• Nie Znaleziono Wyników

żdego trzeciego o wczesne zgłoszenie się z żądaniem wyłączenia

W dokumencie Biblioteka Warszawska, 1853, T. 4 (Stron 186-192)

mniemanćj swej w łasności z pod zajęcia, z drugiej zapow iadać się zdaje tym , którzyby się do licytacyi zgłosili tern w iększą p e­

wność praw nego nabycia m ajętności; niepodobna zatem w takim stanic uzupełnionego praw a i postępow ania cyw ilnego nie uzna­

w ać teg o skutku praw nego: że zgłaszający się z chęcią nabycia dóbr w yw łaszczanych, niew zruszalną znaleźć pow inien rękojm ię praw nego nabycia nietylko całości dóbr, wykazem hypotccznjm w skazanej, ale i w szelkich nom enklatur lub części aktam i zajęcia i taxy objętych.

Jak o ż w rzeczy samej, gdy artykuł 731 kodexu postępow a­

nia cyw ilnego, skutkiem późniejszego praw a hypotcczncgo z ro ­ k u 1818 u trac ił całą swą moc, w stosunku do ogółu nieruchom ości

eubhastacyjnie sprzedaw anych, w granicach jaw nych, używ alnych, aktam i zajęcia i taxy zaręczonych: przeto w stosunku do szcze­

gólnych części, ogół nieruchom ości tój składających, żadnćj m ocy rnidć nie m oże: zw łaszcza, żc w razie przeciw nym , przy po trące­

niu pojedynczych nom enklatur lub cząstek, pow ództw u w indy- kacyinem u pozostaw ionych, cały ogół nieruchom ości w yw łaszczo­

nej m ógłby być w yczerpanym i doszłoby się ad absurdum: że n a­

bywcy nieruchom ości, pomimo stanow czego przysądzenia, pomi­

mo w yjęcia i posiadania wyroku adjudykacyjnego, po zapłaceniu szacunku licytacyjnego, nieby nie pozostało, chyba ulotnienie się dóbr w je g o ręku przez czarodziejstw o postępow ania subha- stacyjnego.

W szelaką nakoniec trudność usuw a arty k u ł 154 ustaw y hy- potecznćj z r. 1818, o prekluzyi prawnój w szelkich praw r z e c z o ­ wych, który, ja k to w poglądzie na praw nictw o krajow e co do spraw granicznych wyjaśniono, niezgłaszającem u się w czasie w yw ołania posiadłości nieruchom ej do pierw iastkow ej regulacyi ty tu łu w łasności i hypotek, z mniem anem i praw am i swemi, bądź własności, bądź służebności lub innych obciążeń w ieczystych, po­

zostaw ia jed y n ie praw o osobiste, które w szelako żadnego skutku mieć nic może, skoro posiadłość m ocą praw nego ty tu łu nabycia w ręce trzeciego przeszła: co w łaśnie w całćm znaczeniu teg o w y­

razu następuje m ocą w yroku adjudykacyjnego.

Z ogółu rozum ow ań tych, w prost lub konsekw entnie wy­ zbyw ania i nabyw ania własności jakichkolw iekbądź przedm io- tów t nieruchom ych, w skład dóbr tych wchodzących, tego rodzaju praw a ja k o rzeczowe z ogółu dóbr wyłączone, pomimo w arunków licytacyjnych objaw iających ogólnie, że k o n trak t dzierżaw ny za pozostały cza* obow iązyw ać będzie now onabyw cę, teg o ż praw nie

wiązać nic mogą: raz dlatego, że kontrakty dzierżaw y z istoty swojdj kodexem cywilnym onymże nadanej, nic są uzdolnione do przenoszenia praw w łasności, ani jakichkolw iekbądź praw rzeczo­

wych; pow tóre dlatego, żc podług ustaw y hypotecznej z r. 1818, w szelkie pojedyncze praw a rzeczow e, a tern bardziej jakiekolw iek- bądź praw a własności, do szczególnego przedm iotu nieruchom e­

go dóor wyw łaszczonych odnoszące się, nie i d warunkach licyta­

cyjnych, lecz w wykazie hypotecznym objaw ionem i być pow inny:

gdyż jako nieobjaw ione, w myśl artykułu 11 i innych u staw hy- potecznych, znaczenie praw li osobistych zachowują; p otrzecie dlatego, źc um owy o w łasność w k ontraktach dzierżaw y dóbr długam i przeciążonych zaw arte, za skryte, zm owne i pod stęp n e uznanem i być powinny.

N akoniec gdyby zachodziła niezgodność między aktem za­

jęcia do księgi hypotccznćj wpisanym , a taxą przez trybunał za­

tw ierdzoną, że w jćdnóin z tych dzieł subhastacyjnych ja k i p rzed­

m iot nieruchom y do składu dóbr subhastow anych w chodzący b y ł­

by opuszczony, a w drugiem dodany, do któreg o b y następnie tr z e ­ ci rościł praw o; za takow ą niezgodność lub pom yłkę, w braku ostrzeżenia w wykazie hypotecznym dóbr wywłaszczonych, now o- nabyw ca jak o trzeci odpow iadać nie byłby obowiązanym . O dpo­

w iedzialność owszem ciążyłaby jed y n ie obrońcę, w yw łaszczenie popierającego propter dolum lub culpam lałam: gdyż do niego czu­

w anie nad rzetelnością w szelkich działań subhastacyjnych należy.

K ończąc rozpraw ę tę teoretyczną, z krajow ój praktyki są­

downiczej wyosnowaną, na uspraw iedliw ienie pasm a jć j zasad, odnoszących się do ustaw praw odaw czych późniejszych od arty ­ kułu 731 kodexu postępow ania cyw ilnego, przytoczę z ogólniej­

szego stanow iska w edle pandektów rzymskich, lib. I tit. III, de legibus, senatus-consultis et longa consuetudine, legem 24 ex P au li quaestionibus „N on e st novum u t priores leges ad p o sterio ­ res tra h a n tu r”.

August Heylman.

T om IV . P u L d tle r n lk 1853. 2 4

ROZMAITOŚCI.

S p ó r de lana caprina, albo

jeszcze

słó w

kilko o znaczeniu

w yrazu: N a w o j k a .

Chcielibyśmy zakończyć spór literacki, jaki się wszczął między m ę­

żami nauki. Nic idzie tu o rozwiązanie węzła gordyjskiego, ale po- prostu o spór dę luna cuprina, jak go słusznie nazwał p. tochowski;

a więc nie trzeba być koniecznie Wielkim Alexandrem, ażeby się po­

kusić O jego rozstrzygnięcie.

Rzecz się tak,ma: znaną jest w literaturze książeczka, na którój miała się modlić Sta Jadwiga, matka Henryka księcia aa Lignicy, jako chce podanie wypisane na jój okładce. A więc byłbyto stary, bardzo stary zabytek polszczyzny, bo jak wiadomo, Sta Jadwigo jest postacją z pićrwszćj połowy X R 1 wieku ( i ) ,

Pan Józęf Molly professor gimnazyum poznańskiego,

piórwszy

wydawca tęgo zabytku, opierając się na o,wćj legendzie,

nazwał

go książeczką Stćj Jadwigi; ale Motty nie przekonał, że napis który poło­

żył na tytule jest prawdziwym: bo i jakżo mógł dowieść tągo, kiedy sam język pomnika jąwnio ukazuje na późniejsze jego pochodzenie.

Michał W is z n ie w s k i odniósł tę książeczkę do XIV wieku (2); uczony zaś ^Wacław Alexander Maciejowski zaprotestował przeciwko nie­

właściwości jój napisu tytułowego i dowiódł, że jest płodem drugićj połowy

XV

wieku

(3).

Nakoniec

i

p. Julian Rartoszewicz

oświadczył

się także za panem Maciejowskim. Wszyscy ci uczeni pokładli dowpr dy historyczne

i

fijplpgiczpp aż nadto przekonywające; można więc śmiało przyjąć za fakt, żo książka ta nie było nigdy własnością pobo- inój księżnćj szlązkićj. A więc jakaś N aw ojka książeczkę tę posiadała, mówi autor Piśmiennictwa, i dowodzi twierdzenia swego wyrażeniami napolykancmi śród textu modlitw: ,,Mriie Nawojce (sir. 70), ja Nawoj­

ka proszę (str. 74), wejrzyj okiem miłosiernem podług woli twćj na mnie Nawojkę (str. 83) i t. p.

Nowy ten tytuł nadany książeczce Mottego przez autora Piśmien­

nictwa, dał powód do licznych kommentarzy i uwag:

1) P. Felix Żocbowski gwałtem przekonywał, że wyraz Nawojka znaczy ni mniej ni więcój, jak tylko grzesznicę (4).

(1) Umarła r. 1243.

(2) Literatura T. I str. 421.

(3) Piśmiennictwo tom 1 str. 364, 367.

(4) Uwagi p. Zochowskiego z tego powodu są drukowane to Bibliotece W arszaw skU j za r. 1852 T. 111 str. 140 i w G az. W arszaw , zr. 1853 nr. 217.

2) Bartoszewicz dowodził, że Nawojka to imię kobiece, i w tćm był jednego zdania z autorem Piśmiennictwa (1);

3) Nakoniefc Alojzy Kalixt Kozłowski, znakomity filolog, o któ­

rego obszernych badaniach nad językiem polskim ledwo że mamy jakieś wyobrażeniu, z pomocą wątłych etymologicznych nnciągań si­

lił się dowieść, że Jadwiga a Nawojka to jedno; tylko Jadwiga pó gacku, a Nawojka po polsku (2).

W olno naszym panom grammatykom i filologom, lubiącym snuc etymologiczne tkaninki, dowodzić wszystkiego, co się im jeno przy­

widzi; będziemy ich czytać z uw agą, cierpliwością, a naw et z zajęciem;

będziemy podziw iać głęboką erudycyą, unosić się nad zręcznością na­

kręcania dow odów dla okazania rzeczy z góry założonych, na wszy­

stko przystaniemy: ale nie pośw ięcim y im wolności nic wierzenia w te ich gaw ęd ki. Przy grunlownćj znajomości języka można wiele zrobić, ale gdy filolog przywłaszczy sobie monopol rozwiązywania wszelkich beż wyjątku zagadnień, ani się postrzeże, jak wpadnie ręką, a które dziwnie popierają jego dowodzenia.

Nawój było to imię męzkie tak dobre, jak Borzywój, Sędziwój, Mściwój i t. p,; z imieniem tćm nie trudno napotkać się temu, kto czyta dawne dyplomata i stare księgi. Nawój Toporczyk kasztelan krakowski wspomniany jest w Szczygielskiego Tinecii i Nakielskiego Mtechovii, również jak i w metryce koronnćj (3 ), Tenże sam Nawój kasztelan podpisany jako świadek na dyplomacie z roku 1327 (4).

Podobnież kilka razy wzmiankowany inny Nawój w regestrach z ro­

ku 1393, jak o tćm już pisał Dziennik Warszawski (5). Było także kił ku NaWojów kanonikami krakowskiemi ( 6),

Z tego imienia męzkiego Nawój, urobiło się imię kobiece Na­

wojka. A chociażby imię to wydało się komu najnielogicznićj, na­

wet najniezgodniej z duchem języka utworzone, podobno w końcu będzie zmuszony na nie przystać, boć sam p. Żochowski przyzna, że za nic najdowcipniejsze rozumowania tam, gdzie można naprzeciw nich stawić fakta niezbite. I tak:

I) Nawojka była żoną Macieja że Służewa chorążego inowło- cłnwskiego, jak o tern świadczy dieposzlakowahój autentyczności dy- ptomat z roku 1474, zapisany w metryce koronnćj (7).

2. Inna Nawojka z Koniecpola, była małżonką Macieja z Bnina, naprzód wojewody kaliskiego, potóm poznańskiego i generała wielko­

polskiego; dowodem tego akt znajdujący się również w księgach me­ czego byriajmnićj nie zaprzeczamy; bo jestto własność spólna wszy­

stkim imionom słowiańskim, żo każdo z nich ma jakieś znaczenie: i tak np. w imieniu Kazimierz, widne słowa skazić-mir czyli pokój (to tćż rzeczywiście naszego nieszczęśliwego Jana Kazimierza, zwała szlachta kazipokojom). Ale lak jak imię Kazimierz nie może oznaczać skazicie wywołanćj przez znakomitego naszego Wacława Alexandra Macie­

jowskiego, ani tóź wtrącali do sporu, w którym po jednćj stronic walczył P' Julian Bartoszewicz, autor znany z talentu i erudycyi, a po drugiój niemniój zasłużony badacz języka polskiego p. Felix łochowski:

ale cóż robić, przemogło zamiłowanie prawdy. niecpolskie, i to potwierdza nieco domniemania Helcia, że jedno imię utrzy­

mywało się długo w rodzinie, i od dziadów pradziadów przechodziło w na­

stępne pokolenia, bo taki był zwyczaj ówczesny. Tak podobno się działo z imieniem Naw ojki w rodzinie Koniecpolskich.

(i) Nb. imieniem, nie nazwiskiem. Pan łochowski nie zrozumiał ani Maciejowskiego, ani Bartoszewicza, mówi bowiem ciągle w swych artykułach o jakiejś tam rodzinie Nawojów, o czćm ani jeden, ani drugi nic mówili.

W dokumencie Biblioteka Warszawska, 1853, T. 4 (Stron 186-192)