• Nie Znaleziono Wyników

Blokhauz pod Syreną,

W ro k u P ań sk im 1918 s ta ło się, iż na „ c z e rw o n ą " R o sję ru sz y ła s p rz y ­ m ierzona z nią n ie g d y ś W ielka K oalicja.

Przed d w u d z ie stu kilku laty R o sja ro ­ biła najazd na b o k se rsk ie C h in y z tą samą K oalicją. Ale w h isto rji fo rtu n a toczy się k o tem zm iennem .

na p ara d z ie , a w ś ró d tu n d ry p o d b ie g u ­ n o w e j co w iec zo ra śpiew ali g łęb o k im g ło s e m sm ętn ą w sw ej śp iew n ej p o ­ w a d ze „ R o tę " .

W p ierw szy ch m iesiącach w y p ra w y F ran cu zi i S erb o w ie , łącznie z tą g a rs tk ą P o la k ó w , w alcząc 1 p rzeciw 10,

Na pobrieżu Murmańskiem i w po cie Archangiekka w yładow yw ały _ się okręty, powiewające banderą Wielkiej Brytanji.

N a p o b rz eżu M u rm ań sk iem i w p o r ­ cie A rc h an g ielsk a w y ła d o w y w a ły się okręty, p o w iew ające b a n d e rą W iel­

kiej B rytanji. W p o n u re u jście D źw iny P ó łn o cn ej w g rz ą z ł k o 'o s p a n c e rn e g o krążow nika, niby żelazn a w y sp a p iy

zdobyli na b o lszew ik ach k ilkaset kilo­

m e tró w ziem i w g łą b dziew iczych b o ­ ró w i o d w ieczny ch b ag ien . W . tym cza­

sie A nglicy urząd zali na ty ła c h w ielkie sk ła d y , zw ożąc całem i o k rę ta m i ży w ­ ność, z a k o n s e iw o w a n ą w blaszankach,

K.I4Z.UW l i m c l , i i i u ^ z .v - i a z .n a F V --- > --- - , .

w ająca. N a b rz e g sy p n ę ła się ciżba p o m alo w an y c h na w szy stk ie kolory, zbrojnych ludzi w m u n d u ra c h zielonych W ło si tych s k ła d ó w pilnow ali.

i błęk itn y ch , szary ch i zielo n a w o -żó ł tych. Po" ziem i z a m o rd o w a n e g o ca ra deptali A nglicy, F rancuzi, W ło s i i A m e­

rykanie. Kie b ra k ło w aleczny ch S e ib ó w , którzy dla sw ej O jczyzny b o h a te rsk ie j w y słu g iw ali się tu h a n d la rsk ie j A nglji.

B yła rów nież g a rs tk a o b e rw a ń c ó w , pyszna ^ e sw ej n ędzy i b ezpańskości.

S k ła d ała się ze szlach etn y ch a w a n tu r­

ników i tu łacz y za ja d ły ch . W obliczu w ro g a robili on i b ro n ią chw yty, jak

O d y w ciąg łem n atarciu b ataljo n y fran cu sk ie i se rb sk ie z d a rły się, jak d łu g o m e re p e ro w a n y b u t, ofen zyw a u tk n ę ła w m iejscu ; zn u ż o n y ch zastą­

p io n o b ta j nam i s; k :c k ie m i i w oj ki<.m am eryrkań sk iem . C o do P o la k ó w , to wy­

co fy w ać ich nie m iał zam iaru nikt. Bo p o p ie rw s z e : P o la k w o g ó le nie m a się n uży ć; p o w tó re — o krzy w d ę p o lsk ą nieistn iejące jeszcze P a ń s tw o u p o m n ieć się nie m o g ło ; p o trze cie —

47

ow i P o la c y byli w p ro s t n ie z a s tą p ie n i:

znali język tu b y lcó w , na w y w ia d za­

puszczali się w b a g n a jak d ja b ły za ca łą a rm ję i nie zd rad zali sp rz y m ie­

rzeńców , czeg o nie m o ż n a b y ło p o w ie­

dzieć o w sp ó łd z ia ła ją c e j z K oalicją

„ b ia łe j g w a r d ji" ro sy jsk iej.

A nglicy, jak b o ciany, p rz y szez u d lo - w ali p o b a g n a c h na fro n t, zajęli z d o ­ b y te już o b sz a ry i „ n a s tą p iła " tam A n- glja. R o z le g a ła się a n g ielsk a k o m e n d a ; w ojacy n a w a rcie stali, a raczej sie ­ dzieli z fajk ą w zębach, czytając T i- m e sa ; n o g a co k ro k p o ty k a ła się o bla- szanki p o zjed zo n y ch k o n se rw a c h , w k tó ry ch m ą d ro ść b ry ty jsk a z a m a ry ­ n o w a ła w g licery n ie i occie to w sz y s t­

ko dla sw ej arm ji, co na św iecie da się w y p ić i zjeść. A w ięc: od m iąs z afry k ań sk ich m a łp i k a n g u ró w A ustralji*) aż d o k o m p o tó w z b rz o ­ skw ini kalifornijskiej.

I sam a w o jn a p rz e in a c z y ła się na w o jn ę specyficznie an g ielsk ą . S tra c iła fra n c u sk ą b ra w a d ę , s e rb sk ą za ciek ło ść i p o lsk ą fu rję, za to s ta ła się ro z w ażn ą , nam yślającą się i n iesk w a p liw ą . Nie- skw apliw ą, jak m aszeruja.cy S zkot, k tó ry robi dziennie nie w ięcej n ad 10 k ilo ­ m e tró w , o ile nie p o ru sz a się a u to m o ­ bilem lu b p ociągiem .

Z re sz tą nie b y ło już p o co się ś p ie ­ szyć. P o d o s ło n ą a n g ie lsk ie g o b a g n e tu sta ł dziew iczy las b u d o w la n y , Zajm u­

jący o b sz a r do 250.000 kil. kw . W p ie rw n a itż a ło w yciąć ty le jo d e ł w iek o w y ch i sp ła w ić je m orzem d o N ew -C astleu , a p o tem już m yśleć o dalszych su k c e ­ sach w o jen n y ch . Z asię na te ra z trz e b a b y ło z d o b y te b o g a c tw o trz y m a ć w rę k u i — utrzym ać. T e d y , w y p ra w a m ili­

ta rn a w e sz ła w o k re s t. zw. w o jn y ko- lo n jaln ej, w k tó re j to w o jn ie A nglicy o sią g n ę li ru ty n ę m ą d rą i je d y n ą w sw oim ro d z aju . A fg a n ista n czy R o ­ sja, m n iejsza o to , tu i tam je d n a k o w a A zja. J e n e r a łó w artgielskic.i d o św iad c ze­

nie poucza, że w z a w o jo w an y m k ra ju dzikich ludzi b u d u je się m a łe fo rte ce, t. zw . b lo k h au zy , o sa d z a się tam S zko­

tó w w ra z ze sto se m m a łp ic h k o n serw ,

*) Autentyczne.

o d ru to w u je się to w szy stk o kolcza­

stym d ru te m i — czeka. 'C z a s to n a j­

lep szy zd ob y w ca. H in d u s czy K urd, P a p u an in , czy to, M oskal, w k o ń c u ucy­

w ilizuje się i n a w id o k butli z whiską w ie rn o p o d d a ń c z o zeg n ie g rz b ie t. A w te­

d y A n g lja „ n a s tą p i" już o statecznie i A rm ja Z b a w ie n ia zluzuje a rm ję w o ­ jen n ą.

Z atem i tu z a b ra n o się do b u d o w a ­ nia b lo k h au zó w , tem bard ziej, że n a d ­ ch o d z iła s ro g a zim a p o la rn a z m ro ­ zam i d o 45 sto p n . R.

N a ow ym o dcin k u ang ielskim P o ­ lacy p o siad ali o so b n y p o d o d cin ek b o ­ jo w y . S to so w n ie do ro zk azu mieli oni w y sta w ić dla siebie fo rta lic ję sw o ją g ło w ą i, że tak p ow iem , su m p tem w ła s n y m . Bo na te n cel p ró c z siekier, g w o ź d zi i szpuli d ru tu k o lczasteg o , nie d o stali nic.

D o p ra cy sy n o w ie A lb io n u zab rali się p o a n g ie lsk u ; P o la cy uw zięli się na nią p o p olsk u , chociaż na razie bynajm niej się tak nie z d a w a ło . Bo i ż o łn ie rz by ł różny.

B ataljo n y szkockie ( n . w . r b ; w a i e zresztą wry łączn ie w ś ró d lon dy ń sk iej n ę­

dzy) — ja k o m ło d a a rm ja ląd o w a, z ło ­ żo n a z n ieza rad n y c h m ieszczuchów — p rz y stą p iły d o rzeczy z dziw nem n a b o ­ że ń stw em . P se u d o sz k o c i zdobyli się w p ra w d z ie na ścięcie klo có w jo d ło ­ w ych i zw leczenie ich d o ku py , lecz w p ad li p o te m w g łę b o k ą an g ielsk ą za­

d u m ę U siedli na zg ro m a d z o n e m d rz e ­ w ie i zaku rzy li fajki, nie w ied ząc z ja ­ kiej s tro n y u g ry ź ć stę ż a łe od m ro zu n a m iedz b ierw io n a , ab y się w y b u d o ­ w a ł tra d y c y jn y b lo kh auz.

O d d z ia łe k po lski — jak ó w ko t Kiplinga,, co to c h o d z ił zaw sze sw o- jem i d ro g a m i — i w ty m w y p a d k u p o s z e d ł sw o ją, p o lsk ą d ro g ą . W rano, p rzezn a czo n e do ro zp oczęcia ro b ó t, na zaśn ieżo n y m placu, g d zie m iał stan ąć p olsk i blo k h au z, d o p ó ź n a nie b y ło ży­

w ej duszy. B ow iem w szy scy m ieli dużo d o ro b o ty g d zie indziej. Je d n i w ysypiali się sn em sp ra w ied liw y ch n a p ię tn a stu

„ w y fa s o w a n y c h " u A n g lik ó w kocach.

Inni p rz e g ry w a li d o k o le g ó w rację r u ­ 48

mu, nieraz tę, k tó ra w y p a d a ła do p o ­ brania d o p ie ro za rok. Inni znów , w w iosce, gdzie o d d z ia ł m ia ł leże, w y- pacali b o h a te rs k ą d u szę p rz e d s a m o ­ w arem , pijąc d w u d z estą szklan k ę „cza- ju “ w to w a rz y stw ie b ro d a ty c h sta ro - wierów*) i hożych s ta ro w ie ró w en N ie­

w iastom nasi ch ło p cy p ra w ili siarczy ste kom plem enty, za co o n e grzeczn y ch k a ­ w alerów pieszczotliw ie k u k s a ły p o d żebro b y najm niej nic lekką p ią s tk i.

Ale tylko na p o z ó r n ib y się nic nie robiło, bo, jak zobaczym y, z ro b iło się więcej i rychłej od p ra c o w ity c h i m y ślą­

cych Szkotów . Żołnierz,, p o w ie d z a łe m , był od a n g ielsk ieg o różny. O d d z ia ł w jedn ej p o ło w ie s k ła d a ł się z w

ą-ro w a ć zaletam i w o jsk o w em i n ad g a r ­ ścią sw y ch p o d k o m en d n y ch . G ó ro w a ł p rz ed ew sz y stk le m p o m y sło w o śc ią . M a­

w iał, że g ło w a p o lsk a je s t o d te g o , a b y m y ś ła ła .

W y tra w n y ż o łn ie rz , k ied y g o p rz y ­ ciśnie p o trz e b a , um ie k o p ać ssę w zie­

m i, jak n ajp ra c o w itsz y k re t. Je d n a k od tej k reciej p rz y je m n o śc i w oli n a tu ra l­

niejsze sw e zajęcie: leżeć d o g ó ry b rzu ch em i p ra w .ć d u b y sm alo n e, co ślina na języ k p rz y n iesie. D o w ó d ca s z a ­ n o w a ł to u św ięc o n e p rzez zw yczaj p ró ż n ia c tw o sw ych ż o łn ie rz y . , P o lsk a g ł o w a " p o m y ś la łi i w y m y śiiła.

S kutek m y ślen ia b y ł taki. C ztere j ek s-sa p erz y (o d d z ia łek "miał p rz ed staw

i-Na pcdodcinku polskim stał już blokhauz, jakiego Wielka Brytanja ani jej kolonje nie pamiętały od wieków.

satych w ia ru só w , k tó rz y w ciąg u w iel­

kiej w o jn y ko lejn o jedii chleb z pieca w ielu eu ro p ejsk ic h a rm ij; zaś w d r u ­ giej p o ło w ie — ze sk a u tó w , m ło d zia- ków za p atrzo n y ch w starsz y ch to w a rz y ­ szów broni, jak w tęczę. O d czasu w o ­ jen n ap o leo ń sk ich św iat nie w id ział tak ieg o ż o łn ie rz a . O czyw iście d o ­ w ódca te j k o ch an ej b a n d y m u s ia ł g ó -(* Sekta religijna w Rosji.

cieli w szelkiej b ro n i, o d p iech o ty do lo tn ic tw a) p o d w o d z ą sie rż a n ta H u r ­ m y zo stali te g o ra n a w y s ła n i d o są­

siedniej w iosk i. D o sąsied n iej — przez po lity kę. T am w sp o s ó b tro c h ę za o b ce so w y zm obilizow ali w ieśn iak ó w i co m ło d sz e ich p o ło w ice. Z m o b ilizo ­ w an y m k az an o za b rać siek iery i ło ­ p aty . P o d ro d z e n a plac ro b o ty ro z e­

b ra n o d o o sta tn ie g o zrębu, je d n ą 49

z w io sk o w y ch ,,b a ń “ *), p o m im o p isk li­

w e g o p ro te s tu kąp iący ch się w m ej tu ­ ziem ek. P oczem p ro c e s ja c h ło p s k a , o b ­ ju czo n a belkam i w te n s p o s ó b zdoby- tem i, p o b rn ę ła p rzez zasp y śn ieżn e na linję b o jo w ą. I ta m d o p ie ro z a w rz a ła r o o o t a !

Ś nieg z p o d ło p a t w y lec ia ł w p o ­ w ietrze, jak p a c h z ro z p ru te j p o d u sz k i;

w ślad za śn ieg iem fu rk n ę iy czarno g ru d k i z a m a rz łe g o . b a g n a . C h ło p i p r a ­ cow ali z ta k ą g o rą czk ą , jak stra ż o g n io ­ w a, kiedy u m iejscaw ia p o ża r. C h a ra k ­ tery sty cz n e n a w o ły w a n a , k to r tm i oni p o d ju d zali się n aw zajem do p o ś p ie ­ chu, to p o ż a ro w e w ra ż e n ie jeszcze p o ­ tę g o w a ły . Z re sz tą p o śp ie c n b y ł tu na m iejscu. Bo chociaż czterej k ieru ją cy b u a o w ą „ b ie ły je o riy ‘ zd aw ali s.ę być w n a s tro ju z a -to b iiw y m , ta je d n a k ż a .- to b liw ó śc ta w y ja w ia ła się tyiko w s to ­ su n k u d o n iew iast. N a o g ó ł zaś byli w ięcej m ilczący, niż u g rz ecz n ie n i, a z oczu p a trz a ło im — n a se rjo . Z anim sp a d ł zm ierzch — co w ta m ty m k ra j a b y w a zim ą o p ierw szej p o p o łu d n iu — na p o d o d cin k u polskim s ta ł juz b lo k ­ hauz, ja k ie g o W ielka B ry ta n ja ani jej k o to n je nie p a m ię ta ły o d w iek ó w , tfu d o w la, sp ę k a c o n a ziem nym o osy- pem , w z n o siła s.ę ja k k u rh a n , p o s ro d p o tró jn e g o p ie rśc .e n ia k o łk ó w , g ę s to z a p iz ę d z - n jc łi w ło c h a ty m d ru te m Kol­

czastym . Z d ą ltk a c z e rn ia ło to na śniegu’, jak o lbrzym i o p a s ły p ająk , co się ro z ­ siad ł i czyha w o to czu g r a b o za k o p co ­ nej pajęczyny. Z te g o p a ją k a n a zim ow e p o w ie trz e coś u la ty w a ło , jak sm y o d ­ dech. ■ T o w bio k n au zie p alii się już p iec i dy m ił, jak k o m in fab ryczny.

„ B ieły je o r l y “ sm ażyli n a ognisku, u p o lo w a n ą g ę ś dziką i ró w n ie ż u p o lo ­ w a n e, ale sw o jsk ie p ro się . C h ło p k i, W ykończające w n ę t ze b u d o w li, przy- lZątizały dla w o jak ó w n .e o d z o w n y czai.

Z ja w iła się p ę k a ta bu tla z rum em . U d o b ru c h a n y pis,k kobiecy z a w ie ra ł w so b ie ' ty ie ra d o ści życia, że p rz e d jej o p isan iem ła m ię p ió ro .

T ym czasem d o w o e c a fro n tu , c x o - nel sir J o h n H u m o u g , b rn ą ł po p as w ' śn ieg u , w sp ie ra ją c się n a n ie o d łą ­ cznym kiju. i p o stę k u ją c o d reum

a-’) Rodzaj łaźni, bucowanych osobno od chałupy.

50

tyzm u. S zedł na p o d o d c nek P o lak o w , ab y ich zbesztać. B ow iem d o n iesio n o m u, że P o la cy w z g lę d em u fo rtyrik o- w a n ia nic nie rob ią, u d y zdaieka na śnieznem p o lu u jrz a ł ta k w s p a n ia ły b lo k h au z, p rz y p isa ł g o d z ie łu rą.< an ­ gielskich. N a w e t w i ra n sw a a lu , p o d ­ czas w o jn y z B uram i, tak ich nie b u ­ d o w a n o ! Y^ięc się u ra d o w a ł, u k ła d a ­ jąc so b ie w m yśli, że o to n a re s z u e te ­ raz p o uczy ty ch z a ro z u m ia ły c h polisWi­

n ia n ó w , k tó rz y w p e łn ie n iu słu ż b y zda­

w ali się d o tą d m e m ieć żad n ej pięty achillesow ej.

— M ozę oni są i d o b rz y w polu, ale g d y d o jd zie d o w o jn y cyw ilizow a­

nej, to za raz w y łaz i z m en ta s ło ­ w ia ń sk a im p ro d u k ty w n o ś ć — po rn y T ai sir h u m b u g i w e łn ia n e je g ie ry w z d ę­

ła m u du m a, p ły n ą c a z poczucia, że je s t sy n em w ielkiej i tw ó rc zej rasy A n g lo sak só w .

s ie rż a n t H u rm a zob aczy ł g a zaala i w tejże chw ili w y sta w ił p o ste ru n e k , poleciw szy m u zro b ić p rz ed co lo iu lem , g d y te n przyjd zie, h o n o ry b ro n ią. Sir n u m b u g , g d y po zbliżeniu się u jrzał, że na czapce ż o łn ie rz a , p re z e n tu ją c e g o k a ra b in , św ieci się ó w jak iś dziw ny p tasze k je c n o g ło w y , oczom w iasn y m nie chciał uw ierzy ć. Aż sp o tn ia ły m u ze zd u m ien ia o k u lary . W idząc, że n ie­

m a tu co ronić, sta ra n n ie p rz e ta rł szk ła, p o s ta ł, p o m y śla ł i p o sze d ł do p ra cu jący c h A ng lik ów .

je d n i z m en szczerbiącem i się sie­

k ieram i śla m a z a in ie d u k a li po drzew ie za m a rzn ię te m i p rzez to d o u rą b an ia n iep o d atn e m , jak kam ień. In ni zgra- b ia ie m i o d zim n a ręk am i naciągali k oiczasty d r u t n a k o łk i, ca m om en t w y w ra c a ją c e się, bo byle jak w e t­

k n ię te w g ru n t, j e d n . s t a j n e „all rig i.t' ro z o rz m ie w a ło ja k o ś ża ło śn ie . N ie­

b o ra k o m b y ło d o tk liw ie zim no i s tra ­ sznie tę s k n o w ś ró d o k ru tn y c h śn ieg ó w

— d o ła g o d n e j m g ły angielskiej, a w ś ró d ty ch b a g ie n i b o ró w — d j roc z m e g o k i ć j - b r . z / , ca w y s r. yżony je st i w y szo so w an y , jak je d e n w ielki sk w er. S m u tn y w .d o k d a w a ły t i dzieci w ielko m iejsk ie, rz u co n e n a p a stw y w ła s n e j n ie z a ra d n o ci. N a d ch o d ził juz

wieczór. 2 5 -sto p n io w y m ró z tę ż a ł jeszcze i n ied o łęż n y ch bu do w n iczy ch chw ytał za z d rę tw ia łe palce, jak roz p a h n - m i o b c ę g a n r. A bl k h a zv m o ^ ł ' być skończo n e d o p ie ro kiedyś. T y m ­ czasem placów ki m ' s i iły so ęd i : p ^ l r- ną noc na śn ieg u . W tę n o c w ielkiej i tw ó rc z e j rasie ro b iło s :ę je~zcz- sm utniej g d y w po lsk i m b ’okhau zie w i­

dzieli św ia tło i sły szeli s ta m tą d c a lo g ard ło w y śpiew , w k tó ry m w ciąż i wciąż się p o w ta rz a ł śm ieszący a n g :e'- skie ucho n a w ró t:

„ H o p a j — siu p aj — d a n a !"

W ciągu n a stę p n y c h dni d y ż u r u ą c y w blokhauzie żohaierze sk ra c a ł' s o b h czas, w ym yślaj ic co raz to n o w e ul p- szenia. K ażdy coś z m a js r o w a ł, w y s tru ­ gał, w bił sw ói g w ó ź d ź, o d ro b ił w ’asn y kołek. K tó ry ś z leg jo m sfó w , m istrz o d stosow anej sztuki o z d o b ił o g ła d z - n e heblem ścian y w ycinkam i z a k o p ia ń ­ skiemu In n y a rty sta , u p o d o b a ń s i a ć w eselszych, podczas d łu g ie j nocy s łu ż ­ bowej w ry s o w a ł k re d k a n r n a d rz ew ie ścian tak ie freski, że g i y j? zob aczy ł kom endant, to nie m ó g ł za ch o w ać n a ­ leżytej p o w a g i i p a r s k n ą ł śm iechem . Jednak to r /s c w ir c z c a ^ c y lz ie ło , g d a e stanąć ob o k literackich fre s k ó w b r n o - m ow skich ,.Ż y w o tó w n ań s w a ­ w olnych", r z \ a z a ł k m en d ,n l w y^k o- ba~ n e z w ło c z n i' o rd y n a rn y m k ziki m.

Zaś arty sta m a lo w a ł p o te m fresk i z r~ę- du przez trz y dni, ale w kozie. C o ty ’ko ud iło s 'ę g Y e k o lw i k „z y ędz c “ , znoszono do b 'o k h a u z u d h u p ię k sz a ­ n a i w .g o d y . B lokhauz s ta ł sie urniło- w anem dzieck:em O id z 'a ł >, je g o chi b ą i dum a. M aw ian o : „n a sz b 'o k h a r z " i to

„n asz" b rz m ia ło ta k w s p a n :ałe. jak w ustach F n m ru z a „n a sz W e rd im " . W końcu, g d y już nic w iecej do t^j doskonałości n :e m o żn a b ^ ło dodać, w yp ły n ęło n a d e r p ° w żne z a g a d n e n e : jakiem ochrzcić m ianem tę g r o 4ną fo r ­ tece?

W v n 'k ły sta d go~ące dy k irj \ w o ­ bec k tó r/c h b ed ^ ą s p o ry s e m o w j ora- W'CJ • lew:cv, dysk t ’jącvch n a o r z7- kład, o parcelacji pań sk ich g ru n tó w .

W 7aciet-z~w 'eni > o g o n e m d ^ z ’o naw et do g e n e r a ł /eh bó j k N a jp o w a ­

żn iejsza z nich w vbM chnę'a mi dzy ży ­ w io łe m k ?ns~rvvał y w - y m , p r p o n u ją - cym n az w ę ,.W a w e '“ , a g ru p ą ra d y k a ­ listów , u pierający ch się p rz y , R epu- b ’ice“ . D r idz - zarzu cał p ie rw zym t n- d en cje m o n a rc h ic m e , d w o dząc, że W a ­ w el b y ł g niazdem ty ra n ó w i je s t ich sark o fag iem . N a to „ m o n a r c h i 'c i ‘ o d m aw iali o p o n e n to m czci, w ia ry i p a­

trio ty zm u . Aż k o m e n d in t O d d z ia łu , W a rs z a w irn 'n z p o ch o d zen ia, z n rd ’i- w szy so b ie te p o sw a rk i, w rozkazie d ziennym och rzcił fo rta lic ję „B lo k h au ­ zem p o d S y re n ą " i tym f e a rty k u łe m r :z - k azu _ z a p ro p o n o w a ł o d siad u jącem u w kozie arty ć cie-w eso łk o w i, ab y wy m a lo w a ł „ n :e s?cz d z c t a ’e n tu " na d re ­ w n ian e j ta rc z y o d p o w ie d n ią p ó ł- n :e- w iastę, p ó ł-ry b e .

Z d o ln y sy n alek M uz z zadani 1 w y ­ w ią z a ł s 'ę znakom icie. S y ren ie w y r p - lo w a ł to n aw et, cz -g o , j 'k o żyw o, n V d y ż a d n a sy re n a, o i'e ufać m t o l )<r] szk 1- nej, nie m iała. W d z e ł o sw e w t ó i y ł ty le z a p a łu , że zim no krw iści Ano-lcy, k u p ą p o tem g a p ią c y n a ta rc z ę ’ za­

w iesz o n ą n ad d rzw iam i p o lsk ieg o b ’ók- h au zu , n ie sp e k j n ‘e p rz e stę p ów iii z no gi n a n o g ę , a co ż y w 'o ło w c z 'tn -—

ciek ła z k ą tó w u s t ślina. • -C zas p ły n ą ł, jak w a rtk a r :eka. Ani s:ę o b e jrz a n o , j i k n ad ze d ł 2 1. g r u d n a

W d n iu w ię ir jn y m s łu ż b a , w blok h au zie w y p a d ła sierż an to w i H u r n f e z je g o sekcją. S ekcja H u rm y w O d ­ dziale b y ła zn an a z p rz e z w s k a ..sek- c i u p 'z v k “zon ch int lig n ó w " . S k ła ­ d a ła się b ow iem z o w e g o m istrza od sztuki sto so w a n e j, m alarza od sy re n y i jeszcze ze czterech sk au tó w , z k tó ­ ry ch : trz e j pisyw ali k ilo m e tro w e w ier­

sze, a cz w arty — d ra m a ty , n ;e k ró tsze o d sied m io ak to w y ch . W szyscy zaś o d ­ czytyw aniem sw y ch u tw o ró w z a tru ­ w ali O d d z ia ło w i życie.

O g o d z n e , w y zn acz on j d o ; z n i a n y z a ło g i b lo k h au zu . H u r m a . z tą sy m pa­

ty czną szó stk a le g u ń sk ą w y ru sz y ł nn linję. C iąg n ęli za s o b ą sanki, na łado-, w a n e sto sem k o c ó w i fu ter, tudzież — ja d łe m w ig ilijnem . N a czele p o ch o d u sz e d ł sam p an sierżan t, nio sąc o b u rą cz z ce le b rac y jn ą p o w a g ą a u w a g ą p

o-'5 t

tężny g ą sio r gliniany, w k tó ry m chlu- — C o za a u strja c k ie g a d a n ie . Przy- p o ta ł rum z m iłą w y tra w n e m u u ch u m e- chodzi k o m a n d o baczn osc, to je st b - L y j n o ś e i , „ ie n a p o e z :t:j p e łn i w na- cznose. O d m y s i e j - £ « * £ • £ CZyniU' , . . . ■ sk a p u je sz ty m sw oim jen telig en tn y m

B yło p o la rn e p o łu d n ie z m o w ę. Jbem tQ p o w jem żeś nie re k ru t, a żoł-S łońce z n a jd o w a ło się u szczytu te g o n ierz ca » ,

m a łe g o p ó łk o la, k tó re z a k re śla ło się N ależy zaznaczyć, że „ r e k ru t" , ró-te ra z co dnia tu ż nad_ sam ym n o ry z o n - w n jeż ■ , ich sie rż a nt, byli w szyscy tem , zatraconym w śn ieg ach . D o k o fa u d e k o ro w a n } n ajw yższy m sto p n iem an-bielała p u sty n ia śn ie ż n a .-G d z ie ś n a li- g ielsk ieg o „ m ilita ry n r d a l ‘u “ , nie mó- nji w id n o k rę g u b ó r, m alejąc y vvskutek q m en to la c h “ austrjack ich , któ- oddalenia, czern iał, jak w ą sk a ta sie m - . . nig cjiw a i0n0) b o u ch odziło ka aksam itu. N a d o o k o ln y m p lacu ro- to ^ ^ tQn Lgcz j-[urrn a m iał sw e żo w ia ł i fiolecił się o d n isk ieg o ś w ia tła w j asn e p o jęcie o w o jsk o w o ści.

o E H W ? T e ra z , g d y m iny jego. po d k o m en

-w ierzchołk i ś-w ierk ó -w , za-w ianych p ra - dnych w y g lą d a ły p o w a z m .j, m z zwykle,

w i e do s z c z y t u . T a m i sam b ie g ł ik rz y - o d b ija ł o d nich cn ło p sk im hum orem

ż o w ał się w k lę sły ślad stó p ludzi, k tó rz y i tą p o u fa ło śc ią w so bie, W ora ce-tęd y p rz eb rn ę li T e p o d w ó jn e łań cu sz k i chuje s ta ry c h z o łm erzy . G d y lnteli-p o d elnteli-p tań n iesk az ite ln e g o śn ie g u w zb u - genci p o d w p ły w e m chw ili trad ycy jn ej d zały p rz elo tn ą sm ę tn o ść w refleksy j- p o g rą ży li się w cichem roztęskn iem u nych duszach .in te ^ g e n tn e j sekcj*“ ; g d y czynna n a tu ra H u rm y w y ja w iła się p rz eszła do sia d ó w już istniejących w innym k ie ru n k u . H u rm a ro z u m o w a ł:

p rz y b y ły now e, tak ie sam e, ale jeszcze przy ch o d zi W ig ilja, to je s t W ig ilja i z a -W ierei siero ce iakieś ch o w ać ją trz e b a , jak należy. W ięc w ę 3 } . ' ‘ , . . . w szv stk o m a się o d b y ć p o d biegunem , Z a chw ilę w o jac y u p laco w ali się ta k -sam o - k p o d In o w ro cław ie m , jak w blo k h au zie i o g a r n ą ł ich z a d u m a n y u p o lsk ie g o c h ło p a o d b y w a ło się od sm utek, m ający w so b ie cos u ro e ^ rs te - w ie k ó w

go. P rzecie b y ł a d z i s W ig ilja. Mys.li T zabra} się do ro z ła d o w an ia z niesfo rn y ch g ło w p o m k n ę ły dalek o ezionych sań . Sam p ra c o w a ł, in-daleko p rzez zaśn ieżo n y o b s z a r ty sięcy ^ , 1 ? ^ p o g a n ia ł. R ozkazy wy- mil, jak ja sk ó łk i ro z s w ie g o ta n - tk iw . . „ rzm je w a j ;ak k a p ita n s ta tk u , m ów iący W d n iu p o w sze d n im m ieli czas za- | r ^ y że g la rsk i ej. A u rząd zen ie blok- ję ty ciężką słu ż b ą , lu b b e z tro sk ie m p ro - ^ J n a św ię to o d p ra w o w a ł z taką żn iactw em zo łm ersk ie m i nie zabijali p-odnościa iak co najm niej so b ie g ło w y byle ezem . 'Jfie śe. o k ra m £ 3 * > f0 “p an cern ik a

b ra k ło . W listo p a d zie dow iedzieli się g ^ P ^

ie ^ M e m c y w o ^ n ^ p r z e g r a lt a l e ^ P o l s c e O c e n i a , w lo t p rz ez m a jtk ó w w y k o n ,- j,eid y byó ° w ielkie j* g to d z fe " W n e t s tó ł n a k ry to sztu k a n am iotu, w k raju . W ięc c h ło p cy ścisnęli zęb y n a N ie o m ieszk a n o p o d

łacn iejsze w y trw a n ie, sp lu n ęli w g a rść , o b ru s n a s ła ć s i a n a . W kącie lok alu ab y lepiej w y o b ra c a ć k a ra b in e m , i robili u s t a w i o n o sn o p e k ^ n i e j sło m y , :zdra-dalej to , co d o b re m u ż o łn ie rz o w i p rz y - dzający jed n ak , ze g o w y M o p

sto i: nie m ęd rk o w a* , lecz strzelać i k łu ć, b a rz y n sk u z n ™ eS ° ^

k o g o rozkażą. C zasam i w y d a w a ło się strzech y . N a ta k o k ry ty m sto le po im że zab o rczo ści angielskiej w y słu - rz ąd n ie ro z ło z o n o po zy czo n e od g-uia sie p o p ró żn icy . H u rm a , b y ły ż o ł- b y lcó w ta le rz e i sztucce. T ro c h ę ty lk o nierz pruski, p o u c z a ł sw o ją „inteligen* d a w n ie w y g lą d a te n

cję “ , g d y się ta ro z p o lity k o w a ła : p o lsk ie g o z o łm e rz a . w p o ś ro d k u 52

kryć s ta ł k u lo m io t na sp ry tn ie ro z sta ­ w ionych n ó żk ach ru sz to w a n ia firm y W ickers & C o., n ib y p o tw o rn y ko n ik polny, w y su w a ją cy na d w ó r p rzez strzelnicę ja d o w ity pyszczek lufy z m uszką na k ońcu. Z b o k u tra jk o tli- w ego o w a d u zw ie szała się, n«bv p ię ­ knie fry zo w an y pas, w s tę g a n ab o jó w , lśniąca niklem i m osiądzem .

P o d o k o n an iu ty ch u rządzeń, H u rm a z lu stro w a ł rzecz jed n y m rzu tem o k a i coś ta k ie g o so b ie p rz y p o m n ia ł, aż się ręką w czo ło u d e rz y ł. P o s z e d ł do wioski, p oleciw szy na o d ch o d n e m , aby czekano g o z w ieczerza, a on „ p rz e d pierw szą g w ia z d ą " w róci.

O zm ierzchu p o w ró c ił, n io sąc p ie ­ czołow icie p o d p ac h ą coś za w in ię teg o w ręcznik.

— Te, in telig e n t. ro z s tą p s :ę, kiej sierżan! idz:e! — u p o m n ia ł n r h r z i od Syreny, ro b iąc eg o na p r o r i fa ch o w e spostrzeżenia, co" d o gam fioTct t. k tó -y wieczorem za k w itł n a śn ie g u dłno-iemi strugam i, jak g rz ąd k i a s tró w b a rw y lila.

H urm a, p rz y stą p iw sz y d o s to łu , ją ł

H urm a, p rz y stą p iw sz y d o s to łu , ją ł