I V . W Y D Z I A Ł F I L O Z O F I C Z N Y
P o sied zen ie z d n ia 20 lu te g o 1959 r.
Dr Aleksander L e g a t o w i c z , wprowadzony przez czł. Ks.
Stanisława Adamczyka przewodniczącego W ydziału, zreferował swoją pracę pt. F izy k a ws-półczesna a filozofia. Streszczenia nie nadesłano.
P o sied zen ie z d n ia 14 m a rc a 1959 r.
Czł. Stefan Ś w i e ż a w s k i zreferował swoją pracę pt. W ra żenia z kongresów n a u k o w y c h w 1958 r. Praca została w ydru
kowana w „Znak”.
P o sied zen ie z d n ia 18 k w ie tn ia 1959 r.
Czł. Jerzy P o g o n o w s k i zreferował swoją pracę pt. B udha i filozofia b u d d y zm u . Streszczenia nie nadesłano.
P o sied zen ie z d n ia 25 k w ie tn ia 1959 r.
Czł. Ks. Stanisław K a m i ń s k i zreferow ał swoją pracę pt.
O logicznych zw ią zka ch zachodzących m ię d zy teza m i m e ta fi
z y k i ogólnej.
W spółcześnie notuje się ogólny wzrost zainteresowań proble
m ami z dziedziny metodologii nauk. N iew ątpliw y jest również rozwój nowoczesnej m etodologii nauk. W prawdzie dużo' jest jesz
cze zagadnień nierozwiązanych i reguł nieustalonych, ale widać, że w iele się tu robi, aby sytuacja zm ieniła się na lepsze. Nie można tego powiedzieć o uprawiających m etafizykę ogólną. T yl
ko sporadycznie pojawiają się próby uporządkowania wiadomości m etodologicznych dotyczących tzw. ontologii oraz monograficzne prace usiłujące w ykorzystać w yniki dzisiejszej ogólnej metodo
logii nauk w rozpracowywanu m etodologii m etafizyki. A tym -
czasem ontologia jako nauka szczególnego typu potrzebuje bardziej niż inne d yscyp lin y opracowania swojej metodologii.
Ten stan rzeczy zachęcił autora poniższych uw ag do' podjęcia próby w yśw ietlen ia bardzo szczegółow ego wprawdzie zagadnie
nia z m etodologii m etafizyki, ale rozwiązanie jego ma ogólne i w ażne konsekw encje w zasadniczym dla ujęcia ontologii pro
blem ie, a m ianow icie w jej aksjom atyzacji. Jako przedmiot roz
ważań bierze się system perypatetycki m etafizyki ogólnej.
O czyw iście n ie jest to jeszcze jednoznaczne wskazanie. Istnieje w iele kierunków w teorii m etafizyki arystotelesow sko-tom istycz- nej. B yw ają różne sposoby uprawiania ontologii, rozmaite spo
soby jej w ykładania. Ograniczę się przeto — może ze szkodą dla ogólnego charakteru w yników przeprowadzanych analiz — do konkretnego podręcznika podającego typow e ujęcie m etafi
zyki ogólnej. Jest ono bardziej niż inne poręczne dla badań, bo zawiera w yk ład podzielony na num erow ane tezy objaśnione i uzasadnione.
S ystem m etafizyki w podręczniku: P. Dezza, M etaphysica G eneralis, Ed. 3, Romae 1952, zawiera trzydzieści tez zasadni-
• czych. Grupują się one w okół następujących czterech tematów:
-...o bycie w ogóle, o w ew nętrznych pryncypiach bytu, o zew nę
trznych pryncypiach bytu i o kategoriach bytu. Zanim będzie można m ówić o związkach logicznych m iędzy tym i tezami trzeba zwrócić uw agę na form alną stronę ich sform ułowań. Pod tym w zględem uderza przede w szystkim niejednolitość. Pomieszano tu stopnie języka. Pomimo, że m etafizyka ogólna jest teorią bytu jako bytu, nie w szystkie tezy „m ów ią” o bycie. Jedne z nich dotyczą pojęcia bytu (np. N otio en tis re sp ec tu su o ru m inferio- r u m est transcendens..., notio en tis non obtinetur...) inne zaś sam ego bytu, a jeszcze inne pew nych tez o bycie, czyli tzw.
zasad bytu (np. P rin c ip iu m causalitatis est p rin c ip iu m per se n o tu m ..., N on d e m o n stra tu r repu g n a re quod ą uaedam accidentia possint...). N ie ujednolicono rów nież tez ze w zględu na ich sposób orzekania różnych aspektów bytow ych. Byw ają tezy o naturze bytu, bądź tylk o o istnieniu pew nych kategorii bytów (np. D an- tu r en tia m e re possibilia... D a n tu r accidentia... Transcendentalna e n tis su n t sa lte m quinque...), bądź też o m erytorycznej trafności p ew n ych definicji (np. S u p p o situ m recte d e fin itu r...) czy w reszcie dopuszczenia p ew nych rozróżnień (np. N e ą u it a d m itti d istinctio form alis...). W uporządkowaniu tez kierowano się raczej tylko w zględam i treściow ym i n ie zaś form alnym i. N ie podano tez aksjom atycznie przyjętych na początku, ale o pew nych tezach jak np. o zasadzie niesprzeczności i przyczynowości, które ucho
dzą za aksjom aty m ówi się dopiero przy okazji rozróżnień i zew nętrznych pryncypiów bytu. Równocześnie jednak podaje się uzasadnienia w szystkich tez zatytułow ane P robatu r lub Probatio.
Zachodzi w ięc dziwna sytuacja. W ykład m etafizyki ma pozory system u dedukcyjnego, a z drugiej strony brak takiego uporząd
kowania tez aby widać było, że z pew nych przyjętych bez dowo
du w ynikają inne. Rodzi się podejrzenie, czy podane „probacje”
są rzeczyw iście dowodami opierającym i się na stosunku w ynika
nia logicznego, zachodzącym m iędzy tezami m etafizyki ogólnej.
Załóżmy, że tezy m etafizyki dadzą się sform ułować w jedno
litym języku i choć nie są form alnie uporządkowane, to bez trudu da się to zrobić jeśli podane uzasadnienia tez posługują się ogólnolcgicznym i regułam i dowodzenia. Ostatecznie więc w szystko zależy od natury dowodów w ystępujących w m eta
fizyce.
W szystkie „probacje” tez mają wyraźną postać sylogizm ów, a więc sugerują w ynikanie form alne oparte na czysto zakreso
wej zasadzie dictum de om ni et de nullo. Już to budzi obawy, czy pojęcia m etafizyczne, o których m ówi się, że nie są tylko zakresowo w ziętym i p;w szechnikam i, mogą w ystępow ać w sylo- gizm ach jako termin średni. A le przyjm ijm y, że nic n ie stoi na przeszkodzie, aby za Kajetanem uznać poprawność takiego sylo- gizmu. Nadto można przy pew nym rozumieniu przesłanek przyjąć, że sylogizm użyty w dowodach tez m etafizyki nie zawiera błędu non seąuitur czyli, że w niosek z przesłanek w yn i
ka. Pozostaje jednak nadal w ażne pytanie, które zdania są przesłankami. Czy są to tezy już przyjęte jako oczyw iste lub uzasadnione? Jaki jest ich charakter sem iotyczny?
Otóż prawie w e w szystkich dowodach wśród przesłanek w y stę
pują nie tylko tezy w cześniej przyjęte, ale i tezy dotąd nigdzie nie uznane, a w ięc nie wprowadza się nowej tezy do system u m etafizyki na podstawie jedynie dotychczas przyjętych tez, czyli nowa teza nie wynika logicznie z tez przyjętych w system ie.
Wśród przesłanek w dowodach tez m etafizycznych w ystępują
— obok tez w cześniej przyjętych — definicje (najczęściej), zda
nia spostrzeżeniowe i tezy m etafizyczne, ani dotychczas nie przyjęte, ani nie figurujące w ogóle wśród w yraźnie w ym ienio
nych trzydziestu tez. W przedstawionym ujęciu przeto n ie zacho
dzi między zasadniczym i tezami m etafizyki logiczny stosunek wynikania, a w ięc prawie w szystkie tezy są ściśle m ówiąc aksjoma
tami. Wyżej wspom niane definicje i tezy figurujące w przesłan
kach są dedukcyjnie przynajm niej rów now ażne ow ym trzydziestu tezom. Po co w ięc nazywać dowodami okazywanie, że teza jest
słuszna pod warunkiem , że założy się milcząco jeszcze m ocniej
szą dedukcyjnie tezę. P róbatio taka zawiera w łaściw ie błąd p e ti- tio principii. Stąd n ie przypadkiem student słuchający w ykładu m etafizyk i ogólnej podejrzewa w nim błędne koło. N awiasem można dodać, że zakłada się logicznie późniejsze tezy n ie tylko z m etafizyki ogólnej aile i z tzw . m etafizyki szczegółowej (Por.
D escoąs, In stitu tion es m etaph ysicae generalis, Paris 1925, s. 39)- Czy te w nioski nie dadzą się obalić uwagą, że przesłanki zasad
niczych sylogizm ów są osobno dowodzone? Otóż w yd aje się, że nie, bo te sam e zarzuty dotyczą rów nież tych pomocniczych sylogizm ów .
1. D efin icje w ystęp u jące jako przesłanki mogą być nom inalne lub realne w tradycyjnym sensie tych term inów. W pierw szym przypadku sylogizm staje się sylogizm em niew łaściw ym , nie dającym nowej rzeczow o prawdy, a tylko w yjaśniającym daną prawdę (tzw. syllogism u s explicativu s). W drugim przypadku d efin icje mają charakter tw órczy i w ym agają uzasadnienia albo przyjęcia aksjom atycznego.
2. Zdania spostrzeżeniow e figurujące w przesłankach naw et dowodów zw anych redukcją do absurdu, pomijając sprawę ich apodyktyczności, budzą zastrzeżenia innej natury. Czy można wiązać stosunkiem w ynikania logicznego lub stosunkiem sprzecz
ności w zględ n ie rtiesprzeczności zdanie m etafizyczn e ze zdaniem czysto spostrzeżeniow ym ? Przypuśćm y, że m oże zachodzić m ię
dzy nim i jakieś treściow e w ynikanie w pew nym kierunku (Por.
D escoąs, dz. cyt., s. 46 i 72 n.). W tedy znowu n ie w olno posłu
giw ać się jako jednym w ystarczającym środkiem dowodowym wnioskow aniem sylogistycznym opartym na czysto zakresowej zasadzie.
3. Zdanie m etafizyczne założone w przesłance, a n ie figuru
jące w śród trzydziestu tez, jest albo jakim ś równoważnikiem tylk o innym i słow am i w yrażonym tez dowodzonych, albo wyraża skrótow o cały proces m yślow ego dochodzenia do takich tez.
W pierw szym przypadku tylk o racje dydaktyczne i wygody językow ej decydują o przyjęciu jednej jako założenia, a drugiej jako konsekw encji. W drugim przypadku sprawa w yd aje się bar
dziej skom plikowana. W eźm y np. sylogizm : D antur m utationes rea les accidentales. A tą u i m u tation es reales acciden tales non ex p lica n tu r nisi den tu r accidentia re a lite r distin cta a substantia.
Ergo dan tu r accidentia re a lite r distin cta a substantia.
M niejsza przesłanka jest tezą o tym , co jed yn ie tłum aczy zm ianę akcydentalną, a w ięc tezą o trafności tłum aczenia. To należy do dziedziny m etasystem ow ej. Poza tym przy zachowaniu
m etafizycznego sensu term inu accidentales, w łaśn ie na to, aby przyjąć tę przesłankę trzeba na innej drodze uznać istnienie różnych od substancji akcydensów.
Konkludując w ypada stwierdzić, że w ynikanie logiczne nowej tezy w analizowanym system ie m etafizyki ogólnej z przyjętych już tez n ie zachodzi i dlatego n ie w olno podawać jako dosta
tecznej racji jej przyjęcia dowodu dedukcyjnego. Racją upoważ
niającą do przyjęcia zasadniczej tezy w system ie m etafizyki ogólnej jest intuicja intelektualna. Przytaczane uzasadnienia magą pomóc procesowi tej intelekcji, mogą wskazać na związki z innym i sform ułowaniam i tej tezy, ale nie są niezawodnym i, rzeczowym i dowodami tej tezy, ani w oparciu o tezy w cześniej
sze, ani naw et w oparciu o zdania spostrzeżeniowe (mogą pomóc intellekcji tłum aczącej zdania spostrzeżeniowe). Jest to droga nie tylko dochodzenia do tez m etafizyki ogólnej, ale i niedający się niczym zastąpić warunek przy ich system atyzow aniu. N ie w ydaje się to dew aluacją apodyktyczności tez m etafizyki. Przecież nawet w m atem atyce n ie udało się przyjąć jako jedynego' kryterium uznawania w szystkich zdań ich dowodliwości (w ystępowania ich w system ie dedukcyjnym ).
Kartezjańska koncepcja łańcucha kolejnych oczyw istości war
ta jest przypomnienia. K oniecznię też trzeba 'przeczytać to, co św. Tomasz powiedział w komentarzu In B oetii De Trinit. q. VI.
a. 1, a zwłaszcza następującą odpowiedź: ...In tellectu aliter proce- dere non attm buitur scientiae divinae, quasi ipsa non ratiocinetur procedendo de principiis ad conclusiones, sed quia eius ratioci- natio est in tellectu ali considerationi propinąuissim a. et conclu
siones eius principiis.
P o sied zen ie z d n ia 22 m a ja 1959 r.
Czł. Ks. Stanisław M a z i e r s k i zreferow ał swoją pracę pt.
D eterm in izm i in d eterm in izm w aspekcie fizy k a ln y m i ontolo- gicznym . Praca ukaże się nakładem Towarzystwa.
P o sied zen ie z d n ia 18 c zerw ca 1959 r.
Czł. O. Albert M. K r ą p i e c zreferow ał swoją pracę pt.
R eguły uznawania zdań m e ta fizyczn ych . Streszczenia n ie nade
słano.