• Nie Znaleziono Wyników

dością witać, jako zwiastunkę czekającej nas lepszej przyszłości

W a rsza w a d n ia 3 0 m a rc a 1850 r.

W ł. G.

R a p o r t professora Antoniego W agi, to p rzedm iocie n adesłan ych m u p r z e z R z ą d G ubernialny W a rsz a w sk i

ro b a k ó w psu jących kartofle i z b o ż a .

Pod d. 6 (1 8 ) października r. b. odebrałem przy res­

krypcie P rześw . Rządu G ubernialnego W a rsza w sk ieg o

za

N . 1 4 3 4 0 2 f 3 7 8 9 3 , tak nazw ane ro b a k i p su ją c e kartofle, a n aw et z b o ż a ozim e i ja r e . rzeczyw iście zaś gąsienice m ajow ego chrabąszcza ( M elolon lha vulga~

r i s ) , a m ianowicie:

a ) jed n ę żyw ą, zachow aną w słoik u szklanym z zie­

mią i kartoflami, dótkniętem i znaną od lat kilku zarazą na tą roślin ę, i

b ) kilkanaście nalanych spirytusem , w e fla szce zapa­

kow anej w pudełko d rew niane.

G ąsienica taka je st pierwszym stanem m ajow ego chra­

bąszcza, ow adu znanego p ow szech n ie, poniew aż on co w io sn a , w maju, okazuje sie w mniejszej lub większej ilości, praw ie na wszystkich drzew ach i k rzew ach , a na­

w et niekiedy i roślinach niższych, których liście ob jad a, szkodząc tym sposobem leśn ictw u , a czasem n aw et rol­

n ictw u i ogrodnictw u. H iedy jeszcze liść na drzew ie piórwsza w iosenna zielon ość odznacza, u ciszon e i ukry­

te w śród n iego przez cały dzień chrabąszcze, budzą sie w ieczorem i z brzękiem zaczynają roić sie w ok oło drze­

w a, a tym czasem in ne, pojedynczo przylatując z różnych stron do tam tych, w przelocie tym oznajmiają nieraz sw oje ob ecn ość trąceniem nas po twarzy lub zatrzym ywa­

niem sie na niój. L ecz skoro zab łyśn ie zorza, rozproszone po okolicznych zaroślach, uciszają sie znow u, wpadają praw ie w b ezw ład n ość, używają snu,jak to bardzo n atu ­ ralnie od m alow ał jed en z p oetów naszych, m ów iąc do chrabąszcza:

Mój ty rycerzu W ąsaty W pancerzu!

N a d rzew ie sia d a sz , I k w ia ty O bjadasz.

S zu m isz w p om rok u P o n iw ie , P o r o sie , T rącasz z ło ś liw ie

P o o k u , P o n o sie . N ie c h zejdzie ra n o ,

S tu l w ąsy I loty;

Z s ło ń c e m u sta n ą T w e pląsy I p so ty .

N ie d łu g o p o z ja w ie n iu s ie ch ra b ą szczó w , n a stę p u ję ic h p a rzen ie się, i w te d y to znajdujem y p o łą czo n e w pary, k tó r e dają s ię z k ażd ego niem a! d rzew a ła t w o strząsać na z ie m ię p o d cza s d n ia , to je st w p o r z e , w której ch rząszcz j e s t n ieczyn n y, a p rzeto d o u la ty w a n ia n ie s k ło n n y . W krajach, w k tórych grunta są d ro b n o p o d zielo n e m iędzy w ła ś c ic ie li, ja k o to w e F r a n c y i i w N ie m c z e c h , ci w ła ś c ic ie le zgrom adzają za n a jem , ja ­ ką m o g ą , liczb ę ludzi w o ln y c h , a m ia n o w ic ie d zieci w ie js k ie , każąc im tak o trzą sa n e ch rząszcze p o d e jm o ­ w a ć , ro z ła m y w a ć na d w o je i zn o w u rzu ca ć na z iem ię.

W krajach ty ch , w k tórych p r z e str z e n ie u p raw ian e w sto su n k u d o lu d n o ś c i n ie są zb yt r o z le g łe , a w sz e lk a c z y n n o ść u sk u teczn ia się su m ie n n ie i u m ie ję tn ie , g d zie k ażd y s k w a p liw ie d o p e łn ia te g o c o p rzed sięb io rą d la b e z p ie c z e ń stw a w s p ó ln e g o w s z y s c y , u d a je s ię ty m sp o ­ so b e m w ca łó j o k o lic y m a jo w e ch r a b ą sz c z e , n a d e w s z y

-stk o w in n ico m tam zagrażające, w y tę p ić d o sto p n ia , ż e

z k tórych w e 4 do 6 ty g o d n i w y lęg a ją się g ą sie n ic e , i te a ż do końca nie w y ła żą zp od ziem i, ży w ią c się tam k o rzen ia m i zb ó ż, o so b liw ie ję c z m ie n ia , tu d zież k artofli, b u ra k ó w i innych ro ln iczy ch i o g ro d n iczy ch r o ślin , M a­

jąc o n e tylk o na przodzie cia ła , zaraz p o d g ło w ą n o g i w lic z b ie sz e ś c iu , a dalćj c ia ło d łu g ie , cię ż k ie i n ie p od ­ p a rte, p ra w ie n iezd o ln e są p o stę p o w a ć czyli c h o d zić, n a w e t pod ziem ią , i d la te g o nasz lud w iejsk i n a zy w a j e z w y k le pędrakam i, ch ociaż pod to n azw isk o w ie lu p o d ­ ciąga tak że r ó w n ie n ie d o łę ż n e ślim ak i b e z sk o r u p n e (L im a x ). Z razu są m a łe i c ie n k ie , rosn ą jed n ak d o ­ sy ć sp o ro i g r u b ie ją , o so b liw ie w g ru n tach w tórych o b fitą i sm aczn ą karm ’ znajdują. P od czas dni w ilg o tn y ch la ta , p rzyczołgu ją s ię tak b lizk o p o w ierzch n i z ie m i, ż e r ęk ą za g rzeb a w szy w y d o sta w a ć j e m ożn a, a le w dni u p a łó w i na czas zrzucania sk óry czyli lin ien ia , g łę b ić j zach od zą, a na czas zim y d o kilku stóp g łę b o k o w z ie ­ m ię s ię w k op u ją. Ż yją w tym stan ie przez lat cztery (1 ),

(1 ) „G ąsien ice te żyją zw ykle trzy, a niekiedy cztery lata, niżeli przejdą w stan dojrzałego ow ad u , lecz od jąw szy od teg o d z ie w ię ć m iesięcy zim y, które przepędzają w o d r ę tw ie ­ n iu , i sześć środkujące pom iędzy ich przem ianą w poczw ar- kę, a w yjściem z ziem i chrabąszcza, zostanie tylko 15 m ie­

sięcy na czas, przez który żyw ią się i rosną. T en w szakże czas dostatecznym jest dla nich do zrządzenia niezm iern ych zniszczeń." Duponchel w Diction. univ. d' hist. nat. p a r d'Orbigny, tome VI, pag. 4 7 2 . N ajpóźniejsze i najściślejsze postrzeżenia czynił w tćj m ierze p. M. F. R obine, którem u w in n i jesteśm y p adanie najskuteczniejszej m etody n iszcze­

nia m ajow ego chrabąszcza i jeg o gąsienicy. (O g ło szo n ą je s t ona w Almanach du Jardinier p a r les Redacteurs de la M aison rustique du 19-e Siec/e, na rok bież. 1850, od str. 3 9 ) . P o d łu g niego gąsienica trzy tylko lata w sw o im stanie żyje: u w a ża ł n a w et p. R obinó i za rzecz niew ątp

li-a w prli-aw ne oko z sli-amój w ielkości poznli-a kli-ażdą, do któ­

t e g o n ajniebaczniej p o stęp u ją ci, k tórzy zabijają p o- m ie n io n e ptaki, z a słu g u ją ce o w sz e m na n ajtrosk liw sze o szczęd za n ie, jeśli idzie o u m n ie jsz e n ie liczb y p ęd ra k ó w . K r e ty ta k że nadzw yczajnie j e lu b ią i w ie le ich zjadają.

G ą sien ica w ostatn im rok u s w o im , n a b y w a g r u b o ś c i p ra w ie m a łe g o palca u r ęk i. W te d y za trzy m a w szy się w w y sk lep io n ó m w y d rą żen iu o w a ln e m w śr ó d ziem i, p od ob n óm te m u , k tó re przynajm niój raz k a żd eg o ro k u dla zrzu cen ia z s ie b ie w y le n i c z y n iła , w śro d k u sie r p ­ n ia, w e w r z e śn iu , a b y w a ły zd a rzen ia , ż e d o p iero w p aźd ziern ik u , staje s ię p o czw a rk ą , z tej zaś po 4 d o ’ 8 tygodniach w ych od zi d ojrzały chrab ąszcz. Z o sta je on zazw yczaj aż d o maja n a stę p n e g o ro k u , w m iejscu , w k tó rćm się u k sz ta łc ił, a le c z ę ste i bynajm niój d o o so - b liw o ś c in ie n a leżą ce b yw ają zd a rzen ia , że w y ch o d zi nad z ie m ię , a nieraz i lata n a w e t W sam ym śro d k u zim y:

w g ru d n iu , sty c z n iu , lu tym i t. d ., je ś li tem p eratu ra w tych porach zn aczn ie od norm y o d ejd zie ( l ) . N a jczę­

ś c ie j jed n a k b y w a to tylk o z in d y w id u a m i, k tó re się n ie d a le k o od p o w ierzch n i ziem i (n ie g łę b o k o ) w y lę g ły . P r a w id łe m je s t b o w ie m , ż e m ajow y chrabąszcz d o p iero w początkach m aja na ja w w y c h o d z i.

( 1 ) R atzeburg (/. s. c. pag. 7 7 ) przyw odzi zdarzenie, że w p ew n em m iejscu rozpalony ogień na polu, przyw abił g ą ­ sien ice m ajow ego chrabąszcza, tuż pod p ow ierzch n ię ziem i na którśj się palił. I w naszych pism ach codziennych [Ku- ry e r W arszaw ski 1840. Nro 1 2 8 ) czytaliśm y, że „ w Diir- m etin gen , w si k rólestw a W irtem berskiego, w łościan in w y sta w ił dom n o w y , w którym piśrw szy raz na zim ę za­

m ieszkał, a gdy od gorąca spaczyły się nieco brzegi desek w podłodze, ze szczelin pom iędzy niem i zaczęły w yłazić w m iesiącu styczniu chrabąszcze m a jo w e, k tóre po izbie la­

tały, jak w m aju.“

M ajow y ch ra b ą szcz, r ó w n ie ja k każdy tłu m n ie o b ja ­ w iający się o w a d , je d n y c h la t b y w a do te g o sto p n ia li­

c z n y , że w ła ś c ic ie li g r a n tó w z a tr w a ż a , g d y d ru g ich n ie m ożn a g o d o strzed z, j e ś li s ię n ie sz u k a u m y ś ln ie . J a sn ą j e s t r z eczą , ż e przed w io sn ą , w którćj m a ch rab ąszcz o b fic ie s ię u k azać, p o p rzed zających ją la t g ą s ie n ic e są lic z n ie js z e . W s z a k ż e , g d zie w ła ś c ic ie le g r u n tó w , p o ­ d a w sz y s o b ie r ę c e n a w za jem , tęp ią ch rab ąszcze w ic h p o r z e , s p o s o b e m opisanym w y ż ć j, tam ż a d n e g o ro k u n ie m o ż e n astąp ić p r zew a g a na str o n ę ty c h sz k o d li­

w y c h o w a d ó w i ich g ą s ie n ic .

P isz ą n iek tó rzy , ż e m ożn a p ozn ać z k o le jn e g o na p o lu w ię d n ie n ia i u p ad an ia r o ś lin , p rze c h o d z e n ie czyli p o s u ­ w a n ie się sto p n io w e tych g ą sie n ic p o d z ie m ią , dla zaję­

cia ro ślin n a stę p n y c h , w m ia rę zn iszczen ia p o p rzed n ich , i ż e w te n c z a s n a leży rz u c ić się do w y k o p y w a n ia ry d la m i ty c h , k tó r e p r z e c h o d z ą , a ż e b y r e s z tę z a sie w u przed n ie m i o ca lić. Z a p e w n ia ją in s i, że t e g ą s ie n ic e tak n ie lu b ią a sfa ltu , czy li s m o ły z w y sm a ż e n ia w ę g li k o p a l­

n y c h o tr z y m y w a n ó j, iż u m a cza n e w tak iej sm o le liś c ie za g rzeb u ją c w z ie m ię , m ożn a przez to o d p ew n y ch m iejsc p ędraki o d str ę c z a ć , a n a w e t w y n iszcza ć. M n ie jed n a k zdaje się , ż e w s z e lk ie p o d o b n e s p o s o b y są i sa m e p rzez się w ą tp liw e , i na z n a czn y ch , ja k u n a s , p r z e ­ s tr z e n ia c h g r u n tó w , d o w y k o n a n ia n ie p o d o b n e .’ J e d y - n ć m , co ich rozradzanie się zb y teczn e za h a m o w a ć może?

je s t p o w sz e c h n e z b iera n ie i n is z c z e n ie c h r a b ą sz c z ó w , tu d z ie ż w yrzeczen ie s ię n a jczęściej n ie p o tr z e b n e g o g u ­ b ie n ia zw ierzą t, k tó r e s ię c h ę tn ie ta k ie m i g ą s ie n ic a m i,

lub dojrzałem i chrabąszczami żyw ią ( 1 ). A ni zaś m y- ślóć można o znalezieniu takich środ k ów , którem iby pędraki zniszczyć się dały na uprawionćm polu, zw ła sz ­ cza, iż są tak tw ardego życia, że jak uważano, kilkoty- god n iow y zalew gruntu w o d ą , bynajmniój im nie szko­

dził.

W e w szystkich w iekach i krajach gąsienice te od upraw iaczy gru n tów nienaw idzone i prześladow ane, przez to tylko najskuteczniej dadzą się zrów now ażyć co do liczby, gdy w postaci chrabąszcza zbierane i nisz­

czone będą ( 2 ) . Zakończam ten mój raport w yim kiem z p ow szech n ie w ielb io n eg o pisma: J o u rn a l des c o m a is - sances usuelles, w k tórego ciągu z 1 8 3 5 roku, znaj­

dujemy taki artykuł o zbieraniu m ajowych chrabąsz­

czow i

„ W ia d o m o , że chrabąszcz led w ie 8 dni żyje (?);

siedzi zw ykle spokojnie na liściach od godziny 9 z rana

( 1 ) Takiemi są niedoperze, w iele ptaków, nawet drapie­

żne, jakoto: krogulce, pustułki, Falco apw orus, Falco rufi- pes, które jeśli się i mięsem żywią, to tylko myszy i w ogól­

ności zwierząt takich, które nie mniejszym byłoby interesem rolnika wygubić; tudzież w iele sów (S trix scops, Str.flam - mea, Str. ulula, Sir. p a sserin a ) i wszystkie srokosy, które chrabąszcza na cierń wbijają, nim go poszarpią i zjedzą.

A le nadewszystko te oszczędzać należy, które się prawie w yłącznie żywią gąsienicami m ajowego chrabąszcza, jakoto gawrony i wrony, k a w k i, krety i (. d. Zpomiędzy drobiu indyki chciwie te gąsienice zjadają, a tylko gęsi w cale ich jeść nie chcą.

(2) Naw et o w e wyklinania ich, ze zwyczajów średniow ie­

cznych znane, nie co innego na celu miały, tylko pobudze­

nie m ieszkańców do zbierania ich i niszczenia. Na dowód przytaczam tu jedno opisanie, jakim sposobem odbywało się rzucenie klątwy na m ajowego chrabąszcza. Michał Stett- ler [Annal. 1 pag. 2 7 8 ) opowiada: „że gdy w roku 1479

do 3 po południu; i to je st najprzyjaźniejsza do zbie­

w Szwajcaryi chrabąszcz majowy nadzwyczajnie zasiew y pustoszył, przyszło do rzucenia na niego formalnej klątwy w m ieście Bern. Tym celem głębokićj nauki apostolski do­

któr i syndyk w Bernie, Tbiiring Fricker, i przewielebny Benedykt ń Monteferrant biskup Lauzański, swojćm obszer- nćm monitoryum, ten szkodliwy owad przed sprawiedli­

w ość duchowną do Lauzanny zapozwali, przydając im n ie ­ jakiego Jana Perrodeta z Frejburga za obrońcę w spraw ie.

P o zgłębieniu tedy w wyznaczonych terminach, wszystkich zasad sądow ego postępowania, i pilnóm wszelkich okolicz­

ności rozważeniu, przeczytał biskup oskarżonój stronie for­

malny wyrok, który między innemi obejm ow ał co nastę­

tą jed yn ie postacią zapobiedz można rozrodzeniu sie pę­

draków. J. L . Q uiclet o g ło sił n ied aw n o, że w 1 8 3 0 mając w iele chrząszczów, w szystkie w e w si k obiety i dzieci zatrudnił ich zbieraniem. Czynność ta rozpo­

częła się z dniem 2 2 kw ietnia, i trwała do końca m aja, epoki, w której już chrząszczów nie było. Zbierano je w kosze obw iązane płótnem z zostaw ieniem otw oru na w puszczanie. K o szó w tych nie stawia się na ziem i, gdyż sam ice zurazby jaja znosiły. Przez 3 0 dni na d w u ­ nastu m orgach (arpens) g ru n tu , zebrano chrząszczów sześćd ziesiąt miar boisseau x zwanych; a wydatek na najem ludzi do tćj czynności, w yniósł 1 0 6 franków . Co kto ujął chrabąszcza, uryw ał mu g łow ę: do czego naj­

sp osobn iejsze były dzieci ( 1 ) . Zebrane najlepićj palić, b o tak leżąc, po zagniciu nieznośny sw ąd wydają. Po ogłoszeniu tego sp osobu , A ubert w r. 1 8 3 4 , kazał zebrać 1 8 0 beczek chrabąszczów za 2 5 0 frank., a w ięc n ierów n ie taniej. T e n ż e , hodując buraki, przekonał się, ż e najw ięcćj na zniszenie ich w pływ ają gąsienice chra­

bąszcza. K azał on jed n eg o razu 2 0 do 2 5 prętów grun­

tu skopać i wybrać z nich pędraki; pod jednym karto­

flem (jedną g łó w k ą ), po 1 6 ich znajdowano. W szy ­ stkiego zebrano 1 5 0 dekalitrów podwójnych ("750 garn ­ cy). N azb ieraw szy w ie le chrabąszczów lub ich gąsienic, układa się je w d ole warstw am i z n iegaszonćm wapnem ,

(1) Na innćm miejscu czytałem użyte najzrozumialsze po­

dobno dla prostego ludu wyrażenie: „rozłainywać ujęte w obie ręce, jak się robi z jajami, które wbijamy.*' I w isto­

cie łatwiej je łamać prawie w połow ie ciała (tojest w kie­

runku szw u łączącego tułów z odwłokiem ), niżeli głow y im urywać.

i w odą w miarę przybywania w arstw polew a. P o d w óch latach leżenia w zasypanym d ole, wybierają się i roz­

wożą na gru n ta, jako d oskon ały naw óz. Zazwyczaj rzu­

cają się drob iow i, który je w praw dzie z ch ciw ością po­

żera, ale d łu go niem i k arm ion y, chudnie nareszcie i n ieść się przestaje, a z trudnością potóm należy­

ty stan zdrowia odzyskuje. Chcąc pędraki w ygubić przy w yoryw aniu , potrzeba orać g łę b o k o , bo one na 1 5 — 2 4 cali w głąb ziem i zachodzą. R adzono pę­

dzić za p ługiem indyki, ale pow tarzane te g o roku do­

św iadczenia przekonały, że najlepsze jest stado św in i.

D ziesięć św iń dosyć do tego; pożerają je ch ciw ie, w y ­ grzebując kryjące się ryjami. P ożyw ien ie to n ic św iniom nie szkodzi. Grunt po ich przepuszczeniu należy urów - nać bronam i.u

M etoda P . R obine w y n iszc za n ia pęd ra k ó w n a polach i sztu czn ych łąkach.

„Zaczynam w ym ieniać działania od roku w którym się chrabąszcze zjaw iły. P oniew aż te owady w ychodzą z zie­

mi w k w ietn iu i m aju, n iesien ie się ich przypada w cią­

gu czerw ca, już w cześn iej, już późniój, podług teg o jak się ukazały. W tym okresie roku, grunta przeznaczone na uprawę zbóż, są dw ukrotnie już zorane, nieraz n aw et b ron ow an e. Spu lch nione przez to , stają się dla chrabą- szczów najdogodniejszem i do złożenia jaj: i nióma poco szukać sp osob ów na przeszkodzenie tem u: bo n aw et w szystk ie byłyby nadarem ne.

L ecz kiedy n ie m ożna zapobiedz n iesien iu się w te grunta, je s t w szelako sposób jeżeli nie zniszczenia jeg o sk u tk ó w , to przynajmniej um niejszenia ich w znacznym