Janusz Zbudniewek
"Polskie Graduały Średniowieczne",
Jerzy Pikulik, Warszawa 2001 :
[recenzja]
Saeculum Christianum : pismo historyczno-społeczne 9/2, 301-306
2002
Saeculum C hristianum
9 (2002) nr 2
Jerzy P i ku 1 i k: Polskie Graduały Średniowieczne. Wyd. UKSW, W arszawa 2001, ss. 455. D zieje kształtow ania się form liturgicznych i ich pochodnych, są nadal słabą stro n ą dotychczasow ych badań. Stosunkow o najlepiej opracow ane zostały form ularze m szalne, za to o wiele gorzej kształtow anie się porządku O fficium Divinum. P aradoksem w tym względzie jest fakt, że pierwszym ogólnym w prow adzeniem do jego poznania stało się niedaw no wydane dzieło anglikańskiego badacza Jo h n a H a rp era (Formy i układ liturgii zachodniej od X do XVI wieku. Kraków 1997).
B adania nad poznaniem średniow iecznych ksiąg liturgicznych idą jed n ak zdecydo w anie we właściwym kierunku, czego przykładem są dwa pożyteczne dzieła, najpierw H enryka Wąsowicza o Kalendami ksiąg liturgicznych Krakowa do połowy 16. wieku. (L u blin 1995), a także ks. Józefa W. Boguniowskiego: Rozwój historyczny ksiąg liturgii rzym skiej do soboru tiydenckiego i ich recepcja w Polsce. (K raków 2001). O dnosi się to rów nież do b adań nad dziejam i muzyki kościelnej, począwszy od rejestru kodeksów litu r gicznych aż po oceny i analizy zespołów mszalnych i brewiarzowych. D zięki przeprow a dzonym kw erendom o ich istnieniu, a n astępnie analizie m erytorycznej, odczytano n a ra stanie pojedynczych lub zespołow ych tekstów oraz ich m elodii, najczęściej z okazji p o w staw ania ogólnokościelnych, lub partykularnych, świąt o m ęczennikach i wyznawcach.
W polskiej kulturze liturgicznej przykładem niezwykłej fascynacji była postać św. W ojciecha ozdobiona bogatą opraw ą m szalną i brew iarzow ą pow stałą w trzech pierw szych wiekach po jego śm ierci (W. Danielski: Kult św. Wojciecha na ziemiach polskich w świetle potiydenckich ksiąg liturgicznych. Lublin 1997; J. Pikulik: Śvv. Wojciech w pol skiej muzyce średniowiecznej. W arszawa 1996). W późniejszym czasie nie dorów nały mu już żadne wysiłki liturgistów, poetów i kom pozytorów . Z ab rak ło między innymi inwencji dla rodzim ego p a tro n a Polski św. Stanisław a, k tó rem u dedykow ano wpraw dzie kilka znakom itych tekstów liturgicznych z najpiękniejszym hym nem Gaudę Mater Polonia, ale po ostatnich reform ach soborow ych niew iele z nich zostało. W spom inając ze sm utkiem to zubożenie, trzeba przyznać, że polskie średniow iecze pieczołow icie przygotowywało całe społeczeństw o do czci konkretnych tajem nic boskich, lub ówczesnych świętych, n a w et jeśli ich rodow ód wywodził się z Italii, G alii lub Czech (św. Florian, Wacław i Zyg m unt). W następnych w iekach do spraw tych nie przywiązywano już takiego znaczenia, nie mówiąc o w spółczesnych świętych, gdy o życiu niektórych dow iadujem y się przy o k a zji ich beatyfikacji lub kanonizacji. Spraw iła to spo n tan iczn a eksplozja nowych polskich świętych za obecnego pontyfikatu polskiego papieża, k tóra nie utrw aliła ich życia u p rzed n ią „rek lam ą” ani odpow iednio przygotow anym i tekstam i. Toteż swoistym p a ra doksem stało się akom odow anie do dawnych, jak i w spółczesnych świętych tekstów
Va-3 0 2 R E C E N Z JE I O M Ó W IEN IA
[2]
ticanum S ecundum , np.: w odniesieniu do św. Tyburcjusza (23 III, 1 1603), bł. Bogum iła (10 V I, t 1182), bł. Jolanty (15 V I, f 1298), św. R afała K alinow skiego (20 XI, t 1907) lub tekstów przem ów ień papieskich z okazji ich beatyfikacji lub kanonizacji. To sam o m ożna pow iedzieć o k alendarzu de tem p o re i de sanctis. Bez uzasadnienia przestaw io no uśw ięcone tradycją św ięta p a tro n a ln e , m. in. świętych: Polikarpa, M acieja, G rzeg o rza, Tomasza, E frem a, S tefana króla, Stanisław a Kostki, a naw et św. Jadwigi królow ej, która przez kilka lat słusznie o d b iera ła cześć w dniu jej śm ierci 17 lipca, a po k anoniza cji przeniesione jej św ięto na 8 czerwca. Tego uśw ięconego tradycją szacunku dla u ta r tych świąt i k alendarza nie naruszyła praktyka starożytna, szanow ało je średniow iecze, z dużą kulturą polecił je zrew idow ać so b ó r trydencki, nie ruszyli ich kom uniści, n a to m iast beztrosko zam azali ich kult bezduszni reform atorzy u kresu XX wieku. U sunęli najpierw z życia liturgii pow szechnej i kapłańskiej łacinę, a potem świętych, szczególnie tych, którzy nie byli członkam i dwóch czy trzech znaczących zgrom adzeń zakonnych. P rzykładem płytkiego p o trak to w an ia kultury i tradycji Kościoła jest okrojony, nie w ia dom o na jakich zasadach, kalen d arz świętych w polskiej redakcji M artyrologium czyli w sp o m n ie n ia św iętych p rzyp a d a ją ce na p o szczeg ó ln e d n i ro k u (W arszawa 1984) zred ag o wany przez ks. H enryka Frosa.
D laczego tak się stało? Nie próbuję daw ać odpow iedzi, podnoszę jed n ak fakt, k tó re go historia wybaczyć nie będzie w stanie. Na szczęście w olno m ieć nadzieję, że prow adzo ne badania tych zagadnień w kilku ośrodkach naukowych w Polsce, pozwolą przywrócić utracony porządek, odkryją piękno daw nego kalendarza liturgicznego, dodadzą właści wego sensu w spaniałym tekstom hagiograficznym, własnym antyfonom i hym nom, sło wem przywrócą należną pozycję świętym Kościoła. Przed laty rozpoczął tę pracę w dziale śpiewów nieoceniony w pełni ks. H ieronim Feicht, m isjonarz ze zgrom adzenia św. W in centego a Paulo. To dzięki niem u zw rócono uwagę na olbrzym ie możliwości badawcze w zakresie różnorodnych zapisów tekstów i w ariantów śpiewanych, wpisanych do perga m inowych kodeksów przechowywanych w kraju i za granicą. Jego inicjatywę podjął po nad trzydzieści lat tem u młody badacz muzyki dawnej, ks. Jerzy Pikulik. Śledziłem jego wypisy antyfon i śpiewów allelujatycznych, publikow anych na łam ach czasopism muzycz nych i w „A rchiw ach, B ibliotekach i M uzeach K ościelnych”, a ostatnio w osobnej pozycji
(Śpiew y alleluja o św iętych. Wyd. A kadem ii Teologii Katolickiej. Warszawa 1995). Po w ie lu latach, gdy ks. Pikulik stał się w praktyce jednym z nielicznych badaczy średniow iecz nych liturgików - m szałów, graduałów , antyfonarzy, sekwencjarzy itp., i był już kierow ni kiem K atedry Ź ró d eł i A naliz Muzyki D aw nej, m iałem okazję recenzow ać kilka prac je go doktorantów . Nie czułem się kom petentny, by śledzić odkryw ane przez niego przeróż ne w arianty muzyczne, ale sam fakt, że owe badania uwzględniały przede wszystkim n a rastające wpływy z szeroko pojętej E uropy i oryginalne rodzim e utworzy, prace te siłą rzeczy wiodły do stolic biskupich i wielkich klasztorów, w których kopiow ano teksty czy tań i zapisy nutow e. To był niezwykle am bitny program badawczy, najpierw nad pojedyn czymi kodeksam i w zestaw ieniu z rękopisam i obcymi, opracow anym i przez liturgistów w Solesm es i w innych ośrodkach, głównie benedyktyńskich. W yłaniał się z nich powoli pewien wzorzec kalendarza, tradycje i w noszone innowacje, wpływy obcych kręgów kul
turowych, które przynosili ze sobą wędrowni mnisi lub bogaci hierarchow ie. Dzięki nim, m im o wielu grabieży i zniszczeń, dysponujem y dość pokaźnym zbiorem różnych liturgi- ków, w śród których graduały stanow ią w artość szczególną.
Księgi graduałów to jed en z działów kodeksów liturgicznych zawierających teksty śpiew ane w ciągu całego roku kościelnego. Ich żywot zam knął się w 1570 r., gdy decyzją papieża Piusa V, teksty tych ksiąg weszły do M issale R o m a n u m . M szał Rzymski wypierał o d tąd stare i uśw ięcone tradycją najrozm aitsze księgi tekstów śpiewanych. Tę sam ą rolę spełnił rów nież B reviarium R o m a n u m, który usunął teksty rym ow ane i liczne utwory 0 ch arak terze legend. Z m iany te w zasadzie nie obchodzą m ediew istów , poza ogólnym ubolew aniem , że tak się stało. W iadom o bowiem, że w ostatnim czasie pow stało zap o trzebow anie na tw orzenie nowych kompozycji i utw orów , głównie apologelycznych p o d porządkow anych kanonow i trydenckiem u, a po soborze W atykańskim II, najogólniej mówiąc - um ocnieniu au to ry tetu władzy hierarchicznej w Kościele. R eform y powyższe, m im o pozytywnych elem entów , stanow iły bezwzględny dyktat w kierunku zarzucenia sw obodnej różnorodności na rzecz ujednolicenia tekstów . Zachow ały ją tylko niektóre wielkie w spólnoty mnisze i m endykanckie. O sobiście z żalem w spom inam zapom niane, rodzim e śpiewy, m. in. piękne prefacje zw. solem niores, opublikow ane w kancjonale A ndrzeja Piotrkow czyka, które m ożna zestaw iać z tradycją am brozjańską zatrzym aną do dzisiaj na teren ie m etropolii m ediolańskiej, czy m ozarabską stosow aną nadal w k a te drze w Toledo. O polskich m elodiach prefacji, praw ie nikt nie wie, a osobiste nagrania prefacji Piotrkow czyka na taśm ach m agnetofonow ych, choć wzbudziły zainteresow anie, to jed n a k w ydane w kilkuset egzem plarzach, już chyba daw no się zatarły?
O bogatej, aczkolwiek selektyw nej, treści muzycznej Kościoła zachodniego zaśw iad cza opracow any w 1896 r. benedyktyński L ib e r U su a lis, w którym teksty ułożono w pew ne grupy, począwszy od części mszalnych stałych (O rd in a riu m M issa e), poprzez teksty brew iarzow e całego tygodnia, a następnie w cyklu rocznym i o świętych, kończąc na wo- tywach. Księga ta uratow ała przed zapom nieniem pow szechnie śpiew ane antyfony 1 psalmy, hymny i sekw encje. N a gruncie polskim d o d an o do niego bodaj o statnią kom pozycję gregoriańską w postaci form ularza m szalnego F u n d a m e n ta eius in m o n tib u s sa n c tis ku czci M atki Bożej Jasnogórskiej. O pracow ali go rzymscy liturgiści z opactw a św. Pawła za M uram i Rzymu na krótko przed V aticanum Secundum i dlatego poza J a sną G ó rą nie jest używany.
To wszystko co w ypadło wyżej zauważyć, stanow i jedynie skrom ną refleksję histo ryczną do współczesnej, na w zór p rotestanckiej m o notonii liturgicznej na dni adw entu, postu, radości allelujatycznej i długiego roku post Pentecostes.
Z pracy ks. Pikulika wynika, że do chwili obecnej zachow ały się 92 graduały d iece zjalne i zakonne, wśród których 30 pochodzi z diecezji, a 20 ze środow iska cystersów, 15 franciszkanów , 5 klarysek, 1 kanoników regularnych i innych. Jest to obraz bardzo nie pełny, poniew aż do dzisiaj nie znam y np. żadnego kodeksu paulinów zabranych przez Szwedów z krakow skiej Skałki, przez księcia G olicyna z Jasnej Góry, a przez S am uela B. Lindego z Beszowej, któ re utonęły kilka kilom etrów dalej w pobliskiej Wiśle, gdy przetaczano je na galary do Warszawy.
304
R E C E N Z JE I O M Ó W IEN IA[4]
N ajstarsze zachow ane kodeksy gradualów sięgają X III stulecia. Jed en z nich byl w ła snością kolegiaty wiślickiej, a pięć z kilku innych opactw cystersów. Cykl gradualów za myka bogato zdobiony kodeks króla Z ygm unta I dla rorantystów wawelskich. R zecz j a sna nie zam ykają one dalszej produkcji skryptoryjnej i poligraficznej, czego przykładem był potężny ujednolicony antyfonarz cysterski wydany w 1545 r., a w Polsce w spom niany g raduał Piotrkow czyka na początku X V II stulecia. Jeszcze ciekawszą historię posiadają kodeksy franciszkanów , zarów no z kręgu klarysek, jak też i braci konw entualnych, zwłaszcza polskich bernardynów chlubiących się praktyką spisywania kodeksów już przez nowicjuszy. Nie w olno mi pom inąć bogatego księgozbioru liturgicznego b enedyk tynek staniąteckich, których nie dotknęły burze w ojenne i m ogą się pochw alić bodaj naj lepiej zachow anym i kodeksam i własnej prow eniencji (S. D ąbek: W ielogłosow y repertuar k a n c jo n a łó w sta n ią teck ic h (X V I- X V I II w.). Lublin 1997). Prow eniencja zachow anych fo liałów to osobny tem at, którym w tym m iejscu nie sposób się zajmować. D otyka ona p o staci fundatorów , kapituł i klasztorów (św. Kinga dla klasztoru w Starym Sączu, opat M aciej Skawinka dla opactw a tynieckiego, król Zygm unt I dla katedry wawelskiej itd.). O becny, nierów ny stan zachow ania polskich ksiąg gradualnych to efekt ich w ybrakow a nia przez rabunkow ą działalność w spom nianego Lindego dla bibliotek w W iedniu, P e tersburgu i W arszawie, a także zniszczenia nieznanej liczby kodeksów w Bibliotece N a rodow ej w czasie pow stania w arszaw skiego w 1944 r.W obecnym stan ie b ad ań ks. prof. P ikulik ustalił, że w zasadzie wszystkie kodeksy przyjęły podział w edług tradycyjnego stylu, najpierw de tem p o re , po tem de sanctis, co m m u n e san cto ru m i m iscelan ea. W pierw szym dziale rok kościelny liczył się od A d w entu do X X IV niedzieli w ciągu roku. W zasadzie był on uniw ersalny dla całego K o ścioła łącznie ze zwyczajami zakonnym i, p om ijając p arty k u larn e śpiewy antyfon, a je śli były o ne ró żn e od ogólnie przyjętych, pozw oliły określić krąg p row eniencji, k o n ta k ty zak o n n e z dom am i głównym i lub tw orzącym i księgi liturgiczne. W analizie treścio wej A u to r odkrył szereg ciekaw ych e le m en tó w zależności m iędzy kręgam i d iecezjalny mi i w spólnotam i zakonnym i. In tere su ją c e są wyniki b ad ań o zależności liturgicznej d om inikanów od cystersów , od których przejęli ich teksty liturgiczne z pom nikow ego dzieła C o d e x N o r m a lis z 1190 roku. O d d om inikanów z kolei przejął zarów no teksty li turgiczne, jak rów nież pew ne elem en ty duchow ości zakon krzyżacki. Fakty te zdają się po tw ierd zać o w zajem nych pow iązaniach obu w spólnot, o których pisał p rzed laty prof. K arol G órski.
P odział roku liturgicznego, narzucony Kościołowi pow szechnem u, zaakceptow any został przez wszystkie diecezje i w spólnoty zakonne z w yjątkiem kalendarza dla w ła snych świętych. Z a pom ocą kalendarza i filiacji tekstów A u to r określił prow eniencję i czas pow stania kodeksów , a nierzadko także i sam ego m ecenasa. A u to r prześledził je pod kątem kręgów m acierzystych i zależnych od nich m utacji. E lem en tem rozpoznaw czym były n ad to n arastające św ięta m aryjne, uroczystości p atro n aln e m iast oraz ko n kretnych kościołów . Pośw iadczają one problem y o n arastan iu różnych tajem nic ich kul tu, jak rów nież wskazują na pew ną zależność od wzorców cysterskich, a później francisz kańskich. D ość słabo w kwestii świąt m aryjnych w ypadają dom inikanie i znow uż
paralel-nie krzyżacy, co tym bardziej wydaje się dziwne, że ci ostatni mienili się przecież zak o nem maryjnym.
Po tych długich uwagach ogólnej natury wypada zauważyć, że istotną p artią dzieła ks. prof. Pikulika jest żm udne zanalizow anie pełnego zasobu graduałów polskich w e dług schem atu podanego wyżej. A naliza dotyka incipitów psalmów na introit, g rad u ałów, w ersetów allelujatycznych, offertoriów i com m unio, a na końcu szczegółow e noty do miejsc w konkretnych kodeksach. Wykaz ten oddaje pełny obraz tekstowy, a przy okazji stanow i odniesienie do kodeksów m acierzystych ze w skazaniem na czas ich p o w stania. Z n am ien n e są n ad to niektóre św ięta m aryjne, które oddają pewien obraz reli gijności i zaangażow ania duchow nych, lub w iernych, na rzecz propagow ania jakiegoś przywileju M atki Bożej. I tak w arto zauważyć, że u dom inikanów św ięto N iepokalanego Poczęcia w ystępuje 2 razy, Oczyszczenia, N aw iedzenia i W niebow zięcia Najświętszej Panny po jednym razie. Także św ięta p atro n a ln e m ają swoją znam ienną specyfikę, m. in. tylko jed en raz występuje św. Karol Wielki w g raduale wiślickim pochodzącym , jak w ia dom o, z kręgu Krakowa; Paweł Pustelnik 1 raz w kodeksach dom inikanów i benedykty nów. Pow szechne były św ięta, dzisiaj praktycznie u sunięte, m. in.: Pawła Pustelnika, D ziesięciu Tysięcy M ęczenników i 12 Tysięcy M ęczenniczek i wielu innych. Słabo re je strow ano Pięciu Braci Pustelników i praktycznie o szerszym zasięgu ich kultu nie m ożna niczego powiedzieć.
C ałokształt m ateriału kodeksow ego jest nieocenionym rejestrem czci tajem nic b o skich i świętych w diecezjach i w spólnotach zakonnych. C enny to dow ód zabiegów tw ór ców - o możliwie różnorodny zestaw tekstów kultowych. Byłby on jeszcze bardziej uży teczny, gdyby posiadał incipity nutow e, a także - co byłoby również pożyteczne - daty dzienne ich czci, co jak w iadom o pozwala precyzyjnie określać czas i pertynencję tek stów oraz sam ego kodeksu do m iejsca pow stania lub przeznaczenia.
Cenny w om aw ianej pracy jest zestaw tekstow y w m iscelanea, z któ reg o A u to r wy łowił antyfony m aryjne z okazjonalnym i tro p am i i zapisem nutow ym . A le rów nie c e n ny okazał się re je str graduałów polskich i ich analiza. D zięki nim weszliśmy w tajniki kultury liturgicznej, jej rozw oju i wpływu kręgów religijnych, k tó re spow odow ały p rz e n iesien ie tekstów i zapisów nutow ych na g ru n t polski. R ejestr ten przyniósł nade wszystko czytelną p a n o ram ę, czym żył średniow ieczny K ościół w Polsce, ja k ą cieszył się opraw ą słow no-m uzyczną przy ak o m p an iam en cie organów lub innych in stru m e n tów muzycznych.
O m aw ianą tu p racę ks. prof. Pikulika ocenił K o m itet B adań N aukow ych jak o z n a k om itą m erytorycznie. D o opinii tej nie m ożna niczego d o d ać poza życzeniem już w cześniej w yrażonym , a tutaj niech mi w olno ją pow tórzyć, by w następnym wydaniu d zieła znalazły się zapisy incipitów nutow ych, k tó re pozw oliłby na precyzyjne u sta le nie m elodii w innych kodeksach, a więc p ro b lem u now atorstw a lub ich k o m p ilato r- stw a. Żywię nadzieję, że p raca ta nie zam knie dotychczasow ych b ad ań nad om aw ia nym tem atem . Kilka razy zw racałem bow iem s tu d e n to m uw agę na p om ijanie doro b k u liturgicznego z te re n u daw nych W ęgier i ziem polskich, o becnie zabranych, n ierzad k o razem z pom nikam i kultury liturgicznej. P ew ne inform acje o liturgikach ś re d n io
3 0 6 R E C E N Z JE I O M Ó W IEN IA [6]
w iecznych z te re n u naszych południow ych sąsiadów rzuca p io n iersk a do niedaw na praca P olik arp a R ad ó (L ib ri liturgici m a n u s c rip ti b ib lio th e c a m m H u n g a ria e et lim itro - p h a r u m re g io n u m . B u d ap est 1973). To w ażny tere n , który należy uw zględnić w kw e ren d ach , a drugi to rodzące się perspektyw y badaw cze w archiw ach i bib lio tek ach ro syjskich o raz ukraiń sk ich , gdzie po lo n ik a liturgiczne ch ro n io n e są tylko dlatego, że stanow ią w yjątkow ą w arto ść m ate ria ln ą . Trud ten częściow o został już pokonany p rzez A u to ra om aw ianej pracy, w ypada go je d n a k uzu p ełn ić opisem pozostałych k o deksach w otw ieranych powoli archiw ach sow ieckich i ukraińskich, by w ypełnić lukę w pełnym pozn an iu kultury liturgicznej w średniow iecznej Polsce. Życzyć w ypada, by A u to r d o p ełn ił tego d zieła osobiście, bo któż ośm ieli się pisać o polskich g rad u ałac h , skoro stało się on o jego specjalnością i pięknym p om nikiem , jaki zbudow ał z ro z p ro szonych skarbów kultury liturgicznej w Polsce?
J a n o sz Z b u d n ie w e k Z P
Ks. M ichał J a n o c h a , Ukraińskie i białoruskie ikony świąteczne w dawnej Rzeczypo
spolitej. Problem kanonu. Warszawa 2001, ss. 560, il. XXIV.
Książka ks. M ichała Janochy zasługuje na wnikliwą uwagę, nie tylko ze w zględu na walory ikonograficzno-ikonologiczne, lecz także dlatego, że: 1. Przypom ina, iż R zeczy pospolita była obszarem symfonii „dwu p łu c” E uropy - w schodniego (k o n stantynopoli tańskiego) o raz zachodniego (rzym skiego); 2. U naocznia specyfikę ikon, uw yraźniając swoistość religijności chrześcijan w schodnioeuropejskich, których większość to Rusini, będący obyw atelam i naszej R zeczypospolitej, od jej narodzin (K rew o - 1385) do u p a d ku (G ro d n o - 1795); 3. U zm ysław ia - rzec m ożna - że latynizacja części praw osław ia w R zeczypospolitej w wyniku unii brzeskiej (1596) zaow ocow ała banalizacją w ielu treści teologicznych.1
We w stępie A u to r ośw iadcza, że „głównym tem atem książki jest ew olucja kanonu w ukraińskim i białoruskim m alarstw ie ikonowym na ziem iach I R zeczypospolitej na przykładzie tem atów św iątecznych” (s. 7). Tak zakreślony przedm iot studium uspraw ie dliwia pop rzed zen ie przez A u to ra wnikliwej i nadzwyczaj erudycyjnej, niekiedy p e d an tycznej, prezentacji ikon św iątecznych, fascynującą historią ikonostasu w B izancjum , na Rusi Kijowskiej, Halicko-W ołyńskiej, Białej i C zarnej oraz w Rosji (R usi M oskiewskiej).
1 „Latynizację” prawosławia zarzucano nawet jego odnowicielom - kniaziowi K onstante mu Ostrogskiemu, założycielowi Akademii w Ostrogu, której „rektorem ” był późniejszy pa triarcha Konstantynopola Cyryl Lukaris, a także absolwentowi Uniwersytetu Paryskiego - Piotrowi Mohyle. Jego „wyznanie wiary” uznano - szczególnie w Moskwie - za „prokatolic- kie”. Rzeczpospolita i Kościół Ruski utrzymywali za Jagiellonów i Wazów ożywione stosunki z patriarchatem ekumenicznym. Zerwano je za Sasów. D opiero w czasie zaborów prawosła wie na ziemiach polskich i litewsko-ruskich uległo całkowitej moskalizacji.