I JEJ ODZWIERCIEDLENIE W FEDERALNEJ USTAWIE
2. Funkcje i kompetencje organów
2.1.
Największych trudności teoretycznych w sferze problem atyki podziału w ładzy przysparza definiowanie funkcji państwa, czyli tradycyjnych „w ład z” . Mimo to ustrojodawcy amerykańscy zbytnio się nimi nie przejm owali. Konstytuanty stanowe arbitralnie p rzydzielały różne kompetencje poszczególnym organom, które to uprawnienia dopiero w ted y nabierały odnośnego charakteru. I tak, jeśli legislatury
dokony-3? T h e R ecord s... [Ed. M . F a r r a n d ] , V ol. I, s. 387— 389; Vol. II, s. 283, 284,.
380— 382; F.W . O ’B r i e n : T h e E x e c u tiv e ..., s. 213— 215; G.W. C a r e y : Separation...
s. 117; Ed. G.A. Peek: T h e P olitica l..., s. 171.
38 T h e R ecord s... [Ed. M. F a r r a n d ] , V ol. 1, s. 386— 388, 514; Vol. 2, s. 286,.
289, 290, 490, 491.
F U N K C J E I K O M P E TE N C JE O R G A N Ó W
4---189
w a ły nominacji na różne stanowiska bądź udzielały rozwodów, to kom
petencje te uważano za prawodawcze39, jakkolw iek pierwsze uprawnienie jest par excellence natury wykonawczej, a drugie sądowniczej. Podobnie tw órcy federalnej ustawy zasadniczej, miast zagłębić się w gąszcz teore
tycznych niuansów, oszczędzali intelekt i energię na poczet zaciętych sporów i polemik dotyczących zagadnień szczegółowych. Stąd nieco za
skakująca, lecz trafna teza J.P. Roche’a, że z historycznego punktu w i
dzenia zasada rozdziału wkroczyła do amerykańskiego konstytucjonaliz
mu raczej pod postacią prostego faktycznego rozdzielenia organów pań
stwowych, niż w form ie subtelnego usiłowania zróżnicowania organów pod kątem funkcjonalnym 40.
Rzeczywiście, w protokołach K onw encji nie sposób natrafić choćby na najm niejszy trop wiodący do abstrakcyjnego określenia w ład zy pra
wodawczej. P rób y tego rodzaju można jednak uświadczyć na łamach Th e Federalist. W przekonaniu Alexandra Hamiltona „istotą w ładzy prawodawczej jest uchwalanie praw albo, mówiąc inaczej, ustalanie reguł dla normowania życia społeczeństwa” , wskutek czego „regulow ane są prawa i obowiązki obyw ateli” . D efinicja ta została prawdopodobnie za
pożyczona od Sir Blackstone’a. Cytow any autor w yodrębnił także władzę prawodawczą od w ładzy stanowienia praw, ale nie sprecyzował tkwiącej m iędzy nimi różnicy41. James Madison z kolei starał się bliżej określić
’władzę prawodawczą poprzez enumerację głównych nurtów działalności legislatyw y. Pisał w związku z tym, że parlament „tw o rzy uirząd, ustala jego kompetencje, reguluje długość kadencji i wyznacza wysokość w y
nagrodzenia. Uczyniw szy to, władza prawodawcza ustaje” 42. Sumarycznie rzecz można, że dla „O jców K on stytu cji” władza ta oznaczała przede wszystkim możność normowania zachowania jednostki. Niem niej pojęcie to rozciągano również na takie materie, jak nakładanie podatków, przy
znawanie rządowi funduszy przez parlament, określanie wysokości w y datków, ustanawianie urzędów, wypowiadanie w o jn y i zawieranie trak
tatów. Zajmujących nas m ężów stanu d zieliły wszak pewne rozbieżności stanowisk, co do zakresu przedm iotowego funkcji prawodawczej. G w oli ilustracji, jeśli w opinii Madisona i W ilsona w ypowiadanie w o jn y i za
w ieranie traktatów m iały charakter prawodawczy, to dla Hamiltona, wpatrzonego w prerogatyw y Korony, b yły w ykonaw czej natury itp.
W arto nadmienić, iż na tle tego zagadnienia można zauważyć znaczące różnice w poglądach pomiędzy amerykańskimi a europejskimi m yślicie
lami politycznymi. A d exem p lu m , Locke i de Montesquieu prowadzenie
39 C.P. P a t t e r s o n : T h e C on stitu tion a l..., s. 88, 89.
40 J.P. R o c h e : D istribu tion ..., s. 305.
41 T h e Federalist..., No. 33, 75, s. 199, 486; R.C. M o u l t o n : S ep aration ..., s. 410.
42 L. F i s h e r : P resid en t..., s. 25; R.C. M o u l t o n : S ep aration ..., s. 311.
polityk i zagranicznej państwa włącznie z prawem wypowiadania w o jn y oddawali w ręce egzekutywy, a jeśli chodzi o prawo nakładania i ściąga
nia podatków, to zdawali skłaniać się ku wykonawczem u charakterowi tej kom petencji43.
Opinie The F ounding Fathers uległy naturalnie przełożeniu na język Konstytucji, mimo że dokument ten nie definiuje pojęcia w ładzy praw o
dawczej, analogicznie jak w ykonaw czej i sądowniczej. W art. 1 § i posta
nowiono, że „wszystkie kompetencje ustawodawcze tu przyznane p rzy
sługują Kongresowi Stanów Zjednoczonych a w art. I § 8 upraw
nienia te wym ieniono w 18 punktach. Z istotniejszych trzeba w yliczyć prawo nakładania podatków w celu zapewnienia wspólnej obrony i ogól
nego dobrobytu USA, zaciągania pożyczek, regulowania obrotu z zagra
nicą i m iędzy stanami, emitowania środków płatniczych, tworzenia sądów niższych w stosunku do Sądu Najwyższego, wypowiadania wojny, w y stawiania i utrzym ywania sił zbrojnych, stosowania środków dla zapew
nienia wykonywania ustaw federalnych itd. Jednocześnie w art. I II § 2 Kongresowi nadano prawo określania właściwości apelacyjnej Sądu Najwyższego, w art. IV § 3 prawo rozporządzania terytoriam i i w art. V
prawo proponowania poprawek do Konstytucji.
Nasuwa się w obec tego pytanie, czy Konstytucja powierza K ongre
sowi całą w ładzę ustawodawczą, czy też ogranicza ją wyłącznie do uprawnień wym ienionych e x p licite. N iew ątpliw ie czyni go ona jedynym organem ustawodawczym spośród organów federalnych, natomiast całą władzę ustawodawczą w państwie dzieli m iędzy Kongres i parlam enty stanowe. Nacisk został położony wszakże na Kongres, zw ażyw szy iż art. I § 8 kończy się w yjątk ow o ważną klauzulą przyznającą temu orga
nowi prawo „w ydaw ania wszelkich aktów prawnych, które okażą się potrzebne i właściwe ( necessary and p ro p e r) do wykonywania kompe
tencji wym ienionych pow yżej, oraz wszystkich innych przyznanych przez tę Konstytucję władzom Stanów Zjednoczonych albo jakiem ukolwiek ich organowi lub funkcjonariuszowi” . Klauzula ta otw iera pole do w y bitnie rozszerzającej interpretacji uprawnień federalnej legislatury.
Pow staje również drugie pytanie, a m ianowicie — czy w m yśl K on stytucji cała władza ustawodawcza należy do Kongresu, czy — patrząc z odw rotnej perspektyw y — wszystkie jego kompetencje mają charakter ustawodawczy. Obie te w ykładnie b yły b y jednak nieprecyzyjne. Problem, ten jest bardzo złożony, a chcąc go rozwiązać w sposób w pełni satys
fakcjonujący, należałoby przeprowadzić dogłębną analizę odnośnej prak
ty k i konstytucyjnej, na co nie pozwalają ani ramy, ani objętość n iniej
43 R .C . M o u l t o n : Separation..., s. 299— 315; R. S c i g l i a n o : T h e Sup rem e..., s. 3; J.K. J a v i t s : W h o..., s. 13, 14; A. В e s t o r : Separation ..., s. 576; L. K a ń s k i : K o m p e t e n c je K o n g r e s u w za k resie k szta łtow a n ia p o lity k i z a g ra n ic z n e j Stanóur Z je d n o c z o n y c h A m e r y k i. S tu d iu m p r a w n o -k o n s t y tu c y jn e . Poznań 1982, s. 21— 23.
szego studium. Tym niem niej można wskazać, że rezulatem wspomnianej analizy byłoby twierdzenie, iż głów nym piastunem w ładzy ustawodaw
czej jest Kongres, zaś podstawowym nurtem jego działalności obok kon
troli prezydentury pozostaje stanowienie prawa. Identyczne dwa pytania w yłaniają się p rzy art. 1 § 1, przewidującym że „w ładzę wykonawczą sprawuje Prezydent Stanów Zjednoczonych A m ery k i” i art. I II § 1 stwierdzającym, iż „w ładzę sądowniczą Stanów Zjednoczonych sprawuje Sąd N a jw yższy Stanów Zjednoczonych oraz takie sądy niższe, jakie z biegiem czasu Kongres ustanowi i utw orzy” . W ym agają też one iden
tycznej odpowiedzi44. Madison orzekł, że przytoczone tu norm y wyrażają generalną delegację w ładzy prawodawczej na rzecz Kongresu, w ykon aw czej na rzecz Prezydenta i sądowniczej na rzecz Sądu Najwyższego,
natomiast zawarte w Konstytucji uprawnienia szczegółowe te ogólne przepisy „w yjaśniają i określają” . I chociaż później zmienił zdanie pi
sząc, że konstytucyjne kompetencje szczegółowe w yczerpują treść zacy
towanych norm ogólnych, to jednak z punktu widzenia potrzeb współ
czesności należy się stanowczo opowiedzieć za pierwszą jego interpreta
cją. Tym bardziej, iż podczas K on w en cji w ypow iedział się za taksatyw- nym wyliczeniem uprawnień Kongresu tylko przez wzgląd na zasadę federalizmu, żywiąc równocześnie spore wątpliwości co do praktyczności tego rozwiązania. W ilson natomiast był przeciw ny w szelkiej enumeracji45.
K orzystając z okazji podkreślmy, że koncepcja „zm ieszania” kompetencji dotknęła w największym stopniu właśnie uprawnień natury prawodaw
czej.
2.2. W okół egzegezy pojęcia „w ładza w ykonaw cza” rozgorza
ły poważne spory. Term in ten, spośród trzech tu rozpatrywanych, naj
trudniej wtłoczyć w sztywne ram y definicji, a obrazująca ten fakt utarta w późniejszej nauce niem ieckiej paremia: „W as man nicht definie- ren kann, dass sieht man ais Verw altung an” zdawała się być ustrojo- dawcom amerykańskim jakby znana46. Z najbardziej zwężającą interpre
tacją tej naziwy wystąpił Roger Sherman, w którego przekonaniu „m agi- atratura wykonawcza to nic w ięcej niż instytucja realizująca wolę legisla tyw y” . Akceptacja tego stanowiska oznaczałaby siłą rzeczy ubez
własnowolnienie egzekutyw y. Znacznie bardziej realistyczne rozumienie w ładzy wykonaw czej w ykazał Alexander Hamilton, definiując ją jako
44 W. S o k o l e w i c z : P r e z y d e n t u r a i a d m in istra cja . W : In s ty tu c je ... [Red.
W. S o k o l e w i c z ] , s. 284, 285; W .W . C r o s s k e y ; Politics..., V ol. 1, s. 379—
— 381; E.S. C o r w i n : T h e P resid e n t..., s. 4; E.S. C o r w i n , L.W . K o e n i g : T h e P re sid e n cy..., s. 2, 3; T h e P o w e r o f P r e s id e n c y . C o n c e p ts and C o n t r o v e r s y . Ed.
R.S. H i r s c h f i e l d . Chicago 1973, s. 2.
45 T h e R ecord s... [Ed. M . F a r r a n d ] , V o l. 1, s. 53, 60; T h e Federalist...^
No. 44, s. 268, 269; R.C. M o u l t o n : Separation ..., s. 321; E. H. L e v i : Som e...
s. 377; R. S c i g l i a n o : T h e S up rem e..., s. 6.
46 V id e u w a gi H am iltona w T h e F ederalist..., No. 67, s. 436.
działalność polegającą na wykonywaniu ustaw, prowadzeniu polityki zagranicznej, opracowywaniu budżetu, wydatkowaniu funduszy państwo
w ych zgodnie z wcześniejszym upoważnieniem parlamentu, rekrutacji sił zbrojnych, kierowaniu operacjami wojennym i oraz skupianiu sił całego kraju tak do wykonywania ustaw, jak i wspólnej obrony. Z ela
styczną wykładnią wystąpił James Madison proponując, b y wyposażyć rząd w kompetencje do wcielania w życie federalnych aktów prawnych, mianowania urzędników i kontrolowania ich pracy oraz wykonywania wszystkich innych uprawnień, jakie od czasu do czasu legislatura może mu powierzyć. James W ilson zaś za ściśle wykonawcze kompetencje uznał jedynie realizację praw i obsadzanie stanowisk państwowych47.
N ajciekaw szy pogląd w tej m aterii reprezentował Thomas Jefferson, który także w ypow iedział się za upoważnieniem parlamentu do delego
wania pewnych uprawnień na rzecz rządu. W projekcie ustawy zasad
niczej V irgin ii z 1776 r. lansował tezę, iż gubernator winien posiadać te same kompetencje, którym i dotychczas cieszyła. się Korona z zastrzeże
niem, że mają go obowiązywać akty prawne legislatury. Skoncentrował się wszakże na negatywnym aspekcie określenia w ładzy wykonawczej, enumeratywnie w yliczając uprawnienia nie wchodzące w je j zakres.
W 1783 r. zm odyfikow ał jednak swe stanowisko, konstatując w aneksie do U w a g o stanie V irg in ia, że gubernatorowi nie należy przyznawać uprawnień posiadanych w okresie kolonialnym, gdyż p rerogatyw y K o ron y nie mogą tu stanowić odpowiedniego wzorca do naśladowania;
stanowisko to poparł później Wilson. „D a jm y mu tylko te uprawnienia, które są niezbędne do wykonywania ustaw i do zarządzania organami państwowymi, a które z natury swej nie są ani prawodawczymi, ani sądowniczymi. Zastosowanie tej idei musi wszak zostać pozostawione rozum owi” 48. Z powyższego wynika, iż autor D eklaracji Niepodległości dostrzegł w obrębie funkcji w ykonaw czej przede wszystkim dwa jej człony — urzeczywistnianie aktów legisla tyw y i kompetencje ó charak
terze dyskrecjonalnym. Takie ujęcie problemu stanowiło poważny krok naprzód w teorii prawa konstytucyjnego, gdyż d efinityw nie zrywało z odnośną tradycyjną doktryną brytyjską. Doktryna ta zakładała, że z formalnego punktu widzenia źródłem wszelkiego prawodawstwa i sprawiedliwości jest nionarcha, natomiast Parlam ent i sądy pozostają jego organami doradczymi, wykonującym i swe funkcje w jego imieniu.
47 T h e Records..., [Ed. M. F a r r a n d ] , V ol. l, s. 65, 66; R. S c i g l i a n o : T h e S u p rem e..., s. 3, 4; T h e F ed era list..., No. 75, s. 486; C.P. P a t t e r s o n : T h e C o n stitutional..., s. 92, 93; P. E i d e l b e r g : T h e P h ilosop h y..., s. 192; R.C. M o u l t o n : Separation..., s. 291, 300; J. B u r n h a m : C ongress..., s. 97; H. K n u s t : M o n t e s quieu..., s. 131; F.W. O ’B r i e n : T h e E x e c u tive ..., s. 209.
48 V id e C. P a t t e r s o n : T h e C on stitu tion a l..., s. 90; R.C. M oulton: S e p a ra tion..., s. 292— 296; T h e R ecord s... [Ed. M. F a r r a n d ] , V ol. 1, s. 65, 66; L. F i s h e r : T h e E fficien cy..., s. 122.
Naturalnie, w obliczu faktycznej przew agi politycznej Parlamentu nad Koroną oraz realizacji zasady niezawisłości sędziowskiej, praktyka ustro
jo w a była całkowicie odmienna, tym niem niej ów fakt nie odbiera tezie Jeffersona miana nowatorskiej.
Stosownie do tych założeń członkowie K on w en cji K onstytucyjnej zgodnie zdecydowali pow ierzyć Prezydentow i w ykonyw anie aktów K on gresu, a zwłaszcza ustaw — stąd art. II § 3 głosi, iż „P rezyd en t zapewnia ścisłe w ykonyw anie ustaw” — oraz sprawowanie naczelnego dowództwa sił zbrojnych i m ilicji poszczególnych stanów, gdy zastanie powołana do służby czynnej Stanów Zjednoczonych (art. I I § 2). N ie wahano się rów nież przyznać Prezydentow i prawa łaski (art. I I § 2), jakkolw iek po
w stały różnice zdań na temat przestępstw, jakie miało ono obejmować.
Jednomyślność w przypadku tych prerogatyw — jeśli pominąć sprzeciw G eorge’a Masona co do dwóch ostatnich — bynajm niej nie zapobiegła zaistnieniu istotnych kontrow ersji co do innych kwestii, nie mówiąc już 0 sporach dotyczących niuansów. Tak np., jeśli W ilson zaliczał upraw
nienia nominacyjne do uprawnień dyskrecjonalnych egzekutywy, to M a
dison wiązał je z realizowaniem ustaw43. Co się ty czy podmiotu, który miałby tą prerogatywą dysponować, to jedni zalecali przyznanie je j prezydenturze, podczas gdy drudzy wysunęli projekt utworzenia kilku
osobowej rady, która posiadałaby monopol na wszelkie nominacje: nie
którzy zaś delegaci optowali za mianowaniem sędziów i ambasadorów przez Senat. Wspomniany projekt w yw ołał ostrą k rytyk ę Hamiltona 1 Morrisa, którzy wskazywali, że rada ta wskutek tajności postępowania b yłaby ciałem w yjątkow o skłonnym do in tryg i kierow ałaby się w yłącz
nie osobistymi zobowiązaniami. G dyby je j skład zmieniał się rzadko, w te d y w wyniku ewentualnego faw oryzow ania kilku rodzin m ogłaby powstać
w Unii arystokracja bądź oligarchia, jeśli zaś często, wówczas polityka nominacyjna byłaby niestabilna. Organ ten byłby poza tym znacznie bardziej podatny na naciski Prezydenta niż Senat. Dlatego też prawo obsadzania urzędów trzeba koniecznie pow ierzyć Prezydentow i, jako że posiada on lepszą znajomość k w alifikacji potrzebnych do objęcia danej funkcji, większe poczucie odpowiedzialności za desygnowanie konkretnej osoby oraz znacznie szerszą swobodę podejmowania decyzji personalnych, w przeciwieństwie do chwiejnego, rozdartego m iędzy fakcje oraz pełnego in tryg i zakulisowych machinacji Kongresu50.
Spierano się także, komu zlecić zawieranie traktatów. Madison, Charles Pinckney i Sherman proponowali poruczyć je Senatowi, gdyż
49 T h e F e d e r a l i s t .No. 74, s. 481— 484; R.C. M o u l t o n : Separation..., s. 299—
— 307; L. F i s h e r : P re sid e n t..., s. 25; A. B e s t o r : Separation..., s. 532, 533; C.P.
P a t t e r s o n : T h e C on stitu tion a l..., s. 92; M .P. S h a r p : T h e Classical..., s. 429.
50 T h e Federalist..., No. 76, 77, s. 492, 493, 499— 501; T h e R ecord s... [Ed. M . T a r r a n d], Vol. 2, s. 183, 336, 538; Vol. 3, s. 599.
w opinii tego ostatniego organ ten gw arantował zachowanie dyskrecji w odróżnieniu od całego Kongresu. Ze stanowiskiem tym podjęli pole
mikę John F. M ercer i Mason, sięgając du cokolwiek dziwacznego argu
mentu, iż Senat może dokonać rozbioru kraju. Natomiast W ilson i Tho
mas Fitzsimons domagali się powierzenia tej kom petencji obu izbom łącznie, m otywując swój wniosek nieuniknionym oddziaływaniem trak
tatów na prawo wewnętrzne. W edług M.J.C. V ile ’a sposób podejścia filadelfijskiego forum do tej materii, z jedn ej strony zdradza potrakto
wanie je j w kategoriach hamulców, z drugiej zaś w ygląda na kompromis będący efektem niezdecydowania, czy zawieranie traktatów to uprawnie
nie natury prawodawczej czy w ykonaw czej51. Swoją drogą, wahanie to było całkiem zrozumiałe, skoro analizowane zagadnienia budzą wątpli
wości także i dziś. Ad, exevip lu m , jeżeli veto egzeku tyw y — zdaniem T.M. C ooley’a i J.P. Roche’a — pozostaje kompetencją o charakterze prawodawczym, to w mniemaniu G. Marshalla posiada ono raczej cha
rakter w ykon aw czy52.
M im o znacznych rozbieżności w poglądach „O jcow ie K on stytucji”
potrafili znaleźć drogę pośrednią, oparłszy się sile przyciągania obu biegunów skrajności. Postanowiono, że prawo obsadzania urzędów otrzy
ma Prezydent, ale nominacje na najważniejsze stanowiska — w tym sędziów Sądu Najwyższego, ambasadorów, konsulów i sekretarzy depar
tamentów —- będą podlegać zatwierdzeniu przez Senat. Konstytucja używa tu (art. I I § 2) formuły, iż na stanowiska te Prezydent „wyznacza,, a za radą i zgodą Senatu m ianuje” . Wspomniana „rada i zgoda” (th e advice and consent) winna być udzielona większością 2/3 obecnych sena
torów. Zauważm y na marginesie, że ta tradycyjnie stosowana w konsty
tucjonalizmie angielskim formuła (od 1685 r.) zakłada dyskusję nad tym i sprawami. W rezultacie nominacja odbywa się w trzech fazach: a) w y znaczenie kandydata przez Prezydenta (nom in ation); b) zatwierdzenie przez Senat (con firm ation); с) mianowanie i wprowadzenie na urząd przez Prezydenta (com m issioning). Dzięki temu, argumentował Gouverneur Morris, ze względu na udział Prezydenta decyzje personalne będą odpo
wiedzialne, a uwagi na partycypację Senatu — optymalne i bezpieczne.
Identycznie rozwiązano problem traktatów. Takie postawienie spra
w y Hamilton uzasadniał zarówno charakterem prawnym umów tego rodzaju, jak i specyficzną procedurą ich zawierania. Czynność ta nie jest bowiem natury wykonawczej, ponieważ nie polega na wykonywaniu ustaw, ani też prawodawczej, gdyż nie sprowadza się do ich tworzenia.
51 M.J.C. V i l e: C on stitu tion a lism ..., s. 156; T h e R ecords..., [Ed. M . F a r - г a n d], V ol. 2, s. 183, 287, 298, 538, 540; V ol. 3, s. 509; A . В e s t о r: S e p a ra tio n....
s. 635— 638.
52 J.P. R o c h e : D istribu tion ..., s. 305; G. M a r s h a l l : C on stitu tion a l..., s. 103,:
Т. M. C o o l e y : T h e G e n e r a l P r in c ip le s o f C o n s titu tio n a l L a w in the U n ite d Staten o f A m e r ic a . Boston 1898 (1880), s. 51.
N ajbardziej predestynowanym podmiotem do ich zawierania pozostaje egzekutywa dzięki szybkiemu podejmowaniu decyzji i nieodzownej dys
krecji. Jednakże doniosłość polityczna traktatów oraz fakt w yw ieran ia przez nie w p ływ u na prawo w ew nętrzne skłaniają do włączenia do tego procesu legislatyw y. Pow ierzenie tej kom petencji samemu P rezyd en tow i byłoby niebezpieczne, jako że m ógłby on zostać przekupiony przez, zagranicznego kontrahenta. Senat z kolei nie budziłby należnego respektu u układającej się strony, a jego decyzje m ogłyby być w ynikiem zm owy.
Natomiast Izba Reprezentantów w ogóle nie może wchodzić tu w rachubę jako ciało zbyt liczne, chw iejne i zmienne. W ostatecznym rachunku tylko łączne zawieranie traktatów przez Prezydenta i Senat elim inuje wszystkie potencjalne zagrożenia dla interesu państwa53.
Właściwość zatwierdzająca izb y w yższej nadała jej, według k ryty cz
nej oceny Jamesa Wilsona, mieszany charakter — praw odaw czo-w yko
nawczy, co przeciw nicy K onstytucji niezwłocznie uznali za „niew łaści
w e i niebezpieczne zmieszanie kompe'tencji aparatu państwowego” . W ą t
pliwości na tym tle powstały także w obozie je j zwolenników. John Adams sprzeciwiał się takiemu połączeniu uprawnień Prezydenta i Sena
tu, chociaż zastrzeżenia swe m otyw ow ał w yp ływ a jącym stąd zm niejsze
niem odpowiedzialności egzekutyw y. George Mason oświadczył zaś, że na skutek połączenia kom petencji Konstytucja uczyniła Prezydenta i Se
nat „m ężem ” i „żoną” , p rzy czym owocem tego mariażu może być je d yn ie tyrania, bowiem w efekcie naruszenia rów now agi pom iędzy tym i organa
m i jeden z nich uzyska zb yt duży w p ływ na drugi. W odpowiedzi G ou- vem eu r M orris zauważył, iż krytykowana norma nie stwarza żadnego zagrożenia dla wolnościowego ustroju kraju właśnie ze względu na wspólne w ykonyw anie tak istotnych uprawnień nominacyjno-traktato- w ych przez egzekutyw ę i izbę w yższą legislatyw y. Podobnie A lexan der Hamilton, ustosunkowując się do obiekcji Masona replikował, że są one bezprzedmiotowe, gdyż dzięki wspólnemu realizowaniu tych uprawnień Prezydent i Senat będą się wzajem nie ograniczać i hamować, co z g ó ry wyklucza w ytw orzenie się przew agi któregokolw iek54.
53 T h e R ecord s... [Ed. M . F а г r a n d], V ol. 2, s. 495, 498, 499, 523, 524, 537, 538;
T h e F ederalist..., No. 75, 76, s. 485—496.
54 T h e F ederalist..., No. 64, 77, s. 416— 120, 497— 499; T h e A n tife d e ra lis t...
[Ed. M . B o r d e n ] , s. 135, G.S. W o o d : T h e C rea tion ..., s. 548; M .P. S h a r p : T h e Classical..., s. 425', 426, 428; J. B u r n h a m : C on g ress..., s. 94; L . F i s h e r: T h e E ffic ie n cy ..., s. 127, 130; A . B e s t or : Separation ..., s. 539— 542, 621, 664, 665.
M im o to James W ilson ośw iadczył w trakcie obrad co następuje: „R óżn e działy pow in n y być niezależne od siebie, tym czasem zostały one połączone i zm ieszane w Senacie. Senat może sprawować kom petencje tak legislacyjne, jak wykonawcza- i sądownicze. Z aw ieran ie traktatów to kom petencja praw odaw cza, a m ianow anie
urzędników w ykonaw cza, bow iem nom inacje w in n y należeć tylk o do egzek u tyw y.
Procedura im p e a c h m e n t z k olei to u praw nienie sądownicze. Jeśli w ięc n ie jest ta arystokracja, to ja nie w iem co to jest” — vid e T h e R ecord s... [Ed. M. F a . ti
r a n d], Vol. 2, 522, 523, 530.
Kom prom isowy charakter nosi również sposób regulacji kwestii pro
wadzenia działań wojennych, której naturę także niełatwo przyszło sprecyzować. Pinckney zażądał przyznania prawa wypowiadania w ojn y Senatowi, ponieważ uważał, iż obowiązująca w Izbie Reprezentantów procedura byłaby zbyt przewlekła. Pierce Butler życzył sobie, b y prawo to posiadł Prezydent, co w yw ołało kategoryczny sprzeciw większości, która orzekła, że wówczas „egzekutyw a stałaby się monarchią najgor
szego rodzaju” . W tedy Madison wystąpił z wnioskiem, b y Kongres o trzy
mał prawo wypowiadania wojny, a Prezydent odpierania nagłych ataków na Unię. Ostatecznie przychylono się do tej propozycji, jakkolw iek nie brakło głosów, iż tym sposobem Prezydent stanie się uzurpatorem, ponieważ będzie m ógł narzucić prawo „ostrzem bagnetu” . Odnotujmy p rzy tej okazji, że w przeciwieństwie do brytyjsk iej doktryny ustrojo
w e j i odpowiadających je j koncepcji Sir W illiam a Blackstone’a, uczestnicy obrad w State House w yp ow ied zieli się przeciw powierzeniu egzekutywie kom petencji wystawiania i utrzym ywania sił zbrojnych, jako że doszli do wniosku, iż ma ona charakter praw odaw czy55.
Z pozostałych kom petencji nie stanowiących hamulców Prezydent został wyposażony w prawo przyjm ow ania przedstawicieli dyplom atycz
nych innych państw; zw oływ ania w razie nadzwyczajnych okolicz
ności jednej lub obu izb Kongresu; a w przypadku, gdy izby nie mogą uzgodnić czasu odroczenia obrad, odroczenia ich na czas, jaki uzna za stosowny (art. II § 3). Równocześnie nałożono nań obowiązek kierowania do Kongresu „od czasu do czasu” orędzi o stanie państwa i przedstawia
nia w nich do rozważenia środków, które uważa za „potrzebne i właści
w e ” (art. II § 3). Niem niej jednak obowiązek ten jest bardzo pomocny Prezydentow i, gdyż może on w ten sposób w pływ ać na kierunek prac legislacyjnych Kongresu.
W literaturze przedmiotu istnieje zadawniona kontrowersja na te
m at prawzoru prezydencjalnych prerogatyw. Jedni badacze (m.in. E.S.
Corw in) w brew jednoznacznym wypowiedziom Jeffersona i Wilsona uwa
żają, że T he F ounding Fathers p rzy kreowaniu prezydentury w poważ
nej m ierze odtw orzyli prerogatyw y Jerzego III. W . Osiatyński posuwa się nawet do stwierdzenia, że ustrój federalny U S A przypomina do złudzenia ten, k tóry funkcjonował w Imperium B rytyjskim w X V I I I w., skoro miejsce króla zajął Prezydent, a Parlam entu — Kongres56. Inni autorzy wskazują wszak na występowanie zasadniczych różnic w usytu
owaniu prawnym K oron y i Prezydenta (m.in. W .W . Crosskey i sędzia
55 T h e Records... [Ed. M. F a r r a n d ] , Vol. 1, s. 64— 66, 73, 74; Vol. 2, s. 318, 319; Vol. 3, s. 599; A. B e s t o r : Separation..., s. 534; A.D. S o f a e r : W a r..., s. 12, 31, 35, 51, 52.
56 W. O s i a t y ń s k i : E w o lu c ja ..., s. 108; E.S. C o r w i n : T h e Presid en t...,
56 W. O s i a t y ń s k i : E w o lu c ja ..., s. 108; E.S. C o r w i n : T h e Presid en t...,