• Nie Znaleziono Wyników

Mariana Pankowskiego hybrydyczna tożsamość bycia „pomiędzy”

3.5. Dwoistości i antynomie

Należy tu przypomnieć, że polsko-belgijska dwoistość Pankowskiego była oczywiście w dużej mierze wymuszona sytuacją polityczną. W nowym

76 M. Pankowski, Dix ans de la poésie polonaise (1945–1955). Une tentative de littérature

dirigée, „Annuaire de l’Institut de Philologie et d’Histoire Orientales et Slaves” 1957,

t. 14, s. 362.

77 Polak w dwuznacznych sytuacjach…, op. cit., s. 109–110.

78 M. Pankowski, Trans-Atlantique de Witold Gombrowicz. Une victoire de la rhétorique, „Annuaire de l’Institut de Philologie et d’Histoire Orientales et Slaves” 1977, t. 21, s. 57.

porządku europejskim ustanowionym po II wojnie światowej należa-ło określić się w sposób wyrazisty, czarno-biały: „Gdybym opublikował za granicą, ryzykowałbym zakazem powrotu do Polski wydanym przez nową, komunistyczną władzę. Ale jeśli wydałbym coś w Polsce, pojawia-ło się nie mniejsze ryzyko, że zostanę zakładnikiem prawicowych, kle-rykalnych ugrupowań”, mówił pisarz80. Stąd niestereotypowe ustawienie się Pankowskiego pomiędzy krajem a Zachodem, a na Zachodzie – także pomiędzy Londynem a Paryżem81. W jego rodzinnych korzeniach, w jego genach była zakodowana taka postawa niedookreślenia, niezdefiniowania. Przy okazji premiery powieści Fara na Pomorzu – dotykającej trudnych losów Kaszubów – przypominał:

Krajem mojego dzieciństwa są Karpaty Wschodnie – region, w którym stykają się Polska i Ukraina. […] to bez wątpienia takie właśnie korzenie sprawiają, że staję się bardziej uczulony na problem pięknych, pobocznych obszarów – tam, gdzie zetknięcie się grup etnicznych prowadzi do powstania społeczności mie-szanych, nieczystych82.

Belgijska krytyka literacka oraz literaturoznawcy wielokrotnie wskazują na tę właśnie fundamentalną „nieczystość” artystycznej tożsamości Pan-kowskiego. Podkreślają upodobanie pisarza do trwania „pomiędzy”, do nieopowiadania się za jednym konkretnym miejscem jako osnową życia. Widać ową dwoistość już w samych tytułach prasowych, którymi

opa-trywano w Belgii wywiady z Pankowskim, eseje na jego temat lub recen-zje książek. Wybór kilku przykładów świetnie ilustruję tę optykę: „Polak rozpięty pomiędzy dwoma światami”83; „Pankowski, Polak z Brukseli”84;

80 Cyt. za: P. Lieberman, op. cit., s. 28.

81 „Na szczęście Bruksela wydawała mi się miejscem neutralnym” – podkreślał pisarz (ibid., s. 29). Gdzie indziej wyjaśniał, że stał się „zwolennikiem sytuacji trzeciej, w któ-rej pisarz polski świadomie czy też skłoniony okolicznościami, opiera się w miarę możności siłom dialektyki binarnej, wybierając na emigracji status twórcy niezależ-nego” (M. Pankowski, Tożsamość pisarza polskiego na obczyźnie po II wojnie

świato-wej, „Konspekt” 2004, nr 20, s. 155).

82 Za: J. de Decker, Je me sens bien dans mon écriture, „Le Soir” 21 mai 1997, s. 12. 83 M.-L. Bernard-Verant, op. cit., s. 13.

„Polskość Belgią podszyta”85; „Dwaj pisarze z Polski i skądinąd”86; „Ci bel-gijscy pisarze skądinąd”87.

Również w samej treści belgijskich tekstów prasowych poświęcanych Pankowskiemu raz po raz powraca wątek kulturowego „rozpięcia”, zgod-ne z kulturowym samookreśleniem się pisarza, który wskazywał: „To zde-rzenie dwóch kultur, właściwie Wschodu i Zachodu, jest obecne w moim światopoglądzie”88. O tym swoistym dialogu kultur Śródziemnomorza i Kartoflanii, o konfrontacji genetycznie zaszczepionej słowiańskości i nabytej paneuropejskości pisywał już zresztą przed laty w kraju Stani-sław Barć89. Znamienne, że podobnie odbierano to w Belgii; bodaj naj-wyrazistsze, najbardziej wymowne było stwierdzenie brukselskiej kry-tyczki: „Pankowski jest jednocześnie «stąd» i «stamtąd»”90. Frapuje też odwrotne – wobec naszego – stosowanie określeń „tu” i „tam”; to dla Bel-gów polski pisarz jest „tutejszy”, Polska zaś pozostaje bliżej nieokreślonym „tam” – odległą krainą, podkarpackim pograniczem. Jeszcze bardziej fra-puje jednak fakt, że w recepcji belgijskiej owo „tam” nie staje się zbiorem pięknych, acz niezrozumiałych znaków, egzotyczną ornamentyką. Prze-ciwnie: według nich „świat wyobraźni – zarówno w wydaniu polskim, jak i belgijskim – wsparty jest na tych samych fundamentach”91. Dlatego też spotkanie „obcy–autochton” nie kończy się tu agresją czy chociażby wro-gością; przeciwnie – brukselscy czytelnicy z zaciekawieniem obserwują oryginalne łączenie w literaturze odległych biegunów, gdyż takie doświad-czenie „ten Polak z Belgii przeprowadza na sobie samym, i to z jaką wirtu-ozerią! […] Lubieżnik Pankowski miesza z premedytacją lasek la Cambre

85 J. de Decker, Une polonité belgicaine, op. cit., s. 8.

86 E. Destrée-van Wilder, Deux écrivains de Pologne et d’ailleurs, „Le Bulletin trimestriel du Cercle Culturel Polonais” octobre–novembre–décembre 1989, s. 2.

87 P. Haubruge, op. cit. Dwa ostatnie tytuły w oryginale zawierają słowo ailleurs, czyli „gdzie indziej” – pojęcie dość popularne w Belgii, mogące również wskazywać na „inność” albo „obcość”, chociaż trudną do zdefiniowania. Warto przy okazji zwró-cić uwagę, że Belgom w takich tytułach bazujących na polsko-belgijskich opozycjach wtórują znawcy Pankowskiego w naszym kraju: Krystyna Latawiec jeden ze swoich artykułów literaturoznawczych zatytułowała Marian Pankowski – między Karpatami

a europejską Civitas („Konspekt” 2004, nr 20, s. 159–160), inny zaś jej esej nosi tytuł Sanok i Brugia – peryferyjne miasta Mariana Pankowskiego („Annales Universitatis

Paedagogicae Cracoviensis. Studia Poetica” 2015, t. 3, s. 9–22). 88 Polak w dwuznacznych sytuacjach…, op. cit., s. 79.

89 Zob. fragment jego wstępu w: M. Pankowski, Pątnicy z Macierzyzny, Wydawnictwo Lubelskie, Lublin 1987, s. 10.

90 M.-L. Bernard-Verant, op. cit., s. 13.

i rezerwat Zwin z barszczem lub karpiem po polsku”92. W rezultacie docho-dzi do pozytywnego zaskoczenia zachodniego odbiorcy:

Ten fakt nie stwarza jednak dla tutejszego czytelnika jakiegoś dodatkowego dystansu, wywołuje raczej uczucie „zdziwienia”: tak bardzo postaci wydają się u siebie w domu, choć wtłoczone w te same ramy, co my. A przecież pocho-dzą skądinąd! […]. Jednakże pod piórem Mariana Pankowskiego polski spacer nabiera charakteru uniwersalnego.

W Polsce, czyli nigdzie? Nie: w Polsce – czyli wszędzie93.

Mówiąc zatem i pisząc o Pankowskim – w kontekście zarówno jego doświadczenia biograficznego, jak i dorobku literackiego – można, a nawet trzeba wskazywać na istotę problemu: samoidentyfikacja artysty budu-je się na nieustannej dwoistości, ba – na całej serii dwoistości i antyno-mii. Z tych nieustannie rozdwajających się korzeni wyrasta heterogenicz-na, niedookreślona tożsamość pisarza. Jakie to więc dwoistości? Okazuje się, że nie ograniczają się one tylko do w sumie dość oczywistego zderze-nia cywilizacji Wschodu i Zachodu.

Poza przywołanymi już przykładami opozycji tu–tam, Polak–wygna-niec/uchodźca czy rodak–emigrant, a wreszcie, szerzej: swój–obcy, toż-samy–nieokreślony, homogeniczny–heterogeniczny – mamy w przypad-ku Pankowskiego do czynienia z licznymi antynomiami niezwiązanymi z granicami polityczno-administracyjno-kulturowymi94.

Na poziomie państwowym i narodowym będzie to przede wszystkim skontrastowanie Ojczyzna–Macierzyzna lub Ojczyzna–Kartoflania, a tak-że sumienie osobiste–pamięć narodowa oraz spokój–zadra. W tym kon-tekście zestawiane są u pisarza również Historia–historia czy inaczej historyzm–indywidualizm, jednostka–zbiorowość. W wymiarze filozo-ficzno-symbolicznym, obok klasycznych podziałów Eros–Thanatos oraz Natura–Kultura, mamy w dorobku Pankowskiego dwoistości duch–ciało, wiedza–wiara (w wersji ortodoksyjnej: kartezjanizm–dewocja), sacrum–

profanum i podniosłość–bluźnierstwo, a wreszcie eschatologia–skatologia.

W kontekście porządku antropologiczno-społecznego pojawia się kilka naczelnych opozycji Pankowskiego: Dzień–Noc, ład–żywioł,

92 A.-M. Pirard, Le monde saisi par la séduction, „La Cité” [b.d.]. 93 P. Maury, Les secrets de la vie, „Le Soir” 5 janvier 1994, s. 11.

94 Przyporządkowania poszczególnych antynomii do konkretnych utworów literackich Pankowskiego dokonano w monografii twórczości tego pisarza, zob. T. Chomiszczak, op. cit., zwłaszcza s. 83–86.

zachowawczość–anarchistyczność, powaga–śmiech. Jako ich pochodne odnotujemy przeciwstawne wzorce postaw życiowych: humanista–hedoni-sta, kat–ofiara, a zwłaszcza męskość–kobiecość (także w wersjach: kapłań-stwo–kobiecość, rycerz–dama, gimnazjalista–podlotek, ale i w odniesieniu jednopłciowym: wdowiec–macho, dama–podlotek, wreszcie heterosek-sualizm–homoseksualizm) i wynikające stąd opozycje: miłość–erotyka (uczucie–cielesność), zmysłowość–powściągliwość, przyzwoitość–per-wersja, liryzm–oschłość lub czułość–szyderstwo (a nawet miłosny lan-dszaft–obsceniczność). Prowadzi to do kolejnych antynomii związanych z obyczajami i kodeksem towarzyskim: konwenans–marginesowość, konformizm–konfrontacja, wyrafinowanie–nieokrzesanie, poprawność– transgresja (lub savoir-vivre–impertynencja i podniosłość–zgorszenie), Para czystość–brud mogłaby być uznana za przynależną zarówno do kate-gorii etyki, jak i estetyki.

W obrębie tej ostatniej dziedziny, odnosząc się do poetyki twórczości Pankowskiego, należałoby jeszcze wymienić dwoistości: tradycja–dystans (w tym ludowość–antyromantyczność), forma–treść (ale też gatunek– „rysy” gatunkowe), szczerość–udawanie, perswazja–kpina, a na poziomie językowym: styl wysoki–gwara, poezja–wulgarność, akademickość–nie-regularność.

Polski pisarz pozostaje zatem – podobnie jak chociażby Belg Jean Muno – już nawet nie „zawsze na granicy”, on jest wręcz „targany sprzecznościami”95. Ta nadreprezentacja antynomii w biografii, a zwłasz-cza w dorobku literackim Pankowskiego skłania do zastanowienia nad wyborem pisarza. Na której z dwóch szal kładzie on swój światopogląd życiowy i artystyczny? Otóż autor Matugi nie skłania się wyraźnie ku żad-nej ze stron, jest permanentnie dwuznaczny, programowo podaje czy-telnikowi przeciwstawne tropy. Jego dwoistości przypominają figury na kartach do gry narysowane jak w lustrzanym odbiciu; przy czym, o ile te karciane są identyczne, o tyle u Pankowskiego jest to raczej kontrast czarno-biały, ustanawiający „lewą” i „prawą” stronę życia. Gdzie w tym wszystkim odnajduje się sam twórca? Gdzie tkwi jego jestestwo? Wyda-je się, że właśnie w tej ciągłej kontrastowości, skoro – paradoksalnie – „zmienność” jest „czymś zasadniczym i trwałym”, jak twierdził jeden z jego

narratorów96.

95 R. Bizek-Tatara et al., op. cit., s. 329. 96 M. Pankowski, Zwin, op. cit., s. 60.