ib lijn y ch w n a rra c ję powieściową świadczy o arty zm ie i sile w y o b raźni au to ra angielskiego.

Biblia w p ły n ęła rów nież na sty l i leksykę u tw o ru , k tó ry w w ielu p a rtiac h zachow uje szczególny ry tm prozy b ib lijn ej, o p ierając się — choć, ja k powiedziano, nie przez dokładne kopiow anie fra g m en tó w — na znakom itym wzorze, k tó ry m była au to ry zo w ana w e rsja B iblii an g iel­ skiej z ro k u 1611. W ersja ta nie stanow iła p rzek ład u nowego, lecz w y n ik rew izji X V I-w iecznych tłum aczeń Pism a św iętego na język angielski, do­ konanej przez 47 uczonych hellenistów i hebraistów . Z w ery fik ow ali oni daw ne tłum aczenia angielskie z oryginałam i i w prow adzili do nich liczne popraw ki, lecz szczęśliwie nie u sunęli w szystkich archaizm ów w ersji poprzednich. Tzw. ,,A u th o rized V ersion” stała się pierw szym w ielkim klasycznym dziełem prozy angielskiej, a jego w p ły w y n a lite ra tu rę tego k ra ju , nie tylko zresztą X V II-w ieczną, są bardzo znaczne 16. W y d aje się, iż h istoria żadnego innego piśm iennictw a nie n o tu je tak siln y ch w p ły ­ wów sty lu oraz języka biblijnego na k sz ta łt poezji i prozy.

W yobraźni B unyana nie kształto w ała jed n ak w yłącznie Biblia. Sam przy zn aje w sw ej autobiografii, iż w „grzesznej m łodości” czy ty w ał ro ­ m anse lub p rzysłuchiw ał się głośnem u czytaniu ty ch utw orów , tak s u ­ row o później p otępianych przez niego sam ego i jego w spółw yznaw ców . Do prow incjonalnego E lstow docierały rom anse ry ce rsk ie o raz o p arte na ich w zorach rom anse ludowe, w tanich, strag ano w ych w y d a n ia ch p rzy ­ w ożonych z L o n d y n u 17, np. The M irror of K nighthood, A m a d is and P alm erin, czy rodzim e utw ory, jak anonim ow y T h e G u y o f W a rw ick i The S e v e n Cham pions o f C hristendom pióra R icharda Jo h n so na, po­ w stały około ro k u 1597. B ohaterem ostatniego z w ym ienionych ro m a n ­ sów je st św. Je rz y angielski, k tó ry w yzw olił z zaczarow ania sześciu in ­ nych ry cerzy : św. Dionizego z F ran cji, św. Ja k u b a z H iszpanii, św. A nto­ niego z Włoch, św. A n d rzeja ze Szkocji, św. P a try k a z Irla n d ii i św. D a­ 15 G. W e h r s i g , John Bunyans „Pilgrim ’s P rogress” als Erziehungsbuch.

Breslau 1934, s. 29.

16 Zob. A. S. C o o k , The A u th orized V ersion and its Influence. W zbiorze:

The C am bridge H istory of English L iteratu re. T. 4. Cambridge 1950. — D e l a t t r e ,

op. cit., s. 62.

17 O baśniowej cudowności utrwalonej w oralnej tradycji ludowej oraz o ele­ mentach rom ansów rycerskich i ludowych w utworze Bunyana p isze obszernie H a f e r k a m p f (op. cit., s. 156— 172). Zob. również R. S. C r a n e , The Voque

of Guy of W arw ick from the Close of th e M iddle-A ges to R om antic R evival.

„P.M.L.A. [Publications of the Modern Language Association]” t. 30 (1915). Podaję za: W. O s t r o w s k i , L iteratu ra staropolska a literatu ra angielska. P ro b le m y i ich

ilustracje. Maszynopis pow ielany, s. 8. Referat ten został w ygłoszony na konferencji

„Literatura staropolska i jej zw iązki europejskie”, zorganizowanej w listopadzie 1975 przez Instytut Badań Literackich PAN.

(13)

w ida z W alii. P rzygody o p arte na daw nych legendach zw iązanych z tym i w łaśnie postaciam i oraz na toposach rom ansów ry cerskich stano w iły w zory dla n iek tó ry ch p a rtii u tw o ru B unyana. P o jaw iają się tam dem ony i olbrzym y, sm oki i sa ty ry , zw ierzęta niep rzy jazne ludziom — pies na usługach złego ducha, lw y strzegące w ejścia do pałacu, itp. Z jaw ia się też sam szatan o im ieniu Apollion, w ziętym co praw d a z Biblii, lecz jego obraz przyw odzi n a m yśl twórczość baśniow ą i rom ansow ą. B un yan pisze:

Było to cudowisko straszne, łuską przyodziany jak ryba, co wyznacza pychę jego, skrzydła m iał smoka piekielnego, nogi niedźwiedzie, z brzucha jego w y ­ stępow ał ogień i dym, paszczęka jego była podobna do lwiej. [71]

M iędzy C hrześcijaninem a ow ym „cudow iskiem ” naw iązuje się dialog, o p a rty n a scenie kuszenia C h ry stu sa na p ustyni. S zatan uzn aje siebie panem ziemi i żąda od w ędrow ca, aby w y rzekł się P ana, którego sobie obrał. Wobec nieugiętej postaw y pielgrzym a A pollion a ta k u je go:

ciskał włócznie sw oje na niego niezm iernie z wielkim impetem, które latały wkoło głow y jego, jako grad, tak dalece, że lubo się mężnie staw ił Chrześci­ janin, jednak na ostatek był raniony w głowę, w serce i w nogi. [75]

Oczywiście, że choć osłabiony i ra n n y , C hrześcijanin odnosi końcow e zw ycięstw o, zasklepia ra n y liściem z „ D r z e w a ż y w o t a ” — w ro ­ m ansie Johnsona goiły je owoce pom arańczy — i u d aje się w dalszą drogę.

Tę kontam in ację m otyw ów b iblijn y ch i baśniow ych 18 spoty kam y b a r ­ dzo często, np. w opisie „doliny cienia śm ierci, albo doliny ciem ności” , o p a rty m na w izji proroka Jerem iasza, ale wzbogaconym o rom ansow e elem enty grozy i fan tasty k i:

Nie ujrzysz tam nic, tylko zbójców, smoki wychodzące z jaskiń sw oich, nie usłyszysz tam nic, tylko nieustający ryk i wycie, jako gdyby gromada ludzi jęczących pod ciężkimi łańcuchami była: jednym słowem, niebezpieczne i barzo okropne m iejsce. [79]

Spotykam y w opow iadaniu B unyana cudow ne i niespodziew ane p rz y ­ padki: w ybaw ienie z o presji dzięki in g erencji wyższej siły, u d a re m n ie ­ nie ucieczki przez spow odow anie nagłego w rośnięcia w ziemię. Nie b ra k ta k p op ularny ch toposów lite ra tu ry baśniow ej i rom ansow ej, jak „po­ kusa od w ro tu ”, „bezużyteczny m iecz” , „rozproszenie czaru przez siln ą w olę” . B ohater B unyana jest nie tylko C hrześcijaninem p ielg rzy m u ją ­ cym do „M iasta N iebieskiego” , ale i herosem bliskim b ohaterom św ieckiej epiki, którego m ęstw o i d eterm in acja przezw yciężają przeszkody s ta ­ w iane m u przez los. Sposób prow adzenia n a rra c ji, antytetyczność a k c ji, k o n tra sty ch arakteró w , pełne d ram aty zm u k u lm in acy jne sceny, cudow

-18 H a f e r k a m p f (op. cit., s. 163—165) zestawia niektóre fragmenty utworu Bunyana z m otywam i bajek Grimma i Andersena, gdzie utrwalone zostały lu dow e w ierzenia i legendy.

(14)

ne w ydarzenia i postacie — w szystko to bliskie jest św iatu ro m an su i baśni. I chyba w łaśnie z tej le k tu ry uczył się B un yan um iejętności ciekawego opow iadania.

W w ędrów ce b o h a te ra B uny an a m ożna się rów nież dopatrzyć (jak to czyni jedna z badaczek jego twórczości) m itu „H erk ulesa na ro zsta ju dró g ” ; ów klasyczny m it zyskał nowe in te rp re ta c je o raz alegoryzacje w renesansie i w y k o rzy sty w an y byw ał dla celów chrześcijańskiej d y d ak ­ ty k i przez hom iletykę, popu larn e pow iastki i księgi em blem atów , k tó re b y ły przypuszczalnie znane au to ro w i T h e P ilgrim ’s Progress 19. Ta now a i ciekaw a próba odczytania tek stu nie w y d aje m i się szczególnie p rzeko­ nyw ająca, lecz św iadczy o wciąż żyw ym zainteresow aniu historykó w li­ te ra tu ry utw o rem B un y an a i o próbach usytu o w ania fab u ły powieści nie tylko w kręgu in sp iracji biblijnych.

T em atyka i m eta fo ry k a Biblii oraz w ątk i i m otyw y rom ansow e nie w ystarczały jed n a k B unyanow i do pełnego, dokładnego pokazania, ja k w duszach ró żnych ludzi fu n k cjo n u ją pokusa i grzech oraz jakie są spo­ soby ich przezw yciężania. C hrześcijanin w sw ojej w ędrów ce napo tyk a innych pielgrzym ów podobnie jak on szukających drogi zbaw ienia; są to sąsiedzi z „M iasta S kazitelności”, przypadkow o poznani w ędrow cy, gubiący Się w szakże lu b przep ad ający gdzieś po drodze. Z n ajd u je też tow arzyszy podróży: n a jp ie rw w osobie Łatw ego, k tó ry jednak zniechę­ cony tru d a m i ry ch ło w raca do domu, później W iernego, k tó ry ponosi śm ierć m ęczeńską w m ieście M arność, a w reszcie Ufającego, z k tó ry m osiąga szczęśliwie k res w ędrów ki. Także przypadkow i znajom i noszą im iona m ówiące, ja k np. M ędrzec Św iatow y, N ieuw ażny, Leniw y, L ek ­ kom yślny, O błudnik, B ojaźliw y, N ieufający, Czasowi Służący.

Między w ędrow cam i n aw iązuje się zazw yczaj rozm owa, k tó ra od­ słania ich p rzy m io ty i p rzy w ary , cechy ich życia duchowego, ich zapał lub niechęć do przezw yciężania trudności pielgrzym ki. Postacie nie zawsze są ty lk o perso n ifik acjam i jak ie jś jed n ej cnoty czy błędu, ale rów nież indyw idualnościam i egzem plifikującym i szczególne cechy cha­ ra k te ru w sposób psychologicznie um otyw ow any. C hrześcijanin to Czło­ w iek K ażdy, ale zarazem jeden z ludzi, którego potknięcia w y n ik ają nie ty le z pokusy ciała, co ze słabości ducha — pełnego w ątpliw ości, skłon­ nego do zaniedbań, grzeszącego b rak iem czujności, nie zawsze dochow u­ jącego w ierności w ysokim norm om etycznym . Jego tow arzysze W ierny i U fający to w yró żn iające się i zindyw idualizow ane osobowości, k tó re p ersonifik u ją cnotę, ale rów nocześnie zm ierzają do niej w łasnym s ta r a ­ niem , nie pozbaw ionym potknięć i w ah ań 20.

19 Zob. B. S c h e e r - S c h ä z l e r , H eracles and B unyan’s Pilgrim . „Compa­ rative Literature” (University of Oregon) 1971, nr 3.

20 Interesujące uw agi o rozmaitych sposobach kreowania przez Bunyana postaci powieściow ych form ułuje K a u f m a n n (op. cit., s. 89—95).

(15)

B un y an był przez długie lata pastorem , znał dobrze sw oich podopiecz­ n ych i ich duchow e kłopoty, sam zresztą b y ł k o n w erty tą. N ie różnił się od sw ych p a ra fia n jako skrom ny rzem ieślnik, k tó ry rozm aw iał z ró w ­ ny m i sobie potocznym językiem angielskim niższych w a rstw społecznych d ru g ie j połow y w. X V II — takim , jak i p o tra fił w pisać w k a rty książ­ k i 21. W szyscy badacze twórczości B unyana a k cen tu ją jego um iejętność kreślenia dialogu. U w agę przyciągają tu nie ty le dialogi budujące, k tó ­ re prow adzą w ędrow cy dla skrócenia sobie podróży, ile rozm ow y sąsiedz­ kie z przypadkow o nap o tk an ym i znajom ym i lub poufne n a ra d y , jak ujść niebezpieczeństw u. W dialogach tych nie u n ik a B un y an rozw lekłości; k ażdy kolejn y podróżny mówi o swoich przypadkach, a C hrześcijanin też w ciąż pow raca do relacji o swoich przygodach. D łużyzny te, jak się w ydaje, nie są re z u lta te m nieporadności au to ra, ale stanow ią św iadom y zabieg m ający na celu dokładne u trw alen ie w pam ięci odbiorców już raz p rzedstaw ionych im w ydarzeń, zaśw iadczając jednocześnie, że książka nie była przeznaczona dla czytelników elitarn y ch.

H istorycy pow ieści angielskiej zw racają szczególną uw agę n a te w łaś­ nie obyczajow o-realistyczne ak cen ty u tw o ru , to ru jące drogę nowej po­ wieści. Z daniem B akera, w artość dzieła B u n y an a polega głów nie na tym , co przekracza alegoryzm ; Allen podkreśla zm ysł rzeczyw istości i k o n k re ­ tu w T he P ilg rim ’s Progress i uznaje go za jedną z pierw szych an g iel­ sk ich powieści, podobnie jak późniejszego Robinsona oraz P am elę 22. Z a­ gadnienie to jedy n ie sygnalizuję, polska bowiem w ersja Drogi p ielg rzy­ m ującego C hrześcijanina nie w płynęła na k sz ta łt pow stającej rodzim ej powieści now ożytnej. U tw ór B unyana u zn an y był u nas za bud ującą ale­ gorię relig ijn ą, zrozum iałą dzięki um iejętności au to ra przekład ania pojęć ab stra k cy jn y c h na k o n k retn e obrazy i analizow ania przeżyć duchow ych za pom ocą potocznego dialogu.

B unyan, podobnie ja k Milton, pokazał czytelnikom w sw ym dziele głów ne i podstaw ow e praw d y religii ch rześcijańskiej, ale kied y M ilton w R a ju utra co n ym zajął się istotą zła, B u n yan a in te resu je opis ind y w id u ­ aln ej a zarazem uogólnionej reakcji człowieka na złe podszepty. Nie za­ sta n a w ia się n a d n a tu rą „Zatracającego” ; po p ro stu uw aża, że trzeb a go pokonać. M ilton rozw ija pełną i wzniosłą koncepcję Boga, B un yan p rz y j­ m u je ją za fa k t oczyw isty i uczy o Bogu przez dośw iadczenia i czyny człow ieka. U M iltona przechodzim y od rzeczyw istości ludzkiej do rzeczy­

21 O języku i stylu Bunyana i jego „idiom atic dialogue” oraz o przewadze w jego prozie leksyki pochodzenia staroangielskiego, charakterystycznej dla języ­ ka w arstw niższych, pisze J. S u t h e r l a n d (English L iteratu re of the Late S e­

ven teen th C entury. Oxford 1969, s. 33(1—331. Pozycja ta stanowi tom 6 The Oxford H isto ry of English L iterature). Zob. również H a f e r k a m p f , op. cit., s. 144, 218.

22 E. A. B a k e r , The H istory of the English N ovel. T. 3. N ew York 1950 (wyd. 1: 1929), s. 50—51, 56—57. — W. A l l e n , The English N ovel. A S hort C ri­

(16)

w istości Boskiej, u B u n y an a droga w iedzie od m iasta człow ieka do m iasta Bożego 23. Obaj byli dw om a najw ięk szy m i pisarzam i p u ry ta ń sk ie j Anglii; M ilton — w ielki m yśliciel i e ru d y ta — dał n am kosm iczny obraz b u n tu aniołów , up ad k u człow ieka i zw iązanych z ty m problem ów egzystencjal­ nych, B un y an — g en ialn y sam ouk w ychow any na lek tu rze B iblii i ob­ cujący z ró w n ym i sobie rzem ieślnikam i i farm era m i — n ap isał dla nich alegoryczne opow iadanie, k tó re pozostając przez długi czas p op u larn ą lite r a tu r ą relig ijn ą nieco „niższego obiegu”, odsłania licznym dzisiejszym historykom lite ra tu ry nie ty lk o istotę relig ijn ej refleksji, ale rów nież w ielki ta le n t literacki skrom nego p astora z Bedford.

3

Tłum aczem polskim T h e P ilgrim ’s Progress był S te fa n Cedrowski, pisarz kalw iński. Jego im ię i nazw isko ja k o a u to ra p rze k ład u odczytał W ein trau b z w ierszow anego a k ro sty ch u umieszczonego p rze d tekstem opow iadania i noszącego ty tu ł Przestroga p rzyjacielska do C z y te ln ik a 2i. Początek owego a k ro sty c h u stanow i — ja k ju ż w spom niano — swobodną p a rafrazę frag m en tu w iersza, k tó ry m B u n y an poprzedził sw oje dzieło. C e d ro w sk i25 pochodził ze znanej ro d ziny kalw ińskiej, by ł sy nem Jan a, sk arbnika m ińskiego, i Zofii z O borskich. U rodził się w r. 1689, zm arł w r. 1747 lub 1748. O m łodości jego nic nie wiadom o; b y ł sta ro stą po- niew ierskim , a potem bobrujskim . N a sejm ie grodzieńskim w r. 1726 n a ­ leżał do delegacji k alw inów litew skich, k tó ra przed staw iła królow i z po­ lecenia synodu gdańskiego suplikę w sp ra w ie sy tu a c ji różnow ierców w Polsce. W czasie elekcji w r. 1733 zn ajdow ał się w śród zw olenników A ugusta III. W ro k u 1728 p rzeby w ał w M annheim , ów czesnej stolicy PalatyfiatU Reńskiego, k tó re to m iasto — jak zauw aża W ein trau b — „w dziejach re fo rm a c ji w Polsce zapisało się jako m iejsce schronienia w iększej g ru p y socynian po ich w yg n aniu z P olski po r. 1660” 26. Tu najpew n iej z e tk n ą ł się C edrow ski z em ig ran tam i fran cu sk im i i w aloń­ skim i, któ rzy osiedlili się w M annheim jeszcze w w. XVI; w ich środo­ w isku zapoznał się ze sły n n ą książką B u n y an a i przełożył ją na język polski.

Rękopis Drogi p ielgrzym ującego C hrześcijanina zn ajdow ał się do d ru ­ giej w ojny św iatow ej w Bibliotece O ry d y n acji Z am ojskich (nr 103) i, jak św iadczył podpis n a k a rc ie ty tu ło w ej, n ależał niegdyś do W ładysław a

23 Problematyką tą zajm uje się R. M. F r y e w książce: God, Man and Satan.

P attern s of Christian Thought and L ife in „Paradise L ost”, „P ilgrim ’s Progress” and the G reat Theologians. Princeton I960.

24 W e i n t r a u b , S taropolski p rzekład Bunyana, s. 412.

25 Informacje o Cedrowskim , w ersji rękopiśm iennej utworu i źródle francuskim przekładu podaję za W e i n t r a u b e m (ib id em , s. 411—414).

26 Ibidem , s. 413.

(17)

T rę b ic k ie g o 27. M an u sk ry p t ów p isa n y różnym c h a ra k te re m pism a obejm ow ał pełn ą zaw artość tom u drukow anego: posiadał k a rtę ty ­ tułow ą, w stęp n y akro sty ch , p rzedm ow ę tłum acza oraz końcow ą Pieśń św. Bernarda, będącą sw obodną p a ra fra z ą m otyw ów h y m n u Jub i- lus rh y tm ic u s de nom ine Jesu, ułożonego przez św. B ern ard a z C lair­ vaux. Różnice m iędzy w e rsją ręk o p iśm ien n ą a druk iem z r. 1764 są b a r­ dzo nieznaczne. W rękopisie na stro n icy ty tu ło w ej nie było oczywiście nazw iska B ehra, późniejszego e d y to ra dzieła, n ato m iast znajdow ały się in icjały tłum acza: S. C. Z ty ch i in n y ch drobnych różnic w k arcie ty tu ­ łow ej oraz w przedm ow ie w nio sk u je W ein trau b , iż rzecz została zredago­ w an a ostatecznie jeszcze za życia Cedrow skiego i w chw ili jego śm ierci b y ła gotowa do druk u . K siądz B eh r skrócił przedm ow ę, a tek st nieco w ygładził lub też zlecił kom uś in n em u jego korektę. P opraw k i b y ły nie­ w ielkie, ingerencja edytora ograniczyła się do drobnych retuszów .

W ein traub u stalił rów nież, iż C edrow ski tłum aczył z w e rsji fran cu s­ kiej z r. 1722, pt. Le Voyage du C hrétien vers l’E te r n ité 28; św iadczy o ty m przedm ow a tłum acza, jego uw agi końcowe oraz sam tek st, zbież­ n y z tym w łaśnie przekładem fran cu sk im . Zauw aża W eintraub:

Tłumaczenie jest wierne, pisane językiem pełnym dialektyzm ów charak­ terystycznych dla polszczyzny litew skiej, trochę monotonnym i nieco przycięż- kim, ale nie pozbawionym przy tym w szystkim pewnego zacięcia literackiego. C hw ali też W eintraub „zręczny tok m ow y potocznej” w ersji Cedrow ­ skiego i jego um iejętności p rzek ład an ia na język polski n iek tó ry ch w y ­ raż e ń przysłow iow ych 29. Tłum aczenie C edrow skiego ocenił badacz jeszcze bardziej ap ro b aty w n ie w P o lskim sło w n ik u biograficznym , gdzie pisał o jęd rn y m , żyw ym , w pad ającym w ton p ro stej opowieści języku i stylii polskiej w ersji u tw o ru B unyana.

M oje k ró tk ie uw agi o przekładzie o p a rte są tylko na porów naniu te k s tu oryginału z tek stem polskim , p rzy pom inięciu p rzek ładu fra n c u s­ kiego, którego nie znalazłam w b ibliotekach polskich, a k tó ry m posłu­ giw ał się W ein trau b w bibliotece B ritish M useum w Londynie. Mogę je d n a k w nioskować, że w ersja fran cu sk a z r. 1722, stanow iąca podstaw ę p rzek ład u polskiego, m usiała być tłum aczeniem sum iennym i dokładnym . P oró w n u jąc tek st polski z o ry g in ałem angielskim nie spotykam y bowiem znaczniejszych opuszczeń, przeinaczania sensu i w iększych błędów m ery ­

27 W ładysław T r ę b i c k i (1806— 1861) był znanym bibliofilem i bibliogra­ fem . Miał dużą bibliotekę obfitującą w dzieła i rękopisy odnoszące się do historii Polski. Pisyw ał rozprawy i sprawozdania z dziedziny historii i literatury polskiej.

28 Pierw szy przekład na język francuski ukazał się w r. 1685, również w A m ­ sterdamie, i obejm ował obie części utworu. Tłum aczenie z r. 1722 ograniczyło się tylko do części 1; istniały ponoć uprzednio jakieś zagadkowe i niepew ne w ydania szwajcarskie, co do których nie udało się W eintraubowi ustalić bliższych danych.

(18)

torycznych. Istn ieją w nim w praw dzie drobne niedokładności w im ionach postaci alegorycznych: angielska P iety to raczej Pobożność niż Bo jaźń Boża, W anton oznacza Rozwiązłość, a nie Rozkosz, P resum ption to Zaro­ zum iałość, a nie Lekkom yślność. Są to wszakże drobne u sterk i, nie zm ie­ niające sensu opow iadania.

Z darzają się rów nież w tekście Cedrowskiego niew ielkie am plifikacje, m ające sw e źródło — być może — w w ersji fran cu sk iej. „A poor burde­ n ed sinner” (20) to w przekładzie polskim „ubogi grzesznik spraco w any i obciążony” (26); idiom atyczne w yrażenie angielskie „That it p u t m e into agony” (32) zostaje zręcznie poszerzone i oddane w pięknej frazie: „Czym em się bardzo strw o ży ł bojaźnią w ielką i b yłem zm ieszany” (41). Zdanie o ry gin ału : „th e y sat dow n to m eat: now the table was fu rn ish ed w ith fa t th in g s, and w ith w in e th a t was w ell r e fin e d ” (52), brzm i w w e r­ sji polskiej n astęp u jąco: „po ty m siedli do stołu, a p ok arm y ich były: z rzeczy tłu sty ch i spik w sobie m ających, a napój z w ina w ystałego i czystego” (64). W ersja polska daje więc jeszcze bardziej k o n k retn y opis poczęstunku, k tó ry m p rzy jęto pielgrzym ów , ilu s tru je zresztą św ietnie sposób, w ja k i a u to r angielski łączy w sw ojej n a rra c ji wzniosłość z do­ sadnym i przy ziem nym realizm em szczegółów.

T ekst polski nie zaciera kolokw ializm ów języka B unyana, n aw et nie­ k ied y jeszcze w y raźn iej je podkreśla. W o ry g in ale czytam y: „The A th e ist fe ll into a v e ry great la u g h ter” (150), w ersja polska brzm i: „ted y ją ł się śmiać, że m u się ledw ie gęba nie ro zd a rła ” (192). D la zilustro w ania n a tu ­ ralności i p ro sto ty dialogów B u nyana, a zarazem ich trafn eg o p rzekład u na języ k polski c y tu je m y dłuższy ustęp z rozm ow y C hrześcijanina z W iernym :

Chrześcijanin: Jak długoś się jeszcze baw ił w naszym m iejscu po moim odej­ ściu?

W iem y: Tylem się bawił, iłem śm iał; bo zaraz po twoim odejściu przyszła ta wieść, że m iasto nasze w krótkim czasie m iało być w proch obrócone ogniem i siarką z nieba.

Chrześcijanin: Ta wiadomość czy też doszła naszych sąsiad?

Wierny: Zaiste, doszła pewnie, ni o czym innym nie było słychać przez w szystek czas, tylko o tym.

Chrześcijanin: A pew na to? A nie było przecie żadnego takiego, który by chciał usilnie ujść przed tym niebezpieczeństwem ?

Wierny: Wprawdzie, jakom rzekł, siła o tym mówiono, ale nie rozumiem, żeby tem u uwierzyli i przekonani byli, w najpoważniejszych bowiem swoich za­ bawach często się naśm iew ali z ciebie i z drogi twojej lekkom yślnej (tak nazyw ali twoje pielgrzym owanie), ale moim zdaniem, i wierzyłem zawsze, i dotąd wierzę, że m iasto nasze w eźm ie swój koniec przez ogień i siarkę, a dlategoż w ystąpiłem z niego.

Chrześcijanin: Nie słyszałeś tam o sąsiedzie naszym Łatwym?

Wierny; Słyszałem , Chrześcijaninie, że szedł z tobą aż do Błota Nieufności,, gdzie niektórzy twierdzili, że był wpadł, ale się nie chciał do tego przyznać,, jednakże ja o tym nie wątpiłem, ponieważ i znaki błota na nim byli. Chrześcijanin: Cóż przecie m ówili sąsiedzi jego? [86—87]

(19)

T rafnie tłu m aczy rów nież C edrow ski sen ten cjo n aln e reflek sje w ple­ cione w utw ór, a pochodzące od n a rra to ra , ja k np.:

Natenczas doświadczyli tego, że łatw iej jest ustąpić z drogi, gdy na niej zostajesz, niżeli naleźć ją, kiedyś raz z niej ustąpił. [159]

Nie pozbaw iony inw encji je s t tak że sposób, w ja k i p rzek ład a C edrow ­ ski przysłow ia angielskie. Z danie „Thou hast done in th is according to the p ro v erb : Changed a b a d f o r a w o r s t ” (57) oddane je st w w ersji polskiej słow am i: „Tyś to uczynił, jak pospolicie niesie przysłow ie: ze dżdżu pod ry n n ę ” (72).

B uny an czerpiąc z Biblii nie cytow ał dokładnie i w p ro st z angielskiej „w ersji au to ry z o w a n e j” , lecz opow iadał ją w łasnym i słow am i. Podobnie postępow ał Cedrowski. P rz ek ła d ał je d n a k c y ta ty czy a lu z je z B iblii zna­ jąc dobrze Pism o św ięte, co zadecydow ało o tra fn y m oddaniu nie tylko fragm entów , ale i dużych p a rtii u tw o ru angielskiego, k tó ry — ja k już w spom niano — o p a rty był n a tem a ty c e b ib lijnej i zw iązanych z nią frazeologii oraz k o n stru k c ja c h sty listy czn y ch . W ersja polska rów nież oddaje, i to nie tylko dzięki cytatom , p ro sty i nieco arch aiczn y tok prozy biblijnej. U b ram y P ałacu P iękności b o h a te r p rzed staw ia się odźw ierne­ m u w n astęp u jący ch słow ach:

Imię m oje jest Chrześcijanin, przedtem nazyw ałem się Obnażony z Łaski. Jestem z ,pokolenia Jafatowego, b o m i B ó g p o z w o l i ł m i e s z k a ć w N a - m i e c i e c h S e m o w y c h . [56]

Zgodnie z tek stem oryginału, a zarazem p rzejm u jąco opisana została m ęczeńska śm ierć W iernego, prow adzonego n a m iejsce, gdzie

stracono go najokrutniejszą, jak można pom yślić, śmiercią; bo ubiwszy i ubi­ czowawszy rysow ali ciało jego nożami, potem go ukam ienowali, potem przebili w skroś mieczem i na ostatku, uwiązaw szy do słupa, płom ieniem ognistym w popiół obrócili. Takie było dokończenie Wiernego. A lem uważał, że za gm i­ nem ludu stał wóz zaprzężony parą koni, który nań czekał i natychm iast porwał onego, i prędko przez obłoki i powietrze w niósł do nieba, z dźwięcznym dźwiękiem trąb, który ze wszech stron był słyszany. [134]

M niej n ato m iast udał się C edrow skiem u p rze k ład licznych pieśni, k tó ry m i C hrześcijanin opiew a sw oje zw ycięstw a. S p o tkały się one zresz­ tą z k ry ty c z n ą oceną W eintrauba. Ow e pieśni czy psalm y dziękczynne nie brzm ią n ajlep iej ju ż w tekście angielskim : B u n y a n w yraźnie nie m iał ta le n tu rym otw órczego, a C edrow ski rów n ież nie okazał się tu n a w e t m iern y m poetą. Z achow ał przecież w sw ojej w ersji w szystkie rym ow an e frag m en ty , a n a w e t je znacznie am plifikow ał. Tak np. pieśń opiew ająca zw ycięstw o C h rześcijanina n ad A pollionem m a w oryginale

8 w ersów , w tekście polskim zaś 16.

U tw ór B u n yan a zam yka w iersz pt. Conclusion; C edrow ski za w zorem francu sk im przełożył go prozą, jak o Z a m kn ien ie. P o d k reśla ono raz jesz­

(20)

cze, podobnie ja k w stę p n y w iersz, d y d ak ty czn ą fu n k cję tej alegorycznej opowieści:

A tak, mój m iły Czytelniku, powiedziałem ci mój sen i teraz na tobie za­ leży, jeżeli go będziesz mógł wyłożyć lub mnie, lub sobie samemu, albo li też komu z przyjaciół twoich [...]. Odejm zasłonę, a wzrokiem umysłu twego przenikaj aż do gruntu, nie uwodź się blaskiem kształtnych dyskursów, ale usiłuj w y ­ najdować rzeczy pożyteczne pobożnej duszy, jeżeli takie naleźć pragniesz. [236] W sum ie p rzekład Cedrowskiego, m im o że o p a rty n a oryginale, zacho­ w u je dzięki sum ienności tłum acza francuskiego i oczytaniu tra n sla to ra polskiego w Piśm ie ś w ię ty m oraz posłużeniu się przezeń ówczesną m ow ą potoczną głów ne cechy sty listy czn e te k stu angielskiego, choć oczywiście nie m ożna tu m ówić o p rzekład zie całkow icie w iern y m i a d ek w atn y m w dzisiejszym rozum ieniu ty ch term inów . To praw da, że sp oty kam y w tekście polskim pew ne d ialek ty zm y i kolokw ializm y, ale zauw aż­ m y, że u tw ó r angielski pisany przez prostego rzem ieślnika ró w ­ nież je posiada i że języ k niższych angielskich w a rstw społecznych epoki B u n y an a rów nież byw ał „nieco przyciężki” . Poza ty m — a piszę to na podstaw ie znajom ości w ielu tłum aczeń pow stałych w epoce stanisław ow ­ skiej i dokonanych przez znaczniejszych litera tó w niż C edrow ski — nie­ często sp o ty k am y w ty m o kresie p rze k ład y całkow icie zadow alające. Znacznie bardziej u d aw ały się naszym pisarzom p a ra fra z y i naślad o w a­ nia.

Je śli chodzi o szatę zew nętrzną, to książka w y dan a została przez D riesta b ardzo staran n ie; złożono ją ład n ą i czy telną czcionką, c y ta ty z P ism a św iętego w yróżniono, podobnie ja k w oryginale, k u rsyw ą, a p rzy ­ pisy dokładne, chociaż m niej liczne niż w oryginale, podane zostały u dołu stronic.

4

U tw ó r B unyana przełożony jeszcze w dobie b aroku, kiedy Biblia nie­ jed n o k ro tn ie staw ała się źródłem epickiego n atch nien ia, bliski je st za­ ró w n o g atu n k o w i b u d u jący ch „rom ansów duchow nych” jak i twórczości relig ijno-m isty czn ej roztrząsającej pro b lem aty k ę spraw ostatecznych. K siążka u kazała się wszakże d ru k iem dopiero w okresie Oświecenia, a w ięc w epoce, k tó ra poszukiw ała całkow icie innych m odeli i wzorów. Nie w eszła w ięc w świadomość lite ra c k ą epoki stanisław ow skiej, ale m ożem y w nioskow ać, że została dobrze p rzy ję ta w k ręg ach ew angelików polskich P ru s W schodnich.

O ow ym dobrym przy jęciu św iadczą n a stęp n e w ydania z X IX i z po­ czątku X X w ieku. E streich er i C hojnacki podają, że około r. 1852 u k a­ zała się Droga p ielgrzym ującego C hrześcijanina w y d an a przez R. B a rte - ra 30, o edycji tej b ra k w szakże bliższych danych i nie jest ona znana

80 E s t r . II 622. Tu i dalej odw ołuję się do wyd. 2 tej bibliografii (Kraków 1961). — C h o j n a c k i , op. cit., § 334.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Antoni Kępiński w swej słynnej książce zatytułowanej Lęk stawia diagno- zę: „Nerwicowa hiperaktywność, rzucanie się w wir życia, nadmierne życie towarzyskie i

Czy należy dziwić się, że dziś ludzie boją się ludzi, że jedni lękają się władzy drugich, i często w konsekwencji wolą nie słyszeć o jakimkolwiek autorytecie.. Dotyczy

Dzisiaj kolejna historyjka obrazkowa, dowiemy się co słychać u Tigera, otwórzcie proszę książkę na stronie 52, przyjrzyjcie się obrazkom i zastanówcie o czym będzie

Tragedja miłosna Demczuka wstrząsnęła do głębi całą wioskę, która na temat jego samobójstwa snuje

Kto chciał być dyrektorem, nie mógł się nie zapisać wcześniej [do Partii].. Członkowie Partii w pracy też mieli plusy, jak kogoś

Podaj nazwę kategorii znaczeniowej rzeczowników pochodnych, do której należy rzeczownik czytelniczka i podkreśl jego formant, a następnie za pomocą tego samego formantu

kiedy władca zasiadł na tebańskim tronie w okolicznych górach pojawił się dziwny stwór który porywał ludzi i rzucał ich w przepaść miał twarz kobiety a z

Tekst Beaty Garlej Koncepcja warstwowości dzieła literackiego Romana Ingardena ujęta w perspektywie ontologii egzy- stencjalnej i jej konsekwencja koncentruje się na