• Nie Znaleziono Wyników

53 wspólnoty wiejskiej 101 . Pojawia się więc wątpliwość, czy w ogóle mamy

2. UZASADNIENIE ŹRÓDŁOWE

2.2. ARGUMENTACJA K. MODZELEWSKIEGO

Dla ustalenia społecznego składu opola K. Buczek wykorzystuje także trzynastowieczny akt zawierający wyrok Mieszka Starego wyda­ ny w sporze o Radziejów18. Ten sam dokument obok dyplomu śląs­ kiego znalazł się wśród argumentów, którymi posłużył się w omawia nej kwestii K. Modzelewski. Co z tych źródeł wynika?

Na wstępie należy wskazać, że oba teksty budzą wątpliwości co do swej autentyczności. ,,Oczywiście nie wiadomo, czy fałszerz mogi­ leński powtórzył wiernie dawny akt w sprawie Radziejowa" — stwier­ dza przy omawianiu tego źródła Z. Kozlowska-Budkowa19, przyjmu­ jąc równocześnie, że w znanej nam postaci dokument ten istniał już

1 5 ITM 1-94.

16 S. K u t r z e b a , Dawne polskie prc.wo sądowe w zarysie, Lwów 1921, s. 95.

17 Gdybyśmy idąc za B u c z k i e m , przyjęli jego kolejny argument, że w skład opola wchodziło rycerstwo, gdyż „uzyskało zwolnienie od daniny opolnej dopiero w trakcie akcji immunitetowej i kolonizacji na prawie niemieckim" {Organizacja

opolna..., s. 236), to za opolników winniśmy konsekwentnie uznać uzyskujące rów­

nie często zwolnienia od tej daniny np. klasztory. A na to — jak dotąd — nikt się nic zdecydował.

18 KDWp 33.

19 Z. K o z i o w s k a - B u d k o w a. Repertorium polskich dokumentów doby pia­

stowskiej, z. 1, Kraków 1937, s. 22 (nr 16); por. też B. K ü r b i s ó w n a, Najstarsze do­

191 u schyłku XIII stulecia. Jeśli to przypuszczenie jest zasadne, wów­ czas przypisywany Mieszkowi Staremu akt byłby jedynym trzynasto­ wiecznym źródłem, w którym mowa o składzie opola. Bowiem dato­ wany na 1218 r. (1248 r.) dokument śląski jest w rzeczywistości falsyfikatem pochodzącym najwcześniej z połowy XIV w.-" W tej sytuacji tylko dyplom wielkopolski — o ile znajdziemy w nim nie­ zbędne wiadomości — może posłużyć nam dla rozstrzygnięcia kwestii składu opola w XIII stuleciu. Dowiadujemy się z niego o sporze, któ­ rego przedmiotem są żrebia w Radziejowie. Z roszczeniem do nich

wystąpił klasztor z Mogilna. Dla wyjaśnienia wątpliwości wezwano biskupa lubuskiego Arnolda, byłego mogileńskiego opata, który złożył oświadczenie dotyczące własności osady, a następnie wobec delegatów książęcych i coram omni vicinitate Radeov tam nohilium quam

sim-plicium, przedstawił przebieg granic. Zgodnie z tym sformułowaniem, w skład radziejowskiej vicinitas wchodzą i pospólstwo i szlachetni (rycerze). Ale byśmy mogli uznać, że ustalenie to należy odnieść do społecznej struktury organizacji opolnej, winniśmy wykazać, że w tym tekście redaktor terminem vicinitas określił tę właśnie organizację. Możliwe, że chciał tylko wskazać, że opisywana czynność prawna od­ była się w obecności okolicznych mieszkańców, zarówno chłopów jak i rycerzy. Gdy mowa o zwyczajnym sąsiedztwie, wówczas podkreśle­ nie, jakie kategorie sąsiadów uczestniczyły w czynności, ma istotne znaczenie. Staje się zbędnym powtórzeniem, gdyby w grę wchodziła organizacja opolna, której skład niewątpliwie był powszechnie znany. Nie widzimy uzasadnienia, by potrzebne było wskazanie w dokumencie na skład organizacji sąsiedzkiej. Dla interpretacji dyplomu natomiast ważnym elementem okaże się ten fragment, gdy przyjmiemy, że vicini­

tas nie ma tu szczególnego, instytucjonalnego znaczenia. Mieszkańcami okolicy są i rycerze, i chłopstwo. To wydaje się oczywiste. I jedni, i drudzy uczestniczyli w postępowaniu, które wobec delegatów władcy toczyło się w Radziejowie. Ten fakt zasługiwał na podkreślenie w do­ kumencie, gdyż w grę wchodzi kwestia graniczeniami21. Jak wykazaliśmy, jest rzeczą istotną, by w postępowaniu tym uczestniczyli i sąsiedzi--właściciele, i sąsiedzi-wieśniacy mieszkający na graniczonym teryto­ rium. O tym właśnie fakcie chciał poinformować czytelnika dokumentu

jego redaktor. Na podstawie tego aktu o uniwersalnym charakterze organizacji nie należy zatem niczego mówić. Tekst wskazuje jedynie, że spośród dwóch kategorii sąsiadów, tzw. bezpośrednio zainteresowanych i zwykłych chłopów, w postępowaniu granicznym uczestniczyły obie grupy. Wobec tego sąsiedzi nie mogą już występować z roszczeniem

20 SchUb 3—557.

przeciwko klasztorowi, a równocześnie zakonnicy będą mogli posłużyć się mieszkającymi w okolicy wieśniakami, gdyby doszło do sporu gra­ nicznego. Dyplom radziejowski nie potwierdza zatem hipotezy o po­ wszechnym charakterze związku sąsiedzkiego. Czy inaczej rzecz wygląda w świetle śląskiego falsyfikatu?

Jest to dokument, mocą którego wójt wrocławski — Henryk uzys-kuje zatwierdzenie wolności posiadanych przez siebie nad rzeczką Ślęzą dóbr (bona que ihidem habet, libere possideat, agros, molendinum,

piscinam et tabernam et piscaturam nec non et pomerium, sine omni censu tam de molendino, quam de aliis)22. Zwolnienie to uzyskał Hen­ ryk od księcia Bolesława, brata rzekomego wystawcy dokumentu w za­ mian za rezygnację z cła in Grobnio per fluvium Lau. Dla charakte­ rystyki stosunków opolnych istotny ma być następujący fragment aktu, w którym mowa jest o obowiązku naprawy drogi przez rzekę: ...viam

autem per fluvium eundem vicinia reparabit et ipse sicut unus de

vicinia cum ipsis. Można tu zastanawiać się, dlaczego — gdyby w grę miała wchodzić organizacja sąsiedzka (vicinia), którą obciążał powszech­ ny obowiązek, i która obejmowała swymi ramami wszystkich posiada­ czy z terytorium opola — wspomniano o tym w dokumencie, podkreś­

lając, ze i na odbiorcy tego przywileju ciążyć ma owa powinność. Potrzeba zamieszczenia takiego zastrzeżenia jest oczywista wówczas, gdy wprowadza się w życie rozwiązanie nietypowe, wymagające wobec tego utrwalenia na piśmie. Lecz wówczas — co zrozumiałe — trudno byłoby traktować nasz akt jako źródło dające podstawę do formuło­ wania generalnej reguły.

Przy interpretacji tego aktu musimy brać pod uwagę fakt, iż mamy tu do czynienia z falsyfikatem, czyli z aktem spreparowanym w celu uzyskania jakiejś korzyści. Możliwości nasuwają się tu dwie. Celem fałszerstwa mogło być uwolnienie usytuowanych nad Ślęzą majętności wójtowskich od powinności na rzecz księcia. Wówczas jednak trudno byłoby wyjaśnić, dlaczego nałożono obowiązek współpracy z sąsiedz-twem w utrzymywaniu przeprawy przez rzekę. Oczekiwać by raczej należało, że fałszerz i od tej powinności uwolniłby adresata przywileju, lub w ogóle o niej nie wspomniał. Bo i po co?

A oto, jakie dostrzegamy rozwiązanie alternatywne. Sprawnością przeprawy jest zainteresowany sam wójt wrocławski. To on ma tam pole, karczmę i — co uważamy za istotne — rybnik i młyn. Te dwa ostatnie urządzenia gospodarcze związane są z wodą. I młyn, i rybnik wymagają do swego funkcjonowania usypania grobli umocnionej do­ datkowo konstrukcją z drewna. Taka grobla częstokroć

193 na była jako droga przez wodę. Zagwarantowanie sobie prawa do bezpłatnego budulca z książęcych dóbr i równoczesne zapewnienie obo­ wiązkowego udziału sąsiadów w pracach nad utrzymaniem grobli sta­ nowić mogło dostateczny powód do sporządzenia przez zainteresowane­ go odpowiedniego dokumentu. Ale wówczas na takiej podstawie o skła­ dzie opola niczego nie wolno twierdzić. Inna rzecz, iż trudno sobie wyobrazić wójta stołecznego Wrocławia dźwigającego faszynę czy stojącego po kolana czy po pas w wodzie i umacniającego przeprawę przez rzekę. Czynności tego rodzaju wykonywali młynarze z wójtowego młyna, jego karczmarz, którzy wchodzili w skład ,,miejscowego" są­ siedztwa. Rozszerzenie opolnego członkostwa na jednego z mieszkańców Wrocławia grozi sprowadzeniem całej koncepcji do absurdu: wójt ze stolicy jest członkiem opola, do którego nie należeli mieszkający na miejscu jego ludzie!

3. ZASADNOŚĆ POSZUKIWAŃ JEDNOLITEGO SKŁADU OPOLA

Przedstawione powyżej źródła nie dają podstawy do rozstrzygnięcia o składzie społeczności opolnej. Przy tym nie wiadomo, czy terminem

vicinia lub vicinitas sporządzający falsyfikaty nie określali zwyczajne­ go sąsiedztwa. Wówczas zawartość obu dyplomów w interesującej nas kwestii należałoby sprowadzić do informacji, że okoliczni mieszkańcy Radziejowa czy przeprawy przez Ślęzę byli zaliczani do pospólstwa i do rycerstwa. Ale ta konstatacja nie ma nadzwyczajnej wartości. I bez przekazów źródłowych tego rodzaju wiedzieliśmy, iż tak właśnie wyglądała ówczesna struktura społeczna mieszkańców wsi. A zatem musimy wybrać między tendencyjną interpretacją, z której wynikać miałby uniwersalny charakter opola, a stwierdzeniem, że na podstawie prezentowanego materiału źródłowego nie da się przesądzić o składzie związku sąsiedzkiego. Przy wyborze tym należy wziąć pod uwagę, iż znamy jeszcze inne teksty, w których należy się doszukiwać informacji o składzie opola23. Dowiadujemy się z nich, że w 1260 r. dla okazania granicy komornik uczestniczący w postępowaniu viciniam convocavit

et heredes. Tu redaktor aktu wyraźnie oddzielił członków opola (są­ siadów) i dziedziców (z sąsiedztwa). Przy tym to źródło jest nie bu­ dzącym niczyich zastrzeżeń autentykiem. Taki sam wniosek wynika z dokumentu Bolesława Wstydliwego z 1235 r., w którym mowa o

191

stalonych na polecenie władcy granicach: ...sicut de mandato meo (per)

baronem meum Strzesiconem laude et assensu heredum et viciniarum signis et granicis sunt terminate24. Nie inaczej rzecz wygląda w świetle sformułowań użytych w akcie Kazimierza Wielkiego, w którym roz­ różniono też dwie grupy: convocataque vicinia et quorum interest

prout moris est evocatis25.

Ustaliliśmy, że odmienną rolę odgrywali w postępowaniu granicz­ nym sąsiedzi-właściciele i sąsiedzi-pospółstwo. Źródła tego rodzaju dys­ tynkcję również dostrzegają, wymieniając obok siebie, ale odrębnie,

vicinię i dziedziców. Nie można zatem obu tych grup uznać za człon­ ków jednolitej organizacji sąsiedzkiej. Gdy wyobrażamy sobie opole jako zinstytucjonalizowany związek terytorialno-sąsiedzki, wówczas zasadne jest poszukiwanie wszystkich tych elementów, które trady­ cyjnie wiązać nałoży z funkcjonującymi w ramach państwa i przez państwo określonymi grupami formalnymi, między innymi ustalonych zasad przynależności do takiego organizmu. Jednak analiza zadań opo­ la zwróciła naszą uwagę na fakt, iż uwzględnić należy możliwość, że terminem opole określono po dziś dzień mało precyzyjne pojęcie sąsiedztwa czy sąsiadów. A zatem owo sąsiedztwo w rozmaitych sytu­ acjach było rozmaicie ujmowane, także w odniesieniu do jego uczestni­ ków. Można co prawda dopuścić ewentualność, że w czasach wspólnoty i powszechnej równości tego rodzaju termin mógł nie budzić żadnych wątpliwości, skoro wszyscy mieszkający w pobliżu byli równoprawny­ mi sąsiadami. Nie było — teoretycznie rzecz ujmując — ani lepszych, ani gorszych, ani innych. Natomiast w czasach oświetlonych już dos­ tatecznie źródłami wieś polska nie jest już — o ile kiedykolwiek była — w p e ł n i j e d n o l i t a . Zatem i pojęcie sąsiedztwa w tym cza­ sie nie mogło już być w p e ł n i j e d n o z n a c z n e . Rozmaite zada­ nia nakładane przez państwo — bo tylko o takich mowa w źródłach — wykonywane być musiały przez rozmaite grupy sąsiedzkie. I zapewne dlatego w podrobionym dokumencie Mieszka Starego redaktor nie ograniczył się do stwierdzenia, że w opisywanej czynności prawnej brali udział sąsiedzi, lecz uznał za potrzebne podkreślenie, że byli to wszyscy sąsiedzi — tak szlachetni, jak i prostaczkowie. A uczynił to wiedząc, że rozmaite sąsiedzkie powinności w rozmaitym stopniu

24 ZDM 874.

25 KK 164/1338. For. też L a l i k (Orgarizacje sąsiedzkie..., s. 450), gdzie jedno-znaczenie wskazano występujące w źródłach „rozróżnienie milites circumadiacentes i osady". Tę uwagę (i przytoczone źródła) K. Modzelewski pomija milczeniem. A ma­ my do dyspozycji źródłową delmicję osady: ...kmelhones lidedigni, qui in vulgan

dicitur osszada (A. R u t k o w s k a - P ł a c h c i ń s k a, Sądecczyzna w XIII i XIV

wieku, Os3. 1961, s. 158—159, dok. nr 8; równolegle drukuje S. K u r a ś , ZDM

195 dotyczą rozmaitych sąsiadów. Inaczej nieco rzecz się przedstawia z po­ chodzącym ze Śląska falsyfikatem. Gdybyśmy chcieli tym źródłem w sposób konsekwentny posłużyć się dla ustalenia składu opola, wów­ czas należałoby przyjąć, że członkami opola byli nie mieszkańcy da­ nego obszaru, lecz właściciele tam położonych nieruchomości. Kto w takim razie winien pełnić zadania wynikające z przynależności do opola? Jaki był stosunek do opola mieszkańców jego terytorium, któ­ rzy jednak nie posiadali tam ziemi, albo nie posiadali jej w ogóle? Bez podjęcia próby udzielenia odpowiedzi na te pytania nie można wykorzystać tego źródła do wykazywania, iż opole piało w XIII stule­ ciu charakter organizacji powszechnej.

R o z d z i a ł V