• Nie Znaleziono Wyników

Dialog Miss stonogi Frączek i Stonóżki Kerna ze Stonogą Brzechwy

przyznano kawce miejsce pierwsze

(Ogłoszono to z pompą na wielkim bankiecie) Kosowi miejsce drugie,

Słowikowi trzecie.

W  zakończeniu bajki Kern nawiązuje do dydaktycznego apologu, w  którym zwierzęta uosabiają ludzkie cechy, wady: „Nie krzywcie się na wyrok / Czytelnicy mili, / Ptakom także jak ludziom, zdarza się pomy-lić”. Kernowska fabuła wiedzie więc do werbalnej satyrycznej pouczają-cej puenty.

Dialog Miss stonogi Frączek i Stonóżki Kerna

ze Stonogą Brzechwy

Stonoga Brzechwy jest zabawową lekcją matematyki. Wiersz, którego już sam tytuł przywołuje i materializuje dużą dla małego człowieka liczbę 100, opowiada humorystyczną historyjkę związaną z budową i poruszaniem się stonogi: „Raz przychodzi liścik mały / Do stonogi, / Że proszona jest do Białej / Na pierogi. / […] Więc ruszyła szybko w drogę”46.

Wielkość liczby 100 ukonkretnia proces plątania i rozplątywania nóg w trakcie wędrówki: „Stanęła stonoga wśród drogi, […] Rozplatać chce

sobie nogi; / A  w  Białej stygną pierogi! / Rozplątała pierwszą, drugą, / Z trzecią trwało bardzo długo”. W literackim scenariuszu dokonało się rozplątanie „zaledwie” kilkudziesięciu nóg, które w trakcie pośpiesznej wędrówki stonogi na pierogową ucztę wielokrotnie się plątały: „Zanim doszło do trzydziestej, / Zapomniała o dwudziestej, / Przy czterdziestej już się krząta – No a gdzie jest pięćdziesiąta?”. Opowiadanie o rozpląty-waniu nóg się więc powtarza, oswajając z trudną dla dzieci, bo abstrakcyj-ną wiedzą dotyczącą nazw liczb – numerów nóg. Dzieciom, podobnie jak stonodze, plącze się kolejność liczb, które stają się niekiedy rekwizytami zabawy, nim się po wielu ćwiczeniach jej nauczą.

Brzechwa puentuje ten tekst pouczeniem. Posiadanie tak wielu nóg, jak u stonogi, pozwala daleko zajść, ale niełatwo nad nimi zapanować i na-uczyć się w kolejności z nich korzystać: „To wszystko tak długo trwało, / Że przez ten czas całą Białą / Przemalowano na zieloną, / A do Zielonej stonogi nie proszono”. Stonoga nie umiała korzystać z dużej liczby nóg i nie zdążyła na spotkanie.

Agnieszka Frączek w wierszu Miss stonoga aktywizuje temat i postać spóźnialskiej stonogi:

Raz stonoga, miss piękności, do kuzynki swej szła w gości. Wdziała wizytową suknię, włosy uczesała w pukle, pociągnęła rzęsy tuszem, skroń przykryła kapeluszem… Jeszcze pantofelków sto i gotowe.

– Ho, ho, ho! – Rzekła, stając na wprost lustra. – Ta figura… I te usta! To spojrzenie, styl, ta gracja… Och… po prostu rewelacja! A tymczasem u kuzynki już bawiło pół rodzinki. Pili kawę z cynamonem, Jedli kluski z makaronem. […]

Ten wywijał obertasa, tamten po mebelkach hasał… […]

Nagle ktoś zawołał: – Zaraz!…

Zaraz, zaraz, gdzie stonoga? Gdzie kuzynka nasza droga?

– Obiecała przyjść o piątej! – Lecz czy przyjdzie? – Raczej wątpię… […]

– Zegar bije jedenastą. […]

– Podam ciasto. Każdy zjadł faworków tuzin

(mniam!… marzenie… niebo w buzi!) […]

Wreszcie syci i weseli, do swych domków polecieli. A stonoga?

Ona wciąż przed lustrem stoi, Nos pudruje, miny stroi:

– Och… wyglądam wprost przepięknie! Ach… kuzynka z żalu pęknie!… […]47

Już tytuł hipertekstu, z określeniem bohaterki jako „miss”, podpo-wiada zmianę znaczenia świata przedstawionego. Autorka kreuje guzdra-lińską stonogę, ale nie z powodu liczby nóg, o których przypomina tylko raz, w ostatnim wersie pierwszej zwrotki, ale jako wcielenie miss piękno-ści, małej damy – strojnisi.

Temat stonogi uaktualnia również Kern, stosując strategię aktywnej kontynuacji. W jego tekście Stonóżka z Pimpifluszek dostrzec można rozwi-nięcie tego tematu. Wiersz rozpoczyna się (podobnie jak tekst Brzechwy) typową formułą bajkową: „Dnia pewnego / W Pimpifluszkach / Urodziła się Stonóżka” i jest proporcjonalnie długi, jak jego bohaterka. Temat

nogi w bajce Kerna realizuje strategię reminiscencji stylistycznej – Brze-chwowskiej zabawy „plątaniem się”, z  udziałem poznającej świat małej persony Stonóżki, dla której, jak dla każdego malca, sto znaczy ogromnie dużo. Sto jest metaforą wszechświata – wszystko jest wielkie i niepoliczal-ne. Już na jej urodziny przybyła niezliczalna liczba gości:

Przyszło babuń sto, Sto dziadków, Wujków sto, I sto wujenek, Stryjków sto, I sto stryjenek

Każdy z gości na to święto Przyniósł w darze sto prezentów.48

Tekst liczy dwa razy więcej wersów, niż ma nóg stonoga, a prawie każ-dy zawiera leksem sto, służący do różnorodnych lingwistycznych popisów. Utwór ma charakter bajkowego życiorysu, zatem już wkrótce:

W stronę szkoły polną dróżką Szła Stonoga ze Stonóżką, a w takiej szkole co nie weźmiesz, Byle co,

Wszystko musi być na sto. Każdy matołek

Musi wiedzieć, co to STOłek […]

Każda uczennica

Musi wiedzieć, co to STOlica […]

Nic, tylko […]

STOp, STOs, STOk.

Taka zabawa słowotwórcza, którą najchętniej stosowali zarówno Tu-wim, jak i Brzechwa, pojawiła się już w nazwie miejscowości: Stonóżka urodziła się w  Pimpifluszkach. Wykorzystany tu język dziecka charak-teryzuje się budowaniem słów opartych na podobieństwie dźwiękowym, czyli onomatopeicznych.

Znacznie trudniejsze niż nauka języka okazują się rachunki, z który-mi sam Kern jako uczeń z który-miał pewne trudności. Okazało się, że w szkole: „Trzeba zaraz w pierwszym dniu / Umieć liczyć aż do stu! / W drugim dniu – do stu tysięcy!!! / W trzecim zaś – sto razy więcej!!!”. Zarówno Stonóżce Kerna, jak i wcześniej stonodze Brzechwy plątały się nogi, a szczególnie ich liczenie: „Znów liczyła, znów liczyła, / W końcu zwykle tak mówiła: –Teraz znowu wyszło mi, / Że mam nóg sześćdziesiąt trzy…”. Zdarzało się też Stonóżce, że zachowywała się jak Kaczka-Dziwaczka. „Kiedy była chora, / Iść musiała do doktora”, u którego nie wiedziała, czy to ból nóżek, czy też boli ją brzuszek. Gdy mama posyłała ją: „Idź, pończoszki kup na nóżki”, bohaterka nie mogła obliczyć ich potrzebnej liczby. Takie plą-tanie słów i poznawanej rzeczywistości stanowi humor porównywanych utworów – humor bohatera literackiego. Ostatni wers – rama delimita-cyjna analizowanego tekstu – przypomina, że Stonóżka z Pimpifluszek jest, podobnie jak tekst Brzechwy, przede wszystkim wesołą lekcją matematy-ki: „I tak zmienia […] i zmienia… / A to wszystko z nieliczenia”. Zatem, by nauczyć się liczyć, trzeba trochę trudu i wielokrotnego powtarzania. Bajki obydwu autorów kończą się więc nie Jachowiczowskim morałem, ale swoistym żartem.

Warzywa jako persony w wierszach Tuwima,