• Nie Znaleziono Wyników

dylematy tożsamościowe regionalistów

2.5. Autobiografia halucynacyjna Conrada Detreza

Burzliwe losy Detreza znajdą odzwierciedlenie w jego literackiej twórczo-ści, której jak sam przyznał, podjął się, gdy poczuł „potrzebę wewnętrzne-go poznania, ujarzmienia demonów, zrozumienia przyczyn swoich bun-tów, a co za tym idzie dokonania autoanalizy, odkrycia terapeutycznych zalet pisania, przeżycia katharsis”97. Swoje peregrynacje Detrez opisał w trylogii, którą opatrzył oksymoronicznym tytułem „autobiografii halu-cynacyjnej”. Jak twierdzi André-Joseph Dubois:

Łączy [ona] dwa antynomiczne światy. Termin „autobiografia” […] odnosi się do suchych faktów; z drugiej strony halucynacja wywołuje gorączkę, trans, majaczenie. Cechą halucynacji jest widzenie tego, co nie istnieje, lub widzenie niewidzialnego poza tym, co jest98.

Każda część tryptyku odpowiada kolejnemu etapowi życia Detreza:

Ludo (1974) przedstawia jego dziecięce lata spędzone w ukochanej Walonii,

naznaczone II wojną światową i kolejnymi powodziami powodowanymi przez rzekę Geer99, Les Plumes du Coq [Kogucie pióra] (1975) – okres edu-kacji i dorastania100, a L’Herbe à brûler – doświadczenia młodego rewolu-cjonisty. Całość ukazuje ewolucję kulturową pisarza od wczesnego dzie-ciństwa do jego literackiego debiutu.

Wszystkie utwory zawierają wzmianki i informacje, które mają wyjaśnić konkretne wydarzenia z życia autora:

W różnym stopniu każda powieść jest mniej lub bardziej autobiograficzna. Tak jest oczywiście w przypadku La Ceinture de feu [Ognistego pierścienia], w któ-rym pomnażam się, by wcielać się w różne postaci. W narratorze wulkanologu jest oczywiście moje spojrzenie; w informatorce są pewne elementy mojej oso-bowości, w charakterze Abla są moje obsesje i moje fantazje101.

97 J.-M. Barroso, Fièvres et combats de Conrad Detrez, „Le Monde” 24 mars 1980. 98 A.-J. Dubois, Lecture, [w:] C. Detrez, Ludo, op. cit., s. 167.

99 Szerzej na ten temat zob. A. Kukuryk, Les motifs de l’eau dans Ludo de Conrad Detrez, „Lublin Studies in Modern Languages and Literature” 2018, t. 42, no. 3, s. 125–137. 100 W powieści Detrez ilustruje porzucenie chrześcijańskiego ideału na rzecz szerszego

pojmowania miłości. Po raz ostatni zmaga się z „nieuchwytnym” Bogiem, ale pilniej-sze sprawy zmuszają go do „patrzenia w przyszłość”.

Czytelnikowi trudno jest jednak odróżnić elementy autobiograficzne od tego, co fikcyjne, gdyż dla autora rzeczywistość i wyobraźnia są ze sobą ściśle powiązane. Każda historia, chociaż mocno osadzona w realiach, jest transponowana na potrzeby powieści. Po publikacji Ludo Detrez pisał:

To nie jest autobiografia, to dzieło wyobraźni. Oczywiście, jak każdego powieś-ciopisarza, inspirowały mnie wydarzenia i ludzie, których znałem. Ale prze-komponowałem cały ten materiał, przejaskrawiłem niektóre fakty, jedne stworzyłem od podstaw, inne po prostu odrzuciłem, aby stworzyć dzieło tak interesujące jak to tylko możliwe. To samo dotyczy niektórych postaci, których zachowanie w mojej wyobraźni jest o wiele straszniejsze niż w rzeczywistości102.

W rozważaniach na temat natury swoich powieści autor nie był kon-sekwentny i po ukazaniu się na rynku wydawniczym ostatniej części trylogii uznał Ludo za komponent swojej „autobiografii halucynacyj-nej”. Oksymoron, jakim posłużył się Detrez, podaje w wątpliwość zawar-cie paktu autobiograficznego, który definiują założenia określone przez Philippe’a Lejeune’a w Wariacjach na temat pewnego paktu. O

autobio-grafii103. Mimo że między autorem, narratorem i bohaterem istnieją ścisłe

relacje, istotną rolę w utworach odgrywa wyobraźnia autora skupiająca się przede wszystkim na wewnętrznym życiu jednostki, jej fantazjach, obse-sjach, wspomnieniach. Dla Detreza najtrudniejszym zadaniem jest splata-nie faktów z iluzją. Tak było w przypadku Wrzuć w ogień jak zielsko, w któ-rym rzeczywistość i fikcja są ze sobą ściśle związane:

Pisałem tę książkę dwa razy, ponieważ pierwsza wersja, która była już dość rozbudowana, nie satysfakcjonowała mnie właśnie dlatego, że nie było w niej wystarczającej jedności, spójności, wyważonego tonu między tematami i roz-działami, między rzeczywistymi faktami a czystym produktem wyobraźni104.

Ta hybrydalna forma wpisuje się w polemikę z koncepcją paktu autobio-graficznego, jaką zapoczątkował Serge Doubrovsky we wstępie do swojej

102 Za: G. Lardinois, Le Roclengeois publie, à Paris, un roman qui se situe dans la vallée du

Geer, „Le Héraut” 15 novembre 1974.

103 Ph. Lejeune, Wariacje na temat pewnego paktu. O autobiografii, red. R. Lubas-Barto-szyńska, przeł. W. Grajewski et al., Universitas, Kraków 2001.

104 Cyt za: Ch. Panier, Du Brésil à Paris et détour, „La Revue nouvelle” juillet-décembre 1981, nr 74, s. 200–201.

powieści Fils [Syn]105. Wysuwane przez krytyka tezy pozwalają uznać trylogię Detreza za autofikcję rozumianą jako fikcja oparta na wyda-rzeniach i faktach rzeczywistych, czyli „sfikcjonalizowanie” elementów pochodzących z porządku rzeczywistości. W takim przypadku opus

mag-num belgijskiego pisarza można traktować jednocześnie jak autobiografię

i powieść106, ale nie powieść autobiograficzną, gdyż precyzyjnie identyfi-kuje osobę autora z narratorem i bohaterem. Wprawdzie w pierwszej części ustalenie pomiędzy nimi ścisłych relacji nie jest oczywiste – to Ludo, przy-jaciel narratora, skupia na sobie akcję powieści – ale nietożsamość narra-tora i postaci jest tylko pozorna. Istnieje wiele przesłanek, które pozwala-ją uznać tytułowego bohatera powieści za alter ego pisarza. W kolejnych częściach „ja” narratora wyraźnie ewoluuje. W Les Plumes du coq zyskuje on nową siłę i należy już bezpośrednio do świata przedstawionego. Nar-ratorem homodiegetycznym jest w tym wypadku trzynastoletni chło-piec, który będzie narażony na ciężkie wyzwania, jak chociażby ucieczkę z collège’u. Imię narratora podane jest po raz pierwszy w ostatniej części trylogii i chociaż jest to jego zlatynizowana forma, ustanawia ostatecznie tożsamość autora, narratora i głównej postaci:

Teksty, jakie zawierał ten blok pożółkłego papieru, mówiły o mnie.

– Conradus… Conradus… otóż to: Kon… znaczy śmiałość… Oby przejawia-ła się w stosownym momencie!… A rad lub rat czy też z h, naturalnie… to zna-czy: rada, dobra rada… Conradusie, jesteś roztropnym człowiekiem107.

Te ścisłe relacje utrwalają także słowa autodiegetycznego narrato-ra, które odkrywają przed czytelnikiem jego pochodzenie: „Jestem Bel-giem – odpowiadam zdziwiony tym, że po raz pierwszy wymieniam moje obywatelstwo”108. Jak słusznie zauważa Agnieszka Pantkowska, poszu-kiwanie tożsamości narratora, które do tej pory odbywało się równolegle

105 S. Doubrovsky, Fils, Éditions Galilée, Paris 1977. Wydany w 1977 roku Fils był świado-mą polemiką z koncepcją paktu autobiograficznego. Pisarz opatrzył swój tekst podty-tułem „Powieść”, autor, bohater i narrator noszą jednak to samo nazwisko. W ten spo-sób w jednym tekście zawarty został zarówno pakt fikcjonalny, jak i autobiograficzny. 106 W pierwszym przypadku „materiałem są wydarzenia i osoby autentyczne, w dru-gim zostaje on wpisany w kadr powieści, a mówiąc ściślej, w porządek języka, gdzie wszystkie wydarzenia i fakty komponują się według prawa i pragnienia pisania” (A. Turczyn, Autofikcja, czyli autobiografia psychopolifoniczna, „Teksty Drugie” 2007, nr 1–2, s. 204–211).

107 C. Detrez, Wrzuć w ogień jak zielsko, op. cit., s. 24. 108 Ibid., s. 26.

z poszukiwaniem przynależności narodowej, uległo prawu odwrotnej pro-porcjonalności. Narrator autodiegetyczny staje się tym bardziej widoczny, im bardziej oddala się, w sensie psychologicznym i fizycznym, od swoje-go kraju109. Stopniowe dystansowanie się, a wreszcie opuszczenie rodzin-nych stron, pozwoli mu jednak wejrzeć w głąb siebie i spojrzeć na Belgię z oddali. W swojej wędrówce po świecie Detrez nigdy nie przestał komen-tować, często w bardzo krytyczny sposób, bieżących spraw swojej ojczyzny. Określenie tożsamości narodowej na początku utworu daje autorowi asumpt do rozważań na temat kondycji swojego kraju. Wrzuć w ogień jak

zielsko stanowi głęboką analizę opartą na wnikliwej obserwacji

społeczno--politycznej rzeczywistości Belgii. Detrez z ironią odnosi się do wydarzeń, które wstrząsnęły krajem między 5 listopada 1967 a 31 marca 1968 roku. Polityczny kryzys i podział społeczności na Uniwersytecie Lowańskim, znany szerzej jako „Walen Buiten” („Les Wallons dehors” – „Walonowie, precz!”), autor opisuje, skupiając uwagę na szczegółach mających na celu zdyskredytowanie znaczenia tej „rewolucji” w porównaniu z tą, która mia-ła później wciągnąć go bez reszty. Doskonałym tego przykmia-ładem jest frag-ment rozmowy narratora z jego brazylijskim przyjacielem o wzniosłych ideach społecznych zrywów, po której następuje opis niemrawych starć na ulicach Lowanium:

– […] Podobno polityka to nic dobrego. – Polityka ma ogromne znaczenie. – Tak sądzisz?

– Oczywiście, to znaczy u nas, w Ameryce Południowej, gdzie walczymy o zasad-nicze sprawy: o chleb, o ziemię. Tutaj polityka to waśnie między katolickimi i nie-katolickimi uniwersytetami, szpitalami i żłobkami. U nas walczymy o to, żeby takie w ogóle istniały, a jedynym środkiem do osiągnięcia tego celu jest rewolucja. […]

Odgłosy z ulicy po okresie chwilowego uspokojenia wzmogły się na nowo. Taktyka Flamandów polegała na zwabieniu przeciwnika do błotnistego rowu ulicy. Walończycy odkryli zasadzkę, dopiero gdy ich pierwsze oddzia-ły już ugrzęzoddzia-ły. Rzucili się do ucieczki. Na próżno. Flamandowie poruszali się naprzód zwartym szeregiem110.

109 A. Pantkowska, Conrad Detrez – la belgitude en „je” et en jeu, „Studia Romanica Posnaniensia” 2004, t. 31, s. 81.

W 1968 roku, bogaty już w doświadczenia zebrane w walkach party-zanckich w Ameryce Południowej, autor powraca do Belgii i publikuje w „Esprit” artykuł zatytułowany Les Wallons, les Flamands, et l’Europe [Walonowie, Flamandowie i Europa]111, w którym nie waha się konte-stować sztuczności belgijskiego państwa monarchicznego. Oskarża fla-mandzką, katolicką i konserwatywną większość o przedstawianie swoich racji w imieniu całego kraju. Tym zaś, którzy chcą ślepo słuchać naka-zów większości, przypomina o niezbędnym szacunku dla mniejszości: „Zbyt wielu demonstrantów w Lowanium myli burżuazyjnych frankofo-nów z obywatelami Walonii”112. Jego niestrudzona walka o dobro kra-ju pozwala bezwzględnie uznać go za pioniera federalizmu: „Rozwiąza-nie, proste i naturalne, sprowadza się do jednego słowa: federalizm”113, wybrzmią jego słowa na łamach czasopisma. Wyraziste poglądy Detrez wypowiada dosadnym i ekspresyjnym stylem, przedstawia bowiem rze-czywistość z reporterską precyzją, okraszając ją metaforyczną, poetycką wizją114. Według Pierre’a Mertensa trzy wiodące wątki jego twórczości – Bóg, polityka i miłość – wyznaczają „granice przestrzeni literackiej”115, w której, dodajmy, ścierają się dwie pozornie nieprzystające do siebie rze-czywistości. Jedną z nich jest ciągła pogoń narratora za określeniem swo-jego jestestwa, walka z własnymi demonami, drugą tworzą wspomnienia rodzinnej Walonii. Między „tutaj” (fr. ici) i „gdzie indziej” (fr. ailleurs) toczy się nieustająca walka. Trzy powieści ułożone chronologicznie sta-nowią trzy kroki, które prowadzą od pytania „kim jestem?” do odpowie-dzi „jestem Belgiem”. Poszukiwanie własnej tożsamości jest zatem niero-zerwalnie związane z odnajdywaniem swojej ojczyzny116. Z kart powieści Detreza wyłania się obraz obywatela świata o mieszanych, walońskich i flamandzkich korzeniach, belgijskiego federalisty, znaturalizowanego Francuza, sympatyka krajów Trzeciego Świata, misjonarza, dziennika-rza, nauczyciela, dyplomaty i… pisarza. Jego autobiografia halucynacyjna

111 C. Detrez, Les Wallons, les Flamands, et l’Europe, op. cit., s. 687–689. 112 Ibid., s. 688.

113 Ibid.

114 Nie bez znaczenia pozostaje tu doświadczenie pisarza zebrane podczas wykonywania zawodu dziennikarza. Detrez współpracował z kilkoma gazetami, w których wnikli-wie komentował głównie bieżące sprawy polityczne. przygotowywał reportaże dla „Le Monde”, „L’Express”, „Le Nouvel Observateur”, „Le Magazine littéraire”, „Le Soir”, „Le Matin”, „Jornal do Brasil”, „Esprit”, France culture, Antenne 2, FR 3, prasy radio-wo-telewizyjnej RTB.

115 P. Mertens, Detrez à la croisée des chemins?, „Le Soir” 10 février 1981. 116 A. Pantkowska, op. cit., s. 78.

stanowi jeden z najcenniejszych i najciekawszych paradygmatów tożsa-mościowych we współczesnej historii francuskojęzycznej literatury Belgii.

2.6. Eugène Savitzkaya – „bezimienny”