• Nie Znaleziono Wyników

"Pisma Franciszka Zabłockiego", Bolesław Erzepki, Poznań 1903 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Pisma Franciszka Zabłockiego", Bolesław Erzepki, Poznań 1903 : [recenzja]"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

Władysław Jankowski

"Pisma Franciszka Zabłockiego",

Bolesław Erzepki, Poznań 1903 :

[recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 3/1/4, 144-149

(2)

P i s m a F r a n c i s z k a Z a b ło c k ie g o . Ody, Pasterki, Satyry, W ier­ sze rozmaite, Pamflety polityczne wierszem i prozą, Przekłady i naśladowania, Urywki różnych komedyj — zebrał i wydał D r. Bolesław Erzepki. Foznań, Czcionkami drukarni Dziennika Poznań -

skiego. 1903. 8° s. VIII. 400.

»Jakieś oczekiwanie tęskne i radosne« ogarnęło mnie, kiedym ze­ szłego roku wyczytał zapowiedź i ogłoszenie prenumeraty na »Pisma Fr. Zabłockiego«. Tak mało mamy wydań dobrych, krytycznych, a Za­ błocki, który przecież zasługuje na to, tembardziej, że tyle mu przy­ znano w XIX. w. wierszy, nie mógł się jakoś doczekać takiego wydania; wreszcie się ono pojawiło. Wydawca nie miał zamiaru puścić w świat edycyi wszystkich pism Zabłockiego, jego celem było uzupełnić luki w dotychczasowych wydaniach (z 1829/30 i 1877) i dać wyobrażenie o wielostronnej i bujnej twórczości poety. Przeto skupił uwagę na utwo­ rach, w których najwyraźniej odbija się owa wielostronność t. j. na drobnych wierszach i zebrał drukowane w «Zabawach przyj, i poż « w »Pamiętniku warszaw.« w »Skarbcu« Sienkiewicza, a co najważniej­ sze, rozprószone i ukryte jeszcze w rękopisach. Z rzeczy mało znanych przedrukował Dr. E. wiersze z Zubaw p. i p., opuszczone w wyd. Dmo­ chowskiego, a to: 5 b a j e k , Od ę d o p r z y j a c i e l a , R a d y m ł o ­ d e j p a n n i e i C z t e r y ż y w i o ł y . — Mała uwaga o tych przedru­ kach. Wydawca powtórzył je za Zabawami p. i p. lub za Pamiętnikiem warsz. nie pamiętając o tem, że mogą być inne teksty w rękopisach, że zresztą między tekstem ze współczesnego czasopisma a tekstem wy­ dania z 1829/30 mogą być także odmiany. I są. Weźmy na przykład O d d a l e n i e s i ę z W a r s z a w y l i t e r a t a . Tekst podaje Dr. E. za Pamiętnikiem warsz. (VI. 150— 120. 1802), w jednem tylko miejscu uzupełnia 2 wiersze (29/30) wedle rękopisu Kórnickiego, (p. 78), a tym­ czasem przeglądnąwszy tekst z Pam. warsz. przekonałem się, że nieod- powiada on ściśle tekstowi Dra E. i różni się we wierszach : 3, 6, 13, 26, 32, 35, 45, 55, 75, 83, 101, 106, 130, 161/2, 196. — Nad­ mieniam również, że są odmiany w tekście Dmochowskiego (wyd. 1830), w rękopisie ze zbiorów Walewskiego w Akad. Umiej, w Krako­ wie i w rękopisie z archiwum Czartoryskich, gdzie też pod tytułem, tą samą ręką dopisano: >na wzór pierwszej satyry P. Boileau«.

Obok wierszy umieszcza często Dr. E. dopiski, w których wyja­ śnia genezę, czas pochodzenia i aluzye poszczególnych wierszy, a nadto wiersze grupuje podług chronologicznego następstwa. Notatki te, rzecz naturalna, są rzadsze, bo mniej potrzebne, przy wierszach przedruko­ wanych, ważne natomiast i najciekawsze są te, które odnoszą się do nowych przybytków w spuściźnie literackiej Zabłockiego. Do przybytków wypada zaliczyć wiersze, znane z wyd. A. B i e l o w s k i e g o »St. Trem­ beckiego poezye dotąd nie drukowane« (Bibl. Ossol. poczet nowy 1866 IX. 150— 184), które dzięki feljetonowi L. Siemieńskiego (Czas. 18ri6. Nr. 256) przyznano wszystkie w czambuł Zabłockiemu. Bielowski z rę­ kopisu (Bibl. Ossol. 1. 1633) wydał 29 wierszy, pomijając te, które już były drukowane w edycyach pism Trembeckiego, lecz przekonany

(3)

re-Recenzye i Spraw ozdania. 1 4 5

cenzyą Siemieńskiego zapisał ołówkiem na okładce rękopisu, iż zgadza się z tymi wywodami. Causa fmita: wiersze uznano za utwory Zabło­ ckiego i... zapomniano o tem. Dr. E. przedrukował je całkiem śmiało w swojej edycyi

Ośmielam się sądzić, że wątpliwość nie ustała, bo argumenty Siemieńskiego nie zawsze wystarczają, a dr. E. bardzo często opiera się tylko na powadze Siemieńskiego, nic od siebie nie dodając. Mimocho­ dem zaznaczam, że nie myślę przeprowadzać dowodu, jakoby wiersze te były płodami Trembeckiego. Wobec braku wszelkich danych jest to rzecz prawie niemożliwa, chciałbym tylko zaznaczyć, że trzeba argu­ mentów nie lada, by na wiek prawie po śmierci autora na mocy kom- binacyi odmówić mu jakiegoś utworu, a przyznać go drugiemu, zwła­ szcza jeśli chodzi o wiek XVIII. i o wiersze polityczne. Nie przecho- chodząc wszystkich wierszy pragnę wskazać choć na kilku, że rzecz jest co najmniej niepewna. A więc, dlaczego wiersze: Do f i a k r ó w (164), Do s ą d u s e j m o w e g o (183), Ma p a n r o z u m (193), Do X-a Ad. C z a r t o r y s k i e g o (244) — mają być utworami Zabło­ ckiego, a nie Trembeckiego? Wydawca tylko zaznacza w dopisku, że wiersze te Kiciński w wyd. ΙΒ Ιί'/ζΟ »mylnie« przypisał Trembeckiemu. Siemieński zaś opiera się na sposobie pisania, na cechach mających swe źródło w wyobraźniach i skłonnościach politycznych autora, na pewnej gorączkowości i niewybredności obrazowania. To, — co najwięcej— prze­ mawiałoby za tem, że autorem nie jest Trembecki, ale co przemawia za tem, że Zabłocki? A może pisał je ktoś trzeci, jeden z tych wielu bezimiennych ? Sam Dr. E., jakby czując czasem, że ma pod nogami za kruchą podstawę, pracowicie szuka w komedyach Zabłockiego podo­ bnych frazesów, które wydmuchuje do wartości argumentów. Lecz spró­ bujmy motodą Dra Erzepkiego udowodnić, że autorem jest Trembecki. Weźmy wiersz, Ma p a n r o z u m (193). Czytamy tam (5):

»Chciejmy krótko uważyć, co p o w s z e c h n o ś ć c a ł a ? Oto ogrom na liczne d z i e l ą c y s i ę c i a ł a ,

K a ż d e c i a ł o n a i n n e i tak n i e s k o ń c z e n i e ; Z pewnych praw to wielkości poszło rozdrobnienie«.

Słowem jest nieustanna ewolucya w świecie fizycznym, i (jak z dalszego toku wiersza wynika) duchowym. A teraz porównajmy ustęp ze Z o f i ó w k i , gdzie »dwa... szkolne atlety« wypowiadają swoje ma- teryalistyczne poglądy na wszechświat :

»Gdy więc o w s z y s t k i c h r z e c z y n a m i e n i a m y w ą t k u — Ten k o ń c a mi e ć n i e b ę d z i e , jak n i e m i a ł p o c z ą t k u ; Nigdy go nie przyrasta, nigdy nie ubywa,

Ale się c o r a z i n n ą p o s t a c i ą o k r y w a « . (Dzieła. Warsz. 1865, s. 152).

Ta sama myśl w trochę innej formie. — A jeśli zwrócimy uwagę na wiersz 29 (194): »A tak s t a r o p o l s k i e g o ś l e d z ą c m o c j ę ­ z y k a , widzę...« — to z pewnością przyjdzie nam na myśl nie Zabło­ cki, ale ten, o którym Mickiewicz pisał, że... »wskrzeszanie wyrazów

(4)

niesłusznie zaniedbanych... samowolna, ale szczęśliwa nad mową władza jemu samemu właściwą być się zdaje« — ten, który jak wiemy robił nawet jakieś studya językowe, choćby nad takim dziwolągiem, jak »kra- sopisto« (Cf. Bibl. warsz 1897. III. 313). — Ale przecież ten wiersz chłoszcze biczem satyry Ksawerego Branickiego, więc jakże go Trembe­ cki mógł napisać? I tu można wydawcę pobić jego bronią. W nocie do S n y c e r z a (132) pisze dr. E., że rozłam między królem a hetma­ nem nastąpił niewątpliwie przed r. 1786, a przecież Ma p a n r o z u m powstał dopiero w 1789 (tak świadczy chronologiczny układ wierszy), a więc Trembecki w 1789 miał ręce rozwiązane i mógł pisać na het­ mana, co mu się tylko podobało. Tosamo zresztą może się odnosić do S n y c e r z a , bo i ten pochodzi z czasu odwrócenia się króla od het­ mana, lecz wydawca, opierając się na powadze Siemieńskiego przypisuje go Zabłockiemu. Ale w pewnych wypadkach i powaga Siemieńskiego wydawcy nie wystarcza. Mówię o S a r k a s m u s i e (248). Kiedy Sie- mieński (Portrety ed. cit. IV. 243) nazywa Sarkanusa(?) jednym z ko­ narów tego drzewa, około którego wiły się uczucia i myśli Trembeckie­ go, Dr. Erzepki przytaczając szereg podobnych frazesów — z wiersza i innych dzieł Zabłockiego — przypisuje ten wiersz Zabłockiemu. Po­ dobieństwa są w istocie uderzające ; a myśl polityczna ? Powtarzano nam zawsze, że Trembecki w sprawach politycznych wyrażał poglądy nie swoje, bo ich nie miał lub mieć nie chciał, nadto wiemy, że jeśli chodziło o zachowanie incognita, to skrupułów sobie nie robił (cf. wier­ sze quasi-Bielawskiego), a przywłaszczenie sobie cudzych wyrażeń (jeśli o to chodziło) byłoby dlań chyba małym trudem.

Są jeszcze wiersze, które Dr. E. odbiera Naruszewiczowi i Wę­ gierskiemu. A więc Do b i z u n a (116) dotąd Naruszewicza, a przy­ znany Zabłockiemu dlatego, że w komedyach Zabłockiego są podobne nazwy bizuna, jak e g z o r c y s t a , a n t i d o t u m , że są tu i tam wzmianki, iż dawniej bijano żaków bizunami, że Imci pan Borzęcki »bogato noszący się« i we wierszu... »marszałek wąsaty... w czerwonego żupanie atłasu.,.« 28/9) marszałek X-a Generała ziem podolskich, bijał pokojowców w skórę, a Zabłocki, jako domownik księcia mógł to wi­ dzieć. — To jeszcze nie dowody, że Zabłocki odę Do b i z u n a napi­ sał. A dwa L i s t y z W a r s z a w y nie są Węgierskiego lecz Zabło­ ckiego, bo w jednym jest wzmianka o Węgierskim (49 199), jako o trzeciej osobie, nawiasem powiedziawszy bardzo pochlebna, tak, że może wyglądać na westchnienie pro domo sua, bo we wierszu jest wyraz »pejsachy«, taki podobny do wyrazu »świstachy«,’) który znaleźć mo­ żna w innym wierszu Zabłockiego, a przedewszystkiem, że jest w obu listach ogromna niechęć do wielkich panów (nota). Myślałby ktoś, czy­ tając tę uwagę Dra E., że Węgierski kochał panów. Jakżeby się srogo rozczarował, gdyby w życiorysie tego poety przeczytał epizod o procesie z Wilczewskimi, o siedzeniu w kozie, lub w jego utworach przeczyteł

*) Tylko pejsy — »pejsachy« to są loczki żydowskie, a więc rzecz, a. »świstachy« = świstaki, nazwa ludzi à la »fireyki«.

(5)

Recenzye i Spraw ozdania. 147 taką »pochwałę» panów; »Znasz naszych panów, kiedy jadą na kon­ trakty, ich dumę, ich sposobność, podłość i przymioty... skąpi na do­ bre, pragną przedażą honoru wesprzeć smutne ostatki straconego zbio­ ru...«. Podobnie P o p r a w a W a r s z a w y (130) jest dlatego wierszem Zabłockiego, że w tym wierszu i w kilku jego komedyach jest wzmian­ ka o S e n e c e , lecz co ważniejsze, że wiersz ten »w rękopisach z XVIII. w. mieści się zazwyczaj w bardzo bliskiem sąsiedztwie z innymi utwo­ rami pióra Zabłockiego«. — Widziałem rękopisy, w których obok arcy- pieprznych erotyków bywały wzniosłe hymny religijne.

A S n y c e r z ? Kraszewski przypisał go Krasickiemu, Siemieński Zabłockiemu, wydawca również jemu, a gdzie dowód? Możnaby jeszcze wiele mówić o innych »przybytkach«. — Na autorstwo Zabłockiego mógłbym się zgodzić tylko w kilku wypadkach np. wierszy : Do p e ­ w n e g o m i n i s t r a (168), Do n o w e g o s z t a b u (198), Do k r ó l a i n a r o d u (125), bo wiersze te umieścił Sienkiewicz w »Skarbcu« jako Zabłockiego, a ze zdaniem Sienkiewicza w tym wypadku trzeba się liczyć. — Trudno wymagać nieomylności od człowieka, który dzi­ siaj wydaje niepewne wiersze autora z XVIII. w., ale mamy zupełne prawo żądać od niego o s t r o ż n o ś c i . Dlaczego święcie wierzę, że O p i s a n i e g e n i u s z u s a t y r y a u t o r o w i p a s z k w i l ó w napisał Zabłocki ?*) Otóż nie dlatego, że tak Siemieński przypuścił a Dr. E. potwierdził, ale dlatego, że w bibl. Jagiellońskiej, jest — jak sprawdzo­ no — a u t o g r a f tego wiersza. Porzucam na razie te wiersze i te, które zostały w rękopisie, używanym przez A. Bielowskiego, a nie wia­ domo, czyje są — i przechodzę do rzeczy znalezionych przez Dra E. Te budzą największy interes ze względu na swą treść nieznaną, jak i z tego powodu, że z natury rzeczy jesteśmy ciekawi, gdzie je wy­ dawca znalazł, czy były podpisane, a jeśli nie, na jakiej podstawie wcielił je wydawca do niniejszego zbioru? Treść ich przeważnie poli­ tyczna, są nawet 4 pamflety prozaiczne.

Naprzód ogólny zarzut: dlaczego wydawca przy żadnym z nich nie powiedział, co go skłoniło do przyznania ich Zabłockiemu ? Wiersze te są przeważnie z rękopisów bibliotek ks. Poznańskiego, lub z archi­ wów prywatnych, lecz, czy niema innych tekstów w innych bibliotekach, a nadto, czy odmianki i waryanty nie należą do wydania naukowego ? Dlaczego autor porównawszy r a z tekst wiersza H e t m a n w o g r o j c u (234) z rękopisu poznańs. i z bibl. Ossol., nie porównał i nie zaznaczył wcale, że są w tymsamym rękopisie (bibl Ossol. 1. 1633) teksty wier­ szy : N a F o k s a l (1 7 9 , N a m n i e m a n y s p i s e k (224), T r y u m - w i r a t (190)? Mam pewne dane, że nie tylko we Lwowie szukać ręko­ pisów z wierszami ąuasi-Zabłockiego. W jednym rękopisie krakowskim p. t. »Kodex Walewskiego« jest tekst wiersza D o f i a k r ó w ; w tymże kodexie jest wiersz K s i ą d z S p i r y d i o n K a p u c y n (172),

miano-0 Zaznaczam, źe w rękopisie bibl. Jagiell. (zbiory po Żeg. Paulim), któ- Tego Dr. E nie zna, jest tytuł mądrzejszy : » O b i a w i e n i e s i ę geniusza s a ­ tyry etc. i że są tu waryanty.

(6)

•wicie od wiersza 28. W bibliotece Jagiell. jest rękopis: »Rozmaitości histor. literackie niegdyś własność notaryusza Strzelbickiego, z lat

1762— 1796« gdzie można znaleść S p a c e r n o c n y (119).

A w »Kodeksie różnych pism i wierszów z r. 1781«, także je­ dnej z krakowskich bibliotek, jest wiersz U c i e c z k a X-a P o n i ń - s k i e g o (175) ale pod innym tytułem ( » Na X-a P o n i ń s k i e g o Ł o ­ d z i ą , k i e d y W i s ł ą u c i e k a ł do T o r u n i a « ) , a ponieważ jest dłuższy o 4 zwrotki i bardzo odmienny, podaję go w całości :

Przyczyna przeznaczenia ztąd się poznać dała,

Gdy w przydomku Ponińskim Łódź w zaszczyt dostała (?) Przejrzała to wyrocznia, że Ponińskich Łodzie

Będą im pożyteczne z wygodą w przygodzie. A za tym, zaufany Poniński w swej Łodzi,

Wsiadł w nią na bystrej Wiśle i uciekł, jak złodziej. Ale się nicht (!) nie lękał o złym jego zgonie, (!) Bo pewnie, co ma wisieć, nigdy nie utonie.

W rękopisach krakowskich można znaleść i inne wiersze n. p. S e n m ó j , Do K r a s i ń s k i e g o bpa Kamienieckiego etc.1) Dr. Erzepki sądzi, że »miłą niespodziankę« (Wstęp VIII.) zrobił czytelnikom, prze­ drukowawszy z Z a b o b o n n i k a 16-wierszowy urywek. Tymczasem w wyżej wymienionych »Rozmaitościach« mieści się olbrzymi fragment Z a b o b o n n i k a (bo od aktu I. sc. 5. do aktu II. sc. 3, t. j. licząc wedle wydania z 1877 niemal 9 kartek druku). Zaczyna się słowami A n z e l m a »Lecz ja ich zaraz rozwodzę«, potem idą dalsze sceny, bardzo zmienione, a kończy się słowami F r a n t o w i c z a : »Lecz z tru ­ dnością przychodzi zostać mecenasem«. (Cf. wyd. z 1 8 7 7 .5 0 ).— »Cał­ kiem nowymi nabytkami«, mówi wydawca są 4 pamflety prozaiczne. Rzeczywiście nowość ! Ale, czy Zabłocki pisał takie rzeczy ? A pisał ! przecież we wierszu D o f i a k r ó w tak się odzywa do różnych publi­ cznych wehikułów: (w. 23) »Składy gorliwych moich pism wiersza i p r o z y « (wstęp. VII.). Przedewszystkiem nie jest dostatecznie stwier­ dzone, że Do f i a k r ó w pisał Zabłocki, a póki wydawca nie powie, na podstawie czego twierdzi, że t e w ł a ś n i e pamflety są utworami Zabłockiego — póty nie znajdzie wiary. Czyż, na miły Bóg ! tylko Zabłocki mógł pisać takie rzeczy? Czy nie roiło się od nich w XVIII. w. zwła­ szcza w czasie sejmu 4-letniego? Ja z wielkiem prawdopodobieństwem mogę powiedzieć, że pamflety te napisał Franc. Salezy Jezierski, lub Franc. Jaxyc Makulski, lub cały szereg bezimiennych !

Raz tylko był wydawca ostrożny, włączając K o l e n d ę n a r o k 1791 (s. 363), gdyż w nocie dodał, że paszkwil ten »wydaje się być płodem zapalczywego pióra Fr. Zabłockiego« — zresztą nigdzie!

» P r z e k ł a d y i n a ś l a d o w a n i a « uzupełniają niniejsze wyda­ nie, które — jak widzimy — będąc sumienną pracą z e b r a n i a wier­ szy, nie wkroczyło w dziedzinę wydania n a u k o w e g o .

(7)

Recenzye i Spraw ozdania 149

Bardzo pożytecznym dodatkiem jest skorowidz imion i nazw miej­ scowości (szkoda, że pominięto nazwy mitologiczne i osób ze staroży­ tności), a jeszcze pożyteczniejszy jest »Słowniczek«, choć i tu zauwa­ żyłem pewne braki. Dla przykładu parę wyrazów pominiętych : b i a ł k a (272, 38), fu m (293, 87), j u c h t y (282, 6), k r z e p c z y ć (295,

128), m i t h r i d a t i c u m (357, 34); o c h w a t (2) 2, 35), p a p r z y c a (531, 15), p o d w i k a nie tylko znaczy k o b i e t a (jak 88. 5>, ale też s u k n i a (47, 23 ; 273, 6), a s z y b (282, 26) nie tylko m o r z e ale i l o t (14, 25), t ł u k (bardzo często np 230. 2 ; 365. 41 etc.) w a- c e k (300. 35), w n i k i (275, 21; 299, 14), z i e l o n k a (294, 101) i t. d.

W zakończeniu powrócę je-zcze do onego rękopisu z bibl. Ossol. 1. 1633. Pominąwszy te wiersze, które figurowały już w wydaniach pism Trembeckiego, widzimy w rękopisie tym obok przedrukowanych przez Bielowskiego jeszcze 15 wierszy do . . . dyspozycyi.

Niewiadomo dlaczego Bielowski je pominął, czy nie uznał ich za wiersze autora Z o f i ó w k i ? (są przeważnie przyzwoite, prócz jednej »metamorfozy«). Może więc są wierszami Zabłockiego? Uderzyło mnie to, że wiersz, który u Dra Erzepkiego ma tytuł N a m n i e m a n y s p i­ s e k m i e s z c z a n (225) jest i w tym rękopisie sub tilulo: Z t e j ż e o k a z y i t. j. z takiej, jak poprzedni: »Z o k a z y i z ł o ś l i w i e r o z ­ s i e w a n y c h w i e ś c i « etc. jakoby podczas illuminacyi d. 25/12. 1789 r. miał wybuchnąć spisek. A więc na tę »okazyę« były 2 wiersze i to bezwątpienia tegosamego autora. Czyżby Zabłockiego?

W ładysław Jankowski.

T r e t i a k J ó z e f . Słowackiego przekład Makbeta. Czas. 1902. nr. 146.

Jako uzupełnienie przeglądu prac o Słowackim, umieszczonego w IV. zeszycie Pamiętnika 1903, podaję krótkie streszczenie artykuliku prof. Tretiaka. Oto rękopis dalszych pieśni Beniowskiego zawiera mię­ dzy innemi trzy półarkusze szarawego, prążkowanego, z wodnymi zna­ kami papieru, złożone w format ćwiartek ; z tych sześciu ćwiartek cztery pierwsze zawierają fragmenta Beniowskiego, dwie dalsze początek prze­ kładu Makbeta, dokonanego przez Słowackiego. Tłumaczenie to obejmuje pierwsze dwie sceny aktu pierwszego i początek sceny trzeciej : kończy się słowami Banka: »Czy można was o co | Zapytać człowiekowi... Co? czy ten dzień złoty...« Oznaczenia miejsc i osób występujących w wielu razach nie ma ; przekład cały dokonany wierszem rymowanym, nawet tam, gdzie Szekspir użył wiersza białego. Przekład pochodzi naj­ wcześniej z końca 1844 r. po wydaniu »Księcia niezłomnego«, spowo­ dować go zaś miała »ówczesna wiara poety we wpływ duchów na czyny ludzkie, znajdująca poparcie dja siebie w tym utworze«. Zachowane urywki są niezmiernie piękne. Żałować też należy, że poeta przekładu

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zastanów się nad tym tematem i odpowiedz „czy akceptuję siebie takim jakim jestem”?. „Akceptować siebie to być po swojej stronie, być

Kłopot  w tym,  że  opisane  wyżej  zjawisko  nie  ogranicza  się  na  naszych  uniwersytetach  do  poziomu  magisterium.  Całkiem  niedawno  brałem 

2) In der Offenbarung des Johannes findet man keine besonderen chris- tologischen Entwicklungen. Es wird eine schon entwickelte Christologie vorausgesetzt. Beim Menschensohn,

Kolejną sprawą, którą udało się Izbie uzgodnić z pożytkiem dla jej członków, jest wyeliminowanie z projektu ustawy przepisu, który z mocy prawa upoważniał osoby posiada-

Postać bohatera jest przedstawiona w świetle zalet: to nie jest żywy człowiek. Takich wzorowych ludzi od dzieciństwa do starości nie '-potyka się Zresztą

Cycero znalazł się w bardzo niewygodnej sytuacji, sam bowiem był zadłu- żony u Brutusa (nie tylko zresztą u niego). Żalił się Attykowi 25 , że przed wy- jazdem do

W matematyce natomiast, akceptując osłabiony logicyzm, uznawał możliwość sprowadzenia jej pojęć (pierwotnych) do pojęć logicznych - przy niesprowadzalności

Następne rozdziały Amerykańskiej aksjologii i estetyki poświęcone są, siłą rzeczy, reakcjom na poglądy antyesencjalistów, które w spo- sób mniej lub bardziej udany