• Nie Znaleziono Wyników

Rafał Blüth

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Rafał Blüth"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Zofia Szmydtowa

Rafał Blüth

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 36/1-2, 31-37

(2)

, Aresztowano go 5-go października roku 1939, w dniu wjazdu Hitlera do W a rsz a w y . Policja niemiecka znalazła w jego mieszkaniu polski przekład antyhitlerowskiego dram atu matki żony, piszącej pod pseudonimem Eleonory Kalkowskiej.

13-go listopada pojawiła sie na m urach stolicy pierwsza lista straconych. Z tego zbiorowego nekrologu dowiedzieliśmy się o zgonie Rafała Bliitha.

Z grona kolegów i to w a rz y sz y po piórze poległ w czasie obrony W a rs z a w y śmiercią żołnierza Józef Birkenmajer, padł od pocisku na ulicy m iasta Józef Gołąbek. Ale śmierć Bliitha była inna. Rozpoczynała okropną serię straceń.

On, k tó ry tak często rozstrząsał problem skazania u Do­ stojewskiego, w świetle takiego końca zdawał się tyle razy przeżyw ać w łasny los, oglądać go z różnych stron, w róż­ nych usposobieniach myśli.

W idział ten dziwny człowiek heroiczną wielkość i ż a ­ łosną małość spraw ludzkich. Gdy zaczął od jednej strony, nagłym podrzutem myśli zw racał się ku drugiej. Najgłębsze nieraz wzruszenia p okryw ał żartem, dowcipem.

W mimice jego tw a rz y było to samo. Nie mógł utrzym ać na dłużej w yrazu powagi. Szybko, nieoczekiwanie wybuchał śmiechem, głębokie serio dopełniał lub zasłaniał kpinami, na j­ częściej zaś kpił z samego siebie i szczerze cieszył się z po­ chwycenia własnej śmieszności. Nie powinien był więc ciążyć sobie, a przecież zam artw iał się tym, że nie potrafi pracować planowo, że m arnotraw i czas.

Po c iąg a ły go wielkie problemy, wielcy ludzie, a równo­ cześnie znosił tow arzy stw o ludzi pospolitych, nawet degene­ ratów, i mógł słuchać relacji o okrucieństwach. Może wtedy wyobraźnia p rzestaw ała pracować, ustaw ała władza sądzenia, a działał już tylko intelekt?

Bliith szukał m iary rzeczy ludzkich przez nieustanne sprawdzanie swych doznań, przez męczącą go niezmiernie zmianę p ersp ek tyw y wobec przedmiotu badań. Szedł od naj­ dalszej do najbliższej, od momentu, w k tórym obiekt w y stę ­ pował jako tajemnica, zagadka, do zupełnej z a tra ty dystansu.

(3)

3 2 Zofia Szmydtowa

P a tr z y ł z daleka, to znowu z bliska. Chodził koło spraw y. Ko­ łował, zaw racał. Zawieszał sąd czy decyzję. Po rzu cał pracę, by znów kiedyś do niej wrócić, rekonstruując z pamięci czy z zam a z an y c h notatek to, co już się kiedyś skrystalizowało.

Urodził się w W arszaw ie, dnia 17 lipca 1891 roku. Ukoń­ czył gim nazjum Zgrom adzenia Kupców. W aru nki materialne miał trudne. Serd eczn y i bliski stosunek łączył go z matką, k tó ra odczuw ała jego złożone, zawiłe życie wewnętrzne.

W roku 1915 zapisał się na wydział filozoficzny U niw er­ sytetu W arszaw skiego , ale pracę p rzerw ał i przeniósł się do Lwowa. Studiując tu na Politechnice chemię, brał równocześ­ nie udział w ćwiczeniach prof. Kleinera i ostatecznie zdecydo­ wał się na w yb ó r kierunku. Poczuł się humanistą. W odkryciu powołania, w wyborze m etody i przedm iotu badań zasadniczą rolę odegrał prof. Kleiner. On to był inspiratorem jednej z n a j­ lepszych p rac Bllitha, drukowanej w „Przeglądzie W sp ółc z es­ n y m “, w roku 1925, p. t. Psych o g e n ez a „Snu w Dreźnie“ .

G dy prof. Kleiner objął k ated rę w W arszaw ie, Bliith wrócił do stolicy. Robił wrażenie wolnego słuchacza. Dobierał sobie w y k ła d y i ćwiczenia według skłonności um ysłu i upodo­ bań. Nie dąży ł do opanowania wszystkich obowiązujących przedmiotów, nie sta ra ł się o zdobycie dyplomu. Studiował po­ lonistykę i ru sy cy sty k ę.

W roku 1920 wziął udział w Czołówce oświatowej. Za działalność swą w czasie wojny został odznaczony krzyżem Virtuti Militari.

W roku następnym wystąpił po przemianach i w s trz ą ­ sach w ew nętrznych jako działacz i pisarz katolicki, związany z grupą Lasek, a następnie jako s ta ły współpracownik „ V er­ bum “, gdzie umieszczał stale a rty k u ły z zakresu socjologii, etyki, religioznawstwa i k ry ty k i literackiej.

Łączność swą z U niwersytetem stołecznym zaznaczył, drukując w „Roczniku Koła Polonistów Słuchaczów U niw ersy­ tetu W a rs z a w s k ie g o “ w roku 1927 rozpraw ę p. t. „Mickiewicz i Ryleiew pod pomnikiem P io tra W ielkiego“. P rz e z szereg lat zbierał m ateriały do większej p r a c y o pobycie i twórczości Mickiewicza w Rosji. Następnie podjął rozleglejszy plan, któ­ ry m obejmował twórcę „ W alle n ro d a “ i „Dziadów“. „ P an T a ­ deu sz“ olśnił go — podobnie jak Leopolda Staffa — później. Poświęcił mu kilka nawiasowych uwag w „Roczniku Lite­ rac k im “.

Pod naciskiem kolegów i przyjaciół zdecydow ał się na zamknięcie sw ych studiów. W roku 1930 uzyskał w Krakowie dyplom doktorski z zakresu rusycystyki.

Bliith nie był sy stem atykiem i nie pracow ał sy s te m a ­ tycznie, a jednocześnie bvł wierny problematyce, k tó ra go raz porwała. P r z e z długie lata oddawał się badaniu twórczości Mickiewicza. Dostojewskiego, potem Conrada.

(4)

Profesorowi Kleinerowi zawdzięczał wdrożenie w sub­ telne dociekania psychologiczne. Bliski był mu także Stani­ sław Brzozowski, na którego niejednokrotnie się powoływał, widząc w nim dobrego wychowawcę.

Blüth nie był sceptykiem, choć oblegały go nieustannie wątpliwości, niepokoje, skrupuły. W ierzył w człowieka, choć nie łudził się jego wrodzoną skłonnością do dobra. W y s tr z e ­ gał się jednostronności psychoanalizy. Niemniej może obawiał się krańcow ych ujęć własnych. Szukał właściwej formuły słownej niekiedy z wielkim trudem. Kiedy indziej znów n a tr a ­ fiał na doskonałe ujęcia od razu.

Był urodzonym rozmówcą. Lubił ludzi. Miał naturę w y ­ bitnie tow arzyską. Potrzebow ał serdeczności. G dy znajdował oddźwięk w słuchaczu, mówił swobodnie, z zapałem.

W niesprzyjającej atmosferze tracił dar słowa. Stawał się zażenow any. O padały go wątpliwości, czy istotnie ma coś do powiedzenia.

Pisał mniej chętnie, niż mówił. Zdobywał się na zdumie­ wająco szybkie tempo pracy, lub znajdował w sobie nieprze­ zwyciężony wstręt do pióra. Bywał doskonałym wyrazicielem spraw trudnych do wyrażenia, ale po najlepszych osiągnię­ ciach nie dochodził do tego, co nazy w am y wprawą. Żył cał­ kowicie na łasce zmiennych nastrojów. Pole, które mozolnie uprawiał, jakże często staw ało się ugorem i trzeba było na nowo zaczynać orkę. Nieraz zapominał o wywodzie, k tó ry kiedyś sam zbudował, lub o wniosku, do którego doszedł.

Gubił myśli, zryw ał ich ciągłość, czasem dlatego, że się zniechęcał, kiedy indziej, że zajął się innym zagadnieniem, nierzadko sam nie wiedział, dlaczego.

Ale w ystarczyło, żeby ktoś poruszył w dyskusji czy w druku k tóryś z jego tematów, nie pominął okazji, żeby z a ­ manifestować swoje stanowisko.

W e wszystkich niemal studiach był Bliith zam a sk ow a ­ nym rozmówcą. Większość jego artykułów ma nawet, form al­ nie rzecz biorąc, ch arak ter odpowiedzi na czyjąś publikację. Odpowiedź to albo polemiczna albo dopowiadająca, często mieszana. T ak więc przeciw tezie Spasowicza powstał intere­ sujący wywód, że pod pomnikiem Piotra Wielkiego w „U stę­ pie“ III Cz. „Dziadów“ „wieszczem ruskiego n arodu“ był Ry- lejew, a nie Puszkin.

Blüth w sposób przekonyw ujący uzasadnił swe stanowi­ sko, pisząc o głównej roli dekabrystów w „Ustępie“, aby zająć się z kolei życiem w ew nętrznym Rylejewa i jego biografią.

Akcent polemiczny zaznaczony z początkiem rozprawki uległ następnie przytłumieniu. Nie on góruje także w intere­ sującym przyczyn ku: „O tragicznej decyzji krakowskiej Kon­ rad a Korzeniowskiego“ . Pod ty tu ł artykułu (Verbum, 1936) wskazuje na związek z książką prof. Ujejskiego, do której Pamiętnik literacki X XXVI. ^

(5)

3 4 Zofia Szmydtowa

Blüth obiecuje dorzucić p arę myśli i uwag. W istocie rozświe­ tla tu w a ż n y epizod życia Conrada. Materiału m a więcej, niż tego w y m a g a postawione w tytule zagadnienie. W typie odpo­ wiedzi u trz y m a n y jest a rtykuł p. t. „Pow rót Żeglarza“ (Ate­ neum, 1938), poświęcony Marii Dąbrowskiej i naw iązujący do jej r o zp ra w y o Conradzie, podobnie jak wiele innych p r z y ­ czynków i recenzji. Blüth w łącza się w dyskusję utrw aloną drukiem, potakuje, potw ierdza czy umacnia czyjeś stanowisko, czasem w ysu w a zastrzeżenia* lub przeczy.

W cześniejsze studia Bliitha to prześwietlone refleksją sceny ludzkiego dram atu. W późniejszych w yraźnie ujawnia się ro sn ą c y sm ak epicki i spokój cierpliwej obserwacji. K rytyk ■podejmuje większą całość w typie biograficznym, rozpoczyna­ jąc druk przyszłej książki w r. 1939 w „Ateneum“ p. t. „Dwie rodziny kresow e (Z kroniki Josepha C o n r a d a ) “. W poprzed­ nim roku chwalił na łam ach tegoż pisma „K o rsarz a “ za w y t r z y ­ m aną konsekwentnie postawę epicką, za brak byroriskiej pozy, za lakonizm koleżeńskiego wspomnienia o z m a rły m śmiercią b o haterską m ary n a rz u . Obecnie sa m podejmuje historię ro­ dziny wielkiego powieściopisarza.

W szy stk ie studia Bliitha w y r a s ta ją organicznie z w rażli­ wości na ideę dzieła i jego klimat moralny. Ujawniają one postaw ę tw ó rcy i w sk azują na swoistą emanację duchową jego tworów. W y k r y w a ją przede w szystkim stosunek pisarza do przedstaw ionego św iata jako w artość — w n ajszerszy m tego słowa znaczeniu — moralną. T a k więc Bllitli ocenia na­ leżycie zalety a rty s ty c z n e „K o rsarz a “. Z naciskiem wszakże do­ daje, że „realizm powieści osłania symboliczność jej z a w a r ­ tości etycznej, ale ty m sa m y m bardziej ją uczłowiecza“ i że Korsarz „ten najmniej p esy m istyczny z utworów C on rada sil­ niej niż inne działa na czytelnika swoistym conradow skim hu­ m a n ita ry z m e m “ .

Udow odniw szy krótko fakt indolencji kom pozycyjnej w „Zm orach“ Zegadłowicza, k r y ty k z atrzy m uje się dłużej na takich problemach jak: b rak głębszej filozofii p rz y jej pozo­ rach, jak urazow e traktowanie wojny, objawy snobizmu.

Czegóż oczekuje Blüth od pisarza, co w nim najwyżej ceni? M ożna odpowiedzieć na to pytanie zestawieniem jego sądów. R ozp atru jąc twórczość A łdanowa (Rocznik Literacki, 1932, str. 151), z a rz u c a mu Blüth „niedojrzałość epizmu... d r a ż ­ niącą w swej niezaradności pobłażliwość m oralizatora libera­ lizującego“. Stwierdza, że „nie starczyło Ałdanowowi nie tylko talentu, ale i w ew nętrznego pogłębienia, by napisać w ażką powieść o k ry z y s ie bezdziejowości inteligencji rosy jskiej“. Sąd ten w a rto porów nać z oceną twórczości Bunina. I tu także w p ro w ad za Bliith k ry te ria pozaliterackie, pisząc o „braku zharm onizow ania w ew n ętrzn eg o“, o „zimnej pasji, o braku niezbędnej nuty — miłosiernej w yrozum iałości“. G dy

(6)

pier-wszemu zarzucał „niedojrzałość epizmu“, drugiemu przeciw­ nie — „h y p erd y stan s epicki“. Bezstronnie jednakże przyznaje, że twórczość Bunina odznacza się wielką rozpiętością „skali i pojemności a rty s ty c z n e j“ (Rocznik Literacki, 1934, str. 182—3). O Szołochowie pisze, że „posiada (on)... nieposkro­ miony żywioł epicki“ (tamże). W szystkie te opinie świadczą 0 równoczesnym uwzględnianiu poziomu duchowego pisarza 1 jego talentu, o wartościowaniu podwójnym p rzy uznaniu możliwości rozdwojenia czy niedociągnięć w sferach, które powinny się sharmonizować.

Bliith miał poczucie ludzkiej i artystycznej norm y i w e­ dług niej dokonywał wartościowania dzieł i twórców. Ma w y ­ raźne upodobania charakterologiczne i biograficzne. Jako bio­ graf Mickiewicza czy C onrada docieka spraw zawiłych i czę­ sto z trudności tych wychodzi zwycięsko.

Zawsze to w a rz y sz y ła mu w badaniach dążność do obiektywizmu, choć musiał się nieraz zmagać z intensywno­ ścią wrażeń i przeżyć wtórnych.

Intencja bezstronności przyświecała mu, g d y odwoływał się do p rogram u Stanisław a Brzozowskiego i w raz z nim uważał za konieczne zerwanie z „dumną ignorancją“ s to s o ­ waną do spraw kultury rosyjskiej. „P rze d odpowiedzialnymi badaczami historii kultury i literatury — pisał — stoi ogro­ mne pole pracy, p rac y nie tak efektownej co p raw d a — jak wielkie historiozoficzne syntezy... Pozostaw iw szy tę dziedzinę poetom, ewentualnie publicystom, trzeba zabrać się do su­ miennego zbierania miarodajnego m ateriału poznawczego, czy to w dziedzinie faktów historycznych, zjawisk kultural­ nych, czy literackich. Jednym z kierunków tej nowej p rac y — są tłumaczenia klasyków rosyjskich celowo dobrane, ro z ­ tropnie komentowane i om awiane“ (Rocznik Literacki, 1932, str. 148).

B a d a jąc literaturę sowiecką, Bliith stwierdza: „Rewolu­ cja rosy jska była tak głęboko sięgającym w strząsem psychicz­ nym, że wydobyć musiała te przez wieki nieuprawiane... po­ k łady naturalnych bogactw rosyjskich“ (tamże).

Bliith jako rusycysta, śledził bacznie wydaw nictw a zwią­ zane z przeszłością i teraźniejszością Rosji. Badał ich poziom naukowy i literacki, ich wartość kulturalną. W ołał o lepsze przekłady powieściopisarzy współczesnych.

To też z radością witał dwutomową publikację poświę­ coną Puszkinowi w roku jubileuszowym pod naczelną red a k ­ cją „puszkinisty europejskiego imienia i znaczenia“, prof. Lednickiego.

W iększe rozp ra w y Bliitha o Mickiewiczu, o Conradzie, jak też notatki, dotyczące twórczości Dostojewskiego, uległy zniszczeniu w czasie działań wojennych.

(7)

3 6 Zofia Szmydtowà

P rzep ad ło to, co było utrwalone na piśmie i przepadło wiele pomysłów, które d ojrzały lub dojrzew ały do realizacji.

P ism a k ry ty c z n e podlegają naogół szybko korekcie czasu. Z d a rza się, że już n astępny badacz o dw raca problem i przek reśla wnioski swego poprzednika.

Jak jest w dan y m w yp a d k u ?

Złożyło się tak szczęśliwie, że m am y obiektywny probierz w artości p r a c y Bliitha: jej wkład p o z y ty w n y w świeżo w ydanej rozprawie W a c ła w a Kubackiego p. t. „Monolog K on rad a“ (Twórczość, 1945, Nr. 4). Mimo poprawek w prow adzonych odnośnie do relacji Odyńca, Kubacki liczy się z badawczą m yślą Bliitha, p rzy z n a je mu ostrożność w oświetlaniu źródeł. Mimo różnicy zasięgu tematu, techniki p ra c y i terminologii w dziedzinie genetyki i tem atyki Kubacki idzie po linii, w y ­ tkniętej przez swego poprzednika. Bliith pisał naogół od ręki, bez powziętego z g ó ry planu. Obfitość m ateriału ciążyła mu nieraz nieznośnie. P rz ed z iera ć się musiał przez gęstwinę słów i trzebić je jak karczownik. A przecież najw iększą jego ambi­ cją było znalezienie właściwej pointy, aforyzmu, formuły. D o ­ chodził do nich z trudem lub w padał na nie od razu. Niekiedy, odmieniał zw y kłą postać w yrazów , aby położyć n a nich swój znak lub znak swojego czasu. Karcił się za rozwlekłość, a rów­ nocześnie potrafił osiągnąć syntetyczność ujęcia w lapidar­ n ych sformułowaniach.

P r z y k ła d e m wyższego rzędu osiągnięć Bliitha, umiejęt­ ności tworzenia w sposób trw a ły i monumentalny jest głęboki i piękny szkic p. t. „Ostatnie lata Mickiewicza“. W y szed ł on w r. 1932 w „ D ro d ze“ w związku z broszurą prof. Handels- manna. C zy taliśm y go ze wzruszeniem i jego przedruk w „T w órczości“ uw a ż a m y za akt słusznego pietyzmu W ś ró d głosów współczesnych o schyłku życia poety znalazły się: Relacja o śmierci spisana dla rodziny przez naocznego świadka, H e n ry k a Służalskiego, spraw ozdanie T. T. Jeża p. t. „Szczegóły niektóre o śmierci i eksportacji zwłok Mickie­ wicza w Konstantynopolu“ , wspomnienia C y p rian a Norwida z bytności u poety, mocny, za całe pokolenie złożony hołd przez Zygm unta Krasińskiego Zm arłem u (za w a rty w liście do A dam a Sołtana, z 5. XII. 1855 r.) i wymieniony wyżej szkic Bliitha.

W łą c z a się on tak naturalnie w szereg zaświadczeń o ostatniej fazie życia Mickiewicza, jakby p iszący należał do tych, co znali go osobiście i żegnał go wraz z nimi na zawsze. W wypowiedzi Bliitha nie z najdujem y śladu werbalnego piękna. Tok zd ań nie m a w sobie nic z gładkości czy potocz- ności, ale m a ry tm swoisty. Słowa zdają się niekiedy zaci­ nać, nabrzmiałe wzruszeniem.

Jakże delikatnie d oty ka autor spraw najbardziej in tym ­ nych i drażliwych. Nic nie ukryw a, niczego nie zaciera. W

(8)

y-wołu je nastrój tam tych czasów. Czujemy obecność przeszło­ ści jak w dziele poety. Ostrożny i skrupulatny k r y ty k spełnił z ara z em zadanie arty sty . D ysk retn y realizm faktów pozwolił na wydobycie pełni nastroju.

S taro ść Mickiewicza nazwał Bliith straszliwie smutną. Dodał, że „nie przyszła, ale wybuchła... po przegrany m roku 1848...“ . Oto życie domowe poety w latach najcięższych: „Dwoje przedwcześnie sta ry c h ludzi, przedzielonych od siebie k r zy w d ą i koszm arnym i wspomnieniami z czasów choroby. A wokół g a rs tk a zmizerowanych, zaniedbanych i chyba też nad wiek posmutniałych dzieci“ (Twórczość, str. 153). „Nie było szczęścia, spokoju, nawet spokoju sumienia w domu Mic­ kiewiczów“.

Za nędzę rodziny poety Bliith nie obciąża odpowiedzial­ nością ówczesnego społeczeństwa. „Nie wińmy zbytnio emi­ gracji — pisze... I ona zestarzała się w tym czasie okropnie... 1848— 1855 — to najstraszniejsze lata. I tu i tam — i w kraju i na emigracji“. „W ojczyźnie nie tylko szczęścia, ale życia b rakło“, gd y wybuchła wojna. Określa ją Bliith w sposób zdecydow any i lapidarny: „Nie żadna wojna ludów, ale jakaś rozg ry w k a między dyplomatami... W ojna, której nikt nie chciał. Wojna, któ ra nikomu nic nie dała...“ (str. 154). Mickie­ wicz zapalił się i do takiej wojny „przez dyplomatów zacią­ gnięty, opłacany i karygodnie porzucony... T am w P a r y ż u już nawet bez tragicznej maski pozostały dzieci, porozdaw ane na wychowanie do obcych ludzi. W y s y ła ł im prawie wszystko co miał. A sam lekceważąc swój stan zdrowia... żył już jak ostatni rekrut, jadł gdzie mógł, spał na ziemi. Ćmił swą

fajkę i przed innymi udawał skąpca, dziwaka.“

Punktem wyjścia szkicu był wiersz lozański o łzach poety; jego też ton góruje nad całym wspomnieniem aż do ostatniej chwili Mickiewicza, na której pieczęć swą poło­ żyła śmierć.

Bliith dopełnił skargę poety, gd y go zabrakło, jak czło­ wiek, k tó ry wielbi i współczuje, choć sądzi.

Nie przemilczał winy Mickiewicza wobec żony, nie ukrył smutku lat jałowych, nietwórczych. Winę jednakże zrów now a­ żył bólem sumienia, a niedolę przedwczesnej starości związał z ogólną depresją i bezsilnością społeczeństwa polskiego w tych właśnie latach. Podkreślił przez to moment socjolo­ giczny, dostrzegając wspólny rytm w życiu jednostki i zbiorowości.

I tu może najw yraźniej ujawniły się niew yzyskane w c a ­ łej pełni zdolności konstrukcyjne Rafała Blütha.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Na uwagę zasługuje fakt, że pom ysł udostępnienia tego utworu czytelnikowi niem ieckiem u zrodził się w głow ie polskiego artylerzysty najprawdopodobniej już w

Zgodnie z metodyką EIO, ekoinnowacyjność państw europejskich (i opraco- wany na jej podstawie ranking) jest badana na podstawie czterech głównych grup

[r]

nia między systemami niedemokratycznymi. System totalitarny cechuje się specyfi cznymi właściwościami, które są obce innym systemom politycznym. Jednym z głównych

The idea behind the algorithm is to shift each layer of the voxel model (Fig. 1) horizontally in the opposite direction of the sun azimuth angle, by an amount that depends on the

The PLS-DA classifications were based on a data matrix containing the following data for each sample: (i) the relative abundance of each mineral in the mineralogy map (% of

Małżeńskie stosunki majątkowe na tle ustawy z dnia 26X1971 r.. N ie rozw ażono dotychczas innego ro zw ią zan ia praw n

Church examined and approved by the Most Holy Governing Synod, and published for the Use of Schools and of all Orthodox Christians, by order of His Imperial Majesty, w: