• Nie Znaleziono Wyników

Kwestią kluczową badań nad procesem zarządzania informacją w medialnym dyskursie politycznym w odniesieniu do prasy opiniotwórczej jest założenie, że linia redakcyjna danego tytułu, nastawienie zespołu redakcyjnego przekłada się na optykę widzenia rzeczywistości. Stąd potrzeba ustalenia, jak linia redakcyjna wpływa na selekcję i dobór informacji oraz na kształt publikowanych treści. Które wydarzenia znajdują oddźwięk na łamach danego pisma, a które są pomijane?

Czy zachowana jest równa proporcja pomiędzy przekazami na temat działalności polityków o tej samej co dane pismo orientacji światopoglądowej a przekazami dotyczącymi opcji przeciwnej? Czy istnieje związek pomiędzy polityczną linią redakcyjną pisma a sposobem prezentacji poszczególnych wydarzeń? Jak przed-stawia się stosunek liczby publikacji sprzyjających opcji politycznej, z którą dane pismo sympatyzuje, do liczby publikacji pozytywnie odnoszących się do działań ugrupowań będących w opozycji do niej? Czy w ogóle, a jeśli, to w jakich sytu-acjach, prasa opiniotwórcza dopuszcza na swych łamach krytykę opcji politycznej, do której się przychyla? Zadaniem niniejszego rozdziału jest próba udzielenia odpowiedzi na powyższe pytania.

W tym celu wnikliwej analizie zawartości treści zostały poddane powtórnie wybrane publikacje różnych pod względem światopoglądu politycznego tytułów prasowych, to jest „Die Zeit” i „Rheinischer Merkur” (pismo hamburskie jest pla-sowane na lewo, a tygodnik boński na prawo od centrum medialnego spektrum).

Teksty, które miały zostać objęte badaniem na tym etapie, wyselekcjonowano w trakcie pierwszej części analizy1, a zatem spośród tych publikacji zamieszczo-nych na łamach obu pism, które podejmowały tematykę ogólnoniemiecką, to zna-czy odnosiły się do tych wydarzeń, które w istotny i jednoznaczny sposób łązna-czyły się z przebiegiem przełomu wschodnioniemieckiego lub/i kwestią niemieckiej jedności. O kwalifi kacji danej wypowiedzi prasowej do drugiej części analizy przesądzała zawartość jej treści. Na tym poziomie badaniom poddano wyłącznie te publikacje, które bezpośrednio odnosiły się do sfery polityki, to jest zawierały – przykładowo – ocenę: postępowania konkretnych polityków lub/i ugrupowań politycznych (ze szczególnym uwzględnieniem partii CDU i SPD), przyjmowanych przez nich/nie stanowisk, wydarzeń politycznych, które stały się ich udziałem. To kryterium w wybranym do badań okresie (wrzesień 1989–marzec 1990) spełniały

1 Jej wyniki zaprezentowano w rozdziale 4.

158 6. Stanowisko partii SPD i CDU a treść przekazu wybranych tytułów prasy…

w przypadku tygodnika „Die Zeit” 58, natomiast w „Rheinischer Merkur” 52 teksty.

Natężenie publikacji w poszczególnych miesiącach przedstawia tabela 23.

Tabela 23. Rozkład natężenia publikacji bezpośrednio odnoszących się do świata polityki

Przez wzgląd na ogromny natłok wydarzeń oraz mnogość poruszanej tematyki i przytaczanej argumentacji najbardziej zasadne jest dokonanie serii krótkich podsumo-wań treści publikacji obu pism, obejmujących każdorazowo okres jednego miesiąca, na podstawie których pod koniec niniejszego rozdziału możliwe będzie przedstawienie dokonanych obliczeń i zestawień oraz wyciągnięcie stosownych wniosków.

Wrzesień 1989

Na początku września na łamach obu pism można było zaobserwować względ-nie ostrą krytykę przedstawicieli świata polityki w ogóle, bez względu na ich przynależność partyjną. Zarówno „Die Zeit”, jak i „Rheinischer Merkur” zdają się zniecierpliwione ówczesną pasywnością polityków. W opinii jednego z autorów hamburskiego tygodnika ich cechą dominującą jest wyłącznie polityczny pragma-tyzm2. W przyszłości nikt nie będzie o nich pamiętał, bo ci pozbawieni wyobraźni specjaliści od europejskiej „marchewki” nie są w stanie rozwinąć żadnej politycznej wizji, dzięki której mogliby dokonać rzeczy wielkich. Również Walter Bajohr3 z „RM” zauważa, że w Bonn panuje zupełna bezradność: nikt nie jest przygotowany na to, by w przemyślany i rozsądny sposób reagować na wydarzenia w NRD i wią-żące się z nimi problemy. Najwyraźniej politycy, i to zarówno z obozu chadeków, jak i socjaldemokraci, są zupełnie do tego nieprzygotowani, brakuje im programu działania. A przecież było tak wiele czasu na to, aby go w spokoju wypracowywać!

Nie ma teraz sensu wzajemne wypominanie sobie błędów z przeszłości. Volker

2 F.J. Raddatz, Deutschland, bleiche Mutter, „DZ”, nr 36 z 01.09.1989.

3 W. Bajohr, Hinter den Ritualen Angst vor der deutschen Frage, „RM”, nr 36 z 08.09.1989.

Miesiąc i rok Liczba publikacji

„Die Zeit” „Rheinischer Merkur”

wrzesień 1989 5 8

październik 1989 4 6

listopad 1989 6 7

grudzień 1989 11 10

styczeń 1990 6 5

luty 1990 11 8

marzec 1990 15 8

razem 58 52

Źródło: opracowanie własne.

Rühe ma rację, krytykując dzisiaj socjaldemokratyczną politykę zbliżenia (Wandel durch Annäherung – zmiana/przełom przez zbliżenie4) drugiej połowy lat 80. Tyle że chadecy sami nie zaproponowali nic nowego: obecna polityka wschodnia rządu Kohla jest od samego początku zaledwie wierną kontynuacją działań wcześniej-szej koalicji socjaldemokratów. Podobny jest również ton późniejwcześniej-szej publikacji Guntera Hofmanna5 z „Die Zeit”, który wszystkie ugrupowania po kolei gani za brak nie tylko programu, ale także strategii działania. Bońscy politycy sprawiają wrażenie po prostu zdezorientowanych. Przez ich ospałość polityka niemiecka jest skazana na „prowizorkę”. Dyskusja prowadzona na temat przyszłości Niemiec jest niezwykle żywa i interesująca, ale to wciąż tylko dyskusja, gdy tymczasem potrzeba jest działań: konkretnych i opartych na przygotowanych programach.

Thomas Kielinger6, autor bońskiego „RM”, przypomina ponadto, że jest to rok przedwyborczy, a co za tym idzie czas absolutnie najwyższy po temu, aby zadbać o wyrazistość własnego profi lu politycznego. Jest to zadanie, przed którym stoi dzisiaj nie tylko SPD, ale i CDU. W tym kontekście Kielinger z ulgą przyjmuje wybór Volkera Rühe na stanowisko nowego sekretarza generalnego CDU.

Tej wspólnej obu tytułom, niejako powszechnej krytyce klasy politycznej to-warzyszą i takie publikacje, które zawierają krytykę lub pochwałę kierowaną przez nie indywidualnie pod adresem któregoś z ugrupowań.

W wypadku tygodnika „RM” dwukrotnie celem ostrej krytyki staje się wy-łącznie SPD. Po raz pierwszy, kiedy nagannie oceniono postawę (wspominanego już w poprzednim rozdziale) deputowanego socjaldemokratów Karstena Voighta7, a potem, kiedy ganiono SPD za wspieranie dążeń do reformy socjalizmu w NRD8, co w konsekwencji mogło zniweczyć, zdaniem „Rheinischer Merkur”, szansę mieszkańców Niemiec Wschodnich na zmiany. Tygodnik boński obszernie i przy-chylnie prezentuje natomiast propozycje Kurta Biedenkopfa9, który proponuje, aby część federalnego PKB przeznaczać na pomoc NRD, a także bardzo pochlebnie wyraża się na temat Helmuta Kohla10 oraz propozycji heskich chadeków, którzy zaprosili do siebie przedstawicieli erfurckiej Ost-CDU11.

W tym samym czasie tygodnik „Die Zeit” jednoznacznie opowiada się na-tomiast za kontynuacją polityki małych kroków, czyli stopniowego zbliżania się

04 Wspominany tu Volker Rühe ukuł nawet nowe, bardzo złośliwe określenie dla tej strategii:

Wandel durch Anbiederung (zmiana przez podlizywanie się/łaszenie się).

05 G. Hoffmann, Soll das alles wieder ein Provisiorium sein?, „DZ”, nr 40 z 29.09.1989.

06 T. Kielinger, Wenn Wähler nicht mitspielen, „RM”, nr 36 z 08.09.1989.

07 E. Neumaier, Wechselbad für DDR-Flüchtlinge, „RM”, nr 36 z 08.09.1989; niezręczna wy-powiedź Voighta spowodowała w kontekście narastających latem ucieczek obywateli NRD trudną politycznie sytuację Węgier.

08 J. Wahl, Die deutsche Frage, „RM”, nr 39 z 29.09.1989.

09 W. Bajohr, Warum wir wieder stolz sein dürfen, „RM” nr 38 z 22.09.1989.

10 T. Kielinger, Helmut Kohl oder Mut zum Risiko, „RM” nr 37 z 15.09.1989. Autor chwali Kohla za dotąd wykazywaną odwagę do podejmowania ryzyka. Jego zdaniem w obecnej sytuacji jest to dla CDU dobry znak na przyszłość.

11 J.W., Falsche Rezepte, „RM”, nr 38 z 22.09.1989.

160 6. Stanowisko partii SPD i CDU a treść przekazu wybranych tytułów prasy…

do Niemiec Wschodnich, a to znaczy za wieloletnim sposobem działania SPD.

Świadczy o tym brzmienie już nawet samych tytułów: Małe kroki – cóż innego?

(gdzie autor uważa, że na każdą inną strategię jest dużo za wcześnie12), Małe kroki albo wielkie przeskoki?13. Ostatni z wymienionych tekstów, pióra ówczesnego naczelnego hamburskiego pisma, wskazywał na potrzebę doprowadzenia do mię-dzypartyjnego porozumienia, którego działaniu jako wzór służyć powinien styl socjaldemokratycznej polityki małych kroków. W tym kontekście Sommer bardzo ostro krytykował nastawionego na konfrontację (hasło Wandel durch Anbiederung) Volkera Rühe z CDU: „Volker Rühe swoim brakiem umiaru być może poprawił swój wynik wyborczy na zjeździe partii w Bremie; [ale] sprawie oddał tym złą przysługę”14. Podobnie ostro autor ocenia formułowane pod adresem SPD zarzuty ze strony CSU. Sommer nie jest pewien, czyja polityka wobec Honeckera była bar-dziej szkodliwa: „bardzo jest wątpliwe, kto służył u Ericha Honeckera za barbar-dziej oddanego sługę – socjaldemokraci czy szczodrzy politycy Unii [CSU] (Franz Josef Strauß z miliardem marek zachodnich bezwarunkowego kredytu w kieszeni)?”15.

Październik 1989

W październiku ustalenie jakiegokolwiek wspólnego mianownika dla treści obu tygodników przestaje być możliwe. Kierunek uprawianej na ich łamach publicy-styki jest najczęściej zgodny z ich własną linią programową.

I tak tygodnik „Die Zeit” publikuje dwukrotnie teksty zawierające jednoznacz-nie pozytywną ocenę działalności socjaldemokratów. Pierwszy16 z nich ukazu-je berlińską koalicję SPD i Zielonych jako sprawdzający się model efektywnej i korzystnej współpracy, która w przyszłości może się stać dobrym wzorem do naśladowania. Drugi jest niemal hymnem pochwalnym na cześć Willy Brandta17, wówczas przebywającego z wizytą w Moskwie:

przez moment miało się wrażenie, że ten ktoś mówi jednocześnie w imieniu obu państw niemieckich. Brandt zalicza się do tych niewielu socjaldemokratów, którzy cieszą się kredytem [zaufania] na wielu poziomach. On jest partnerem do rozmowy dla tych na górze i tych na dole18.

12 C.-Ch. Kaiser, Kleine Schritte – was sonst?, „DZ”, nr 37 z 08.09.1989.

13 T. Sommer, Kleine Schritte oder große Luftsprünge?, „DZ”, nr 39 z 22.09.1989; (niem.: Luft-sprung znaczy: sus, podskok).

14 „Volker Rühe hat mit seinen Maßlosigkeiten vielleicht sein Stimmergebnis beim Bremer Parteitag verbessert; der Sache hat er damit einen Schlechten Dienst erwiesen”; tamże.

15 „Es ist ja sehr die Frage, wer bei Erich Honecker die tieferen Diener gemacht hat – Sozial-demokraten oder hochmögende Unionspolitiker (Franz Josef Straß mit einer Miliarde Westmark an ungebundenen Krediten in der Tasche)”; tamże.

16 T. Sommer, J. Nawrocki, Das halbe Jahr war sehr erfolgreich, „DZ”, nr 41 z 06.10.1989.

17 G. Hofmann, Deutsche Fragen an einen Deutschen, „DZ”, nr 43 z 20.10.1989.

18 „Für einen Moment hatte man den Eindruck, da spreche einer zugleich für beide deutsche Staa-ten. Brandt zählt zu den wenigen Sozialdemokraten, die Kredit auf verschiedenen Ebenen genießen.

Er ist ein Gesprächspartner für die oben und für die unten”; tamże.

Swoiste uderzenie w „narodowo” zorientowaną politykę CDU stanowi na łamach

„Die Zeit” natomiast treść wywiadu z Hansem Dietrichem Genscherem (FDP)19, przedstawicielem koalicjanta chadeków, który w gabinecie Kohla pełnił funkcję ministra spraw zagranicznych. W owym czasie Genscher nie był łatwym partnerem we wspólnych rządach – nader często publicznie polemizował ze stanowiskiem chadeków. W omawianym wywiadzie udzielonym „Die Zeit” zauważył między innymi, iż nie można narzucać obywatelom NRD żadnego rozwiązania. Trzeba uszanować każdą ich decyzję, a ich rodzące się właśnie żądanie wolności odbiera RFN monopol wyłącznego przedstawicielstwa niemieckich interesów. W końcu nie ideologia powinna decydować o zasadności istnienia państwa. Zjednoczenie Niemiec oznaczałoby dzisiaj krok wstecz procesu integracji europejskiej. Dlatego jeśli ma do niego dojść, to – zdaniem Genschera – dopiero w ramach szerszych struktur europejskich20.

Na łamach „Rheinischer Merkur” w październiku aż trzy publikacje (czyli po-łowa) wiążą się z osobą Kurta Biedenkopfa21, członka naczelnego prezydium CDU oraz Bundestagu (z jej ramienia). Prezentując22 swój pogląd na temat koniecznych do podjęcia ze strony Republiki Federalnej kroków politycznych wobec NRD, Bie-denkopf przyjmuje jako kluczowe założenie Otto Reinholda, jednego z ideologów enerdowskiej SED, że kapitalistyczna (to jest niesocjalistyczna) NRD traci swoje uprawnienie do istnienia23. Polityk CDU wyraża pogląd, że sąsiedzi Niemiec bar-dziej obawialiby się, gdyby Niemcy, nieprawdziwie pomniejszając swoją wartość, udawali, że są małym, niewiele znaczącym narodem, niż wówczas, kiedy odpowie-dzialnie przyjmą na siebie zadania wynikające z przynależnej im pozycji:

Dzisiaj obudzimy nieufność naszych sąsiadów nie wówczas, kiedy będziemy starali się sprostać [dosł.: odpowiadać] naszemu prawdziwemu [faktycznemu] znaczeniu politycznemu w Europie oraz wiążącej się z tym odpowiedzialności, lecz wówczas, kiedy będziemy się czynić mniejszymi, niż jesteśmy24.

Dalej Biedenkopf stwierdza (po raz kolejny), że odbudowa gospodarki NRD musi stać się udziałem także RFN, ponieważ ustanowienie porównywalnego poziomu

19 Ch. Bertram, R. Leicht, Ein Prozeß der europäischen Selbstbesinnung, „DZ”, nr 43 z 20.10.1989.

20 Tamże.

21 On sam jest autorem dwóch z nich. Trzeci tekst stanowi polemizująca z Biedenkopfem wypo-wiedź jednego z opozycjonistów wschodnioniemieckich – Rudolfa Bahro (R. Bahro, Antwort auf die Thesen von Kurt Biedenkopf, „RM”, nr 41 z 13.10.1989).

22 K. Biedenkopf, Was Bonn für die DDR tun muß, „RM”, nr 40 z 06.10.1989.

23 Na tę tezę (to jest że jedynym uzasadnieniem dla istnienia NRD jest jej odmienny od RFN socjalistyczny ustrój) Otto Reinholda w analizowanych na potrzebę tego rozdziału publikacjach powoływano się na łamach „Rheinischer Merkur” w sumie czterokrotnie.

24 „Nicht wenn wir userer whren politischen Bedeutung in Europa und der damit verbundenen Verantwortung entsprechen, sondern wenn wir uns kleiner machen, als wir sind, erwecken wir heute das Mißtrauen unserer Nachbarn”; K. Biedenkopf, Was Bonn für die DDR tun muß, „RM”, nr 40 z 06.10.1989.

162 6. Stanowisko partii SPD i CDU a treść przekazu wybranych tytułów prasy…

życia w obu częściach Niemiec jest konieczne dla zagwarantowania praw czło-wieka wszystkim ich mieszkańcom. Tuż obok wyżej omawianego tekstu Kurta Biedenkopfa na tej samej stronie pisma opublikowano swoistą kontrpropozycję socjaldemokratów25. Jej autor, Wilhelm Bruns – jeden z szefów Fundacji Friedricha Eberta i ekspert w dziedzinie polityki niemieckiej – wyraża pragnienie, aby polityka Bonn wobec wydarzeń w NRD była kontynuacją dotychczasowego działania, tyle że wzbogaconego o nowe akcenty. Po pierwsze, naczelną wartością powinno być, niepodzielnie i bezwarunkowo, utrzymanie pokoju. Po drugie, w odniesieniu do NRD najważniejsze jest zagwarantowanie jej mieszkańcom poszanowania praw człowieka. Dopiero potem może być mowa o dążeniu do jedności i to w ramach szerszego procesu integracji europejskiej: „dopiero kiedy te cele [czyli demo-kratyzacja życia w NRD i tym podobne] zostaną osiągnięte, kwestia organizacji państwowej w centrum Europy będzie kwestią, która odniesie się do procesu eu-ropejskiego”26. Najlepszą drogą do przezwyciężenia różnicy pomiędzy poziomem życia w obu państwach niemieckich jest zaś w opinii Brunsa socjaldemokratyczna polityka małych kroków. To sprawdzona strategia działania, która zdała egzamin.

Reasumując, autor stwierdza: „konstytuująca dla polityki niemieckiej SPD jest triada: pokój, prawa człowieka, jedność – w tej kolejności”27. W październiku głos28 na łamach „RM” zabrał także Günter Diehl (CSU), były rzecznik prasowy rządu w okresie wielkiej koalicji, który ponaglał rząd Kohla nie tylko do szybkiego określenia stanowiska politycznego wobec wydarzeń wschodnioniemieckich, ale także i jego rychłego upublicznienia. W tym duchu tydzień później wypowiada się również Kurt Biedenkopf29, który w obszernym felietonie namawiał rząd fe-deralny do wykazywania większej pomysłowości w kontaktach z zachodnimi sprzymierzeńcami: nazbyt często ich zachowanie determinuje lęk przed tym, aby nie posunąć się za daleko. Bidenkopf uważa jednak, że czas dojrzał po temu, aby Bonn przejęło inicjatywę. Zjednoczenie nie jest wykluczone, a decyzja w tej spra-wie należy w dużej mierze od samych Niemców.

Listopad 1989

W listopadzie na łamach „Die Zeit” główne miejsce zajmował temat formy pomocy dla NRD i wynikających w tym kontekście zadań dla Republiki Federal-nej30. Przy okazji komentarza do wydarzeń berlińskich związanych z upadkiem

25 W. Bruns, Weiter Dialog, aber mit neuer Qualität, „RM”, nr 40 z 06.10.1989.

26 „Wenn diese Ziele erreicht wurden, ist die Frage der staatlichen Organisation im Zentrum Europas eine Frage, die sich an den europäischen Prozeß richtet”; tamże.

27 „Konstitutiv für die Deutschlandpolitik ist Trias: Frieden, Menschenrechte, Einheit – in dieser Reihenfolge”; tamże.

28 G. Diehl, Bonn muß einen Fels in die Brandung setzen, „RM”, 41 z 13.10.1989.

29 K. Biedenkopf, Bonn muß jetzt in die Vorhand, „RM”, nr 42 z 20.10.1989.

30 Jedynym wyjątkiem jest publikacja autorstwa E. Epplera (Ist die DDR noch zu retten?, „DZ”, nr 48 z 24.11.1989), której treść stanowi obronę przeszłej polityki SPD wobec SED.

muru swoje stanowisko w tej kwestii zaprezentował także Willy Brandt31. Były kanclerz Niemiec apelował o powściągliwość w dawaniu dobrych rad Niemcom na Wschodzie. Jego zdaniem dwupaństwowości Niemiec nie można podnieść do rangi dogmatu, natomiast równie mało przekonywające jest odwoływanie się do konieczności utworzenia wielkiego, niemieckiego państwa narodowego jako zadania wynikającego z zapisu preambuły federalnej Ustawy Zasadniczej. Re-alizacja niemieckiej jedności z pewnością jest możliwa na wiele sposobów. RFN w opinii Brandta powinna natomiast wykazać gotowość pomocy i współpracy z NRD w zakresie gospodarki, polityki walutowej, ochrony środowiska i zdro-wia. Potrzebny jest właśnie ten rodzaj solidarności. A zatem każdy, kto do tej pory nie był zwolennikiem polityki małych kroków, teraz powinien zrozumieć jej konieczność. Natychmiastową pomoc dla Niemieckiej Republiki Demokratycznej tydzień później postuluje także Robert Leicht32, jeden z głównych publicystów „Die Zeit”. Jego zdaniem niezbędne jest, aby Bonn możliwie szybko przygotowało plan wsparcia. Pomagać trzeba bowiem bez względu na to, kto tymczasem jeszcze stoi u steru władzy w NRD: brak odpowiedniego (czyli demokratycznie wybranego) partnera do rozmów nie może zwalniać od obowiązków wobec ludzi mieszkają-cych w NRD. Pomoc doraźna jest konieczna. Jeszcze wyraźniejsza jest krytyka przyjętej przez rządzącą CDU strategii wyczekiwania wyrażana w opublikowanym w tym samym numerze felietonie Carla-Christiana Kaisera33. Zdaniem autora nie można, jak zamierza Kohl, doraźnej pomocy uzależniać od stopnia spełnienia przez stronę wschodnioniemiecką ogromnej liczby warunków. Kaiser zauważa, że nawet Theo Waigel powoli redukuje swoje żądania wobec NRD: „Theo Waigel, który na początku chciał stawiać niebotyczne warunki, w międzyczasie mówi już zaledwie o powstaniu wolnorynkowych ram i tym, iż to »bynajmniej nie musi oznaczać kopii naszej koncepcji«”34. Pod koniec listopada na łamach tygodnika hamburskiego wyrażany jest postulat35 pomocy w formie bezpośrednich transferów pieniężnych dla obywateli NRD. Za tym projektem powinni, zdaniem Ulricha Pfeiffera, autora publikacji, opowiedzieć się również i ci, którzy są zwolennikami rozwiązania jednościowego: „kto marzy o zjednoczeniu, musi pragnąć najpierw gospodarczego zbliżenia, bo w warunkach gospodarczej nierówności, jaka istnieje dzisiaj, obywatele NRD zostaliby przyparci do muru”36.

W tym samym czasie na łamach „Rheinischer Merkur” podejmowano wiele różnorakich tematów, a kwestia pomocy doraźnej dla NRD obszernie

skomen-31 W. Brandt, Wenn Europa wieder zusammenwächst, „DZ”, nr 47 z 17.11.1989.

32 R. Leicht, Statt Bürgerkrieg und Bürgerfl ucht, „DZ”, nr 48 z 24.11.1989.

33 C.-Ch. Kaiser, Der Preis der Freizügigkeit, „DZ”, nr 48 z 24.11.1989.

34 „Theo Waigel, der anfangs unverrückbare Konditionen stellen wollte, spricht inzwischen nur von der Herstellung eines marktwirtschaftlichen Rahmens und davon, daß dies »keineswegs eine Kopie unseres Konzepts bedeuten muß«”; tamże.

35 U. Pfeiffer, Tausend Mark pro Kopf, „DZ”, nr 48 z 24.11.1989.

36 „Wer von Wiedervereinigung träumt, muß vorher einen wirtschaftliche Annäherung wollen, denn unter den Bedingungen wirtschaftlicher Ungleichheit, wie sie heute besteht, würden die DDR-Bürger an die Wand gedrückt”; tamże.

164 6. Stanowisko partii SPD i CDU a treść przekazu wybranych tytułów prasy…

towana została tylko raz. Manfred Wilke37, autor komentarza, również uważa, że NRD potrzebna jest pomoc, tyle że w jego opinii rząd RFN nie posiada takiej ilości środków. Pomoc nie obejdzie się bez udziału kapitału prywatnego, a to wymaga stworzenia w NRD odpowiednich warunków dla tej pomocy (Wilke krytykuje sta-nowisko socjaldemokratów, postulujące uruchomienie bezwarunkowego wsparcia dla NRD). Tydzień wcześniej myśl ta po raz pierwszy pojawiła się na łamach „RM”

na marginesie przeprowadzanej w dziale gospodarczym analizy korzyści wynikłych z upadku muru dla giełdy zachodnioniemieckiej38. Autorka rozważań przytaczała słowa ministra gospodarki Hausmanna, który stwierdzał, że pomoc z samego budże-tu państwowego nie wystarczy. Podobnego zdania był – również cytowany – Fritz Homann, kierownik wydziału w Federalnym Ministerstwie Gospodarki:

silniejsze zaangażowanie zachodnioniemieckich przedsiębiorstw jest pożądane.

Jednak ku temu, jak powiedział odpowiedzialny [w tej kwestii] kierownik wydziału w Federalnym Ministerstwie Gospodarki, Fritz Homann, „Berlin Wschodni musi dopiero przygotować odpowiedni grunt”39.

Kolejne dwa teksty w październikowym „RM” stanowią swoiste nawiązanie do pojawiającej się we wrześniu powszechnej krytyki przedstawicieli świata polity-ki. Pierwszy z nich, autorstwa Eduarda Neumaiera40, wyraża zdziwienie, jak jest możliwe, że to inni wiedzą dziś w Europie lepiej, jakie zmiany się szykują: „to są inni, na Wschodzie, na Zachodzie, którzy mają pojęcie, jakie zmiany rozpoczęły się w sercu Europy”41. Politycy bońscy tymczasem sprawiają wrażenie, jakby zachodzące wydarzenia w ogóle ich nie dotyczyły. Neumaier krytykuje wszystkie

Kolejne dwa teksty w październikowym „RM” stanowią swoiste nawiązanie do pojawiającej się we wrześniu powszechnej krytyki przedstawicieli świata polity-ki. Pierwszy z nich, autorstwa Eduarda Neumaiera40, wyraża zdziwienie, jak jest możliwe, że to inni wiedzą dziś w Europie lepiej, jakie zmiany się szykują: „to są inni, na Wschodzie, na Zachodzie, którzy mają pojęcie, jakie zmiany rozpoczęły się w sercu Europy”41. Politycy bońscy tymczasem sprawiają wrażenie, jakby zachodzące wydarzenia w ogóle ich nie dotyczyły. Neumaier krytykuje wszystkie