• Nie Znaleziono Wyników

na drodze postępu nauk przyrodzonych

W dokumencie Biblioteka Warszawska, 1848, T. 3 (Stron 190-200)

F IZ Y K A .

Z ajm u jąc się oznaczeniem ciężaru gatunkowego miesza­

nin metalowych, do których składu wchodzi złoto i srebro, Gustaw Rose (w Berlinie) przedsięwziął poprzednio dokła­

dne poznanie ciężaru gatunkowego tych dwóch metali w różnych stanach, ja koto: stopionych, walcowanych, prosz­

kowanych mechanicznie, strąconych w kształcie delikatne­

go proszku chemicznemi środkami.

Stopione a następnie raptem ostudzone złoto, przedsta­

wia zwykle w swym środku małe dziurki, tak, iż przy wa­

rzeniu podobnego złota w wodzie, niepodobna oddalić bu­

lek powietrza w środku massy w metalu zawartych. W ol­

no ostudzając roztopione złoto, nie natrafiamy na otwory w środku massy metalu, lecz natomiast złoto na powierz­

chni iwćj krystalizuje się, a większe kryształy niezaprzecze- nie zawićrają małe dziurki.

Dla tych powodów, autor przy oznaczeniu ciężaru ga­

tunkowego. używał złota przetopionego a następnie stę­

pieni sprasowanego. Z doświadczeń nad tak przygotowa- nem złotem wypada, iż ciężar gatunkowy tego metalu przy temperaturze 14° R., wynosi 19,336.

Srćbro w podobny sposób przygotowane, dało na wypa­

dek ciężaru gatunkowego 10,566.

Ciężary gatunkowe złota lub srćbra sproszkowanych, zawsze są większe od poprzednio przywiedzionych

wy-padków. W ogólności z licznych doświadczeń autor wy­

wiódł te wnioski: że ciężar gat. większy zawsze wypada, skoro metale użyte są w kształcie osadu chemicznego, ani­

żeli w wielkich kryształach lub kawałkach. Im delikatniej­

szym jest użyty proszek metalowy, tern większy jest znale- zony wypadek na ciężar gatunkowy metalu.

Jako przyczynę tego zboczenia autor podaje to. że ciała w bardzo rozdrobnionym zostające stanie, posiadają wła­

sność zgęszczania wody na podobny sposób, jak zgęszczają w sobie gazy. Dlatego przy oznaczaniu ciężaru gat. ważymy w wodzie nietylko metal, lecz także dziurki napełnione zgęszczoną wodą. ztąd strata wagi w wodzie wypada mniej­

szą, a więc ciężar gat. większy. Wprawdzie ściśliwość wody jest bardzo mała, jednak sądząc z proszku węgla który do 35 objętości kwasu węglowego absorbuje, można mieć wyobrażenie o wielkości tego pochlonywauia, które zapewne w ciałach posiadających znaczniejszy ciężar gat.

daleko jest znaczniejsze. (Pogdf. N. 1, 1848).

* Mass stosując swój sposób zapatrywania na strumienie galwaniczne do niektórych zjawisk fizyki kuli ziemskiej, na­

stępujące czyni porównania między zjawiskami towarzy- szącemi rozpalaniu się drutów wewnątrz płynów (Bibl.

War. czerwiec, 1848), a okolicznościami towarzyszącemi zorzy p.ółnocnćj:

Na biegunie dodatnim stosu galwanicznego, ukazuje się zwykle kolor czerwony bez mieszaniny oranżowego; kolor zorzy jest czerwony lub różowo-żółty.

Kolor zielony bardzo rzadko ua tymże biegunie bywa widzianym; i kolor zorzy niekiedy tylko bywa zielona wy.

I rzy silnćin działaniu stosu, częściej spostrzegać się da­

wał kolor biały; w Ameryce obserwowano zorzę północną w kolorze białym.

Na rozpalonym biegunie dodatnim , okazuje się szybki ruch falowaty cząstek św iecących; i podczas trw ania zorzy słupy świetlne są w ciągłym ruchu, a n a w et niekiedy się krzyżują.

WIADOMOŚCI Z NAUK PRZYRODZONYCH. 1 8 5

Tom Ilf. Lipiec 1848. 2 4

Drul nie jest nigdy rozpalony w całój swej długości, lecz jakby otoczony atmosferą ciemnawą koloru fioletowego.

Podobnież w zorzy północnej nad widnokręgiem widzialne są ciemne łuki, których kolor niekiedy czarny lub ciemno­

szary w fioletowy wpada.

Igła magnesowa w czasie trwania doświadczenia nad rozpalaniem drutów, zbacza znacznie, wraca jednak do po­

łożenia jakie jej nadaje magnetyzm ziemski, skoro przez drut przepuszczamy strumień przerywany. Hanstena i in­

nych obserwatorów relacye stwierdzają ten fakt, że zbocze­

nia bussoli wcześnie przed pojawieniem się zorzy daleko są znaczniejsze, i zmniejszają się w czasie trwania najświet­

niejszej zorzy północnej.

Zbliżenie okoliczności towarzyszących tym dwom fe­

nomenom, naprowadza na wniosek, że zorza północna mo­

że i jest skutkiem działania oscyllacyjnego elektryczności.

W razie prawdziwości tej hypotezy, temperatura stron

skawice wieczorne, pospolicie zwane błyskawicami z cie­

pła i pary. Kaemtz tego rodzaju błyskawice bezyrzmo- towe uważa tylko za odbicie się w atmosferze światła towarzyszącego dalekim burzom. Mass te błyskawice wy­

padające jakby z otwartćj chmury i po rozpierzchnięciu się na różne strony zwracające napowrót, poczytuje i porów­

nywa z fenomenem, jaki dostrzegamy na biegunie ujem­

nym stosu, gdzie jak wiadomo światło jest mocne a ciepło bardzo wielkie. Pospolita nazwa: „błyskawice z ciepła"

przewrócona na .,ciepło z błyskawic galwanicznych”, może byłaby stosowniejszą jako tłumacząca to zjawisko. Jeżeli­

by uczeni przekonali się, iż igły magnesowe podczas trw a­

nia tych błyskawic, nabywają oscyllacyj podobnych do ob­

serwowanych już gwałtownych zmian w zboczeniu igły (tak zwanych burz magnetycznych), towarzyszących zorzom

186 WIADOMOŚCI

Z NAUK PRZYRODZONYCH. 1 8 7

p ó łn o c n y m , wówczas powyższy domysł o powstawaniu bły sk aw ic wieczornych bezgrzmotowych, wiele nabyłby praw dopodobieństw a.

Tworzenie się kamieni meteorologicznych, kul ognis­

tych, gwiazd spadających i t. p. Mass poczytuje także za skut­

ki działania strumieni galwanicznych.

Należy tylko określić i prawdopodobnemi hypotezami poprzeć, w jaki sposób kula ziemska za apparat galwanicz­

ny uważana, pośredniczy przy tworzeniu się wszystkich wy­

żej wzmiankowanych fenomenów. ( L ’ lnstitut, N. 730).

S .P .

C H E M IA .

' Gutta percha. Podług Soubeirana, gutta percha pićrwszy raz w r. 1843 przez p. Montgoinmerie z Singapor została nadesłaną. Ciało to tem się szczególnićj zaleca, że rozmięk­

cza się w wrzącej wodzie, a po oziębieniu zachowuje kształt poprzednio mu nadany i nie łamie się. Pochodzi ono z drze­

wa w Singapor rosnącego, a należącego podług świadectwa White, do gromady hebanowatych, albo też do gromady Sa- potaceae.

Do dziś dnia niewiadomy jest sposób otrzymywania gut­

ta perchy z powyższego drzewa; zdaje się jednak prawdo- podobnem, że po ścięciu, wybierają z niego wyschnięte warsty soku i jednoczą je w większe bryły, które w han­

dlu znajdują się częścią drzewem, częścią ziemią zanieczysz­

czone.

Gutta percha jest brudno biała, z słabym zapachem i smakiem, i nie rozpuszcza się w wodzie. Kolor jej pocho­

dzi od pewnćj istoty, którą ciepłą wodą od nićj oddzielić można, i wtedy guinma sama pozostaje w kolorze szarym lub białym i przedstawia się w postaci tkanki włóknistej z jedwabisto-szklącym połyskiem, jako miękka i nieco do palców przylegająca.

W zwyczajnej temperaturze jest twarda, podobna do skó­

ry, rogowata i giętka. W 50° jest bardzo giętka, i jeżeli mocno będzie wyciągnięta, niewiele się kurczy. W 65 do 70° mięknieje, pojedyncze jej kawałki dają się z sobą zle­

piać i wtedy nadać im można kształt jaki chcemy; ztąd tćż to służyć mogą do odciskania na nich medalów, zamiast

siarki.

Ciało to zsiadłe tak trudno się kraje, jak gum .na spręży­

sta; jest lżejsze od wody, ale cięższe od kauczuku, bo ciężar gatunkowy jego wynosi 0,971.

W 15011 gutta percha nabiera przezroczystości, za ozię­

bieniem traci biały kolor, a robi się ciemno-szarą i przezro­

czystą; a jeżeli znowu włożymy ją w wodę zimną lub go­

rącą, okaże się na nowo w postaci pierwiastkowej.

Skład jej jest taki sarn jak kauczuku, ale niejednakowo z nim w rozmaitych cieczach się rozpuszcza. Wypadki z su ­ chego przepędzania obydwóch istot są podobnego zapachu i posiadają skład jednakowy.

Jeżeli ją prażerny w naczyniu platynowem, wzdyma się, płonie jasnym płomieniem wydając sadze.

Woda, wyskok, ługi i kwasy nie działają na powyższą gummę. Kwas siarkowy stężony zwęgla ją; kwas saletrowy zmienia ją w istotę koloru żółtego. E ter i olejki rozmięk- czają ją już na zimno, a za ogrzaniem rozpuszczają ią lubo nie zupełnie. Olejek terpentynowy rozpuszcza ją dobrze i moż­

na po odpędzeniu oddzielić go na nowo od tej gurnmy; cia­

ło to wreszcie w niektórych względach zamiast wosku da­

łoby się zastosować.

Gutta percha z Chin przysłana, miała postać okrągłych bochenków chleba i przy podstawie była gładka. Po prze­

cięciu okazało się, że gdy była miękką, jedna warstwa na drugiej zostały ułożone.

Dla otrzymania czystśj gutty perchy, rozpuszczał Soubei- ran handlową w olejku terpentynowym, a po ustaniu się cie­

czy, strącał gummę wyskokiem. Tym sposobem w postaci miękkiej zebrana, posiadała własności pierwotne. Po wysu­

szeniu okazała skład następujący: 83,5 do 83,4 na sto w ę­

1 8 8 W IADOMOŚCI

gla i 11,3 do 11,5 wodorodu. Ciało to rozbierane, pozosta­

wiało także ślady popiołu i nieco kwasorodu; zapewne od zatrzymanej w nićm wody pochodzące.

(Wiadomo, że dzisiaj z gutta percby wyrabiają rozmaite rzeczy użyteczne, podobnie jak z gummy sprężystej: i oprócz tego wiele wyrobów ozdobno zbytkowych, gdyż to ciało dobrze farbować się daje). (Treść z pisma Annalen der Chemie und Pharmacie v. Wohler und Liebig, Band LXIY

H. 3). J. B...a.

Z NAUK PRZYRODZONYCH. 18 9

Zoologia.

Orangutan zoologicznego ogrodu w Antwerpii, pocho­

dził z zachodniego brzegu Sumatry; był on bardzo obłaska­

wiony i każdemu na żądanie rękę podawał. Trzymany w ciepłćj izbie, codzie» jednak doznawał zimna. Leżąc na materacu, nakrywał czapkę na głowę i okręcał się wełnia­

ną kołdrą albo skórą owczą. Dozorca jego sypiał z nim ra­

zem w jednej izbie, ale zapominał często w nocy napalić w piecu; wtedy przychodziła do niego i budziła go małpa;

niekiedy wsuwała się nawet bez swojej kołdry w łóżko do­

zorcy, a ogrzawszy się, szła napowrót pod swoje materace.

Często leżała podparłszy sobie ręką głowę. Wyglądała cho­

ro, i we trzy tygodnie od przybycia, żyć przestała.

Członek Akademii bruxelskiéj p. Sommé, który postano­

wił zwierzę to z dokładnością badać, zastał że już się zajęto wypychaniem okazu do gabinetu zoologicznego Towarzy­

stwa. P. Sommé wyprosił dla siebie kadłub, od którego już głowa odłączona była, i użył go do badań anatomicznych.

Orangutan był z gat. Sim ia satyrus L. płci męzkićj; przy­

znawano mu 2 do 3 lat wieku. Nie miał on tak wielkiego brzucha, jak go zwykle w książkach o historyi naturalnéj wyobrażają. P. Sommé troskliwie badał każdy szczegół bu­

dowy jego ciała, każdego podał wymiary zamieszczając

obok dla porównania stosunek odpowiedni u człowieka.

Zwracał nadewszystko uwagę na te części ciała, które człowiekowi do wydawania głosu służą; nie wytłumaczył jednak w zadowalniający sposób, dlaczego orangutan gar­

dłem tylko lekkie wydaje tony. Rzecz to osobliwa i która nigdy nie przestanie nas dziwić, ta tak nieznaczna różuica pomiędzy małpą a człowiekiem, co do anatomicznej budo­

wy ciała! Zębów było 20, co odpowiada 2 —3letnieinu dzie­

cku. Żaden ze sprowadzonych do Europy orangutanów nie doszedł wyższego wieku. Ten, którego miała cesarzowa Józefina, a o którym Frederyk Cuvier tyle ciekawych szcze­

gółów podał, miał tylko 10 do 11 miesięcy, a 5 miesięcy żył we Francyi przez ten wszakże czas dawał liczne dow o­

dy zadziwiającej roztropności. Zdaje się że orangutan w Europie, krótko tylko żyć może; zwykle zaraz po przy­

byciu umiera, często nawet już w podróży. Nie rozstrzy­

gnięto więc jeszcze jak dalece z wiekiem rozwija się w nich roztropność i jaki wzrost ciała osięgnąć mogą. Osada an­

gielskiego okrętu w r. 1825 zastrzeliła na północno-wscho­

dnim brzegu Sumatry, małpę na 7 stóp ang. wysoką. Ma- lajczycy piérwszy raz téj wielkości małpę widzieli i domy­

ślali się, że ze środka kraju przybyła; niepewną zatém jest rzeczą małpę tę za dorosłego orangutana uznawać. Z pe­

wnością znamy tylko dotąd czerwono-żółtego orangutana, który na Borneo i Sumatrze żyje, i szympansa (Sim ia tro ­ glodytes) w Afryce. Europejczycy nie dostali się jeszcze do środka wielkich wysp oceanu Południowego; również nie­

znany im jest środek niezmiernego, od Senegalu aż do Przy­

lądka Dobrej nadziei a odtąd aż do Czerwonego morza rozciągającego się kraju, zamieszkałego przez pokolenia m u­

rzynów tak odmienne kształtem i językiem. Pomiędzy roz- inaitemi orangutanów i murzynów rodami, możeby się d a ­ ły bliższe zależności wynaleźć; wiemy już z pewnością, że w afrykańskich lasach mieszka potężny małp gatunek, któ­

ry z krajowcami bój wiedzie; zabija ich gdzie tylko znaj­

dzie. Murzyni niektórych pokoleń zbliżają się do oranguta­

na kolorem skóry, szerokością nosa, wydatnością szczęk,

190 WIADOMOŚCI

wycbudłością i krzywością goleni. Liczymy 20 kręgów u człowieka, 23 u orangutana. Autor ma taki skielet mu­

rzyna. u którego jest tylko 25 kręgów. Czy to jest prawi­

dło, czy też wyjątek, rozwiązać jeszcze potrzeba: jak nie znamy z pewnością i wszystkich przejść od człowieka do zwierząt. (A. N. nr. 65 z B ulletin de l'Acad. Roy. des Sc.

de B ruxelles, nr. 4. 1847).

* Przy rozrzucaniu łomu kamieni na wyspie Grand Ca- nary. znaleziony był skielet psa olbrzymiego, należycie do­

chowany. Kupił go konsul francuzki i do muzem w Paryżu odesłał. Pies ten należał do ogromnéj rasy, która, według Pliniusza, nazwisko wyspom Kanaryjskim nadała, lecz któ­

ra już od kilku wieków wymarła. (F. N. nr. 61 z Atheneum nr. 1010, 1847).

* W łonie piaskowego kamienia przy Greensbury w Pensylwanii, znaleziono ślady stóp czworonożnego zwie­

rzęcia Chirolherium. Rozkład palców dozwolił oznaczyć przednie i tylne nogi, i odległość ich kroku. Skała, na któ- réj się okazały, zanurzona była w potężnym pokładzie w ę­

gla, obfitującym w wyciski różnych roślin, jakoto: Lepido- dendron, Stigmaria, Calamités, Sigillaria, paproci i t. d.

nad i pod tym piaskowcem. PP. King i Lyel przekonali się dokładnemi badaniami o rzeczywistości śladów tego czwo­

ronoga, którego odkrycie, jako zwierzęcia oddychającego powietrzem, nader ważne jest dla geologii. Wspomnieni panowie znaleźli prócz tego w Ameryce rozmaite wyciski, podobne śladom ptaków, psa, bydląt, których wszakże część większa po dokładniejszym rozważeniu okazała się być in- dyjskiemi hieroglifami. (Ib. nr. 55, z Bibliothèque univer­

selle de Genève 1847, nr. 12).

* Uwagi nad rodz. A par, je g o gatunkami i prawdziwe- mi ich cechami, które dotąd ze sztucznie ułatanego okazu wzięte były; p. Iz. Geoffroy Saint-Hilaire. Apar Buffona jest najosobliwszym gatunkiem familii pancerników (Tatous):

głowa, kadłub i ogon, są u niego okryte kościstemi i rogo- wemi tarczami, które się składają z prostokątnych, pięcio lub sześcio-bocznych tabliczek, niekiedy nawet innego kształ­

Z NAUK PRZYRODZONYCH. 1 9 1

tu, lecz zawsze w najpiękniejszy sposób rowkami, jakby ry- temi ozdobionych. Że to zwierzę ma trzy ruchome pasy, które pomiędzy piersiową a grzbietową tarczą leżą, a przez które ono może się zwinąć, oraz głowę i nogi pod swoje pancerze wciągnąć, Linneusz nazwał je Dasypus tricinctus.

Illiger, który je najpierwej do rodzaju wyniósł, nadał mu na­

zwisko Tolypeutes, ale Cuvier nazwał je gatunkowem imie­

niem Buffona Apar, czego za nazwisko podrodzaju użył.

Według Cuviera cechą tej grupy są palce pancerników z jego rodzaju Cachicames, a 9 do 10 zębów wszędzie; jej zaś zworzem jest Tatou Apara Marcgrawa, albo Apar Buf­

fona, mający być tćm samćm co Mataco Azary i D asypus tricinctus Szrebera.

Charakterystyka Cuviera, równie jak prawie wszystkie opisy Apara wzięte są albo z okazu, który długo był j e ­ dynym i do Muzeum history i naturalnćj należał, albo z na­

der dokładnego rysunku, który Seba w roku 1734 ogłosił.

Rysunek ten wszakże wzięty był, jak się z pewnością au­

tor przekonał, z okazu, który dotąd jeszcze znajduje się w Muzeum, a który pod koniec XVIII wieku ze zbiorami z Ilolandyi sprowadzony był do Francyi.

Indywiduum to zatćm jest prawie jedynćm źródłem wszystkich dotychczasowych podań w pismach zoologi­

cznych o budowie i cechach rodz. Apar: ale źródło to, jak zapewnia autor, jest mętne, bo rzeczony okaz jest dziełem sztuki. Niestosunkowość nóg tylnych i innych części ciała, obudziła podejrzenie w autorze; postanowił on rozebrać go, rozmoczyć i wybadać dokładnie; zkąd pokazało się, że domysł jego nie był płonnym. Apar Seby, Cuviera i wszystkich zoologów nowszych składał się w górnej po­

łowie z apara spojonego sztucznie pod brzegami pancerza grzbietowego, z dolną połową wziętą od jakiegoś gatunku z rodz. Cachicame: zkąd to mniemane podobieństwo palców u obudwif, według którego Cuvier podaje cechy aparów i umieszcza je w pierwszym pancerników oddziale.

Ciemniejszego i synonimia sprostowania wymaga. Da- sypns tricinctus Sohreb. na wizerunku jest kopią z Seby;

1 0 2 W IADOM OŚCI

* NAUK PRZYRODZONYCH. 1 9 3

Tatou Apara Marcgrawa, podług którego Buffon opisuje apara, jest podług Linneusza Dasypus tricinctus, którego cechy zdają się znowu liyć wziętemi z naszego sztucznie ukleconego okazu. Wszakże opisanie zwierzęcia ilataco u Azary, nie we wszystkich szczegółach przypada do Apara Buffona; lecz nowy raczćj zapowiada gatunek.

Obecnie jest w Muzeum nietylko ten gatunek, ale dwa okazy apara według Marcgrawa, Buffona i Cuviera, podług których autor następujące cechy skreśla:

Cecha rodzaju. Grzbietowy pancerz złożony ze trzech tarczy: na głowie, na piersiach i na ciele; pomiędzy niemi pewna liczba ruchomych pasów (u gatunków z pewnością znanych trzy). Wieloboczne, według swojego położenia rozmaicie ukształcone łuski, prawie wszystkie z drobnemi guzikami (mniój lub więcćj zużytemi).

Przednie nogi kończą się dwoma głównemi palcami, j e ­ den z nich (średni) krótki, ale niezmiernym uzbrojony szpo­

nem, nieco zakrzywionym i spłaszczonym: drugi (skazujący) nierównie dłuższy i opatrzony daleko szerszym lecz i dale­

ko krótszym paznogciem, tak iż obydwa palce wraz ze swo- jerni paznogciami są prawie równe sobie. Zewnątrz palca z wielkim paznogciem leży inny mniejszy palec (odpowiedni serdecznemu). Wewnętrzne i zewnętrzne palce są w ogól­

ności bardzo małe, ostatni wewnętrzny tylko rudymentarny.

Nogi tylne mają pięć palców z bardzo krótkiemi, szero- kiemi paznogciami; wewnętrzne i zewnętrze palce daleko krótsze od innych.

Ogon krótki, w całćj swojej długości pancerzem okryty.

Zęby jednakowe, walcowate, po każdćj stronie każdej szczęki ośm lub dziewięć, przednie i tylne daleko mniejsze od średnich.

W ielkość (taille) 2 do 3 decymetrów.

Oznaczenie gatunków. Autor wprawdzie miał trzy ga­

tunki przed sobą, ale jednym z nich, który p. Castelnau ze swojśj podróży przywiózł, nie mogąc rozrządzać, nie mógł go tćm samćm i opisać.

Tom 111. Lipiec 1848. 2 5

1 9 4 ■WIADOMOŚCI

1) Właściwy Apar (l’A p a rtyp e) Tolypeułes łricincłus, to- jest apar Buffona i D asypus tricinctus Linneusza i Schrebe- ra, wyobrażony przez Pizona i Redego. Wszystkie te daw­

niejsze figury są albo daleko grubsze niż te które pochodzą z XVII wieku, albo z okazu sztucznego zdejmowane były.

Prawdziwe cechy tego gatunku są:

Grzbietowy pancerz żółtawy, każda łuska głęboką bróz- dą otoczona. Hełm, czyli tarcza głowy, która na środku składa się z wielu tabliczek ułożonych parami, prócz gór- nćj części głowy, okrywa jeszcze trójkątną przestrzeń pomiędzy okiem a uchem. Tak u przednich jako i u tyl­

nych nóg pięć palców; wewnętrzny z przedłużonym paz- nogciem, zewnętrzny tylko rudymentarny ale znaczny szero­

kim, trójkątnym, bardzo rozwiniętym paznogciem.

Sierć od spodu szara.

Ogon bardzo krótki, gładki, trójkątny (przy podstawie 4 centymetry szeroki, długości 5, 5 centym.).

2) Apar z ogonem stożkowatym, Tolypeutes conurus;

Tatou mataco Azary.

Grzbietowy pancerz szary, każda łuska słabą tylko bróz- dą otoczona. Hełm w środku nie składa się z parzystych łusek i nie przedłużu się pomiędzy oko a ucho.

U nóg przednich tylko trzy palce z rudymentem czwarte­

go (który wyobraża palec wewnętrzny); palca zewnętrzne­

go nie ma.

Sierć od spodu czarnobrunatna.

Ogon stożkowaty (szer. u podstawy 4 centym, długi 7 centym.).

Oprócz tego różni .się od zwyczajnego apara głową po­

między ciemieniem a przodem ściśnioną, i małemi odmien­

nościami w rozkładzie zębów. Różnice w liczbie zębów, są może skutkiem rozmaitości wieku. Apar ze stożkowatym ogonem miał po każdćj stronie szczęk 9 zębów, gdy dwa drugie gatunki tylko po 8 rozwiniętych zębów miały, z tyłu których wszakże w górnej szczęce znajdował się mały zą­

bek, tkwiący jeszcze w jamie zębowój.

W dokumencie Biblioteka Warszawska, 1848, T. 3 (Stron 190-200)

Powiązane dokumenty