• Nie Znaleziono Wyników

F W POGLĄDACH

7. N atura ludzka

7.1. Inną jeszcze przesłanką skłaniającą zajmujących nas mę­

żów stanu do konstytucjonalizacji zasady podziału władzy była dobra znajomość tajników ludzkiej natury. Wypada bowiem zważyć, iż irracjo- nalność jednostki, szczególnie zaś jej deprawacja, na przełomie X V II i X V III w. przestały być domeną zainteresowań teologów i wkroczyły w krąg najbardziej ulubionych tematów literatury świeckiej. „Wiedza polityczna to znajomość człowieczej natury” 79 — zawyrokował Hamilton, i Jak to się często zdarza, w literaturze przedmiotu zdania są podzielone co do stosunku „Ojców Konstytucji” do odwiecznego sporu o to, która strona tej natury bierze zwykle górę — dobra czy zła. Część znawców zagad­

nienia przypuszcza, że charakter» człowieka uważali oni za całkowicie zdeprawowany. W mniemaniu R. Hofstadtera powodował nimi „kalwiń­

ski pogląd na zło i potępienie wieczne, stąd w najlepszym wypadku widzieli w jednostce atom własnego interesu” . Mieli oni przyjąć „m er­

kantylny obraz życia jako pola wiecznej walki i zakładając hobbesowską wojnę wszystkich ze wszystkimi nie proponowali, by położyć jej kres, chcieli ją tylko wtłoczyć w pewne ramy, czyniąc ją przez to mniej mor­

derczą” 80. Znacznie bardziej kategoryczny ton pobrzmiewa w opinii H. White’a: „Konstytucja Stanów Zjednoczonych spoczywa na systemie hamulców i równowagi. Jej twórcy nie oczekiwali harmonii pomiędzy różnymi działami aparatu państwowego. Nie zakłada też ona wzajemnego zrozumienia między nimi. Stanowiąc, iż na dalszą metę winna przeważać większość, umożliwia ona również najswobodniejszą grę namiętności i in­

teresów w obrębie określonych granic. Została ona ufundowana na filo­

zofii Hobbesa i religii Kalwina. Zakłada, że naturalnym stanem ludzkości jest stan wojny i że myśl świecka jest Bogu nieprzyjazna” 81.

Warto naturalnie podkreślić, iż przytoczone tu opinie są w pewnej mierze refleksem przekonań zawartych w pismach wspomnianych pisarzy politycznych. Samuel Adams oświadczył, że „zepsucie ludzkości jest tak wielkie, iż ambicja i żądza władzy stojącej ponad prawem stanowią [...J

79 V id e The Records... [Ed. M. F a r r a n d ] , Vol. 1, s. 378; A.S. M i l l e r : A n I n ­ quiry..., s. 588.

80 R, H o f s t a d t e r : Th e American..., s. 3, 16; P. E i d e l b e r g : The P h i­

losophy..., s. 6, 7; W. К a g i: Z u r Entstehung..., s. 95.

81 V id e A.C. C o o l i d g e : Theoretical..., s. 54.

dominującą pasję w piersiach większości ludzi” . Instynkty te „pośród wszystkich narodów złączyły najgorsze namiętności rodzaju ludzkiego przeciw wolności ludzkości” . John Adams, najlepszy psycholog p o li­

tyczny amerykańskiego Oświecenia, argumentował, że namiętności ludz­

kie są nieuleczalne, a rozum, sprawiedliwość i słuszność nigdy nie miały dostatecznej wagi, by rządzić czynami człowieka. Jeśli więc ludzie są kiedykolwiek dobrzy, to wyłącznie z konieczności. Powszechny egoizm natomiast prowadzi z jednej strony do tyranii, a do anarchii — z drugiej.

Jakkolwiek można odnaleźć w jednostce życzliwość i cechy szlachetne, mimo to ,,etycy twierdzą, że wśród ogółu ludzi egoistyczne namiętności są najsilniejsze [...] Własny interes, osobista chciwość, ambicja i skąpstwo będą istnieć w każdym państwie i w każdej formie ustrojowej” 82. Teore­

tyk ten nie omieszkał także uwypuklić, iż hom o sapiens to jedyny gatu­

nek ssaków uwikłany w wieczną walkę ze swym własnym rodzajem.

„L w y i tygrysy to tylko jagnięta w porównaniu-do niszczącego charak­

teru człowieka” 83. Jego egoizm musi wieść do naruszania praw innych.

Akceptując tę kalwińską wiarę Adams był przeświadczony, że jest ona prawdziwa niczym „euklidesowy dowód” .

O „zwykłej deprawacji człowieczej natury” wspominali również H a­

milton, Morris i Gerry. Według oceny tego ostatniego, ludzie wcale cnoty nie pragną. Hamilton rozwinął tę myśl następująco: „Pisarze poli­

tyczni ukuli regułę, że przy obmyślaniu jakiegokolwiek systemu ustrojo­

wego i wyposażaniu konstytucji w system hamulców i kontroli należy założyć, iż każdy człowiek jest łotrem i że nie kieruje się w swych dzia­

łaniach żadnym innym .celem, jak tylko osobistym interesem. Musimy rządzać nim właśnie poprzez ten interes, skłaniając go w ten sposób do współpracy na rzecz dobra publicznego, mimo jego nienasyconej chciwo­

ści i ambicji. Bez tego próżno możemy szczycić się zaletami jakiejkolwiek konstytucji” 84. Ocena ta została po raz pierwszy sformułowana przez Da- vida Hume’a w jego Esejach m oralnych, polityczn ych i literackich (T h e Essays M oral, Political, and L itera ry ). Tym niemniej jej powtórzenie su­

geruje, że The F ounding Fathers gotowi byli przyznać rację dawnym realistom, którzy twierdzili, iż ludzie są zwierzętami o gwałtownych in­

stynktach i dlatego potrzebny jest rząd, który z tymi „bestiami” dałby sobie radę. Człowiek to wieczny rebeliant, musi więc podlegać stałej

e j . A d a m s : A Defence..., s. 150; R. H o f s t a d t e r : The American..., s. 7;

B a i l y n : The Ideological..., s. 60; V .L . P a r r i n g t o n : Główne..., s. 444, 447.

83 V id e S. P e r s o n s : American..., s. 133; S.K. P a d o v e r : The Genius..., s. 49.

84 V id e The Federalist..'., N o. 78, s. 511; S.K. P a d o v e r : The Genius..., s. 49, 82; A. K o c h : Power..., s. 106; J. B u r n h a m : Congress..., s. 19; К. von О г е 11 i:

Das Verhaltnis..., s. 36; The Records... [Ed. M. F a r r a ' n d ] , Vol. 1, s. 48; W . O s i a - t y ń s k i : Ewolucja..., s. 114; Z. W a c h l o w s k i : R z ą d .., s. 23.

kontroli. „Lud! Toż to tylko ogromna bestia!” 85. Ta brutalnie wręcz szcze­

ra wypowiedź Alexandra Hamiltona miała później wprawiać w zakłopo­

tanie każdego jego biografa.

7.2. Inni autorzy są jednak zdania, że diagnoza postawiona przez zajmujących nas przywódców politycznych w odniesieniu do ludz­

kiej natury była znacznie mniej pesymistyczna. Celem ilustracji, C. Bec­

ker w swym K ró lestw ie N iebiesk im osiem nastow iecznych filozofów do­

szedł do wniosku, iż myśl oświeceniowa nie uznała wszak człowieka za istotę z natury zepsutą. Przeciwnie, sądzono, że jest on zdolny do pro­

wadzenia przyzwoitego żywota na ziemi, jeśli kieruje się wyłącznie świa­

tłem rozumu i doświadczenia86. Nie kto inny jak sam Hamilton pisał:

„Założenie kompletnej sprzedajności ludzkiej natury oznacza niewiele mniejszy błąd w rozumowaniu politycznym niż domniemanie jej całko­

witej prawości. Instytucja władzy delegowanej zakłada, iż ludzkość po­

siada jakąś dozę cnoty i honoru, która może tworzyć racjonalną podsta­

wę zaufania, a doświadczenie teorię tę potwierdza” 87. W przeświadcze­

niu P. Eidelberga z przedstawionego cytatu wynika, że pogląd intere­

sujących nas myślicieli w rozpatrywanej tu kwestii nie był tak uprosz­

czony i przygnębiający jak R. Hofstadter pragnąłby, byśmy uważali. To właśnie zaufanie do człowieka skłoniło ich do ustanowienia ustroju re­

prezentacyjnego, a jego brak do wprowadzenia systemu hamulców. Być może, iż w trakcie oceny charakteru jednostki przechyliła się na jej nie­

korzyść. Ale czy był to hobbesowski pesymizm, czy trzeźwy realizm?88.

Ten problem autor pozostawia bez odpowiedzi.

Podejmuje go jednak S.K. Padover, utrzymując nie bez podstaw, że to właśnie Thomasowi Hobbesowi Amerykanie zawdzięczają swój system hamulców jako oparty ną braku zaufania do istoty człowieczej89. W świe­

tle poprzednich rozważań pogląd ten nie jest wszak w pełni przekony­

wający. Do przekonania bardziej natomiast trafia opinia sędziego Frank­

fu r t e r z powoływanej już sprawy Youngstown Sheet & Tube Co. v.

Sawyer, iż „Ojcowie Konstytucji” bynajmniej „nie żyw ili iluzji co do tego, że nasi ludzie są biologicznie, psychologicznie czy socjologicznie wolni od niebezpieczeństw, jakie niesie ze sobą skoncentrowana wła­

dza” 90. Stąd też w przeciwieństwie do innych nacji ugruntowali przeko­

85 V .L . P a r r i n g t o n : Główne..., s. 339, 428; R. H o f s t a d t e r : The A m e ­ rican..., s. 5.

86 C.L. B e c k e r : The H ea ven ly City of the E ig h teen th -C en tu ry Philosophers.

N e w H aven 1961 (1932), s. 102; A .S . M i l l e r : A n Inquiry..., s. 589; Builders...

[Eds. F. F r e i d e 1, N . P o l l a c k ] , s. ДОЗ.

87 The Federalist..., N o. 76, s. 495.

88 P. E i d e 1 b e r g: The Philosophy..., s. 7.

89 S.K. P a d o v e r : The Genius..., s. 5.

90 V id e E. H. L e v i : Some..., s. 374.

nanie, że nie istnieje żadna jednostka — zwłaszcza w postaci przysłowio­

wego męża opatrznościowego — grupa lub instytucja, która byłaby nie­

czuła na pokusy wynikłe z faktu sprawowania władzy i zdolna do bez­

interesownego rządzenia państwem. Tak właśnie narodziła się amerykań- ska tradycja, iż z uwagi na wrodzoną inklinację człowieka do despotyzmu nikomu nie można powierzyć władzy nie zabezpieczonej systemem ha­

mulców91. John Adams twierdził, że mimo wszystko jednostka jest nie tyle zdeprawowana, ile chwiejna i pełna silnych namiętności. W związku z tym nie jest rzeczą bezpieczną ufać jakiemukolwiek ciału sprawującemu władzę. Przekonanie to wyznawał również Thomas Jefferson, chociaż na­

leżał on do tej garstki spośród panteonu zajmujących nas mężów, która odkryła w przeciętnym człowieku istotę życzliwą i rozumną. Niemniej i on był zdania, „by uzyskać dobry i bezpieczny aparat państwowy nie wolno go w całości powierzyć jednostce, ale trzeba go podzielić między wielu, przydzielając każdemu dokładnie te funkcje, które ów kompe­

tentny jest spełniać” 92. . Według sumarycznej oceny W. Osiatyńskiego istota ludzka z natury swej była dla Jeffersona dobra, dla Madisona w równej części i dobra, i zła, zaś dla Adamsa i Hamiltona bardziej zła niż dobra93.

7.3.

Conditio sine qua non rozwikłania omówionej wyżej kon­

trowersji stanowi zachowanie ostrożności i rezerwy w podejściu' do przy­

toczonych enuncjacji twórców filadelfijskiego dzieła. Jak bowiem uczy doświadczenie, utwory pisarzy politycznych, którzy dostąpili później zaszczytu awansowania do rangi mężów stanu, obfitują najczęściej w we­

wnętrzne sprzeczności. Jest to efekt zazwyczaj wielkiej objętości takich dzieł, choć przede wszystkim profesji ich autorów. Polityk miewa zwykle zróżnicowany stosunek do określonej kwestii — dzisiejsza aprobata może zostać zastąpiona jutrzejszą dezaprobatą i na odwrót. W rezultacie na podstawie twórczości myślicieli parających się polityką można i atako­

wać, i bronić identycznych stanowisk, chroniąc się za dymną zasłoną stosownych cytatów, i to niekoniecznie wyrwanych z kontekstu. Nie po­

zostaje zatem nic innego jak wczucie się nie w literę pism przywódców politycznych, ale w ich ducha, gdyż — co więcej — nigdy nie należy traktować dosłownie oświadczeń polityka w przeciwieństwie do tw ier­

dzeń uczonego.

Całokształt wypowiedzi twórców Konstytucji in grem io uprawnia mnie, jak sądzę, do wysunięcia tezy, iż naturę ludzką pojmowali oni jako amalgamat dobra i zła. Ocena ta była najzupełniej prawidłowa. W tej

91 J. B u r n h a m : Congress..., s^39.

92 M .P . S h a r p : The Classical..., s. 400; S.K. P a d o v e r : The Genius..., s. 49; V .L . P a r r i n g t o n : Główne..., s. 444; S. P e r s o n s : American..., s. 134;

T h e Living... [Ed. J. D e w e y ] , s. 42.

83 W. O s i a t y ń s k i : Ewolucja..., s. 158; A . K o c h : Power..., s. 106.

dziedzinie także mniej wykształceni członkowie Konwencji Konstytucyj­

nej posiadali rozległą wiedzę, kompensując nią sobie braki w znajomości brytyjskiego konstytucjonalizmu, doktryn polityczno-prawnych i filozofii.

Wspomniana diagnoza nie wypływała z hobbesowskiego pesymizmu, lecz z realistycznego spojrzenia na otaczającą ich rzeczywistość. The F ounding Fathers byliby ludźmi niesłychanie zaślepionymi, gdyby wbrew oczywi­

stym faktom uważali, że każdy człowiek jest zezwierzęconą kreaturą powodowaną wyłącznie samolubstwem. E x adverso^ wykazaliby karygod­

ną naiwność, gdyby uwierzyli, iż niebiosa obdarzyły swe stworzenia iście anielskimi przymiotami serca i umysłu. A ponieważ byli ludźmi złotego środka, dlatego naturę człowieczą uznali po prostu za twór niedoskonały.

Naturę tę przecież — według słów Alexandra Pope’a, cytowanego przez Adamsa — równocześnie czcimy i .pogardzamy nią94. Słuszny jest w ięc pogląd M. Kammena, że w tej materii delegaci na Konwencję byli opty­

mistami i pesymistami zarazem95. Zaufanie do jednostki, a zarazem jego brak przebijają wyraźnie z poniższych słów autora Dek laracji N ie p o d le ­ głości: „To ostrożność, a nie zaufanie dyktuje literę Konstytucji mającą wiązać tych, którym zobowiązana jest powierzyć władzę. Nasza Konstytu­

cja odpowiednio ustaliła granice, do których sięgnie nasze zaufanie, lecz.

nie dalej. Niech w sprawach władzy nie słyszy się więcej o zaufaniu da człowieka, ale uchrońmy go od szkody, wiążąc go łańcuchami Konsty­

tucji” 96.

Twórcy rzeczonych okowów, zdając sobie sprawę, iż w określonym przedziale czasowym nie wszystkie problemy polityczne, społeczne i go­

spodarcze mogą się doczekać rozwiązania, świadomie nie budowali ideal­

nego modelu ustrojowego, lecz system optymalny w ówczesnych warun­

kach. System ufundowany na przeciwstawieniu jednych ambicji — dru­

gim. Jako realiści wiedzieli, że cnota nie jest dostatecznym hamulcem dla występku. Ewangeliczne „bochenki chleba i ryby muszą przekupić demagogów” — grzmiał w Filadelfii Gouverneur Morris — a „ludzkie wady tak jak są, muszą zostać skierowane przeciw sobie samym; jeden interes powinien być przeciwny innemu” 97. Kamieniem węgielnym po­

wyższego modelu stało się niewątpliwie trafne założenie Edmunda Bur- ke’a, iż każdy system polityczny zakładający istnienie „nadludzkich bądź heroicznych cnót może jedynie zaowocować występkiem i rozkładem” 98.

94 V id e J. A d a m s : A Defence..., s. 135. Pope nap isał m ianowicie, że:

„O f hum an nature, w it her w orst m ay write, W e all revere it in our ow n despite”.

95 M. K a m m e n : People..., s. 166.

96 V id e: W . K a g i : Zu r Entstehung..., s. 248; R. B e r g e r : Congress..., s. 13.

37 V id e The Records... [Ed. M . F a r r a n d ] , V ol. 1, s. 512, 513; W .S . C a r p e n ­ t e r : The Separation..., s 42; S.K. P a d о v e r: Th e Genius..., s. 100; S. P e r s o n s : American..., s. 133; R. H o f s t a d t e r : The American..., s. 7.

98 V id e J. B u r n h a m : Congress.., s. 19,-20.

Kończąc ten wątek rozważań, pragnąłbym zamknąć go spostrzeżeniem, -ze z dwojga złego, tzn. nadmiernej ufności albo zbyt daleko posuniętego braku zaufania zarówno co do intencji przywódców politycznych, jak i postawy obywateli, mniejszym pozostaje to drugie. Wszystko wskazuje na to, iż dla amerykańskich luminarzy „Wieku Światła” maksyma ta stała się drogowskazem. -Ten zaś mógł być zwrócony w stronę tylko jednego kierunku postępowania -— konstytucjonalizacji zasady podziału

władzy i systemu hamulców.