BIBLIOTEKA
WARSZAWSKA
1 8 4 S *
L IP IE C . Z E S Z Y T X C I.
B i b l i o t e k a W a r s z a w s k a , najregularniej w pierwszych dniach każdego miesiąca, na poczcie dla prenum eratorów je st oddawana.
N ieregularne dochodzenie zeszytów B i b l i o t e k i W a r s z a w s k i e j ,
nigdy winą redakcyi być nie może. Ktoby jej z prenum eratorów na poczcie, nie odbierał w zwykłym czasie, tojest najpóźniej w tydzień po wyjściu. lub odbierał ńieopieczętow aną, z kartam i rozciętem i, pobrudzonem i, proszony jest od redakcyi, aby w prost do niej się udaw ał na jej koszt pod adresem : „Do Redakcyi B i b l i o t e k i W a r s z a w s k i e j przy ulicy Senatorskiej pod N rem 4 6 % .“
W razie zaś nieodebrania zeszytów, ażeby do tego dołączył kwit otrzym any pocztamtu, gdzie złożył przedpłatę. Z takim tylko kw i
tem redakcya może otrzym ać zadosyć uczynienie, ażeby regular
nie nadal i niezw łocznie każdy zeszyt dochodził we właściwe m iejsce.
Również redakcya uprasza, aby każdy z prenum eratorów , który nie przez pośrednictw o poczty B i b l i o t e k ę W a r s z a w s k ą p ren u m eruje, w razie nieodebrania zeszytu należnego, raczył nieod- włocznie o tem redakcyą zawiadomić.
Przedpłata na rok 1 8 4 8 , czyli na rok ó sa^ ''sin ie n ia pisma:
!. Przedpłata całkow ita, wynosi na rok złp. 1>0.
_ 2. Przedpłata kw artalna, przyjm uje się za złożeniem złp. 15na pićrwszy kw artał, i za opłatą p r z y drugim zeszycie złp. 15 na kw ar
tał następ n y .— Przy prenum eracie kwartalnej, p renum erator pod
pisać winien zobowiązanie, iżna cały rok zaprenum erow ałB i b l i o t e k ę i w arunkom prenum eraty zadosyć uczyni. Z opłat czynionych i odbieranych zeszytów, p ren u m erato r pokwitowanym będzie na b ilecie, którego jeżeli nie okaże, obowiązany je st poprzestać na kontroli w tym celu utrzymywanej.
Na urzędach i stacyach pocztowych w Królestwie, zapisywać się można na B i b l i o t e k ę na rok 1848, za opłatą roczną w ilości złp. 60, lub kw artalną, tojest za złożeniem na raz za dwa kw a rta ły złp. 30.
B i b l i o t e k a W a r s z a w s k a , pismo peryodyczne wydawane przez redakcyą zebraną w składzie zakresowi jego odpowiednim , w ycho
dzi b e z przerwy od Igo stycznia 1841 r. zeszytami miesięcznemi, z których każdy składa się najm niej z 14 arkuszy, i rozsyłany je st w pierwszych dniach każdego miesiąca.
Kom plet B i b l i o t e k ! W a r s z a w s k i e j roczny, stanowi 12 zeszy*
tów czyli cztery tomy. Komplet kw artalny stanow i trzy zeszyty, czyli tóm jeden.
K om plet z każdego roku złożony z 12 zeszytów czyli 4 tom ów, kosztuje w kraju zip. 60, za granicą złp. 80. Gały zaś io m p let z lat upłynionych siedm iu, tojest: 1841. 1842. 1843, 1844, 1845, 1846 i 1847, złożony z 84 zeszytów czyli 28 tomów, nabyć można za złp.
420- Dwa spisy 20 tomów, podług przedmiotów i nazwisk autorów są w zeszycie styczniowym 1846 r.
Na przedpłatę całkowitą, lub kw artalną na r. 1 8 4 8, zapisywać się można;
W W arszaw ie w redakcyi B i b l i o t e k i W a r s z a w s k i e j przy uli
cy Senatorskiej pod Nrem 46% , U osób pryw atnych które się nią zajm ują. Na wszystkich pocztamtach Królestwa* we wszystkich księgarniach krajowych i zagranicznych, a mianowicie: w W arsza
wie u Leona Glücksberga, Huguesa, Klukowskiego , Merzbacha , N atan sona , Orgelbranda , Sennew alda, Spiessa i Spółki, Steble- ra . Zawadzkiego i W ęckiego, i w składzie Antoniego Zaleskie
go. — U H urtiga w Kaliszu, u Rosenthala w B adom iu, u Strejbla i A rzta w L ublinie, u Józefa Michalko, w K rasnym staw ie, u Do
brzańskiego w Płocku, u Orgelbranda w Suwałkach; w K rako
wie u Czecha i F riedlejna, we Lwowie u Jabłońskiego i S y n a , u Millikowskiego, u Pillera i Spółki, u W iniarza dawniej W il
da i S y n a ; w Berdyczowie u Szczepańskiego, w W innicy u L e
cha. w Berdyczowie i Kijowie na kontraktach u Szafnagla, w K i-
i
'owie i W ilnie u Z aw adzkiego; w tem ostatniem u Rubina Rafa- o w ic z a ; w Moskwie u F r. S e w e rin , w P etersburgu u Egaers et Comp: i u Ejnerlinga, w Dorpacie u Severin, w Królewcu u b r a ci B om träger, w Gdańsku u Gerharda, w G rudziążu u Roethego.w T oruniu u Lam becka, w Bydgoszczy u Mitlera, w Gnieźnie u Güntra; w Poznaniu u Kamińskicgo, w Nowej Księgarni, u Ste
fańskiego, u Schirmera i Urcdulla, u Braci Szerck i u Zupaiiskiego.
W Berlinie u Schroedera i Behra; w Lipsku u Brockhausa i Ave- nariusa, i w Księgarni Zagranicznej; w Lesznie i Głogowie u Giin- thra; we W rocław iu, Opolu i Pszczynie u H irta; w P radze Cze
skiej u Kronberger et Rziwnatz.
Pragnąc zapewn" i pismu swemu ciągły pomoc, redakeya wzy
wa i najuprzejm zaprasza do wspólnej pracy osoby pośw ię
cone literaturze i zawodowi naukow em u. A rtykuły nadsyłane, redakeva z wdzięcznością przyjmie, a naw et je st w gotowości opłacać na żądanie, wszelkie zamieszczone w piśmie swojem pra
ce. czyto w edług urnowy z autorem , czy stosownie do zasad które przyjęła. Żądanie jednak zapłaty, powinno być wyraźnie na arty kule przez autora zamieszczone.
A utorow ie, Księgarze i inni Nakładcy, których życzeniem jest, aby ich dzieła nakładowe były rychlej wymienione w Kronice Bi
bliograficznej, i ocenione w K ronice Literackiej B i b l i o t e k i W a r s z a w s k i e j . zechcą zaraz po skończonym druku, składać tychże dzieł e\em plarz, do kantoru redakcyi", przy ulicy Senatorskiej
BIBLIOTEKI
WARSZAWSKA
P I S M O P O Ś W I Ę C O N E
NAUKOM, SZTUKOM I PRZEMYSŁOWI.
1848.
Tom trzeci.
OGÓLNEGO ZBIORU TOM XXXI.
1
W ARSZAW A.
O
W D r u k a r n i S t a n is ł a w a S tr ą b s k ie g o ,
p rz y ulicy D aniłow iczow ekićj N r. 6 1 7 , w daw nćj B ibliotece Z ałuskich.
1 8 4 8 .
% s o -/m trr
t .
Z a pozwoleniem Cenzury Rządoicćj.
• ■ ' H - »I
O
roias óosfriioBo
O PIORUNACH.
PODŁUG S. ARAGO,
PRZEZ
K a ż d y przedmiot, czyto z dziedziny wiedzy czysto moral
nej, czyto z dziedziny nauk przyrodzonych, im więcśj jest bogatszy w przykłady systematycznie ułożone, im więcej iakta dokładnie, sumiennie i jasno obrobione, tem pewnićj i stanowczo posuwa (może zbyt powolnym krokiem) społeczność do oświaty, a tem sam*5m i cywi- lizacyi. Żaden podobno z dzisiejszych uczonych, nie po
ją ł tak dobrze, tak doskonale powyższego założenia, jak p. Arago. W tćm właśnie przekonaniu niedawno udzie
liliśmy czytelnikom naszym rozprawę jego o Ź ródłach i R zekach, obfitą w różnorodne fakta, oraz ciekawe i zajmujące szczegóły; podajemy teraz drugą rozprawę tegoż autora o Piorunach, rriemniój interesującą pod względem licznych i głębokich badań, niemnićj odzna
czającą się starannem i pracowitym poszukiwaniem li
cznych spostrzeżeń opartych na doświadczeniach, nako-
Tora III. L ip iec 1848. 1
2 O PIORUNACH.
niec przenikliwym i głębokiem objawieniem sądu, uzasa
dnionego faktami.
Na dowód tego, prz> toczymy własne p. Arago sło
wa, usprawiedliwiające jego przedsięwzięcie: , Często by
łem zapytywany w przedmiocie konduktorów przez b u downiczych, czuwających nad bezpieczeństwem pomni
ków narodow ych, przez wojskowych, do których należy urządzanie magazynów prochowych, przez komendan
tów okrętów wojennych i kupieckich, nakoniec przez znaczną liczbę obywateli wszelkich klass społeczeństwa.
W o ln o mi zatem zapewnić, że w ogólności tylko z po
wołania fizycy, mają dokładne wyobrażenie o własności tych narzędzi zapobiegających zniszczeniu. Jeżeli zapytu
ją się jak urządzać konduktory, lub stawiają je, czynią to jedynie mając na względ/ie potwierdzenie akademii.
Każdy pragnie tjlko zasłonić się od odpowiedzialności tarczą nauki, lecz przekonania wewnętrznego o skute
czności tego środka, trudno w nich znaleźć. Jedni po
wątpiewając, są w chęci zgodzenia się na konduktory, ale oczekują, ażeby im w miejsce prostego podobień
stwa do prawdy, złożono rzetelne d o w o d y ; drudzy przy
puszczając niezmierne szkody, które mogą być zrządzo
ne z powodu wątlej ochrony, tłumaczą się, że im rozum nie dozwala wierzyć, ażeby jeden nędzny pręcik m eta
lowy, mógł zabezpieczyć wielką budowlę, lub zasłonić okręt od jednego z najgwałtowniejszych meteorów. Po
dług nich podobne pręciki, które mają tak szczytną własność, wyniesione nad budowle, są zupełnie bez ce
lu; nie czynią one nic złego, ale także i nic dobrego. Są i tacy, którzy przyznają sztabkom metalowym silny wpływ, lecz uważają ten wpływ za szkodliwy. Uzbroić szczyt bu
dowy prętami metalicznemi, jestto w edług nich przyciągać
O P I O R IN A C H . 3
piorun z oddalonego punktu; jestto stwarzać niebezpie
czeństwo, które bez tego nie istniałoby; jestto pomagać do przyciągnięci:* obłoków brzemiennych p io ru n a m i, które wyzionęłyby gdzie zdała od budowli; jestto po
większyć niebezpieczeństwo, na które naraża się sąsie
dnie zabudowanie. Fryderyk II król pruski, należał ta k że do przeciwników wynalazku Franklinu. Onto tego samego dnia, w którym ustępując opinii publicznej, jak niemniej akademii berlińskićj, zezwalał stawiać kondu- ktory na budowlach naro d o w y ch , wyraźnie zabronił wznosić je na zamku Sans-Souci".
„Rozmyślając nad środkami zniweczenia podobnych wątpliwości i trudności, a powiększenia oświeconej li
czby utrzymujących stronę konduktorów, postanowi
łem najprzód zupełnie odłączyć doświadczenia od teoryi.
Sposób najpewniejszy, najbardziej przekonywający wska
zał mi, ażebym rozebrał wypadki piorunu dokładnie oznaczone, starał się z nich wyprowadzić następstwa ogólne, wcale nie zastosowując do nich podobieństw wynikłych z doświadczeń elektrycznych czynionych przez fizyków; mniemałem jednćm słowem, że potrzeba stać się dokładnym i rzetelnym historykiem m eteoru, a póz- niéj dopiero poszukiwać punktu zetknięcia się lub zbli
żenia tego fenomenu z mniejszemi zjawiskami, które nas otaczają, albo które utworzyliśmy w naszych gabi
netach, w naszych laboratoryach. Takim był mój plan, który nakrćśliłem w celu dopięcia mego zamiaru. P o stanowiłem zebrać wszelkie zasady znajdujące się w roz
biorach tegoczesnéj fizyki, nadto przedsięwziąć pracę niezbyt rozciągłą, a zobowiązać się jedynie do zjedno
czenia wypadków stałych, wydatnych, dobrze znamionu-
4 O PIORUNACH.
jęcych rzecz, uporządkować je systematycznie, sposo
bem właściwym celowi podobnych wiadomości (1).”
„Dlatego zmuszony byłem uciekać się do źródeł ory
ginalnych, przerzucać więcćj tysiąca tomów zbiorów aka
demickich umiejętności, tranzakcyj filozoficznych lon
dyńskich, zbiorów berlińskich, dzienników fizycznych i t. d.; przewartować massę dzieł, opisów’ podróży sta
rożytnych i tegoczesnych, pamiętników po większćj części pisanych bez ła d u , czystości i c e lu ; czytać nakoniec to wszystko co miałem pod ręką, a to wśród tysiąca szcze
gółów bezużytecznych, w nadziei znalezienia jakiego wy
padku, spostrzeżenia, lub prostćj cyfry korzystnćj nauce.”
„ W i e l u utrzymywało, że przedmiot który przedsię
wziąłem skreślić, został zupełnie wyczerpany przez Fran- klina i jego współzawodników, a nadewszystko przez kommissye akademickie, które w różnych epokach tak w Londynie jak i Paryżu były utworzone, dla oświecenia władz krajowych jak mają urządzać konduktory. Nie podzielałem zupełnie ich opinii; pracowite poszukiwa
nia moje, którym poświęciłem się, coraz więcćj mię przekonywały, że przedmiot tak mało był dotknięty, iż ledwie mogłem utworzyć szkic, pewien rodzaj głównego zarysu do historyi o piorunach; pomimo tylu spostrzeżeń zapomnianych, a które umieściłem w porządku systema
tycznym. Oby te uwagi zachęciły podróżujących i me
teorologów do zgłębienia tego tak groźnego m e te o r u , a razem tak bogatego w wypadki nauczające! Jeśli ży-
(I ) Proste to oznajm ienie dato powód niektórym dziennikom do Uk dziwacznych rozbiorów, do n arzekań tak niespodzianych, do posądzeń tyle obrażających, że n ie le d w ie , jak sam Arago wyznaje, chciat zaniechać swój zamiar.
czenia moje będą wysłuchane, natenczas wynagrodzonym zupełnie zostanę za trud, jaki mi się dostał w udziale. ’ Rozprawa S. Arago o Piorunach, tćm więcćj jest zaj
mująca, że teorya tego fenomenu dla nas je st jeszcze zupeł
nie nową. Czyż dawno, n aw et uczeni, wprowadzali często
kroć w błąd przez niedorzeczne tłumaczenie tego zjawi
sk a? Czyż mało znajdziemy i dziś takich, którzy mają wcale opaczne o nićm w y o b r a ż e n i e ? .... Niezawodnie wielu się zdziwi, że człowiek uposażony będąc od przy
rody chęcią nabycia wiedzy, pogardził niebezpieczeri- stw y, ażeby tylko zbadać wierzchołki gór niebotycz
nych, ażeby przypatrzyć się zblizka wybuchom wulkani
cznym, ażeby zmierzyć głębokość rozległych w ód oceanu;
poświęcił cały swój żywot na wyśledzenie natury roślin, lub domowego bytu najdrobniejszych o w a d ó w ; skazał siebie na powolną śmierć w laboratoryum chemicznem, jedynie dlatego, ażeby odkryć nieznany jaki pierwiastek.
A jednak ten sam człowiek długo nie zwracał uwagi na tak wyraźny i groźny fenomen przyrody, jakim jest pio
run, który potężną siłą swoją, jak niemniej mnogością różnorodnych stanowczych w y p a d k ó w , powinien był wcześnićj jak inne zjaw iska, zwrócić jego badawczy umysł.
Praw da, że przyroda otwiera nieograniczone pole dla badających umysłów, ale z drugićj strony jak na nie
szczęście, człowiek tak krótko żyje, iż częstokroć dla wyśledzenia jednego tylko faktu, nie wystarcza mu całe życie jego. Celem każdej pracy jest nagroda; nagroda uczonych badań jest powodzenie. Czyliż mamy się więc dziwić, że człowiek niekiedy napotykając przedmiot tr u dny do wytłumaczenia, zadanie uporczywie niedające się rozwiązać, rzuca je po pierwszćm niepowodzeniu, tćtn
O PI ORUNACH. 5
6 O PIORUNACH.
bardzićj jeżeli upatruje, że okres jego doczesnćj wę
drówki nie wystarczy mu na zgłębienie i ustalenie p e wnej niezachwianej zasady? W podobnych okoliczno
ściach rozwiązuje tylko jedno szczęśliwe zdarzenie nie
zależne od woli naszej, albo wszechwładny gieniusz, któ
ry z przenikliwością rzuca swój orli wzrok na główny splot gordyjskiego węzła.
Zjawiska odbywające się na powierzchni kuli ziem
skiej, że tak powiem pod naszą ręką, łatwiejsze są do wyśledzenia. Analiza i synteza, jak dwie dźwignie umy
słowej mechaniki w ręku badacza, łatw o mogą dopro
wadzić do skutku, jeżeli przyczyna działania wskaże na
stępstwa, albo następstwa wynikłe z działania, odsłonią ukryte przyczyny. Grom je st fenomen różnorodny, w swych skutkach niezmiernie zawiklany i zmienny, tak dalece, że n aw et dotąd wiele wypadków tego zjawiska nie są wytłumaczone. W yrabia się on w niedoścignio
nej dla nas przestrzeni, tam, gdzie tylko wznieść się mo
żemy myślą, gdzie tylko wyobraźnia nasza z nieśmiało
ścią snuje niepewną i wątłą tkaninę wniosków lub twierdzeń. Nakoniec, rozmaita własność elektryczności, różnorodna własność gazów, niezbyt dawno stały się dla nas dokładniej znajome; w nichto są zawarte g łó wniejsze zarody niebieskiego ognia. Brak wiadomości tych, opóźnił postęp odkryć w tym tak ważnym atmosfe- rologicznym przedmiocie; tylko stopniowe badania i do
świadczenia, mogą nas doprowadzić do celu, lecz żeby posunąć się na drodze postępu, żeby uzasadnić nawet gienialne hypotezy, potrzeba jeszcze długiego czasu. Na tćj właśnie drodze rozpoczął p. Arago poszukiwania.
Złóżmy dań wdzięczności wielkiemu mężowi, który lak hojnie rozdziela między społeczność owoce swej nie
zmordowanej pracy. Ja k kapłan przy ołtarzu przyrody, zwiastuje on światu jćj tajemnice, jćj harmonijny porzą
dek, jej niewiadome przyczyny widocznych skutków.
Przed każdym z nas leży otwarta księga przyrody, na kartach której palec Wszechmocnej Opatrzności skreślił głoskami gór, oceanów, lasów, ukryte tajemnice natury, wzniosłe pomysły, m ądre przeznaczenie. Ale nie każdy pojmie owg odwieczną skałę, to pierworodne dziecię przedpotopowego ognia; owę górę, ten niezatarty po
mnik powszechnego potopu; nie każdy zrozumió słoje baoba rówiennika naszego planety; nie każdy jest w sta
nie dociec tajemną łzę roślin; nie dla każdego jest zrozu
miany niebieski grom, ta uroczysta mowa przyrody, ten akord odwiecznej harmonii. Złóżmy dań dla natchnionego mędrca, który potężną myślą przejrzał przez mgłę uply- nionych wieków, który odsłonił tajemnicę stworzenia, i jak nowy apostoł idzie wykładać ludom wielkie p raw dy, mając za swego przewodnika przyrodę. Chwała je go poświęceniu się, wdzięczność jego pracy, cześć jego imieniowi!
Z e w n ę t r z n e o z n a k i cliniur p i o r u n o w y c h .
W wyrażeniu pospolitćm, chmury są godłem niestało
ści i zmian w zewnętrznym kształcie. Zm ienny j a k obłok, jest powszechne przysłowie ludów. Badajmy wszakże z meteorologami, czy chmury w których łonie się w y ra bia piorun, a następnie objawia przez rażący blask świa
tła i wystrzał mocniejszy od strzału armatniego, różnią się od obłoków zwyczajnych? W liczbie cech uderzają
cych , wymienimy na wstępie rodzaj poruszania się, któremu chmury piorunowe zdają się podlegać. F o r
O PIORUNACH. 7
8 O PIORUNACH. i
ster fizyk angielski, ruch ten porównywa do poruszeń, które spostrzegamy niekiedy na serze z robakami! J eże
li w czasie ciszy wznoszą się raptem obłoki skupione jak bawełna nagromadzona: albo innemi słowy, zakoń
czone mnóstwem obwodów krzywych, jak naprzykład szczyty gór wyniosłych i pokrytych śniegiem; jeżeli obło
ków tych zmniejsza się liczba a powiększa wielkość; je
żeli pomimo wszystkich podobnych zmian, zostają niepo- ruszone w jednym punkcie; jeżeli obwody ich z począt
ku tak liczne i wyraźne, łączą się z sobą i nakoniec sta
nowią obręb jednój chmury; natenczas podług Beccaria, można z pewnością powiedzieć, że zanosi się na deszcz, burzę, lub nawałnicę brzemienną grzmotami i pioru
nami.
Po takich zjawiskach ukazuje się powszechnie na w i- dokręgu wielki obłok ciemny, którego warstwy niższe zdają się dotykać ziemi. To ciemne tło łączy się z obło
kami najwyższemi. Godnem tu jest uwagi, że staje się to wówczas, kiedy powierzchnia ich ogólna, a przynaj
mniej ta, którą się widzi z płaszczyzny, coraz staje się równiejszą. Najwyższe warstwy massy tych obłoków pojedynczych i silnie spójnych rozdzielają się na długie gałęzie, które nie odrywając się, stopniowo posuwają się i pokrywają cały widnokrąg. W chwili, kiedy gałęzie te tworzą się, atmosfera jest powszechnie przesiana obłoczkami białemi dość wydatnemi, które sławrny fizyk z Turynu nazywa ascitizi, czyli obłoczkami podrzędnemi.
Poruszenia tych ascitizi są nagłe, niepewne i nieregular
ne, oraz zdaje się, jakby były przyciągane przez wielką massę obłoku; dlatego właśnie można je widzieć jak jedne po drugich łączą się w jednę całość. A scitizi już obserwowane były przez Wirgiliusza, który porównywał
je do kosmków wełny. Plamy białe, które w rożnych punktach przerywają tło ciemne wielkiej chmury, po
czątkowo były ascitizi.
Kiedy rozpościerający się wielki obłok ciemny przejdzie zenit, kiedy pokryje rozległą przestrzeń nieba; dostrze- gacz nagle zobaczy mnóstwo drobnych ascitizi, nie prze
widując wcale, zkąd sig wzięły i jak utworzyły się.
A scitizi te jakby porozrywane i poszarpane, że tak po- wićm szczątki o b ło k ó w , rozpościerają w różnych ustę
pach długie ramiona; ich poruszenie jest żywe, niere
gularne i niepewne, jednak zawsze horyzontalne. Jeżeli w biegu wstecznym zbliżą się do siebie, zdają się p ra w dziwie wyciągać jedne ku drugim swe ramiona; a gdy się prawie zetkną, w net odpychają się widocznie, a r a miona, o których mówiliśmy, zwężają się w biegu prze
ciwnym temu, jaki poprzednio był widziany.
W ypadki te są treścią obserwacyj czynionych przez lieccaria mieszkającego w okolicach Turynu, otoczo
nych prawie zupełnie wysokiemi górami. Jeśli jego obserw acje porównamy z opisami tworzenia się i zu
pełnego rozwinięcia chm ur piorunowych na równinach, natenczas można będzie ocenić, co w nich je st grunto
wnego lub mylnego. Beccaria nie był w stanie więcćj obserwować jak tylko niższą powierzchnią chm ur, któ
re widział z obserwatoryum turyńskiego.
Peytier i H ossard zajmując się pomiarem trygonome
trycznym gór Pirenejskich spostrzegli (na co żaden z m e
teorologów przedtem nie zwrócił uwagi), że w czasie wielkich upałów, na wielu punktach w arstw obłoków dol
nych, podnoszą się długie słupy prostopadłe, które prze
strzenie atmosferyczne bezpośrednio łączą i zapowiadają burzę.
Tom III. Lipiec 1818. ^
O PIORUNACII. 9
W e d ł u g obserwacyj Peytiera, chmury powstające w nie
których miejscach na g órach, tworzą się z kilku obłocz
ków oderwanych od rozległych w arstw , rozciągających się na dolnych równinach. Można widziéc z wierzchoł
ka gór Pirenejskich każdego prawie poranku w kilka godzin po wschodzie słońca, jak tworzą się na rów ni
nach obłoki, które częstokroć podnosząc się z szyb
kością, skupiają się na różnych cyplach, gdzie powsze
chnie powstaje burza. Jeżeli zaś równina dolna jest już przed wschodem słońca pokryta obłokami, wówczas nie tworzą się now e chmury, lecz cząstki odrywają się od obłoków jedne po drugich, łączą się w jednę massę około cypla, i stają się siedliskiem burzy, deszczu, gradu.
F ranklin mówi, że wielki obłok pojedynczy nie jest chmurą piorunową: „W tenczas, kiedy z chmury ukazu
ją się błyskawice i uderzają pioruny, postrzegacz zobaczy pod nią szereg obłoków mniejszych, jeden nad drugim.
Niekiedy obłoczki te są bardzo w małej odległości od ziemi”. A więc podług Franklina, potrzebne są dwa wa
runki, ażeby obłok stał się siedliskiem błyskawicy: naj
przód trzeba, iżby był niezmiernie rozległy; powtóre, iż
by małe obłoczki pośredniczyły między jego powierzch
nią dolną a ziemią. Jednak w tym względzie wielu m e
teorologów z filozofem amerykańskim zupełnie nie zga
dzają się.
Saussure w opisach swéj slawnéj podróży na col du Géant powiada, że nie widział w’ górach inaczéj tw o rzących się chmur, któreby oznaczały burzę, tjlk o w chwi
li zetknięcia się dwóch lub kilku obłoków. „Kiedy na col du Géant lub na cyplu M ont-Blanc, daléj mówi, nie ma w powietrzu więcej nad jed en o b ł o k , chociażby ten na
wet był gęsty i ciemny, to nie wyda wcale piorunu; lecz
10 O PI OR U N A C n.
O PIORUNACH. U
jeżeli utworzą się dwie warstwy chm ur rozciągające się jedna nad d rugą, lub wzniosą się z równin albo dolin i dosięgną cyplów, połączenie ich wówczas staje się przyczyną w iatru, grzmotów, gradu, deszczu.’
Lecz to jeszcze nie je st uzasadnionym dowodem, jak zaraz zobaczymy. W pamiętnikach M arcorella akademika z Tuluzy, je st wzmianka, że 12 września 1 7 4 7 r. wokoło niebo było wypogodzone, wyjąwszy jeden tylko obłoczek od 15 do 16 stóp średnicy mający, który błąkał się po widnokręgu. W t e m , w jednej chwili zahuczało i uderzył
l niego piorun; zabił kobietę Bordenare, opaliwszy jej ciało bez uszkodzenia odzieży.
W pamiętnikach botaniczno-meteorologicznych zebra
nych w Denainvillers w blizkości Pitliiviers przez p. D u hamel du Monceau, znajduje się n istępująca nota:
„R oku 1 7 6 4 , w dniu 3 0 sierpnia o godzinie wpół do szóstćj z rana, podczas pięknej pogody przebiegała mała chmurka odosobniona. Z chmurki tej w mgnieniu oka ukazało się światło, poczem uderzył piorun w wiąz w blizkości za m k u , zdarł z niego korę od wierzchołka do korzenia, wynoszącą długości stóp 2 0 , a szerokości od 2, 3 do 4 cali; zrobił na drzewie rowek szeroki i g ł ę boki na pół cala, w którym przechodziła linia cienka jak nić i czarna. W tćj samej chwili w sąsiedniej chacie dał się czuć zapach siarki.”
Bergm an także widział, jak piorun z małego obłoczku uderzył w dzwonnicę, kiedy niebo zupełnie było pogodne i jaśniejące.
Możemy więc teraz zupełnie być przekonanemi, że nietylko chmury w ogromnej massie są piorunowe, lecz i obłoczki małe błąkające się wśród pogodnego nieba.
Przytoczymy tu jeszcze jedno postrzeżenie, które win-
niśiny panu Hossard. „ W roku 1 8 3 4 , mówi on, kiedy byłem na szczycie Faucille w J u ra , widziałem tworzącą się małą chmurkę około sąsiedniego wierzchołka zwa
nego Colombier de G ex, którego wysokość nad poziom morza wynosi 1 6 0 0 metrów. Obłoczek istniał zaledwie kilka chwil, kiedy z niego uderzył piorun.”
Jakkolw iek poszukiwania te, któreśmy przytoczyli, nie są jeszcze tak dokładne, ażeby mogły nas upewnić o nie- mylnośei wypadków ; jednak powiemy z B e c c a ria , że piorun nigdy nie uderza z mglistych obłoków, których warstwy odznaczają się jednostajnością swego składu i regularnością powierzchni.
Na tćm zakończymy ten rozdział. Kiedyś może b ę dziemy czytać w tym przedmiocie wiadomości więcej dokładne i g ru n to w n e; je st on bowiem w istocie najgo
dniejszy uwagi meteorologów. Ci, którzy nie będą z w a żać na dziwaczność, jaką mogą napotkać w postrzeże- niach w rzeczy tak zmiennej, różnorodnej i ruchliwćj jak są obłoki, spodziewam się nagromadzą wiele wy
padków pożytecznych dla nauki, a tem samćm i oświaty.
P i o r u n w y r a b i a się i o b j a w i a n i e k i e d y w o b ło k a c h , k t ó r y c h n a t u r a , z d a je się być z u p e ł n ie r ó ż n o o d o b ł o k ó w a t m o s f e r y c z n y c h z w y c z a j
n y c h .
Pliniusz m ło d szy pisał dwa listy do Tacyta w przed
miocie wybuchu Wezuwiuszu, który w r. 7 9 naszej ery stał się przyczyną śmierci stryja jego P liniusza nalurali- sty. W jednym ¡z tych listów pisze on o obłokach czar
nych i przerażających, obłokach popiołu poprzecinanego ogniami wężykowatem i. Rozczepiały się one, dalćj pisze,
1 2 O PI ORUNACH.
O PIORUNACH. 1 3
wydając smugi płomieni podobnych do błyskawic. Nie używają dziś innych wyrażeń do określenia światła w i
dywanego w burzach powszechnych.
Dzieła księdza Della Torre także wiele mają podo
bnych opisów. W określeniu wybuchu W ezuwiuszu w r.
1 1 8 2 znajdujemy, że dym nadzwyczaj gęsty (densissimo) trw a ł od dnia 12 do 2 2 sierpnia i uderzały często wpo
śród niego pioruny (saëtte).
B ra cin i naoczny świadek wybuchu Wezuwiuszu w r.
1 0 3 1 mówi, że słupy dymu wznosząc się z krateru rozpo
ścierały się w powietrzu na odległość 4 0 mil, a w prze
ciągu trwania tych szczególnych obłoków, pioruny z nich zabijały mnóstwo ludzi i zwierząt.
Podczas wybuchu Wezuwiuszu w roku 1 7 0 7 , Giovani Valelta pisał do R ich a rd a W alter w Neapolu w te sło
wa: „Trzeciego i czwartego dnia wulkan wyrzucał z kra
teru błyskawice podobne do tych, które w pewnych wypadkach oświetlają niebo. Były one kręte i wężyko
wate, po których ukazaniu się słyszano odgłos grzmotów.
Tak częste błyskawice i grzmoty kazały się spodziewać deszczu, ale nareszcie przekonano się, że tworzyły się one w obłoku ciemnym z samego popiołu.”
Mieszkańcy osiedli u stóp W e z u w iu sz u , mówili W il
liamowi H am ilton, że ¡nietyle ich przerażała law’a wrzą
ca wybuchu nastąpionego w r. 1 7 6 7 , ile bezustan
ne błyskawice i p ioruny, które uderzały wpośród ich mieszkań.
W czasie okropnego wybuchu w r. 1 7 7 9 wylatywały z krateru W ezuwiuszu naprzemian z lawą rozpaloną do białości, kłęby dymu tak .czarnego, jak sobie można tyl
ko wyobrazić (a s black as can possibly be imagines).
Dym ten w chwili, kiedy wydobywał się z krateru, był poprzecinany świałem wężykowatćm.
W ybuch W ezuwiuszu w r. 1 7 9 4 tak opisany przez tegoż naturaliste: „ W dniu 16 czerwca nic gorejącego nie wypływało z krateru; dym tylko czarny i popiół, k tó ry ponad górami tworzył obłoki olbrzymie poorane bły
skawicami w zyg -za g , dobrze znany meteorologom, a mie
szkańcom podnóża W ezuw iuszu pod nadzwiskiem ferilli.
Błyskawicom wulkanicznym widzianym przez H am il
tona w r. 1 7 7 9 , nie towarzyszyły żadne wystrzały któreby mogły być słyszane; przeciwnie, w r. 1 7 9 4 gromy po
dobne do najgwałtowniejszych uderzeń piorunu n a stę powały bez przerwy. Pioruny wszczęte jedynym w pły
wem wybuchu wulkanicznego, pod każdym względem podobne były do piorunów powszechnych,* pioruny udè- rzające wywićrały wypadki zwykłe, jak nawet przeko
nano się przy rozpatrywaniu zniszczonego mieszkania markiza B erio w San-Jorio przez uderzenie piorunu.
Popiół z którego składał się obłok wulkaniczny niezmier
nie był miałki, i niesiony wiatrem do miasta Tarentu w odległości od Wezuwiuszu na sto mil. W Tarencie piorun, który wypadł z tych obłoków, zrządził także wiel
ką szkodę w jednym z domów mieszkalnych.
Mówiliśmy dotąd o wybuchach W ezuwiuszu. Bez wąt
pienia mało się znajdzie takich, którzyby przyznawali wyłączny przymiot kraterom W ezuwiuszu, wydawać obło
ki z dymu i popiołu i mieszczące w sobie pioruny; da
my jednak jeszcze kilka opisów innych wulkanów.
W Seneki dziele pod tytułem: Questiones N aturales księga 11, § 3 0 , znajdujemy, że w czasie wielkiego wy
buchu Etny, przerażające huczały grzmoty i widziano
1 4 O PIORUNACH.
światła piorunu wpośród obłokow piaszczystych i roz
palonych, które wyziewał wulkan.
Czytamy także w Descrizione dell Ł tn a del abate Franceso F errara, że na początku r. 1 7 5 5 wzniósł się z krateru Etny niezmierny i bardzo czarny słup dymu.
częstokroć przecinany wijącemi się błyskawicami (torlu- ose balenazioni).
Kiedy w r. 1 8 1 1 zjawiła się wysepka tak krótko trwająca Sabrina obok St. Michel des Aęores; słupy n a d zwyczajnie czarne z pyłu i popiołu wznoszące się z ło na oceanu: ,,b jły , mówi kapitan T illard, przerywane ciągle w miejscach najciemniejszych błyskawicami n a d zwyczajnej jaskrawości”.
Mały naw et wulkan, który się ukazał w lipcu 1 8 3 1 r. między Sycylią a Pantelaryą, podobne wypadki zrzą
dzał. John D a r y mówi: ,,że dnia 5 sierpnia, wznosiły się niekiedy z krateru do wysokości od 3 do 4 , 0 0 0 stóp angielskich słupy pyłu zupełnie czarnego, wpośród k tó rych w rozmaitych kierunkach ukazywały się błyska
wice połączone z grzmotami”.
Może kto powiedzieć, że niezmierne słupy pary wo- dnćj wznosząc się częstokroć z kraterów, składających część istotną obłoków wulkanicznych; że pył i popiół czarny nie dający się ująć w palce, łączą się tylko z pa
rą, przez co pozbawiają ją białości i przezroczystości.
Odpowiemy na to w sposób bardzo prosty: Przy
puśćmy, że obłoki nadzwyczajnie czarne, wznoszące się z paszczy wulkanicznej do niezmiernćj wysokości, po- tćm, po rozpostarciu się we wszystkich kierunkach oko
ło słupa ciągnącego się w górę, nadające gazom i py
łom kształt sosny tak dokładnie opisanej przez m łodsze
go P liniusza i naturalistów tegoczesnych; przypuśćmy
O PIORUNACH. 1 5
powtarzam, że obłoki te, istotnie składają się po wię- kszćj części z pary wodnćj: pozostanie jeszcze do wyśle
dzenia, jakim sposobem para wybuchająca z kraterów prawie czysta, nie jest o ile nam wiadomo nigdy, albo prawie nigdy piorunow ą, i jakim sposobem popiół i pył wulkaniczny, udzielają jéj zawsze tę własność? Nareszcie nic nie uzasadnia powyższą hipotezę; przytém nic nie dowodzi, ażeby gęsty obłok, który w r. 1 7 9 4 zajmował przestrzeń od Wezuwiuszu do Tarentu, nie składał się wyłącznie z pyłu nie dającego się ująć w palce? Podług sprawozdania Tillard, najprzód wzniosły się z oceanu czarne słupy dymu, a potém ukazała się wysepka S a brina. W takim wypadku tworząca się para wewnątrz wulkanu pod dnem morskićm, przechodząc przez wodę zimną, powinna się była zgęścić wprzód, nim się podnio
sła na zewnątrz, jak się zgęszcza para w zetknięciu się z chłodną wodą w przedziwnćj machinie W a tta . Naosta- tek przytoczymy tu jeszcze na ustalenie naszego wnio
sku dow ód, i e obłoki z popiołów wulkanicznych, kiedy spadną na ziemię w stanie su ch y m , są niekiedy przejęte materyą piorunową, tak mocno, że z téj częstokroć po
wstają zjawiska fosforyczne.
W y s o k o ś ć o b ł o k ó w p i o r u n o w y c h .
Piorun, jak to niżćj wyjaśnimy, uderzając sprawia na niektórych skałach zjawiska stopienia się w materyą szklaną dokładnie znaną badaczom. Zmiany te po
wierzchowne dostrzegł H um boldt na szczycie góry To- luka (na wschód Mexykuj, wzniosłćj na 4 , 6 2 0 metrów nad poziom morza ; Saussure na "górze Mont - Blanc u wićrzchołka zwanego Dôme de Goûté, wyniesionego
16 O PIORUNACH.
O PIORUNACH. 1T
na 4 , 8 1 0 metrów; Ramond na górze Mont-Perdu wznio- słćj na 3 , 4 1 0 m etrów i na Pic du M idi na 2 , 9 3 5 me
trów. A zatem każdy z nas śmiało może twierdzić, że chmury wznoszą się niekiedy; w Mexyku wyżej nad 4 , 6 2 0 m e tró w ; w Szwajcaryi wyzéj nad 4 , 8 1 0 m e tr ó w ; w Pireneach wyżćj nad 3 , 4 1 0 m etrów nad po
ziom morza.
Najpewniejsze określenie wysokości t é j , gdzie zatrzy
mują się chmury, znajdujemy w opisach podróży przed
sięwziętych na wierzchołki znaczniejszych gór dwóch sta
łych lądów.
Pan B ouguer w dziele sw ém o kształcie ziem i wspo
mina o burzy, która zachwyciła go razem z p. L a Conda- mine na Pichincha, jednym z wierzchołków gó r Kordyl- lierów peruwiańskich. W ysokość Pichincha wynosi 4 , 8 6 8 m e tró w nad poziom morza.
Panowie Saussure (ojciec i syn) w dniu 5 lipca 1 7 8 8 r . , kiedy przybyli na Col du Géant, spotkała ich g w a łto wna burza, w czasie ktôréj trw ały bez przerwy błyska
wice i grzmoty. W ysokość chm ur ponad górami nie jest oznaczona; jednakże można wnosić, że takowe znacznie wyżćj przechodziły tę skałę, na której pp. Saussure roz
pięli swe namioty, tojest na wyniosłości 3 , 4 7 1 m etrów wyżćj nad poziom morza.
P odług słów pp. P eytier i H ossard, na Pireneach w punkcie zwanym Pic de T ro u m o u se , wyniosłym na 3 , 0 8 6 m e tr ó w , w sierpniu 1 8 2 6 r. burze powstawały z warstw' obłoków, które najwięcćj zbliżone były ku ziemi, tojest około 3 , 0 0 0 m etrów prostopadłej wysoko
ści nad poziom morza. W tym samym roku i miesiącu, na Pic de Baletous wysokość najniższej chmury wynosiła
Toin III. Lipiec 1848. 3
3 , 2 0 0 metrów. W sierpniu 1 8 2 7 r. w punkcie Tuc de M aupas, ci/, sami pp. Peytier i Hossard słyszeli grzmot w obłokach wyniesionych na 3 , 3 0 0 metrów.
A więc w Ameryce, na Alpach, na Pireneach ch m u ry powstają w niezmiernych wysokościach nad poziom oceanu. Ale czy wysokość chm ur piorunowych w kra
jach piaszczystych je st taka sama? Jeżeli przypuścimy, że ta wysokość nie zmienia się, w takim razie tworzenie się chm ur zależćć będzie jedynie od stopnia gęstości powie
trza; jeżeli zaś będziem wnosić przeciwnie, to wpływ ziemi, stanie się niewątpliwym, a nadto przekonamy się, że powierzchnia ziemi coraz wyżćj wznosząc się nad po
ziom morza, powiększa razem i wysokość chmur pioru
nowych. Ztąd więc pokazuje się, iż płaszczyzna i góra obok siebie położone, udzielają warstw om atmosfery
cznym własność, którćjby pozbawione były w razie odo
sobnienia. W nioski te nie doprowadzają jeszcze do pe
wnego twierdzenia. Pozostaje tu jeszcze wyszukać, jaka jest wysokość chm ur w okolicach piaszczystych i ma
ło wzniesionych nad poziom morza.
W blizkości pasma gór, mierzą wysokość obłoków stosownie do wierzchołków jakie obłoki te pokrywają, przez wymiary barometryczne lub trygonometryczne.
Na równinach zaś uciekają się do metody niemniej zaspakajającej; opićra się ona na porównaniu czasu u k a zania się błyskawicy z usłyszeniem huku grzmotu. Za
sadę metody podobnćj objaśnimy niżćj, poprzestanie
my tu zaś na wyjaśnieniu wypadków, jakie owa metoda dała nam poznać. Jeśli wypadki te nie są liczne, potrze
ba to przypisać opłakanemu zwyczajowi, jakiemu pod
lega większa część autorów traktatów o fizyce, przed
stawiających wszystkie zasady jako rozwiązane, wszyst
1 8 O PIORUNACH.
( i ( ł l ' / ' 1 . 1 9
kie zagadnienia jako zupełnie wyczerpane. Stanowcza opinia tam, gdzie wątpliwość powinna towarzyszyć ka
żdemu wyrażeniu, szkodzi rzeczywiście postępowi nau
ki. Zwracać uwagę na przerwy nierównie jest więcćj użytecznym, jak zanotować jakie odkrycie. Przez usiło
wanie oswobodzenia się od niektórych teoryj Newtoń- skich, wielu fizyków nadało optyce dokładniejszą i nową zupełnie postać. Nie wierzę wszakże tym, którzy wołają głośno: „niemasz już nic do wynalezienia nad elektry
czność i magnetyzm, coby nie było ujęte bezpośrednio rachunkiem.” Praw da jednak, że zbogacono te dwie n a u ki niezliczonemi szeregami zadziwiających zjawisk, o ja
kich nie było n aw et małego wyobrażenia przed kilku
nastu laty. Ale wróćmy do rzeczy.
Znajdujemy w zbiorze pamiętników de l'lsle członka akademii paryzkiej, cztery obserw acje czynione w prze
ciągu 6 minut w Paryżu dnia 6 czerwca 1 7 1 2 roku, które dowodzą, że chmura wzniesiona była prostopadle na 8 , 0 8 0 metrów! Obserwacye zaś robione przez księ
dza Cliappe w Tobolsku, w r. 1 7 0 1 pokazują, że wyso
kość chmur wynosiła w dniu 2 lipca 3 , 3 4 0 metrów;
w dniu 13 lipca 3 , 4 7 0 metrów. Term om etr stóstopnio- wy pokazywał 2 1 ° wyżćj zera.
Dwa spostrzeżenia robione przez Lam berta w B er
linie w r. 1 7 7 3 , pokazały w d. 2 5 maja 1 ,9 0 0 metrów, 1 7 czerwca J,6 0 0 .
Oznaczenia te nie są wprawdzie tak liczne, ożeby się można na nich śmiało opierać; wszakże godnem jest uwagi, że najwyższa wyniosłość chmur, zdarza się w kra
jach ró w n y c h , i jeśli się nie mylił de l'lsle, jest prawie dwa razy wyższa od wyniosłości chmur Alpejskich. i\ade- wszystko obserwacye podobnego rodzaju są bardzo ła
2 0 O PIORUNACH.
tw e, sposobność do robienia ich i powtarzania dość częsta, a zatćm możemy spodziewać się, że astronomo
wie i m eteorologow ie, pospieszą zapełnić owę przerwę.
O b se rw a c je robione przez de 1'lsle pokazały rezultat wysokości c h m u r następujący: w maju na 2 , 4 0 0 m e
trów; w czerwcu na 1 , 0 0 0 ; 2 lipca na 1 ,4 0 0 ; 2 1 lipca na 1 , 4 0 0 metrów.
Le Gentil, który baw ił niejaki czas w l'lle de F ra n ce w Potidichery i Manilli, opierając się na własnćm do
świadczeniu zapewnia, że nad temi stronami równono- cnemi, warstwy chm ur nie są wyżćj nad 9 0 0 metrów.
W szakże w d. 2 8 października 1 7 6 9 r. w Pondichiry chmura wyniesioną była na 3 , 3 0 0 metrów.
Spostrzeżenia w Tobolsku pokazują kilka przykła
dów, że chmury nie mogły być tam wyżćj jak na 2 1 4 , do 2 9 2 , na 4 0 0 do 6 0 0 , na 6 0 0 do 8 0 0 , nakoniec na 8 0 0 metrów.
Liczby te powiadam nie pokazane tu dla próźnćj ciekawości; posłużą one do roztrząsania pewnych waż
nych kwestyj, w których fizycy nie zgadzają się; posłużą one do rozbioru: czy piorun spływa tylko z obłoków na ziemię, lub t¿ż niekiedy uderza z ziemi w obłoki?
R o z m a i t e ro d zą je b ł y s k a w ic .
Zjawiska światła ukazujące się w obłokach, mają kształt i własności rozmaite i dlatego widzę potrzebę podzielić je na klassy. Pierwsza klassa mieści w sobie błyskawice, które zdają się stanowić jednę lioią światła, dość cienką i ostro zakończoną. Światło ich nie jest za
wsze białe, ani tćż jednostajnego koloru. M eteorologo
wie twierdzą, że widzieli błyskawice purpurowe, fiole
O PIORUNACH. 21
to w e i niebieskawe. Pomimo niepojętej ich szybkosci, nie przebiegają one w linii prostej, lecz przeciwnie, są wężykowate, w zyg-zag, które wracają się nopow rót w te same miejsca, z których się ukazały. Bieg zygzakowaty przypisuje Helvig zgęszczonemu powietrzu. Utrzymuje on, że bardzo zgęszczone powietrze parte przez promień błyskawicy, zmusza ją zmienić swój kierunek.
Pliniusz w H istoryi naturalnej księdze drugiej mówi:
„Nic ważniejszego nad uważanie z jakich okolic przybie
gają pioruny i do jakich krain wracają. P o w ró t ich w strony wschodnie oznacza wróżbę szczęśliwą. Jeżeli przybywają ze wschodniej części nieba i tam wracają, je st przepowiednią największego szczęścia.”
Wypadki te, które są bardzo rzadkie w chmurach zwy
czajnych, okazują się często w pośród obłoków wulkani
cznych. Sorrentm o pisząc o wybuchu W ezuw iuszu w r.
1 7 0 7 mówi: ,,Mieszkańcy znajdowali się w śród naj
głębszej ciemności, oświecanej ciągłemi błyskawicami (saetle), które ukazując się z otchłani wulkanicznej, nie wybiegały za przylądek Pausilippe, gdzie zatrzymały się obłoki popiołów; wracały one tą samą drogą uderzyć w krater.”
W illiam H a m ilto n , opisując wybuch Wezuwiuszu w roku 1 7 7 9 dodaje: „W ulk an iczn e błyskawice, b a r dzo rzadko opuszczały obłok popiołów, który postę
pował ku miastu Neapolowi, grożąc mu zupełnem zni
szczeniem; wracały one do krateru i łączyły się ze słu pem ognistym, który ciągle wybuchał. Baz, a najwięcej dwa razy tylko, podobne błyskawice albo ferilli, jak Ne- apolitańczycy zowią, padły na Som m a, gdzie wznieciły ogień na krzakach i zeschłej traw ie.”
2 2 O PIORU NA CH.
Częstokroć się zdarza, że błyskawice przeskakują i jednej massy obłoków w drugą; wszakże bieg ich zwy
czajny zależy na przebieganiu z obłoków ku ziemi i jak wielu wnosi, w kształcie grotu: lecz więcej jest podo- bnćm do prawdy, że niekiedy błyskawice rozdzielają się na trzy gałęzie. W s tę g a światła ukazując się z obłoku, po chwili rozczepia się na dwie lub trzy wstęgi wyra
źne i sięga punktów ziemi bardzo odległych od siebie.
R ichard, autor H istoryi naturalnej pow ietrza i meteorów, widział jednę smugę światła po nadejściu obłoku, któ
ra rozdzieliwszy się na dwoje w pewnej odległości nad ziemią, uderzyła w oddzielne przedmiota. Nicholson znakomity fizyk, pisze w jednym z dzienników: „że w d.
19 czerwca 1781 r., kiedy gwałtowna burza przecho
dziła nad częścią zachodnią Londynu, znajdował się on w Battersea, gdzie spostrzegł, że błyskawice bardzo ja s kraw e nigdy nie stykały się z sobą swemi końcami gór- nemi lecz dolnemi.” W dziele księdza F errara wyczytu- jemy, że w d. 18 czerwca 1 7 6 3 r. utworzyło się w stro
nie południowej Etny w małej odległości ftd wierzchołka kilka otw orów, z których wychodziły niezmierne kłęby dymu czarnego, zmieszane z pyłem i popiołem rozpalo
nym, które przecinały błyskawice dzielące się na trzy gałęzie (da tricuspidali balenazioni).
„Jed en z moich przyjaciół, mówi p. A rago,, którego prosiłem, ażeby wyszukał w meteorologii niemieckiej p. K ä m tza jakiej cytacyi, któraby mógła być dodaną do dwóch poprzednich wypadków, uwiadomił mię, że ten znakomity uczony widział raz, lecz raz tylko w swem życiu, błyskawicę rozdzielającą się na trzy części.”
Pomijamy wszystkie dzieła, w których starożytni po
eci mówią o piorunach trzechczęściowych; nie wspo
mnimy więcćj o błyskawicach podwójnych lub potrój
nych, o których przekonali się naocznie fizycy. Spodzie
wam się, iż byłoby n aw et łatwo udowodnić, że dzielą się one na cztery, pięć, dziesięć części, spadając na ziemię.
Wymienimy tu naprzykład słowa w dziele p. Griffith:
„ W d. 3 czerwca 1 7 6 5 r . . pisze on, burza zrządziła zna
czne szkody w koliegium Pembroke w O xfordzie. Piorun w jednćj chwili dostał się do wnętrza czterema drogami, dość oddalonemi od siebie.”
W czasie burzy, która w kwietniu 1 7 1 8 r. zniszczy
ła okolice Landernau i Saint-P ol de Leon, piorun zdruz
gotał dwadzieścia cztery kościoły, chociaż nie było wię
cej słychać nad trzy uderzenia piorunowe. Lecz pozo
stawimy wypadki mniej więcćj na przypuszczeniu opar
te, mnićj więcćj ulegające zawikłaniu; a trzymać się bę
dziemy zjawisk, które widocznie dowodzą o rozdziela
niu się błyskawic, rozdzielanie się, które ż e ta k powióm, pochwycić można.
Błyskawice pierwszej klassy zowią we W łoszech saelle.
W e d łu g opinii upowszechnionej między fizykami fran- cuzkiemi, a n aw et ludem, saette są wyłącznie błyskawice wązkie, błyskawice w zyg-zag, które zawićrają w swćm łonie pożar i zniszczenie; słowem błyskawice, które sta
nowią, właściwie mówiąc, piorun. Nie zawadzi tu n a d mienić, że już Seneka odróżniał błyskawice od piorunu.
»Błyskawica, mówił on, jest piorunem, który wcale nie spada na ziemię; przeciwnie piorun je st błyskawicą, któ
ra dotyka ziemi.” (Quest, nat., księga U , § 21).
Przystąpmy teraz do błyskawic drugiej Idassy: świa
tło podobnych błyskawic zamiast wązkicb wężykowatych linij w kształcie wstęgi, przeciwnie zajmuje niezmierną przestrzeń obłoku. Nie jest ono wreszcie ani białe, ani
O PIORUNACIl. 2 3
2 4 O PIORUNACH.
jaskraw e jak światło błyskawic pićrwszćj klassy. Czę
stokroć tło jego jest mocno różowe, niebieskie i fioleto
we, ukazuje się tylko na chwilę. Jeśli się zdarzy, że błyskawica drugićj klassy jest poprzecinana błyskawicą w zyg-zag, natenczas różnica kolorów staje się widoczną.
Błyskawice drugićj klassy, czasem zaledwie oświecają obwód obłoków z których powstają; niekiedy znowu żywe ich światło zajmuje całą ich przestrzeń; co więk
sza, zdaje się z nich wychodzić. W rzeczy samej, w tym względzie dobrze się wyraża lud, mówiąc, i e obłoki otwie
ra ją się.
O gółow e okrćślenie zawsze je s t niedokładne do wy
jaśnienia jakiegokolwiek zjawiska meteorologicznego;
dlatego dodamy jeszcze, że błyskawice drugiej klassy, między wielu innemi są najpowszechniejsze. Może być, i e mnićj zwracano na nie uwagę, jak na te, któreśmy opi
sali w pićrwszej klassie; jednak potrzeba wiedzićć, ie w czasie zwyczajnych burz, ukazuje się ich tysiące w sto
sunku błyskawic wązkich i węiykowatych.
Jeżeli się zgodzimy na to, i e każde światło atmosfe
ryczne, które ma związek z piorunem, powinno nazy
wać się błyskawicą, to koniecznie należy policzyć n i e które z tych zjawisk do klassy zupełnie innćj.
B łyskaw ice klassy trzeciej różnią się w istocie od dwóch pierwszych: czasem trwania, szybkością, jak nie- mnićj i kształtem. W ie lu zauważało, i e błyskawice wązkie w zyg-zag jaskrawe, z niepewnemi obwodami trwają tylko chwilkę. Spostrzeżenia, które będziemy ni- ićj rozbićrać, wykażą nam do jakiego stopnia czas uka
zania się ich jest krótki, gdyż wypadnie tak mały uło
mek sekundy, i i zadziwić się potrzeba. Przeciwnie b ły skawice klassy trzeciej, bywają widziane przez przeciąg
O PIORUNACH. 35
jednój, dwóch, dziesięciu sekund. Przenoszą się z obło
ków na ziemię bardzo powolnie, tak, że można łatwo szybkość ich ocenić. Przestrzeń jaką obejmują je s t wy
raźnie określona, a kształt zdaleka podobny do kuli, gdyż na pićrwszy rzut oka zdaje się, że są krążkami światła.
Kształt kulisty jaki przyznajemy pewnym błyskawicom, albo może się lepiej wysłowię, pewnym massom świe
cącym, które w czasie burzy przebiegają w rozmaitych kierunkach z większą lub mniejszą szybkością przestrzeń między chmurami a ziemią, jest bardzo rzadko widzia
ny. Dlatego przytoczymy tu wiele postrzeżeń nad podo- bnemi kulami ognistemi; ponieważ są one kamieniem probierczym dla meteorologów i teoretyków, przytćm posłużyć mogą do wytłumaczenia, jak w niektórych oko
licznościach, wprawdzie nader rzadkich, dobre kondu- ktory byłyby konieczne.
Nim przystąpimy do właściwego przedmiotu, wspo
mnę zarzut, z którego mogą korzystać ci wszyscy, a tych jest bardzo wielu, którzy uważają przypuszczenie jako mogące stanowić podstawę do nowćj teoryi. Zarzut ten jest następujący: Czy kule ogniste ukazywały się kiedy?
czy kształt jaki im nadają nie jest złudzeniem optycznćm?
czy błyskawica piórwszćj klassy, jeżeli jest podobna do cylindra, jak utrzymują, i skierowana do oka nic będzie wydawać się okrągłą, a przynajmniej kulistą?
Zarzuty podobne miałyby zapewne jakąści powagę, gdyby kształt kulisty zawsze się ukazywał tym tyl
ko, którzy znajdują się wyżćj błyskawicy. Lecz do- strzegacz stojący za obrębem błyskawicy i patrzący na nią z boku kiedy spada na dom sąsiada lub przedmiot oddalony, jest w stanie przekonać się, czy w rzeczy sa-
Tom III. Lipiec 1848. 4