• Nie Znaleziono Wyników

CHARAKTER NARZĘDZIA (SCENARIUSZ MODERATORA) — RODZAJ PYTAŃ I ZADAŃ STAWIANYCH UCZESTNIKOM,

METODY BADAWCZEJ

CHARAKTER NARZĘDZIA (SCENARIUSZ MODERATORA) — RODZAJ PYTAŃ I ZADAŃ STAWIANYCH UCZESTNIKOM,

TECHNIKI PROJEKCYJNE

Inny rodzaj drażliwości (Rostocki, 1992, s. 84; 1975; Lutyńska, 2000, s. 51– 64) ma miejsce wówczas, gdy stawiane przed badanymi w trakcie sesji zada-nia są dla nich zbyt trudne. W oparciu o materiał empiryczny zgromadzony w przywoływanym tu badaniu metodologicznym należy stwierdzić, że prawie wszyscy w sesjach doświadczyli czegoś, co uznali za trudne. Tylko kilka osób spośród przebadanych 96 stwierdziło, że żadna część spotkania nie sprawiła im problemów. W wypowiedziach pozostałych uczestników zostały wymie-nione wszystkie fragmenty sesji, nawet takie, co do których badacz zupełnie nie przypuszczał, że mogą przysporzyć uczestnikom kłopotów.

Abstrahując już od samej treści pytań, bądź użytych w nich sformułowań, z których zrozumieniem badani mogą mieć kłopoty, w zogniskowanych wywiadach grupowych często używa się rozmaitych technik wymagających myślenia abstrakcyjnego lub hipotetycznego lub stawia zadania wymagają-ce dużych kompetencji, na przykład — językowych. A nie dla wszystkich ta-ki rodzaj rozumowania jest czymś naturalnym, dlatego w sytuacji, ta-kiedy uczestnik nie radzi sobie z zadaniem, bo jest ono dla niego zbyt trudne, ist-nieje możliwość pogorszenia jego samooceny. Badacze często przewidują w scenariuszach rozmaite techniki dodatkowe, w tym na przykład projek-cyjne. Przydatność tego typu zabiegów (w określonych sytuacjach badaw-czych) jest niekwestionowana, jednak warto pamiętać o tym, by likwidując jedno niebezpieczeństwo, na przykład unikając zadawania pytań bezpo-średnich, które mogą wprawiać uczestników w zakłopotanie, nie narazić ich

na dyskomfort trudnością stawianych zadań. Nie wszystkim badanym udaje się uruchomić w sobie zdolność do wymyślania w technikach personifikacji, jakim człowiekiem jest proszek do prania lub kawa. A i tak te przykłady ty-powe dla badań marketingowych nie są wcale najtrudniejsze. Więcej wysił-ku, chociaż opierającego się na tych samych mechanizmach, wymaga wy-obrażenie sobie, jaką osobą jest np. konkretna partia polityczna. Technika winiety z kolei (opis przypadku) wymaga od badanego umiejętności posta-wienia się w roli bohatera historii i znalezienia rozwiązania, jakie w takiej wyobrażonej sytuacji byłoby najwłaściwsze. Technika niedokończonych zdań wymaga gotowości do szybkiego myślenia, chiński portret zaś do my-ślenia dywergencyjnego, generowania skojarzeń, dokonywania personifika-cji, a technika kolażu opiera się na zdolności „myślenia obrazami”, wyraża-nia poprzez obrazy swoich poglądów lub stanów emocjonalnych.

W przywoływanym tu badaniu metodologicznym dotyczącym od strony merytorycznej zjawiska korupcji, w scenariusz fokusa wprowadzono techni-kę circeptu (Lisek-Michalska, 2007). „Circept” to sztuczne słowo utworzone z dwóch pojęć circulus (krąg) i koncept. Jest to metoda aktywizująca, która służy rozwiązywaniu problemów w sposób twórczy. Przy jej pomocy powsta-je obraz danego pojęcia, problemu, tematu w wyniku intensywnej wymiany myśli i zbierania pomysłów. Circept to ćwiczenie polegające na wykorzysta-niu analogii i metafor. W dużym skrócie i uproszczewykorzysta-niu jego realizacja spro-wadza się do tego, że w pierwszej fazie badani tworzą analogie lub metafory dotyczące problemu badawczego, a później dokonują ich uporządkowania według uznanych przez nich kryteriów. Jak pisze Nęcka (1994) „(…) Podej-ście takie opiera się na założeniu, że głębsze zrozumienie problemu wymaga odwołania się do obszarów wiedzy lub doświadczeń bezpośrednio z nim nie związanych — w przeciwnym wypadku będziemy zbyt ograniczeni rutyną, schematem i stereotypowym widzeniem problemu. Próbując zgłębić temat, powinniśmy oderwać się od wiedzy bezpośrednio związanej z tematem i spróbować wykorzystać wiedzę z zupełnie innych dziedzin, np. pszczelar-stwa lub ziołolecznictwa np. przy rozwiązywaniu problemu usprawnienia funkcjonowania firmy. Takie przenoszenie wiedzy nie może być przypadko-we, bo niewiele by dało. Dlatego wykorzystujemy podobieństwa i metafory, czyli — zgodnie z klasyczną definicją Arystotelesa — »struktury umożliwiają-ce mówienie o jednej rzeczy w terminach właściwych zupełnie innej rzeczy« (…) Technika ta pozwala uzyskać wgląd w ukryte cechy obiektu, a tym sa-mym — lepiej go zrozumieć. Poza tym dzięki niej zdajemy sobie sprawę z przeciwieństw tkwiących w wielu pozornie mało skomplikowanych obiek-tach. Jest to więc technika z natury dialektyczna, tym bardziej, że przeciwień-stwa, które ujawnia, ułożone są w harmonijnej strukturze kołowej. Zatem cir-cept pokazuje jedność obiektu w jego przeciwieństwach, co stanowi rdzeń

Charakter narzędzia…

155

dialektyki. Ponadto jest atrakcyjny dla uczestników. Stanowi też dobre przy-gotowanie do rozwiązywania problemów, zwłaszcza, gdy sprawiają wrażenie trudnych i złożonych”.

Pełna procedura tego ćwiczenia jest dość skomplikowana i — co bardzo istotne z punktu widzenia realizacji badania empirycznego — zajmuje wiele czasu. Spodziewano się także, że takie zadanie może okazać się nużące i bar-dzo trudne dla uczestników, dlatego dokonano pewnych modyfikacji w przedstawionej tu wersji circeptu, dzięki czemu w przekonaniu badacza zmniejszył się wyraźnie poziom trudności83. Informacje uzyskane od bada-nych przy pomocy wywiadu swobodnego znacznie zmieniły jednak to wy-obrażenie. Badani co prawda różnili się w ocenie trudności zadania — część z nich nie uznała go za trudne czy skomplikowane, ktoś porównał je do układania puzzli czy rozwiązywania krzyżówki. Inni jednak zwrócili uwagę, że to polecenie nie było dla nich zrozumiałe, mieli trudności ze zorientowa-niem się, o co w nim chodzi i co mają robić:

„Ja właściwie nie wiedziałam, czy to mają być antonimy czy synonimy korupcji.” „Początkowo to takie miałem jakieś niezbyt przejrzyste powiedzmy na to jakieś takie spojrzenie, później troszeczkę już tak jakoś bardziej to do mnie dotarło.” Zapisanie określeń kojarzących się z korupcją nie było dla większości pro-blemem, bo, jak wyjaśniali, zjawisko korupcji jest tak powszechne i tyle się o nim mówi, że każdemu nasuwa się mnóstwo skojarzeń. Niektórzy wspo-minali jednak, że trudno im było znaleźć odpowiednie słowo. Natomiast dla wielu badanych trudność sprawiało segregowanie tych określeń, znalezie-nie określeń przeciwstawnych, umieszczeznalezie-nie ich wszystkich na osi. Wynika-ło to z tego, że byWynika-ło ich dużo i że często były to wyrażenia bliskie znacze-niowo. Jedna z dyskutantek przyznała, że zaskoczyło ją znalezienie wśród nich słów skrajnych, gdyż wydawało jej się to niemożliwe:

„Hasła, które żeśmy tam podali były podobne do siebie, no bo nie dało się, przynajmniej ja miałam problem z takimi przeciwnościami, dla mnie to wszystko było do jednego garnka, bo jest to temat taki no przykry. Ciężko było nam ustalić, po jakimś tam czasie dopiero żeśmy tę oś ułożyli.”

„Dla mnie to było, że to było wszystko jednakowe, nie że to jest przeciw-stawne. Jak były dwa hasła, to ja mówię, że to jedno i to samo.”

83 Po przeanalizowaniu różnych możliwości uznano, że najlepszym sposobem osiągnięcia celu

ba-dawczego będzie zastosowanie zabiegu, łączącego w sobie cechy circeptu i projekcyjnej techniki niedokończonych zdań. Z techniki niedokończonych zdań zaczerpnięto treść bodźca inicjującego Ko-rupcja jest to…, zamiast występującego w technikach odwołujących się do metafor i analogii: Korup-cja jest jak… Natomiast pozostałe zadania stawiane przed badanymi (czyli wybór par określeń prze-ciwstawnych, układanie pozostałych określeń na utworzonych osiach, opisanych przez terminy przeciwstawne) zostały zainspirowane circeptem (Lisek-Michalska, 2007).

„Gorzej z tym umieszczeniem, rozmieszczeniem. Niektóre kartki pasowały do wszystkiego w zasadzie.”

Niektórzy zwracali uwagę, że każdy z uczestników inaczej rozumiał pewne określenia, więc pojawiał się problem z umieszczeniem ich na osi. Często jedna osoba rzucała jakąś propozycję, a inni ją akceptowali, bo nikt nie miał lepszego pomysłu: „Dziwne było bym powiedziała (to zadanie). Bo jakby wszyscy nie bardzo zrozumieliśmy, bo pisaliśmy te karteczki, te tytuły i potem trzeba było to jakoś przyporządkować. W pewnym sensie, te kartki najpierw zostały rozdzielone na boki i później pan ze wszystkich boków ze-brał je na środek, bo mówi, że na dobrą sprawę pasuje i tu, i tu, i tu. Wszyscy się jakoś na to zgodzili. Ja to potraktowałam tak jak podejrzewam wszyscy, tak nie bardzo zrozumiałe to było. Że ktoś powiedział i reszta się z tą osobą zgadzała i nie miała swojego zdania na ten temat.” Można więc stwierdzić, że dla części badanych circept okazał się trudnym, nie do końca zrozumia-łym zadaniem. W kilku zaledwie wypowiedziach pojawiły się uwagi, że było to zadanie wymagające myślenia i przez to ciekawe dla uczestników. Pozo-stali respondenci mieli z nim wiele problemów:

„Początkowy (fragment) był dość trudny, skomplikowany, bo mieliśmy roż-ne zdania z tymi właśnie słowami, z ułożeniem, z segregowaniem tego, ale wszystko do przeskoczenia, ja bym tam niektóre inaczej ustawił, ale niektó-rzy mieli inne zdania, tak, że decyzję podejmowaliśmy większością głosów.” „Najtrudniejszy? To może ułożenie tych karteczek, na tym diagramie, w kolejności no takiej…. każdy po prostu inaczej to widział wszystko.” Dla niektórych problemem było samo podanie określeń, ponieważ trudno im było znaleźć właściwe słowa lub mieli zbyt wiele pomysłów, a musieli ograniczyć się do kilku: „Najtrudniejszym fragmentem, to było to pierwsze zadanie, kiedy trzeba było na kartkach wypisać, co się kojarzy z korupcją. Jeżeli ktoś chciałby wypisać wszystko, to byłyby stosy chyba tego. I później dopasować te grupy do siebie bo… na tej kartce to było na cztery podzielone i trzeba było to zgrupować. I ciężko jest to zgrupować, ponieważ jest to te-mat rzeka i wszystko się do tej korupcji praktycznie nadawało, to, co było napisane na kartkach. Uważam, że to zadanie było takie dyskusyjne bardzo.” Były osoby, którym trudność sprawiło opowiadanie własnej historii ła-powniczej a przede wszystkim wymyślenie dla niej tytułu — niektórzy stwierdzali, że nie mają zdolności do rozwiązywania tego typu zadań, inni, że nigdy wcześniej czegoś takiego nie robili. Wreszcie sporo respondentów narzekało na trudność oceny zjawisk korupcyjnych, ze względu na zbyt ma-łą skalę ocen, wskazywało na problem jednoznacznego ustosunkowania się do pewnych sytuacji lub niejasność tego zadania:

Charakter narzędzia…

157

„Najtrudniejszy był moment tej oceny, powiedzenie swojego zdania, bo to się wiąże, jeżeli jedne sytuacje są takie bardzo codzienne, no to nie ma wte-dy problemu z oceną.”

„(…) jeżeli w grę wchodzą jakieś takie sytuacje bardziej drastyczne to wtedy po prostu mnie osobiście było trudniej powiedzieć o tym, czy się ustosunkować.” „Pisaliśmy na kartce punkty pozytywne, negatywne i obojętne, no i ciężko było wybrać, ustalić podzielić.”

Jeden z badanych stwierdził, że miał za mało czasu na przemyślenie i zastanowienie się przy wymyślaniu hasła i ocenie korupcji. Inna osoba wspomniała, iż dla niej trudnością był fakt, że uczestnicy różnie rozumieli treść poleceń i zadań.

Wymienione tu techniki to zaledwie mały fragment wielkiego repertuaru zabiegów technicznych stosowanych w badaniach fokusowych (Bill-son, 1989). Często w ramach fazy aranżacyjnej moderator inicjuje jakiś za-bieg mający na celu przełamanie barier pomiędzy uczestnikami, proponując na przykład typowo dziecięcą zabawę w „głuchy telefon”, „pomidora” lub dokończenie zdania: gdybym był psem, to byłbym (tu oczekiwano podania nazwy rasy psów), ponieważ….. Nie wszystkie tego typu zabiegi są jednako-wo neutralne dla wszystkich badanych. Czasem można osiągnąć efekt od-wrotny od zamierzonego, ponieważ odczuwany przez uczestnika poziom zaskoczenia i niedowierzania przekłada się w sposób trwały na cały jego udział w sesji. Pojawia się poczucie lekceważenia, niepoważnego traktowa-nia zaproszonych uczestników, bądź po prostu badany kompletnie nie jest w stanie zdefiniować sytuacji, w jakiej się znalazł. Żadne z tych odczuć nie sprzyja jego dobremu samopoczuciu.

W relacjonowanym tu badaniu metodologicznym w celach integracyjnych na początku sesji zastosowano zabieg, co do którego badacz był przekonany, że jest on bardzo bezpieczny pod względem generowania nieprzyjemnych stanów emocjonalnych. Respondenci byli proszeni o opowiedzenie, co dobre-go zdarzyło się im w ostatnim czasie. Na podstawie materiałów uzyskanych od respondentów w wywiadach swobodnych należało jednak zrewidować to początkowe przekonanie. Niektórzy badani oceniali tę część pozytywnie, uważali, że pozwoliło to na rozluźnienie się, otworzenie się. Stwierdzali, że przecież każdy znajdzie coś przyjemnego, miłego, o czym mógłby powiedzieć. Jednocześnie wypowiedzi innych skłaniały do pewnych refleksji, że są także ludzie niezbyt pozytywnie nastawieni do życia, że jako naród chętniej i częściej opowiadamy o smutkach niż o radościach. Byli jednak także uczest-nicy, dla których konieczność takich zwierzeń była denerwująca i stresująca; jedną z badanych dotknęło pytanie o przyjemne zdarzenia, gdyż boryka się z samymi problemami, druga wolałaby nie być zmuszana do wypowiedzi już na samym początku spotkania: „To chyba nie jest potrzebne, bo jak

wchodzi-my, to każdy jest spięty i takie kazanie mówić od razu, to jest takie trochę, no to jest tak jak ktoś się pyta jak się pani czuje, jakie tam uczucia, emocje, to nie jest potrzebne. Powinno być tak, że jak ktoś chce, to niech mówi, jak ktoś nie chce, to niech milczy. Bo pierwsza osoba zawsze musi zacząć, a nie wie co powiedzieć, czy: Nazywam się, czy coś jeszcze, więc to takie trochę… można się wystraszyć jak ktoś nie lubi mówić.”

Bardziej ujednolicone opinie badani wyrazili w związku ze sposobem pre-zentowania się osób biorących udział w sesjach. Respondenci zgadzali się co do tego, że przedstawienie się uczestników i wzajemne poznanie było ważne i potrzebne dla dalszego przebiegu spotkania. Gdy znali już swoje imiona, ła-twiej było im się do siebie zwracać. Choć pojawiły się uwagi, że same imiona to za mało, że badani nadal pozostali dla siebie anonimowi. Któryś z res-pondentów chciałby wiedzieć także coś o pracy i zajmowanych stanowiskach innych, co wydawało mu się znaczące w dyskusji na temat korupcji. Dyskutanci często podkreślali, że zarówno przedstawianie się, jak i opowiadanie o ostatnich przyjemnych zdarzeniach w życiu zbliżyło do siebie uczestników, wpłynęło na pewną integrację grupy, rozładowało napięcie i podenerwowanie i sprawiło, że atmosfera stała się sympatyczna, miła, ciepła:

„To jest bardzo potrzebne i wprawdzie ja myślę, że była wyjątkowo… jakaś taka… no nie — luzacka, bo to może by było źle powiedziane, ale sympa-tyczna i rozluźniona, że… ale nieraz ludzie są spięci, zamknięci i… i jest to jak najbardziej potrzebne. A komunikowanie się, w momencie, kiedy my mamy w dwie minuty do siebie się zwracać, to te karteczki były jak najbar-dziej… To taka szkolna, szkolna metoda. Natomiast, natomiast takie opo-wiedzenie, to… no tak rozluźnia atmosferę. W moim odczuciu. Jest to chyba konieczne.”

„Jeżeli mieliśmy karteczki, gdzie ja widziałam, że to jest pani Genia a to jest pani Basia na pewno, w jakiś sposób spowodowało taką, może za duże sło-wo, ale rodzinną atmosferę.”

„Widziałem w samej tej zabawie, odczuwałem to, że jest takie rozładowanie, taka pomoc, że tak jak w konsolidacji tego zebrania.”

„Te karteczki z imionami, które… wręcz zwracaliśmy się właściwie w nie-których przypadkach zupełnie po imieniu. No i takie rozluźniające było, co się tam komu zdarzyło miłego, tak, że troszeczkę takie… odskocznia jakby od właściwego tematu.”

„No musi być na przełamanie bariery, żeby ludzie się otworzyli, powiedzieli coś o sobie, bo tak to… W osiem osób obcych, no nie ma innej możliwości. Trzeba jakoś po prostu towarzystwo rozbujać.”

„Każdy się tam otworzył i jakieś tam lody zostały przełamane.”

Ktoś zwrócił uwagę, że zwracanie się do siebie w formie „pani Basiu”, „panie Marku” jest dziś już bardzo powszechne, jest czymś naturalnym,

normal-Charakter narzędzia…

159

nym. Inny respondent wolałby nawet używać po prostu samych imion, tym bardziej, że uczestnicy byli mniej więcej w jednym wieku.

Zatem z pełną pokorą należy przyjąć, że nie ma technik integracyjnych, do-datkowych, projekcyjnych, które miałyby charakter uniwersalny i pasowały do wszystkich tematów badań i wszystkich kategorii respondentów. Naturalnie nie chodzi tu jedynie o oczywiste modyfikacje techniki84, ale samej jej istoty. Jest to niewątpliwie stwierdzenie banalne, ale wielu badaczy ma pewne własne przyzwyczajenia, wręcz nawyki, przekonania o tym, że pewne baterie technik, używając żargonu praktyków — „dobrze chodzą” w fokusach. Zresztą, automa-tyczne, bezrefleksyjne wprowadzanie stałego zestawu technik dodatkowych do treści scenariusza owocuje nie tylko etycznymi, lecz także poważnymi konse-kwencjami merytorycznymi dla wartości uzyskanych danych. W tym nurcie rozważań aspekt jednak zostanie pominięty.

Konkludując, mimo że powyższe rozważania podporządkowane są per-spektywie etycznej, konsekwencje dla samego sposobu uzyskiwania danych, dla metody fokusowej są wyraźnie widoczne. Żaden wysiłek wynikający z przesłanek deontologicznych włożony przez badacza w konstrukcję scena-riusza dla moderatora nie jest zbyt duży. Warto dokładnie przemyśleć nie tylko to, jakie informacji potrzebuje uzyskać, lecz także to, w jaki sposób za-mierza to zrobić, zawsze w kontekście jego wiedzy o konkretnej kategorii ba-danych. W innym przypadku niestety trzeba się liczyć z tym, że atrakcyjnie pod względem technicznym skonstruowane narzędzie zupełnie nie sprawdzi się empirycznie, a stanowić będzie jedynie źródło stresów dla badanych i oczywiście także dla moderatora, bo to on zmierzy się bezpośrednio z wycofaniem uczestników, a nie zawsze będzie rozumiał jego przyczyny.

RELACJE MIĘDZY UCZESTNIKAMI I POMIĘDZY UCZESTNIKAMI A MODERATOREM