• Nie Znaleziono Wyników

Biblioteka Warszawska, 1853, T. 4

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Biblioteka Warszawska, 1853, T. 4"

Copied!
584
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

BIBLIOTEKA

WARSZAWSKA.

P IS M O P O Ś W IE C O N E

NAUKOM, SZTUKOM I PRZEMYSŁOWI.

1853 .

Tom czwarty.

i*

Ał^OjSÓLNEG O ZBIORU TOM LII.

A R S Z A W A

W D rukarni Stanisław a Strąbskiego,

p r ty ulicy Daniłowiczowskićj N r. 617, w dawndj Bibliotoco Załuskich.

(3)

..

I J A

4

/ V ' # Ti

jK O vTJTX fi .

W olno drukować, z warunkiem złożenia w Komitecie Cenzury, po wydrukow aniu, prawem przepisanej liczby exem plarzy,

II' Warszawie dnia B/n wrzelnia 1853 roku.

S ta rszy Cenzor,

A ssesor kollegialny, J . P w p ł o ń e U l .

- . ł i i jiwsa iii o T

0.0OO| ^

(4)

GEDYMINOWICZE.

Ustęp z dzieła Karola Szajnochy:

J A D W I G A X J A G I E Ł Ł O .

W czasie oderw ania się Szięzka od P o lsk i, ustalili Krzyżacy, sw oje panow anie w bogatćj ziemi Pom orza; a podw ójnie tak uszczuplone królestw o Ł o kictkow e, pozbywszy się wszelkiej prze­

wagi nad przemożniejszńm teraz państw em krzyża ckiem , zamie­

niło się nagle z zw ierzchnika i podpory zakonu, w ofiarę prze­

śladow ań krzyżackich, w podobny jak L itw a cel politycznej po­

żądliwości zakonu. W idzieliśm y, jak groźnego niebezpieczeństw a oręż w isiał za dni Kazimierza W ielkiego na cienkim w łosie nad Polskę. Dla należytego zrozumienia stanu ówczesnćj Polski, dla słusznego ocenienia dalszych wypadków pow ieści naszćj, niech nam nie wychodzę nigdy z pamięci słow a onych naocznych św iad­

ków epoki Kazimierzowskiej, odstaniajęce przepaść nad jakę Polska siata podówczas, mimo wszelkiej gospodarności i m ędro- ści w ielkiego króla. Rzędy i czasy L udw ika bynajmniej P olsce sił i krzepkości we wnętrz nie przysporzyły. Jeszcze w praw dzie zew nętrzny zwięzek z potężniejszym państwem węgierskióm chronił ję nieco i ubezpieczał; lecz w obecnej chw ili, po śm ier­

ci króla L udw ika, m iała i ta jedyna tarcza usunąć się, a słabsza jeszcze niż za dni Kazimierza, bo długim bezrzędem rozchw iana, w ew nętrznem i stronnictw am i ro z d a rta , żadnem zewnętrznym przymierzem nic pokrzepiona ojczyzna P iastów , w eszła teraz na srodze niebezpiecznę ścieszkę przyszłości. Pod sterem nie­

dojrzałego, cudzozicmczego przew odnika, jakiego los przezna-

T o m IV. P u ł d i i c r n i k 1853.

1

(5)

czai Polsce te ra z w osobie m argrabi Z y g m u n ta, można było zaiste lękać się o jćj przyszłość.

Owoż przew odnik ten, zaledwie pow itany w Polsce, nic miał w niej nic pilniejszego do przedsięw zięcia, ja k pokłonić się zakonowi tculoiiskicm u poselstw em , upraszającćm wielkiego m i­

strza o przyzw olenie na zjazd i naradę poufną (1). O d dni kil­

kunastu siedział na stolicy krzyżackiej nowy m istrz w ielki. W ła ­ śnie w tych d n ia c h , gdy młody m argrabia Zygm unt baw ił w W ielkopolskiej stolicy, został po śm ierci panującego od lat trzydziestu sław nego W inryka z K niprode obrany po nim nastę­

pcą K onrad Colner z lło te n stc in (2). N ad czem jednak obaj n o ­ wi rządzcy P olski i P rus mieli naradzać się z sobą, nie wiemy bliżćj. N ajpraw dopodobniej chodziło m argrabiem u o zaciągnię­

cie u Krzyżaków pożyczki, za którą mógłby z poblizkicgo po­

granicza niem ieckiego, z w łasnego w pobliżu m argrabstw a b ra n - deburskiego, sprow adzić jaką taką siłę orężną, potrzebną nicod- bicic do uzyskania należytej pow agi w P olsce. Bądź jak bądź, niebłogą w różbą świeciły narodow i te rychłe przyjazne zmowy eudzoziemczcgo w ladzcy P olski z przcm ocnem i wrogam i kraju.

Dla Krzyżaków zaś miały one tóm fortunniejsze znaczenie, ile że w tym samym czasie, kiedy poselstw o Zygm untowc do krzyża­

ckich bram kołatało, byt nowy m istrz wielki zaproszonym już na inny jeszcze niew ątpliw ićj korzystny, nieskończenie pomyślny zjazd. T e drugie zaprosiny powziął m istrz w ielki od trzeciego now ego książęcia sąsiedniego, od władzcy poblizkićj Litwy, W ie l­

kiego Księcia Jagiełły, jeszcze trzykroć srożćj niż Polska zagro­

żonego od zakonu, przygniecionego jarzm em krzyżackióm.

Nowy m istrz K onrad nie mógł podołać w szechstronnym zaprosinom, które tak szczęśliwą w różbą rozpoczynały jeg o pa­

nowanie w zakonie. Będąc jednak pew niejszym fortunnego na wszelki wypadek skutku w idzenia się z Jag iełłą, postanow ił udać się osobiście na stanow isko mnićj pew ne, na zjazd z Zy­

gm untem . Do Litw y zostali w ypraw ieni: wielki koni tur zakonu lto d g cr E lner, najwyższy m arszałek zakonu K onrad W allenrod, m istrz inflancki W ilhelm z F rym crshcim , tudzież niektórzy inni dostojnicy zakonu (3). Jakoż w istocie, mimo nieobecności w iel-

(1) K aczyński Cod. diplomut- L ithuan. pag. 04, ( - ) V oigt G esch. M aricnb. 184. nota 54.

(3) R aczyński Cod. dipl. L ith. p. 04. W N arb u tta: D zieje nar. lite w. V, 313, m istrz inflancki mylnie nazw any.

(6)

kiego mistrzu, okazały się zjazd i układy litew skie pom yślniej- szemi niż polskie. Podczas gdy zjazd z Zygmuntem bez śladu następstw przem inął, zjazd z W ielkim Księciem Jag iełło ucieszył Krzyżaków aktem ostatecznego uklęknięcia L itw y przed krzy­

żem i potęgą zakonu. To osłania nam now ą stronę przcmożnćj działalności Krzyżaków, wymagającą naszej uwagi. W dotych­

czasowym obrazie zakonu niemieckiego, mieliśmy przedew s/.y- stkiem na względzie wykazanie domowych środków , jukicm i potęga zakonu rozporządzała. P otrzebne zaś teraz uw zględnie­

nie w idoku praktycznych skutków icindunia temi środkam i, nic objawiających się nigdzie, naw et w wywieranym przez zakon na Polskę wpływie, tak jaskraw o i zgubnie jak w losach narodu li­

tew skiego, sprow adza uwagę nuszę w tę nową stronę litew ską, k tóra zresztą z w ielu powodów nie obcą je s t dziejom naszym.

Toż pogaństw o litew skie, którem u od północy zakon niemiecki coraz głębiej w w nętrza się w dzierał, wisiało s n m o ku zachodo­

wi chm urą ciągłego niebezpieczeństw a, ciągłego postrachu, nad zagrożoną ze wszech stron Polską. Otóż mając ciągle na oku ten podwójny stosunek Litw y do Polski, stosunek poniewolncgo spółczuciti z pow odu spólności jednego i tegoż sam ego, Polsce i Litw ie zarów nie srogiego w roga, zakonu, i stosunek krw aw ćj nieprzyjuini z pow odu ciągłych pogańsko-niszczycielskich n a­

padów Litwy na Polskę; spojrzyjmy także na jednoczesne rozwi­

janie się dziejów tegoż sąsiedniego narodu, aby tern snadniej zrozumieć poźnićj, jak szczęśliwie O patrzność um iała owę dw oi­

stość stosunku użyć za środek do organicznego spoju obudwóch zgodno-sprzecznych żywiołów.

W obecnym poglądzie na sprawy litewskie przed zjazdom Jagiełły z dostojnikami zakonu, nie prowadzim y czytelnika je ­ szcze w w nętrza lasów litew skich; ztąd obce nam jeszcze po­

zostaną teraz obrazy ziemi litew skiej, stosunków społecznych, zwyczajów ludu. Poznamy je poźnićj, gdy nam z całą P olską pod znakiem krzyża iść wypadnie w te strony w schodu. O b e­

cnie mamy przedstaw ić tylko zewnętrzne stosunki i czynności narodu, a te zawierają się w obrazie stosunków i czynności rodziny panującćj. Nigdzie bowiem nie objawiła się tak ja sk ra ­ wo sprzeczność pomiędzy ludem a dw orem panującym , jak w L itw ie ówczesnćj. Życie dw oru i rodu książęcego, to w szel­

ki publiczny żywot L itw y. W ródzie książęcym skupiała się wszelka wola narodu samemu; a narodow i, niem ającem u żadnego

(7)

udziału w spraw ach krajowych, pozostaw ione było tylko wyko­

nywanie tćj w oli. W rodzie książęcym koncentrow ała się w szel­

ka sam owładza i potęga narodu: naród chętnie na bezwarunkow ćm posłuszeństw ie przestaw ał (1). W rodzic książęcym sprom ieniał się wszelki polor n a r o d u , zdum iewający nieraz wykwintem ogłady swojej; naród tyle jedynie znał oświaty, ile jej w nim starodaw ne tradycye i obrzędy relig ijn e, ograniczające się na najpow szedniejszy obręb życia sielskiego, wykształcić z czasem zdołały. W rodzic książęcym zgarnęło się w reszcie w szelkie bo­

gactw o narodu, błyszczące kosztownością oryentalnego prze­

pychu: naród zaś żyt leśnćm ubóstw em . Ta patryarchalna p o - jedynczość stosunków utrzym yw ała naró d w stanie długićj bez­

imienności w historyi. D opićro nacisk w rogów zewnętrznych pobudził L itw ę, to jest przedew szystkićm książęcą rodzinę L i­

twy, do głośniejszego życia. Pićrw sze pojaw ienie się Krzyżaków, tych głów nych w rogów narodu, w granicach L itw y, wyw ołało pierw szą znamienitą postać dziejów litew skich, króla M endoga.

Późniejsze podw ojenie się i ukonstytuow anie potęgi zakonu przez zabór Pom orza i osiedlenie się wielkiego m istrza w P ru s i ech, Znalazło odpowiedź w wystąpieniu drugiego b o h atera Litw y, Gedymina. Jakoż dopićro ten pogański teść Kazimierza W ie l­

kiego, uorganizowat w łaściw ie nowszą, historyczną L itw ę. D u­

to opanowaniem południow ego K ijow a, wskazał żelaznem u u cią- żeniu narodu od krzyżackiej północy, podobnież zbrojną drogę odw etu ku południowi w strony Krym u i M oskwy. O nto za­

łożeniem T rok, W iln a, pićrwszy znamienitszem i miastami za­

pełnił leśną głąb' Litw y. On w reszcie pozostaw ieniem licznćj rodziny, kierow anćj w yobrażeniam i czci dla starszeństw a, dał początek ow em u system atowi sukcessyjności dynastycznej, która dłużćj w ieku podtrzym ywała po nim i zaw ichrzała L itw ę. A toli te w szystkie w ew nętrznej organizacyi zasługi, zdają się pod­

rzędnej być wagi: w ew nątrz pozostała znana nam Litwa tak m oralnie jak fizycznie n ad e r wątłym i nieudolnym tw orem spo­

łecznym. W szelkie siły jćj żyw otności wytężały się na zc - ( I ) Nie je s t to bajeczką zm yśloną przez E neasza Syhviusza.

P istor. P o l. H ist. Corp I. 2. W iarogodność tego podania stw ier­

dzają tak że pisarze krajow i i spotcześni, naprzykład: D ługosz H ietor. X I. 217. „ Ju ssu ducis m ajgni.... se ipsos in patibulum agere coacti sunt”. J . Jaroszew icz O braz L itw y I. 15».

(8)

w nątrz; główną zaś tych zewnętrznych stosunków formą była wojna. Krzepki odpór wojenny w własnym kraju, natarczywy na­

pad wojenny w cudze granice: stanowią walną zaletę b o h atersk ie­

go litew skich władców zawodu. Będąc zrazu skutkiem pierw iast­

ko wój nicokrzesaności narodu, stał się ten wojenny tryb życia poźnićj niezbędną koniecznością; gdyż z jednćj strony dzielny odpór stawiany obcym najeźdźcom kraju, jak naprzykład Krzy­

żakom, a z drugićj strony własne najazdy Litw y na ziemie okoli­

czne, otoczyły Litw ę w końcu srogą dokoła nieprzyjaźnią n aro ­ dów. O d morza Północnego w żerał się w L itw ę zakon niem ie­

cki, od zachodu Polska, zwłaszcza po zajęciu R usi C zcrw onćj i W ołynia, coraz dalćj ku w schodnio-północnćj stronie posuw ała szańce w ojenne. Od południa groziła orda, rozpościerająca po­

strach sw ojego panowania nad całóm opustoszałem z Łój przy­

czyny Podolem ; od w schodu M oskwa. Zaczćm przystało Litwie mićć zawsze w trzy strony łuk napięty; a wiadom o, iż dogodnićj uprzedzać wojnę, niż oczekiwać. Ztąd w czasie wzmożenia się L itw y za Gedymina i po nim, przybrały dzieje litew skie nad­

zwyczaj wojenny i heroiczny charakter. Przyczyniło się do tego osobliw ie jednoczesne po Gedyminie następstw o w dwóch dziel­

nicach litew skich, dwóch walecznych Gedyminowiczów: O lgierda i K iejstuta. P od ich dzielnćm przew odnictw em , dzięki szczęśli­

w em u spółdziataniu wzmiankowanych powyżój okoliczności, m ia­

now icie sprężystego sam owładztwa książąt litew skich, wytęże­

nia sił narodow ych na zew nątrz i rozw iniętego wojnam i ry cer­

skiego w narodzie ducha: podniosła się L itw a do pew nego sto ­ pnia zbrojnćj potęgi. Rozpoczęty przez Gedymina, trw ał ten bohaterski okres dziejów litewskich przez lat kilkadziesiąt, aż do onych, jednocześnie z Polski i z L itw y wzywających w iel­

kiego m istrza na dwa poufne zjazdy, zaprosin. Było przecież w otaczającym w tedy naród litew ski blasku daleko więcćj lśniącego złudzenia sławy, niż ożywczego ciepła; w ówczesnym kw iecie dziejów litew skich daleko więcćj w oni, niż ziarna. Na wszelki wypadek, zajm ujące Litwa wówczas przedstaw iała w i­

dowisko, i godzi się poznać je bliżćj. Ucieszymy się przytćm naprzód świetną stroną obrazu.

Po śm ierci Gedymina, zaszłej w epoce zajęcia Rusi C zcr­

wonćj przez K azim ierza W ielkiego, osiadł z woli ojcowskićj na tronie wielkoksiążęcym najm łodszy z synów Gedyminowych,

(9)

przeszło trzydziestoletni Jaw nuta, czyli Jaw nuc ( I ) , Dopomogły mu do lego ju/.to względy um ierającego ojca dla jego m atki, ow dow iałej rusinki Ewy, jużto częste u pierw iastkow ych n aro ­ dów obdarzanie najm łodszego syna pierw szeństw em p rzed s ta r­

s/cm i. W szelako pomiędzy wszystkimi siedmiu Gedyminowi- czami m iał W ielki Książe Jaw m it, gnu.śny, jak go kroniki mienią,

„p ro sta k ” , najm niśj w sobie ojcow skićj dzielności. Trzej inni, ustępujący w kró tce z widowni dziejów: M ontwid książę Sło­

nim ski, zm arły podobnież niebaw em Narym und książę na Pińsku, i K oryal na N ow ogródku, podrzędną grają rolę. Głośriićj od nich zasłynął piąty syn, L u b a rt, książę na W łodzim ierzu W ołyńskim . Ale w taściw em i spadkobiercam i sław y ojcowskiej byli średni synowie: O lgierd książę na K rew ie, i K iejstut książę na T rokach, urodzeni z tćj samćj m atki ruskićj księżniczki Olgi. W stronach bliższych w schodow i, zw łaszcza w czasach pogańskiego w ielo- żeńslw a, pochodzenie od jcdnćj matki wielką m iew ało wagę.

Podczas gdy synowie różnych m atek, bądźto z pow odu nierów - nój dostojności, bądź w cześniejszego, a tern samem godniejsze­

go, lub późniejszego, a tćm samćm mniej zaszczytnego ślubu swych rodzicielek, często za obcych wzajem poczytywali się:

dopiero jednćj i tój samćj m atki synowie, za w łaściw ych mieli się braci. Takaż zupełna jedność krw i, zw iązała O lgierda z K iej­

stutem najściślejszej m iłości braterskićj węzłem. W zm ocniło go jeszcze podobnież szlachetne usposobienie um ysłu obudw óch braci. Zarów nie gorąco w narodow ości sw ojej rozm iłow ani, nie mogli oni znieść w idoku niedolęztw a Jaw nuta, tak nieodpo­

w iedniego następstw u po wielkomyślnym ojcu, i wymaganiom grożących zewsząd niebezpieczeństw . Rychła śm ierć matki ksią­

żęcej, dotychczasowćj mistrzyni syna, pogorszyła tern więcej spraw ę W ielkiego Księcia. N icczekając tedy osobistego przyło­

żenia się starszego b rata O lgierda, napadł rączy K iejstut zniena­

cka wielkoksiążęcą stolicę W iln o , pojm ał zbiegłego w lasy J a w - nutę, i w ierny uszanowaniu dla starszeństw a OlgierdowCgo, skło­

nił tegoż b rata do objęcia w ielkoksiążęcćj władzy. „T obie go­

dzi się być W ielkim Księciem w W ilnie, tyś starszy b ra t” — rzek ł K iejstut do O lgierda— „a ja z tobą na wieki w jedności i zgo-

( I ) Stryjkow ski wyd. M alin. I. I. N arbutt: Dzie. n. lit. V. 7.

Podobnie ja k K iejstu t czyta się czasom K ie jstu t’, K icjstuć; tak też i Ja w n u t, Jaw nucz lub Jaw nuć.

(10)

Jz ie " (I ). Formalny tra k ta t wzajemnej pomocy, z przyznaniem zw ierzchnictwa Olgierdowi, z stosownym między książąt podzia­

łem ziem litew skich, i przypuszczeniem obudwóch do rów nćj potowy zdobyć się późniój mających krain: utrw alił urzędow nie stosunek panujących odtąd braci książęcych (2). Strącony J a - w nuta i piński książę Narym und, uciekli z kraju. O bok Olgier­

da i Kiejstuta zostali tylko dwaj starsi bracia Jaw nuty: L u b a rt na W łodzim ierzu W ołyńskim , i K oryat w Nowogródku. S tało się to w 5 do 0 lat po zamianowaniu Ludw ika następcą po K azim ierzu W ielkim , i zajęciu Lw ow a przez tegoż.

Z nowym W iolkióm Książęcicm, stanęła u steru Litw y da­

leko głębsza świadom ość ówczcsnój cywilizacyi europejskiój i chęć naśladow ania takow ćj, niżby się tego ogólny stan kraju spodzie­

wać kazał. Toć główną przyczyną gw ałtow nego usunięcia J a ­ w nuty, wymienia kronika (3) właśnie jeg o ,,p ro sta c tw o ". T e­

raźniejszem u zaś następcy Jnw nutow einu, przyznają głosy ów ­ czesne niezwykły rozum, czyli w edług ich w łasnego wyrażenia się, nierów nie więcój „um ienia niż siły" (4). Toż sam o da się powiedzióć o młodszym bracie K iejstucie, m istrzu wszelkich fortelów (5). N adto, łączyła się m ądrość obudw óch z dziwnym polorem obyczajów, odróżniającym ich nieskończenie od reszty ludu i ro d u . Zdarzały się tćż liczne środki do nabycia św iatła i ogłady. Przysparzał ich niem ało sam poblizki zakon niem iecki.

W ojna z nadpływającą mu ciągle pomocą zbrojną, złożoną z do­

boru szlachectw a europejskiego, była ustawiczną szkołą rycer­

stw a. Rozmaito koleje wojny, podając raz L itw inów w niewolę ebrześcian, drugi raz rycerzy chrześciańskich w niewolę Litwy, pozw alały przytrzymanym w ziemi chrześcianskiej Litwinom , przypatryw ać się trybow i i obyczajom ukształconego podówczas św iata, albo bawiących w L itw ie jeńców rycerskich, niewoliły do służenia Litw inom za nauczycieli w sztuce i wyobrażeniach rycerskich. Jakoż sam panujący dziś W ielk i Książę miał sposo­

bność wyuczenia się w ten sposób rycerskości zachodnićj od (1) Latopis- D aniłł. 29. K ronika litew ska ( B y c h o w o a ) w y d , przez T . N avbutta str. I y.

(2) Tam że 29. N arbutt D zie. nar. litew . V. 29.

(o) Stryjkow ski w yd. M alinow. I, 2.

(4) „Ne tolm a siłoju, jeliko umeniem wojownsze.”tK ron, ni- kon. u K a ra m z y n a V przyp. 13. N arbutt V 23S.

(5) Stryjkow ski, tam że „Iviejstutua podobniój A atutus”.

(11)

m łodego rycerza niem ieckiego, który w ręce Litw y popadłszy, straw ił dziewięć lat na dw orze Gedymina, jako nauczyciel m ło­

dych W ielkich Książąt litewskich (1). N iekiedy uciekali sami rycerze zakonni z konw entów pruskich na dw ór litew ski, gdzie ich zwykle gościnne przyjęcie i obowiązki tłumacza lub pisarzu czekały (2). Z resztą zachodziły oddawna różnorakie między L itw ą a zachodem stosunki. Pominąwszy związki pokrew ieństw a z książętami mazowieckiem! przez córki Gedymina Maryą i D a- nitłę, poślubione Bolesławowi m azow iecko-halickiem u i W a ń - kowi p ło ck iem u ; pominąwszy pokrew ieństw o z dw orem k ra ­ kow skim przez trzecią córkę Aldonę, poślubioną Kazimierzowi W ielkiem u: miewali W ielcy Książęta litewscy częste styczności z stolicą apostolską we Francyi, z dw orem cesarskim w N iem ­ czech, naw et z Anglią. Do Awinionu wysyłano z Litw y pism a z skargami na Krzyżaków , (3) do Anglii traktaty handlow e, (4) do Niemiec, aż nad R en, posiłki zbrojne (5). W dalszym ciągu panow ania, zagaił W ielki^Książę Olgierd przyjazne układy z ce­

sarzem Karolem IV, i sam książę Kiejstut, zwidzi! jako naczelnik w yprawionego do cesarza poselstwa, wiele krajów niemieckich (6).

Pow racające z K iejstutem , jako tćż z onemi posiłkow em i r o ­ tami litewskiem i, w iadom ości o zagranicznych ludach i oby­

czajach, odnawiały w kraju dawny zasiew podobnych w ieści przybyłych niegdyś, i przybywających ciągle z m issyam i chrze- ściańskiem i. W pływ ow i missyj Franciszkańskich towarzyszył wpływ gęstego przechodu przez L itw ę kupców zagranicznych (7).

Ciągnąc od Bałtyku i W ro cław ia ku N ow ogrodow i W ie lk ie ­ mu i K ijow ow i, goście kupieccy nietylko pozostaw iali po so­

bie w Litw ie ślady cywilizacyi chrześciańskićj, lecz oraz opłatą wysokich podówczas cełł, bogacili skarbiec książęcy. Jeszcze większych bogactw dostarczały zbrojne wycieczki do Krym u, bę­

dącego do niedaw na siedliskiem zamożnego handlu kolonial- (1) N arbutt Dzieje nar. lit. IV 612.

(2) Tam że V 236. P rócz teg o w każdym obszerniejszym traktacie między K rzyżakam i a L itw ą lub P olską, czytam y o ta ­ kich apostatach.

(3) N arbutt. D zieje nar. litew . IV , dodatek X IV . (4) Czacki. D zieła I 170.

(5) N arbutt: D zieje n 1. V 96.

(6) Tam że V 88.

(7) Voigt. His. P ru s. V 560, V I 139, 311.

(12)

nego Greków i W łochów . Zalany tem i czasy dziczy turecką i tatarską, przyozdabiał teraz. C herson najeżdżającą Tatarów , krym skich L itw ę, kosztow nem i łupam i, mianowicie dostatkiem złotych obrazów, naczyń i klejnotów cerkiew nych. Skarby k ru ­ szcowe nadaw ały coraz więcej blasku i w ytw orności m ieszka­

niom książąt litew skich, napływające zewsząd prom ienie cywi­

lizacyjne rozśw iecały um ysł szlachetny: a gdy zajrzymy w przy­

bytki i postępki naszych książęcych braci Gcdyminowiczów, zda­

je się, że jesteśm y w św iecie najm oralniejszego chrzcściańsko- rycerskiego poloru.

M ieszkają oba dwaj bracia w pobliżu siebie: W ielki Książę O lgierd w założonem niedaw no przez ojca W iln ie; książę K iej­

stu t, o cztery m ile, w T rokach. Przy boku pięćdziesięcioletnie­

go O lgierda w W iln ie, widzimy w pićrw szych latach jego w iel- ko-książęcych rządów , chrześciańską m ałżonkę Maryą księżni­

czkę ruską z W iteb sk a , i kilkoro dzieci; z pomiędzy których synowie W łodzim ićrz książę kijowski, Iw an książę podolski, Szymon książę m ścisław ski, dojrzeli już w dw udziesto - kilku­

letnich m ołojców. Trzej inni synowie: W ingolt, Korygielł, Bo­

rys, w młodszym są wieku. N ad wszyslkicm i tak synami, jak i córkam i, czuwa pilnie wzrok macierzyński. Podczas gdy W ie l­

ki Książę co wiosny na wyprawę zbrojną w yrusza, W ielka K się­

żna wschodnim zwyczajem, nie wychyla się z za murów zamku w ileńskiego, chyba latem w drodze do drugiego zamku M iodni­

ki, zwykłój siedziby letnićj, leżącój niedaleko W iln a ku w scho­

dowi słońca. Z resztą i w ew nątrz zamku mało widzialna, krząta się księżna ciągle około dzieci. „ S ą przy nich’’ mówi dalśj opow iadający to wszystko naoczny świadek niemiecki „nauczy­

ciele i nauczycielki do różnych ćw iczeń. J e s t nadto przy dw orze W ielkiej Księżny pew ne zgromadzenie panien dopomagających jćj do robót i nabożeństw a. O w oce ich pracy, ozdobne wyszy­

wania i tkanie, rzadkićj b jw ają doskonałości. Osobliwie trzy Azyatki ochrzczone, celują m isternością w tćj sztuce. Gdyśmy byli w cerkw i nadw ornej, podczas wielkiego nabożeństw a, cały dwor żeński znajdow ał się na wielkim krużganku, osłonionym siatką zieloną, przez k tórą tylko cienie postaci były w idzialne’’.

Sam W ielki Książę nie w cerkw i, a na leśnych w zgórzach, podo­

bnych tem u, na którćm przed dw udziestą i kilką laty w m iejscu (1) N arbutt, D zieje n. lit. V 2 3 7 .

T o m IV. P a ź U iic r o ik 1653.

(13)

dzisiejszego W ilna, gorzał Św iętoroga ogień wieczysty, słońcu ofiary niesie. ( I ) . Gwoli życzeniom m atki, dopuszcza on, aby synowie z obrzędam i m acierzyńskiej wiary oswajali się; lecz gdy jednego razu kapelan W iclkićj Księżny, mnich N esto r pomiędzy rycerską W ielkiego Księcia drużyną zwolenników sobie chciał zjednać: poszło trzech now ochrzczeńców naprzód w kajdany i do ciemnicy, a potóm dla tern groźniejszego pow strzym ania na­

śladow nictw a, pod sąd kapłanów pogańskich. Ci po darem nej próbie zmuszenia Swoich ofiar mękami do zaparcia się nowćj wiary, wszystkich trzech na dębie powiesili (2). T en rys nie­

jaki ćj surow ości pogańskiej, odróżnia O lgierda od K iejstuta. L u ­ bo obaj rów nież gorąco czczą narodow ość; starszy b ra t n ie ­ rów nie ściślej przestrzega obyczaju narodow ego. Stosow nie też do sw ojćj woli wielkoksiążęcćj, przechodzi on Kiejstuta po­

w agą, surow ością, naw et rozum em . Sama pow ierzchow ność O l­

gierda groźniej na oko działa. Słuszniejszy od książęćia tro c­

kiego, średniej tuszy, ściągłej o zapiekłych rumieńcach tw arzy, ma W ielki Książę jasn e krzaczystc b rw i, nos duży, wysokie, z przodu nieco obnażone czoło, i nosi jasnow łosą już siwiejącą brodę. N ajsurow szego przecież hum oru chwilę, rozjaśnia w nim niebieskie promienne oko, świadczące o łagodności duszy tego plemienia, którego pobratym ców daw niejsi Niemcy „n a jła g o ­ dniejszemu z ludzi” (-3) nazwali, a którego charakterow i późniejsi Niemcy tylko tyle złego zarzucić mogli, iż je s t dziecinnie „trz p io - tow atym ” (4). Zresztą „m ów i W ielk i Książę głośno, wyraźnie i brzmieniem uchu przyjemnćm. Siedzi na koniu dzielnie; ale gdy chodzi, chromie na praw ą nogę. Dlatego zwyczajnie opiera się na lasce, albo na gierm ku. Język nasz” opowiada to ciągle ów niemiecki świadek spółezesny (ił), „d o b rze rozum ić i może się nim wyrażać; ale w rozm ow ach z naszemi, ma zawsze tłu ­ macza przy sobie. W idzieliśm y trzech tłum aczów takich: jeden

(1) N arbutt: D zieje V 234. D odat. X

( 2) Tam że D od. X 44. L ato p isD an iłłó w . 170.

(3) „M itissimum genus hominum” o P rusakach, A dam Drem.

cap. 222. T oż samo Ilclm old.

(4) O Żmudzinaeh, najsroższych z ludów litew skich, pisze staro sta krzyżacki r. 1401» do m istrza wielkiego: „Żm udzini są ludzie płochego umysłu; (leichtfcrtigcn synnes) dziś tak, ju tro siak“ . Y o ig t Ili stor. P ru s. V I 354. D ługosz Ili stor. X I 340 „flu­

xae fidei". ;i .. q ie iifl ttud-ieM CD (5) N arb u tt Dz n lit V 230.

(14)

jest Niem iec, niewiadom o zkąd rodem ; pow iadał, żc z W ite b sk a , lecz zapewne będzie to któryś z naszych zbiegów elblongskich, jakeśm y to z niektórych poszlak poznali” . Z tą nicmiecczyzną przyswoił sobie O lgierd także wiele rycersko-zam orskich oby­

czajów, a wyprawiajcie się do Moskwy, grozi tam ecznem u W ie l­

kiem u Księciu D ym itrow i: że podobnie jak to na Zachodzie ry ­ cerskim było zwyczajem, ja k w myśl tegoż zwyczaju B olesław o­

wie Chrobry i Śmiały, przy wjazdach do Kijowa czynili, , , wy­

szczerbi sw oję kopii o bram ę Moskwy” ( L). A toli dorównany, a naw et przewyższony w tej zamorskiej obyczajności rycerskiej, od m łodszego brata K iejstuta, nie jójlo złudnym blaskiem górow ał nasz O lgierd nad K iejstutem : ceduj jego rzeczywistej przew agi nad nim okazuje się w szechstronność w zroku O lgierdow ego, n ie - dozwalaj.jca mu śród ustawicznych zapasów z pólnocno-zacho- dniemi , .N iem cam i", jak Krzyżaków w L itw ie i na ltusi nie­

zmiennie zwano, zaniedbywać interesu Litw y w tej innej stro ­ nie, gdzie się dla nićj otw ierało pole daleko przem ożniejszego

działania, tojest: ku w schodow i i południowi. Podczas gdy K iej­

stu t bijdźto z osobistego zamiłowania, bądź w skutek porozu- (1) „ A z bożeju pom oszczcju k horodu jeho Moskwo kopie swojo prysłoniu” mówi W ielki K siążę O lgierd. K ronika B ychow ea str. 21. N arbutt: Dzic. nar. lit. V l.r>4. 1% . Iż sławne cięcia B ole­

sław ów w złotą bram ę kijow ską, m iały tylko ta k ie rycersko-zw y- czajowo znaczenie, ile że podobne uderzenie w bram ę zdobytego grodu, w pow szechnem u zachodnio-europejskiego rycerstw a by­

w ało używ aniu, przekonyw ają nas n ad e r liczne, aż do Olgi er do- wych czasów sięgające' przykłady. P odobnie jak O lgierd bram M oskwy, ta k czeski król Ja n , (D ługosz hi st. 1 X 1 0 7 3 . r. 1345) chce ,,z kopią w ręku dotknąć się murów K rak o w a". U pierano się tak uporczyw ie przy tym zw yczaju, że choćby nie m ając na­

dziei zdobyć istotnie grodu, przysięgał rycerz śm iały, bogdaj zam kniętej dotknąć się bramy. T ak np. (F ro issarta kronika I, 400) je d e n z bohaterów angielskich czyni ślub dotrzeć aż do P ary ża i uderzyć kopią o bram ę, „ e t qu’il heurteroit aux barrieres dc ea lan ce ". W końcu wyraz „uderzyć o u ra s to " przybrał przysło­

w ia znaczenie: wstąpić mimochodem do m iasta, w jakiem np.

znaczeniu trancuzki rycerz G ilbert dc L an n o y (Y oyages w R ozb.

dzieł p J . L . 4'20) w yjechaw szy z P olski i L itw y za glejtem W i­

toldów ym w strony C zarnego m orza, uderza mimochodem o b ra ­ mę m iasta Sam iette „aby tylko pow iedzieć, że tam był, acz nie wjeżdża do środka m iasta," ani tam w ypoczyw a" „jarrivay a S am iette a unc... porte... a la quclle je m’en aloy h eu rte r sculc- m ent pour dire: je y ay este e t sans eutrer dedans"...

(15)

mienia z b ratem , europejską stronę, kraje krzyżackie i Polskę za główną w idow nię dziatań swoich obiera; starszy b ra t O lgierd przewodzi zarówno w stronie zachodnićj, w tylokrotnych napa­

dach na kraj zakonu, na Polskę, jak o tóż w zbrojnych pochodach w strony w schodnie ku Smoleńskowi i W ielkiem u N ow ogrodow i, ku M oskwie i Czarnom orzu krym skiem u. Z tąd mnićj niż K iejstu­

towi przychylna matom ówność kronik krzyżackich o O lgierdzie, a nierów nie za to głośniejsza chwała O lgierdow a w ziemiach w schodnich w kronikach ruskich, ma nam być m iarą zna ko­

rni tszój właśnie w szechstronności oka i ram ienia O lgicrdow ego, jeg o wyższój podniosłości um ysłu, uwzględniającój z rów ną b a ­ cznością wszystkie stosunki kraju. N iepróżno tóż jeden z kro­

nikarzy ruskich wysławia „u m en ie’’ O lgierda nad samą jeg o po­

tęgę, a przyzwyczajony do prostaczój gadatliw ości drobniejszych książąt w schodnich, jeszcze naw et poźnićj znakomitym w ladz- com Litw y właściwój (1), chwali mądrą O lgierda m ałom ów - ność, zachowującą w wszystkich swych planach wojennych jak najściślejszą tajem niczość (2). D rugi zaś, jeszcze p ro sto d u - szniojszy latopisiec, św iatłą w strzem ięźliw ość O lgierda w n a­

pojach, n ader wysoce sobie ceniący, prawi o nim z podziw em :

„ Z e wszystkich braci O lgierd najwyżćj w zniósł się potęgą i mą­

drością; ile żc ani m iodu nie pijał, ani wina, ani piw a, ani kw asu kisłego, niczego wcale nie pijał, i w ielkom yślnością sw o­

ją nabył rzadkiej wstrzem ięźliw ości i krzepkiej nabył tern du­

szy, i wielkićj przem yślności takow ą w ładzą nad sobą dostąpił, i m nogie strony i ziemie zaw ojow ał, i mnogie grody i księztwa w swoję moc pozajm ował i odzierżył państw o w ielkie, zkąd rozp o starł szeroko potęgę swoję książęcą, jak tego żaden z b ra ­ ci jego nie uczynił; i tak głośno zasłynął w św iecie, ja k ani ojciec, ani dziad jeg o nie sły n ę li' (3). Przeco nie bez przyczyny ustąpił mu K iejstut w iclko-książęcój stolicy W iln a, a sam w sk ro ­ mniejszych siad ł Trokach.

W ynagradzała mu tam koronę m iłość B iruty. O to kilka dopióro lat jak książę K iejstut uw iózł ją że Żm udzi, znad b rz e ­ gów morza, z wyniosłego uroczyska, zw anego dziś górą B iruty, gdzie piękna córka W idym unda, jako poślubiona bogom dzie-

(1) D ługosz H ist. X I ')31 o W itołdzie.

(2) K ronika Nikon. N arbutt Dz. n. lit. V 238.

(3) Latopis. D aniłł. 190.

(16)

wica, pełniła służbę w ajdelotki przy świątyni bogini P raurm i.

Zmuszona do złamania ślubów dziewiczych, została B iruta księ­

ż n ą na T ro k ach , m atką sześciu synów i kilku córek. Z tych p ra ­ wic wszystkie małemi teraz jeszcze są dziećmi, a najsławniejszy z synów, W ito ld , w chwili objęcia W ielk ieg o Księztwa przez w iclkom yślnego stryja O lgierda, dopiero jednorocznym niem o­

w lęciem spoczywa u piersi m atki. Późnić) sław a tego dziecię­

cia zgasiła do szczętu imiona reszty braci, a z sióstr najpam ię- tniejszą te ra z D anuta, poślubiona następnie mazowieckiemu ksią- żęciu Januszow i, ^b ło g o sław ien ia tćm nieszczupłem potom ­ stw em dostąpił K iejstut zniewoleniem Biruty do w iarołom stw a, dostąpił w ystępkiem przeciw ko surow ym obrzędom wiary, do którćj sam gorące czuł przywiązanie. Bo miękka dusza księcia trockiego, obca wszelkim surowym wymaganiom, wszelkiemu srogiem u rygorow i, nie czciła tego rygoru naw et w przykaza­

niach w iary ojczystćj, w ślubach B iruty. W nikim nie okazała się owa łagodna, płocha „ trz p io to w a ta " m łodzieńczość lite - w skićj plem ienności tak wydatnie i w dzięcznie, ja k w K iejstucie.

Jak w ogóle tylko dojrzalsze przekonania czynią męzką surow ość sztywniejszą, w mniemanej zaś grozie pierw iastkow ego stanu pogaństw a, mimo w szelkie pozory, charakter dziecięctwa p rz e- m aga; tak tćż i ten ostatni obrońca pogaństw a w Europie, ten głośny w dziejach pogromca w rogów ojczystych, drobnój b u ­ dowy ciała, jasn o -w ło sy , niebiesko-oki L itw in (1), miękkićm w gruncie był dzieckiem , gołębic w rzeczy m iał serce. Czyniło ono go naprzód dziwnie tkliwym na w szelkie w rażenia uczucio­

w e, czyto w obliczu postrzeżonych po raz piśrw szy wdzięków B iruty, czy na widok jeńca krzyżackiego błagającego o życie na ofiernym stosie litew skim , czy w razie przekonania się o bez­

skuteczności w alki z przemocą losów . Zarazem zawdzięczał K iejstut sw em u dziecięctw u um ysłow em u nadzwyczajną n ało - mność, naśladowniczość, uzdolniającą do najdokładniejszego przy­

sw ojenia sobie od otaczającćj go cywilizacyi tak pojęć i wyo­

brażeń moralnych, jak o tćż zwyczajów i przyborów zew nę­

trznych. Cośmy wyżćj o przejęciu się Gedyminowiczów obycza­

jam i Zachodu nadm ienili, to poszczególnie księcia K iejstuta dotyczy. W sz elk ie przepisy zachodnio-europejskićj m oralności rycerskićj były mu św iętśm praw em . S taranność o nieposzla-

( I ) N arbutt: Dz. n. 1. V 298.

(17)

kowane imię rycersk ie, w ierność danemu słow u, w spaniałom y­

ślność względem zwyciężonych, śm iałkowalość posunięta do aw anturniczości i nierozw agi, zalety rycerskie po części w sa­

mej E uropie już zapomniane: w ostatniem z książąt pogańskich nowy znalazły rozblask. Ta strona charak teru , zamieniała owo dziecko wrażliwe w rycerskiego junaka. W szystkie zaś rysy społem zstaw ione, tw orzą nader zajmujący obraz żywota, peł­

nego przygód, szlachetności, sławy i klęsk. Przypominając je so ­ bie z kolei, widzimy K iejstuta z początku, w czterdziestym już roku życia, uszczęśliwionym miłością i posięściem B iruty. N a­

stępnie po dopom ożeniu bratu do stolicy w ielko-książęcćj, ro z­

poczyna się dla niego zaw ód nieprzerw anych harców z Niem ca­

mi i Polakam i. Bez względu na obowiązki zarządzcy rozległych ziem, obejmujących prócz stołecznych T rok, m iasta i powiaty:

B rześć, Grodno, Kowno, W ellonę, Onkaim z innemi pom niojszc- mi (1), uszczęśliw iają K iejstuta obecnie tylko w ojenne tryumfy i przygody. Rzućmy okiem na przeróżne koleje lego rycerskiego zaw odu.

Zaraz w jednym z w cześniejszych bojów, w wojnie z P ola­

kami o W o ły ń , wpada książę w niewolę (2 ). Szczęśliwie wy­

mknąwszy się, nic przestaje przeto podaw ać się w osobiste nie­

bezpieczeństw a, a w krótce potóm szamoce się z nim w Litw ie, przy niespodzianem natarciu podjazdu krzyżackiego na drużynę litewską, krzyżacki rycerz H anke. Zrzuconego z siodła książęcia litewskiego, bierze sam dowódzca podjazdu, H enryk z K ranig- feldu, w nową niew olę. S praw iła ona wielką radość Krzyżakom.

Dziękowano za nią uroczystćm po wszystkich kościołach zakon­

nych nabożeństw em . Nic m ogły wyzwolić go z niej dw ukrotne poselstw a i oliary W ielkiego Księcia O lgierda. W yzw oliła go po ośm iu miesiącach szczęsna przygoda. Dali mu Krzyżacy do po­

sługi n aw ró co n eg o L itw in a, n ależąceg o tera z do służby w iel­

kiego m istrza i wszclkióm zaufaniem Niem ców zaszczyconego.

Zbliżono w łaśnie Alfa czyli Adolfa, tak się wychrzczony Litw in nazywał, tylko w tym celu do K iejstuta, aby jako ziom ek ksią­

żęcia, tern łatwiój wyłudził z niego niektóre potrzebne Krzyża-- kom w iadom ości o stanie Litw y. Atoli przydluższe obcow anie z K iejstutem , w niezrozum iałym dla straży krzyżackićj języku li-

( I ) N arbutt: Dz. n. lit. V 298.

(i) D ługosz Ilist. I X 1093. N arbutt V 50.

(18)

tcw skim , przy pomocy hojnych obietnic K iejstutow ych, przeisto­

czyło szpieg* Krzyżaków w pow iernika K iejstuta, w pomocnika umówionej ucieczki. Odkryli obaj w jednój za ścian więzienia zasłonioną framugę. Przyniesionćm przez Alfa narzędziem wy- łom ał K iejstut zcieha po kilku dobach starannie ukrywanej pracy, w cienkim murze framugi dość znaczny otw ór. Pierw szej nocy po dokonanym wyłomie spuścił się książę po przygotowanej linie na dziedziniec zamkowy, gdzie Alf, z potrzebnym do ucieczki strojem krzyżackim, i parą wyprow adzonych ze stajni wielkiego m istrza rum aków , w pogotow iu już czekał. Przyodziani w białe płaszcze o czarnych krzyżach, na krzyżackich siedząc rum akach, zostali obaj u bramy zamku, za niem ieckiem przem ów ieniem się Alfa, jako z pilnóm poleceniem w ickicgo m istrza wyjeżdżający bracia zakonni, bez trudności od straży przepuszczeni. P ospie­

szających traktem ku spokrew nionem u z L itw ą Mazowszu, po­

zdrawiali kilkakrotnie spotykani w drodze Krzyżacy. Z pograni­

cznego m iasteczka L ib stad t, odesłał K iejstut w iekiem u m istrzowi pożyczone z stajni zakonnój konie, z żartobliw ćm podziękow aniem , a sam z Allem manowcami do mazowieckiego księcia Janusza, męża swojej córki D anuty, ruszył (1). Zkąd szczęśliwie do L i­

twy pow róciw szy, w nowe co prędzej rzucił się boje i niebez­

pieczeństw a. Toż jeszcze tegoż samego roku, stało się zadość rycerskiem u junactw u. Tym razem zaskoczyła go przygoda w na­

jechanej przezeń ziemi kryżackiej, w utarczce pod E kersbergicm z ręki krzyżackiego rycerza W e rn e ra W indekheim . Znowuż ciężki rycerz niemiecki gw ałtow nćm uderzeniem glewii ( 2 ) wy­

sadza lekkiego K iejstuta z siodła. Obalony książę zrywa się z zie­

mi, i pochwyciwszy tarczę i kopią, przebija konia W e rn e ra . W tem drugi Niemiec D ojban z innćj naciera strony. Zaledw ie i tego zrzucił koń własny, uderza pieszy W indekheim nowym zamachem dzidy. Co widząc, zaw ołał Kiejstut: „S puść dzidę!" A rycerz:

„Dlaczegóż nie mam mścić się na poganinie!" Na co książę:

„Przestań! Jam K iejstut. W stąp w m oję służbę a zbogacę cię".

R ycerz wciąż nacierał, odzywając się: „P an o w ie moi dadzą mi xt , (1) W ig an d R aczyńsk. 110. 112. V oigt Hiet. P r. V. 14G.

N arbutt Dz; nar. lit. V. 101.

(2) K opia niem iecka znana tak że w P olsce pod tóm nazwi­

skiem, np. w przysłowiu: Chłop wielki ja k glewia. Ob acz M acie­

jow skiego: P olska pod wzgląd, obyczajów. II. I I .

(19)

w jednój godzinie więcćj, nie ly przez cale życie'* (1) Zaczem d o stał się książę po raz. trzeci w niew olę. Uwolni! go z nićj i tym razem jakiś szczęśliwy przypadek (-2). Tak ażardowne koleje wojny, skłaniają naw et wielbicieli „rozsądku" K iejstu to - wego, do poniewolnćj uw agi, że niektóre jego wyprawy „noszą cechę raezćj aw anturniczego przedsięwzięcia, niżeli zamiaru p e­

w nego" (3). Zasługę zam iaru, miała zastępow ać zasługa ści­

słego przestrzeganiu zwyczaju rycerskiego, wym agającego, aby każda zbrojna w kraj nieprzjjacielski wycieczka, była zawsze nieprzyjacielowi uprzednio zapow iedzianą. N ie chw alił zapew ne K iejstutow i tej zasługi tajemniczy w swych planach O lgierd, lecz chw alą mu ją nadzwyczajnie wdzięcznemi słowy w szystkie k ro ­ niki krzyżackie, pisząc: „K iejstut m iłow ał nad wszystko wojnę i praw dę. Ile razy chciał się wyprawiać zbrojno w kraj pruski, zawsze m arszałkowi zakonu naprzód oznajmił; a ile razy oznaj­

mił, zawsze niechybnie przybył" (4). W dalszem zachowywaniu tak kaw alerskich zwyczajów, zdarzało się, że niekiedy całe bitw y, całe oblężenia m iast wielkich w duchu tej rycerskości, do którćj jeżeli nie cały zakon niem iecki, tedy przynajmniej pojedynczy j e ­ go członkowie, zwłaszcza w obec tak europejsko - rycerskiego poganina, chcąc nie chcąc przychylać się musieli: przybierały po ­ stać ochotniejszych popisów zręczności i odwagi rycerskiej, w iel­

kich pojedynków rycerskich. I tak np. w śród oblężenia głównćj warowni litew skićj Kowna, przez ogrom ną arm ią krzyżacką, zjawia się K iejstut z wojskiem pogańskiem na wzgórzach nad warownią i żąda osobistego rozm ów ienia się z dow ódzcą potęgi nieprzyjacielskiśj, samym wielkim m istrzem W inrykiem . W ielki m istrz zezwala i sprow adza z sobą na m iejsce rozmow y trzech wojowników litewskich, mających przekonać K iejstuta o niepo­

dobieństw ie utrzymania się grodu. W ted y po pićrw szych pow i­

taniach, rzecze K iejstut z przekąsem do m istrza niem ieckiego:

„Dobywasz grodu bez wodza! Gdybym ja był w K ow nie, nie wziąłbyś nigdy tw ierdzy!" „D laczegóż ustąp iłeś z grodu, gdyś nas nadciągających zobaczył?" zapytał N iem iec. „Poniew aż lud

( 1) W igand w ydań. Raczyńskiego 114 i 116.

(2) V oigt H ist. P rus. V. 14$). N arb u tt D zieje nar. lit. V. 107.

(3j N arbutt D zieje naród, litew sk. V. 102. V . 298. K iejstu t

„przew yższył wielkością cnót, czynów rycerskich i rozsądkiem swój wiek, wychowanie i rodzeństw o”— Olgierda?

(4) Obron, p n iten . w Y oigta his P r. V. 16.

(20)

mój pozostałby bez głow y” odeprze K iejstut. Na co m istrz:

„Jeźli chcesz, to weź z sobą tyle ludzi, ile ci potrzeba, i wnijdź do zamku. Mamy bowiem w Bogu nadzieję, iż nie zdołasz o b ro ­ nić K ow na” . N atenczas K iejstut: „Jakże w prow adzę wojsko do zamku, gdy pole dokoła zasiekami i rowami je s t o to czo n e .”

A wielki m istrz czy to chęcią ry cersk ieg o zapasu rozogniony, czy chcąc sam ego K iejstuta w niechybny upadek grodu w cią­

gnąć, oświadczył z coraz wspanialszą gotow ością: „Przyrzecz mi, że wnijdziesz bić się ze mną, a każe zasypać row y i rozebrać za sie k i.” Czćm ośmielony K iejstut, obrócił się do przybyłych z w ielkim m istrzem L itw inów , aby powziąć kilka słów dokła- dniejszćj w iadom ości o stanie obrony zamku. Ci upewnili go o dobrym duchu załogi i o nadziei utrzym ania się. Lecz wielki m istrz rozgniew any słowam i Kowieńczyków, sprzeciwiającemu się jeg o przepow iedni blizkiego wzięcia grodu, z e rw a ł ro zm o w ę, że­

gnając zimno K iejstuta: „Jeźli król" tak Gcdyminowiczów nazy­

wali zwykle Krzyżacy „nie masz ze mną nic więcćj do m ów ie­

nia, tedy ustąp do swojćj straży” (1). Ominioną tu sposobność zmierzenia się z rycerstw em krzyżackićm pow etow ał K iejstut innemi w net przygodam i; nastąpiła w krótce inna w eselsza dla K iejstuta rozmow a z braćm i zakonu. M arszałek zakonu, gro­

źnego nazw iska Schindekopf, z polska Ł upigłow a, ułożył zjazd z K iejstutem w Itagriicie. W raz z m arszałkiem , czekał go tam kom tur m iasta In sterb u rg . Chciał K iejstut przybyć na zjazd w e­

spół z jakąś wieścią o wystrojonym Krzyżactwu figlu. Szybkim tedy pochodem stanął w Lohliżu grodu Insterburgskiego, i bliz- ki zdobycia samego zamku, zabrał całą stadninę zamkową z pięć­

dziesięcioma jeńcam i krzyżackimi: poczćm dalćj w drogę do Ragnity pospieszył. P rzy zjeździć wystąpili wszyscy Litw ini na krzyżackich rum akach. P od Kiejstutem poznał kom tur sw ego w łasnego w ierzchow ca. „N igdy nie spodziew ałem się widzićć króla na tak dzielnym rum aku” rzekł Krzyżak z żalem. A K iej­

stu t odpow iedział z uśm iechem : „T akieto teraz koleje cza­

su!” (2 ) Mimo bolesnych żartów K iejstuta, szanowało go ry ­ cerstw o krzyżackie, w ielbiąc jego w ierne dochowywanie um ów zaw artych, jego dbałość o nieposzlakow aną sław ę rycerską (d).

(1).W igand. wyd. R aczyń. 126. N a rb u tt Dz n. Iit. V . 119.

(2) W igand. wyd. Raczyń. 168. 170.

(3) V oigt H ist. P r. V. 16. C hroń. P ru t. V. 369: „Weil K yn- stu tte sieli kem en bosen nam en erw erben w ollte”.

Toni IV. Październik IBM. 3

(21)

1 8 GEDYM1N0WICZE.

I K iejstut naw zajem posuw ał swoje zamiłowanie rycerskości do tego stopnia, że „poznawszy którego z braci krzyżackich człe­

kiem rycerskim i śm iałym , kochał go nadzwyczajnie" ( I ). D o­

znaw ali Krzyżacy niejednokrotnie, osobliw ie w niedoli, b ło ­ gich skutków tćj szlachetności. O to np. zdobyli Litwini niespo­

dzianym napadem nocnym krzyżacki zamek Johannisburg. Przy św ietle pochodni, każe K iejstut całą pojmaną załogę w ciasny spędzić dziedziniec. Litw a jęła krzyczćć, aby w szystkich jeńców w pień wyciąć. W ted y dowódzca zamku, kom tur O tto, sędzi­

wy starzec o drew nianćj nodze, w ystąpił przed K iejstuta, p ro ­ sząc o śm ierć dla siebie, łaskę dla jeńców . Ł atw o wzruszony K iejstut podał mu rękę przyjaźni, mówiąc: „T o b ie i czterem towarzyszom , których sam z pomiędzy jeńców w ybierzesz, wolno w każdćj chwili wyjście z Johannisburga: reszta jeńców pozo­

stanie W niewoli przy życiu" (’2). Innego rażil, krw aw y ciemiężca L itw y, kom tur S urbach, popadł w ja sy r litewski. Ucieszone po­

gaństw o, postanow iło zemścić się śm iertelnie na niszczycielu ziem swoich; kapłani litew scy domagali się spalenia go na stosie ofiarnym. K iejstut o parł się stanow czo ludowi i kapłanom. S u r­

bach został przy życiu (3 ) . Starcy litewscy niepomyślnie sobie 0 tćj przychylnćj Niemcom rycerskości księcia sw ego • wróżyli, lecz Krzyżactwo w dw ójnasób za to wdzięcznóm m u było. A cza­

sem , skoro np. własny syn K iejstuta w ręce Krzyżakom się do­

stał, krzyżaccy kom turow io w ywzajem niając doznaną wprzódy łaskę książęcą, odsyłali ojcu syna bez żądania okupu (4 ). Bywały w reszcie chwile, w których wojowani w łaśnie przy dłuższym o b lę- żniczym bojem L itw ini, podczas krótkiego między jednym a d ru ­ gim szturmem rozejm u, jak np. przy oblężeniu W ilna, podej­

mowali u siebie na zamku sutą ucztą krzyżackich dostojników 1 zagranicznych gości krzyżowych f5 ). Za co krzyżackie ry c e r­

stw o przyrzekało swym gospodarzom , tę lnh owę poszczegól­

nie drogą Litw inom część m iasta, ochronić od spustoszenia (6 ).

Gdy zaś po zaw arciu kilkumiesięcznego spokoju, żegnała się L itw a z Krzyżaclwcm; odchodził K iejstut zwykle z onćm w dzię-

( 1) Obron prut. w V oigta Ilis. P r. V. 10.

(•2) N a rb u tt, H is. n. lit. V. 147. 148.

(3) W igand. ltaczyń. 240. Voigt V. 291. N arbutt V, 250.

(4 ) V o ig t his. P r. V. 95.

(5) ( 6) V oigt his. P r. V. 274. „D en noch Ubrigen T heil von W ilna verschonen”. N w W t, Uz, n. lit, Y. 22¾.

(22)

cznie o d Krzyżaków przyjętóm o strz e ż e n ie m : „N a przyszły rok, zimową porg, oczekujcie mig w P ru sa c h ". Na co m arszałek za­

konu odpo w iad ał: „Będziesz nam miłym gościem i znajdziesz krw aw ego guza w przyjęciu" ( l ) . Znalazł g0 sam m arszałek, poległy w przyszłorocznym napadzie Litw y, a K iejstut wraz z Olgierdem długo jeszcze nękali Krzyżaków.

Tak europejsko-rycerskiem i rysami świeci w ojenne życie naszych Gedyminowiczów. N ie ograniczał się przecież na nich ca­

ły jego charakter; aby go w zupełności zrozum ieć, należy wziąć na oko niektóre inne względy, m ianowicie naiwną p ierw ia stk o - w ośe narodu, lesistość ziemi. P odobne okoliczności ubarw iły ów zbrojny żywot L itw y w ielą znamionami pustyni, przypo­

minaj ącemi podobneż w ojenne niegdyś życie krajow ców indyj­

skich w lasach północnój A m eryki, otoczonych od najeźdźców europejskich, albo klaauowe obyczaje gór szkockich. Zgodnie z naturą kraju sw ojego, są wszyscy książęta litew scy nam ię- tnem i łow cam i. N iedaw ne ich stolice, W iln o , i T roki, to p ie r­

w otnie koczowiska m yśliw skie, od w ilku, sennych m arzeń G e- dyminowych, od trok myśliwskich nazw ane. Toż i O lgierd i K iejstut wyprawy wojenne przeplatali długicm i i tłum nem i wyprawam i łowczem i. Czasem w ojna i łowy zmieszały się p o ­ społu (2), Nieraz z myśliwskim dw orem po lasach ciągnąc, po­

strzegali książęta nadbiegającego ku sobie tura: byt to znak, że wojska krzyżackie wkroczyły w pograniczne puszcze litew skie, płosząc zwierza przed sobą. „Z b ro jn i wyruszyli w po!e!“ wo->

łat natenczas K iejstut (3), a tabor myśliwski zam ieniał się na­

tychm iast w obóz wojenny, i zamiast na zw ierza, polowano na

„b ia łe p łaszcze". N ietrudno tćż pojąć, że lesisty plac walki zmuszał do myśliwskiego trybu w alczenia, do myśliwskich fo r­

telów . Nie m ogąc uderzać w lesiq przem ocą licznych zastępów, skoncentrow anych sił, starano się w ynagradzać to niesppdzian- nością napadu, podstępem zw abienia nieprzyjaciół w zasadzkę, W takim razie sztuka wojenna polegała w zręczności ukrycia siadów pochodu, zatajenia poszlak obozow ania. N iezręcznie b o - V 17(V W ig u n a' Kaczyń. 180, „c o n te ret caput tuum ”- N arbutt

( - ) N arbutt, D z, u, lit. V, 98.

(3) W igand Raczyński 11)8, „qui (taurus silvestris) fe stin a­

vit ad exercitum m furore; qUem cum Ify n stu t vidisset dixit bayq- ribus suis: in campo sunt arm ati et celeriter se arm at cuiq sqis”,

(23)

wiem spłoszony zwićrz, słup dymu wznoszący się na niebie z nie­

bacznie w obozie roznieconego ogniska, ostrzegały nieprzyjaciela i niweczyły wyprawę. Z tój przyczyny tłum ne ro ty krzyżackie, naw ykłe do szerokiego pochodu, po którym w nietkniętym do­

tąd nogą niemiecką borze litew skim , szeroki gościniec w ielole­

tnim zostaw ał śladem ( 1); wolały otw artą plądrow ać ziem ię, zkąd znowuż w szelka ludność w bory przed niemi uchodziła. P rz e ­ ciwnie, Litwini posunęli swoję b iegłość w tym leśnym rodzaju wojny aż do wyuczenia się fortelu obozow ania przy ogniskach, nie wydających żadnego dymu, tojest: ogniskach z kory d ęb o - wćj (2). Leśnych zaś plemion trybem w ojując, wyrażano się także obrazowym językiem łow ców : „ P o krasnój w iośnie, po cichem lecie wyprawię się do twojój ziem i" przekazuje O l­

gierdow i przez posła, jed en z sąsiednich książąt. A Olgierd na to dobył krzesiw a z w ojłoka, i skrzesaw szy ognia dał zapaloną h u b k ę posłow i, m ów iąc: „ I u nas w L itw ie je st ogień, a j e - źli mi pan twój grozi, że przyjdzie w ziem ię moją po krasnój w iośnie, po cichóm lecie; tedy powiedz mu, że ja nieczekając jesieni, odwidzę go na W ielkanoc, i pocałuję go jajkiem św ię- conćm: na w skroś tarczy sulicą” (3). K tórąto wyprawę w ojo­

wniczą, gdy tak leśno-dyplom atycznym sposobem zapow iedzianą, rów nież leśno-rycerskim trybem dokonaną została, sławiły po śm ierci bohatera, przy biesiadzie książęcćj, w świątecznóm ze­

braniu ludu, zwyczajem bardów celtyckich, śpiewy w ajdelotów litew skich. Brzm iały one na cześć każdego z dawnych wodzów narodu, każdego w ielkiego czynu, jak np. opłakiwanego teraz w łaśnie za czasów O lgicrdow ych zburzenia Kowna, o któróm jeszcze w niedaw nych lalach lud litewski starożytne pow tarzał pieśni (4), N aw et na dw ory zagraniczne, do stołu uczt krzyża­

ckich, cisnęła się oklasków chciwa rzesza piew ców litew skich, w stępując śm iało w zawody z nicm ieckiem i rym ow nikam i. „ N ie rozumieliśmy ubogiego P ru sak a !" odpowiadali w tedy zazwyczaj

(1) D ługosz H ist X , 204.

(2) D ługosz H ist. X , 204, „ab inde que solitum e st observari, u t excubatores nonnisi ex corticibus quercinis, quae fum um non- d an t nec prodi possint focos ex tru a n t".

f3) K ronika lit. Bychowca str. 21. N arbutt: Dz. n. 1. V 155.

(4) K ojałow icz 329, „quorum (obrońców K ow na) m ortem nunc etiam vulgaribus naeniis populus d ec an tat”. N arbutt: D z.

n. lit. V, 120.

(24)

biesiadnicy niemieccy bardow i litew skiem u, a z szum nie o b ra­

zowego stylu pieśni litew skićj, przyrów nyw ającćj obecnego mi­

strza wielkiego do świętego praojca L itw inów , W ejdaw uta, p o ­ dobnież obrazową szydząc nagrodą, dziękow ał m istrz wielki śpiew akow i, za próżną znaczenia dla N iem ców pieśń litew ską, misą próżnych orzechów ( 1).

A jak pieśń litew ska, tak i oręż litew ski zaciekał się sze­

roko w obce granice: od m orza Bałtyckiego, po m orze Czarne.

Je stto także jedną z charakterystycznych cech obecnego m ło - dzieńczo-rycerskiego życia Gedyminowiczów. P o każdój stano- wczćj rozpraw ie w jednćj stronie, widzimy ich w przeciw ną uderzających stronę. Zwłaszcza złow rogie niepomyślności w bo­

ju z jednym nieprzyjacielem , w etują książęta litew scy natych­

miast najechaniem drugiego. P oniesioną od nadbałtyckich Krzy­

żaków klęskę, wynagradza zwykle napad na Krym tatarski; nie­

dostateczną w ypraw ę do bram Moskwy, w etuje zlupienie Polski.

D ziało się to poniekąd skutkiem sam śj gw ałtow ności nacisku potęg ościennych, w strząsających Litwą to w tę, to w owę stro ­ nę, lecz oraz świadczyło to głośno o gotow ej do w szech stro n ­ nego oporu krzepkości rządu książąt litew skich. Ogólnym zaś wynikiem wszelkich przytoczonych tu znamion ówczesnćj Litw y, sprężystego sam ow ładztw a jć j książąt, ich głów nie na zew nątrz skierow undj działalności, rozum u i bohaterstw a naszych Gedy­

minowiczów, w reszcie naiwnej m łodzieńczości narodu, słodzącśj sobie życie poetyczną fantazyą:— okryła się L itw a w połowie pa­

now ania Olgierda i K iejstuta, niepospolitej potęgi i chwały bla­

skiem. Tok zewnętrzna niepodległość narodu, jako tćż dusza narodu, narodow ość, zdawały się tryum fow ać. Z ew nątrz k a­

żdy zamach sąsiedniego nieprzyjaciela, bywał odpierany rów nie groźnym zamachem. Nic mając w czasie śm ierci Gedymina ża- dnćj praw ie piędzi ziemi litew skićj w swym ręku (‘2), nie po stą­

pili Krzyżacy w przeciągu dalszych dwudziestu la t głębiój w zie­

mię litew ską, jak po Kowno. Podsuw ających się od zachodu ku D niestru i Bugowi Polakom , w ydarto szczęśliwie W ołyń.

Na wschodzie ku D nieprow i, wiodło się jeszcze pomyślnićj:

„Prow incye ruskie przechodziły jedna po drugićj pod panow anie W ielkiego K sięcia O lg ierd a .... Sm oleńskie k sięztw o , B rańsk

V oigt: G esch. Mar. 146..

N arbutt: D z. u. lit. IV 619.

(25)

i cała Siewierszczyzna już należały do Litw y. Rżew , otrzym ał książęcia z ram ienia O lgierda; toż samo T w er i Mozajsk. Andrzej Olgierdow icz książę połocki.... k arcił Pskow ian, N ow ogród W ielk i w upokorzeniu szanował przyjaźń z L itw ą. M ścislaw i R źew ulegały jćj władzy (1 )“ . Posięściem opustoszałego Po­

dola, założyli książęta litew scy w tćj południow ej stro n ie obóz nieustannych w alk z T ataram i, najeż.dżanemi po dwakroć w głę­

bi Krymu. Jednocześnie w tedy Litw ini z K iejstutem nad Bał­

tykiem , a z O lgierdem u wybrzeży Euxynu (2), w dwóch przeci­

wnych m orzach rum aki swoje pław ili, a pozostała w dom u rodzina strzegła troskliw ie Zniczowego ognia narodowości. D u ­ chowne przeciw ko niej wyprawy greckiego i łacińskiego ka­

płaństw a, rozbijały się długo o niechęć Judu- Gorliwi m issyo- narzc F ranciszkańscy, przypłacali sw oje apostolstw o męczeńską śm iercią. Siedm ofiar Franciszkańskich zam ordowanych w W il­

nie (3), siedm w Turzych górach (4), trzy w Lidzie (,1), miały krwią swoją użyźnić bujność pogaństw a. Jakoż kw ilnęło ono w istocie, gdy wyliczając umęczonych Franciszkanów , nie ma­

my do wyliczenia żadnych now o-chrzczeńców Franciszkańskich.

Szczęśliw sze nieco usiłowania duchow ieństw a greckiego, napły­

w ającego z dw orem rusk ich m ałżonek Gedyminowiczów, i opieką księżniczek ochranianego, miały w praw dzie mniój srogie dla apostołów , lecz tćm krw aw sze, jakeśm y już widzieli, dla no w o - chrzczeńców następstw a (li). Św iatło pogańskiego Znicza jaśn ia- ło 'ró w n ie szeroko, jak św ietność oręża litew skiego.

W oboim jed n ak że b lask u byto więeój złudy, niż prawdy.

O bok pozornych cech potęgi i czeretwości, rażę znam iona u p ad ­ ku. W szelka chw ała oręża, okazuje się niedostateczną okrasą moralnego rozstroju; objawia się

on

najjaskrawiej w sam em ro ­ zerw aniu rodziny Gedyminowiczów. Podczas gdy dwaj synowie Olgi, O lg ierd i K iejstut, n a ro d o w o śc i bronili; n ie sk o ń czen ie li­

czniejsza część potom ków Gedymina, wiedziona ową m ałoletnią

„trzp io to w ato ścią” plem ienia, niedajęcą zjędrnied duchowi p o ­ gaństwa litew skiego, zapierała się z nadzwyczajną łatw ością swojćj narodow ości, zamieniając ją obojętnie za jakikolw iek

( I ) N arbutt: V, 76. 77. '.rlm ia llJ B m izżL oa»

(•2) Tam że V , 138» r. 1363. K ie jstu t przeciw K rzyżakom , O lg ierd do K rym u.

(3) (4) (ó) Tam że V , 159, 160, D od. etr. 2.

(li) Tam że V, D odat. X , etr 41.'

(26)

strój cudzoziemczy. I oto ów strącony z w iełko-książęcego tr o ­ nu, najm łodszy Gedyminowicz, Jaw nuta, uciekłszy do Moskwy, przybiera tam wiarę grecką ( I ) . Tąż samą drogą porzuca lite - wszczyznę drugi Gedyminowicz, Narymund książę piński ( ł2).

O dstępstw o synów Gedyminowych pow tarza się naw et pom ię­

dzy synami O lgierdow em i. Płochość plem ienna, w raz z lajnem i poduszczeniami Krzyżaków , poburzają K orrygietła i B uttaw a przeciw ko ojcu. Już raz za sprawą m atki, piórwszćj małżonki O lgierdow ój, ruskiój księżniczki Maryi, pod imionami K onstan­

tyna i Borysa w ru sk i obrządek ochrzczeni, zbiegają oni po nowy rzymski chrzest do Krzyżaków, którzy ich z w ielką uroczysto­

ścią, w obce m nogich gości książęcych i biskupów krajow ych, w łacińską stroją sukienkę (3 ). Ale i to nie mogło jeszcze uspo­

koić ićh picrzchliw óści. Mając zrazu ochotę w stąpić do zakonu niem ieckiego, opuszczają obaj w net Prusy. Jeden, z litewska B uttaw , z grecka B orys, z niem iecka jeszcze inaczćj zwany, uda­

je się do Niem iec na dw ór cesarza Karola; drugi K orrygiełto- Konstantyn, powraca na zad do Litw y, i odzyskuje łaskę ojca O lgierda (4). Za to odrywa się znowuż od rodziny O lgierdow ie/

A ndrzćj-W ingoU , książę na Połocku i Pskow ie, zkąd z pow odu waśni pomiędzy braćm i, w ydalił się do Moskwy w służbę W ie l­

kiego Księcia Dymitra (5). Inni potom kow ie Gedymina, jak np.

T eodor Koryatowicz książę Munkaczu , tułają się za górami, w ziemi węgierskićj (6 ). Inni, jak rodzony b ra t jego, A lexander, goszczą radzi w Krakowie (7). W dalszóm poszukiwaniu śladów tój ródzinnój rozsypki, ograniczającćm się na niektóre tylko wy­

padki, /nachodzimy naw et im iona takich książąt litew skich, któ ­ rych bliższe oznaczenie na zawsze zagadką pozostanie. Za wszelką w iadom ość o podobnych rozbitkach musi wystarczyć wzmianka: że tam w Niem czech, pomiędzy wymienionemi na dyplom atach cesarskich świadkam i, podpisał się jakiś litew ski

( I ) (2) N arbutt: V, 30. 31.

(3) V oigt. H ist. P r. V , 176. N arbutt: D z. n. lit. V, 145. 140.

Zachodzi niejaka w ątpliw ość, czy ci prżechrzczeńcy w rzeczy sa- mój synam i O lgierda byli.

(4) N arbutt V , 151.

(5) Tam że V , 244.

( 6 ) Szirmaj: N o tit topogr. com. ZcpI. 52. *251. 355. K ato n a Ilist. crit. R II. " * pn. V»j y _i[ (fi)

(7) Archid. Gniezn, str. 103. N arbutt Dz. n a r lit. V 194.

(27)

książę H enryk ( l ) , owdzie w M oskwie, jakiś Gcdyminowicz Ostćj broni stolicy od T atarów , i wyprawiony w reszcie do obozu bana Taktam ysza, ginie pod zdrajc/.erai ciosam i barbarzyńców. Za książąt zaś przykładem, rozchodził się i gmin w różne strony, n aw et w ziem ie krzyżackie, gdzie pojedynczych osadników li­

tew skich, jako przeniewierców ojczystej sprawie, gościnnie przyj­

m owano [;!). Co wszystko będąc skutkiem w ew nętrznego ro z­

chwiania, bywało oraz przyczyni] coraz pow szechniejszćj ch w iej- ności. Doznawali jój wpływu naw et najżarliwsi obrońcy dom o- wój w iary, kapłani pogaństwa litew skiego. W kilka lat po onćm uraczeniu uszu krzyżackich niezrozum iały pieśnią litew ską, ro z ­ poczętą przez zysko-lubnego śpiewaka pogańskiego himnem ku czci praojca W ejd aw u ta, a zakończoną panegirycznem przyró­

wnaniem w ielkiego mistrza do tegoż W ejd aw u ta i gwiazdy w io­

dą CÓj trzech króli do B etlejem (3); jakiś św iętobliw iec pogań­

ski, kapłan litewski, służył temuż samem u wielkiemu mistrzowi w L itw ie za przewodnika, przeprow adzającego wojska krzyża­

ckie od sioła do sioła, od kryjówki do kryjówki, ze zgubą ty­

sięcy wymordowanych albo w niewolę zabranych ziom ków (4).

W końcu zaczęły o samych Gedvminowiczach, O lgierdzie i Kiej­

stucie krążyć pogłoski, że zwątpili w wierze oj czy stój i chcą chrzest przyjąć. M ówiono tak o starszym bracie w kraju krzy­

żackim (5), o młodszym w Polsce (6 ). Papićż Klemens VI pisał już pochlebne w tćj m ierze listy do zatw ardziałego poganina K iejstuta. Spodziew ający się tegoż podobnie cesarz Karol IV , nietylko apostolskie do L itw y w ypraw ił poselstw o, zaprasza­

ją c e książąt na głośny chrzest do W ro cław ia; lecz i sam już pełen radosnćj niecierpliw ości, stanął z całym dw orem w W r o ­ cławiu (roku 1358) czekając ich przybycia. Gedyminowicze mieli oświadczyć, iż daliby się ochrzcić, gdyby Krzyżacy zwrócili Li­

tw ie niektóre zdawna zagarnięte krainy; ale ponieważ Niemcy uczynić tego nie chcieli, przeto odrzekł im O lgierd: „ T e ra z jja sn o w idzę, żc wam nie o w iarę moję, jak pow iadacie, lecz o pienią-

(1 )D u m o n t C orps. (Kpi. IH część I etr. 71. 79. V o ig t His.

P r. V, 181. N arbutt. V, 151.

(2) V oigt. His. P r. V, 354.

(3 ) V oigt G ęsch. Mar. 140.

(4) W igand, Raczyń. 138. 140. N arbutt: Dz. n. litew . V, 129.

(5) V o ig t His. P r. V, 127. 128.

(0) R ajnald ad a. 1349. nr. 24.

Cytaty

Powiązane dokumenty

nawiamy: iż jeżeli kto takowym po śmierci ojca krzywdę wyrządził, one doszedłszy do lat sądownie przeciwko niemu wystąpić mogą, a zadawnicnie nie może im

obrażenie to późnićj i z czasem w nim się dokonało. To bowiem nie ulega wątpliwości, że w tćj porze następuje u niego przełom duchowy i przesilenie.

— Witani kochanego pana — zwröcil si§ zyczliwie do Marcina, ktörego lubil pomimo wszystkiego, pomimo najwi§kszej sprzecznosci przekonafi, pomimo dwu dysput, tak

przedmiotem więc mojego dotychczasowego zajęcia była tylko sama ozdoba wewnętrzna. wszystkie filary znajdowały się mniej lab więećj w podobnymże. stanie jak obalony,

Gdy później zapytywano go, dlaczego nie myśli już o po ­ wrocie do Francyi, zwykł był odpowiadać: _,,Próbowałem dwa razy to uczynić i zachorowawszy, o mało

Przywiodę tu jeszcze błędy i sprzeczności w pisowni Dra. Cegielskiego: raz tylko w jego rozprawie znajdujemy ztąd, a we wszystkich innych miejscach pisze stąd zgodnie

N a jakim ś placu Rzyźniewski zatrzym ał się, o garnął spojrzeniem pustą przestrzeń, przy g lądał się długo, żeby w yryć w pamięci niezw ykły widok, żeby

Przed nie wielą jeszcze laty, myśl podobna uważaną była jeśli już nie za utopię, to przynajmniej za mrzonkę nigdy nie mającą się urzeczywistnić; dziś nikt