• Nie Znaleziono Wyników

czyli opisanie części gór Karpackich, zawartych pomiędzy źródłami Wisły i Sanu

W dokumencie Biblioteka Warszawska, 1848, T. 3 (Stron 102-152)

PR ZEZ

P o t ę ż n e katedry gotyckie i wspaniałe świątynie w stylu rzymskim, wpłynęły głównie na fizyognomią Krakowa.

Tymto pomnikom architektury winno to miasto tę uro ­ czystą zew nętrzność, którą wywiera na zbliżających się do niego. I mieszkalnych domów większa część ma w sobie coś niezwyczajnego: ściany ich zewnętrzne nie są proste, ale nieco skośnie nachylone, co nadaje tem u mia­

stu charakterystyczną właściwość. Ze wszystkich gm a­

chów odznaczają się głównie świątynie gotyckie swemi śmiałemi krojami, tą posępnością rozlaną po wnętrzu, temi wyniosłemi sklepieniami, które zdobią dziwne rze­

źby, odpowiadające wzniosłości a smętności ducha reli­

gijnego co je wznosił. Gdy minęły czasy średniowieko- we oddychające ową serdecznością, zmieniły się zara­

zem zapatrywania na świat. Przyczyniły się do tego głównie: odkrycie Ameryki, czyli rozszerzenie poglądu na

¿wiat zewnętrzny, reformacja religijna, i samodzielna fi­

lozofia Bakona z W erolm i Kartezyusza, oswobadzająca ducha z więzów scholastycznćj filozofii. T e okoliczności razem wzięte, stanowią nową erę rozwijającej się ludz­

kości, a zarazem i sztuk pięknych. Ta niezmierna zmia­

na przygotowująca się w głębiach myśli, odbiła się także w gmachach Krakowa. Budowle gotyckie będące o b ra ­ zem średnich wieków, zastąpiły nowe porządki: kościoły w nowoczesnym stylu stawiane, wyrażają tę wielką prze­

mianę. Obszerne okna dające wstęp światłu fizycznie do wnętrza głównie je cechują, jako i czasy nowych myśli po świecie rozpuszczonych.

Nad samćm miastem wznosi się z głębi wypchnięta skała W a w e l uwieńczona zamkiem królów polskich, sta­

rożytną katedrą g o ty c k o -rz y m sk ą , i w części obwie­

dziona zębatym murem. Od w ieków na tę wapienną sk a­

łę działają wszystkie żywioły, a przecież na nićj zale­

dwie ślady zmiany można dostrzedz; tylko miejscami po­

pękała, a po szczelinach zasiała wiecznie czynna przyroda zielone wstęgi drobnych paproci i innych roślinek, jakby dla odjęcia dzikości. W apienie W a w e lu dzielą się w g r u - be warstwy; podczas łamania kamieni przy wystają­

cym węgle fortyfikacyjnym nad samą W isłą, odkryto wielką płaszczyznę nieco pochyloną ku południowi. Nie­

co dalćj postępując nad W isłę, warstw y te znaczniej po­

chylają się, krzywią, i liczne mają rysy; powierzchnia ich traci białawy kolor i zostaje brunatną, pełno widać dziur: widocznie wapień zmienił się. Wreszcie poka­

zuje się wielki otwór.-jestto owa głośna jama smocza, utwo­

rzona niewątpliwie przez działanie sił podziemnych, co wstrząsały i zmieniały tak często twardą skorupę ziemi.

W tćj jamie miał przebywać ów bajeczny smok, śmierć

Tom III. Lipiec 1818. 1 3

P O D R Ó Ż E P O B IES K ID A C H . 9 7

i spustoszenie roznoszący na całą okolicę, co go Kraku*

zabił i wrócił pokój tej błogiej dolinie. Czy ta baśń jest prostym utw orem fantazyi, zkądinąd przyniesioną, czy tćj usnutą została na jakićm zjawisku natury, trudno roz- strzygnąć. Może odkryto w niej kości ogromnych zwierząt przedpotopowych, a ludzie skorzy do tłumaczenia tego co nieznają, przypisali je smokowi. W poblizkich jamach Ojcowa bardzo są liczne kości pierwotnych zwierząt, a pomiędzy innemi niedźwiedzia (Ursus spaeleus) dwa razy większego od teraźniejszego. Przed kilkunastu laty gdy urządzano drogę naokoło skały W awelskiej, zasy­

pano jamę smoczą. Niedawno na nowo ją otworzono, ale ziemi wszystkiej nie dobyto i nie można się było przeko­

nać, czy zawierała jakie kości z zaginionego świata. Ja­

ma ta kilkaset kroków dłu ga, podobna jest do wielkie­

go korytarza zgiętego w podkowę; w jednćm tylko miej­

scu znaczniej się rozszerza i powstaje wielka sala, mają­

ca wierzch jakby sklepiony, składający się prawie ze sa­

mych odcinków kul wklęsłych.

Z każdćj strony W aw e lu spoglądając na okolice, przed­

stawiają się widoki pełne uroku. Najmniej rozmaitości ma z północnej strony. W dali ciągną się podłużne pagór­

ki prawie bezleśne, u stóp zaś leży Kraków, gdzie świą­

tynie gotyckie wznoszą się jakby domy nad domami. Nie­

równie bogatszy je s t widok z wschodniej strony, bo złączy­

ły się tu sztuka z naturą: z pośrodka mniejszych domków widać liczne drzewa, a środkiem wije się jakby wstęgą srebrzysta W isła. Na grzbietach ograniczających wido- krąg, wznoszą się kopce W an d y i Krakusa, usypane ręką ludzką, ku pamiątce zapomnianych bohaterów, podobne do stożków wulkanicznych. Ale ten widok nie może się równać ze wspaniałością, jaką strona południowa

przed-9 8 PO DR Ó Ż E

PO BIESKIDACB. 9 9

stawia. W wielkie łuki pogięta W is ła przedarłszy się

przez dzikie skały, płynie w rozkosznej dolinie pomię­

dzy bujnemi drzewy i łąkami szmaragdowej zieloności, a wśród nich ukazują się pojedyncze gmachy, pomiędzy klóremi odznacza się klasztor Zwierzyniecki, obwiedzio­

ny wysokim zębatym murem ; za nim sterczy wyso­

ka mogiła przy kaplicy ś. Bronisławy, dalej wznoszą się samotników bielańskich wieże, i długie grzbiety Karpat od siebie równoodległe, jakby stopnie jeden od drugie­

go wyższy.

Część K arp at naprzeciw Krakowa leżącą, pomiędzy ujściem Baby a J a b ło n k ą w Górnym Szlązku zawartą, nazywają geografowie Bieskidami. Lud nie zna tej na­

zwy, tylko pojedyncze góry Bieskidem mianuje. Praw ie w końcu zachodnim tego pasma, leży najwyższa massa gór, zwana Babią Górą, przechowująca na swym szczy­

cie długo śn ieg i, kiedy już powiew wiosny okrywa kwiatami dolinę W isły. Na wschód mniejsze są góry;

naprzeciw samego Krakowa, właśnie nad miasteczkiem Myślenice, ciągnie się długi grzbiet zlekka wycięty, zwa­

ny Kotuń. Czasem na krańcach widokręgu pokazuje się szereg zębatych szczytów: sąto wyniosłe Tatry, 15 mil od Krakowa odległe. Ale skoro te szczyty zdają się coraz bardziej zbliżać, jestto zapowiednia zmiany po­

gody i trzeciego dnia pospolicie deszcz następuje.

P o d g ó r z e . Most na łyżwach łączy Kraków z P o d ­ górzem. Jestto mata mieścina, nie mająca ani jednego pomnika architektonicznego z dawnej świetności Krako­

wa, tylko mogiła Krakusa na Krzemionkach usypana w czasach przedhistorycznych, i skały wapienne zwane Katedrą Twardowskiego, zasługują na wzmiankę.

100 P O D R Ó Ż E

Podłużny grzbiet, o który miasteczko Podgórze opić- ra się, nazywa lud Krzemionkami, od licznych krzemieni wzrosłych w wapieniu, w postaci kul i spłaszczonych nerek. I te krzemienie, co o stal uderzone iskry sypią, były kiedyś płynnemi, jak wapień otaczający je, i osadzi­

ły się z morza piérwotnego w czasach, gdy człowiek"

ziemię nie zamieszkiwał. W ich wnętrzu tkwią nie­

kiedy, muszle dwuskorupne, E h re n b e rg zaś odkrył w nich nadzwyczajnie małe żyjątka, pod mikroskopem tylko dające się dostrzegać. Ten sławny badacz tych nieskoń~

czenie drobnych jestestw żyjących, oznaczył następujące gatunki nazwane przez niego: N odosaria urceolata, Sol- dania elegans, P ixidicula prisco, (1).

Nim poprowadzimy czytelnika do wysokich K arpat i głębokich dolin Tatrowych, ozdobionych cudnćj pię­

kności kwiatami, gdzie śniegi przez całe lato nie znika­

ją; nie będzie od rzeczy, że obznajmiemy go z niektóremi główniejszemi pojęciami geologii, a będącemi zasadą lej nauki; wyjaśnią one jakiemi sposobami powstała po­

wierzchnia ziemi.

Skały wchodzące do składu tw ardćj skorupy ziemskiej, powstały dwiema wprost przeciwnemi drogami: z ognia i wody; sąto stopnie lawy albo błota z wód osadzone, a następnie w skały stw ardniałe zamienione. Do ostatnich należą białe wapienia około Krakowa. Gdzie pokład na pokładzie tych wodnych czyli neptynicznych skał spo­

czywa, tam nićmasz wątpliwości, który z nich dawniej­

szy ; ale często jest to dla nas zakry tém, i wtedy inny je st środek do poznania ich dawności czyli wieku, jakto

(I) A bhandlungen d er B erliner A cademie der W issenschaften, z roku 1839. Moja rozprawa oform acyi Ju ra nad brzegam i Wisty, str. 18. Kraków, 1841 r.

geologowie zwykli się wyrażać, który również pewny jest jak pierwszy. Każdy pokład zawićra w sobie właściwe re­

szty organiczne, nie znajdujące się ani w niższym, ani w wyższym pokładzie. Za pomocą tego środka, bardzo dokładnie oznaczyć można miejsce wapieniowi krakow ­ skiemu, w szeregu na sobie leżących pokładów kuli ziem­

skiej. Najpospolitsze jego skamieniałości są: Ammonites polyplocus; Am . biplex; A m . canaliculatus; Pecten subspi- nosus; Terebratula trilobata, biplicala, loricata', Scyphia clalhrala: Cnemidium striatopunclatum i t. d.; wszystkie cechują warstwę ziemi pokładu zwanego od geologów formacją Jura. Nazwa ta pochodzi od pasma gór Jura, które odgraniczają Szwajcaryą od F r a n c ji pomiędzy Ge­

newą a Bazyleą, a składają się głównie z podobnych w a ­ pieni. W ym ienione skamieniałości cechują wyłącznie wierzchnie ogniwo całego osadu, nazywane przez angiel­

skich geologów Coralrag czyli wapień koralowy. Te wa­

pienie krakowskie, w najdrobniejszych szczegółach odpo­

wiadają podobnym tworzącym potężną massę gór, zwaną Alpy W irtem berskie (Alpe de W irte m b e rg , schwäbische Alp.). Kiedym po raz pierwszy w r. 1 8 3 7 zwiedzał te strony, w okolicach miasteczka Urach zdawało mi się że jestem w S a n c e , wiosce poblizkiej Krakowa; takie jest uderzające podobieństwo pomiędzy temi dwiema skałami.

Z tego podobieństwa skały, arcyciekawe wnioski j e ­ steśmy w możności wyprowadzić o rozciągłości morza w czasie osadzania się formacyi Ju ra; niemasz wątpli­

wości, że jedno i toż samo morze na przestrzeni sto mil długićj, osadziło skały wapienne Alp wirtemberskich i krakowskich skałek.

Z wapienia tryszczą w okolicach Krakowa obfite źró­

dła wybornej, orzeźwiającej wody; dwa z nich rozpozna­

P O B IE S K ID A C H . 1 0 1

wałem: pierwsze niedaleko Podgórza przy papierni zwa- nćj Bonarka, drugie w wiosce Kurdwanów; obadwa ma­

ją prawie jednakową tem peraturę; pićrwszego wynosiła d. 18 stycznia 1 8 4 0 r. - j - 9 , 3 0 ° C. Źródło to aczkolwiek obfite, wysycha zupełnie w lecie. Nieustannie zaś płynie z jednakową prawie ilością wody i tem peraturą źródło Kurdwanowskie, o czerń przekonywają kilka razy powta­

rzane pomiary w różnych miesiącach i latach:

2 9 lipca 1 8 4 3 + 9 . 2 5 ° C.

3 maja 1 8 4 5 9 , 3 0 ° 10 października — 9 , 3 0 ° 2 5 maja 1 8 4 7 9 , 4 0 °

Mierzenie temperatury źródeł ze wszech miar jest ważnem, tak z widoków teoretycznych, jak i praktycz­

nych. Z doświadczenia bowiem wiadom o, że istotne źródła mało co zmieniają w całym roku swą tem peratu­

rę, i dają prosty a łatwy środek do poznania stosunków klimatycznych jakiej okolicy. Tym sposobem można roz­

wiązać wiele pytań tyczących się uprawy roli, w prow a­

dzania do kraju roślin dotąd niehodowanych, a nadto poznać rozdzielenie ciepła w różnych miejscach powierz­

chni ziemi. Z tych przeto powodów, ile razy znajdowałem źródło ze stałą tem peraturą, starannie je mierzyłem.

T y n i e c . Na zachodnim końcu wapiennego grzbietu panującego nad W is łą , naprzeciw miasteczka Skaw ina, stćrczą obszerne ruiny tynieckie, jednego z najpierw- szych opactw w Polsce. Po rozległości m urów sądząc, była kiedyś w bardzo kwitnącym stanie ta celna siedziba Benedyktynów, którzy głównie pracowali nad ustale­

niem pojęć chrześciańskich w okolicach Krakowa. Po skasowaniu ich zakonu, rozłożyli się w nim Jezuici, lecz piorun uderzył w ich klasztor r. 1 8 3 1 i spalił go. T e ­

1 0 2 P O DR Ó Ż E

PO B IES K ID A C H . 1 0 3

raz kościół dla parafii na nowo wyporządzono, który stoi w pośrodku obszernych ruin.

Zn pasmem wapiennym osadził się bardzo ważny osad, za%vierający owe potężne pokłady soli Wieliczki i Bo­

chni, po całym świecie znane, tudzież siarkę i gips.

Pićrwsze jego ślady odkryto w Izdebniku podczas szu­

kania węgla kamiennego. Znaleziono istotnie ślady wę­

gla brunatnego czyli lignitu, ale nie były one w takićj obfitości, iżby się dały z korzyścią wydobywać. Osad ten począwszy od miasteczka Skawina, ciągnie się wąz- kim pasem, zaledwie 3/ł rnili szerokim, pomiędzy bia­

łym wapieniem J u ra , a piaskowcem karpackim, należą­

cym do formacji krćdy, i je st od obydwóch nierównie póź­

niejszym, należy bowiem do wierzchnich ogniw forma­

cji trzeciorzędowej zwanćj plioceniczną. Iły tego późnego osadu ciągną się bez przerwy na wschód, i wszędzie z ni­

mi idzie w parze obfitość i bujna roślinność.

S i / d z i n a . Pierwsze ślady soli na zachodzie pokazu­

ją się w Sydzinie, wiosce leżącej prawie naprzeciw Bie­

lan. Ju ż w najdawniejszych czasach warzono tutaj sól, co świadczy apokryficzny dyplomat legata Idziego, spo­

rządzony w XII lub XIII wieku, zapewniający klasztoro­

wi tynieckiemu dochód na warzonćj soli.

Warzelnie te musiały bardzo dawno być zarzuconemi, gdyż późnićj nićmasz o nich żadnćj wzmianki. W r . 1 8 0 9 gdy pewien obręb przyległy do K ra k o w a , zostawał spoiną własnością Austryi i księztwa Warszawskiego, p. Chlebowski dziedzic Sydziny, zaczął w miejscu gdzie się dobywała wroda słona, szukać soli; ale czyto roboty napotykały trudności, czy dla innych widoków, ograni­

czył się na czerpaniu surowicy (tak nazywają w tych stronach wodę słoną). Bok 1 8 1 2 przerwał dalsze roboty:

rząd austrvacki zasypać kazał miejsce zkąd się słona wo­

da dobywała, a wysokiemi karami pieniężnemi zagroził używającym onę. Pomimo najstaranniejszego zawalenia tych otworów, nieustannie dobywa się na wierzch slonu woda; kiedym to miejsce w roku 1 8 4 4 odwiedzał w cza­

sie lata, wyschnięta glina otaczająca sadzawkę w miejscu dawnej studni, stratowana kopytami bydła, pokrywała się białą powłoką soli kuchennćj. Bydło w całej wsi nad­

zwyczajny ma pociąg do tćj wody, albowiem choć dro­

bną część soli zawićra, bardzo mu służy; w smaku nie znajdowałem ją bynajmnićj słoną.

S k o t n i k i . Do Sydziny przytykają Skotniki. Jestto długa wieś, rozpostarta na grzbiecie nieco wzniesionym, z malowniczćm w ejrzen iem ; domy wydają się jakby w gaju, ziemia bowiem skotnicka nadzwyczajnie żyzna, wybornie uprawiona, sprzyja szczególnie wzrostowi to- pol, a w szczególności srćbrnej topoli, która sobie isto­

tnie upodobała te strony; nigdzie prędzej i silnićj nie widziałem rosnącego tego drzewa.

Gdzie zakopać na grzbiecie Skotnickim, pod warstw ą na sążeń grubo czarnego iłu, pokazuje się szary gips, podobny na pićrwszy rzut oka do ziemi stwardniałćj;

miejscami wydzielały się w nim kry&tały podłużne gi­

psu, łupiące się w blaszki. Od niepamiętnych czasów włościanie skotniccy kopią i palą ten minerał, a w K ra­

kowie przedają go po bardzo umiarkowanej cenie, gdzie częścią do budowy bywa spotrzebowanym, częścią do uprawy pastewnych roślin. Mała jednakże ilość używana do ostatniego celu dowodzi, jak w tych stronach stoi wyrozumowane gospodarstwo. Z pośrodka gipsów do­

bywają się liczne źródła, zawierające obficie ten minerał rozpuszczony, i dlatego wody tćj nie można używać do go­

1 0 4 PO D R Ó Ż E

towania. W środku wioski tryszczy obfite źródło, z tem ­ peraturą nieco zmienną, jak to okazuje kilka pomiarów:

5 października 1 8 4 5 9 ° 0 C . 10 — 1 8 4 6 9 , 5 2 2 maja 1 8 4 7 8 , 4 1 8 sierpnia 1 8 4 7 9 , 1.

Gdzie tylko gips się osadził, liczne są dziury na zupełnie równych polach; kilka ich jest przy Skotnikach, i ściągają

zwyczajnie wody deszczowe.

S t c o s z o t q i c e . Prawie pół mili na wschód od S k o ­ tnik leżą Swoszowice, sławne z starożytnych kopalń siarki i wody siarczanćj do kąpiel używanćj. Kopalnia styka się z wioską, wody leżą nieco dalej na południe, wśród bujnych drzew i uśmiechających się łąk. Do ko­

palni wstępuje się szybami czyli studniami 1 0 do 2 0 sążni głębokiemi. Siarka je st w stanie rodzimym, kolor ma żół­

ty, właściwy temu m in e ra ło w i; jeżeli się miesza z iłem, staje się szarawą. Minerał ten tworzy pokład wśród iłów gruby od ćwierci cala do dwóch stóp; niekiedy je s t roz­

rzucony w stanie ziarnek wielkości siemienia konopne­

go, a powiększywszy się tworzą kule spłaszczone; wyjąt­

kowo jest krystalizowany w ośmiościany. R azem z siar­

ką w niektórych miejscach występuje minerał zwany siarkanem baryty, pospolicie w cienkich blaszkach albo w stanie włóknistym, i wtedy jest białym jak mleko, a rzadko brunatnym ; miejscami pokazuje się gips biały, włóknisty. Na oddziałach iłu, a często w pośrodku siarki, znajdują się odciski liści wielkich drzew, które prof. Un- ger w G r a c u , znakomity znawca flory pierwotnego świata, oznaczył jak następuje: wiąz, Ulmus (3 gatunki), Caprinus, Acer, Quercus illirica, L a u ru s (2 gatunki), tudzież Taxo-

Tom III. L ip iec 1848. 14

P O B IE S K ID A C H . 1 0 5

dites pinnatus, Unger; * Caenoteuthis polymorphus, A lex.

B raun. Z téj flory wnosi p. Unger, że nie odpowiada znajdującćj się w pokładzie siarki Radyboja w Illyryi, ale czeskiej z Bilina i Parscblug, któreto należą do wierz­

chnich ogniw formacji trzeciorzędowej czyli plioceni- cznćj. Pan Ł o ś naczelnik kopalni swoszowskiéj, odkrył arcyrzudkie małe ślimaki wypełnione siarką, i skorupę muszli zwanej Pecten Lillii, co dowodzi, że pokład swo- szowski, tenże ma wiek co pokiad soli w Wieliczce, a nadto że się z morza osadził. t

W yrabianie siarki zdatnćj na sprzedaż, jest bardzo prostćm i odbywa się w hucie tuż przy kopalni leżącej.

W iadom o jest, że siarka ulatnia się w wyższych sto­

pniach ciepła, i na téj zasadzie oczyszcza się od przyle­

gających do niej obcych części. W drobne kawałki u tłu ­ czoną rudę siarkową, wkładają w potężne cylindry że­

lazne, i te wstawiają się do stosownie wystawionego pieca; gdy ogień przejmie je, ulatnia się siarka i wycho­

dzi jako para z przyprawionych szyj, a zetknąwszy się ze zwyczajnćm powietrzem, ochładza się i skrapla. Tak otrzymana siarka jest jeszcze nieczystą, trzeba ją po­

wtórnie przetopić, dla oddzielenia mechanicznie pochwy­

conych nieczystości, i tak przyrządzona bywa wystawio­

ną na sprzedaż. Rocznie wyrabia się w Swoszowicach od 6 , 0 0 0 do 1 0 , 0 0 0 centnarów wagi wićdeńskićj.

Źródło do kąpieli używane leży w końcu południo­

wym wioski, bardzo jest obfite; już zdała wydaje wyzie­

wy gazu w o dorodno-siarkow ego, często je czuć w od­

ległości dwudziestu lub trzydziestu kroków. W ody te siarczane bardzo są mocne i wielce pomocne, ale dla niewygodnego urządzenia łazienek, mało są uczęszczane, chociaż 3/ 4 raili tylko leżą od Krakowa.

1 0 6 P O D H Ó Ż E

PO b i e s k i d a c o. 1 0 7

Życzyćby należało, iżby ścisły rozbiór tćj wody zastąpił dawuy, nieodpowiedni teraźniejszemu żądaniu chemii.

Nad Swoszowicami wznosi się grzbiet zwany Złota Góra; jestto właściwie koniec zachodni grzbietu, poczy­

nającego się przy Swoszowicach, a zniżonego pod W i e ­ liczką, na którym leżą wioski Rajsko i Kossocice. Dla­

czego ta góra nosi miano złotej, nadaremnie wywiady- wałetn się; cały jej bok i wierzch jest piaszczystym i za­

wiera skorupy ostryg (Ostrea bellovacinu) i pektyneitów:

niedwójznacznie dow odzą, że piaski te na szczycie le­

żące, osadziły się na dnie morza. W lasku okrywającym wierzch tej góry, są ślady kilku obszernych szybów, k tó ­ rych początek niewiadomy; może być, że nazwa spowo­

dowała kogo do kopania. Gęsty las sosnowy z arcypię- knych drzew złożony, pokrywa bok północny Złotej Góry.

Gdy powietrze jest przezroczyste, widać ztąd Kraków w całej świetności, bo leży ja k na dłoni; nie widać go zni- zkąd tak pięknie; zdawało mi 3ię, że w idzę to miasto w y­

staw io n e w panoramie, w szystkie znaczniejsze gmachy, kościoły, naw et ulice można było rozeznawać.

W r z ą s o i c i c e . Mila na południe od Swoszowic, jest tu druga kopalnia s ia r k i , oddawna zarzucona; tylko wielkie kupy białego gipsu, a tu i owdzie ziarnko siarki świadczą, że tutaj odbywały się roboty górnicze. Na ł ą ­ kach w kilku miejscach dobywa się woda siarkow a, zu­

pełnie do swoszowskiej podobna.

l i o p u l n i e g ip .s u n a P o d g ó r z u . J a k Swoszowice leżą na końcu zachodnim wapiennych krzemionek, tak na wschodnim przy ostatnich domach Podgórza, rozpościera się znacznie rozwinięty pokład gipsu, w którym założo­

no liczne kopalnie. Ztąd rozwożą gips po całej Polsce, a mianowicie do W arszaw y; jest białym i w stanie kul

1 0 8 P O D R Ó Ż E

nieforemnych, które mniej więcej obficie tkwią w ile sza­

rym. W stępując do tych kopalń daje się czuć mocny odor bitniczy, zupełnie podobny do powstającego cza­

sem w niektórych punktach żupy wielickiej; nie ma więc wątpliwości, że sól kamienna leży pod temi gipsami, podobnie jak w Wieliczce, gdzie także wierzchem tkw ią kule gipsowe w iłach; przy Podgórzu widać tylko w ierz­

chnie ich części.

G lin n ik . Z Podgórza prowadzi droga bita z pagórka na pagórek do Wieliczki przez Prokocim i karczmę Glin­

nik; przy tej ostatniej tryszczy w parowie w yborne ź r ó ­ dło, mające przez cały rok prawie niezmienną tem pera­

tu r ę , juk to okazują wymiary w najcieplejszych i najzi­

mniejszych porach roku dokonane. W o d a ta dobywa się grubą żyłą z szarego piaskowca, zawierającego tu i owdzie skorupy ostryg. Od roku 1 8 3 9 zajmowałem się jego mierzeniem i przekonałem o uderzającej stateczności cie-pła, co najlepiej dowodzą poniższe liczby:

12 stycznia. . . . 1 8 3 9 + 9 , 9 5 ° C.

2 0 c z e r w c a .. . . 9 * 1 0 ,0 0 » 2 0 lutego... 1 8 4 0 9 , 6 0 1 4 s i e r p n ia .. . . »♦ 1 0 ,0 8 2 6 m arca... 1841 9 , 7 5 5 kw ietnia. . . M 9 , 6 5 17 października. • t 1 0 ,4 0 17 m a rc a ... 1 8 4 3 9 , 7 0 2 9 lip c a ... 1 0 ,2 5 7 października. 1 8 4 5 10 ,21 8 czerwca. . . . 1 8 4 7 9 ,8 0 .

Zródła z wapienia tr.yszczące są nieco zimniejsze; przy­

czyna tego zniżenia głównie pochodzi od rodzaju skały.

W i e l i c z k a . W stąpiwszy na piórwsze wzgórze za karczmą Glinnik, pokazuje się rozległa Wieliczka jakby wśród ogrodu. O ddaw na nietylko w Polsce, ale i w ca-

W i e l i c z k a . W stąpiwszy na piórwsze wzgórze za karczmą Glinnik, pokazuje się rozległa Wieliczka jakby wśród ogrodu. O ddaw na nietylko w Polsce, ale i w ca-

W dokumencie Biblioteka Warszawska, 1848, T. 3 (Stron 102-152)

Powiązane dokumenty