• Nie Znaleziono Wyników

Niema na świecie stworzenia drugiego, któreby tak było niezręczne i w niczem sobie pomódz nie mogło jak ślimak.

W głębinach morskich czołga powoli po piaskach na dnie morza się znajdujących i bardzo pow oli naprzód się posuwa. Naraz widzi ogromnego morskiego raka; ten go spostrzegł i poń w y ­ ciąga swe ogromne kleszcze, aby go ująć i skruszyć na pokarm.

Cóż ślimak zacznie? Nie ma narzędzi do bronienia się, nie jest w stanie, schronić się ucieczką, a jednak się nie lęka, ani się trwoży, bo posiada niecoś, co mu więcej posłuży niż broń do bronienia lub najszybsze nogi do uciekania, albo najlepsze płetw y do odpłynięcia. Jest to jego domek, czy li skorupa, którą zawsze z sobą na plecach nosi. Rak się przybliża, w yciąga swe kleszcze,

91

chcąc porwać ślimaka, lecz ten naraz; znikł. Całe jego ciało, głowa z długiemi ramionami, na których końcu znajdują się czarne oczy, znikła; cały ślimak naraz schował się w skorupie.

Rak morski porywa domek ślimaka i ściska w swych kleszczach,

Tunel przed miastem Sarajewo.

ale nadaremno; prędzejby swe twarde obcęgi pokruszył niż skruszył mocną skorupę ślimaka. Po pewnej próbie opuszcza ją znowu, idąc sobie szukać innego pokarmu. Ślimak ostrożnie wysuwa przód głow y z swego ukrycia, patrząc naokoło, czy

można bezpiecznie w yjść ze swego domku. Raka nie widać, lecz tam znowu z innej strony grozi niebezpieczeństwo, jakaś ryba się przybliża. Ślimak nie może schronić się ucieczką, lecz może się ukryć i tego uczynić pewnie nie omieszka. R yb a nań skoczy, by go uchwycić, ale napróżno; ślimaka niema, skrył się w skoru­

pie, a tej ryba rozgryźć i rozkruszyć wcale nie potrafi.

R yba odpłynęła, naokoło nic się nie porusza, ślimak ostrożnie w ygląda z domku i naprzód kroczyć próbuje. Ale nowe niebezpieczeństwo grozi. W pobliżu polip jak roślina morska gałązki wyciąga, lecz to nie gałązki ale ramiona, któ- remi polip naokoło sięga, czy b y znalazł pokarm ; te ramiona jego mają końce ostre jak brzytw y, w ydają też z siebie jad bardzo ostry, który każdemu żyjątku szkodzi. Lecz polip na­

próżno maca naokoło; ślimak się w domku swym schował bez­

piecznie, a najstaranniejsze poszukiwania nie znajdą wnijścia do wnętrza jego. Uszedł wiec szkody jednej i drugiej i trzeciej;

zwierzątko tak biedne, bezbronne i słabe znalazło schronienie tak dobre, bezpieczne, bo ręka Stw órcy mu je zgotowała. Ta jego ochrona wszędzie i zawsze otacza ślim aka; gdziekolwiek się ruszy, wszędzie ją ma z sobą, bo ona z ciałem ślimaka zrosła i od niego nie da się oderwać. A nawet g d y ślimak ży­

cie zakończy, niełatwą jest rzeczą oderwać go od skorupy jego, co często przemocą tylk o da się zrobić.

. _ -Ten domek ślimaka w ydaje się często rzeczą obojętną, a jednak zwierzątku jest taką opieką. Do tego powstanie i bu­

dowa cała budzą nasz, podziw i zastanowienie. Ślimak nie ma członków, któreby mu słu żyły za obronę, jaką inne zwierzęta m ają; a jednak posiada coś nadzwyczajnego i cudownego, mianowicie tak zwany płaszcz, który go okrywa. Ten płaszcz cudowny jest stwórcą jego domku, jest architektem, malarzsm, budowniczym i oraz fabrykantem materyału do budowy, a to wszystko w jednej osobie. On wznosi sobie budowę doskonałej piękności i największej dokładności geometrycznej, nie mając najmniejszego pojęcia o zasadach budownictwa, on go ozdabia malowidłami najpiękniejszemi, choć n igdy w malarstwie nauk nie pobierał. Ten płaszcz: ślimaka cudów dokazuje, choć sam w ygląda bardzo pospolicie, jak kawałek skóry, fitóra grzbiet jego okrywa. Ta błona dostarcza nasamprzód materyału do budowy, w ydzielając z siebie najprzód wapno, w ytwarzając pewien rodzaj farby, a niekiedy także osobnej politury, która niektórym konchom nadzwyczaj miłego połysku udziela. Żeby materyał z siebie w ydany odpowiednio uformować i nadać mu kształt, jakim być powinien, ma ten płaszcz w sobie pewien aparat, zaopatrzony muszkułami, i za jego pomocą jest w stanie, utwo­

rzyć skorupę zupełnie odpowiadającą, która ślimakowi zupełnie bezpieczne mieszkanie daje.

— 92 —

To wszystko dzieje się nie tylko w sposób odpowiedni, lecz także w swoim właściw ym czasie. Płaszcz ten wyrabia skorupę nie naraz w tej wielkości, jak ją widzim y, ale powoli, w poszcze­

gólnych ustępach. G dy ślimak jest młodym, nie m ógłby unieść tak wielkiego ciężaru, jakim jest jego domek; przeto w młodości ma z niego tylk o tyle, ile mu potrzeba, aby bezpieczne znalazł schronienie. G dy ślimak podrośnie, i pewna część ciała jest w niebezpieczeństwie, że odpowiedniej opieki będzie pozbawiona,

— 93 —

to płaszcz ślimaka bierze się od razu do powiększenia skorupy, aby ^zwierzątku nie brakło ochrony. Tak rok p o roku pełni płaszcz ślimaka robotę swoją, a nie przestaje, aż ślimak do zupełnej swej wielkości według rodzaju jego dojdzie. Gdy na­

dejdzie czas, że ślimak więcej nie rośnie i domku jego nadsta­

wiać nie trzeba, tedy płaszcz pracy swej budowniczej nie za­

niedbuje; odtąd wszystek materyał budowlany, który wytwarza, obraca na wzmocnienie i ubezpieczenie skorupy swojej. Ta z czasem staje się tak mocną i trwałą, że tylk o za użyciem mocnych żelaznych narzędzi można ją rozkruszyć. Gdyby jednak za czasu życia ślimaka ten domek jego jaką szkodę ucier­

piał, to płaszcz jego ma w sobie zdolność, szkodę tę naprawić i dobrze połatać, iż zwierzę bezpiecznie aż do końca życia w domku swym mieszkać i przebywać może.

A tak, czytelniku kochany, jeśli masz w domu zbiór konch i skorup ślimaka, nie przechodź mimo bez: zwrócenia pka;

owszem dobrze się p rzy jrzy j i wspomnij na to, cośmy powie­

dzieli. A le nie tylk o nad tem się zastanów, lecz na wyższe sprawy i niebieskie m yśli swą uwagę zwróć. Pom yśl sobie i przypomnij pilnie, że ten sam Pan Bóg, który o ślimaku troskliwie pamiętał i jemu takową opiekę zgotował, i dla duszy twojej przytułek zapewnił! K iedy nie uważał za rzecz zby­

teczną (O bezpieczności ślimaczka pamiętać, choć życie jego bywa tak krótkie, o wieleż więcej musi On pamiętać o duszy twojej i mieć o niej pieczę, tej duszy człowieka, którą ogłosił za kosztowniejszą niźli ten świat cały, a dla której pragnie, aby na wieki u niego mieszkała. Nagą i biedną jest ta dusza nasza, prawie ja k ten ślimak, a potężni wrogowie na nią na- stawają. Są nimi szatan, świat i ciało nasze. Dusza przed nimi uciec nie może, nie ma też siły, aby im skuteczny zawsze odpór dała. A le co ślimak robi, to też dusza nasza może uczynić, mianowicie schronić się w miejsce ucieczki swojej. Tem schro­

nieniem nie jest nikt inny, jak wszechmogący n a s z P a n B ó g sam. Jakiż to przyw ilej ma dusza nasza; nie rzeczy stwo­

rzone mają być przytułkiem , ale Pan Bóg sam ma jej być tarczą i osłoną wieczną. Czytelniku m iły, czy sam już od­

dałeś, się w opiekę J ego? Wtenczas dusza tw oja dobrze jest zabezpieczona! Jeśli Bóg wieczny jest ucieczką twoją, tedy jesteś w grodzie, którego w róg żaden nigdy nie zdobędzie, bo któż jest w stanie, Wszechmocnego pokonać? Gród twój nie tylko nie da się zdobyć, lecz: co nie mniej znaczy, on zawsze przy tobie, otacza. cięr>w§gęd?ie, a n igdy od niego się nie oddalisz, ani w tem życiu, ani w przyszłości. „Pan jest około ludu swego od tego czasu aż i na wieki.“ Ps. 1,25, 2. Życie nasze z Chrystu­

sem ukryte* jest w Bogu, przeto nas żadna klęska nie dotknie.

— 94 —

„Padnie po boku tw ym tysiąc, a dziesięć tysięcy po prawej stronie tw ojej, ale się do ciebie nie p r z y b liż y ; ponieważeś Pana, który jest nadzieją moją i N ajwyższego, za przybytek położył.11 Ps. 91, 9. Przedewszystkiem w czasie utrapienia i nawiedzenia o prawdzie tej nie zapominajmy. Głupiem i nader pospolitem zwierzątkiem jest ślimak, ale jedną prawdę może nam przypo­

mnieć, a mianowicie, gdy na nas uderzą, abyśm y z własnej siły się nie bronili, lecz w T ym się ukryli, który jest naszą opieką

— 95 —

— 96

i obroną miłą. Na Jego siłę a nie na swą własną zawsze się

spuszczajmy. M. K.

Powiązane dokumenty